Dyrektor OPS w X (notatka):
Indagowana pracowniczka MOPS-u (wiek poniżej 30 lat, w MOPS-ie od 2) mieszka poza X i przebywa w nim tylko w godzinach pracy. Tym faktem tłumaczyła swój brak orientacji w problemach mieszkańców. Po namyśle wspomniała o sytuacji ludzi starszych i braku zorganizowanej opieki nad nimi.
Na pytanie o problemy młodzieży w X odpowiedziała, że „nie wie”, „nie słyszała” - „są place zabaw, klub sportowy, szkolne imprezy sportowe”. (w domyśle problemów nie ma) Pod wpływem dociekań, stwierdziła ogólnie, że jest „tak jak wszędzie (…) przemoc w szkołach, z którą sobie radzą lepiej lub gorzej, wandalizm, z którym policja, straż miejska lepiej lub gorzej sobie radzą”. Respondentka zaprzeczyła istnieniu mody na określone problemy „jak się coś wydarzy, to się o tym mówi”.- Wspomniała o lokalnej gazecie, ale znów w kontekście tematu, co robi się dla młodzieży, a nie jej problemów. Pytana o publikacje, dotyczące tej drugiej kwestii, stwierdziła, że nie wie, „trudno powiedzieć.
***
Najważniejszymi instytucjami publicznymi, z którymi współpracuje OPS są Urząd Miasta (Stanowisko ds. Świadczeń Rodzinnych) oraz szkoły. Relacja ta trwa przez cały czas pracy respondentki w ośrodku i trwała tez wcześniej. Jest ona oceniana pozytywnie „dobrze się dogadują”. To, jaki jest zakres współpracy jest przede wszystkim „regulowane przepisami prawnymi – Ustawą o Świadczeniach Rodzinnych, dłużnikach alimentacyjnych” a mieści się w nim „sporządzanie wywiadów w środowisku”, wymiana informacji ze szkołą na temat problemów uczniów i sytuacji materialnej (kwestia posiłków), organizacja wypoczynku letniego, ew. rozwiązywanie problemów wychowawczych (jednostki szkolno wychowawcze), W powyższych celach „Zdarza się, że się idzie z pedagogiem w teren”. To właśnie ten ostatni, podobnie jak psycholog jest głównym partnerem OPSu w szkole. Są to „osoby, które też znają dzieci” Współpraca ta została podjęta, „bo taka jest konieczność, trzeba współpracować”. Badana nie potrafiła określić, kto ją zainicjował.
Jako instytucje, z którymi współpraca jest ograniczona, wskazane zostały Policja (w tym dzielnicowych) i Straż Miejska– „wszystko trzeba załatwiać pismem, czekać na odpowiedz”, „W takiej miejscowości jak X, można by to usprawnić na potrzeby środowiska lokalnego, nie byłoby to ze szkodą ani dla sprawców przestępstw ani dla prawa w ogóle”. „Trudno powiedzieć”, czy były próby nawiązania współpracy - „Ja osobiście nie doświadczyłam.
Stowarzyszenia i NGOsy działające na terenie X, z którymi współpracuje OPS, wspomniane przez respondentkę to Fundacja „XYZ”, zajmująca się dystrybucją żywności i organizacją wypoczynku letniego (konsultacje z OPS-em w sprawie przydziału żywności - weryfikacja list, zgłaszanie propozycji), a także CARITAS – prowadząca domowe hospicjum oraz zajmująca się opieką tam, gdzie nie dociera inna pomoc (zgłasza się im potrzeby). Badana nie potrafiła stwierdzić, jak długo trwa ta współpraca. Jest ona oceniana „raczej pozytywnie.”
***
Wszyscy pracownicy OPS mają mniej więcej tyle samo klientów. Zmiana rejonów jest częsta, ze względu na dosyć dużą rotację pracowników i brak przepisów – zależy od kierownika, ośrodka oraz pracowników, którym często potrzebna jest odmiana: „Jeżeli rejon jest problematyczny, pracownik (…) wypala się zawodowo”.
Klienci w rejonach rozłożeni są mniej więcej równomiernie, w każdym z nich są jakieś większe skupiska („teren zalesiony, stare budownictwo”), być może bardziej na obrzeżach miasta („ale nie jest tak, że w centrum nie mamy klientów”), ”ciężko mi jest powiedzieć (na oko), gdzie mamy najwięcej klientów. Musiałabym sobie mapę zrobić”.
„Trudno powiedzieć” czy w rejonach, gdzie jest więcej klientów, częściej dochodzi do przypadków nadużywania alkoholu, „bo nie wiem, jak jest tam, gdzie nie mamy klientów. W ogóle się zdarzają, ale nie mam porównania z innymi rejonami”. Miejsca te „raczej uchodzą za niebezpieczne, ale trudno powiedzieć”. „Wiadomo, że jak po prawo las, po lewo las i jeden dom na końcu drogi, to jest mniej bezpiecznie niż na oświetlonej drodze w środku miasta”.
Informatorka zgadza się, że w miejscach, gdzie jest więcej klientów jest więcej przemocy
Są rejony, które uchodzą za mniej bezpieczne wśród pracowników OPS – „rejony dużych skupisk naszych klientów”: ul WS, SK
Lokalizacja nowych klientów następuje na podstawie sygnałów ze szkół, „Świadczeń Rodzinnych” wiadomości od osób prywatnych przekazywanych ”przez ogólnie dostępny mail, i numer telefonu oraz zgłoszeń przekazanych przez Urząd Miasta (ze strony internetowej, na której znajduje się link „Zadaj pytanie burmistrzowi”) „Jeżeli jesteśmy w terenie i widzimy potrzebę, to się zatrzymujemy i staramy się pomóc zrobić rozpoznanie”.
***
„Dosyć często” wśród klientów dochodzi do nadużywania alkoholu, ale żeby stwierdzić, czy ma to miejsce częściej niż średnio, „trzeba by zrobić statystykę”. „Bywa różnie – dosyć często kobiety, obydwoje rodzice” Respondentka „myśli, że nieletni sięgają w tych domach po alkohol, ale nie spotkała się z takim przypadkiem”.
Badana wymieniła następujące środki pracy – nakłanianie do leczenia – wizyty raz, dwa razy w miesiącu, motywowanie do zmiany postaw („to jest najtrudniejsze w naszej pracy”, pokazywanie korzyści, innych możliwości”, szeroko rozumiane wsparcie „danie świadomości, że ja w niego wierzę (…) pan da radę” jednocześnie skierowanie do punktu konsultacyjnego, rozmowa z psychologiem, który diagnozuje uzależnienie i określa leczenie (detoks itp.) Twardszym środkiem jest możliwość odmowy świadczenia („ale trudno, kiedy dzieci są w domu i mają pustą lodówkę”).
Zdaniem badanej „nie można wskazać jednej części miasta, w której kumulują się przypadki nadużywania alkoholu, ani charakterystycznych cech statusu nadużywających, trudno powiedzieć” czy występują w grupach czy osobno („pod sklepem jak stoją, to grupa stoi”)
Pracownicy OPS widząc pijanego klienta, „robią notatkę służbową”. Podchodzi i jeżeli tamten „nie zagraża swojemu życiu ani bezpieczeństwu innych osób, śpi na ławce, sprawdza czy oddycha, i zostawia „niech się wyśpi”.
Pytana o przemoc w rodzinach klientów, badana odpowiedziała: „pod pojęciem ogólnym przemocy rozumiem nie tylko fizyczną, ale też psychiczną, emocjonalną, finansową, seksualną – całą tę grupę – w tym sensie dosyć często (występuje)” W przypadku przemocy czysto fizycznej „mam kilka środowisk”. Jak często dochodzi tam do aktów przemocy – „trudno powiedzieć” – gdyż zainteresowani „wzywają przede wszystkim policję (…) nie przyznają się”.
Najczęstsza relacja agresor – ofiara to „mąż - żona, partner - partnerka, konkubent-konkubentka (…) choć zdarzyła się też kobieta sprawca.
Gdy chodzi o pracę z ofiarami przemocy „jest kiepsko w tej materii – na terenie całego powiatu nie znam placówki skierowanej stricte na problem przemocy, która objęłaby całą rodzinę”, „mogę polecić pomoc psychologa, (tylko dla ofiary) niewiele mogę pomóc, gdy kobieta chce pozostać przy sprawcy przemocy, w innym wypadku pomóc pisać wnioski, w tym rozwodowy”. Jeżeli chodzi o pomoc sprawcy „jest ciężko” – często są to ludzie nadużywający alkoholu. Metodą jest presja werbalna: „proszę pana, ja wiem, co pan robi” Sprawcy sprawę z reguły bagatelizują, traktują to jako normalną rzecz. Respondentka nigdy nie wzywała policji, „bo nigdy nie była świadkiem przemocy”, „najczęściej Policja zna te środowiska, kobiety wiedzą, że mają zadzwonić na Policję
Klienci występują jako ofiary przemocy domowej – „według. jej definicji przemocy dosyć często”. O ofiarach przemocy poza domem respondentka dowiaduje się z wywiadu, „jak sąsiad sąsiada nalał to się dowiadujemy. Nie przypomina sobie, żeby sami się zgłaszali”.
Cechy X, które niosą bariery w pracy to małomiasteczkowość „wszyscy wszystkich znają” i wynikające z niej stereotypy na temat ludzi, według których postępują niektórzy urzędnicy.
Notatka z wywiadu z pracownikiem socjalnym OPS
Problemy X
- bezrobocie, alkoholizm, problemy opiekuńczo – wychowawcze z dziećmi, problemy osób starszych - brak opieki dla starszych albo niskie dochody osób starszych, (…)
- nałożone dysfunkcje, taka ogólna bezradność rodzin. To może być z pokolenia na pokolenie przekazywane. I wtedy w tych rodzinach automatycznie jest wszystko, i ubóstwo, i bezrobocie, i alkoholizm, i problemy opiekuńczo – wychowawcze, problemy edukacyjne u dzieci, to jest już wtedy bardzo nałożone.
Młodzież
Problemy - niezorganizowany czas wolny. Brakuje miejsc gdzie młodzież mogłaby spędzić bezpiecznie swój wolny czas. Są miejsca o charakterze sportowym (basen, klub X-owski) ale nie ma miejsc specjalnych dla młodzieży
„Jak się tak czasami przejdzie po X i te dzieci maja wolny czas za słabo zorganizowany. Albo sami nie potrafią go zorganizować albo nie mają miejsca gdzie by się mogliby spotkać, żeby to nie było też żadnym zagrożeniem dla nich, jakimiś narkotykami czy alkoholem.” Wszystko zależy od środowiska w jakim młody człowiek tkwi.
Rozwiązywanie problemów - ma być budowany skatepark – przyszłościowe miejsce dla młodzieży.
Generalnie nie za bardzo się mówi o problemach młodzieży„Młodzież nie jest widocznie dla nas jakimś większym problemem. Bardziej mi zależy na organizacji wolnego czasu dla nich”
Współpraca
„Najlepsza współpraca jest z pedagogami szkolnymi. Bo to są nasze „wspólne” dzieci. Szkoła się zajmuje dziećmi i my się w jakiś sposób zajmujemy dziećmi. Jest najłatwiejszy dostęp do informacji na temat dzieci bądź jakichś ich działań”
W przypadku rodzin, które są długotrwale w pomocy społecznej współpraca z pedagogiem jest regularna. Zachodzą różne okazje, żeby się dowiedzieć co dzieje się z dzieckiem w szkole, przy okazji można się dowiedzieć na co można zwrócić uwagę w domu.
Respondentka nawiązuje kontakt z pedagogiem wówczas gdy w trakcie pracy z daną rodziną pojawią się jakieś niepokoje wewnętrzne, niedosyt informacji na temat rodziny albo jak chce się więcej dowiedzieć na temat dziecka, co się z nim dzieje.
Respondentka współpracowała ze stowarzyszeniem „MmMd”, przez około pół roku, w 2003r. Współpraca została zainicjowana częściowo przez pedagoga szkolnego, częściowo przez prezes stowarzyszenia, która nawiązała kontakt z OPS. Uczestnictwo w programie pomocy rozwiązania problemów konkretnej rodziny zostało zaproponowane bezpośrednio respondentce. Współpraca dotyczyła jednej rodziny, która zainteresowała pedagoga szkolnego i prezesa stowarzyszenia. Była zdiagnozowana rodzina, był wyznaczony etap pracy, każdy miał coś do zrobienia. Współpraca została zakończona z przyczyn stowarzyszenia. „Ja już dokładnie tego nie pamiętam, temat nie powrócił. Może to chodziło o fundusze, może o inne przyczyny, z których oni współpracę rozwiązała”. Potem już każdy bardziej indywidualnie z tą rodziną miał kontakt.
Problemy
Rejony o dużej ilości klientów pomocy społecznej – rejon R – „tam pracownik socjalny mógłby przebywać dniem i nocą” – jest to skupisko rodzin dysfunkcyjnych. Są jeszcze pojedyncze miejsca w różnych częściach miasta – poszczególne domy komunalne gdzie mieszka 5, 6 rodzin i tam mogą być 3, 4 rodziny w których występuje problem alkoholu, bezrobocia, niepełnosprawności – takie pojedyncze punkty. W rejonach tych prawdopodobnie częściej pojawia się problem alkoholowy i przemocy.
W rejonie respondentki jest jeden punkt: ulica Z – tam jest problem wychowawczy, bezrobocie, wielodzietność, nieradzenie sobie z wychowaniem dzieci. „To jest tak bardziej rozłożone, pojedyncze rodziny (…) o zlokalizowaniu konkretnie trudno mówić”
Są konkretne rodziny do których pracownicy udają się mniej chętnie, ale nie całe rejony.
Działania
Docieranie do klientów –bardzo różnie
- jedzie się w teren i cos się zauważa
- czasami na wniosek klienta
- na sygnały ze szkoły, od pedagoga czy od pielęgniarek środowiskowych
- informacja od sąsiadów
„To jest bardzo różnie bo czasami jest tak że my się dowiadują się w środowisku że jest potrzeba udzielenia pomocy, porady. Bywa tak że instytucje zgłaszają rodzinę do jakiegoś wsparcia czy u dzielenia pomocy”
Pijaństwo
W rejonie respondentki na te 50 rodzin objętych działaniem to w 20% rodzin pojawia się problem nadużywania alkoholu. (Ale każdy rejon jest inny.) W rejonie respondentki jest to średnio istotny problem. Generalnie jest tak, że jeden członek rodziny ma problem i jeden z małżonków (drugi członek rodziny) okazjonalnie sięga po alkohol.
Zdarzają się osoby nieletnie nadużywające alkoholu. „Jeden rodzic powiedział otwarcie, że jego dziecko przyszło do domu pod wpływem alkoholu, bo tak to raczej rodzice chronią swoje dzieci.” (przed interwencja instytucji). Często pedagodzy szkolni sygnalizują o problemie alkoholowym młodych ludzi.
Praca z osobami nadużywającymi alkoholu jest długa, bo ten człowiek musi sobie sam zdać sprawę że chce przestać pić. „Rozmawia się do skutku, próbuje się drobnymi krokami, żeby taka osoba nawiązała kontakt z psychologiem, wysyła się do przychodni leczenia uzależnienia albo na meetingi. To jest długa praca” Współpraca nie kończy się na skierowaniu do leczenia, takie osoby są regularnie odwiedzane, bez uprzedzenia.
Zdarza się respondentce spotkać osoby będące pod wpływem alkoholu w miejscach publicznych. Czasem spotyka się grupy, często pojedynczy. Według respondentki prawdopodobnie osoby te należą do osób bezrobotnych. Pijących nieletnich respondentka nie widziała.
Wywiad z „policjantem patrolowym”, pracuje od listopada, nie mieszka w X.
Na patrole jeździ około dziesięciu policjantów. „Mamy z reguły stałe patrole, dwuosobowe patrole. Z tego względu, że brakuje ludzi są patrole pojedyncze, ja na przykład mam dzisiaj patrol pojedynczy”. „Ja jestem patrolowcem, więc jestem jakby sam, ale jak jest interwencja bardziej poważna, zajeżdżam na komisariat i zabieram innego policjanta, dzielnicowego, kryminalnego”.
Rejony, do której częściej zaglądają: rejony szkół, rejony zagrożone demoralizacją, kompleksy leśne, place zabaw, gdzie grupuje się młodzież. Alkohol dosyć często [się zdarzał], narkotyki nie, ale ja jestem młodym policjantem.
O spisywanych podczas interwencji: Raczej są to miejscowe osoby. ...Ja nie prowadzę statystyk, mnie jest trudno ocenić, czy to jest z patologicznej, czy porządnej rodziny. To jest problem i tyle.
Mamy określone zadania w Y [rejon ościenny X] tam mamy wyszczególnione miejsca zagrożone, osoby poszukiwane, pojazdy…i to jest na bieżąco uaktualniane i my te miejsca zagrożone musimy sprawdzać.
Pyt.: a można powiedzieć, które są to dzielnice…
Włamaniami? Tak. To …Osiedle KB, Osiedle M, które jest rozbudowane i często dochodzi do włamań „ na śpiocha”.
Pyt.: To są jakieś nowe zabudowania czy raczej…
Tak, to są raczej nowe zabudowania, które kusza na pewno złodzieja.
Pyt.: Czyli można podzielić X na takie starsze części i na takie, w których mieszkają rodziny troszkę zamożniejsze…
Tak, można podzielić X..
Pyt.: A czy można podzielić jakoś interwencje, zależnie od tej części X.
Różnią się te interwencje bardzo, są interwencje w stosunku do osób z tak zwanych porządnych domów w cudzysłowie, tam raczej nie ma agresji, stara się na nas wpływać psychologicznie, straszyć „podam Cię do gazety” lub cos podobnego.
Pyt.: Jakich sytuacji dotyczą interwencje
Kłótnie rodzinne, żona z mężem, konkubina, konkubent, takie niezalegalizowane związki…Konflikty na tle majątkowym, córka- syn.
Pyt.: Czyli są takie domy, gdzie Panowie częściej jeżdżą..
Są, są. […] Spożywanie alkoholu przez nieletnich razem z osobami dorosłymi , na przykład dzisiaj byłem na takiej interwencji. Skargi sąsiedzkie, ktoś się po prostu niestosownie zachowuje…Są interwencje bardzo często w stosunku do osób w stanie nietrzeźwym, które zaniemogły…jak to się mówi potocznie są tak zwanymi „leżakami”, mówiąc językiem naszym policyjnym. No niestety musimy się takimi osobami zaopiekować […]
Dzisiaj było zgłoszenie, ze nieletni spożywa alkohol na powietrzu. My przyjechaliśmy osoby spożywały kawę. Zostały przebadane na obecność alkoholu, miały zero zero miligrama na litr. Wyniki były negatywne jak dla nas, pozytywne dla badanych. ..Wezwała nas sąsiadka. To był adres znany nam, interwencje w tamtym rejonie powtarzają się. To tez jest domek wielorodzinny plus domki letniskowe, tak jakby kempingowe, przejściowe. Na ul. ND.
O problemach z młodzieżą poza alkoholem; Tak, jazda kładami po drogach publicznych bez odpowiedniego wyposażenia, oświetlenie, bez tablicy rejestracyjnej, ogumienia...Tu są kompleksy leśne, był taki czas, że celowe podpalenia były. Jakieś dwa dni bodajże sobota-niedziela.
Miejsca, w których młodzież najczęściej spożywa alkohol: ul.: K, O, D, tam jest taki parking, monitorowany już teraz, także powoli to miejsce już odpada z naszego rankingu. Wcześniej tez centrum X, tutaj skwer przy MOK-u, niemalże vis-a-vis komisariatu, teraz tam też jest monitoring, więc to miejsce wypada. Stacja PKP oczywiście, jedna tu, druga w M, które tez mamy monitorować na każdym patrolu jako miejsca zagrożone. Stacja paliw [..].
Tam są ośmioosobowe grupy nieraz, pięcioosobowe, cztero. Nieletni, pełnoletni, wszystko wymieszane.
Są osoby, których nazwiska się powtarzają. Czasem pustostany – tam z reguły dorośli. Młodzież pijąca na powietrzu to roczniki 91, 95-96. Grupki się powtarzają. Policjant twierdz, że to często osoby z rodzin niepełnych, patologicznych lub z rodzin, gdzie rodzice mieli do czynienia z prawem. Ale nie umie tego połączyć w jakaś logiczna całość. Nie rozdzielałby „porządny”-„patologiczny” dom. Dobre przykłady zachowania „młodzieży” – dziesięciolatkowi wezwali policje i zaprowadzili do „leżaka”. W „porządnych” domach też nadużywany alkohol, problemy na tle majątkowym, związane ze zdradami małżeńskimi.
Zimą interwencje w pubach, barach [policjant służy od listopada]. Zdarzały się bójki. Latem interwencje częściej na powietrzu (bójki, alkohol). Interwencje także nad rzeką ŚZ
Bójki, szarpaniny – raczej osoby przyjezdne, z (duże miasto obok – X część aglomeracji na zach. Polski), z dzielnic ościennych. Dobre miejsce pod względem komunikacyjnym – dużo przyjezdnych.
Wywiad z „policjantem II”.
Główne problemy mieszkańców X to: częste włamania do domów, przemoc domowa w rodzinach patologicznych, drobne kradzieże, konflikty małżeńskie. Jednak nasz rozmówca nie pracuje długo (od listopada 2007) w Policji w X, ani nie mieszka w miasteczku.
Problemy wynikają przede wszystkim z nadużywania alkoholu, z biedy, przemoc domowa – z konfliktów małżeńskich, z rozwiązłości, niestabilności, zdrad małżeńskich. Kradzieże wynikają z tego, że ludzie tutaj są dobrze sytuowani w porównaniu do innych części powiatu O. (…) przemoc domowa wynika z biedy, niebieskie karty jak są sporządzane to przede wszystkim w tych rodzinach patologicznych. Natomiast kradzieże, tą metodą „na śpiocha”, to właśnie w domach tych bogatszych ludzi.
Jeśli chodzi o problemy, o których dużo się mówi na mieście, to są to głównie kradzieże „na śpiocha” – pisały nawet o tym lokalne gazety. Mieszkańcy zorganizowali się i wpływali na Policję i inne służby, aby te zwiększyły bezpieczeństwo.
Problemem młodzieży to jest również alkohol, no jakieś… wiadomo – wybryki chuligańskie, to z wiekiem przechodzi. Ale młodzież musi się wyszumieć.(…) moim zdaniem, w porównaniu do całego regionu, takich zdarzeń jest mało.
Współpraca z organizacjami pozarządowymi nie ma miejsca. Organizacje działające na terenie X nie są znane naszemu rozmówcy: nie wiem nic o organizacjach pozarządowych w tym rejonie.
Mamy w X dwa rejony, plus trzeci we W. Jeżeli posterunek we W nie funkcjonuje, lub potrzebne jest wsparcie, to załoga z X jedzie tam na interwencję. (…) Miasto jest podzielone tak jakby na dwa rejony: po prawej stronie torów i po lewej stronie torów.
Siedliska zła, w cudzysłowie, to np. na ulicy WS jest takie osiedle. WS „XVY”, tam coś się zawsze dzieje – awantury domowe, alkohol. (…) nie tyle się tam patroluje, co po prostu często dochodzi do interwencji. To są mieszkania komunalne, opieka społeczna ma tam dużo roboty, kuratorzy, no my… no i tyle.
Prócz WS „siedliska zła” to już konkretne adresy mieszkań, bardziej niż osiedla czy dzielnice. Ale przyznaje, że kradzieże zdarzają się najczęściej na bogatych osiedlach mieszkaniowych, jak KG , D. Zaś na WR czy MM dochodzi do innych zdarzeń, jak np. zakłócanie ciszy nocnej podczas ostatnich meczów itp.
Sprawy, w jakich respondent jest najczęściej wzywany na interwencje to: sąsiad pali ognisko, pies sąsiada szczeka, pies sąsiada biega nieuwiązany, nie w kojcu, bez kagańca, awanturujący się członkowie rodziny. Głównie są to konflikty małżeńskie i sąsiedzkie oraz donosy – najczęściej niepotwierdzone. Zdarzają się wezwania do osób, które nadużyły alkoholu, lecz policjant nie był w stanie określić dokładnych obszarów, na których dochodzi do tych zdarzeń, twierdząc, że nie ma takich miejsc w mieście, gdzie te wezwania zdarzają się częściej, choć wcześniej opowiadał o ulicy WS, jako tej gdzie często są wzywani na interwencje.
Raczej w tych rodzinach patologicznych, bardzo często pod wpływem alkoholu ludzie się awanturują, natomiast w tych porządnych domach to raczej nie (…) jak jedziemy na interwencję i nie ma przemocy, to nie badamy alko-sensorem ludzi. (…) dla nas, jeżeli nie było to nie jest istotne – każdemu wolno się napić.
Policja rzadko interweniuje w przypadku pijanej młodzieży, bo według policjanta nieletni raczej nie piją „na mieście” tylko:
„oni chowają się w lasach, w okolicach basenu kryją się, na placu zabaw, tylko to też nie jest konkretnie na placu zabaw tylko to jest gdzieś na uboczu, żeby byli mało widoczni; no, jakieś pustostany, ale to też przeważnie informują nas ludzie, że oni się tam grupują i my tam jeździmy, przeważnie rozpędzamy towarzystwo (…) to są miejsce głównie przy mostku „kolejkowym” nad ŚZ, (…) są jakieś ogniska, gdzie są zgrupowania młodzieży, to może być stacja PKP, chociaż teraz już nie, latem nie, tylko zimą (…) no jest jeszcze kilka takich miejsc, na które zwracamy uwagę, albo wiemy, że zawsze jak tam pojedziemy to tam kogoś zastaniemy.”
Trudno było informatorowi powiedzieć, jaka to jest młodzież, czy z tzw. domów normalnych, czy patologiczna, tyle, że młodzież szkolna, gimnazjalna.
Nie jest też częstym widokiem zatrzymanie osoby będącej pod wpływem narkotyków:
„Ja nigdy nie trafiłem takiej osoby, raczej to był alkohol, a nie narkotyki ewentualnie alkohol i narkotyki.
W X jest też stała grupa „pijaczków”, są osoby, które notorycznie są zabierane przez policję, szczególnie jak zaniemogą albo idą pijane z rowerem:
„jeżeli ktoś, jak to się pospolicie mówi, tropi węża, i jeżeli nie ma podstaw do interwencji, to my go też nie będziemy zaczepiać – każdemu się wolno napić; no chyba, że leży, jest tzw. ‘leżakiem’ i nie ma z nim kontaktu, to karetka wzywana jest na to miejsce (…) zabieramy go albo do szpitala albo do wytrzeźwienia (…) natomiast nieletni są zabierani do policyjnej izby dziecka w (miasto centrum aglomeracji do której należy X).”
Akty wandalizmu są sporadyczne, gdyż od kilku miesięcy w mieście funkcjonuje monitoring, więc bezpieczeństwo w mieście się zwiększyło i akty wandalizmu są łatwiej wykrywalne.
„Niszczeniem takim newralgicznym jest rejon wokół basenu, tam jest taki plac zabaw i tam też się często grupuje młodzież. I my jak patrolujemy ulice, niejako zapobiegamy niszczeniu tego mienia, bo ludzie nas widzą (…) wcześniej [przed założeniem monitoringu] dochodziło do częstego spożywania alkoholu w miejscu publicznym w centrum X np. na stacji PKP, a teraz jest świadomość społeczna – ludzie wiedzą, że jest monitoring i raczej kierują się do pubów (…) kierują się do innych miejsc, gdzie nie ma monitoringu”
Policjant wymienia bar/pub „S”, „OR”, „ROC”, jako te miejsca, gdzie potencjalnie gromadzi się agresywna młodzież, choć głównie spoza X:
„Bywa tak, że przyjeżdżają jakieś grupy z O, ze Ś, i z (dzielnica centrum aglomeracji), no i wiadomo grupki też mogą się nie lubić (…) byliśmy na kilku bójkach, jakieś awantury, nawet na terenie hotelu tego Holiday Inn (…) na osiedlach mieszkaniowych jest raczej zakłócanie spokoju, długie rozmowy, śpiewy, komuś to przeszkadza, bo musi wstać do pracy.”
Wywiad ze strażnikiem miejskim
Główne problemy X to: z pozycji patrząc Straży Miejskiej to lasy i nieporządek w lesie, młodzież, która nie ma takich miejsc, w których mogłaby się spotykać, bo na razie to się spotykają w pizzeriach. (…) [Młodzi] nie bardzo mają miejsce, gdzie mogliby się spotykać. Jest to problemem zwłaszcza w zimie, bo w lecie młodzież przesiaduje nad rzeką ŚZ. Do niedawna nie było też hali sportowej i basenu, które dość znacznie poprawiły sytuację młodzieży w zakresie miejsc nieformalnych spotkań. Jednak takich miejsc jest wciąż za mało, dlatego młodzi gromadzą się w pizzeriach, gdzie jest podawane piwo, albo w innych miejscach nieprzeznaczonych na spotkania młodzieży. Straż monitoruje dwa-trzy miejsca na mieście, w których gromadzi się młodzież. Jest takie miejsce koło gimnazjum, gdzie tam alkohol, papierosy, narkotyki może też… chociaż my, jako straż to nie mamy… [uprawnień, by przeszukiwać ludzi pod kątem posiadania narkotyków].
Strażnik zauważa zmiany w zachowaniach młodzieży od czasu założenia w mieście monitoringu – młodzi nie gromadzą się już w miejscach monitorowanych – przenieśli się do lasów czy innych miejsc, gdzie kamery nie sięgają. Strażnicy nie mają możliwości, by tego doglądać (mało pracowników, jeden samochód). Zresztą zainteresowaniem strażników cieszą się głównie nielegalnie wyrzucane w lasach śmiecie, a latem zapobieganie zagrożeniu pożarowemu w lasach.
Problemy szeroko omawiane w X to według strażnika włamania na osiedlu D. Natomiast alkohol czy narkotyki wśród młodzieży nie są problemami X.
Współpraca z Policją przechodziła różne fazy, ze względu na zmienny skład osobowy i liczbę strażników. Niegdyś prowadzone były patrole nocne Straży, dziś jedynie w godzinach 8-16. Niemniej, współpraca z Policją jest i była ścisła, a od czasu zajęcia wspólnego budynku – wspólnych działań jest więcej. Jest to wynikiem decyzji podjętej przez radnych X półtora roku temu.
Straż i MOPS zwracają się do siebie wzajemnie, gdy potrzebują interwencji drugiej ze służb. Współpraca jest ścisła i częsta.
Patrole skupiają się na miejscach, gdzie grupuje się młodzież, chociaż to jest zmienne: „To zależy np. od pory roku, wiadomo, że zimą nie patrolujemy okolic ŚZ, ale jak przychodzi taki okres jak teraz, to już częściej patrolujemy ŚZ (...) gdybyśmy mieli służbę do 20 czy 22, to wiadomo, że w tych godzinach to w rejonie jakiś barów lokalnych, a w tej chwili to nie ma (…) teraz mamy monitoring, to mają dużo większy problem, żeby się gdziekolwiek spotykać na papierocha, także nie ma takich miejsce konkretnych. Wiadomo, że są taki miejsca w okolicach sklepu spożywczego, gdzie tam starsi się spotykają, jest dużo krzaków, drzew, to wiadomo kupią sobie jakieś piwo i w tych krzakach się spotykają, ale my o tym też wiemy, także jak tam przejedziemy to oni znikają, i oni też wiedzą, że my wiemy.”
Problem alkoholu nie jest widoczny według strażnika na ulicach miast, jest to raczej stała grupa „pijaczków”, których dobrze zna policja i straż miejska, i „przymyka na nich oko”. Warto jednak zauważyć, że straż miejska jest w stanie kontrolować bardzo niewielką część społeczności X, ze względu na godziny pracy oraz małą liczebność, np. starsza młodzież jest całkowicie poza ich zasięgiem:
„W X, mamy załóżmy 10 takich, których my znamy i policja zna (…) raczej nie ma takiego zjawiska na ulicach; bo mamy 10 czy 15 takich znanych, co „mamroty” piją, i my wiemy, że np. jakiś pan B jedzie na rowerze jest trzeźwy – jest w porządku. I oni wiedzą, my ich znamy, oni nas znają, a jakiś dodatkowych, żeby coś się działo – to nie. Przede wszystkim dlatego, że my pracujemy do 16, lokale zamykają o 22, być może policja więcej ma informacji, bo oni widzą to, w ciągu dnia tego nie widać (…) a młodzieży pijącej nie widać, może w wakacje trochę nam się (…) chociaż w wakacje dużo młodzieży wyjeżdża – miasto jest puściutkie, wtedy się zwiększa przestępczość jeśli chodzi o włamania, bo ludzie wyjeżdżają. (…) Mi się zdarza wypisać mandat za spożywanie w miejscu publicznym raz, dwa, trzy razy w miesiącu tylko, i to osobom, które są nam znane, bo jeżeli ten „nasz człowiek” w sposób taki niekulturalny stoi pod tym i pije, to ja go musze ukarać; ale generalnie to oni tak się nauczyli, że kupują sobie jakiś alkohol i idą do domu, i w domu piją. A jeśli chodzi o młodzież to trudno mi powiedzieć, bo my takiej młodzieży 17-18 lat, to my nawet nie odnotowujemy takich przypadków. Gdybyśmy mieli później służbę, to jest tu taki bar „S”, gdzie oni spotykają się i tam piją alkohol. (…) kiedyś jak mieliśmy patrole dłużej, do 22, to zdarzało się [spotykać pijaną młodzież] (…) wcześniej nas było 6, 12, 8, i mieliśmy patrole z policją to można było określić, a teraz…Ale nie ma u nas środowiska takiej młodzieży naprawdę zdegenerowanej, która od rana by gdzieś piła, czy coś takiego.”
Strażnik uważa więc że młodzież X raczej nie jest kłopotliwa, potwierdza natomiast, to co mówił policjant, że do barów przyjeżdża młodzież z innych miast np. z KWK, O, ale to jest według strażnika jedyne miejsce potencjalnie „zapalne”, gdzie coś się dzieje. Problem narkotykowy jest również znikomy według strażnika, lecz oni też mają ograniczoną możliwość sprawdzenia tego.
Ten problem jest chyba minimalny, takie mam wrażenie, nie zauważamy nawet na mieście, żeby … czasami się zdarza, że ktoś jest pod wpływem narkotyków (…) nie mieliśmy żadnych zgłoszeń, że ktoś sprzedaje narkotyki. Gdzieś tam jakieś sygnały były, ale to nie doszło do nas ani oficjalnie, no jak jeszcze pracowaliśmy w urzędzie miasta to prawdopodobnie z tyłu za miejskim ośrodkiem kultury, czy ktoś sprzedawał, czy nie wiem. Tam myśmy nikogo nie złapali, tak więc podejrzewam, że taki problem raczej nie istnieje u nas.
Wywiad z pedagogiem z gimnazjum w X
Gimnazjum w X to samodzielna placówka – nie połączona ani ze szkołą podstawową ani średnią. Mieści się w dużym nowoczesnym budynku, bardzo przestronnym i schludnym. Liczy około 700 osób, tj. 8-9 klas ok. 25-osobowych w każdym roczniku. Drzwi wejściowe sterowane są elektronicznie – portier wpuszcza pojedynczo uczniów znanych sobie z nazwiska lub z widzenia. Każda obca osoba natychmiast po wejściu jest zobowiązana się zaanonsować. W korytarzu w pobliżu wejścia znajduje się gabinet dyrektora szkoły i biuro sekretariatu z przeszklonymi drzwiami. Można odnieść wrażenie, że w szkole panuje spokój i porządek, uczniowie zachowują się w sposób bardzo wyważony nawet podczas przerw. Większość uczniów obojga płci nosi niebiesko – szare koszule, niektórzy zakładają też granatowe kamizelki z proporczykiem – emblematem szkoły, co przypomina szkolny mundurek (na zdjęciach klasowych uczniowie widnieją właśnie w takich jednolitych strojach). Wydaje się, że w opinii p. Pedagog, gimnazjum należy do bardziej elitarnych w tej okolicy i nie każdy nastolatek może się tu dostać. Ciekawostka – szkoła w przeciągu ostatnich 7 lat nie przeszła żadnego remontu, co zdaniem pedagog może wskazywać na to, że uczniowie dobrze się w niej czują.
Główne problemy mieszkańców X: Głównym problemem jest ubóstwo mieszkańców, co widać po zainteresowaniu pomocą socjalną, świadczoną również za pośrednictwem szkoły (przy czym wiadomo, że jest wiele osób i rodzin potrzebujących pomocy, ale nie sięgających po nią – wstyd i obawa). Ubóstwo jest raczej dziedziczone, i dotyczy zarówno rodzin osiadłych, jak i nowo przybyłych. Takie rodziny charakteryzuje zależność od pomocy pewnych instytucji i „brak pomysłu na życie”. W rozkładzie statusu majątkowego rodzin w X charakterystyczny jest niemal brak „środka” - najwięcej rodzin pochodzi z grup skrajnych: ubogich i zamożnych. Nie ma problemów, o których mówi się szczególnie dużo. Nie można powiedzieć o modzie na pewne problemy. O ubóstwie raczej się głośno nie mówi, choć informatorka przewiduje, że na tle statusu majątkowego może dochodzić do konfliktów między rówieśnikami.
Główne problemy młodzieży w X: Nie ma szczególnie dużych problemów specyficznie dotykających młodzież w X. X nawet lepiej funkcjonuje niż okoliczne miejscowości, pod względem oferty sportowo – kulturalnej adresowanej właśnie do młodzieży. Z tej racji w oczach p. Pedagog, X jest atrakcyjnym miastem i tutejsza młodzież ma mniejsze problemy niż młodzież w sąsiednich ośrodkach.
Informatorka pracuje również w Ognisku Wychowawczym, gdzie styka się z trudną młodzieżą w różnym wieku z terenu całego powiatu. Spotyka tam również niektórych uczniów ze swojego gimnazjum, z nimi też tam pracuje. Problemy swoich uczniów z gimnazjum, z którymi styka się w ramach Ogniska nie dotyczą alkoholizmu, przemocy ani używania narkotyków.
Zdarza się, ze do szkoły po poradę u pedagoga przychodzą absolwenci (pewna absolwentka zajrzała nawet do gabinetu podczas wywiadu), wiedzą o jakich porach mogą się zgłaszać (popołudniami). Przychodzą w różnych sprawach – po pomoc w redakcji formalnego tekstu, dotarcie do konkretnych osób lub instytucji, po poradę odnośnie rozwiązania problemu w rodzinie znajomych itp.
Z rodzicami pedagog kontaktuje się w przypadku problemów „istotnych” (na pewno nie należą do nich chwilowo emocjonujące wydarzenia z lekcji itp.), kiedy rodzic powinien zostać o nich poinformowany. Dzieje się to za wiedzą dziecka, często telefonicznie – w jego obecności, ale bez przytaczania treści rozmowy z dzieckiem (telefon znajduje się w gabinecie pedagoga).
Pedagog uważa, że nie ma „kategorii” problemów – problemów jest tyle, ilu jest ludzi. Ostatecznie można wyróżnić 3 sfery problemowe: 1. nastolatek i jego prywatność, przeżywanie dorastania, 2. nastolatek w szkole – edukacja, 3. kontakty: między rówieśnikami w szkole, między rówieśnikami poza szkołą, kontakty z dorosłymi. Trudno powiedzieć, że z jakimś rodzajem problemów dzieci się szczególnie często zwracają – nie ma problemu numer jeden. W odniesieniu do powyższego podziału na sfery funkcjonowania dziecka/sfery problemowe – proporcje zgłaszanych spraw są raczej wyrównane.
Trudno wskazać „kategorie” czy charakterystyczne „grupy” dzieci, które zwracają się z prośbą o pomoc. W społeczności szkoły nie widać podziału na specyficzne grupy, wyróżniające się np. odniesieniem do pewnych subkultur. W opinii pedagog nie ma nawet podziału na klasy „lepsze” i „gorsze”. Jedyny podział zarysowuje się ze względu na status materialny rodzin: Część X pewnie można podzielić na tych bardziej zamożnych, środek, i na tych uboższych. Wydaje mi się, ze proporcje są odwrotne niż w Polsce. Tu bardziej zamożnych i tych uboższych jest więcej niż środka, a w Polsce odwrotnie – środka jest dużo.
Patrząc na dzieci w szkole trudno jednak zauważyć ten podział – uboższe robią wszystko, żeby tego nie było widać, a zamożniejsze dopasowują się, żeby nie być odrzuconym z powodu wysokiej zamożności.
Do pedagoga przychodzą tak samo często dzieci z rodzin uboższych, co zamożniejszych. Dzieci z rodzin niepełnych też nie są szczególnie problemową grupą – ich sytuacja przypomina coraz bardziej sytuację dzieci, z pełnych rodzin, w których rodzice są bardzo zapracowani. Coraz bardziej więc różnice się zacierają.
Wydaje się, że dzieci nie mają dużych oporów przez zapukaniem do drzwi pedagoga, choć są tacy którzy się wstydzą – że muszą korzystać z jakiejś pomocy. Pedagog koordynując sprawy socjalne, stara się angażować dzieci w sposób dyskretny (nie wywołuje z lekcji, przekazuje pomoc przez rodziców, lub przez osoby trzecie, chyba, że dziecku nie sprawia to kłopotu).
Można natomiast wskazać „grupę dyżurną” dzieci, które częściej kontaktują się z pedagog. Wyróżnia je to, że „traktują swoje problemy normalnie i są w stanie o nich rozmawiać”. Ta grupka (dzieci różne, z różnych rodzin, o zróżnicowanym statusie majątkowym...) jest wzorem dla nieśmiałych dzieci, które się obawiają tego typu rozmów.
Pijaństwo nie jest problemem dotyczącym szkoły. Gdyby przyłapano jakiegoś ucznia – reakcja byłaby natychmiastowa, skierowano by go do gabinetu dyrektora i wezwano rodziców lub przewieziono na komendę. Pracownicy szkoły – portier, sprzątaczki, są bardzo dobrymi obserwatorami, z pewnością zauważyliby niepokojące zachowanie ucznia.
Pijąca młodzież na terenie miasta? - „w X tego nie widać, ja przynajmniej tego nie widzę”. Pedagog nie spotkała poza szkołą pijącego ucznia. Świadomie unika bywania w miejscowych klubach i na lokalnych imprezach, by nie zetknąć się z taką niezręczną sytuacją. Pijąca młodzież nie stanowi istotnego problemu X - „teraz jest podobnie jak kiedyś, tylko media to inaczej pokazują, więcej się o tym mówi, jest większy dostęp do informacji”. Niezbyt często słyszy się o aferach rozbojów młodzieży związanych ze spożyciem alkoholu. Owszem miały miejsce takie sytuacje, ale wówczas były w to zaangażowane odpowiednie służby – policja, Wydział ds. Nieletnich.
Jeśli uczeń gimnazjum dopuści sie aktu przemocy poza szkołą i zostanie to rozpoznane przez policję, to informacja o zdarzeniu dociera do pedagog (telefon), nie są to częste przypadki:
„kiedyś w przeszłości były bójki - „solówy” między nastolatkami, ale odeszło to do lamusa na szczęście”.
„Jestem zwolennikiem robienia wszystkiego wokół, żeby uczeń nie trafił na złą ścieżkę – taką ofertę stworzyć w szkole, żeby nie musiał iść na papierosa, X pod względem takiej oferty wydaje mi się atrakcyjny, nawet bardziej, niż inne miasta – jak O”. Chodzi tu w szczególności o działalność Domu Kultury, hali sportowej, organizowanie licznych lokalnych imprez. W szkole natomiast prężnie działają koła zainteresowań, odbywają się spotkania pozalekcyjne, są też prowadzone programy wyrównywania szans (ale – nie nazywa się ich w ten sposób!), „w domyśle wiele moich inicjatyw służy profilaktyce przeciw uzależnieniom, ale nie nazywam tego wprost”. Mocną stronę szkoły stanowi ofert sportowa - „full opcja” łącznie z salsą i karate.
Wywiad z pedagogiem w LO
Jeśli ich młodzież ma jakieś problemy, to raczej problemy adaptacyjne związane ze zmianą szkoły. Możliwe, że istnieją też konflikty rówieśnicze. A jeśli chodzi o używki takie jak alkohol czy narkotyki, to uczniowie w ich szkole nie mają z tym problemów. Jeśli już jest z czymś problem, to z paleniem papierosów.
Jak próbują to rozwiązywać? Problemy adaptacyjne – jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego organizowane są pierwsze spotkania z wychowawcą. Organizują też obóz integracyjny przed rozpoczęciem roku szkolnego, bo przeważnie do klasy trafiają osoby, które się wcześniej nie znały, a dzięki obozowi 1 września spotkają się osoby, które już się poznały. Zazwyczaj na obóz jadą wszyscy, w poprzednim roku frekwencja wynosiła 100%. Na początku roku są też prowadzone specjalne zajęcia, przez pedagoga i wychowawcę albo pani pedagog podrzuca wychowawcom scenariusze takich zajęć. Są też zajęcia integracyjne, tak, aby adaptacja przebiegała jak najmniej boleśnie, bo to przecież zupełnie nowe środowisko, nowe osoby i nowe wymagania. Jedni przystosowują się szybciej, a ci, u których trwa to dłużej – nimi trzeba się zajmować indywidualnie.
Jeśli chodzi o kontakty uczniów z tej szkoły z uczniami z innych szkół, to na pewno jest jakaś rywalizacja, ale nie jest duża czy drastyczna. Uczniowie ich szkoły pewnie trzymają się bliżej między sobą, ale to z racji tego, że ze sobą przebywają. Poza tym ta szkoła jest specyficzna - gro uczniów jest spoza X. Najczęściej są przywożeni samochodami przez rodziców, szczególnie młodsi uczniowie, więc nie ma ani czasu, ani przestrzeni, żeby się mogli integrować się z innymi, bo jeśli ktoś tu nie mieszka, to bywa w X tylko w czasie lekcji.
W ich szkole istnieje własny program profilaktyki oraz program wychowawczy. Niewiele jest działań, które szkoła kieruje na zewnątrz. Nie uczestniczą też zazwyczaj we wspólnych akcjach w X. Jeśli coś robią, to raczej na swoje potrzeby. Jest to mała szkoła, dodatkowo szkoła społeczna, w której większość uczniów to nie są osoby z X. Jak powiedziała pani pedagog, szkoła ta rządzi się swoimi własnymi prawami.
Współpraca nie są to też interwencje, bo coś takiego się u nich nie zdarza, ale też nie ma takiej potrzeby. Jeśli są jakieś kontakty z innymi instytucjami, to najczęściej są związane z profilaktyką i najczęściej są to kontakty z poradnią psychologiczno-profilaktyczną. Jak powiedziała pani pedagog ta współpraca to tradycja, a dom dziecka to zaprzyjaźnioną instytucją.
Z różnymi służbami nie są na bieżąco w kontakcie, jeśli byłby takie kontakty podejmowane, to raczej interwencyjnie, jeśli coś by się działo.
Nie przychodzą jej takie do głowy, też żadne ngo. Choć jak powiedziała, pewnie powstają jakieś, o jakich ona o nich nie wie.
Wszystkich uczniów zna z imienia i nazwiska. Jest to specyfika tej szkoły, bo w każdym roczniku jest tylko jedna klasa. Dodatkowo są to małe klasy, maksymalnie do 18 osób.
Czy uczniowie przychodzą do niej po prostu, aby posiedzieć? Pani pedagog ich do tego zachęca, zawsze na jednym z pierwszych spotkań przedstawiam się im i mówi jaka jest jej rola. Nie chce, aby traktowali pedagoga, jako kogoś każącego, do kogo odsyła nauczyciel czy wychowawca. Nie lubi tego i unika, chyba, że musi. Cieszy się, gdy ktoś przychodzi porozmawiać. Czasami prowadzi rozmowy nie dotyczące szkoły, bo pojawiają się jakieś problemy osobiste, o których ktoś chce porozmawiać.
Jeśli, np. młodzież pali, to rodzice są powiadamiani. Ale szkoła stara się być cały czas na bieżąco w kontaktach z rodzicami, bo uważają rodziców za trzeci, nieodzowny element szkoły. Spotkania z rodzicami odbywają się raz w miesiącu. Poza tym raz na trzy miesiące jest podsumowanie dotychczasowej pracy. Już na etapie rekrutacji odbywają się indywidualne spotkania z rodzicami. Każdy wychowawca ma kontakt do rodziców, mailowy i telefoniczny. W razie problemów zasadą jest to, że od razu dzwoni się do rodzica, a nie wysyła pisma. Czasami sprawę da się wyjaśnić przez telefon, czasami trzeba się spotkać. W niektórych takich spotkaniach rodzica z wychowawcą, uczestniczy pani pedagog, ale zazwyczaj tylko wtedy, gdy jest o to poproszona lub gdy ma jakąś dodatkową wiedzę, na temat tego problemu albo problem jest szerszy, czy powtarzający się. Ale we wszystkich nie uczestniczy, bo to jest rola wychowawcy.
Konflikty rówieśnicze, konflikty między grupami, brak porozumienia, dokuczanie, nieakceptowanie. Wtedy prowadzi zajęcia mediacyjne, rozmawia.
Wychowawcy zwracają też uwagę na problem nauki, problemy z ocenami i z umiejętnością uczenia się. W tych przypadkach albo indywidualnie rozmawiam z uczniem albo prowadzi zajęcia, na których zapoznaje uczniów z technikami i metodami uczenia się, analizuje z nimi ich styl uczenia się, itd.
Prowadzi też na bieżąco interwencyjne i rozmowy, gdy coś się dzieje.
Problem picia w X?
Do tej pory nie było sytuacji, żeby się ktoś w szkole się napił. Owszem, jest problem papierosów w starszych klasach liceum. Co prawda nie palą na terenie szkoły, czy przy szkole, bo jest to specyficzne miejsce, bo obok jest kościół. Problem ten dotyczy głównie starszych uczniów, którzy mają 18 lat i mówią, że są już dorośli, więc wolno im palić. A z drugiej strony jest regulamin szkolny, który zabrania jakichkolwiek używek. W takich przypadkach prowadzą indywidualne rozmowy, powiadamiają rodziców i ma to również wpływ na zachowanie.
Czy uczniowie piją poza szkołą? Pewnie tak. Ale nie ma sygnałów od policji czy straży miejskiej, że ich młodzież się gdzieś źle zachowywała czy doszło do jakichś drastycznych sytuacji. Od mieszkańców też nie mają takich sygnałów. Nie zdarza się jej też spotykać z czymś takim na ulicy. Poza tym wielu uczniów to osoby dowożone z innych miejscowości przez rodziców samochodami. Nie wszystko, więc się skupia w X. Nie wie, czy jeżdżą na imprezy do (miasto centrum aglomeracji) albo do innych miejscowości.
Przemoc
W szkole nie spotyka się z przemocą, bo jest to małe środowisko, więc gdy coś zaczyna się dziać reakcje są natychmiastowe. Jeśli zaczyna się od agresji słownej, dokuczania, gdy jest szansa, że coś złego mogłoby z tego wyniknąć, wtedy od razu jest interwencja i zostaje to ukrócone. Nie ma więc w szkole jakiegoś znęcania się, wyłudzania, czy bicia. Nie ma możliwości, bo jest to tak małe grono, że wszystko jest od razu zauważone. Dzieci są poza tym otwarte i mówią, jeśli coś się dzieje.
W stosunku do nauczycieli też nie ma przemocy.
Odnośnie przemoc poza szkołą – nie miała informacji na temat tego, żeby ich młodzież uczestniczyła w jakichś bójkach, czy czymś w tym rodzaju. Nie ma też przemocy tle seksualnym.
Kierownik MOK
Współpraca
W przypadku obozów pytają OPS, które dzieci mają ewentualne problemy z opłaceniem takich wyjazdów. Wtedy szukają sponsorów lub pomaga im właśnie OPS dofinansować taki obóz. Od OPS uzyskują też informację czy ktoś jest na prawdę bardzo biedny i trzeba go za darmo wpuścić na koncert, bo wart jest tego. Mówi, że choć są to małe rzeczy to bardzo istotne. Chodzi o pomoc tym biedniejszym rodzinom.
Bardzo często, przekonuje, zdarza się że dzieci z biedniejszych rodzin są bardzo zdolne artystycznie. Wtedy – uważa – pomoc jest bezwzględnie konieczna i musimy się o to postarać, bo talentów nie wolno tracić.
Mówi że MOK stara się ile się da organizować bezpłatnie, koncerty, płatności za zajęcia są nieduże. Było 30 teraz jest 40 PLN miesięcznie (za 16 zajęć – 2 razy w tygodniu).
Z FCH (stowarzyszenie katolickie) może jeszcze na takiej zasadzie współpracujemy, ponieważ FCH specjalizuje się w tym, że właśnie dotuje biedne dzieci, dotuje obiady np. w szkołach. Oni nam też pomagają w znalezieniu sponsorów nieraz, dla tych dzieci, które nie mogą zapłacić za obóz, albo na jakiś wyjazd, czy na jakąś wycieczkę. My im pomagamy, np. nasze dzieci robą różne zabawki, czy różne, na warsztatach, których tutaj jest pełno robią różne rzeczy, które są potem sprzedawane jako, na loterii, jako fanty i cały dochód jest przeznaczany na, na FCH które przekazuje to na, na obiady dla dzieci.
Czy dużo jest osób, które bezpłatnie korzystają z państwa oferty?
Tak, bardzo dużo, bo tak jak mówię ja bardzo dużo staram się organizować koncertów bezpłatnych. Kiedy robią imprezy biletowane wtedy wie, że są osoby które powinny wejść na koncert bo kochają sztukę, a wiedzą że nie stać ich. Tym osobom MOK przekazuj specjalne zaproszenia.
A informacje o tych osobach macie państwo właśnie z OPS?
Często tak. ale mówi, że mają także swoje własne doświadczenia. Wiedzą kto, bo mają swoich stałych bywalców. O nowych osobach mówi im OPS lub sami dowiadują się od innych ludzi.
Bo my be przerwy rozmawiamy z ludźmi. Myślę, że to jest nasza, nasza wielka praca. Ja np. ciągle zaczepiam grupki młodych ludzi. Zawsze sobie z nimi porozmawiam, pytam, co robią.
***
Czy młodzież mówi pani czemu zostają w (miasto centrum aglomeracji)? Może tamta oferta jest bardziej atrakcyjna?
Absolutnie zgadza się, że miasto centrum aglomeracji jest dla młodzieży bardziej atrakcyjna.
Uważa, że ponadto budynek MOK jest mało atrakcyjny, brzydki. Stara się go uatrakcyjniać, ale socjalistyczny image pozostaje, nie kojarzy się z nowoczesnością. Liczy na poprawę w związku ze zbudowaniem nowego budynku MOK (mają już projekt). Twierdzi, że będzie inaczej postrzegani, że będzie to chwała dla nich, że będą mogli być tutaj, że tu będzie stworzony dl nich klub, bo będzie klub studencki również zrobiony.
W X nie ma możliwości spotykania się, nie ma innych klubów. To musi być klub z piwem, ale na wysokim poziomie. Tu są dwa bary i pizzeria – tam można usiąść. Ale brak jest miejsca ładnego, gdzie byłaby klubowa atmosfera, studencka, w której by się dobrze czuli.
Obecnie taką sypialnią miasta centrum aglomeracji jest X. Teraz tu należy pomyśleć o takiej infrastrukturze, np. o centrum, klubach, bankach, małych centrach handlowych. Projekt takiego centrum już jest. Uważa, że to nam bardo pomoże. Ludzie z miasto centrum aglomeracji właśnie w takich małych miasteczkach wokół stolicy kupują domy, działki i traktują to jako sypialnie. Stwierdza że to jest co najmniej połowa X jak nie więcej.
Problemy
Pierwsza grupa problemów, to takie z jakimi borykają się wszystkie miasteczka wokół miasta centrum aglomeracji oraz pewne jego dzielnice – na obrzeżach. Chodzi o infrastrukturę uliczną. Zbudowane są jak Nowy Jork. Chodzi o to że ulice przecinają się pod kątem prostym (jak kratka). Tworzą się segmenty – kwadraty z dwóch stron ograniczone ulicami. Segmenty te rozmówczyni określiła enklawami. Jest mnóstwo ulic, co wymaga dużej liczby remontów, czy też inwestycji (asfalt). Do tego – mówi – dochodzą lampy oraz chodniki, wodociągi, kanalizacja. Wszystko to generuje koszty. Proszę sobie wyobrazić ile to potrzeba pieniędzy na taki X. Wymaga to próby uzyskania finansowania z UE. Zwraca uwagę że wcześniej to były miejscowości zaniedbane, ludzie z miasta centrum aglomeracji przyjeżdżali tu tylko jak do uzdrowisk, w związku z tym pieniędzy nie było tu wiele. Inwestowano dopiero odkąd X stał się miastem. To jedna grupa problemów.
Przechodzą one w problemy społeczne, gdyż ludzie denerwują się brakiem infrastruktury, a każdy chce mieć drogę itd. jeśli miasto postanawia gdzieś zrobić ulicę, no to ludzie z drugiej ulicy buntują się, robią aferę, dlaczego ich ulica nie, a tamta tak. to rodzi problemy dla rady miasta, bo oni muszą patrzeć ogólnie, dbać o harmonijny rozwój. Mieszkańcy widzą to inaczej. Rada miasta często robi spotkania z mieszkańcami, z komendantem policji, straży miejskiej. Na takich spotkaniach ludzie mówią o swoich bolączkach.
***
Mówi, że jeśli idzie o MOK, to ona nie ma jakichś wielkich problemów z młodzieżą, podkreśla, że zwłaszcza, że zawsze do nich wychodzi.
Kiedy zaczynała tam pracę powiedziano jej: proszę uważać, bo tu się przed MOK-iem zawsze zbiera wielka grupa młodzieży i to są najwięksi chuligani tego miasta i że będę miała problemy. Ja nie miałam takich problemów.
Oczywiście, że się zbierali, ale wystarczyło parę rozmów z chłopakami, parę dziewczyn tam też było… wystarczyło parę rozmów i… nie twierdzę, że nie było jednostkowych wybryków, no bo o się zawsze zdarzy, że, że zostawiali butelki po piwie i papierosy i coś tam. Ale, ale nie była to taka zasada, że zdemolowali mi MOK, zdemolowali tablicę… raz, raz przez te cztery i pół roku, jak jestem raz tylko była wybita szyba w tablicy, którą mieliśmy… zrezygnowałam z resztą z tego szkła bo… nie potrzebne to było, bo to trzeba myśleć na ten sposób, jeżeli tak się robi, no to znaczy, że to jest niepotrzebne i trzeba pomyśleć w inny sposób, żeby, żeby im nie dać szansy na zrobienie czegoś takiego.
Podkreśla, że to był jeden wybryk chuligański, jaki przez cztery i pół roku swojego pobytu w X przeżyła. A tak to spacyfikowałam absolutnie tę grupę.
***
Gimnazjum zamyka się w domach i siedzi przed komputerem. To jest najgorszy wiek jaki może być, podkreśla. Mówi, że to pani dyrektor gimnazjum może opowiedzieć, jakież oni nie stosują sposoby, by tę młodzież poskromić. Tu mówi o reformie oświaty – że wprowadzenie gimnazjów to najgorszy pomysł. Że ludzie w tym ryzykownym wieku zostali stłoczeni razem i że nie mają jak czerpać ze wzorców starszej młodzieży, która już inaczej zaczyna myśleć, działać. Nie mogą na lepszych przykładach patrzeć. Mówi, że ona w wieku 13 lat patrzyła i brała za przykład 18 i 19-latków, w tej sytuacji to nie możliwe, nie ma autorytetów, jak mówi. Licealiści, twierdz, Myślą inaczej i takim autorytetem mogliby być.
Alkohol
A spotkała się pani z problemem pijaństwa wśród młodzieży w X?
Jest taka grupka. Ale w te wakacje nie widziała ich. Nie wiem co się z tą grupką stało. Natomiast miałam ją we wcześniejszych latach, też ją oczywiście spacyfikowałam i w ogóle kłaniali mi się z daleka, a wodzirej zawsze przychodził i całował mnie w rękę i przepraszał, że jest troszkę na… na tym… ale mimo tego pijaństwa, ona była tak jak mówię, może po moim spacyfikowaniu, nie wiem a może byli tacy grzeczni, ale o ni nigdy nie sprawiali problemów, po prostu siedzieli i pili.
Często siedzieli z tyłu MOK, często zostawiali po sobie nieporządek. Grupka ta liczyła 6-7 osób. Nie wie jednak, co powtarza, co się z nimi stało. W tym roku jeszcze ich nie widziała.
Czy to byli ludzie mieszkający w jednym miejscu, gdzieś tutaj w X?
Często widziałam tego chłopca i tą grupę gdzieś koło ul. P. Więc myślę że może, może oni się gdzieś tam, stamtąd wywodzą. Tak, róg WW, róg P.
Przemoc
Mimo to o przemocy nie umiała nic powiedzieć. Ale gdyby to był problem jakiś duży, to na pewno bym usłyszała. Więc chyba aż takiego dużego nie ma, bo rzeczywiście nie dochodzą do mnie takie rzeczy. Mówi, że nawet pracownicy by jej o tym powiedzieli, podobnie instruktorzy powiedzieli by (i tu skupiła się na konkretnym rodzaju przemocy – rodzinnej) że może wystąpić przypadek przemocy domowej. Mówi, że rodzic przecież się nie przyzna, zaś po dziecku często to widać.
***
Wspomniała, że mieli kłopot z młodzieżą, podkreśliła że miłą i sympatyczną, jeżdżącą na rowerach deskorolkach. Jest ich dużo, są to gimnazjaliści. Jeździli przed MOK-iem i przed Urzędem Miasta. Mówi, że to jest fajna młodzież, natomiast problemem są jej zainteresowania i sposób ich realizacji.
W tym kontekście powiedziała, że w X wyznaczone jest miejsce na skate park (przy szkole podstawowej w MCHH), są plany ogromnego centrum rekreacyjnego nad ŚZ , gdzie też jest przewidziane miejsce dla „Tolkowców i rowerzystów”, że X inwestuje w ścieżki rowerowe, co rozwiąże problem gimnazjalistów na rolkach i rowerach.
Patologia
Tak, są takie, to wiem, ponieważ często przychodzą do mnie ci właśnie, którzy mają problemy z zapłaceniem za zajęcia, tych 30 zł. I to są przede wszystkim rodziny patologiczne, czyli albo ojciec w więzieniu, albo ojciec pije, albo nie ma pracy, jest bezrobotny. Dzieci takich osób jest od 10 do 20. Nie są to jednak te same osoby/rodziny o których w pierwszej części rozmowy mówiła, że za darmo korzystają z oferty MOK.
Te dzieci się jakoś wyróżniają… w zachowaniu?
Nie. Potem uszczegóławia że może w zachowaniu mniej. Za to np. skromniejszym wyglądem, ubiorem. Podkreśla, że to inne dzieci wychwytują od razu i wtedy stają się okrutne. I że to jest najbardziej widoczne w szkołach.
Inaczej jest w MOK. Tu instruktor pracuje z dziećmi dwa razy w tygodniu, integruje je, MOK stwarza im okazję do spotkań (różne święta… nawiązuje do idei wychowania przez sztukę. I w związku z tym tego okrucieństwa nie ma, bo nad wszystkim panuje instruktor. A w szkole wychowawczynie nie zapanuje nad duża ilością osób.
***
Wydaję jej się, że X jest podzielony społecznie. Część osób jest bardzo bogata, są to osoby napływowe, kupujący działki za ogromne pieniądze i jest ich coraz więcej. Proces o którym mówi trwa przez mniej więcej 10 ostatnich lat. I są autochtoni. Mówi, że wśród rdzennych mieszkańców raczej wywodzą się rodziny patologiczne.
Przewidywała, że wśród grupy autochtonów może być większe bezrobocie, albo to są ludzie. Zasugerowała, że ci ludzie nie dają sobie ze sobą rady (rzecz jasna ta część, których dotyczą problemy, nie wszyscy autochtoni), nie mogą lub nie chcą znaleźć pracy, brakuje im inicjatywy. Stwierdziła, że taka grupa jest w każdym społeczeństwie. Zasugerowała, że tu urząd pracy dysponuje danymi na ten temat.