Wiersz
ten jest erotykiem poświęconym żonie poety, Barbarze. Powstał on
4 stycznia 1942 roku, w nocy. Jest to popis iście barokowej
wyobraźni Baczyńskiego.
Erotyk
ten kreuje obraz Barbary, przygotowującej się na przyjęcie snu.
Bogactwo metaforyki odrealnia sytuację. Realistyczne znaczenie mają
jedynie słowa: Barbara z rękami u włosów, ciało, sen. Opis
utrzymany jest w szczególnej, jednorodnej, magicznej tonacji bieli,
srebra i blasku: srebrne kropelki głosu, szkląca, biały pył
miesiąca, białe iskry, napełniona mlecznie, srebrne ciało, biała
łasica milczenia. Rozumiemy więc pierwsze słowo tytułu biała
magia. A dlaczego magia ? Bo oto dokonuje się na oczach czytelnika
jakiś czarodziejski obrzęd, podczas którego ciało ukochanej
kobiety przeistacza się w przeźroczyste, szklane naczynie,
napełniające się stopniowo światłem, muzyką, bielą. Jest to
cały proces dokonujący się etapami od srebrnych kropelek głosu
Barbary do jej zaśnięcia. Stopniowe wyciszanie dźwięków,
łagodzenie i spowalnianie ruchów oddaje poeta niezwykłymi
wziętymi z natury metaforami. Ciało Barbary przejmuje w siebie
gwiazdy i księżycowy pył. Łasice, polarne niedźwiedzie, myszy -
to zwierzęta stwarzające specyficzne pole znaczeniowe, kojarzące
się z bielą, wyciszeniem, charakterystycznym dla stanu przebywania
na granicy jawy i snu. Biel gromadzi się stopniowo, dzban ciała
napełnia się, by biała magia dobiegła końca, a medium
zasnęło.
Wiersz
ten jest ucieczką od tragicznej rzeczywistości w miłość. Gdy
Barbara staje przed lustrem, zachwyt pięknem jej ciała sprawia, że
w życiu zaczyna się liczyć to, co dobre, piękne i szlachetne.
Biała magia jest przeciwieństwem czarnej magii, tak, jak dobro
jest przeciwieństwem zła. Dzięki Barbarze, dzięki miłości,
dobro zwycięża, choćby tymczasowo.
Poeta
sięgnął w tym wierszu po najsubtelniejsze środki wyrazu.
Metafory łączące w sobie pozornie obce elementy (srebrne kropelki
głosu), porównania oddające urodę kobiecego ciała (jak
dzban-światłem napełnia się), wreszcie epitety dające uczucie
czułości i tkliwości dla ukochanej (snu puszyste listki) tworzą
obraz tyleż wyrazisty, co delikatny, a przy tym silnie oddziałujący
na wyobraźnię czytelnika. Wiersz składa się z sześciu strof, z
których każda zawiera po cztery wersy. Układ rymów krzyżowy (AB
AB).
Krzysztof
Kamil Baczyński - Elegia o chłopcu polskim
Jednym
z najpiękniejszych a zarazem najbardziej znanych utworów
Krzysztofa Kamila Baczyńskiego jest wiersz: Elegia o chłopcu
polskim. W utworze tym poeta przedstawia los swego pokolenia, los
ludzi, których okres młodości przypadł na czas wojny.
Wiersz
ten w całości składa się z monologu podmiotu lirycznego - matki
zamordowanego na wojnie syna. Ubolewa ona nad tym, że jedynym
otoczeniem jej dziecka stała się wojna, że zostało ono
pozbawione snów, co jak motyl drżą.
Ze
słów matki wynika, że jej syn był wychowywany w atmosferze
patriotyzmu i miłości:
Wyuczyli
cię, syneczku, ziemi twej na pamięć,
lecz
w obliczu wojny musiał on pójść po najwstydliwszej z ludzkich
dróg czyli jako żołnierz zabijać ludzi. W ostatniej zwrotce
wiersza matka w wielkiej zadumie zastanawia się nad tragicznym
losem syna, czy zginął od kuli wroga czy też pękło mu serce z
rozpaczy.
Wiersz
ten jest napisany w oryginalny sposób, jednocześnie słowa
podmiotu lirycznego są naturalne, odpowiednie do sytuacji. Utwór
Kamila Baczyńskiego wzrusza prostotą słów użytych w metaforach
i porównaniach.
Uważam,
że wiersz ten jest odwzorowaniem ówczesnych czasów, może on nam,
młodzieży końca XX w. uświadomić, jak ważna jest niepodległość
naszej ojczyzny i ilu dzielnych ludzi zginęło w jej
obronie.
Krzysztof
Kamil Baczyński - Historia
Jak
wskazuje już sam tytuł utworu, przedmiotem rozważań jest w nim
historia-prawa rządzące dziejami ludzkości. Wydarzenia wojenne
każą poecie zastanowić się nad ich miejscem w historii. Główną
zasadą, którą dostrzega Baczyński jest powtarzalność sytuacji.
Poeta ukazuje obraz wojennej przeszłości, przeszłości walecznej.
Podkreśla go poprzez zastosowanie militarnego słownictwa:
;arkebuzy (nazwa dawnej broni palnej z XVI i XVII wieku), ;kanonier,
;rapier, ;czako (wysokie nakrycie głowy noszone przez żołnierzy w
XIX wieku), nawiązującego do wojennej przeszłości. Powtarza się
ona mimo upływającego czasu:
czas
tylko tak warczy jak lew // przeciągając obłoków wełną
Upływ
czasu jest jedyną zmianą, losy ludzi natomiast pozostają takie
same:
to
krew ta sama spod kity czy hełmu (...) // Wy te same drżące u
nieba,
Wy
te same róże sadzić jak głos // na grobach
przyjdziecie...
Przeszłość
odradza się w teraźniejszości i przyszłości. To, co minione
jest obecne teraz i tutaj. Prawa historii są niezmienne w swoim
przebiegu. Jedyna różnica pomiędzy doświadczeniami obecnymi, z
tej wojny, a pamięcią o wojnach dawnych to brak kolorowej,
upiększającej okrutną rzeczywistość otoczki, stworzonej przez
romantyczną legendę:
Ach,
wy pułki kolorowe, kity u czaka // pożegnania wiotkie jak motyl
świtu
i
rzęs trzepot, śpiew ptaka, // pożegnalnego ptaka w ogrodzie
Jest
to wyidealizowana wersja wojny, która nie ma nic wspólnego z
prawdą... bo przecież nie anioł prowadzi. Wojna to nie kolorowe
mundury, to nie czułe szepty w chwili pożegnania - to krew ,
okrucieństwo, ból i śmierć. Historia to nieustanny pochód
pokoleń ku nicości, to cierpienie, ofiary zasypywane piaskiem
niepamięci. Charakterystyczna jest ostatnia strofa wiersza, tak
typowa dla twórczości Baczyńskiego. Apokaliptyczny obraz
współczesnej podmiotowi wojny przynosi wizję przerażającą.
Autor buduje ją przy pomocy metaforyki biblijnej. Siebie i swoje
pokolenie nazywa ;wygnańcami łaski (;wygnańcy Ewy - wypędzeni z
raju), opuszczonymi i skazanymi na klęskę.
W
utworze mamy do czynienia z charakterystycznym dla Baczyńskiego
środkiem poetyckiego wyrazu: zakłóceniem relacji przestrzennych i
wyolbrzymieniem (ląd krąży po niebie, a może niebo krąży po
lądzie dmiące) służące podkreśleniu chaosu świata w czasie
spełniającej się apokalipsy. Puenta wiersza: ;Jeszcze słychać
śpiew i rżenie koni zamyka wizję akcentem nastrojowym i bardzo
polskim: śpiew i konie. To także bolesna sugestia nieustannej
gotowości Polaków do ofiar, przyjęcie tragicznych wyroków
historii. Ostatnie zdanie utworu wyróżnia się eksponowaniem
wrażeń słuchowych, bardzo rzadkich w tekście.
Kompozycja
wiersza jest trójczłonowa, nieregularna, co stwarza wrażenie
niepokoju. Pierwsza część to wizja przeszłości, która choć
przecież miniona, to wciąż jeszcze jest żywa. Drugi obraz
kojarzy się z tradycją pożegnań tych, co idą na wojnę. Trzeci
obraz w wierszu to wizja pochodu ludzkości. Podobny poetycki obraz
znamy choćby z wiersza Norwida Bema pamięci żałobny rapsod.
Tam
jednak pochód ludzkości przeciwstawiał się śmierci, podczas gdy
u Baczyńskiego pochód ten nie zmierza ku określonemu celowi,
ludzie są jak wygnańcy zagubieni w historii. Czas i przestrzeń w
wierszu pozostają celowo nieokreślone, podobnie jak jego kontury
pejzażu. A wszystko to w celu podkreślenia antynomii: dziś i
kiedyś, tutaj i wszędzie. Pesymistyczna koncepcja historii
ludzkości i postrzeganie dokonań jednostki (pokolenia) jako
cząstki wyższego porządku dziejów to echo romantycznych
historiozofii Słowackiego, znanych nam choćby z Króla
Ducha.
Wiersz
ten powstał 8 marca 1942 roku. A więc w okresie, kiedy poeta
odnajdywał już własny styl i pełnię twórczej dojrzałości.
Wewnętrzne rozdarcie bohatera podkreśla skomplikowana składnia,
rozbijająca niemal każdy z wersów, naśladująca gwałtowne
zwroty myśli w momencie podejmowania decyzji. Archaizacja
wypowiedzi oparta na doborze słownictwa oraz uroczysty ton,
rozbudowane i skomplikowane metafory składają się na styl wysoki,
podniosły, ale i ;ciemny, świetnie oddający stan duszy
poety.
Wiersz
jest przykładem liryki pośredniej, opisowej. Brak jest w nim
rymów, wersy są nieregularne (co składa się na cechy wiersza
nieregularnego: dopuszcza on występowanie pojedynczych wersów bez
pary i zakończeń wersowych, które nie rymują się).
Krzysztof
Kamil Baczyński - Pokolenie
Poeta
już w tytule wiersza wypowiada się w imieniu pokolenia zmuszonego
do walki i zabijania. Wiersz zaczyna się od ukazania okropności
wojny. Zostaje ściśle określony czas jej wybuchu: jest to pora
jesieni, kędy to ziemia owoców pełna po brzegi. Obraz ten zostaje
nagle zakłócony poprzez użycie sugestywnych, oryginalnych
metafor, ukazujących okrucieństwa wojny:
ze
świerków na polu zwisa
głowa
obcięta, strasząc jak krzyk,
jak
korzeń skręcone ciała,
żywcem
wtłoczone pod ciemny strop
Podmiot
liryczny używa liczby mnogiej nas nauczono, w jamach żyjemy, co
jeszcze bardziej podkreśla jego wypowiedź w imieniu zarażonego
wojną pokolenia.
Część
pierwsza wiersza ukazuje świat czasu wojny, świat, który zbliżył
się do krawędzi nadmiaru, sytości, rozkwitu:
Ziemia
owoców pełna po brzegi // kipi sytością jak wielka misa
Ale
nadchodzi katastrofa:
i
tylko chmury palcom czy włosom // podobne - suną drapieżnie w
mrok
W
dalszym ciągu wiersza mamy opis wojny, nalotów, grozy, krwi,
zagłady: ogromne nieba suną z warkotem..., z liści pada rosa
czerwona.
Część
druga wiersza charakteryzuje się powtórzeniem zwrotu nas nauczono.
Tak zaczyna się każda strofa:
Nas
nauczono, nie ma litości // Po nocach śni się brat, który zginął
// któremu żywcem oczy wykłuto (...)
Nas
nauczono, nie ma miłości / /I na koniec najważniejsze przesłanie:
// Nas nauczono, trzeba zapomnieć
Bo
z pamięcią okrucieństwa wojny nie sposób żyć. Czy inni też
zapomną o bohaterstwie pokolenia? Wszak oni też pragną spokojnego
życia, bez rozpamiętywania straszliwych wydarzeń. Czytelnik
wiersza też zadaje sobie pytanie: czy bohaterstwo lat wojny też
stanie się dla przyszłych pokoleń odległe jak czyny opisywane
przez Homera? Jedyną alternatywę dla młodego pokolenia widzi
poeta w zachowaniu patriotycznej postawy, w heroizmie pozwalającym
porównać młodych żołnierzy do bohaterów z kart Iliady:
I
tak staniemy na wozach, czołgach, // na samolotach, na rumowisku
(...) // nie wiedząc, czy my karty iliady
rzeźbione
ogniem w błyszczącym złocie ,// czy nam postawią, z litości
chociaż, // nad grobem krzyż
Pełen
melancholii, a zarazem i apokaliptyczny to obraz pokolenia, którego
psychika została spustoszona i wypaczona przez wojnę, pokolenia,
które w wyniku tego spychane jest do poziomu prymitywnych zwierząt
dla których liczy się jedynie przetrwanie, pokolenia wreszcie,
które nie ma litości, nie ma sumienia, istnieje zaś tylko walka.
To wojenna rzeczywistość zabrała im marzenia, miłość, sumienie
i pamięć. Pozostały senne koszmary, katastroficzne wizje świata,
przyrody ociekającej krwią, pozostało też pytanie, co tak
naprawdę pozostanie po ofiarach wojny? Czy ci, co przeżyli będą
mogli normalnie żyć w innych warunkach? Są to bowiem ludzie
porażeni wojną. Bronili ojczyzny, ale zabijali ludzi.
W
zakończeniu wiersza powraca ten sam obsesyjny motyw poezji
Baczyńskiego - przeczucie własnej śmierci, dodatkowo
udramatyzowane wątpliwościami, czy bohaterstwo młodego pokolenia
i ofiara złożona z własnego życia zostaną właściwie ocenione
przez przyszłe pokolenia. Stąd właśnie rodzi się dramatyczne
pytanie poety o to, czy zasłużył sobie na krzyż na własnym
grobie.
Pierwsza
część wiersza, złożona z pięciu czterowersowych strof,
przynosi ciąg skomplikowanych, metaforycznych obrazów. Uroda
dojrzałego lata (kłosy, owoce, kwiaty, chmury, strumienie) w
każdej strofie zostaje zdemaskowana przy pomocy kontrastowej pointy
- chmury grożą bombami, z drzew zwisają obcięte głowy,
spomiędzy korzeni kwitnących roślin wystają ciała umarłych.
Przenikliwe spojrzenie poety dostrzega i obnaża prawdziwą
zawartość pejzażu, przemieniając barokową martwą naturę w
potworną wizję, bliską malarstwu Boscha.
Druga
część wiersza, w której podmiot liryczny wygłasza monolog w
imieniu swojego pokolenia składa się z pięciu strof o nierównej
długości (kolejno 6,4,6,6 i 12 wersów). Chwytem organizującym
kompozycyjnie tę część wiersza jest powtórzenie (anafora) nas
nauczono. Liczne aluzje literackie (Iliada Homera, Wesele
Wyspiańskiego, Apokalipsa, Stepy Akermańskie Mickiewicza) odwołują
się do najbardziej podniosłych, a zarazem tragicznych momentów w
dziejach ludzkości.
Pozornie
zwykły opis krajobrazu, towarzyszący utworowi wywołuje w
czytelniku lęk, spotęgowany zastosowaniem przez podmiot liryczny
określonego słownictwa: spienia, drapieżne, tryskają,
nabrzmiała. Częstym środkiem artystycznym w wierszu jest
kontrast: ani w dzień ani w noc, wilcza twarz. Potęguje to nastrój
apokalipsy. Z licznych pozostałych środków artystycznych wymienić
można: przenośnie (wiatr drzewa spienia, ogromne nieba suną z
warkotem), anaforę (nas nauczono), epitety (mroczne miłości,
ziemia dojrzała), alegorie (twarz wilcza, bolesne dłuta). Pierwsza
część wiersza ma charakter opisowy, druga zaś osobistego
wyznania.
Krzysztof
Kamil Baczyński - Romantyczność
Początek
wojny nie pozostawił w spuściźnie Baczyńskiego większych
śladów, gdyż poeta, pewnie tak jak większość jego kolegów,
miał nadzieję, że lada dzień wojna się skończy. Był to okres
historycznego wyczekiwania, które w kręgach Baczyńskiego, też
miało swój oddźwięk. Jednak z biegiem czasu, z biegiem wydarzeń
poeta bardzo szybko dojrzał, jego talent wybuchł, pisał bardzo
dużo, bardzo szybko, jakby w strachu przed obozem, przed łapanką,
przed śmiercią. W jego twórczości pojawia się katastrofizm, co
prawda inny niż u przedwojennych poetów - katastrofistów. Oznacza
on coś zupełnie odmiennego niż jakiś szczególny los, a
mianowicie to, że losy człowieka w dziejach historii zawsze były
i pozostaną takie same. Jego pokolenie przebija sobie drogę do
tradycji romantyzmu według Słowackiego i Norwida. Prawdopodobnie
na cześć Norwida Baczyński nosi jego imię - Kamil, a jego matka
bardzo ceniła sobie twórczość tego romantyka.
Może
właśnie z tego miłowania do epoki romantyzmu wziął się tytuł
jego wiersza napisanego dnia 24.03.1942 r. Romantyczność.
Mickiewiczowska Romantyczność była przecież programowym wierszem
romantyków, polemizowała z poprzedzającym romantyzm oświeceniem
i krytykowała je za brak uczucia. Wysuwała na pierwsze miejsce
serce i czucie... niż mędrca szkiełko i oko.
U
Baczyńskiego, tak jak u Mickiewicza, pojawia się motyw dziewczyny,
dziewczyny kochanej, która obejmuje ramionami swego chłopca. Poeta
mówi o śnie, o różnych widokach, które pojawiają się
naprawdę. Podmiot liryczny wypowiada tu podobne słowa, jak podmiot
liryczny Romantyczności Mickiewicza, mówi: A ja widziałem....
Pojawia się tutaj również motyw ducha, czyli wykorzystuje poeta
tak bliski romantykom wątek nadprzyrodzony. Sam tytuł
Romantyczność jest jakby zaprzeczeniem treści wiersza, gdyż
treść jest przerażająca, opowiada o zgliszczach powstałych w
czasie wojennej zawieruchy i chyba tylko marzenia podmiotu
lirycznego mogą mieć jakiś wątek romantyczny. Wojna i jej obraz
może być również nawiązaniem do romantyzmu, gdzie walka
narodowa, walka o wolność była jednym z głównych haseł.
Odnaleźć tu możemy bliski poezji romantycznej obraz tragicznej
miłości, która w romantyzmie zawsze musiała skończyć się
rozstaniem, tu również nie ma ona świetlanej
przyszłości.
Dostrzec
tu możemy pewną nutę optymizmu, gdy poeta mówi, że prawem jest
wyrastać z popiołów, co oznaczać może nadejście lepszych
czasów po wojnie, nowego, normalnego życia pomimo, iż teraz
zostały tylko same zgliszcza, jest nadzieja na powrót do życia. U
Baczyńskiego w wielu wierszach pojawia się motyw koła, kręgu. W
wierszu Z głową na karabinie krąg kojarzy się z obrotami
jakiegoś nieludzkiego mechanizmu, z nadciągającą nieodwołalnie
śmiertelną grozą, tutaj mamy zamknięte koło ramion ukochanej
dziewczyny, które mogą być ostoją spokoju, ucieczką przed
przerażającą rzeczywistością.
Są
tu kwiaty przejrzyste jak szkło - kontrastowość obrazów tu
zgliszcza, tam kwiaty, ale te kwiaty kojarzyć się mogą z rozbitym
szkłem okiem, butelek, ulicznych witryn, które wiatr rozrzuca po
ulicach, jak płatki kolorowych kwiatów. Występuje wiele środków
stylistycznego obrazowania: personifikacje, porównania, przenośnie.
Często pojawia się w tym wierszu łączenie elementów wojny,
grozy, zniszczeń z elementami krajobrazu: kwiaty, lasy, knieje -
zgliszcza, gruzy. Podmiot liryczny słyszy muzykę, ale nie taką
zwykłą graną przez grajka, lecz muzyką specyficzną dla czasu
wojny, a mianowicie wywołaną od skrzydeł nadlatujących
samolotów. Pojawienie się motywu ptaka może sygnalizować
tęsknotę za wolnością.
Poeta
dalej ukazuje tragiczny obraz wojny, twierdzi, że tu można
zobaczyć wszystko na jawie: płomień w obłoku, dłonie bez
ramion, wszystko tak wyraźne jak odbicie twarzy w wodach potoku.
Znów kontrastowanie obrazów przyrody i wojny. Piąta strofa
wiersza akcentuje z ogromną siłą bieg czasu, jego przemijanie.
Poeta mówi tu - Takie już prawo nam rosnąć czy ginąć.... Tak
jakby to w ogóle nie podlegało dyskusji, albo rośniesz, albo
giniesz w wirze wojny. Ten układ czasowy, motyw przemijania, może
być obok kontrastowości potraktowany jako zasada kompozycyjna tego
utworu.
Styl
wiersza jest cały czas bardzo bezpośredni, podmiot liryczny jakby
opowiadał o wszystkim swojej ukochanej, do niej się zwraca mówiąc:
Wiesz, miła..., lub Podaj ręce, kochana....
Ostatnia
strofa sygnalizuje nadejście czegoś nowego, na co czeka podmiot
liryczny, w co chciałby wierzyć, w jakieś lepsze jutro. Ma przy
sobie ukochaną, która może z żalu nad ich losem płacze, a jej
łzy są mu tak drogie, jakby w każdej był ukryty anioł. Obrazy
tutaj ukazane mogą mieć wymowę przeciwstawienia: tych dwoje - a
otaczający ich świat. Z jednej strony romantyczność zakochanych
a z drugiej okrucieństwo wojny.
Przez
cały wiersz przewija się motyw ukochanej dziewczyny, do której
zwraca się podmiot liryczny, dlatego jest to wiersz o miłości ,
ale też o okrucieństwie wojny, w której ta miłość
trwa.
Spójrzmy
raz jeszcze na całość utworu. Tak jak wspomniano wcześniej w
wierszu Romantyczność odnaleźć możemy sygnały atmosfery
emocjonalnej grozy, np. dłonie bez ramion, wypalone łodyżki ciał,
płomień w obłoku. Temperatura emocjonalna utworu wyraża się też
w nieregularnej wersyfikacji (np. pierwsza strofa - 13, 11, 13, 8,
druga - 13, 12, 12, 7), niedokładnych rymach męskich (szept -
gniew, sen - pęd), oraz w onomatopei: wiatr rozrzuca kwiaty
przejrzyste jak szkło (oddanie niesamowitego szumu wiatru na
zgliszczach). Ładunek liryczny wiersza kryje się w słowach
skierowanych do adresatki kochana, miła. Również typowe dla
Baczyńskiego konstruowanie urody świata z groźną
rzeczywistością, np. lasy niewidzialne, knieje (pierwszy obraz),
dłonie bez ramion (drugi obraz).
Należałoby
zwrócić uwagę że świat poetycki wyłania się poprzez
zazębienie się i przenikanie obrazów i skojarzeń.
Można
wspomnieć również o typowym romantycznym skojarzeniu kobieta -
anioł, stąd zapewne też wziął się anioł we łzach Barbary,
(bo zapewne ona jest tutaj tą kochaną). W samym tytule można
doszukać się też gorzkiej ironii do epoki romantyzmu, gdyż
rozmiar tragizmu wyraźnie przekracza granice tego, co za tragiczne
uważali bohaterowie romantyczni i to co mogli w tamtej epoce
odczuwać. W Romantyczności Mickiewicza było to miasteczko - biały
dzień, tutaj są zgliszcza wielkiego miasta, zagłada
pokolenia.
Wiersz
wydaje się być ukazaniem intymnej sytuacji dwojga ludzi pod
ponurym i groźnym niebem historii. Ukazuje tu Baczyński wzajemne
powiązania między historią a sytuacją człowieka.
Pokolenie
Kolumbów nieuchronnie kroczy ku zgubie, a najgorsze dopiero było
przed nimi.
Cóż
taki był los naszego narodu, że musieliśmy Strzelać do wroga z
brylantów.
(St.
Pigoń)
Krzysztof
Kamil Baczyński - Z głową na karabinie
Utwór
ten powstał w ostatnim okresie twórczości Baczyńskiego. Poeta
ten miał być w czasie kalekim żołnierzem i zarazem subtelnym
lirykiem, który w mrocznym czasie wojny nie był kronikarzem bitew
ani agitatorem wzywającym do oporu. Jego przemyślenia były
niepokojem poety szukającego języka zdolnego do opisania
apokalipsy współczesności.
Ma
to swoje odzwierciedlenie w wierszu Z głową na karabinie w którym
podmiot liryczny to tak zwany żołnierz - poeta. W lirycznej
wypowiedzi przedstawia swój dramatyczny spór z losem. Pełen jest
bezsilnego żalu o to, w jakich warunkach i w jakiej rzeczywistości
przyszło mu żyć. Wspomina wspaniałe, szczęśliwe, harmonijne i
spokojne lata przedwojenne, w których dorastał, a które już nie
powrócą. Jego beztroska, niewinna, pełna wolności gołębia
młodość nie może realizować się w obecnej sytuacji, kiedy krąg
się zaciska i ostrzem świszcząc tnie tuż przy ustach. Podmiot
liryczny zostaje osaczony przez wojenną rzeczywistość, przestrzeń
wokół niego zaciska się, świat się kurczy. Tera wyrasta on na
dnie śmierci, jest dziki, czyli wyzbywa się swojej moralnej
wrażliwości, człowieczeństwa, musi stać się barbarzyńcą,
nieludzko godzącym się na śmierć, zabijanie. Celowe użycie i
kilkakrotne powtórzenie w wierszu słowa przecież wzmaga uczucie
żali podmiotu lirycznego, którego zdrój rzeźbił chyży,
wyhuśtała chmur kołyska i dla którego bujne obłoki były jak
śmiech matki, a tak jak innym ziemia rosła tęga, nie pusta. Jak
widać utwór ten zbudowany jest na zasadzie kontrastu,
przeciwstawienia sobie argumentów. Argumentami ą racje życia, a
kontrargumentami - wojna i obraz rzeczywistości wojennej.
Podmiot
liryczny odczuwa gorące pragnienie życia, ale wyraża jednocześnie
uczucie nieuchronnej śmierci. Jest rozdarty wewnętrznie. Wadzi się
z losem po to, by w konsekwencji określić swą postawę wobec
rzeczywistości, która w bezwzględny sposób została mu
narzucona. Osoba mówiąca wiersza chce przespać czas wielkiej
rzeźby z głową ciężką na karabinie. Czas wielkiej rzeźby to
czas tworzenia, lecz nie piórem w dłoni, tylko w oddziale
żołnierzy, z karabinem zamiast pióra, krwią zamiast atramentu.
Bowiem to wojna kształtuje świat. Dlatego podmiot liryczny
zmarnuje swój czas, czas tworzenia - będzie walczył.
W
ten sposób koniec utworu to koniec zwady podmiotu lirycznego. Mimo
wszystko przewyższa bohaterski obowiązek. Osoba mówiąca w
wierszu to człowiek wrażliwy na uroki otaczającego go świata.
Kocha życie i wolność. Mimo to wybiera wojnę, chociaż wie, że
jej konsekwencją jest śmierć (Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało
wielkie sprawy głupią miłością). Ostatnia strofa tłumaczy tę
decyzję, która wcale nie była łatwa.
Wiersz
ten to regularny 9-zgłowskowiec zbudowany z siedmiu strof.
Występuje krzyżowy układ rymów, przy czym przeważają rymy
niedokładne, żeńskie (np. bliżej - chyży, zaciska - kołyska,
laska - wyrastam). Rozbudowana jest instrumentacja głoskowa:
skupione głoski szczelinowe, które oddają świst kul (ostrzem
świszcząc tnie tuż przy ustach), da się słyszeć półmetaliczne
dźwięki. Służy to bardziej wyrazistemu ukazaniu zagrożenia w
czasie wojny. Liczne są także epitety (zdrój chyży, wody
szerokie, bujne obłoki), służące do opisu szczęścia, spokoju,
promienności lat przedwojennych.
Wiersz
ten uwidacznia konflikt, jaki dosięga człowieka przeżywającego
tragizm rzeczywistości wojennej. Mamy tu do czynienia z liryką
bezpośrednią ze względu na osobiste wyznanie podmiotu lirycznego
w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Jest to utwór
reprezentacyjny, zawierający protest przeciwko wojnie.
Charles
Baudelaire Padlina
W
roku 1857 ukazał się najważniejszy tom wierszy Baudelaire’a pod
tytułem „Kwiaty zła”. Jednym z wierszy zawartych w tym tomiku
jest właśnie „Padlina”. To jeden z najciekawszych i
najbardziej rozpowszechnionych wierszy tego poety.
Początek
utworu to idylliczne wspomnienie letniej przechadzki. Bardzo szybko
jednak sielankowy, pogodny nastrój ulega zmianie. Podmiot liryczny
zwraca się do swej kochanki, czy pamięta, że „u zakrętu leżała
plugawa padlina”. Wytrącenie z romantycznego nastroju jest
gwałtowne i bardzo mocne. W kolejnych strofach następuje skrajnie
turpistyczny opis rozkładającego się, gnijącego ścierwa,
kłębiących się wkoło much i psa czyhającego na możliwość
wyszarpania ochłapu. Widok ten potęguje jeszcze bardziej obraz
błękitnego nieba, podkreślający kontrast piękna i brzydoty w
utworze. Podmiot liryczny zdaje się zachwycać, delektować tym
koszmarnym widowiskiem:
„Z
nogami zadartymi lubieżnej kobiety, // Parując i siejąc
trucizny,
Niedbała
i cyniczna otwarła sekrety // Brzucha pełnego zgnilizny”
Ten
drastyczny opis jest jedynie wstępem do rozważań, jakie zaczyna
snuć podmiot liryczny w dalszej części utworu. Oto „plugawa
padlina” okazała się być pretekstem do rozmyślań nad
przemijalnością życia ludzkiego, nad nieuchronnością śmierci.
Śmierć jest bowiem wszechwładna, dosięgnie każdego, nawet
najpiękniejszą, najświeższą istotę. Podmiot liryczny zwraca
się do kochanki:
„A
jednak upodobnisz się do tego ścierwa, // Co tchem zaraźliwym
zieje (...) // Taką będziesz kiedyś, o wdzięków królowo
(...)
Gdy
zejdziesz pod ziół żyznych urodę kwietniową, // By gnić wśród
kości bratnich”
Ta
złowroga apostrofa jest świadectwem przemijalności, barokowym
niemal obrazem nietrwałości ludzkiego życia i urody ciała.
Symbolem przemijania jest ciało. Zastanawia-przy straszliwej
naturalistycznej deformacji dokonanej na ciele kobiety zakończenie
wiersza:
„Powiedz,
żem ja zachował formę i treść boską / Mojej zbolałej
miłości”
Poeta
zwraca w tym wierszu uwagę, że życie każdego człowieka jest już
od chwili narodzin naznaczone śmiercią, że każdy z nas skończy
w mogile, że każdego robak będzie „beztrosko toczył”.
Ostatnie słowa wiersza, przed momentem cytowane, są wyrazem
przekonania poety, że śmierci może oprzeć się jedynie poezja,
że tylko sztuka jest wieczna, nieprzemijalna, że stanowi „formę
i treść boską”. Baudelaire ukazuje w swym wierszu problemu
ludzkiej egzystencji posługując się nowym środkiem
wyrazu-symbolem, który stał się najdoskonalszą formą wyrazu.
Baudelaire sprzeciwiał się wiernemu odzwierciedlaniu
rzeczywistości, czyli sztuce mimetycznej (naśladującej). Padlina
w wierszu tym symbolizuje rozkład ciała, ale i także rozpad
wszelkiej formy. Byt przeistacza się w niebyt:
„Forma
świata stawała się nierzeczywista // Jak szkic co przestał
mącić”
Jeżeli
organizm ludzki potraktować jako swoisty świat, mikrokosmos, to
śmierć człowieka jest równoznaczna z rozpadem świata.
Poeta
w wierszu tym przekazuje swe refleksje w sposób naturalistyczny.
Sposób ten polega na fotograficznej wierności opisywanych
szczegółów, ukazywaniu zjawisk drastycznych (np. opis
rozkładającego się ciała). Nastrój wiersza potęguje jego
sugestywność, a jednocześnie ulotność wrażeń. Oprócz
wspomnianego już symbolu wybijającymi się środkami artystycznymi
są : epitety („kwiat jaskrawy”), apostrofa („bezpośredni
zwrot do kochanki „Taka będziesz kiedyś, o wdzięków królowo”).
Utwór składa się z 12 strof, z których każda posiada po cztery
wersy. Układ rymów krzyżowy (ABAB). Jest to liryka bezpośrednia
(podmiot liryczny przekazuje własne myśli i odczucia).
Tadeusz
Gajcy - Do potomnego
Jest
to najpopularniejszy wiersz Gajcego, napisany na krótko przed
wybuchem Powstania Warszawskiego. Interpretowany jako tragiczne
epitafium pokoleniowe. Pozbawiony znanej z wcześniejszych wierszy
poety ornamentyki, bardzo wyważony w tonie, przynosi pogodzenie ze
świadomością klęski swojej i pokolenia, do którego
należy:
„(...)
nauczony lęku – pięści // wznosiłem krnąbrne ponad głową //
i w szczęk żelaza zasłuchany
mijałem
dzień po dniu jak krzyż // jak ty – podniesiesz na mnie kamień
// lub rzucisz z wzgardą ziemi grudę”
Autor
zastosował w nim formę monologu zwróconego do przedstawiciela
wolnej Polski. Rozmawia z adresatami wyjaśniając, że będzie miał
lepsze niż on warunki życia, będzie mógł realizować swoje
plany i marzenia. Gajcy natomiast, poeta – żołnierz, nie może w
pełni wykorzystać swojego talentu, gdyż wykonuje patriotyczny
obowiązek, walczy z najeźdźcą. Wiersz jest poetyckim
testamentem, przesłaniem dla potomności, utworem przenikniętym
refleksją na temat czyhającej śmierci. Podobnie jak Baczyński,
wyraża Gajcy przekonanie, że zginie. Potrzebna jest śmierć
Kolumbów, żeby potomni mogli cieszyć się wolnością – czy
będą wspominać ?
W
poczuciu nieuchronności odejścia i bezsilnej rozpaczy Gajcy bliski
jest swym rówieśnikom: Bajczyńskiemu, z „Pokolenia” („Jak
obce miasta z głębin kopanepopielejące ludzkie pokłady
a
wznak leżące, stojące wzwyż”) i Borowskiemu z jego słynnym
wyobrażeniem z „Pieśni” („zostanie po nas złom żelazny i
głuchy, drwiący śmiech pokoleń”).
Twórczość
Gajcego nie jest kroniką okupacyjnych zdarzeń. Uciekającą od
rzeczywistości i realności wojny poezję autora „ Do potomnego”
należy odczytywać jako liryczny pamiętnik wewnętrznych zmagań
młodego poety, jako jego wewnętrzny dialog ze śmiercią, jako
budowanie swej dojrzałości w warunkach wojennej pożogi.
Konstanty
Idelfons Gałczyński - Prośba o wyspy szczęśliwe
Motyw
Arkadii, krainy wiecznej, niczym nie zmąconej szczęśliwości i
spokoju, jest obecny we wszystkich epokach literackich i w wielu
tekstach różnych pisarzy. Jest to bowiem archetyp mocno
zakorzeniony w naturze ludzkiej, pragnienia szczęścia, marzenia o
utopii.
Również
i w zróżnicowanej tematycznie twórczości Gałczyńskiego ten
motyw jest obecny. W jednym z najpiękniejszych chyba liryków
„Prośba o wyspy szczęśliwe” zostaje wyrażone odwieczne
pragnienie ludzkie o przeżyciu szczęśliwej miłości, o jej
spełnieniu przynoszącym ukojenie.
Wiersz
skomponowany został w formie prośby do lirycznego „ty”. Wyspy
szczęśliwe kojarzą się z łagodnym wiatrem, kwiatami, muzyką,
wszystkim, co piękne i delikatne. Także ze snem co uświadamia ich
nierealność, utopijność, istnienie, ale tylko w marzeniach.
Liryczne „ja” pragnie zapomnieć o rzeczywistości, jawie,
zanurzyć się w bezpieczny sen, w którym wszystko jest możliwe, w
którym wszystko można wyśnić. Ukojenie przynosi widok spokojnego
bezmiaru wód, to także odwieczny stereotyp, symbol bezpieczeństwa.
Miłość odkrywa inne światy, daje nieograniczone możliwości
przeżywania, odczuwania całej jego złożoności i piękna. Senna
wizja wykreowana przez poetę jest niezwykle subtelna, delikatna.
Nie ma w niej żadnych skaz i niedostatków, jest pełnią szczęścia
w harmonii z przyrodą i z samym sobą. W tej tęsknocie za
absolutem doszukać się można pierwiastków franciszkańskich,
wszechogarniającej miłości do życia i wszelkich jego przejawów.
To poszukiwanie, zanurzenie w sen jest także ucieczką, oderwaniem
się od rzeczywistości. W prośbie zawiezienia na szczęśliwe
wyspy zawiera się rozczarowanie światem, niedostatek, niedosyt,
wciąż niespełnione pragnienia i nadzieje. Wiersz jest niezwykle
harmonijny, nie tylko dzięki swej proporcjonalnej budowie, ale i w
skutek zastosowania w nim poetyki snu, odpowiednich epitetów,
kojarzących się ze spokojem, subtelnych metafor pełnych
wewnętrznego ciepła, np. „rozmowy gwiazd na gałęziach”,
„serca motyli przybliż i przytul”. ,
Jan
Kasprowicz Dies irae
W
modernizmie dominował w Europie specyficzny styl pisania wierszy.
Miały one w głównej mierze za pomocą gry świateł i pastelowych
kolorów nagminnie występujących w opisach., wprowadzać
czytelnika w melancholiczny nastrój. W tym stanie jest on wstanie w
pełni zrozumieć przesłanie dekadenckiej filozofii Schopenhauera .
Jan Kasprowicz w „Dies irae” prezentuje zgoła odmienny styl.
Nie próbuje już zahipnotyzować czytelnika wspierając się
zamglonymi prezentacjami środowiska. W utworze tym pojawiają się
olbrzymie kontrasty mające wstrząsnąć psychiką czytelnika.
Dobrym przykładem takiego działania jest postać Ewy . Z jednej
strony matka ludzkości , z drugiej zaś jej przekleństwo . Dzięki
prezentowanej przez nią postawie doprowadza swoje ”dzieci” do
stanu, z którego mają nikłe szansę na szybkie dostanie się do
raju. Innym widocznym w wierszu kontrastem z udziałem Ewy jest jej
grzeszna podejście do zagadnienia moralności i bezpośrednio
powiązanego z nią zła , którego symbolem w wierszu jest wąż.
Nie próbuje się ona w żadnym stopniu jemu przeciwstawiać, a
nawet wyraźnie ułatwia przejęcie władzy nad jej duszą. Zupełnym
przeciwieństwem jest altruistyczna postawa Chrystusa. Poświęca
się On za ludzkość całego świata, zupełnie bezinteresownie, a
jak się później okazuje także bezcelowo. Następnym uchwytnym
zjawiskiem jest rozbieżność stanowisk boskich – Boga (ojca) i
Chrystusa. Bóg jako istota przepełniona dobrem i mądrością nie
może zrozumieć słabości przeciętnych zjadaczy chleba. Oczekuje
stosowania prze ludzkość bezwarunkowo jego praw i surowo każe ich
łamanie. Natomiast Jezus jest w odmiennej sytuacji. On przebywał
na Ziemi . Żył wśród prostych ludzi poznając ich codzienne
problemy. Przez czterdzieści dni kuszony na pustyni, dzięki temu
poznał wszelkie pokusy świata. Dzięki tym doświadczeniom rozumie
dokładnie wszelkie ludzkie słabości i pojmuje , że często są
niemal niemożliwe do opanowania. Stara się usprawiedliwiać
grzeszników przed bezwzględnym Sędzią. Autor krytykuje tak
racjonalistyczną i bezduszną postawę Stwórcy przychylając się
do współczującej Chrystusa. Przypomina, że człowiecza skłonność
do grzechu spowodowana jest wolą wszechmogącego Boga i wytyka Mu
niekonsekwencję przy jej karaniu. Ważną ekspresjonistyczną role
w wierszu pełnią demoniczne obrazy piekła. Poprzez uwydatnienie
ludzkiego cierpienia, autor jest w stanie dać wyobrażenie o
stanach emocjonalnych przeżywanych przez dusze potępione , lub
szykujące się na wieczne przeklęcie. Ważną role w tego typu
opisach pełnią kolory. Dzięki uniwersalnym reakcją jakie
wywołują w mózgu człowieka, poeta jest w stanie bardziej
wymownie wyrazić swoje myśli. Autor z dużą dozą
prawdopodobieństwa może zakładać, że kolor czerwony wzbudzi w
czytelniku obrazy krwi, ognia , które to wprowadzą nastrój
cierpienia do przedstawianej sceny. Kolor czarny i fioletowy pełni
w wierszu rolę przypominającą o losie dusz- potępieniu w
otchłaniach. Dzięki takim zabiegom w utworze widoczne są wyraźne
różnice między dobrem, a złem, sprawiedliwością i jej brakiem,
a także podział na postępujących słusznie i tych , którzy
wybrali złą drogę. Autor podkreśla , antagonizm pomiędzy
światem radości doczesnych , przyziemnych spraw opisanych głównie
w naturalistycznym stylu, a wspaniałym światem niezmiennie
słusznych idei, dla których warte są wszelkie poświęcenia.
Poeta z wszelkimi detalami przedstawia rozterkę duszy na sądzie
ostatecznym. Jej stany i otaczającego ją świata przedstawione są
na tyle dokładnie , że są wstanie wzbudzić emocje w każdym
czytelniku. Powyższe fakty powodują , że można jednoznacznie ten
utwór zaliczyć do kategorii ekspresjonistycznych.
Jan
Kasprowicz Krzak dzikiej róży
„Krzak
dzikiej róży” to cykl IV sonetów wydanych w tomiku o tym samym
tytule w 1898 roku.
Kasprowicz
wykorzystał klasyczną budowę sonetu. W dwóch pierwszych
opisowych zwrotkach przedstawił krajobraz smreczyny, a w dwóch
ostatnich – refleksyjnych przedstawił autor bohaterów – limbę
i różę.
I
sonet.
Noc
– pawiookie stawy, zgniła zieleń, krwawy, czerwony pąs róży
odcinającej się od szarych skał, bujne trawy, mokra turnia;
dźwięki – drzemiące stawy, cisza,
II
sonet.
Wschód
słońca – krajobraz ten sam co w sonecie I tylko, że o wschodzie
słońca; czyste błękitne niebo, błękit nieba nakłada się na
ciemną zieleń lasu, do tego jeszcze kolor złoty – słońca,
wszystko lśni, strumień górski przyrównany do pasa
srebrnolitego; dźwięki - wzdychania, żale, szum strumienia, wody,
cisza,
III
sonet.
Popołudnie
– pojawiają się zwierzęta: kozice, świstak, ptaki, barwy
zwierząt się przenikają, brąz, zieleń; dźwięki – lęki,
wzdychania, rozżalanie, świstający świstak, rozprzestrzeniające
się stado owiec, dźwięki się wzmagają,
IV
sonet
Wieczór
– na trawie biel wieczornej rosy, rosa jest przyrównana do
aksamitu, seledynowe niebiosa; dźwięki – zapach ziół,
rozżalenie, wzdychania, echo,
Kolory
są przymglone, barwy przechodzą jedna w drugą, decyduje o tym
oświetlenie, kiedy słońce pojawiło się w II sonecie
diametralnie zmienia się barwa obrazu, wrażenia kolorystyczne
zostały zmienione, wzbogacone o dźwięk i ton. Dominujący jest
świat w III i IV sonecie. W sonetach uchwycone są chwile z życia
krajobrazu – ulotne wrażenia.
Bohaterowie
wiersza:
a)
róża – samotna, senna, zadumiona, skronie tuli do ściany, lęka
się, boi się burzy, szuka schronienia, wsłuchana w krajobraz,
skryła się między drzewa, ze strachu próbuje się wtopić w
krajobraz, usypia, spowita rosa. Róża nie jest tylko elementem
krajobrazu, jest również symbolem – personifikacja.
b)
limba – spoczywa, leży obok róży, próchniejąca, burza ją
zwaliła, ale nie sama burza tylko tchnienie burzy, pojedynczy
wiatr, pleśniejąca limba.
Odczytanie
symboli:
róża
– symbolizuje witalność, kruchość, życie, strach przed
przeciwnościami losu, życia, ma świadomość kruchości własnego
istnienia,
limba
– symbolizuje śmierć, upadek wielkiej potęgi, przegrała,
została pokonana.
Burzę
przetrwała róża, nie limba, wielkie drzewo zostało powalone.
Wniosek - niekoniecznie fizyczna siła broni przed zagładą.
Świadomość róży jest ważniejsza, świadomość zagłady
uchroniła ją przed nią. Natura została nienaruszona.
Bolesław
Leśmian Urszula Kochanowska
Pochodzący
z tomu „Napój cienisty” wydanego w 1936 roku wiersz Leśmiana
jest utworem nawiązującym do cyklu „Trenów” Jana
Kochanowskiego, a przede wszystkim do trenu ostatniego, XIX.
Urszulka -po swej śmierci- dostaje się do nieba, gdzie prosi Boga,
aby odtworzył dla niej domek „kubek w kubek jak (...)
Czarnolaski”. W tym niebiańskim domku dziewczynka oczekuje
przybycia swych ukochanych rodziców. Gdy po całej nocy
oczekiwania, już o świcie przychodzi do niej Bóg, Urszulka jest
zawiedziona, rozczarowana:
„Serce
w piersi zamiera...Nie !...To-Bóg, nie oni !...”
Urszula
czekała na rodziców, nie na Boga. Stąd jego nadejście wywołuje
rozczarowanie i żal. Szczęście dla człowieka równoznaczne jest
bowiem z miłością, czułością, kontaktem z innymi ludźmi. Bóg
mimo swej doskonałości i potęgi nie może zastąpić Urszulce
rodziców. To nie on jest niezbędny do szczęścia.
Leśmian
zaprzeczając Kochanowskiemu, zaprzecza tym samym tradycji mówiącej
o tym, że w niebie jest zmarłym lepiej niż było im za życia. U
Kochanowskiego zmarła Urszulka ukazuje się ojcu we śnie i
pociesza go opowiadając o niebiańskiej szczęśliwości, jakiej
zaznaje po śmierci. W wierszu Leśmiana Urszulka nie znajduje w
stworzonym przez Boga raju tego, co stanowiło o jej szczęściu na
ziemi-rodziców. Nawet wizyta Boga nie może zrekompensować jej
braku ukochanego ojca i matki. Jest to więc utwór nie o
pocieszeniu, ale o rozczarowaniu, a także o przywiązaniu człowieka
do ziemskiej rzeczywistości, do materii, która od chwili narodzin
do śmierci otacza każdego z ludzi. Wiersz ten nawiązuje również
do humanizmu propagowanego przez Jana Kochanowskiego, czyli do
przekonania, że człowiek jest centrum wszechświata, jest
najwyższą wartością. Rozwiewając przekonanie o arkadyjskim
szczęściu w niebie, ukazuje jednocześnie niemożność wyjścia
człowieka z kręgu jego ziemskich doświadczeń i absurdalności
śmierci. Czy nie jest prawdą, że kochamy „po ludzku” i nasze
ziemskie szczęście jest nam najbliższe, bo to „boskie” jest
dalekie i nieznane ?
Przyjrzyjmy
się teraz samej budowie utworu. Składają się na nią dwa ściśle
ze sobą połączone elementy: relacja Urszulki w pierwszej osobie o
przybyciu do nieba oraz przy-toczenie jej rozmowy z Panem Bogiem.
Opowieść ta ma charakter konkretny, bohaterka mówi tylko o
faktach (np. „Bóg długo patrzał na mnie”) i o swoich własnych
zachowaniach (np. „i ja umilkłam zlękniona”), nie komentuje
ich. Miejsce akcji, niebo, nie zostało tutaj bliżej pokazane.
Znajdujące się w nim przedmioty i sprzęty nie odbiegają od tych
ziemskich. Dowiadujemy się o tym już we fragmencie początkowym
wiersza:
„I
sprzęty, i donice rozkwitłego ziela // Tak podobne, aż oczom
straszno od wesela !”
Bardzo
ciekawa jest strona gramatyczna wiersza: do pewnego momentu Urszula
opowiada o swych przygodach jako o przeszłości, od pewnej chwili
zaś jako o teraźniejszości. Następuje to w wersie 19 utworu, po
odejściu Boga od Urszulki. Jej przygotowania na przy-bycie rodziców
utrzymane są już w czasie teraźniejszym:
„I
odszedł, a ja krzątam się, jak mogę- // Więc nakrywam do stołu,
omiatam podłogę-”
„Urszula
Kochanowska” napisana jest strofą dystychiczną
(dystych=dwuwiersz). Każda ze strof jest wyraźnie zarysowaną
jednostką kompozycyjną i opowiada o jednym, wyodrębnionym fakcie,
wymaga zwięzłości i lapidarności. Podczas lektury wiersza
uderza, że tak
często-
bo aż 15 razy -pojawia się spójnik „i”. Wiąże się to z
zastosowaniem przez Leśmiana składni polisydentycznej, czyli
takiej, w której części zdania lub całe zdania samodzielne
wiązane są za pomocą powtarzającego się spójnika. Powstaje w
ten sposób sugestia ciągłości, wszystko, o czym mówi się w
wierszu ułożone jest obok siebie na równych prawach, żaden
element nie jest bezpośrednio podporządkowany innemu.
Wiersz
zbudowany jest z dwunastu strof (podobnie w wierszu występuje
dwunastu braci), układ rymów jest parzysty (AA BB CC). Ciekawostką
jest fakt, iż rym ten był typowy dla całej niemal twórczości
poetyckiej Jana Kochanowskiego.
Czesław
Miłosz Campo di Fiori
To
wiersz napisany w 1943 roku w czasie likwidacji warszawskiego getta.
Rozgrywająca się za murami tragedia zmusza do refleksji i
porównań. Poeta dostrzega obojętność ludzi wobec bohaterstwa,
cudzego nieszczęścia i cierpienia. Campo di Fiori to plac w
Rzymie, na którym w 1600 roku spalono włoskiego filozofa Giordano
Bruno. Zebrany tłum traktował egzekucję jako widowisko, a życie
w mieście toczyło się normalnie. Zanim kat "płomień stosu
zażegnał" plac zapełnił się przekupniami, a tawerny
wesołymi ludźmi. Tak samo w samotności umierało tysiące
mieszkańców warszawskiego getta oddzielonych od reszty świata
murem, także murem ludzkiej obojętności. Tuż za murem przy
dźwiękach skocznej melodii kręciła się karuzela, chociaż zza
muru dobiegały salwy wystrzałów. Tak więc ludzie najchętniej
mijają "męczeńskie stosy", a człowiek umiera w
samotności. Taka sytuacja jest wielce niemoralna, rodzi więc bunt
poety przeciwko obojętności człowieka na cierpienie innych:
"I
ci ginący samotni
Już
zapomniani dla świata, // Język ich stał się nam obcy // Jak
język dawnej planety. //
Aż
wszystko po wielu latach // Na nowym Campo di Fiori // Bunt wznieci
słowo poety".
Wiersz
ten traktuje o powstaniu w getcie i o obojętności ludzkiej,
samotności cierpiącego człowieka. .Świat przedstawiony wiersza
obejmuje dwa plany. Jeden dotyczy żydowskiego powstania w 1943
roku, a drugi sięga XV wieku i dotyczy spalenia na stosie Giordana
Bruna. Oba te obrazy łączy obojętność świata świadków
zbrodni. Obok umierającego włoskiego filozofa zbiera się
przelotnie tłumek gapiów, by popatrzeć na widowiskową śmierć
nieznanego nikomu człowieka. Za chwilę wrócą do swoich zajęć
znów będą handlować owocami i kwiatami, znów będą pić wino i
bawić się. Plac Campo di Fiori jest placem targowym. Jest tu
gwarno, ludzie śmieją się i targują. Podobnie samotnie umierają
obrońcy getta. Strzały za murami, płomienie i krzyki nie zwracają
niczyjej uwagi. Warszawiacy miło spędzają pogodną niedzielę.
Gra muzyka, kręci się karuzela, spacerują zakochane pary. Widać
same roześmiane twarze. Nikogo nie obchodzi rozgrywająca się
nieco dalej tragedia. Tam panuje śmierć, tu wre życie. Obojętność
świadków obu tych zdarzeń szokuje. Człowiek jest samotny ze swym
cierpieniem. Egoistyczny tłum szybko nudzi się cudzą tragedią.
Ogarnięta wojną Warszawa, przyzwyczajona do widoków śmierci,
pożarów, do huku wystrzałów, nie reaguje już na nie. Litość,
współczucie, prawdy dekalogu, zostały zagubione. Ludzi interesuje
tylko to, co bezpośrednio ich dotyczy. W świecie wyzutym z
wszelkich wartości nie można żyć. Wobec upadku moralności,
powszechnej obojętności na ludzkie cierpienie szczególna rola
przypada poecie. Musi on przywrócić ład i porządek, przypominać
ludziom o świecie wartości. Poezja powinna przeciwstawiać się
złu, ukazywać prawdy moralne, tępić obojętność. Ludzie jednak
pozostawali na tragedię getta obojętni:
„Przy
dźwiękach skocznej muzyki // (...) wzlatywały pary
wysoko
w pogodne niebo". // Poeta o likwidacji getta wspomina bardzo
dyskretnie:
"czasem
wiatr z domów płonących // Przynosił czarne latawce".
Spalonymi
strzępami papierów, odgłosami strzałów, rzezią dokonywaną na
mieszkańcach getta nikt się nie przejmował:
"Śmiały
się tłumy wesołe // w czas pięknej warszawskiej niedzieli".
Podmiot
liryczny przedstawia w wierszu trzy morały, które wyczytać można
z zaobserwowanych faktów: pierwszy wniosek to obojętność każdego
ludu-niezależnie od czasu i miejsca, w jakim żyje-wobec tragedii i
męczeńskich stanów, drugi wniosek to przemijanie rzeczy ludzkich,
nietrwałość, błahość spraw, którymi trudzi się człowiek,
wreszcie myśl ostatnia, najistotniejsza dla poety, którą
przedstawia jako własne refleksje w chwili obserwacji rozbawionej
gawiedzi:
"Ja
jednak wtedy myślałem // O samotności ginących.
O
tym, że kiedy Giordano // wstępował na rusztowanie, // nie
znalazł w ludzkim języku
ani
jednego wyrazu, // aby nim ludzkość pożegnać, // tą ludzkość,
która zostaje".
Obie
sytuacje ukazywały samotność ginących, brak więzi, zrozumienia
między jednostką i społeczeństwem. Samotność ta wynika z tego,
że ludzie są sobie nawzajem obcy, nie przyjmują cudzych,
odmiennych poglądów, nie akceptują odmiennej kultury i religii.
Dlatego nie ma możliwości kontaktu, porozumienia, którego
symbolem jest język, mowa. Wiersz zawiera nuty katastrofizmu,
chociaż mają one inny wyraz niż w przedwojennych tomikach
Miłosza. Zagrożeniem jest obojętność, brak solidarności.
W
wierszu tym poeta nie wypowiada się wprost, buduje wstrząsające
obrazy, które działają kontrastem, stosuje przepiękną rytmikę
wiersza przypominającą heksametr. To wrażenie brzmieniowe
wywołuje składnia: najczęściej dwa wersy razem tworzą całość
gramatyczną i treściową. Trójzestrojowe wersy można odczytać
jako przełamany w średniówce heksametr, czyli wiersz
sześciomiarowy. Jego cechy to rozmiar sylabiczny (podwójne wersy
8-zgłoskowe lub 7-zgłoskowe tworzą całość 14-16 zgłoskowca).
Wiersz ma bardzo wyrazistą rytmikę, bardzo dostojną i wspierającą
powagę słów, które wypowiada podmiot liryczny głęboko przejęty
tragiczną "samotnością ginących" . Wielkość wiersza
wynika także z aluzji do tradycyjnie bohaterskiego rytmu.
Odmienność od typowej poezji okresu wojny to brak tyrteizmu,
odejście od stereotypu: wojna-walka, bitwa, obrazy martyrologii.
Sytuacja liryczna-wyznanie podmiotu lirycznego ujawnionego jako
poeta. W kompozycji dominują obrazy poetyckie, tylko kilka wersów
jest wypowiedzianych wprost ("ja jednak wtedy myś1ałem").
Jest to przykład liryki opisu i 1iryki wyznania
Czesław
Miłosz Który skrzywdziłeś
W
wierszu tym Miłosz zwraca się do wszystkich tych, którzy nie
dostrzegają wartości każdego pojedynczego człowieka. Utwór ten
stanowi jednocześnie studium totalitarnego działania despoty,
którego wynikiem jest ludzka krzywda.
Tyran,
gnębiciel zawsze jest silniejszy, pewny siebie, zawsze otacza go
„gromada błaznów”. Jego destrukcyjna działalność powoduje
„pomieszanie dobrego i złego”. Jednak władza ciemiężyciela
jest jedynie pozorna, co osiąga poeta używając słowa „choćby”.
Ten portret władcy i jego otoczenia zawarty jest w części
opisowej wiersza (dwie pierwsze strofy) w formie jednego
rozbudowanego zdania wieloczłonowego.
Część
druga (trzecia i czwarta strofa) stanowi refleksję: ostrzeżenie i
oskarżenie płynące z ust. Poety. Podmiot liryczny przestrzega
przed konsekwencjami nieliczenia się z jednostką, poniżania
godności prostego człowieka. Dlatego część ta składa się z
bardzo krótkich zdań – podkreślenie buntu poety i
kategoryczność jego wypowiedzi. Osoba mówiąca w wierszu jest
zdania, że skrzywdzenie bezbronnego jest największą zbrodnią.
Dla takiego złoczyńcy nie ma przebaczenia:
„Lepszy
dla ciebie byłby świt zimowy // I sznur i gałąź pod ciężarem
zgięta”.
Dlatego
lepiej byłoby dla despoty samemu się zabić, samemu sobie
wymierzyć sprawiedliwość, co mogłoby świadczyć choćby o żalu
za popełnione grzechy.
Utwór
ten ma charakter apostroficzny: apostrofa do despotyzmu, systemu
totalitarnego (którego domyślamy się na podstawie opisowej części
wiersza). Ma ona na celu właściwie wyrażenie groźby,
ostrzeżenia. Zastosowane są epitety o różnym zabarwieniu, które
oddają rzeczywistość oraz spełniają funkcję podobną do
apostrofy. Również bardziej wyrazistemu uwypukleniu przestrogi
kierowanej pod adresem tyrana służy przerzutnia:
„Który
skrzywdziłeś człowieka prostego (...) // Nie bądź
bezpieczny”.
W
utworze tym została zastosowana patetyczna stylizacja, wyrażająca
się między innymi biblijną składnią:
szyk
przestawny – konstrukcja anarchizująca;
powtarzanie
spójnika „i”: „I sznur i gałąź pod ciężarem
zgięta”;
otworzenie
zdania zaimkiem względnym „który”: „Który skrzywdziłeś
człowieka prostego”;
użycie
imiesłowów przysłówkowych czynnych: „wybuchają”, „mając”,
„przepisując”, kując”.
Mamy
tu do czynienia z liryką zwrotu do adresata. Wiersz gatunkowo
mieści się w strukturze sonetu, choć nieco różni się od formy
klasycznej sonetu (ostatnia strofa jest dwuwierszem – brakuje
jednego wersu).
W
wierszu „Który skrzywdziłeś” porusza Miłosz zagadnienie
odpowiedzialności poety za dobro i zło świata. Poeta jest
jednocześnie oskarżycielem (mówi przecież do tyrana: „Nie bądź
bezpieczny”) i obrońcą wartości moralnych i etycznych. Bez
względu na konsekwencje musi bronić słabszych i prześladowanych.
Choć zdaje sobie sprawę z tego, jak łatwo można zabić
człowieka, wie również, że na miejsce zabitego człowieka –
poety przyjdzie nowy i podejmie dzieło budzenia buntu przeciwko
tyranii i totalitaryzmowi:
„
(...) Poeta pamięta. // Możesz go zabić – narodzi się nowy. //
Spisane będą czyny i rozmowy”.
Wiersz
ten ma charakter lirycznego moralitetu. Zawiera on uniwersalne
prawdy. Zło nigdy nie może zostać – i nie zostanie –
przebaczone. Żaden tyran ani żaden przestępca nie może
zapomnieć, że każdy musi ponosić odpowiedzialność za swoje
czyny, w szczególności za zbrodnie.
Czesław
Miłosz Oeconomia divina
Tytuł
„Oeconomia divina” można tłumaczyć dosłownie „boska
ekonomia”, ale o wiele słuszniejsze wydaje się być odwołanie
do terminologii teologicznej, w której oznacza on boski plan
zbawienia świata. W wierszu tym mamy zatem przedstawioną wizję
świata pozostawionego przez Boga samemu sobie
„Bóg
(...) // Najdotkliwiej upokorzy ludzi, // Pozwoliwszy im działać
jak tylko zapragną...”
Mamy
tu do czynienia z Bogiem pełnym potęgi i siły, Bogiem skalnych
wyżyn i gromów”, Panem Zastępów. Jakże różni się On od
dobrotliwego Stwórcy, dobrodusznego opiekuna, współczującego
Ojca wszelkiego stworzenia. Jest Bogiem surowym, niezwykle odległym,
milczącym, takim, którego znamy z kart Starego Testamentu.
Wiersz
rysuje przerażający obraz krainy upadku świata, który został
pozbawiony sacrum, metafizycznego uzasadnienia. Ludzie zbytnio
urośli bowiem w dumę. Zapragnęli dorównać Bogu, a może nawet
prześcignąć Go. Rozwój cywilizacyjny był więc niezwykle
gwałtowny i dynamiczny, budowano „drogi na betonowych słupach”,
„miasta ze szkła i żeliwa”, „lotniska rozleglejsze niż
plemienne państwa”. Ale w tych wszystkich materialnych wytworach
rąk ludzkich nie było Boga, Jego praw i wartości. Taki świat był
światem pełnym chaosu moralnego, duchowego i etycznego. W ukazanej
katastrofie nie ma nic podobnego do „wiekowego cyklu królewskich
tragedii” kiedy to losem królów i dworów kierowali, zajmowali
się bogowie. Świat tragedii Szekspira (do którego nawiązuje tu
poeta) posiadał ścisłą wewnętrzną motywację, uzasadnienie,
pewien punkt odniesienia, według którego określały się
zdarzenia, namiętności, postawy. Przeciwnie jest w świecie
kreślonym przez Miłosza. Zabrakło zasady, celowości. Dlatego
niezrozumiały staje się sens istnienia rzeczy materialnych,
ludzkich wytworów: „Trwały jak trwa to tylko, co trwać nie
powinno”.Rozkład dotyczył nie tylko cywilizacji, ale zanikła
gdzieś w ogóle realność świata:
„Z
drzew, polnych kamieni, nawet cytryn na stole // Uciekła
materialność i widmo ich
Okazało
się pustką, dymem na kliszy”.
Bowiem
tylko to, co jest ideą może trwać wiecznie, to, co jest materią
– przemija.
Bóg
dotkliwie ukarze ludzi, którzy stracą, niczym w biblijnej wieży
Babel, możliwość porozumiewania się ze sobą („Wrzawą wielu
języków ogłoszono śmiertelność mowy”). Zagłada obejmuje
również dorobek kulturowy ludzkości („Litery ksiąg srebrniały,
chwiały się i nikły”).
Świat
został więc ogarnięty groźnym kryzysem. Ludzie, utraciwszy wiarę
i oparcie w wartościach danych im przez Boga, skazali się na
zagładę. Bowiem rzeczywistość znajduje uzasadnienie i motywację
w fundamentalnej zasadzie istnienia bytu nadrzędnego. Bóg jest
dawcą rzeczywistego istnienia. Końcowe wersy utworu nawiązują do
wizji Sądu Ostatecznego, do biblijnej Apokalipsy. Nagi tłum
daremnie oczekuje wyroku. Ciało pozbawione duszy nie może zostać
zbawione:
„Za
mało uzasadnione // Były praca i odpoczynek
I
twarz i włosy i biodra // I jakiekolwiek istnienie”.
Podmiot
lityczny nie wypowiada bezpośrednio swojego stosunku do
przedstawionej wizji. Ogranicza się tylko do początkowego
wyznania: „Nie myślałem, że żyć będę w tak osobliwej
chwili”. Całość przedstawiona jest sucho, za pomocą wiersza
zdaniowego. Ta oschłość relacji wzmacnia wartość przestrogi.
Miłosz w utworze tym pragnie nas ostrzec przed odrzuceniem zasad
etycznych i wartości moralnych, grozi to bowiem katastrofą,
chaosem.
Leopold
Staff Ars poetica
Jest
to wiersz stanowiący dopełnienie programu artystycznego wyrażonego
w utworze „Poeta”. Tytuł w tłumaczeniu to „sztuka poetycka”.
Poeta określa tu charakter i zadania, jakie ma do spełnienia
poezja. Nic jednak nie dzieje się bez udziału poety. On właśnie
jest twórcą i wyrazicielem poezji. W pierwszej zwrotce podmiot
liryczny usiłuje przybliżyć odbiorcy istotę poetyckiego
natchnienia, wypływającego z samego dna serca niczym nieuchwytne
echo. Jego brzmienie, ledwie drgające w powietrzu jest wyczuwalne
dla uszu poety. Powinien on umieć uchwycić tę niedostrzegalną
zwykłemu śmiertelnikowi nić, złowić ją jak motyla i utkać z
niej słowne dzieło sztuki. Nie dla sławy, lecz w celu utrwalenia
niektórych obrazów zaobserwowanych w zmieniającej się
rzeczywistości oraz w celu przekazania czytelnikowi swych własnych
przemyśleń i wrażeń.
Autor
tworzy nie dla siebie, nie pisze „do szuflady”, gdyż wtedy cały
sens tworzenia rozpłynąłby się w niebycie. Słowo musi docierać
do odbiorcy i co ważniejsze przemawiać do jego wyobraźni.
Dlatego
też stworzony wiersz, cała poezja, musi być prosta, zrozumiała
dla odbiorcy. Potwierdza to autor słowami: „abyś bracie, mnie
zrozumiał”. Zadaniem poety jest bowiem porozumienie się z
czytelnikiem, wiersz ma być więc:
„Tak
jasny, jak spojrzenie w oczy
i
prosty, jak podanie ręki”
Tak
określona rola poezji przypomina program francuskich symbolistów,
lecz w przypadku Staffa ma służyć nie zaskakiwaniu czytelnika,
lecz nawiązaniu z nim kontaktu.
Leopold
Staff Deszcz jesienny
Wiersz
pochodzi z wydanego w 1903 roku tomiku „Dzień duszny”. Jest to
typowy przykład liryki nastrojowo-refleksyjnej. Tytułowy jesienny
deszcz wywołuje nastrój smutku, którym zdominowany jest cały
utwór. Jest to jednocześnie ukłon w stronę modnego wówczas
dekadentyzmu.
W
„Deszczu jesiennym” bardzo widoczne są wpływy poetyki
impresjonistycznej. Poeta uchwycił ulotność nastroju chwili.
Dzwoniący o szyby deszcz wyraźnie oddziałuje na psychikę
podmiotu lirycznego. Widzi on wokół siebie jedynie ludzkie
nieszczęścia. Nieszczęśliwy jest nawet szatan przechadzający
się po ogrodzie. Powtarzający się refren:
„O
szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny // I pluszcze jednaki,
miarowy, niezmienny
Dżdżu
krople padają i tłuką w me okno... // Jęk szklany...płacz
szklany...”
daje
się czytać w rytm bijącego monotonnie o szyby deszczu. Dzieje się
tak za sprawą zastosowania wyrazów dźwiękonaśladowczych
(onomatopei). Refren podkreśla też muzyczność utworu. Ten
właśnie wiersz jest często porównywany z uwagi na swą
melodyczność z utworem K. Przerwy-Tetmajera „Na Anioł
Pański”.
Wiersz
Leopolda Staffa odczytać można jako symboliczną wędrówkę przez
życie. Podczas tej wędrówki człowiek doświadcza tragicznych
przeżyć, bólu, smutku. Jest to tułaczka bez sensu i celu, nie
sposób bowiem podczas niej odnaleźć spokoju i nadziei.
Człowiekowi wiecznie towarzyszy lęk, smutek, przerażenie, a
kresem wszystkiego jest zawsze grób. Ta świadomość nie pozwala
na radość i spokój ducha.
Refren
wiersza wyznacza trzy zasadnicze części utworu: I wizja - to
korowód mar, które idą pochodem przez ogród zawodząc i płacząc,
II wizja - to wspomnienie pogrzebu, niespełnionej miłości,
tragedii pożaru, w którym giną dzieci, wreszcie ludzkiego płaczu,
III wizja - to obraz płaczącego szatana , który przeszedł przez
ogród i dokonał dzieła zniszczenia, lecz widząc je, przeraził
się swoim czynem i zapłakał.
Te
trzy samodzielne obrazy są tak skonstruowane, aby wywołać nastrój
smutku, rozpaczy, zniechęcenia do życia i typowego dla
młodopolskiej postawy katastrofizmu. Istotnym elementem
współtworzącym nastrój jest w wierszu Staffa kolor. Poeta
eksponuje go już przez sam wybór tematu - deszcz i porę roku -
jesień, która z natury rzeczy jest porą różnobarwnej szarości.
Tę tonację pogłębia aura zbliżającego się
wieczoru:
„Wieczornych
snów mary powiewne, dziewicze // Na próżno czekały na słońca
oblicze...
W
dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą, // W dal ciemną,
bezkresną, w dal szarą i mglistą”
Nastrój
smutku, przygnębienia potęguje jeszcze szereg określeń
przymiotnikowych, podkreślających koloryt tej smutnej szarości:
„szary”, „chmurny”, „ciemny”, „mglisty”, „słotny”.
Nastrój stworzony przez mglisty, deszczowy, jesienny dzień
znajduje odbicie w nastrojach i myślach poety. Udziela się i on
czytelnikowi. Nasuwa mu smutne, melancholijne myśli o przemijaniu,
starości i śmierci.
Ciekawym
zabiegiem artystycznym zastosowanym przez poetę jest powiązanie
instrumentacji głoskowej w utworze z naśladownictwem dźwięków
otaczającego świata. Daje to efekt muzyczności tekstu,
podkreślanej jeszcze bardziej refrenem: „ O szyby deszcz dzwoni,
deszcz dzwoni jesienny”. Oddaje on uczucie melancholii,
jednostajności utworu.
Temu
celowi służą też liczne, wspominane już wcześniej onomatopeje
(imitujące odgłosy i brzmienie różnych zjawisk językowych):
„deszcz dzwoni”, „pluszcze”, „jak szklany”.
Wiersz
składa się z 7 strof o nierównej liczbie wersów (kolejno 6, 10,
6,10,6,10,6), powtarzających się po sobie. Układ rymów parzysty
(AA BB CC). Jest to przykład liryki pośredniej, opisowej (zalicza
się do niej utwory zawierające opisy przedmiotów, krajobrazów,
czy pejzaży).
Leopold
Staff Kowal
Wiersz
ten pochodzi z debiutanckiego tomiku Leopolda Staffa „Sny o
potędze” wydanego w 1901 roku, a więc jeszcze w młodopolskim
okresie twórczości poety. Dostrzec w nim można wyraźne wpływy
modnej wówczas filozofii Fryderyka Nietzschego. Filozofia ta,
nazwana od nazwiska jej twórcy nietzscheanizmem występowała
przeciwko pesymizmowi i głosiła pochwałę życia. Leopold Staff w
wierszu tym jednoznacznie wypowiada się przeciwko modernistycznemu
dekadentyzmowi. Tytułowy kowal to symbol siły, mocy człowieka,
który sam kształtuje swój charakter. Jest to wiersz programowy
poety, apel o życiową aktywność, dynamizm w „wykuwaniu”
własnej osobowości. Staff głosi też postulat świadomego
kształtowania własnego ja:
„Bo
z tych kruszców dla siebie wykuć muszę, // Serce hartowane,
mężne, serce dumne, silne...”
Przeciwstawia
się dekadenckim nastrojom niemocy, polemizuje z modernistycznym
kultem śmierci, podejmuje równocześnie trud współtworzenia
nowego modelu życia i człowieka. Trud ten wymaga dużego hartu
ducha i nie znosi żadnych kompromisów. Alternatywą może być
tylko zagłada:
„Lecz
gdy ulegniesz, serce pod młota żelazem,
Gdy
pękniesz, przeciw ciosom stali nieodporne // W pył cię rozbiją
pięści mej gromy potworne !”
Tylko
bowiem człowiek o silnym, zahartowanym sercu z łatwością
przeciwstawi się wszelkim przeciwnościom losu. Będzie to człowiek
odporny na cierpienia, jakich z pewnością nie poskąpi mu życie.
Nie ulegnie do końca, a jeśli ulegnie, to tylko po to, aby się
samounicestwić. Najważniejszą myśl zawarł poeta w ostatniej
strofie utworu:
„Bo
lepiej giń, zmiażdżone cyklopowym razem,
niżbyś
żyć miało własną słabością przeklęte, // Rysą chorej
niemocy skażone, pęknięte !”
W
brutalnym świecie, jaki nas otacza, lepiej jest nie żyć w ogóle,
niż dać się pohańbić i wegetować w poczuciu własnej słabości
i niemocy. Takie życie jest bowiem pozbawione sensu, jest niegodne
człowieka. Śmierć jest lepszym rozwiązaniem niż życie bez
wartości i idei, z poczuciem wewnętrznej pustki.
Wiersz
jest typowym sonetem włoskim, składającym się z 14 wersów.
Zgrupowane są one w 2 czterowierszach i 2 tercynach (trzywersach),
rymy typu ABAB ABAB ABB ABB, żeńskie.
Leopold
Staff Przedśpiew
Wiersz
ten pochodzi z tomiku „Gałąź kwitnąca” wydanego w 1908 roku.
Tomik ten zapowiadał przeobrażenie młodopolskiej poezji Staffa w
poezję klasycyzmu. Twórca przechodzi jednoznacznie na pozycję
pogodzenia się z życiem. O tym właśnie mówi wiersz
„Przedśpiew”. Następuje w nim odwrót od dekadentyzmu i
marazmu. Staff formułuje w nim program klasycyzmu, któremu wierny
będzie do końca życia . Składa się nań umiłowanie przyrody,
tęsknota do spokojnego życia, do umiaru i harmonii.
„Przedśpiew”
to utwór typowo refleksyjny, zawierający kwintesencję mądrości
wieków, poetycką i ludzką sumę europejskiego humanizmu - wiedza
Greków i Rzymian przywołana w cytacie z Terencjusza („żyłem i
z rzeczy ludzkich nic nie jest mi obce”), w stoickiej formule
zgody z życiem, mądrości chrześcijaństwa, w której mówi się
o nauce miłowania i dobroci. Poeta głosi potrzebę radości i
akceptacji życia pomimo jego dramatycznych akcentów.
Początek
wiersza to charakterystyka dotychczasowego dorobku poetyckiego.
Staff przyznaje, że ulegał młodopolskiej modzie, nazywając się
„czcicielem gwiazd” i „wyznawcą snów”, był też
wielbicielem sztuki. Poznał też modernistyczne niepokoje, gorycz
zawodu i nieuzasadnione tęsknoty. Po tych doświadczeniach podmiot
liryczny dochodzi do przekonań i upodobań typowych dla poety
humanisty, wyznającego z przekonaniem:
„Widziałem
konających w nadziejnej otusze
I
kobiety przy studniach brzemienne jak grusze, // szedłem przez pola
żniwne i mogilne kopce...”
Podmiot
liryczny przedstawia się wiec jako człowiek wiedzący,
doświadczony, człowiek, który przeszedł przez najważniejsze
życiowe doświadczenia od narodzin po śmierć. W ten właśnie
sposób pełen spokoju, wiedzy i doświadczenia mędrzec, który nie
tylko obserwował życie, ale brał w nim czynny udział, wygłasza
pochwałę życia, jego umiłowanie. Bohater wiersza zna też
najciemniejsze strony życia: smutek, cierpienie, śmierć:
„Znam
gorycz i zawody, wiem, co ból i troska, // złuda miłości,
zwątpień mrok, tęsknot rozbicia.”
Mimo
to z przekonaniem głosi: // „ A jednak śpiewać wam będę
pochwałę życia”
Podkreślając
swoją afirmację życia i mądrości, która pozwala w pełni
rozkoszować się nim, choć nie szczędziło mu ono przecież
goryczy i smutku, zauważa poeta, iż cierpienie rodzi poznanie:
„W
łzach widzieć słodycz smutną, dobroć chorą w grzechu”
Wszak
istnienie zła w życiu nie przekreśla istnienia dobra, przeciwnie,
dobro tym bardziej zostaje zaakcentowane i docenione. Pochwała
życia dotyczy wszystkich jego przejawów, doświadczenia wielu lat
zrodziły postawę „pogodnego smutku” i akceptacji cierpienia.
Klasyczna postawa poety wobec życia przejawia się również w
gloryfikowaniu wartości uniwersalnych, ponadczasowych, harmonii z
przyrodą, prostoty życia, docenianiu piękna. W za-kończeniu
utworu poeta podsumowuje swoje przemyślenia, powtarza:
„I
pochwalam tajń życia w pieśni i w milczeniu, // Pogodnym mądrym
smutkiem i wprawny w cierpieniu”
Poeta
opiera się w tym wierszu na klasycystycznych zasadach budowy tekstu
(13-zgłoskowiec). Sporo można znaleźć w „Przedśpiewie”
nawiązań do idei franciszkanizmu, przede wszystkim widać to we
fragmentach wiersza, w których podmiot liryczny głosi swe
przywiązanie do natury i przyrody, miłość do wszystkiego, co
żyje i do samego życia.
Smutne
myśli, które towarzyszą każdemu człowiekowi poeta nazywa
„pogodnymi starcami w sadzie”. Nie mogą one zaćmić radosnego
obrazu życia, osłabić miłości i uśmiechu dla drugiego czło