BIESZCZADY PRZEWODNIK


Stanisław Kłos

Bieszczady

Przewodnik

Warszawa 1993

SPIS TREŚCI

( WSTĘP .. S

GÓRY, ICH NAZWY, KRAJOBRAZ I PRZYRODA 7

OD DAWNYCH DO OBECNYCH CZASÓW .... 16

ZWIEDZANIE BIESZCZADÓW 27

Drogami Bieszczadów . 28

) W górę doliny Osławy (droga Zagórz-Komańcza-

j -Cisną) .. 28

Duża obwodnica — część zachodnia (droga Zagórz-

l -Lesko-Cisna-Ustrzyki Górne) . 42

\, Duża obwodnica — część wschodnia (droga Lesko-

^ -Ustrzyki Dolne-Czama-Ustrzyki Górne) . 71

\ W górę doliny Sanu (droga Uherce Mineralne-

-Myczkowce-Solina-Polańczyk-Wołkowyja-Rajskie-

-Czama) . 89

Wędrówki z plecakiem . 99

Głównym szlakiem beskidzkim (od Komańczy do Wołosatego) — szlak czerwony . 99

\ j Wierchami pasma granicznego (od Nowego Łupkowa ' , na Krzemień)— szlak niebieski 114

Od Leska na Połoniny (od Leska do granicy BPN) -szlak zielony 121

Od Ustrzyk Dolnych na Krzemi-'szlak niebieski Bieszczadzki Park Narodowy .125

Ważniejsze informacje ..134

LITERATURA ..141

121 125 130 134 141

WSTĘP

Bieszczady to specyficzny region górski naszego kraju, który przed laty wzbudził ogromne zainteresowanie turystyczne i spo­wodował modę na masową turystykę pieszą, na różnorodne rajdy, obozy, zloty i wędrówki z plecakiem i całym biwakowym majdanem. Uroku bieszczadzkiej turystyce dodawały bezludne przestrzenie, bezdroża i dzika, niemal pierwotna przyroda oraz niczym nieskrępowana swoboda.

Z czasem, gdy niezależnie od masy turystów, Bieszczady zaczęły się zaludniać, gdy do żyda powróciły zniszczone wsie i osiedla, zmieniły się warunki i formy uprawiania turystyki. Mimo różnorodnych zmian i przeobrażeń jakie dokonały się tu na przestrzeni kilkudziesięciu ostatnich lat, Bieszczady nic nie straciły na swej atrakcyjności, pozostały jako region pięknych krajobrazowi wielkiego bogactwa przyrody. Mimo wieloletnich wysiłków na rzecz gospodarczego wykorzystania regionu, w to­ku których dokonano — delikatnie określając — szeregu nie­przemyślanych działań. Bieszczady zachowały nadal piękno i pierwotne bogactwo przyrody. Powoli zaczyna się traktować je jako region o unikalnych wartościach przyrodniczych, podnosić i doceniać walory naturalne, ponad wątpliwe efekty gospodar­cze. Dowodem tego są kolejne zwiększenia obszarów Biesz­czadzkiego Parku Narodowego (BPN), ustalenie nowych rezer-

watów przyrody i stref ochrony krajobrazu. Ostatnimi czasy część regionu bieszczadzkiego została włączona w obręb pierw­szego w Europie międzynarodowego rezerwatu biosfery, obej­mującego ościenne tereny Polski, Ukrainy i Słowacji o łącznej powierzchni blisko 100 000 ha.

Przed drugą wojną światową Bieszczady były regionem nie wzbudzającym większego zainteresowania turystycznego, a modne wówczas przyjazdy na letniska zaczęły tu dopiero kiełkować. Pierwsze obiekty turytyczne powstały w latach trzydziestych w Komańczy, Cisnej i Jabłonkach, letników przyjmowały także co niektóre miejscowe dwory. W ówczesnej literaturze turystycznej wzmianki o Bieszczadach były nieliczne i raczej ogólnikowe. Powojenne zainteresowanie regionem spowodowało duże zapotrzebowanie na literaturę turystyczną. Pierwszy przewodnik autorstwa znanego krajoznawcy dr Mie­czysława Oriowicza ukazał się już w 1954 r. Ogólnie biorąc literatura turystyczna związana z Bieszczadami jest raczej skromna. Oprócz dość licznych folderów, map, informatorów i drobnych przewodników (E. Moskala, M. Starakiewicz) ukazały się tylko dwa duże przewodniki: W. Krygowskiego (kilka wydań) i S. Kłosa oraz ostatnio nowy przewodnik Oficyny Wydawniczej “Rewasz". Niniejsze opracowanie jest nieco odmienne od poprzednich. Nie jest to kolejny typowy przewodnik prowadzący turystę dosłownie za rączkę po górach, a opowiadanie o górach. Opowiadanie przydatne dla przecięt­nego człowieka, który niezależnie od zainteresowań i kwalifika­cji turystycznych pragnie zwiedzić Bieszczady lub choćby tylko poznać je z opisu. Oprócz wiadomości historycznych, opisów krajobrazu i przyrody, znajdzie się tu miejsce na niejedną anegdotę, a także popularną plotkę.

Mamy nadzieję, że Czytelnicy przyjmą życzliwie tę innowa­cję, a sama książka przyczyni się do wzbogacenia wiedzy o Bieszczadach i ich dalszej popularyzacji.

GÓRY, ICH NAZWY, KRAJOBRAZ I PRZYRODA

@Bieszczady to rozległy obszar górski położony na pograni­czu Polski i Ukrainy sięgający od Przełęczy Łupkowskiej na zachodzie po dolinę rzeki Świcy na wschodzie. Stanowią one część wielkiego łańcucha Karpat i należą do Beskidów Wschod­nich. W części przynależnej do Polski określane bywają nazwą Bieszczady Zachodnie. Zajmują one najbardziej na połud­niowy wschód wysuniętą część kraju, położoną w klinie grani­czącym z Ukrainą i Słowacją w województwie krośnieńskim. Dalszą opowieść o Bieszczadach zacznijmy od wyjaśnienia ich nazwy. Jak podaje Adam Fastnacht, znany badacz dziejów dawnej ziemi sanockiej, najstarszy zapis zawierający wiadomość o nazwie Beschad pochodzi z 1269 r. i zawarty jest w dokumen­cie węgierskim. Dotyczy on granicznego grzbietu karpackiego położonego w pobliżu miejscowości Jaśliska koło Dukli. Po­cząwszy od 1400 r. w dokumentach historycznych powszechnie używana jest nazwa Byezad, a w późniejszym okresie Biesz­czad. Ciekawe jest, że w większości starych dokumentów nazwa ta dotyczyła lasów królewskich i gór położonych na grzbiecie

granicznym, niekoniecznie w obrębie dzisiejszych Bieszczadów. Niejednokrotnie w odniesieniu do grzbietu granicznego używa­no jednocześnie nazwy Bieszczad oraz Beskid. Dopiero w póź­niejszym czasie, praktycznie dopiero na przełomie XIX i XX w., nazwę Bieszczad, a właściwie Bieszczady, zaczęto stosować w odniesieniu do określonej poprzednio części Karpat.

Dotychczas brak jest jednoznacznych poglądów pozwalają­cych na peine wyjaśnienie pochodzenia i znaczenia nazwy Bieszczadów. Według dotychczasowej wiedzy najbardziej praw­dopodobne wydaje się jej germańskie lub trackie pochodzenie. Jedna z hipotez podaje, że nazwa ta wywodzi się od legendar­nego plemienia Besów zamieszkujących w dalekiej przeszłości tę część Karpat. Według ludowego podania nazwa gór ma się wywodzić od legendarnych duchów, złych Biesów i dobrych Czadów. Z połączenia tych dwu stów powstała nazwa Bieszcza­dy. Bies to w regionalnym znaczeniu zły duch, diabeł wyjąt­kowo złośliwy, szyderczy i zuchwały, czyniący ludziom wielkie szkody.

Bieszczady Zachodnie obejmują obszar o powierzchni około 2100 km2, którego granice wyznaczają: od zachodu — doliny rzek Osławy i Osławicy oddzielające go od Beskidu Niskiego; od południa — główny grzbiet Karpat, granią którego przebiega granica państwowa ze Słowacją i częściowo także z Ukrainą; od wschodu — granica państwowa z Ukrainą biegnąca w części doliną górnego San u; na pomocy — naturalne obniżenie pomię­dzy Bieszczadami a Pogórzem Przemyskim, wzdłuż którego prowadzi linia kolejowa Zagórz-Krościenko. W głównym grzbiecie Karpackim granice Bieszczadów Zachodnich wy­znaczają: Przełęcz Łupkowska (640 m) na zachodzie i Przełęcz Użocka (853 m) ze źródłami Sanu na wschodzie. Krajobraz Bieszczadów tworzą przeważnie długie łańcuchy wzgórz i gór,

ciągnące się z pomocnego zachodu na południowy wschód, o bardzo zróżnicowanej rzeźbie i wysokości, poprzedzielane licznymi dolinami rzek i potoków.

Pomocna część regionu określana nazwą Bieszczady Niskie posiada charakter pogórza zbudowanego ze wzgórz i niewyso­kich gór średniej wysokości od 600 m do 900 m. Wyróżnia się tu Pogórze Leskie z bardziej wybitnymi wzniesieniami Gruszka (583 m) i Czulnia (576 m), Góry Hoszowskie z charakterystycz­nym długim pasmem Żukowa (Holica — 761 m), pasmo górskie Ostre (804 m) i oryginalny lesisty wał Otrytu z najwyższym szczytem zwanym Trohaniec (939 m). Występuje tu typowy krajobraz wyżynny. Wyniosłości posiadają szerokie spłaszczone wierzchowiny i łagodne stoki, dolne partie wykorzystane dla celów rolniczych, wyższe zalesione. Wyróżniające elementy krajobrazu stanowi oryginalna skała — ostaniec zwana Leski Kamień na wyniosłości Glinne koło Leska, skalna ściana doliny Sanu poniżej Myczkowiec, Wolańska Skała nad Sanem koło Leska czy też ukryta w lesie skalna grań Berda nad Zabrodziem. Tu też w dolinie Sanu położone są atrakcyjne sztuczne zbiorniki wodne w Myczkowcach i Solinie.

W południowej części, określanej przez geografów jako Bieszczady Wysokie, krajobraz gór ulega znaczącej zmianie. Góry są tu bardziej wysokie, rozległe, strome, dzikie i trudniej dostępne i tylko w znikomym stopniu gospodarczo wykorzysta­ne. W tej części Bieszczadów wyróżnia się kilka zasadniczych łańcuchów i pasm górskich wysokości od 1000 m do ponad 1300 m. Na zachodzie pomiędzy dolinami rzek Osławy, Ho-czewki i Solinki zalega rozległy masyw Wysokiego Działu w grzbiecie którego znaczniejsze wyniosłości tworzą: Suliła (759 m), Chryszczata (997 m), Wołosań (1071 m) i Sasów (1010 m). W paśmie tym pod szczytem Chryszczatej znajdują się

słynne Jeziorka Duszatyńskie stanowiące rezerwat przyrody zwany Zwięzłe, a w bocznym ramieniu koło zniszczonej wsi Rabę unikalne gołoborze, także objęte ochroną rezerwatową. Niemal równolegle do Wysokiego Działu ciągnie się nieco mniejsze pasmo Durnej (979 m) i Łopiennika (1069 m).

Główny grzbiet Bieszczadów tworzy tzw. pasmo połonin ciągnące się na rozległej przestrzeni od doliny Solinki po dolinę górnego Sanu. Tworzą je trzy wybitne grupy górskie z szeregiem bocznych odgałęzień i wyniosłości. Od zachodu poczynając jest to: pasmo Smereka (1222 m) i Połoniny Wetlińskiej (1255 m), samotny grzbiet Połoniny Caryńskiej (1297 m) i tzw. gniazdo Tamicy (1346 m) i Halicza (1333 m). Ten ostatni człon pasma, najwyższy i najciekawszy, obejmuje grupę szczytów: Szeroki Wierch (1315 m), Bukowe Berdo (1313 m), Taraica (1346 m), Krzemień (1335 m), Kopa Bukowska (1312m), Halicz (1333 m) i położoną już w grzbiecie granicznym Połoninę Bukowska (1251 m). Poszczególne człony pasma połonin przedzielają głębokie doliny potoków Prowcza i Wołosaty. Charakterystycz­ną cechą tego pasma są długie i wąskie grzbiety górskie, powyżej górnej granicy lasu pokryte trawiastymi subalpejskimi łąkami zwanymi tu połoninami, miejscami najeżone występami skal­nych grani i usłane kamiennym rumoszem z ruska nazwanym grehotem.

Ostatnią południową część Bieszczadów stanowi tzw. pasmo graniczne. Tworzy je łańcuch zalesionych gór stanowiących grzbiet głównego wododziału Karpat. W grzbiecie tym — od zachodu poczynając — wyróżniają się wyniosłości: Stryb (1010 m), Jasło (1153 m), Okrąglik (1101 m), Płasza (1163 m), Rąbią Skała (1199 m), Krzemieniec (1221 m), Wielka Rawka (1304 m), Wielka Semenowa (1091 m) i ostatni Beskid Woło-sadzki (1104 m). Od granicznego grzbietu odgałęzia się ku

10

pomocy szereg bocznych ramion porozdzielanych głębokimi dolinami potoków spływających ku Osławie, Solince i Wetlinie. W ramionach grzbietu wyróżniają się szczyty Jasła (1153 m), Poportnej (1199 m) i Malej Rawki (1271 m). Głęboka przełęcz Beskid (785 m) nad Wołosatem oddziela pasmo graniczne od samotnego szczytu Menczył (l 008 m) i ciągnącej się dalej wzdłuż granicy Połoniny Bukowskiej. Pomiędzy głównymi pasmami Wysokiego Działu i pasma granicznego wznoszą się samotne grzbiety Matragony (990 m) i Hyriatej (1105 m).

Bieszczady —podobnie jak całe Karpaty —należą do typu gór fałdowych systemu alpejskiego. Powstały w okresie trzecio­rzędu. Zbudowane są z silnie pofałdowanych skał osadowych, tzw. fliszu karpackiego, złożonych z naprzemianiegłych warstw łupków i piaskowców. Poprzez pasma gór, od granicznego grzbietu ku pomocy przedzierają się doliny rzek: Osławy, Osławicy, Hoczewki, Solinki, Wetliny i Sanu oraz Wołosatego i innych potoków, tworząc malownicze, często przełomowe doliny. Szczególnie atrakcyjny jest oddnekWetliny od Zawoju do Polanek z dzikim przełomem “Sinych Wirów", kaskady potoku Prowczy—Dwemika koło Nasicznego i dolina Solinki niemal na całej swej długości. Największą rzeką Bieszczadów jest San, do którego wpadają niemal wszystkie rzeki i potoki tego regionu. San wypływa u krańca Bieszczadów Zachodnich, spod Przełęczy Użockiej, w rejonie całkowicie zniszczonej wioski Sianki i podąża w kierunku północno-zachodnim w po­przek całego regionu. Niemal pośrodku Bieszczadów wody Sanu spiętrzone zaporami w Solinie i Myczkowcach utworzyły dwa sztuczne zbiorniki — Wielkie Jezioro Solińskie rozlane w dolinach Solinki i Sanu o powierzchni 21,5 km2 oraz położone poniżej małe Jeziorko Myczkowce (2 km2).

11

Bieszczady znane są jako góry o niezwykle bogatym środo­wisku przyrodniczym. Jego charakterystyczną cechą jest zaist­niały po ostatniej wojnie proces wtórnego zdziczenia przyrody spowodowany zanikiem gospodarki ludzkiej na znacznym obszarze. W środowisku przyrodniczym Bieszczadów występu­ją tylko trzy piętra roślinne, są to: piętro pogórza, piętro regla dolnego i piętro halne. Piętro regla pogórza sięga wysokości do 500 m n.p.m., piętro regla dolnego dochodzi do wysokości 1100-1150 m n.p.m., piętro halne zwane też piętrem połonin zalega powyżej tej granicy.

@Ponad 60% powierzchni Bieszczadów pokrywają lasy, głów­nie jodlowo-bukowe i bukowe. W większości regionu zachowały się zespoły leśne tzw. buczyny karpackiej, typowej dla obszaru Karpat Wschodnich. Tworzą je skupiska starych buczyn, w górnych partiach przemieszanych z jaworem, niestety znacz­nie zdewastowane rabunkową gospodarką. Pierwotne zespoły buczyny karpackiej zachowały się jeszcze w rejonie tzw. Puszczy Bukowej na północnych stokach Rabiej Skały i w rezerwacie Puszcza Bukowa nad Sanem, obecnie włączonym w obszar Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Sporą część górskich zboczy porastają dzikie zarośla olszynowe, dziś przemieszane z wieloma gatunkami innych drzew, porosłe na dawnych użytkach rolnych. Środowisko bieszczadzkich lasów stanowi pięć podstawowych gatunków drzew (głównie buk i jodła, a rzadziej jawor, świerk i olcha) oraz 120 gatunków roślin zielnych. Charakterystyczną cechą tutejszego @środowiska przy­rodniczego jest obniżenie górnej granicy lasu do wysokości 1100—1150 m n.p.m., spowodowane specyficznymi warunkami klimatycznymi. Występują tu wyłącznie lasy regla dolnego. Brak jest lasów świerkowych regla górnego i piętra kosodrzewi-

12

ny. Na górnej granicy lasów płożą się karłowate buczyny, a wyżej sięgają już tylko zarośla olszy zielonej zwanej kosą. Osobliwością regionu są zalegające na wierzchowinach gór łąki górskie (subalpejskie), zwane połoninami, pokryte bujną i róż­norodną roślinnością. Stanowią one resztkę pierwotnego piętra alpejskiego i są niewątpliwie pochodzenia naturalnego. Zostały jednak w ciągu wieków sztucznie powiększone przez celową wycinkę lasów dla potrzeb gospodarki pasterskiej. Środowisko połonin tworzy bogata i różnorodna roślinność obejmująca blisko 700 gatunków roślin, a głównie borówka czarna i czerwo­na (brusznica) oraz trawy: kosmatka gajowa, trzdnnik leśny, bliźniaczka i inne.

Pierwsze wiadomości o połoninach jako naturalnych past­wiskach górskich mamy z pierwszej połowy XV w. Nazwa ich przywędrowała w te strony wraz z osadnictwem wołoskim i pochodzi od serbskiego słowa “pianina" określającego górę z pastwiskami. Niezwykle bogata flora @Bieszczadów obejmuje ponad 900 gatunków roślin naczyniowych (kwiatowych), 250 gatunków mchów i 300 gatunków porostów. Rośnie tu m.in. 30 gatunków roślin wschodniokarpackich i alpejskich oraz około 80 gatunków rzadkich roślin wysokogórskich i 66 gatunków kserotermicznych (ciepłolubnych).

Fauna Bieszczadów obejmuje około 230 gatunków, w tym 43 ssaki, 7 gadów, 10 płazów, 150 ptaków i 20 ryb oraz całe mnóstwo bezkręgowców. Znajduje się tu sporo rzadko wy­stępujących zwierząt, między innymi: żubry, niedźwiedzie, wilki, rysie i żbiki oraz okazałe jelenie karpackie. Pośród licznej gromady ptaków spotyka się bociana czarnego, puchacza, orła przedniego, orlika krzykliwego i grubodzioba, a wśród gadów największego w Europie węża Eskulapa.

13

Najciekawsze partie Bieszczadów posiadające szczególnie cenne walory środowiska naturalnego i krajobrazu podlegają ochronie. Znajduje się tu Bieszczadzki Park Narodowy, trzy obszary chronionego krajobrazu, utworzone ostatnio parki krajobrazowe dśniańsko-wetliński i doliny Sanu oraz 14 rezer­watów przyrody. Ochroną rezerwatową objęto m.in. naturalne stanowiska cisów na górach Jawor i Woronikówka koto Baligrodu, unikalne torfowiska wysokie “Litmirz", “Łokieć", “Zakole", “Dźwiniacz" i “Tamawa" w dolinie Sanu, oryginal­ne Jeziorka Duszatyńskie i nie mniej ciekawe gołoborze koło Rabego.

W 1991 r. na mocy porozumienia Polski, Ukrainy i Słowacji na pograniczu tych trzech krajów utworzono pierwszy w Euro­pie Międzynarodowy Rezerwat Biosfery, w obręb którego włączono cały obszar BPN.

Bieszczady posiadają specyficzny klimat górski ukształ­towany głównie pod wpływem powietrza polamo-morskiego i polamo-kontynentalnego napływającego z pomocy i południa Europy. Region ten pozostaje w zasięgu klimatu Karpat Wschodnich i Niżu Węgierskiego, który posiada duży wpływ na kształtowanie tutejszych warunków pogodowych i przyrody. Bieszczadzkie lato jest stosunkowo krótkie, depłe, ale też i wilgotne z powód u bardzo dużej ilości opadów. Trwa około 60 dni, od połowy czerwca do połowy sierpnia. Średnie tem­peratury lata wynoszą od 14°C do 16°C. Zima w Bieszczadach rozpoczyna się z początkiem grudnia i trwa do końca marca, wysoko w górach miesiąc dłużej. Średnie temperatury tego okresu wynoszą od —3°C do —7°C wysoko w górach. Tutejsza zima charakteryzuje się obfitymi opadami śniegu. Przeciętna grubość pokrywy śnieżnej wynosi od 35 cm na północy regionu

14

do ponad 80 cm na południu, a wysoko w górach dochodzi do 180 cm. Dobre warunki śniegowe umożliwiają uprawianie narciarstwa. Dla turystyki ładną porą roku jest tu jesień. Ta pora jest stosunkowo depła i sucha. Na okres jesieni przypada najwięcej dni pogodnych.

OD DAWNYCH DO OBECNYCH CZASÓW

Osadnictwo w regionie Bieszczadów zaczęło się rozwijać sto­sunkowo późno, na szerszą skalę dopiero w ciągu XV—XVI w. Z początku tego okresu pochodzą pierwsze informacje dotyczą­ce istnienia, bądź powstania, szeregu osad, m.in. Zagórza (1412 r.), Leska (l 436 r.), 01szanicy(1436r.),Radoszyc(1441 r.) i Rajskiego (1425 r.), a także miasta Leska (1472 r.). Wcześniej­sze wzmianki dotyczą tylko kilku wsi, a mianowicie Terpiczowa (obecnie Średnia Wieś) i Myczkowiec wymienianych w 1376 r. oraz Hoczwi wzmiankowanej w 1400 r. W tym też czasie na tutejszej widowni pojawiły się możne rody Knuw, właścicieli pobliskiego Sobienia, a później Leska oraz Balów, wywodzą­cych się od Matiasza ze Zboisk, posiadacza Hoczwi. Niezależnie od wcześniejszego osadnictwa polskiego czy ruskiego, poczyna­jąc od pierwszej połowy XV w. zaczęło się rozwijać osadnictwo wołoskie czy też wałaskie, jak je dawniej nazywano. Pasterska ludność wołoska przywędrowała w te strony z południa Karpat, zakładała swoje osady na niepisanych zasadach prawa woło­skiego, opartego na odwiecznych tradycjach i zwyczajach tego ludu, dostosowanych do ich form żyda i warunków bytowania.

16

Sami Wołosi będący do dziś bliżej nie określoną społecznością, stanowili konglomerat różnych narodowości, głównie rumuń­skiej, bałkańskiej i ruskiej, dodatkowo jeszcze przemieszanych z innymi elementami. Z ilości osad założonych na prawie woło­skim można wnioskować, że ludność ta stanowiła w przeszłości główny element osadniczy w Bieszczadach, z niej wykształciły się później grupy etniczne górali ruskich zamieszkujących Karpaty Wschodnie. Czy przed osadnictwem wołoskim była tu pustka osadnicza, na dobrą sprawę nie wiadomo. Skromna ilość zachowanych dokumentów i brak dostatecznych badań archeo­logicznych nie pozwalają na pełne wyjaśnienie początków za­siedlenia tego regionu, a także przynależności państwowej tego terytorium. W literaturze na ten temat istnieją różne poglądy, generalnie jednak przeważa teza o decydującej roli osadnictwa wołoskiego. Całkiem innego zdania są naukowcy ukraińscy usiłujący udowodnić etniczną przynależność tej ziemi do dawnej Rusi. Luźne znaleziska archeologiczne z rejonu Leska, Zagórza, Czaszyna i Czarnej dowodzą śladów pobytu człowieka już w okresie neolitu. Nieliczne ślady osad z okresu rzymskiego (Lesko) i kultury łużyckiej (Rajskie) dowodzą, że człowiek żył tu od dawna. Rzadkie, ale zapewne bardziej rozwinięte, osadni­ctwo było w średniowieczu. Świadczy o tym zachowane grodzi­sko w Hoczwi oraz domniemane miejsca po grodach w Mycz-kowcach, Rajskiem i Łupkowie, na co wskazują zachowane nazwy terenowe. W okresie poprzedzającym powstanie państwa Piastów tereny te pozostawały przypuszczalnie w posiadaniu plemienia Chorwatów, które w tym rejonie Karpat miało swoje siedziby. Przypuszcza>8tęrtppierwotnie Karpaty Północne były zamieszkałe przez^tTerśkie^ghłpna trackie, która to ludność uległa z czasem ypdtenizacji i rut^zacji.

17

W czasach już historycznie nam znanych, przypuszczalnie w początkach XI w., ziemie w dorzeczu górnego Sanu, aż po Sanok, dostały się w posiadanie książąt ruskich. Przez kilka wieków władcy Polski i Rusi, a także sąsiednich Węgier toczyli spory o posiadanie tej częśd Karpat. Ostatecznie dopiero w 1340 r. Kazimierz Wielki odebrał Rusi tę część kraju i przyłączył do Polski. Od tego czasu Bieszczady wchodziły w skład historycznej ziemi sanockiej, której stolicą, aż do pierwszego rozbioru Polski, był Sanok. Początkowo prawie cały ich obszar stanowił własność królewską, dopiero potem drogą darowizn i akcji osadniczej dostał się w ręce prywatne. Oprócz wspomnianych już rodów Kmitów i Balów, ze znaczniejszych rodzin swoje włości posiadali tu Krasiccy, Stadniccy, Mnisz-chowie i Fredrowie.

Bieszczady przez długie wieki pozostawały poza zasięgiem wielkich wydarzeń i spraw, które targały dziejami Rzeczypos­politej. Zapewne docierały w te strony hordy tatarskie, przele­wały się najazdy węgierskie, później ukrywały się oddziały konfederatów barskich, a nieliczni patrioci próbowali wzniecić powstanie przeciw austriackiemu zaborcy. Utrapieniem dla tutejszych mieszkańców było powszechne w ówczesnych cza­sach zbójnictwo, które szczególnie rozpanoszyło się w XVI i XVII w. Przez góry przelewały się całe kompanie rodzimych beskidników i węgierskich sabatów i tołhajów oraz innych opryszków. Gnębiły one w równej mierze ludność wiejską jak i szlacheckie dwory, napadały na kupców i wędrowców. Roz­bojem trudnił się prosty lud, a nierzadko także drobniejsza szlachta i popi. Wśród beskidników tylko nieliczni należeli do tych szlachetnych zbójów, co odbierali bogatym, a rozdawali biednym. Równie okrutne były częste w tych stronach wojny szlacheckie, sąsiedzkie najazdy i rozstrzygane szablą spory,

18

które w ówczesnych czasach były sprawą codzienną. Do XIX w. włącznie żyde tutejszej ludnośd, podobnie jak i szlachty, było niezwykle proste i prymitywne, panowała powszechna bieda i zacofanie. Prymitywna gospodarka rolno-hodowlana nie mogła zapewnić dostatecznej bazy materialnej dla przelud­nionych wsi. Poza hodowlą bydła i wołów, które zbywano na wielkich targach w Baligrodzie i Lutowiskach, były tu tylko prymitywne przemysły leśne, nieliczne tartaki i młyny wodne oraz aż dwie fryszerki — huty żelaza w Cisnej i Rabem koło Baligrodu. W miasteczkach utrzymywał się handel i rzemiosło rozwijane na miarę lokalnych potrzeb, głównie przez społecz­ność żydowską. Dopiero na przełomie XIX i XX w., gdy Bieszczady opasała sieć linii kolejowych, a w głąb dotarły torowiska kolejek, rozpoczęto masową eksploatację lasów. Wówczas też, co prawda głównie na obrzeżach regionu, pojawi­ło się kopalnictwo naftowe, powstały rafinerie nafty oraz inny drobny przemysł.

Na przełomie lat 1914—1915 przez góry przewalił się walec wielkiej wojny pozostawiając tysiące mogił i zgliszcza osad. Dzieła zniszczenia dopełniła ostatnia wojna i późniejsze walki z nacjonalistycznym podziemiem ukraińskim. Ten okres wyma­ga bardziej szczegółowego omówienia.

W początkach drugiej połowy września 1939 r. wojska niemieckie zajęły cały obszar Bieszczadów i poszły dalej na wschód. Wkrótce potem na mocy osławionego układu Ribbent-rop-Mołotow zaborcze państwa dokonały podziału Polski. Podzielono również Bieszczady. W tym regionie granica pomię­dzy hitlerowskimi Niemcami, a ówczesnym Związkiem Radzie­ckim przebiegała wzdłuż doliny Sanu. Tereny położone na wschód od Sanu zostały włączone do Rosji Sowieckiej, tereny położone na zachód pozostawały pod okupacją niemiecką,

19

wchodząc w skład tzw. Generalnej Guberni. W obu częściach podzielonych Bieszczadów ludność polska przeżywała trudne chwile. Niemal od początku okupacji Rosjanie rozpoczęli aresztowania i wywózkę Polaków w głąb Związku Radzie­ckiego. Po stronie niemieckiej, za zgodą i przyzwoleniem okupanta, aktywną działalność podjęli nacjonaliści ukraińscy, przejmując władzę administracyjną i polityczną w większości miast i wsi regionu. Nieliczne skupiska polskie nie były w stanie podjąć skutecznej walki z okupantami. Powstałe zalążki or­ganizacji konspiracyjnej zajęły się głównie organizowaniem dróg przerzutu na Węgry. W czerwcu 1941 r. walec wojny ponownie przetoczył się przez Bieszczady. Po krótkich starciach granicznych wojska niemieckie zmusiły niedawnego sojusznika do sromotnego odwrotu. W trzy lata później sytuacja się odwróciła. Pod koniec września 1944 r. w toku operacji wschodniokarpackiej wojska radzieckie dotarły do przedgórza Bieszczadów, 14 września opanowały Lesko, 18 września zajęły Ustrzyki Dolne, które oczywiście od razu włączono ponownie w granice ówczesnego ZSRR. W toku ciężkich walk czer-wonoarmiśd spychali wroga na południe i 18 października wyrzucili Niemców z ostatniej pozycji obronnej w okolicach Woli Michowej. Front przewalił się na południe, a w Biesz­czadach rozgorzała nowa wojna wzniecona przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) podległą Organizacji Nacjonalistów Ukraińskich, która już w sierpniu 1944 r. atakiem na Baligród rozpoczęła krwawy terror względem zamieszkałej tu ludności polskiej. Według nomenklatury UPA w rejonie Bieszczadów działał kureń “Rena" w składzie czterech sotni m.in. “Bira", “Hrynia" i “Stiacha". Wkrótce po zakończeniu wojny na mocy porozumienia ze Związkiem Radzieckim i z pomocą wojsk

20

radzieckich (NKWD), rozpoczęto wysiedlanie ludności ukraiń­skiej do ZSRR. Przez dwa lata przesiedlano Ukraińców do Rosji, pozostałą część w 1947 r. — w ramach akcji “Wisła" — wywieziono na ziemie zachodnie. Ogółem z terenu Biesz­czadów wysiedlono 134 000 osób, w tym około 100 000 do ZSRR. W wyniku tych działań znaczna część Bieszczadów pozostała wyludniona, 84 wsie zostały całkowicie opuszczone i zniszczone, 80% użytków rolnych legło odłogiem.

Dla zwalczania oddziałów UPA i zapewnienia bezpieczeńst­wa ludności polskiej skierowano w ten rejon całą dywizję piechoty WP. Przez z górą trzy lata w górach trwały ustawiczne starcia, rozgrywały się większe i mniejsze bitwy, dochodziło do wielu tragedii, cierpiała ludność polska i ukraińska. Terror wzniecony przez UPA zrodził morze wzajemnej nienawiści, spowodował ogrom zniszczeń i tragedii. Nie da się ukryć, że działania UPA były okrutne, i nie można się dziwić, że odzewem ze strony polskiej było dążenie do zniszczenia ukraińskiego podziemia, czego w końcu dokonano. Walki z UPA zakoń­czono, po obu stronach pozostały jednak niezagojone rany, nie wyjaśnione zostały sprawy, które doprowadziły do tak tragicz­nych wydarzeń. Z biegiem lat zrodziło się na ten temat wiele, często nieprawdziwych, mitów i legend.

Zanim dopowiemy historię Bieszczadów z ostatnich, współ­czesnych nam czasów, wróćmy jeszcze na chwilę do dawniej­szych lat. Do czasów drugiej wojny Bieszczady były zamieszkałe głównie przez ludność narodowości ukraińskiej, którą dawniej określano powszechnie mianem Rusinów. Ludność polska zamieszkiwała przeważnie w pomocnej części regionu, gdzie w większości były wsie polsko-ukraińskie, sporadycznie także w niektórych osadach w głębi gór. Do lat 1939—1941 żyto tu

21

jeszcze sporo Żydów. Wioski położone w głębi gór zamiesz­kiwały dwie grupy etniczne górali ruskich — Łemków i Bojków. Łemkowie zasiedlali tylko zachodnią część regionu, po dolinę rzeki Ostawy. Wioski bojkowskie ciągnęły się na wschód od doliny tej rzeki, aż poza dzisiejszą granicę z Ukrainą. Jako ciekawostkę można podać, że w części Bieszczadów należącej dziś do Ukrainy, zachowały się jeszcze autentyczne wsie boj­kowskie z tradycyjnym budownictwem, kulturą i folklorem. W Bieszczadach polskich Bojków nie ma od dawna, a ich kultura materialna została prawie w całości zniszczona. Jej resztki przetrwały tylko w skansenie Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku.

Powstanie grup etnicznych Łemków i Bojków było proce­sem skomplikowanym i do dziś jednoznacznie nie wyjaśnionym. Według wiedzy powszechnie przyjętej w literaturze polskiej grupy te wykształciły się z pasterskiej ludności wołoskiej w wyniku przemieszania z osiadłą tu wcześniej (lub później) ludnością polską i ruską oraz szeregu innych czynników kul­turowych i materialnych. Zarówno Bojkowie jak i Łemkowie posługiwali się językiem ukraińskim, w którym obok słów ruskich występowały wyrazy w brzmieniu polskim. Jedni i dru­dzy byli wyznania greckokatolickiego, rzadziej prawosławnego, używali alfabetu cerkiewnego zwanego cyrylicą. Łemkowie prowadzili gospodarkę rolno-hodowlaną. Bojkowie zajmowali się hodowlą i prymitywnym pasterstwem. U Łemków widać było znaczne oddziaływanie kultury polskiej, natomiast Boj­kowie pozostawali pod wyraźnymi wpływami Rusi, oni też bardzo wcześnie zaczęli określać się jako Ukraińcy. Różnice językowe i kulturowe pomiędzy Łemkami i Bójkami były mało znaczące. Przejawiały się głównie w elementach gwary, ubioru i budownictwa, obrzędach i zwyczajach.

22

Rodowód pochodzenia nazw Łemkówi Bojków jest dotych­czas mało znany. Pojawiły się one w użyciu w XIX w. Nazwa Łemko pochodzi od przezwiska “Łem", którym sąsiedzi okreś­lali tę grupę górali ruskich. Nazwa Bójko pochodzi od używane­go często w mowie tego ludu słowa “boje", które stało się synonimem ciemnego, zacofanego ludu.

Jak już wspomniano, ludność bojkowska zniknęła z tych stron całkowicie, natomiast Łemkowie zamieszkują jeszcze w kilku wsiach położonych na pograniczu Beskidu Niskiego i Bieszczadów, m.in. spore ich skupisko jest w Komańczy i kilku sąsiednich miejscowościach. Wraz z ludnością całkowicie zagi­nęła bogata niegdyś kultura ludowa i oryginalny folklor. Na zachodnich krańcach regionu, m.in. w Turzańsku, Rzepedzi, Komańczy i Cisnej zachowały się nieliczne przykłady dawnego budownictwa łemkowskiego, tu i ówdzie przetrwały stare drewniane cerkwie. Działania wojenne i bezlitosny czas, a także ludzka bezmyślność, chęć zemsty lub zysku i niekiedy świadome działania władz, doprowadziły do dewastacji i zniszczenia szeregu cennych obiektów budownictwa cerkiewnego. Biesz­czady miały i nadal posiadają specyficzny urok, charakter i klimat. W latach powojennych obrosły legendą o ludności, która niegdyś je zamieszkiwała, tragediami wojny i późniejszych walk polsko-ukraińskich, przywracania ich do życia i turystycz­nego ożywienia. Ile prawdziwych i zmyślonych opowieści krąży na ten temat, trudno zliczyć.

W 1951 r. w wyniku zamiany terenów przygranicznych z ówczesnym Związkiem Radzieckim dokonano korekty granic w Bieszczadach. W granice Polski ponownie włączono Ustrzyki Dolne, Lutowiska i kilkadziesiąt wsi w ich rejonie, opusz­czonych i zdewastowanych. Na terenach tych ulokowano przesiedleńców z lubelskiego. Po latach zapomnienia w począt-

23

kach lat pięćdziesiątych przypomniano sobie o Bieszczadach. Pierwsi byli turyści, którzy w latach 1952—1953 wyznakowali bieszczadzki odcinek głównego szlaku beskidzkiego. Wśród jednej z pierwszych grup, która w 1953 r. zapędziła się w Biesz­czady był ksiądz Karol Wojtyła. Potem zaczęli tu gospodarzyć leśnicy i drogowcy. Poczynając od 1955 r. życie zaczęło ponow­nie wracać w opuszczone góry. W dągu lat podejmowano różne, nie zawsze dobrze przemyślane działania gospodarcze, wydawa­no kolejne uchwały i pieniądze, wymyślano akcje osadnicze i propagandowe. Zrobiono niewątpliwie dużo, jednak sporo wysiłku, pracy i pieniędzy zmarnowano. Podejmowano różne koncepcje zagospodarowania turystycznego regionu, z których żadna nic została zrealizowana, a to co w tym zakresie zrobiono, powstało właściwie bez planu w wyniku doraźnych lub przypad­kowych działań. W dągu lat pojawiały się różne pomysły gospodarczego i turystycznego wykorzystania regionu. Czego tu nie robiono. Był czas, gdy próbowano tu wypasać bydło na wzór dzikiego zachodu. Nakręcono nawet film “Ranczo Tek­sas". Potem zaczęto zakładać gigantyczne gospodarstwa rolne i hodowlane, tworzyć wielki przemysł drzewny, dla którego niestety zabrakło już drewna w bieszczadzkich lasach. Miały być wielkie hotele, schroniska i ośrodki wypoczynkowe. Z wielkich zamiarów zrealizowano tylko część i dobrze, że tak się stało.

Po latach zastoju w góry zaczęło powracać życie. Niemal ze wszystkich stron kraju ściągali tu ludzie różnego pokroju i autoramentu. Obok pełnych chęci i zapału do tworzenia nowego żyda, przybywali pospolid oberwańcy i lekkoduchy, nierzadko będący na pograniczu prawa. Osiedlali się tu typowe mieszczuchy, którym zamarzyło się żyde na łonie przyrody, przymusowi przesiedleńcy z regionu lubelskiego, górale z prze-

24

ludnionych podhalańskich wsi. Różne były ich losy, zachowania i pozycja materialna. Część szybko udekła, część z czasem także zrezygnowała, większość pozostała. Sporo osadników prze­grało w walce z surową górską przyrodą, inni z władzą, bankami lub własną nieudolnością. Jedni osiągnęli spore sukcesy, inni splajtowali lub żyją na pograniczu nędzy. Na dowód jak dziwne było tutejsze osadnictwo można podać, że jest tu wieś, co prawda nieduża, której niemal wszyscy mieszkańcy mają wyższe wykształcenie, a większość z nich nigdy uprzednio nie parała się rolnictwem. Oddzielną, aczkolwiek nieliczną grupę tubylców, o której warto wspomnieć, stanowią ludzie określani przydom­kami bieszczadzkich wagabundów, zakapiorów i powsinogów. Śdągnęli tu przed laty z różnych stron kraju —ludzie oryginały, różni dziwacy, raczej nieszkodliwi szaleńcy i żydowi rozbit­kowie, cwaniacy i urodzeni nieudacznicy. Gdy zabrakło auten­tycznych mieszkańców gór oni stworzyli osobliwą atmosferę i swoistą kulturę, stali się legendą współczesnych Bieszczadów. Włóczyli się po górach, mieszkali w szałasach i byle jak skleconych budach. Śdgani i przepędzani przez władzę i milicję przetrwali dężkie czasy, znaleźli tu przystań i ostoję. Zdzisław Rados, Jędrek Połonina, Jurek Dwa Tysiące, Lutek Pinczuk i inne zakapiory wrośli w tutejszy krajobraz, stali się częśdą bieszczadzkiego folkloru.

Tak więc obecną społeczność Bieszczadów stanowią w prze­ważającej większości osadnicy przybyli tu w okresie powojen­nym z różnych stron kraju. Z biegiem lat nastąpiła pewna asymilacja tutejszej ludnośd, która zaczęła tworzyć wspólne cechy nowej kultury materialnej oraz obyczajowośd. Od kilku­nastu już lat obserwuje się tu narodziny ludowej twórczości artystycznej. Z pojedynczych poczynań powstała w 1978 r.

25

Bieszczadzka Grupa Twórców Kultury skupiająca ponad 30 profesjonalnych i ludowych artystów. Prezentują oni różne dziedziny twórczości, głównie rzeźbę i malarstwo, nawiązujące do tradycji kulturalnej regionu. Grupa, do której należą m.in. Zdzisław Pękalski z Hoczwi, Jan Ligaj z Zagórza, Jan Romasz-kan z Kalnicy i Andrzej Wasilewski przejawia dużą aktywność kulturotwórczą. W 1992 r. w nabytym w Zagórzu domu urządziła stałą galerię sztuki, gdzie obok oglądania prac biesz­czadzkich twórcówmożna także nabyć ich świątki, obrazy i inne dzieła.

ZWIEDZANIE BIESZCZADÓW

Zwiedzanie Bieszczadów umożliwia nam dogodna sieć dróg oraz znakowanych pieszych szlaków turystycznych. Do głów­nych miejscowości wypadowych jakimi są: Zagórz, Komańcza, Lesko i Ustrzyki Dolne można dojechać koleją, a za pośredni­ctwem kolejki leśnej dotrzeć z Rzepedzi lub Nowego Łupkowa do Majdanu koło Cisnej. W całych Bieszczadach istnieje dobrze rozwinięta —lecz ostatnio szwankująca —lokalna sieć komuni­kacji autobusowej PKS, dociera tu także kilka autobusów dalekobieżnych.

W krótkim przewodniku nie sposób opisać wszystkich dojść i dojazdów, wycieczek samochodowych i pieszych, czy też zimową porą narciarskich. Z konieczności zajmiemy się więc opisem tylko czterech najbardziej uczęszczanych tras drogo­wych oraz czterech głównych szlaków pieszych. A tak przy okazji warto zwrócić uwagę na ciągle niewykorzystane zimowe walory Bieszczadów. A przecież można tu z powodzeniem uprawiać narciarstwo turystyczne, korzystając z sieci znakowa­nych szlaków. Nie zalecam jednak zimowych wędrówek pie­szych.

27

DROGAMI BIESZCZADÓW

W górę doliny Osławy (droga Zagórz — Komańcza — Cisną)

Długość 59 km, czas przejazdu około l .30 godz.

Zwiedzanie Bieszczadów rozpoczynamy od Zagórza, waż­nego węzła kolejowego i drogowego położonego na północ-no-zachodnim krańcu regionu. Tu od głównej trasy podkarpac­kiej odgałęzia się droga lokalna prowadząca na południe do Komańczy, mająca dalej połączenie do Cisnej. Od Zagórza w głąb gór prowadzi także linia kolejowa do Nowego Łupkowa, skąd do Gsnej (Majdanu) biegnie słynna wąskotorowa kolejka leśna. Zagórz to małe miasto położone w malowniczej dolinie Osławy obrzeżonej stromymi skalistymi zboczami.

Zagórz znany dopiero od 1412 r. przez całe wieki był małą, niewiele znaczącą osadą. Dopiero pod koniec XIX w. po wybudowaniu linii kolejowych Przemyśl—Łupków (1872 r.) i Stróże—Zagórz (1884 r.) zyskał na znaczeniu. Wieś zasiedliły wówczas liczne rodziny kolejarskie. W 1977 r. osada otrzymała prawa miejskie. Zabudowania miasta rozciągnęły się wzdłuż drogi do Komańczy. Wśród domów zabytkowa cerkiew prawo­sławna, murowana, zbudowana w 1836 r., a nieco dalej baroko­wy kościół parafialny z XVIII w. W głównym ołtarzu kościoła cenny obraz “Zwiastowanie N.M.P." z początku XVI w. Wpołudniowo-wschodnim krańcu miasta, na wzgórzu zwanym Mariemontem, ulokowanym w zakolu Osławy usadowiły się malownicze ruiny obronnego klasztoru Karmelitów Bosych. Dziwnie pogmatwane są losy tego klasztoru-warowni, jego

28

jego powstania, upadku i prób odbudowy. Mówią o tym zachowane przekazy jak i powstałe w dągu wieków podania. Nic więc dziwnego, że romantyczne miny, pełne tajemniczych zakamarków i owiane czarami legend, od dawna przyciągają zwiedzających.

Budowa klasztoru-warowni została zapoczątkowana w bli­żej nieokreślonym czasie w drugiej połowie XVII w., a ostatecz­nie ukończona dopiero w 1733 r. W wyniku kilku kolejnych fundacji oraz wieloletnich prac powstał rozległy zespół klasztor­ny o obronnym charakterze, imponujący do dziś rozmiarami i architekturą, ale po co w tym czasie i w tym rejonie kraju wzniesiono tak przestarzałą, wprost średniowieczną, warownię doprawdy nie wiadomo. Z historii wiadomo, że klasztor tylko raz spełnił swą obronną rolę. Zza jego murów konfederaci barscy stawiali opór wojskom rosyjskim gen. Drewicza, których działa mocno poturbowały klasztorne budowle. Klasztor pełnił funkcję nadgranicznej twierdzy, posiadał załogę wojskową, a położony przy nim szpital-przytułek był schronieniem dla wysłużonych żołnierzy. Wiadomo, że po wojnach napoleońs­kich znajdowali tu pomoc polscy patrioci i spiskowcy. W pod­ziemiach klasztoru miały być ponoć gromadzone ogromne skarby, a od warowni do zamku w Lesku miał prowadzić podziemny tunel. Prawdopodobnie za sprawą władz austriac­kich, 16 czerwca 1822 r. cała warownia spłonęła. Ostatecznie po kasacie konwentu w 1831 r. opuszczony przez zakonników klasztor szybko popadł w ruinę. Wskutek różnych kolei losu opuszczone ruiny dostały się w okresie międzywojennym w ręce barona A.L. Gubrynowicza, osobliwego dziwaka z pobliskiego Poraża, który przekazał je ponownie na rzecz kościoła.

29

W 1959 r. Karmelici podjęli próbę odbudowy klasztoru, ale po śmierci ojca J. Prusa, który osobiście oczyszczał i reperował ruiny, prac tych zaniechano. Na ich kontynuowanie nie wyrazi­ły potem zgody władze wojewódzkie. Ruiny zespołu klasztor­nego zajmują rozległy teren. Centralne miejsce zajmuje baro­kowy kościół z dwoma wieżami w fasadzie, do którego od południa przylega czworoboczny budynek klasztorny z dzie­dzińcem pośrodku i basztą w narożu. Całość otaczają dobrze zachowane jeszcze mury obronne. Obok bramy wjazdowej ruina kordegardy i budynku gościnnego, nieco na uboczu zwaliska szpitala. Na wewnętrznych ścianach kościoła zacho­wały się iluzjonistyczne freski malowane przez Grzegorza Czajkowskiego. Z zagórską warownią związane są liczne legen­dy i podania. Po ruinach klasztoru błąka się duch mnicha, którego nawet w jasny dzień można niekiedy spotkać. Nato­miast nocą krąży wśród ruin tajemniczy rycerz. Ma to być duch legendarnego Nieczui, weterana zrywów narodowych i wojen napoleońskich, którego doczesne szczątki spoczywają ponoć pod wielką kamienną płytą u wejśda do świątyni. W kościele miał być ustawiony kamienny pomnik z wizerunkiem zmarłego, ale po tragicznym pożarze zniknął on bez śladu i od tego momentu pojawia się jego duch. Postać legendarnego Nieczui, a faktycznie Marcina Nieczui Śląskiego, jest kanwą powieści Z. Kaczkowskiego “Grób Nieczui". Najwięcej bai krąży na temat spalenia klasztoru. W klasztornym szpitalu dla weteranów odbywały się konspiracyjne spotkania, co nie podobało się austriackiemu zaborcy. Chcąc zlikwidować konspiracyjną meli­nę Austriacy kazali po prostu podpalić klasztor, sami roz­siewając pogoski, że zrobili to zakonnicy. Tak powstała legenda. Ponoć zakonnicy, pospołu z weteranami, urządzali w klasztorze

30

hulanki i pijaństwa. Bolejący nad tym przeor, nie mogąc znieść tego zgorszenia, osobiście miał go podpalić. Inna wersja mówi, że rozbawieni zakonnicy przez nieostrożność zaprószyli ogień, który dostał się do zgromadzonych w piwnicach prochów. Kolejna wersja podaje, że w toku ostrej kłótni przeora z jednym z zakonników, ten ostatni podpalił umyślnie klasztor, za co był więziony i sądzony. Jedna z legend powiada, że podpalenie klasztoru nastąpiło za sprawą starosty sanockiego, pragnącego w ten sposób przypodobać się władzom austriackim. Przy tej okazji inicjator zbrodni stracił ukochaną córkę, która ponoć uciekła z podpalaczem. Na koniec tych opowiadań warto podać, że już w czasach zaboru austriackiego w ruinach klasztoru został pojmany, wraz ze swoją bandą, słynny Ogarek, ostatni chyba z bieszczadzkich zbójników. Schował się ponoć w trumnie, ale i tam go przypadkowo znaleziono. Co by nie było prawdą romantyczne zwaliska, pełne zielska i tajemniczych zakamarków, przyciągają od dawna zwiedzających. Z klasztor­nego wzgórza roztacza się wspaniały widok na położoną w dole Osławę oraz okoliczne wzniesienia Pogórza Bukowskiego.

Na terenie miasta zachowały się ślady jeszcze innej warowni. Na wzgórzu zwanym Okopami Pułaskiego znajdują się resztki wałów bliżej niezbadanego wczesnośredniowiecznego grodu. Będąc w Zagórzu warto odwiedzić Dom Sztuki Bieszczadzkiej Grupy Twórców Kultury otwarty w marcu 1992 r. Jest tu stała galeria rzeźby, malarstwa i grafiki, prowadzi się także sprzedaż prac bieszczadzkich twórców. W samym Zagórzu mieszka i tworzy intarsjonista Jan Ligaj oraz rzeźbiarz Antoni Taboro-wicz. Ligaj tworzy oryginalne obrazy na drewnie tzw. techniką intarsji, polegającą na sklejaniu kompozycji z różnych gatun­ków drewna.

31

Pozostawiamy Zagórz i udajemy się w dalszą drogę na południe. Trasa prowadzi malowniczą doliną Osławy wijącą się pośród niewysokich wzniesień. Mijamy kolejno wioski Wielo-pole i Tamawę Dolną. Ta ostatnia osada, dzieląca się na Tamawę Dolną i Tamawę Górną, ciągnie się w bocznej dolinie potoku Kalniczka. Tarnawa powstała w okresie XV—XVI w. jest dużą i dobrze rozwiniętą gospodarczo osadą. Niegdyś wydobywano tu i wypalano wapień, była też warzelnia soli. Latem 1944 r. w czasie akcji “Burza" oddział partyzancki AK mjr. “Korwina" rozbił tu silne zgrupowanie wojsk ukraińskich SS Galizien. Na terenie Tamawy Górnej zachowało się kilka zabytkowych obiektów: murowany kościół parafialny zbudo­wany w latach 1924—1933; klasycystyczna cerkiew greckokato­licka z 1817 r., w części zrujnowana oraz budynek dawnego dworu z pierwszej połowy XIX w. i resztki ziemnych umocnień XVI-wiecznego dworu obronnego Tamawskich.

Około 14 km na południe od Tamawy, u krańca doliny Kalniczki istniała niegdyś wieś Kamica, dziś jest tam tylko upadające gospodarstwo PGR. W latach 1836—1839 w tamtej­szym folwarku Krasickich mieszkali gospodarzył Wincenty Poi (1807—1872), znany poeta i prozaik, geograf i krajoznawca. Podczas pobytu w Kalnicy poeta rozpoczął pisanie słynnego poematu “Mohort". Po dworku nie ma dziś śladu, zniszczał podobnie jak wieś po ostatniej wojnie. Przetrwało tylko kilka sędziwych dębów. Okolice przez które prowadzi droga pozos­tawały w okresie lat 1945 —l 947 w zasięgu aktywnej działalności oddziałów UPA. Niemal wszystkie położone tu miejscowości doznały znacznych zniszczeń, niektóre po wysiedleniu miesz­kańców przestały istnieć. Jeszcze dziś, mimo upływu lat, można napotkać rany zadane tej ziemi w owych strasznych czasach.

32

Zdziczałe drzewa owocowe i zarosłe zielskiem zgliszcza znaczą miejsca, gdzie niegdyś stały domy i były ludne osiedla.

Minąwszy wioskę Czaszyn, w której zwraca uwagę dawna, cerkiew greckokatolicka (obecnie kościół) zbudowana w 1835 r., droga śmiałymi serpentynami wspina się na wyniosły, w części zalesiony grzbiet Działu (603 m) z ładnymi widokami na okolicę i ponownie wchodzi w dolinę Osławy. Naprzeciwległym krańcu wzniesienia usadowiła się mała wioska Kulaszne założo­na przez Wołochów 1546 r. W starej drewnianej chacie mieszka tu Andrzej Wasilewski, powszechnie uznawany za króla biesz­czadzkich wagabundów, znany bardziej pod przezwiskiem Jędrek Połonina. Wasilewski to niespożyty gawędziarz, a także znany twórca ludowy. Zajmuje się rzeźbą, a sporadycznie także malarstwem. Jego oryginalne rzeźby — madonny, kapliczki i kapele inspirowane są dawnym folklorem bieszczadzkim.

Dalej przy drodze duża wieś Szczawne powstała zapewne w początkach XV w. W 1880 r. znajdował się tu mały zakład zdrojowy z pijalnią wód mineralnych, wnet jednak zlikwidowa­ny z powodu nieopłacalności. Bliżej niezbadane źródła mineral­ne, z którymi związana jest nazwa wsi, pozostają do dziś niewykorzystane. Na terenie wsi, ukryta wśród drzew, zabyt­kowa cerkiew prawosławna, drewniana, zbudowana przez cieślę Hojsana z Płonnej w 1888 r. z oddzielnie stojącą, o rok późniejszą, dzwonnicą.

Dwa kilometry dalej na południe usadowiła się Rzepedź, stara wieś łemkowska lokowana w 1526 r. i nowe osiedle wyrosłe przy Zakładach Drzewnych zbudowanych tu w latach 1959—1962, później rozbudowanych. Sama wioska ulokowała się nieco na uboczu drogi w bocznej dolinie potoku Rzepedka. W pierwszej połowie XIX w. w Rzepedzi mieszkał i gospodarzył

33

Jan Kanty Podolecki, swego czasu znany działacz polityczny, poeta i publicysta. Był on autorem wierszowanej opowieści “Hnatowe Berdo", która upowszechniła legendę o niejakim Hnade, jego ukochanej dziewczynie i skalistej grzędzie Hnato­we Berdo sterczącej w bocznym ramieniu Połoniny Wetlińskiej. Pośrodku wioski zabytkowa cerkiew greckokatolicka, drewnia­na, zbudowana w 1824 r., niedawno odnowiona. Cerkiew jest budowlą trójdzielną tzn. składającą się z trzech części; prez­biterium, nawy i babińca. Nakryta jest dachami namiotowymi zwieńczonymi trzema wieżyczkami z kopulastymi hełmami. Wewnątrz cerkwi zachowało się oryginalne wyposażenie — ikonostas z XIX w., sporo cennych ikon, polichromia figuralno-omamentalna malowana w 1896 r. przez Josipa Bukowczyka i dwa ołtarze boczne. Opodal oddzielnie stojąca drewniana dzwonnica z początku XIX stulecia. Na przycer-kiewnym cmentarzu okolonym kamiennym murkiem kilka starych nagrobków. W obrębie wioski zachowało się jeszcze nieco starych chat łemkowskich oraz kapliczek i przydrożnych krzyży. Nowa część Rzepedzi ulokowała się w niewielkiej kotlince u zbiegu rzek Osławy i Osławicy. Jest tu kilkanaście bloków mieszkalnych, szkoła, przychodnia lekarska, dom kultury, małe centrum handlowe, kościół i dwa ośrodki wypo­czynkowe. Nieco w głębi doliny stoją zabudowania zakła­dów drzewnych. Opodal znajduje się stacyjka kolejki leśnej Rzepedź-Smolnik, stanowiącej odgałęzienie linii wąskotoro­wej Nowy Łupków—Majdan. Kolejka oprócz drewna wozi

także podróżnych. Podąg do Smolnika odchodzi zwykle w go­dzinach rannych.

Na wschód od Rzepedzi, w dolinie bocznego potoku leży bardzo ciekawa łemkowska wieś Turzańsk założona przez

34

Wołochów w początkach XVI w. W okresie powojennym wieś została całkowicie wysiedlona, ale wnet przybyli tu nowi osadnicy. Po 1958 r. z ziem zachodnich powróciło sporo dawniej tu mieszkających rodzin. Wzdłuż wiejskiej drogi stoją tu i ówdzie oryginalne łemkowskie chyże — długie domostwa zbudowane z grubych jodłowych bali mieszczące pod jednym dachem całe gospodarstwo — izby mieszkalne, sień, komorę, oborę, wozownię i stodołę. Na wzgórku po lewej stronie drogi, w otoczeniu drzew i kamiennego ogrodzenia stoi drewniana cerkiew prawosławna wzniesiona w latach 1801 —1803, później powiększona. Zbudowana na rzucie krzyża posiada typowy trójdzielny układ i oryginalną architekturę. Dachy świątyni wieńczy pięć misternych wieżyczek i cebulastymi hełmami. Oddzielnie stojąca wysoka drewniana dzwonnica zwieńczona jest także dachem namiotowym zakończonym cebulastym heł­mem. Wewnątrz świątyni zachował się oryginalny, baroko-wo-klasycystyczny ikonostas pochodzący z pierwszej połowy XIX w. z ikonami malowanymi przez Josipa Bukowczyka oraz dwa ołtarze boczne z początku XIX w. Charakterystycznym elementem cerkiewnego wnętrza jest ikonostas — bogato zdo­biona ściana oddzielająca prezbiterium od nawy. Ścianę po­krywają ikony, oryginalne obrazy malowane na desce, przed­stawiające osoby święte, sceny biblijne lub liturgiczno-sym-boliczne, będące swoistą formą malarstwa sakralnego obrządku wschodniego.

Od wschodu nad Turzańskiem wznosi się wyniosła widoko­wa góra Suliła (759 m). Warto stąd zrobić małą wycieczkę. Dojście jest stosunkowo łatwe i proste, prowadzi widokowym działem Wysokiego Wierchu (649 m) ciągnącym się na południe od wsi. Dojście na Suliłę zajmie nam około 2 godz., powrót tyle

35

samo. Ze szczytu można podziwiać wspaniałą panoramę Bes­kidu Niskiego oraz część Bieszczadów z Chryszczatą, Łopien-nikiem i Jasłem.

Od Rzepedzi trasa opuszcza czasowo dolinę Osławy i dalej prowadzi w górę jej dopływu — Osławicy. Po obu stronach rzeki wznoszą się wysokie zalesione zbocza gór.

W odległości 28 km od Zagórza leży Komańcza, największa osada w okolicy, siedziba gminy, znana z dużej aktywności gospodarczej. Komańcza leży w pięknej lesistej okolicy, w oto­czeniu wzniesień sięgających 600—700 m n.p.m. Zimą są tu dobre warunki śniegowe, szczególnie w rejonie KarnaHowego Łazu, gdzie śnieg utrzymuje się wyjątkowo długo i gdzie od niedawna jest wyciąg narciarski. Przez Komańczę przechodzi główny szlak beskidzki znakowany kolorem czerwonym, tu rozpoczyna się jego bieszczadzki odcinek. Wieś Komańcza została założona w 1512 r. przez krajnika szczawińskiego Iwanko, za zezwoleniem hetmana Mikołaja Kamienieckiego, stanowiła własność królewską i rządziła się prawem wołoskim. Na przełomie lat 1918/1919 wieś była ośrodkiem tzw. republiki komańczańskiej, do której przystąpiło około 30 okolicznych wsi zamieszkałych przez ludność ukraińską, deklarujących przyna­leżność do rodzącego się wówczas państwa ukraińskiego. Siły zbrojne republiki wystąpiły przeciw powstającej władzy pol­skiej, lecz wnet zostały rozgromione. W nocy z 23 na 24 marca 1946 r. na stacjonujący tu garnizon WP napadła sotnia UPA.

W toku walki część wsi została spalona, zginęło sporo jej mieszkańców.

Komańcza zamieszkała była dawniej w większości przez ludność narodowości ukraińskiej, głównie Łemków. Po ich wysiedleniu, w 1947 r. pozostało tu zaledwie 28 polskich rodzin.

36

Z biegiem lat wieś odbudowała się i rozbudowała. Z przymuso­wego wysiedlenia powróciło sporo jej dawnych mieszkańców. Dziś Komańczę zamieszkują pospołu Polacy i Ukraińcy (Łem-kowie), jest tu kościół, sędziwa cerkiew prawosławna (dawniej greckokatlicka) i nowa cerkiew obrządku bizantyjsko-ukraińs-kiego.

W latach dwudziestych w pomocnej części wsi zaczęła się rozwijać nowa osada o charakterze letniskowym, którą z cza­sem zaczęto nazywać Komańcza Letnisko. Do 1939 r. powstało tu kilka willi i pensjonatów, domy wypoczynkowe kolejarzy i studentów, które w większości spłonęły w latach powojennej zawieruchy. W rejonie dawnego letniska, na zalesionym zboczu wzniesienia Bircza znajduje się schronisko turystyczne PTTK, zwane od niedawna “Podkowiata". Mieści się ono w dawnej willi letniskowej wybudowanej w latach 1933—1934, ostatnio starannie odnowionej. Pomysłowy gospodarz Janek Bet prag­nąc zapewne uatrakcyjnić obiekt upodobnił jego wygląd do stylu z “dzikiego zachodu", powstało coś w rodzaju “miastecz­ka Country". Jego otwarcie w maju 1992 r. poprzedziła stosowna impreza, która ponoć ma być powtarzana corocznie.

Wyżej na uroczej leśnej polanie ukrywa się klasztor-pens-jonat Sióstr Zgromadzenia Najświętszej Rodziny z Nazaretu, zwanych po prostu Nazaretankami. Siostry przybyły do Ko­mańczy w 1928 r. i wnet podjęły budowę domu zakonnego. Klasztor zbudowany w latach 1929—1931 w typie willi uzdrowi­skowej w tzw. stylu szwajcarskim z kamienia i drewna stanowi architektoniczne cacko. Ten skromny klasztorek odegrał w pe­wnym czasie znaczącą rolę. Późnym popołudniem 29 paździer­nika 1955 r. pod klasztor zajechały trzy samochodcy. Pod eskortą przywieziono tu ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego

37

(1901 -1981), od 1951 r. więzionego przez władze komunistycz­ne. Było to już trzecie miejsce jego odosobnienia. W czasie blisko rocznego pobytu w Komańczy ks. kardynał wiele pracował, tu powstały jego “Zapiski więzienne" i “Jasnogórskie śluby naro­du polskiego". W wyniku październikowych zmian i objęcia władzy przez W. Gomułkę 28 października 1956 r. ks. kardynał opuścił Komańczę i powrócił do Warszawy. Przed klasztornym budynkiem odsłonięte w 1986 r. spiżowy pomnik Prymasa Tysiąclecia. W jednym pokoju na parterze jest Izba Pamięci. Jest tu kilka sprzętów, żelazne łóżko, leżanka, wiklinowy stół i fotel, kilka fotografii i osobistych drobiazgów, szaty liturgiczne i strój kardynalski oraz kostur, który służył mu podczas spacerów.

W klasztornej kaplicy p.w. św. Teresy, tablica upamiętniająca pobyt ks. kardynała.

Wieś zabudowana jest dosyć chaotycznie, nowe domy mieszają się ze starymi chałupami, tych ostatnich jest niestety coraz mniej. W centrum drewniany kościół zbudowany w latach 1949-1950 oraz pomnik poległych w latach 1939-1947. W za­chodniej części wsi, przy drodze do Jaślisk, nowa okazała cerkiew ukraińsko-bizantyjska ukończona w 1988 r. W przyzie­miach cerkwi muzeum łemkowskie. Nieco dalej, na wzniesieniu stoi otoczona wieńcem starych drzew oryginalna cerkiew pra­wosławna zbudowana około 1802 r., ostatnio starannie odres­taurowana. Jest to budowla drewniana konstrukcji zrębowej, szalowana deskami, o typowym trójdzielnym układzie z zakrys­tią na osi prezbiterium, nakryta dachem dwuspadowym zwień­czonym czterema cebulastymi wieżyczkami. Cerkiew otacza kamienny murek, w którym oddzielnie ustawiona drewniana XIX-wieczna dzwonnica służy równocześnie za bramkę. We­wnątrz cerkwi oryginalny ikonostas wykonany w 1832 r. przez

38

Afanazego Rużiłowicza, ołtarze, polichromia i cenne ikony, głównie z XIX w. W ołtarzu za ikonostasem cenna ikona Matki Boskiej z Dzieciątkiem z 1803 r., będąca kopią cudownego obrazu z Werchraty-Krechowa koło Żółkwi. Będąc w Komań­czy warto odszukać i zobaczyć ukryte w zakątkach wsi stare zagrody łemkowskie pochodzące z XIX w. bądź początków XX w., zbudowane z grubych jodłowych bali konstrukcji zrębowej, charakterystycznie malowane na ciemnobrązowy kolor z bielonymi szczelinami.

Komańcza to wieś licznie odwiedzana przez turystów, którzy tu rozpoczynają lub kończą wędrówkę. Sporo ludzi przyjeżdża tu także na letni lub zimowy wypoczynek. Atrakcyj­ne położenie, lokalny mikroklimat i naturalne źródła wód mineralnych pozwolą uznać ją za miejscowość o walorach wypoczynkowo-leczniczych z perspektywami rozwoju jako uzdrowisko. W 1974 r. Komańcza zaliczona została do uzdro­wisk, ale oprócz zaszczytnego miana nic w tym zakresie nie zyskała.

Z Komańczy można robić atrakcyjne wycieczki do słyn­nych jeziorek duszatyńskich i dalej na Chryszczatą (11 km — 4,30 godz.), na położoną w paśmie granicznym widokową Danawę (9 km — 3,45 godz.) oraz skalisty grzbiet Kamienia w Beskidzie Niskim (8,5 km - 3,15 godz.).

W centrum Komańczy droga od Zagórza łączy się z tzw. drogą karpacką prowadzącą od Jaślisk do Cisnej. Drogą tą udajemy się dalej na południe w głąb gór. Niedaleko za Komańczą w bocznej dolinie potoku Radoszanka leży wieś Radoszyce. Osada ta lokowana w 1441 r. na prawie niemieckim, faktycznie rządziła się prawem wołoskim. Jak wskazują stare dokumenty, była to jedna z pierwszych osad prawa wołoskiego,

39

jej osadźcą byt Jakub Walachus. Jest to także najstarsza osada w okolicy. Nazwę Radoczice wymienia dokument Kazimierza Wielkiego z 1361 r. Można przypuszczać, że dawnymi czasy była to osada strażników granicznych, jako że od niepamiętnych czasów przez pobliską Przełęcz Łupkowską (640 m), prowadził uczęszczany trakt handlowy na Węgry. W głębi wioski dawna cerkiew (obecnie kościół) zbudowana w 1868 r., drewniana, trójdzielna z charakterystyczną wieżą nad babiócem. Wewnątrz

zachowany XIX-wieczny ikonostas. Wśród zabudowań sporo starych chat łemkowskich.

Za Radoszycami droga wchodzi na tereny po wojnie wyludnione i całkowicie zniszczone. Napotykane wsie to pege-erowskie osiedla lub osady leśników powstałe na wypalonych pustkach. Po obu stronach drogi rozległe pola i łąki, w części zaniedbane i opuszczone, należące do PGR w Osławicy i No­wym Łupkowie. Osada Nowy Łupków, położona nieco na południe od drogi zaczęła rozwijać się niespełna sto lat temu, gdy powstała tu ważna stacja kolejowa, od której zaczęto budowę słynnej dziś bieszczadzkiej ciuchci. Obecnie jest to spora osada zamieszkała głównie przez pracowników leśnych i kolejo­wych, jest tu jeszcze duże gospodarstwo PPRol. Właściwa wieś Łupków leżała dalej na południe, w dolinie Smolniczka, znisz­czona zarosła lasem. Dziś jest tam tylko schronisko studenckie.

Za Łupkowem droga zmienia kierunek bardziej na wschód. Z wyniosłości, które pokonuje roztacza się piękny widok na rozległe Obniżenie Woli Michowej okolone wysokimi łań­cuchami gór. Od strony północnej podnosi się majestatyczny grzbiet Wysokiego Działu z szeregiem wybijających się wynios­łości, na południu ciągnie się lesisty wał pasma granicznego. W głębi doliny widać kopy Szczyriska, Kiczery, Matragony

40

i Hyriatej. Droga ponownie obniża się w dolinę Osławy, tu mającej wygląd małego potoku. Mijamy kolejno dawne lem-kowskie wsie Smolnik, Wolę Michową i Maniów powstałe w XVI w. Drodze towarzszy linia kolejki wąskotorowej, wspomnianej już bieszczadzkiej ducha. Budowę kolejki, która początkowo prowadziła z Nowego Łupkowa do Majdanu koło Cisnej, rozpoczęto około 1890 r. W latach 1900-1904 torowi­sko kolejki przedłużono do uroczyska Beskid koło Smereka. Po wojnie kolejka została przekazana administracji lasów państ­wowych, przebudowano odcinek z Nowego Łupkowa do Maj­danu, w 1964 r. oddano do użytku dalszy odcinek kolejki do Moczarnego. Kolejka od początku swego istnienia służyła głównie do przewozu drewna, sporadycznie woziła różne towa­ry i podróżnych. Od 1963 r. na trasie od Nowego Łupkowa i Rzepedzi do Majdanu uruchomiono normalne przewozy pasażerskie. Archaiczna kolejka stała się wielką atrakcją dla turystów zwiedzających Bieszczady. Obecnie los kolejki wydaje się być przesądzony, upadnie zapewne niedługo z braku drewna i pieniędzy na jej utrzymanie. W rejonie nieistniejącej obecnie wioski Szczerbanówka, po której pozostała tylko samotna kapliczka, droga opuszcza dolinę Osławy i wspina się na grzbiet łączący masyw Matragony z pasmem Wysokiego Dziani. Na przeciwległym skłonie grzbietu drogowcy urządzili parking. Ładny stąd widok na wysokie partie Bieszczadów.

Spod Matragony droga zbiega w dolinę rzeki Solinki, wzdłuż której prowadzi do Cisnej. W dalszym ciągu towarzyszy nam linia kolejki leśnej. Mijamy od nowa zasiedlone miejscowo­ści Żubracze, Majdan i położoną nieco na uboczu Lisznę. W Majdanie znajduje się stacja kolejki, tu kończą swą jazdę wagony osobowe. Do niedawna istniał oryginalny skansen

41

kolejki leśnej zlikwidowany w 1991 r. Po stojących tu archaicz­nych wagonikach i parowozach, które wywieziono gdzieś w świat, pozostały tylko zarastające trawą torowiska. W poblis­kiej Lisznej, od nowa zagospodarowanej przez leśników i osad­ników, znajduje się ładny pensjonat “Magda" należący do S. Dybasia, dysponujący własnym wyciągiem narciarskim i sta­dniną koni. Z Lisznej prowadzi na południe lokalna droga do Roztok Górnych i granicy państwowej ze Słowacją, gdzie istniało niegdyś uczęszczane przejście graniczne. Za Majdanem droga przekracza Solinkę i podąża z jej biegiem wąską doliną zagłębioną pomiędzy krańcowe wierzchołki Wysokiego Dziani od pomocy i pasma Rożków od południa. Wkrótce docieramy

do centrum Cisnej, gdzie droga nasza łączy się z trasą wielkiej obwodnicy.

Doża obwodnica — część zachodnia (droga Zagórz — Lesko — - CisnąUstrzyki Górne)

Długość 82 km, czas przejazdu 2 godz.

Popularna obwodnica bieszczadzka, którą stanowi dag kilku dróg okalających Bieszczady zaczyna się od Leska. Ze względów praktycznych, tj. umożliwienia dojazdu w głąb gór, jej opis podzielimy na dwie części —zachodnią i wschodnią. Dla

utrzymania ciągłości opisu z poprzednią trasą, jej opis za­czynamy od Zagórza.

Od skrzyżowania w centrum Zagórza kierujemy się główną drogą podkarpacką na wschód. Droga przekracza kamieniste koryto Osławy i wspina się na wierzchowinę pasma wzniesień

42

oddzielających sąsiednie doliny Osławy i Sanu. Zaraz za mostem ukazują się nam zabudowania dużej Fabryki Przyczep w Zasławiu. Powstała ona w latach 1950—1968 na miejscu rozpoczętej przed wojną, lecz nie dokończonej fabryki celulozy. Podczas okupacji na terenie fabryki istniał wielki obóz pracy przymusowej dla Żydów, których przebywało tu około 15 000. Większość Żydów zginęła na miejscu, pozostałych wywieziono do obozu zagłady w Bełżcu. W miejscu, gdzie spoczywają doczesne ich szczątki znajduje się pamiątkowy kurhan z tablicą. Na zalesionej kulminacji wzniesienia zwanej Postołową Górą znajduje się parking, a nieco dalej stylowy zajazd “U Kmity". Przy zajeździe parking i pole biwakowe. W pobliskim lesie warto zobaczyć skupisko unikalnej sosny amerykańskiej tzw. wejmutki, z wyglądu podobnej do limby, sprowadzonej tu przez Krasickich. Drzewa mają po około 160 lat i osiągają wysokość 40 m. Schodząc w dolinę Sanu droga mija wieś Postolów, przekracza rzekę i wnet dociera do widocznego na wzgórzu Leska. Przed miastem skrzyżowanie dróg, w prawo droga do Cisnej, na wprost do Ustrzyk Dolnych.

Miasto Lesko ulokowało się na malowniczym wzgórzu nad Sanem, w otoczeniu wzniesień Pogórza Leskiego. Lesko liczące około 5500 mieszkańców jest siedzibą władz administracyjnych miasta i gminy, sporym ośrodkiem usługowo-gospodarczym i ruchu turystycznego. Położenie predysponuje go do od­grywania roli najważniejszego ośrodka miejskiego w rejonie Bieszczadów. W latach 1972—1975 Lesko było stolicą wielkiego powiatu bieszczadzkiego, wówczas rozbudowało się i zyskało na znaczeniu, stało się po prostu ważne, co nie pozostało bez śladu w psychice jego mieszkańców i władz. Lesko to niewątpliwie jeden z najstarszych ośrodków osadniczych w tym rejonie. Przed

43

laty odkryto tu ślady osady z okresu rzymskiego datowane IV—V w. n.e. Wcześniej znaleziono narzędzia kamienne z epoki neolitu i naczynia z okresu kultury ceramiki sznurowej.

Współczesna osada Lesko powstała przypuszczalnie w XIV w. Pierwsza wzmianka o wsi Lesko, stanowiącej własność możnego rodu Kmitów, panów na pobliskim zamku Sobień, pochodzi z 1436 r. W 1472 r. Lesko było już miastem. Z początkiem XVI w. Kmitowie rozpoczęli tu budowę zamku, gdzie wnet przenieśli swą siedzibę ze zniszczonego przez Węg­rów Sobienia. Miasto zostawszy ośrodkiem rozległych włości Kmitów szybko zyskało na znaczeniu. W XVI w. zostało obwarowane i swój obronny charakter utrzymało do końca XVII stulecia. W mieście rozwinięty się różnorodne rzemiosła i handel. W początkach XVII w. było tu 11 cechów, odbywały się znane w okolicy targi i jarmarki, rozwinięty był handel winem, które sprowadzano z pobliskich Węgier.

Po śmierci Piotra Kmity w 1553 r. dobra leskie przeszły w posiadanie Stadnickich ze Żmigrodu, potem należały kolejno do Ossolińskich, Mniszchów i Krasickich. Ta ostatnia rodzina rezydująca na zamku leskim do 1944 r. szczęśliwie przetrwała burzliwy okres wojny, przeżyła lata PRL. Jej reprezentantem jest pan Ignacy Krasicki. Swego czasu, gdy był korespondentem PAP w Rzymie, nazywano go “czerwonym hrabią". W drugiej połowie XIX w. ponownie nastały dla Leska lepsze czasy. W 1867 r. miasto zostało siedzibą powiatu, mogło otrzymać połączenie kolejowe, ale z nadarzającej się okazji nie skorzys­tało. Jak powiada złośliwa plotka, gdy budowana linia kolejowa Przemyśl —Łupków miała dotrzeć do miasta, mieszczanie i pan hrabia Krasicki złożyli do Wiednia odnośny protest. Ponoć obawiano się gwizdu lokomotywy i pożaru miejskich pól.

44

Protest uwzględniono i kolej poprowadzono kilka kilometrów na północ od miasta, przez Łukawicę. Gdy wkrótce potem następna delegacja mieszczan przedłożyła w stolicy kolejną prośbę, tym razem o przywrócenie pierwotnych planów, została załatwiona odmownie. Tak to Lesko utraciło kolej, a także szansę szybszego rozwoju.

W początkach XX stulecia w miasteczku istniała spora rafineria ropy naftowej, fabryczka konserw i fabryczka smarów, kamieniołom, cegelnia i betoniamia. Miasteczko było zamiesz­kałe pospołu przez Polaków, Ukraińców i Żydów, tych ostat­nich było tu najwięcej. W okresie od września 1939 r. do czerwca 1941 r., na mocy hitlerowsko-stalinowskich porozumień, Lesko było włączone w obręb ówczesnego ZSRR. Granica między Rosją Radziecką, a niemiecką strefą okupacyjną przebiegała wzdłuż Sanu. Było to sąsiedztwo bardzo uciążliwe, wielu Polaków musiało opuścić rodzinne miasto, wielu wywieziono, kilkanaście osób zamordowało NKWD. W 1940 r. Rosjanie rozpoczęli w rejonie miasta budowę żelbetonowych umocnień, których potężne zwaliska zachowały się do dziś. Potężne bunkry tzw. linii Mołotowa nie na wiele się przydały. W rok potem rozwalały je kolejno wojska niemieckie, grzebiąc w ich ruinach cale załogi.

Lesko, po zdobyciu przez wojska rosyjskie, było małym miasteczkiem, zaniedbanym i zniszczonym przez wojnę. W 1947 r. liczyło niespełna 1500 mieszkańców. Podczas wojny Niemcy zlikwidowali ludność żydowską. Ukraińców wysiedlo­no po wojnie do Rosji lub na ziemie zachodnie. Możliwość odbudowy miasta utrudniało jego położenie w centrum walk wznieconych przez nacjonalistów ukraińskich. Z tego okresu zachował się taki jego opis:,,Miasto było ubogie, dwie ulice na

45

krzyż, kilka kamienic jednopiętrowych, trzy sklepy i nic więcej". Dopiero po 1955 r., gdy rząd podjął pierwsze decyzje o zagos­podarowaniu Bieszczadów, miasto zaczęło się powoli ożywiać i rozbudowywać. Trzeba przyznać, że w stosunkowo krótkim czasie powstało tu sporo domów, kilka szkół i innych obiektów, duże osiedle mieszkaniowe. Zadbano o estetykę miasta, które jest zawsze schludne i czyste. Odbudowano zniszczone wojną i przez wiele lat zaniedbane zabytki. Od lat odbywają się tu znane w regionie imprezy kulturalne —Bieszczadzkie spotkania z literaturą świata i festiwal muzyczny “Country w Biesz­czadach". W 1978 r. w leskiej synagodze otwarto galerię sztuki. Stara część Leska stanowi ciekawy zespół urbanistyczno-ar-chitektoniczny sięgający początków powstania miasta. Jest tu sporo obiektów zabytkowych i pamiątek historycznych. Cent­rum miasta stanowi obszerny rynek, pośrodku którego stoi elektyczny ratusz zbudowany w latach 1894—1896, po general­nym remonde ukończonym w 1991 r. ponownie użytkowany przez władze miasta. W otoczeniu rynku nowe budynki, a w czę­ści także stare domy i piętrowe kamieniczki przeważnie z XVIII i XIX w. Na środku skweru pamiątkowy głaz z nazwiskami legionistów z powiatu leskiego poległych w latach pierwszej wojny światowej. W pobliżu pomnik milicjantów poległych w walkach z UPA w latach 1944—1947. Opodal rynku przy ul. Ossolińskich stała niegdyś murowana XIX-wieczna cerkiew, rozebrana w latach sześćdziesiątych z polecenia miejscowych władz. Ludzka bezmyślność nie oszczędziła także rosnącego opodal sędziwego dębu, z którego pozostał tylko potężny kikut. Na pomocny wschód od Rynku przy ul. Moniuszki stoi oryginalna synagoga (bożnica) wzniesiona przypuszczalnie na. przełomie XVI i XVII w., w XVIII w. przebudowana. Synagoga zbudowana z kamienia i cegły z oryginalnie zdobionymi rene-

46

sansowymi szczytami i wieżyczką u boku posiada charakter budowli obronnej. Składa się z głównego budynku z obszerną salą modlitw i nowszej przybudówki mieszczącej dawniej na piętrze salę modlitewną dla kobiet. Wnętrze żydowskiej świą­tyni posiada wystrój architektoniczny w typie manierystycz-nym. Obecnie w leskiej synagodze mieści się galeria wystawowa Rejonowego Domu Kultury i siedziba leskiego oddziału PTTK. Do czasów ostatniej wojny Lesko było znacznym skupiskiem ludności żydowskiej. Żydzi osiedlali się w Lesku już w połowie XVI w. Jak mówi stara opowieść, przywędrowała tu wówczas grupa Żydów z dalekiej Hiszpanii, wypędzonych stamtąd przez Świętą Inkwizycję. W grupie tej byli ponoć potomkowie rodu królewskiego, słynni rabinowie i inni dostojnicy żydowscy. W XVIII w. Lesko było znanym ośrodkiem mistyczno-religij-nego ruchu żydowskiego zwanego chasydyzmem. Swego czasu słynny był jego reprezentant rabin Samuel Szmeike.

W sierpniu 1941 r. wszystkich Żydów leskich, którzy nie zdążyli udec z Armią Radziecką, Niemcy wywieźli do obozu w Zasławiu. Świadectwem znacznego środowiska żydowskiego jest ogromny cmentarz żydowski, tzw. kirkut, położony na wzgórku nieco poniżej synagogi. Zajmuje obszar około 3 ha, a jego powstanie sięga początków XVII w. Wśród starych dębów, modrzewi i gęstych zarośli zachowało się jeszcze około 500 (było 2000) kamiennych steli nagrobnych zwanych maceba-mi ustawianych tu od XVI do XX w. Tutejsze maceby posiadają wysoką wartość artystyczną i historyczną, zdobią je bogate płaskorzeźby, tzw. przedstawienia, symbolizujące zajęcia ludzi, których żyde upamiętniają oraz ryte w kamieniu hebrajskie inskrypcje (napisy). Na leskim kirkude spoczywają obok siebie sławni rabini, bogad kupcy i biedni kramarze, udekinierzy z Hiszpanii i ofiary hitlerowskiego barbarzyństwa. Czas zatarł

47

ślady grobów, pozostały tylko kamienie, jedne proste i dumne,

inne pochyłe, powalone lub zniszczone, jedne i drugie czekają swego końca.

Od zachodu z rynkiem sąsiaduje pl. Konstytucji 3 Maja, to także dawny starszy rynek miasta w 1914 r. zamieniony na zieleniec. W otoczeniu placu kilka kamieniczek o eklektycz­nych elewacjach z przełomu XIX i XX w., na placu pomnik T. Kościuszki odsłonięty w 1901 r. W pobliżu przy zbiegającej w dół ul. Kościuszki, na skraju miejskiego wzgórza stoi okaza­ły kościół parafialny p.w. Nawiedzenia N.M.P. wzniesiony z fundacji Piotra Kmity. Kościół został zbudowany około 1539 r. Niegdyś była to świątynia gotycka, lecz w toku przebudów dokonanych w XVIII i XIX w. utraciła pierwotny styl. Jest to masywna kamienna budowla wzniesiona na rzucie krzyża z dwoma kaplicami po bokach i wysoką wieżą. Opodal oddzielnie stojąca wieża-dzwonnica zbudowana w XVIII w. Wnętrze świątyni utrzymane w stylu barokowym. Uwagę zwraca ołtarz główny pochodzący z XVII w., późnobarokowy z ornamentami i rzeźbami rokokowymi oraz ambona i chrzciel­nica pochodzące z XVIII w. W jednym z XVII-wiecznych feretronów ikona Matki Boskiej Tychwińskiej z XVI w. W kap­licy św. Antoniego pochowany jest Franciszek Pułaski, brat Kazimierza, uczestnik konfederacji barskiej, który ranny w bit­wie z Moskalami pod Hoszowem koło Ustrzyk Dolnych zmarł w leskim zamku. Niewątpliwie najciekawszym zabytkiem Leska jest dawny zamek Kmitów. Warownia położona na zachodnim cyplu miejskiego wzgórza, doskonale panująca nad doliną Sanu, tylko w części dochowała się do naszych czasów. Jest to stosunkowo skromna budowla wzniesiona w typie fortyfikacji basztowej. Główny jej trzon stanowi masywny prostokątny

48

budynek od frontu ozdobiony klasycystyczną kolumnadą. W budowlę tę wtopiona jest pierwotna wieża mieszkalna stanowiąca niewątpliwie najstarszą część warowni. W jej dolnej kondygnacji zachowała się pięknie sklepiona gotycka sala zwana rycerską. Do głównego budynku przylega boczne skrzy­dło zamkowe będące dawną oficyną z solidną okrągłą basztą. W sąsiedztwie zachowały się resztki murów obronnych, wałów i fosy oraz pozostałości tzw. czarnej baszty. Zamek leski powstał zapewne w pierwszej połowie XVI w., później został powiększo­ny, a w 1656 r. częściowo przebudowany. Nadwyrężony woj­nami, pożarami i zębem czasu został poddany w latach 1837—1839 gruntownej restauracji. Przebudowany pod kierun­kiem Wincentego Pola w modnym wówczas stylu klasycystycz-nym zatracił w części swój obronny charakter. W latach drugiej wojny zamek doznał znacznych zniszczeń. Z konieczności opuszczony przez właścicieli został zdewastowany i doszczętnie ograbiony. Pod koniec lat pięćdziesiątych opuszczoną budowlą zainteresowała się kopalnia węgla kamiennego “Makoszowy", która tu urządziła ośrodek kolonijno-wypoczynkowy dla swo­ich potrzeb. Staraniem nowych użytkowników zamek był kilkakrotnie odnawiany, lecz dopiero ostatni remont dokonany w latach 1980—1982 przywrócił mu estetykę z czasów W. Pola. Zamek służący obecnie jako Dom Wypoczynkowy kopalni jest starannie urządzony i utrzymany oraz ogólnie dostępny.

Z leskim zamkiem związane są liczne podania i legendy. Po upadku powstania listopadowego znalazł tu schronienie J.K. Ordon, obrońca słynnej wolskiej reduty, upamiętnionej w wierszu A. Mickiewicza. Jak niemal każdy zamek, tak i ta warownia posiada swego ducha. Jest to czarna dama, która przywędrowała tu z Kmitami po opuszczeniu przez nich

49

Sobienia. Ma być to duch żony jednego z Kmitów, która zginęła w płonącym zamku podczas najazdu Węgrów. Duch damy w czerni z woalką na twarzy towarzyszył kolejnym posiadaczom zamku, nikomu nic złego nie czyniąc i opuścił jego mury wraz z ostatnimi właścicielami.

W otoczeniu park zamkowy w typie krajobrazowym zaj­mujący z natury ciekawie ukształtowane zbocza doliny Sanu porosłe bogatym starodrzewiem, założony w pierwszej połowie XIX w.

Na południowy wschód od centrum miasta wznosi się wzgórze Baszta (421 m) wzniesione przeszło 100 m ponad dolinę Sanu. Nazwa wzniesienia pochodzi od wieży czy też baszty strażniczej, która niegdyś miała znajdować się na jego kul­minacji. Stanowi ono doskonały punkt widokowy wart krótkiej wycieczki. Otwiera się stąd piękna panorama doliny Sanu i jej. otoczenia, a widok sięga dalekich połonin. Najdogodniejsze dojście do rynku ul. Ossolińskich, a potem ul. Basztową w górę. Lesko posiada dobre walory turystyczno-wypoczynkowe, a tak­że lecznicze. We wschodniej części miasta przy ul. Źródlanej znajdują się niewykorzystane źródła wód mineralnych. Natural­ne zdroje: Jadwiga, Józef, Julian, Marcin i Mieczysław zawiera­ją słabo zmineralizowane wody siarczkowe. W początkach lat dwudziestych powstał tu prywatny zakład uzdrowiskowy, uru­chomiono także rozlewnię wód mineralnych, wykonano ujęcia źródeł i natryski. Zalążki leskiego zdroju zniszczyła wojna. Miasto dysponuje stosunkowo dobrą bazą turystyczną: hotel z restauracją “Koliba", zajazd “Mogador", motel i dom wycieczkowy, camping i kąpielisko. Nad Sanem miejsca do plażowania i kąpieli. Po przeciwnej stronie rzeki, na terenie wioski Huzele, wyciąg narciarski orczykowy (długość 310 m) i trzy doskonale trasy zjazdowe.

50

Z Leska kierujemy się drogą na południe. Trasa prowadzi malowniczą doliną Sanu, terenem bardzo urozmaiconym krajo­brazowe z widokami na okoliczne wzniesienia Pogórza Les­kiego. Mijamy wioski Huzele i Łączki. Z wyniosłości drogi ukazuje się piękne ujście rzeczki Hoczewki do Sanu. W widłach rzek widnieje wyniosłe zalesione wzgórze Grodzisko (405 m). Na jego kulminacji zachowały się ślady wałów sporego niegdyś grodu, którego istnienie archeolodzy datują na okres X—XI w. U podnóża grodu odkryto przed laty osadę wczesnośred­niowieczną z IX—X w.

Nieco dalej droga przechodzi przez dużą wieś Hoczew. Jest to najstarsza osada w okolicy, wymieniana była już w 1400 r., musiała więc powstać znacznie wcześniej. W 1427 r. była w posiadaniu Mariasza ze Zboisk, założyciela znanej rodziny Balów, do której należała znaczna część wsi w dolinie Hoczewki. W XVIII w. Hoczew należała do Fredrów, tu urodził się Jacek Fredro, ojciec znanego komediopisarza Aleksandra Fredry. Balowie, a później Fredrowie posiadali tu dwór obronny, który spalony podczas napadu UPA w 1945 r. zniszczał później całkowicie. Pozostały po nim tylko resztki piwnic i gruzów oraz dwa sędziwe, prawie 500-letnie dęby z nieistniejącego parku. Pośrodku wioski barokowy kościół parafialny wzniesio­ny w pierwszej połowie XVIII w. oraz liczne obrazy z XVIII-XIX w. W skarbczyku kościelnym zbiory muzealne. Przy kościele murowana dzwonnica z XIX w. oraz kaplice grobowe Balów i Rylskich z tego samego stulecia. W pobliżu XVIII-wieczna plebania. Przy drodze do Baligrodu duży muro­wany budynek dawnej karczmy zajezdnej z XVIII—XIX w., jedyny tego rodzaju zabytek w regionie. W budynku dawnej plebanii greckokatolickiej Izba Regionalna gromadząca eks­ponaty z histońi i kultury materialnej okolicy oraz ubiory

51

i stroje ludowe. Izba powstała staraniem Zdzisława Pękalskiego, miejscowego nauczyciela, niestrudzonego działacza i twórcy — poety, malarza i rzeźbiarza w jednej osobie.

W centrum wioski odgałęzia się w lewo droga do Czarnej (tzw. mała obwodnica) — 45 km, prowadząca przez środkową część Bieszczadów, w znacznej mierze wzdłuż obrzeży zalewu solińskiego.

Z Hoczwią sąsiaduje od wschodu wieś Bachlawa, w której mieszka Zofia R osiowa, jedyna autentyczna rzeżbiarka ludowa w tym regionie. Kobieta w sędziwym już wieku (ur. 1912 r.) rzeźbi głównie figurki świętych, ładne i proste, zawierające w sobie elementy oryginalnej twórczości opartej na miejscowych wzorach i tradycji. Duża kolekcja jej prac znajduje się w zbio­rach Muzeum Budownictwa Ludowego w Nowym Sączu. Niedaleko przy drodze do Czarnej leży nad Sanem spora osada Średnia Wieś. Już w 1376 r. istniała w tym miejscu wieś Terpiczów, która z czasem rozpadła się na części. Środkowa jej część zwana Średnią Wsią pojawiła się w 1483 r. Swego czasu dziedziczką wsi była Ewa Henrietta Ankwiczowa, po drugim mężu hrabina Kuczkowska. Pani Ewa jako 19-letnia dziew­czyna w 1829 r. poznała w Rzymie Adama Mickiewicza. Zakochany poeta pragnął poślubić Ewę, ale jej ojciec nie wyraził na to zgody. Pamięć wielkiej miłości utrwalił poeta w kilku wierszach. Średnią Wieś pani Ewa otrzymała w spadku po babce. W tym czasie był tu obszerny dwór, niegdyś warowny, położony w rozległym parku nad Sanem, w którym do dziś zachowały się ruiny i ślady ziemnych obwarowań. W później­szym czasie dwór otrzymał formę pałacu, niestety spłonął wkrótce po drugiej wojnie. W obrębie resztek parku okolo­nego kamiennym murem zachowały się okazy sędziwych dębów

52

i lip. Na skraju parku oryginalny drewniany kościółek pa­rafialny p.w. Wniebowzięcia N.M.P. pochodzący zapew­ne — jak dowiedziono ostatnio — z drugiej połowy XVI w. Kościół wzmiankowany był w 1607 r., ponownie uposażony w 1727 r., gruntownie remontowany w latach 1959—1968, a w 1984 r. rozbudowany przez dodanie wieży. Wewnątrz kościoła XVIII-wieczna polichromia oraz późnobarokowe oł­tarze z tego samego wieku. W ołtarzu głównym cenny obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem tzw. Murzynka z pierwszej połowy XVIII w., według przekazów przywieziony z Azji przez Wacława Rzewuskiego.

Z Hoczwi udajemy się w dalszą drogę na południe w górę doliny rzeki Hoczewki. Niedaleko za wsią koryto rzeki prze­gradzają liczne skalne progi, podlegające ochronie jako pomnik przyrody. Droga mija kolejno wioski Nowosiółki, Zahoczewie, Osowieć i Mchawę, osiągając wnet miasteczko Baligród poło­żone w niewielkiej kotlince w otoczeniu tzw. Gór Baligrodzkich. U wjazdu do miasteczka wielki cmentarz wojenny założony w latach 1946—1947, w dzisiejszej formie urządzony w 1984 r. W 155 zbiorowych mogiłach spoczywa 5127 żołnierzy radziec­kich poległych podczas walk frontowych w latach 1944—1945 oraz żołnierzy wojska polskiego, którzy zginęli w okresie walk z UPA. Wśród oznaczonych białymi krzyżami mogił żołnierzy polskich, pomnik w kształcie tarczy Grunwaldu wzniesiony w 1962 r., a na skraju wysoki brzozowy krzyż żołnierski. Na umieszczonej tu tablicy widnieje napis: “Przechodniu spójrz na ten krzyż, żołnierze polscy wznieśli go wzwyż ścigając faszystów przez lasy i góry i skały, dla Ciebie Polsko, dla Twojej chwały". Podobny tekst znany jest ze słynnej Przełęczy Legionów. Miasteczko Baligród zostało założone przypuszczalnie przez

53

Piotra Bala w początkach XVII w. Wymieniane było w 1615 r. Pierwotnie nosiło nazwę Balówgród. Jak wiadomo, w latach 1600—1615 Piotr Bal wybudował u ujścia potoku Sternica do Hoczewki kamienny zamek, który istniał jeszcze w czasach fredrowskich. Na tzw. Podzamczu zachowały się po nim nikłe resztki ziemnych fortyfikacji bastionowych, zdewastowanych przy budowie siedziby nadleśnictwa. W obrębie wałów sędziwe buki i stary usychający grab.

Na prośbę Adama Bala w 1634 r. król Władysław IV nadał Baligrodowi prawo magdeburskie oraz przywileje na odbywa­nie targów, jarmarków i składowanie wina. Miasteczko położo­ne na ruchliwym wówczas trakcie handlowym na Węgry miało dobre warunki rozwoju, znane było szczególnie z handlu winem. Później słynęło z wielkich targów i nie mniej sławnych odpus­tów. W bliżej nieznanym czasie i okolicznościach Baligród utracił prawa miejskie. W początkach obecnego stulecia był już wsią. Do czasu ostatniej wojny mieszkali tu obok siebie Polacy, Ukraińcy i Żydzi. Żyli razem, raczej w zgodzie, szanując swoją narodowość, obyczaje i religię. Ludność żydowską — a w przed­dzień wybuchu wojny żyło tu ponad pięciuset Żydów — zlik­widowali Niemcy wywożąc do obozu zagłady w Zasławiu. Między Polakami i Uraińcami za przyczyną nacjonalistów ukraińskich coś się pomieszało i poplątało, co doprowadziło do tragicznych następstw, jakie miały miejsce również w samym Baligrodzie. Podczas okupacji sprawowali tu władzę, pozos­tający na usługach Niemców, nacjonaliści ukraińscy, uniemożli­wiając działalność polskiego ruchu oporu. Przez Baligród wiodła wówczas jedna z tras przerzutowych i kurierskich na Węgry, niestety często skutecznie blokowana przez wrogów. Szczególnie tragiczne dla miasteczka były lata 1944—1946,

54

kiedy to było kilkakrotnie atakowane przez UPA, zniszczone i częściowo wyludnione. W niedzielę 6 czerwca 1944 r. na bezbronne miasteczko napadł silny oddział UPA mordując 42 Polaków i tylko dzięki postawie miejscowego popa uniknęło większych strat. Śmierć zamordowanych wówczas Polaków upamiętnia pomnik ustawiony na skraju rynku w 1984 r. oraz obelisk na miejscowym cmentarzu.

Po latach zastoju i zapomnienia miasteczko w końcu obudziło się z letargu, jako tako odbudowało, a później nawet rozbudowało. Dziś jest to znaczniejszy ośrodek usługo-wo-gospodarczy w tej części regionu, siedziba gminy.

Pośrodku Baligrodu znajduje się obszerny rynek, pozo­stałość jego miejskiej przeszłości. W pobliżu kościół parafialny p.w. Niepokalanego Poczęcia N.M.P. wzniesiony w latach 1877-1879 według projektu inż. Teofila Bogusza. Z drugiej strony cerkiew greckokatolicka zbudowana w 1829 r., przebu­dowana w 1928 r., murowana z ośmioboczną kopułą nad nawą. Przez wiele lat użytkowana jako magazyn, później opuszczona uległa dewastacji, dopiero ostatnio pomyślano o jej renowacji. Swego czasu były zamiary urządzenia tu ekspozycji ikon. W okresie rozkwitu nacjonalizmu ukraińskiego do zwyczaju należało “grzebanie Polski". Taką mogiłę usypano również' w pobliżu baligrodzkiej cerkwi, potem po wyzwoleniu, pod nadzorem wojska, dokonano jej odkopania. W 1966 r. w rejonie miasteczka odkryto podziemne lochy służące bliżej nieznanym celom. Na południowy zachód od centrum osady znajduje się zniszczony cmentarz żydowski założony w XVIII w. Zachowało się tu jeszcze około 100 kamiennych steli nagrobnych (maceb), z których najstarsza pochodzi z 1731 r. Podczas okupacji większość nagrobków zużyli Niemcy do wybrukowania bali-grodzkiego rynku.

55

Z Baligrodu droga kieruje się dalej w górę doliny Hoczewki zwanej tu Jabłonką. Po obu stronach charakterystyczne stoż­kowate szczyty Gór Baligrodzkich. Po lewej stronie Kropiwne (761 m), Jawor (727 m) i Woronikówka (836 m). Po przeciwnej zachodniej stronie podnoszą się zalesione wierchy bocznych ramion Wysokiego Działu, a to: Kiczera (730 m), Dzidowa (713 m), Partyja (782 m) i bezimienny szczyt 750 m nad Łubnem.

Niedaleko za miasteczkiem na zboczu doliny obelisk upa­miętniający śmierć grupy żołnierzy WOP, którzy zginęli tu 31 marca 1947 r. w zasadzce urządzonej przez UPA. Nieco dalej w rejonie ujścia Potoku Rabskiego do Jabłonki — Ośrodek Wypoczynkowy Zakładów Zmechanizowanego Sprzętu Domo­wego “Zelmer" w Rzeszowie otwarty w 1976 r. Brzydkie z widoku gmaszysko jest jednak starannie urządzone, posiada pełne zaplecze rekreacyjne z krytą pływalnią i salą gimnastycz­ną. Za ośrodkiem na zboczu Dzidowej wyciąg narciarski orczykowy długości 450 m. Wyżej w dolinie Potoku Rabskiego ładny ośrodek wypoczynkowy Fabryki Firanek “Wisan" w Skopaniu. Od drogi głównej odgałęzia się tu droga leśna prowadząca w górę Potoku Rabskiego i dalej aż na przełęcz Żebrak (820 m) w grzbiecie Wysokiego Dziani. W głębi doliny, u podnóża wysokiego Działu istniała niegdyś duża bojkowska wieś Rabę wymieniana w 1552 r., spalona w czasie walk z UPA. W XVIII w. Fredrowie posiadali tu folwark i hutę żelaza. Przed dawną wsią, w przewężeniu doliny, które łatwo odróżnić po wyrobisku starego kamieniołomu, znajdują się dwa unikalne w skali europejskiej źródła mineralne “Anna" i “Ignacy" zawierające szczawy wodorowęglanowo-chlorkowo-sodowe z zawartością związków arsenu. Źródła te odkryto w latach międzywojennych, wówczas też próbowano urządzić w tych

56

stronach letnisko. Podobne zamiary podjęto również po drugiej wojnie. Wykonano odwierty i udokumentowano zasoby wód mineralnych, a nieistniejąca wieś otrzymała nawet w 1974 r. status uzdrowiska i na tym skończyły się wielkie zamierzenia. Po drugiej stronie potoku na zboczu wzgórza wielkie głazowisko stanowiące nietypową dla tych stron osobliwość geologiczną, w 1969 r. uznane za rezerwat przyrody pod nazwą “Gołoborze". W okolicy tej od dawna poszukiwano skarbów. Na zboczu doliny zasypane wejście do starej sztolni, którą niegdyś wykopa­no w poszukiwaniu podziemnych bogactw. Wśród skał kamie­niołomu, a także nad potokiem można znaleźć jeszcze oryginal­ne czerwone kryształki reagalu (arsenu czerwonego) i żółtozłod-ste naloty aurypigmentu (arsenu żółtego), od lat wydłubywane przez turystów i przygodnych poszukiwaczy skarbów. Na okolicznych wzniesieniach można spotkać interesujące wychod­nie skalne, porozrzucane bloki i glazowiska pełne rozpadlin i urwisk, a wszystko to skryte w bogatej, bujnej roślinności.

Dalej droga mija skromne osady Bystre i Łubne docierając do większego osiedla Jabłonki. Wieś ta, podobnie jak inne w okolicy, zniszczała podczas powojennych zamieszek. Na miejscu zniszczonej wsi powstał później PGR i osada leśników. Przy drodze wielkie, dziś nikomu niepotrzebne, gmaszysko byłego domu pamięci gen. K. Świerczewskiego. Po przeciwnej stronie, na polanie, pomnik generała. Powszechnie wiadomo, że generał poległ tu 28 marca 1947 r. w zasadzce urządzonej przez ukraińskie sotnie “Hrynia" i “Stiacha", w czasie sprawowania inspekcji stacjonujących tu oddziałów wojska polskiego. Śmierć generała to jedna z nierozwikłanych do końca zagadek powo­jennych lat. Wiadomo, że zginął z rąk UPA, ale czy zastawiona zasadzka była przypadkowa czy celowa, jaki był powód jego

57

wyjazdu na tak odległe krańce Polski, dlaczego była z nim tylko garstka żołnierzy i dlaczego w tak dogodnych okolicznościach banderowcy odstąpili od całkowitego zniszczenia skromnych sił polskich. Na ten temat są różne domysły. Istnieje wersja, że urządzona przez “Hrynia" zasadzka miała wyłącznie na celu zabicie Świerczewskiego, a gdy cel ten został osiągnięty, od­stąpiono od dalszej walki. Można domniemywać, że wydarzenie to było efektem zręcznej intrygi o podłożu politycznym, mającej na celu usunięcie generała. Najdalej idące przypuszczenia mówią, że w akcji tej maczało palce słynne stalinowskie K.GB.

Od wschodu ponad kotliną Jabłonek wznoszą się wyniosłe wierchy Jaworu i Woronikówki, której swego czas nadano drugą nazwę Walter (od pseudonimu Świerczewskiego). W rejo­nie obu masywów znajdują się naturalne stanowiska dsów objęte ochroną rezerwatową. Na południowym zboczu góry Jawor położony jest rezerwat “Cisyna górze Jawor" ustanowio­ny w 1957 r. obejmujący fragment lasu jodłowo-bukowego ze stanowiskiem około 300 cisów osiągających do 9 m wysokości. Rezerwat na zboczach Woronikówki noszący nazwę “Woroni-kówka" ustanowiony w 1990 r. jest znacznie większy, obejmuje prawie 15 ha lasu mieszanego z okazami cisów. Z górą Jawor, zwaną też Piekło albo po prostu Czarcią Górą, związana jest ciekawa opowieść. Chłop idący do lasu po drewno zobaczył jak jego baba zabawia się z osławionym bieszczadzkim biesem. Zdumiony, ledwie zdołał wykrzyknąć — niech cię piekło po­chłonie, i w tym momencie rozwarła się góra, buchnęła ogniem i pochłonęła babę wraz z biesem. I od tego czasu, obok oficjalnej nazwy Jawor, istnieje druga — Piekło.

Za Jabłonkami droga osiąga kraniec doliny i wspina się śmiałymi serpentynami na grzbiet łączący pasmo Łopiennika

58

i Wysokiego Działu zwany Jabłońską Górą, przekracza wyso­kość około 760 m n.p.m. i zbiega w dolinę Habkowieckiego Potoku docierając wkrótce do Cisnej odległej od Leska o 38 km, około l godz. jazdy.

Wieś Cisną położona w rozszerzeniu doliny Solinki, niemal w centrum Bieszczadów, stanowi jedną z ładniejszych miejs­cowości tego regionu. Ze wszech stron otaczają ją wysokie zalesione szczyty gór. W najbliższej okolicy wznoszą się Rożki (943 m), Ryczywół (728 m), Horb (709 m) i Hon (820 m), a w dalszej, mające ponad tysiąc metrów, Jasło, Hyriata, Łopiennik i Wołosań. Cisną powstała zapewne w XVI w. jako osada wołoska, po raz pierwszy była wymieniana w 1552 r. W początkach XVIII w. dostała się w posiadanie rodziny Fredrów, którzy założyli tu hutę żelaza zwaną wówczas fryszer-ką. Potrzebną do huty rudę dobywano gdzieś w okolicach Majdanu. W 1846 r. zorganizował się w Cisnej oddział powstań­ców, który po rozbrojeniu miejscowej straży skarbowej wyru­szył w kierunku Sanoka. Wśród uczestników zbrojnego zrywu, którymi dowodził major Jerzy Bulharyn był poeta Seweryn Goszczyński i późniejszy pisarz Zygmunt Kaczkowski. Po­wstańczy zryw został szybko stłumiony, a resztki oddziału wycofały się na Węgry. Podczas pierwszej wojny światowej wieś znalazła się w bezpośrednim zasięgu działań frontowych, kil­kakrotnie przechodziła w ręce walczących stron doznając bardzo poważnych zniszczeń. W listopadzie 1918 r. opanowana przez Ukraińców stalą się lokalnym ośrodkiem władzy pet-

lurowców.

W czasach międzywojennych Cisną była jedną z większych i zasobniejszych wsi w regionie, stała się też ośrodkiem ruchu letniskowego. Po wyzwoleniu znalazła się w centrum terenu

59

ogarniętego szczególnie aktywną działalnością sotni UFA, była kilkakrotnie atakowana i w częśd zniszczona, a potem wysied­lona. Do legendy przeszła bohaterska obrona tutejszego po­sterunku milicji. Po wysiedleniu Bojków w Cisnej pozostało zaledwie trzydzieści polskich rodzin. Była to jedyna zaludniona osada na południe od Baligrodu. Z czasem wieś została odbudowana, przybyło jej mieszkańców, powstała szkoła, oś­rodek zdrowia, pawilon handlowy i szereg innych obiektów. Wieś licząca obecnie około 400 mieszkańców jest siedzibą gminy, posiada duże znaczenie dla ruchu turystycznego. Znaj­duje się tu motel, schronisko PTTK “Pod Honem" zlokalizowa­ne opodal szlaku czerwonego na Chryszczatą, kilka ośrodków wypoczynkowych zakładów pracy, hotel Nadleśnictwa i schro­nisko szkolne Polskiego Towarzystwa Schronisk Młodzieżo­wych (PTSM). Turystów i letników przyjmują też miejscowi gospodarze.

Kotlina Cisnej posiada znakomite walory rekreacyjno-wy-poczynkowe, panuje tu lokalny mikroklimat, znajdują się niewykorzystane źródła wód mineralnych. Zimą są tu dobre warunki do uprawiania narciarstwa. Śnieg zalega tu przecięt­nie przez sto dni w roku, a grubość pokrywy śnieżnej sięga jednego metra. Przez Cisnę przechodzi główny szlak beskidzki. W okolicy dogodne tereny do spacerów i wycieczek, zimą także narciarskich. Dla chętnych można zalecić wycieczki: na Jasło - 3,30 godz., Łopiennik - 2,30 godz. i Wołosań - 3,15 godz. Przy wjeździe do wsi neogotycki kościółek wybudowany w 1914 r. W centrum, na wzgórzu zwanym Betlejemką lub Kamionką, wielki pomnik ku czd poległych w latach walk z UPA odsłonięty w 1984 r. W lesie na południe od wsi obelisk postawiony w miejscu tragicznej katastrofy śmigłowca, który z nieustalonych bliżej przyczyn rozbił się tu 10 stycznia 1991 r.

W wypadku zginęło 10 osób, załoga i kilku policjantów. Śmigłowiec towarzyszył ekipie TV, która w okolicach Cisnej nakręcała film dla programu 997".

W Cisnej, w starej bojkowskiej chałupie mieszka Zdzisław Rados, legenda Bieszczadów, jeden z najsławniejszych po­wsinogów. Pogodny brodaty starzec, ponoć szlacheckiego po­chodzenia, dziwak, prawie pustelnik, który uciekając przed światem pozostawił wielkie miasto i rodzinę i skrył się w górach. Przez lata włóczył się po całych Bieszczadach, często przepędza­ny przez milicję, aż wreszcie znalazł tu ostoję. Rados jest twórcą ludowym, rzeźbi w drewnie figury brodatych świętych, które znajdują chętnych nabywców. Oprócz Radosa, mieszka tu inny twórca, malarz i rzeźbiarz Marek Wacławski. Rzeźbi głównie świątki w typie Chrystusa Frasobliwego, a także konie. W cent­rum wioski skrzyżowanie dróg. Na zachód odgałęzia się droga do Komańczy —32 km. Dalej kierujemy się na wschód drogą do Ustrzyk Górnych. Droga ta, stanowiąca następny odcinek tzw. obwodnicy, prowadzi dolinami rzek i potoków, wykorzystując naturalne obniżenia zalegające pomiędzy głównymi pasmami Bieszczadów. Zaraz za Cisną —od strony pomocnej —podnosi się wielki masyw Łopiennika, a dalej Krzemienia i długie grzbiety pasma połonin. Od południa ciągną się niezliczone wierchy należące do pasma granicznego. Widokowo jest to najbardziej atrakcyjna droga w Bieszczadach. Druga jej połowa prowadzi przez tereny Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Początkowo droga kieruje się z biegiem rzeki Solinki.

Za Cisną niewielka wieś Dołżyca wymieniana w 1552 r. Jest tu osada leśna, kilka gospodarstw! ośrodków wypoczynkowych zakładów pracy. Osada, która po wojnie całkowicie zniszczała, stała się znana w latach pięćdziesiątych. Gdy w 1956 r. rozpoczęto wielkie przedsięwzięcie budowy bieszczadzkich

60

61

dróg, tu przez kilka lat znajdowała się główna baza drogowców, która potem przez następne lata służyła równie dobrze turys­tom. Z Dolżycy istnieje najdogodniejsze i najbardziej popularne dojście na pobliski Łopiennik (1069 m), znany z ciekawej budowy i rozległych widoków. Nieznakowana ścieżka prowadzi od leśnictwa przez skalisty szczyt zwany Horodek (889 m), pod szczytem źródło wspaniałej wody, i dalej szlakiem turystycznym (znaki czarne). Na odbycie tej wycieczki — w obie strony — potrzeba około 4 godz.

Przez wieś przechodzi szlak czarny, który zbiega tu z Łopien-nika i przez Falową kieruje się do Jaworzca. Za wsią odgałęzia się w prawo boczna droga prowadząca doliną Solinki, w dół jej biegu, do Bukowca — 13 km. Droga jest wąska i kręta, ale bardzo urokliwa. Umożliwia dojazd w pobliże znanego uroczys­ka u zbiegu rzek Solinki i Wetliny w Polankach (pole biwako­we), stąd istnieje dogodne dojście do rezerwatu przyrody “Sine Wiry". Rezerwat ten ustanowiony w 1988 r. obejmuje niezwykle atrakcyjny przełom doliny rzeki Wetliny od Zawoju do Polanek o łącznej powierzchni 450 ha. Tu w korycie rzeki, niegdyś będącej rajem dla wędkarzy, znajdują się wielkie głębie, tzw. badunie, którym niegdysiejsi mieszkańcy nadali dziwne nazwy:

Sine Wiry, Czarna Brodź i Skrzynia i małe naturalne jeziorko powstałe w 1980 r. w wyniku obsunięcia się zbocza doliny, nazwane przez turystów Szmaragdowym. W pewnym miejscu dróżka przewija się wysoko zboczami doliny, które opadają urwistą skalną ścianą wprost w nurty rzeki. Tu na skraju urwiska stoi urokliwa kapliczka, gdzie prawie zawsze palą się świece. Tak było ponoć dawniej, tak jest i dziś, na jaką intencję nikt nie pamięta. Radzimy i my zapalić świecę, a gdy jej nie ma, pozostawić drobny grosz. Ktoś je kupi i zostawi dla innych.

62

Wracamy na drogę główną. Od Dołżycy prowadzi ona w górę wąskiej doliny potoku Dołżyckiego. Z lewej strony lesiste masywy Falowej i Krzemiennej, po prawej zawieszona na zboczach doliny nieczynna już linia kolejki wąskotorowej do Moczamego. W dalszym ciągu droga mija niewielkie wioski Krzywe (dawniej zwaną Krywe) i Przysłup, za którą wydostaje się na rozległą widokową przełęcz (681 m) zwaną od miejscowo­ści także Przysłup. W dobrą pogodę odsłania się przed nami wspaniała panorama obniżenia Wetliny i otaczających je gór. Na pierwszym planie widać szczyty Smereka i Połoniny Wetlińs-kiej, a dalej Połoniny Caryńskiej i Wielkiej Rawki oraz gniazda Tamicy w głębi horyzontu. Poniżej przełęczy zaniedbane pole biwakowe.

Z przełęczy droga zbiega w dolinę potoku Kalniczka do wsi Kalnica położonej w szerokim obniżeniu doliny Wetliny, u pod­nóża Krzemiennej, Czeminy i Smereka. Pomiędzy nie zagłębia się dolina rzeki Wetliny, wzdłuż której prowadzi droga do Jaworzca i Polanek (12 km), od Jaworzca zamknięta jednak dla ruchu kołowego.

Kalnica wymieniana w 1552 r. istniała do lat 1945 —1946. Po wysiedleniu Bojków zniszczała całkowicie. Przez pewien czas była to tylko nazwa na mapach. Żyde zaczęło tu wracać ponownie dopiero pod koniec lat pięćdziesiątych. Obecnie jest to ładnie rozwijająca się wieś osadnicza o charakterze letnis­kowym. Jest tu kilka pensjonatów i ośrodków wypoczyn­kowych, zimą czynny wyciąg narciarski orczykowy (450 m). W Kamicy mieszka Jan Romaszkan, znany twórca ludowy, utalentowany rzeźbiarz specjalizujący się w wykonawstwie stylizowanych mebli. Na południe od wioski w zakolu drogi rezerwat przyrody “Olszyna Łęgowa w Kamicy" obejmujący

63

fragment rzadko spotykanego górskiego lasu łęgowego z natu­ralnym stanowiskiem olszy szarej i olszy czarnej. Droga prowa­dzi dalej w górę doliny Wetliny zwaną też Wetlinką. Od strony północnej towarzyszą nam majestatyczne masywy Smereka i Połoniny Wetlińskiej okryte wspaniałymi połoninami, a od południa wierchy bocznych ramion grzbietu granicznego po­przedzielane dolinami potoków: Bystry, Niedźwiedzi i Smerek. Przy drodze wieś Smerek sięgająca początkami 1529 r. Zniszczo­na wieś zaczęła się zasiedlać dopiero w 1960 r. Obecnie jest tu leśnictwo, kilka gospodarstw osadniczych, ośrodek wypoczyn­kowy kolejarzy i motel. Przez wieś przebiega główny szlak beskidzki. Stąd jest najdogodniejsze dojście na szczyt Smereka (1222 m). Szlakiem czerwonym około 5 km — 2,30 godz.

Nieco dalej wzdłuż doliny Wetlinki rozciągnęły się zabudo­wania —dużej jak na tutejsze warunki —wsi Wetlina. Dawniej była to też spora osada. Przed wojną liczyła 130 gospodarstw i miała ponad 1000 mieszkańców. Z zachowanych zapisów wiadomo, że wieś istniała już w 1580 r. Jednak —jak wskazuje miejscowa trądy ej a —początki jej powstania sąbardziej odległe. Pierwotna wieś została ponoć zniszczona przez Tatarów i w ja­kiś czas potem ponownie zasiedlona. Potwierdzają to dawne nazwy terenowe odnoszące się do tej części wsi — Stare Sioło i Osada. Właśnie z Wetlina jest związana legenda o rycerzu Hnade, którą przytaczamy w innym miejscu. Wieś, zamieszkała dawniej przez Bojków, spłonęła doszczętnie w 1946 r. podczas walk z UPA. Z pożogi ocalała jedynie potężna murowana cerkiew, którą potem wysadzono. W połowie lat pięćdziesiątych była tu tylko strażnica WOP, dopiero w kilka lat potem pierwsze domy wybudowali tu leśnicy. Z czasem wieś się rozbudowała, przybyło tu nieco osadników, powstało kilka ośrodków wypo-

64

czynkowych i prywatnych pensjonatów. Są tu dwa schroniska PTTK, szkoła, Dom Strażaka i zbudowany ostatnio dom zakonny Bernardynów. Pośrodku wioski resztki pocerkiewnych ruin. Opodal, w cieniu starych drzew, drewniany kościółek p.w. Miłosierdzia Bożego wybudowany w 1980 r., prowadzony przez oo. Bernardynów. Mieszka tu kilka osób parających się sztuką ludową. Wśród nich na szczególną uwagę zasługuje twórczość Ryszarda Kierzkowskiego, rzeźbiarza parającego się głównie wykonawstwem mebli wzorowanych na dawnej sztuce ludowej regionu.

Wieś Wetlina posiada malownicze położenie i wyjątkowe walory rekreacyjno-wypoczynkowe. Od północy wznosi się wyniosły masyw Połoniny Wetlińskiej (1255 m) z charakterys­tycznym garbem Hnatowego Berda (1187 m). Na południe pokryty lasami Jawomik (1021 m) i równie lesisty Dział (1146 m). Dalej ku granicy znajduje się bardzo ciekawy szczyt Paprotnej (1199 m) oraz Rąbią Skała (1199 m). Wetlina jest ostatnią osadą położoną u wrót BPN, wszystkie okoliczne szczyty znajdują się już w jego obrębie. Zwiedzenie okolicy umożliwia dogodna sieć szlaków turystycznych. Przez Wetlinę przechodzą dwa szlaki: żółty z Przełęczy Orłowicza na Rąbią Skałę i niebieski graniczny, który zbiega tu z Rabiej Skały i przez Dział podąża do Wielkiej Rawki. Można stąd urządzać dłuższe lub krótsze wycieczki. W zależności od przygotowania i kon­dycji zainteresowanych polecamy przejścia: przez Przełęcz Or-łowicza na Smerek — 2 godz., przez Przełęcz Orłowicza na Połoninę Wetlińską -3 godz., na Paprotną -2,45 godz. i dalej na Rąbią Skałę -3,30 godz. oraz przez Dział na Wielką Rawkę ~ 3,45 godz. Zalecam ciekawą wycieczkę szlakiem żółtym, a później niebieskim na trasie: Wetlina—Rąbią Skała—Moczar-65

ne—Wetlina. Długość trasy około 17 km, a czas przejścia 6—7 godz. Na południowy wschód od Wetliny znajduje się uroczysko Moczame, urocza kotlinka położona u zbiegu źród­łowych potoków Wetliny zwana też Górną Salinką. Przed wiekami istniała w tym miejscu wieś Moczame zniszczona przez zbójców. Potem przez całe wieki nie było tu nic. Dopiero gdy w latach sześćdziesiątych w głąb doliny doprowadzono drogę i kolejkę leśną powstała tu samotna osada. Na zboczach granicznych wierchów była przed laty wspaniała Puszcza Buko­wa. Rosły tu wielkie wiekowe buki i jodły sięgające wysokości 50 m, a w wyższych partiach gór wspaniałe jawory. Całymi latami cięto bezlitośnie okoliczne lasy, a dolinę zasnuwały dymy z licznych mielerzy w których wypalano węgiel drzewny. Dewastacji uniknęły tylko lasy objęte ochroną w rezerwatach przyrody “Wetlina" i “U źródeł Solinki", obecnie włączonych w obręb BPN. W samym kotle Moczamego występuje bardzo ciekawe środowisko przyrodnicze, spotyka się wiele rzadkich roślin wysokogórskich i wschodniokarpackich, a m.in. wilczo­mlecz karpacki, ostrożeń wschodniokarpacki i złocień okręgli-sty. Za Wetlina droga wchodzi w obręb BPN i śmiałymi serpentynami wyprowadza na rozległe siodło (872 m) łączące masyw Połoniny Wetlińskiej z pasmem granicznym zwanym Przełęczą nad Brzegami Górnymi lub Wyżnią Przełęczą. Na nowych mapach typu wojskowego podawana jest też nazwa Przełęcz Pod Czerteżem. Na kulminacji drogi obszerny parking zaprasza do zatrzymania się i podziwiania wspaniałej panoramy gór. Widać stąd niemal wszystkie ważniejsze bieszczadzkie szczyty, od Smereka po Tamicę i od Jasła po Wielką Rawkę, nie wymieniając dalszych wierchów na zachodnim krańcu horyzontu.

66

Z przełęczy droga sprowadza w głęboką kotlinę położoną u zbiegu źródłowych strumieni potoku Prowcza, gdzie dawniej istniała bojkowska wieś Berehy Górne, której nazwę zmieniono przed laty na Brzegi Górne. Mimo kilku zmian dawnego i nowego nazewnictwa, tej pierwotnej nazwy nie przywrócono. W Brzegach Górnych jest tylko jedno ubogie gospodarstwo, a latem baza studencka. Dawniej było tu kilka bacówek, a na rozległych łąkach wypasały się stada podhalańskich owiec. Kotlina Brzegów Górnych, otoczona wysokimi górami i otwar­ta tylko ku północy, w którym to kierunku spływają wody potoku Prowcza (dalej zwanym Nasiczniańskim), stanowi jedno z ładniejszych miejsc w Bieszczadach. W szczytowym okresie mody na zagospodarowanie Bieszczadów miał tu powstać wielki ośrodek sportowo-rekreacyjny, ukierunkowany na upra­wianie narciarstwa, taki ówczesny “kolorowy zawrót głowy". Opracowano tomy dokumentacji i dzięki — jak to niegdyś mówiono — Bogu i Partii, na jego realizację nie stało pieniędzy i cały zamiar poszedł w zapomnienie. W kotlinie pozostała dziewicza przyroda, a czas zatarł nawet ślady nieudolnej rekultywacji okolicznych zboczy z czasów, gdy zamierzano tu stworzyć zaplecze dla wielkiej fermy hodowlanej w Wetlinie.

Droga biegnąc w górę Prowczy wyprowadza na Przełęcz Wyżniańską (854 m) nazwaną tak od pobliskiego pagóru Wyżniańskiego Wierchu (912 m). W tym miejscu drogę przecina zielony szlak turystyczny prowadzący z Magury Stuposiańskiej przez Połoninę Caryńską na Małą Rawkę. W odległości około l km od drogi, pod Małą Rawką, schronisko turystyczne PTTK-“Pod Małą Rawką" typu bacówka, zawsze mile witające turystów.

Z przełęczy droga sprowadza zakolami w dolinę potoku Rzeczyca, wzdłuż której podąża do Ustrzyk Górnych. Od Cisnej 36 km, około l godz. spokojnej jazdy.

67

Osada Ustrzyki Górne położona jest w samym sercu Biesz­czadów, w kotlince u zbiegu potoków Rzeczyca, Terebowiec i Wołosatka, które połączone tworzą potok Wołosaty. W oto­czeniu najwyższe szczyty Bieszczadów Zachodnich: na zacho­dzie Wielka Rawka (1304 m), na pomocnym zachodzie Połoni­na Caryńska (1297 m), a na kierunku wschodnim grupa szczytów tzw. gniazda Tarnicy i Halicza z widoczną na pierw­szym planie połoniną Szerokiego Wierchu (1315 m).

Wieś Ustrzyki Górne powstała w XVI w. Założona przez Wołochów zachowała bardzo długo pierwotne formy ustrojowe

urzędy dziedziczne sołtysa i popa. Do końca drugiej wojny była zamieszkała przez Bojków, których wysiedlono do Związ­ku Radzieckiego. Opuszczona wieś uległa znieszczeniu. W po­czątkach lat pięćdziesiątych była tu tylko placówka WOP, której obiekty zostały w 1956 r. przekazane na rzecz PTTK. Już w następnym roku utworzono tu początkowo prymitywne schronisko, które kilkakrotnie przebudowywane i modernizo­wane, przetrwało do jesieni 1985 r. W rok potem, w jego miejscu rozpoczęto budowę nowego okazałego obiektu, może niezbyt pasującego architekturą do otoczenia, ale w pełni komfor­towego. W późniejszym czasie wybudowano tu kilka domków dla leśników. Powstały tymczasowe — a służące do dziś

różne, raczej prymitywne budowle mające zaspokoić potrze­by tysięcy turystów, dobrze urządzony camping PTTK oraz osiedle dla pracowników i dyrekcji BPN. Na wzniesieniu pomiędzy Terbowcem a Wołosatka w miejscu dawnej cerkwi, wzniesiono stylowy drewniany kościółek, który ukończono w 1986 r.

Ustrzyki Górne stanowią ważny ośrodek ruchu turystycz­nego, są głównym punktem wypadowym w najwyższe partie

68

Bieszczadów. Stąd rozpoczyna się i zazwyczaj kończy zwiedza­nie gniazda Tamicy i Halicza. Tu krzyżują się dwa najważniejsze szlaki turystyczne — główny beskidzki i niebieski graniczny. Najważniejsze dojścia: szlakiem czerwonym na Halicz — 5 godz., na Połoninę Caryńska — 3 godz.; szlakiem niebieskim na Wielką Rawkę — 3 godz. i Tarnicę przez Wołosate — 3,45 godz.

Na północny wschód od Ustrzykrnych, w górze doliny Wołosatki zagłębionej wierchami pasma granicznego, a gniaz­dem Tarnicy i Halicza leży osada Wołosate, o dziejach której krążą różne, wprost nieprawdopodobne opowieści. Jej historii warto poświęcić chwilę uwagi. Wieś zwana Wołosatka została założona w 1557 r., ale — jak podaje następny dokument — w 1565 r. posiadała tylko kniazia i jeszcze dwu mieszkańców i to złodziei. Wiadomo, że w późniejszych czasach mieszkańcy Wołosatego trudnili się rozbojem. Podobno król Stefan Batory miał osadzić tu swoich żołnierzy. W początkach lat dwudzie­stych obecnego stulecia była zamieszkała w połowie przez Polaków i Rusinów, było tu też kilka rodzin żydowskich. Przed wojną wieś liczyła blisko 200 gospodarstw. Podczas okupacji mieszkańcy Wołosatego czując się Polakami odmówili podobno przyjęcia tzw. kennkart ze znakiem ,,U", co oznaczało Ukrai­niec. Po pewnym czasie, pod nieznanym bliżej pretekstem cała ludność wsi została przez Niemców wywieziona! wszelki ślad po jej mieszkańcach zaginął. Na ich miejsce sprowadzić miano ludność z innych stron. Druga wersja powiada, że po zajęciu tych terenów przez Rosjan wieś została wysiedlona przez NKWD, a jej mieszkańców wywieziono w niewiadomym kie­runku i także wszelki ślad po nich zaginął. Gdzie leży prawda trudno dociec. Faktem jednak jest, że wieś była zamieszkała

69

jeszcze w 1946 r., a zorganizowana tu strażnica graniczna zniszczona przez UPA. W tym też roku mieszkańcy wsi zostali wysiedleni do ZSRR i na tę okoliczność zachowały się w ar­chiwach stosowne dokumenty. Po wysiedleniu wieś została zapewne spalona. W Wołosatem byłem w 1955 r., wsi już nie było, pozostały po niej tylko resztki cerkwi, zarosłe zielskiem miejsca po chałupach, zdziczałe sady i kilka przydrożnych krzyży. Zadziwiające jest, jak w ciągu tak krótkiego czasu mogła zniknąć prawie całkowicie ludna niegdyś osada. Na terenie dawnej wsi rozpanoszyła się przyroda i z biegiem lat cała dolina zamieniła się w wielkie uroczysko. Tak było dopóki ktoś nie wymyślił założenia tu wielkiego gospodarstwa hodowlanego. Najpierw gospodarzyło tu wojsko, a potem wszedł osławiony kombinat “Igloopol" i szybko pobudował wielkie zaplecze skutecznie zatruwając wody Wołosatki. Aby stworzyć bazę dla hodowli latem 1987 r. na teren Wołosatego wkroczyło wojsko i ciężkim sprzętem i dynamitem — nazywało się to rekultywa­cją, a było dewastacją — wydarto przyrodzie setki hektarów ziemi, przeprowadzono melioracje, przygotowano wielkie past­wiska, które znów zarastają samosiejką. W 1991 r. opuszczone gospodarstwo zostało przejęte przez dyrekcję BPN, szybko przystosowano je na potrzeby parku i cele turystyczne. Jest tu mały hotelik, pole biwakowe, parking strzeżony, sklep i bar. Gospodarze są mili i gościnni. Przed osadą warto zwrócić uwagę na ogrodzony żerdziami teren oryginalnego górskiego torfowi­ska wysokiego. Torfowisko zbudowane z mchów torfowców, które rosnąc jedne na drugich tworzą wysokie gąbczaste struktury, wyniesione jest prawie 5 m ponad otaczający je teren. Porasta je unikalna pierwotna roślinność i z rzadka himeryczne drzewa i krzewy. Już w 1959 r. torfowisko objęto ochroną.

70

Rezerwatowi bardzo zaszkodziła przeprowadzona melioracja. Tego typu torfowisk jest w Bieszczadach więcej. Kilka znajduje się w dolinie górnego Sanu, gdzie również objęto je ochroną tworząc rezerwaty przyrody. Droga prowadzi dalej na przełęcz Beskid (786 m) tworzącą w głównym grzbiecie karpackim szerokie i głębokie obniżenie, przez które od dawna istniało uczęszczane przejście graniczne na drugą stronę gór. Zbudowa­no ją przed laty dla bliżej nie znanych celów strategicznych. Dziś nikomu nieopotrzebna po prostu niszczeje.

Od parkingu droga zamknięta jest dla ruchu turystycznego. Przez Wołosate przechodzi niebieski szlak graniczny, tu po zejściu z Rozsypańca kończy się główny szlak beskidzki czerwo­ny. Stąd szlakiem niebieskim jest najkrótsze i najdogodniejsze dojście na Tamicę, na którą można dotrzeć po około 2 godz.

Duża obwodnica — część wschodnia (droga Lesko — Ustrzyki Dolne — Czarna — Ustrzyki Górne)

Długość 69 km, czas przejazdu 1,30—2 godz.

Z Leska udajemy się drogą podkarpacką prowadzącą ob­niżeniami ciągnącymi się pomiędzy Pogórzem Przemyskim a Bieszczadami w ogólnym kierunku na wschód.

Jeszcze w granicach miasta droga wspina się na rozległe wzgórze na wierzchowinie którego rozlokowały się zabudowa­nia wioski Glinne. Na samej kulminacji (448 m), nieco na prawo od drogi sterczy ponad drzewami wyniosła skała — pomnik przyrody zwany Leski Kamień lub rzadziej Kamień nad Les­kiem. Jest to oryginalnie uformowany ostaniec około 20 m wysokości, dodatkowo wykształcony przez istniejący tu

71

niegdyś kamieniołom, zbudowany z gruboziarnistego piaskow­ca krośnieńskiego. Skała jak i związane z nią legendy wzbudzały od dawna zainteresowanie podróżnych. Opisał ją Aleksander Fredro w swoim pamiętniku “Trzy po trzy", on też związał z nią poemat zatytułowany “Kamień nad Leskiem". Jak powiada jedna z legend, kamień znalazł się tu za sprawą diabła. Niósł on wielki głaz, który zamierzał rzucić na znane z pobożności Lesko, ale gdy zapiał kur oznaczający czas jego czartowskiej mocy, upuścił go gdzie popadło. Inne opowieści głoszą, że jest to postać dziewczyny zamienionej w kamień w wyniku rzuconego przez matkę przekleństwa lub skamieniałej na skutek długiego oczekiwania na ukochanego rycerza. Jak by nie było, skala jest interesująca, a legendy nie mniej ciekawe, warto ją pooglądać podziwiając przy okazji rozległe widoki. W pobliżu jest miejsce na zatrzymanie samochodu i pole biwakowe. Nieco dalej w dolinie rzeczki Olszanicy rozlokowała się ciekawa wieś Uherce Mineralne. Osada posiadająca nazwę będącą zapewne pochodzenia węgierskiego pojawiła się w 1436 r. jako własność Kmitów. Na przełomie XIX i XX w. powstał tu mały zakład z łazienkami do kąpieli mineralnych, wnet jednak zlikwidowa­ny, a istniejące tu niegdyś źródła wód siarczkowych i solan­kowych uległy z czasem zapomnieniu. Pośrodku wioski zabyt­kowy kościół parafialny, murowany, wzniesiony w latach 1754—1757 z fundacji Jakuba Jaworskiego. Świątynia w typie barokowym, z oddzielnie stojącą dzwonnicą, miała dawniej charakter obronny, do dziś otaczają mur posiadający w części zachowane otwory strzelnicze. Wewnątrz wyposażenie późno-barokowe z drugiej połowy XVIII w. W obrębie przykościel­nego cmentarza kilka XIX-wiecznych kamiennych nagrobków. Na terenie istniejącego tu jeszcze przedsiębiorstwa rolnego zachował się nieciekawy z pozoru budynek dawnego dworu.

72

Kiedyś był tu późnorenesansowy dwór obronny, powstały w drugiej połowie XVI w., lecz wielokrotne zniszczenia i przebu­dowy pozbawiły go pierwotnego charakteru. Na terenie zdewas­towanego parku zachowały się jeszcze nikle ślady wałów i fos. Dwór stanowił niegdyś własność znanych rodów Herburtów i Tamawskich, a potem Mniszchów. Jak podają stare zapisy, w tutejszym dworze Tamawscy podejmowali późniejszego cara Dymitra Samozwańca i słynną Marynę Mniszchównę.

W Uhercach od głównej trasy podkarpackiej odgałęziają się dwie ważne dla turystów drogi — jedna do Myczkowiec — 5km,drugadoSoliny — 11 km. Dalej droga prowadzi szerokim obniżeniem w górę doliny Olszanicy, a potem Starego Potoku. W rozszerzeniu doliny ulokowała się duża wioska Olszanica, będąca siedzibą gminy. Osada stanowiąca niegdyś własność Kmitów istniała już w 1436 r. Pośrodku wsi dawna cerkiew (obecnie kościół) wybudowana w 1990 r. Wewnątrz sporo XVIII i XIX-wiecznych ikon. Na krańcu wsi piękny eklektyczny pałac, w latach 1975—1980 gruntownie odrestaurowany. Budy­nek pałacu został wzniesiony w 1905 r. na zrębach istniejącego tu wcześniej, zapewne XVI-wiecznego dworu obronnego. W otoczeniu pałacu dobrze zachowany park w typie krajob­razowym, na terenie którego przetrwały resztki fortyfikacji bastionowych i fos dawnego założenia obronnego. W sąsiedzt­wie pałacu stara podworska oficyna i kuźnia oraz nowy obiekt hotelowy i socjalny. W dawnym pałacu mieści się od pewnego czasu ośrodek szkoleniowo-wypoczynkowy Ministerstwa Spra­wiedliwości. W 1941 r. na terenie tutejszego parku NKWD rozstrzelało 17-osobową grupę mieszkańców Leska, elitę tam­tejszej inteligencji, a ich ciała wrzucono ponoć do stawu.

Dalej za Olszanica wzdłuż drogi rozciągnęły się zabudowa­nia wiosek Stefkowa i Ustianowa. Ta ostatnia dzieli się na

73

Ustianową Dolną i Ustianowąrną. Przejeżdżając przez Stefkową warto zaglądnąć do pracowni Stanisława Trafal-skiego, absolwenta słynnej zakopiańskiej szkoły Konara, wszechstronnego artystę uprawiającego rzeźbę w drewnie, me­taloplastykę, malarstwo i grafikę. Jak będziemy mieli szczęście, może uda się nabyć jedną z jego prac.

W Ustianowej Dolnej odgałęzia się na południe lokalna droga prowadząca do Łobozewa — 4 km, mająca dalej roz­gałęzienie do Soliny i Teleśnicy Oszwarowej. Na krańcu tej ostatniej miejscowości, nad boczną odnogą zalewu solińskiego znajduje się dobrze zagospodrowany ośrodek wypoczynkowy “Uroczysko" należący do R. Dopierały oraz pole biwakowe “Ostoja". Do dyspozycji wypoczywających są korty tenisowe, konie, żaglówki i inny sprzęt pływający. W Ustianowej Górnej była przed wojną słynna szkoła szybowcowa, powstała w 1933 r. i podlegająca bazie lotniczej OSL w Dęblinie. Lotnisko szybow­cowe zajmowało rozległą równinę położoną u podnóża widocz­nego na południu masywu Żukowa oraz jego zbocza aż po kulminację zalesionej dziś Holicy (761 m). Były tu aż 774 szybowce, stały obszerne i nowoczesne zabudowania. W 1938 r. w Ustianowej odbyły się Szybowcowe Mistrzostwa Polski. Warto wiedzieć, że szybowisko w Ustianowej posiadało dosko­nałe warunki terenowe oraz termiczne i tzw. noszenie umoż­liwiające długotrwałe loty szybowców. Startowały one ze zbo­cza górskiego Holicy przy pomocy ludzkich mięśni lub wycią­garki bez konieczności używania samolotów. Drugie podobne lotnisko znajdowało się w niedalekiej Bezmiechowej. Na skraju wioski pomnik ustawiony w 1969 r. dla uczczenia pamięci lotników, wychowanków miejscowej szkoły, poległych w latach drugiej wojny światowej. We wsi dawna cerkiew (obecnie

74

kościół) drewniana, zbudowana w 1792 r. z wieżą dobudowaną w 1892 r., starannie odrestaurowana w latach 1973—1974. Na terenie części dawnego lotniska stoją zabudowania wielkiego kombinatu drzewnego powstałe w latach 1972—1982. Ta gigan­tyczna inwestycja nigdy nie została dokończona. Zakład osta­tecznie splajtował z powodu wielkich kosztów i braku drewna.

Z rejonu Ustianowej warto przytoczyć jeszcze jedną cieka­wostkę. W górnej części wsi droga przekracza nieznaczne wzniesienie stanowiące europejski dział wód. Mający w pobliżu swe źródła Stary Potok należy do zlewni Morza Bałtyckiego, natomiast strumień spływający na wschód odprowadza swe wody do Morza Czarnego.

Wkrótce potem droga dociera do Ustrzyk Dolnych. Od Leska 24 km, niespełna 45 minut spokojnej jazdy. Zabudowania Ustrzyk Dolnych liczących dziś około 10 000 mieszkańców rozłożyły się w dolinie rzeczki Strwiąż, mającej swe źródła na terenie pobliskiego osiedla Strwiążyk. Dolinę, a raczej małą kotlinkę otaczają liczne wzniesienia przeciętnej wysokości 600—700 m n.p.m., wśród których wyróżnia się Kamienna Laworta (769 m) na północy i Gromadzyń (654 m) wznoszący się w masywie Równi na południu. Wzgórza dziś zalesione, dawniej były niemal łyse, co nadawało okolicy charakterystycz­nego wyglądu. Zalesiono je pod koniec lat pięćdziesiątych. Rejon Ustrzyk Dolnych charakteryzuje się specyficznym mikro­klimatem, który sprawia, że zimą występują tu stosunkowo duże i długo zalegające opady śniegu, umożliwiające uprawianie narciarstwa, tak rekreacyjnego jak i wypoczynkowego. Śnieg utrzymuje się tu przez blisko 100 dni w roku, od początku grudnia do połowy marca, a w rejonie Równi i Kamiennej Laworty jeszcze dłużej. Dzięki tym walorom Ustrzyki Dolne

75

stanowią od lat znany ośrodek sportów zimowych. Osada Ustrzyki Dolne powstała w drugiej połowie XV w., była założona przez Wołochów, a osadników sprowadzono tu z dalekiego Siedmiogrodu. Prawa miejskie otrzymały praw­dopodobnie w 1727 r., lecz przez długie lata nie osiągnęły większego znaczenia. Miasteczko żyło z rzemiosła i handlu rozwijanego na miarę lokalnych potrzeb. Ożywiło się nieco dopiero w drugiej połowie XIX w., po wybudowaniu linii kolejowej Przemyśl—Łupków i odkryciu w okolicy zasobnych złóż ropy naftowej. W 1900 r. powstała w mieście duża rafineria ropy naftowej, później jeszcze rozbudowana. Przed ostatnią wojną Ustrzyki Dolne liczyły około 3500 mieszkańców —Pola­ków, Ukraińców, Żydów. Ci ostatni stanowili 60% ogółu ludności. Z początkiem września 1939 r. miasteczko zajęły wojska niemieckie, ale już 28 września wkroczyli tu Rosjanie, przyłączając je do wielkiego Związku Radzieckiego. Niemcy przyszli tu ponownie w czerwcu 1941 r. Po ich wypędzeniu, co nastąpiło 18 września 1944 r., Ustrzyki znalazły się znowu w obrębie Ukraińskiej SRR. Granica między Polską a Związ­kiem Radzieckim przebiegała niespełna 10 km na zachód od miasta. Dopiero w 1951 r. na podstawie umowy zawartej między Polską a ZSRR o zamianie przyległych terenów, Ustrzyki Dolne wraz z przyległym obszarem o łącznej powierzchni 480 km2, znalazły się w naszych granicach. Miasteczko było opustoszałe, w opłakanym wprost stanie. Jedna ulica i rynek, przy którym stały trzy rozwalające się synagogi, trochę piętrowych odrapa­nych kamieniczek i nieco więcej parterowych domów, wewnątrz zabrudzonych i zdewastowanych. Za to pośrodku placu wznosił się dumnie pomnik generalissimusa Józefa Stalina, zapewne dla większej okazałości pomalowany srebrną farbą. Wykonana

76

z betonu, czy też gipsu, postać Stalina ustawiona na betonowym cokole przetrwała parę lat. W 1956 r. za pomocą koni ściągnięto posąg z cokołu, zawleczono nad Strwiąż i wrzucono do rzeki. Co się z nim potem stało, nie wiadomo. Chodzą opowieści, że oderwaną od tułowia głowę Stalina ktoś zabrał i ukrył. Był to prawdopodobnie jedyny posąg Stalina w Polsce i to nie wzniesiony polskim rękami. Później w tym miejscu postawiono pomnik wdzięczności Armii Radzieckiej, a ostatnio pomnik Armii “Karpaty".

W 1945 r. zamieszkali w miasteczku Polacy zostali repatrio­wani do kraju. Przed zwrotem Ustrzyk Dolnych mieszkańców miasteczka wysiedlono gdzieś w głąb ZSRR, bez względu na narodowość, razem pozostałych tu jeszcze Polaków i Ukraiń­ców. Tylko nielicznym udało się później wrócić. Opuszczony rejon Ustrzyk zasiedliła ludność przesiedlona tu z terenów tomaszewskiego i hrubieszowskiego przekazanych do ZSRR. Pod koniec 1951 r. było tu zaledwie 1000 mieszkańców. Przez szereg lat nic się tu właściwie nie działo, miasto pozostawało na uboczu, nawet wówczas gdy rozpoczęto wielką akcję zagos­podarowania Bieszczadów. Dopiero w połowie lat sześćdziesią­tych obraz miasta począł ulegać zmianie. Miasto zaczęło nabierać charakteru ośrodka turystycznego. Latem przybywało tu tysiące turystów podążających nowo zbudowaną obwodnicą w głąb gór. Zimą zaczęli pojawiać się miłośnicy sportów zimowych. Pod koniec 1969 r. oddano do użytku Dom Wyciecz­kowy “Laworta". Wkrótce potem na stokach Gromadzynia zaczęto urządzać ośrodek sportów zimowych. W 1975 r. uruchomiono tu, pierwszy w rejonie Bieszczadów, wyciąg orczykowy. Z czasem miasto znacznie się rozbudowało i roz­winęło, otrzymało nowe osiedla mieszkaniowe, urządzenia

77

komunalne, obiekty oświatowe i kulturalne. Wielka szansa dla miasta powstała z chwilą rozpoczęcia budowy wspomnianego już kombinatu drzewnego w pobliskiej Ustianowej, której część przyłączono wówczas do miasta. Kombinat duże środki prze­znaczył na inwestycje w samym mieście. Z zakładowej kotłowni miasto otrzymało ciepło. Nieszczęsna inwestycja zburzyła w miarę prawidłowy układ społeczno-ekonomiczny miasta, które dziś boryka się z ogromnymi kłopotami. Pod koniec 1980 r. na tle ogólnego niezadowolenia oraz dążeń do or­ganizacji związku zawodowego rolników, doszło do ostrych protestów także w regionie ustrzyckim. Gromada zdetermino­wanych rolników 29 grudnia 1980 r. opanowała budynek Urzędu Miasta i Gminy podejmując strąk okupacyjny. Wpraw­dzie w styczniu następnego roku strajkujący zmuszeni zostali do opuszczenia budynku, ale protest trwał nadal i zakończył się 20 lutego 1981 r. podpisaniem porozumienia ze stroną rządową. Wśród 21 postulatów stawianych przez strajkujących był wnio­sek o likwidację ekskluzywnych ośrodków rządowych w Ar-łamowie i Mucznem.

Zabudowania Ustrzyk Dolnych rozciągnęły się wzdłuż drogi do Krościenka, stanowiącej jego główną ulicę. Przy niej znaj­duje się niewielki plac, będący dawnym rynkiem, od niej w zachodniej części odgałęzia się ul. Fabryczna stanowiąca drogę wylotową w kierunku Ustrzyk Górnych. Nowa część miasta rozłożyła się w dolinie Strwiąża na północny zachód od rynku. W otoczeniu placu rynkowego przetrwała dawna zabu­dowa o typowym małomiasteczkowym charakterze, złożona z piętrowych i parterowych domów, z których kilka pochodzi z XIX w., a jeden sięga nawet XVIII stulecia. Od strony południowej zachowała się dawna XIX-wieczna synagoga,

78

wiatach 1968—1971 adaptowana na bibliotekę. W narożu placu pomnik ofiar faszyzmu wzniesiony w 1966 r. Nieco na pomoc od rynku, przy ul. Bełzkiej znajduje się Bieszczadzkie Muzeum Przyrodnicze, obecnie integralnie związane z Bieszczadzkim Parkiem Narodowym. Muzeum powstałe w 1967 r. mieści się w okazałym gmachu wybudowanym w latach 1974—1986 według projektu inż. Czesława Białego. Muzeum, bardzo starannie i pomysłowo urządzone, posiada bogatą kolekcję eksponatów z zakresu geologii i przyrody, w tym fauny i flory bieszczadzkiej, z wielkim niedźwiedziem brunatnym włącznie. Od tego niedźwiedzia zaczęła się podobno historia muzeum. Misia, wbrew obowiązującemu prawu, miał upolować zapalony myśliwy, wówczas wicepremier Piotr Jaroszewicz. I dalej — upraszczając opowiadanie — misia wypchano i przywieziono do Ustrzyk podobno z poleceniem urządzenia muzeum. Pierw­szy eksponat już był gotowy. Z obiektów zabytkowych jest tu jeszcze murowana cerkiew greckokatolicka p.w. Wniebowzięcia N.M.P. zbudowana w 1847 r., od 1986 r. ponownie użytkowana przez kościół bizantyjsko-ukraiński oraz neogotycki kościół parafialny p.w. Matki Boskiej Królowej Polski wzniesiony w latach 1909—1911. W bocznym ołtarzu godna uwagi XVlI-wieczna ikona Matki Boskiej z Dzieciątkiem, wykonana w znanym warsztacie lwowskiego malarza Teodora Senkowi-cza, przywieziona tu z Bełżca. Na południowym krańcu miasta, na zboczach Gromadzynia, przetrwały resztki starego żydow­skiego cmentarza, na którym zachowało się jeszcze około 80 kamiennych steli nagrobnych. Ze współczesnych obiektów warto zobaczyć nowy kościół p.w. Sw. Józefa Robotnika na nowym osiedlu, wyróżniający się niekonwencjonalną architek­turą, zbudowany w latach 1984-1989. Jego imponująca sylwet­ka wyróżnia się trzema strzelistymi ostrosłupami (wieżami) wysokości 50 m.

79

Ustrzyki Dolne posiadają stosunkowo dobrze rozwinięte zaplecze dla obsługi ruchu turystycznego. Oprócz wspomnia­nego już DW “Laworta" znajduje się tu hotel “Strwiąż", camping, kilka ośrodków wypoczynkowych różnych zakładów i instytucji oraz pensjonatów, kąpielisko i dobrze rozwinięta sieć lokali gastronomicznych. Szczególnie bogate jest zaplecze do uprawiania sportów zimowych. Na pótnocno-wschodnim stoku Gromadzynia znajduje się duży ośrodek narciarski. Jest wyciąg orczykowy długości 800 m, wyciągi zaczepowe, dwie trasy zjazdowe (długości 800 i 1200 m), standartowe trasy biegowe, strzelnica biathlonowa, dwie skocznie narciarskie i tor sanecz­kowy. Drugi obiekt narciarski znajduje się na północno--wschodnim stoku Kamiennej Laworty, pod bocznym wierz­chołkiem wysokości 759 m. Znajduje się tu wyciąg orczykowy długości 970 m o różnicy wzniesień 280 m oraz wspaniała trasa zjazdowa długości 1200 m. Dolna stacja tego wyciągu znajduje się w miejscowości Łodyna położonej w odległości około 4 km na pomoc od Ustrzyk Dolnych. Jeszcze jeden wyciąg narciarski (zaczepowy) jest na stoku Małego Króla. Ustrzyki Dolne mają także swoich regionalnych twórców. Mieszka tu małżeństwo Lidia i Władysław Prażyńscy, uprawiający rzeźbę i malarstwo. W ich twórczości dominuje tematyka regionalna i sakralna, głównie ikony i cerkwie.

W Ustrzykach Dolnych rozpoczyna się szlak niebieski prowadzący przez Polankę, Dwernik i Pszczeliny na Krzemień. Długość szlaku 57 km, czas przejścia około 20 godz.

Kończąc opis miasta warto parę zdań poświęcić jego najbliż­szej okolicy, gdzie znajduje się kilka ciekawych obiektów. Na południe od miasta, przy bocznej drodze z Ustianowej do Koszowa, w dolinie potoku Olchy leży stara bojkowska wieś

80

Równia. Osada założona w lasach na tzw. surowym korzeniu w 1541 r. była zasiedlona przez Wołochów. W wyniku zmiany granic w 1951 r. wieś została opuszczona przez rodzimych mieszkańców, których przesiedlono gdzieś w głąb ZSRR. W 1966 r. osiedliła się tu spora grupa mieszkańców Soliny, którą zalały wody jeziora. Zwraca tu uwagę oryginalna cerkiew (obecnie kościół) w typie bojkowskim z XVIII w. Jest to piękna drewniana budowla konstrukcji zrębowej o tradycyjnym trój­dzielnym układzie, w której wyróżnia się nawa, w górnej części ośmioboczna i nakryta kopułą. Na zewnątrz okalają wydatny daszek okapowy przypominający saboty. W pómocno-zachod-niej części Ustrzyk Dolnych jest osiedle Strwiążyk, do 1976 r. będące oddzielną wsią, której czas powstania sięga XVI w. Zachowała się tu murowana cerkiew (obecnie kościół) wybudo­wana w latach 1831—1838 oraz kilka drewnianych domów z XIX w. W sąsiadujących od zachodu Brzegach Dolnych znajduje się także dawna cerkiew (obecnie kościół) drewniana, zbudowana w 1844 r.

Z Ustrzyk Dolnych kierujemy się na południe drogą prowa­dzącą w kierunku Ustrzyk Górnych. Początkowo prowadzi ona w górę doliny rzeczki Jasienki, pośród wzniesień Gór Hoszows-kich. Z miastem sąsiaduje osada Jasień wzmiankowana w 1495 r., ponownie lokowana na prawie wołoskim w 1559 r. Przy drodze w otoczeniu starych drzew skromny barokowy kościół parafialny p.w. Wniebowzięcia N.M.P. pochodzący z pierwszej połowy XVIII w., z oddzielnie stojącą dzwonnicą, powszechnie uznawany za Bieszczadzkie Sanktuarium Maryjne. W ołtarzu głównym umieszczona jest cenna ikona Matki Boskiej Rude-ckiej pochodząca z pierwszej połowy XVI w., powszechnie uważana za cudowną, skradziona w 1992 r., dotychczas nie została odnaleziona. Obraz, niezależnie od dużej wartości

81

artystycznej i kultowej posiada niecodzienną historię. Według tradycji ikona ma pochodzić z XV w. Znalazł ją rycerz Jerzy Curyłło z Goraja w zgliszczach kościoła w Żeleźnicy na Podolu, spalonego przez Tatarów w 1612 r. Ikona dziwnym zdarzeniem losu nie była uszkodzona, tylko na twarzy Matki Boskiej widniał ślad podkowy, odciśniętej przez konia jednego z na­jeźdźców. Rycerz przywiózł ikonę do Rudek około Lwowa i przekazał do tamtejszego kościoła. Warto tu dodać, że Rudki — obecnie na Ukrainie — to miejscowość związana z rodziną Fredrów. W zachowanym tam kościele spoczywają prochy Aleksandra Fredry. Ikona wnet stała się słynna. W 1921 r. dokonano koronacji cudownego obrazu. W trakcie wysiedlania ludności polskiej z Rudek w 1946 r. ikona została ukryta i przywieziona do kraju i w 1968 r. umieszczona w tutejszym kościele. Ponownej intronizacji obrazu dokonał 6 lipca 1968 r. ks. kardynał Karol Wojtyła. Ikona w typie Hodegetrii przed­stawia Matkę Boską z Dzieciątkiem z półpostadami aniołów w górnych narożnikach oraz postaciami 16 proroków i Joachi­ma i Anny na obwodzie.

Na przykościelnym cmentarzu zabytkowe nagrobki. Jeden z nich stoi na grobie Józefa Waltera (zm. 1908 r.), powstańca z 1863 r., narciarza, współpracownika Ignacego Łukasiewicza. W pobliżu miejsce po XIX-wiecznej cerkwi rozebranej i przenie­sionej do pobliskiego Bandrowa Narodowego w 1974 r. Wśród okalających kościół drzew zwraca uwagę okazały dąb o obwo­dzie prawie 7 m — pomnik przyrody. W dalszym dągu droga mija kolejno wioski Hoszów, Zadwórze, Rabę i Żłobek. W Ho-szowie, na wzgórzu przy drodze, stoi dekawa w kształde dawna cerkiew (obecnie kościół) drewniana, trójdzielna, na rzude krzyża greckiego z jedną ośmioboczną kopułą. Oryginalna architektura cerkwi jest przejawem tzw. nurtu ukraińskiego

82

nawiązującego stylem do budownictwa huculskiego. W Rabem Jacek Borowski prowadzi stadninę koni liczącą prawie 50 cennych angloarabów.

Za Rabem droga osiąga kraniec doliny Jasienia i przełęcz (638 m) oddzielającą grupę Jawomików (909 m) po lewej, od pasma Żukowa (768 m) po prawej.

Z przełęczy droga schodzi w obszerne obniżenie utworzone u zbiegu źródłowych strumieni potoku Czarnego, pośród którego rozłożyły się zabudowania dużej wsi Czarna. Osada Czarna została założona na prawie wołoskim w 1505 r. Pod koniec XIX w. rozwinęło się tu kopalnictwo naftowe. Obfite zasoby skalnego oleju zostały jednak dawno wyczerpane, a czynne tu jeszcze nieliczne szyby wydzierają z głębi ziemi resztki ropy. Przy okazji poszukiwań za ropą dowiercono się cennych wód mineralnych, są to głównie solanki jodkowe w typie zbliżonym do krynickiego “Zubera" oraz wody siarcz­kowe. Oprócz zdrojów dowierconych są tu także źródła natural­ne. Od dawna zamierza się wykorzystać tutejsze wody do celów leczniczych, ale oprócz samego zaliczenia Czarnej do uzdro­wisk, co nastąpiło w 1974 r., nic więcej nie uczyniono.

W latach 1939-1941, a potem 1944-1951 Czarna należała do ZSRR. Po powrocie do Polski, opuszczona przez mieszkań­ców i częśdowo zniszczona, zaczęła się powoli ponownie zasiedlać i odbudowywać. Jako pierwsza przybyła tu grupa przesiedleńców spod Sokala. Z przeszłości wsi warto wspo­mnieć, że tu urodził się Jan Dobrzański (l 820 —l 886), popularny galicyjski dziennikarz, działacz polityczny, twórca ,,Sokoła".

Obecnie Czarna, licząca około 1000 mieszkańców, należy do większych i lepiej zagospodarowanych osiedli w Bieszczadach, jest siedzibą władz gminy. Na terenie wsi zachowało się nieco

83

starych bojkowskich chałup, dawna cerkiew (obecnie kościół) drewniana, wzniesiona w 1834 r. oraz XIX-wieczna kaplica rzymskokatolicka. W zabytkowej bojkowskiej chałupie, zwanej Soplówką, jest Izba Muzealna urządzona staraniem miejs­cowego działacza Zdzisława Kwaska. W części wsi, zwanej Czarna Dolna mieszka i tworzy ludowy artysta, rzeźbiarz, Michał Hebda.

W centrum wsi odgałęzia się droga do Hoczwi — 45 km. Na wschód od Czarnej w szerokim obniżeniu położonym u pod­nóża Magury Łomniańskiej (1024 m), której charakterystyczny masyw wznosi się już po drugiej stronie granicy, rozłożyły się XVI-wieczne dawniej bojkowskie wioski: Lipie, Michniowiec i Bystre. W ostatnich dwu miejscowościach zachowały się stare drewniane cerkwie. Ciekawa cerkiewka była też w Lipiu, lecz spłonęła przed kilkunastu laty. Warto podkreślić, że w Mich-niowcu istnieje bardzo prężny oddział Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, którego staraniem uratowano niejeden cenny zaby­tek w okolicy.

Z Czarnej udajemy się dalej na południe. Dobrze utrzymana droga wspina się wysoko na zbocza rozległego masywu Ostre (773 -804 m). Przy drodze resztki starej kopalni ropy naftowej i kilka zakładowych ośrodków wypoczynkowych. Tu właśnie znajdują się potencjalne tereny przyszłego uzdrowiska. Z ostat­niego wierzchołka masywu zwanego Koczmarewką (723 m) ukazuje się rozległa panorama okolicy z Lutowiskami i pasmem Otrytu na pierwszym planie. W głębi horyzontu ukazują się strzępiaste szczyty najwyższej partii Bieszczadów z wyraźnie widocznym Haliczem.

Położone w dole Lutowiska, niegdyś miasteczko, dziś siedzi­ba gminy, to ostatnia większa miejscowość na trasie. Gmina

84

Lutowiska jest obszarowo największą w kraju, a jednocześnie najmniejszą pod wzglądem ilości mieszkańców.*Na l km2 terenu przypada tu zaledwie 4 osoby.

Lutowiska jako osada wołoska pojawiły się w 1580 r. Gdzieś w początkach XVIII w. powstało tu miasteczko zwane Urbani-ce, ale nazwa ta nie utrzymała się zbyt długo. W 1742 r. miasteczko otrzymało od króla Augusta II prawo odbywania jarmarków. Przez długie lata odbywały się tu największe w okolicy jarmarki i targi na bydło i konie, szczególnie słynne w XIX w. Tu bojkowie zbywali wypasane na połoninach stada wołów. Prawa miejskie utraciły Lutowiska w 1919 r., ale funkcję ruchliwego ośrodka gospodarczego utrzymały aż do czasów ostatniej wojny. Miasteczko było dawniej zamieszkałe przez Ukraińców, Żydów i tylko w części przez Polaków. Aż dwie trzecie jego społeczności liczącej w 1939 r. 3500 osób stanowili Żydzi. W Lutowiskach było silne i aktywne środowisko ukraiń­skie. W chwili odzyskania niepodległości jesienią 1918 r. miasteczko opanowali petlurowcy, przez dłuższy czas istniała tu agentura Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. Podob­nie jak inne, opisywane wcześniej miejscowości, Lutowiska pozostawały w obrębie ZSRR. Wówczas też zmieniły nazwę na Szewczenkowo. Nazwa ta związana z nazwiskiem znanego poe­ty i malarza ukraińskiego Tarasa Szewczenki, tu urodzonego, utrzymała się do 1955 r. Po korekcie granic wyludnioną osadę zasiedliła ludność z lubelskiego. W tym czasie Lutowiska były ostatnią zamieszkałą osadą w tej części Bieszczadów. Z czasem dawne miasteczko zostało odbudowane, zyskało sporo nowych obiektów. Przy drodze neogotycki kościół parafialny wzniesio­ny w latach 1911-1913, rozbudowany w 1923 r. W pobliżu upamiętnione miejsce straceń z lat okupacji, w czerwcu 1942 r.

85

hitlerowcy rozstrzelali tu 650 miejscowych Żydów. Z pogromu ocalała tylko jedna dziewczyna. W południowym końcu wsi jeszcze jedna pamiątka po Żydach. Tu na zboczu wzniesienia przetrwał, przez wiele lat zapomniany, stary cmentarz żydow­ski, na którym znajduje się jeszcze kilkaset kamiennych maceb bogato zdobionych inskrypacjami i płaskorzeźbami. Najstarsze z nich pochodzą z pierwszej polowy XIX w.

Za Lutowiskami droga zbliża się do doliny Sanu. Przy drodze zabudowania wielkiego gospodarstwa rolnego w Smol-niku. Początkowo było tu PGR, jedno z najstarszych w Biesz­czadach, potem przejęte przez kombinat “Igloopol". Po ist­niejącej tu niegdyś wsi Smolnik, która leżała na wzgórzu bliżej Sanu, pozostała jedynie drewniana cerkiew bojkowska (obecnie kościół) zbudowana w 1791 r., starannie odrestaurowana w latach 1968-1969 i w 1975 r.

Na końcu wsi odgałęzia się w prawo lokalna droga prowa­dząca doliną Sanu —w dół jej biegu —do Zatwarnicy —13 km. W dolinie, u podnóża wału Otrytu, leżą wioski Dwemiczek, Chmiel i Sękowiec posiadające dobre warunki wypoczynko-wo-rekreacyjne. Jest tam kilka pensjonatów, hoteli i ośrodków wypoczynkowych.

Niedaleko za skrzyżowaniem przekraczamy rzekę San, do której w pobliżu wpada potok Wołosaty, mający swe źródła w wielkim kotle między Tamicą a Haliczem. Dalej droga biegnie w górę jego doliny obrzeżonej coraz wyższymi grzbietami gór. Zaraz za Sanem znajduje się niewielka osada leśników Procisne, a nieco dalej wieś Stuposiany, także zamieszkała w większości przez pracowników leśnictwa. Stuposiany to jedna ze starszych osad w okolicy, istniały już w 1489 r. Po wojnie wysiedlona przestała istnieć. W początkach lat pięćdziesiątych powstało tu

86

gospodarstwo PGR, a nieco później pierwsze domy osady leśnej.

U południowego krańca Stuposian drogowskaz wskazuje kierunek do Tamawy Niżnej, a kolorowa tablica zaprasza do hotelu w Mucznem. Odgałęzia się tu zbudowana przez leśników wąska droga, która poprzez dział ciągnący się od Czersienki do Widełek prowadzi w głąb tzw. worka, niemal do krańca doliny Sanu. Worek to najbardziej na południowy wschód wysunięty skrawek naszego kraju, do którego do niedawna nie było praktycznie dojazdu. Nie prowadziła tam żadna droga, a góry oraz WOP skutecznie utrudniały dostęp. Zapuszczali się tam tylko nieliczni i najbardziej wytrawni turyści. W głębi worka były dawniej bojkowskie wsie Muczne, Tamawa Niżna i Wy­żną, Dźwiniacz Górny, Sokoliki Górskie, Bukowiec, Beniowa i Sianki powstałe w XVI w., całkowicie zniszczone po wysied­leniu tutejszych mieszkańców. Po ludnych tu niegdyś osadach pozostały tylko zdewastowane i zarosłe zielskiem cmentarze, ślady po cerkwiach i stojące jeszcze tu i ówdzie przydrożne krzyże. Przed laty podjęto próbę gospodarczego wykorzystania tego terenu, powstała osada leśna w Mucznem i PGR w Tar-nawie Niżnej. Działania te zostały przerwane — i może dobrze, że tak się stało — przez utworzenie w Mucznem ośrodka URM. Po przekroczeniu działu, droga, wijąc się wąskimi dolinami potoków, dociera do uroczej kotlinki w Mucznem, pośród której stoi kilka domów leśników, duży budynek hotelu i nieco na uboczu stylowa góralska willa. Muczne to dawna osada wołoska założona w 1580 r., która po ostatniej wojnie przestała istnieć. Na pustkowiu tym w początkach lat siedemdziesiątych powstała osada leśników z dużym hotelem dla robotników. W 1975 r. cały ten rejon został przejęty przez URM. Urządzono

87

tu ośrodek hodowlany zwierzyny łownej, praktycznie był to rządowy ośrodek łowiecki. Nazywało się to ładnie “Bory Polskie". Teren był zamknięty i pilnie strzeżony przez wojsko. Zarządcą tego całego majdanu był płk. Kazimierz Doskoczyń-ski, człowiek o osobliwym sposobie sprawowania władzy, który przez kilka lat praktycznie rządził częścią Bieszczadów. Za czasów Doskoczyńskiego gruntownie przebudowano zabrany leśnikom hotel, wybudowano ekskluzywną willę, na wzór miejski zagospodarowano teren, a w pobliskiej Tamawie wybu­dowano gospodarstwo rolne i koszary dla wojska. Nazwę osady zmieniono na Kazimierzowo. To w Mucznem urządzano sławne polowania na żubry, które zapewne dla tych celów sprowadza­no wówczas w Bieszczady. Polowali tu prominenci i ich goście, a czasem także myśliwi dewizowi. Polował tu m.in. Józef Broz Tito. Burzliwe lata 1980—1981 zmusiły władze do likwidacji ośrodka i do oddania osady leśnikom, pozbawiły władzy płk. Doskoczyńskiego. Kotlina Mucznego zagłębiona pomiędzy masywem Bukowego Berda a wałem Jeleniowatego jest nie­zwykle urocza, warto tu zaglądnąć, a nawet przejechać dalej drogą do Tamawy Niżnej lub dalej do Bukowca. Z dróżki biegnącej szerokim obniżeniem wspaniale prezentuje się naj­wyższa grupa górska Bieszczadów z wyniosłym Haliczem. Udając się w ten rejon wskazane jest uzyskać zezwolenie Straży Granicznej w Lutowiskach. Z Mucznego jest dogodne wejście niedawno wyznakowanym szlakiem żółtym na grań Bukowego Berda - 1,30 godz.

Za Stuposinami droga zagłębia się w coraz bardziej wąską dolinę. Po obu jej stronach podnoszą się strome zalesione zbp-cza gór stanowiących boczne ramiona dalej położonych masy­wów Magury Stuposiańskiej po prawej stronie oraz gniazda

88

Tamicy i Halicza po lewej. Mijamy małe osady Pszczeliny i Bereżki. W kilku miejscach nad potokiem znajdują się pola biwakowe, latem pełne turystów. Za ostatnim przełomem droga osiąga rozszerzenie doliny, w której rozłożyły się zabudowa­nia Ustrzyk Górnych, z okazałym schroniskiem PTTK na początku.

Od Ustrzyk Dolnych 45 km, około 1,15 — 1,30 godz. jazdy samochodem.

W górę doliny Sanu (droga Uherce Mineralne— My czkowce— SoHnaPolańczyk —Wolkowyja — Rajskie — Czarna)

Długość 51 km, czas przejazdu samochodem około 1,30 godz.

Z Ucherzec Mineralnych położonych w dolinie rzeczki Olszanicy, przy głównej drodze Lesko — Ustrzyki Dolne, udajemy się boczną drogą w kierunku Myczkowiec. Po paru kilometrach droga prowadząca dotąd doliną Olszanicy dociera do doliny Sanu. Po przekroczeniu rzeczki wspina się na garb wzniesienia przechodząc ponad wielkim urwiskiem prawego brzegu Sanu. Niemal od krawędzi drogi opada kilkadziesiąt metrów w dół oryginalnie ukształtowana ściana skalna zbudo­wana z grubych ławic piaskowca. W dole koryto rzeki — bardzo charakterystyczne, bo niemal nie prowadzące wody — prze­gradzają liczne progi skalne. Urwisko podlega ochronie jako pomnik przyrody.

Z drugiej strony wzniesienia usadowiła się w dolinie wieś Myczkowce, należąca do najstarszych w okolicy, gdyż istniała już w 1376 r. Po przeciwnej stronie Sanu wznosi się zalesione wzgórze Grodzisko (552 m), na którym — jak przypuszczają

89

archeolodzy — mogła istnieć w zamierzchłych czasach bliżej nieznana warownia. Pośrodku wioski dawna cerkiew (obecnie kościół) murowana, wzniesiona w latach 1910—1912, a w po­bliżu nad Sanem zrujnowany spichlerz podworski z XIX w.

Nieco powyżej koryto rzeki przegradza zapora wodna zbudowana w latach 1956 —l 969. Zapora została wzniesiona dla celów energetycznych, ale przy budowli nie ma hydroelekt­rowni. Ta znajduje się niespełna pół kilometra dalej na zachód, po drugiej stronie zalesionego garbu. Woda do hydroelektrowni doprowadzana jest ze zbiornika poprzez wydrążoną w górze sztolnię. Z powstaniem zapory wiąże się długa historia. Ma ona na swoim sumieniu nawet śmierć jednego ze swoich udziałow­ców, który po bankructwie przedsięwzięcia popełnił samobój­stwo. Zacznijmy jednak od początku. Pomysł budowy zapory powstał w 1921 r. Zawiązana spółka “Elektrosan" już w następ­nym roku rozpoczęła roboty od drążenia sztolni i wznoszenia korpusu zapory. W dwa lata potem spółka zbankrutowała i roboty przerwano. Wznowiono je ponownie w 1938 r. Według nowego już projektu wykonano sztolnię i budynek hydroelekt­rowni. Dalszeprace przerwała wojna. Po raz trzeci przystąpiono do robót w 1956 r. Przez cały okres budowy realizowano jedną koncepcję polegającą na wykorzystaniu dużego spadku rzeki i wykorzystaniu różnicy poziomów poprzez skrócenie jej biegu. Poniżej zapory San zatacza wielką pętlę opływając wysunięte daleko na pomoc boczne ramię wzgórza Grodzisko. W najwęż­szym miejscu, gdzie koryta rzeki przegradza wąski garb, przekuto sztolnię uzyskując duży spadek wody niezbędny do napędu turbin hydroelektrowni. Zapora w Myczkowcach zbu­dowana z ziemi i betonu jest stosunkowo nieduża. Ma 460 m długości i zdolność piętrzenia wody do wysokości 14,5 m.

90

Powstały dzięki niej sztuczny zbiornik zwany Jeziorem Mycz-kowskim ma długość 6,4 km i pojemność 10,9 min m3 wody. Powierzchnia zalewu wynosi około 2 km2. Po obu jego brzegach ulokowały się liczne ośrodki wypoczynkowe różnych zakładów i instytucji. W samych Myczkowcach jest dostępny dla wszyst­kich ośrodek wypoczynkowy “Energetyk", camping, kąpielisko i przystań z wypożyczalnią sprzętu wodnego. Dalej droga prowadzi ponad zalewem zboczami wzgórza Koziniec. Zawie­szona nad urwistymi brzegami jest wąska i kręta, miejscami wprost niebezpieczna, jazda nią wymaga zachowania dużej ostrożności. W rozszerzeniu doliny na tzw. Koniadowie, przy­ciąga uwagę obszerna łąka popularnie nazywana patelnią, latem oblężona przez plażowiczów. Nieco dalej docieramy do wsi Bóbrka, gdzie droga od Myczkowiec łączy się z drogą prowa­dzącą z Uherzec do Soliny. Z kolei od niej odgałęzia się tu boczna droga do Łobozewa — 5 km, mająca dalej odnogi prowadzące do Wojskowego Zespołu Wypoczynkowego “Ja­wor" nad zalewem solińskim oraz ośrodka wypoczynkowego (camping “Jawor") położonego po prawej stronie zapory w Solinie. Wieś Bóbrka położona u krańca Jeziora Myczkowie-ckiego istniała w 1441 r. W latach 1876-1888 mieszkał tu i gospodarzył na niewielkim folwarku znany niegdyś komedio­pisarz Józef Bliziński, autor “Pana Damazego". Gdy w 1889 r. Bliziński sprzedawał swój folwark, zamierzał go nabyć Henryk Sienkiewicz.

Z Bóbrki droga prowadzi dalej w górę doliny Sanu, u krańca zalewu przekracza rzekę docierając do podnóża wielkiej zapory w Solinie. Po drodze, przed mostem, zwraca uwagę stojący po lewej stronie smukły, dziś zapomniany obelisk. Postawiono go w 1962 r. w trzydziestą rocznicę tzw. powstania leskiego. Wy-

91

darzenie to miało miejsce w 1932 r. i dotychczas było przed­stawiane jako bunt chłopów bieszczadzkich wsi przeciw ówczes­nym władzom, a konkretnie przymuszaniu ich do darmowych robót w ramach tzw. święta pracy. W podniesionym bundę wzięło udział 15 000 chłopów i 19 ukraińskich wsi, m.in. Łobozewa, Bóbrki, Brzegów Dolnych i Daszówki. W trakcie tego powstania doszło do poważnych starć zbuntowanych gro­mad z policją i wojskiem. Nie ulega wątpliwości, że powstanie, oprócz aspektów buntu zrodzonego na tle niesprawiedliwości, miało także podłoże polityczne, a konkretnie nacjonalistyczne.

Z doliny droga wspina się zakolami na wzgórze z kilkoma typowo miejskimi blokami ośrodka wypoczynkowego, do nie­dawna należącego do WPT “Bieszczady" z siedzibą w Lesku, które na turystyce splajtowało i jest w likwidacji. Ośrodek oraz kilka domów należących do hydroelektrowni to współczesna Solina. Dawna wieś o tej nazwie leżała około 2 km na południe od tego miejsca, u ujścia rzeki Solinki do Sanu i została zalana wodami jeziora. Obecne osiedle wypoczynkowe zostało zbudo­wane w latach 1960-1964 jako zaplecze dla budowniczych zapory i później przeku/ane na cele turystyczne. Znajdują się tu cztery duże domy wycieczkowe mające blisko 400 miejsc noclegowych, budynek mieszkalny oraz cztery pawilony usłu­gowe. Powyżej osiedla camping “Energetyk". Solina była i jest nadal modną miejscowością rekreacyjno-wypocznkową, cho­ciaż walory samego ośrodka położonego przy ruchliwej drodze są mocno przecenione. Niewątpliwie ludzi przyciąga tu dobre powietrze i możliwość uprawiania sportów wodnych bądź wędkarstwa.

Ogromne cielsko betonowej zapory w Solinie przegrodziło koryto Sanu tworząc obszerny zbiornik wodny rozlany w doli-

92

nach dwu rzek — Sanu i Solinki, zwany powszechnie Jeziorem Solińskim. Powierzchnia jeziora, stanowiącego największy sztuczny zbomik w Polsce wynosi 21,05 km2, a pojemność 474 min m3 wody. Zapora zbudowana w latach 1960—1968 posiada długość 664 m, wysokość 82 m i zdolność spiętrzenia wód Sanu do wysokości 60 m, tj. do poziomu 420 m n.p.m. Pomysłodawcą budowy zapory w Solinie, jak i w Myczkowcach był prof. Karol Pomianowski. Już w 1921 r. opracował on projekt zabudowy doliny Sanu i wykorzystania jego mocy energetycznych. Przy wejściu na zaporę pamiątkowa tablica umieszczona w 1984 r. Położona przy zaporze hydroelektrow­nia ma bardzo specyficzne właściwości. Jest to tzw. elektrownia szczytowo-pompowa. Może produkować energię elektryczną, a także pompować wodę z niżej położonego zbiornika w Mycz­kowcach ponownie do zalewu solińskiego. Hydroelektrownia ma zainstalowane cztery potężne turbiny o łącznej mocy 120 MW i pracuje głównie w okresie tzw. szczytu, tj. najwięk­szego zapotrzebowania na energię elektryczną. Dwie z jej turbin to tzw. turbozespoły odwracalne, których generatory służą jednocześnie jako silniki do pompowania wody. Zapora i elekt­rownia udostępnione są do zwiedzania. Zezwolenie można uzys-skać za pośrednictwem dyrekcji. Przez zaporę prowadzi przejś­cie na prawą stronę zalewu (nie ma przejazdu), gdzie jest camping, pawilony handlowe i gastronomiczne, przystań wod­na i wypożyczalnia sprzętu wodnego oraz posterunek WOPR. Nie ma tu niestety tak potrzebnego kąpieliska. Po zalewie pty-wają dwa statki spacerowe. Jezioro Solińskie tworzy rozległy akwen wodny o kształcie uwarunkowanym układem dolin rzecznych z dwoma długimi odnogami sięgającymi po Bukowiec i Rajskie oraz licznymi zatokami. Po obu stronach zalewu wzno-

93

szą się zalesione grzbiety gór, z których najwyższy Jaworma 741 m. Jezioro stanowi doskonały zbiornik do uprawiania żeglar­stwa oraz innych sportów wodnych. Mogą tu pływać wszystkie typy łodzi żaglowych do ciężkich jachtów balastowych włącznie. Sprzyjają temu dogodne i silne wiatry. Zbiornik jest dobrze zarybiony. Występują tu niemal wszystkie gatunki ryb. Złowio­ne tu okazy troci i szczupaka ważyły 17—18 kg.

W górze zalewu, na wrzynającym się głęboko w jego wody malowniczym cyplu góry Jawor, ulokował się Wojskowy Zespół Wypoczynkowy “Jawor". Ośrodek powstały w latach 1974-1979, niegdyś strzeżony i zamknięty na przysłowiowe cztery spusty, dziś w miarę możliwości jest również dostępny dla przdętnych cywilów. Ośrodek jest doskonale zagospodarowany i wyposażony. Oprócz kilku domów wypoczynkowych posiada salę sportową, krytą pływalnię, boiska do gier sportowych, kąpielisko i przystań wodną z wypożyczalnią sprzętu pływające­go. Na zboczu Jawora znajduje się wyciąg narciarski orczykowy i stok zjazdowy. Jako ciekawostkę warto jeszcze podać, że w górnej części odnogi zalewu sięgającej w głąb doliny Sanu, na terenach nieistniejącej już wsi Sokole, znajduje się samotna zagroda p. Henryka Wiktoriniego, jednego z pierwszych biesz­czadzkich wagabundów, który zanim osiadł w Sokołem, zaj­mował się wypasem bydła na wzór dzikiego zachodu.

Z Soliny droga wydostaje się na grzbiet wzgórz położonych po lewej stronie zalewu i wnet łączy się z tzw. małą obwodnicą (droga Hoczew -P olana.) w pobliżu wsi Myczków. Tuż za skrzyżowaniem leży Polańczyk -wieś i znany ośrodek uzdrowi-skowo-wypoczykowy. Na prawo od drogi, na rozległym cyplu znajduje się osiedle wypoczynkowe złożone z kilku dużych domów w typie miejskich bloków, będących w posiadaniu

94

różnych przedsiębiorstw i instytucji. Jego budowę rozpoczęto w 1965 r., a pięć lat potem przyjęło pierwszych gości. W zamia­rze projektantów było stworzenie tu wielkiego zespołu turys-tyczno-wypoczynkowego na 3200 miejsc. Zapędy te skutecznie wyhamował swego czasu brak pieniędzy i mocy przerobowych. Z istniejących tu 8 domów, mających łącznie 1200 miejsc, 5 pełni nadto funkcje sanatoryjne. Zanim osiedle dorosło do obecnej funkcji przeszło swoiste ewolucję. W 1967 r. Polańczyk zaliczo­no do miejscowości turystyczno-wypoczynkowych, w 1974 r. powstający ośrodek uzyskał status uzdrowiska, w 1979 r. odwiercone tu wody mineralne uznano za lecznicze. Warunki klimatyczne oraz atrakcyjne położenie sprawiają, że istnieją tu doskonałe warunki do wypoczynku, rekreacji i zdrowia.

Położona przy drodze wieś Polańczyk powstała w XVI w. Przez całe wieki była to nic nie znacząca osada, dopiero powstanie zalewu stworzyło jej możliwości rozwoju, które wykorzystała. Nad zalewem jest kąpielisko, przystań wodna z wypożyczalnią sprzętu pływającego, pole biwakowe. Na pobliskiej tzw. Dużej Wyspie znajduje się atrakcyjnie położony ośrodek wypoczynkowy energetyków (dojazd promem). Po­środku starej wsi stoi dawna cerkiew (obecnie kościół parafialny p.w. Matki Boskiej Królowej Polski) murowana, wzniesiona w 1907 r. W ołtarzu głównym cenna ikona Matki Boskiej z Dzieciątkiem pochodząca z pierwszej połowy XVIII w. przeniesiona tu w 1949 r. ze zniszczonej cerkwi w Łopience, gdzie od dawna czczona była przez Bojków jako cudowna.

Dalej droga prowadzi lewą stroną odnogi jeziora rozlanej wzdłuż doliny Solinki. Z wyniosłości ładne widoki na jezioro. W wielu miejscach nad jego brzegami stoją ośrodki wypoczyn­kowe i prywatne dacze. Po przeciwnej stronie wioska Zawoź.

95

W dole, w dolinie Wołkowyjki, rozciągnęły się zabudowania sporej wsi Wołkowyja. Osada ta lokowana na prawie wołoskim pojawia się w źródłach w 1463 r. Przed wojną była to jedna z nielicznych wsi w Bieszczadach w znacznej części zamiesz­kałych przez Polaków. Nic więc dziwnego, że w latach walk z UPA przeżywała ciężkie chwile. Wieś i istniejąca tu strażnica WOP były kilkakrotnie atakowane i w części zniszczone. Potem w okresie budowy zapory położona nad Solinką główna część wsi została, wraz z zabytkowym kościołem, rozebrana. Zalały ją wody jeziora. Nową osadę zbudowano na wyżej położonych terenach. Zwraca tu uwagę nowy kościół zbudowany w latach 1974-1975. W pobliżu jeziora ośrodek zarybieniowy PZW z małym schroniskiem dla wędkarzy.

Minąwszy Wołkowyję droga podąża w górę rzeki, dwukrot­nie przekracza końcowy odcinek zalewu, mija wioskę Bukowiec i znowu przekracza Solinkę. Po drodze nad zalewem dwa pola biwakowe, w Bukowcu kilka ośrodków wypoczynkowych i na­stępne pole biwakowe. Przy krańcu tej wsi odgałęzia się na południe lokalna droga do Dołżycy — 13 km. Za Bukowcem droga pokonuje rozległy zalesiony dział i przedostaje się do doliny Sanu, w której rozłożyły się nieliczne zabudowania wsi Rajskie. Wyróżnia się ona bardzo starą metryką, wymieniana była już w 1425 r., lecz niewątpliwie posiada jeszcze dawniejszy rodowód. Na jej terenie odkryto ślady osadnictwa sięgające epok neolitu i brązu, odnaleziono osadę prasłowiańskiej ludno­ści kultury łużyckiej. Wyniosłość zachowana koło ruin cerkwi zwana kurhanem, zdaje się wskazywać na istnienie tu grodziska datowanego przez archeologów na XII w. Dziś z wiekowej wsi pozostała tylko XIX-wieczna kapliczka, resztki ruin cerkwi bezmyślnie wysadzonej w 1980 r. i stara kopalnia ropy naftowej.

96

Dopiero od niedawna wieś ponownie się urządza, jest tu nieco nowych domów osadników, nowy kościółek, zaczynają po­wstawać ośrodki wypoczynkowe. Latem czynne jest tu kilka pól biwakowych. Miejscowość położona u krańca zalewu, w ładnej okolicy, ma duże szansę turystycznego wykorzystania. W Rajs-kiem miał swój dom, gdzie często przebywał w ostatnich latach swego życia, gen. Zygmunt Berling.

Od Rajskiego w górę doliny Sanu biegnie lokalna droga do Zatwamicy — 30 km, bardzo atrakcyjnie i śmiało prowadzona zboczami gór. Jej boczne odgałęzienie wiedzie samą doliną Sanu do Sękowca. Drogi te są zamknięte dla pojazdów mechanicz­nych. Przekroczywszy końcowy odcinek zalewu droga wznosi się na zalesione zbocza Otrytu. Pokonując garby wzniesień i głębokie parowy sprowadza w dolinę potoku Czarnego, dokąd sięgają wody bocznej odnogi zalewu zwanego Zatoką Czarnego. Tu nad wodą, gdzie dawniej były zabudowania wsi Chrewt rozłożyły się liczne ośrodki wypoczynkowe oraz przystań żeglarska LOK. Dalej wzdłuż doliny ciągną się domy wsi Polana, wymienianej w 1486 r., niegdyś dużej i ludnej, zamiesz­kałej pospołu przez Polaków i Rusinów. Do 1951 r. wieś pozostawała w obrębie ZSRR. W tym też roku w opustoszałej osadzie osiedliły się trzy pierwsze rodziny. Potem powróciło tu nieco osób z ziem zachodnich, a nawet wywiezionych w 1951 r. do ZSRR. Pośrodku wsi w otoczeniu drzew dawna cerkiew (obecnie kościół) drewniana, wzniesiona w 1790 r., później rozbudowana. Wewnątrz zachowana polichromia malowana w 1837 r. przez R. Konowalca. Na wschodnim krańcu wsi, gdzie do 1955 r. stał XVIII-wieczny drewniany kościół, zachowała się murowana dzwonnica i kilka starych drzew. Przy leśniczówce zwraca uwagę nowa, oryginalna rzeźba św. Huberta, patrona

97

myśliwych, wykonana przez ludowego artystę I. Gołębi owskie-go z Michniowca. Na południe od wsi ciągnie się długie pasmo Otrytu w całości pokryte przepastnymi lasami. W jego grzbiecie wyróżnia się Hulskie (846 m). W dolinach u podnóża masywu były niegdyś wioski Rosochate, Serednie Małe i Olchowiec, dziś zarosłe już lasem.

Z Polany droga przewija się przez górski wał Ostre (773— -804 m) i schodzi do wsi Czarna, gdzie łączy się z drogą Ustrzyki Dolne-Ustrzyki Górne.

WĘDRÓWKI Z PLECAKIEM

Głównym szlakiem beskidzkim (od Komańczy do Wołosatego)

szlak czerwony

Długość 83 km, czas przejścia 33 —35 godz., co wymaga 5 -6 dni

marszu

Bieszczadzki odcinek głównego szlaku beskidzkiego znako­wanego kolorem czerwonym rozpoczyna się w Komańczy. W zależności od kondycji wędrowców i możliwości noclego­wych przejście szlaku należy podzielić na kilka etapów. Dziś można go przejść bez konieczności noszenia ciężkiego sprzętu biwakowego, jeszcze kilka lat temu było to niemożliwe. Po drodze mamy schroniska w Osnej, Wetlinie, Ustrzykach Gór­nych i Wołosatem, no i oczywiście schronisko na Połoninie Wetlińskiej. Noclegi można też znaleźć w innych miejscowo­ściach. Tylko niektóre odcinki szlaku, np. od Komańczy do Cisnej (długość ok. 29 km) mogą być uciążliwe, ale latem, przy długim dniu, są one do pokonania.

Od centrum Komańczy szlak kieruje się leśną drogą na wschód, przekracza zalesiony dział ciągnący się od Kamaf-Iowego Łazu (700 m) na pomoc i zbiega w dolinę Osławy koło miejscowości Prełuki. Dalej podąża wzdłuż torowiska kolejki leśnej w górę rzeki do wsi Duszatyn. Miejscowość tę trudno właściwie nazwać wsią, jest to osada złożona z leśniczówki i kilku domów robotników leśnych wybudowanych w latach 1972—1974, niepozorna i zaniedbana. Dawna wieś Duszatyn powstała w XVI w., do 1946 r. zamieszkała przez Łemków została wysiedlona, a opuszczone domy uległy zniszczeniu. Ślad

99

wsi najdłużej znaczyła zwalona kopuła zrujnowanej cerkwi, w końcu i ona zniszczała lub padła ofiarą wandali. Zanim ponownie osiedlił się tu człowiek przez całe lata była tu pustka i głusza.

Warto tu zwrócić uwagę na przełom Osławy. Rzeka zatacza­jąc wielką pętlę wokół wzgórza zwanego Łokieć, przewala się wśród skalnych progów i głazów. W najciekawszym miejscu brzegi przełomu spina piękny w kształcie i proporcji betonowy most łukowy kolejki leśnej wybudowany w 1957 r.

Od Duszatyna szlak kieruje się dalej na wschód w górę doliny potoku Olchowatego, ku masywowi Wysokiego Działu i wnet rozpoczyna wspinaczkę na Chryszczatą. Mniej więcej w połowie podejścia, na wysokości 683 m i 701 m n.p.m., wśród jodłowo-bukowego lasu znajdują się dwa urocze Jeziorka Duszatyńskie stanowiące jedną z osobliwości regionu. Ludowe podanie powiada, że jeziorka powstały za sprawą złego, tj. diabła, przez tutejszych górali nazywanego biesem, który lecąc na ognistej kuli miał spaść w Stedw Lesie. Inna wersja tej legendy powiada, że biesa bardzo zdenerwowała budowa ko­lejki, którą akurat prowadzono w dolinie Osławy. Chcąc zniszczyć budowę ulepił ogromną żywiczną kulę i rzucił nią w kierunku kolejki. Nie doleciała ona jednak do miejsca przeznaczenia i spadła w Steciw Lesie czyniąc ogromną wyrwę w zboczu Chryszczatej, którą wnet wypełniła woda. Czy to za sprawą diabelskich mocy czy też nie, faktem jest, że pewnego czerwcowego dnia 1907 r. po długotrwałych i ulewnych desz­czach oderwał się kawał zbocza Chryszczatej. Olbrzymie masy ziemi i skał runęły w dół waląc po drodze wiekowy las. Zwały rumowiska zatarasowały w kilku miejscach koryto potoku Olchowatego, tworząc naturalne tamy. Powstałe zagłębienia

100

wnet wypełniła woda. Oprócz licznych rozlewisk powstały trzy naturalne jeziorka, z których dwa zachowały się do dziś. Trzecie, najniżej położone, za sprawą właściciela tutejszych dóbr. hr. Potockiego zostało w 1925 r. zlikwidowane, ponoć celem wyłapania ogromnych pstrągów, które tu żyły. Wielkie pstrągi były w jeziorkach jeszcze kilkanaście lat po wojnie, widać je było w przejrzystej toni, póki nie zostały wyłapane. Ogromne osuwisko objęło teren o powierzchni około 30 ha na długości 2 km i poruszyło masy ziemi o objętości 10—12 min m3. Łomot obrywanych i przewalających się mas ziemi i skał, trzask łamanych drzew, połączony w jedną całość stworzyły tak ogromny huk, że zerwani ze snu mieszkańcy Duszatyna po­śpiesznie porywali podręczny dobytek i w popłochu opuszczali domostwa.

Według pomiarów przeprowadzonych w 1965 r. pierwsze jeziorko, mniejsze i niżej położone, miało powierzchnię 0,45 ha i głębokość 6,2 m. Drugie jeziorko, wyżej położone i znacznie większe, miało lustro wody wielkości 1,25 ha i głębokość 5,8 m. Pierwotnie były one dużo większe i głębsze. W głębi przejrzystej wody widoczne są jeszcze resztki pni drzew zatopionego niegdyś lasu. Jeziorka są systematycznie zamulane. W okresie sześć­dziesięciu lat zmniejszyły się niemal o połowę, zapewne z czasem znikną całkiem, póki istnieją warte są obejrzenia. W okolicy jeziorek widoczne są jeszcze ślady wielkiego osuwiska — niena­turalne zagłębienia i zwałowiska ziemi. Największa wyrwa nazywana jest Diabelskim Młynem. Jeziorka wraz z otaczają­cym je lasem od 1957 r. tworzą rezerwat przyrody pod nazwą “Zwiezie".

Od jeziorek szlak wyprowadza lasem na szczyt Chryszczatej (997 m) z betonowym słupem punktu geodezyjnego i resztkami

101

wieży widokowej. Od Komańczy około 11 km — 4,30 godz. Niegdyś po drodze były urocze polany, dostarczające jagód i rozległych widoków. Na jednej z nich, jeszcze 20—25 lat temu, widoczne były resztki cmentarza wojennego, ślad krwawych zmagań jakie miały tu miejsce zimą na przełomie lat 1914/1915. Dziś wszystko zarosło lasem, a miejsce cmentarza znaczy jedynie drewniany krzyż postawiony przez harcerzy przed kilku laty. Zarośnięty szczyt Chryszczatej pozbawiony jest widoków. Tylko z położonych w pobliżu polan można jeszcze co nieco zobaczyć.

Dalej szlak prowadzi wyniosłym grzbietem Wysokiego Działu w ogólnym kierunku na południowy wschód. Po 1,30 godz. marszu osiągamy przełęcz Żebrak (812 m) z polaną i węzłem leśnych dróg, które schodzą się tu od Bystrego, Mikowa i Woli Michowej. Przed laty na odludziu tym stała żydowska karczma zwana Żebrak. Na mapach tzw. wojs­kowych przełęcz ta nosi nazwę Kunickiego. Nazwa ta związana jest z nazwiskiem Mikołaja Kunickiego, dowódcy oddziału partyzanckiego, który przywędrował w Bieszczady z Lasów Lipskich i ukrywał się przez pewien czas w ostępach Chrysz­czatej. Na następnej przełęczy (928 m) za Jaworem od szlaku czerwonego odgałęzia się w prawo szlak' czarny prowadzący przez Jabłonki, Łopiennik i Jaworzec na Przełęcz Orłowicza pod Smerekiem. Szlak ten można doskonale wykorzystać jako wariant szlaku czerwonego. Dojście nim w rejon pasma połonin jest nieznacznie krótsze (3,5 km), ale i mniej atrakcyjne.

W dalszym dągu szlak pokonuje kolejne wyniosłości grzbie­tu: Wołosań (1071 m), Sasów (1010 m), Berest (942 m), Osinę (963 m) i kamienisty Hon (820 m), z którego schodzi w dolinę Solinki do Cisnej. Opisany odcinek od Komańczy ma długość około 29 km, na jego przejście potrzeba 11—12 godz.

102

Przy zejściu do Cisnej, pod lasem, oczekuje nas małe schronisko PTTK typu bacówka oddane do użytku w 1986 r. Niżej we wsijest hotel leśników i prywatne schronisko “Okrąg-lik". Dalsza część szlaku prowadząca od Cisnej do wsi Smerek jest bardziej atrakcyjna. Odcinek ten jest krótszy (l 7 km) i łatwy do pokonania w ciągu 6—7 godz. Idąc od środka wsi prze­kraczamy Solinkę i rozpoczynamy żmudną i początkowo nudną wspinaczkę stromym i zalesionym stokiem, ku grzbietowi Rożków (935 m). W lesie ścieżka jest często błotnista, a przejście utrudniają liczne wykroty i rozłogi jeżyn. Po dotarciu do grzbietu przejście staje się bardziej ineteresujące. Szlak prowadzi wśród strzelistych buczyn śladem wyraźnej starej dróżki. Szcze­gólnie barwnie i malowniczo jest tu wiosną i jesienią. Wiosną wnętrze lasu staje się barwnym kobiercem kwiatów, masowo kwitnie tu śnieżyczka. Jesienią buki barwią się złotem i czerwie­nią, a wśród odgłosów lasu często można usłyszeć porykiwania jeleni. Wyżej na grzbietach pojawia się coraz więcej otwartych przestrzeni, małych polanek i większych połonin, przetykanych pasmami karłowatych buczyn. Ścieżka wije się wśród wysokich traw i borówczysk, latem pełnych jagód. Ogólny kierunek szlaku wyznacza długi grzbiet spływający od przygranicznego szczytu Jasło ku dolinie Solinki, z kilkoma wierzchołkami poprzedzielanymi głębokimi siodłami. Mijamy kolejno Wor-wosokę (1069 m), Małe Jasło (1102 m) i Szczawnik (1098 m) i za głęboką przełączką podchodzimy na wyniosły szczyt Jasła (1153 m).

Z przełączld dogodne zejście nieznakowaną ścieżką do wioski Przysłup — 1,30 godz. W podejściu, po prawej stronie grzbietu, niemal spod ścieżki wybija obfite źródło doskonalej wody. Szczyt Jasła oznaczony punktem geodezyjnym i okryty

103

rozległą połoniną stanowi doskonały punkt widokowy. Stąd roztacza się jedna z najrozleglejszych panoram w Bieszczadach. Wspaniale prezentuje się pasmo połonin ze Smerkiem, Połoniną Wetlińską i Połoniną Caryńską, aż po widoczną daleko na wschodzie grupę szczytów z Tamicą i Haliczem oraz pasmem granicznym z Wielką Rawką, Krzemieńcem i Rąbią Skałą. Z przeciwnej, tj. zachodniej strony na pierwszym planie widać masywy Hyriatej i Matragony, a na północy pasmo Wysokiego Działu i grupa Łopiennika, nie licząc niekończącej się masy większych i mniejszych wzniesień sięgających aż po krańce horyzontu. Jasło zwane było dawniej Jasiel lub Wiasiel. Nazwa ta jest pochodzenia wołoskiego i oznacza dolinkę lub wyżłobio­ne miejsce w górach.

Z Jasła idziemy dalej szlakiem czerwonym na południowy wschód. Wnet do szlaku czerwonego dołącza od zachodu graniczny szlak niebieski. Zejście nim do Roztok Górnych — 1,30 godz. Nieco dalej osiągamy niewyraźny wierzchołek Okrąglika (1101 m) położony w zworze grzbietów w paśmie granicznym. Z małej polanki widok na słowacką stronę Karpat. Szlak niebieski i czerwony biegną krótko razem wzdłuż granicy. Ten ostatni skręca wkrótce w lewo i z grzbietu granicznego schodzi na małą przełączkę. Dawniej szlak czerwony zbiegał z przełączki w lewo lasem w dół, w dolinę potoku Bystry, wzdłuż którego docierał drogą do Smereka. Dziś pozostał tu tylko ślad ścieżki. W 1986 r. przebieg szlaku został zmieniony. Obecna jego trasa jest bardziej interesująca, prowadzi grzbietem bocznego ramienia pasma granicznego. Na mapach wojskowych l: 50000 grzbiet ten nosi nazwę Wielka Grań Wopistów, jego kulminację stanowi widokowa Fereczata (1102 m) z rozległą połoniną od południa i wschodu. Ładny stąd widok na pasmo graniczne

104

z Płaszą, Dziurkowcem i Rąbią Skalą, charakterystyczny stożek Paprotnej na południowym wschodzie oraz wierzchołki Krze­miennej, Łopiennika, Łopienki i Durnej na pomoc i pobliskiego Jasła na zachód.

Z Fereczaty ścieżka zbiega lastem i polanami w dół, miejscami dość stromo. U krańca lasu szlak przecina niedawno zbudowaną drogę leśną tzw. stokówkę. Zdziwić może wzgędnie dobra droga na tej wysokości, kilkadziesiąt lat temu nasze zaskoczenie było by jeszcze większe. Po trasie obecnej drogi prowadziła bowiem kolejka leśna wybudowana w latach 1900—1904. Wiodła ona od stacji Majdan, zboczami góry, do uroczyska Beskid u krańca doliny Smereka. Trasa kolejki była wprost karkołomna, wiła się zboczami gór przekraczając liczne jary i parowy potoków, na których pobudowano drewniane mosty mające do 40 m wysokości. W latach trzydziestych, po wycięciu dostępnych drzewostanów kolejkę rozebrano, a tory sprzedano. Przez rozległe pastwiska i łąki szlak schodzi do Smereka (600 m n.p.m.), wsi ładnie położonej w dolinie Wetlinki. Od Cisnej około 7 godz.

Przed nami najciekawsza wędrówka przez pasmo połonin. Przechodzimy w bród na drugą stronę rzeki. Wnet szlak wchodzi w obszar Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Należy pamiętać o zasadach ochrony przyrody obowiązujących na terenach parków i nie schodzić ze znakowanego szlaku. I znowu mamy przed sobą prawie całodzienną wędrówkę przez długi grzbiet górski aż do Brzegów Górnych —14 km. Dla bardziej wytrwałych można nawet zalecić przejśce przez następną Poło­ninę Caryńską do Ustrzyk Górnych —o dalsze 9 km. Najczęściej jednak turyści zatrzymują się w schronisku na Połoninie Wetlińskiej. Szlak prowadzi początkowo przez dzikie młodniki

105

i stare buczyny przetykane połaciami nie całkiem zarosłych jeszcze polan. W gęstwinie drzew można napotkać jeszcze ślady starych dróżek, odnaleźć trasy dawnych pól, które niegdyś sięgały wysoko na zbocza Smereka.

Po minięciu górnej granicy lasu szlak wyprowadza na rozległą połoninę. Ścieżka mija pasy karłowatych buczyn i rozrzucone na zboczach płaty kamiennego grehotu i przez pośrednią wyniosłość z żelaznym krzyżem wychodzi na szczyt Smereka (1222 m). Od wsi 2,30 godz. Szczyt Smereka wieńczy skalna grań przedzielona naturalną głęboką szczerbą, opodal której znajdują się dziwne rozpadliny sięgające gdzieś daleko w głąb góry. Na pomocnym skłonie szczytu rozprzestrzeniły się skarlałe krzewy jarzębiny i olchy kosej, miejscami pojawiają się chimeryczne świerki. Ze szczytu rozległa panorama. Na połu­dniowym wschodzie widać majestatyczne garby Połoniny Wet-linskiej z bocznym kopcem Hnatowego Berda. W obniżeniu jej grzbietu rysują się w głębi kontury Połoniny Caryńskiej, a jeszcze dalej Tamicy. Dookoła góry i góry, które wprost trudno wymienić i opisać. Ich widok będzie nam towarzyszył przez ponad 2-godzinną wędrówkę odkrytym grzbietem. Ze szczytu szlak kieruje się na południowy wschód i schodzi na głębokie i szerokie siodło zwane Przełęczą Orfowicza (1078 m). Bezimienne uprzednio siodło otrzymało tę nazwę w 1974 r. dla uczczenia pamięci dr Mieczysława Orfowicza, nestora turystyki polskiej, autora pierwszego przewodnika po Polsce i pierwszego powojennego przewodnika po Bieszczadach. Na przełęczy węzeł szlaków turystycznych. W lewo odgałęziają się szlaki:

żółty do Zatwamicy — zejście 3 godz., czarny do schroniska PTTK w Jaworzcu - dojście 2,30 godz. W prawo schodzi szlak żółty do Wetliny — l godz., doprowadzający w dalszym dągu do szlaku granicznego w rejonie Rabiej Skały.

106

Dalej szlak prowadzi wąskim grzbietem, ścieżką wijącą się wśród wysokich traw i borówczysk, a potem pozostawiając po prawej stronie skalną kopę Hnatowego Berda (1187 m), wy­prowadza stromo na główny szczyt Połoniny Wetlińskiej (1253 m). Od Smereka l ,30 godz. Zanim wejdziemy na kulmina­cję Wetlińską, popatrzmy chwilę na wyróżniającą się oryginalną sylwetką szczyt Hnatowego Berda, przez który do niedawna wiodła popularna ścieżka z Wetliny na Połoninę. W szczytowej partii góry opadającej w dół niemal pionową zerwą występują charakterystyczne grzędy, urwiska i rumowiska głazów. Nadają one górze groźny i posępny wygląd, odpowiadający związanej z nią legendarnej tragedii. Przed wiekami — kiedy to dokładnie nie wiadomo — mieszkał w Wetlinie niejaki Hnat, potomek ruskich rycerzy. Zakochał się on w wielce urodziwej dziewce, której rodzice nie dali mu jej jednak poślubić, gdyż zamierzali oddać ją do klasztoru. Gdy na Wetlinę napadła tatarska wataha, dzielny Hnat na czele garstki wojowników pobił najeźdźców i uwolnił wybrankę, którą pojął za żonę. Szczęście nie było mu jednak pisane. Tym razem na wieś napadli zbójcy węgierscy i żona Hnata zginęła w płonącym domu. Zrozpaczony rycerz odebrał sobie życie, rzucając się wraz z koniem z urwistej góry, która odtąd nosi jego imię. Nazwa góry jest pochodzenia wołoskiego, można ją przetłumaczyć jako Ignacowe Pastwisko lub Ignacowa Skała. Hnat to po naszemu lgnąc. Wołoska nazwa berdo oznacza urwistą górę lub górskie pastwisko.

Połonina Wetlińską w połączeniu z sąsiednim Smerekiem stanowi długi (ok. 8 km) i rozległy masyw górski z szeregiem bocznych ramion spływających na północ ku dolinie Sanu, w których wyróżniają się wyniosłości: Bukowina (910 m), Stoły (968 m), Magurka (911 m), Jawomiki (885 m) i Dwer-

107

nik-Kamieó (1004 m). Sama Połonina Wedińska tworzy wąski i oryginalnie ukształtowany grzbiet górski z dwoma charak­terystycznymi wierzchołkami (1253 m i 1255 m) w najwyższej partii i dodatkowym szczytem wysokości 1232 m na wschodnim krańcu. W jej rejonie występuje bogata szata roślinna. Latem spotyka się tu kwiaty pełnika europejskiego, lilii złotogłów, goździka skupionego i powojnika alpejskiego.

Ze szczytu Wetlińskiej roztacza się wspaniała panorama gór. Prosto na wschód za ostatnim wierzchołkiem ze schroniskiem widać sąsiedni masyw Połoniny Caryńskiej, a w głębi za nim wierzchołki najwyższej partii Bieszczadów Zachodnich z Tami-cą, Krzemieniem i Haliczem. Na południu całe pasmo graniczne od Jasła aż po Wielką Rawkę, a na pomocy za szeregiem szczytów wał Otrytu. Poniżej wschodniego wierzchołka znaj­duje się małe schronisko PTTK. Domek na połoninie zwany w przeszłości “Chatką Puchatka", “Republiką Wetlińską" czy też po prostu tawemą posiada bogatą historię. Obiekt został wybudowany przez wojsko w okresie tzw. zimnej wojny. Takich obiektów było w górach kilka. Drugi stał na szczycie 873 pod Łopiennikiem, służył studentom za schronisko, lecz w końcu spłonął. W 1956 r. wojsko przekazało budynek dla PTTK. Zanim urządzono schronisko przez kilka lat gospodarzyli tu harcerze i studenci, a w czasie ich nieobecności turyści i tubylcy niszczyli pospołu to co inni zrobili. Ostatecznie zdewastowany budynek został w latach 1965 —l 966 wyremontowany staraniem PTTK. Od 1967 r. czynne jest tak potrzebne schronisko. Pierwszym gospodarzem schroniska był pan Lutek Pińczuk, jeden z bieszczadzkich wagabundów, postać bardzo tu znana i popularna. Lutek przywędrował w Bieszczady po raz drugi w 1961 r. i tu już pozostał. Początkowo mieszkał w starej

108

piwnicy w Brzegach Górnych potem różnie bywało, aż w końcu wziął w dzierżawę domek na połoninie. Lata pobytu Lutka i jego żony Urszuli przypadają na okres najbardziej masowego napływu turystów w Bieszczady. Oni stworzyli w schronisku swoistą atmosferę, która pozostała do dziś. Wówczas przy domku był istny zwierzyniec — koń Erat, kozy Zuzia i Frunia, egzotyczna lama Iwan i bawiący turystów osioł Gapa. Potem w schronisku gospodarzyła pani Urszula, a od 1991 roku jest tu ponownie Lutek. W międzyczasie schronisko zostało wyremon­towane i powiększone, urządzono tu stałą dyżurkę GOPR. Poniżej domku, przy granicy lasu jest źródło. Od domku szlak przeskakuje z jednej skalnej grzędy na drugą, a potem stromym zboczem zbiega w kotlinę Brzegów Górnych (dawniej Berhy Górne), położonych przy drodze CisnąUstrzyki Górne. Od Smereka — 6 godz.

Z doliny szlak kieruje się na Połoninę Caryńską. Na wzgórku, u wejścia na szlak, stała niegdyś cerkiew. W ol­szynowej gęstwinie można znaleźć jeszcze resztki cmentarnych krzyży. Przed nami żmudne i strome podejście. Po pokonaniu blisko 500 m różnicy wysokości szlak wydostaje się do grzbietu, a wkrótce potem osiąga szczyt połoniny Caryńskiej (1297 m). Od Brzegów Górnych 1,30 godz.

Połonina Caryńską tworzy ciekawy grzbiet górski długości około 4 km z czterema znaczniejszymi wyniosłościami. W szczy­towej partii grzbietu uwidaczniają się interesujące zerwy skalne, a na zboczach zalegają rozległe płaty grehotu. Z całej części grzbietowej rozległe widoki na pasma górskie Bieszczadów. Przy dobrej pogodzie można stąd dojrzeć Pikuj, Starostynę i Połoninę Równą w Bieszczadach Wschodnich. Nieco poniżej szczytu szlak czerwony krzyżuje się ze szlakiem zielonym

109

prowadzącym z Magury Stuposiańskiej na Małą Rawkę. Zejście nim do schroniska na Przystupiu — 1,30 godz., do schroniska PTTK pod Małą Rawką - l godz.

Z ostatniego wierzchołka Caryńskiej szlak zbiega stromo połoniną, a potem lasem w dolinę Wołosatego do Ustrzyk Górnych (650 m n.p.m.).

Przejście od Brzegów Górnych do Ustrzyk Górnych zajmie nam około 4 godz.

W Ustrzykach Górnych jest schronisko PTTK, placówka GOPR, camping PTTK, restauracja, poczta i sklep. Warto zatrzymać się tu kilka dni celem odbycia 2—3 wycieczek umożliwiających zwiedzenie najciekawszych partii Bieszczadz­kiego Parku Narodowego. Propozycje wycieczek podano w opi­sie BPN.

Z Ustrzyk Górnych szlak kieruje się na południowy wschód w górę doliny potoku Terebowiec, wnet jednak opuszcza ją i rozpoczyna mozolną wspinaczkę zalesionym zboczem Szero­kiego Wierchu. Na długości niespełna 3 km podchodzimy blisko 500 m w górę. Po drodze mijamy kilka widokowych polanek (ustawione tu deszczochrony i ławy zapraszają do wypoczynku) i poprzez pas karłowatych buczyn wydostajemy się na połoninę Szerokiego Wierchu osiągając jego zachodnią kulminację wyso­kości 1243 m. Przed nami rozległa wspaniała panorama najwyż­szych bieszczadzkich szczytów. Po lewej stronie, za głębokim kotłem Terebowca, grzbiet Bukowego Berda, na wprost Krze­mień, Halicz i Tamica. Widok ten towarzyszy nam przez cały czas wędrówki. Szlak prowadzi rozłożystą wierzchowiną na wschodni najwyższy wierzchołek góry (1315 m), z którego kulminacji możemy podziwiać wspaniałą kopę Tamicy. Ścieżka schodzi na siodło zwane Przełęczą pod Tamica (1286 m)

110

oddzielające wierzchołki Szerokiego Wierchu i Tamicy. Stano­wi ono tradycyjne miejsce odpoczynku turystów przed dalszą wędrówką. W siodle węzeł szlaków turystycznych. Od Wołosa­tego dochodzi tu szlak graniczny niebieski, który prowadzi dalej na Krzemień. Zejście nim do Wołosatego — 1,30 godz. Tu rozpoczyna się krótki szlak żółty prowadzący na szczyt Tamicy —dojście w niespełna 15 min.

Szlak czerwony omija Tamicę i skręcając w lewo schodzimy na jeszcze niżej położoną przełęcz pomiędzy Tamica a Krzemie­niem. Zanim udamy się dalej szlakiem czerwonym nie możemy pominąć okazji wyjścia na najwyższy szczyt naszych Biesz­czadów. Ścieżka trawersując dość łagodnie pomocny stok góry wyprowadza na skalistą kopę Tamicy (1346 m) oznaczoną punktem geodezyjnym i wysokim żelaznym krzyżem. Szczyt Tamicy wyniesiony przeszło 500 m ponad dolinę Wołosatki w rejonie Wołosatego, oddzielony od sąsiednich grzbietów głębokimi przełęczami, posiada ciekawą i charakterystyczną sylwetkę. Wąski, ostry i nieco wydłużony grzbiet góry, z dwoma wyraźnymi wierzchołkami, wyściełają złomiska skał i żłobią bruzdy naturalnych rowów tektonicznych, a także resztki okopów wydłubanych w trakcie obu wojen światowych. Z połu­dniowej strony szczytu opada kilkadziesiąt metrów w dół niemal pionowa skalna ściana, a niżej zalegają płaty kamiennego grehotu. Na szczycie żelazny krzyż ustawiony w 1987 r. dla upamiętnienia pobytu ks. Karola Wojtyły, który był tu 5 lipca 1954 r. Tamica stanowi atrakcyjny punkt widokowy. Rozległa panorama rozciągająca się z jej wierzchołka należy do najbar­dziej atrakcyjnych w Bieszczadach. Dookoła widać niekończące się wprost szczyty i grzbiety gór, które wszystkie niepodobna wymienić i opisać. W najbliższym otoczeniu — patrząc od

111

północy ku wschodowi — widać Bukowe Berdo, strzępiasty grzbiet Krzemienia, Kopę Bukowską, Halicz, Rozsypaniec i Połoninę Bukowską. Po stronie południowej — od charak­terystycznej kopy Wielkiej Rawki poczynając —widać wierchy grzbietu granicznego przedzielone głęboką przełęczą Beskid, nad którą od wschodu podnosi się wydatny Menczył. W dole wspaniała dolina Wołosatego. Przy dobrej pogodzie daleko na południowy wschód można dojrzeć szczyty wschodniej części Bieszczadów, wśród których wyróżnia się Pikój i Połonina Równa, a jeszcze dalej dostrzec Gorgany.

Ze szczytu Tamicy wracamy do szlaku czerwonego. Ścieżka kieruje się na pomocny wschód i zbiega na obszerne siodło (l 160 m) pomiędzy Tamicą a sąsiednim Krzemieniem. Po drodze, opodal ścieżki, napotykamy zawsze obfite źródło doskonałej wody, jedyne przy szlaku w całym tym rejonie. Latem jest w pobliżu sezonowy posterunek GOPR.

Na wprost przed nami podnosi się masywny grzbiet Krze­mienia (1335 m) z charakterystycznie szczerbatą skalną granią. Dawniej szlak czerwony wiódł prosto w górę i potem prowadził wzdłuż jego grani dostarczając wędrowcom wielu wrażeń widokowych i poznawczych. Od kilku lat, z uwagi na dosłowne rozdeptanie grzbietu, ścieżka ta została zamknięta dla turystów, podobno czasowo. Obecnie od siodła szlak czerwony skręca w prawo i trawersując południowy stok Krzemienia wyprowa­dza na wschód jego kraniec. Omijając wyniosłą i przybraną skałami Kopę Bukowską (1320 m) szlak wyprowadza na oznaczony punktem geodezyjnym szczyt Halicza (1333 m).

Przejście z Ustrzyk Górnych na Halicz zajmuje nam około 5 godz. czasu, natomiast od Przełęczy pod Tamicą prawie 2 godz. Halicz, stanowiący trzecią w kolejności najwyższą

112

wyniosłość Bieszczadów, wyróżnia się obszernym trawiastym wierzchołkiem, dostarczającym rozległych widoków. Nie opisu­jąc ponownie wymienionych już panoram, które ze wszystkich szczytów tej partii gór są mniej więcej podobne, zwrócę uwagę na widok jaki roztacza się stąd w kierunku wschodnim i połu­dniowym. Szczyt góry wznosi się nad dolinę górnego Sanu, która w całej okazałości widoczna jest w dole, niemal od samych jego źródeł. Pod nami ogromne przestrzenie zalesionych grzbie­tów, zboczy i niższych szczytów, porozcinane dolinkami róż­nych strumieni. W dole widać jasne plamy łąk, gdzie niegdyś były wsie Bukowiec, Beniowa, Tamawa Wyżną i Sokolild oraz zabudowania gospodarstwa rolnego w Tamawie Niżnej. Po przeciwnej stronie Sanu stanowiącego tu granicę państwową z Ukrainą, podnoszą się grzbiety Czerwonego Wierchu, Siań-skiego i Buczka, a dalej wyróżniająca się Paraszka. W kierunku południowo-wschodnim, tam gdzie ciągnie się główny grzbiet Beskidów Wschodnich, na bliższym planie można dostrzec Połoninę Równą, Ostrą Horę, Pikój, Starostynę i Ruski Put, a na krańcach horyzontu dalekie szczyty Popadli i Sywuli w Gorganach. Nazwa Halicza jest ponoć bardzo stara. Według węgierskich kronik na tym szczycie miały się schodzić granice trzech ościennych państw — Polski, Rusi i Węgier. Tu wedle podań było ulubione miejsce biesiadowania beskidzkich zbój­ców i hultajów. Za układem głównego grzbietu szlak kieruje się teraz na południe, mija charakterystyczny Rozsypaniec (1280 m), w rejonie którego napotykamy dziwaczne bloki skalne zwane rozsypańcami i schodzi w obniżenie nieprawidłowo nazywane Przełęczą Bukowską (1120 m), do drogi i granicy państwowej. Właściwa przełęcz wys. 1107 m znajduje się nieco dalej na wschód. Dalej wzdłuż granicy ciągnie się wspaniały

113

grzbiet Połoniny Bukowskiej. Napotkana tu droga została zbudowana przed laty przez administrację lasów państwowych, kończy się niedaleko po drugiej stronie przełęczy. Podobno miała być prowadzona jeszcze dalej do doliny Sanu i łączyć się z drogą biegnącą od Stuposian w kierunku Sianek. W pewnym czasie realizacja tego odcinka została jednak poniechana. Celem doprowadzenia drogi do przełęczy dokonano wówczas nawet drobnej korekty granicy państwowej, powód budowy musiał więc być ważny.

Z przełęczy szlak zbiega na zachód w dolinę Wołosatki. Przed nami kilkukilometrowy marsz kamienistą drogą, mimo pięknych widoków dość uciążliwy i nużący. Schodzimy w kotli­nę położoną u zbiegu potoków Zgniłego i Wołosatki i dalej wzdłuż doliny tego ostatniego do osady w Wołosatem. Od Halicza niespełna 3 godz. marszu.

Wierchami pasma granicznego (od Nowego Łupkowa na Krze­mień) — szlak niebieski

Długość 78 km, czas przejścia około 30 godz., co wymaga 4—5 dni marszu

Wzdłuż granicznego grzbietu Karpat wyznakowany jest szlak niebieski zwany granicznym. Prowadzi on przez góry Beskidu Niskiego i Bieszczadów, przeważnie głównym grzbie­tem Karpat lub w bezpośrednim jego sąsiedztwie. Oznacza to, że biegnie on wzdłuż granicy państwowej lub w strefie przygranicz­nej. Z tego też względu wskazane jest zgłoszenie zamiaru jego przejścia w najbliższej placówce Straży Granicznej i zachowanie należytej uwagi w czasie poruszania się wzdłuż granicy. Węd-

114

rówkę bieszczadzkim odcinkiem szlaku granicznego proponuje­my zacząć od Nowego Łupka, osady położonej przy linii kolejowej Zagórz-Łupków i opodal drogi karpackiej Komań­cza-Cisną. W Nowym Łupkowie znajduje się początkowa stacja bieszczadzkiej ciuchci. Szlak jest bardzo ciekawy, lecz stosunkowo rzadko uczęszczany, zapewne z uwagi na niedogod­ność położenia (strefa graniczna) jak i brak zagospodarowania turystycznego. Wędrówka nim wymaga niestety noszenia sprzę­tu biwakowego. Długość bieszczadzkiego odcinka tego szlaku, od Nowego Łupkowa po Krzemień, wynosi 78 km, a czas przejścia około 30 godz. Przejście szlaku należy podzielić na kilka odcinków dogodnych do pokonania w ciągu jednego dnia. Należy mieć na uwadze, że nie wolno biwakować na granicy, a także w strefie BPN, poza wyznaczonymi do tego celu miejscami.

Od Nowego Łupkowa szlak prowadzi drogami do zniszczo­nej wsi Zubeńsko, po której pozostała tylko samotna kapliczka, stąd wydostaje się do głównego grzbietu w rejonie Głębokiego Wierchu (890 m). Dalej prowadzi grzbietem wzdłuż granicy ze Słowacją poprzez jego kulminacje: Wysoki Gron (905 m), Wierch nad Łazem (857 m), Gmyszów Wierch (870 m) i Rydo-szową (885 m). Cały ten odcinek szlaku jest zalesiony i tylko miejscami pojawiają się mniej lub bardziej widokowe polany. Szerszy widok otwiera się tylko ze szczytowej polany Rydoszo-wej. Z tego ostatniego szczytu szlak schodzi w obniżenie Balnicy, położone w górnym krańcu doliny Oslawy. Niegdyś w pobliżu była mała bojkowska wieś Balnica, dziś jest tu tylko stacja kolejki leśnej. Od Nowego Łupkowa około 6,30 godz.

W Balnicy lub niedalekiej Solince można zakończyć pierw­szy dzień wędrówki. W rejonie Balnicy wyraźny dotąd grzbiet

115

Karpat niemal całkowicie znika, zwłaszcza, że granica schodzi nieco na jego południową stronę. Przesunięto ją przed laty w toku modernizacji szlaku kolejki, która poprzednio przebie­gała przez teren Słowacji. Od następnej osady Solinka, gdzie jest leśnictwo i tylko parę domów, szlak ponownie osiąga grzbiet. Przed nami odcinek szlaku znacznie ciekawszy od poprzed­niego, góry wyższe i bardziej widokowe, ubrane w liczne polany. Mijamy Czerenin (929 m), dalej wyższy od niego Stryb (l 011 m). Jako ciekawostkę można podać, że opodal granicznej ścieżki w rejonie Czerenina leży powalony w gąszczu stary słup graniczny ze znakiem Polski, Słowacji i Węgier. Po utworzeniu oddzielnego państwa słowackiego w 1939 r. tu schodziły się granice trzech ościennych państw. Niedaleko za Strybem szlak skręca na północ i zbiega stromo na przełączkę (833 m) pod samotnym szczytem Kiczerki i drogą dochodzi do malej wioski Roztoki Górne. Od Solinki 3,30 godz. Roztoki Górne położone u podnóża Przełęczy nad Roztokami (801 m) zwanej po słowackiej stronie Przełęczą Ruską, przez którą prowadziło niegdyś ruchliwe przejście graniczne na południową stronę Karpat, mają dziś zaledwie kilka domów. Jest tu placówka Straży Granicznej, a latem czynna baza studencka. Z Roztok Górnych szlak wydostaje się do grzbietu granicznego w pobliżu Okręglika (1101 m), gdzie chwilowo łączy się ze szlakiem czerwonym. Dalej znowu idziemy wzdłuż granicy. Trasa cieka­wa i urozmaicona koniecznością pokonywania kolejnych gar­bów grzbietu, pełna stromych podejść i nie mniej uciążliwych zejść. Graniczna ścieżka prowadzi przez bukowe lasy przetyka­ne płatami polan oraz spore połoniny Płaszy (l 163 m) i Dziur-kowca (1188 m). Z obu tych znaczących wyniosłości roztaczają się rozlegle widoki na Polską i Słowacką stronę Karpat.

116

Szczególnie ciekawie przedstawiają się stąd pozostałe za nami partie grzbietu granicznego oraz widoczny przed nami wyniosły szczyt Rabskiej Skały opadający na południe niemal pionową urwistą skalną ścianą. W ostatnim stromym podejściu szlak wydostaje się na zachodni szczyt Rabiej Skały (1199 m) oznaczony punktem geodezyjnym. Od Roztok Górnych około 6 godz. W rejonie tego szczytu wkraczamy w obręb Bieszczadz­kiego Parku Narodowego, którego zachodnia granica przebiega tu od Wetliny przez Jawronik i Paprotną. Tu do szlaku niebieskiego dołącza szlak żółty z Przełęczy Orłowicza. Zejście nim do Weffiny około 3,15 godz. Pod względem ukształtowania i bogactwa środowiska przyrodniczego Rąbią Skała stanowi charakterystyczną wyniosłość pasma granicznego. Wyróżniają oryginalne urwisko skalne, od którego pochodzi nazwa góry. Wywodzi się ona od rumuńskiego słowa rabyj co znaczy pstry. Rąbią Skała to inaczej Pstra Skała. Po słowackiej stronie góry, obiętej także ochroną, znajduje się rezerwat “Rąbią Skała". Z polan ładne widoki. W kierunku wschodnim podnoszą się kolejne wierchy pasma granicznego, dalej połoniny Małej i Wielkiej Rawki, a w głębi wierzchołki Szerokiego Wierchu, Tamicy i Połoniny Bukowskiej. Na północnym wschodzie ukazuje się lesisty kocioł Moczamego obrzeżony pasmem Dziani, a nad nim grzbiet Połoniny Wetlińskiej i Połoniny Caryńskiej. Ze wschodniego wierzchołka (1168 m) szlak zbiega na siodło pod Czerteżem, tu opuszcza grzbiet graniczny i po­przez lasy Puszczy Bukowej schodzi stromo i długo w dolinę Górnej Solinki do uroczyska Moczame. Urocza dolina za­głębiona pomiędzy masywami grzbietu granicznego i Dziani, mimo ogromnej trzebieży okolicznych lasów i dokonywanej przy okazji dewastacji otoczenia, zachowała swoisty urok

117

i bogactwo przyrody. Przed paroma wiekami była w tym miejscu ludzka osada. Zniszczona przez węgierskich zbójców zarosła lasem. W dolinie napotykamy samotną zagrodę, torowi­sko kolejki i drogę, którą szlak podąża w dół z biegiem huczącej po kamieniach rzeki. Po kilku kilometrach marszu osiągamy wschodni kraniec wsi Wetlina. W pobliżu jest nowe schronisko PTTK i pole biwakowe. Od Rabiej Skały 3 godz.

Z Wetliny szlak kieruje się na grzbiet Dziani (930 — 1146 m), którym podąża w kieruku Wielkiej Rawki. Trasa bardzo ciekawa. Prowadzi na przemian przez lasy skarlałych buczyn i piękne widokowe polany, latem pełne kwiecia i jagód, których nie należy zrywać. Szlak prowadzi śladem starej dróżki, miejs­cami wyraźnie jeszcze widocznej, cały czas w górę, poprzez kilka kolejnych kulminacji i poprzez połoninę Małej Rawki (1271 m) osiąga w końcu rozległą kopę Wielkiej Rawki (1304 m). Od Wetliny niespełna 4 godz. marszu.

W rejonie Małej Rawki do szlaku niebieskiego dochodzi szlak zielony z Magury Stuposiańskiej. Zejście nim do schroni­ska PTTK “Pod Małą Rawką" około 30 min.

Wielka Rawka wraz z przyległą Małą Rawką tworzy ciekawą i najwyższą grupę w paśmie granicznym Bieszczadów. Szczytowa partia Wielkiej Rawki posiada charakterystyczny kształt wydłużonej kopy o szerokim połogim grzbiecie i dwo­ma nieznacznie wybijającymi się wierzchołkami wysokości 1302 m i 1304 m. Na najwyższej jej kulminacji stoi stary betonowy słup i zniszczona wieża triangulacyjna. Szczytową partię góry pokrywa połonina wyróżniająca się niezwykle bo­gatym środowiskiem przyrodniczym. Przed włączeniem w ob­ręb BPN połoniny Małej i Wielkiej Rawki stanowiły rezerwat przyrody. Z wierzchowiny rozciąga się wspaniała panorama

118

powszechnie uważana za jedną z najrozleglejszych w Bieszcza­dach. Widać stąd w całej okazałości wszystkie szczyty pasma połonin, całe pasmo graniczne, na zachodzie wielkie masywy Łopiennika i Wysokiego Działu, a na wschodzie dalekie szczyty centralnej partii Bieszczadów i Gorganów.

Ze wschodniego wierzchołka Rawki szlak skręca na wschód i zbiega stromo 650 m w dół, do drogi w dolinie Rzeczycy, którą dociera do Ustrzyk Górnych. Od Wetliny około 6,30 godz. Nie dochodząc do centrum osady, gdzie ulokował się camping i schronisko PTTK skręcamy na drogę w kierunku Wołosatego. Po 5 km marszu docieramy do zabudowań dawnego gospodar­stwa rolnego w Wołosatem, które obecnie zajmuje BPN. Dyrekcja parku przygotowała obiekt do celów turystycznych. Jest tu mały hotel, pole biwakowe, parking strzeżony, sklep i barek. Od zabudowań szlak skręca z drogi w lewo. Ścieżka prowadzi nad parowem potoku Zwór, a potem łąkami i lasami w górę, aż do polany z nikłym źródełkiem i deszczochronem. Nieco dalej szlak napotyka starą, nie uczęszczaną od dziesięcio­leci dróżkę, która bardzo stromo podchodzi na boczne ramię Tamicy. Po trudach wspinaczki czeka nas nagroda. Minąwszy górną granicę lasu szlak wyprowadza na okrytą połoniną lokalną wyniosłość stanowiącą doskonały punkt widokowy. Rozstawione tu ławy zapraszają do wypoczynku, podziwiania krajobrazu i przyrody. Bardzo ładny stąd widok szczególnie na Ukraińską stronę gór. Połoniną idziemy dalej w górę. Przed nami piętrzy się wspaniała, najeżona kopa Tamicy. Minąwszy głazowiska grehotu, szlak doprowadza na siodło (1286 m) pomiędzy Szerokim Wierchem a Tamicą, nieoficjalnie zwaną Przełęczą pod Tamicą. Od Wołosatego około 2 godz.

W siodle węzeł szlaków turystycznych. Do szlaku niebie­skiego dołącza tu główny szlak beskidzki (znaki czerwone).

119

Zejście nim przez Szeroki Wierch do Ustrzykrnych około 2,30 godz. Tu rozpoczyna się krótki szlak na szczyt Tamicy znakowany kolorem żóhym — 15 min. Po krótkim odpoczynku i ewentualnej wyprawie na Tamicę, którą opisaliśmy poprzed­nio, ruszamy w dalszą drogę.

Szlak niebieski i czerwony schodzą razem w dół na szerokie obniżenie (l 160 m) pomiędzy Tamicą, a masywem Krzemienia. Po drodze napotykamy rozpadlinę ze źródłem doskonałej wody. Z siodła szlak czerwony skręca w prawo, natomiast znaki niebieskie wiodą prosto w górę na zachodni kraniec Krzemienia (około 1300 m). Od Przełęczy pod Tamicą 45 min. Na prawo od szlaku, w kierunku południowo-wschodnim ciągnie się skalną grań Krzemienia zpołożoną nieopodal najwyższą jego kulmina­cją (1335 m), niestety od kilku lat niedostępną dla ruchu turystycznego.

Krzemień stanowi jedną z najciekawszych gór w Bieszcza­dach. Charakteryzuje się oryginalnie wykształconą skalną gra­nią zbudowaną z grubych ławic piaskowców, opadającą od strony południa wysokimi zerwami, pełnych głębokich szczerb i załamań. Występuje tu wiele rzadkich roślin wysokogórskich, wschodniokarpackich i naskalnych, min. irga jadalna, róża alpejska, porzeczka skalna, skalnica gronkowa, paprocie: zano-kcica skalna i pomocna oraz pierwiosnka długokwiatowa.

Z grani Krzemienia roztacza się piękna panorama. W naj­bliższym sąsiedztwie — za przełączką — wznosi się najwyższa kulminacja Bukowego Berda, na zachodzie widać szczyty Połoniny Caryńskiej, Połoniny Wetlińskiej i Wielkiej Rawki oraz całą masę innych gór, na południu Tamicę, wprawo od niej

połoninę Szerokiego Wierchu, a z lewej strony w dole wielki kocioł Wołosatki.

120

Szlak niebieski prowadzi dalej aż do Ustrzyk Dolnych. Ten odcinek, oddzielnie znakowany w różnych okresach, nie stano­wi już jednak szlaku granicznego, mimo że razem tworzą jeden dag. Jego opis zamieszczamy w dalszej części przewodnika jako oddzielną całość.

Z Krzemienia szlakiem tym można zejść do Pszczelin — około 3 godz. lub z Bukowego Berda za pośrednictwem szlaku żółtego do Mucznego, mniej więcej tyle samo czasu.

Od Leska na Połoniny (od Leska do granicy BPN) — szlak zielony

Długość 46 km, czas przejścia 16 godz., co wymaga 3 dni marszu

Trasę wędrówki wyznacza szlak zielony wytyczony w latach 1988 —1989 r. staraniem działaczy leskiego oddziału PTTK oraz końcowy odcinek szlaku czarnego. Szlak prowadzi od Leska w ogólnym kierunku na południe w poprzek pasm górskich Bieszczadów, umożliwiając dojście w rejon Połoniny Wetliń­skiej i Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Od centrum Leska szlak prowadzi w górę ul. Źródlanej do źródeł mineralnych i dalej polami na Glinne, wieś i wzgórze o tej samej nazwie, osiągając położoną na kulminacji (448 m) skalę Leskiego Kamienia (pomnik przyrody). Można tu odpocząć, pooglądać krajobraz okolicy, a nawet spróbować wspinaczki na szczyt kamienia. W pobliżu przy drodze do Ustrzyk Dolnych jest pole biwakowe i źródło. Dalej szlak prowadzi przez wertepy daw­nego kamieniołomu, a potem lasem (w części drogą obok poletek leśnych szkółek) na szczyt Czulni (576 m). Masyw Czulni zwany też Patrolą położony w wielkim zakolu Sanu

121

tworzy rozległe i wybitne wzniesienie Pogórza Leskiego. Cał­kowite zalesienie pozbawia go niestety atrakcyjności. Ze szczytu szlak schodzi w dolinę Sanu do wsi Zwierzyn, pięknie położonej w zakolu rzeki. Od Leska około 2,15 godz. Osada pochodząca zXVI w., dawniej zamieszkała przez ludność ukraińską, utraciła niestety pierwotny kształt i zabudowę. Zachowała się jedynie dawna cerkiew (obecnie kościół) murowana z kamienia z drugiej połowy XVIII w. oraz jeden XIX-wieczny dom z charakterys­tycznym podcieniem. Nieco poniżej wsi znajduje się hydroelekt­rownia uruchomiona w 1962 r., do której woda doprowadzana jest z Jeziora Myczkowskiego specjalną sztolnią.

Szlak prowadzi drogą przez wieś, a dalej przez pola i lasy szczelnie okrywające zbocza wzniesień Grodzisko i Berdo, potem poprzez wertepy doliny Bereźnicy, gdzie niegdyś istniała wioska Bereźnica Niżna i wnet dochodzi do wsi Myczków

położonej przy drodze Hoczew-Czarna. Od wsi Zwierzyn 3 godz.

Wieś Myczków wymieniana w XVI w. jest niewątpliwie osadą znacznie starszą. Dawniej była zamieszkała pospołu przez Polaków i Ukraińców żyjących zapewnię zgodnie, o czym świadczą stojące obok siebie dwie świątynie — kościół i dawna cerkiew greckokatolicka, dziś także użytkowana jako kośdół. Obie budowle zostały wzniesione w jednakowym czasie, w 1900 r. z fundacji właściciela wsi Jana Nepomucena Zator-skiego. Na terenie wsi zachowały się resztki zniszczonego parku podworskiego z okazami sędziwych drzew, a na budynku miejscowej szkoły umieszczona jest tablica pamiątkowa po­święcona Zygmuntowi Kaczkowskiemu (1825—1896). Nazwis­ku temu warto poświęcić chwilę uwagi, zwłaszcza, że w pobliżu znajduje się związana z jego życiem wieś Bereźnica Wyzna.

122

Z. Kaczkowski to postać niezwykle barwna i ciekawa. Ogólnie znany jest jako pisarz powieści historycznych tematycznie związanych z dawną ziemią sanocką. Mało kto wie, że był to także polityk i działacz społeczny, zdolny finansista, żarliwy patriota i więzień polityczny, a jednocześnie szpieg pozostający na usługach cesarsko-królewskiej Austńi. Kaczkowski był specem od operacji finansowych. Oprócz niewątpliwego talentu miał dużo szczęścia. Swego czasu głośny był jego udział w uratowaniu Francji, po wojnie z Prusami, przed katastrofą finansową. Ogólnikowo określając cała rzecz polegała na rozpisywaniu pożyczek i obracaniu kapitałami, na czym i on dorobił się sporego majątku. We wspomianej Bereźnicy posia­dał Kaczkowski niewielki majątek, gdzie w latach 1844—1846 mieszkał i gospodarzył.

Od Myczkowa szlak kieruje się w górę wsi i działami wzgórz przez Wierchy (635 m) i Pilsz (583 m) przechodzi do górnej częśd wsi Wołkowyja. Od Myczkowa 2 godz. W dolnej części wioski, nad zalewem jest małe schronisko Polskiego Związku Wędkarskiego oraz pole biwakowe. Szlak przechodzi drogą do zachodniego krańca wsi. Za mostem na Wołkowyjce skręca w lewo i dalej prowadzi przez wertepy, lasy i zagajniki oraz lokalne nierówności grzbietu ciągnącego się od Korbani na pomoc. Zataczając szerokie zakole osiąga górny kraniec wsi Bukowiec i przez następny dział przewija się w dolinę Solinki do Terki. Od Wołkowyjki niespełna 3 godz. uciążliwego marszu stosunkowo nieciekawą trasą. Wieś Terka położona w ustron­nej dolince u podnóża Tołsty i Połomy powstała zapewne w XV w. Z dawnych czasów zachowała się tu murowana dzwonni­ca po nieistniejącej cerkwi, neogotycki kościółek wzniesiony w latach 1930—1932 oraz parę starych chałup.

123

Minąwszy kraniec wsi szlak wspina się przez boczny grzbie­cik zwany Berdyria na szerokie obniżenie pomiędzy Tołstą od północy a Połomą od południa. Ładny stąd widok na dolinę Solinki, masyw Korbani, a z niedalekiej wyniosłości na położo­ną po przeciwnej stronie dolinę Sanu i pasmo Otrytu.

Z otwartej wierzchowiny szlak kieruje się lasami na połu­dnie. Omija wyniosłość Połomy (776 m) i przez Szczydsko (625 m) osiąga obniżenie grzbietu przez które przechodzi leśną droga zdoliny Wetlinydo doliny Sanu. Po prawej stronie wdole słynny przełom Wetliny pod Zawojem i utworzony niedawno rezerwat “Sine Wiry". Za drogą szlak wydostaje się na wierz­chowinę wyraźnego grzbietu, mocno powyginanego i pofalowa­nego, ciągnącego się od Smereka ku północy. Ścieżka pod­nosząc się coraz wyżej przechodzi siedem znaczniejszych kul­minacji, wśród których kolejno wyróżnia się Żołobina (780 m), Bukowina (910 m), Siwara (924 m) i dużo niższa Krysowa (840 m). Idziemy wśród lasów i polan, latem pełnych kwiecia i jagód. Z otwartych przestrzeni ukazują się widoki na wzniesie­nia położone po prawej i lewej stronie grzbietu. Najszersza panorama rozpościera się ze szczytowej polany Bukowiny, skąd widok obejmuje otoczenie od połonin na wschodzie po Łopien-nik na zachodzie i niezliczone pasma gór na pomocy. W rejonie Bukowiny szlak dochodzi do zachodniej granicy BPN, która dalej biegnie równolegle do ścieżki. Tu przy szlaku napotykamy okazy wiekowych buków. Po lewej stronie, w kotle górnej doliny Tworylczyka zachował się spory obszar starodrzewu buczyny karpackiej tworzący oryginalny fragment puszczy będący ostoją wielu zwierząt m.in. niedźwiedzia brunatnego i orła przedniego. W 1980 r. utworzono tu rezerwat przyrody “Puszcza Bieszczadzka nad Sanem", obecnie włączony w obręb

124

BPN. Tuż za wyniosłością Krysowej szlak zielony łączy się ze znakowanym czarno szlakiem wiodącym od przełęczy 928 m w paśmie Wysokiego Dziani na Przełęcz Orłowicza. Od Terki około 4 godz. W prawo zejśde do schroniska — bacówki PTTK w Jaworzcu —niespełna l godz. Dalej idziemy grzbieto­wą ścieżką na południowy wschód za znakami czarnymi. Szlak podchodzi powoli na połogą wyniosłość Wysokiego Berda (968 m), a potem poprzez las wydostaje się na połoninę okrywającą szczytne partie Smereka. Trawersując jego północ-no-wschodnie zbocza osiąga szerokie obniżenie zwane Przełęczą Orłowicza (1078 m), gdzie kończy się na połączeniu z głównym szlakiem beskidzkim (znaki czerwone). Od Krysowej około 2 godz. Przed przełęczą do szlaku czarnego dołączają znaki żółte szlaku od Zatwamicy. Na przełęczy rozpoczyna się szlak żółty prowadzący przez Wetlinę na Rąbią Skałę w paśmie granicz­nym. Zejście do Zatwamicy około 2,30 godz., do schroniska ZHP “Ostoja" w Suchych Rzekach - 1,30 godz. Zejście do Wetliny — l godz. Mając nieco czasu można z przełęczy zrobić dodatkową wycieczkę na pobliski Smerek — 30 min. lub dalej położony szczyt Połoniny Wetlińskiej — l ,30 godz.

Od Ustrzyk Dolnych na Krzemień — szlak niebieski

Długość 57 km, czas przejścia około 20 godz., co wymaga 3 —4 dni marszu

Trasa umożliwia poznanie wschodniej partii naszych Biesz­czadów, poczynając od Gór Hoszowskich, po najwyższe szczyty gniazda Tamicy i Halicza. Przejście ułatwia szlak turystyczny w zasadniczej części wyznakowany dopiero w 1988 r. staraniem oddziału PTTK w Ustrzykach Dolnych.

125

Od stacji kolejowej w Ustrzykach Dolnych szlak przechodzi ulicami na południową stronę miasta i obok zniszczonego cmentarza żydowskiego wspina się na Gromadzyń (654 m), stanowiący północno-zachodni wierzchołek długiego grzbietu Równi. Na wierzchowinie strzelnica biathlonowa i górna stacja

wyciągu orczykowego należące do znajdującego się tu ośrodka sportów zimowych.

Szlak przewija się na drugą stronę grzbietu i otwartym stokiem schodzi w dolinę potoku Olchy do wsi Równia, która wcześniej została już opisana. Następnie przewija się przez zalesiony grzbiet długiego masywu Żukowa (około 760 m) na jego południową stronę i wertepami schodzi do położonej w dolinie ubogiej wioski Daszówka, a potem drogą do wschod­niego krańca Teleśnicy Oszwarowej. Od Ustrzyk Dolnych 3 godz. Koło sklepu szlak skręca w lewo i przez zalesione stoki Stożka wyprowadza na spłaszczoną wyniosłośćŁabiska (615 m) tworzącą zworzec połogich grzbietów kilku okolicznych wznie­sień. Wprost na zachód od tego miejsca wznosi się wydatny Stożek. Dalej szlak prowadzi polną dróżką wiodącą wierz­chowiną rozległego działu (584 m) w znacznej części otwartą, dostarczając widoków na sąsiednie góry. Po lewej stronie w dolinie potoku Paniszczówka była niegdyś wieś Paniszczów, która po wysiedleniu w 1951 r. nie została już zasiedlona i zniszczała całkowicie. Po drugiej stronie tej doliny wznosi się zalesiony, poorany bruzdami potoków masyw Moklika. Na południu widać długi wał Otrytu. Natomiast od zachodu ciągnie się dolina Sanu zalana wodami Jeziora Solińskiego. Po tej stronie leżała nad Sanem wioska Sokole, której teren zakrywają obecnie wody odnogi zalewu zwanego Zatoką Wiktoriniego. Nad zatoką znajduje się samotne gospodarstwo Henryka

126

Wiktoriniego. Obniżającym się grzbietem schodzimy w dolinę potoku Czarnego, gdzie niegdyś istniała wioska Chrewt, a dziś rozlewają się wody zalewu. Krańcem jeziora dochodzimy do drogi Czarna —Polana, którą po niespełna 2 km docieramy do zachodniej części wsi Polana. Od Teleśnicy Oszwarowej 11 km. Wśród pierwszych zabudowań wioski szlak skręca w prawo i zagłębia się w dolinę bocznego strumienia, gdzie przed laty stały domy wioski Serednie Małe. Ścieżka przedziera się przez zarośla i olszyny porastające pola niegdysiejszej wsi, osiąga granicę starego lasu i stromo podchodzi na grzbiet Otrytu do szczytu Hulskie (846 m). Niegdyś widokowy wierzchołek jest dziś niemal całkiem zarośnięty, tylko z nielicznych polan na południowej stronie otwierają się widoki na pasmo połonin. Pasmo Otrytu tworzy długi ponad 18 km wał górski przeciętnej wysokości 750-900 m n.p.m. ciągnący się od Smolnika po przełom Sanu koło Rajskiego. Na wschodnim krańcu grzbietu znajduje się najwyższa jego kulminacja Trohaniec (939 m). Pasmo to charakteryzuje się szeroką spłaszczoną wierzchowiną i rozłożystymi zboczami, które rzeźbią doliny licznych stru­mieni, w całości pokrywa je zwarty kompleks leśny.

Dziś wędrówka Otrytemjest stosunkowo łatwa. Są tu nowe drogi leśne, szlaki i dobrze wydeptane ścieżki. Przed laty przejście Otrytu to była dosłownie wyprawa. Las był inny, wiekowa knieja pełna drzew olbrzymów, wykrotów i zwierząt. Zalesiony i trudny do orientacji teren nierzadko sprawiał, że turyści schodzili nieopatrznie z grzbietu, najczęściej na jego pomocną stronę. Przez lata intensywnej eksploatacji las został mocno przetrzebiony, rzec można, że nawet zdewastowany. Co nie wywieziono do tartaków to spalono na węgiel drzewny, a reszta po prostu zbutwiała. Tylko miejscami zachowały się

127

jeszcze starsze zespoły leśne. Należy do nich las porastający południowe zbocza pasma w rejonie Hulskiego. W 1983 r. utworzono tu rezerwat przyrody “Hulskie" o powierzchni 190 ha. Północna granica sięga grzbietu Otrytu.

Od Hulskiego ścieżka kieruje się na wschód i grzbietem Otrytu podąża aż do samotnej chatki — schroniska studen­ckiego zwanego Chatką Socjologa na Otryrie Górnym. W rejo­nie tym widać jeszcze resztki dużej, nie całkiem jeszcze zaroś­niętej polany. Przed laty, tu, na wysokości 700-800 m, stało kilka zabudowań osiedla Otryt Górny. Na położonej niżej następnej polanie było jeszcze bliźniacze osiedle Otryt Dolny. Od schroniska schodzimy leśną dróżką na południe do położo­nej w dolinie Sanu wsi Dwemiczek. Od Polany 5 godz.

Z Dwemiczka szlak przechodzi drogą do Dwemika. Za nowym kościołem zbudowanym z drewna z rozebranej cerkwi w Lutowiskach, skręca w lewo i lasami wyprowadza na siodło pod Kosowcem, a potem na szczyt Magury Stuposiańskiej (1016 m). Znajdująca się tu polanka zaprasza do wypoczynku. Niegdyś szczyt Magury stanowił doskonały punkt widokowy. Dziś wyrosłe tu drzewa i krzewy skutecznie ograniczają widocz­ność. Szlak schodzi na boczny grzbiecik (983 m) z polanką. Tu od szlaku niebieskiego odgałęzia się na południe szlak zielony prowadzący przez Połoninę Carynską na Małą Rawkę. Na położonej niżej przełęczy, gdzie niegdyś znajdowały się zabudo­wania przysiółka Przysłup, stoi małe schronisko studenckie. Zejście do schroniska 45 min. Z polanki ograniczony, ale efektowny widok na Połoninę Carynską oraz szczyt najwyższej partii Bieszczadów. Pod nami rozległa dolina, w której dawniej leżała duża wieś Caryńskie. Szlak niebieski skręca w lewo

schodząc w dolinę Wołosatego do wioski Pszczeliny. Od Dwemiczka niespełna 4 godz.

128

W wiosce są dwa pola biwakowe i baza studencka. Noclegi można też znaleźć u leśników.

Z Pszczeliny szlak kieruje się na południowy wschód, przekracza potok i zalesionym zboczem podchodzi pod kul­minację Widełek (1016 m). W tym rejonie wkraczamy w obszar BPN. Po przejściu sporej partii lasu ścieżka osiąga połoninę Bukowego Berda i wnet wydostaje się na jego skrajny wierz­chołek (1201 m). Dalej prowadzi oryginalnie wykształconym grzbietem przybranym w liczne formy skalne, osiągając po 4 km najwyższy szczyt Bukowego Berda (1313 m). Mniej więcej w połowie grzbietu odgałęzia się w lewo szlak żółty sprowadza­jący do Mucznego — l godz.

Z całej partii grzbietowej, a szczególnie z najwyższego szczytu góry, roztacza się wspaniała panorama sięgająca dale­kich krańców tzw. bieszczadzkiego worka i gór położonych po przeciwnej stronie granicy. W dole przepiękna dolina Sanu. W najbliższym otoczeniu grzbiety Szerokiego Wierchu, Krze­mienia i Tamicy. Na zachodzie piętrzą się masywy Połoniny Caryńskiej i Wetlinnych, na lewo od nich widać połoniny Małej i Wielkiej Rawki oraz niezliczone garby gór. Poprzez nie-giębokie siodło szlak wyprowadza na zachodni kraniec sąsied­niego Krzemienia (1335 m). Od Pszczeliny —4 godz.

Tu kończymy opis szlaku. Dalszą trasę tzn. zejście z gór można sobie ułożyć różnie. Dla osób sprawnych zalecam zejście na siodło między Krzemieniem a Tamicą i przejście szlakiem czerwonym przez Halicz do Wołosatego — 4,30 godz. Krótsze trasy prowadzą przez Przełęcz pod Tamicą (z możliwością ,,zaliczenia" tego szczytu) do Wołosatego — 2,30 godz. lub szlakiem czerwonym przez Szeroki Wierch do Ustrzykrnych — 4 godz.

129

BIESZCZADZKI PARK NARODOWY

Zamiar utworzenia parku narodowego w Bieszczadach pojawił się już w 1948 r. W trzy lata potem inicjatywę tę podjęli ponownie działacze PTTK, lecz na jej zrealizowanie potrzeba było poczekać dobre dwadzieścia lat. Pierwszy zasadniczy krok w tym kierunku uczyniło dopiero Prezydium ówczesnej Woje­wódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie podejmując w 1965 r. stosowną uchwałę, lecz parku nadal nie było. Po wielu stara­niach dopiero latem 1973 r. ukazało się rozporządzenie Rady Ministrów powołujące do żyda Bieszczadzki Park Narodowy. Faktyczna działalność parku została rozpoczęta l listopada 1973 r. Pierwszym jego dyrektorem został inż. Zbigniew Tym, a dyrekcja parku mieściła się w Pszczelinach.

Początkowo obszar parku był mały. Obejmował 5725 ha lasów, połonin i pól. Składał się z dwu części: większej obej­mującej grupę górską tzw. gniazda Tamicy i Halicza oraz mniejszej obejmującej tylko szczytową partię Połoniny Caryń-skiej. W 1989 r. obszar parku został powiększony do 15 510 ha. W jego obręb włączono wówczas rejon Wielkiej Rawki oraz masywy Smereka i Połoniny Wetlińskiej. Na mocy kolejnego rozporządzenia z dnia 25 stycznia 1991 r. park powiększono do 27 064 ha przyłączając doń dalsze partie pasma granicznego, dolinę Wołosatego oraz obszary lasów i łąk aż po Wetlinę. W obrębie parku ścisłą ochroną otoczono teren o powierzchni 3045 ha, w tym cały obszar połonin. BPN obejmuje najbardziej typowe dla bieszczadzkiego krajobrazu środowisko geograficz-no-przyrodnicze o osobliwym dla Karpat Wschodnich układzie pięter roślinnych. Obejmuje on zwarte terytorium sięgające od

130

Rabiej Skały, Wetliny i Wysokiego Berda na zachodzie, po Sianki na wschodzie i do linii Bukowina, Nasiczne, Bereżki i Beniowa na północy po główny grzbiet Karpat na południu. W jego obrębie znajduje się całe pasmo połonin, od Smereka poczynając na Połoninie Bukowskiej kończąc i znaczna część pasma granicznego, tj. cała najwyższa i najciekawsza część

Bieszczadów Zachodnich.

Obecnie granice parku zostały wyznaczone w oparciu o pro­jekt opracowany w 1976 r. przez dr. Stefana Michalika. Od 1981 r. dyrekcja parku mieści się w Ustrzykach Górnych. Jego dyrektorem jest obecnie inż. Wojomir Wojdechowski. Dyrekcji parku podporządkowane jest także Bieszczadzkie Muzeum

Przyrodnicze w Ustrzykach Dolnych.

Zwiedzanie obszarów parku umożliwia stosunkowo dogod­na sieć znakowanych szlaków turystycznych, a mianowide:

odcinek głównego szlaku beskidzkiego znakowany kolorem czerwonym prowadzący tu do wsi Smerek przez Połoninę Wetlińską i Halicz do Wołosatego,

odcinek szlaku granicznego znakowanego kolorem niebie­skim wiodący tu od Rabiej Skały przez Wielką Rawkę

i Ustrzyki Górne na Krzemień,

szlak żółty z Suchych Rzek na Przełęcz Orłowicza,

szlak żółty z Przełęczy Orłowicza na Rąbią Skałę,

szlak zielony od Magury Stuposińskiej przez Połoninę

Caryńską na Małą Rawkę,

fragment szlaku zielonego z Leska na Krysową,

odcinek szlaku niebieskiego wiodącego z Ustrzyk Dolnych przez Magurę Stuposińską i Pszczeliny na Krzemień,

odcinek szlaku czarnego zaczynającego się na przełęczy 920 w paśmie Wysokiego Działu od schroniska w Jaworzcu do Przełęczy Orłowicza,

131

szlak żóhy z Mucznego na Bukowe Berdo,

szlak żóhy z Bereżek na Przysłup,

szlak żóhy z Przełęczy pod Tamicą na Tamicę.

W oparciu o wykazaną powyżej sieć szlaków można przyjąć różne warianty zwiedzania parku. Na przejście wzdłuż całego jego obszaru, przy wykorzystaniu szlaku czerwonego lub niebie­skiego granicznego, potrzeba 2—3 dni. Poznanie wszystkich partii górskich położonych w rejonie pasma połonin jak i pasma granicznego zajmie nam 5 —6 dni. Dla zwiedzenia parku dogod­ne bazy wypadowe to Wetlina, Ustrzyki Górne i Wołosate. W miejscowościach tych znajdują się obiekty noclegowe, pola biwakowe, placówki gastronomiczne, sklepy i parkingi.

Dla zainteresowanych podajemy kilka propozycji wycie­czek:

2 dni: Wetlina -Dział -Wielka Rawka -Ustrzyki Górne

Halicz —Wołosate,

3 dni: Smerek — Połonina Wetlińska — Brzegi Górne

Połonina Caryńska —Wielka Rawka —Wołosate —Halicz

Tamicą — Szeroki Wierch — Ustrzyki Górne (lub Halicz

Krzemień — Bukowe Berdo — Pszczeliny),

3 dni: Zatwarnica — Połonina Wetlińska — Brzegi Górne

Połonina Caryńska —Ustrzyki Górne —Tamicą —Halicz

Wołosate — Ustrzyki Górne.

Najbardziej uciążliwe jest zwiedzanie najwyższej, a zarazem najciekawszej partii Bieszczadów, obejmującej gniazdo Tarnicy i Halicza, oczywiście, gdy chcemy ,,zaliczyć" wszystkie szczyty tej grupy górskiej w ciągu jednego dnia. W tym rejonie nie ma żadnych możliwości noclegowych, zabronione jest także biwa­kowanie. Oczywiście grupę tę można poznać w dągu kilku mniej uciążliwych wycieczek, ale za każdym razem potrzeba korzystać

132

z baz wypadowych ulokowanych u podnóża gór w Ustrzykach

Górnych, Wołosatem lub Mucznem.

Przejście jednodniowe jest długie i uciążliwe, ale doznane wrażenia niwelują trud wycieczki. Najbardziej popularny wa­riant obejmuje przejście od Ustrzyk Górnych przez Szeroki Wierch, Tamicę, Halicz i Rozsypaniec z zejściem do Wołosate-go. Razem jest to około 28 km, a czas potrzebny na pokonanie tej trasy zamyka się w przedziale 9-10 godzin.

Zapraszając na bieszczadzkie szlaki życzymy turystom udanej pogody i wielu przyjemnych

wrażeń.

WAŻNIEJSZE INFORMACJE

Hotele i schroniska oraz inne obiekty turystyczne

Baligród

hotel robotniczy leśnictwa, tel. 58. Bóbrka

schronisko PTSM, czynne lipiec-sierpień. Brzegi Dolne

schronisko PTSM, czynne lipiec-sierpień. Brzegi Górne

schronisko PTTK “Pod Małą Rawką",

baza studencka, czynna lipiec-wrzesień. Bystre koło Baligrodu

schronisko studenckie, tel. Baligród 104,

ośrodek wypoczynkowy ZSGD “Zelmer", tel. Baligród 33,

ośrodek wypoczynkowy FF “Wisan", tel. Baligród 78. Cisną

schronisko PTTK “Pod Honem",

hotel Nadleśnictwa, tel. 74,

schronisko “Okrąglik", tel. 49,

schronisko PTSM, czynne lipiec-sierpień. Czarna

schronisko PTSM, czynne lipiec-sierpień. Dwerniczek

pensjonat na “Rusinowej Polanie",tel. Dwernik 12. Hoczew

zajazd “Pod Gruszką", tel. Lesko 17-56,

schronisko PTSM, czynne lipiec—sierpień.

134

Huzele

Dom Wycieczkowy “HARCTUR", tel. Lesko 62-49.

Jawor koło Soliny

Wojskowy Zespól Wypoczynkowy, tel. Lesko 66-12.

Jabłonki

schronisko PTSM, czynne lipiec-sierpień.

Jaworzec

schronisko PTTK. Kalnica koło Cisnę]

schronisko PTSM, czynne lipiec—sierpień,

pensjonat “Bogdanka", tel. Cisną 53.

Komańcza

schronisko PTTK “Podkowiata", tel. 13,

schronisko studenckie,

baza studencka, czynna lipiec-wrzesień.

Lesko

motel i hotel, ul. Bieszczadzka 4, tel. 80-81,

schronisko PTSM, czynne lipiec-sierpień, ul. Piłsudskiego 27, tel. 66-75,

ośrodek wypoczynkowy “Zamek", ul. Piłsudskiego 7,

tel. 62-68,

zajazd “Magador", ul. Unii Brzeskiej, tel. 69-81,

hotel “Kolina", Rynek 8, tel. 63-03.

Lopienka

baza studencka, czynna lipiec-wrzesień.

Łupków

schronisko studenckie. Myczkowce

Dom Wypoczynkowy “Energetyk", tel. 31,

schronisko PTSM, czynne lipiec-sierpień.

Mnczne

hotel robotniczy Nadleśnictwa. Myczków

schronisko PTSM, czynne lipiec-sierpień, tel. 5. Olszanica

ośrodek wypoczynkowy Ministerstwa Sprawiedliwości

(pałac), tel. 62. Otryt Górny

schronisko studenckie “Chatka Socjologa". Polana

schronisko PTSM, czynne lipiec-sierpień, tel. Czarna 10. Polańczyk

ośrodek wodno-rekreacyjny “Zjawa". Połonina Wetlińska

schronisko PTTK. Przysp koło Caryńskiego

schronisko studenckie “Kolina". Przyslup koło Kalnicy

zajazd “U Zdzicha". Roztoki Górne

baza studencka, czynna lipiec—sierpień. Solina

zespól domów wypoczynkowych. Smerek

motel, tel. Wetlina 8. Suche Rzeki koło Zatwarnicy

schronisko ZHP “Ostoja". Szczawne

schronisko PTSM, czynne lipiec-sierpień. Szczerbanówka

schronisko studenckie.

Tarnawce Niżne

hotel.

Teleśnica Oszwarowa

Ośrodek Wypoczynkowy “Uroczysko", tel. Łobozew 10.

Tworylne

baza studencka, czynna lipiec-sierpień.

Ustrzyki Dolne

hotel “Laworta", ul. Zielona 12, tel. 364, 365,

hotel “Strwiąż", ul. W. Sikorskiego l, tel. 303,

pensjonat “Otryt", ul. Rzeczna 26, tel. 519.

Ustrzyki Górne

schronisko PTTK “Kremenaros", tel. 2,

hotel PTTK “Górski", tel. l,

baza studencka, czynna lipiec-wrzesień,

schronisko BPN. Wetlina

hotel PTTK, Wetlina-Rawka,

Dom Wycieczkowy PTTK, tel. 15,

schronisko PTSM, czynne lipiec-sierpień, tel. 6,

Zajazd “Pod Połoniną", tel. 11,

baza studencka, czynna lipiec—wrzesień.

Wo&owyja

schronisko PTSM, czynne lipiec-sierpień, tel. 32,

schronisko PZW, tel. 15.

Wolosate

hotel i schronisko BPN, tel. Ustrzyki Górne 5.

Zatwarnica

hotel robotniczy Nadleśnictwa.

136

Zagórz

-baza studencka ZSP, ul. Rzeczna l, tel. 44,

- hotel, ul. Wodna 3, tel. 22-198. Żubracze

- schronisko “Best Hotel".

Campingi

Lesko, ul. Turystyczna (park), tel. 66-89,

Myczkowce, tel. 34,

Solina “Energetyk", tel. 33,

Solina “Jawor", tel. 21,

Ustrzyki Dolne, ul. Strwiążyk l, tel. 336,

Ustrzyki Górne, tel. l.

Pola biwakowe

Bereżki Buk

Bukowiec Brzozowi ec Bystre Cisną

Chrewt “Gawra" Czarna Dwerniczek Dołżyca Duszatyn

Glinne Habkowce Jabłonki Jaworzec Krzywe Liszna Lutowiska Łobozew (Żuków) Nowy Łupków Olchowi ec Polańczyk

138

Polanki

Przysłup

Pszczeliny

Rajskie

Tarnawa Niżna

Teleśnica Oszczarowa “Ostoja''

Stanice harcerskie (hoteliki)

Bukowiec Czarna Góra Dwemik Dwerniczek Hoszowszczyk

Uszna Łobozew Nasiczne Olchowiec

Ustrzyki Górne

Wolosate

Wetlina

Wołkowyja “Czaków"

Żubracze “Cicha Woda"

Polana Polanki Suche Rzeki Ustrzyki Górne Wetlina

Wola Michowa Wołkowyja Wolosate

Stacje benzynowe

Baligród

Cisną -Dolżyca, tel. 21,

Komańcza, tel. 57,

Lesko, id. Bieszczadzka, tel. 80-81,

Olszanica

Postotów

Smolnik

Solina, tel. 8,

Ustrzyki Dolne, tel. 129.

Wyciągi narciarskie

Brzegi Górne Bystre koło Baligrodu Jawor - WZW Jaworzec Kalnica

Komańcza —Pułanki Lesko —Huzele Liszna Lutowiska

Myczkowce

Olszanica

Solina —Zabrodzie

Steflcowa

Ustrzyki Dolne

Równia —Gromadzyń

Kamienna Laworta

Mały Król Zagórz —Zakucie

LITERATURA

Bata Artur: Baligród i okolice. KAW, Rzeszów 1986. Bata Artur: Szlakiem bieszczadzkiej kolejki leśnej. KAW,

Rzeszów 1986. Bata Artur: Bieszczady — szlakiem walk z UPA. KAW,

Rzeszów 1984. Bata Artur: Bieszczadzkie zapory wodne. KAW, Rzeszów 1985.

Borucki Jan: Wędrówki przez Bieszczady. Wydawnictwo PTTK

Kraj", Warszawa 1986. Burchard Przemysław: Pamiątki i zabytki kultury żydowskiej

w Polsce. Warszawa 1990.

Falkowski Jan, Pasznyctd Bazyli: Na pograniczu łemkowsko--bojkowskim. Towarzystwo Ludoznawcze, Lwów 1935.

Fastnacht Adam: Osadnictwo ziemi sanockiej w latach 1340—1650. Zakład Naukowy im. Ossolińskich, Wrocław

1962. Fastnacht Adam: Dzieje Leska do 1772 r. KAW, Rzeszów 1988.

Fastnacht Adam: Słownik historyczno-geograficzny ziemi sa­nockiej, część I. Muzeum Regionalne PTTK w Brzozowie,

Brzozów 1991.

Gąsiorowski G.: Przewodnik po Karpatach Wschodnich. Tom I. Bieszczady. PTT, Kraków—Lwów—Warszawa 1935.

Jadan Henryk: Pionierska społeczność w Bieszczadach. Wy­dawnictwo Uczelniane WSP, Rzeszów 1976.

141

Kłos Stanisław: Województwo rzeszowskie —przewodnik. SiT, Warszawa 1973.

Kłos Stanisław: Bieszczady —przewodnik. SiT, Warszawa 1986. Kłos Stanisław: Bieszczady i Pogórze. KAW, Warszawa 1988.

Kruczek Zygmunt: Jeziora: Solińskie, Myczkowskie. Wydaw­nictwo PTTK “Kraj", Warszawa 1982.

Krydński Stanisław: Cerkwie w Bieszczadach. Warszawa 1991.

Krygowski Władysław: Bieszczady i Pogórze. SiT, Warszawa 1975.

Krygowski Władysław: Przez przełęcze Bieszczadów samo­chodem i z plecakiem. SiT, Warszawa 1975.

Katalog zabytków sztuki w Polsce — Lesko, Sanok, Ustrzyki Dolne i okolice. PAN Instytut Sztuki, Warszawa 1992.

Michalak Janusz: Ustrzyki Dolne i okolice. KAW, Rzeszów 1986.

Michalak Janusz: Lesko i okolice. KAW, Rzeszów 1988. Michalak Janusz: Komańcza i okolice. KAW, Rzeszów 1988.

Michalik Stefan: Bieszczadzki Park Narodowy. KAW, Rzeszów 1982.

Moskala Edward: Bieszczady — przewodnik turystyczny. KAW, Rzeszów 1982.

Okoń Marek: Beskidy — część wschodnia. Wydawnictwo PTTK “Kraj", Warszawa -łŁraków 1987.

Orłowicz Mieczysław: Bieszczady. SiT, Warszawa 1954.

Orłowicz Mieczysław: Ilustrowany przewodnik po Galicji. AKT, Lwów 1914.

142

PałczyńskiAdam, StepaTadeusz: Nasza przyroda —wojewódz­twa krośnieńskie, przemyskie, rzeszowskie. LOP, Rzeszów

1983. Reinfuss Roman: Śladami Łemków. Wydawnictwo PTTK

Kraj", Warszawa 1990. Schramm Wiktor: Lasy i zwierzęta Gór Sanockich. Poznań

1958.

Starakiewicz Mańa: Bieszczady —część południowa. Wydawni­ctwo PTTK “Kraj", Warszawa-Kraków 1991.

Staruchowicz Zbigniew: Ustrzyki Dolne i okolice. SiT, War­szawa 1962.

Szczęśniak Adam, Szota Bronisław: Droga do nikąd. MON, Warszawa 1985.

Wrona Jerzy: W Bieszczadach. Wydawnictwo SiP, Warszawa 1985.

Zarzycki Kazimierz, Gtowadński Zbigniew: Bieszczady. Wie­dza Powszechna, Warszawa 1986.

WIDOK Z ROZSYPAŃCA NA ZACHÓD

AGENCJA

HANDLOWO - PKOMOCyWA S.C RZESZÓW

«• Bk - wszystkich księgarzy oraz wydawców !•• do stałej współpracy

W ofercie ponad 3000 tytułów

O

podręczniki szkolne oraz pełny asortyment wydawnictw metodyczno-dydaktycznych nowości wydawnicze dla dorosłych, młodzieży i dzieci reprodukcje malarstwa, albumy,

kalendarze

Zapraszamy od poniedziałku do piątku i w soboty robocze w godzinach od 7°o do 150°

Nasz adres:

Rzeszów, ul Trembeckiego 5 tel. 336-06 i 340-61 w. 270 fax 358-50

L


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dzikie Bieszczady przewodnik
Bieszczady przewodnik
Kłos Bieszczady, Przewodnik
Bieszczady, Przewodnik
Wpływ AUN na przewód pokarmowy
3 Przewodnictwo elektryczne
Patologia przewodu pokarmowego CM UMK 2009
Wpływ stresu na motorykę przewodu pokarmowego ready
Krwawienie z przewodu pokarmowego lub zagrażające powikłania oraz dyskomfort pacjenta w zakresie hig
przewoz drogowy po nowelizacji adr
przewodnictwo synapsy