o misiu Bogusiu i chorej nodze
Mikołaj ma 8 lat, chorą nogę i misia Bogusia. Mama Mikołaja zawsze mówiła, że jego chora noga jest podobna do pluszowego misia.
- Każde dziecko – tłumaczyła – lubi swojego misia, rozmawia z nim, przytula go, uważa, że miś jest mu bardzo potrzebny, że pomaga w wielu sytuacjach, na przykład pomaga zasnąć. Dorośli natomiast często śmieją się z przywiązania dzieci do pluszaków. Uważają, że misie to tylko bezużyteczne kawałki materiału, dwa guziki zamiast oczu i plastikowy nos. Podobnie jest z twoją nogą, Mikołaju – kontynuowała mama. – Dla innych jest ona bezużyteczną, chorą nogą, ale ty i ja wiemy, jak bardzo jest wyjątkowa.
Kiedy więc Mikołaj skończył 8 lat, a jego noga już od przeszło roku była chora, wtedy mama kupiła swojemu synkowi pluszowego misia.
- Oto, Mikołaju, twój nowy przyjaciel – powiedziała, wręczając prezent. – Od dzisiaj będzie ci przypominał o tym, jak bardzo wyjątkowym jesteś chłopcem. A jeśli ktoś sprawi ci przykrość i powie, że twoja noga jest bezużyteczna, wtedy ty pokażesz mu swojego misia i odpowiesz, że ona jest bardzo pożyteczna, podobnie jak twój miś.
I tak zaczęła się przyjaźń Mikołaja z pluszowym misiem. Początkowo nowy przyjaciel chłopca nie miał imienia, gdyż żadne nie podobało się wystarczająco Mikołajowi. Chłopiec zwracał się do swojego przyjaciela po prostu „miś”, a miś słuchał zwierzeń Mikołaja.
Czasami, gdy noga bardzo bolała i nie chciała robić tego, co kazała jej głowa Mikołaja, wtedy chłopiec złościł się na nogę i wymierzał jej karę. Jednak zawsze w porę przypominał sobie o pluszowym przyjacielu i mówił sam do siebie:
- Nie, nie mogę się złościć na moją nogę! Ona, podobnie jak miś, jest moją przyjaciółką. Potrzebuję jej, chociaż jest chora i czasami nieposłuszna. Jeśli będę się na nią złościł, to ona się na mnie obrazi. Muszę być dla niej dobry, tak jak dobry jest dla mnie mój miś. On też znosi moje złe humory i cierpliwie mnie słucha, więc i ja będę cierpliwy dla mojej nogi.
I tak mijały kolejne tygodnie.
Aż nadszedł bardzo smutny dzień. Tego dnia Mikołaj obudził się z bardzo, bardzo silnym bólem, a jego noga nie chciała nawet drgnąć z miejsca. Mama szybko ubrała Mikołaja i zawiozła do lekarza. A pan doktor spojrzał poważnie w oczy Mikołaja i powiedział:
- No, mój mały bohaterze, nadszedł czas, żeby zmierzyć się z problemem. Czy ty i twój miś jesteście gotowi na pobyt w szpitalu i operację?
- A czy moja noga przestanie mnie boleć i zacznie się ruszać? – zapytał żywo Mikołaj.
- Oczywiście. Myślę nawet, że twoja noga zupełnie wyzdrowieje i wreszcie będziesz mógł używać jej w pełni – odparł z uśmiechem lekarz.
- Panie doktorze – zaczął poważnie Mikołaj – ja jej już teraz używam, ona jest bardzo pożyteczna, podobnie jak mój miś. Obydwoje mi bardzo pomagają, są moimi przyjaciółmi. Chcę tylko, żeby moja przyjaciółka-noga nie bolała mnie już i mogła się ruszać. Reszta niech pozostanie po staremu, bo jeszcze stracę przyjaciółkę. Ona się może obrazić, że nie lubię jej takiej, jaka jest i że chcę ją zmieniać na stole operacyjnym.
- Wiesz, Mikołaju – odparł z tym samym uśmiechem lekarz – myślę, że twoja noga wie, jak bardzo ją lubisz i że nie przestaniesz jej nigdy kochać. Myślę też, że bardzo się ucieszy, gdy będzie mogła zrobić dla ciebie wszystko, co tylko zapragniesz – i skakać, i biegać, i kopać piłkę. Bo prawdziwi przyjaciele cieszą się, gdy mogą sprawić przyjemność swoim przyjaciołom i zrobić coś dla nich.
- A więc nie przestanę być wyjątkowym chłopcem, a moja noga wyjątkową nogą, jeśli operacja się uda i wyzdrowieję? Miś ani mama nie przestaną mnie kochać? Nie pomyślą, że już jestem zwykłym chłopcem, więc ich nie potrzebuję? Nie opuszczą mnie? – pytał gorączkowo Mikołaj.
I wtedy zdarzyło się coś niezwykłego. Pluszowy miś zwrócił głowę w stronę Mikołaja i powiedział:
- Mikołaju, dla mnie zawsze będziesz wyjątkowy, bo jesteś moim przyjacielem. Kochasz mnie, chociaż nie potrafię ani biegać, ani skakać, ani kopać piłkę. Jesteś wyjątkowy nie tylko dlatego, że twoja noga jest chora. Jesteś niezwykły, bo pokochałeś ją taką, jaka jest. A gdy zgodzisz się na operację, wtedy będziesz wyjątkowy, bo mając zaledwie 8 lat, pokażesz wszystkim, że jesteś bardziej odważny niż niejeden dorosły.
Wtedy Mikołaj spojrzał na mamę, która w napięciu oczekiwała na decyzję syna, i powiedział:
- Już rozumiem – zaczął spokojnie. – Miłość nie zależy od tego, czy ktoś jest zdrowy czy chory, wyjątkowy czy zwyczajny. Jeśli ktoś kocha naprawdę, to nie kocha kogoś za coś, ale kocha go, dlatego że po prostu on jest. Tak jak ja kocham misia. Kocham go, bo jest i tyle. I nie ma ludzi zwyczajnych. Tak naprawdę każdy z nas jest wyjątkowy, bo nie ma na świecie drugiego takiego samego Mikołaja, takiego samego pana doktora, takiej samej mamy.
Na chwilę przerwał i spojrzał na lekarza:
- A zatem zgadzam się, panie doktorze – powiedział z uśmiechem Mikołaj. – Zgadzam się na operację niezależnie od tego, czy dzięki niej będę całkowicie zdrowy czy tylko trochę bardziej zdrowy. Zgadzam się pod jednym warunkiem.
- Jakim, Mikołaju? – zapytał spokojnie lekarz.
- Mój miś – odpowiedział Mikołaj – na razie jest podobny do innych misiów. Jest zwykły, bo nie ma imienia. Zgodzę się na operację, jeśli będę mógł nazwać go pana imieniem. Wtedy będę miał więcej odwagi w szpitalu, a mój miś będzie wyjątkowy.
- Z ogromną przyjemnością podzielę się moim imieniem - odparł radośnie lekarz i zwrócił się w stronę misia. – Od dzisiaj będziesz nazywał się Boguś – powiedział, kładąc rękę na głowie pluszaka.
- Dziękuję panu – odparł z uśmiechem Mikołaj. – Teraz ja i Boguś jesteśmy już gotowi, aby zmierzyć się z problemem.