ęBył
sobie rycerz niesłychany
Jedyny
w świecie, dawno temu
Od
stóp do głów był całkiem szklany
I
sam nie wiedział czemu...
W
dodatku daje słowo
Miał
dusze kryształową
By
chronić ciało kruche
Zawijał
się w poduchę
A
z oczu przeciwnika
Po
prostu... znikał.
(pobrzmiewa
dźwiękiem szkła ballada ta)
Pewnego
dnia z samego rana
Dobiegł
go z góry czyjś płacz rzewny
Tyle
że góra była szklana,
A
płacz to był królewny.
Z
pomocą rycerz ruszył w górę
A
byłem przy ty, dobrze wiem
Że
zapłakali gapie chórem
Gdy
szkło zderzyło się ze szkłem!
(pobrzmiewa
dźwiękiem szkła ballada ta)
Gdy
opadł pył i ucichł hałas,
Zabłysnął
diamentowy miecz
Gawiedź
zupełnie oniemiała-
Królewna
zresztą też
A
rycerz schował tajną broń
Poprawił
są fryzurę
I
już królewna biegnie doń
Już
ma królewska córę
(pobrzmiewa
dźwiękiem szkła ballada ta)
Wyjawię
teraz tajemnicę,
Którą
nie każdy jeszcze zna
To
był niezwyciężony rycerz
Z
hartowanego szkła.