48. KATAKLIZM WYBUCHNIE JAK HURAGAN...
Ludwika: Synu mój, nie mierz siebie i swego posłannictwa na ziemi tą samą miarą, którą mierzycie innych. Nie udałoby się to tobie. Przecież każdy człowiek i każde dzieło maj inne aspekty.
Bóg nie powtarza się nigdy, dotyczy to ciebie i tych, którzy w Stowarzyszeniu Nadziei mają zadania i odpowiedzialność. Wiesz o tym, powinieneś to wiedzieć, że zło wybucha z gwałtownością huraganu i że w swym szale porywa ludzi i rzeczy, ale potem wszystko mija, jak mijają wszystkie sprawy ludzkie. Wiele razy Pan nie tylko przepowiedział ci, ale dał to ujrzeć na dnie kielicha wraz z różnymi szczegółami dla ciebie bardzo ważnymi. Lecz o zakończeniu zadecydują nie moce zła, ale tylko On, On Sam najwyższy Pan Nieba i ziemi, któremu wszyscy są poddani, przyjaciele i nieprzyjaciele. Wszyscy muszą pracować dla Jego Chwały i dla zapanowania Królestwa Bożego na ziemi.
Synu mój, wierz mi, że nigdy jeszcze nie było tak bliskie nadejście Królestwa Bożego, jak w tej chwili. A więc odwagi, ufności, zawierzenia. Otaczacie Go jak dzieci, a On patrzy na was tak, jak wy tego nigdy na ziemi nie zrozumiecie. Nie chodzi o zrozumienie, trzeba wierzyć, mocno wierzyć. Niech was nie przerażają fale dymu, jaki wam wróg rzuca w oczy.