Chrześcijański Wschód a kultura polska
studia pod red. Ryszarda Łużnego
Katolicki Uniwersytet Lubelski. Międzywydziałowy Zakład Badań nad Kulturą Bizantyńsko-Słowiańską˘
.
Lublin : Redakcja Wydawnictw KUL, 1989
ISBN 8322800347
RYSZARD ŁUŻNY
Wychodząc właśnie od takich czy podobnych ogólnych przeświad-
czeń, a równocześnie pragnąc pobudzić do gtębszych przemyśleń nad
sprawami z tego zakresu, powołany niedawno, bo na początku r. 1982,
do życia w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Międzywydziałowy Za-
kład Badań nad Kulturą Bizantyńsko-Słowiańską, obok innych swoich
przedsięwzięć natury badawczej, naukowo-organizacyjnej i upowszech-
nieniowej, wysunął projekt spotkania naukowego badaczy interesują-
cych się daną problematyką kulturową i podjęcia wspólnej nad nią re-
fleksji teoretycznej. Pomysł takiego sympozjum spotkał się z dosyć ży-
wym odzewem ze strony specjalistów - filologów oraz historyków
z wszystkich nieomal ośrodków naukowych kraju. W obradach sympoz-
jum, które odbyło się od 12 do 14 X 1983 r. pod hasłem: "Dziedzictwo
słowiańskiego Wschodu chrześcijańskiego a życie kulturalne w Polsce-
wczoraj i dziś", zgłosiło swój udział łącznie 34 autorów referatów
i komunikatów, reprezentujących, poza Katolickim Uniwersytetem Lu-
belskim, uniwersytety bądź Wyższe Szkoły Pedagogiczne w Krakowie,
Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku, Łodzi, Lublinie (UMCS),
jak również placówki naukowe Polskiej Akademii Nauk (Instytut Sztu-
ki, Instytut Słowianoznawstwa, Oddział PAN w Krakowie - Instytut
Języka Polskiego), Akademię Teologii Katolickiej; dołączyły do nich
poszczególne osoby zatrudnione w innych jeszcze instytucjach nauko-
wych czy kulturalnych.
W 29 wystąpieniach referatowych a także w dyskusji plenarnej
poruszono bogatą w swoim zróżnicowaniu tematycznym problematykę
badawczą; była ona tym bardziej cenna i pouczająca, że wyrażała bar-
dzo różne kręgi zainteresowań, doświadczenia warsztatowe oraz punkty
widzenia uczestników. Ich wspólne wysiłki pozwoliły zrekonstruować
szeroką i pojemną treściowo panoramę tego, co składa się rzeczywiście
na cały bogaty i głęboko w kulturze naszej tkwiący zarówno wczoraj,
jak i dziś jeszcze nurt wschodniosłowiański inspirowany chrześcijań-
stwem.
Przedstawione referaty dały się zgrupować i usystematyzować
w 4 następujących kręgach tematycznych, odpowiadających 4 głównym
dziedzinom czy sferom żyeia kulturalnego: 1) Kościół - życie religijne;
2) Język; 3) Literatura; 4) Sztuka. I tak je tu właśnie, w księdze zbioro-
wej, stanowiącej pokłosie sympozjum, ogłaszamy. Nie wszyscy jego
uczestnicy przedstawić chcieli czy mogli swoje wystąpienia do druku,
ZAMIAST WSTĘPU
część z nich zresztą wykorzystała je w inny sposób, ogłaszając w tej czy
innej postaci gdzie indziej.
Słowa szczególnej podzięki należą się zwłaszcza tym, którzy podją-
wszy inicjatywę organizatorów byli jej wierni aż do końca, do stadium
publikacji materiałów w zbiorowej księdze; poświadczyli oni tym samym
swoje autentyczne zainteresowanie tytułową problematyką oraz zawo-
dowo-środowiskową solidarność.
Słowa szczerej wdzięczności ze strony organizatorów sympozjum
należą się kierownictwu macierzystej lubelskiej uczelni, która # działa-
jąc także przez swoje wyspecjalizowane agendy - wykazała wiele życzli-
wego zrozumienia, zainteresowania oraz troski wobec pierwszej dużej
imprezy naukowej organizowanej przez nową w tym środowisku, startu-
jącą dopiero placówkę. Bez tej właśnie troski, zainteresowania i po-
mocy ani nie odbyłoby się to sympozjum, ani nie miałoby takiego cha-
rakteru, nie mówiąc już o obecnej publikacji.
Ryszard łużny
Lublin, październik 1983 - czerwiec 1985
I. KOŚCIÓŁ - ŻYCIE RELIGIJNE
KS. BOLESŁAW KUMOR
KATOLICKI UNIWERSYTET LURELSK1
PROJEKT ORGANIZACYJNEGO ZJEDNOCZENIA
KOŚCIOŁA ŁACIŃSKIEGO I UNICKIEGO
W POLSCE W 1789 ROKU
Rozłam Kościoła na prawosławny Wsehód i katolicki Zachód na
początku II tysiąc)ecia spowodował podjęcie od XI w. wielu wysiłków
zmierzających do przywrócenia jedności w chrześcijaństwie. W okresie
reformy gregoriańskiej zaczął się formować model unu kościelnej,
której podstawą miała być jedność dogmatyczna w wierze pod przewod-
nictwem papieża. Model ten nie był wo)ny od powikłań politycznych, na
skutek rozpoczęcia wypraw krzyżowych pod koniec XI stulecia. Obcią-
żone zostały też nimi synod unijny grecko-łaciński w Bari (1098) i per-
traktacje unijne między Bizanejum a Rzymem za papieży Paschalisa II
(1099-1118), Hadriana IV (1154-1159) i Aleksandra III (I159-1181).
Opierając się na modelu dyskusji nie zrealizowano w tym czasie żadnej
unu kościelnej, chociaż ten właśnie model miał należeć do przyszłościl.
Krucjaty wypracowały nowy model unii kośeielnej Kościołów
Wsehodu i Zachodu. Była to idea podboju chrześcijańskiego Wsehodu
przez katolicki Zachód, a następnie narzucenia hierarehii i obrządku
łacińskiego prawosławnemu Wsehodowi. Spraw w zakresie różnicy wia-
ry nie dyskutowano. Tę formę unii kościelnej po raz pierwszy zastoso-
wano na Cyprze (1194) i w całej rozciągłości w Cesarstwie Łacińskim
w Konstantynopolu po 1204 r.`, a w 1372 r. polecił ją zastosować papież
Grzegorz XI na Rusi Halickiej3. W tym ostatnim wypadku polecenia
' W. d e V r i e s, Rom uncl Putriarehate des Osten.s, Freiburg i.B. 19fi3,
s. 27-29; C. H e fe I e, Conciliengesehichte. Nach den Quellen bearbeitet, 2. Aufl.
2 besorgt von A. Kniipfler, Bd. 5, Freiburg i.B.18R6, s. 252-254, 567 n., 676 nn.
2 D e V r i e s, dz. cyt. , s. 32 nn. ; H. W o I t e r, Das Pupsttum ac#f der H6he
seiner Macht (I198-1216), w: Handbuch der Kirchengeschichte, Hrsg. H. Jedin,
Bd. 3, Freiburg i.B. 196ft, s. 191 nn.
j B. K u m o r, Grunicc metropolii (halickiej) Iwowskiej w okresie przed-
rozbiorowym, "Prawo Kanoniczne",11 (196R), nr 1-2, s. R.
KS. BOLESŁAW KUMOR
papieskiego nie zrealizowano. Powstałe w ten sposób unie kościelne
upadały wraz z panowaniem łacińskim na Wschodzie.
W XIl1 stuleciu uformował się model unii kośeielnej o charakterze
polityczno-jurydycznym. Warunki zawieranych wówczas unii kościel-
nych dyktowały bowiem prawie wyłącznie czynniki polityczne. Zamiast
jedności w wierze akcentowano podporządkowanie Kościoła wschod-
niego jurysdykcji papieskiej i korzyści polityczne. Taki charakter
miała unia kościelna z Bułgarią za cara Kalojana (1204-1235), Serbią
za cara Stefana II (1217-1219)# oraz unia na ziemiach dzisiejszej Polski
z księciem Danielem Halickim w Drohiczynie około 1257 r.5 Powstałe
wówczas Kościoły unickie były nietrwałe i upadły, gdy zmieniły się wa-
runki polityczne.
Nowoczesny, doktrynalny model unii kościelnej między Kościołem
wschodnim i zachodnim rodził się w XIV stuleciu bardzo powoli,
chociaż i tym razem motywy polityczne odgrywały nadal poważną
rolę. Bizantyński Wschód szukał pomocy militarnej na katolickim Za-
chodzie przed postępującymi wciąż podbojami Turcji i wyrażał chęć
przystąpienia do unii kościelnej, ale żądał gwarancji liturgicznych
i dyscyplinarno-prawnych a także wolnej dyskusji nad różnicami dogma-
tycznymi na unijnym soborze powszechnym. Takie postulaty wysunął
jako jeden z pierwszych mnich Barlaam, nieoficjalny przedstawiciel
cesarza bizantyjskiego Andronika III (1329-1341), a następnie sam
cesarz Jan VIII Paleolog i patriarcha ekumeniczny Filoteos (1367).
Katolicki Zachód powoli zrozumiał, że do nawiązania kontaktów
z prawosławnym Wschodem potrzebna jest znajomość języków wschod-
nich, zwłaszcza greckiego, a także środowiska etnicznego Wschodu.
Wyrazem takiej postawy Zachodu były postulaty P. Dubois zawarte
w dziele De recuperatione Terrae Sanctae, napisanym w 1307 r.#
W okresie wielkiej schizmy papieskiej Zachód przekonał się o koniecz-
ności zwołania soboru unijnego, na którym miano przedyskutować
sporne zagadnienia dogmatyczne, co postulowali w każdym wypadku
Grecy. O zmianie klimatu między obydwoma Kościołami na przełomie
4 G. B e c k, Die byzantinische Kirche im Zeitalter des Kreuzziige, w: Hand-
buch der Kirchengeschichte, Hrsg. H. Jedin, Bd. 3, s.151 n.,191.
5 W. A b r a h a m, Powstanie organizacji Kościola laciriskiego na Rusi, t. 1,
Lwów 1904, s. 117-143.
# J. H a j j a r, Zwischen Rom und Byzanz. Die Unierten Chriœten des Nahen
Ostens, Mainz 1972, s.141 n.
PROJEKT ZJEDNOCZENIA KOŚCIOł.A ŁACIŃSKIEGO I UNICKIEGO 13
XIV i XV w. świadczy fakt, że na zaproszenie cesarza Zygmunta Luk-
semburczyka przedstawiciele Kościoła bizantyńskiego wzięli udział
w soborze w Konstancji w charakterze obserwatorów i wyrazili goto-
wość przystąpienia do unu z Kościołem katolickim#.
W takich okolicznościach doszło w 1439 r. do zawarcia unii kościel-
nej na soborze powszechnym we Florencji między bizantyjskim Wscho-
dem i katolickim Zachodem. Episkopaty Wschodu i Zachodu, korzysta-
jąc z równych praw i przywilejów na tymże soborze, przedyskutowały
sporne problemy dogmatyczne, liturgiczne, dyscyplinarne i prawno-zwy-
czajowe. Po uzgodnieniu tych problemów i w pełni dobrowolnym
akcesie do unii kościelnej, papież Eugeniusz IV bullą Laetentur coeli
et exultet terra z 6 VIII 1439 r. proklamował uroczyście tę unię z Kościo-
łem bizantyńskim#. Objęła ona zasięgiem m.in. Kościół prawosławny na
Rusi polskiej i litewskiej, ale na początku XVI stulecia świadomość unii
zanikła.
Wypracowane przez unijny sobór florencki dogmatyczne warunki
jedności z Kościołem bizantyńskim stały się podstawą do następnych
unii kościelnych. Unie te, zawierane w XVI-XVIl1 w. , miały charakter
partykularny, a w Europie zaistniały wyłącznie w granicach politycznych
Polski i Węgier, gdzie były popierane przez władze państwowe.
Charakter taki miała całkowicie dobrowolna unia brzeska, zawarta
w 1596 r. w Brześciu nad Bugiem między Kościołem prawosławnym
w Polsce i na Litwie a Kościołem katolickim. Jeszcze przed jej uroczy-
stym przyjęciem przez episkopat ruski papież Klemens VIII potwierdził
ją 23 XII 1595 r. bullą Magnus Dominus et laudabilis nimisy. Po przystą-
pieniu do unii diecezji przemyskiej (1691), lwowskiej (1700) i łuckiej
(1702) objęła ona całą metropolię kijowską w państwie polsko-litew-
skim. Około 1772 r. Kościół unicki w Polsce i na Litwie obejmował
metropolię kijowską z rezydencją w Radomyślu na Ukrainie, dwie
dalsze archidiecezje - smoleńską i połocką wraz z archidiecezją me-
tropolitalną oraz diecezje: przemysko-samborską, lwowsko-halicko-
-kamieniecką. chełmsko-bełską, turowsko-pińską, włodzimiersko-brze-
# G. B e c k, Die Myzantinische Kirche. Das Zeitalter des Palamismus, w:
Handbuch der Kirchengeschichte, Bd. 3, s. 596 n.
" H a j j a r, dz. cyt. s. 150 nn. ; B e c k, Die byzantinische Kirche. Das Zeitalter
des Palamismus, s.150 nn. ; B e c k, dz. cyt. , s. 598 n.
# Documenta Pontifieum Romanorum historiam Ucrainae illustrnntia, Vol. 1
(1075-1700), Romae 1953, nr 182, s. 23Cr243.
KS. BOLESŁAW KUMOR
ską i łucko-ostrogską - łącznie: 1 metropolia, 3 archidiecezje i 6 diece-
zji, razem około 4 milionów wiernych.
Uformowane jeszcze we wczesnym średniowieczu polskim granice
tych diecezji pozostawiały bardzo wiele do życzenia, jako że rozległość
terytorialna i struktura organizacyjna a także demograficzna między
poszczegółnymi diecezjami były bardzo nierównomierne. Około
1772 r. arehidiecezja metropolitalna liczyła 1925 parafii, diecezja cheł-
mska - 538, lwowska - 2504, łucka -1236, turowska - 239, przemyska
-1238, włodzimierska - 475 i arehidiećezja połocka - 526'i'.
Podobną, średniowieczną strukturę organizacyjną miał na tych zie-
miach Kościół łaciński. Około 1772 r. największa i najliczniejsza
w parafie była diecezja wileńska - łącznie 231 tys. km# i 403 parafieů
w tym samym czasie diecezja chełmska obrządku łacińskiego obejmo-
wała 18 tys. km# i tylko 84 parafie. Jeszcze mniej parafii liczyły die-
cezje kamieniecka (65) i kijowska (30)t'. Taka struktura powodowała,
że w Kościele łacińskim w Polsce odezuwano konieczność nowego po-
działu diecezjalnego, zwłaszcza kiedy na skutek I rozbioru Polski
Kościół łaciński utracil około 1180 parafu, a państwo - 211 tys. km
i 4 450 000 ludności. Zmiany te w organizacji terytorialnej obydwu
obrządków miał zaprogramować Sejm Czteroletni przy współpracy
z ówezesnym episkopatem łacińskim i unickim. Trzeba zauważyć, że
proponowane zmiany miały na celu głównie usprawnienie zarządu koś-
cielnego i racje pastoralne a także bardziej sprawiedliwy podział ma-
terialny i demograficzny poszczególnych diecezji.
Najpierw zajęto się zrównaniem podstaw materialnych tak biskupstw
łaeińskich, jak też i unickich. Mocą konstytucji sejmowej z 11 VII 1789 r.
dobra kościelne poszczególnych biskupstw zostały przejęte na skarb
państwa, a biskupi mieli w przyszłości otrzymywać pensję z kasy pań-
stwowej. Prymas i metropolita gnieźnieński otrzymał dotację w wyso-
kości 200 tys. zł pol., a pozostali biskupi obrządku łacińskiego po
100 tys. zł pol. rocznie. Postanowienie to miało kapitalne znaczenie,
jako że likwidowało wielkie nierówności pod względem materialnym
między poszczególnymi biskupstwami i kładło kres niezdrowej praktyce
wędrowania na biskupstwa lepiej uposażone. Wiązało też bardziej bis-
#" L. B i e ń k o w s k i, Organizacja Kościokc wschodniego w Polsce, w: Kościól
w Polsce, t. 2, Kraków 1970, s. 1035-1049.
# # W. M u 11 e r, Diecezje w okresie potrydenekim, w: tamże, s. 73-7#.
PROJEKT ZJEDNOCZENIA KOŚCIOŁA ŁACIŃSKIEGO I UNICKIEGO IS
kupa ze swoją diecezją i wzmacniało jego odpowiedzialność za jej życie
religijne i działalność pastoralną. W konsekweneji realizacji tej konsty-
tucji biskupi zaczęli angażować się bardziej osobiście w duszpasterstwo
diecezjalne'2.
Ten sam sejm we wspomnianej konstytucji z 11 VII 1789 r. zapla-
nował reorganizację Kościoła polskiego i nowy podziat diecezji ob-
rządku łacińskiego. Trzy największe terytorialnie i najbogatsze ludnoś-
ciowo diecezje, łucka, wileńska i krakowska, miały być podzielone na
korzyść diecezji terytorialnie i ludnościowo małych. Tak do okrojonej
przez zabór austriacki diecezji chełmskiej uchwalono "włączyć lubel-
skie, ziemię łukowską, stężycką i urzędowską" z diecezji krakowskiej.
Była to w pewnej mierze realizacja wysuniętych jeszcze w XV stuleciu
planów, które na skutek oporu biskupa Zbigniewa Oleśnickiego nie
zostały zrealizowane. W celu powiększenia diecezji kamienieckiej,
uszczuplonej również przez zabór austriacki, zaplanowano włączyć do
niej województwo bracławskie na Ukrainie, należące do diecezji łuckiej
(około 38 parafii). Pewne zmiany graniczne, chociaż bliżej nieznane,
miaty nastąpić na pograniczu diecezji łuckiej i kijowskiej. Podziałowi
miała ulec również największa terytorialnie diecezja wileńska. Przyjęty
na sejmie projekt postulował jej podział na 3 diecezje: smoleńską,
do której miano włączyć parafie w województwach mińskim, połockim
i witebskim, inflaneką, która, obok dotychezasowych posiadłości
w Kurlandii i powiecie piltyńskim, miała nadto otrzymać z Wilna
województwo trockie, oraz wileńską z pozostałego terytorium diecezji.
Projekty te za pośrednictwem nunejatury warszawskiej zostały jeszcze
w tym samym roku przesłane do Rzymu, jako że zgodnie z obowiązują-
cym prawem kościelnym Sejm przyjął, że zmiany te mają być "wyko-
nane za zezwoleniem Świętej Stolicy Apostolskiej"'#.
Reformy o podobnym zakresie przedsięwziął Sejm Czteroletni w sto-
sunku do Kościoła unickiego. Na mocy konstytucji sejmowej z 9 VII
1790 r. tenże sejm "uznawszy większą niż kiedy potrzebę, okazania
prawdziwej naszej przychylności dla obrządku ruskiego, jednością
świętą z Kościołem rzymskim ztączonego, a wraz i okazania względów
dla duchowieństwa tego obrządku", postanowił przydzielić metropolicie
kijowskiemu i całej Rusi obrządku unickiego stałe miejsce w senacie.
#= "Volumina Legum", t. 9(1889), nr 77, s. 104-1C15 (Kraków)
#; Tamże, nr 151, s. 174-175.
KS. BOLESŁAW KUMOR
W dalszej części ta sama konstytucja sejmowa zobowiązywała "metro-
politę i wszystkich [. . .) biskupów ritus Graeci uniti, aby począwszy
od metropolii arcybiskupstwa kijowskiego dyecezyów wszystkieh po-
dział takowy [...] za zezwoleniem Stolicy Świętej Apostolskiej udzia-
łali". Projekt reorganizacji terytorialnej Kościoła unickiego miano
"opracować w przeciągu trzech miesięcy [...] i królowi i stanom Rzeczy-
pospolitej do wiadomości podany"14.
Podobnie, jak w stosunku do Kościoła łacińskiego, postąpił Sejm
w stosunku do Kościoła unickiego. Konstytucja sejmowa z 11 VII
1789 r. przejęła dobra ziemskie tegoż Kościoła na skarb państwa,
a biskupi otrzymali stałą pensję; metropolita miał pobierać 100 tys. zł
pol. rocznie, biskupi ordynariusze zaś po 50 tys.15
W związku z tymi poważnymi planami reorganizacji struktur diecez-
jalnych Kościoła łacińskiego i unickiego i ich podstaw materialnych
pojawił się Projekt ściślejszego poł4czenia Kościoła tacihskiego i unic-
kiego w Polsce, opracowany i kolportowany w czasie trwania Sejmu
Czteroletniego około 1789 r. Projekt został opracowany w języku
łacińskim jako Projectum strictioris unionis rituum latini cum graeco-
-unito, a następnie przesłany ówczesnemu nuncjuszowi apostolskiemu
w Polsce - arcybiskupowi F. Saluzzo. #Zachował się on w formie luźnego
druku w Archiwum Nuncjatury Warszawskiej w Archivium Secretum
Vaticanum. Autorem Projektu był prawdopodobnie bazylianin, jak
to można wnioskować z aspektów ekumenicznych treści "projektu".
Nie był on jednak przedłożony pod obrady Sejmu, jako że nie ma
śladów dyskusji na ten temat tak w konstytucjach sejmowych, jak
też i w diariuszach Sejmu.
Projekt nie zajmował się problemami dogmatycznymi i liturgicznymi,
a w całości postulował utworzenie w Polsce jednej hierarchii Kośeioła
katolickiego dla obydwu obrządków. Unicka metropolia kijowska
miała być metropolią dla katolików obydwu obrządków, łacińskiego
i unickiego, całej Rusi polsko-litewskiej. Natomiast biskupi łacińscy,
mający stolice biskupie w miastach, będących równocześnie stolicami
biskupów unickich (Chełm, Łuck), mieli być również ordynariuszami
dla unitów. W takim wypadku biskupi ci winni urządzić tylko jeden
konsystorz dla wiernych obydwu obrządków, ale ze względu na nich
## Tamże, nr 152, s.176.
'5 Tamże, nr 77, s. 105.
PROJEKT ZJEDNOCZENIA KOŚCIOŁA ŁACIŃSKIEGO I UNICKIEGO 17
mieli otrzymać dwóch biskupów pomocniczych - jednego obrządku ła-
cińskiego i drugiego obrządku unickiego. Podobnie mieli oni urządzić
dwa seminaria - iacińskie dla kandydatów tego obrządku, prowadzone
przez księży misjonarzy św. Wincentego a Paulo, oraz unickie dla kan-
dydatów tego obrządku, prowadzone przez księży bazylianów. Kapituła
katedralna w takiej diecezji winna być jedna z równą liczbą prałatów
i kanoników z obydwu obrządków. W dalszej części #Projektu wysunięto
plan podziału rozległej terytorialnie diecezji łuckiej obrządku łacińskie-
go na łucką i brzeską. Pierwsza miała przypaść biskupowi obrządku ła-
cińskiego, natomiast druga biskupowi obrządku unickiego. Dalszym
biskupstwem zastrzeżonym dla hierarchii unickiej miała być projekto-
wana diecezja bracławska na Ukrainie, a świątynia Bożej Opatrzności
w tym mieście, zaplanowana przez sejm jako wotum dziękczynne naro-
dowe, miała być katedrą dla biskupa unickiego. Dalszą diecezją, obej-
mującą katolików obydwu obrządków, którą miał zarządzać biskup
unicki, to diecezja włodzimierska na Wołyniu.
Ze względu na zrównanie jurysdykcji kościelnej episkopat unicki
miał się cieszyć takim zakresem jurysdykcji kościelnej, jak episkopat
łaciński. Podobne też miały mu przysługiwać przywileje i prerogatywy
polityczne, zwłaszcza przywilej zasiadania biskupów unickich w senacie.
Dobra kościelne Kościoła unickiego, podobnie jak i Kościoła łaciń-
skiego, miały przejść na skarb państwa, a biskupi mieli otrzymywać
uposażenie roczne ze skarbu państwa. Pod koniec tej dziwnej pro-
pozycji znalazła się uwaga o charakterze prawnym; proponowany "pro-
jekt" miał być przedłożony do zatwierdzenia Stolicy Apostolskiejtb.
Ponieważ projekt przewidywał w pierwszym punkcie kasatę wszyst-
kich biskupstw unickich w Polsce z wyjątkiem metropolii kijowskiej,
a diecezji tych było wówczas w Polsce tylko 4 (Chełm, Łuck, Turów
i Włodzimierz), oraz części archidiecezji połockiej (przy Polsce 165
parafii) i lwowsko-halicko-kamienieckiej (przy Polsce 810 parafii),
dlatego w miejsce 4 skasowanych diecezji (chełmska była przedzielona
zaborem austriackim) biskupi uniccy mieli mieć na przyszłość 3 die-
cezje z jurysdykcją nad katolikami obydwu obrządków: Brześć Litew-
## Archivum Secretum Apostolicum Vaticanum. Archiv. Nunz. di Varsavia,
Vol. 24 (Duchowieristwo obajgn obrzqdków w Koronie i Wielkim Księstwie Li-
tewskim. Projekt deputacyjej do interessów duchowieństwa obojga
wy,zrtnczony, [b.m.w.] 17R9, druk luźny).
KS. BOLESŁAW KUMOR
ski, Bracław i Włodzimierz Wołyński. Biskupi łacińscy mieli mieć na
tych terenach również 3 diecezje z jurysdykeją nad katolikami obydwu
obrządków: Kamieniec Podolski, Chełm i Łuck. Czwartą diecezją
unicką była archidiecezja metropolitalna kijowska. Autor wprawdzie
nic nie powiedział o łacińskim biskupstwie kijowskim, ale to, zgodnie
z sugestiami Projektu, miało być prawdopodobnie skasowane i poddane
jurysdykeji metropolity kijowskiego.
W kontekście rozważań Projektu rodzi się pytanie - czy plan ten
mógł być zrealizowany i czy mieścił się w ramach obowiązującego
wówezas prawa kanonicznego? Praktyka Kościoła łacińskiego sprzyjała
takiemu rozwiązaniu. Tak kanon 9 Soboru Laterańskiego IV z 1215 r.
postanowił, że "jeżeli na terenie tej samej diecezji znajdują się wierni
różnych narodowości, używający różnych języków i należą do różnych
obrządków", winni podlegać jednemu biskupowi. Ten zaś winien mia-
nować osobnego wikariusza generalnego dla wiernych poszczególnych
obrządków i językówt#. Przepis ten miał na względzie nade wszystko
stosunki religijne w nowo założonym ówcześnie Cesarstwie Łacińskim
w Konstantynopolu. Z biegiem czasu stał się on głównym fundamentem
w prawie kościelnym do tworzenia parafii narodowych i personalnych
dla migrantów. W najnowszych czasach podobne stanowisko zajęła
Stolica Święta w stosunku do katolików obrządków wsehodnich w nie-
których państwach Europy Zachodniej i Ameryki Południowej, tam
gdzie dotąd Kościoły wsehodnie nie posiadają własnej hierarehu koś-
cielnej. W takich wypadkach biskup obrządku łacińskiego jest również
ordynariuszem dla katolików obrządków wsehodnich, ale w każdym wy-
padku katolicy ci mają własnego wikariusza generalnego, którym
z reguły jest kapłan tegoż rytu. Taką praktykę zastosowała Stolica
Apostolska dla katolików obrządku wschodniego m.in. w Argentynie,
Brazylii, Austrii, Francji i Polscels. Praktyka ta wskazuje, że Projekt
ściślejszej unu nie był pozbawiony dużych wartości praktycznych i mógł
być zrealizowany. Upadek państwa polskiego przekreślił wszelkie
jego perspektywy.
Projekt ten, chociaż nigdy nie był dyskutowany na Sejmie Wielkim,
znalazł swoją kontynuację na Soborze Watykańskim II, kiedy patriareha
melehicki Antiochii i Aleksandrii kard. Maksimos IV Seigh zażądał
PROJEKT ZJEUNOCZLNIA KO$CIOŁA ŁACIŃSKIEGO I UNICKIEGO 19
utworzenia jednej hierarehii katolickiej na Bliskim Wsehodzie dla
katolików różnych obrządków, zamieszkujących te terenyt9. Nie wia-
domo jednak, czy za tę cenę wschodnie obrządki katolickie zgodziłyby
się na likwidację własnej hierarehii kościelnej w Kanadzie, Stanach
Zjednoczonych, Brazylii i Argentynie oraz w Australii? Czy zgodziłyby
się na podporządkowanie swoich wiernych w tych krajach łacińskiej
hierarehii koœcielnej ?
DAS PROJEKT EINER ORGANISATORISCHEN VEREINIGUNG DER
KATHOLISCHEN UND DER GRlECHISCH-UNIERTEN KIRCHE IN POLEN
VON 1789
Zusammenfassung
Die Spaltung der Kirche im 11. Jahrhundert in den orthodoxen Osten und
den katholisehen Westen wurde schon oft und bereits von diesem Jahrhundert an zu
uberwinden versucht. lm Ergebnis versehiedener Aktivitaten kam es am Ende des
16. Jahrhunderts auf dem Gebiet des polniseh-litauisehen Staates zu einer Vereini-
gung der Ostkirehe mit dem Katholizismus. Die neue griechiseh-katholisehe
(griechiseh-unierte, unierte) Kirehe konnte u.a. lange ihre veralteten Organisa-
tionsstrukturen beibehalten, ahnlich wie die in den Ostgebieten der Adelsrepublik
betrachtlich sehwachere lateinisehe Kirehe. Auf dem Sejm (Reichstag) von 17R9
wurde der Versuch einer Reorganisierung sowohl der Diózesanstrukturen als auch
der materiellen Grundlagen beider Kirehen unternommen. Es war sogar eine
enge Verknupfung der Hierarehien beider Riten geplant, was allerdings nicht
realisiert werden konnte, und zwar nicht so sehr wegen des Widerstandes der Unier-
ten oder der Lateiner, sondern wegen der Entwicklung der politisehen Situation auf
dem Gebiet der Adelsrepublik zu Beginn der neunziger Jahre des 18. Jahrhunderts.
iy Vuticanum Secundi<m, Bd. 2, Die zweite Konzilsperiode, Hrsg. von O. Mul-
ler, Leipzig 1965, s. 555.
#' Hefele, dz. cyt., Bd. 5, s. 885.
#R Annuario Pontificæo per I'anno 1982, Citta del Vaticano 1982
WITOLD KOŁBUK
KATOLICKI UNIWERSYTET LUBELSKI
DUCHOWIEŃSTWO UNICKIE W KRÓLESTWIE POLSKIM
WOBEC POLSKICH POCZYNAŃ NIEPODLEGŁOŚCIOWYCH
Na terenach jedynej w Królestwie Polskim unickiej diecezji chełm-
skiej w epoce powstań narodowych toczyły się walki już w 1794 r.,
potem w latach 1830-1831, wreszcie w czasach powstania styczniowego.
Tutaj też w latach trzydziestych i czterdziestych XIX w. podejmowane
były różne akcje spiskowe (konspiracja $ciegiennego, partyzantka Za-
liwskiego, spisek uczniów w Łukowie pod przywództwem K. Levitoux).
Nierzadko podążali tędy emigracyjni emisariusze, dochodziły tu też za-
pewne wieści o różnych ruchach i spiskach w Galicji, w Poznańskiem
na ziemiach zabranych, w innych częściach Królestwa Polskiego. Du-
chowni greckokatoliccy siłą rzeczy nie mogli pozostać na uboczu
tych wydarzeń, nie mogły do nich nie docierać informacje o takich czy
innych wydarzeniach, nie mogli nie stykać się z osobami zaangażowany-
mi w polskich akcjach niepodległościowych.
Jak reagowali na te wydarzenia? Niestety, stosunkowo mało mamy
źródeł mówiących o tych reakcjach. Być może było to spowodowane
małym zaangażowaniem duchowieństwa unickiego w bieżące wydarze-
nia polityczne. Jest to o tyle prawdopodobne, że nie miało ono w Kró-
lestwie Polskim silnie wyrobionej świadomości narodowej. Być może
czuło się zrośnięte z polską tradycją i kulturą, ale nie na tyle, by w pełni
angażować się w akcje patriotyczne. Na pewno jakąś rolę odgrywała też
sprawa świadomości społecznej duchowieństwa unickiego. Przecież
polskie powstania narodowe uważano za szlacheckie, "pańskie",
a duchowieństwo unickie nie czuło się chyba na tyle związane z tą
warstwą społeczną, by poprzeć patriotów szlacheckich w ich dążeniach.
Sytuacja zmieniła się w czasach powStania styczniowego. Ten ko-
lejny zryw niepodległościowy był dziełem nie tylko już samych szlachec-
kich rewolucjonistów. Zasięg społeczny tego powstania był znacznie
szerszy - wiązało się to ze wzrostem świadomości narodowej, a proces
ten, jak się zdaje, nie ominął i duchowieństwa unickiego.
WITOLD KOŁBUK
Jeśli chodzi o powstanie kościuszkowskie, wiemy o bezpośrednim
udziale w nim tylko jednego, późniejszego zresztą, chełmskiego kapłana
unickiego. Chodzi tu o N. Pierackiego, który w 1794 r. wstąpił do
wojska i "tam będąc czynnym przez miesięcy cztery wydawaniem żyw-
ności, znowuż powróeił do domu" I. Pisał on to w 40 lat później i trudno
powiedzieć, czy jego udział w powstaniu ograniczał się do pracy w inten-
denturze. Niewykluczone, że dla uniknięcia podejrzeń ze strony car-
skich władz rządowych o polskie sympatie narodowe zataił swój udział
w walkach. O zaangażowaniu innych duchownych unickich w polskich
walkach niepodległościowych końca XVIII i początków XIX w. nic nam
nie wiadomo - dotyczy to także okresu wojen napoleońskich. Natomiast
o wyraźnie polskie sympatie narodowe możemy posądzać, na podsta-
wie reakcji i wydawanych rozporządzeń, chełmskich biskupów unickich
tego okresu - Ważyńskiego i Ciechanowskiego2.
Niewiele więcej informacji mamy o stosunku chełmskich kapłanów
unickich do powstania listopadowego. Uważa się, że duchowieństwo
tego obrządku w tym czasie "zachowywało się spokojnie, pełniąc
tylko swoje obowiązki"3. Taki też wniosek można wysunąć analiźując
spis duchowieństwa diecezji chełmskiej sporządzony w 1835 r. na
podstawie własnoręcznych życiorysów, gdzie w jednej z rubryk tego
spisu jest mowa o funkcjach poszczególnych kapłanów w czasie pow-
stania4. Praktycznie rzecz biorąc wszyscy duchowni pisali w ten sposób:
"[...] w czasie podniesionego rokoszu roku 1830/31 zostawałem ciągle
przy probostwie pilnując wiernie obowiązków kapłana i probosz-
eza"5. Tego też typu informacje zamieszczono w wymienionym spisie.
Według utartej opinu duchowieństwo unickie nie angażowało się zbyt-
nio w sprawy powstania. Faktem jest, że nawet biskup Szumborski był
obecny tylko na pierwszym posiedzeniu senatu powstańczego 18 XII
1830 r. Potem zupełnie odsunął się od polityki#. Podobnie J. Teraszkie-
' Wojewódzkie Archiwum Państwowe w Lublinie (dalej: WAPL), zespół:
Chelmski Konsystorz Grecko-Katolicki [dalej: ChKGK), nr 309, s.1-2.
2 E. B a ń k o w s k i, Ruś chełmska od czasu rozbioru Polski, Lwów 1887,
s. 1#21; J. P. B o j a r s k i, Czasy Nerona w XIX wieku pod rządem moskiewskim
czyli Ostatnie chwile unii w diecezji chelmskiej, Lwów 1878, s.1-9.
3 J. S k a r b e k, Udzial duchowieristwa województwa lubelskiego w powstaniu
listopadowym, "Roczniki Humanistyczne",18 (1969), z. 2, s. 93.
' WAPL/ChKGK, nr 975, k. 34-97.
5 Tamże, nr 193, k. 4-4v. [opis życia księdza L. Kościukiewicza).
DUCHOWIEŃSTWO UNICKIE A SPRAWA NIEPODLEGŁO$CI 2i
wicz, ówczesny wicerektor Seminarium Chełmskiego, a późniejszy na-
stępca Szumborskiego na stanowisku biskupa, o tym okresie swojego
życia pisał: "(...) w czasie trwającego w kraju rokoszu, w roku 1830/31
bawiłem ciągle w miejscu mego urzędowania, stale ile zastępca rektor
i profesor powołaniem zajęty, w niczym do ówczesnych zaburzeń
krajowych nie mieszając się"#. Wiemy natomiast o udziale synów
duchownych w powstaniu. Między innymi czynny udział w walkach
wziął P. Laurysiewicz, ówczesny kleryk Seminarium Chełmskiegos,
i J. Koncewicz, który w czasie powstania uzyskał nawet awans ofi-
cerski9.
Czynniej od duchowieństwa świeckiego w sprawy powstania było
zaangażowane unickie duchowieństwo zakonne. Bazylianin P. Raczyń-
ski "za podburzanie do buntu mieszkańców Hrubieszowa" w 1831 r.
przebywał w latach 1831-1840 na zesłaniu w klasztorze słobodzkim
w guberni wiatskiejl#. Zaangażowani w sprawy powstańcze byli też
inni bazylianie, m.in. P. Rzewuski i B. Kalinowskill.
Świadectwem powiązań duchowieństwa unickiego z konspiracjami
lat czterdziestych XIX stulecia jest sprawa ks. I. Horoszewicza. Oto
w jesieni 1842 r. prowadzono przeciwko niemu śledztwo za to, że
we wsi Babice mówił, "iż będzie nowy król polski, iż Polska nie może
mieć króla samowładnego, gdyż nam tu potrzebna konstytucja"I2.
W toku śledztwa "okazał się być winnym przestępstwa politycznego,
w stopniu, za które mógł w drodze sądowej ulegać surowej karze i od-
6 M. Ż y w c z y ń s k i, Geneza i następstwa encykliki "Cum primum"
z 9 VI 1832 r. Watykan i sprawa polska w latach 1830-1837, Warszawa 1935, s.130-
131.
' WAPL/ChKGK, nr 398, s. 10.
# R. B e n d e r, Laurysiewicz Marek Stefan, w: Polski slownik biograliczny,
t. 16, Wrocław 1971, s. SRl-582; Z. Kolumna [Aleksander Nowolecki], Pa-
miątka dla rodzin polskich. Krótkie wiadomości biograficzne o straconych na
rusztowaniach, rozstrzelanych, poleglych na placu boju oraz zmarlych w wigzie-
niach i na tułactwie i na wygnaniu syberyjskim od roku 1861-l866, cz. 2. Kraków
1868, s.148-149.
4
,# WAPL/ChKG K, nr 45, s. 48#9; B a ń k o w s k i, dz. cyt. , s.180.
WAPL/ChKGK, nr 323, k. nlb. Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych
i Duchownych do biskupa chełmskiego, 31 VIII/12 IX 1840 r.
" WAPL/Rząd Gubernialny Lubelski [dalej: RGL), nr 7, k. 585-589; ChKGK,
nr 161, s. 7-8.
'2 WAPL/RGL, Taj. 48, s. 7.
WITOLD KOŁBUK
powiedzialności"13. Kara jednak nie była zbyt duża - przeniesiono
go tylko na inną, uboższą parafięl4.
Również w latach czterdziestych powstało wśród alumnów chełm-
skiego seminarium diecezjalnego tajne towarzystwo "Fraternitas".
Założono je w atmosferze groźby narzucenia unitom prawosławia,
co właśnie stało się w Cesarstwie. Towarzystwo było powiązane ze
spiskiem młodzieży gimnazjalnej w Łukowie. Z zeznań członków
wynika, że miało ono cele samokształceniowe i dydaktyczno-moralne,
natomiast jego najważniejszym zadaniem była samoobrona przed
prawosławiem i rusyfikacją oraz przygotowanie się w tym duchu do
pracy na stanowiskach duszpasterskich. Bractwo istniało ledwo parę
miesięcy, gdy wykryto je i 9 jego członków poddano śledztwu. Dwóch
z nich - J. Śmigielskiego i A. Szymańskiego - oddano do służby woj-
skowej, a pozostałych wydalono ze studiów seminaryjnych i poddano
pod nadzór policji. Wkrótce jednak pozwolono tym ostatnim wrócić
do seminarium i5.
Spory oddźwięk wśród duchowieństwa unickiego znalazła napięta
sytuacja polityczna z lat 1861-1862, a więc z okresu bezpośrednio
poprzedzającego powstanie styczniowe. Stronnikom władz rosyjskich
urządzano pod oknami "kocie muzyki" i wybijano szyby - spotkało
to ks. J. Wójcickiegol# i ks. B. Patronowiczal#. Z kolei duchownych
nastawionych antyrosyjsko i propolsko represjonowały władze carskie,
co spotkało na przykład bazylianina M. LaurysiewiczaiR. Ten ostatni
20 IV 1861 r. po nabożeństwie żałobnym w Hrubieszowie za poległych
w Warszawie powiedział m.in. "[...) w mieście Warszawie przez rozhu-
kane żołdactwo na ulicach w czasie procesji została znieważona religia,
bowiem prócz poległego niewinnic ludu ksiądz w trakcie tego wraz
'# Tamże, k. nlb., biskup chetmski do gubernatora lubelskiego, 22 I/3 II 1843 r.
'4 Tamże, s.109.
'5 WAPL/ChKGK, nr 45, s. 13-14, 19-2C1, 79-80, 99-llHl, 105-106, 125-126,
nr 977, k. 600v.-601v.; Arehiwum Glówne Akt Dawnych / Stala Komisja Śledeza,
nr 7, k.1#8, wyd. : F. R a m o n t o w s k a, Akta śledeze tajnego tow,arzystwa Frater-
nitas zawiqzanego w Chelmie w 1840 r., "Przegląd Historyczny", t. 70 (1979)
301-317.
'# WAPL/RGL, Adm. 1122, s. 107-108 [naczelnik pow. krasnostawskiego
do gubernatora cywilnego lubelskiego, 5/17 VI 1861 r.).
'# Tamże, Adm.1123, s.105 [raport naczelnika pow. lubelskiego do gubernato-
ra cywilnego lubelskiego,14/26 X 18fi1 r.J.
'" B e n d e r, dz. cyt. , s. 581-582.
DUCHOWIEŃSTWO UNICKIE A SPRAWA NIEPODLEGŁOŚCI 2$
z krzyżem Zbawiciela został porąbany [. . .)"19. Po wypadkach w Warsza-
wie (27 II 1862 r.) biskup J. Teraszkiewicz nakazał odprawianie nabo-
żeństw żałobnych i zalecił modły za zabitych na ulicaeh Warszawy2#.
Dopiero pod silną presją rządu zgodził się na otwarcie cerkwi bazyliań-
skiej w Warszawie, której zresztą i tak nikt nie odwiedzałzi.
W końcu 1862 r. w Leśnej na Podlasiu członkowie Komitetu Cen-
tralnego zorganizowali zjazd księży unickich, który miał złożyć przy-
sięgę "Komitetowi Centralnemu jako prawowitemu rządowi polskie-
mu". Jedni utrzymują, że taką przysięgę złożono2=, inni, że nie udało
się jej od duchowieństwa uzyskać2#. Jak było naprawdę - nie wiadomo
j ,
ednakże do ustalenia zasad jakiejś bliższej współpracy pomiędzy kle-
rem unickim i władzami powstańezymi chyba nie doszło, na co zdaje
się wskazywać późniejsze mało skoordynowane zaangażowanie ducho-
wieństwa w akeję powstańezą. Na południu diecezji chełmskiej nie po-
dejmowano w ogóle żadnych prób pozyskania duchowieństwa unickiego
do walki z zaborcą. Duchowieństwo tu pracujące było znacznie mniej
przychylnie nastawione do polskich poczynań niepodległościowych.
Może świadezyć o tym fakt, że spośród 8 duchownych, co do których
ustaliliśmy, że otrzymali od władz carskich medale "za uspokojenie pol-
skiego buntu", będące wyrazem jeśli nie współpracy z zaborcą, to przy-
najmniej niechęci do powstania, wszyscy praeowali właśnie na Lu-
belszczyźnie, a więc na południu diecezji chełmskiej24.
'y A. K o s s o w s k i, Z dziejów unii kościelnej na terenie b. diecezji chefmskiej
w latach 7851-l866, Lublin 143R, s. 10-11.
2i' WAPL/ChKGK, nr 754, s. 792.
=' [W. P r z y b o r o w s k iJ, Historia dwóch lat l8ńl-1862, t. 3, Kraków 1894,
s. 460.
`z S. P ł o s k i. O stosunku ludności Podlasia do powsturtia stvczniowego,
"Przegląd Socjologiczny", t. 7(I939) 336.
## [Przyborowski), dz. cyt., t. 5, Kraków 1896, s. 332-335.
`# Byli to: A. Skrobański - proboszcz w Lipinach (WAPL/ChKGK, nr 45,
s. 101-102; nr 992, k. 3Hv.-39), M. Sebowicz - proboszcz w Czerniczynie (Bań-
kowski, dz. cyt., s. 1R8), I. Lebedyński - administrator parafii w Kamieniu
(,.Chołmsko-Warszavskij Jeparehialnyj Wiestnik" (dalej: ChWJW), 1884, s. 122),
J. Chrościewicz - proboszcz w Śniatyczach (ChWJW, 1883, s. 24Cr247), C. Chroś-
ciewicz - proboszcz w Księżpolu (WAPL/ChKGK, nr 992, k. 37v.-38), M. Liszkic,-
wicz - proboszcz w Bialej (B a ń k o w s k i, dz. cyt. , s. 184), E. Pociej - proboszcz
w Leszczynach (tamże, s. 1R7) i J. Kurmanowicz - proboszcz w Chodywańcach
(tamże, s. 182).
WITOLD KOŁBUK
O kilkunastu duchownych wiemy, że byli bezpośrednio zaangażo-
wani w akcję powstańczą. I tak w manifestacjach polskich udział brali
ks. M. Malczyński, który uczestniczył "w stawianiu krzyża rewolucyjne-
go"25, i ks. J. Panasiński##. Do udziału w powstaniu zachęcali ks.
K. Mosiewicz2# i ks. J. Śmigielski ("ugowariwal prichożan swoich
prinimat' uczastije w miatieże")zR. Ścisłe kontakty z powstańcami miał
ks. E. Własiewicz, który w r. 1863 korespondował z przywódcami od-
działów i kolportował pisma rządu powstańczego, za co został areszto-
wany-. Ks. J. Lisowski, dziekan dubieniecki w 1863 r., od rawił
nabożeństwo dla oddziału powstańczego Nieczaja3# i m.in. za to został
"przyaresztowany" i wywieziony z Dubienki3l. Z kolei ks. J. Bojarski
"w 1863 r. miał kontakty z buntownikami i jeździł do ich obozu",
a u siebie w domu "przechowywał papiery rewolucyjne", za co ukarano
go 100 rublami grzywny, pozbawiono urzędu dziekana i przeniesiono
na mniejszą parafię#2. O innym kapłanie K. Mosiewiczu wiemy, że
czynnie pracował w organizacji powstańczej##. Najaktywniej bodaj,
spośród duchowieństwa unickiego, zaangażowany w powstanie był pro-
boszcz w Kopyłowie, ks. J. Łada, który w 1863 r. z polecenia Rządu
Narodowego zbierał pieniądze oraz dostarczał powstańcom żywność,
umundurowanie, konie i amunicję. Za udział w powstaniu ukarano go
200 rublami grzywny i rokiem więzienia34. Bliżej nieokreślone powiąza-
nia z powstaniem miało kilku innych duchownych - J. Szokalski35,
E. Śmigielski##; M. Mosiewicz3#, F. Kurkiewicz#s.
ZS Kossowski, dz. cyt., s. 12.
zb Tamże, s.13.
Z# J. B. C h o ł o d e c k i, Księga pamiątkowa oprac. staraniem Komitetu Oby-
watelskiego w czterdziestą rocznicę powstania 1863/l864, Lwów 1904, s. 308.
zs WAPL/ChKGK, nr 357, k. nlb. , gubernator siedlecki do biskupa chełmskie-
go,13 XI 1868 r.
29 Kossowski, dz. cyt., s.12. ,
3#' Tamże.
31 WAPL/RGL, Adm.1639, s. 384-380v.
32 WAPL/Kancelaria Gubernatora Siedleckiego [dalej: KGS), nr 1, k. 6#>v.,
[Zarząd lubelskiego wojennego oddziału do wojennego naczelnika pow. bialskiego,
7/19 X 1865 r.).
33 Chotodecki, dz. cyt., s. 308.
34 Kossowski, dz. cyt., s.14.
35 WAPL/RGL, Adm.1640, s. 7.
36 Tamże, Adm. 1299, k. nlb. (prokurator królewski przy sądzie kryminalnym
gubernatora lubelskiego do Rządu Gubernialnego Lubelskiego, 3/15111864 r.).
DUCHOWIEŃSTWO UNICKIE A SPRAWA NIEPODLEGŁOŚCI 2%
Aktywny udział brały w powstaniu również dzieci duchownych unic-
kich. Córka wspomnianego wcześniej ks. Łady, Aleksandra, była
aresztowana od 26 I do 1 IV 1865 r. za to, "że jeździła w różne stro-
ny w 1863 r. i w początkach 1864 r. żądała podwód powołując się na
rozkaz władz rewolucji"39. Za przywdzianie zakazanego stroju narodo-
wego był aresztowany jeszcze w 1861 r. syn ks. D. Zradzińskiego-
Jan4#. Do oddziałów powstańczych wysłali swoich synów ks. J. Śmi-
gielski4l i biskup J. Kaliński, którego z kolei córki "braly udział we
wszystkich demonstracjach i procesjach" patriotycznych42. Na polu wal-
ki - w bitwie pod Fajsławicami 29 VIII 1863 r. - zginął syn księdza
unickiego K. Sieniewicza43. Synami duchownych unickich byli zapewne
dwaj powstańcy wymienieni w Księdze pamiątkowej [...] J. B. Choło-
deckiego - A. Filewicz i J. Patronowicz44. Ten drugi brał udział w bit-
wach i potyczkach m.in. pod Pieskową Skałą, Małogoszczą, Skałą, Gro-
chowiskami, Polichną, Kaniowolą i Fajsławicami. Wzięty do niewoli,
został zesłany do guberni jenisejskiej, gdzie przebywał przez 7 lat45.
Członkami "powstańczej bandy" byli synowie ks. Panasińskiego z Horo-
dła - Aleksander i Kajetan4#. Za udział w powstaniu 15 lat spędzał na
zesłaniu syberyjskim syn ks. J. Hukiewicza - Józef4#.
Bardzo serdecznie przyjęło również w początkach czerwca 1863 r.
duchowieństwo unickie powstańców Rudzkiego, którzy zajęli na krótko
!,hPłm, gdzie zaopatrzyli się w pieniądze, zebrane między innymi
3# A. K o r o b o w i c z, Kler grecko-unicki w Królestwie Polskim 1815-l875,
"Rocznik Lubelski", 9 (1966) 260.
3s Tamże.
34 P. K u b i c k i, Bojownicy kaplani za sprawę kościola i ojczyzny w latach
1861-1915, t.1, cz.1, Sandomierz 1933, s.183.
4# WAPL/RGL, Adm.1123, s. 319-320.
4' WAPL/ChKGK, nr 357, k. nlb., gubernator siedlecki do biskupa chetmskie-
go,13 XI 1868 r.
42 "Slovo", 1875, 18/30 I, s. 1 ("prinimali uczastje wo wsieeh demonstracyijach
i procesijach"] ; E. L i k o w s k i, Dzieje Kościoła Unickiego na Litwie i Rusi
w XV111 i XIX wieku uważane glównie ze względu na przyczyny jego upadku, cz. 2,
Poznań 1880, s.164.
43 Kolumna, dz. cyt., cz. 2, s. 248.
" Chotodecki, dz. cyt., s. 210, 325.
45 Tamże, s. 325.
46 WAPL/Kancelaria Gubernatora Lubelskiego,1867, nr 57, s. 320.
4# WAPL/Chetmski Zarząd Duchowny, nr 348, k. nlb., (błagoczinnyj 2-go
okruga grubieszowskogo do chełmskiego zarządu duchownego, 13 X1I 18R4 r.).
WITOLD KOŁBUK
z kasy seminarium greckokatolickiego4s. Jeden z członków tego oddzia-
łu, S. Brykczyński, pisał po latach o pobycie w Chełmie: "[...) przyjęto
nas wspaniale; duchowieństwo obu obrządków, unickiego i łacińskiego,
z biskupem unickim na czele, z chorągwiami, chórem śpiewaków, cechy
mieszczańskie z chorągwiami i muzyką, a za nimi prawie cała ludność
miasta, przystrojona odświętnie (...). Kiedy minęliśmy rogatki, za-
brzmiały dzwony we wszystkich cerkwiach i kościołach"49.
Po upadku powstania niektórzy księża uniccy pomagali ukrywającym
się powstańcom. Prawdopodobnie m.in. o to podejrzewano ks. L. Szo-
kalskiego na podstawie zapisek "u pojmanego na granicy rewolucyjnego
emisariusza". Duchowny ten od marca 1865 r. do grudnia 1866 r. znaj-
dował się pod tajnym nadzorem policyjnym5#. W marcu 1866 r. areszto-
wany został proboszcz parafii unickiej we wsi Wola Wereszczyńska
M. Charłampowicz za to, że "ukrywał w domu swoim przestępcę poli-
tycznego Pankiewicza, że zapisał go do ksiąg ludności jako Bolesława
Kozłowskiego i że wydał Pankiewiczowi fałszywe świadectwo i fałszywą
metrykę". Władze carskie skazały ks. Charłampowicza za to wykrocze-
nie na dożywotnie osiedlenie na Syberu. Wobec próśb włościan parafii
Wola Wereszczyńska ks. Charłampowicza ułaskawiono i w styczniu
1867 r. zezwołono mu na powrót do swoich dawnych obowiązków,
lecz poddano go pod ścisły dozór policjiSl. Natomiast ks. E. Własiewicz
tak mocno był związany uczuciowo (a może i czynnie) z powstaniem, że
jeszcze w 1870 r. 11 VI odprawił "uroczyste nabożeństwo na pamiątkę
powstania 1863 roku"5z
Byli też oczywiście duchowni dalecy od sprzyjania powstaniu.
Wspomniany już wcześniej ks. Wójcicki za swoje ówczesne antypolskie
konszachty z władzami carskimi w 1863 r. został przez oddział powstań-
ców generała Kruka "wzięty do obozu i przywiązany do ogona końskie-
go - miał być stracony". Uwolniono go po jego przyrzeczeniu, że odda
na cele powstania 30 tys. rubli5#.
#" WAPL/RGL, nr 1641, s. 86, s.137-138v.
4y S. B r y k c z y ń s k i Moje wspomnienia. Rok 1863, Warszawa 1936, s. 121.
5#' WAPL/KGS, nr 18, k. 6-6v., zarząd żandarmerii do tymczasowego cywil-
nego gubernatora siedleckiego,17/29 XII 1866 r.
5# H. C e d e r b a u m, Powstanie styczniowe. Wyroki Audytoriatu Polowego z
lat l863 1864,1865 i 1866, Warszawa 1917, s. 404.
5# WAPL/ChKGK, nr 430, s. 31 ["torżestwiennoje bogoslużenije w pamiat'
miatieża 1863 goda").
DUCHOWIEŃSTWO UNICKIE A SPRAWA NIEPODLEGŁOŚCI 29
W ramach represji popowstaniowych na kilkadziesiąt probostw
unickich nałożono kontrybucję "w stosunku 4 i 1/2 razy uiszczonego
przez nich rocznego podatku podymnego i szarwarkowego". Ostatecz-
nie zapłaciło ją 71 probostw, a suma żebrana przez władze od dusz-
pasterzy unickich wynosiła 1224 ruble i 80 kopiejek54.
Jak więc widzimy, spora część duchowieństwa unickiego poważnie
zaangażowała się w ostatnie wielkie polskie powstanie narodowe - sym-
patyzowała z nim nawet po jego upadku. Jest to niebagatelne świadec-
two dużych związków duchowieństwa unickiego z narodem i trady-
cjami polskimi. Mamy prawo przypuszczać, że przy szczęśliwszych
poszukiwaniach archiwalnych i bibliotecznych udałoby się nam trafić
na wiele dalszych śladów bądź to pozytywnego nastawienia, bądź sprzy-
jania, bądź nawet udziału kapłanów unickich w patriotycznych, wol-
nościowych akcjach polskich w końcu XVIl1 i w pierwszych 60 latach
XIX w.
DIE UNIERTE GEISTLICHKEIT IM K#NIGREICH POLEN
ANGESlCHTS DER POLNISCHEN UNABHANGIGKEITSBEMlTHUNGEN
Zusammenfassung
In den #stlichen Grenzgebieten des K#nigreiches Polen existierte bis zum
Jahre 1875 die unierte Di#zese Che³m. Im 19. Jahrhundert, der Epoche polnischer
Unabhangigkeitsaufgebote, kam es in dieser Gegend zu intensiven Kampfen
wahrend des Novemberaufstandes 1830 und des Januaraufstandes 1863; ausserdem
wurden hier in den dreissiger und vierziger Jahren verschiedene Verschwórungsak-
tionen unternommen. Zu diesen Ereignissen musste die #rtliche unierte Geistlich-
keit Stellung beziehen, ob sie wollte oder nicht, weil sie ja die Fahrungsschicht der
Glaubigen dieses Ritus darstellte. Die erhaltenen historischen Quellen erlauben
keine grundliche Beurteilung der Haltungen des geistlichen Standes gegenuber
den polnischen Unabhangigkeitsbemuhungen. Es scheint aber, dass ein betrachtli-
cher Teil der Geistlichkeit und ihrer Familien den Unabhangigkeitsbestrebungen
5# A. S ł o t w i ń s k i, Wspomnienia z niedawnej przeszlości. Część pierwsza
(1860-187l), Kraków 1892, s. 25.
5' WAPL/ChKGK, nr 1050 [O kontrybucjach od duchowieństwa unickiego
w 1864 r.), k.1, 3, 5-Sv., 9,12v.-13,17,19, 22.
30
WITOLD KO£BUK
positiv gegenuberstanden; einige Priester und ihre Kinder nahmen aktiv an den
Aufstanden teil. Es existieren nur wenige Hinweise auf Priester, die der Unabhan-
gigkeitsbewegung nicht wohlgesinnt waren. Insgesamt uberwogen aber in der
unierteñ Geistlichkeit die Sympathien fur die Aufstande, insbesondere wahrend des
Januaraufstandes. Dies war ein Zeugnis fur die ernsthaften Bindungen der unierten
Geistlichkeit zur polnischen Nation und ihren Traditionen.
KS. JANUSZ KANIA
KATOLICKI UNIWERSYTET LUBELSKI
ROZBIÓRKI CERKWI NA LUBELSZCZYŹNIE
W ROKU 1938 A STANOWISKO BISKUPA FULMANA
Rozbiórki cerkwi na Lubelszczyźnie w r. 1938, a w szczególności
rola, jaką odegrał w tej sprawie biskup M. L. Fulman, są przedmiotem
kontrowersyjnych ocen. Celem niniejszego szkicu jest przedstawienie
stanowiska ordynariusza lubelskiego wobec akcji demontażowej w kon-
tekście sytuacji wyznaniowej, w jakiej przyszło mu działać oraz skon-
frontowanie dotychczasowych opinii na ten temat z rzeczywistym prze-
biegiem wydarzeń. W przedstawieniu genezy i przebiegu poczynań li-
kwidacyjnych ograniczyłem się do podania głównych tendencji zaintere-
sowanych stron; dokładniej omawiam tę sprawę w innym miejscul.
Fakt, że rozbiórkę cerkwi rozpoczęto już w okresie zaborów (miały
wówczas miejsce także podpalenia) na terenach chełmskiej diecezji
unickiej rozciągającej się wzdłuż wschodniej granicy Królestwa Kon-
gresowego, a to w celu "wymiany" tradycyjnych dla tych ziem form bu-
downictwa cerkiewnego na typowe dla terenów wielkoruskich, ukazuje
wypadki 1938 r. jako ogniwo w łańcuchu reakcji zapoczątkowanych
rusyfikacyjną polityką aparatu carskiego; akcje tego rodzaju wzmogły
się po upadku powstania styczniowego 1863 r., a szczególnie nasilily po
likwidacji diecezji chełmskiej w r. 1875. Stąd konieczność scharaktery-
zowania ważniejszych uwarunkowań wydarzeń 1938 r. na Lubelszczyź-
nie także w perspektywie historycznej, bez której zrozumienie tego,
co rzeczywiście zaszło w samym centrum państwa polskiego w przeded-
niu II wojny światowej, nie wydaje się możliwe. Z kolei analiza sta-
tystyczna przypadków demontażu pozwala lepiej poznać rozmiary zja-
wiska oraz kryteria decydujące o doborze obiektów przeznaczonych
do likwidacji, a tym samym głębiej wniknąć w motywy kierujące
organizatorami przedsięwzięcia likwidacyjnego. Ustalenia osiągnięte
w takim porządku postępowania badawczego umożliwiają ustosunkowa-
nie się do rozpowszechnionych przez publicystykę oraz poczynania pro-
# J. K a n i a, Likwidacja cerkwi na Lubelszczyźnie w okresie międzywojennym,
"Chrześcijanin w Świeeie",14 (1982), nr 6 (108), s. 5#-89.
KS. JANUSZ KANIA
pagandowe i utrwalonych - z powodu braku badań źródłowych - opinii.
Pożądany w procesie poszukiwań historycznych osobisty dystans do ba-
danego zagadnienia nie zostanie chyba w tym przypadku naruszony
stwierdzeniem, iż przekonaniom autora niniejszego najbliższy jest sąd
sformułowany przez biskupa Fulmana, a prezentowany tu w ostatnim
paragrafie.
HISTORYCZNE I POLITYCZNE UWARUNKO\#'ANIA
SYTUACJI WYZNANIOWEJ LUBELSZCZYZNY
W 1863 r. na terenie guberni lubelskiej istniało co najmniej 375
unickich kościołów parafialnych, filialnych oraz kaplic publicznych2.
Świątynie te odebrano unitom i zamieniono na cerkwie prawosławne
głównie w r. 1875 w ramach kasaty Unii3. W tym samym czasie na
terenie diecezji janowskiej (podlaskiej) zlikwidowano 18 parafii
rzymskokatolickich, a kościoły po nich zamieniano również na cerkwie
prawosławne4, m.in. sanktuaria w Leśnej i Kodniu5. Podobny los
z W całej diecezji było wówczas 397 świątyń: 1 kościót katedralny, 270 koś-
ciotów parafialnych, 75 kościotów filialnych, 51 kaplic publicznych. Por. Lista
Duchowieristwa Dyecezyi Chetmskiej obrządku greko-unickiego za rok 1863,
Warszawa 1864, s. 34-31. Schematyzm ten wylicza tylko 44 miejscowości, w których
znajdowały się kaplice, tamże. s. 5-26e. Jedyny dekanat na terenie guberni augus-
towskiej posiadat 10 kościołów parafialnych i 3 kaplice (tamże, s. 5). 20 deka-
natów w granicach guberni lubelskiej miato: 1 katedrę, 258 kościołów para-
fialnych, 75 kościołów filialnych, 41 kaplic, tj. razem 375 świątyń, tamże, s. 5-25.
W guberni warszawskiej istniał 1 kościół w Warszawie, w parafii administrowanej
przez księży bazylianów, należącej do dekanatu sokotowskiego w guberni lubelskiej.
Również Kraków (w zaborze austriackim) posiadat 1 parafię podlegtą jurysdykcji
biskupa chełmskiego, tamże. s. 26.
Wymaga wyjaśnienia sprawa terminologii przyjętej na określenie świątyni
unickiej. Urzędowa publikacja diecezji chełmskiej z roku 1864, a mianowicie
cytowana wyżej Lista Duchowieristwa [...) za rok 1863 zawiera wytącznie na-
stępujące terminy: "Kościót Katedralny", "Kościót parafialny", "Kościół filialny",
"Kaplica publiczna" oraz "Katedra Biskupia", "Kaplica", "Filia". Z materiałów
archiwalnych chełmskiego konsystorza greckokatolickiego wynika, iż już wcześniej,
obok nazwy "cerkiew" używano zamiennie wyrazu "kościół". Por. Wojewódzkie
Archtwum Państwowe w Lublinie (dalej: WAPL): Chetmski Konsystorz Grecko-
Katolicki (dalej: (ChKGK) 928, s.126 (dotyczy danych z r.1821).
# K a n i a, Likwidacja cerkwi, s. 5#53.
' Parafie te wylicza ks. J. Pruszkowski w wydanej pod pseudonimem książce:
ROZBIÓRKI CERKWI NA LUBELSZCZYŹNIE
spotkał wcześniej szereg kościołów zakonnych w związku z kasatą
- ukazem carskim z r. 1864 - większości klasztorów Królestwa Kongre-
sowegob. Niektó#e z nich, jak np. kościół dominikański w Janowie
oddano unitom i oczywiście dostały się one następnie prawosławnym
wraz z innymi unickimi świątyniami. W ramach represji po powstaniu
styczniowyme, a jeszcze bardziej w celu osłabienia oporu grekokatoli-
ków żyjących w przykładnej symbiozie z łacinnikami - wspieranych
posługą duszpasterską przez podlaskie duchowieństwo rzymskokatolic-
kie na czele z biskupem B. Szymańskim, znanym ze zdecydowanej po-
stawy prounickiej9 - Aleksander II skasował w r. 1867 diecezję ja-
nowską. Zwolennikiem "środków surowych i energicznych" przeciwko
latynizmowi i polskości był prawosławny arcybiskup warszawski Arse-
niuszIo. Natomiast jego następca - Joannicjusz - osobiście nie aprobo-
wał carskich metod "dobrowolnego połączenia" z 1875 r.II
Janów Biskupi czyli Podlaski. Z dawnych i współczesnych źródef napisaf P. J. K.
Podlasiak, Kraków 1897, s. 371-372.
5 Szczegótowy opis likwidacji tych placówek katolickich zamieszcza Prusz-
kowski w wydanej pod pseudonimem w r. 1905, a w r. 1921 we wznowionej pod
# wtasnym nazwiskiem książce. Niniejszym podaję różniące się nieco tytuły obu
# wydań: Martyrologium czyli Męczehstwo Unii rrrr Pocflasiu. Z wiarygodnych
I i autentycznych źródef zebraf i napisaf P. J. K. Podlasiak, Kraków 1905; Marty-
rologium czyli Męczeristwo Una #-tej na Podlasiu. Z autentycznych i wiarygodnych
źródef zebraf i napisał (P. I. K. Podlasiak). Ks. Józef Pruszkowski Kand. ,iw. T.
Prafat Katedry Lubelskiej, Czfonek Polskiej Akademii UmieJętności. Część 1-sza
1864-1882, wydanie drugie przejrzane i powiększone, Lublin 1921. Relacje dotyczą-
ce Kodnia i Leśnej znajdują się na następujących stronach pierwszej pozycji
(w nawiasach zaznaczono miejsca w drugiej): s. 165-168 (141-143), 241-243
! (203-205). Por. też Martyrologium [...), cz. 2, Lublin 1917 (druk A. Rozdoba),
s. 32-65 oraz w tym samym miejscu i czasie opublikowana ta sama część, ale już
w typógrafii M. Kossakowskiej, s. 33-69.
b Pruszkowski, Martyrologium [...), cz.1, s. 28(14).
' P r u s z k o w s k i, Janów Biskupi, s. 331-332, 338-351.
# B. Kumor, Granice metropolu i diecezji polskich (96&1939), "Archiwa,
# Biblioteki i Muzea Kościelne", t. 20(1970) 316.
y P r u s z k o w s k i, Martyrologium [. . .], cz. 1, s. 34-37 (16-22). Ostatnio
pisał na ten temat T. F r ę c h o w i c z, Cerkiew greko-karolicka na terenie diecezji
I podlaskiej za rządów biskupa Beniamina Szymariskiego. Studia i materiafy historycz-
ne, Rzym 1981.
'o Pruszkowski, Martyrologium [...], cz.1, s. 27(13).
#1 Dzieje Kościoła unickiego na Litwie i Rusi w XVIII i XIX wieku uważane
KS. JANUSZ KANIA
Ten stan rzeczy przetrwał do 1915 r., a więc większość tych świątyń
pozostawała w rękach prawosławnych zaledwie 40 lat. Nowi właściciele
wiele z tych eerkwi zlikwidowali - na ich miejsce zbudowano nowel2.
Nie jest też obojętne, z jakich źródeł Cerkiew rosyjskal3 czerpała fun-
dusze na budowę świątyń. Były to w wielu przypadkach fundusze ze
skarbu Królestwa Polskiegol4.
głównie ze względu na przyczyny jego upadku, napisat ks. E. Likowski, biskup
sufragan poznański [. . .), cz. 2, Warszawa 1906z, s. 237-238; P r u s z k o w s k i,
Martyrologium (...), cz.1, s.12(r132 (111-117),174-179 (148-153), cz. 2, s.12 (13),
46 (49).
12 J. K a n i a, Rewindykacje lubelskie w kontekście stosunków rvyznaniowo-na-
rodowościowych 1915-1939, Lublin 1968, s. 757-774 (mps BKUL).
13 Archiwum Gtówne Akt Dawnych w Warszawie (dalej: AGAD). Protokofy
Rady Administracyjnej Królestwa Polskiego 1815-1867 (dalej: Protokoty Rady
Adm.). Komisja Rządowa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (dalej:
KR WRiOP). Tom protokotów (dalej: T.) 13, s. 85: "22 III 1825. Postanowienie
ces[arza] dotyczące zwierzchnictwa Synodu Petersburskiego nad duchowieństwem
wyznania prawosławnego, objęcia wtadzy przez biskupa mińskiego nad kościołami
i klasztorami tegoż obrzędu w K[rólestwie] P[olskim) oraz delegowania duchownego
od synodu do tych spraw i nawiązania stosunków z Komisją Rządową Wyznań Reli-
gijnych i Oświecenia Publicznego" (zawsze cytuję za: Sumariusz Protokofów Ra-
dy Administracyjnej Królestwa Polskiego 1815-1867. Część 1. 1815-1830, t. 1,
Warszawa 1958, podając w nawiasie skrót tytutu, a mianowicie: Sumariusz i stronę
w tymże, w tym przypadku jest to s. 519. Następnie przytaczam numer bieżący w ra-
mach Sekcji III, tj. Wyznań Religijnych i Oświecenia Pubticznego, skracany do po-
staci: nr...; tu: 2031).
Rząd rosyjski "przestrzegat jednolitości organizacyjnej prawostawia, dającej
najlepszą rękojmię konsekwentnego, zgodnego z wyznaczonym programem dzia-
tania; nie godzit się też za nic na istnienie w tej dziedzinie jakichkolwiek odręb-
ności lub niezależności, uwzględniających potrzeby miejscowe czy warunki poli-
tyczne. Tak np. w połączonym z Rosją mocą uchwat kongresu wiedeńskiego 1815 r.
Królestwie Polskim bezprawnie, z jawnym naruszeniem konstytucji zostaty sprawy
prawostawne w r. 1825 wytączone spod zakresu działania jedynie kompetentnej
konstytucyjnie Komisji (Ministerstwa) Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicz-
nego i poddane jurysdykcji pozaterytorialnego biskupa mińskiego, a więc i św.
synodowi, którego wtadza w Królestwie prawnie i kanonicznie nie istniała. Warto
zaznaczyć, że tę tak charakterystyczną zapobiegliwość stosowano dla bardzo
nielicznej wtedy ludności prawosławnej, posiadającej raptem 8 kaplic, obsługiwa-
nych przez 9 kaptanów" (J. W o 1 i ń s k i, Polska i kościółprawosfawny. Zarys histo-
ryczny, Lwów 1936, s.132-133).
#4 Zjawisko to występuje od zarania Królestwa Kongresowego. Por. AGAD.
Protokoły Rady Adm. KR WRiOP, t. 2, s. 149: "22 VI 1816. Asygn[acja] fundu-
ROZBIÓRKI CERKWI NA LUBELSZCZYŹNIE
W 1912 r. Duma uchwaliła projekt "O wydzieleniu ze składu guberni
Królestwa Polskiego wschodnich części guberni lubelskiej i siedleckiej
i utworzenie z nich oddzielnej guberni chełmskiej", akceptowany nastę-
pnie przez Radę Państwa i Mikołaja II. Fakt ten był uwieńczeniem stu-
letniej akcji rusyfikacyjnej. Nowa gubernia została wydzielona z ge-
nerał-gubernatorstwa warszawskiego, lecz wstrzymano się tymczasowo
z ogłoszeniem wcielenia jej do Rosji, ponieważ rząd carski w ówczesnej
sytuacji międzynarodowej uznał za korzystne dla swych interesów res-
pektowanie litery traktatu wiedeńskiego z 1815 r. Dopiero w trakcie
wojny światowej, kiedy nie było już potrzeby dalszego zachowywania
pozorów, a groziło ryzyko utraty Królestwa Polskiego, w ustawie o sa-
morządzie miejskim w Królestwie z 13 III 1915 r. ogłoszono wydzielenie
z jego terytorium guberni chełmskiej i przyłączenie jej do generał-gu-
bernatorstwa kijowskiego. Plany rusyfikacyjne przekreśliła rozpoczęta
2 V 1915 r. ofensywa niemiecko-austriackal5.
Kasata łacińskiej diecezji podlaskiej, ostateczne zniszczenie unickiej
diecezji chełmskiej, drastyczne prześladowania unitów, represje wobec
udzielających im wsparcia łacinników z likwidacją i zaborem części
placówek rzymskokatolickich włącznie, wreszcie masowy powrót do
katolicyzmu w 1905 r. przymuszonych do prawosławia i całkowite zała-
manie prawosławnej organizacji cerkiewnej na ziemiach polskich
w 1915 r, - wszystkie te fakty miały miejsce w przeciągu 40 latlb.
szów na budowę cerkwi dyzunickiej i budynków plebańskich w m(ieście] Drohiczy-
nie" (Sumariusz, s. 517, nr 2014). A także AGAD. Protokoły Rady Adm. KR
WRiOP, t. 3, s. 325: "16 X 1816. Asygn(acja) 1712 zł na zakup drzewa na budowę
cerkwi obrz[ądku) grecko-rosyjskiego w m(ieście] Drohiczynie" (Sumariusz, s. 517,
nr 2020).
#5 W. Ć w i k, J. R e d e r, Lubelszczyzna. Dzieje rozwoju terytorialnego,
podziafów administracyjnych i ustroju wfadz, Lublin 1977, szczególnie s. 107-117;
A. K o p r u k o w n i a k, (Dzieje Lubelszczyzny) w okresie ksztaftowania się ka-
pitalizmu 1864-1918, w: Dzieje Lubelszczyzny, praca zbiorowa pod redakcją
T. Mencla, t. l, Warszawa 1974, s. 644-b47. Z licznej literatury poświęconej sprawie
wydzielenia Chełmszczyzny przytaczam przykładowo artykuł i dwie książki
napisane przez polskich autorów: A. Z a k r z e w s k i, W sprawie Podlasia i Ziemi
Chefmskiej, "Świat", 2 (1907), nr 3, s.1#; H. W i e r c i e ń s k i, Wsprawie wydziele-
nin Chefmszczyzny, Warszawa 1910; t e n ż e, Jeszcze z powodu wydzielenia
Chefmszczyzny, Kraków 1913.
## K a n i a, Likwidacja cerkwi, s. 51-54.
KS. JANUSZ KANIA
Odrodzone państwo polskie stanęło wobec dokonującego się już
od 1916 r. drogą rekoncyliacjil# procesu rewindykacji świątyń katolic-
kich. Rewindykacje te nie były egzekucją jakichś starych rachunków
historycznych, ale aktem sprawiedliwości wobec pokolenia męczenni-
ków oraz wobec ich dzieci i wnuków. Z drugiej strony władze państwo-
we miały świadomość, że pozostający przy prawosławiu to w swojej
głównej masie również potomkowie unitów. Rusyfikatorskie tradycje
Cerkwi prawosławnej i odziedziczona przez nią po Cerkwi rosyjskiej
kadra duchowieństwa - oto dalsze wyznaczniki sytuacji wyznaniowej
Lubelszczyzny międzywojennej. Świątynie, jakie oclzyskał tu Kościół
katolicki, pozostawały w proporeji do liczby konwersów z 1905 r. i lat
następnyeh (ściśle mówiąc katolików, którzy mogli wreszcie oficjalnie
wyznawać swoją wiarę) oraz - w proporeji do potrzeb miejscowej lud-
ności. Władze państwowe od początku próbowały znaleźć kompromiso-
we rozwiązanie kwestii przeznaczenia cerkwi. Przy podziale świątyń
między katolików i prawosławnych, a więc w sprawie tak silnie angażu-
jącej emocjonalnie obie strony, przede wszystkim brano pod uwagę
strukturę sieci paraiialnej obu Kościołów, dążąc do ukształtowania
takiego stanu rzeczy, aby na statystyczną świątynię - czy to prawosław-
ną, czy to katolicką - przypadała zbliżona liczba wiernych. Pozostała
po rekoncyliacjach i ustaleniu sieci placówek prawosławnych liczba
świątyń miała stanowić problem przewidziany do ustawowego uregulo-
wania. Zastosowano tym samym kompromis pomiędzy koniecznością
zabezpieczenia warunków sprawowania kultu przez Cerkiew, nie odbie-
gających od warunków przysługujących większości katolickiej, a potrze-
bą zadośćuczynienia zasadom sprawiedliwości. Rewindykacje zwracały
bowiem katolikom świątynie, które im i ich przodkom służyły przez
pokolenia.
Czy władze państwowe przyjętej zasady nie mogły stosować bardziej
elastycznie na korzyść Cerkwi prawosławnej? Podejmowano tego rodza-
ju próby, czego przykładem była choćby działalność Mieszanej Komisji
Porozumiewawczej złożonej z przedstawicieli rządu i episkopatu prawo-
sławnego, ale wydaje się, że w szerszym zakresie taka możliwość nie
istniała. Pozostawienie prawosławnym gęstej sieci placówek, przewyż-
szającej zdecydowanie liczbą równoległą sieć placówek katolickich,
'# J. K a n i a, Rekoncyliacja cerkwi prawoslawnych na terenie diecezji lubelskiej
w latach l91#1930, "Roczniki Teologiczno-Kanoniczne",19(1972), z. 4, s.111-115.
ROZBlÓRhi CERKWI NA LUBELSZCZYŹ,NIE
stawiałoby prawosławie w pozycji wyraźnie uprzywilejowanej, budząc
przynajmniej u części katolików poczucie dyskryminacji uzasadnione
faktem, że dzieje się to ich - dawnych unitów - kosztem. Ten właśnie
motyw spotyka się w uzasadnieniu próśb rekoncyliacyjnych ludności.
Poza tym Cerkiew stosowała systematyczną eskalację żądań, dążąc wy-
raźnie do odzyskania i zatrzymania maksimum dotychezasowych zdoby-
czy. Nie uwzględniała przy tym faktu wielkiego spadku liczby wiernych
- w niektórych miejscowościach posiadających cerkiew nie było w ogóle
prawosławnych. Działały przy tym uwarunkowania przeszłości i ich
polityczne konsekweneje. Prawosławie w Rzeczypospolitej przedrozbio-
rowej wykorzystywano przecież jako instrument ingerencji w we-
wnętrzne sprawy Polski. Po rozbiorach było ono narzędziem rusyfikacji
- wydzielenie Chełmszczyzny uzasadniano m.in. racjami wyznaniowy-
mi. Doświadezenia niedawnej przeszłości rodziły obawy na przyszłość
co do odporności Cerkwi na wpływy rosyjskie, a tym samym co do jej
lojalności w stosunku do państwa polskiego. Tym bardziej że prawo-
sławna kadra duszpasterska po 1918 r. była tą samą kadrą, która do
1915 r. znajdowała się na pierwszej linii rusyfikacjil#. Nie można jednak
przeceniać motywów politycznych przy tłumaczeniu faktu limitowanu
prawosławnych placówek etatowych, jak też nie można ich oczywiście
pomijać. Należy jednak zwrócić również uwagę na racje nie mniej ważą-
ce, aczkolwiek bardziej prozaiczne. Chodzi o racje ekonomiczne,
a mianowicie o dodatkowe sumy na uposażenie cerkwi. Nie rozwiązywa-
ła tej sprawy zgoda na funkcjonowanie tzw. placówek pozaetatowych.
W perspektywie postępującego procesu normalizacji ich legalizacja
była bowiem nieunikniona, a co za tym idzie - konieczność objęcia tych
obiektów dotacjami finansowymi państwa.
Ostatecznie przy ustalaniu sieci placówek prawosławnych trzymano
się generalnej zasady opartej na kryterium statystycznym: ilość świątyń
miała pozostawać w jednakowej dla obu wyznań proporeji do liczby
wiernych. Kryterium pochodzenia świątyni nie było decydujące. Wyni-
kało to z dwóch przyczyn: I) tylko znikomy procent cerkwi mógł
faktycznie pretendować do miana świątyń bezsprzecznie prawosławnego
pochodzenia; 2) przemieszanie ludności obu wyznań nie pozwalało na
automatyczne rewindykacje czy "znoszenie" cerkwi.
Świątynie nie objęte prawosławnymi etatami bądź rewindykacjami
katolickimi przewidziano do rozbiórki.
'" K a n i a, Likwidacja cerkwi, passim.
KS. JANUSZ KANIA
WŚTĘPNA ANALIZA sTATYS'TYCZNA PRZYPADKÓW DEMONTAŻU#y
Poseł ukraiński dr S. Baran w interpelaeji skierowanej do prezesa
rady ministrów 21 VII 1938 r. wymienił imiennie 109 miejscowości,
w których zburzono 107 cerkwi i domów modlitwy (objętych w doku-
mencie wspólną nazwą świątyń), 7 kaplic oraz spalono 3 cerkwie - ra-
zem 117 obiektów sakralnych. Znajduje się tu też wzmianka precyzują-
ca liczbę zburzonych świątyń na 1202#.
W rzeczywistości chodzi tu o 107 miejscowości, ponieważ Zamłynie
i Dębina wymienione przez Barana jako miejscowości odrębne, to
przedmieścia osady Tyszowce. Również liczba demontowanych w tym
okresie cerkwi była faktycznie niższa. Baran podaje bowiem wśród
przytoczonych przez siebie obiektów kilka kościołów rzymskokatolic-
kich pochodzenia unickiego, i to nie w każdym przypadku rzeczywiście
rozebranych, oraz cerkwie spalone. Politycy ukraińscy uznali pożary za
wynik "zbrodniczego podpalenia", którego "sprawców nigdy nie wykry-
to" i włączyli do listy zlikwidowanych przez czynniki państwowe obiek-
tów. Oczywiście zbiGżność czasowa pożarów z akcją demontażową może
'9 Nie zamieszczam na tym miejscu omówienia każdego poszczególnego
przypadku (poza kilkoma niezbędnymi przykładami), podaję natomiast końcowe
wyniki analizy przeprowadzonej na podstawie konfrontacji danych źródłowych
zamieszczonych w moich pracach: Rewindykcje k<belskie w kontekście sto.runków
wyznaniowo-narodowościowych 1915-1939, Lublin 196R [mps BKUL) (głównie
s. 757-774) oraz Rekoncyfincjn cerkwi prawosfawnych na terenie diecezji fubelskiej
w fatach 191#1930, Lublin 1971 [mps BKUL] (głównie s. 137-157. 177-193)
- z twierdzeniami zawartymi w cytowanej niżej interpelacji Barana. Wskazane pozy-
cje podają materiał do zagadnienia pochodzenia poszczególnych świątyń, aktualne-
go i projektowanego przeznaczenia każdej z nich, ilości ludności katolickiej i prawo-
sławnej w miejscowościach posiadających cerkwie itp. W pierwszym przypadku
dane dotyczą cerkwi istniejących w r. 1914 na terenie całego międzywojennego
województwa, w drugim - tej jego części, którą obejmowały granice diecezji
lubelskiej.
z# Interpelacja posfa Dra Stefana Barana do Pana Prezesa Rady Ministrów
w sprawie zburzenia z pofecenia starostów powiatowych 107 świątyri prawosfawnych
oraz spalenia w sposób zbrodniczy bez wykrycia podpafaczy 3 świątyri prawosław-
nych w miesiącach czerwcu i lipcu 1938 r. na terenie województwa lubelskiego,
jakoteż prześladowania i karania na podfożu wyznaniowo-religijnym duchowiecistwa
prawosfawnego i wiernych na terenie tegoż województwa, w: Cerkiew prawosfawna
na Chefmszczyźnie. Przemówienia i interpelacje posfów i senatorów ukraińskich
w Sejmie i w Senacie, Lwów 1938, s. 39-54.
ROZBIbRKI CERKWI NA LUBELSZCZYŹNIE
nasunąć takie skojarzenie, ale należy tę ewentualność po bliższym roz-
patrzeniu sprawy wykluczyć. Wszystkie 3 pożary miały miejsce przed
akcją rozbiórko#v#, a ponieważ mamy do czynienia ze znikomą ich licz-
bą, trudno nie dopuścić możliwości wypadków losowych. Zresztą jeżeli
chodzi o Żerniki, miejscowi katolicy oskarżali o spalenie cerkwi właśnie
prawosławnych, którzy ich zdaniem posunęli się do tego, spodziewając
się rewindykacji tej świątyni przez katolików. Z kolei spalona świątynia
w Mienianach była już w 1923 r. w złym stanie i jako taka kwalifikowała
się w 1938 r. do legalnej rozbiórki. Trzeba tu nadmieniE, że w tym
samym czasie na terenie akcji likwidacyjnej nie wykryci sprawcy spalili
kościół katolicki. Trudno przypuszczać, aby władze państwowe, które
oficjalnie dokonały ponad 100 rozbiórek, właśnie tylko w tych 3 przy-
padkach musiały uciekać się do podpaleń. Wynika z tego, że sprawa jest
co naj mniej kontrowersyj na21.
Inny problem to 7 kaplic w powiecie bialskim i chełmskim. Chodzi tu
prawdopodobnie o kapliczki przydrożne lub może po prostu o figury,
które nie znajdują się ani w spisach unickich, ani w danych Urzędu Wo-
jewódzkiego w Lublinie. W samym Zagórowie oprócz miejscowej cer-
kwi rozebrano 5 takich kaplic, a w Sielcu wraz z cerkwią 2 kaplice. Wy-
mieniając te 7 kaplic w tekście interpelacji, Baran pomija je w jej adresie,
co by mogło świadczyć, że nie traktuje ich jako samodzielnych placówek,
a tym samym potwierdzałoby powyższe przypuszczenie. W niektórych
spośród miejscowości objętych akcją rozbiórkową 1938 r. otwarto
w okresie międzywojennym tzw. domy modlitwy, powiększając w ten
sposób stan liczebny sakralnych obiektów cerkiewnych. Można na pod-
stawie dostępnych materiałów ustalić wiernych przypadających na jedną
statystyczną cerkiew w miejscowościach objętych akcją likwidacyjną.
Według stanu ze stycznia 1923 r. , a więc w okresie kiedy ustabilizowała
się już liczba ludności pr#wosławnej, na pozostałe tu z okresu przedwo-
jennego cerkwie przypadała następująca liezba prawosławnych22.
W 107 miejscowościach objętych rozbiórkami, w różnych okresach
lat 1914-1938, funkcjonowało łącznie ok.142 obiektów prawosławnych:
cerkwi, różnego rodzaju kaplic i domów modlitwy. W tym na świątynie
pochodzące sprzed 1915 r. przypadały w r. 1923 prżeciętnie 323 osoby.
`# K a n i a, Likwidacja cerkwi, s. 78-79.
22 Nie wliczam tu 7 wyżej wymienionych kaplic oraz co najmniej 19 zbudowa-
nych w okresie międzywojennym domów modlitwy. Dła powiatu włodawskiego brak
danych o liczbie ludności w 2 miejscowościach posiadających cerkwie.
KS.JANUSZ KANIA
liczba prawo- liczba
powiatsławnych na cerkwi
1cerkiew
1.biłgoraj ski 7476
2.hrubieszowski36634
3.zamojski 2571
4.tomaszowski ů25334
5.chełmski 24221
6.bialski206I 1
7.włodawski 1929
Razem 116
Spośród wymienionych imiennie przez Barana 107 rozebranych świątyń
1(r19 stanowiły domy modlitwy (drewniane szopy, baraki, wiejskie cha-
łupy itp.) uznane przez administrację państwową za nielegalne i zbędne.
Pozostaje więc ok. 90 cerkwi i kaplic sprzed 1915 roku. Do 1875 r. były
to placówki unickiej diecezji chełmskiej, sięgającej swymi początkami
końca XVI w. Po przymusowym wcieleniu do prawosławnej diecezji
warszawskiej funkcjonowały do 1905 r. w ramach diecezji chełmsko-
-warszawskiej, a następnie chełmskiej. W tym czasie, mimo rozlicznych
i ciężkich represji władz carskich, prześladowanym unitom, z imienia
prawosławnym, w szerokim zakresie udzielali tajnych posług duszpa-
sterskich księża obu diecezji łacińskich (lubelskiej i podlaskiej), w grani-
cach których znajdowały się interesujące nas miejscowości. Warto przy
tym jeszcze raz przypomnieć, że diecezję podlaską, czyli janowską, rów-
nież dotknęły prześladowania; została skasowana i włączona w 1867 r.
do diecezji lubelskiej. Kanoniczną legalizację uzyskał ten fakt dopiero w
1889 r. W 1918 r. przywrócono diecezję podlaską, odtąd zwaną również
siedlecką. 89 rozbiórek miało miejsce na terenach diecezji lubelskiej,1R
na terenach diecezji podlaskiej. W nowej sytuacji prawosławia po
r. 1915 diecezja chełmska przestała istnieć, objęta na powrót granicami
diecezji warszawskiej.
Rozumowanie Barana - będąee odpowiedzią na argumentację ze
strony rządu, posłów i senatorów polskich oraz prasy polskiej - opierato
ROZBIÓRKI CERKWI NA LUBELSZCZYŹNIE
się na twierdzeniu, że rekoncyliowane i zburzone w całym okresie
międzywojennym cerkwie nie były zbudowane w czasach Unu. W tym
celu posługuje się zestawieniem 98 świątyń, wyliczając 10 cerkwi
zbudowanych przed r.1596 (Unia brzeska) i 88 po r.1875 (kasata Unu).
W kontekście tego twierdzenia niezrozumiałe staje się inne twierdze-
nie zamieszczone w dalszej części interpelacji, gdzie autor stwierdza,
że po 1875 r., tj. za czasów prawosławia, pobudowano cerkwie tylko
w 9 miejscowościach. Ale jest to sprzeczność tylko pozorna. Wynika
ona z tego, iż autor interpelacji celowo pominął w swoich rozważaniach
istotny fakt, a mianowicie, że cerkwie budowane po 1875 r. wznoszono
z reguły na miejscu rozebranych lub spalonych w tym czasie kościołów
unickich. Takie postawienie sprawy podyktowane zostało celem, jakie-
mu służyło całe dowodzenie. Chodziło w nim bowiem o generalne pod-
ważenie praw rewindykacyjnych Kościoła katolickiego, a co za tym idzie
- zasadności układu między Stolicą Apostolską a Rzeczypospolitą Pols-
ką z 20 VI 1938 r. legalizującego te rewindykacje ostatecznie. Co do
świątyń zbudowanych przed Unią brzeską - co według Barana miałoby
usprawiedliwiać do nich prawa Kościoła prawosławnego - to pomijając
nawet fakt, że po przyjęciu Unii pozostawały tego rodzaju cerkwie przez
ok. 280 lat w posiadaniu katolików, trzeba tu stwierdzić, iż w tym
przypadku twierdzenie to zbudowane zostało na błędnej przesłance.
Większość kwestionowanych tu obiektów wzniesiono właśnie za czasów
Unii. Tak więc wśród wymienionych w interpelacji 117 świątyń 52 były
pochodzenia unickiego, 29 wzniesiono na miejscu kościołów unickich,
34 to tzw. cerkwie prawosławne, 2 niewyjaśnionego pochodzenia.
W grupie świątyń prawosławnych znajdowało się 19 obiektów urządzo-
nych już po wojnie, w tym wszystkie rozebrane w powiecie biłgoraj-
skim. Pozostała część to w większości cerkwie zbudowane w latach
1905-1914. Budowę tych ostatnich podyktowały wyraźnie polityczne,
rusyfikacyjne racje. Bo oto Cerkiew, która straciła po ukazie tolerancyj-
nym 1905 r. większość swoich wyznawców na terenach byłej unickiej
diecezji chełmskiej, zatrzymując przy tym wszystkie swoje dotychczaso-
we świątynie świecące odtąd w wielu przypadkach pustkami, odpowie-
działa budową serii nowych cerkwi. Należy tu podnieść istotną dla
zrozumienia decyzji likwidacyjnej sprawę, a mianowicie, że już na
początku 1923 r. 20 świątyń było zniszczonych i w wielu przypadkach
nie nadawały się one nawet do remontu. W ciągu następnych 15 lat,
czyli do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia, liczba ta musiała ulec
KS. JANUSZ KANIA
co najmniej podwojeniu. Były to bowiem w większości małe, drewniane
budowle.
Wynika z powyższego, że rozbiórkom w 1938 r. podlegały z reguły
obiekty zniszczone, dalej - nielegalnie wzniesione w latach 1929-1930,
1936-1938 oraz zbudowane w ramach ostatnich rusyfikatorskich posu-
nięć rządu rosyjskiego w latach 1905-1914. W niektórych miejscowoś-
ciach objętych rozbiórkami liczba prawosławnych była znikoma.
W styczniu 1923 r. w Konstantynowie nie było ich w ogóle, w tym
samym czasie w Białej Podlaskiej - gdzie przed wojną były 3 cerkwie
- pozostało zaledwie 8 prawosławnych, w Łaszczowie - 2, Dobromyślu
- 17, Kolemczycach - 22, w Zagórowie (cerkiew i 5 kaplic) - 40,
w Tyszowcach (3 cerkwie) - 180. W paru innych miejscowościach, w
których przystąpiono do rozbiórek, pozostawały prawosławnym inne
czynne cerkwie.
BŁFtDNE OPINIE O GENEZIE I PRZEBIEGU AKCJI DEMONTAŻOWEJ='
Szeroka opinia publiczna w Polsce nie orientowała się w realiach
wyznaniowych Lubelszczyzny. Sam fakt rozbiórek działał natomiast
swoją wymową na niekorzyść czynników państwowych inicjujących
te rozbiórki. I tu dochodzimy do sprawy reakcji społecznej na akcję
demontażową, reakcji podyktowanej częstokroć zaangażowaniem
uczuciowym, jakie budził fakt burzenia świątyń. Sprawa zyskała rozgłos
światowy. "Policyjne operacje demolowania cerkwi zostały sfilmowane
przez studentów ukraińskich, a filmy rozesłane do Niemiec, Franeji,
Stanów Zjednoczonych AP itd. Wkrótce w prasie zagranicznej ukazały
się fotografie operacji policyjnych z napisami: ##Oto kultura polska##,
uZbrodnie średniowiecza## itd."24
z3 Poza cytowanymi w tym paragrafie pozycjami wykorzystuję tu ustalenia
z moich opracowań przytoczonych wyżej. Spośród licznych materiałów źródtowych
zastugują na uwagę następujące archiwalia: Archiwum Kurii Biskupiej w Lublinie.
Akta Unii Kościelnej, Rep. 61 XII, nr 1, Wojewódzkie Archiwum Państwowe
w Lublinie. Urząd Wojewódzki Lubelski. Wydział Społeczno-Polityczny, sygn. 417;
Archiwum Akt Nowych w Warszawie. Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświece-
nia Publicznego, sygn. 951.
z% H. Ś w i ą t k o w s k i, Paristwo a Kościót w świetle prawa, Warszawa 1960z,
s. 42-43.
ROZBIbRKl CERKWI NA LUBELSZCZYŹNIE
W odróżnieniu od pierwszych publikacji mających mniejszy bądź
większy kontakt z faktami, opinie powojenne w wielu przypadkach
tracą ten kontakt całkowicie, aczkolwiek i one w pewnym stopniu
korzeniami swoimi sięgają współezesnych omawianym wypadkom po-
lemik toczących się na łamach niektórych dzienników polskich. O ile
jednak można zrozumieć, że opinie formułowane w ferworze polemicz-
nym, "na gorąco", mogą zawierać uproszczenia wynikające ze słabego
na tym etapie rozeznania istoty akcji demontażowej, o tyle sądy fero-
wane w późniejszych opracowaniach - nawet w tych o randze naukowej
- są niedopuszczalne. Nie sposób polemizować tu ze wszystkimi, a na-
wet tylko ewidentnie fałszywymi twierdzeniami. Opinie te są częściowo
wynikiem ignorancji, częściowo następstwem zamierzonych manipulacji
kierowanych przeważnie racjami politycznymi, wreszcie - skutkiem
powielania błędnych opinii.
Po stronie polskiej najbardziej odbiegającą od rzeczywistego stanu
rzeczy wersję przedstawił W. Pobóg-Malinowski w wydanej na emigracji
historii Polski25. Publicysta ten już na wstępie swoich rozważań po-
pełnia kardynalny błąd zaludniając międzywojenną Chełmszczyznę
"unitami chełmskimi". Rzecz w tym, iż ostatni unici chełmscy, a właś-
ciwie kryptounici (bo oficjalnie prawosławni) z lat 1875-1905, porzucili
po ukazie tolerancyjnym 1905 r. prawosławie i masowo przeszli na
obrządek łaciński. W okresie międzywojennym na terenie diecezji
lubelskiej w wyniku konwersji z prawosławia istniało natomiast kiłka
małych grupek tzw. neounitów26, nie będących jednak kontynuacją
tradycji i obrządku dawnych unitów chełmskieh, tj. unitów Unii brzes-
kiej. Powstali oni w wyniku inicjatywy unijnej, będącej próbą zaszcze-
pienia nowej tradycji związku prawosławia w Polsce z Rzymem przy
zachowaniu współczesnego obrządku tego wyznania, tzw. synodalnego,
noszącego odtąd w Kościele katolickim różne nazwy: bizantyńskosło-
wiański, wschodniosłowiański, wschodniobizantyński, greckosłowiański,
bizantyński, słowiański. Podlegali oni ordynariuszom rzymskokatolickim
z5 W. P o b ó g - M a 1 i n o w s k i, Najnowsza hi,storia polityczna Polski 1864-
1945, t. 2, cz.1, Londyn 1956, s. 636 i 637.
e Według informacji wizytatora apostolskiego, biskupa M. Czarneckiego,
wierni obrządku wschodniobizantyńskiego na terenie diecezji lubelskiej zorganizo-
wani byli - stan na dzień 1 IX 1934 roku - w 3 parafie: Grabowiec - 250 osób,
Horodło - 120, Lublin - 200, razem 570 (M. P i r o ż y ń s k i, Statystyka Kościofu
w Polsce, Lublin 1935, s. 30).
KS. JANUSZ KANlA
diecezji, na terenie których się znajdowali. W imieniu biskupa lubelskie-
go sprawowali nad nimi opiekę duszpasterską greckokatoliccy bazyliani#
- oczywiście w obrządku synodalnym. Na terenie diecezji podlaskiej
neounia znalazła opiekuna i propagatora w osobie miejscowego ordyna-
riusza, biskupa H. Przeździeckiego, ale również tutaj było to zjawisko
o małej skaliz#. Nazwa unitów chełmskich tradycyjnie i jednoznacznie
wiąże się z zupełnie innym zjawiskiem historycznym nie pokrywa-
jącym się czasowo na Lubelszczyźnie z nową Unią. Z rozumowania
Pobóg-Malinowskiego wynika, że ma on na myśli właśnie historycznych
unitów, nie zdając sobie sprawy z faktu, iż należą oni tu już do prze-
szłości. Tak więc wyimaginowani przez autora unici chełmscy mieli, za
namową ukraińskich emisariuszy metropolity Szeptyckiego (i to prze-
ważnie zakonników greckokatolickich) przybywających od 1935 r.
z Małopolski, masowo przechodzić na prawosławie. Rzekoma interwen-
cja biskupa Fulmana u władz administracyjnych i wojskowych miała na
celu zapobiec tej sytuacji i doprowadziła w rezultacie do wszczęcia akcji
rozbiórkowej. Nie sposób w ramach krótkiego szkicu skomentować
wszystkie błędne poglądy dotyczące omawianej kwestu. Jest to bowiem
materiał na obszerny artykuł polemiczny. Nieodzowne wydaje się jed-
nak wskazanie opinii najbardziej rażących. Na Chełmszczyźnie dzia-
łało w tym czasie kilku ukraińskich duchownych z Małopolski wschod-
niej, niegdyś grekokatolików, którzy przyjęli prawosławie2#. Widać
więc, że w przedstawionej przez Poboga-Malinowskiego wersji,
aczkolwiek mylnej, tkwią jakieś elementy prawdy, tyle że bardzo
zniekształconej. Z gruntu błędna jest ocena postawy biskupa lubel-
skiego Fulmana. Nie tylko nie miał on nic wspólnego z inicjatywą
rozbiórkową, ale jej się na miarę swoich możliwości przeciwstawił,
piętnując wobec swoich księży likwidacje cerkwi i nie pozwalając na
wciągnięcie ich w jakiekolwiek działania mające nawet daleki związek
z akcją likwidacyjną. Do tego przyjdzie jeszcze powrócić. Równie nie-
prawdziwe są dane dotyczące samego przebiegu akcji rozbiórkowej.
z# Biskup Czarnecki podał dla tej diecezji następujące dane o liczebności
parafii neounickich na dzień 1 IX 1934 roku: Dokudów - 250 wiernych, Hola -15,
Janów-Pawłów - 50, Kostomłoty - 80, Szóstka - 50, Terespol - 80. Razem 525
osób. Ponadto w stadium organizacji były parafie w Kodniu, Połozkach i Za-
błociu. ( P i r o ż y ń s k i, Statystyka Kościola, s. 30).
2# Wspomina o tym m.in. "Oriens", (6(1938), z. 3, s. 9#91) w stałej rubryce
- svgnowanej : Obserwator - zatytutowanej Po tamtej stronie.
ROZBIÓRKI CERKWI NA LUBELSZCZYŹNIE
Autor podaje drastyczny opis działania wojska. Tymczasem wojsko
nie przeprowadzało żadnych operacji likwidacyjnych. Podobnie fał-
szywe jest mniemanie autora o przekazaniu Kościołowi katolickiemu
przed 1926 r. wszystkich cerkwi na Lubelszczyźnie, oczywiście z wyjąt-
kiem 51 świątyń przydzielonych Cerkwi prawosławnej. W rezultacie-
kontynuuje Pobóg - liczba przejętych obiektów przekraczała potrzeby
katolików i możliwości obsadzenia ich przez duszpasterzy, co spowodo-
wało zamknięcie większości z nich. Owszem, większość cerkwi stała
zamknięta, ale już od 1915 r. wskutek samolikwidacji rosyjskiej organi-
zacji cerkiewnej na terenach objętych ewakuacją. W odrodzonym pań-
stwie polskim zarówno w świetle obowiązujących przepisów, jak
i w prakty,ce nie były one już własnością Cerkwi. "Układ między
Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską w sprawie ziem, kościołów
i kaplic pounickich, których Kościół katolicki został pozbawiony przez
Rosję" potwierdzał Kościołowi własność rewindykowanych świątyń
i otwierał na nowo możliwość dalszego przejmowania kościołów
pounickich spośród nie będących w posiadaniu Cerkwi, tj. zamkniętych.
Układ podpisany 20 VI 1938 r. wszedł w życie po wymianie dokumen-
tów ratyfikacyjnych w kwietniu 1939 r. Biskup lubelski nie skorzystał
z prawa dalszych rewindykacji, mimo wysuniętych w lipcu 1938 r. pro-
pozycji Urzędu Wojewódzkiego.
Główne błędy popełnione przez Poboga-Malinowskiego zyskały no-
bilitację w wydanej ostatnio pod epidą PAN na prawach rękopisu 4 czę-
ści, IV tomu Historii Polskiz9.
H. Świątkowski ocenę "pacyfikacji religijnej" na Lubelszczyźnie
podał w formie sloganu: "[...] kleronacjonalizm polski dokonał tego
zbrodniczego dzieła w rozmiarach nie spotykanych nawet w polskim
średniowieczu"3#. Na innym miejscu Świątkowski powołuje się na swoją
rozmowę z byłym dyrektorem departamentu narodowościowo-wyzna-
niowego MSW H. Suchenkiem-Sucheckim, podkreślając kompetencje
swego rozmówcy. Wyrażoną w niej opinię przyjmuje S. Żeleźniako-
wicz3l. Według tej wersji akcja burzenia cerkwi na Lubelszczyźnie inspi-
zy M. D r o z d o w s k i, K. R y ż e w s k a, Zmiany skladu narodowościowego
ll Rzeczypospolitej w latach trzydziestych. Stosunki wyznnniowe i sytuacja prawna
wyznari, w: Historia Polski, t. 4 (1918-1939), cz. 4 (1935-1939), s.127.
3o Ś w i ą t k o w s k i, Paristwo a Kościól, s. 42.
3L S. Ż e 1 e z n i j a k o w i c z, K istorii Prawoslawnoj Cerkwi w Polsze mieżdu-
wennogopierioda (1918-1939gg.), "Ćerkownyj Wiestnik",13(1966), nr 6, s.17-23.
KS. JANUSZ KANIA
rowana była przez wywiad hitlerowski działający w polskim sztabie ge-
neralnym, który przy pomocy lubelskich jezuitów sprawował centralne
kierownictwo akcji mającej na celu wywołanie podczas zbliżającej się
wojny nienawiści między Ukraińcami i Polakami. Rzeczywiście Suche-
nek-Suchecki był, a przynajmniej powinien być, jednym z najlepiej po-
informowanych w tym względzie funkcjonariuszy państwowych i dlatego
nie mógł wysuwać tak nieprawdopodobnych twierdzeń, a to choEby z tego
powodu, że przeprowadzone np. w latach 1929-1930 rozbiórki podjęto na
podstawie ustaleń międzyministerialnych z 1929 r., kiedy to zapadły
pierwsze decyzje o likwidacji tzw. zbędnych cerkwi. Wojewoda lubelski
właśnie m.in. z wydziałem narodowościowym MSW konsultował
szczegóły związane z przeznaczeniem cerkwi, dokładnie informował
o planach względem każdego z tych obiektów, a w szczegółności w sto-
sunku do cerkwi zamkniętych oraz o przebiegu rozbiórek. Przedsta-
wione przez Świątkowskiego wyjaśnienie wydarzeń 1938 r. pasuje być
może do arsenału argumentów tego autora, ale nie do kompetentnego
urzędnika, jakim był Suchenek-Suchecki. Chyba żeby przyjąć, iż ten
ostatni celowo kłamał. W wersji o antypolskim spisku hitlerowsko-jezu-
ickim kropkę nad i stawia Żeleźniakowicz pytaniami kończącymi
opubłikowane przez siebie "rewelacje": "W świetle tych danych któż
okazywał się ##wrogiem polskiej państwowości" i ##narzędziem polityki
sąsiednich państw?""#z
Autor powoluj# si4 tu na mps Świątkowskiego: Z dziejów spóźnionego średnio-
wiecza w Polsce w latnch 1937 1939, por. też nr 10, s. 18-22.
#z Skoro mowa o roli, jaką odegrali Niemcy w omawianej tu kwestii, należy
zauważyć, że lata 1938-1939 to okr#a nasilenia penetracji w województwach
południowo-wschodnich przez takie agendy Rzeszy, jak: Ministerstwo Spraw
Zagranicznych, Ministerstwo Propagandy, Urząd Polityki Zagranicznej NSDAP,
Sztab Generalny Wehrmachtu, Gestapo, Generalny Konsulat we Lwowie. Specjal-
ną rolę odgrywafy placówki naukowe prowadzące intensywne hadania ukrainistycz-
ne i wywiadowcze, zwfaszcza w Berlinie, Wrocfawiu i Królewcu (H. Koch,
T. Oberlander, H. F. Mentzel, P. H. Seraphin). Wykorzystywano do zadań
penetracji niemiecką ludność na terenach południowo-wschodnich, miejscowych
nauczycieli i duchownych niemieckich Kościoła ewangelicko-augsburskiego (pasto-
rzy Kleindienst na Wołyniu, Zóckler w Stanisławowie); przy czym należy pamiętać,
że postawa większości duchownych tego wyznania w Polsce odznaczafa się
patriotyzmem i lojalnością wobec państwa polskiego: ponad połowa księży
ewangelickich z biskupem Bursche - którego zamordowano na Majdanku - została
w czasie okupacji uwięziona lub osadzona w obozach koncentracyjnych (J. O 1 e k-
s i ń s k i, Bursche Juliusz, w: Encyklopedia katolicka, t. 2, Lublin 1976, kol.
ROZBIÓRKI CERKWI NA LUBELSZCZYŹNIE 47
Stanowisko tego autora, biorącego za punkt wyjścia również twier-
dzenia prawosławnego "Słowa", sprowadza się ostatecznie do sformuło-
wanej kategorycznie tezy, iż akcję burzenia prawosławnych cerkwi rząd
sanacyjny uzgodnił z hierarchią katolicką. Miała ona rzekomo włączyć
się aktywnie do całego przedsięwzięcia, wydając swemu duchowieństwu
1228-1229; L. M u 1 I e r o w a, A. S t a n o w s k i, Lata wojny i okupacji 1939-)945,
w: Chrześcijaństwo w Polsce. Zarys przemian 96Fr1945, Lublin 1980, s. 311).
W latach trzydziestych z inicjatywy Patziga, a potem jego następny Canarisa,
szkolono w Rzeszy agentów OUN, od r. 1938 także w Gdańsku. Od 1938 r.
uprawiano coraz intensywniejszą propagandę antypolską, wykorzystując do
tego celu problem ukraiński. Ostland Institut w Gdańsku pracowat dla Ab-
wehry, zajmowaf się ponadto propagandą w periodyku "Ostland Berichte".
Dziatalność ośrodków hitlerowskich była jedną z przyczyn kulminacji napięcia
w stosunkach polsko-ukraińskich w r. 1938 i latach następnych (R. T o r z e c k i,
Kwestia ukrairiska w polityce III Rzeszy (1933-1945), Warszawa 1972, s. 149-156,
163,169-171,174-189).
Województwo lubelskie terenami zamojsko-chełmsko-podlaskimi, gdzie
występowata ludność prawosławna, graniczyło z newralgicznym rejonem potudnio-
wo-wschodnim Rzeczypospolitej oraz samo stanowifo obszar szczególnej wagi
państwowej, a mianowicie jego I1 południowych powiatów - obok 12 wschodnich
powiatów województwa kieleckiego, 8 wschodnich krakowskiego, 14 zachodnich
lwowskiego - wchodzito w skład tzw. Centralnego Okręgu Przemysłowego, tery-
torium o kluczowym znaczeniu strategicznym i gospodarczym, "dającym w Polsce
ze względu na swe położenie maksimum bezpieczeństwa w razie wojny" (S. Sro-
k o w s k i, Geografia gospodarcza Polski, Warszawa 19392, s. 338-341; H. R a d o c-
k i, COP w Polsce, Warszawa 1939, passim; Z. L a n d a u J. T o m a s z e w s k i,
Zarys historii gospodarczej Polski 1918-1939, Warszawa 19713, s. 269-274). Czynniki
miarodajne traktowaty Lubelszczyznę jako rezerwuar zasobów ludzkich i żywnoś-
ciowych COP, stąd specjalnego znaczenia nabierała sprawa spokoju wewnętrznego
w tym regionie, którego wagę zwiększat dodatkowo fakt, iż było to województwo
położone najbardziej centralnie w kraju, zarazem jedyne nie graniczące z żadnym
z ościennych państw. Ofensywa agentur niemieckich na froncie wewnętrznym
w Polsce, pewne jej oznaki na interesującym nas obszarze lubelskim (K a n i a, Li-
kwidacja cerkwi s. 76), nie mogta pozostać bez wpfywu na decyzje wykonawcze
w sprawach rozbiórkowych. Natychmiast też wystąpiły gdańskie periodyki "Ostland
Berichte" oraz "Der Deutsche im Osten" (tam¿e, s. 87).
Do dziś utrzymuje się wśród miejscowej ludności starszego pokolenia, pamięta-
jącej rozbiórki, przekonanie o niemieckiej intrydze - mającej na celu sktócenie
wiernych obu wyznań i wzniecenie waśni narodowościowych - znajdującej się
u podłoża tej akcji. Za podstawę tego stwierdzenia służy mi m.in. wywiad prze-
prowadzony z T. Kościółką, mieszkańcem Tyszowiec-Dębina (por. też powo-
fane wyżej miejsce w mojej pracy Likwidacja cerkwi, s. 76). Zważywszy wszy-
KS. JANUSZ KANIA
dyrektywy, w myśl których jeździło ono po wsiach w towarzystwie po-
licji, poświęcając znajdujące się obok zburzonych eerkwi cmentarze
oraz nie rozebrane jeszcze cerkwie. Żeleźniakowicz cytuje też negatyw-
ną i sformułowaną w ostrych słowach przez S. Cata-Mackiewicza33 oce-
nę wydarzeń chełmskich. Pomija jednak tę jej część, w której autor ten
podkreśla dystans środowiska katolickiego wobec akcji władz. Mackie-
wicz stwierdza m.in.: "położenie jej kresu zawdzięczamy interwencji
sfer katolickich".
REAKCJA BISKUPA LUBELSKIEGO FULMANA
NA POCZYNANIA LIKWIDACYJNE ADMINISTRACJI PAŃSTWOWEJ'4
Reakcja ta jest szczególnie interesująca i znamienna, tak ze względu
na wzajemne stosunki Kościołów: katolickiego i prawosławnego-
w okresie międzywojennym obciążone świeżą przeszłością okresu
zaborów - jak również ze względu na rolę, jaką zdaniem niektórych
publicystów odegrał biskup rzymskokatolicki w sprawie likwidacji
cerkwi na Lubelszczyźnie.
Biskup Fulman potępił akcję likwidacyjną i sprzeciwił się udziałowi
w niej duchowieństwa katolickiego pod jakimkolwiek pozorem. Tym-
czasem właśnie jego osoba jest przedmiotem wielu ataków i pomówień.
Gdzie leży przyczyna tych nieporozumień? Dlaczego rozprzestrzenił się
i utrwalił tak skrajnie odmienny od rzeczywistego przebiegu wypadków
pogląd?
Niewątpliwie zaważył tu fakt, że za rządów biskupa Fulmana na tere-
nie diecezji lubelskiej liczne cerkwie przywrócono do kultu katolickiego.
Oficjalne czynniki cerkiewne, a jeszcze bardziej polityczni działacze
ukraińscy przeciwni byli z reguły rewindykacjom. Przeciwnicy rewindy-
stkie przytoczone tu racje nie należy ignorować tego rodzaju opinii; rzecz w tym,
aby wyśledzić rozmiary, metody, drogi i realny wpływ na to, co się stało - hitlerows-
kiej prowokacji. Śladem jej może być stawiany w końcu lat trzydziestych zarzut
o wykorzystywaniu zamkniętych cerkwi do składowania broni i pozycji propa-
gandowych, w obu przypadkach pochodzenia niemieckiego. W "wypadkach chełm-
skich" 1938 r. wyczuwa się napiętą atmosferę ostatnich kilkunastu miesięcy
poprzedzających wybuch wojny.
33 S. M a c k i e w i c z C a t, Historia Polski od ll listopada 1918 r. do 17 wrześ-
nia 1939 r., Londyn 1941, s. 312-313. Wydanie powielone w Warszawie w r.1958.
34 Źródła i literatura identyczne ze wskazaniami w przypisie 23, szczególnie:
Kania, Likwidacja cerkwi, s. 81-85.
ROZBIÓRKI CERKWI NA LUBELSZCZYŹNIE
kacji, a wraz z nimi autorzy niezorientowani w istocie procesu rewindy-
kacyjnego, pochopnie wyciągali wnioski nie tyle z natury tych faktów,
co z własnych peł#iych animozji przeświadczeń i uprzedzeń, łącząc spra-
wę likwidacji z osobą biskupa Fulmana. Nie rozróżniali oni motywów
rewindykacji od motywów likwidacji i utożsamiając je, a Więc traktując
sprawę demontażu jako swoistą kontynuację rekoncyliacji, siłą rzeczy
łączyli również tę pierwszą z osobą ordynariusza lubelskiego.
Trzeba więc poświęcić nieco uwagi roli biskupa Fulmana w rekoncy-
liacjach, jakie miały miejsce w latach 191(rl924, kiedy to katolicy diecez-
ji lubelskiej odzyskali 101 ze 103 rewindykowanyeh świątyń. Już granice
czasowe, w jakich dokonywano rewindykacji świątyń, zwracają uwagę
na fakt, że zjawisko to zostało zapoczątkowane jeszcze przed objęciem
przez biskupa Fulmana stolicy biskupiej, co nastąpiło 1 XII 1918 r
.,
oraz, co zasługuje również na podkreślenie, przed odrodzeniem państwa
polskiego.
Starania o rekoncyliacje wychodziły najczęściej od katolickiej
ludności o tradycjach unickich zamieszkującej w pobliżu tych obiektów,
będących w niedalekiej przeszłości w użytkowaniu petentów. Z tej to
przyczyny podejmowano je w poczuciu własnych, niewygasłych praw
do mienia unickiego. Pierwszych zezwoleń na rekoncyliacje udzielały
już okupacyjne władze austriackie. Ordynariat lubelski z urzędu śledził
przebieg starań, ale sam z reguły ich nie inicjował, a nawet niejedno-
krotnie wyrażał swoje zastrzeżenia wobec rozpoczętych rewindykacji.
Rola lubelskiej władzy kościelnej w stosunku do żądań ludności ogra-
niczała się w zasadzie do udzielenia placet względnie poparcia, a w sto-
sunku do organów administracji państwowej polegała na wyjaśnianiu
spraw w zakresie formalno-prawnym, połączonym niekiedy z interwen-
cjami na rzecz starań ludności. Również rola duchowieństwa parafialne-
go diecezji lubelskiej rzadko wykraczała poza te ramy.
Pełna umiaru i pozbawiona fanatyzmu postawa ordynariatu i kleru
lubelskiego wynikała z wcześniej już tu podkreślonego faktu, że nie
chodziło o regulowanie zastarzałych rachunków historycznych, tylko
o przywrócenie możliwości zaspokajania potrzeb religijnych ludności
w jej własnych świątyniach. Respektowano przy tym analogiczne prawo
ludności prawosławnej, w czym niebagatelną rolę odgrywała świado-
mość jej unickiego pochodzenia. Również ludność katolicka, powiązana
licznymi więzami z tak świeżej przecież daty wyznawcami prawosławia,
żądała tylko najpotrzebniejszych świątyń w miejscowościach, gdzie mia-
KS. JANUSZ KANIA
ła najczęściej zdecydowaną przewagę liczebną, pragnąc tylko takich wa-
runków - czytamy w wielu prośbach rekoncyliacyjnych - jakie mieli jej
prawosławni sąsiedzi. Trzeba tu podkreślić, że umiar duchowieństwa
rzymskokatolickiego wynikał też z tradycji prawnej Kościoła normują-
cej praktykę otwierania nowych świątyń. Była to dziedzina od dawna
ściśle uregulowana przepisami: erekcję poprzedzała fundacja, która
musiała spełniać określone warunki. Miała bowiem gwarantować godzi-
we zabezpieczenie materialne dla nowej placówki. W Kościele wschod-
nim, gdzie w przeszłości kapłaństwo pozostając najczęściej w rodzinie
miało charakter klanowy, a jeden proboszcz posiadał następców nie-
rzadko w więcej niż jednym synu - nie obowiązywały w tym względzie
tak ścisłe rygory prawa. Mniejsze koszta fundacji i prosta procedura
prawna powodowały, że nawet właściciele ziemscy wyznania rzymsko-
katolickiego chętnie erygowali cerkwie dla swoich poddanych. Sieć
cerkiewek rozrastała się więc żywiołowo.
Wszystkie te uwarunkowania ukształtowały w sposób naturalny
liczbę objętych staraniami rewindykacyjnymi obiektów na poziomie
zgodnym z realnym, społecznym zapotrzebowaniem. Wiarygodność tej
oceny potwierdza rozwój wypadków ostatnich lat przed wojną, kiedy
to Kuria Biskupia odrzuciła propozycje Urzędu Wojewódzkiego prze-
jęcia na rzecz diecezji lubelskiej szeregu zamkniętych cerkwi.
Zwraca uwagę fakt, że biskup lubelski M. L. Fulman już 2 VI 1938 r.
napiętnował likwidacje cerkwi na Lubelszczyźnie, a więc na samym po-
czątku całej akcji35. Parlamentarzyści ukraińscy wystąpili w tej sprawie
na forum sejmu i senatu w dniach 6, 14 i 21 lipca. 16 lipca wystosowali
orędzie biskupi prawosławni. 20 lipca datował swój list pasterski
metropolita Szeptycki. Reakcja biskupa Fulmana w odróżnieniu od tych
wszystkich spektakularnych wystąpień miała jako jedyna realne znacze-
nie. Była to bowiem dyrektywa dla działających w terenie księży, którą
biskup odcinał się ostro od prowadzonej właśnie akcji likwidacyjnej
oświadczając: "Rozbieranie, palenie lub kasowanie b[yłych) cerkwi
unickich, dokonywane na terenie naszej diecezji dzieje się bez porozu-
mienia się z Kurią Biskupią. Jeżeli to czynią czynniki rządowe, to czynią
na swoją rękę i na swoją odpowiedzialność". W dalszej części ordy-
nariusz lubelski jednoznacznie potępił zachodzące wypadki: "W ogóle
35 Archiwum Kurii Biskupiej w Lublinie. Akta Unu Kościelnej, Rep. 61 XII.
nr I, Pismo biskupa lubelskiego M. L. Fulmana nr 1512 z 2 czerwca 193R r.
ROZBIÓRKI CERKWI NA LUBELSZCZYŹNIE 51
praktykowane metody co do kasowania i niszczenia domów bożych
nie mogą z naszej strony być akceptowane". W związku z praktyką
władz państowych zawiadamiania duchowieństwa katolickiego w te-
renie o dokonywanych rozbiórkach (przed lub po fakcie) biskup daje
konkretną dyrektywę; "[. . .) dziekan i inni księża nie mogą przyjmować
do wiadomości, należy ich odsyłać do Kurii Biskupiej, w której kompe-
tencji te zagadnienia rozwiązywać i decydować należy". Tak więc
reakcja biskupa Fulmana była natychmiastowa i zdradzała silne za-
angażowanie emocjonalne. Kwestionował on zarówno prawo rządu do
decydowania o byłej własności unickiej, jak i metody oraz sam fakt
likwidacji. Wzmianka o paleniu cerkwi - łącząca je z akcją likwidacyjną
- ukazuje, jak w skomplikowanej atmosferze stosunków wyznaniowych
województwa lubelskiego trudno było uchronić się władzom od nie
zawsze chyba uzasadnionych zarzutów.
Zarządzenie biskupa natrafiło na sprzyjającą jego stanowisku
atmosferę wśród duchowieństwa katolickiego diecezji lubelskiej. Można
wskazać przykłady, kiedy przeciwstawiało się ono likwidacji nawet
niezalegalizowanyeh placówek prawosławnych. Nie można sobie też
wyobrazić, aby duchowieństwo to angażowało się w akcje likwidacyjne
wbrew nakazowi ordynariusza - byłoby to bowiem ciężkim naruszeniem
dyscypliny kościelnej. Nie było ono zainteresowane akcją rewindykacyj-
ną (a tym bardziej likwidacyjną) 1938 r., co należy tłumaczyć faktem,
że wszelkie niezbędne rewindykacje w zasadzie dokonały się w latach
1905-1924. Biskup Fulman pod koniec akcji likwidacyjnej, której nie
mógł zapobiec, postanowił ratować zabytkowe utensylia pounickie. Wy-
znaczył do tego zadania profesora Wyższego Seminarium Duchownego
w Lublinie, ks. dra M. Niechaja. Wkrótce potem zwolnił go jednak z tej
funkcji, przekazując troskę o pamiątki unickie właściwym dziekanom.
Przypuszczalnie cytowane wyżej opinie prawosławnego "Słowa" i Żeleź-
niakowicza zawierają zniekształcone echo przeprowadzonych zbiórek
zabytków.
Autor ten, cytując zrzeczenie się przez biskupa Fulmana pretensji
do rządu o zburzone świątynie, zdaje się rozumieć ten fakt jako aproba-
tę dokonanych przez państwo wyburzeń. W rzeczywistości biskup lubel-
ski w tym przypadku odstąpił tylko od dochodzenia roszczeń, które to
prawo przysługiwało diecezji na mocy zawartego 20 VI 1938 r. układu.
Chyba w związku z tym aktem prawnym zdarzało się, że władze pań-
stwowe zwracały się do Kurii Biskupiej z prośbą o zrzeczenie się
KS. JANUSZ KANIA
pretensji w stosunku do niektórych nieistniejących już obiektów,
a mianowicie proponowanyeh do rekoncyliacji w 1938 r. przez Urząd
Wojewódzki w Lublinie kościołów pounickich. Przypuszczalnie wy-
syłanie przez administrację państwową zawiadomień do dziekanów
i proboszczów o planowanych lub dokonanych na terenie ich parafu
rozbiórkach było usiłowaniem zachowania litery układu z 20 czerwca,
ale wywołało tylko przeciwną rozbiórkom reakeję biskupa. Złożone
przez biskupa Fulmana już po zakońezeniu rozbiórek oświadezenie nie
było w żadnym przypadku "rozgrzeszeniem" likwidatorów. Ówczesna
sytuacja prawna wymagała od biskupa zajęcia stanciwiska, a ponieważ
sprawa została już ostatecznie rozstrzygnięta przez władze, wybrał dro-
gę unikania konfliktu z rządem i wyrzeczenia się roszczeń. Należy zazna-
czyć, że pojednawezą postawę wobec rządtt przyjął również metropolita
prawosławny Dyonizy podezas październikowych wyborów w 1938 r.
Tak więc biskup lubelski M. L. Fulman nie tylko nie inspirował
pośrednio czy bezpośrednio akeji likwidacyjnej, ale nie był o niej
powiadomiony, oceniał ją negatywnie i kategorycznie potępił. Sprze-
ciwił się też udziałuwi w niej duchowieństwa katolickiego w jakiej-
kolwiek formie, zakazując m.in. przejmowania materiału z rozebranych
cerkwi katolickiego pochodzenia. Była to akeja czysto administracyjna,
przeprowadzona bez udziału wojska. O jej rozmiarach, formach i prze-
biegu zdecydowała głównie niemożność osiągnięcia racjonalnego
kompromisu z prawosławnymi pretendentami do własności pounickiej.
Obiekty likwidacji nie były w posiadaniu bądź użytkowaniu (poza
nielicznymi stosunkowo przypadkami z reguły nielegalnie otworzonych
domów modlitwy) Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosław-
nego.
Końeząc te kilka uwag trzeba zaznaczyć, że przedmiot powyższych
rozważań zasługuje na dalsze pogłębienie.
DAS NIEDERREISSEN ORTHODOXER KIRCHEN IM JAHRE 1938 IM
LUBLINER GEBIET UND DER STANDPUNKT VON BISCHOF FULMAN
Zusammenfassung
ROZBIÓRKI CERKWI NA LUBELSZCZYŹNIE
Die vorliegende Skizze stellt den Standpunkt des Lubliner Ordinarius zur Demonta-
geaktion im Kontext der konfessionellen Situation vor, in der er wirken musste,
und konfrontiert die Meinungen uber ihn mit dem wirklichen Verlauf der Ereignis-
se. Die Tatsache, dass das Niederreissen orthodoxer Kirehen auf dem Gebiet
der unierten Di#zese Che³m sehon in der Zeit der polnisehen Aufteilung begann,
und zwar mit dem Ziel, die fur diese Gegend traditionellen Formen orthodoxer
Kirehenbauten dureh solehe zu "ersetzen", die fur die grossrussisehen Gebiete
typiseh waren, zeigt, dass die Ereignisse von 1938 ein Glied in der Kette von Reak-
tionen waren, die dureh die Russifizierungspolitik der zaristischen Regierung in
Gang gesetzt worden war. Derartige Aktionen verstarkten sich nach der Niederlage
des Januaraufstandes von IR63 und nahmen dann besonders nach der Liquidierung
der Diózese Chelm im Jahre 1875 an Intensitat zu, als alle katholisehen unierten
Kirehen zu orthodoxen umfunktioniert wurden. Seit Mitte 1915 waren alle orthodo-
xen Kirehen im Lubliner Gebiet infolge der SelbtauflÓsung der russischen Kirehen-
organisation wahrend der Evakuierung gesehlossen.
Im wiedergeborenen Polen gingen die staatlichen Beh#rden bei der Festlegung
des Netzes orthodoxer Statten vom statistisehen Kriterium aus: die Anzahl der
Gotteshauser sollte in einer fur die katholisehe und die orthodoxe Konfession
gleichen Proportion zur Anzahl der Glaubigen stehen. Die Entseheidung daruber,
was aus den von den orthodoxen Etaten bzw. den katholisehen Revindikationen
nicht erfassten Gotteshausern werden sollte, w'urde auf die Zeit nach der gesetzli-
chen Regelung dieser Angelegenheit versehoben. Sehliesslich entsehloss man sich,
die niemandem zugeteilten Objekte abzureissen. Vor 1938 wurden die Demontagen
nur in besehranktem Grade durehgefuhrt. Aber im kritisehen Jahr wurden die
meisten Objekte liquidiert, die im Rahmen der letzten Russifizierungsmassnahmen
der russisehen Regierung in den Jahre 19l15-1914 zerst#rt bzw. erbaut oder aber,
vor allem in den dreissiger Jahren, illegal errichtet worden waren.
Bisehof Fulman verurteilte die Liquidierungsaktion und verbot der ihm unter-
stehenden Geistlichkeit die Teilnahme daran. Dadureh wurde er zum Ziel vieler
Angriffe und Verleumdungen. Diese Meinungen erwiesen sich teilweise als Ergeb-
nis von Ignoranz und teilweise als Folgeerseheinungen beabsichtigter Manipulatio-
nen, die vor allem politiseh motiviert waren, oder aber als Folge der Vervielfalti-
gung falseher Ansichten.
Das Niederreissen orthodoxer Kirehen und die besondere Rolle, die Bisehof
M. L. Fulman in dieser Angelegenheit spielte, sind Gegenstand kontroverser Urteile.
BOŻENA ŁOMACZ
KATOLICKI UNIWERSYTET LUBELSKI
NEQLJNIA W DIECEZJI SIEDLECKIEJ
W latach 1918-1939 zauważalny stał się wzrost zainteresowania
kwestią zjednoczenia Kościołów katolickiego i prawosławnego, równo-
cześnie tradycją teologiczną chrześcijańskiego Wschodu jego kulturą.
W Europie zachodniej w tym czasie powstawały liczne ośrodki unijne,
w zgromadzeniach obrządku łacińskiego zaś grupy zakonników przyjęły
obrządek wschodni. Szerzeniu idei unijnych służyły także zjazdy w Rzy-
mie i Welehradzie, dni wschodnie podczas kongresów eucharystycz-
nych, tygodnie unijne i wiele innych imprezl. Polska aktywnie włączyła
się w ten nurt. W latach 1930-1937 odbyło się w Pińsku 6 konferencji
unijnych, a wygłoszone referaty zamieszczono w wydanych drukiem Pa-
miętnikach konferencji2. Z ważniejszych ezasopism należałoby tu wy-
mieniE takie, jak: "Oriens", "Kitież", "Unja", "Christianin", "Da złu-
czennja", "K Sojedinieniju" i "Druh". Idee unijne propagowały rów-
nież organizacje, z których najbardziej znane było Koło Jedności Kato#
lickiej, zatożone w r. 1932 w Warszawie przez ks. S. Mystkowskiego.
W seminariach duchownych zakładano koła unijne, które organizo-
wały dni modlitw i odczyty. Koło takie istniało również w wyższym
seminarium duchownym diecezji siedleckiej i prowadziło aktywną
działalność3. Porównując zaangażowanie w akcję unijną krajów Eu-
ropy Zachodniej i Polski, zauważamy znaczną rozbieżność celów. Za-
chód nastawiał się raczej na zgłębianie teologu i historii Kościoła, co
miało stanowić przygotowanie do diałogu ekumenicznego. Warunki pol-
# Szerzej o tym A. D ą b r o w s k i, Praca unijna za granicą, w: Pamiętnik VI-ej
Piriskiej Konferencji Kapłariskiej w sprawie Unji Kościelnej (l, 2 i 3 września 1937
roku), Pińsk 1939, s.109-128.
z Kolejne tomy ukazały się w Pińsku w latach 1931, 1932, 1933, 1934, 1936
i 1939.
# Założone 13 X 1931 r., za cel stawiało sobie współpracę z ruchem unijnym
według wskazań Stolicy Apostolskiej, w 1935 r. liczyło 52 członków, odbyło 14 ze-
brań plenarnych, zorganizowalo II odczytów oraz doroczną akademię ku czci św.
Jozafata i spotkanie z bpem M. Czarneckim.BOŻENA ŁOMACZ
skie postulowały inny rodzaj aktywności, aczkolwiek nie wykluczały wy-
żej wspomnianych. W Polsce doszło w okresie międzywojennym do
utworzenia w ramach organizacji Kościoła katolickiego obrządku łaciń-
skiego tzw. neounii, czyli ob-rządku bizantyńskosłowiańskiego, określa-
nego także jako wschodniosłowiański. Ta "nowa forma unii", czy raczej
administracja apostolska dla mniejszości obrządkowej w łonie diecezji
łacińskiej, powstała na terenie diecezji siedleckiej, skąd rozprzestrze-
niała się na tereny archidiecezji wileńskiej, diecezji łuckiej, pińskiej, lu-
belskiej, a nawet dotarła do Narwy i Esny w Estonii oraz Charbinu
w Mandżurii. Akcja unijna wywołała wiele kontrowersji w społe-
czeństwie, spowodowała wprost lawinę pism polemicznych, zwią-
zanych zwtaszcza z kwestią legalności obrządku w świetle konkordatu
z 1925 r.4, ale także wzrost zainteresowania problematyką unijną i Koś-
ciołem prawosławnym.
Neounia pozostaje ciągle zjawiskiem mało znanym5 i nadal kontro-
wersyjnym ze względu na ścisłe uzależnienie jej od lokalnych polskich
warunków, zwłaszcza od złożonej sytuacji politycznej i wyznaniowej na
terenie diecezji północno-wschodnich. Diecezja siedlecka stanowi szcze-
gólnie ciekawe pole badawcze dla historyka, nie tylko zresztą dlatego, iż
zachowało się sporo archiwaliów. Pojawiło się w niej na większą skalę
zapotrzebowanie na księży wschodniego obrządku - i to niejako "oddol-
nie" - a równocześnie ordynariusz siedlecki, biskup H. Przeździecki,
czuł się zobowiązany w sumieniu do zapewnienia proszącym go ludziom
opieki duszpasterskiej w obrządku, o jaki prosili. Niewątpliwie odegrały
tu pewną rolę także unijne zainteresowania samego biskupa#. W r.1983
upłynęło 60 lat od uzyskania przez biskupa Przeździeckiego zezwolenia
Stolicy Apostoplskiej na prowadzenie takiej formy pracy unijnej. Rocz-
' Choćby: I I. Ł u b i e ń s k i, Droga na Wschód Rzymu, Warszawa 1932, potę-
piona zresztą przez kard. A. Kakowskiego.
5 H. E. W y c z a w s k i, Ruch neounijny w Polsce w latach l923-l934, "Studia
Theologica Varsaviensia", 8 (1970), z. 1, s. 409-420; B. Łomacz, Neouniu w die-
cezji siedleckiej (1423-1934), Lublin 1976 [mps, BKUL]; Tenże, Praca dusz-
pasterska duchowieristwa neounickiego. (Diecezju podlaska w latach 1923-1934),
"Novum", 1980, nr 5, s. 81-103; Tenże, Neounia, "Więź", 26(1983), nr 1,
s. 82-90.
6 Byl konsultorem Komisji Pro Russia przy Kongregacji do spraw Kościola
Wschodniego, korespondował na początku lat dwudziestych m.in. z jezuitami
W. Ledóchowskim, M. d'Herbignym, J. Urbanem a także S. Dabitchem i Z. Zlato-
wą z Paryża.
NEOUNIA W#DIECEZJI SIEDLECKIEJ Sj
nica ta stanowi więc dodatkowy argument przemawiający za zajęciem
się tematyką neounii, odległość czasowa pozwala bowiem na przynaj-
mniej częściowe uporządkowanie faktów i ocenę tego zjawiska.
W rozwoju neounii w diecezji siedleckiej w okresie międzywojennym
można wyróżnić trzy etapy: I) początki akcji unijnej, które były próbą
zorientowania się w potrzebach ludności, 2) okres od erygowania pierw-
szej parafii obrządku bizantyńskosłowiańskiego w Holi (1925 r.) do wy-
dania przeż Stolicę Apostolską instrukcji Laudabili snne zatwierdzającej
obrządek bizantyńskosłowiański jako odrębny w Kościele (1929 r.)#, 3)
do wybuchu II wojny światowej, która spowodowała załamanie się
struktur organizacyjnych neounii.
POCZĄTKI AKCJI UNIJNEJ
Zdecydowaną większość ludności zamieszkującej obszar diecezji
siedleckiej, reaktywowanej w 1918 r. , stanowili katolicy obrządku
łacińskiego. Wśród nich wyróżnić można wiernych, którzy pomimo
kasaty unickiej diecezji chełmskiej w 1875 r. i oficjalnego włączenia
ich do Kościoła prawosławnego, pozostali skrycie katolikami i korzy-
stając z tzw. ukazu tolerancyjnego w 1905 r. powrócili do Kościoła
katolickiego, choć nie do obrządku unickiego, wówczas nie istniejącego
na terenie zaboru rosyjskiego. Wkrótce po wydaniu ukazu ukazały
się zarządzenia organizujące korzystanie z niego. Dlatego po 1918 r.
obserwuje się Iiczne konwersje prawosławnych, którzy nie mogli tego
z różnych względów uczynić w latach 1905-1906#. W diecezji siedleckiej,
jak pisał jej ordynariusz, były to "tysiące ludzi"9.
Sytuacja prawosławnych, zamieszkujących zwłaszcza wschodnią
część diecezji '. h#ła złożona. Traktowanie prawosławnych nieufnie
# Byzantin##,I;i# icus w przeciwieństwie do greaco-ruthenici lub rutheno-catho-
lici na określenie obrządku greckokatolickiego z Małopolski. .
# Zob. F. S t o p n i a k, Kościól na Lubelszczyźnie i Podlasiu na przelomie XIX
i XX wieku, Warszawa 1975, s. 269-327.
y Archiwum Diecezjalne w Siedlcach. Obrządek bizantyjskoslowiański
[dalej: ADS]. Communia II. Referat bpa Przeździeckiego na konferencji bpów
z 2-5 III 1926 r.
##' Po zakończeniu działań wojennych i ustabilizowaniu się sytuacji ludnościowej
w pow. bialskim bylo 18% prawosławnych, konstantynowskim 6,2% a włodawskim
26,2%. W czasie wojny prawosławni masowo emigrowali - w pow. bialskim 16 834
wobec 1645 pozostających, włodawskim 36900 wobec 2025 pozostających.
BOŻENA ŁOMACZ
jako mniejszości narodowej, wewnętrzne trudności Kościoła prawosła-
wnego, a zwłaszcza kwestia autokefalii, wprowadziły wiele zamieszania
wśród wiernych i duchowieństwa. Szczególnie dotkliwie odczuwano
brak księży, których część ewakuowała się w czasie wojny w głąb
Rosji i już nie powróciła, oraz świątyń - zniszczonych lub wykorzysty-
wanych na inne cele. Sytuację pogarszała niejednolita polityka władz
administracyjnych, które zamykały świątynie, przewlekały ich oddawa-
nie itp. Dla przykładu, w powiecie bialskim jeden z księży został ka-
pelanem wojskowym, drugi "poświęcił się praktyce lekarskiej", w do-
datku nie zwrócono wiernym cerkwi w Sławatyczach, zajętej w czasie
działań wojennych na szpitalll. Starania ludności o otwarcie świątyń
nie zawsze przynosiły oczekiwany rezultatl2.
W latach dwudziestych sytuacja prawosławnych uległa znacznej
normalizacji. Ustały także konwersje na katolicyzm w obrządku łaciń-
skim. W 1921 r. udostępniono prawosławnym 7 cerkwi parafialnych,
z tego w pow. bialskim - Kobylany z fiIią w Horbowie, Stawatycze
i Zabłocie oraz włodawskim - Hańsk, Sosnowica z filią w Horostycie,
Uhrusk i Włodawa z filią w Suchawie. W 1927 r. funkcjonowały parafie
w Kobylanach i Zabłociu (pow. bialski), Otroczu (pow. janowski),
Gnojnie i Nosowie (pow. konstantynowski), Horostycie, Kosyniu,
Sławatyczach, Sosnowicy, Suchawie, Uhrusku i Włodawie (pow. wło-
dawski), a więc 12 punktów duszpasterskich. Projektowano utworzenie
jeszcze 2 parafii i 5 filiit3. Przez cały czas istniał klasztor w Jabłecz-
nejl4. Mimo to sytuacja duszpasterska nie była zadowalająca i na
początku lat dwudziestych delegacje prawosławnych z niektórych miej-
scowości udawały się do biskupa Przeździeckiego z prośbą o księży wschod-
11 Wojewódzkie Archiwum Państwowe w Lublinie. Wydziat Społeczno-Polity-
czny [dalej: WAPL WSP), 624. Ministerstwo WRiOP do wojewody lubelskiego.
5 II 1921, nr 427. Podobnie w gminie Swory - ksiądz wyjechał w 1915 r. , w parafiach
Swory i Makówka, w gminie Pawłów do placówek Bubel Stary, Janów Podlaski i Pa-
włów Stary ksiądz dojeżdżał bardzo rzadko z Nosowa.
12 ADS Hołowno I. Dziekan parczewski do Przeździeckiego. 21 IV 1936,
nr 161, że ksiądz i ludność prawosławna wielokrotnie ponawiali prośbę o otwarcie
cerkwi i zapomogę rządową.
13 Archiwum Diecezjalne w Lublinie, Rep. 61 XII/I. Wykaz cerkwi obecnie
otwartych i projektowanych do otwarcia z 1R X 1927.
14 Mimo prób "rewindykacji" przez administrację państwową. WAPL WSP, 674
- dokumentacja.
NEOUNIA W DIECEZJI SIEDLECKIEJ
niego obrządku. Ludzie ci prosili o księży greckokatolickich, a więc
zależnych od metropolity lwowskiego A. Szeptyckiego, gdyż wówczas
istniał w Polsce tylko taki obrządek unicki, nie licząc oczywiście
ormiańskokatolickiego. Biskup odpowiedział im, że w diecezji siedlec-
kiej tylko on jest ordynariuszem, więc gdy uznają go za swego biskupa,
da im księży obrządku wschodniegot5. Na takim potraktowaniu proMle-
mu zaważyła zapewne świadomość, że wśród prawosławnych byli jesz-
cze potomkowie unitów, których należało "odzyskać" dla Kościoła
katolickiego. Po pewnym czasie wpłynęły pierwsze podania od prawo-
sławnych parafian z Choroszczynkiló, Dokudowa i Ortela Książęcegot#
oraz rady cerkiewnej z Kuraszowa leżącego na terenie diecezji pińskiej,
gdzie prawosławni przez 8 lat byli pozbawieni opieki duszpasterskiej,
a prawosławny biskup grodzieński nie miał kogo posłać na tę placów-
Biskup Przeździecki wiedział, że ludność prawosławna była przywią-
zana do swego obrządku, który różnił się od greckokatolickiego. Ponadto
obawiał się zarzutów mieszania się do polityki, gdyby nawiązał ściślejszy
kontakt z metropolitą Szeptyckim. Zwrócił się więc do Stolicy Apostol-
skiej z prośbą o udzielenie mu władzy jurysdykcyjnej nad duchowień-
stwem katolickim obrządku wschodniego na terenie swojej diecezji, tak,
aby było ono we wszystkim zależne od biskupa obrządku łacińskiego.
Otrzymawszy odpowiednie pełnomocnictwa w postaci instrukcji Zelum
Aplitudinis wydanej 10 XII 1923 r. przez Kongregację do Spraw Kościo-
ła Wschodniego i w porozumieniu z generałem jezuitów W. Ledóchow-
skim biskup siedlecki zaangażował do pracy unijnej jezuitów - B. Bour-
geois i M. Malinowskiegol9. Obaj ojcowie przygotowywali się do czeka-
jącej ich pracy wiosną 1924 r. w krakowskim klasztorze jezuitów.
W maju biskup Przeździecki otrzymał od greckokatolickiego biskupa
stanisławowskiego G. Chomyszyna 3 antyminsy konieczne w rycie bi-
15 ADS, Communia I. Protokół z konferencji biskupów 30 IX 1925.
16 Cerkiew spalona w 1918 r., łacinnicy mieli kapliczkę, na podaniu data otrzy-
mania pisma 13 I 1922 r. ADS, Akta obrządku łacińskiego. Unici I.
1# Z I I 1922 r., w podaniu, że wcześniej prosili ministra WRiOP o utworzenie
parafii greckokatolickiej.
1# ADS, Communia III. Uwierzytelniony odpis podania z 25 III 1925 r. , jako za-
tącznik do pisma kuru pińskiej z 4 IV 1931 nr 573.
'9 Bourgeois - Francuz, jezuita, wykładał w seminarium duchownym rosyjskim
w Paryżu, gdzie poznał go Przeździecki, Malinowski - obrządek łaciński.
BOŻENA ŁOMACZ
zantyjskim do odprawiania liturgii i po ułożeniu instrukcji dla - jak to
określił - "misjonarzy", wysłał ich na pierwszą placówkę. Ciekawe, że
nie była to żadna z parafii, które prosiły go o księdza wschodniego ob-
rządku.
Przełożonym "misji unijnej" został o. Bourgeois, pomocnikami
o. Malinowski, który jednak pozostal przy obrządku łacińskim, i o. S. S.
Spytecki, zakonnik niedawno przyjęty do Kościoła katolickiego#i'. Uło-
żona przez biskupa Przeździeckiego instrukeja zalecała głoszenie nauk
katechizmowych oraz przestrzeganie czystości obrządku prawosławnego,
chociaż w liturgii należało modlić się za papieża i biskupa podlaskiego #.
Cała diecezja została uznana za jedną parafię katolicką obrządku
bizantyńskostowiańskiego, a przewodniczący misji otrzymał uprawnienia
proboszczowskie i nakaz nadsyłania comiesięcznych sprawozdań do
kuru. Biskup sądził, że dobrze będzie wysłać tych księży do miejscowoś-
ci o przewadze ludności prawosławnej i wybrał okolice Włodawy.
Próba działalności unijnej w Sobiborze ujawnita zasadnicze niedoeiąg-
nięcia zaplanowanej akeji i brak odpowiedniego przygotowania oraz
nieznajomość miejscowych stosunków. Prawosławni mieli odpowiedzieć
ojcom: "wiemy, że naszych ojców nahajką napędzano do prawosławia,
my jednak w prawosławiu urodziliśmy się i w niem chcemy trwać"`2.
W sprawozdaniu o. Bourgeois pisał, iż "do prace misyjnych jesteśmy
słabo przygotowani. Niżej podpisany nie mówi jeszcze po rosyjsku [...)
o. Malinowski nie zna liturgii wschodniej", a poza tym był to okres
intensywnych prac polowych2#. Krytycznie ocenił on decyzję przełożo-
nych, którzy "zapewne przypuszczali, że się trochę poduczymy, roz-
patrzymy się w sytuacji i zaraz zaczniemy działać"; jego zdaniem trzeba
było jeszcze przynajmniej pół roku, aby opanować zawiłość liturgu
wsehodniej2#. Na niczym spełzła także akeja w Holi, gdyż nawet
o. Spytecki nie znał wystarezająco języka miejscowej ludności, a poza
### Ur. 1877 r., ukońezył Szkołę Techniczną w Petersburgu, święcenia 1913 r.,
zakonnik w Poczajowie i Jabłecznej, był sekretarzem bpa chełmskiego Eulogiusza,
do r.1929 posiadat obywatelstwo rosyjskie.
z# ADS, Communia I. Instrukeja dla kapłanów obrządku wschodniego słowiań-
skiego, pracujących w diecezji podlaskiej, tymezasowa, z 16 VI 1924.
z2 ADS, Communia I. Referat Przeździeckiego na zjeździe biskupów 2-5 III
1926.
2# ADS, Communia l. Sprawozdanie z 10 VlII 1924 r.
2' Tamże.
NEOUNIA W DIECEZJI SIEDLECKIEJ 61
tym budynki plebańskie były zajęte przez osadników-Polaków, którzy
zachowali się wrogo w stosunku do niego. Księża ci mieli odprawiać li-
turgię w świątyni, która została opuszczona w czasie wojny przez księdza
prawosławnego, a w 1922 r. poświęcona przez dziekana parczewskiego
miała służyć katolikom obrządku łacińskiego. Biskup postanowił wy-
korzystać ją do potrzeb obrządku bizantyńskosłowiańskiego. W niedzie-
lę 27 lipca tegoż roku na wieść o przybyciu księży "wsehodnich" w Holi
zebrało się ok. 4 tysięcy prawosławnych, jednak ojcowie zdążyli już
powrócić do Włodawy. Wkrótce do Holi pojechał następny ksiądz przy-
jęty do Kościoła katolickiego - M. Hałasz#, który dostosował się do ży-
czeń ludności w kwestii obrządku i języka kazań. Prawdopodobnie uwa-
żano go, przynajmniej początkowo, za prawosławnego, mimo że przed-
stawił się jako "prawosławny uznający papieża". Na tej placówce radził
sobie dobrze, cze#o nie można powiedzieć o jezuitach, którzy zdyskwali-
fikowali się w oczach ludności nieznajomością obrzędów i języka. Prowin-
cjał jezuitów o. S. Sopuch, planując założenie domu zakonnego, małego
seminarium i nowicjatu we wsehodnim obrządku, wysłał obu ojców
do arehidiecezji wileńskiej, gdzie rozpoczęto starania o pobazyliański
klasztor w Torokaniach, a ostatecznie założono placówkę w Albertynie
k. Słonimia, w domu ofiarowanym przez hr. W. Pustowskiego. Po przy-
jeździe w 1925 r. znanych później działaczy unijnych - jezuitów W. Piąt-
kiewicza, A. Dąbrowskiego i M. Wysokińskiego - placówka uzyskała
pełną niezależność od biskupa Przeździeckiego, a jej dalsze dzieje stanowią
odrębny temat. 27 XI 1924 r. Przeździecki otrzymat nominację na
wikariusza generalnego arehidiecezji wileńskiej do spraw obrządku
wsehodniego. Jednakże za radą o. Ledóchowskiego ograniczył się do
pracy w swojej diecezji, aby dopiero, gdy akeja rozwinie się szerzej,
przenieść ją na teren innych diecezji. Biskup byt ostrożny wobec entuz-
jastycznych planów choćby o. Sopucha=#, a popełnione btędy oceniał
równie krytycznie, jak lokalne władze administracyjne, które bacznie
śledziły jego poczynania`#.
Przewidując konsekweneje, jakie mogłyby wyniknąć w przypadku
zatrudnienia księży greckokatolickich, biskup Przeździecki tylko spora-
z5 Ur.1885 r. w obrządku greckokatolickim. wyświęcony w 1914 r. przez prawo-
sławnego bpa charkowskiego, żonaty, do 1930 r. posiadal ob watelstwo czeskie.
zh Y
ADS, Communia I. Sopuch do Przeździeckiego 10 X 1924.
#' WAPL WSP, 853. Starosta włodawski do wojewody lubelskiego 16 IX 1924,
tajne, nr 997/R; Wojewoda lubelski do ministra WRiOP 17 X 1924, tajne, nr 3091.
BOŻENA ŁOMACZ
dycznie udzielał księżom z Małopolski zezwolenia na odprawienie
nabożeństw. 25 XII 1924 r. ks. B. Hrynyk z Przemyśla za jego zgodą
celebrował liturgię w Ortelu Książęcym. Ponieważ w wygłoszonym po
polsku kazaniu cytował slowiański tekst Pisma św. niektórzy słuchacze
zrozumieli, że mówił "po rusińsku" i po nabożeństwie obrządku łaciń-
skiego nie wpuścili ks. Hrynyka do kościoła, tak że wieczernię musiał
odprawić na ganku. Następnego dnia ludzie ci zagrozili wyrzuceniem
z parafii ks. Hrynyka i miejscowego proboszcza oraz wysłali delegację
do biskupa ze skargą, że "unici zabrali kościół"=s. Nauczony tym do-
świadczeniem biskup Przeździecki odwołał planowany wyjazd o. Bour-
geois do Bubela i Ortela Książęcego oraz nie przyjął w poczet kleru swej
diecezji księdza greckokatoliekiego Z. Szymkiewicza, który chciał
pracować na Podlasiu. Księża ukraińscy docierali jednak na Podlasie,
np. do Dokudowa29. Nieznany z nazwiska ksiądz tego obrządku
w kwietniu 1923 r. odprawił nabożeństwo w Kodeńcu, jednakże prawo-
sławni powiedzieli, że to "nie ich ksiądz", gdyż nie posiada brody
i długich włosów, a delegacja katolików pojechała do biskupa z prośbą,
by nie oddawał ich kościoła ani unitom, ani prawosławnym3#. Podane
fakty świadczą o ciągłych próbach włączenia się Kościoła greckokatolic-
kiego w działalność unijną poza granicami metropolu Iwowskiej oraz
o napiętej sytuacji między poszczególnymi grupami wyznaniowymi,
w której nawet drobna sprawa mogła spowodować poważny konflikt.
Należało więc działać ze szczególną roztropnością.
Początkowo biskup Przeździecki nie miał sprecyzowanej koncepcji
pracy unijnej i niezbyt orientował się, jaki będzie najlepszy sposób
jej przeprowadzenia. Z konieczności zaangażował księży niezbyt przy-
gotowanych, aby wykorzystać przychylne nastroje wśród ludności.
Z pomocy jezuitów skorzystał tylko przejściowo, wolał bowiem zatrud-
nić księży przyjętych z prawosławia, którzy lepiej znali potrzeby
z# ADS, Communia I. Dziekan bialski do Przeździeckiego 30 XII 1924; Bp
Przeździecki do dziekana bialskiego 13 I 1925 r. , nr 4495. Sytuację pogorszyli żołnie-
rze, którzy powiedzieli, że księża greckokatoliccy namawiali chtopów ukraińskich do
zabijania polskich żotnierzy.
2y ADS, Dokudów I. Podanie parafian prawosławnych Dokudowa do Ambasa-
dora St. Ap. przy Rządzie RP 6 VII 1925; Dziekan bialski do Przeździeckiego
20 X 1924, nr 289.
3#' ADS, Unici I. Odpisy zeznań świadków z 12,13 i 14 IV 1923, relacja dzieka-
na parczewskiego z 12 IV 1923, nr 40.
NEOUNIA W DIECEZJI SIEDŁECKIEJ
wiernych. Do erygowania parafii w Holi cała działalność neounijna
była raczej rekonesansem i to dwutorowym - w kierunku sprawdzania
przydatności obrządków greckokatolickiego i bizantyńskosłowiańskiego
do prowadzonej akcj i.
EKSPANSJA NEOUNII
Pierwszą parafię obrządku bizantyńskosłowiańskiego w Holi - pod
wezwaniem św. Praksedy - erygował biskup Przeździecki 25 I11 1925 r.
Data ta rozpoczyna okres rozwoju terytorialnego neounu na terenie
diecezji siedleckiej i poza jej granicami. Do 1929 r. miały miejsce
stosunkowo liczne konwersje wiernych i duchownych prawosławnych.
Biskup siedlecki erygował wówczas 8 parafii: w 1925 r. oprócz wspom-
nianej placówki w Holi także parafie Świętej Trójcy w Poloskach i św.
Jana Ewangelisty w Bubelu Starym oraz św. Dymitra w Kijowcu, w na-
stępnym roku św. Mikołaja w Zabłociu oraz Matki Boskiej Często-
chowskiej i Jana Ewangelisty w Terespolu, w 1927 r. św. Nicetasa
w Kostomtotach i w 1928 r. św. Praksedy w Dokudowie. Ponadto
20 V 1925 r. biskup Przeździecki mianował ks. S. Spyteekiego proboszczem
parafu Kuraszewo w diecezji pińskiej. Były to placówki o charakterze
parafii personalnych i obejmowały obszar niekiedy kilku parafii ła-
cińskich3l. Księża uniccy mieli takie uprawnienia jak łacińscy, a więc
mogli katechizować w szkołach, prowadzić księgi stanu cywilnego,
uczestniczyć w kongregacjach dekanalnych - "aby duchowieństwo jed-
nego i drugiego obrządku coraz bardziej z sobą się zżyło i aby przez to
silnie podkreślić, że jest jeden Kościół, a nie unia równoznacznych
Kościołów"32 - i konferencjach z biskupem podlaskim, opiekować się
bractwami i chórami cerkiewnymi. Trudno ustalić, ilu wiernych liczyły
parafie w tym okresie, gdyż systematyczne wykazy podawano dopiero
od 1928 r.33
#1 ADS. Communia I. Wykaz parafu obrządku wschodniosłowiańskiego w die-
cezji podlaskiej, stan na 1 II 1927. Do parafii Hola należało aż 31 miejscowości,
do Terespola - Biata Podlaska, Hrud, Horbów, Łukowce, Swory, Woskrzenice, do
Kostomłotów - Okczyn, Kopytów, Kąty, Kożanówka, Dobratycze, Kotpin,
Opłotniki.
3z ADS, Communia I. Protokót z konferencji biskupów z 30 IX 1925.
33 ADS, Communia III. Protokót z konferencji księży wschodniego obrządku
z 5 XI 1929. Dla przykładu parafia Dokudów liczyta 356 wiernych, Kostomłoty 244,
Połoski 90, Terespol 410, Zabłocie tylko 21. W Holi miało być 1879 wiernych, ale
wydaje się, że liczono nie tylko rzeczywistych zwolenników unii.
BOŻENAŁOMACZ
W latach 1925-1929 w skład duchowieństwa diecezji siedleckiej zo-
stało przyjętych 9 księży prawosławnych, którzy zgłosili chęć pracy
w neounu. Byli to: E. Bondarenko, T. Czystowski, A. Hryciuk, M. Ja-
czynowski, dziekan bialski A. Nikolski - uważany za "podporę prawo-
sławia na Podlasiu", T. Różycki, M. Sułkowski, M. Szymański-Dobro-
wolski i L. Tychowski#4. Biskup podlaski nie zatrudnił jednak wszyst-
kich, którzy go o to prosili. Opinia publiczna zresztą odnosiła się nie-
ufnie do byłych księży prawosławnych, posądzała ich o działanie
z pobudek materialnych, a Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zarzu-
cało biskupowi, że opiera pracę na "tak niepewnym elemencie". Księża
ci byli zazwyczaj narodowości rosyjskiej lub ukraińskiej, stąd przeciwni-
cy neounii często zarzucali mieszanie się w politykę itp.
Biskup Przeździecki stosunkowo wcześnie postanowił przygotowy-
wać księży obrządku wschodniego spośród alumnów seminarium diece-
zjalnego. W 1928 r. o. Spytecki miał wykładać kandydatom liturgikę, ję-
zyki rosyjski i starocerkiewny. Projekt jednak szybko upadł, gdyż 3 kan-
dydatów ledwo dawało sobie radę w seminarium janowskim, a o czwar-
tym nie zachowała się wzmianka, by został wyświęcony w obrządku
wschodnim.
Księża przyjęci z prawosławia odbywali rekolekcje początkowo
u jezuitów w Krakowie, jak to uczynili księża Hałas i Spytecki, a następ-
nie w Albertynie, gdzie przebywali także wspomniani kapłani oraz
ks. Jaczynowski. W miarę rozwoju neounii stawało się konieczne
utworzenie instytucji międzydiecezjalnej. Na wniosek zainteresowanych
## Dane personalne na podstawie schematyzmów diecezjalnych craz: WAPL
WSP. 856. Kwestionariusz w sprawie obrządku wschodniosłowiańskiego w Kościele
katolickim województwa lubelskiego z 1930 r.; ADS, Communia V. Pro memoria
do Kongregacji Kościoła Wschodniego 26 III 1935. Bondarenko - ur.1879 r. i w Ki-
jowie, ukończył seminarium duchowne, służył w wojsku jako oficer, święcony
w 1423 r. przez metropolitę Szeptyckiego w Pradze, studyta, w diecezji podlaskiej
pracował krótko; Jaczynowski ur.1866 r., święcenia przyjął w 1891 r., kapelan woj-
skowy, zm. 13 V 1933 r.; Nikolski ur. 1871 r. w Tule, święcenia przyjął w 1896 r.,
zm. 8 I 1438 r. ; Sułkowski - ur.1892 r. , święcenia przyjął w 1914 r. ; Szymański-Do-
browolski ur.1872 r., wykształcenie medyczne, święcenia przyjąt w 1895 r.; Czysto-
wski, "Rusin z Małopolski", przybyły z Pragi; Hryciuk, Różycki - prawosławne se-
minarium duchowne i 3 lata prawa na Uniwersytecie w Kijowie, pracował w Pradze
wśród grekokatolików, Tychowski ur. 1895 r. w obrządku greckokatolickim, świę-
cenia przyjął w 1926 r. - czterej ostatni powrócili do prawosławia jeszcze w latach
dwudziestych.
NEOUNIA W DIECEZJI SIEDLECKIEJ 65
biskupów w 1927 r. zorganizowano w Wilnie 3-miesięczny kurs dokształ-
cający, obejmujący wykłady z teologii moralnej, dogmatyki i prawa
kanonicznego. Kurs ten ukończyli księża Hałas, Jaczynowski, Hryciuk
oraz Arkadiusz Nikolski i jego syn Aleksander35. Od 1927 r. kapłani
mogli uzupełniać swe wykształcenie na Kursach Obrządku Wschodnie-
go w Łucku, zorganizowanych przez biskupa A. Szelążka i przekształco-
nych w 1932 r. w Instytut Przeszkolenia byłych księży prawosławnych.
Oprócz wykładów z dyscyplin teologicznych i pastoralnych obowiązywa-
ło kandydatów odprawienie rekolekcji. W instytucie tym Aleksander
Nikolski wykładał przez pewien czas śpiew i obrzędy wschodnie.
W l928 r. biskup Szelążek założyl - jako część seminarium diecezjal-
nego w Łucku - seminarium w Dubnie. Stolica Apostolska zatwierdzila je
jako seminarium św. Teresy od Dzieciątka Jezus z zastrzeżeniem, że
będzie to "Seminarium Regionalne dla diecezji kresowych (poza Galic-
ją)". Nad jego funkcjonowaniem mieli czuwać zainteresowani biskupi3#.
Biskup siedlecki wyslał na studia 3 neoprezbiterów i jednego alumna##.
Poważny problem stwarzał brak odpowiednich świątyń, stąd docho-
dziło w niektórych miejscowościach do ciągnących się latami sporów
o cerkwie. Sytuację zaostrzała niekonsekwentna polityka lokalnych
władz administracyjnych. Ponieważ wokół tej kwestu narosło wiele
nieporozumień, celowe wydaje się choćby skrótowe przedstawienie
sytuacji w niektórych parafiach. Pominięto tu zagadnienie rewindykacji
cerkwi, które wykracza poza ramy niniejszego opracowania. W Bubelu
prawosławna cerkiew (pounicka) została oddana przez Komisję Staroś-
cińską łacińskiemu dziekanowi janowskiemu, eo rozgoryczylo ludność
prawosławną. Biskup Przeździecki wysłał tam księclza obrządku bizan-
tyńskosłowiańskiego, ale ludność nie dopuściła do cerkwi ani księ-
dza, mimo że została erygowana parafia, ani Komisji Starościńskiej.
Po wyremontowaniu kaplicy cmentarnej w Pawłowie Starym, należącym
#5 Aleksander Nikolski ukończyl seminarium duchowne w Petersbuůrgu, wów-
czas pracowat jako psalmista w Terespolu.
3fi W tym okresie rektorem był ks. L. Szuman, wykladali 3 profesorowie z semi-
narium diecezjalnego w Łucku. Program przewidywał wyklady z teologii porównaw-
czej, prawa kanonicznego, liturgiki, homiletyki, teologii pastoralnej, historii Kościo-
ła oraz naukę języków starocerkiewnego, rosyjskiego i ukraińskiego. Od r. 1429 se-
minarium praktycznie bylo nieczynne.
" Byli to: E. Bieliński, F. Grochowski, F. Walkiewicz i Peresypkin. Semina-
rium Papieskie w DuM#zie, "Oriens", I (1933), z. 2, s. 25.
BOŻENA ŁOMACZ
do parafii Bubel, przeniesiono tam siedzibę parafii##. Przyczyną kryzysu
mogło być także erygowanie parafii neounickiej w dobrze funkejonują-
cej parafii prawosławnej, jak to miało tniejsce w Zabłociu. Prawosław-
ny proboszcz tej parafu został wraz z grupą zwolenników przyjęty
do Kościoła katolickiego, jednak nie udało się irn przejąć świątyni.
Parafia była erygowana przy cmentarnej kapliczce, administrator zaś
mieszkał w wynajętym domu. Po kilku latach bezowocnej pracy zaanga-
żowanych tu studytów parafię oddano pod zarząd proboszczowi kodeń-
skiemu. W Kostomłotach natomiast ludność prawosławna daremnie
starała się o księdza prawosławnego i c>twarcie cerkwi. Gdy podania do
ministerstwa WRiOP nie dały pozytywnego I-ezultatu, wierni zwrócili
się do biskupa Przeździeckiego. Ponieważ świątynia przed 1875 r. była
unicka, biskup reerygowal parafię 31 I 1927 r. przv okazji wizytac.ji
Kodnia. W marcu tegoż roku wojewoda luMelski ostrzegał go przed
protestami ze strony prawosławnych i prosił c> nieotwieranie cerkwi.
Poważny kryzys nowo utworzonej placówki spowodowaf uroczysty po-
wrót do prawosławia księży Różyckiego i Czystowskiego###. Tym samym
cerkiew przeszła w ręce prawc>sławnych, dla których posługi dusz-
pasterskie spełniali ojcowie N. Niedźwiedź i E. Hawryluk z Jabłecznej.
Na protest biskupa Przeździeckiego władze odpowiedziały zamknięciem
cerkwi i obiecały rozważl#ć kwestię ritworzenia etatowej parafii lub
filu prawosławnej w Kostomłotach. Przez cały rok obie strony walczyły
o wpływy, dopóki decyzją ministerstwa WRiOP świątynia nie zo,tała
oddana neounitom, a dla prawosławnych utworzono filię paraiii Ko-
bylany. W'ymienione przykłady świadez# o skomplikowanej śytuacji wy-
znaniowej na tych terenach. utrudnianej przez niekonsekwentną, a na-
wet krzywdzącą politykę lokalnych władz administraey'jnych wobec obu
grup wyznaniowych oraz o niedostatecznej orientacji biskupa w nastro-
jach ludności. Pud koniec lat dwudziestych można zauważyć kontrakeję
księży prawosła#vnyeh, polegającą przede wszvstkim na zapewnieniu
3# Przeździecki wytoczyt proces o przy'wrócenie stanu posiadaniu i wygral go.
ale ludność nie chciala dopuścić księdza unickiego, odprawial zakonnik prawuslaw-
ny, spór przeniósl się na forum urzędu wojewcidzkiego w Lublinie i ostatecznie
w 1934 r. biskup zrezygnowal z tej klopotliwej obron##.,stanu posiadania". ADS,
Bubel I. Korespondencja między Przeździeckim i Nikolskim oraz Przeździecki do
wojewody lubelskiego 18 VIII 1433, nr 37M4.
'4 Przy udziale Mpa A. Marcenhi w niedzielę Triumfu prawoslawia (I niedziela
Wielkiego Postu).
NEOUNIA W DIECEZJI SIEDLECKIEJ
ludności dostatecznej opieki duszpasterskiej, m.in. przez tworzenie,
zazwyczaj nieetatowych, filii parafii i domów modlitwy. Równocześnie
należy zaznaczyć, iż w Białej Podlaskiej, Dokudowie, Kodniu, Połos-
kach, Szóstce i Terespolu do tego typu drażliwych sytuacji nie doszło.
Parafia w Kijowcu stanowi swoisty ewenement, gdyż przez kilka lat
znajdowała się w stadium organizaeji, ale gdy biskup zorientował się, iż
rzekomym zwolennikom unii chodziło o odzyskanie ładnej, murowanej
cerkwi niedawno przez nich zbudowanej, a zamkniętej przez władze ad-
ministracyjne, zdecydował się na zaniechanie starań.
Na utrzymanie księży unickich potrzebne były odpowiednie środ-
ki materialne. Niezbędne były również szaty i sprzęty liturgiczne. Tace
wystarczały zaledwie na zakup świec, wina i innych paramentów ko-
niecznych do sprawowania kultu##. W tej sytuacji ordynariusz siedlecki
od stycznia 1925 r. wypłacał księżom unickim pensję w wysokości
przysługującej wikariuszowi parafialnemu. Po zawarciu konkordatu
podniesiono ją w tej diecezji do wysokości 300 zl, w pozostałych zaś die-
cezjach - 200 zł. Ponadto z kasy diecezjalnej wypłacono pensję psalmi-
stom, udzielano subsydiów i pożyczek na budowę, remont cerkwi itp.#l.
Neounia zakładała poddanie pozyskanych wiernych jurysdykeji
biskupa obrządku łacińskiego, ale z pozostawieniem im dotychczasowe-
go obrządku, a więc jak go określono - "rosyjskiego", czyli "synodalne-
go". Jednakże na Podlasiu prawosławie, narzucone w 1875 r., przyjęło
niektóre zwyczaje unickie. Księża prawoslawni tolerowali święto
"Zieleńca", dawne unickie Boże Ciało, w ten dzień bowiem parafianie
prosili o odprawienie liturgii, chociaż bez procesji i poświęcenia kwia-
tów i ziół. W niektórych parafiach przynoszono kwiaty do poświęcenia
nie w ezwartek, ale w następującą po nim niedzielę##. Święto częściowo
zanikło podezas wojny, gdy prawosławni masowo emigrujący do
Rosji przekonali się, że tam zwyczaj ten nie jest znany. Praktykowano
także święcenie gromnic w święto Ofiarowania Jezusa w świątyni,
a jeśli wierzyć faktom przytoczonym w podaniu z Dokudowa - także
unickie pieśni. ilz#vcinki w czasie mszy, dzwonienie na Anioł Pański##.
#" W 1424 r. tace jednorazowe wynosily - w Holi do 2 zł., Kostomłotach
30 gr-1 zt 20 gr, Poloski - miesięczna i inne ofiary - do 1C1 zł.
## ADS. Generalia I. Wykaz wydatków na obrządek wsehodni #v okresie 1 VIII
1424-1 V 142H. łącznie wydano 4359fi zł #4 gr.
# Nawet gdy nie pamiętano o unickiej genezie ś#vięta - Kobylany.
## ADS, Dokudńw I. Podanie do Ambasadora St. Ap. przy Rządzie RP 6 VII
1425.
BOŻENA ŁOMACZ
Parafia ta stanowiła szczególny przypadek, zdecydowana bowiem więk-
szość ludności nie chciała księdza obrządku greckokatolickiego, ale
kultywowała takie zwyczaje, jak święto Bożego Ciała - nawet z balda-
chimem i monstrancją, wystawienie Najświętszego Sakramentu, "Filio-
que" w wyznaniu wiary. Wierni nawet prosili, by święta obchodzić we-
dług nowego stylu, gdyż uważano ich za prawosławnych, a oni sobie
tego nie życzyli##. Dziekan bialski sądził, iż nie było roztropne zezwala-
nie na takie praktyki, gdyż ludność prawosławna, zwłaszcza młodsi, nie
chciała zwyczajów unickich, tylko prawosławne. Jego zdaniem księża
prawosławni będą zarzucać "opolaczanie" ludności i zmienianie obrząd-
ku#5. Do obehodów Bożego Ciała powrócono także w Połoskach.
Tamtejszy administrator odprawił liturgię w czwartek (tradycyjny Ziele-
niec), a na pytania ludności, dlaczego nie obehodzi się u ńich Bożego
Ciała odrzekł, iż obawiał się zarzutu "łacinizowania". Reakeja miesz-
kańców Połosek warta jest przytoczenia: "Nikt by nic nie powie-
dział (...). Każdy z nas wie, iż w Unji zawsze byli monstrancji i Boże
Ciało. Dlatego to my was i obawiamy się, iż wy nam nie dajecie takiej
Unij, jaką my pamiętamy, lecz wytworzyli jaką to nową. Jeżeli nie
dajecie nam monstrancji i Bożego Ciała z naszymi śpiewami, które
i teraz jeszcze są w naszych ##Bogogłasnikaeh,# - znaczy to, iż nie chcecie
przywrócić tej Unji w której byli nasi ojcowie i dziady a chcecie z nas
zrobić co innego, a dla tego my do was i nie idziemy"#c'. Jak się wydaje,
w pozostałych parafiach zachowywano raczej obrządek synodalny,
dodając tylko imiona papieża i biskupa w liturgii.
Ze świątyń neounickich korzystali również wierni obrządku ła-
cińskiego, zwłaszcza gdy stanowili niewielką liczebnie grupę. W Doku-
dowie łacinnicy między jutrznią a wsehodnią liturgią eucharystyczną
śpiewali polskie pieśni i za zgodą ordynariusza odmawiali różaniec,
a Ewangelia mszalna była dla nieh czytana po polsku##. Na odpusty
i większe święta przybywali wierni obu obrządków. a często także
prawosławni##. Stąd księża uniccy dbali o uroczyste celebrowanie
## ADS, Dokudów. Parafianie do Przeździeckicgo 19 IX 1427.
" ADS. Dokudów I. Dziekan bialski do Przeździeckiego 2U IX 1927, nr 289.
#" ADS, Poloski I. Aleksander Nikolski do Przeździeckiego 23 XI 1424.
## AD.S, Communia II. Spytecki do Przeździeckiego 5 XII 1428.
## ADS, Communia II. Arkadiusz Nikolski do Przeździeckiego 192H r. [Mrak
<laty dziennej). Na Pasehę bylo 2 UUO uczestników, zapewne w większości prawosła-
wnych, natomiast bardzo mało w,iernych na odpusty MB Częstochowskiej, Niepok.
NEOUNIA W DIECEZJI SIEDLECKIEJ
większych świąt, przyciągających prawosławnych. Dla przykładu, na
odpust św. Jana Ewangelisty w Terespolu przybyło 3 księży obrządku
łacińskiego i 5 bizantyńskosłowiańskiego. Zwolenników neounii pozys-
kiwano także poprzez tzw. wyjazdy z nabożeństwami do życzliwych
unii osób. Systematyczną akeję propagandową prowadził Aleksander
Nikolski, jeszcze jako psalmista, wygłaszając pogadanki w wioskach
leżących na linii Terespol-Zabłocie, a jeszcze w 1925 r. diakon z semina-
rium pińskiego czytał ludziom "biesiedy treści religijnej". Władze
diecezjalne postarały się także o opublikowanie kilku broszurek o te-
matyce unijnej. Ks. Jaczynowski wydał w 1926 r. w Krakowie u jezuitów
broszurę Jedino srado i jedin Pastyr i Obruszcze#zije ko prnil#oslnwrzym
w nakładzie 1tl0ll egz., Aleksander Nikolski zaś w następnym roku Kn-
miezź Cerkwi w nakładzie 300 egzemplarzy.
W latach dwudziestych akeja unijna czyniła znaczne postępy. Kieru-
jący nią ordynariusze 5 dieeezji północno-wschodnich uznali za koniecz-
ne powołanie speejalnej konfereneji, która rozstrzygałaby lokalne
problemy i koordynowała akeję. Podjęte przez nich decyzje stanowiły
podstawę zarządzeń wydawanych przez Kongregację do Spraw Kościoła
Wsehodniego4y. Natomiast konfereneje unijne w Pińsku stanowiły
raczej forum informacyjno-dyskusyjne. Kwestią nie rozwiązaną do koń-
ca w okresie międzywojennym było położenie prawne neounii. W mar-
cu i kwietniu 1925 r., gdy trwały debaty nad ratyfikacją konkordatu,
była już erygowana parafia w Holi, w stadium daleko posuniętej organi-
zacji znajdowały się placówki w Bubelu, Połoskach i Kijowcu oraz
w Albertynie i Synkowiczach (archidiecezja wileńska), Kuraszewie
i Torokaniach (diecezja pińska). Kónkordat ratyfikowany 9 czerwca
tegoż roku nie wymieniał neounii, może dlatego, że było za weześnie
na jej ocenę. Strona rządowa nie zaakceptowała obrządku jako nie
wymienionego w konkordacie, choć strona kościelna powoływała się
na art. 1 konkordatu, który mówił, że Kościół katolicki korzysta z peł-
nej wolności bez różnicy obrządków. Neounia pozostawała więc ob-
Poczęcia NMP i św. Jozafata w tejże parafii - brak tradycji. W Kodniu na odpuście
w 1435 r. byli liczni unici i prawosławni na liturgii eucharystycznej, na ntibożeństwie
[wieczerni?) zaś - glównie prawoslawni.
#y Bylo ich przy-najmniej R: 30 IX i 24 X 1925 r., 2-5 111 i 9 X 1926 r., 3 VII
1927 r.,19 XI 1929 r. oraz 21 XI 1432 r. i 12 X 1938 r., odbywaly się w miarę potrze-
by, większość do 1924 r., a więc w okresie formowania się struktur organizacyjnych
neounii.
7O BOŻENA ŁOMACZ
rządkiem zaledwie tolerowanym5#', czego skutkiem były spory z lo-
kalnymi władzami administracyjnymi, nieuznawanie prawa księży
unickich do katechizowania dzieci w szkołach, prowadzenia ksiąg stanu
cywilnego itp.
S#rABILIZACJA NEOUNII
Instrukcja Stolicy Apostolskiej Lnudnbili scrne z 20 VIII 1929 r..
skierowana do ordynariuszy arehidiecezji wileńskiej, diecezji lubelskiej,
łuckiej, pińskiej i siedleckiej, uznawała neounię za odrębny obrządek.
Do Polski przybył wizytator apostolski biskup M. Czarnecki, który w la-
tach trzydziestych zwizytował wszystkie unickie placówki duszpaster-
skie. W diecezji siedleckiej przebywał w dniach 1M-30 VI 1##31 r. Kwestie
jurysdykcyjne podlegały wikariuszom generalnym do spraw obrz##dku
wsehodniego, w diecezji siedleckiej został nim biskup pomocniczy
Cz. Sokołowski. Nadto w kuriach utworzono referaty do spraw unic-
kich. Długoletnim i sumiennym referentem w omawianej diecezji był
ks. Sułkowski. Dekret Stolicy Apostolskiej z 1937 I-. Pro inren.sn stirdio
potwierdzał obowiązujące zasady organizacyjne.
W latach trzydziestych uległa zahamowaniu zewnętrzna ekspansja
neounu. Cerkiew prawosławna zapewniła opiekę duszpasterską wier-
nym m.in. przez tworzenie nieetatowych placówek filialnych. Ustały
konwersje księży prawosławnych i upadły ostatecznie nadzieje na
pozyskanie hierarehii prawosławnej. W diecezji siedleckiej proces
ten był widoczny. Biskup Przeździecki ery#ował już tylko 3 parafie - św.
Jerzego w Szóstce w 1931 r. i w roku następnym św. Michała Arehanioła
w Kodniu, obie stanowiły kontynuację weześniejszych starań. W r. 1939
utworzył jeszcze parafię św. Jozafata w Białej Podlaskiej. Funkejono-
wały one zadowalająco. niektóre dobrze, ustabilizowała się także
liczba wiernych, chociaż była bardzo zrciżnicowana - od 10 parafian
w Zabłociu, 65 w Kodniu. 171 w Kostomłotach do 480 w TereSpolu
(1937 r.); wszystkie placówki duszpasterskie c7bejmc7wały opieką dusz-
pasterską około 1920 wiernych. W r. 1938 zaobserwowano znaczny
spadek liczby wiernych w Bubelu, Szóstce i TerespoluSI. Dzięki zasiłkom
;i' ADS, Communia I. Protokól z posiedzenia biskupów i ministrów WRiOP
i MSW z 24 X 1925 r.
;# Nie znaleziono żadnego wyjaśnienia w źródłach pisanych.
:NEOUNlA W DIECEZJI SIEDLECKIEJ
płynącym z nunejatury apoStoISkiej w Warszawie poprawie uległa sy-
tuacja materialna neounii;#, pensja księdza,vynosiła w tym okresie
240 zł 5 #.
Znaczne zmiany z#.Szły w strukturze dIIchowieństwa unickiego. Bis-
kup Przeździecki skorzvstał z zaleceń instrukeji Lnuda"ili sane i zatrud-
nił do pracv unijnej także zakonników, którzy przyjęli obrządek wseho-
dni - oblatów z Kodnia oraz studytów obrządku greckokatolickiego.
W pozostałveh diecezjach pracowali jezuici, kapucyni i marianie obrządku
bizantyńSkosłowiańskiego oraz bazylianie. studyci i redemptoryści
obrządku greckokati7lickiego. Oblaci obsługiwali od 1933 r. placówkę
w Kodniu na podstawie umowy zawartej 25 V 1927 r. między biskupem
Przeździeckim a prowinejałem oblatów='#. Bardzo krótko spełniali
posługi duszpasterSkie na tym satnowisku o. Porankiewicz - wówezas
student ;.RuSsicum## - i o. ,T. Łc,puszański, od 1934 r. na ich miejsce
przyszedł o. Ł. Łuczak. ktciry do kc7ńca omawianego okreSu opiekował
się unitami. Inaczej wyglądała kwestia zatrudnienia studytów. Po wielu
staraniach w 1932 r. przc:łożc7ny studytów o. K. Szeptycki wyraził zgodę
na współpracę i przysyłał do prac\# zakonników. którzy mieli odprawiać
w obrządku bizantyńskosłowiańskim, chociaż sami należeli do obrządku
greckokatolickiego. Do l93R r. w parafiach Szóstka i Zabłocie pra-
cowali ojcowie P. Budzyński, N. Ciuśniak, C. Hanuszczak, J. Kowal-
czyk, M. Martyn i S. Sawicki, pomocą służyli im diakoni zakonni - T.
Szewaga, C. SzIIlhan i J. Żółtaniecki, którzy na plaćówkach przebywali
zazwyczaj po roku.
W 1931 r. seminarium w Dubnie zostało zreorganiznwane i otrzyma-
ło zatwierdzenie papieskie jako "Pontifićium Seminarium Orientale".
Od tego roku prowadzili je jezuici, rektorem został o. A. Dąbrowski,
program dostosowano du potrzeb neounii, korzystając w układzie zajęć
# Zasitek dla diecezji siedleckiej w 19;2 r. wynosil 3l 000 zl, w 1937 i 193ft r.-
14 l100 zt. Według projektu budżetu na 193H r. w tejże diecezji na pensje księż#'
wvdawano 24 O#IO zl. #salmistów - 10 350 zł. remontv cerkwi. zapomngi itp.-
14 000 zł.
" Dia porównttnia - w diecezji pińskiej lfi##2ti0 zl, łuckiej -12ł1 zl, wileńskiej
- 25I7 zt.
,# "W'iadomości Diec#zjalne Podlaskie". 9(I427). z. 9, s. 299-300.
# Dla porównania abp Jałbrzykowshi 2, bp Fulman 1. Z pomocy Przeździeckie-
9
go kolzystali: J. Gilbrusiew-icz, Jakimezuk, J. Łehkyj. E. Mielniczuk, L. Paszyński,
J. Płeszkiewicz. n. Porankiewicz. A. Prvlucki. S. Przvbvlski.
BOŻENA ŁOMACZ
z wzorów seminariów obrządku łacińskiego. Biskup Przeździecki intere-
sował się losami seminarium, o czym świadezy zachowana korespon-
deneja. Utrzymywał też księży z diecezji siedleckiej wysyłanych wůcelu
dokształcenia się, a nadto jeszcze 3 kleryków55. Do diecezji siedleckiej
inkardynował następujących absolwentów seminarium w Dubnie:
S. Czuba, J. Gabrusiewicza, W. Kibalezyca, E. Mielniczuka i A. Pryłuc-
kiego5# oraz Aleksandra Nikolskiego. Na parafiach z księżmi ściśle
współpracowali psalmiści, których obowiązki dokładniej określił
regulamin diecezjalny z 1931 r. Wymagano od nich ukońezenia przy-
najmniej kursu śpiewu i dobrej znajomości przepisów liturgicznych5#.
Neounia zakładała zachowanie obrządku synodalnego, jednak po
upływie kilku lat nastąpiło znaczne zróżnicowanie praktyki. Władze
diecezjalne zezwalały księżom unickim na odprawianie mszy cichej
(tj. nie śpiewanej) i binowanie mszy oraz uroczyste obehodzenie ś#viąt
Najświętszego Serca Jezusa, Niepokalanego Poczęcia NMP, św. Jozafa-
ta, powrócono także do świętowania Bożego CiałaSR. Księża propago-
wali częstszą komunię św., nawet kilkakrotną po jednej spowiedzi,
co było praktyką nieznaną w prawosławiu na tych terenach. Zachowano
zwyczaj udzielania komunii niemowlętom, ale równocześnie obehodzo-
no uroczyście na wzór obrządku łacińskiego "pierwszą komunię św."5#.
W Terespolu wytworzył się zwyczaj przyjmowania komunii rano, po
czym wierni wracali do domów i przychodzili później na liturgię eu-
charystyezną. Na nabożeństwa unickie uczęszczali także tacinnicy, zwła-
szcza gdy mieli daleko do kościoła parafialnego. W Zabłociu przystępo-
wali oni do komunii razem z unitami, przyjmując ją pod obu postaciami,
w Terespolu zaś tylko wtedy, gdy na liturgii wsehodniej był ksiądz
5fi Czub - ur. I4II#l r., święcenia przyjął 1937 r.; Gabrusiewicz - ur. I910 r.,
święcenia przyjął 1937 r.; Kibalezyc - ur. 1910 r., święcenia przyjął w 193R r.; Miel-
niczuk - ur. 1904 r., święcenia przyjął w 1936 r., przyjęty z prawostawia; Pryłucki-
ur.1910, święcenia przyjął w 1934 r. , przyjęty z prawosławia jako świecki.
5# ADS, Psałterzyści I-III. Z podań wynika, że niektórzy mieli ukońezone
seminarium duchowne, kurs dla psalmistów, byli odznaczeni "btogosławieństwem
metropolity". Psalmista otrzymywał miesięczną pensję w wysokości 140 zł, 30% od
iura stolae i dochód z ziemi beneficjalnej, jeśli taka należała do parafii.
5H #7V 1938 r. referent diecezjalny do spraw obrządku wsehodniego sprawdzał,
czy we wszystkich parafiach były obehodzone święta Bożego Ciała i Niepokalanego
Poczęcia oraz śpiewane suplikacje, a więc były to praktyki obowiązujące. ADS,
Communia VI. Sułkowski do Przeździeckiego 9 XI 1938 nr 30.
5y ADS, Communia VI. Sułkowski do Przeździeckiego 18 VIII 1938 r.
NEOUNIA W DIECEZJI SIEDLECKIEJ
obrządku łacińskiego i udzielił im tego sakramentu z hostii specjalnie
konsekrowanych. Parafie przyswajały sobie nabożeństwa i zwyczaje
łacińskie. W Bubelu administrator parafii wprowadził zwyczaj śpiewa-
nia po mszy na inteneję jedności kościelnej "Witaj Królowo, Matko
Miłosierdzia" i "Najświętsze Serce Jezusa zmiłuj się nad nami" - w prze-
kładzie rosyjskim. Charakterystyczne jest to, że nie wykorzystał
modlitw znanych w prawosławiu. W Terespolu ks. Aleksander Nikolski
założył kółko różańcowe, wprowadził modlitwy po mszy, spowiedź
powszechną, nabożeństwo do Serca Jezusowego, a postulował także
przyjęcie kalendarza gregoriańskiego i nabożeństw eucharystycznych
na wzór greckokatolickich. Parafianie z Dokudowa prosili biskupa o ze-
zwolenie na obehodzenie świąt według nowego stylu, gdyż - jak uzasad-
niali - chcieli "dzielić się jajkiem i opłatkiem z braćmi łacinnikami#',
ich proboszcz zaś chciał utrzymać stary styl. Ta niejednolitość powodo-
wała dodatkowe komplikacje, gdy nałożyły się w jednym terminie
różne święta czy imprezy##. Zachowanie czystości obrządku okazało się
więc w praktyce nierealne, a przynajmniej bardzo trudne.
Okres zahamowania ekspansji zewnętrznej neounii stworzył równo-
cześnie możliwość pogłębienia życia religijnego tej wspólnoty. Udział
w liturgii niedzielnej i sakramentach był zadowalający, aktywniejszych
wiernych grupowały bractwa zreorganizowane na wzór bractwa św. Mi-
kołaja w Bubelu Starym.
Osobne zagadnienie stanowi relacja między neounitami a prawo-
sławnymi. Gdy ucichły emocje związane z początkowym okresem eks-
pansji neounii, ustaliło się pewne status quo, różniące się w poszczegól-
nych parafiach. Neounici albo sktaniali się ku obrządkowi rzymskokato-
lickiemu czy greckokatolickiemu, albo pozostawali racżej przy trady-
cjach wschodnich. Druga grupa niewątpliwie miała większe szanse na
utrzymanie poprawnych stosunków z prawosławnymi. Wydaje się zresz-
tą, iż więzi sąsiedzkie czy rodzinne nie musiały ulegać zerwaniu nawet
w przypadku zmiany wyznania. Prawosławni korzystali z nabożeństw
unickich#l a nawet sakramentów takich, jak spowiedź i komunia,
## Np. jeszcze n IiJ#9 r. na 4 XII nowego stylu wyznaczono konfereneję
księży unickich i trzeba było ją przenieść na następny dzień, 4 XII pokrywał się
bowiem z 21 XI starego stylu, kiedy to wypadato święto Ofiarowania Matki Boskiej
w świątyni, a 6 XII odpust św. Mikołaja.
b# Na liturgii w Kodniu w 1935 r. bywało R#100 osób, a 68 parafian, w Bubelu
#-2l10 obecnych, a 130 parafian. Trudno przypuszczać, My przychodzili tylko
łacinnicy.
BOŻENA ŁOMACZ
zwłaszcza osób chorychb#. Władze diecezjalne czuwały nad tym. by
księża neouniccy nie obrażali prawosławnych, a zwłaszcza nie nazywali
ich sehizmatykami, jak to zdarzyło się ks. B. Groszowi z cliecezji łuekiej
w czasie kazania z okazji wizytacji Pawłowa Staregci przez biskupa
M. Czarneckiego. W programie Instytutu Przeszkolenia #v Łucku prze-
widywano wykład "o stosunku do tych, którzy eszcze na terenie parafu
do unii nie przystąpili"c'3. Zdarzały się drobne ineydenty, np. o korzysta-
nie z cmentarza, końezące się wydzieleniem części unickiej i prawo-
sławnej.
Neounia stanowiła jedną z wielu, może już ostatnią, próhę unii.
Od poprzednich różniła się tvm, iż przystąpienie do niej było dobro-
wolne, dawała także realną szansę zachowania obrządku i clyscypliny
kościelnej zgodnie z tradycją chrześcijaństwa wsehodniego, chociaż-
podobnie jak weześniejsze - doprowadziła do częściowej latynizacji.
Jej rozwój i funkejonowanie wykazało, iż tego typu rozwiązania są
czymś doraźnym, a prawdziwe zjednoezenie Kościołów może zrealizo-
wać się w zupełnie inny sposób.
DIE NEO-UNION IN DER DI#ZESE SIEDLCE
Zusammenfassung
In Polen kilm es in der Zeit zwisehen den beiden Weltkriegen im Rahmen der
Organisation der katholisehen Kirehc lateinisehen Ritus zur Sehaffung der sog.
#z ADS, Hola. Hałas do Przeździeekiego lfi III 193# r., nr IX: "[...] są wypadki,
kiedy prawosławny duchowny jest chory albo nieobecny w parafii (...) przyjeżdżają
do mnie prawostawni, z prawostawnej parafu, żeby ja jechał do chorego prawo-
sławnego parafjanina spowiadać i udzielać komunii św. Na moje pytanie ##ezv jesteś-
cic prawosławni?## chory prawosławny odpowiada ##tak#,, a dlaczego przyjechaliście
do mnie, a nie do prawosławnego duchownego innego, kicdy wasz duchownv
chory? Odpowiada ##dla ntzs jest wszystko jedno czy Unicki ksiądz czy pruwosław nv.
Pan Bóg jeden,#" (ADS, Communia VI). Dziekan parezewski do Przeździeckiego
9 II 1933, nr 100 podaje przykład kobiety, która przyjmowała sakramenty w parafii
neounickiej w Holi, ale bywała też w Sosnowicy i Horostycie - parafiach prawo-
sławnych i uważała się za prawosławną.
## ADS, Communia VI. Szelążek do Przeździeckiego 30 I 1933 nr 4fiX, zał. #.
NEOLlNIA W DIECEZJI SIEDLECKIEJ
Neo-Union, d.h. des hyzantiniseh-slawisehen Ritus. Wirkungsstatten des neuen
Ritus in Form einer apostolisehen Adlninistration far die rituelle Minderheit
entstanden zuerst in der Diózese Siedlec: und dann auch in der Erzdiózese Wilno
und in den Pibzesen Lublin, £uck und Piñsk. Initiator der Unierungsaktion war
der Ordinarius von Siedlce, Bischof H. PrzeŸdziecki, der vom Apostolisehen Stuhl
entsprechende Vollmachten erhalten hatte un d in den Jahren le J#S-1934 in der
Di#zese Siedlce 11 Pfarreien byzantiniseh-slawisehen Ritus grundete, wobei er
fur die Seelsorgearbeit ehemals orthodoxe Priester sowie Studiten, Oblaten und
Jesuiten byzantiniseh-slawisehen Ritus und zum Sehluss des Berichtszeitraums
auch Absolventen des Papstlichen Ostseminars in Dubno besehaftigte. Die Neo-
Union setzte die Beibehaltung des orthodoxen (russisehen) Ritus voraus, jedoch
kam bald das feierliche Begehen des Herz-Jesu-Festes, des Festes der Unbet1eckten
Empfangnis und des Josaphatstages in Gebrauch, auch wurde Fronleichnam wieder
begangen. und in einigen Pfarreien entstanden Rosenkranzvereine und Brudersehaf-
ten mit Statuten und vorgesehriehenen religi#sen Praktiken nach lateinisehem Vor-
bild. Die Beziehungen cler Neo-Unierten mit den Orthodoxen waren in den dreissi-
ger Jahren. nach dem Zusammenbruch der ausseren Expansion des Ritus, korrekt,
und manehe Orthodoxe nahmen an den unierten Gottesdiensten teil, praktizierten
die Sakramente der Beichte und der Kommunion, und manehmal wurden unierte
Priester sogar zu Kranken gerufen. Viele Sehwierigkeiten beim Funktionieren des
Ritus wurden dureh die fehlende Normierung seines Rechtsstatus und infolgedessen
dureh die inkonsequentc Politik deI- lokalen Verwaltungshehiirden verursacht.
ANNA WOŹNIAK
KATOLICKI UNIWERSYTET LUBELSKI
,KITIEŻ" - CZASOPISMO RUCHU UNIJNEGO
W MIĘDZYWOJENNEJ POLSCE
Rosyjski biuletyn katolicki "Kitież" ("Russki Katoliczeskij Wiest-
ik") ukazywał się w
latach 1927-1931 w Warszawie. Niedługi to okres
istnienia czasopisma, zwłas#cza o takim profilu, czyli o tematyce neounii
i sprawach katolicyzmu rosyjskiego. W początku lat trzydziestych bo-
wiem rozbicie katolicyzmu, który w Polsce ukształtował się w dwóch
odmianach, w formie obrządku wschodniego i zachodniego - łacińskie-
go, było na ziemiach polskich szczególnie silne. Toteż wokół akcji
neounijnej, jaka się wówczas rozwinęła na kresach wschodnich, wobec
procesu przywracania "odszczepieńców" - innowierców do obrządku
wschodniego rozpętała się nagonka, a sama unia na skutek m.in. faktu
stosowania siły w owym "nawracaniu" zyskała miano spraw, "o których
się nie mówi#'. Jak wyjaśniał O. Halecki w jednym z artykułów w
"Oriensie", u źródeł polskich uprzedzeń wobec akcji unijnej tkwiły
dwie zasadnicze przyczyny: fałszywa interpretacja dziejów Polski i nie-
uwzględnianie w jej losach historycznie usankcjonowanych form
obrządku religijnego, upatrywanie w takowym procesie "nawracania"
chęci rusyfikowania i uprzedzenie do wszystkiego, co bizantyńskie#.
Z drugiej strony Kościół prawosławny na ziemiach wschodnich na sku-
tek swoistej psychozy i "jezuito-bojaźni" przed katolicyzmem i unią (tak
określat ówczesne obawy W. Wiliński, stały autor "Kitieża", człowiek
prawosławny) nie pragnął wcale nawiązania zerwanej jedności z Rzy-
mem-, W odczuciu prawosławnych bowiem oznaczałoby to podporząd-
kowanie ich Kościoła jurysdykcji biskupa Rzymu#. W konsekwencji te
obustronne i, można rzec, prowincjonalne opinie, złe pojmowanie rze-
# O. H a 1 e c k i, U źródet polskich uprzedzerź wobec nkcji unijnej, "Oriens",
1933 z.1, s. 8-Ill; zob. też tamże: P. M a ń k o w s k i, Dookofa nkcji unijnej, s. 2-8.
2 W. W i I i ń s k i, Sowriemiennoje unionisticzeskoje dwiżenije, "Kitież", 193tl,
nr 2, s. Sll-58.
j Zob. J. A n c h i m i u k, O kościotach unijnych. Praw,ostuwny punkr widzenia,
"Zeszyty Naukowe KUL", 19(197fi), nr 1, s. 41-44.
ANNA WOŹNIAK
czywistych inteneji uniatyzmu. w dużym stopniu hamowały powodzenie
ruchu unijnego. Zdaniem J. Anchimiuka to raczej mało ekumeniczne
"sposoby zjednoczenia" stały się przyczyną izolacji i niechęci. To właś-
nie unia pogłębiła przepaść między Kościołem prawosławnym i katolic-
kim, na równi z wyprawami krzyżowymi#.
Z tego też względu czas ukazywania się "Kitieża" obejmował okres
niezwykle trudny dla misji, jaką przyszło pismu spełniać. Celem "Kitie-
ża" było informowanie i trwrażliwienie czytelników na kwestię rosyjskie-
go katolicyzmu, propagowanie zagadnień związanyeh z unią. Te tak
ogólnie zakrojone zadania czasopisma znakomicie zatem lokowały się
w kryzysowym momencie dziejów unii, odpowiadały również nastrojom
katolickiej części społeczeństwa rosyjskiego. A owa katolicka myśl mia-
ła niełatwe drogi, by przebić mur różnych nieufności i oporów wobec
unii: długo wszak pokutowała opinia, że "unia jak klin wbiła się między
Polskę a Ruś, między katolicyzm łaciński a wyznanie wsehodnie. To, co
miała złączyć rozjątrzyła i rozdzieliła na długo"5.
Tych, którzy dążyli do zjednoczenia i nawiązania utraconej jedności
z Kościołem katolickim, wśród Rosjan nigdy nie brakowało, wielu
z nich sympatyzowało z katolicyzmem, by wymienić tylko największych:
P. Czaadajewa czy W. Sołowjowa, wielu pracowało nad zagadnieniem
masowej konwersji Rosji. Redakcji "Kitieża", tego wyjątkowego
przecież rosyjskiego katolickiego biuletynu w Polsce, sądząc po za-
wartości czasopisma, takie uniwersalne i dalekosiężne cele nie przy-
świecały, jakkolwiek marzyło się chyba głównym inspiratorom miesięcz-
nika w skrytości ducha o ekspansji rosyjskiego katolicyzmu w Rosji,
o odrodzeniu się zagubionej przed wiekami idei prawdziwie scalonego
chrześcijaństwa. Nie raz powtarzane w piśmie hasła świadezą o takich
wzniosłych i zarazem za wielkich zamierzeniach<'. Dlatego też nazwa
czasopisma miała wymowę symboliczną i kierowała uwagę czytelnika ku
pięknej starej rosyjskiej legendzie o zatopionym grodzie Kitieżu, legen-
dzie znanej zarówno w piśmiennictwie staroruskim XVII i XVIII w.,
opracowanej literacko przez staroobrzędowców, jak i w obiegu folklory-
stycznym, gdzie funkejonowało wiele jej przeróbek i wariantów#.
# Tamże, s. =13.
5 Cyt. za J. D e m i a ń c z u k, O kośeiele greko-kcrtolickim w Polsce, "Polak
Greko-Katolik",1938, sierpień, s. 5.
# Zob. nr I "Kitieża" z 1927 r., zwłaszcza program ideowy czasopisma.
# Zob. Legieredcc o gradie Kitieże, w: Pamiatniki litiercitc<ry driewnicj Rusi.
,.KITIEŻ` - CZASOPISMO RUCHU UNIJNEGO
Po napaści Batu-Chana na Ruś, po zburzeniu przezeń na wskroś chrześ-
cijańskiego grodu Kitueża, gród ten wyrokiem Moskim uczyniony został
niewidzialnym. Dalej legenda głosiła, iż każdy, kto jest prawdziwie reli-
gijny i godzien poznania tajemnicy, a zbliży się do miejsca zatopienia,
może usłyszeć bijące na trwogę dzwony podwodnego Kitieża#. Legenda
przetrwała, Kitież zaczął funkejonować w XVIII i XIX w. jako symbol
idealnego grodu na równi z Białowoziem9.
Dla katolików rosyjskich zatem niewidzialny gród Kitież stał się
"prawdą życ:ia religijnego, która zatonęła przed wiekami"lcr, a odsłania-
nie tej prawdy o jedności, o rosyjskim Kościele katolickim, który jak Ki-
tież nie zginął, lecz istnieje nadal, zwalczanie niechlubnej sehizmy - oto
program czasopisma "Kitież". O tych to zadaniach powiadamiaj#ą rekto-
rzy w pierwszym inauguracyjnym styczniowym numerze z 1927 r.
Czy "Kitież" sprostał tej niełatwej misji? Przystępując do omówienia
problematyki i metod redagowania miesięcznika, spróbujmy odpowie-
dzieć na pyt#tnie. jaką rzeczywistą rolę odegrał on w ruchu neounijnym,
postarajmy się umieścić to pytanie w kontekście rozpatrywanych zagad-
nień. Należy tu jednocześnie zaznaczyć, że cały ciąg historycznych uwi-
kłań "Kitieża", tzn. sprawy wydawnicze, źródła finansowania go itd.,
zostanie tu porninięty, zresztą nie jest on do tej pory jeszcze wyjaśniony.
Na początek kilka danych szczegółowych o naszym czasopiśmie. Jak
już zaznaczono powyżej, wydawano je od stycznia 1927 r. do września
1931 r. w Warszawie. Do r. 1929 ukazywało się ono jako miesięcznik,
a od 1931 r. jako kwartalnik. Wszystkie numery roku tworzyły tom z pa-
ginacją ciągłą w ramach tego tomu, liczącego zazwyczaj kilkadziesiąt
stron, toteż szczupła objętość, format szkolnego zeszytu i zdecydowanie
XIII wiek, Nloskwa 1981, s. 2lll-327; zob. też: N. I. S a w u s z k i n a, Legieirdcr o grri-
die Kirieże #v sturvch i rrowt.,rh #upisineh, "Russkij Folkłor,#, t. ł3 (1972).
# Staroru#ł#a legencia o Kitieżu sktada się z dwóch części. Pierwsza z nich
to Knign gkigolemuju letopi.siec, powstała w środowisku zbiegłych staroohrzędow-
ców. W tej części. mówiącej o księciu Gieorgiju Wsiewołodowiczu, o zabiciu
go przez Batu-Chana i zburzeniu Kitieża, dochodzą do głosu ślady podań z czasów
najazdu tatarskiego. Część druga, Powiesr# i wzysknrcije o grcrdie sokrowierenom
Kuieżc#, nosi ćharakter opowieści legendttrno-apokryficznej o idealnym groclzie,
"raju ziemskim,#, przeto pozbawiona jest tła historycznego. Obie części powstały
prawdopodc,bnie w w. XVIII, a w jeden skońezonv zabytek połącznno je w 11 pot.
XVIII w.
#' Zc,b. Legicredu o grcidie Kitieże, przypisy ze s. 227.
"# Zc>b. "Polak-Katolik#', l7 lipca 1927, nr 1#7, s. I - informacie o.,Kitieżu##.
ANNA WOŹNIAK
informacyjny charakter nadawały "Kiteżowi" wygląd pisemka, niemalże
broszury, dzisiaj zupełnie pomijanej we wszystkich artykułach i omó-
wieniach prasy tego okresu. Czasopismo owo wydawane było w języku
rosyjskim. Jego redaktorami byli A. Około-Kułak, ksiądz katolicki,
prałat, wydawca i redaktor odpowiedzialny, a oprócz niego ks. D. Koł-
piński, causa movens tego skromnego czasopisma do 1929 r. , do nume-
rów 4-8. Jeden egzemplarz pisma składał się przeciętnie z 3-4 nume-
rów. Charakterystyczne jest to, że wydawali je katolicy, a nie unici, toteż
fakt ten wpłynął z pewnością na jego kształt, wartość i w rezultacie na
j ego dziej e.
"Kitież" jako pierwszy organ rosyjskiego katolicyzmu w Polsce miał
rolę inspirującą dla dalszego tzego typu, i to nawet znacznie lepszych,
naśladownictw ("Oriens" z lat 1933-1939 czy "Polak Greko-Katolik",
lata 1934-1938)tl. W Polsce był on pierwszym pismem inicjującym
ruch neounijny, natomiast w Europie i świecie miał poprzedników
i wzorce już sprawdzone kilkuletnimi poczynaniami edytorskimi.
Czasopism poświęconych problematyce unijnej rozumianej jako unia-
tyzm w perspektywie szerszej, jako jedność w ogóle między Kościo-
łem wsehodnim a zaehodnim, było w owym czasie sporo. Wszystkie one
nośrednio bądź wprost rozwijały tę tematykę. Wydawano wówezas m.in.
"Echos d'Orient", organ zgromadzenia asumpejonistów, wspomagające
je bardziej popularne czasopismo "Unite des Eglises", "The Lamp". re-
dagowane przez ruch Atonement w Ameryce, "Stoudion" w Rzymie-,
"Irenikon" w Belgii, czasopismo rosyjskich benedyktynów amejskich,
wydawane w Amay od 1926 r. aż do dzisiaj, "Catholic Union Bulletin"
w Nowym Jorku od 1926 r. , "L'Union des Eglises" w Nicei, "Eucharisti-
scher V#lkerbund" w Wenecji. Redemptoryści obrządku wschodniego
wydawali "Gołos Izbawitiela", asumpejoniści "Missions des Augustins",
katolicy grecev..Christianikon Bema" w Atenach'=. Akademia Teolo-
"..ClriCi,s## - CIWuillirsięCznik pOŚWIęCllIly spr71\\'Clnl religijnvm WsCllc>du.
Wydawała go Misja Wsehodnia 00. Jezuitów w Polsce, redaktOreln jego był
ks. J. Urban TJ; redakeja mieścita się w Krakowie w latach 1933-1939. "Polak
Greko-Katolik" to miesięcznik przeznaczony dla grekokatolików narodowości pols-
kiej. Wydawany byt przez jego zatożyciela, prof. T. Stupnickiego, we Lwowie
w latach 1934-1938. O ile "Oriens" byt pismem wartościowym, redagowanym
na wysokim poziomie, o tyle "Polak Greko-Katolik" to raczej pisemko niezbyt
wysokich lotów, przepojone uczuCiami nienawiści do unionistów.
#` Zob. A. O k o t o - K u ł a k, Russkaja katoliczesknjn priessa, "Kitież",
1927, nr 1, s. 8-10; także: Wiliński, dz. cyt.
"KITIEŻ" - CZASOPISMO RUCHU UNIJNEGO
giczna Kościoła greckokatolickiego ufundowana dla unitów po powsta-
niu niepodległego państwa polskiego drukowała kwartalnik "Bohosło-
wia" we Lwowiet#.
Drugim naukowym wydawnictwem unickim na tych terenach był
rocznik "Zapysky Czyna sw. Wasilija Wełykoho" wydawany przez o. J.
Skrutenia, traktujący o dziejach zakonu bazyliańskiego i Kościoła
unickiego, kontynuowany do dziś przez bazylianów w Rzymiel4. Inne
czasopisma unickie rozpowszechniane wśród Słowian wsehodnich
i południowych to wydania popularne: "Apostolat" (Czechy), "Glasnik
sv. Cyrila i Metodija" (Chorwacja), "Kraljewstwo Boźje (Stowenia),
"Velehradskij Vestnik" o. Szpaldaka (Morawia), "Bogoslovni Vestnik"
(Lublana), "Unia" (Warszawa), "Da Złuczenn'nja" (Albertyn koło Sło-
nima), "K Sojedinieniju", "Druh" (Dubno). Dla Czechów unionistów w
Ameryce wychodziła emigracyjna gazeta "Hlas"t5.
Także i w Rosji myśl o powstaniu katolickiego czasopisma znalazła
chętnych wykonawców, a stało się to możliwe wówczas, gdy na mocy
postanowień Najwyższego Manifestu również i Rosjanin mógł być
katolikieml6. Od 1925 r. w Rosji powstaje grupa tzw. katolików jaw-
nych, a już wcześniej, bo w 1909 r. , były duchowny prawosławny
N. Tołstoj zakłada miesięcznik "Cerkowno-Obszczestwiennaja Żyzń",
który niestety został zamknięty po ukazaniu się dwóch zaledwie nu-
merów. W 1909 r. także zaczęto druk czasopisma popularnego "Wiera i
Żyzń" w Petersburgu, redaktorem jego był ks. A. Około-Kułak; potem
przekształcono je w pismo dla inteligencji, a od 1911 r. znów zaczęto
dołączać do niego dodatek popularny "Duchownaja Biesieda". A. Oko-
ło-Kułak, będąc redaktorem tego pisma, w czasie reżimu stołypinow-
skiego był więziony w twierdzy przez 6 miesięcy i nękany także karami;
redaktorem został wtedy w zastępstwie J. Bielaszow, prosty chłop,
staroobrzędowiec, kierowany i inspirowany przez faktycznego redakto-
ra. Niemały udział w pracy nad pismem przypadł też J. Urbanowi. Przy-
musowy pobyt w klasztorze w zamian za twierdzę, a potem wyjazd za
granicę zmuszają A. Około-Kułaka do zlikwidowania czasopisma
w 1912 r. Następne przejawy ruchu czasopiśmiennego o charakterze
i3 Zob. M. R e c h o w i c z, Uwagi wstępne, w: Dzieje teologii katolickiej
w Polsce, Lublin 1976, t. 3, ez. I, s. 25.
14 Tamże.
15 Wiliński, dz. cyt.
16 Około-Kutak, dz. cyt.
ANNA WOŹNIAK
katolickim to periodyczne zbiorki "Katoliczeskoje Obozrienije" o. J.
Dejbnera i, Prichod św. Pietra i Pawła w Moskwie", pismo informacyj-
ne z 1912 r.I#
Po kilkunastu latach zapoczątkowana przez ks. Około-Kułaka idea
rosyjskiego czasopisma katolickiego zostaje wznowiona w Polsce
właśnie w postaci "Kitieża". Wydawca zdobył już "ostrogi" edytorskie
i redakcyjne, toteż tym razem owoc jego zabiegów przetrwał dłużej niż
3 lata, chociaż trudności i obawy co do losów kolejnych numerów
pisma towarzyszyły wydawcom nieustannie. W tym miejscu warto by
wspomnieć jeszcze o drugim redaktorze "Kitieża", czyli o D. Kołpiń-
skim, który czynnie działając w piśmie, opuścił je z racji swego wyjazdu
do Chin w charakterze misjonarza w biskupstwie słowiańskokatolickim,
kierowanym przez archimandrytę F. Abrantowicza. Ciekawa to postać
w ruchu katolickim. Kołpiński urodzony w rodzinie prawosławnej
przeszedł na katolicyzm wraz ze swą babką, uzyskał tytuł doktora filo-
zofu #v Rzymie na Kursach Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego,
w Petersburgu przyjął święcenia kapłańskie według obrządku łacińskie-
go, by w 1917 r. znów powrócić do obrządku wschodniego i piastować
stanowisko sekretarza rosyjskiego katolickiego egzarchatu. Tułaczka
po całej Europie zawiodła go wreszcie do Polski, do redakcji "Kitieża"
oraz do Misyjnego Instytutu w Lublinie, gdzie wykładał języki: rosyj-
ski, grecki, łaciński i starożydowski a także zaprojektował i wykonał
ikonostas dla kościoła wschodniego przy instytucie oraz ikony w stylu
staroruskim, a dla kościoła łacińskiego przy tymże instytucie - marmu-
rowy ottarz w stylu romańskim.
Doświadczenia ks. A. Około-Kułaka z wydawaniem czasopisma
"Wiera i Żyzń" były wzbogacone również o dodatkowe wzory czerpane
z pisma "Irenikon". Można by zaryzykować twierdzenie, że "Kitież" był
"Irenikonu" mniej udaną kopią. Sposób redagowania, metoda podejścia
do zagadnień, a nawet układ materiału w poszczególne działy były
zbliżone w obu czasopismach, stąd ich oblicze ideowe pokrywało się.
"Kitież" zresztą często powoływał się na swą duchową więź z "Ireniko-
nem". Oba pisma ("Irenikon" był dwumiesięcznikiem) zawierały część
tzw. teoretyczną, poświęconą kwestiom teologicznym, liturgicznym,
artystycznym, kronikę: "Irenikon" - kronikę prawosławia w Rosji i za-
granicą, "Kitież" rejestrował przede wszystkim wydarzenia związane
## Tamże
"KITIEŻ" - CZASOPISMO RUCHU UNIJNEGO Ri
z rosyjskim katolicyzmem w Polsce i w Rosji, a niekiedy i na świecie,
oraz przegląd czasopism i dział tzw. bibliografii, gdzie anonsowano
nowe tytuły książkowe.
Funkcja informatora, jaką nadano "Kitieżowi", sprawiła, że część
tzw. teoretyczno-krytyczną znacznie zredukowano w orównaniu
z "Irenikonem", w każdym numerze pojawiało się kilka zaPdwie arty-
kułów z dziedziny teologii, literatury, sztuki lub też przemieszane
one były razem z informacjami kronikarskimi o sytuacji cerkwi prawo-
sławnej w Rosji Radzieckiej.
Zestawiając chociażby "Kitież" z późniejszym od niego "Oriensem"
dwumiesięcznikiem poświęconym sprawom religijnym Wschodu, reda-
gowanym przez jezuitę ks. J. Urbana w Krakowie (1933-1939), można
zauważyć wyjątkową napastliwość "Kitieża", a wnikliwość i głębię
naukową materiałów "Oriensa". "Oriens" wszak był pismem typowo za-
gadnieniowym, ukierunkowanym głównie na sprawy unijne, miał w ten
sposób zakres nieco węższy, choć bardziej publicystyczny niż "Kitież"
który szeroko zakroił swój profil historyczno-kulturalno-literacki.
"Oriens" - wraz z jego redaktorem J. Urbanem - stał się w owych latach
organem-platformą wykuwania idei ekumenicznejls.
Jak już wspomniano wyżej, "Kitież" spełniał funkcję informacyjno-
-powiadamiającą z powtarzalnymi w każdym numerze działami. Dział
teoretyczno-problematyczny grupował artykuły mniej więcej stałego
składu autorów, a pisywali w "Kitieżu" m.in. A. Około-Kutak, D. Koł-
piński, Z. Licharewa, A. Fuks, W. Wiliński; tematyka tych rozważań
dotyczyła problemów katolicyzmu widzianego przez pryzmat zdarzeń
osób i pojęć, toteż zamieszczano tu publikacje typu: Car' Aleksander I
Błagosłowiennyj i katoliczestwo (nr 3-4,1928), Kniaź Jaropolk Swiato-
stawowicz, katoliczeskij gosudar Rusi (nr 5-6, 1928), Ruś, Wizantija
i Rim w XI XIl1 ww. (nr 7-10,1928), Sowriemiennoje unionisticzeskoje
dwiżenije (nr 2, 1930), O wostocznom grieko-slawianskom obriadie
(nr I-3, 1930), Socyjalnaja programma slawianstwa (nr 3, 1931),
ls Zob. Dzieje teologii katolickiej w Polsce, zwtaszcza: Bp S. S m o 1 e ń s k i,
Teologia moralna w XX wieku, s. 257-297, tu: s. 282, oraz S. N a g y SCJ, Apologe-
tyka polsku, s. 185-215, tu: s. 203-204; por. krytykę "Oriensa" w numerze "Polaka
Greko-Katolika" z sierpnia 1938 r. Czasopismo owo bardzo ostro ganilo redakcję
,Oriensa", wytykając jej, a szczególnie ks. J. Urbanowi, prorosyjsko-bizantyński
#erunek.
ANNA WOŹNIAK
Christos-car' (nr 5#, 1928), Wladimir Sołowjow i Katoliczestwo (Iz
dokumientow po istorii russkago katoliczestwa) (nr 1-7, 1927). Autor
ostatniego artykułu, A. Około-Kułak, zajmuje się tutaj dość kontrower-
syjnym wydarzeniem - przejściem na katolicyzm rosyjskiego filozofa
W. Sołowjowa. Fakt ten miał miejsce, jak dowodzi Około-Kułak,
18 II 1896 r. w Moskwie w domu Sobolewa, w zaułku Wasiljewskim,
w mieszkaniu o. N. Tołstoja, w jego prywatnej kaplicy. Autor artykułu
przedstawia dokument podpisany przez świadków, o. N. Tołstoja, księż-
nę H. Wasiljewnę Dołgorukową i D. Siergiejewicza Nowskiego. Mowa
tu też o dziewczynie posługaczce, ale niestety nie udalo się ustalić,
kim ona była. Dokument ten udostępnił o. J. Urban. A. Około-Kułak
zbyt bezkrytycznie podszedł do owego dokumentu i świadectwa, które
ukazało się dopiero po śmierci Tołstoja bez jego własnoręcznego
podpisul9.
Inne prace o podobnej wymowie to publikacje: Wladimir Solowjow
(K tridcatiletiju so dnia smierti) (nr 3, 1930), Aktiwizm Zapada (nr
9-12, 1929), w którym to artykule znajdujemy postulat zjednoczenia
tradycji rzymskiej i bizantyńskiej, Put'christianskogo jedinstwa (nr 1-2,
1928) oraz rozważania krytyeznoliterackie Wielikij Inkwizitor i Pascha
(nr 3#, 1928), wyjaśniające związek postaci Wielkiego Inkwizytora
u Dostojewskiego ze świętem Paschy, którego patos, zdaniem autora
artykułu, przeciwstawia się koszmarowi legendy, przeto jest ona w in-
terpretacji Dostojewskiego błędna. Z dziedziny sztuki wymienić należy
jeden artykuł Z. Licharewej, za to no wysokim poziomie naukowym,
O Sofii Priemudrosti Bożyjej (nr 4, 1930). Zawarty jest tu opis ikony
Sofu i interpretacja symbolicznych znaczeń ikony.
Są to prawie wszystkie artykuły, w których dane zagadnienie teo-
logiczne, historyczne czy literackie potraktowane zostało w sposób
głębszy i rzetelny. Pozostałe rozwijane na łamach "Kitieża" problemy
drążyły już sprawy czysto teologiczne, choć też opatrzone zostały tą
tendencją wyjaśniania bądź przypominania pewnych ważnych dla katoli-
cyzmu zdarzeń. Taki charakter noszą publikacje o Katarzynie Sieneń-
skiej H. M. Juraka (nr 4, 1930), klasztorze benedyktyńskim i jego
twórcy św. Benedykcie A. Fuksa (nr 3, 1930) czy zakonie karmelitów
(nr 9-12, 1929). Za to kronika "Kitieża" jest szczególnie bogata.
#4 A. O k o t o - K u ł a k, Wfadimir Sołowjow i Katoliczestwo, "Kitież",
1927, nY 1-7. s. 42-46.
"KITIEŻ" - CZASOPISMO RUCHU UNIJNEGO
Mówiono w niej o wydarzeniach w Rosji Radzieckiej, o prześlado-
waniach za wiarę. Numer 1 z 1930 r. zawierał obszerną relację z przebie-
gu modłów i religijnych pochodów, jakie odbyły się niemalże na całym
świecie w obronie uciśnionej Rosji po ukazaniu się orędzia papieża
Piusa XI, wzywającego do tego rodzaju akcji. Kronika "Kitieża" powia-
domiła też m.in. o Lubelskim Instytucie Misyjnym, założonym przez
metropolitę E. Roppa w 1923 r. Biskup Fulman dał jego organizatorom
dom z kościołem i sadem. Początki Instytutu były nader skromne.
Rektorem jego był wówczas o. Songajło, pierwszym wychowankiem-
o. Wagner. Instytut kształcił księży katolickich obrządku wschodniego,
z tym że posiadał dwie sekcje do wyboru: łacińską i wschodnią. Upra-
wiano tu także filozofię, uczono orientalistyki, teologii porównawczej,
języka rosyjskiego i literatury rosyjskiej. Na potrzeby Instytutu przezna-
czono dwa kościoły, między innymi kościół św. Jozafata. W 1927 r. Lu-
belski Instytut Misyjny miał już 27 wychowanków i 4 profesorów, w tym
znanego nam D. Kołpińskiego. (nr 1-2, 1927; nr 2, 1930). W kro-
nice informowano również o życiu religijnym emigracji rosyjskiej,
m.in. o założeniu w 1930 r. Komisji do Spraw Rosjan na czele z bisku-
pem M. d'Herbignym oraz Kolegium Russicum w Rzymie.
Publikacje typu kronikarskiego pojawiały się nawet w rubryce
tzw. zagadnieniowej, co dowodzi pewnej chaotyczności i dalekiej od
perfekcji, a wręcz poprawności, metody redagowania pisma. "Kitież"
poświęcal też sporo uwagi problemom doktrynalnym Kościoła katolic-
kiego, o czym świadczyły zamieszczone w nim rozważania na temat en-
cyklik papieskich, np. o encyklikach: Mortalium animos z 1928 r. Piusa
XI - o idei braterstwa i prawdziwej jedności wiary, Casti connubu - o
ślubie chrześcijańskim i jego istocie z 1930 r. czy Rerum novarum,
Leona XIII z 1891 r. - o konieczności przebudowy systemu społecznego
i idei tzw. socjalizmu chrześcijańskiego.
Ten przegląd i zestawienie poszczególnych publikacji pisma pozwoli-
ły dostrzec oblicze ideowe "Kitieża", różnorodność zamieszczanych
w nim prac, a także jego niewątpliwe zasługi w rozjaśnianiu pewnych
spornych i nie poruszanych za często zjawisk. Należy jeszcze wspomnieć
o dziale literackim "Kitieża", a przynajmniej o zalążkach takiej ru-
bryki wypełnianej głównie wierszami D. Kołpińskiego.
Jeśli idzie o przyjęcie kwartalnika przez czytelników czy przez
inne organy prasy katolickiej, to na temat niewiele właściwie można
powiedzieć, jako że o "Kitieżu" było w zasadzie głucho na forum pra-
ANNA WOŹNIAK
sowym, nie wzmiankowano o nim prawie wcale. Zauważył i odnotował
pojawienie się nowego czasopisma jedynie "Polak-Katolik" z 17 VII
1927 r., bezpartyjny dziennik popularny wydawany przez ks. I. Kłopo-
towskiego, najpierw w Lublinie, a potem w Warszawie. W króciutkiej
informacji, wyjaśniającej przede wszystkim symboliczny sens tytułu,
anonsuje się nowe czasopismo, pochwala jego profil, dział literacki,
ganiąc jednocześnie polonizmy w niektórych artykułach rosyjskich2##.
Wiadomość o przychylnym przyjęciu "Kitieża" zamieścili jego wy-
dawcy, przypominając zarazem o ich aprobacie przez "Irenikon"
(a takie wzmianki o "Kitieżu" rzeczywiście w owym piśmie się ukazywa-
ły, odnosiły się jednakże bardziej do poszczególnych artykułów niż pis-
ma en globe)21. Skrzętnie natomiast unikano krytyki negatywnej,
wymieniania tych, którzy go ganili - odróżnia to więc naśz kwartalnik
od innych już późniejszych i bardziej wytrawnych pism, nie obawia-
jących się nagan i protestów; np. "Oriens" uprawiał rubrykę "Inni
o nas", podobnie "Irenikon"22. A o tym, że "Kitież" atakowano do-
2a Por. : Cz. L e c h ; c k i, Rzut oka na sto lat polskiego czasopiśmiennictwa
katolickiego, "Novum", 1475, nr 1-3, s. 7tr92; A. P a c z k o w s k i, Prasa polska
w latach 1918-1939. Prasa kościola katolickiego, w: Historia prasy polskiej,
pod red. J. Łojka, Warszawa 1980, t. 3, s. 292-296; Informator Kościola Katolickie-
go w Polsce, rozdz. Prasa katolicka, Warszawa 193#1937, s. 491-498; K. Turow-
ski, Katolicka myślspoleczna w latach 1918-1939, "Roczniki Nauk Spolecznych",
3(1975) 141-152; S. W i 1 c z e k, Prasa katolicka w latach 1922-1939, "Poglądy",
1964, nr 6. W pozycjach tych nie wyodrębniających zresztą wśród prasy katolickiej
nurtu unijnego o "Kitieżu" nic się nie wspomina.
z' Zob. "Polak-Katolik", o "Kitieżu", tamże; "Polak-Katolik" to bezpartyjny
dziennik popularny wydawany przez ks. I. Klopotowskiego od 1906 r. najpierw
w Lublinie, a od 1908 r. w Warszawie. Bylo to pismo codzienne z przyświecającym
mu mottem "Z Bogiem i z Narodem". Zamknięte na jakiś czas, zostato wznowione
przez I. Kłopotowskiego w Warszawie w 1924 r. i wychodzito do 1924 r., jednak
różne kłopoty, a zwłaszcza brak odpowiednich redaktorów, nadają mu charakter
nader szczupłego i skromnego pisemka.
zz Zob. "Irenikon", t. 6, 1929; "Irenikon" to dwumiesięcznik benedyktynów
rosyjskich w Belgii wydawany w Amay od 1926 r. do dzisiaj. Założony został
przez duchownych unionistów zorganizowanych w zakonie benedyktyńskim
w 1925 r. specjalnie w celu zbliżenia Kościołów. Każdy roczny wolumin pisma
liczył około 900 stron, ponadto w pierwszym kwartale każdego roku wydawano
tzw. "Irenikon-Collection" traktujący o bardziej specjalistycznych problemach.
Pochlebne recenzje o tym czasopiśmie zob. w: W. Zajkin, Irenikon, "Elpis".
Prace Studium Teologii Prawosławnej Uniwersytetu Warszawskiego, [Warszawa],
"KITIEŻ" - CZASOPISMO RUCHU UNIJNEGO
noszono bardzo mgliście w numerach 5# z 1928 r. , 7-10 z tego samego
roku, gdzie dano ogólny odpór wszystkim adwersarzom ideologicznym,
jeszcze raz for:rzułując program i cele pisma w 9 tezach, w których
zwrócono uwagę m.in. na to, że zwolennicy "Kitieża" walczą z kłam-
stwem, szanują Cerkiew rosyjską, potępiają władzę w Rosji, mają na-
dzieję, iż nastąpi jej połączenie z Rzymem. Głos "Kitieża" to - zdaniem
redaktorów - głos 99% wszystkich uczciwych rosyjskich katolików23.
Napaści na pismo a także ustawiczne kłopoty finansowe przyczyniły
się do tego, że to i tak szczupłe pisemko po kilku latach przestało
istnieć. Numery 7-10 z 1928 r. przepojone są obawami redakcji, czy
następne wydania dojdą do skutku, w każdym zaś numerze zamieszcza
się przypomnienia dla zalegających z opłatą prenumeratorów. Numery
4-8 z 1929 r. wyszły z opóźnieniem. Do tych komplikacji, obok groźby
deficytu, przyczyniły się nie tylko ataki ze strony prasy katolickiej,
ale i brak należytego oparcia wśród katolików24. Te rozpaczliwe "skar-
gi" świadczą pośrednio o niezbyt przychylnym traktowaniu "Kitieża"
przez inne organy prasy katolickiej.
To, co w niniejszym artykule powiedziane zostało na temat "Kitieża",
dostatecznie chyba uwidacznia charakter i poziom tego czasopisma,
a jednocześnie ta deskrypcja, właściwie "synchroniczna", pisma jest od-
powiedzią na zawarte na początku rozważań pytanie o rolę i znaczenie
"Kitieża" w ruchu neounijnym. Należy stwierdzić, że ranga naszego
kwartalnika nie była zbyt wielka, toteż jego udział w rozkrzewianiu
idei katolickiej wśród społeczeństwa rosyjskiego nie dorastał do tego
poziomu, jakiego by pragnęli w swym programie i w swych oczekiwa-
niach redaktorzy. Z racji swej funkcji głównie powiadamiającej, wkom-
ponowanej już w założenie ideologiczne czasopisma, a co za tym idzie
ze względu na zredukowanie liczby artykułów bardziej poważnych
i szerszych niż wyłącznie czyste informacje, nie mógł "Kitież", tak
jak "Oriens", oddziaływać tonem idei ekumenizmu, braterstwa religij-
nego i tolerancji. Bo też te wartości zostałv w nim nieco przygaszone.
Niemniej jednak głos "Kitieża" docierał do katolików rosyjskich
w Polsce, być może odbijał się echem, i choć może nie był to głos
1927, ks. 3, s. 85-91 oraz N. A r s i e n j e w, O sowriemiennom położenu christianst-
wa, tamże, s. 82.
z3 Zob. Zajkin, dz. cyt.
24 Zob. "Kitież",1928, nr 7-10, s. 99-100.
z5 Tamże.
ANNA WOŹNIAK
na tyle ważki i donośny, by móc przewartościować ówczesne pojęcia
i wyobrażenia o tej tak kontrowersyjnej unu, trzeba jednak o "Kitieżu"
pamiętać, tym bardziej że przez kilkadziesiąt lat od chwili jego zam-
knięcia prawie wcale się nim nie interesowano.
"KITIE¯", DIE ZEITSCHRIFT DER UNIERTEN BEWEGUNG IN POLEN
IN DER ZEIT ZWISCHEN DEN BEIDEN WELTKRIEGEN
Zusammenfassung
Der vorliegende Artikel stellt sich die monographische Darœtellung der
Zeitschrift "Kitie¿" zum Ziel, ohne tiefer in den Kontext der Bedingtheiten
einzudringen, denen sie unterlag.
"Kitie¿" erschien als russisches katholisches Bulletin in den Jahren von 1927 bis
1931 in Warschau, bis 1929 als Monatsschrift und danach als Vierteljahresschrift.
Die Zeitschrift wurde von Katholiken herausgegeben, nicht von Unierten, und
erschien in russischer Sprache. Ihr Redakteur war der Jesuit A. Oko³o-Kulak, der
seine verlegerische Tatigkeit im Jahre 1909 in Russland mit der Herausgabe der
Zeitschrift "Wiera i ¯yzñ" begonnen hatte. Weitere aktive Mitarbeiter von
"Kitie¿" waren D. Ko³piñski, W. Wiliñski und Z. Licharewa. Die Zeitschrift,
die den symbolischen Namen der versunkenen legendaren russischen Stadt Kitie¿
annahm, stellte sich die wohl zu ehrgeizige Aufgabe einer Wiedergeburt der vor
Jahrhunderten verlorengegangenen Idee eines wirklich integrierten Christentums,
und deshalb sollte sie die Leser uber die Ereignisse in der Geschichte des russischen
Katholizismus in Polen informieren und mit der Union verbundene Fragen pro-
pagieren.
"Kitie¿", das erste Organ des russischen Katholizismus in Polen, besass also
vor allem Informationsprofil, obwohl auch Problemartikel mit publizistischem
Charakter in ihm erschienen. Die Zeit des Erscheinens war wegen der starken
Angriffe auf die Union nicht gunstig, so dass sich die Zeitschrift standig mit
finanziellen Schwierigkeiten herumschlagen musste und den Angriffen der ide0-
logischen Gegner, unter denen sich auch Katholiken befanden, ausgesetzt war.
Trotz der sehr niedrigen Auflage, dem Mangel an Geld fur die Herausgabe
weiterer Nummern und schliesslich dem nicht sehr hohen Niveau der Publikation
erfullte "Kitie¿" seine informierende Funktion und stellte seine Anwesenheit in der
neo-unierten Bewegung in Polen in der Zeit der 2. Republik in gewissem Grade
heraus.
IRYDA GREK-PABISOWA, IRENA MARYNIAKOWA
PAN - WARSZAWA
O WYZNAWCACH
WSCHODNIEGO KOŚCIOŁA STAROOBRZĘDOWEGO
W POLSCE
Jak dtugo więc Polska pozostawi "dysydentom wolność kultu religij-
nego, tak długo będziemy mieli Rzeczpospolitą kwitnącą handlem,
rzemioslem, ludnością, tak dlugo nasze bogactwa będą rosły dzięki
zgodzie [. . . ) " *
Staroobrzędowcami mieszkającymi obecnie w Polsce jako grupą
religijną interesowano się od dawna. Ich zwyczaje i obrzędy przed-
stawiano w czasopiśmiennictwie, szczególnie w okresie, gdy władze
Rosji carskiej dążyły do zjednania staroobrzędowców dla prawo-
sławia#. Na Mazurach pierwsze wiadomości o osadnikach-Rosjanach
pochodzą od okolicznych pastorów i nauczycieli2. Prace te w większości
J. T a z b i r, Tradycje toleranCji religijnej w PolsCe, Warszawa 1980, s. 141.
# ZOb. np. #%HCllO pńCKOlIbHHKOB B #apCTBC #OJlbCKOM B Ic#56 l., BCCTHHK
I#Mneparopcxoro Pyccxoro Teorpacj>HvecKoro 06fuecrBa, nop peR. E.LI. IIaMaHc-
Koro, yacrb 27, CaHxrnerep6ypr 1859; B. Ty k i e 1, Kilka uwag historyczno-statys-
tycznych o guberni augustowskiej. O tak zwanyCh filiponach w guberni augu.stowskiej
zamieszkalych, "Biblioteka Warszawska". Nowa serya, t. 3, 1857; I#I. )# o 6 p o-
B O JI b C K N Ń, Ć,L(NHOBCpljbl H pciCKOJIbHHKH B XOlIMCKO-Bdp1lIHBCKOŃ CHB#7XHH,
"XOJIMCKO-BapuIaBCKtiŃ EnapXHaJIbHbIŃ BeCTHHK#, # 8; i#HCCOH2pCKHŃ
OTYeT O H083j(KC K pBCKOlIbHffKHM KOpOJICBCTBH #pyCCKOrO, "#>paTCKOe CJIOBO ',
1(1886), #Ń 4; #ćiMXTH#KHH#fCKB CyB?JIbCKOŃ Ty6CpHNHHa I8ó%rOj(, CyBaJIKH 18ó%;
A. N o w a c z y ń s k i, Co to sg Filipońcy? "Tygodnik Ilustrowany", 56(1915), nr 2;
II. I' o n y 6 e s, BecrH H3 cyBanbcxoro patioHa, "BecrHNK Bbicuiero CTapo-
o6px;qvecKoro CoseTa s IIonbme",1930, No 2.
2 Zob. np. S c h u 1 z, Einiges uber die Philipponen und deren Einsiedlung in
dem Nicolaiker und Crutinner Forst, "Preussische Provinzial-Blatter", Bd.9, 1833;
M. G e r s s, llber die Philipponen, "Neue Preussische Provinzial Blatter", Króle-
wiec 1850, Bd. 9; E. T i t i u s, Die Philipponen im Kreise Sensburg, "Preussische
Provinzial-Blatter", Królewiec 1864, Bd. 3, 1865, Bd. 10; A. Weiss, Preussi.sche
Littauerr und Masuren. Historische und topographisch-statistisChe Studien betreffend
den Regierungbezirk Gumbinnen, Rudolfstadt 1878; A. H a r n o c h, Chronik und
# IRYDA GREK-PABISOWA, IRENA MARYNIAKOWA
mają charakter popularnych opisów z pogranicza etnografii, socjologii
i religioznawstwa.
Poważniejsze badania naukowe rozpoczęły się dopiero po II wojnie
światowej. Historię kolonii i obyczaje staroobrzędowców na Mazurach
przedstawiła E. Sukertowa-Biedrawina3, dzieje klasztoru w Wojnowie-
profesor W. Jakubowski4. Autorem późniejszych prac opisujących
staroobrzędowców w Polsce pod kątem ich historu, kultury religijnej
i materialnej jest E. Iwaniec5. Systematyczne badania języka staro-
Statistik der evang. Kirchen in den Provinzen Ost- und Westpreussen, Nidzica 1890;
F. T e t z n e r, Die Philipponen in Ostpreussen, "Globus". Illustrierte Zeitschrift
fur Lander und V6lkerkunde, Brunszwik 1899, nr 2; Die Slavert in Deutschland
(rozdziat: Die Philipponen), Brunszwik 1902; Die Philipponen, von Martin Gerss,
"Globus". Illustrierte Zeitschrift, Królewiec 1910; A. Zweck, Masuren, Stuttgart
1900; 3.Il7. K y s H e q o s, O cTapooópsrAuax B IlpyccHH, "lIHroBcKHe enap-
xHanbHbIe sepoMocrH", 1872, 10, Ns 13; I#I.H. 3 a s o n o K o, #KN3Hb 3apyóexcHoro
CT8p006pf1,1(YeCTBB. "BOCTOziHaA IZpyCCHA. B2CTHHK cosera crapoo6pAp#ecxHx
co6opos H cbes#os s JlarsHH", j#sHHcK, I-ro asrycra 1932 r, N 2.
3 E. S u k e r t o w a - B i e d r a w i n a, Filiponi na ziemi mazurskiej, "Komuni-
katy Mazursko-Warmińskie",1961, nr 1 (71).
4 W. J a k u b o w s k i, Z historu kolonii staroobrzędowców rosyjskich na
Mazurach, "Slavia Orientalis", 10(1961), nr 1. Profesorowi W. Jakubowskiemu
zawdzięczamy ponadto cenne i wyczerpujące opracowanie poświęcone życiu i dzia-
lalności protopopa Awwakuma, autora licznych tekstów związanych z walką
o zachowanie dawnych tradycji w Kościele prawosławnym. Praca W. Jakubowskie-
go (pt. Żywot protopopa Awwakuma przez niego samego nakreślony i wybór
innych pism, Wroctaw 1972) składa się z części traktującej o genezie "raskołu",
biografu Awwakuma, losów starego obrzędu w Rosji carskiej i tekstów Awwakuma
w przektadzie. W okresie opracowywania dzieła o Awwakumie prof. W. Jaku-
bowski czerpał również z księgozbioru będącego w posiadaniu klasztoru staroobrzę-
dowców na Mazurach (w Wojnowie). Profesor cieszyt się zaufaniem przeoryszy,
która umożliwiła mu wgląd w przechowywane w klasztorze księgi.
5 Zob. E. I w a n i e c, Osadnictwo staroobrzędowców w powiecie augustow-
skim, w: Studia i materialy do dziejów Pojezierza Augustowskiego, Białystok 1967;
t e n ż e, Wydawnictwa staroobrzędowców na terenie Polski i ich staroruskie tra-
dycje, "Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Łódzkiego", 1975, seria I, z. 109; tenże,
Staroobrzędowcy i ich tradycje kulturalne w Sejneriskiem, w: Materialy do dziejów
ziemi sejneriskiej, t. 2, Biatystok 1975; tenże, Kontakty środowiska "Kolokola"
ze staroobrzędowcami na Mazurach, "Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Łódzkiego",
1975, seria I, z. lll; tenże, Staroobrzędowcy, w: Mrągowo. (Z dziejów miasta
i powiatu), Olsztyn 1975; tenże, W,vdawnictwa "Drr<karni Słowiariskiej"
(CnaBaHcKasr THnorparf>Hsr) na Mazurach w latach sześćdziesi4tych XIX stulecia,
WYZNAWCY WSCHODNIEGO KOŚCIOŁA STAROOBRZĘDOWEGO 91
obrzędowców prowadzone były przez pracowników Instytutu Słowiano-
znawstwa PAN - autorki niniejszego opracowania. Ukazały się drukiem
monograficzne opisy z zakresu fonetyki, morfologii, leksyki i składni,
obszerny słownik i wiele mniejszych prac6. W innych ośrodkach nau-
kowych, jako pokłosie prac magisterskich, wydano kilka artykułów
z dziedziny fonetyki.
W połowie XVII w. w rosyjskim Kościele prawosławnym nastąpił
rozłam (raskoł). Bezpośrednią jego przyczyną były reformy wprowa-
dzone na soborze w 1654 r. przez patriarchę Nikona. Dzieje starowierst-
wa rosyjskiego rozpoczynają się po soborze moskiewskim (1667 r.), na
którym reformy te zostały ostatecznie zatwierdzone, a wszystkich
nie akceptujących tych zmian obłożono klątwą. Podłożem rozłamu
"Slavia Orientalis", 25 (1976), nr 2; tenże, Z dziejów staroobrzędowców na zie-
miach polskich XVll-XIX w. , Warszawa 1977.
b Wykaz prac dotyczących rosyjskiej gwary staroobrzędowców znajduje się
wksiążce:I. Grek-Pabisowa,l. Maryniakowa,Slownikgwarystarowier-
ców mieszkających w Polsce, 1980, s. XV-XVI. Z późniejszych prac ukazały się:
I. G r e k - P a b i s o w a, K BoHpocy o6H#epyccxttx N jjNHJICKTHbIX ClIOB B pyCCKNX
M9TepHKOBblX H OCTpOBHblX rOBOpaX, w: Materialy z konferencji naukowej po-
święconej slownictwu i leksykografu rosyjskiej oraz polsko-rosyjskim badaniom
konfrontatywnym (Bydgoszcz, 28 i 29 września 1979 r.), Bydgoszcz 1980; t e n ż e,
O CHeqNC#7NKe N3MeHeHNt1 B JIeKCHKe OCTpOBHOlO roBopa, "Lingua Posnaniensis",
23, 1980; t e n ż e, O xapaKrepe H HBH#l9BeXNXX H3MeHeHHŃ B JIeKCHKe OCTpOBHOrO
roBopa. #anTo-cnaB#xcKHe HccnepoBaHHsr 1980, MocKsa 1981; t e n ż e, Staroobrzę-
dowcy rosyjscy na ziemiach polskich w naukowej literaturze powojennej, "Rocznik
Białostocki", 14, 1981; t e n ż e, Zarys dziejów staroobrzędowców w Polsce, "Prze-
gląd Rusycystyczny", 1983, nr 1; tenże, Uwagi o `sam' i `s'amyj' w gwarze staro-
obrzędowców mieszkających w Polsce, w: Studia nad gwarami Bialostocczyzny.
Morfologia i składnia, Warszawa 1983; t e n ż e, Slownictwo rosyjskiej gwary
staroobrzędowców w Polsce. Rozwój i stan dzisiejszy, Wrocław 1983; t e n ż e, Zapo-
życzenia w rosyjskiej gwarze staroobrzędowców w Polsce, "Studia z Filologu
Polskiej i Słowiańskiej", 32; I. M a r y n i a k o w a, Funkcje skladniowe bezokoliczni-
ka w gwarze pskowskiej i w gwarze Rosjan-starowierców mieszkających w Polsce,
WrocIaw-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1982; t e n ż e, Wplyw języka polskiego
na system przyimkowy gwary starowierców, w: Studia nad gwarami Bialostocczyzny.
Morfologia i skladnia, Warszawa 1983.
# Zob. wykaz prac w Slowniku gwary starowierców.
2 IRYDA GREK-PABISOWA, IRENA MARYNIAKOWA
była tradycyjna religijność Rosjan, charakteryzująca się skrajnym
formalizmem rytualnym. Panujący wówczas car Aleksy Michajłowicz
akceptował zaproponowane przez patriarchę Nikona zmiany, ale nie
popierał osoby patriarchy. Cechowała ich rozbieżność dążeń. Patriarcha
Nikon na soborze w 1667 r. został usunięty w cień - pozbawiony god-
ności patriarszej i zesłany, car chciał bowiem całkowicie podporządko-
wać Cerkiew władzy świeckiej, Nikon zaś, światły reformator, liczył
na wyemancypowanie się Kościołas.
Formalnie rzecz ujmując, wprowadzone zmiany polegały na drob-
nych innowacjach w rytuale, jak np. na sposobie żegnania się, kierunku
poruszania się procesji, dwukrotnym zamiast trzykrotnego powtarzania
"alleluja", pisowni imienia Jezus, kształcie krzyża oraz obowiązku
korzystania ze skorygowanych według greckich oryginałów przekładów
ksiąg liturgicznych9. Reformy wywołały ostry sprzeciw części ducho-
wieństwa i milionów wiernych, którzy wystąpili w obronie starych obrzę-
dów i starej wiary (stąd nazwy - staroobrzędowcy i starowiercy). Wyklę-
ci przeciwnicy reform, jako mniejszość religijna, zostali poddani
prześladowaniom. Te zaś przyczyniły się do umocnienia powstałego
w łonie Cerkwi rosyjskiej ruchu religijnego, który był ujściem zarówno dla
opozycji religijnej, jak też politycznejl#. Należy pamiętać, że formalne
zmiany w rytuale nie stanowiły istoty ruchu. Miał on głębokie podłoże,
polegające na dążeniu wiernych do odnowy duchowej, na przeciw-
działaniu powszechnemu upadkowi moralnemu prawosławnego ducho-
wieństwa (np. pospolite pijaństwo)I1. Dlatego też wśród rzesz staro-
obrzędowców znaleźli się ludzie z różnych warstw społecznychl= o głę-
bokiej religijności i bogatym życiu wewnętrznym.
" Zob. II. C. C n#I rI p H o B, I#cropHsr pyccxoro pacxona crapooópsrpcrBa,
C.-Ilerep6ypr 1895; M a x a p H tI [M. S y n r a K o B), I#lcropHsr pyccxoro pacxona
HsBecrHoro noR Hn#eHen, crapoo6psrRcrBa, C. Terlep6ypr 1855.
y I w a n i e C, Z dziejów staroobrzędowców, s. 36.
Io Np. udział staroobrzędowCów w bunCie strzełeckim, przeCiwstawianie
się reformom Piotra I, udział w buncie Buławina (Niekrasowcy), w powstaniu
Pugaczowa.
I I Zob. H.#. K a n r e p e B, #aTpHapX t:lNKOH H er0 HpOTHBHHKH, CeprrIeB
Ilocap 1913, s.174-179.
I2.JI. fi H K y A H H O B a, COI(NalIbHbIÑ COCTaB IlepBblX paCKOJlbHHKOB, "BeCTHNK
.lIeHHHrpaACKorO yHIiBepCNTeTa##. CepNfl ICTOpHN, 513bIKa H ,JIHTepaTypbl,
XI,1956.
WYZNAWCY WSCHODNIEGO KOŚCIOŁA STAROOBRZ#DOWEGO 9i
W miarę rozwoju ruchu w łonie raskołu powstały konflikty. W wy-
niku trudności w wyświęcaniu nowych kapłanów nastąpił podział na
bardziej radykalnych bezpopowców i ugodowych popowców. Bezpo-
powcy, konsekwentnie stosując zasadę nieuznawania wszystkiego, co
nastąpiło w Cerkwi po wprowadzeniu reform, jako niezgodnego z wolą
Bożą, pochodzącego od Antychrysta, nie przyjmowali kapłanów wy-
święconych przez biskupów Cerkwi oficjalnej. W myśl słów św. Jana
Złotoustego - "Sami siebie konsekrujecie, sami sobie kapłanami bądź-
cie - pozostali do dziś bez duchowieństwa. Popowcy początkowo
przyjmowali do siebie zbiegłych popów (biegłyje popy), w okresie
późniejs ym zaś (w połowie XIX w.) utworzyli własną hierarchię du-
chowną.
Ze strony władców Rosji spadały na wyznawców starej wiary, jedy-
nie okresowo łagodzone, coraz to nowe prześladowania: dekrety, opo-
datkowania, wyprawy pacyfikacyjne, przymusowe przesiedlenia. Prześ-
ladowani również przez oficjalną Cerkiew zmuszeni byli do szukania
sobie schronienia w bezludnych miejscach na terenie Rosji bądź poza jej
granicami. Były to migracje masowe, obejmowały często całe wsie
a nawet okręgi. W Rosji staroobrzędowcy osiedlali się na dalekiej
północy i za Uralem, a poza jej granicami - na północno- i południowo-
-wschodnich obszarach Rzeczypospolitej, w Dobrudży i nad Morzem
Czarnym (dziś są w Rumunii i Bułgarii).
W wyniku odmiennych poglądów przywódców duchowych poszcze-
gólnych grup staroobrzędowcy na północno-zachodnich obszarach Rosji
byli bezpopowcami, a na południu popowcami, toteż do Polski na pół-
noc przenosili się głównie bezpopowcy, a na południe popowcy.
W Rzeczypospolitej staroobrzędowcy zaczęli osiedlać się już pod
Is j
koniec XVII w. Na wcześnie ch ba w Wietce i w innych miejscach
koło Homla a także w Kijowskiem, Żytomierskiem, na Wołyniu i Po-
dolu. Losy tych osiedli były różne. Jedne rozwijały się (np. Wietka, któ-
ra mimo kilkakrotnych interwencji wojsk rosyjskich, tzw. wygonek,
stała się największym i najbardziej znanym skupiskiem staroobrzę-
dowców), inne nie.
I3 Wedtug: J a k u h o w s k i, ŻywOtprotopopa Awwakuma, s.104.
A. M e n b H Ii K O B - IZ e #I e p C K H Fi, #CTOpHYeCKNe 04epKN IIOIIOBll(HHbl,
: #J#OJIHOe C06 aHNe COYHHeHHŃ, t. 7, C.-Ilerepóypr 1909.
I w a n i e c, Z dziejów staroobrzędowców, s. 50.
16 Tamże, s. 54.4 IRYDA GREK-PABISOWA, IRENA MARYNIAKOWA
Na ziemi suwalsko-sejneńskiej i augustowskiej, na Wileńszczyźnie
i Grodzieńszczyźnie wsie staroobrzędowców powstawały jeszcze przed
rozbiorami Polskil#. $wiadczy o tym wydany w 1779 r. przez władze
polskie dokument zezwalający im na swobodne odbywanie praktyk reli-
gijnych w tym rejoniels.
Wszędzie osiedlająca się ludność starowierska przyjmowana była
chętnie i traktowana tolerancyjnie - byli ludźmi pracowitymi i gospodar-
nymi, ściśle przestrzegali zasad wiary, zabraniających np. używania
alkoholu i tytoniu. Zachowały się dokumenty przyznające staro-
obrzędowcom bądź to ulgi, bądź biorące ich w obronęt9. Podczas gdy
w swej ojczyźnie byli prześladowani lub tylko tolerowani i nie mieli
nigdy statusu równouprawnienia swego wyznania, w Polsce w r. 1928
uzyskali całkowite uregulowanie stosunków prawnych. Rozporządze-
niem prezydenta Rzeczypospolitej Kościół staroobrzędowy pod nazwą
"Wschodni Kościół Staroobrzędowy nie posiadający hierarchii ducho-
wnej" został uznany przez państwo2a. Zatwierdzony też był jego statut
wewnętrzny2l.
Osady bezpopowców w postaci pustelni (skitów) na północno-
-wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej i w Inflantach Polskich za-
częły pojawiać się pod koniec XVII w. i na początku w. XVIII2z. Jed-
nakże bardziej masowe osadnictwo, również rzemieślników i kupcówz3,
było późniejsze. Można przypuszczać, że datuje się ono od połowy
1' J. W i ś n i e w s k i, Dzieje osadnictwa w powiecie sejneriskim od XV do
XIX w., w: Materiafy do dziejów ziemi sejneriskiej, t.1, Bialystok 1963, s.153-154;
t e n ż e, Dzieje osadnictwa w powiecie nugustowskim od XV do korica XVIII w., w:
Studia i materiały do dziejów Pojezierza Augustowskiego, Białystok 1967, s. 128;
zob. także: Ty k i e 1, dz. cyt. , s. 666; I w a n i e c, Osadnictwo staroobrzędowców,
s. 402.
#s I'ony6es, dz. cyt., s.19.
19 Dyplom wydany przez króla Augusta II z dnia 28 listopada 1720 r.,
potwierdzony 30 grudnia 1735 r. przez Augusta III. Zob. I w a n i e c, Z dziejów sta-
rooórzędowców, s. 55. Autor w wymienionej pracy podaje więcej takich
dokumentów.
z# "Monitor Polski", nr 21, poz. 482, _ 41, s. 2, z 12 września 1928 r.
zl Tamże.
zz Tamże. XpOHOrp9l# JIHTOBCKNŃ jjBy XCOTlIeTHNŃ, cHpevb neroHHceq cre-
HCHHbIŃ )jpBBll2llpHBOCJlBBHO1'll XpHCTHBHCTBB, s. 9)-100; A. A. II o p M a s o s,
IjepxoBb 6es cBsrrqeHcTBa, Prtra 1973, s. 32.
23 IIo;q Masos, dz. cyt., s. 38.
WYZNAWCY WSCHODNIEGO KO$CIOŁA STAROOBRZ#DOWEGO 95
XVIII w. Z tego okresu pochodzą dokumenty mówiące o wzroście li-
czebności starowierców w Inflantach.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 r. w granicach
naszego kraju znalazły się osiedla staroobrzędowców-bezpopowców
w Suwalsko-Sejneńskiem, Augustowskiem, na Grodzieńszczyźnie,
w województwach wileńskim, nowogródzkim i poleskim24. Liczebność
ich w okresie międzywojennym szacowano na około 50 000 osób2s.
Według pierwszego spisu ludności z 30 IX 1921 r. na Suwalszczyźnie za-
mieszkiwało 3 705 staroobrzędowców, w Augustowskiem - 932z#.
Po II wojnie światowej w Polsce pozostało zaledwie około półtora
tysiąca staroobrzędowców - a to zarówno wskutek odcięcia naszych
ziem na wschodzie, jak też wyludnienia wsi starowierskich w czasie
woj ny2#.
Od samego początku staroobrzędowcy mogli swobodnie odbywać
swe praktyki religijne, początkowo w domach prywatnych, później
w wybudowanych świątyniach (molennach)2g. Władze polskie nie utrud-
niały im wznoszenia budowli sakralnych. Ograniczenia wprowadzała po
rozbiorach administracja carska29. Osiadanie staroobrzędowców prze-
ważnie w dużych zwartych skupiskach przyczyniło się do zachowania
przez nich odrębności religijnej i językowej.
Z Suwalsko-Sejneńskiego i Augustowskiego w latach 1830-1832
miała miejsce wtórna migracja staroobrzędowców do Prus Wschodnich.
Wydzielono im tereny nad rzeką Krutynią i jeziorem Bełdany (osiedla
te od r.1945 znajdują się w Polsce). Na Mazurach przyjęto ich życzliwie
24 Z. L i c h a r e w a, U źródel "starowierstwa" rosyjskiego, "Orieńs",1938, z. 3,
s. 75.
z5 Tamże, s. 99.
26 I w a n i e c, Z dziejów staroobrzędowców, s. 99.
2' Według danych zebranych w okresie badań gwary w r. 1968 w Polsce miesz-
kało 899 starowierców w województwie biatostockim i 458 w olsztyńskim (por.
G r e k - P a b i s o w a, Rosyjska gwara starowierców, s. 20-21). E. Iwaniec w pracy
wydanej 10 lat później podnosi te liczby do 982 w Bialostockiem i do 495 na
Mazurach (I w a n i e c, Z dziejów staroobrzędowców, s. 98 i 146).
Pierwsze parafie powstały w Głębokim Rowie i Pogorzelcu na Suwalszczyź-
nie. W okresie międzywojennym - prócz wymienionych - były parafie w Aleksan-
drowie, Suwałkach Sztabinkach, Wodziłkach (por. I w a n i e c, Z dziejów staro-
obrzędowców, s. 96). Swe molenny mieli staroobrzędowcy również w innych
miejscowościach, które dziś znajdują się poza granicami PRL.
29 I w a n i e c, Z dziejów staroobrzędowców, s. 93.
6 IRYDA GREK-PABISOWA, IRENA MARYNIAKOWA
ze względu na potrzebę zagospodarowania tamtych ziem (unikano
osiedlania Polaków). Staroobrzędowcy ponadto cieszyli się powszechnie
dobrą opinią3o. Wkrótce powstały molenny w Wojnowie i innych
wsiach3l, później - w r. 1920 - również w Wojnowie wzniesiona zo-
stała cerkiew jednowiercza. Trzeba podkreślić, że na Mazury przeniosła
się grupa bardziej radykalnych staroobrzędowców, którzy zdecydowali
się na dalszą wędrówkę, gdyż m.in. nie chcieli podporządkować się
wprowadzonemu przez administrację carską obowiązkowi rejestracji
małżeństw, urodzin i zgonów.
W okresie zakładania osad na Mazurach wiadomo już o pobycie tam
i dziatalności wśród staroobrzędowców grupy mnichów (bogomołów),
którzy utrzymywali kontakty z ośrodkami staroobrzędowymi w Rosji.
Ich działalność przyczyniła się do wybrania tego miejsca na budowę
klasztoru i stworzenia poza zasięgiem władzy carskiej ośrodka reli-
gijnego, mogącego być miejscem spotkań i dysput staroobrzędowców
różnych ugrupowań (popowców i bezpopowców) z Rosji i z zagranicy.
Postarano się o zorganizowanie druku własnych wydawnictw (przy
oficynie Gąsiorowskiego w Piszu)32. Druki rozpowszechniano również
w Rosji. Malowano tu też repliki starych ikon33.
Rozkwit życia religijnego staroobrzędowców na Mazurach przy-
pada na lata 1847-1867. Od końca XIX w. , gdy mnisi przeszli na jedno-
wierstwo i opuścili Mazury, w Wojnowie istniał już tylko klasztor
żeński z mniszkami przybyłymi z Rosji.
Fakt, że w ośrodku mazurskim przez kilkadziesiąt lat działało
centrum religijne, ścierały się różne odłamy wyznania, istniało piś-
miennictwo religijne, wywarł wpływ na język całej tutejszej społecznoś-
ci starowierskiej. Zachowało się dużo wyrazów cerkiewnych i o cer-
kiewnym brzmieniu. Tylko obierani ojcowie duchowni (nastawnicy)
z Mazur kultywują m.in. tradycyjną wymowę w pozycji nieakeentowa-
# U E. Sukertowej-Biedrawiny (dz. cyt., s. 49) czytamy: "Przedstawiciel
rządu w Gąbinie w piśmie z dnia 27 sierpnia 1832 r. do ministerium skarbu w Berli-
nie orzekł, że nie jednostki-przybłędy, poszukujące przygód osiedlają się, lecz
zwarta masa o surowym rytuale, która odznacza się spokojnym zachowaniem,
pracowitością, pilnością i zręcznością. Są to dobrzy rolnicy, rybacy, rzemieślnicy,
a przy tym zamożni".
31 #7V w. XIX było ich 5. Obecnie są 2.
3z I w a n i e c, Wydawnictwa "Drukarni Sfowiahskiej".
33 ł w a n i e c, Z dziejów staroobrzędowców, s.178-179.
WYZNAWCY WSCHODNIEGO KOŚCIOŁA STAROOBRZĘDOWEGO 97
nej samogłosek pełnych (redukowanych w gwarze) przy odczytywaniu
### ksiąg liturgicznych, rozróżniają wymowę # zmiękczającego poprzedzają-
#.; eą spółgłoskę i s nie wpływającego na brzmienie spółgłosek34.
Wszyscy staroobrzędowcy mieszkający dziś na ziemiach polskich
swobodnie posługują się językiem polskim: w jego odmianie gwarowej
=- na wsiach, w miastach - osoby wykształcone - polszczyzną kulturalną.
Przyswojenie języka polskiego nie sprawiało im trudności, a było
potrzebne już od samego początku przebywania w Rzeczypospolitej.
# Język polski pełnił bowiem rolę języka pośrednika pomiędzy przyby-
szami Wielkorusami a niesłowiańską częścią okolicznej ludności-
Litwinami na Suwalszczyźnie i Niemcami na Mazurach35.
Dotychczas staroobrzędowcy znają swoją rodzimą gwarę i używają
jej, aczkolwiek młodzież mniej chętnie. Z pochodzenia jest to gwara
rosyjska należąca do grupy gwar pskowskich. Gwarą mówią na co dzień
w domach rodzinnych i z sąsiadami. Jednak w tym zakresie istnieją
różnice pomiędzy poszczególnymi okolicami. Na podstawie badań dia-
lektologicznych wyraźnie zarysowaly się trzy skupiska staroobrzę-
dowców: w byłym województwie białostockim skupisko suwalsko-sej-
neńskie i augustowskie oraz trzecie - na Mazurach.
Niezależnie od wieku wszyscy staroobrzędowcy na ogół unikają
mówienia po rosyjsku przy obcych. Często skłonić dzieci, a szczególnie
młodzież, do rozmowy z nami po rosyjsku było trudno. Mimo takiej
sytuacji obserwowałyśmy osobliwe oddziaływanie kultu religijnego
na język - w obrębie świątyni oraz w drodze na nabożeństwo wszystkie
generacje używały języka rodzimego.
Różnice w sytuacji językowej pomiędzy poszczególnymi ośrodkami
są zależne głównie od otoczenia. W Suwalsko-Sejneńskiem i w Augusto-
wskiem staroobrzędowcy są bilingwami - mówią własną gwarą i po
polsku. Na Mazurach dodatkowo mówią po niemiecku - w okresie, gdy
prowadziłyśmy badania (1958-1975), język niemiecki był u nich w po-
wsz#chnym użyciu#6.
3' G r e k - P a h i s u #; a, Zarys dziejów staroobrzędowców, s. 48.
3s Są dokumenty potwierdzające, że przez długi czas osadnicy staroobrzędowcy
na Mazurach musieli porozumiewać się z władzami za pośrednictwem tłumacza,
który mówił z nimi po polsku.
# Z przekazów starszego pokolenia wiemy, że przed I wojną światową uni-
kano języka niemieckiego, broniono się przed wypieraniem wtasnej gwary. Staro-
wierka z Gałkowa powiedziata nam wspominając dawne czasy: "a r'an'śa rriatka
n#a#a i b#at'ka s#ovajed'##nava n'am'#eckyva n'e pusk#al'i v dom".
ó IRYDA GREK-PABISOWA, IRENA MARYNIAKOWA
Warunki życia we współczesnym świecie sprawiają, że obserwujemy
ciągłe ograniczenia zakresu porozumiewania się gwarą. Szkolnictwo
i postęp cywilizacyjny na wsi upowszechnia użycie języka ogólnopol-
skiego. Dotyczy to również staroobrzędowców. Najpełniej zachowała
gwarę generacja najstarsza. Młodzi, nawet w środowisku rodzinnym,
częstn przechodzą na język polski bądź niemiecki.
Staroobrzędowcy w Polsce od prawie 200 lat nie mają bezpośred-
niego kontaktu językowego ze swą gwarą na terenie macierzystym.
JeJnak dzięki temu, że stanowią zwartą grupę, scementowaną przywią-
zaniem do swej religii, mogli zachować również rodzimy język. Badania
wykazały, że w leksyce przeważają wyrazy rosyjskie. Pożyczki są
uwarunkowane otoczeniem obcojęzycznym. Najliczniejsze pochodzą
z języka polskiego, na Mazurach jest sporo pożyczek z niemieckiego,
często przejętych przez medium gwary mazurskiej. W Suwalsko-Sejneń-
skiem, mimo bezpośredniego sąsiedztwa z wsiami litewskimi, obserwuje
się niewielką liczbę lituanizmów. Przypuszczalnie przyczyniło się do
tego pośrednictwo języka polskiego przy kontaktach z Litwinami.
W mowie staroobrzędowców wszystkich skupisk utrzymują się liczne
cerkiewizmy, także fonetyczne3#. Zachowaniu rodzimej gwary i nasyce-
niu jej elementami cerkiewnymi sprzyja zbiorowa modlitwa. Cała
uczęszczająca do świątyń ludność bierze czynny udział w nabożeń-
stwach. Język liturgii jest dla wiernych prawie eałkowicie zrozumiały.
Nabożeństwa w molennach polegają na głośnym czytaniu ksiąg, powta-
rzaniu przez wiernych odczytanych fragmentów, na rozważaniach przez
przywódcę duchowego tekstów liturgicznych. Prowadzący nabożeństwo
mówią gwarą, często wplatając w swe wypowiedzi wyrazy i całe senten-
cje z ksiąg. Wierni chętnie naśladują ten wzorzec mówienia. Jest to więc
dodatkowa droga przenikania cerkiewizmów do gwary.
Społeczność starowierską zawsze cechował szacunek do przepisów
religijnych i dbałość o wprowadzenie ich w życie. Wyrobił się u nich
zarówno pewien sposób bycia nacechowany powściągliwością, jak też
nawyki mówienia. Polegają one na unikaniu wyrazów pejoratywnych,
zgrubiałych, wulgarnych oraz na częstym pieszczotliwym nazywaniu
zarówno osób. jak też przedmiotów. Analiza materiału pokazuje, że np.
3# Np. wymowa szczelinowego y w wyrazach z zakresu terminologii religijnej
wobec systemowego w gwarze g zwartego, wymowa bez pełnoglosu.
WYZNAWCY WSCHODNIEGO KO$CIOŁA STAROOBRZ#DOWEGO 99
największy procent zdrobnień znajdujemy w wypowiedziach osób
naj starszej generacj i3s.
Szczegółowe badania porównawcze (z zakresu składni i fonetyki)
z gwarą ich przypuszczalnej ojczyzny językowej39 pokazały zadziwia-
jącą konserwatywność w zachowaniu rodzimego systemu językowego.
W gruncie rzeczy trudno znaleźć choćby kilka pewnych pożyczek skład-
niowych z języka polskiego, np. wśród konstrukcji z bezokoliczni-
kiem4a, mimo dwuwiekowego wpływu polszczyzny. Przynależność do
jednej rodziny językowej gwary starowierców i języka polskiego stała
się podłożem zachowania w ich mowie tych elementów, które są wspól-
ne w gwarach pskowskich i w języku polskim. Słuchając mowy staro-
wierców odnosi się wrażenie, że gwara ich jest w poważnym stopniu
spolszczona (że mówią z polska po rosyjsku). Jest to wrażenie mylne.
Spolonizowanie" gwary polega na zachowaniu elementów wspólnych
"
dla języka i gwar środkowowielkoruskich pasa zachodniego (wspólnota
pochodzenia oraz sięgające daleko na wschód wpływy polszczyzny na te
gwary przed migracją starowierców) a także na pożyczkaćh leksykal-
nych, odzwierciedlających realia nowej otaczającej ich rzeczywistości.
Poczucie narodowościowe staroobrzędowców mieszkających na
naszych ziemiach zostało zdominowane przez poczucie przynależności
do wyznania. Mówią, że są filiponami, określając właśnie takim ter-
minem swą odrębność od otoczenia - co zresztą nie jest zgodne z praw-
dą, gdyż są z innego ugrupowania staroobrzędowego.
Na zakończenie pragnęłybyśmy podkreślić wyjątkowy charakter
ludzi złączonych w starowierstwie. Nie mają kapłanów, nie mają hierar-
chii kościelnej ani żadnej organizacji, a w ciągu wieków, rozproszeni
3s I. Grek-Pabisowa, I. Maryniakowa, Rzeczowniki zdrobniaie
w gwarze starowierców ośrodka mazurskiego, "Slavia Orientalis", 17(1968),
nr 3.
3y I. Grek-Pabisowa w pracy Rosyjska gwara starowierców, s. 165-172 na pod-
stawie cech fonetycznych, morfologicznych i innych językowych ustaliła, że ojczyzną
językową staroobrzędowców mieszkających w Polsce są obszary wokół Wielkich Łu-
ków a więc leżące w strefie środkowej części gwar pskowskich.
40 M a r y n i a k o w a, Funkcje sktadniowe bezokolicznika, s. 110.
# IRYDA GREK-PABISOWA, IRENA MARYNIAKOWA
po świecie, z podziwu godną wytrwałością bronią zasad swej wiary.
Większość z nich do dziś potrafi według tych zasad żyć.
Nie miałyśmy możliwości osobiście obserwować życia starowierców
na Syberu, ale z przekazów naukowców radzieckich, którzy odwiedzają
ich wsie i pustelnie, wiemy, że są osady będące enklawami uczciwości,
rządzące się Bożymi prawami i z powodzeniem odpierające zgubne
wpływy zdemorałizowanego świata. Są nawet takie starowierskie osady,
do których nie dotarli jeszcze ludzie z zewnątrz.
Z satysfakcją możemy powiedzieć, że część starowierców syberyj-
skich to ci, których pradziadowie niegdyś zbiegli do Rzeczypospolitej4l.
Starowiercy na ziemiach polskich po rozbiorach nie byli pozostawieni
w spokoju. Władze carskie zmuszały ich do dalszych wędrówek.
Dziś odnajdujemy potomków staroobrzędowców zamieszkujących
niegdyś w Polsce w miejscach bardzo oddalonych: na Ałtaju, w Kazach-
stanie, Zabajkalu42. Pobyt w Polsce miał na nich tak duży wpływ, że
y ę p '
dot chczas s w odr bniani s ośród staroobrz dowców jako "Palaki '.
Sami też mienią się Polakami. Odnajdujemy w ich mowie cechy języko-
we wspólne z cechami językowymi staroobrzędowców mieszkających
dotychczas w Polsce, odnajdujemy także powtarzające się nazwiska.
Sądzimy, że pamięć o Polsce przetrwała pokolenia, gdyż czuli się na
ziemiach Rzeczypospolitej jak w prawdziwej ojczyźnie.
IlBER DIE OSTKIRCHLICHEN ALTGLAUBIGEN IN POLEN
Zusammenfassung
In Nordostpolen befinden sich die von den russischen Altglaubigen bewohnten
Siedlungen. Die Bewohner sind Nachkommen der Fluchtlinge, die vor den im 17.
# # A. #. M a H a e H K O B a, .#l2KCHKñ pyCCKHX I'OBOpOB #eJlOpyCCHH, MtiHCK
1973, s.17#-178.
E. 3. # JI O M K B tt C T, H. IZ. I# p H H K O B a, I#TO TBKHe 6)#XT9pMHHCKH2 CT8-
pll06pHRl#bl, MOCKBa 1930; N IaTepHaJlbl KOMHCCHH 3KC112j(HI(HOHHbIX HCCll2j(0BBHHH,
Bbm. 17, CepHs> Kasaxcxaa, s. 14; K. B. M a e p o B a, ToBop cena Bo6poBxH
#IICMOHBHXHHCKOlO pHHOHń BOCTOYHO-1#93alYClBHCKOŃ O6JIńCTH, KaHj#HAaTCKaSI
j(HCCepTaI#HH, MOCKBa 1967; H. H. II O K p O B C K H tt, f#HTHl#2Oj#aJIbHblfl IlpOTCCT
ypaJro-cHóHpcxHx xpecrbrrH-crapoo6pApqeB B XV Il1 Bexe, HoBocH6HpcK 1974,
s. 312.
WYZNAWCY WSCHODNIEGO KOŚCIOŁA STAROOBRZEDoWFrn 1#1
Jahrhundert nach dem Bruch in der russisch-orthodoxen Kirche stattfindenden Reli-
gionsverfolgungen fluchteten. Diejenigen, die den alten Glaubensprinzipien treu
blieben und die Reformen des Patriarchen Nikon nicht anerkannten, fanden in der
Adelsrepublik Polen, u.a. in Polnisch-Livland, gunstige Bedingungen zur Grundung
von Siedlungen, Arbeit und Religionsfreiheit.
Nach dem 2. Weltkrieg, als die Staatsgrenze nach Westen verschoben wurde,
verblieben nur noch wenige Altglaubigenkolonien in Polen, und zwar in der Gegend
von Suwa³ki und Augustów. Innerhalb der polnischen Grenzen fanden sich einige
Altglaubigendórfer in Masuren, darunter das in der Vergangenheit wichtige Zen-
trum des religiósen Lebens Wojnowo. Die Altglaubigen aus Masuren bilden
eine Konfession- und Sprachgruppe mit den Altglaubigen aus Suwa³ki und Augu-
stów wo ihre Siedlungen in einer weiteren Etappe der Wanderung der Altglaubigen
von den polnischen Ostgebieten her gegrundet wurden.
Die polnischen Altglaubigen sprechen einen aus ihren Heimatgebieten, d.h. aus
der Gegend von Pskow, mitgebrachten Dialekt. In ihrer Sprache ist eine ganze
Reihe archaischer Spracheigenschaften erhalten geblieben. Zwischen den einzelnen
Gruppen bestehen heute gewisse Unterschiede in der Sprache, die hauptsachlich
durch die unterschiedliche Sprachumgebung bedingt sind.
In Polen wurden Untersuchungen dieser Bevólkerungsgruppe hinsichtlich der
Siedlungsgeschichte, der Sprache und der Brauche durehgefuhrt.
EUGENIUSZ IWANIEC
UNIWERSYTET ŁÓDZKI
WIERZENIA i OBRZĘDY GRZEBALNE WCZORAJ I DZIŚ
U STAROOBRZĘDOWCÓW NA ZIEMIACH POLSKICH
Wśród ponad 30 dziś istniejących w Polsce wyznań nierzymskokato-
lickich, jednym z najmniejszych, ale bardzo interesującym ze względu
na swoją przeszłość, jest wyznanie staroobrzędowe.
Burzh#we dzieje staroobrzędowców, ich kultura materialnal i częścio-
wo język doczekały się już licznych w Polsce opracowań. W mniejszym
jednak stopniu zwrócono uwagę na bogaty folklor3. Brak także większe-
go opracowania dotyczącego ich wierzeń i obrzędów. Jak wiemy, obrzę-
dy związane z narodzinami i śmiercią zajmują jedno z najważniejszych
miejsc w każdej praktyce religijnej i stanowią przedmiot badań folklo-
rystycznych i religioznawezych.
' E. I w a n i e c, Dzieje badań nad staroobrzędowcami w Polsce, "Studia Re-
figioznawcze", nr 14 (1979) 97-111; tenże, Z dziejów staroobrzędowców na zie-
miach polskich XVII XX w. , Warszawa 1977ù t e n ¿ e, Old Bielievers in Poland,
Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1982, s. 9-26; t e n ż e, "Kołokol" i ma-
zur#cystaroobrzgdowcy, "Kontrasty",15(1983), nr 7, s. 39-40.
z I. G r e k - P a b i s o w a, Rosyjska gwara starowierców w województwach
olsztyriskim i białostockim, Wrocław-Warszawa-Kraków 1968; t e n ż e, Slownictwo
rosyjskie wyspy gwarowej staroobrzędowców mieszkających w P_qlsce. Rozwój i stan
dzi,siejszy, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1983; I. M a r y n i a k o w a,
Imieslowy w rosyjskiej gwarze starowierców mieszkaj4cych w Polsce, Wrocław-War-
śzawa-Kraków-Gdańsk 1976; t e n ż e, Funkcje sktadniowe bezokolicznika w gwarze
pskowskiej i w gwarze Rosjan-staroobrzgdowców mieszkających w Polsce, Wrocław-
#VVarszawa-Kraków-Gdańsk#.ódź 1982; I. G r e k - P a b i s o w a, I. M a r y n i a k o-
w a, Słownik gwary starowierców mieszkajgcych w Polsce, Wrocław-Warszawa-Kra-
ków--Gdańsk 1980 (praca przeznaczona wyłącznie dla bardzo wąskiego grona
#pecjafistów).
, ; E. I w a n i e c, Specyfika folkloru Rosjan-staroobrzędowców na ziemiach
3
polskich, w: Literatura popularna, folklor, język, t. 2, pod. red. W. Nawrockiego
i M. Walińskiego, Katowice 1981, s. 94-109; tenże, Folklor staroobrzędowców
tna ziemiach polskich, Studia Polono-Slavica-Orientalia. Acta Litteraria, t. 7, Wroc-
taw-Warszawa-Gdańsk#,ódź 1981, s. 251-278.
EUGENIUSZ IWANIEC
Niniejsze opracowanie oparłem na własnych spostrzeżeniach w te-
renie, na wywiadach przeprowadzonych wśród starszych wiekiem sta-
roobrzędowców oraz na niektórych wzmiankach zawartych w pracach
drukowanych, a także na materiale ikonograficznym, zarówno własnym,
jak i udostępnionym mi przez staroobrzędowców.
Zazwyczaj śmierci staroobrzędowca (podobnie jak i u okolicznej
ludności polskiej) towarzyszą różnorodne wierzenia ludowe, wywodzące
się niekiedy z odległych czasów pogańskich4. Wielu staroobrzędowców
uważa, że śmierć kogoś bliskiego niemal zawsze jest zapowiadana
przez otaczającą nas przyrodę, pewne niewytłumaczalne zjawiska lub
sny. We wsi Wojnowo na Mazurach powiadają, że zwiastunem śmierci
dla kogoś z domowników jest czarny ptak, taki jak wrona, który przy-
latuje, parę razy kołuje wokół domu, zakrzyczy trzy razy "kru" i odleci,
a na trzeci dzień na pewno tu będzie nieboszczyk. Z ptakiem też łączą
zapowiedź śmierci w Gabowych Grądach koło Augustowa. Tutaj
mówią, że ptak zapowiada śmierć jakby nalatując na okno. Śmierć
może też zapowiadać pies, który wyje opuściwszy głowę w dół. W snach
zapowiedzią śmierci bywa czarna sukienka lub inny ubiór w tym kolo-
rze. Ponadto można spodziewać się śmierci w domu, gdy kogoś z jego
mieszkańców uciążliwie swędzi nos, a nawet gdy coś w tym domu stuka
o północy. U pewnej starowierki na Mazurach, jak zapewniała, stuka-
nie w nocy sprawiło, iż rańo nastąpiła śmierć dziadka. Jednakże dziś
wszystkie te i inne wierzenia nie są już przez dużą część staroobrzędow-
ców traktowane zbyt poważnie. Często informatorzy przekazują je
sluchaczowi z lekkim przymrużeniem oka.
U staroobrzędowców śmierć nawet najbliższego człowieka należy
przyjmować ze spokojem. Gdy ktoś umiera, nie wolno płakać, żeby nie
przerywać śmierci. W przeciwnym wypadku umierający jeszcze parę dni
niepotrzebnie będzie się męczyć. Tym bardziej nie wolno płakać, jeśli
umiera "mładieniec" (niemowlę, dziecko), bo jak mówili, idzie ono
do raju. Płacz po nim - w mniemaniu staroobrzędowców - oznacza, iż
żałuje się jemu Królestwa Bożego. Dawniej nie wolno też było w żad-
nym wypadku zwracać się do lekarzy o pomoc, nawet w czasie ciężkiej
choroby. Zasłaniano jedynie lustra po to, by umierający nie widział
samego siebie5. Usuwano z izby zwierzęta i stawiano obok umierającego
4 A. Szyfer, Zwyczaje, obrzędy i wierzenia Mazurów i Warmiaków, Olsztyn
1975, s. 91-95 ; A. F i s c h e r, Zwyczaje pogrzebowe ludu polskiego, Lwów 1921.
OBRZĘDY GRZEBALNE U STAROOBRZĘDOWCÓW 1#
światło. Ponadto zabraniano umierającego człowieka pozostawiać
samego w izbie. Zawsze musiał go ktoś pilnować, ponieważ w czasie
nieobecności żywych ludzi w każdej chwili chorego mogła opuścić
dusza. Moment taki, zdaniem staroobrzędowców, mógł wykorzystać
diabeł i zająć miejsce po opuszczonej duszy. Człowiek znowu ożywaf
y ", y
na ewien czas. Zachowanie osobnika, który "oż ł b ło bardzo dziw-
ne; krzyczał, stawał się gwałtowny w ruchach, niekiedy znęcał się nad
swoimi najbliższymi.
Pożegnanie krewnych z umierającym odbywa się "na odrie" (na łożu
śmierci). Umierający nie spowiada się, gdyż takie przygotowanie czło-
wieka do życia pozagrobowego powinno odbywać się wcześniej, z chwilą
gdy tylko okazało się, że jest on ciężko chory. Nastawnika (przywódca
duchowy, powiernik duchowy) zaprasza się nie na "duch" (do spowie-
dzi), lecz po to, by przeczytał kanon "na ischod duszy" (za konających)
i dał do ucałowania krzyż oraz świecę do rękió. W wypadku niemożności
przybycia nastawnika, kanon ten powinna przeczytać inna umiejąca
uczynić to osoba. Po czym, jak mówili, umierającemu będzie Iżej
skonać. O zmarłym staroobrzędowcy mówią, że "priestawiłsia" (tu:
przeistoczył się; zmarł), a po śmierci nazywają go słowami: "pokojnik"
albo "miertwiec".
U staroobrzędowców niemal powszechnie panuje przekonanie, że
człowiek "prawiednyj" (prawy, uczciwy) umiera lekko, a grzesznik
ciężko. Jak żył - powiadają - taka i jego śmierć. Męczył się, bo nie-
sprawiedliwie żyt, nie dawał jałmużny itp. Lekką śmierć sam tylko Bóg
daje - mówiono w żeńskim staroobrzędowym klasztorze na Mazurach-
i o tym ludzie nie powinni wydawać swego sądu.
Staroobrzędowcy za bardzo szczęśliwego ezłowieka uważają tego,
który zmarł w Wielki Piątek (jak Chrystus), "na Paschu" (na Wielka-
noc) czy "na Światoj Niedieli" (Tydzień Wielkanocny). Człowiek taki
"
strastiej nie imiejet" (nie męczy się, nie cierpi jego dusza). W ten
5 Por. F. S i e l i c k i, Pieśni pogrzebowe i dziadowskie w b. powiecie wilejskim,
"Acta Universitatis Wratislaviensis", No. 589. Slavica Wratislaviensia 22, s. 92;
A. Szyfer, Ludowe zwyczaje i obrzędy, wierzenia i wiedza, w: Kultura ludowa
Mazurów i Warmiaków, pod. red. J. Burszty, Wroctaw-Warszawa-Kraków
~Gdańsk 1476, s. 425.
6 Kanon ten jest dziełem Andrzeja z Krety (ok. 660-740); składa się z 5
zwrotek, z których śpiewają tylko pierwszą, po nim wykonują "molebny" kanon do
św. Bogarodzicy.
106 EUGENIUSZ IWANIEC
czas moce piekielne tracą swoją siłę. Personifikacja w przekazach jest
bardzo wyraźna. Czarci padają na ziemię, ich głowy są bezwładne,
zwieszone ku dołowi. Panuje przekonanie, że jest to bardzo korzystne
dla zmarłego, jego dusza bowiem nie idzie na "mytarstwa" (pośmiertne
dręczenie duszy obrazem jej grzechów, zanim jeszcze stanie przed
Boskim sądem). W czasie "posledniego dychanija" (ostatnie tchnienie,
agonia) aniołowie nie muszą walczyć z czartem o duszę człowieka.
Gdy umrze staroobrzędowiec, od razu przystępuje się do mycia jego
ciała. W tym celu przeważnie sadzają je na krześle ustawionym na sło-
mie i polewają z góry wodą. Słomę wynoszą i palą "żeby jej nie było".
Pośmiertne ablucje wykonują najbliżsi lub zaproszeni w tym celu
staruszkowie czy staruszki. Kobietę myły kobiety, mężczyznę - męż-
czyźni. Obecnie nie zawsze jest to przestrzegane. Potem zamykano
zmarłemu oczy, by, jak twierdzą, nie zabrudziły się. Głównie jednak
czyni się to w obawie przed chłodnym wzrokiem zmarłego. Następnie
ubierano nieboszczyka w strój grzebalny, z reguły przygotowany jeszcze
za jego życia. Ubierano zmarłego wyłącznie na biało, gdyż uważano,
że skoro zaraz po przyjściu na świat przybrany był na biało (symbol
czystości i świętości), to i przy odejściu powinien być w bieli. W 1839 r.
M. Giersz (1808-1895) zanotował na Mazurach,# że mężczyzn grzebano
w białych lnianych spodniach i tegoż koloru długiej koszuli (obecnie
odziewają go jeszcze w chałat),s a kobiety tylko w samych koszulach
(z biegiem czasu wkładano jeszcze "sarafan" czy "modnik")9. Zarówno
dla kobiet, jak i mężczyzn szyto specjalne pończochy (obecnie bardzo
rzadko) i "baszmaczki" czy "papuci" (pantofle). Pończoch niczym nie
podwiązywano, bo nie wolno było robić jakichkolwiek węzłów.
Dawniej kobiecie przed przykryciem głowy "płatem" (chustką)
czesano i układano włosy w pęk z tyłu głowy. Korzystano przy tym
z łuczyny czy szczepek, a nie grzebienia, bo mógł być dziełem nie-
czystych rąk. Jednakże już pod koniec XIX w. zaczęto stopniowo uży-
wać do tego powszechnie stosowanego grzebienia. Po ułożeniu włosów,
# F. T e t z n e r, Biirgerliche Verhaltnisse der ostpreussischen Philipponen 1839,
"Globus", 97 (1910) nr 21, s. 331-332.
# Inaczej zwany "pułukaftanija", koniecznie czarnego koloru, długi aż do
pięt, bez guzików (lub z guzikami, ale przyszytymi tylko dla fasonu), gdyż nie
wolno robić jakichkolwiek dziurek.
y I w a n i e c, Z dziejów staroobrzędowców, s. 220-221, 234-23I.
OBRZĘDY GRZEBALNE U STAROOBRZEnnwchw # n#
na głowę zmarłej wkładano dwie małe chusteczki, z których jedną spi-
nano pod brodą. Mężczyznom pozostawiano głowy odkryte.
Talię zmarłych przepasywano "pajaskom" czy "kuszakom" (pas-
kiem), który dawniej koniecznie musiał być ręcznie tkany. Założenie
paska miało również swoje symboliczne znaczenie, a mianowicie:
uważano, iż zmarły "opajachiwajetsia wieroj Christowoj" (opasuje się
wiarą Chrystusową). Obie ręce układano na piersiach, uprzednio zało-
żywszy na lewą "lestowkę" (różaniec), przy czym palce prawej układano
tak, jak przy żegnaniu się. Aby palce nie rozprostowywały się, zazwyczaj
przeplatano je białą tasiemką czy sznurkiem. Nogi zmarłego również
oplatano białą tasiemką, by - jak twierdzą - nie rozchodziły sięl#.
Na szyi zawieszano krzyżyk, który zmarły otrzymywał przy chrzcie.
Ubranego już nieboszczyka kładziono na szerokiej desce wysłanej nie-
kiedy słomą i ustawiano na stołkach w izbie tak, aby twarz była zwróco-
na ku ikonom, tj. tyłem do drzwi - odwrotnie niż u Mazurówll. Jeżeli
w domu nie było miejsca lub było zbyt ciepło, zmarłego umieszczano
w stodole, zazwyczaj upiększonej zieleniąl2. Po tych czynnościach
zbierali się krewni, przychodził nastawnik lub jakiś starszy człowiek,
który miał błogosławieństwo nastawnika do kadzenia kadzielnicą.
Okadzał on najpierw krzyż i ikony, a potem zmarłego i znajdujące
# się przy nim osoby (tylko prawowierne). Po czym, bez trumny, zmarły
'leżał na marach przez pierwsze dwa dni.
Dawniej śmierć staroobrzędowca wywoływała smutek nie tylko
wśród najbliższej rodziny i krewnych. Jeden z najbardziej światłych
staroobrzędowców mazurskich J. Krassowski (1895-1975) wspominał,
że jeszcze za czasów jego młodości, gdy któryś ze staroobrzędowców
##marł, cała wieś jakby zamierała. Wszysey już w pierwszy wieczór po-
`dążali do zmarłego współwyznawcy. Późną nocą przy zmarłym pozosta-
i tylko krewni i osoby, które modliły się i czytały psałterzl3. Mo-
dlitwy trwały bez przerwy dzień i noc, a co dwie godziny następowała
- lo por. Opowieść budujgca o świętoóliwej Teodorze, w świecie marności
,#doczesnej, bojarzynie Teodozji Morozowej, przel. R. Łużny, "Znak" 34(1982)
I 1 S z y f e r, Zwyczaje i obrzędy, s. 92.
lz T. J a g 1 o w s k a, Z Głuszyna do Żlobina. Wspomnienia z lat 1935-1937,
: 26 autograf z prywatnych zbiorów autora.
13 Cztienije zaupokojnogo psaltyria (prakticzeskij ustaw), "Staroobriadczeskij
ů rkownyj Kalendar na I962 god", Wilnius-Riga-Moskwa 1962, s.113.
108 EUGENIUSZ IWANIEC
zmiana modlących się. Były to przeważnie starsze kobiety lub nowic-
juszki czy zakonnice. Obecnie zdarza się jednak (zdaniem nastawników
jest to samowola), że psałterz czytają niekiedy nawet na odległość,
z dala od nieboszczyka. Parę lat temu za tę czynność płacono po 300 zł
za dobę każdej z czytających, a obecnie 1000 zł i więcej. Ponadto
gospodarz był zobowiązany je karmić.
W dzień przychodzili do zmarłego sąsiedzi i wspólnie modlili się.
W izbie bez przerwy paliły się lampki oliwne (obecnie rzadko) i "swiesz-
czi" (świece woskowe)I4. Na trzeci dzień, koniecznie przed południem,
odbywały się "prowody" (wyprowadzenie zwłok). Przestrzegane jest to
i obecnie, i tylko w wyjątkowych wypadkach grzebanie odbywa się
po południu. Bywają też przypadki, szczególnie zimą, iż pochówek
następuje i w osiem dni po śmierci. Nigdy jednak nie grzebano zmarłego
przed upływem trzech dni od śmierci.
,Prowody" gromadzą dużo ludzi. Na Mazurach przychodzili nawet
Mazurzy-ewangelicy i Niemcy, aby pożegnać zmarłego sąsiada i zoba-
czyć, jak się odbywa uroczystość pogrzebowa u staroobrzędowców.
Na pogrzeb zmarłego 2 IX 1982 r. nastawnika Ł. Nowiczenki (1883-
1982) we wsi Wodziłki zjechali staroobrzędowcy nawet z najbardziej
odległych zakątków Suwalszczyzny i Mazur. Nie brak było wśród nich
i staroobrzędowców - żołnierzy Wojska Polskiego, odbywających aktu-
alnie czynną służbę wojskową oraz wielu sąsiadów i ludzi różnych
wyznań. Liczny udział w pogrzebie był dla staroobrzędowców manife-
stacją wspólnoty duchowej, a dla osób postronnych chyba zaspokoje-
niem pospolitej ciekawości. Nie ulega wątpliwości, że osoba zmarłego
nastawnika na takie duże zgromadzenie w pełni zasługiwała.
Staroobrzędowcy uważają, że trzeci dzień po śmierci na "prowody"
jest najwłaściwszy, ponieważ w tym dniu dusza zmarłego idzie po raz
pierwszy na "pokłonienije Gospodu" (idzie złożyć pokłon Bogu), a po-
nadto jest to dzień, w którym Chrystus zmartwychwstałls.
Jeśli zmarły przed śmiercią spełniał wszystkie wymagania stawiane
przed bogobojnym staroobrzędowcem (nosił brodę, a kobieta długie
nie obcięte włosy, nie palił, nie pił alkoholu, chodził do spowiedzi
i odbywał pokutę za grzechy), wówczas do domu zmarłego przybywał
#4 O świecach: I w a n i e c, Z dziejów staroobrzędowców, s. l9ll-192.
#5 Por.: Skazanije o jawlenii Angieła Gospodnia w pustyni priepodobnomu
Makariju Jegipietskomu, Cwietnik, Poczajew 1794, k. 63-84.
OBRZĘDY GRZEBALNE U STAROOBRZEDOWClSW 1 nC1
nastawnik wraz z "klirem" (pomocnicy, biegli w piśmie) i chórem
aby mu oddać ostatnią posługę religijną. Szczególnie dużą wagę przy-
wiązywano do noszenia brodyl6. Jeżeli zmarły jej nie miał, znaczyło to,
że "nie imiejet on christianskogo obraza" (nie ma chrześcijańskiego
oblicza). Staroobrzędowcy utrzymują, iż "Chrystus nosił brodę i nam
dał przykład, abyśmy ją nosili". Z tego teraz się śmieją - powiadał
nastawnik Ł. Nowiczenko - ale do czasu: i z reguły odmawiał chrześci-
jańskiego pogrzebu ludziom golącym się. Jedyny wyjątek czyniono dla
tych, co nie mieli jej nie z własnej woli, np. tragicznie zmarli żołnierze.
Włożenie zmarłego do trumny odbywało się bardzo uroczyście.
Dawniej trumnę, zwaną "demowjo" czy "demowica" (obecnie częściej
"grob"), staroobrzędowcy wykonywali sami. W odległych czasach,
podobnie jak na Rusi Kijowskiej, robiono ją z jednego kloca drewna
przez wydrążenie. Dziś już mało kto o tym pamięta. Do niedawna trum-
nę przeważnie robiono z prostych, surowych, niemalowanych desek
sosnowych, rzadziej jodłowych. Uważano, że sosna jest lepsza do
obróbki i dłużej leży w ziemi. Do jodły istniało ponadto uprzedzenie;
mówiono, że "wsiem proszczaju griechi, a jełowomu suku nikogda"
(wszystkim można grzechy darować, ale sękowi jodłowemu nigdy).
Niektórzy staroobrzędowcy zamawiali trumnę za życia, chcieli
wiedzieć, w czym będą pochowani. Niekiedy stała ona gotowa na strychu
grzez kilka lat. Obecnie dość często staroobrzędowcy kupują gotowe
standardowe trumny, w których jedynie zmieniają postać krzyża
(ośmiokończasty) na pokrywie.
Przed włożeniem ciała do trumny najpierw wkładano tam wszystkie
#óry, powstałe przy jej robieniu. Nimi też napełniano poduszkę pod
głowę zmarłego. Czasami poduszkę wypełniano sianem lub suchymi
liśćmi brzozowymi. Potem wkładano specjalnie sporządzony strój
zwany "sawanem (całun, koszula śmiertelna). Robiono go z dwóch ze-
szytych ze sobą białych kawałków materiału, na podobieństwo rozprute-
go z jednej strony worka. Nieboszczyka, uprzednio ubranego, układano
16 F. g u s t a j e w, Driewnierusskaja narodnaja litieratura i isku,sstwo, t. 2,
Sanktpietierburg 1861, s. 21#237; G. J e s i p o w, Raskolniczji diela XVIII stoletija,
t. 2, Sanktpietierburg 1863, s. 159-186; F. Te t z n e r, Philipponische Legenden,
#Iobus", 94(1908) nr 8 s. 117-119; W. Bachtin, D. Motdawskij, Staro-
#dczeskije narodnyje legiendy o naczale raskola, o tabakie i bradobritu, "Trudy
#tdieła Driewnierusskoj Litieratury" (Puszkinskij Dom) AN SSSR, t. 14 (1958)
421-422.
EUGENIUSZ IWANIEC
w trumnie na całunie i owijano bocznymi jego częściami, a później
przed zamknięciem trumny nakrywano jeszcze dodatkowo kawałkiem
białego materiału, co ma oznaczać, że zmarły znajduje się już pod opie-
ką Jezusa Chrystusa i Jego Cerkwi. Na piersiach kładziono krzyż
na znak wiary zmarłego w Boga - ukrzyżowanego Chrystusa. Wszystko
to było skromne i proste, tak jak i ubiór uczestników ceremonu i nasta-
wnika, aby w ten sposób zewnętrznie podkreślić nicość wszystkiego, co
ziemskie.
Wkładanie nieboszczyka do trumny odbywa się z udziałem chóru
i nastawnika, który "kriestoobrazno" (na krzyż) okadza kadzidłem
trumnę i zmarłegol#.
Obrzęd "pógriebienija" (pochowek, pochówek) odprawiano w domu
lub w molennie (dom modlitwy, kaplica), w zależności od życzenia
rodziny. W domu - przeważnie ze względu na dużą odległość od molen-
ny lub surowe warunki klimatyczne.
Ciało nieboszczyka, włożone do odkrytej trumny, ustawia się
twarzą do ikon. Następnie przy trumnie umieszcza się woskowe świece:
jedną przy głowie, jedną przy nogach i po bokach w miejscach, gdzie
są umieszczone łokcie zmarłego. Zapala się świece. Nastawnik staje
przy trumnie od strony głowy zmarłego, odwrócony twarzą do ikon,
obok niego biegli w Piśmie świętym i chór, a za nimi lud Boży; po pra-
wej stronie trumny mężczyźni, a po lewej - kobiety; wszyscy również
zwróceni twarzą do ikon. Nabożeństwo żałobne odbywa się, zgodnie
ze staroobrzędowym "Potriebnikiem" czy "Triebnikiem" (rytuałem),
wśród modłów i śpiewów. Między innymi czytane bywają psalmy i frag-
menty z Ewangelii i "Apostoła" (Lekcje).
Pod koniec żałobnego nabożeństwa, które trwa niekiedy kilka
godzin, następuje tzw. poslednieje cełowanije (ostatnie pożegnanie).
Chór śpiewa sticheron "Pruditie poslednieje cełowanije dadim, bratije,
umierszemu, pochwala juszcze Christa..." (Pójdźcie, bracia, sławiąc
Chrystusa, uczynimy ostatnie pożegnanie zmarłemu...). Nastawnik
podchodzi od swojej prawej ręki do trumny, żegna się, następnie
całuje.nogi Chrystusa z "Raspiatija" (krucyfiks); które przez cały czas
I# Podczas wkładania zwłok do trumny odmawia się następującą modłitwę:
"Rabu Bożyju priestawlaszemusia (np. Łazariu) jemu że położenije tworim, wiecz-
naja pamiat', wiecznaja pamiat', wiecznaja pamiat"' (Zmarłemu słudze Bożemu
(np. Łazarzowi), którego do grobu składamy, niech będzie pamięć na wieki, pamięć
na wieki, pamięć na wieki).
OBRZĘDY GRZEBALNE U STAROOBRZ#DOWCÓW 111
znajdowało się na piersiach nieboszczyka, potem czyni pokłon do ziemi
i przechodzi do przodu. Tutaj, przy nogach zmarłego, zwrócony.twarzą
do ikon, ponownie żegna się i znów czyni pokłon do ziemi. Następnie
idąc "posołoń" (za słońcem) przechodzi na drugą stronę trumny i staje
zwrócony twarzą do wiernych; teraz już bez żegnania się oddaje tylko
"pojasnyj pokłon (do pasa). Po nim kolejno podchodzą do trumny
członkowie "kliru, następnie rodzina i krewni nieboszczyka i wreszcie
pozostdli żałobnicy. Na Mazurach kobiety z lewej ręki, mężczyźni
z prawej. W innych miejscowościach taki podział nie występuje. Rodzi-
na i krewni prawie zawsze całują zmarłego, pozostali całują t#lko krzyż,
będący znakiem wiary i nadziei w zmartwychwstanie zmarłych. Wszyscy
żegnający winni oddać zmarłemu pokłon do ziemi. Pożegnanie zmarłe-
go pocałunkiem jest rozumiane jako chrześcijański symbol wybaczania
win.
Zazwyczaj w czasie ostatniego pożegnania kobiety (teraz rzadziej)
z najbliższego otoczenia zmarłego zaczynały "gałasit" (zawodzić, la-
mentować), improwizując wiersze nasycone autentycznym płaczem, wy-
rażały swoje uczucia do zmarłego. Wytwarzał się nastrój rzewnego
wzruszenia, wypływająeego z osobistych przeżyć lamentującychls. Przy-
kładem może być następujący lament, w którym żona wyraża żal z po-
wodu zgonu męża:
3Ń, Tbl MOŃ pOj#tIMblli npNATenb,
,#bl, ziTO TbI TaK MNHSI OCTaBNn,
HN pblCnbIpSIj#xnCSI H HN npNfOTNn MNHA?
HxKy;jbl, HH K KaKOEi CTOpOHyIIIKe MxHA nl)NIIIaHyn
OcraBxn Mxxx rblpeBarb
Taxyto rOpbKbIIO roploujlluy,
AŃ, jjbI OCTńJIaCb A oRHaa,
IIIaralocx no #ltcrblM nonlomxy.
OpHax, oprlxeluHax.
He r.lalo A C KNM nperblBopxrb
HN Aj(NHbIA cnoBevyulxa.
AÑ, paCCbmbmxCb MON BCFi ;##)06HbIe AeTyIIIKN.
A x rllaralocx, ropbxax roplolllxua.
Arl, varo TbI MHHA sblpoRltna, MOA cyRapbIHsl,
CyRapbIHsl r.larynlxa?
zIro x rax ocranacx oAHax, oAxxenIeHbxax?
Is I w a n i e c, Folklor staroobrzędowców, s. 262-263.
EUGENIUSZ IWANIEC
AŃ, TbI JIy93 Óbl TbI MHHA CXbIpOHHJIa MaJIH-MaJI2IlleHbK0lO,
1-IeM Tbl MHHSI OTj(aJIa B ziy?KHe ;0(OÓpbIe JIfOAIOIIIKH,
TaK TbIpeBaTb Oj(XOfI OJjHH2llIeHbKOŃI9.
Ej, ty, mój kochany przyjacielu,
I cóż ty tak mnie zostawiłeś,
Nie zająłeś się mną i nie przygarnąteś mnie?
Nigdzie w żadną stronę mnie nie pnywołujesz.
Zostawiłeś mnie, bym się smuciła
Taką gorzką goryczą.
Oj, zostałam ja samiutka,
Błądzę po pustych polach.
Sama jedna, samiutka.
Nie mam do kogo powiedzieć
Ani jednego słóweczka.
Oj, rozpierzchły się wszystkie moje dziatki.
A ja błąkam się sama, gorzka samotnica.
Oj, po coś mnie urodziła, moja pani, pani matko!
Bym się została sama, samiutka.
Oj, lepiej byś mnie pochowała maleństwem malutkim,
A nie oddawała do obcych ludzi
Na taki smutek samotny.
Tłum. autora
Dawniej po odśpiewaniu wspomnianego wyżej sticheronu nastawnik
czytał przy trumnie jeszcze "list s molitwoj razrieszalnoj" czy "razrie-
szitielnoj" (modlitwa pożegnalna absolucji), po czym wkładał go do
ręki zmarłego2o. Następnie zakładał na czoło nieboszczyka tzw. wieniec
czy wieńczik (papierowa przepaska z trzema krzyżykami i trapisem:
"Swiatyj Boże, Swiatyj Kriepkij, Swiatyj Biezosmiertnyj, pomiłuj
nas" (Święty Boże, Święty Mocny, Święty a Nieśmiertelny, zmiłuj się
nad nami)). Obecnie, od dłuższego już czasu, nie stosuje się tego2l.
'y Zapisane 7 II 1976 r. w Wodziłkach koło Szurpił od I. Ponomariowej
(ur.1916).
zo Zwyczaj wkładania takiego listu do ręki zmarłego bierze swój początek
z Rusi Kijowskiej, z odległyeh czasów Fieodosija Pieczerskiego (zm. 1074 r.).
Po raz pierwszy włożono go Simonowi Waregowi (S i m o n, Skazanije o swiatiej
cerkwi Pieczerskoj kamiennoj Uspienija Prieswiatyja Bogorodicy kak sozdasia, ukra-
sisia i oswietisia, w: Paaerik Pieczerskij, Kijew 188325, k.103-108).
2' Na Mazurach drukowała je staroobrzędowa drukarnia dzialająca w latach
186#1868 w Piszu (niem. Johannisburg) - Iz tipografu postupili w prodażu knigi,
OBRZĘDY GRZEBALNE U STAROOBRZĘDOWCÓW 11
#=94
,#u, m .rtou n,o -. #t.i-
# - #ůa - fo - c# #,o r,<c - crn,#r, ,# - #
#' #o #'# - # O - ClrtO: - #'r#,
MR- - # -Cc# u, H,Lt # "#- )# ?
# - K# - #'#, #- K Ka - #Lou cmo - #,o
##-. # - C IlZCZ- #'I.WL v4tl
#-<ć, #nt. o - cma -#,a# #
EUGENIUSZ IWANIEC OBRZĘDY GRZEBALNE U STAROOBRZĘDOWCbW 11
- #IL, O - #.C - fLE - Ll,LKQ - #.
IQCZ - - -
!O c5t C K#L M?,#
PTa#z - - - - sze
#<. #n-a< #t,u-#t# orn,-#a-#t,a
#.u # - gu - #t,ar, - # c#,o - Ge -
pTacz - - - szept # #K - e #o - ### - e "# - 9#
45"
#<, #.ac-cvt.-n-.nt#e.Ko-u, frcu 9n,o - #K,a#- e # - #,##- #,u
rcow,o- gcc- H,e
Tacz - 5zept - #-#-b - KOLt,
Gdy wsżyscy już pożegnali się ze zmarłym czy zmarłą, wynoszono
- můa-fo-c.st o-#-#c-#c, zó#t,b-#,a #, z,0-#.o, cuu-#a. "Posołoń ' (trumnę) nogami do przodu, "jak człowiek chodzi". Kobiety
pTacz - wynoszą kobietę, a mężczyźni - mężczyznę, chociaż na Mazurach już
się tego nie przestrzega. Trumnę niosą na długich "rusznikach" (ręcz-
nikach) lub na specjalnych noszach, sporządzonych z drewnianych
żerdzi.
_ Na Mazurach w końcu XIX w. zanotowano, że staroobrz dowcy
trumnę z molenny czy domu wynoszą zamkniętą, bardzo często okr t
jeszcze czarnym,pokrowcem" (kapą) z wyszytym białym ośmiokoń-
czastym krzyżem22. Natomiast na Suwalszczyźnie i w Augustowskiem
do dziś na cmentarz noszą zmarłego w otwartej trumnie. Należy przypu-
ga - (r,at,- tcst, , c#- gcz- #,at- a-,#,#-#a,? szczać, że na Mazurach był jakiś zakaz władz pruskich, zabraniający
; noszenia zmarłego w otwartej trumnie. Wedlug tradycji u staroobrzę-
, Istina", 1862, nr 2, s. 16; I w a n i e c, Z dziejów staroobrzędowców, s. 127-129,
? fot. 9; t e n ż e, Wydawnictwa "Drukarni Sfowiańskiej" #"GrassrHcxaa Ttrirorpa-
# <#I: !#K 0-ClILQ rta-CSL O-#-l#ct-#L, O- #.tL- KE - 9b#n') na Mazurach w latach sześćdziesiątych XIX stulecia, "Slavia Orientalis",
' 25(1976), nr 2, s. 231.
z2 F. T e t z n e r Die Philipponen (.. .), w: Die Slaven in Deutschland, Bra-
#nschweig 1902, s. 242.
EUGENIUSZ IWANIEC
dowców trumnę na cmentarz należy nieść, chyba że nie ma komu lub
jest bardzo daleko. Wtedy z konieczności eksportowano ją końmi albo
autem.
Sformowany orszak, przy akompaniamencie dzwonów, podąża na
"kładbiszcza" czy "magiłki" (cmentarz). Na czele orszaku zazwyczaj
idzie "ponomar" (kościelny, ten co m.in. świece zapala w molennie).
Dawniej musiał to być starszy nieżonaty mężczyznaz3. Niesie on ikonę,
przeważnie Jezusa Chrystusa. Niekiedy idzie kilku mężczyzn lub kilka
kobiet również z ikonami i krzyżami. Nierzadko idzie tylko młodzieniec
z krzyżem. Wszystkie te przedmioty kultu nie są trzymane bezpośrednio
w rękach, lecz przez białe rękawiczki czy obrusy (na Mazurach czar-
ne)24. W dalszej kolejności niosą wieńce i kwiaty, pokrywę trumny
ę y "
i wreszcie trumn z nieboszcz kiem. Za nią idzie nastawnik z "klirem,
a dalej krewni i pozostali uczestnicy pogrzebu. W czasie drogi, aż d#
miejsca grzebania wszyscy śpiewają: "Swiatyj Boże, Swiatyj Kriepkij,
Swiatyj Biezssmiertn#j, pomiłuj nas", a gdy pogrzeb odbywa się na
Wielkanoc - "Christoś Woskriesie iz miertwych, smiertiju na smiert'
nastupi. . . " (Chrystus powstał z martwych, śmiercią śmierć podeptał. . . ).
W drodze na cmentarz kondukt pogrzebowy zatrzymuje się nie-
kiedy kilka razy. Po raz pierwszy jeszcze w bramie molenny, gdzie
odśpiewane zostają dwa sticherony: "Zriaszcza mia biezgłasna i bez
dychanij a. . . " (Widząc mnie bez głosu i bez tchnienia. . . ) oraz "Priiditie
na grob, bratije..." (Przyjdźcie na grób, bracia...). Gdy jednak orszak
wyrusza nie z molenny, a z domu zmarłego, wówczas sticherony te nie
są śpiewane. Natomiast zawsze w drodze na cmentarz śpiewają trzy
razy "Alliłuija" (Alelluja). Następnie procesja pogrzebowa zatrzymuje
się jeszcze przechodząc obok domów bliskich krewnych zmarłego,
nastawnik czyta krótką modlitwę, okadza krzyż i ciało zmarlego,
a chór śpiewa, po czym znowu kondukt rusza dalej. Na Mazurach za
życia nastawnika W. Krassowskiego (1882-1972) kondukt pogrzebowy
zatrzymywał się również u wrót cmentarza25.
23 T e t z n e r, Biirgerliche Verhaltnisse, s. 332.
24 I w a n i e c, Z dziejów staroobrzędowców, s.176, fot.19.
25 Na Mazurach śpiew żalobny staroobrzędowców jest bardziej archaiczny
niż śpiew staroobrzędowców w innych regionach. Znacznie też różni się od śpie-
wu prawosławnych w Polsce (z wyjątkiem Łemków, których cerkiewny śpiew
ma wiele wspólnych cech).
OBRZĘDY GRZEBALNE U STAROOBRZĘDOWCbW 11
Po przyjściu na cmentarz, gdzie już krewni zawczasu wykopali
dól na głębokość mężczyzny, stawia się trumnę po prawej stronie
wykopanego dołu. Chór śpiewa psalm 23: "Gospodnia jest' ziemla
i ispołnienije jeja... ' (Pańska jest ziemia i to, co ją napełnia...). Na-
stępują modły mało różniące się w istocie swej od rzymskokatolickich
czy prawosławnych.
Przed opuszczeniem trumny do grobu rozwiązują zmarłemu palce
i nogi. Nastawnik po raz ostatni okadza zmarłego, po czym zakrywają
już trumnę i opuszczają do dołu. W tym czasie chór śpiewa troparion:
"
Ziemle zinuwszy, prumi ot Tiebie sozdannuju rukoju Bożju prieżdie..."
(Ziemio rozwarta, przyjmij z Ciebie uprzednio stworzonego ręką
Boga...). Trumnę w dole ustawiają tak, aby ciało nogami było skierowa-
ne na wschód. Takie ustawianie dyktuje wiara, iż w dzień Sądu Osta-
tecznego Michał Archanioł nadejdzie ze wschodu, a zmarły przy wsta-
waniu musi być zwrócony twarzą do wschodu słońca. Dlatego też nie
wolno zabijać trumny metalowymi gwoździami. Wieko trumny spojone
jest ze skrzynią tylko drewnianymi ćwiekami.
Gdy# trumnę ze zwłokami ustawiono już w dole, wierni odmawiają
"
Otcze nasz" (Ojcze nasz), chór śpiewa troparion: "So duchi prawiedny-
mi. . . " (Z duchami sprawiedliwych. . .), a nastawnik czyta "otpust"
# (modlitwę końcową): "Iże żywymi i miertwymi obładaja..." (Który
żywymi i zmarłymi władając...)26. Następnie chór śpiewa "Rabu Bożje-
mu priestawiwszemusia..." (Zmarłemu słudze Bożemu...), a nastawnik
w tym czasie okadza krzyż, grób i ludzi. Po czym zaczyna on śpiewać
"Pokoj Gospodi duszu usopszago raba swojego. . . " (Wieczny odpoczy-
nek daj Panie duszy zmarłego slugi Twego...), chór powtarza, a nastaw-
nik w tym momencie w nogach koło trumny wysypuje popiół i węgiel
z kadzielnicy, którą posługiwał się przez cały czas uroczystości pogrze-
bowych. Czynność ta ma symboliczne znaczenie. Zdaniem staroobrzę-
dowców, jak czysty przeszedł węgiel przez ogień, tak i człowiek powi-
nien przejść czysty do Boga. Po tym nastawnik bierze łopatą ziemię
# sypie ją "kriestoobrazno" na trumnę, powtarzając: "Wsia ot ziemli
i wsia w ziemlu posyłajeszy Gospodi duszu raba swojego juże prijaw so
swiatymi pokoj" (Wszystko z ziemi i wszystko do ziemi posyłasz, Panie.
# O "otpuście" - modlitewnej formule szerzej: A. Z n o s k o, Maty slownik
#vyrazów staro-cerkiewno-słowiariskich i terminologu cerkiewno-teologicznej, War-
szawa 1983, s. 216.
EUGENIUSZ IWANIEC
duszę sługi swojego, którą przyjąłeś, zachowaj na wieczny odpoczynek
ze świętymi). Po nim na trumnę obydwiema garściami rzucają ziemię
krewni, a po nich według uznania i inni uczestnicy pogrzebu. Zdaniem
nastawnika M. Filipowa z Gabowych Grądów wszyscy prawowierni sta-
roobrzędowcy powinni sypać na trumnę zmarłego ziemię. Nie wolno
jednak w żadnym wypadku uczynić tego przed nastawnikiem, gdyż
on przez rzucanie ziemi na trumnę bierze na siebie odpowiedzialność
przed Cerkwią i władzą świecką jako osoba do tego powołana.
Trumna zostaje zasypana, formuje się nieduża mogiła uwieńczona
pagórkiem, na którym powinien być postawiony ośmiokończasty krzyż.
Niekiedy nad grobem zmarłego wygłaszane jest jeszcze jakieś poucza-
j ące kazanie.
Pobieranie jakichkolwiek opłat za posługi religijne według z góry
ustalonych stawek, jak to ma miejsce w wielu polskich kościołach
rzymskokatolickich i prawosławnych, staroobrzędowcy uważają za
czyn niegodny chrześcijan.
Obecnie "prowody" niemal zawsze kończą się uroczystym obiadem,
na który zaprasza się nie tylko nastawnika i najbliższą rodzinę, lecz rów-
nież i pozostałych uczestników pogrzebu. Dawniej jednak "prowody"
kończyły się już na cmentarzu, kiedy obiad zastępowano tylko rozdawa-
niem jałmużny. W I poł. XIX w. zanotowano na Mazurach, że staro-
obrzędowcy rozdają jałmużnę biednym często już przy grobie, jeszcze
przed opuszczeniem trumny, aby zechcieli oni modlić się za zmarłego.
Potem zaczęto zapraszać najbliższych na skromny poczęstunekz'.
Wspomniany już J. Krassowski informował, że przed I wojną światową
staroobrzędowcy mazurscy, krewni zmarłego, przed wrotami cmentarza
z wozu rozdawali chleb wychodzącym. Był to chleb rżany lub biały, kto
jaki mógł upiec. Okrągły bochenek krajano na cztery części i każdy, kto
tylko podchodził, otrzymywał kawałek. Obok inny członek rodziny
zmarłego rozdawał drobne pieniądze, których sporo miał w specjalnym
woreczku. Jedynie dzieci niekiedy zakłócały powagę uroczystości, wy-
ciągając ręce po kilka razy i jak im się to udawało, zawartość woreczka
szybko znikała. Kiedy rozdano pieniądze i chleb - mówił Krassowski-
faktycznie kończyły się "prowody"zs.
z# Por. przypis 7.
zx Wspomnienia J. Krassowskiego w latach 1964-1974 zostały zapisane na
taśmie magnetofonowej i znajdują się w zbiorach autora.
OBRZĘDY GRZEBALNE U STAROOBRZĘDOWCÓW 11
W czasach obecnych uroczysty obiad gromadzi bardzo dużo ludzi,
przeważnie przyjezdnych, których, jak twierdzą staroobrzędowcy, trze-
ba nakarmić. T#xeż bardzo często siada się do stołu na dwie, a nawet
i trzy zmiany W postne dni podawane są tylko postne dania, w in-
ne serwuje się i mięsne, i mleczne potrawy. Obowiązkowo musi być
kutia (gotowana pszenica z miodem). Nigdy jednak nie podaje się
alkoholu pod żadną postac#ą. Powiadają, że "na nietu, sudu nietu"
(Na nie ma, sądu nie ma). Jeżeli piją go, to tylko młodzi, ale nie
w domu żałoby, a gdzieś za węgłem. Na Mazurach w czasie takiego
obiadu 5 V 1975 r. (pogrzeb J. Krassowskiego) oddzielnie jedli męż-
czyźni i oddzielnie kobiety. W innych miejscowościach w Polsce tego
już się nie przestrzega.
Innowierców biorących udział w uroczystościach pogrzebowych
przyjmuje się dość serdecznie. Z reguły są zapraszani na uroczysty
obiad. Jednakże w czasie pogrzebu nie wolno im żegnać się ani modlić.
Nie wolno też nagrywać uroczystości ani fotografować. Wyjątkowym
zaszczytem obdarzano mnie 5 IX 1982 r. w czasie pogrzebu wspomnia-
nego już nastawnika Ł. Nowiczenki, kiedy to zezwolono mi dokonać
dokumentacji dźwiękowej i fotograficznej. Część staroobrzędowców je-
dnak traktowała moje czynności z wyraźną nieufnością i dezaprobatą,
a niektórzy nawet dość wrogo szemrali, nie bacząc na fakt, że uzyskałem
zezwolenie od nastawnika i od rodziny.zmarłego. Dla wielu storoobrzę-
dowców jakikolwiek aktywny udzial innowiercy w czynnościach zwią-
zanych z pogrzebem ich współwyznawcy uważany jest nadal za grzech.
Po pogrzebie domowników zmarłego i jego najbliższą rodzinę obo-
wiązuje całoroczna żałoba. Zdaniem storoobrzędowców, kto nie usza-
nuje tego nakazu, będzie ciężko ukarany przez Boga, jak się to już nie-
dawno stało - mówili - z tymi, co nie uszanowali żałoby po zmarłym
nastawniku Ł. Nowiczence. A zmarł on we czwartek przed planowany-
mi na niedzielę zaślubinami wnuczki, córki syna Fiedosieja, zamieszka-
łej w tym samym domu. Z konieczności zaślubiny odłożono, ale tylko
na tydzień, ponieważ synowa pod żadnym pozorem nie chciała odroczyć
ślubu córki na drugi rok i tym samym uszanować odwiecznych zwycza-
jów. Ślub odbył się przy całkowitym bojkocie pozostałej rodziny. Hucz-
ne weselisko w domu żałoby zostato jednak zakłócone niespodziewa-
nym zatruciem pokarmowym większości uczestników (ponad 40 osób).
Nad ranem zabrało ich pogotowie ratunkowe (synową jako pierwszą).
Wypadek ten wywarł olbrzymie wrażenie nie tylko w środowisku staro-
EUGENIUSZ IWANIEC
Qbrzędowym, ponoć w trzech rzymskokatolickich kościołach gromiono
z ambon to godne politowania wesele (Suwałki, Jeleniewo, Smolniki).
Dawniej w czasie żałoby nie obowiązywał strój ciemny, gdyż uważa-
no, że staroobrzędowiec nię powinien afiszować się swoim smutkiem
na zewnątrz. Zaczęto go wprowadzać dopiero niedawno, pod wpływem
okolicznej ludności ewangelickiej czy rzymskokatolickiej. Natomiast w
czasie żałoby nie wolno śpiewać. Wyjątek stanowią pieśni religijne i tzw.
wiersze duchowne, których wykonywanie jeszcze bardziej potęguje
przygnębienie i smutek po zmarłym29.
Przez cały okres żałoby rodzina i krewni gorliwie modlą się za
duszę zmarłego. Po "trietinach" (trzeci dzień po śmierci), kiedy to
z reguły odbywa się pogrzeb, staroobrzędowcy w dziewiąty dzień po
śmierci koniecznie sprawiają "diewiatiny" (dziewiętnica): Uważa się,
że w dniu tym dusza człowieka "kriestu pokłaniajetsia" (składa pokłon
przed krzyżem) i chodzi "po mytarstwam" (tuła się, cierpi), patrzy eo
robiła dobrego, a co złego, pokazują jej miejsce, na jakie sobie swoimi
uczynkami na ziemi zasłużyła.
Na czterdziesty dzień od śmierci obchodzone są tzw. sorokowiny
(czterdziestnica). W dniu tym dusza przestaje chodzić wokół domu,
krążyć po ziemi. Staroobrzędowcy mówią, że aniołowie w dniu tym
wznoszą ją na pokłon Bogu, otrzymuje onaů miejsce, na którym będzie
siedzieć do ponownego przyjścia Chrystusa na Ziemię3o.
Na "diewiatiny" i "sorokowiny" staroobrzędowcy "stojat panafidu"
(odprawiają krótkie nabożeństwo żałobne). W tym celu przynoszą
do molenny kutię. Ma ona symbolizować zmartwychwstanie zmarłych
i słodycz, jaką rozkoszują się świątobliwi w Królestwie Bożym. Nasta-
wnik bierze ją i stawia wokół niej 4 świece i zaczyna wspólnie z krewny-
mi i rodziną modły. Po czym część kutii (po 3 łyżki) konsumują na
miejscu, a resztę krewni zabierają do domu.
Staroobrzędowcy bardzo uroczyście obchodzą też "godowiny"
(rocznica). Po odprawianiu "panafidy" w molennie idą na cmentarz
i modlą się, aby duszy zmarłego było lżej na tamtym świecie. Bogatsi za-
praszają nastawnika, urządzają uroczysty obiad. Podaje się obowiązko-
wo kutię. W przerwie między daniami wspominają zmarłego. Wstając
29 Ruś strażduszczaja. Stichi narodnyje o lubwi i skorbi. Wieniec mnogocwietnyj.
Wstupitielnaja statja E. A. Lackago, Stockbolm 1920; I w a n i e c, Specyfika fol-
kloru, s. 94-109; t e n ¿ e, Folklor staroobrzêdowców, s. 257-262.
30 por. przypis I5.
OBRZĘDY GRZEBALNE U STAROOBRZĘDOWCbW 12
od stołu zebrani mówią "Daj Bog carstwije niebiesnoje" (Daj Boże
Królestwo Niebieskie) i odmawiają dziękczynną modlitwę za posiłek
i duszę zmarłego.
Niektórzy staroobrzędowcy (przeważnie zamożni) sprawiali jeszcze
swoim zmarłym krewnym tzw. stojki (długotrwałe modlenie). Wówczas
3 kobiety (mogą być i mężczyźni) po dwie godziny na zmianę przez
40 dni bez przerwy wznosiły modły za duszę zmarłego.
Nie wolno jednak było urządzać "panafid" ani sprawiać "pominek"
czy "stojek" po ludziach grzesznych i samobójcach. Nie wolno ich
nawet grzebać na wspólnym cmentarzu, a tym bardziej stawiać krzyży
na ich mogiłach. Obecnie przeważnie grzebani są na cmentarzach,
ale na specjalnie wydzielonych miejscach. Zdarza się jednak, że rodzina
wbrew panującym zakazom, po pewnym czasie na mogile samobójcy
wystawia krzyż (Gabowe Grądy).
Niemal każda wieś miała swój cmentarz, przeważnie gdzieś na
uboczu. Na Mazurach do dziś znajduje się ich 10, z których na szczegól-
ne wyróżnienie, ze względu na wzorowy porządek i czystość, zasługują
cmentarze w Wojnowie i Gałkowie koło Rucianego-Nidy. W pozosta-
łych regionach do najbardziej zadbanych należy zaliczyć cmentarze
w Gabowych Grądach koło Augustowa i w Wodzitkach koło Szurpił-
dawnej stolicy Jaćwingów3l. Niestety, większość pozostałych cmentarzy
staroobrzędowców stała się przedmiotem bezmyślnej dewastacji, miej-
scem wypasania zwierząt domowych i ogólnej zagłady, dokonywanej
głównie przez okoliczną ludność3z.
3# J. N a 1 e p a, Jaćwięgowie. Nazwa i lokalizacja, Białystok 1964.
32 Por. opowieść ludową: "Działo się to w okresie powojennym na wsi Po-
krowsk w pobliżu cmentarza staroobrzędowców - Bolestaw Martynko, w niedzielne
popołudnie wypędził swoje konie na popas. Ponieważ cmentarz był porośnięty wy-
soką trawą i w owym czasie rzadko kogo na nim grzebano, gospodarz ów nie zasta-
nawiając się, że jest to miejsce wiecznego spoczynku, wpuścił na tenże cmentarz
swoje konie a sam położyt się wygodnie wykorzystując porośnięty trawą grób
jako poduszkę. Dzień był stoneczny, ciepty i gospodarz usnął. W pewnym momen-
# ae wydało mu się, że słyszy bardzo wyraźnie głos swego kolegi z dzieciństwa
(jak się później okazało, gospodarz ów spat na jego grobie) ##Boleś zejdź mi z nóg,
tak mi ciężko. Dlaczego ciśniesz mi na nogi?u. Głos byt tak wyraźny jakby zwielo-
krotniony, że Martynko zerwai się przerażony i wtedy zdał sobie sprawę z tego,
że spał na grobie swego kolegi. Nigdy więcej nie wypędzat już bydła na ten cmen-
tarz". J. Burzyńska (z domu Syperowicz), mieszkanka Suwałk, w liście do autora
z 7 II 197R r.
EUGENIUSZ IWANIEC
Na staroobrzędowych cmentarzach do niedawna krzyże cmentarne
przeważnie robiono z drewna. Materiał ten uważano za najwłaściwszy,
gdyż jak mówiono, na takim właśnie krzyżu zmarł Chrystus, a Jego
ukrzyżowanie przepowiadał już w Starym Testamencie prorok Izajasz
i podawał, że krzyż Zbawiciela ma być zrobiony z 3 gatunków drzewa:
cyprysowego, cedrowego i figowego.
Drewniane krzyże cmentarne do tej pory ustawia się na wschód
wyłącznie w nogach zmarłego. Krzyż na grobie pozostawał tak długo,
dopóki nie zgnił i nie zawalił się ze starości. Podnieść go nie było
wolno, a tym bardziej zabrać i spalić. W Gałkowie opowiadali, że gdy
jeden z ich współwyznawców spalił zabrany z cmentarza krzyż, to
od razu poczęły go nawiedzać różnego rodzaju nieszczęścia3#.
Krzyże ciosane w kamieniu spotyka się u staroobrzędowców w Polsce
już raczej rzadko. Jeden taki krzyż znajduje się w pobliżu Onufrjewa
i należy go zaliczyć do najstarszych zabytków sakralnych staroobrzędow-
ców na Mazurach. Stoi samotnie w lesie na miejscu, gdzie dawniej
wznosił się klasztor.
W latach międzywojennych na ziemi suwalsko-sejneńskiej i w Augu-
stowskiem staroobrzędowcy stawiali na mogiłkach krzyże metalowe,
ręcznie kute, z różnego rodzaju ornamentami. Uwidocznił się w tym
wpływ tutejszego polskiego zwyczaju.
Po II wojnie coraz częściej na cmentarzach staroobrzędowych zaczę-
ły pojawiać się murowane krzyże nagrobne (Mazury) lub pomniki (zie-
mia suwalsko-sejneńska i Augustowskie), które tylko formą krzyża róż-
nią się od rzymskokatolickich.
Istotną dla staroobrzędowców sprawą był zawsze kształt krzyża.
Uważają oni, że krzyż, na którym przybito Chrystusa, składał się
ze "stołbu" (słup), "pieriekładiny" (poprzecznik), do której przy-
gwożdżono ręce Chrystusa, "podnożja" (podstawka), gdzie przybito
nogi oraz "doszczeczki" (deseczka, "titło") z napisem, umieszczonej nad
głową Ukrzyżowanego. Dlatego też tylko taką formę krzyża "ośmioko-
nieczną" (ośmiokończasta) uważają oni za jedynie słuszną i właściwą.
Wszystkie inne są przez nich uważane za heretyckie lub w ogóle nie
mające nic wspólnego z chrześcijańskim kultem.
33 Nie wolno też rozebrać opuszczonej molenny i przeznaczyć jej na opal
czy odsprzedać innowiercom; por. : W. K o w a 1 s k i, Śmierć cerkiewki, "Przegląd
Tygodniowy", 1(1982), nr 23, s. 15; Z. H a 1 i c k i, Zmartwychwstanie cerkiewki,
"Ład", 2(1982), nr 34, s. 6.
OBRZĘDY GRZEBALNE U STAROOBRZĘDOWCÓW 12
Na krzyżach cmentarnych staroobrzędowcy z reguły umieszczają
liczne inskrypcje, przy tym czym obecnie nie wszędzie są one jedna-
kowe. Na Mazurach, z małymi tylko wyjątkami, widnieją podsta-
wowe napisy takie, jak na metalowych "Raspiatijach" (krucyfiksach):
Il(IIb CJIBbl IC XC CXB ##KII#I (Król Chwały Jezus Chrystus Syn
Boży), natomiast na ziemi suwalsko-sejneńskiej i w Augustowskiem
przeważnie przyjęta jest forma skrócona: I#I.X.C.S. (Jezus Chrystus Syn
Boży), ograniczająca się do pierwszych liter poszczególnych wyrazów,
chociaż w ostatnich latach i tu daje się zaobserwować ponowne stosowa-
nie dawnych form#4. Ponadto dość często staroobrzędowcy na krzyżach
cmentarnych między poprzecznikiem a podstawką umieszczają następu-
jące skróty literowe: K ("kapjo" - dzida), T ("trost"' - pałka z gąbką),
M ("miesto" - miejsce), JI("łobnoje" - straceń), P("raba" - sługi) i
B("Bożjego" - Bożego). Na niektórych krzyżach pod podstawką na wy-
sokości pagórka mogiły umieszczany jest rysunek trupiej czaszki, a nad
nim litery: I'("Gora" - góra), I' ("Gołgofa" - Golgota), I' ("gława"-
głowa), A ("Adama" - Adama). Na Mazurach niekiedy można także
spotkać inskrypcje i na zewnętrznej stronie krzyża, ułożone przez rodzi-
ny zmarłych, o dość dowolnej treści, takie jak np. na cmentarzu wiej-
skim w Wojnowie: "Ticho, listji, ni szumiti. Mojego syna Nikołu M[ła-
dienca) ni buditie. On spit pod sim kriestom wiecznym snom" (Cicho,
nie szumcie liście, mego syna Nikoły dzieciny nie budźcie. On śpi wiecz-
nym snem pod tym krzyżem) lub "Bratija i druzi, nie lstimsia siego swie-
ta krasotami, no pominajem wsiegda - smiert' pried nami" (Bracia i dru-
howie, nie zachwycajmy się urokami świata tego, lecz pamiętajmy
zawsze, że śmierć jest przed nami). Należy przypuszczać, że na pojawie-
#nie się tego rodzaju epitafiów niemały wpływ miało zapewne to, że oko-
liczni Mazurzy - ewangelicy - dość często umieszczali podobne napisy, z
tym że były to najczęściej wersety zaczerpnięte z Pisma świętego. Staro-
obrzędowcy zaczęli wzorować się więc w pewnym stopniu na miejsco-
wych zwyczajach. W innych miejscowościach Polski, gdzie jak wiadomo
obecnie staroobrzędowcy ustawiają przeważnie pomniki, z reguły na
frontonie płyty pomnika umieszczany jest napis ze słowami "Pokoj Gos-
podi duszu usopszego raba(y) Twojego(ja)" albo "Mir prachu Twoje-
ůmu" (Pokój prochom Twoim). Ponadto we wszystkich miejscowościach
zarówno na krzyżach (na poprzeczniku), jak i na pomnikach nagrob-
34 1 w a n i e c, Z dziejów staroobrzgdowców, s.184-187
EUGENIUSZ IWANIEC
Na staroobrzędowych cmentarzach do niedawna krzyże cmentarne
przeważnie robiono z drewna. Materiał ten uważano za najwłaściwszy,
gdyż jak mówiono, na takim właśnie krzyżu zmarł Chrystus, a Jego
ukrzyżowanie przepowiadał już w Starym Testamencie prorok Izajasz
i podawał, że krzyż Zbawiciela ma być zrobiony z 3 gatunków drzewa:
cyprysowego, cedrowego i figowego.
Drewniane krzyże cmentarne do tej pory ustawia się na wschód
wyłącznie w nogach zmarłego. Krzyż na grobie pozostawał tak długo,
dopóki nie zgnił i nie zawalił się ze starości. Podnieść go nie było
wolno, a tym bardziej zabrać i spalić. W Gałkowie opowiadali, że gdy
jeden z ich współwyznawców spalił zabrany z cmentarza krzyż, to
od razu poczęły go nawiedzać różnego rodzaju nieszczęśćia33.
Krzyże ciosane w kamieniu spotyka się u staroobrzędowców w Polsce
już raczej rzadko. Jeden taki krzyż znajduje się w pobliżu Onufrjewa
i należy go zaliczyć do najstarszych zabytków sakralnych staroobrzędow-
ców na Mazurach. Stoi samotnie w lesie na miejscu, gdzie dawniej
wznosił się klasztor.
W latach międzywojennych na ziemi suwalsko-sejneńskiej i w Augu-
stowskiem staroobrzędowcy stawiali na mogiłkach krzyże metalowe,
ręcznie kute, z różnego rodzaju ornamentami. Uwidocznił się w tym
wpływ tutejszego polskiego zwyczaju.
Po II wojnie coraz częściej na cmentarzach staroobrzędowych zaczę-
ły pojawiać się murowane krzyże nagrobne (Mazury) lub pomniki (zie-
mia suwalsko-sejneńska i Augustowskie), które tylko formą krzyża róż-
nią się od rzymskokatolickich.
Istotną dla staroobrzędowców sprawą był zawsze kształt krzyża.
Uważają oni, że krzyż, na którym przybito Chrystusa, składał się
ze "stołbu" (słup), "pieriekładiny" (poprzecznik), do której przy-
gwożdżono ręce Chrystusa, "podnożja" (podstawka), gdzie przybito
nogi oraz "doszczeczki" (deseczka, "titło") z napisem, umieszczonej nad
głową Ukrzyżowanego. Dlatego też tylko taką formę krzyża "ośmioko-
nieczną" (ośmiokończasta) uważają oni za jedynie słuszną i właściwą.
Wszystkie inne są przez nich uważane za heretyckie lub w ogóle nie
mające nic wspólnego z chrześcijańskim kultem.
33 Nie wolno też rozebrać opuszczonej molenny i przeznaczyć jej na opat
czy odsprzedać innowiercom; por. : W. K o w a 1 s k i, Śmierć cerkiewki, "Przegląd
Tygodniowy", 1(1982), nr 23, s. 15; Z. Halicki, Zmartwychwstnnie cerkiewki.
"Ład", 2(1982), nr 34, s. 6.
OBRZĘDY GRZEBALNE U STAROOBRZĘDOWCÓW 12
Na krzyżach cmentarnych staroobrzędowcy z reguły umieszczają
liczne inskrypcje, przy tym czym obecnie nie wszędzie są one jedna-
kowe. Na Mazurach, z małymi tylko wyjątkami, widnieją podsta-
wowe napisy takie, jak na metalowych "Raspiatijach" (krucyfiksach):
Il(IIb CJIBbl IC XC CXs F,#Kll#i (Król Chwały Jezus Chrystus Syn
Boży), natomiast na ziemi suwalsko-sejneńskiej i w Augustowskiem
przeważnie przyjęta jest forma skrócona: I#I.X.C.S. (Jezus Chrystus Syn
Boży), ograniczająca się do pierwszych liter poszczególnych wyrazów,
chociaż w ostatnich latach i tu daje się zaobserwować ponowne stosowa-
nie dawnych form34. Ponadto dość często staroobrzędowcy na krzyżach
cmentarnych między poprzecznikiem a podstawką umieszczają następu-
jące skróty literowe: K ("kapjo" - dzida), T ("trost"' - patka z gąbką),
M ("miesto" - miejsce), JI("łobnoje" - straceń), P("raba" - sługi) i
s("Bożjego" - Bożego). Na niektórych krzyżach pod podstawką na wy-
sokości pagórka mogiły umieszczany jest rysunek trupiej czaszki, a nad
nim litery: I'("Gora" - góra), I' ("Gołgofa" - Golgota), I' ("gława"-
głowa), A ("Adama" - Adama). Na Mazurach niekiedy można także
spotkać inskrypcje i na zewnętrznej stronie krzyża, ułożone przez rodzi-
ny zmarłych, o dość dowolnej treści, takie jak np. na cmentarzu wiej-
skim w Wojnowie: "Ticho, listji, ni szumiti. Mojego syna Nikołu M[ła-
dienca] ni buditie. On spit pod sim kriestom wiecznym snom" (Cicho,
nie szumcie liście, mego syna Nikoły dzieciny nie budźcie. On śpi wiecz-
nym snem pod tym krzyżem) lub "Bratija i druzi, nie lstimsia siego swie-
ta krasotami, no pominajem wsiegda - smiert' pried nami" (Bracia i dru-
howie, nie zachwycajmy się urokami świata tego, lecz pamiętajmy
zawsze, że śmierć jest przed nami). Należy przypuszczać, że na pojawie-
nie się tego rodzaju epitafiów niemały wpływ miało zapewne to, że oko-
liczni Mazurzy - ewangelicy - dość często umieszczali podobne napisy, z
tym że były to najczęściej wersety zaczerpnięte z Pisma świętego. Staro-
obrzędowcy zaczęli wzorować się więc w pewnym stopniu na miejsco-
wych zwyczajach. W innych miejscowościach Polski, gdzie jak wiadomo
obecnie staroobrzędowcy ustawiają przeważnie pomniki, z reguły na
frontonie płyty pomnika umieszczany jest napis ze słowami "Pokoj Gos-
podi duszu usopszego raba(y) Twojego(ja)" albo "Mir prachu Twoje-
mu" (Pokój prochom Twoim). Ponadto we wszystkich miejscowościach
zarówno na krzyżach (na poprzeczniku), jak i na pomnikach nagrob-
34 I w a n i e c, Z dziejów staroobrzgdowców, s.184-187
EUGENIUSZ IWANIEC
nych staroobrzędowcy obecnie umieszczają daty urodzenia i śmierci
zmarłego. Można je nawet spotkać na krzyżach zmarłych zakonnic w
Wojnowie, eo dawniej było raczej niemożliwe, gdyż istniało wśród nich
przekonanie, że z chwilą śmierci mniszki, powinien po niej zaginąć
wszelki ślad na ziemi.
Obecnie staroobrzędowcy nad tymi datami piszą także imiona i naz-
wiska (grubymi literami) zmarłych, niekiedy również i ich patronimiki.
Na Mazurach bardzo często można jeszcze spotkać na krzyżach zmar-
łych kobiet ich nazwiska panieńskie.
Ogólnie rzecz biorąc, nagrobne inskrypcje na staroobrzędowych
cmentarzach w Polsce stanowią swoistą mozaikę napisów w języku ro-
syjskim, cerkiewnosłowiańskim, polskim i częściowo niemieckim
(Mazury). Charakteryzują się one licznymi naleciałościami gwarowymi
oraz odchyleniami od norm gramatycznych, ortograficznych i in. Szcze-
gółowe omówienie tego zagadnienia wraz z dokumentacją fotograficzną
przygotowuję do odrębnego opracowania.
GLAUBENSVORSTELLUNGEN UND BEGRABNISBRAUCHE BEI DEN
ALTGLAUBIGEN IN POLEN GESTERN UND HEUTE
Zusammenfassung
Die Glaubensvorstellungen und Begrabnisbrauche der in Polen lebenden Alt-
glaubigen werden in der vorliegenden Arbeit auf der Grundlage eigener Beob-
achtungen und vom Autor gemachter Tonhandaufnahmen dargelegt, gestutzt auf
Gesprache mit greiœen Altglaubigen, da es keine dieser Thematik speziell gewidme-
ten Arbeiten gibt. Ich beschreibe die Phanomene, die den Altglaubigen zufolge
den Tod ankundigen sollen, das Verhalten der Umgebung wahrend der Agonie, die
Begrabnisvorbereitung, den Trauergottesdienst, das den Begrabniszug begleitende
Begrabniszeremoniell und die Beerdigung (das Einbringen des Sarges ins Grab)
selbst. Nach dem Begrabnis verteilen die Verwandten des Toten Brot und Kleingeld
unter die Anwesenden oder laden sie zum Mittagessen ein.
Im Schlussteil der Arbeit bespreehe ich die wahrend der ganzjahrigen Trauer
der Hausbewohner und der engeren Verwandten des Verstorbenen geltende
Disziplin sowie die am 9. und 40. Tag nach seinem Ableben sowie nach einem
Jahr stattfindenden Gedenkgottesdienste. Zum Schluss gebe ich Informationen
uber die Friedhófe der Altglaubigen.
II. JF#ZYK
MARIA KARPLUK
IBL PAN - KRAKÓW
SŁOWNICTWO CERKIEWNE W POLSZCZYŹNIE XVI WIEKU
WYBÓR PRZYKŁADÓW
Cerkiewne słownictwo rozumiem nie w sensie wyłącznie etymolo-
gicznym, jako pochodzące z języka staro-cerkiewno-słowiańskiego, ani
też w sensie wyłącznie instytucjonalnym (np. używane w Cerkwi), lecz
jako ogólnie związane z Cerkwią. Powołać się tu trzeba na semantykę
Cerkwi: jako chrześcijańskiej społeczności religijnej, władzy duchow-
nej, określonej terytorialnie jednostki administracyjnej, wreszcie budo-
wli sakralnej. Cerkiewny zatem, to odnoszący się do każdego z tych
maczeń. Słownictwo cerkiewne może być pochodzenia staro-cerkiewno-
-słowiańskiego, ale też ruskiego, utworzone na prawosławnym, ruskim
terenie. Sięgając głębiej, może być etymologicznie greckie, ale też
slowiańskie: bądź jako kalki z greckiego, bądź powstałe na Rusi z pier-
!wiastków stowiańskich.
W obecnym artykule ograniczę się do omówienia zaledwie cząstki
XVI-wiecznych cerkiewizmów wybranych przede wszystkim z wydanych
dotąd tomów Słownika polszczyzny XVI wieku, tzn. w zakresie liter A-
M. Na tle tego Słownika mogłam bowiem sprawdzać chronologiczno-ge-
ograficzny zasięg wyrazów. Oprócz SłPXVI, w którym ekscerpowano
dzieło Skargi O jedności Kościoła bożego, jako źródła posłużyły książki
polemiczne wokół unu z ostatniej ćwierci XVI w.: Skargi Synod brzeski,
następnie zwalczające go broszury: Filaleta, tj. prawdopodobnie M.
#roniewskiego Apokrizis abo Odpowiedź, nieznanego autora Ektezis
abo Krótkie zebranie spraw, i popierające: Herbesta Wiary Kościoła
i'zymskiego wywody, Łaszcza Kąkol, Pocieja Antirresis abo Apologija.
W XVII w. , z wystąpieniem Smotryckiego, Mohyły i innych, spór rozgo-
rzał z całą siłą, aż kozackim ogniem zapłonął - na razie ograniczymy się
do w. XVI. Wybrane cytaty podaję w układzie chronologicznym, moder-
#izując pisownię. Przy objaśnieniach korzystam ze słownika greki bi-
2antyjskiej, starocerkiewnego wydawanego przez Akademię w Pradze,
śtaróruskiego i staroukraińskiego, materiałów Srezniewskiego i in. Cytuję oczywiście prace językoznawców: Brucknera, Hrabca, BudziszewMARIA KARPLUK
skiej, Moszyńskiej, Minikowskiej, historyka - L. Bieńkowskiego. Ze-
brane wyrazy układają się w pewne ciągi znaczeniowe. Rozpocznę od
określeń przydawanych Chrystusowi, Jego Matce i świętym:
jedynowładzca `monarcha': Mimo tego Chrystusa Pana inszego
jedynowtadzce kościelnego w Piśmie świętym nie widzimy Odp 142.
W SłPXVl,liczne warianty: jedynowładca (2), -właj(d)ca (3), -władecz
(3), -władziec (1), wyłącznie z kronik Bielskiego (r. 1564) i Stryjkow-
skiego (r. 1582) w cytatach dotyczących ruskich samodzierżców, np.
Wasił, wielki kniaź moskiewski, ktory sie jedynowłajcą wszystkiej Rusi
pisał StryjKron 395. Poza tym raz jeden o Bogu w Psałterzu Kochanow-
skiego (r. 1579): Przyznajcie, o ziemskie kraje, [...] Władzą i możność
wiecznemu Jednowłajcy niebieskiemu KochPs 144. W SłStp nie wystę-
puje. Kalka gr. #óvapXoS LexByz, por. #óvo5 `jedyny' i aeXw `jestem
pierwszym, władam'; strus. edinovlastec# u Nestora pod r.1034 SłR, ts.
SłCerk. Wobec różnicy w II członie złożenia: rus. -vlastec# od rzeczow-
nikowego vlastb `włość', a pol. -władziec od werbalnego wład-ać,1 widać,
że nie doszło do prostego zapożyczenia. Uważa się jednak, że jedyno-
władziec wprowadzony został pod wpływem ruskim2.
Bohorodzica `Matka Boska': w cerkwi ś. Bohorodzice dziesięcinnej,
którą był sam Włodymirz zbudował StryjKron 166; po ruskiej Pokro-
wie Bohorodzicy [tzn. po odpuście Pokrow Bohorodzicy, przypadają-
cym 1 X3) ib. 760. W SłPXVl panującą formą jest Bogarodzica (53), raz
występuje Bogurodzica, tylko w StryjKron Bohorodzica (4), np. zbudo-
wana była cerkiew ś. Bohorodzice Piecerskiej StryjKron 185. W SłStp
obok Boga- i Bogu- dwukrotnie Bogorodzica z Modlitw Wacława
(ok. 1475). Kalka gr. #EozóxS LexByz, por. #EóS 'Bóg` I 'I6XtW,'rEXELY
`rodzić'; scs. i strus. Bogorodica SłScs, SłR, SłUkr; zob. też Schum-
Gr 29, BudzGr 95, CejtSł 223. W cytatach Stryjkowskiego białoruskie
lub ukraińskie h wskazuje na słowo wiernie przeniesione z ruskich
latopisów, odnoszące się do realiów (cerkwi, świąt) ruskich4. Tego sa-
I O pol. jedynowładziec, jednowłajca por. F. P e p ł o w s k i, Odczasownikowe
nazwy wykonawców czynności w polszczyźnie XVI wieku, Wrocław 1974, s. 231.
2 Tak Pepłowski, dz. cyt., s.114-115, 241, 288; też M. Karpluk, Ojęzy-
ku Macieja Stryjkowskiego, historyka i poety z drugiej pofowy XVI wieku, cz. 1
Wrocław 1977, s. 46, gdzie podaję zapisaną wiernie przez Długosza formę ruską.
3 SłCerk s.v. Pokrovv.
' Nie jedyny to przykład w utworach Stryjkowskiego, por. K a r p 1 u k,
dz. cyt., s. 55-59.
SŁOWNICTWO CERKIEWNE W POLSZCZYŹNIE XVI W. 129
mego dowodzi złożenie ze spójką -o-, niespotykane już w polszczy-
źnie XVI w.
cudotwórca `mający moc czynienia cudów': Ormianie [...) przez
niejakiego Grzegorza, Cudotworca nazwanego [. . .) światłością wiary
niebieskiej oświeceni są5 SJ 302. W SłPXVI cudotworca (7), w tym 4
razy w dziełach Skargi, który wprowadził ten wyraz do języka polskie-
go. Kalka gr. #av#azov#YóS LexByz, por. #av#a `cud' i E#Bw `czynię',
EeYov `dzieło'; w scs. ćudotvorbcb, np. w SłScs s.v. Grigoru `s. Gregorius
Thaumaturgus, episcopus Neocaesareae in Ponto, (#circa 270), festum
17 Novembris': grigora æjudotvoreca. Stukr. ćjudotvorec z cyt. od 1443 r.
SłUkr. Zob. też SchumGr 31, BudzGr 98 i 119, CejtSł 271. Polska for-
ma cudotwórca wskazuje na asymilację do rodzimej fonetyki (c-) i mor-
fologii (-ca).
Szereg terminów dotyczy obrzędów religijnyeh i przedmiotów zwią-
zanych z kultem:
liturgija: `msza': szli do cerkwie ś. Mikołaja i tam z wtadykami
i duchowieństwem greckiego Kościoła liturgijej ś. słuchali SSy Cv;
[metropolita Izydor] w naszym kościele łacińskim mszą ś. abo liturgijg
miał ib. E4v; Mitropolit [...) wysłuchawszy służby bożej liturgu ś. Ant
26. W SłPXVI liturija a. liturgija (22) w ogólnym znaczeniu `oficjalnych
obrzędów rel. i ceremonii kościelnych, zewnętrznych form kultu itd.'
Jedynie ks. Wujek zaznacza, że: Grekowie ofiarę mszej świętej litourge-
ją zową WujNT 452. Z gr. #E#zoveyia LexByz, w scs. litourgija `msza',
strus. liturgija w cyt. od 1057 r. SłR, od 1448 SłUkr. Por. też BudzGr
124, FBGr 121, MoszZap 104.
Dłużej musimy zatrzymać się przy słowie cerkiew funkcjonującym
w XVI w. w dwu podstawowych znaczeniach: społeczności religijnej
i budowli sakralnej, oraz niespotykanych dziś zakresach, gdyż odnoszo-
ne było wówczas do kościoła katolików i protestantów, cerkwi obrządku
wschodniego, a nawet synagogi wyznania Mojżeszowego. Ten szeroki
zakres użycia, zaświadczony przez SłPXVI, tłumaczy się wielowieko-
wym zadomowieniem wyrazu. Na lubelskim sympozjum zajął się nim
p. doc. J. Reichan#. Tu dodam parę cytatów z XVI w.; pisze więc
5 Nb. apostołem Ormian był inny św. Grzegorz: Illuminator (#v.ioz#e), episco-
pus et apostolus Armeniae Maioris (obiit inter annos 325-330), memoria in
Oriente 30. Septembris, in Occidente 1. Octobris, por. S³Scs s.v. Grigora.
6 W referacie Wyraz "cerkiew" w gwarach polskich, dającym więcej niż
zapowiadał tytuł. Wspomniana tam forma cerekwia nawiązuje do archaicznego
MARIA KARPLUK
Rej: abyśmy w cerkwi bożej tym językiem mowili, ktoremu wszyscy
zrozumieli RejPos A6v; Orzechowski: wyznawamy być jednę, świętą,
powszechną i apostolską Cerkiew OrzRozm F3; relacjonuje z wyprawy
moskiewskiej Kochanowski: w Michajłowie (. . .] kędy była archanijoła
świętego cerkiew Michaiła KochJez B4; informuje kronikarz Bielski:
w cerkwi swej Żydowie chowają dziesięcioro boże przykazanie BielKron
465; tłumacz Biblii Budny: Ty, Cerkwi izraelska, nie dasz się uhamować
w nauce BudBib I 374b.
Jednak liczbowo nad cerkwig (62 przykłady w SłPXVI) przeważa
kościół (10.004). W przytoczonych w SłPXVl cytatach kościóf (bez do-
datkowego określenia grecki) odnosi się do cerkwi 32 razy. Pisze np.
A. Glaber w tłumaczeniu dzieła Miechowity Descriptio Sarmatiarum
Asianae et Europianae: było też w Kijowie kościołow albo bożnic
[ecclesias) kosztownych więcej niż trzysta MiechGlab 5; podobnie inni:
wielki ksiądz moskiewski Iwan, gdy Kozań wziął, a kościołow tam
nabudował, kazał [...] nakupić ksiąg do onych nowych kościołow
BudNT przedm. c5v; [Wołodymirz) zmurował cerkiew Bohorodzicy
(marg.) Kościoł Bohorodzice w Kijowie StryjKron 165; [Wołodor]
w Przemyślu w kościele św. Iwana [...) pochowan ib. 210.
Jak wygląda sprawa synonimiczności cerkiew - kościół w polemikach
unijnych z końca XVI w.? Widzimy, że obok równoległych użyć, jak
np. Jeśliby kto oprocz katolickiej cerkwie zborzyska jakie czynił i tam
sprawy kościelne odprawował, takowy niech będzie przeklęty Ant 28,
występuje u tego samego autora - H. Pocieja - tekst odnoszący się
wyraźnie do cerkwi obrządku wschodniego: Kto na sejmach [...] o to
mowił, kiedy cerkwie od heretykow-apostatow na stajnie, na chlewy
obracano? Kto za władyki i za ich duchowieństwo, za popy biedne słowo
przemowił (...] kiedy dobra cerkiewne i nadania ich odejmowano
Ant 77. Także Skarga pisze: weszli do cerkwie ś. Mikołaja [...] Potym
poszli do kościoła Panny Maryjej łacińskiego obrzędu SSy B3v.
Nie badałam jeszcze polemicznych tekstów z XVII w., ale zdaje się,
że zróżnicowanie wtedy się właśnie dokonuje, por. tekst (Smotryckie- ;
go?) z r.1608: Nie mowię o tych, ktorzy stawszy się apostatami Cerkwie #
deklinowania tego wyrazu: cyrki, cyrekwie..., widoczne to też w nazwach miejsco-
wych: Cyrki (XIII w.), Cerekiew, por. W. T a s z y c k i, Pierwiastek chrześcijański
w polskich nazwach miejscowych, [przedruk z "Collectanea Theologica" 18,
1937,) w: Rozprawy i studia polonistyczne, t. I, Wroctaw 1958, s. 271-273.
SŁOWNICTWO CERKIEWNE W POLSZCZY#.NTF XVT W l ?1
ś. wschodniej tę przeświędłą (złośliwa kontaminacja: przeświętą
i prześmierdłą) z Kościofem waszym uniją przyjęli SmA 40.
Tak więc na przykładzie cerkwi obserwujemy historię wyrazu po-
chodzenia greckiego (por. gr. xv#taxó5 `należący do pana' od xv##oS
`pan'), który do zachodnich Słowian przyszedł z germ. *kirikó do
bałkańskich z ludowej greki# i oznaczał pierwotnie świątynię, dom
boży. Odróżnianie od kościofa (rzymskiego) daje się w polszczyźnie
zauważyć dopiero od ostatniej ćwierci XVI w. Zob. też HrabEl 109-110,
SchumGr 31, MargKoch 154, MinUkr 33.
krzest. Jedyny pisarz, Stanisław Orzechowski, gente Ruthenus
natione Polonus, zdawał sobie sprawę z etymologicznego związku mię-
dzy wyrazami krzest i krzyż: bez którego znaku, jesli człowiek wierzy,
jesli sie też krzci - krzest jego krztem zwanem być nie może, bo bez
krzta, to jest bez krzyża jest, który po słowiańsku krztem zową OrzQuin
#3 (za SłPXVl). Rzeczywiście w scs. krbstv znaczy `krzyż', ale także
`_#hrzest' StScs#; stukr. kreste z cyt. od 1386 r. SłUkr.
Powtarzające się w kronikarskich relacjach z Rusi chrzes(t)ne cało-
#?anie, np. kniaź moskiewski Bazyli (. . .) Potwierdził zaś z Witołtem
ierwsze stanowienie I chrzesnym całowaniem przymierza zamknienie
jRkp 221; aby sam kniaź wielki Dymitr z metropolitem i z bojary
swoTmi po chrzestnym całowaniu przysięgę uczynił StryjKron 421- jest
dokładnym przejęciem z ruskich latopisów wyrażenia krestno e c efova-
>#e `przysięga potwierdzona ucałowaniem krzyża' SłR s.v# k stnyj,
SłUkr cyt. od 1498 r.
;# Z nazw ksiąg cerkiewnych odnotujmy wymieniony przez Budnego
#ostof (za SłPXVI): w liście ś. Pawła [...) w zaczale 135 i w zaczale9
ł#6 (. . .) napisano: "W siemi let sut" [. . .] ano ma być "Wsia mi let T# sut"
o wŹ g kiewskim Apostole BudNT c5v; do Apostofa w isano ib.
#-ů8v anó6Zo#o5, który ma też znaczenie `Listy apostolskie
# Por. Słownik prastowiaaski, pod red. F. Sławskiego, t. 2, Wrocław 197fi.
s Tu też przytoczono objaśnienie: kr#ste `chrzest' wg P. Skoka der wat od
stbjanine, wg V. Machka od kr#,rtiti. Por. też BudzGr 118, gdzie mowa o kr#sr#
yż', kre,stianv i Chr#ste przejętych za pośrednictwem staro-wysoko-niemieckim
ů Xe#o'có5.
9 Dzięki temu, że ks. Wujek w Nowym Testamencie znaczy, zaczała", zna du-
y odpowiedni tekst polski: Wszystko mi wolno [Omnia mihi licent) WujNT
:or 6,12 i 1.Cor 10,23.
To Tzn. chodzi nie o lata, lecz o przysłówek strus. letb `wolno' SłR.
MARIA KARPLUK
w Nowym Testamencie, szczególnie Listy św. Pawła' LexByz; scs.
apostolv `księga używana w Cerkwi wschodniej, zawierająca perykopy
z Dziejów i Listów apostolskich według porządku dni, łac. epistolario'
SłScs, strus. apostol# z cyt. od 1073 r. SłR, z r. 1429 SłUkr; por. też
BudzGr 120, FBGr 71.
Nie występuje w SłPXVIll antymis `rozkładana na ołtarzu poświęca-
na tkanina, pełniąca rolę przenośnego ołtarza'. Tu dodać trzeba, że do
kompetencji biskupów należało poświęcanie nowych cerkwi i wydawa-
nie dla nich antyminsów, bez których nie wolno było odprawiać mszyl2.
A oto cytaty: Władyka włodzimierski (...] antymis, to jest portalik
z ołtarza zdjął Ant 165; swowolnicy [...] tę synagogę swoję nalewaj-
kowską postawili [...) Ktoż ją święcił? Kto antymisy [or. antymisii)
dawał? ib. 170; antymisa, to jest portatilem ib. 208. Z gr: 'avt###o#ov,
mniej poprawnie 'avz###o6#ov (por. 'avti, mensa) LexByz; strus.
antimisv i antimins# `rozkładana na ołtarzu tkanina ze szczątkami
relikwu', cyt. od XIII w. SłR, antymis 1322 SłUkr; por. też BudzGr 123,
FBGr 71.
Do czynności związanych z funkcjonowaniem Cerkwi należy wyświę-
canie biskupów przez kładzenie rąk: chirotonija, cherytonija: przysięgę
[władyków], ktorą (...] w pośrzod cerkwie uczynili czasu chirotonijej
swojej Ekt 2; przy chirotonijej abo święeeniu Odp C; obranych (patriar-
chów] także zwyczajem pierwszego Kościoła przez chirotoniją ci, kto-
rym to należy, poświęcają Odp 255; wracam się znowu do cherytonu, to
jest do listu na poświącanie Ant 19. Jest i kalka tego wyrazu: myślić
nie chcę [pisze metropolita kijowski], abym [...] rgkopołożenia świętego
ojca patryjarchy nizacz sobie nie dbał Odp 16. Z gr. XE##otovia (por.
XEi# `ręka', zE#vw `wyciągam') `koronacja, też wyświęcanie duchownych'
LexByz; strus. cherotonija `wyświęcanie duchownych' cyt. od r. 1458
Srez, chirotonija SłCerk; por. też FBGr 170. O strus. kalkach rukopo=
loźs,rtvie, rukopoloźenie, rukovvskladanie, por. syntetyczny artykuł
ù13
L. V. Vjalkine#.
11 W dalszym ciągu brak wzmianki o SIPXVI i SłStp będzie znaczyl, że wy
nie jest w nich notowany.
1z Por. L. B i e ń k o w s k i, Organizacja Kościola wschodniego w Pol.
w: Kościól w Polsce, t. 2: Wieki XVI XVIll, Kraków 1969, s. 802.
13 L.V. Vj a 1 k i n a, Grećeskie paralleli sloźnych slov v drevnerusskom jaz
XI XIV vv. , w: Leksikologija i slovoobrazovanie drevnerusskogo jazyka, Mos
1966, s.179.
SŁOWNICTWO CERKIEWNE W POLSZCZYŹNIE XVI W. lii
Istniał też czasownik chirotonizać: (metropolita Michał) wszeteczni-
kow jawnych, z cudzymi żonami mieszkających popow chirotonisal Ekt
19. Z gr. XE##oiovEw,-#6w `wyświęcać na kapłana' LexByz; strus.
cherotonisati, cyt. z r. 1276 Srez, chirotonisatb SłCerk; por. też BudzGr
125, FBGr 170.
Następną, liczną grupę tworzą urzędy i stanowiska cerkiewne
które przytoczę w alfabetycznym porządku:
archiepiskop, archiepiszkop: Cypryjan, archiepiskop wielikołucki
StryjKron 784; Michajła Rahozy, archiepiszkopa, metropolita kijow-
skiego, halickiego i wszystkiej Rusi Odp 53; z Jego M[itością) Oświeco-
nym Ojcem Archiepiskopem Ant 43. Z gr. ##X#En#axono5 `arcybiskup'
LexByz; scs. i strus. arcbiepiskop# i archiepiskupv SłScs, eyt. z r.1149
SłR; od r.1467 SłUkr; por. też BudzGr 122, FBGr 73. W SłPXVl noto-
wany jest tylko arcybiskup (624) i archibiskup (1). Zastanawiające
jest -śk- w Odp 53. Często występujący w SłPXVI biskup (3428) nie wy-
kazuje takiej oboczności.
archiepiskopi `przym. od archiepiskop': Słowa listu metropolitowego
(...) Wszem prawosławnym chrześcijanom (...) w parafijej archiepisko-
piej naszej mieszkającym Odp 15. Strus. archiepiskopij z cyt. z 1601 r.
S1R.
archijerej: `arcykapłan; najwyższy biskup': Piotr apostoł [...) po sobie
pierwszego archijereja Lina w Rzymie postawił 1605 HP B3. Wprawdzie
to cytat z pocz. XVII w., lecz w w. XVI mamy przymiotnik archije-
rejski (archierejski) `dotyczący arcybiskupa': archijerejskie dostojności
#kt 3; aby metropolit Michał i pomienieni władykowie obnażeni byli
wszelakiego archierejskiego urzędu ib. 31; na zelżywość wszytkiego
Darodu greckiego i stariu archierejskiego Ant 196. Z gr. 'aeX#E#EvS `arcy-
kap³an' (por. fE#EvS `kap³an') LexByz; scs. archierei, archierei S³Scs
#.rus. archijerej `zwierzchnik kapłanów, ogólna nazwa dla wyższych
d#chownych' i archijerejskij SłR z cyt. od XI i XII w., 1350 SłUkrů
r. też BudzGr 122, FBGr 73, CejtSł 76.
:# archimandryt, archimandryta `zwierzchnik klasztoru': Niceforowi
#rowi, archimandrytowi pieczerskiemu Ant 140. W SłStp harchimen-
# ta (r.1445), natomiast w SłPXVI s.v. archimandryta (9) przytoczono
reg
ńtów nie ustalone eszcze odówczas formy wyrazu:
14 Liczne przykłady czeskiego śk # sk, np. flaśka <śr. łac. flasco, muśkat 5lac.
#scatum podaje J. G e b a u e r, Historickk mluvnice jazyka ćeskeho, dil I. Hl#isko-
#tovi, Praha 1963, s. 486-4g7,
134 MARIA KARPLUK
śródgłosowe -an-, -en-, -ę-, -e-, końcowe -t lub -ta. Z gr. 'a#X##avb#iZ#S
LexByz (por. #ócvÓ#a `klasztor'); SłR archimandritv z cyt. od (1136)
XVI w., od r. 1322 SłUkr. Por. też BudzGr 122, FBGr 73, MoszZap
98-100, MinUkr 13.
archimandrytyja `urząd archimandryty': odsądziwszy Tura archiman-
drytyi kijowskiej pieczerskiej, a Bałabana archimandrytyi żydyczyń-
skiej, ktorej go [...J patryjarcha Hieremijasz był odsądził Ant 141.
Strus. archimandritija, w tym znaczeniu cytowana dopiero z XVII w.
SłR.
bielec `kapłan świecki, w przeeiwstawieniu do "czerńca" zakonnego':
metropolitam i władykam, czerńcom i bielcom LibLeg (za Sł P X Vl).
Strus. belec# `kapłan należący do "białego" duchowieństwa' z cyt.
z XIII w. SłR. W scs. tylko belorizbcb `laik' SłScs. Dla belbcb por.
CejtSł 109, MinUkr 21.
czernica czenica, `zakonnica': władyków [...] czerńców, czerzce Stryj
Rkp 82v; mniszki albo czerrice ib. 306; możni postrzygszy na czernice
jedne (żony), drugą wolnie biorą SJ 343; popy, czerńce i czernice
StryjKron 235. W SłPXVl czernica (4) u Skargi i Stryjkowskiego. Do-
dany tu wariant czerrica nawiązuje do dialektalnego północno-polskiego
zaniku nieakcentowan"go -i-, typu goritwa, pszeńcal5. Strus. ćbrnica
ćrbnica, ćernica Srez, z cyt. od 1057 r. ; ćernica SłCerk. Por. też HrabEl
115, CejtSł 133, MinUkr 41.
ćzerniec `zakonnik': Turek już daje patryjarchy, a wszytkie z czern-
cow Herb C4; kiedy mu żona umrze [...) powinien był w czerncy wstą-
pić Ant 99. W SłStp czyr(z)niec od 1445 z terenów ruskich. W SłPXVl
głównie ze Stryjkowskiego i Skargi (12). Strus. ćvrnecv, ćrbnbcb, ćer-
necv z cyt. od 1073 r. Srez,1481 SłUkr, ćernec# SłCerk. Por. też CejtSł
109, MinUkr 41.
czerniecki, czernecki `przym. od czerniec': Romunt albo Ławras
czerniec [...] zrzucił z siebie [...) kapicę (...) czerniecką StryjKron 363;
przyjąłem kaptur czernecki ib. 364; modlitwy ustawiczne ubogie
czernieckie Ant 57. W SłPXVl czerniecki (2) ze Stryjkowskiego. Strus.
ćbrnećeskyi itd. od r. 1073 `zakonny' Srez; ćernećeskij SłCerk. Por.
też MinUkr.41. W przejęciu do polszczyzny widoczne wahania -ec-,
- ec-, u Stryjkowskiego wytłumaczalne mazowieckimi innowacjami typu
garnec, Bonecki // Bonieckilfi.
ls par. Karpluk, dz. cyt., s. 27
SŁOWNICTWO CERKIEWNE W POLSZCZYŹNIE XVI W. 135
djak `pisarz książęcy': iż się tak latopisców litewskich djak [...] jako
prostak omylił StryjRkp 327v; był djakiem u Bohdana Sapiey ib. 375.
W SłStp `sekre#arz, pisarz kancelaryjny na Rusi', cyt. od r. 1414,
w SłPXV1 s.v. dyjak, też w znaczeniu `diakon' (2) oraz `pisarz książęcy
w d. Rusi lub wyższy urzędnik' (4). Z gr. 8#&xo5 BudzGr 121. Scs.
dijakv `diakon i lewita' SłScs ; SłR dbjak# `diakon, lektor lub śpiewak
cerkiewny', z cyt. w latopisie spod r.1117, wreszcie `pisarz książęcy', cyt.
ok. 1339 r.; `pisarz w kancelarii książęcej lub królewskiej' od r. 1359
SłUkr. Wyraz stosunkowo wcześnie zapisany w urzędowych polskich
dokumentach tyczących się ziem ruskich. Por. też HrabEl 121, MoszZap
117, MinUkr 48#9, MargKoch 157, CejtSł 102. Oczywiście występuje
też pierwotne djakon `wyświęcony pomocnik kapłana przy wykonywa-
niu czynności liturgicznych': Nuż wladyka lwowski [...) w cudzych diece-
zyjach popy, djakony ordynuje Ant 141. W SłStp `lewita' kon. XV w.;
w SłPXVI `sługa i pomocnik kapłana' (158) z jedynym cytatem dotyczą-
cym czasów Włodzimierza Wielkiego na Rusi: Popow także, djakonow
[...) czerncow [...) do Kijowa przywiodł [...] popowie i djakonowie
StryjKron 140. Z gr. Ó#axovo5 LexByz; scs. dijakon# `diakon i lewita'
SłScs, strus. dbjakon# XIII i XVII w. SłR, od 1322 SłUkr; por. też
BudzGr 121, FBGr 87-88, MoszZap 117, CejtSł 102.
dydaskał `nauczyciel, kaznodzieja': [Nicefor) wielki protosyngiel
[tzn. zarządca domu patriarchy) i dydaskał patryjarszego tronu konstan-
tynopolskiego Ekt 2; dydaskała wschodniej Cerkwi [. . .] pana Nicefora
Odp 133. W SłPXVI tylko dydaskolus `uczony w Piśmie', z tekstów
ewangelijnych. Z gr. 8#ba6xa#o5 `organizator, nauczyciel' LexByz;
strus. didaskalv ńauczyciel, przełożony' XVI-XVII w. SłR, też `kazno-
dzieja' SłCerk. Por. BudzGr 126, gdzie autorka przytacza średniobuł-
garskie daskal# oraz FBGr 84-85.
eksarch, eksarcha: `biskup, namiestnik patriarchy'. Tu dodać trzeba,
te patriarcha konstantynopolski mianował w r. 1588 (zresztą za zgodą
króla) biskupa łuckiego egzarchą, tzn. "niejako swoim namiestnikiem
w Rzeczypospolitej, z zakresem władzy kolidującym z jurysdykcją me-
tropolity kijowsko-halickiego"1#. To wyjaśnia cytaty: Cyrylus Terlecki,
eksarcha łucki i ostrowski SSy A2; Kiryl Terlecki, eksarch, wtadyka
16 por. S. H r a b e c Polski przyrostek -ec z poprzedzajqcq spółgloską twardq,
"Rozprawy Komisji Językowej ŁTlV", 7 (1959), s. 6.
I# Bieńkowski, dz. cyt., s. 788.
MARIA KARPLUK
łucki i ostroski Odp 53; od patryjarszych eksarchow i namiestnikow
Ekt 5. Z gr. E#a#XoS m.in. `biskup, metropolita' LexByz; strus. ek-
sarch#,ekzarch# `przełożony większego cerkiewnego terytorium,
zwierzchnik monasteru' od XII w. SłR, w SłCerk też `namiestnik pa-
triarszego tronu'; por. FBGr 88.
eparchija `diecezja, prowincja': podległych ich eparchijam chrześci-
jańśkich ludzi Ekt 11; Azali o ktorej eparchijej, tu w ziemi roskiej
będącej, nie pilnie poradzili się ib.14; eparchiją roską [...] zachodniemu
Kościołowi poddać umyślili ib. 25. Z gr. 'EnaeX#a `prowincja' LexByz;
scs. eparchija SłScs, strus. eparchija `terytorium zarządzane przez
biskupa' 1675 SłR, od 1322 SłUkr; por. też BudzGr 121, FBGr 89.
episkop, episzkop `biskup': episkop z episkopem jesliby miał przą
[tzn. spór], do cudzego episkopa nie mogą się udawać, bo to rzymskie-
mu osudzić należy SSy D4v; wielebnym ojcem Gedeonem Bałabanem,
episzkopem halickim, lwowskim Odp 36. W SłPXVI episkop (5)
zaświadczony od Kromera (1553): [odszczepieńcy) mają [...) biskupy,
ktore Ruś [...) władyki i też episkopy po grecku zową KromRozm III
M7v. Z gr. '#ci6xono5 `biskup' LexByz; scs. episkoupv, episkopv
SłScs; strus. episkopz, episkupz od XII w. SłR, od 1322 SłUkr. Por.
też MoszZap 112-113, MinUkr 52, BudzGr 122, FBGr 90. Forma
z-śk-: episzkop występuje, podobnie jak archiepiszkop tylko w Odp,
por. wyżej w tej pracy.
ihumen, humen, humien, humion `przełożony monasteru': Jarosław
Izasławicz [...) władyków (...) humienów [...] z majętności i skarbów
połupił StryjRkp 82v; Michajło (...) do Moskwy zjachał, tamże go
humion ruski (...] proskurem otruł StryjKron 597; episzkopow, archi-
mandrytow, ihumenow i wszystkiego duchowieństwa zakonu greckiego,
ruskiego Odp 53; Marek efezki lud prosty i czernce i humeny i ine
niewiadome a głupie prostaki poburzywszy SSy Fv. W SłStp humion,
humien, homion z cyt. od 1445 r. w zapiskach sądowych z Rusi. W Sł-
PXVI s.v. humien warianty humion oraz humen, z przywołaniem w ob-
jaśnieniu białorus. ihumien i ukr. ihumen, skąd zależna od obszaru
zapożyczenia oboczność twardego i miękkiego -m-. Z gr. #YovwEvoS
`przeor' LexByz; scs. igoumen# SłScs, strus. igumen# cyt. z latopisu
spod 1096 r., inne od XIII w. SłR, ihumen od 1322 SłUkr. Por. też
HrabEl 122, BudzGr 122, MoszZap 89, MinUkr 60, MargKoch 161. Fi-
lipova-Bajrova wymienia gr. ludowe Yov#EvoS jako podstawę dla bułg.
gumen FBGr 93.
SŁOWNIC'TWO CERKIEWNE W POLSZCZYŹNIE XVI W. 13%
jerej `kapłan': pokoj cerkiewny aby był zachowan i związek jed-
nomyślności (...) miedzy bożymi jerejmi nie rozerwany [...] został
Ekt 9. Z gr. #E#Evs LexByz; scs. ijerei, ijerei SłScs, strus. ierej, erej eyt.
z latopisu spod 991 r. SłR. Por. też BudzGr 121, FBGr 96, CejtSł 102.
jerodyjakon `zakonnik mający święcenia diakona': Hedeon, władyka
Iwowski roskim językiem napierwej mowit, ktorego mowę Cypryjan
jerodyjakon po grecku tłumaczył Ekt 4, ib. 18. Strus. ierodbjakon#,
erodijakon# z gr. #E#oB#&xovoS z cyt. z XVII w. SłR. Por. też BudzGr
122, FBGr 96.
jeromonach `zakonnik mający święcenia kapłańskie': Serhij jeromo-
nach smolnicki, podpisałem się Ekt 33. Z gr. #E#o#óvaXoS LexByz;
strus. ieromonach#, ermonach# cyt. z lat 1647 i 1688 SłR, (i)jer(o)mo-
nach z lat 1458 i 1499 SłUkr. Por. też BudzGr 122, FBGr 96.
kryłos `kler'. Dodać należy, że kryłosy, w źródłach łacińskich okreś-
lane jako kapituły, stanowiły ważny, "pomocniczy w stosunku do
biskupa organ władzy administracyjnej i sądowej diecezji"ls. Tu ich
przedstawiciele podpisują akt antyunijny: Leontyj, woskrzesieński
i Emellan, jurewski prezbiterowie i posłowie od wszytkiego kryłosu
wileńskiego, podpisaliśmy Ekt 33. Scs. klirosv z gr. x###os SłScs,
ale strus. krylos#, krilosv `kler, też młodsi członkowie cerkiewnego ze-
społu: śpiewacy i lektorowie' cyt. spod r. 987 i XVI-XVII w. SłR, stukr.
krylosv z wątpliwym objaśnieniem podanego cytatu jako `miejsce dla
śpiewaków w cerkwi' 1499 SłUkr. W bułg. kliros BudzGr 121, też `miej-
sce dla śpiewaków w cerkwi' FBGr 108.
kryfoszanin `należący do kryłosu, kleru': Ihnacyjusz Podselecki,
krytoszanin manastyru Zimna, podpi[sałem] Ekt 33. Strus. krylośaninz,
krylośenin# z cyt. spod 1365 r. i z lat 1607,1653 SłR, stukr. krylośanyn#
`honorowy tytuł duchownego' od 1366 SłUkr.
logofet `kanclerz': Hierax, wielki logofet wielkiej Cerkwie, namiest-
nik też hierozolimskiego patryjarchy Odp 135. W SłPXVI liczne warian-
ty: logofet, fiet, lugofet, nawet - jak sądzę, żart Orzechowskiego - hoło-
fet, zawsze w odniesieniu do wysokich urzędników wołoskich. Z gr.
#oyo#Et#S `kanclerz, zarządca finansów' LexByz; scs. z wymową średnio-
-grecką th jakflogofet# `wysoki urzędnik dworu cesarza bizantyjskiego'
SłScs, strus. logofet# `kanclerz w Bizancjum, też nadworny historyk,
sekretarz' SłR, stukr. `pisarz nadworny, kanclerz hospodara mołdaw-
Is Tam¿e, s. 805
MARIA KARPLUK
skiego' od r. 1403 SłUkr. Nie jest to więc termin ściśle cerkiewny.
Świecki pierwotnie urząd znalazł zastosowanie także w Cerkwi. Por.
też HrabEl 57-59, BudzGr 132-133, MinUkr 87.
manasterstwo `zarządzenie monasterem': archimendrycie kijow-
skiemu (...) manaster Pieczerski odjąć chcą. Już i władyce lwowskiemu
(. . .) manasterstwo żydycińskie (. . .) z roźlaniem krwie wydzierano
Odp 330. SłR ani SłCerk nie notują, wydaje się więc, że wyraz utworzo-
ny na gruncie polskim.
manaster(z), manastyr(z) zob. monaster.
metropolicin `przym. od metropolita': rzecz o metropolicinym wykro-
czeniu Odp Bv. Od formy metropolit istniał przym. metropolitski,
zob. niżej.
metropolictwo `urząd metropolity': Nie wstydzili się metropolita
(...) z metropolictwa składać SJ 322 (za SłPXVl). Strus. mitropolitstvo
z cyt. spod r.1433 i z r.1640 SłR. W polskim przystosowane do podst.
metropolit(a), por. niżej.
metropolit(a), mitropolit(a) `arcybiskup stojący na czele prowincji
cerkiewnej': W Witebsku (Świdrygieł) metropolita też spalił ruskiego
StryjRkp 261; Isidorus, rodzaju greckiego, kijowski mitropolit [...]
Ruś naszę z Moskwą wiodl do unijej kościelnej Herb C3v; Metropo-
licie łajesz ŁaszK 36; oczekiwali mitropolity i władykow jego przyjścia
Ekt 6; posły swoje do metropolita wyprawili [...] Szli [...] do metropolity
SSy A2v; Matfie#owi, mitropolitowi anjańskiemu Ant 17. Pierwszy
zapis w SłStp z r. 458: na mitropolital9, z obszaru ruskiego. W SlPXVI
na 40 zapisów przeważa forma metropolit (28) notowana od r. 1535:
metropolit ruski w Kijowie. Znany jest też metropolitan, z łac. metropo-
litanus. Natomiast nawiązujący do postaci ruskiej mitropolit notowany
jest pojedynczo z dzieł Budnego i Skargi. Tutaj dodaję Herbesta
i Pocieja. U anonimowego autora Ektesis występuje forma pośrednia:
nagłosowe mi-, ale końcowe -ita. Z gr. ##t#ono##zt)5 LexByz; z wymo-
wą grecką e jak i scs. mitropolitv SłScs, strus. ts. z cyt. od XI w. SłR,
stukr. mitropolit(a) od r.1398 SłUkr. Por. też BudzGr 122, FBGr 127,
MoszZap 98-100, MinUkr 90.
metropolitski `przym. od metropolit' tu o Foejuszu: sprośni herety-
kowie [...] ktorzy metropolitskie kacerstwo [...] ożywili SJ 392 (za
SłPXVl). Strus. mitropolitskij z cyt. spod 1159 i z 1581 r. SłR.
#9 Wcześniejsze wydanie: na metropolita StStp może być mniej starannc
SŁOWNICTWO CERKIEWNE W POLSZCZYŹNIE XVI W. 1 i9
mitropoli `przym. od mitropolija': kto mitropolita złupił z jego
własnych dobr mitropolich Ant 209. Strus. mitropolij `należący, odno-
szący się do metropolity' cyt. z lat 1592 i 1614 SłR.
mitropolija `archidiecezja': porzuciwszy patryjarchiją, odjachał
do swej mitropolii Ant 17. Por. gr. ##i#óno#t5 `stolica'; scs. z wymową
grecką e jak i: mitropolija `siedziba metropolity' SłScs, strus. mitropoli-
ja, -vja `eparchia, rządzona przez metropolitę', cyt. od XII w. SłR, od
1458 SłUkr. Por. też BudzGr 121, FBGr 127.
monaster, monastyr, manastyr(z), manaster(z) `klasztor': Manastyr
Borysa-Hleba StryjRkp 118; manastyry (=manastery StryjKron 695)
i cerkwi ogniem popalil ib. 392v; do monastera StryjKron 395 (SłPXVl);
Tam monastyr (Preczystoj Rusin zowie) leży KochJez B2v (SłPXVI);
archimendryta manastyrza ś. Pantelejmona Ekt 32; za manastyrem Pie-
czerskim Odp 17; aby manasterze i cerkwie ruskie na kościoły nie
obracać, tego w dobrach naszych królewskich zakażemy ib. 56. SłStp
już zawiera - w oryginalnych zapisach od 1445 r. - nie tylko wszystkie
utrzymane w XVI w. warianty, ale jeszcze monastyrz 1448, zawsze
w aktach sądowych z Rusi koronnej. Do form podanych przez SłPXV1
dodajemy z pism unijnych manastyrz i manasterz. Natomiast monasterz
w SłStp zanotowany z kopii XVII-wiecznej, występuje również u Smo-
tryckiego na pocz. XVII w.: wielu cerkwi, szkoł, monasterzow 1608
SmA 7zo. Z gr. #ovau'ct)#tov LexByz; scs. manastyrb, monastyrb,
monostyrb SłScs, w strus. monastyrb, manastyrb z cyt. od 1076 r. SłR
od 1378 SłUkr. Por. też HrabEl 115, FBGr 127, MoszZap 134, MinUkr
91-92. Gr. #ava6t##tov Budz Grl22.
Analogicznie do pary synonimów cerkiew - kościól różnicujących
się stopniowo w polszczyźnie XVI/XVII w., warto przyjrzeć się opo-
zycji monaster ## klasztor. W StPXVl pod hasłem monaster (18) po-
dano objaśnienie `klasztor w Kościele wschodnim'. Żaden cytat nie
wskazuje, aby miało być inaczej. Z kolei s.v. klasztor, o wiele licz-
niejszym (683) w znaczeniu `odosobnione miejsce zamieszkania zakon-
ników lub zakonnic' nic nie wskazuje na synonim monaster. Wyraz
klasztor był jednak upowszechniony do tego stopnia, że polski autor
Kroniki pisząc o czasach odległych nie zastanawia się nad możliwą
różnicą (mowa o księciu bułgarskim z IX w. św. Borysie-Michale):
wstąpil w zakon pustelnicy, synowi swemu spuściwszy panowanie, ktory
2## Monasterz w BieIKron dotyczy niem. Munster w Westfalii (SłPXVl)
MARIA KARPLUK
iż nieporządnie panował [...) dał mu ociec oczy wyłupić wyszedwszy
z klasztora, a syna młodszego Bulgarom dał za książę. A sam sie do
klasztora wrociwszy, tam żywota dokonał StryjKron 100. Ten sam
autor, Stryjkowski, pisząc o współczesnej mu Rusi używa z reguły
słowa monaster.
Po.tych oficjalnych określeniach dla duchownych i instytucji Cerkwi
wschodniej dodajmy parę mniej ceremonialnych, potocznie używanych
w polszczyźnie XVI w.
bat'ko. Oficjalnym tytułem duchownego był ojciec, scs. otecv, na
wzór gr. natt)e i a(3[ia5 (por. SłScs s.v. avva i otecb), np. list [...) od
księdza władyki włodzimierskiego ojca Hipacyja Ant [1812], o biskupie
Hipacym Pocieju. Ponieważ w języku familijnym zaczęto na Rusi uży-
wać dla ojca słowa batja (cyt. spod r.1161 u Nestora, SłR); batbko (od
XV w. SłR, od r. 1495 SłUkr) - staje się bat'ko poufałym określeniem
duchownego. A więc bat'ko, pisany ze względu na brak w polszczyźnie
fonemu t'baćko i bajtko: kapłany [...] które Ruś popy, baćkami (...]
zową KromRozm III H7v; pytaj i ucz się od kapłana, a - jako Rusin
mowi - popa pytaj! [...) Owo bez bajtka trudno OrzRozm E (SłPXVl).
Poza tym, już w 2. poł. XVI w. kilka przykładów (w SłPXVI pod bajdko
i bajtko), w których wyraz ten staje się w ustach katolików przezwiskiem
dla duchownych protestanckich: Osjanderzt [...) on krolewiecki włady-
ka, bajtko ReszPrz 82; (może przez skojarzenie z bajaniem:) Miły
bajdku, co się doktorem czynisz Łaszcz, Wieczerza ewangelicka
(SłPXVl). Tu wspomnieć warto, że w XVII w. także pop - pierwotnie
i jeszcze w XV w. `kapłan'z2 - staje się przezwiskiem, jak w cytacie
z r. 1650: Ale go popem, albo jakim innym przeciwnym nazwiskiem,
którym się i Bóg i cnotliwi ludzie brzydzą, nazywasz Gdacjusz, Pos-
tylla23. W SłStp bat'ko, pisany baythko, w licznych zapiskach sądowych
z Rusi koronnej, od połowy XV w. , bez żadnego stylistycznego zabar-
wienia. W strus. batbko, batbka `duchowny' z cyt. z r.1673 SłR. Por też
HrabEl 52,140, BudzGr 117, MinUkr 15-16.
djaczyszcze 'z politowaniem o diaku, pisarzu'; ale się djaczyszcze
[=djacysce StryjKron 635) omyliło nie w prawdzie, jedno iż byli na
2# Ł. Osjander (1534-1604), teolog protestancki.
22 por. z ps. 109,5: Jeś pop na wieki podług zakona Melchizedech 1. pot.
XV w. (Sł Stp).
23 por. Wyp#wiedzi o jgzyku i stylu w okresie staropolskim (do poł. XVIII #1#. ),
t. 2: Słownik, oprac. J. Puzynina, Wrocław 1963.
SŁOWNICTWO CERKIEWNE W POLSZCZYŹNIE XVI W. 141
on czas pisarze litewscy i ruscy prostaczkowie StryjRkp 326v. W strus.
dbjaćiśće `z uniżeniem, pokorą od dbjakv' cyt. z r. 1530 SłR. Różnica
między użyciem przez Stryjkowskiego a przytoczonym staroruskim
polega na kierunku odniesienia: Stryjkowski mówi o pisarzu, a w ruskim
pisarz mówi o sobie. Istniał bowiem obyczaj, wywodzący się - jak
pisze A. L. Maksimova24 - ze środowisk cerkiewno-zakonnych, mówie-
nia o sobie w sposób pełen uniżoności i pokory.
borys `czarny chleb': Panis ater, Czarny chleb, borys Mącz (SłPXVl).
Bruckner cytuje z pocz. XVII w.: "Tu chleb czeladny i borys, tam
(w niebie) szczera żemła (tzn. bułka) Pańska" - i sądzi, że od imion
świętych ruskich, braci-męczenników Borysa i Gleba "zmyślono" u nas
taką nazwę pieczywaz5. Uzasadnienie fonetyczne byłoby takie: Gleb
na gruncie białoruskim, a ukr. Hleb, po polsku wobec nieodróżniania
ch i h wymawiany Chleb, zawsze w połączeniu z imieniem drugiego
brata - Borysa. Kult św. Borysa i Gleba, kanonizowanych za Jarosława
Mądrego, dotarł aż do Czech, na Rusi 6 razy do roku obchodzono
święta ku ich czcizb. W rzymskokatolickiej Polsce kultu tego być nie
mogło, stąd okazja do żartu językowego chyba, nazwania razowego
chleba borysem. Z kolei na gruncie ruskim nazwa taka była nie do
pomyślenia i borys w słownikach Dala, Hrinczenki ani SłUkr nie
występuje. Oczywiście, historię i cuda świętych notowały kroniki
polskie, np. Borys i Hleb, książęta-bracia za święte ruskie podniesieni
StryjKron YY2. Syreniusz na pocz. XVII w. pisze, że "chleb [...]
bardzo gruby [...] borysem zowią, bo go borowi ludzie używają",
co uznać musimy za etymologię ludową, bez słowotwórczego uzasadnie-
nia. Dalsze cytaty z Lindego (od Syreniusza do Ossolińskiego, XVII-
XIX w.)z# dowodzą, że niezwykły wyraz przyjął się w ówczesnej
polszczyźnie. Por. też MinUkr 29-30.
# Z przykładami od r. 1400 por. A. L. M a k s i m o v a, Suffiks -iść(e) i ego
proizvodnye v drevne- i starorusskom jazyke (X XII vv.), w: Drevnerusskij jazyk.
Leksikologija i leksikografija, Moskva 1980, s.141.
zs A. g r u c k xi e r, Słownik etymologiczny języka polskiego, Warszawa
19572.
26 Por. artykuł Borys i Gleb w Słowniktt starożytności słowiahskich, t.1, Wroc-
ław 1961.
z# Daty dzięki książce: S. H r a b e c F. P e p ł o w s k i, Wiadomości o autoruch
i dziełach cytowanych w "Słowniku" Lindego, Warszawa 1963.
142 MARIA KARPLUK
W przedstawionym wyborze omówiłam dopiero cząstkę zebranego
materiału. Pewne wnioski nasuwają się już teraz: XVI-wieczne cerkie-
wizmy układają się w 3 warstwy chronologiczne:1) stare, ogólnostowiań-
skie terminy chrześcijańskie,2g których znaczenie zaczęło się w XVI w.
zawężać. Z omówionych teraz należy tu cerkiew; 2) stosunkowo często
w XVI w. występujące zapożyczone z ruskiego wyrazy tyczące #ię
prawosławia, zwykle notowane w w. XV, wciąż jeszcze w wahających
się formach: archimandryt(a), (i)humen, humien, humion, mitropolit(a)
i metropolit(a), monastyr i manastyrz; 3) specjalne terminy cerkiewne,
które pojawiły się w polemice unijnej w ostatniej ćwierei XVI w.,
tu antymis, chirotonija, eparchija itd. Wszystkie 3 grupy łączy grecka
etymologia, różni zaś chronologia.
Oprócz słów o zachowanej podstawie greckiej trzeba pamiętać
o cerkiewizmach kalkach z greckiego, takich jak bohorodzica, cudo-
twórca, jedynowładca. Dalej, o wyrazach rdzennie ruskich: bielec, czer-
niec, czernica lub z ruskimi sufiksami: bat'ko, djaczyszcze.
Skoro opierałam się na SłPXVl, dodam, że na 44 omówione tu
wyrazy 18 nie notowano w Słowniku: antymis, archiepiskop, archiepis-
kopi, archijerejski, archimandrytyja, chirotonija, chirotonizać, dydaskał,
eksarch, eparchija, jerej, jerodyjakon, jeromonach, kryfos, kryłoszanin,
manaslerstwo, mitropoli, mitropolija, a 6 występuje w dodatkowych
postaciach fenetycznych: czerrica, czernecki, episzkop, manasterz
i manastyrz, mitropolita.
Studia nad kijowską polszczyzną tak wspaniale podjęte przez zmar-
łego przedwcześnie A. Martelaz9, od strony literackiej oświetlone
zs Temat to rozlegty, wiążący się z kwestią obecności w Polsce śladów liturgii
slowiańskiej, wciąż dyskutowany w środowiskach slawistycznych. Po pewnym
zastoju, od czasu gdy T. Lehr-Spławiński wysunął potrzebę znalezienia wspólnych
scs. i polskiemu wyrazów, które nie występowalyby w staroczeskim (Misja slowiari-
ska św. Metodego a Polska, "Collectanea Theologica" 13,1932; przedruk w książce
Rozprawy i szkice z dziejów i kultury Słowian, Warszawa 1954, s. 188) nastąpilo
ożywienie: badania dotyczą poszczególnych wyrazów (L. Moszyński, S. Urbańczyk),
imion chrześcijańskich (M. Karpluk) i wreszcie - znajdują się slowa wspólne scs.
i polskiemu, a nie występujące w stczes. względnie w nim rzadkie i mające inne
znaczenia: milosirdy, s4mnienie ## sumnienie, zbawiciel, co wydobył J. S i a t k o w-
s k i, Po veprosa za neposredstvenoto vlijanie na starobvlgarskija ezik vvrchu srnr-u-
polskija, "#tbJlrapCKN E3NK", 31 (1981) 407#12.
z9 A. M a r t e 1, La langue polonaise clans les pays ruthenes. Avec une prefare
par A. Mazon, Lille 1938.
SŁOWNICTWO CERKIEWNE W POLSZCZYŹNIE XVI W. 14i
w książce R. Łużnego3o, może zaczną się rozwijać3l. Nieobojętne jest
przecież dla historii naszego języka, że tragiczna unia cerkiewna wy-
powiadała się po polsku: za i przeciw. Ze swojej strony chciałabym,
aby badania cerkiewnego słownictwa były nie tyle śledzeniem lingwis-
tycznych procesów kontaktów językowych, co ukazywaniem języko-
wych rezultatów współdziałania kulturowegq3z. Jeszcze przed powsta-
niem bogatej literatury unijnej niektóre słowa przechodzą na polskim
terenie swoistą metamorfozę: desakralizacja Borysa (borys - razowy
chleb, 1564), pogardliwy odcień przy bat'ku - bajdku, odniesionym
do protestanckiego teologa (1585), każą przed wyciągnięciem wniosków
podać dalsze przykłady. Polemika unijna prawosławia z katolicyzmem
przedkładała czytelnikowi polskiemu słownictwo cerkiewne, wyraża-
jące pojęcia i urządzenia chrześcijańskiego ruskiego Wschodu. Jak
podniesiono w dyskusji nad referatem (M. Łesiów), wyrazy te pozostały
w języku polskim egzotyzmami. Jak było na przełomie XVI i XVII
w.? Obserwujemy polaryzację słownictwa religijnego: podział na
wschodnio- i zachodniochrześcijańskie. Po pierwsze, nastąpiło
zawężenie podstawowego terminu cerkiew. Szereg wyrazów zderzyło się
z bliskoznacznymi, przejętymi z kultury łacińskiej: ihumen - przeor,
monaster - klasztor; czasem różnica między nimi tkwiła jedynie w mor-
fonologii: Bohorodzica - Bogurodzica, archiepiskop - arcybiskup, mi-
tropolit - metropolita. Z przedstawionych w tym artykule wyrazów
tylko jeden wszedł z Cerkwi wschodniej do polskiego Kościoła: cudo-
twórca, wprowadzony przez Skargę.
WYKAZ SKRÓTÓW
Ant - (H. P o c i e j), Antirresis abo Apologija przeciwko Krzyszto-
owi Fil
f aletowi [...], Wilno 1600.
3o R. Ł u ż n y, Pisarze kręgu Akademii Kijowsko-Mohylahskiej a literaturn
polska, Kraków 1966.
31 por. S. U r b a ń c z y k Uwagi o polszczyźnie Melecjusza Smotryckiego,
w: Studien zur Literatur und Kultur in Osteuropa, K6ln 1983, s. 371-3795 o zabytku
wydanym także po polsku w r.1635 por. H. R e i t e r, Studien zur ersten kyri!lischen
Druckausgabe des Kiever Paterikons, Slavische Arbeiten der Universitat Regens-
burg, IV, Munchen 1976.
3z Por. W. R o z e n c w e j g, Podstawowe zagadnienia kontaktów językowych,
w: Język i spoleczeństwo, wybór i wstęp M. Gtowiński, Warszawa 1980, s. 230.
MARIA KARPLUK
BielKron - M.B i e 1s k i,Kronika [...),Kraków 1564.
BudBib- Sz. B u d n y,Biblija,to jest Księgi Starego i Nowego Przy-
mierza [...),Nieśwież 1572.
BudNT - tenże,Nowy Testament [...],Łosk 1574.
BudzGr- W. B u d z i s z e w s k a, Zapożyczenia greckie w historii
języka bulgarskiego,Warszawa 1969.
CejtSł- R.M.C e j t 1i n,Leksika staroslavjanskogo jazyka,Moskva
1977.
Ekt- Ekthesis abo Krótkie zebranie spraw,które sig dzialy na (...]
synodzie w Brześciu Litewskim [...],Kraków 1597.
FBGr - M. F i 1i p o v a - B a j r o v a,Grvcki zaemki v svvremennija
belgarski ezik,Sofija 1969.
Herb - B. H e r b e s t, Wiary Kościola rzymskiego wywody (...),
Kraków 1586.
HP - [H.P o c i e j],O przywilejach (...] i przedniejsżych niektórych
dowodach,które świętq uniją wielce zalecają [...),Wilno 1605.
HrabEl- S. H r a b e c,Elementy kresowe w języku niektórych pisarzy
polskich XVI i XVII w.,Toruń 1949.
ib.- ibidem.
KochJez - J.K o c h a n o w s k i,Jezda do Moskwy [...],Kraków 1583.
KochPs- t e n ż e,Psalterz Dawidów,Kraków 1579.
KromRozm III- M. K r o m e r,O Kościele Bożym albo Krystu.sowym mnicha
z dworzaninem rozmowa trzecia,Kraków 1553.
LexByz- E. A. S o p h o c 1e s, Greek Lexikon of the Roman and
Byzantine Periods (from B.C.146to A.D.1100),New York -
Leipzig 1888.
LibLeg- Libri legationum,rkps z lat 1500-1547,za SlPXVI.
ŁaszK - Sz. Ż e b r o w s k i [M. Ł a s z c z], Kqkol, który rozsiewa
Stefanek Zizanija w cerkwiach ru,rkich w Wilnie [...],Wilno
1595.
MargKoch - K. M a r g a ń s k a, Rutenizmy w języku Wespazjana Ko-
chowskiego,"Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP w Krako-
wie",58."Prace Językoznawcze",3,s.137-189.
Mącz - J.M ą c z y ń s k i,Lexicon latino-polonicum,Królewiec 1564.
MiechGlab- M. M i e c h o w i t a (tłum.A. G 1a b e r),Polskie wypisanie
dwojej krainy świata [...],Kraków 1535.
MinUkr- T. M i n i k o w s k a, Wyrazy ukraińskie w polszczyźnie
literackiej XVI w.,Warszawa 1980.
MoszZap - D. M o s z y ń s k a,Morfologia zapożyczeh lacińskich i grec- '
kich w staropolszczyźnie,Wrocław 1975.
Odp- K.F i 1a 1e t [M.B r o n i e w s k i],Apokrisis abo Odpowiedź
na ksiqżki o synodzie brzeskim [...],[Wilno?],1597.
SŁOWNICTWO CERKIEWNE W POLSZCZYŹNIE XVI W 145
OrzQuin - S.O r z e c h o w s k i,Quincunx,to jest Wzór Korony Polskiej
(...),Kraków 1564.
OrzRozm - t a n ż e,Rozmowa albo Dyjalog okolo egzekucyjej Polskiej
Korony,Kraków 1563.
RejPos- M.Rej Świętych slów a spraw Pariskich (...) Krojnika albo
Postylla (...),Kraków 1566.
ReszPrz - S.R e s z k a,Przestroga pastyrska [...),Poznań 1585.
SchumGr - K.S c h u m a n n Die griechrsclZen Lehnbildungen und Lehn-
bedeutungen im Altbulgarischen,Wiesbaden 1958.
- staro-cerkiewno-słowiański.
- P.S k a r g a 0jedności Kościola Bożego (...),Wilno 1577.
StCerk-Slovar cerkovnoslavjanskago i russkago jazyka, t. 1-4,
Leipzig 19722(wyd.fototyp.).
- Slownikpolszczyzny XVI wieku,pod red.M.R.Mayenowej,
t.1-14(a - monument),Wroclaw 196#1982.
- Slovar.russkago jazyka XI-XVII vv., vyp. 1-9 (a-m),
Moskva 1975-1982.
- Slovnik jazyka staroslov#nskeho, t. 1-3, (a-r), Praha
1966-1982.
SiStp -Słownik staropolski, pod red. S. Urbańczyka, t. 1-9/1
(a - taczka),Kraków 1953-1982.
- Slovnyk staroukrajinœkoji movy XIV XV st.,t.1-2,Kyjiv
1977-1978.
- (M. S m o t r y c k i),Antigrafe albo Odpowiedź na skrypt
u.rzczypliwy przeciwko ludziom starożytnej religijej greckiej
" (...),Wilno 1608.
- I.I. S r e z n e v s k i j,Materialy dlja Slovarja drevnerusskogo
jazyka,t.1-3,Moskva 1958(wyd.fototyp.).
- P.S k a r g a,Synod brzeski,Kraków 1597.
- staroczeski.
- staroruski.
#'yj Kron- M. S t r y j k o w s k i, Kronika polska, litewska, żmodźka
i wszystkiej Rusi Kijowskiej (...) Królewiec 1582.
#Yl#P - t e n ż e, 0poczqtkach (...) slawnego narodu litewskśego,
żemojdzkiego i ruskiego (...),oprac.J.Radziszewska,Warsza-
wa 1978.
- staroukraiński.
- sub voce,pod hasłem (w słowniku).
- to samo.
Ehs- J.Wereszczyński,Ekscytarz [...),b.m.w.,1592.
- J.Wujek,Nowy Testament(...J,Kraków 1593.
MARIA KARPLUK
OSTKIRCHLICHES WORTGUT IN DER POLNISCHEN SPRACHE DES
16. JAHRHUNDERTS (AUSGEWAHLTE BEISPIELE)
Zusammenfassung
Auf der Grundlage der polemischen Bucher uber die Union von Brest-
P. Skarga "Synod brzeski" (1597), M. Broniewski "Apokrizis" (1597), Anonymus
"Ektezis" (1597), B. Herbest "Wiary Kościoł# rzymskiego wywody" (1586),
Sz. Żebrowski (M. Łaszcz) "Kąkol" (1595), H. Pociej "Antirrezis" (1600) - sowie
des fruheren Werkes von P. Skarga "O jednoœci Koœcio³a bo¿ego" (1577) werden
thematisch gruppiert die Ausdrucke vorgestellt, die dem ostkirchlichen Wortgut ent-
nommen wurden. Zur Feststellung ihrer chronologischen Reichweite berief
sich die Autorin auf das Wórterbuch der polnischen Sprache im 16. Jahrhundert
("Stownik polszczyzny XVI wieku") mit den erschienenen Banden A-M. Aus
dem Material bis zum Buchstaben M wurden Beispiele ausgewahlt, was durch
den Umfang des Referats diktiert wurde.
Besprochen werden die Christus, seiner Mutter und den Heiligen verliehenen
Titel: jedynowladca, Bohorodzica, cudotwórca; die religi#se Riten und Kultgegen-
stande bezeichnenden Begriffe: liturgija, cerkiew, krzest, apostol, antymis, chirotoni-
ja; Namen von Amtern und Kirchenfunktionen: archiepiskop, archijerej, archiman-
dryt(a), bielec, czerniec, djak, dydaskal, eksarch(a), eparchija, epis(z)kop,
(i)hum(i)en, jerej, jerodyjakon, jeromonach, krylos und kryfoszanin, logofet, metro-
polit(a), manastyr(z) und Derivate. An umgangssprachlichen Bezeichnungen wer-
den erwahnt: bat'ko, djaczyszcze, borys `Schwarzbrot'.
Die ostkirchlichen Ausdrucke in der polnischen Sprache des 16. Jahrhunderts
gliedern sich in drei chronologische Schichten:
1) alte, allgemeinslavische christliche Begriffe, deren Bedeutung sich im 16.
Jahrhundert zu verengen begann, z. B. cerkiew;
2) aus Russland entlehnte und die Orthodoxie betreffende Ausdrucke, die in
schwankenden phonetisch-morphologischen Formen notiert wurden, z. B. humien,
metropolita neben humion, mitropolit;
3) spezielle ostkirchliche Begriffe, die erst in der Uniertenpolemik im letzten
Viertel des 16. Jahrhunderts auftraten, z. B. chirotonija. Alle drei Gruppen verbin-
det die Etymologie (aus dem Griechischen) und trennt die Chronologie. Neben Ent-
lehnungen finden wir Lehnubersetzungen aus dem Griechischen, z. B. cudotwórca,
altrussische Wórter (czerniec) oder W#rter mit russischen Suffixen (djaczyszcze).
Die Uniertenpolemik der Orthodoxie mit dem Katholizismus verlief zum
grossen Teil in Polnisch; sie legte dem polnischen Leser neues Wortgut vor, das die
Begriffe und Einrichtungen des christlichen, russischen Ostens zum Ausdruck
brachte. Wir beobachten eine Polarisierung des religiÓsen Wortgutes, als eine
Reihe von Ausdrucken mit ihren aus der lateinischen Kultur ubernommenen
SŁOWNICTWO CERKIEWNE W POLSZCZYŹNIE XVI W. 14%
Synonymen konfrontiert wurde: ihumen -przeor, monaster - klasztor, archiepiskop
- arcybiskup. Von den hier vorgestellten Wórtern fand nur der Ausdruck cudo-
twórca aus der Ostkirche in die polnische Kirche Eingang, und zwar wurde er von
P. Skarga eingefuhrt.
lERZY REICHAN
p AN-KRAKÓW
WYRAZ "C#RKIEW" W GWARACH POLSKICH
:# Niniejszy referat jest drobnym przyczynkiem do obfitej literatury
#oświęconej ważnemu, starodawnemu, we wszystkich językach sło-
#ańskich znanemu wyrazowi cerkiew. Jest rzeczą ciekawą, że chociaż
#średniowieczu rozprzestrzenił się on w całej Słowiańszczyźnie w ogól-
#ym znaczeniu `świątynia lub instytucja kościelna ehrześcijańska', to w
#iekach późniejszych na terenie polskim ograniczył znaczenie do `świą-
Iynia lub instytucja kościelna obrządku wschodniego'. Dlatego też wyraz
acrkiew kojarzy się obecnie w świadomości przeciętnego Polaka ze
#owiańskim wschodem chrześcijańskim. Przychodzą na myśl cerkwie
: yjskie, białoruskie, ukraińskie. Myśli się też o cerkwi jako o insty-
llvcji kościelnej chrześcijańskiej obrządku wschodniego.
#=# Istnieje szereg hipotez dotyczących etymologii wyrazu, w ich obrębie
mś wiele wariantów. Nie jest celem niniejszego referatu szczegółowe
przedstawianie. Informacje te można znaleźć w odnośnej literatu-
#C, cytowanej w podstawowych słownikach etymologicznych języków
#owiańskichl. Na szczególną uwagę zasługuje tu opublikowany kilka lat
#thu artykuł L. Moszyńskiego, o którym będzie jeszcze mowaz. Jednak-
I#t trochę uwagi trzeba poświęcić etymologii i historu wyrazu, by na tym
II# współczesne fakty gwarowe stały się lepiej zrozumiałe.
g= Etymologowie odrzucili wywód L. Masinga wyprowadzający cerkiew
# łac. congregatio i G. Gunnarssona uznający za źródłosłów łac.
#silica3. Ostała się hipoteza grecko-romańska, według której punktem
# Np. F. S 1 a w s k i, Slownik etymologiczny języka polskiego, Kraków 1952
; M. V a s m e r, Rrrssisches etymologisches WBrterbuch, Bd. 1-3, Heidelberg
1958; P. S k o k, Etimologijski rjećnik hrvatskoga ili srpskoga jezika, Surioti-
#ó V. Putanec, Zagreb 1971 nn. ; V. K i p a r s k y, Die gemeinslavischen LehnwBr-
f##us dem Germanischen, "Annales Academiae Scientiarum Fennicae", 32(1934),
# (Helsinki) 1934.
# 2
L. M o s z y ń s k i Najstarsze zasięgi slowiahskich form obocznych *cóky ##
#(b)ky, w: Slor,ansko lezikoslo##e. Nahtigalo# zbornik ob stolemici ro#śtva,
# bljana 1977, s. 281-293.
` 3 Tamże, s. 282.
JERZY REICHAN
wyjścia jest grecki przymiotnik xve#axó5, zwłaszcza w postaci gwarowej
xv#txó5, pochodzący od wyrazu ó xveto5 `pan'. W III i IV w. po Chr.
używano tego przymiotnika również w postaci urzeczownikowionej
tó xv#taxóv `kościół' lub w połączeniu wyrazowym ó xv#taxó5 o#xo5.
Skomplikowaną drogę od źródłosłowu greckiego do powszechnie w Sło-
wiańszczyźnie znanych odpowiedników cerkiew, cerkwa, cirkev, cókva
i tylu innych przedstawił w bardzo przekonywający sposób L. Moszyński
we wspomnianym już artykule Najstarsze zasięgi słowiańskich form
obocznych *cóky ## *cir(b)ky, wydanym w r. 19774. Autor zebrał
i uporządkował wcześniejsze hipotezy, przy czym za punkt wyjścia swo-
ich dalszych dociekań przyjął pogląd R. Nahtigala. Ów uczony, zainspi-
rowany przez V. Kiparskiego, rozwinął i sformułował hipotezę, według
której wyraz cerkiew wszedł do języków słowiańskich dwiema różnymi
drogami: południowo-wschodnią i południowo-zachodnią, przy czym
punktem wyjścia dla obu był wyraz grecki zó xv##axóv.
Przyjrzyjmy się drodze południowo-wschodniej. Niektórzy uczeni,
wśród nich F. Sławski5, sądzą, że Słowianie w VI w. zapożyczyli wyraz
bezpośrednio od Greków. Inni natomiast, a wśród nich L. Moszyński, są
zdania, że wyraz przeszedł z języka greckiego do języka Gotów nad
Morzem Czarnym, w gockim przyjął hipotetyczną postać *kyrikó i do-
piero od Gotów zapożyczyli go Słowianie wschodni, u których przybrał
postać kóky, wchodząc do dawnych tematów na *-u, takich jak np.
svekry, buky6. Istnieje bardzo poważny argument za pośrednictwem
gockim. Są nimi wschodniosłowiańskie zapisy z XIII-XV w. KpbKbBb,
KpxBH, wynotowane przez Miklosicha i Srezniewskiego. Brak II pa-
latalizacji w tych formach w tak późnym średniowieczu daje dużo do
myślenia. Są to relikty stanu pradawnego. W zasadzie jednak forma
kóky uległa II palatalizacji przybierając postać cóky i w tej formie w VI w.
po Chr. przynieśli ją Słowianie na Bałkany.
Zapanowała tam niepodzielnie i w tekstach cyrylometodejskich utrwalo-
no ją w postaci I#p#xbi (połączenie pv- interpretować tu można tylko
jako *ó'). Postać có'ky, drogą misji Cyryla i Metodego, poszła na zachód
do Czech i Chorwacji. W przekształconej nieco formie utrwaliła się
w Chorwacji. Z terenu Czech jednak ustąpiła, zostawiając miejsce
4 Tamże.
5 Siawski, dz. eyt., t.1, s. 56.
6 M o s z y ń s k i, dz. cyt. , 284-289
WYKAZ "CERKIEW" W GWARACH POr:Sxrru # ci
innej formie, która za jakiś czas zaczęła się posuwać od południowego
zachodu.
I tu - idąc stsle za tokiem rozumowania L. Moszyńskiego - trzeba
powiedzieć parę zdań o drodze południowo-zachodniej. Pochodząca od
tego samego źródłosłowu greckiego staro-wysoko-niemiecka forma
kirihha, od której wywodzi się niemiecki wyraz Kirche, lub forma
starobawarska kirkó została zapożyczona do języków słowiańskich
na terenie słoweńsko-chorwackim. Po II palatalizacji przybrała postać
cirvky, przekształconą pod wpływem innych wyrazów w cervky. Wyraz
w tej postaci przyjął się w Czechach, skąd rozprzestrzenił się na Polskę,
Łużyce i tereny Połabian. Bardzo poważnym argumentem za odrębnoś-
cią drogi południowo-zachodniej omawianego wyrazu jest fakt, że w ję-
zyku czeskim, zachowującym powszechnie zgłoskotwórcze ó, nie mamy
formy cókev tylko cirkev, a w staroczeskim cierkev. Gdyby wyraz nie
przyszedł do Czech drogą południowo-zachodnią, tylko południowo-
-wschodnią, mielibyśmy w języku czeskim formę *crkev#.
W polskich zabytkach językowych z w. XIV i XV, jak poświadcza
to obfitymi cytatami Słownik staropolski, wyraz cerkiew miał dwa
znaczenia: l. `świątynia, kościół, templum, ecclesia' i 2. `kościół (jako
instytucja), ecclesia, fidelium communitas's. Cerkiew zatem oznaczała
wszelki kościół, a więc też katolicki. Czytamy w Psałterzu floriańskim
(przełom w. XIV i XV): Posrzod czerekwe chwalicz cze b d, Po-
znai#... prawd# twoi# w czyerekwi; u Suleda (w drugiej#połowie
XV w.): Mi laroslaw bozym przerzenym swanthey gneznenskey cirekwe
(ecclesiae) arcibiskvb; w Rozmyślaniu o żywocie Pana Jezusa (ok.
r.1500): Na tej skale ustawię cerkiew moję.
Słownik polszczyzny XVI wieku cytuje z M. Reja: abyJmy w Cer-
kwi Bożey tym ięzykiem mowili (kthoremuby wjzyJcy zrozumieli)
(M. Rej, Postylla A 6v); z J. Kochanowskiego: WJzyJcy [...] ku czći
panu weJolo krzykniećie) (. . .) A nawiedzćie iego cerkiew zlot# (J. Ko-
chanowski Ps 149)9. Ale już w XVI w. dokonał się przełom: ws ółistnie-
jący od kilku wieków obok cerkwi wyraz kościól odniósł z p cięstwo
# Przedstawiony wyżej zarys wywodu etymologicznego nie podaje całej
#gumentacji którą przytacza L. Moszyński w cytowanym kilkakrotnie artykule.
s Słownikstaropolski, red. nacz. S. Urbańczyk, t.1, Warszawa 1953, s. 218-219.
9 Słownik polszczyzny XVI wieku, t. 3, Wroctaw-Warszawa-Kraków 1966,
s.159-160.
152 JERZY REICHAN
i utrwalił się jako jedyna nazwa `katolickiej świątyni i instytucji kościel-
nej'. Natomiast wyraz cerkiew zaczął oznaczać dla Polaków `świątynię
oraz instytucję kościelną prawosławną lub wschodnich obrządków kato-
lickich'to.
Nawiasem wspomnę, że ciekawa, choć odmienna repartycja ustaliła
się i dotrwała do dziś na terenie Czech i Słowacji: czeskie kostel i sło-
wackie kostol oznaczają tam `świątynię katolicką', natomiast wyraz cir-
kev - `katolicką instytucję kościelną'.
Wspomniałem poprzednio, że czeska forma z -#r- (-ir-) rozpo-
powszechniła się po przyjęciu chrześcijaństwa na terenie lechickim
i łużyckim. Podobnie jak w innych tematach na dawne *-u forma mia-
nownikowa na -y ustąpiła miejsca formie biernikowej na -ew. Tak więc
w miejsce dawnych mianowników: xorQgy, buky, cir#ky pojawiły się
nowe, powstałe z pierwotnych bierników: xorQgev, bukev, cirkev.
Resztki dawnej formy na -y udało się jeszcze znaleźć w zabytkach
staropolskich. Znalazł ją W. Taszycki w XIII-wiecznym zapisie nazwy
miejscowej Domaniewa cyrkill. Drugi zapis tego typu, tym razem
w postaei fonetycznej cerki przytacza Słownik staropolski.
Okazało się też, że ta pradawna postać wyrazu utrzymała się u Sło-
wińców nad brzegami Bałtyku. Przeszło 100 lat temu notował ją tam
A. Hilferdingl2, kilkadziesiąt lat później F. Lorentzl3. Co ciekawe
wyraz wystąpił tam w swym dawnym, pierwotnym ogólnym znaczeniu
`kościół, dom Boży' a także `nabożeństwo', nie wiązał się wcale z
chrześcijańskim Wschodem. Znajdujemy u F. Lorentza następujące cy-
taty: Smwt3iriskw cerk'i; 3is u nas ńe ie cer#i (`dziś u nas nie ma nabo-
żeństwa')14. Wcześniej jeszcze A. Hilferding zapisywał: Tako 'na veznie`
no dzecą z ksqdzą a idzeta v cerki; Stól#m jest to bardzo mocni chlop, teń
mog vszetko zvarcec, ten bel v sztance# t4 cerkji zvarcec(## `w stanie')ls.
lo O tym np. Slawski, dz. cyt., t. 3, s. 56.
11 W. T a s z y c k i, Stpol. cyrki eerkiew', w: Sbornik w czest na prof. L. Mile-
acz (...], Sofia 1933, s. 253-254. Przedruk w: W. Taszycki, Rozprawy i studia
polonistyczne, t. 3, Wroclaw-Kraków-Warszawa 1965, s. 102-103. Por. też
rec. K. Nitscha, "Język Polski",19 (1934) 52-53.
lz A. H i 1 f e r d i n g, Ostatki Slavjan na juźnom beregu Baltijskago morja, Pe-
tersburg 1862:
13 F. L o r e n t z, Slovinzisches W#rterbuch, t. 1 i 2, Petersburg 1908, 1912;
t e n ¿ e, Pomoranrsches Wórterbuch, Berlin 1958 -.
14 L o r e n t z, Pomoranrsches, t.1, s. 88.
WYKAZ "CERKIEW" W GWARACH POLSKICH 153
Wyraz cenki ulegał u Słowińców pewnej ewolucji formalnej: obok
cerk'i notował tam też F. Lorentz inne formy mianownika, a mia-
nowicie: cerkwi, cerka, cerkiew i cerkwial6. A zatem tendencje do
ewolucji od pierwotnego cir#ky do cerkiew, żywe u innych Słowian kil-
ka wieków wcześniej, trwały jeszcze u Słowińców w XIX i XX w. Moż-
na więc stwierdzić, że słowińska forma cerk'i jest archaizmem formal-
nym i znaczeniowym.
Przejdźmy teraz do materiału z wszystkich polskich dialektów, który
zebrano w krakowskim Zakładzie Dialektologii Polskiej Instytutu
Języka Polskiego PAN jako podstawę Słownika gwar polskich. Jak się
okazuje, materiału tego nie ma zbyt dużo, zaledwie kilkadziesiąt
kartek. Zapisy pochodzą w większości z terenu Małopolski bez jej połu-
dniowo-zachodniej części, z Podlasia, Mazowsza i od ludnośei polskiej
z terenu zachodnich republik ZSRR (Litwy, Białorusi, Ukrainy). Poza
tym kilka jeszcze zapisów z tych graniczących z Małopolską obszarów
Wielkopolski, które przed I wojną światową należały do zaboru rosyj-
skiego. Zupełnie odosobnione są pozostałe 3 relacje pochodzące: jedna
z Góry Świętej Anny na Śląsku Opolskim, druga - z Podróżnej pod
Złotowem, trzecia - z Mazur i Warmii. W całym tym materiale występu-
je tylko jedno znaczenie: `świątynia greckokatolicka lub prawo-
sławna'. Istotne jest to, że nigdzie w gwarach, z wyjątkiem omówionego
już poprzednio dialektu słowińskiego i częściowo północnokaszubskiego,
nie wystąpiło znaczenie ogólne `kościół'. Jest rzeczą znamienną,
że w niemal wszystkich źródłach gwarowych południowo-zachodniej
Małopolski, Śląska i Pomorza - a należy zaznaczyć, że są to źródła
ls H i 1 fe r d i n g, dz. cyt. , s. 107, 99. Należy zamaczyć, ie Slowińc b li
ewangelikami, wyraz cerki zatem oznaczal u nich `świątynię ewangelicką'. y y
16 L o r e n t z Pomoranuches, t. 1 s. 88. Tamże na s. 86 w tym samym zna-
#eniu: cer#ev z Jastarni na Pólwyspie Helskim. Także S. Ramult podaje w swoim
Sfowniku języka pomorskiego (Kraków 1893) na s.17: cerćev `cerkiew' i cerkvjó `cer-
hiew, kościól'. S. Ramułt nie daje bliższej lokalizacji terenowej swoich zapisów,
wiadomo jednak, że zbieral materialy na środkowych Kaszubach. Objaśnienie
maczeniowe Ramułta "`cerkiew"' nie odnosi się zapewne do `świątyni obrządku
#chod iokrześcijańskiego'. Nb. wyraz cerkwi,szcze, podany też w Sfowniku,
j o "1) kościelisko; miejsce na którym stała cerkiew, 2) cmentarzysko,
#entarz (zwłaszcza protestancki; katolicy używają wyrazu smątór)". Skoro zatem
#'# # P oznacza `cmentarz protestancki', to i cerkiew za ewne też ma znaczenie
ś# rotestancka'.
JERZY REICHAN
bardzo obfite - wyraz cerkiew w ogóle nie występujel#. Nie ma tego
wyrazu np. M. Kucała w swoim Porównawczym słowniku trzech wsi
ma#opolskichls.
Na uwagę zasługuje też budowa morfologiczna wyrazu. W gwarach
polskich występują 3 podstawowe postacie morfologiczne: cerkiew,
cerkwa i cerkwia. Raz pod Włoszczową zapisano cere;#'aly, co jest za-
pewne wykolejeniem formy cerkwia. Tego typu postacie są też znane
i w innych językach słowiańskich. Nie są też czymś wyjątkowym w gwa-
rach polskich, gdzie np. obok bukiew występuje bukwia2o, obok chorą-
giew - forma chorągwia2l. Tego typu oboczność występuje też w wyra-
zach nie należących do tematów na dawne *-u, np. brzytew ## brzytwia ##
brzytwa; brukiew ## brukwa ## brukwiazz. Występowanie zatem w gwa-
rach polskich oboczności cerkiew ## cerkwa ## cerkwia nie żasługiwałoby
na specjalną uwagę, gdyby nie dość charakterystyczny i znaczący za-
sięg terytorialny poszczególnych form. Po naniesieniu na mapę ma-
teriału okazało się, że na wschodzie polskiego obszaru językowego,
a więc tu (w Rzeszowskiem, na Lubelszczyźnie i na Podlasiu), gdzie
gwary polskie graniczą z ruskimi, zanotowano postacie cerkwa, cerkwia.
Podobny stan w mowie Polaków zaobserwowano na terenie ZSRR.
Z kolei, gdy się na terenach etnicznie polskich oddalamy od wschodniej
granicy językowej i posuwamy ku centrum obszaru, coraz rzadziej sty-
kamy się z formami na -wia czy -wa, częściej pojawia się forma na -ew,
tj. cerkiew. Nie dziwi na pograniczu ukraińskim forma cerkwa, skoro
w gwarach ukraińskich w Rzeszowskiem, na Lubelszczyźnie oraz poza
## Por. Sfownik gwar polskich. Źródfa, pod kierunkiem M. Karasia, Wrocław-
-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1977. W wielu spośród podanych tam słowników,
nawet bardzo obszernych, opracowanych przez autochtonów, brak wyrazu cerkiew.
## M. K u c a t a, Porównawczy słownik trzech wsi mafopofskich, Wrocław
1957.
#9 Por. Wykaz materiału gwarowego, pkt III. Prof. M. Karpluk wyraziła
przypuszczenie, że może jest to relikt staropolski. Por. stp. formę gen. sg. cerekwie.
2o Por. M. M a ł e c k i i K. N i t s c h, Atlas językowy polskiego Podkarpacia,
Kraków 1934, mapa nr 317.
21 Por. kartotekę Sfownika gwar pofskich Instytutu Języka Polskiego PAN
w Krakowie.
zz Por. Sfownik gwarpolskich, t. 2, z. 3 i t. 3, z.1, pod kierunkiem J. Reichana,
Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk#.ódź (w druku) i Mafy atfas gwar polskich,
t. 7, mapa nr 350, pod kierunkiem M. Karasia, Wrocław-Warszawa-Kraków 1964.
WYKAZ "CERKIEW" W GWARACH POLSKICH 155
granicami państwa, w gwarach zachodniej Ukrainy występuje nazwa
cerkwa (qepxaa, qep xaa)23. Jeśli zaś idzie o notowaną w gwarach pols-
kich formę cerkwia, to mogła ona powstać już na gruncie polskim przez
analogię do wahań typu brzytwa ## brzytwia, brukwa ## brukwia. Warto
też zwrócić uwagę na to, że formy brukwa ## brukwia są znane - podob-
nie jak cerkwa ## cerkwia - na pograniczu ruskim, podczas gdy brukiew
występuje na dużych obszarach w Polsce centralnej i zachodniejz4.
W świetle przytoczonych faktów zapożyczenie formy cerkwa z gwar
ruskich do wschodniopolskich oraz późniejsze utworzenie formy cerkwia
nie może budzić wątpliwości.
Postać z -ew, a więc cerkiew, notowano na całym terytorium, ale
przede wszystkim na obszarach bardziej oddalonych od wschodniej
granicy językowej: w północnej Małopolsce, na Mazowszu, we wschod-
niej Wielkopolsce i w kilku jeszcze innych wsiach poza tym terenem.
Ponieważ forma ta jest identyczna z postacią znaną w polskim języku
literackim i ma to samo znaczenie, nasuwa się przypuszczenie, że
przetrwała ona w gwarach od okresu staropolskiego, podobnie jak to
miało miejsce w języku literackim. Można jednak nabrać pewnych wąt-
pliwości co do prawidłowości takiego rozumowania, jeżeli weźmie się
pod uwagę następujące fakty:
1) większość zapisów pochodzi z byłego zaboru rosyjskiego i z tych
okolic dawnego zaboru austriackiego, które nie były zbyt odległe
od ukraińskiej granicy językowej ;
2) zupełnie sporadycznie zapisywano wyraz w zachodniej części byłe-
go zaboru austriackiego i w byłym zaborze pruskim;
3) cerkiew prawosławna lub greckokatolicka nie była nigdy znana
w Polsce zachodniej, a przed okresem zaborów także w Polsce cen-
tralnej ;
4) ludność wiejska prowadziła osiadły, nieruchliwy tryb życia;
duży jej proeent stanowili analfabeci; w tej sytuacji wpływ polskiego ję-
zyka kulturalnego musiał być dość ograniczony. Jeżeli były jakieś wpły-
wy, to dotyczyły one przeważnie dziedzin życia ważnych dla wsi.
Cerkwie prawosławne i greckokatolickie nie mogły budzić żywszego
zainteresowania u ludności oddalonej o setki kilometrów od terytorium
# Por. Studia nad diafektofogią ukrairiską i polską (z materiafów b. katedry ję-
zyków ruskich UJ), opracował do druku M. Karaś, "Zeszyty Naukowe UJ",
CCCL#VI Prace Językoznawcze,1975, z. 44, s.110, pozycja 814.
24 Por. Mały atfas gwarpofskich, tom 7, mapa nr 350.
JERZY REICHAN
ruskiego, np. u Ślązaków czy Wielkopolan. Mowa tu, rzecz jasna, o sy-
tuacji panującej w wiekach ubiegłych! Wtedy to wyraz cerkiew został
chyba w wielu gwarach zupełnie zapomniany.
Rozmawiałem z autochtonem, mgr S. Misiaszkiem, pochodzącym
z okolic Dąbrowy Tarnowskiej. Twierdził, że jego ojciec poznał wyraz
cerkiew przy okazji wyjazdów na tereny zamieszkiwane przez Łemków.
Nie było takich kontaktów we wsi Więciórka pod Myślenicami, skoro
autor słownika tej wsi, M. Kucała, nie podaje wyrazu cerkiew ani w sło-
wniku, ani nawet w wykazie wyrazów ogólnopolskich nie znanych
w Więciórce#.
W świetle powyższych rozważań nasuwa się przypuszczenie, że
wyraz cerkiew w wielu gwarach Polski zachodniej i centralnej w ogóle
zaginął, a częściowo odżył dopiero w w. XIX na terenie byłego zaboru
rosyjskiego, tj. na tym obszarze, na którym-różni funkcjonariusze cars-
cy, będący Rosjanami wyznania prawosławnego, mieli swoje cerkwie
w ważniejszych miastach. Ludność wiejska najbliższych okolic wiedziała
o tym i słyszała, że te świątynie prawosławne były przez polskich miesz-
czan określane nazwą cerkiew, przez Rosjan - formą r;epkob. Istnienie
desygnatu podtrzymywało nazwę lub nawet przywracało ją z powrotem
do istnienia. Tak było zapewne na terenie zaboru rosyjskiego, na jego
pograniczach i w części zaboru austriackiego.
Można przypuszczać, że na pozostałych, dalej na zachód położonych
óbszarach wyraz cerkiew był:
1) albo całkiem nie znany;
2) albo znany, lecz rzadko używany;
3) albo, wreszcie, znany tylko przez niektóre osoby.
Wskazane byłoby przeprowadzenie badań dla wyjaśnienia tej sprawy.
Zatem dzieje wyrazu cerkiew w polskim języku ująć można w na-
stępujące punkty:
1" Wyraz przychodzi do Polski z Czech wraz z przyjęciem chrześci-
j ańśtwa ;
2" Do w. XVI trwa w polszczyźnie literackiej w ogólnym znaczeniu
`kościół chrześcijański, a więc też katolicki, i to tak świątynia, jak
i instytucj a' ;
3o Od w. XVI w polszczyźnie literackiej oznacza tylko `cerkiew
greckokatolicką lub prawosławną jako świątynię i instytucję';
zs K u c a ł a, dz. cyt. , s. 296.
WYKAZ "CERKIEW" W GWARACH POLSKICH IS%
4o W dialekcie słowińskim do w. XX utrzymuje się znaczenie pier-
wotne i postać cerk'i;
5" W gwarach Polski wschodniej forma cerkwa zostaje zapożyczona
z sąsiednich gwar ukraińskich, cerkwia zaś jest utworzona na wzór
analogicznych formacj i ;
6o Na terenach byłego zaboru rosyjskiego utrzymuje się lub ożywa
na nowo wyraz w postaci cerkiew, współistniejąc we wschodniej części
tego obszaru z formami cerkwia i cerkwa.
A zatem w s c h o d n i, grecki wyraz 'có xveiaxóv zapożyczony przez
Germanów, zostaje następnie przyswojony przez Słowian w Słowenii
i Chorwacji. Stamtąd z chrześcijaństwem już w postaci cirvky prze-
dostaje się do Czech i od z a c h o d u wkracza do Polski. W XVI w. zani-
ka jego znaczenie pierwotne, wykształca się nowe, wyspecjalizowane,
które trwa do dziś w języku literackim. Gwary zaś polskie zawdzięczają
formę cerkwa, cerkwia, a nawet cerkiew oraz znaczenie `świątynia
greckokatolicka lub prawosławna' wpływom językowym i kulturowym
Słowianwschodnich.
WYKAZ MATERIAŁU
UWAGI WsTĘPNE
Kolejno podaje się: 1) zapis gwarowy wyrazu, 2) znaczenie wyrazu zanotowane
w danej miejscowości, 3) nazwę miejscowości, w której wyraz zapisano, 4) nazwę
większego miasta, w pobliżu którego znajduje się ta miejscowość (podane przy
lokalizacjach cyfry oznaczają numery punktów na załączonej do artykułu mapic,
na której nie uwzględniono jednak zróżnicowania fonetycznego wyrazów),
5) źródło, z którego wypisano wyraz. Jeżeli zamiast źródła podano skrót rp, oznacza
to, że przytoczony materiał pochodzi ze źródła rękopiśmiennego, nie opublikowane-
go jeszcze które się znajduje w Zakładzie Dialektologii Polskiej Instytutu Języka
Polskiego PAN w Krakowie. Materiał ten będzie opublikowany z czasem w kolej-
nym zeszycie Słownika gwar polskich. Skrót nzn. oznacza: nie podano znaczenia.
I. FORMA "CERKIEW"
Ś 1 ą s k: cerkef, gen. sg. -kf'y, `świątynia greckokatolicka', Góra Św. Anny
(34, Strzelce Opolskie) OIW 18.
JERZY REICHAN
M a ł o p o 1 s k a: p ##ó#ruskrr cyr>t'ef Dursztyn (38, Nowy Targ) ZNUJ
CCLXXVIII 25; cyifæef `ts.' Sułoszowa (35, Olkusz) RŁTN XXI 143; cerkiew,
w guray m#ozno #esce sp#otkać cerkve `ts. ' Samocice (36, Dąbrowa Tarnowska)
rp; cerkef `ts.' Ruski Bród (26, Końskie) RŁTN XXI 143; cyrkef (prawostawna),
gen. sg. cyrkfi, loc. sg. #o cyrkfi; gen. pl. cyrkfuf, Rudy (20, Puławy) StFil III 39,
51; cyrkef `ts.' Jasionna (22, Radom) RŁTN XXI 143; cerkev ## cerkva ## cerkóa
(nzn) okolica Tarnobrzega (31) RWF VIII 122; cerkeff Xełme vi#ofem, cyrfćef to
ruski kośćuf `świątynia prawosławna lub greckokatolicka' Giełczew (28, Krasnystaw)
rp; cerJeif`świątynia prawosławna' Wiszniów (29, Hrubieszów) rp.
W i e 1 u ń s k i e: To by#a cyr#ef ruska `świątynia prawosławna' Przedmość
(24, Wieluń) rp.
Ł ę c z y c k i e: cyrleef ## cerkef gen. sg. -i, f cyrkfach ty'ś śe ve vo#ne ńe #otpro-
#a#o.ů Xo3i#y do cyrkfi śe modlić `kościół prawostawny' Domaniewek (12, Łęczyca)
PJPAN XXXIII 87.
Ł u k o w s k i e i P o d 1 a s i e: cerkef ## cyrkef `świątynia prawosławna' Budziska
(16, Łuków) rp; cerleef (nzn) Polskowola (14, Radzyń Podlaski) RS XIV 171;
cyr#ef, gen. pl. cyrkf'i, dat. pl. cyrkf'am; Jak ten 'cośćuf na cyrkefzarńyriif'i, to ta#e
gafufJei rogif'i, pravosfavne otpusty Huszcza (18, Biała Podlaska) rp.
M a z o w s z e: cyrkef ## cerkfa `świątynia prawosławna' Ułęż Górny (13, Garwo-
lin) rp; cerkef, gen. sg. -k;ti, te Ruske Xo3ifi do cerkXóf (nzn) Wiśniewo (9, Ostro-
łęka) rp oraz Adamowo (8, Mława) rp.
S u w a 1 s z c z y z n a: cerieef to ruska byfa (nzn) Bilwinowo (5, Suwałki) rp.
W a r m i a i M a z u r y: cerkiew ## rzadsze cerkwa (nzn) Warmia i Mazury (6) PF
XXII 239.
W i e 1 k o p o 1 s k a: cyr/ref, gen. sg. cyrkvi, io tyź roz na varće zaspo#ym i mrie
ześli ale po#e3o#ym źe by#ym na drugi struńe cyrki;i `kościół prawosławny'
Kramsk (11, Konin) rp.
Z ł o t o w s k i e: ceriief, gen. sg. cerkvi `kościół prawosławny' Podrbżna (7, Zło-
tów). W. Brzeziński, Słownictwo krajniackie, t. I A-G, Wrodaw-Warszawa-
-Kraków-Gdańsk#,ódź 1982, s. 59.
K a s z u b y: cerEev, gen. sg. -kvje ## ćerkvjó `cerkiew [?] kościół' Kaszuby środko-
we (3) Ram 17; cer#ev, gen. sg. -kve Jastarnia (2, Wejherowo) LPW I 86.
S ł o w i ń c y i sąsiednie dialekty kaszubskie ( 1) : cer#ev, gen. sg. -kve `kościół,
dom Boży' oraz `nabożeństwo' Słowińcy oraz dialekty główczycki i cecenowski
LPW I 86; cf. oboczne formy: cerkwia, cerki, cerkwi, cerka.
II. FORMA "CERKWIA"
M a ł o p o I s k a: cerkf'& `kościół ruski' Lichwin (37, Tarnów) rp; cerkf'&, gen.
sg. cerkf'e `cerkiew' Zagoreyce (33, Miechów) RŁTN XXI 143; cerkva ## cerkvd ##
cerkev (nzn) okolica Tarnobrzega (31) RWF VIII 122; cyrkfa `cerkiew' Kichary Nowe
(32, Sandomierz) RŁTN XXI 143; cerkf'a be#a v Rosy#i eerkiew'Wilków (27, Kielce)
rp; cyrkJ' !,u `cerkiew' Opatkowice (21, Kozienice) RŁTN XXI 143; cyrkva, gen. sg.
WYKAZ "CERKIEW" W GWARACH POLSKICH
cyrkvi `świątynia prawosławna' Jarczów (30, Tomaszów Lubelski) rp.
P o d I a s i e: cerkva `kościół prawostawny' Łomazy (17, Biała Podlaska) rp.
S u w a 1 s z c z y z n a: f Karol'ihe jest cerkva `cerkiew' Degucie (4, Suwałki) rp.
K a s z u b y środkowe (3): cerkvjó, gen. sg. jg ## cerćev `cerkiew, kościół [?)'
Ram 17.
S ł o w i ń c y (1): cerkva, gen. sg.-e `kościół, dom Boży' oraz `nabożeństwo' LPW
I 88; cf. oboczne formy: eerkiew, cerki, cerkwi, cerka.
Polacy z dawnych K r e s ó w W s c h o d n i c h: cerkwia `cerkiew' okolice Droho-
bycza (Lwów, ZSRR) Zb I 64; C#erkva `cerkiew' Łopatowszczyzna (Wilno, ZSRR)
PJPAN LXI 128.
III. FORMA "CERECHWIA"
M a ł o p o 1 s k a: cerexf a, loc. sg. cereXfi (mn) Lgota Gawronna (25, Włoszczo-
wa) rp.
IV. FORMA "CERKWA"
M a ł o p o 1 s k a pn : cyrkfa byfa w ł,asku, f cyrkfax śe otpravo `cerkiew' Mogilno
(23, Łask) RŁTN XXI 143.
Włodawskie, Łukowskie i Podlasie: tam je rńejsce, 3e stata cerkva
(mn) Horodyszcze (19, Włodawa) rp; cyrkfa `świątynia prawosławna' Wola
Okrzejska (15, Łuków) rp; cerkfa `cerkiew' Budy (10, Bielsk Podlaski).
M a z o w s z e pd-wsch: cerkfa ## cyrkef `świątynia prawoslawna' Ułęż Górny
(13, Garwolin) rp; poza tym notowano formy cerkfa, cerkfa i cyrkfa w szeregu
innych wsi dawnego powiatu garwolińskiego.
W a r m i a i M a z u r y: rzadsze cerkwa ## cerkiew (nzn) Warmia, Mazury (6) PF
XXII 239.
Polacy z dawnych K r e s ó w W s c h o d n i c h: cerkwa `cerkiew' okolica Kamień-
ca Podolskiego (ZSRR) Roczn XLI 188; cerkva, gen. sg. -ve `cerkiew' Duliby pod
Buczaczem (Tarnopol, ZSRR) RŁTN III 57; cerkva `cerkiew' Stara Huta pod
Buczaczem (Tarnopol, ZSRR) rp; cyrkva (nzn) Milno pod Brodami (Lwów, ZSRR)
RŁTN IV 11.
V. FORMA "CERKI"
S ł o w i ń c y (1): cer#i, gen. sg. -kve, Smuf3ihskw ceri<i. Ma śfa do Główćac do
cerkve. 3iś #u nas rie #e cer#i `kościół, dom Boży' oraz `nabożeństwo', (cf. też
przypis 15) LPW I 88; Tako jidże ksodz s nim v cerki Gardna Wielka (wieś sło-
wińska) Hilf 90; cf. też s. 99 i 107 oraz oboczne formy: cerkiew, cerkwia, cerkwi,
cerka.
160
JERZY REICHAN
VI. FORMA "CERKWI"
S 1 o w i ń c y (1): cerkvi, gen. sg. -e (znaezenie jak wyżej) LPW I 88; cf. oboczne
formy: cerkiew, cerkwia, cerki, cerka.
VII. FORMA "CERKA"
S I o w i ń c y (1): cerka, gen. sg. -/ri (znaczenie jak wyżej) LPW I 88; cf.
oboczne formy: cerkiew, cerkwia, cerki, cerkwi.
1,# #
cr
. , t~,
\ r# "' ^
" #r
"^... # #,.. #,. # #r1
O1
4 #
5Q j
a#r#. Q
#u Y--#
0##
23 r0 is/
Q22 m
24Q
1 R # i c ha n # "#y, # #"' ##""
CERKIEW I FORMY POKREWNE #
W GWARACH POLSKICH r1 Q# t
Q urkkw Z #1 '# 1v ## 1
urkwir
unchwii
/ urkwa
0 urkwi
C#rkł Cytq aznurłjł n#ryy mkjuwroló. m!. Wyku m#hri#N.
0# `
r "#
lERZY REICHAN161
WYKAZ SKRbTbW
Hilf - A. H i I f e r d i n g Ostatki Slavjan na juźnom bereg<<
Baltijskago morja,Petersburg 1862.
LPW - F. L o r e n t z, F. H i n z e, Pomoranisches W#rterbuch,
Berlin 1958-.
OlW - R.O 1e s c h,Der Wortschatz der polnischen Mundart von
Sankt Annaberg, Berlin 1958.
PF XXII 159-289 - J.C h I u d z i ń s k a - $ w i ą t e e k a,Budowa slowotwórcza
rzeczowników w gwarach Warmu i Mazur, Prace Filolo-
giczne,Warszawa 1972.
PJPAN - Prace Językoznawcze Polskiej Akademii Nauk
PJPAN XXXIII - M. S z y m cz a k, Slownik gwary Domaniewka w powiecie
lęczyckim. Część 1: A-E, Wrocław-Warszawa-Kraków
1962.
PJPAN LXI - A. A. Z d a n i u k i e w i c z, Gwara Łopatowszczyzny.
Fonetyka,fleksja,slownictwo,Wroclaw-Warszawa-Kra-
ków 1972.
Ram - S.R a m u ł t,Slownik języka pomorskiego,czyli kaszub-
skiego,Kraków 1893.
RLTN - Rozprawy Komisji Językowej.Wydawnictwo Łódzkiego
Towarzystwa Naukowego.
Rł.TN III 31-76 - S.H r a b e c,O polskiej gwarze wsi Duliby w b.powiecie
buczackim,Lódź 1955.
RŁTN IV 5-#1 - K.D e j n a,Gwara Milna,ł.ódź 1956.
#.TN XXI 135-200 - K. D e j n a,Slownictwo gwarowe z terenu wojewódzlw
- kieleckiego i tódzkiego (GD),ł,ódź 1975.
Roczn 178-259 - A. K r e m e r,Sfowniczek prowincjonalizmów podolskich
ulożony w Kamieńcu Podolskim w r.l863,"Rocznik ces.-
-król. Towarzystwa Naukowego Krakowskiego", 1870
(Kraków).
RSXIVlS7-12 - Z. Stieber i W. Kuraszkiewicz [recenzja),
H. F r i e d r i c h, Studia nadnosowościq w gwarach
Mazowsza,"Rocznik Slawistyczny",1938(Kraków).
RWF VIII 70-179 - Sz.M a t u s i a k,Gwara lasowska w okolicy Tarnobrze a.
Studium dialektologiczne,Rozprawy (i Sprawozdania z Po-
siedzeń) Wydzialu Filologicznego Akademii Umiejętności,
Kraków 1880.
StFil III 8#0 - L.M o s z y ń s k i,Szkic monograficzny gwary wsi Rudv.
powiat Putawy Studia z Filologii Polskiej i Słowiańskirj.
Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk,Warszawa 195X.
Zb I 57-7g P. P a r y 1a k,Prowincjonalizmy mowy polskiej w Dr-<#-
WYRAZ "CERKIEW" W GWARACH POLSKICH
hobyczu i jego okolicach zestawione i porównane z j#,-i-
kiem ruskim, staropolskim i narzeczem kaszubskim, 7I,icir
Wiadomości do Antropologu Krajowej wydawany st;ira-
niem Komisji Antropologicznej Akademii Umiejętnośei.
Kraków 1877.
ZNUJ CCLXXVIII - J. B u b a k, Spiskie teksty gwarowe z obszaru Polski.
"Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskie#uůů,
Warszawa-Kraków 1972.
DER AUSDRUCK "CERKIEW" IN POLNISCHEN DIALEKTEN
Zusammenfassung
Der griechische Ausdruck ió xvp#axóv `Kirche' gelangte durch germanische
Vermittlung im 6. Jahrhundert n. Chr. zu den in Slowenien und Kroatie# lebenden
Slawen. Mit dem Christentum gelangt er in der bereits veranderten Form cirvky
nach Bóhmen und vom Westen her auch nach Polen. Das Wort bedeutet sowohl
das Kirchengebaude, das Gotteshaus, als auch die Kirche als Institution, und
diese Bedeutungen beziehen sich auf Gebiet Polens bis ins 16. Jahrhundert auch auf
die rómisch-katholische Kirehe. Dann verschwindet aber die weitergefasste
Urbedeutung, und der Ausdruck bedeutet nun die orthodoxe oder die griechisch-
katholische Kirche, was bis heute in der Literatursprache der Fall ist.
Den oben erwahnten griechischen Ausdruck entlehnten - ebenfalls durch ger-
manische Vermittlung - die Ost- und Sudostslawen. Bei ihnen existiert er bis heute
im Sinne des christlichen Gotteshauses 6stlichen Ritus und der christlichen Kirchen-
organisation dieses Ritus. In ukrainischen Dialekten entsteht die Forni cerkwa, die
von dort in die ostpolnischen Dialekte eindringt. Schon auf polnischem Boden ent-
steht die Form cerkwia, die unter dem Einfluss von Parallelen des Typs bukwa ##
bukwia und brzytwa ## brzytwia entstand. In den ubrigen polnischen Dialekten ist
der altpolnische Ausdruck cerkiew hóchstwahrscheinlich verlorengegangen, da
ihn die dialektologischen Quellen aus Westpolen nicht verzeichnen (mit Ausnahme
der Kaschuben und Slowinzen, wo sogar die Existenz der archaischen Form cerki
festgestellt wurde). Die Form cerkiew ## cerkwa wurde dagegen oft in den Dialekten
des ehemaligen russischen Teilungsgebietes (KongreDpolen, nach 1815) und angren-
zender Gegenden notiert, was davon zeugt, dass dieses Wort dort im 19. Jahrhun-
dert aus dem Russischen ubernommen wurde.
LESZEK MOSZYŃSKI
UNIWERSYTET GDAŃSKI
POLSKIE OKREŚLENIA TRZECH NIEDZIEL
POPRZEDZAJĄCYCH WIELKI POST
DOMINICA SEPTUAGESIMA, SEXAGESIMA I QUINQUAGESIMA
Przedmiotem rozważań są występujące w Polsce określenia trzech
niedziel poprzedzających okres Wielkiego Postu, nazywanych w liturgu
łacińskiej dominica septuagesima, sexagesima i quinquagesima. W okre-
sie nowopolskim ustaliły się określenia następujące: dominica septuage-
sima - niedziela starozapustna, dominica sexagesima - niedziela mięso-
pustna, dominica quinquagesima - niedziela znpustna. Terminologia ta
z punktu widzenia polskiego słowotwórstwa jest nietypowa, a tym sa-
mym zasługująca na bliższe przeanalizowanie.
Najszerzej poza polszczyzną znany jest termin mięsopust, od niego
więc trzeba zacząć.
Mięsopust jest z pochodzenia wyrazem staro-cerkiewno-słowiańskim
(męsopustv), występuje już w tekstach kanonu (np. w Kodeksie Asse-
maniego)#, nie ma jednak pewności, czy jest pochodzenia cyrylometo-
dejskiego, macedońskiego, czy włączony został do tekstów scs. na Mo-
rawach. W najstarszych tekstach ma dwa znaczenia:1. oznacza przedo-
statnią niedzielę przed Wielkim Postem (dominica sexagesima); 2. okres
postu. Przejrzysta budowa słowotwórcza (męso-pu.stv) wcale nie uła-
twia rozwiązania problemu jego pochodzenia, bo nie jest to typowe zło-
żenie scs.3 Oddaje wartość semantyczną gr. # &nóx#EwS; xv##ax# z#G
a.nóx#Eui, ale nie naśladuje pod względem formalnym4. Dlatego np.
1 J. K u rz, Evangeliar Assemanuv, Kodex Vatikansky 3. slovansky, dil
Praha 1955.
2 Por. Slovnikjazyka staroslovenskeho, Praha 1958 i nn., t. 2, s. 264.
3 Por. np: L. M o s z y ń s k i, Rzeczowniki zlożone Synajskiego Paterykn
na tle zlożerź kanonu staro-cerkiewno-slowiariskiego, "Slovo", 24, [Zagreb) 1974.
s. 109-124; także: P. M. I# E g T JI H H, .l JCKCHKB CTBJ)OCJlBBXHCKO1'O a3blKń, MOCKBli
1977, s.18#284.
4 V. J a g i æ, Entstehungsgeschichte der kirchenslavischen Sprache, Berlin
1913, s. 300 pierwszy zwrócił uwagę na odpowiedniki leksykalne 'anóxeeui5 -
LESZEK MOSZYŃSKI
P. SkokS uważa go raz za kalkę włoskiego carnelasciale (III 83), co jecl-
nak ze względu na czas pojawienia się w tekstach scs. nie da się utriy-
mać, innym razem za kalkę gr. anóx#EwS, łac. carnisprivium (II 41l1).
Jeżeli jest to kalka, to chyba tylko ze średniowiecznej łaciny (scs. złoże-
nie męso-pust# odpowiada dokładnie łac. carnis-privium), ale w takiln
#vypadku trzeba szukać jego genezy w przedcyrylometodejskim chrze##i-
jaństwie słoweńsko-morawskim, z którego, jak wiadomo, sporo jni
wówczas ustalonych terminów kościelnych wprowadził do swych teks-
tów arcybiskup Metody. Tu warto zauważyć, że analogiczny termin
syropust# pojawia się w tekstach scs. później: kanon scs. wraz z Ewan-
geliarzem Ostromira# ma formacje analityczne typu sobota, nedel'a
syrbnaja; jest też analogiczny do przymiotnika męsopustbnvjb przymiot-
nik syropustbn#jb, brak jednak rzeczownika syropuslv, zrlanego z tek-
stów młodszych#. Jeszcze młodszy jest znany z tekstów staroruskich ma-
slopustve.
Mięsopust stał się wyrazem ogólnosłowiańskim, ale pod względem
zakresu jego użycia świat słowiański dzieli się wyraźnie na dwa wielkie
zespoły: bizantyńskochrześcijański i rzymsko-chrześcijański. W pierw-
szym, jak w tekstach kanonu scs. , męsop#stv to niedziela przedostatnia,
sexagesima, po której jeszcze następuje syropust# (quinquagesima), po
czym dopiero zaczyna się Wielki Post. Poświadczają to niedwuznacznie
cerkiewnosłowiańskie księgi liturgiczne - ewangeliarze aprakosy. Przy-
kładowo wymienić tu można z terenu bułgarskiego tzw. Ewangelial-z
Baniski z XIII w.,y z macedońskiego Ewangeliarz Popa Jowana z kc,li##;l
męsopustv widząc tu tłumaczenie nazwy greckiej, z kontekstu jednak można #llc,-
sić, że miał chyba na myśli kalkowanie, a więc przektad (Ilbersetzung) typu
niewolniczego.
5 P. S k o k, Etimologijski rjećnik hrvatskoga ili srpskoga jezika, t. I-4, Zagreb
1971-1974.
b A. B o c r o x o s, OcrpoMHpoBo eBaHrenHe 1056-57 ropa, CaHxrnerep6ypr
1843.
# Por. L. M o s z y ń s k i, Nazwy świąt chrześcijariskich w najstarszych staro-
-cerkiewno-slowiańskich rękopisach ewangelijnych, "Acta Universitatis Nicolai
Copernici", Filologia Polska, X, Językoznawstwo,1973, s.105-115.
s I#I. I#I. C p e s x e B c x H H, MarepHanbr Rnsr cnoBapsr ppeBHepyccxoro srsbixa,
t. 1-3, Callxrnerep6ypr 1893-1912; hasło MacnoHycrv ilustrowane jest cytatem
z w. XVI, ale MacnoHycrHasr He#ensr 'rleRenA MacnxHax rsntl cbiponycrxax' zapisana
zostata już w Ipatjewskiej Letopisi pod rokiem 6652 (1144). Hasło CblpOPyCTl, #,
tomiast jest bez cytatu z odsyłaczem do przymiotnika znanego już z Ostr.
OKREŚLENIA NIEDZIEL PRZED WIELKIM POSTEM 16
XII lub początku XIII w. ,to z terenu serbskiego Ewangeliarz Wukana z
tegoż czasu,11, z terenu ruskiego Ewangeliarz Mścisława z końca XI-
początku XII w.tz. czy tzw. Ewangeliarz Ławryszewski z przełoniu
XIII i XIV w.t3 Jak widać, teksty kręgu bizantyńskiego kontynuują
bez zmiany stan cyrylometodejski znany z kanonu scs.
W tekstach cerkiewnosłowiańskich rzymsko-chrześcijańskich jest
jednak inaczej. Nie ma tu syropustu czy niedzieli syropustnej, a mięso-
pust przypada tuż przed Postem, w niedzielę quinquagesima. Przykła-
dowo można by tu wymienić głagolski mszał omiszalski z w. XIlIt4 czy
najstarszy głagolski mszał drukowany z r. 1483t5. Brak tej terminologu
w II Novlańskim Brewiarzu z r. 1495,t6 który stosuje tylko chorwacki
przekład określeń: Dominica in sexagesima - N(e)d(e)le śes'deset'ne
i Dominica in quinquagesima - N(e)d(e)le 50-ne.
Jak można wnosić z rozwiązania znaczenia wyrazu migsopust w słow-
niku słoweńskim Pleterśnika (hasło mesopust)1' i staroczeskim Gebaue-
ra (hasło masopust)ls, podobnie było w Słowenii i w Czechach.
Stan staropolski ukazują nam dwa słowniki naukowe: Słownik
staropolskil9 i Słownik polszczyzny XVI wieku2#. Jednoznaczny je#t
y #aHHlIIKO eBaHIĆJINe. CpepHO6bJIrapCKH OaMeTHHK OT i#IIJ BeK, COf#tiIN
1981 s. 514-512, karty rękopisu 2026-203a.
ló B. M o uI r, H MaxepoHcxo eBaHrenHe Ha HoH JoBaHa, Cxonje 1954,
s.124-132, k. rkp. 62v#6v.
11 J. g p a H a, ByxaHoBo eBaH#e.rbe, BeorpaR 1967, s. 365-389, k. rkp.129-141.
' AHpaxoc McrHcnaBa BenHKoro, pod red. JI. II. #KyxoscKoH, MocKsa 1983,
s.159-172, k. rkp.112-124.
13 T. F r i e d e I ó w n a, Ewangeliarz Ławryszewski, monografia zabytku,
Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1974, s. 245.
14 J. V r a n a, Najstariji hrvatski glagoljski evantelistar, Beograd 1975, s. 220.
15 Mlsal po zakonu rimskoga dvora, Prvotisak godine 1483, pretisak Zagreb
1971, s. 30-43 i Dodatak, s. IV.
16 I1. Novljanski Brevijar, Hrvatskoglagoljski rukopis iz 1495, Zagreb 1977,
s. 3-4, k. 62-66.
1# M. P 1 e t e r ś n i k, Slovensko-nemśki slovar, t.1-2, Ljubljana 1894, przedruk
fot. 1974: t. I, s. 573; por. też Slovar slovenskega knjiźnega jezika, t. 2, Ljubljana
1975 s. 752, hasło mesopGst (u).
ls J. G e b a u e r, Slovnik staroc#eskj, t. 1-2, Praha 1970z cytuje:
majopu#t carnisprivium Preśp. 2269 (Slovnik Preśpursky, koniec w. XIV, wyd
F. Menæik 1892); t. 2. s. 320.
19 Slownik staropolski, red. S. Urbańczyk, wychodzi w Warszawie #,,i I-.
1953, t. 4, s. 249.
166 LESZEK MOSZYŃSKI
zapis z r. 1484 z Reguły trzeciego zakonu św. Franciszka (Reg. 71#):
Od nyedzyelye myąssopusthney az do Vyelkyey Noczy. . . mayą ; #ů#
posczyczi, co odpowiada łacińskiemu a dominica quinquagesin#n#.
Utrzymuje się to i w wieku XVI, jak można sądzić na podstawie rna-
teriału przytoczonego w Słowniku polszczyzny XVI wieku. Np. w Statu-
tach Sarnickiego wyrażenie na Mię#opu#ty oddaje łacińskie in festo
Carnisprivii, a jak poucza Słownik łaciny średniowiecznej w Polsce,
Carnisprivium to właśnie `niedziela pięćdziesiątnicy, czyli quinquagesi-
mae'2r. Obok tego jednak już w okresie staropolskim pojawiają się
zmiany. S³stpol. cytuje: In duabus septimanis ante carnisprivium vlg.
dicendo na stare mansopusti LubPodk (Lubelska księga podkomorska
piętnastego wieku) 63, r. 1452. Stare mięsopusty jako trzecia niedzi#la
przed Postem (`siedemdziesiątnica') notowane są i w SłXV1 w. Jcst
też młody mięsopust, w interpretacji SXVI w. `pięćdziesiątnic###.
U Wujka niedziela przed Mię#opu#ty (WujNT 644) to, jak można
sądzić z oznakowania lekcji (2. Cor. 11) i Ewangelii (Luc. 8) - `sześć-
dziesiątnica', z czego wynika, że mięsopusty to `pięćdziesiątnica'. U Leo-
polity (Leop. YY4vl stary mięsopust z lekcją l. Cor. 6 i 10 to chyba
`septuagesima'22. Wobec istnienia starego i młodego mięsopustu przyjąć
można, że określenie K. Goskiego Niedziela myedzy mięsopusty (Dzien-
ne sprawy, r.1563, A5v) dotyczy sześćdziesiątnicy.
zo Słownik połszczyzny XVI wieku, red. naczelny M. R. Mayenowa, wychoclzi
od r.1966, t.14, s.143-145.
zl M. P 1 e z i a, Słownik łaciny średniowiecznej w Połsce, t. 2, Wrocław-Kra-
ków-Warszawa 1959-1967 tak wyjaśnia hasło carnisprivium: "1) niedziela pięćdzie-
siątnicy, czyli ostatnia przed Wielkim Postem; dominica quinquagesimae; 2) zapusty,
ostatki; dies ludorum, qui ieiunium quadragesimale proxime praecedunt". Słownik
laciny średniowiecznej na terenie czeskim (Słovnik stredoveke łatiny v ćeskjch ze-
mich, t. l, s. 4, Praha 1981, s. 562) określa podobnie: "1) doba od soboty pred
nedeli zvanou Quinquagesima do Gterka po ni nebo cele masopustni obdobi od
Tri kralń do Popelećni stredy; 2) sedma nedele pred velikonocemi zvana Quinc#ua-
gesima, masopustni nedele". Wreszcie w stowniku taciny średniowiecznej z oh#<airu
dzisiejszej Jugosławii (Lexicon łatinitatis medii aevi lugoslaviae, t. 1, Zaei;ihiae
1973, s. 183) pod haslem carnisprivium czytamy: "tempus ante ieiunia Quadragcsi-
maeů ultimus Bacchanalium dies: mesopust, posljednji dan poklada, karneval".
zź Tę )ekcję chorwacki mszał z r. 1483 przewiduje na tę właśnie niedzielę.
(1. Cor. 9, 24-27; 10, I#; występuje jednak różnica w wyborze pierwszego frag-
mentu).
OKRE$LENIA NIEDZIEL PRZED WIELKIM POSTEM 16
Stan współczesny znaleźć można nie tylko pod odpowiednimi hasła-
mi w słownikach języka polskiego, ale też (i to przede wszystki#n)
w kalendarzach uznaczających święta i w mszalikach. Przejrzyś#ůie
ukazuje to np. wydany w Warszawie przez J. Jaworskiego kalendarz n##
r. 1876, zestawiający nazewnictwo używane w Kościele katolickim
23 '
prawosławnym i ewangelickim.
W kalendarzu szczegółowym na luty 1876 r. czytamy:
Kalendarz ten podaje też informację o lekcjach ewangelijnych:
Na Niedz. Starozapustną Mt XX, Na Niedzielg Mięsopustną Łk VIII
24 '
Na Niedzielę Zapustną Łk XVIII.
Jednoznaczne są też określenia w Kalendarzu dla Warmii i Mazur
na rok 195425 dowodzące, że nazewnictwo to przetrwało do naszych
czasów: 70-tnica (Starozap.), 60-tnica (Mięsopustna), 50-tnica (Za-
pustna).
Dowodzą tego także mszaliki, wydawnictwa zaopatrzone w autory-
tatywne kościelne imprimatur, chociaż niektóre z nich unikają nazew-
nictwa potocznego. I tak np. Mszalik polski wydany w Warszawie
z3 Jana Jaworskiego Kałendarz iłłustrowany na rok przestgpny 1876, Warsza## ;i
1875.
z4 Podaje on też nazwy niedziel Wielkiego Postu: Wstgpna Sucha, Głucha,
#rodopostna Biała, Kwietna; nazwy te znajdujemy też w slowniku Lindego
(II 67, III 326) wpisal je też niebieskim olówkiem użytkownik mszalika z r. 1858
(por. przypis 31), pozostawiając jedynie bez komentarza niedzielę piątą - Męki
Pańskiej. I te nazwy przetrwały do naszych czasów. Np. Iłustrowany kałendarzyk
śzkołny [...) na rok 193811939, Warszawa-Kraków (1938) tak nazywa kolejne
interesujące nas niedziele: Starozapustna, Migsopustna, Zapustna, Wstępna,
Sucha, Głucha, Środopostna, Czarna (sic!), Pałmowa.
# Kalendarz dła Warmu i Mazur na rok 1954, Warszawa 1954, s. 8.
168 LESZEK MOSZYŃSKI
w r. 1958# (imprimatur z Kurii Arcybiskupa Krakowskiego z di,.
19.X.1957 r.) na s. 146 informuje: "Przedpoście liturgiczne stano##i;#
trzy niedziele: starozapustna (siedemdziesiątnica), mięsopustna (sz###-
dziesiątnica) i zapustna (pięćdziesiątnica)", a w tytułach konkretny#h
niedziel używa tylko określeń potocznych: niedziela starozapustna
(s. 149), mięsopusma (s. 155) i zapustna (s. 162). W ten sam sposób
określił te niedziele Mszalik ks. F. Machaya z r.1966,2' chociaż w tymże
roku wydany przez oo. benedyktynów Mszalik na niedziele i święta2s
z imprimatur arcybiskupa poznańskiego A. Baraniaka podaje tylko no-
menklaturę oficj alną29,
Na szczególną uwagę zasługuje przechowywany w Bibliotece Uni-
wersyteckiej KUL w Lublinie pod sygnaturą 86119 I Mszalik polski
z r.1858, wydany również za aprobatą władz kościelnych3o: Zastosowa-
na tam nomenklatura oficjalna nie odpowiadała, widać, użytkownikowi
modlitewnika, bo zaopatrzył ją w swoje uwagi wpisane do książki zwy-
kłym ołówkiem, starannym polskim pismem3l: na s. 182 tytuł "N;#
niedzielę siedmdziesiątnicy" wyjaśniony został przez skrót Staroz., n;#
# Mszalikpolski, zebrał i utożył ks. A. Z., Warszawa 1958.
z# Mszalik, zebrat i w myśl odnowy liturgicznej utożyt ks. dr F. Macha#
Warszawa 19663, s.128.
s Mszalik na niedziele i święta, opracowali o.o. benedyktyni z Opactwa
Tynieckiego, Poznań 1966.
# Na s. 79 czytamy: "Niedziele Przedpościa nazywają się: Siedemdziesiątnica,
Sześćdziesiątnica i Pięćdziesiątnica, ponieważ wypadają w siódmym, szóstym i pią-
tym dziesiątku dni przed Wielkanocą". Mszaliki uwzględniające Konstytucję Vati-
canum II nie wyróżniają okresu przedpościa, numerując niedziete od Trzech Króli
do Popielca (np. bp S. J a k i e 1, Modlitewnik. Mszalik, Warszawa 1969, s. 214:
"Okres,#w ciągu roku,# trwa od poniedziałku po niedzieli po Objawieniu do
wtorku przed Środą Popielcową.") Za wcześnie jeszcze na ocenę, jaki to będzie
miato wpływ na życie omawianych tu wyrazów.
# Mszalik polski zawierający w sobie: modlitwy poranne, wieczorne, do
spowiedzi i Komunii Ś., tudzież msze i nieszpory na wszystkie niedziele i uroczysto-
ści: Chrystusa Pana, Najświętszej Panny, ŚŚ. Pariskich i przygodne, oraz nabo-
żeristwo na Wielki Tydzień z dodaniem pieśni nabożnych w Kościele Rzymsko-Kato-
lickim najczęściej używanych, Warszawa 1858.
31 Wydaje się, że ta sama ręka, ale innym (niebieskim) ołówkiem wpisała
potoczne nazwy niedziel Wielkiego Postu (s. 203, 213, 225, 228, 233, 249; brak na
s. 237; por. przypis 24). Odwrotnie, Niedzielę Kwietną (tym przymiotnikiem
określoną w omawianym mszaliku) oznaczono ołówkiem jako 6 post.
OKRE$LENIA NIEDZIEL PRZED WIELKIM POSTEM # 69
s. 186 obok tytułu "Na niedzielę sześćdziesiątnicy" dopisano Mięsnl,.,
wreszcie, co tu jest najważniejsze, na s. 191 przy tytule "Na niedzi#l#
pięćdziesiątnicy" dopisano Syr. zapust (co można czytać jedynie j##ko
syrny zapust), przy czym podkreślono słowo zapust, a skrót Syr. pozos-
tawiono bez podkreślenia.
W tekstach staropolskich występuje też, zapożyczony z terminologii
ukraińskiej - jak to wykazała T. Minikowska32 - wyraz maślnica. Do
końca w. XVI znane są tylko dwa takie zapisy. Starszy z r.1464 wynotował
Słstp. IV 169 z Najdawniejszych zapisków sądów przemyskich i prze-
worskiego (AGZ XIII 432): Stanislaus (...) debet tenere ad Carnispri-
vium, id est na maslnicza, co chyba słusznie zinterpretowano tam jako
`ostatnia niedziela przed Wielkim Postem, pięćdziesiątnica, dominica
quinquagesimae (Esto mihi), quae ieiunii quadragesimalis tempus
proxime praecedit', oraz o wiek młodszy z r. 1577 z dzieła P. Skargi
O jedności Kościoła Bożego (SkarJedn 233), "we fragmencie, który jest
tłumaczeniem tekstu ruskiego, zawierającego zarzuty Kościoła greckie-
go wobec Kościoła rzymskiego"33: okrom tych dziewi4ći w Ru#kim piś-
mie wylicżaią inne takie Laćinfkie/ iako oni mowią Ierezie. (...) Iż Alle-
luiey od maJlnice aż do wielkiey nocy nie śpiewaig. S³ XVI w. zinterpre-
tował to jako `ostatni tydzień lub ostatnia niedziela przed wielkim
postem'34. Warto tu jednak zauważyć, że np. we wspomnianym już
mszale chorwackim z r.1483 niedziela, od której opuszcza się "alleluja"
(w tekście głagolskim czytamy: n(ede)la v njzuźe puśćaet se al(lelu)e-
s. 30 przedruku z r. 1971) to niewątpliwie septuagesima, określon;c
3z T. M i n i k o w s k a, Wyrazy ukrairiskie w polszczyźnie literackiej XVI i #. .
Warszawa-Poznań-Toruń 1980, s. 89.
33 Tamże.
34 Wyraz ten notuje jeszcze S. B. Linde, Slownikjęzykapolskiego, t. 1#>,
Lwów 1854-1860; cytaty pochodzą z tekstów związanych z Rusią: Ruś przez
tydzień maślanicą nazwany mięsa nie jedzg. Pim. Kam. 321 (tj. E. P i m i n, #lć#os
abo kamień z procy prawdy cerkwie świętej prawoslawnej ruskiej, Kijów 1644;
Pimin, tj. Piotr Mohiła, ok. 1587-1646, od 1632 metropolita kijowski) oraz:
Rusacy w niedzielę mięsopustną jadajg przez cały tydzień z maslem, i samę onę nie-
dzielę tygodniową maślng nazywajg. Gwagn. 504 (tj. A. G w a g n i n [Guagnini]
przektad Marcina Paszkowskiego, Kronika Sarmacyi Europejskiej itp., Kraków
1611): III 53. Znany jest on Polakom kresowym do dzisiaj, nie stał się jednak w # i :,-
zem ogólnopolskim. Linde III 326, V 247 notuje też wyrażenie serna nied#i#lu,
udokumentowane jednym cytatem z Pimina: Potrzeba aby zakonnicy pościli śrzod##
ipiątek syrnej niedzieli. Pim. Kam. 316.
I7O LESZEK MOSZYŃSKI
w mszale omiszalskim jako sedamdesetnica. Dalsze dwie niedziele:
sześćdziesiątnica i pięćdziesiątnica w obu mszałach określone są jedn;#-
kowo, np. w mszale z r. 1483 jest to n(e)dele pred mesopustomb (s. 3#)
i n(e)d(e)le na mesopust (s. 34). Przykład ten pokazuje, jak trudno jest
stary zapis, jeżeli nie jest wyjątkowo precyzyjnie umiejscowiony w ka-
lendarzu liturgicznym, związać z konkretnym dniem roku kościelnego,
a tym samym jak ostrożnie podchodzić trzeba do przytoczonej tu
interpretacji Sł XVI w.
Rozrzut zakresu występowania wyrazu mięsopust ukazuje poniższe
zestawienie, w którym ze względu na ukierunkowanie tych rozważań nie
umieszczam innych określeń synonimicznych.
Jak widać, na gruncie polskim mięsopust nawiązywać mógł h;#dź
to do typu zachodniego, chorwackiego, a więc rzymskochrześcijańskic-
go, bądź teź do typu bułgarsko-serbsko-ruskiego, a więc bizantyńsko-
-chrześcijańskiego, i na tym miejscu (sexagesima) ostatecznie pozostał.
Wyjaśnienie szczegółów należy nie do językoznawcy, lecz do historyka
Kościoła. Natomiast do historyka obyczajowości należy wyjaśnienie
zmiany znaczenia `carnisprivium' `bacchanalia', a więc ze znaczenia `post'
na znaczenie `huczne zabawy karnawałowe', które np. w słowniku Cale-
pina z r.1588 zostały określone jako MieJsopustni y poganski rozpuJ?##.
35 St. XVI w. XIV 145
OKREŚLENIA NIEDZIEL PRZED WIELKIM POSTEM I7
Wiąże śę to zapewne z faktem, na który zwrócił uwagę Zygmunt
Gloger, że "W Polsce Innocenty IV skrócił post wielki, pozwalając
go zaczynać od środy popielcowej". Nie jest to jednak domena języko-
znawcy, który jedynie stwierdzić może, że znaczenie `karnawał, z##-
bawy karnawałowe' rozwinęło się już w okresie staropolskim i szybko
wyparło pierwotne: `wstrzemięźliwość od mięsa'. Takie przesunięcie
znaczenia znane jest też w Chorwacji,3# Słowenii3s i w Czechach3y.
W kręgu kultury rzymsko-chrześcijańskiej syropustu do tej pory
nie spotkałem4o. Natomiast osobliwością polską jest zastąpienie go
przez zapust, później pl. tant. zapusty, co doprowadziło też do zastąpie-
nia niedzieli starego mięsopustu przez starozapustną.
Zapust, pod względem słowotwórczym przypominający notowane
już przez Słstpol. rzecżowniki odpust i rozpust związane z czasownikami
odpuścić i rozpuścić, pod względem semantycznym (wbrew opinii
T. Friedelówny4l) na tle materiału językowego polskiego zupełnie się
nie tłumaczy. Nie można bowiem łączyć zapustu z polskim czasowni-
kiem zapuścić. Zapusty pojawiają się u nas, jak stwierdza T. Friedelów-
na, w wieku XVI i mają oboczną postać zaposty42.
36 Z. G 1 o g e r, Rok polski w życiu, tradycji i pieśni, Warszawa 1900; rozdział
Zwyczaje zapustne, s.101-126; cytat ze s.101.
3' Por. jeszcze V. F r a n ć i ć Slownik serbochorwacko-polski, t. I-2, Warszawa
195lr1959; mesopust #mięsopust, karnawał, zapusty' I 759.
3X płeterśnik I 573.
39 Por. uwagę w słowniku staroczeskim Gebauera (II 320): "masopust #Fa-
sching'. Srov. stsl. męsopustv, ktere vśak jest wyznamu jineho, x abstinentia car-
nis. "
#' Przy korzystaniu ze słowników języka serbochorwackiego zwrócić trzeba
baczną uwagę na serbskie (prawosławne) czy chorwackie (katolickie) źródło
wyrazu.
41 T. F r i e d e ł ó w n a, Kategoria plurale tantum w języku polskim, Toruń
1968, s.122.
42 T. Friedelówna (tamże) nie podaje źródła postaci zaposty. Nie notuje
jej kartoteka zbiorcza Slownika polszczyzny XVI wieku przechowywana w Toruniu
(Piekary 8). Znajdujemy ją natomiast w Stowniku Lindego (VI 867) oznaczoną
gwiazdką jako archaizm; cytat: ostatnie zaposty Menin. 1,36 pochodzi ze słownika
Menińskiego. F. Mesgnien-Meniński (1623-1698), Francuz z pochodzenia,
,nauczył się języka połskiego prawdopodobnie w Krakowie" (R. P a w ł o w s k a,
Fonetyka języka polskiego nauczanego w Gdańsku w XVII wieku, Gdańsk 1979,
s. 17). Stownik 4-tomowy: Thesaurus linguarum orientalium, Turcicae, Arabi-
cae, Persicae, praecipue earum opes a Turcis peculiariter usurpatas conlinens,172 LESZEK MOSZYŃSKI
Wyjaśnienia zapustów szukać trzeba poza Polską. $lady prowadzą
do słowiańszczyzny południowej. Przyjrzyjmy się dwóm grupom
faktów.
1) P. Skok notuje już z r. 1490 znane mu z Cresu, Istru i Słowenii
substantivum pust w znaczeniu `mesopust', co interpretuje jako skrót
złożenia mesopust (III 82). H. Megiser43 w r.1603 notuje pust w dwóch
znaczeniach: puJt - Fa(3nacht, a więc `bacchanalia' i puJt - die Fasten,
a więc `post'. Wydawca jego słownika (J. Stabej) sądzi, że Megiser
w tym drugim wypadku uległ wpływowi postaci czeskiej puost, współ-
czesne pust. Jest to bardzo mało prawdopodobne, zwłaszcza że u Megi-
sera jest i poJt -)as<ur<g. Chodzi tu zapewne o rodzime przeniesienie na
usamodzielniOny człon drugi złożenia mesopust jego podwójnego zn#,-
czenia: `das :\ufgeben des Fleischessens' -# `die Fastnacht'44. Pocz¹tk#r
raimium lexicon Turcico-Arabico-Persicum, non solum vocum tam simplicium
quam coniunctarum copia maxima refertum, sed etiam innumeris phrasibus locu-
pletatum, quarum quae Turcis usitatae aut communis usus sunt, latine, germanice,
italice, polonice wydal w Wiedniu w r. 1680. Informację Lindego powtarza tzw.
Slownik Warszawski (VIII 228). Staropolski czasownik zapuścić i zapuszczać, jak
tego dowodzą cytaty przytoczone przez Lindego a także jego interpretacja: `far il
carnevale; zapustować mięsopust zakończyć by post zacząć' (VI 868), jest nie-
wątpliwie wtórny, utworzony od rzeczownika zapusty w znaczeniu `ucztowania
karnawałowego': Przez caty rok zapuszczajg a nigdy nie paszczaJg, żali się
J. Wujek w Postylli wigkszej wydanej w Krakowie w r. 1584 (W. Post. W. 57
- sygnatura Lindego). Podobnie w w. XVII: Ten tydzieh pierwszy postu wielkiego
w monastyrach zakonnicy tak obserwują, że w niedzielę zapuściwszy, poniedziałek
i wtorek nic nie jedząc poszczą Pim.Kam. 322 - a więc zapuścić to `ucztować na za-
kończenie zapustów, karnawału. Przesunięcie znaczenia widać w cytacie z w. XVIII,
z K. Niesieckiego Herbarza, Korona Polska, Lwów 1728: Polacy [...) od staroza-
pustnej niedzieli post przedwielkanocny zaczynali; Innocenty IV zaś pozwolit, aby
wzorem w innych krajach zagęszczonym dopiero od dnia popielca zapuszczali
(Nies.1, 77 - Linde VI 868, S³. Warsz. VI 399, VIII 241). Przytoczony jako archai-
czny czasownik zapościć, powtórzony za Lindem przez Sł. Warsz., nie jest niczym
udokumentowany. Linde (VI 859) określa jego znaczenie jako `zacząć pościć'; ale
ilustruje tylko gwarowymi formami języka serbocborwackiego, przytacza mianowi-
cie w formie basłowej (bez cytatu) czasownik zapostiti z gwary bośnieńskiej i ragu-
zańskiej (wg Lindego jest to "cieniowanie Dalmackiego i Bośnieńskiego", I, LXIII).
Bardzo prawdopodobne, że jest to neologizm samego Lindego, spolszczenie znanej
mu formacji serbochorwackiej.
43 J. S t a b e j, Hieronymus Megiser. Slovensko-latinsko-nemœki slovar,
Ljubljana 1977, s.15#-157.
# Pleterśnik I 573.
OKRE$LENIA NIEDZIEL PRZED WIELKIM POSTEM 17
wo przecież mesopust to `post od mięsa', potem dopiero `karnawał', stącl
i pdst mogło na przełomie XVI i XVII w. mieć jeszcze, tak jak to zan##-
tował Megiser, obok nowego także stare znaczenie, utrzymująee się
przecież w terminologii kościelnej (por. chorwackie mesopust - carnis-
privium).
Wydaje się jednak, że te fakty chorwacko-słoweńskie związane
# z kręgiem rzymsko-chrześcijańskim nie miały wpływu na powstanie
# i rozwój polskich zapustów. Nie można ich jednak wyłączyć z naszych
rozważań ze względu na pewne analogie rozwojowe.
2) Prasłowiański czasownik goveti rozwinął (czy zachował?) na
gruncie bułgarskim i ruskim znaczenie `pościć#5. Przedrostkowe za-
goveti i deverbativum zagov#nije ma tu znaczenie `zacząć pościć'. For-
macji takiej nie ma wprawdzie w scs.,46 ale inchoatywna funkcja
przedrostka za- (nazywana przez Słońskiego ingresywną) znana jesl
i z materiału leksykalnego kanonu scs.4# Słownik bułgarski Gerowa4s nie
ma haseł syntetycznych kontynuujących stare złożenia rngsopustv
i syropuste, natomiast notuje analityczne "MsrcHo saros#a#lr## - xOr#ITO
# CA 3a1'OB'#Ba OT1 MSICO np'#J#Ii BelIliK#,l nOCT'bI, np'#j#I9 CbIHl1ll)i( :
MsIcOnvcTv" oraz "Cvrprfo saroa#B#<ri# Koraro csI 3araB#Ba or-b
C'bptl!IE li OT'b BCIiziKO 6na#xHo 3a BeJIIlK'bl nOCT'bI; nocn##Hiu #eHb
MiacneliIlubI, cbIponiycrv", odpowiadające, jak widać z przekładu ro-
syjskiego, rosyjskim określeniom nracorrycr# i cvrponycr#. Są natomiast
u Gerowa nowsze formacje sufiksalne M##cHH#a i ců r,rpHHua.
Synonimem starobułgarskiego goveti `pościć' stał się szerzony
przez teksty cyrylometodejskie zachodniosłowiański czasownik postiri
## sg, utworzony od rzeczownika post#, pożyczki ze staro-wysoko-niemiec-
45 SkOk I 597; IeŻ: jTHMOJlO1'H#CCKHtl CJIOBdpb CllBBXHCKHX X3blKOB, I!O,1( p2jj.
O. H. Tpy6avesa, 7, MocxBa 1980, s. 72-73.
46 Nie notuje jej Sl.j.stsl. (I 633#34). Natomiast notowany czasownik be>
przedrostkowy gov#ti znaczy `miti zboźnou bazeń, bohobojne źiti' (I 412).
4# S. S ł o ń s k i, Funkcje prefiksów werbalnych w języku staroslowiariskirri
(starobulgarskim), Warszawa 1937, rozdz. XV: Funkcje prefiksu za-, s. 329-338.
Funkcję ingresywną widzi Słoński w czasownikach zabed#ti, zapaliti i zaźeśti.
Jak rozumie funkcję ingresywną wyjaśnia na s. 5.
H. I#BpOB, PEYHHK HH ÓblllBpCKliX C3HK, 1-6, [IIJIOB)jHB 1895-1908),
#OTOTNIIHO tt3ABHN2, CO#NA 1975-1978, II 57, I11 110, V 305. Nie ma tu znanej
z terenu ruskiego maslanicy. Bułg. wyraz MacnsrHHqa ma tylko realne znaczeni#
związane z wyrobem masła (III 52).
LESZEK MOSZYŃSKI
kiego fasta. Synonimami też stają się formacje przedrostkowe: pOcl
wpływem rodzimego bułgarskiego zagoveti powstaje przedrostk0###
ichoatywne zapostiti o znaczeniu `zacząć pościć'. Relacjapost#-po,i :i
sę powoduje pojawienie się derywatu wstecznego zapostiti - zaposte
`początek postu'. Powstaje więc para synonimiczna znana ze słownika
Gerowa: 3#anocrv - 3aroB# - aaH. Zapost `poćetak, posta' jako forma-
cję postwerbalną notuje też Skok (III 15) z Czarnej Góry. PodajC ją też
V. Franćić w swoim słowniku chorwacko-polskim4#.
Los analizowanych formacji na gruncie bułgarskim w największym
skrócie można więc przedstawić następująco: wraz z tekstami cyrylome-
todejskimi dociera tu męsopust# - słoweńska lub morawska kalka
średniołacińskiego carnisprivium. Różnica w sposobie traktowania
okresu poprzedzającego środę popielcową w kręgu rzymsko-chrześci-
jańskim i bizantyjsko-chrześcijańskim zmusiła duchowieństwo cerkiew-
nosłowiańskie do wprowadzenia analogicznego terminu syropust'b.
W nie dającym się na podstawie dostępnych mi materiałów określić
czasie złożenia te zastąpione zostały bądź to przez twory sufiksalne
MecHHqa i cHpHlrqa, bądź też analityczne wyrażenia MecHo, crrpHo
3aroBeBaHe; MeceH, cHpeH 3anocrv i kilka innych sufiksalnych derywa-
tów od tych dwóch podstawowych rzeczowników.
Stan staroruski prezentują nam słowniki Srezniewskiego5o i n,#"y'
XI-XVII w.51 Utrzymuje się tu MAconycr# i cbrponycrv, a nawet p<ija-
wia się formacja nowa - MacnonycTv.
Podstawę formacji analitycznych stanowi deverbativum 3aroBtHlre
`xaHyH nocra'. Może ono być MsrcHoe, MacneHoe i cbrpHoe. Nie ma tu
bułgarskiego deverbativum 3anocr#. Miejsce jego zajmuje 3anycT#
i 3anycx# w znaczeniu `saroBeHbe', a więc `początek postu'. Cytat
z Pierejasławskiej Letopisi (odpis XV-wieczny oryginału z w. XIII)
zawiera wyrażenie 3HnyCK# CbIpHblfi. 3anycrv ilustrowany jest przykla-
'9 F r a n ć i ć, #I#. cyt. , t. 2, s.1222. Jest też zapóstiti `zacząć pościć': t. 2, s.122 ;.
s# Por. przypis 8. Też: Indeks a tergo do materiałów do słownika jgzyka staru-
ruskieg0 1. 1. Srezniewskiego, pod kier. A. Obrębskiej-Jablońskiej, Warszawa
1968. Hasla syrnica u Srezniewskiego brak. N IRcbHHr;a tu nie należy - znaczy wytącz-
nie `naczynie do mięsa'. Najstarszy zapis formacji MacnbHHqa w interesującym nas
znaczeniu wynotowała Minikowska (dz. cyt.) z kartoteki słownika staroruskiego
pod red. S. G. Barchudarowa w Instytucie Języka Rosyjskiego w Moskwie. Po-
chodzi on z r.1543.
sl Cnosapb pyccxoro srsbrKa XI Xli IIBB., sbm. 9, M, Mocxea 1982 (wycl,#,-
dzi od r.1975).
OKREŚLENIA NIEDZIEL PRZED WIELKIM POSTEM I%
dem w liczbie mnogiej (3anycrbr) dopiero z r. 1669. Dlatego pewriie
u Srezniewskiego, który obejmuje okres starszy, brak w tym znaczCniu
hasła 3anycr#, jest tylko 3anycx# ilustrowany dwoma cytatami. Pierw-
szy jest tym samym przykładem z Pier. Let. 3. Drugi dotyczy innego
postu (`c#HnHnnoBbl sanycxH'), a pochodzi z Litewskiej Letopisi spod r.
6948, tj. 1440. Natomiast stownik Rosyjskiej Akademu52 ma sanycx#
w innym, tylko lokalnym, rosyjskim znaczeniu, zawiera natomiast 3a-
nOCF#HTbCfl - `Aonro nOCTHTbCA' ObOk 3BII#OCTHfl'iclTb - `HaziaTb HOCTHli-
#arb' (II 96), podczas gdy w obu przytoczonych słownikach staroruskich
czasownika takiego nie ma.
Słownik staroukraiński53 plur. (tant.?) 3ńnyCTb1- `OCTaHHlŃ TN#(eHb
nepep senHxo#HiM nocroM' ilustruje przykładem z r.1498 z Akt Metryki
Litewskiej, ale podaje też dwie dalsze sygnatury z tych Akt: z r. 1487
11489 (tu MHCHbl23dnyCTb1 .
Formacji zapust'b nie da się wytłumaczyć na tle leksyki staroruskiej.
Jest to zapewne cerkiewizm, przybyły tu z Bułgarii zapostv, który
w wyniku relacji: syropt,rst#=syrbnv#b zapostb uległ adideacji przypo-
minającej słoweńskie notowane przez Megisera pust w znaczeniu
`post' i przybrał postać zapustv. Analityczny syrnyjb zapuste z elipsą
przymiotnika (wpływ Polski nie mającej syropustu?) zajął miejsce
syropustu, przez słownik staroukraiński nie notowanego (ale słownik
ukraiński współczesny cHporr#ycr notuje54; wpływ cerkwi rosyjskiej?).
Ostatecznie mamy więc:
Dominica na Ukrainie
Sexagesima ,# l #,'##nycr#
n r,#.; ## #noycr#
Quinquagesima 3#rttycr#, 3anoycr#
(cHponycr)
w Polsce
mięsopust,
niedziela mięsopustna
niedziela zapustna
sz CJIOBapb 1(#'#7hOBHO-ClldBffHCKOlO H pyCCKO1'O X3bIKń #...# I#MHeparopc'#,#ri
aKapeMHH Hayx, I-IV, CaHxrne'rep6ypr 1867-1868, przedruk fototypiczny Leipzig 14,#
s3 CnOBHHK CTńpOyKpńtHCbKO! MOBH Xlli XlicT., I-II, KHis 1977-1978.
s4 CJIOBHHK yKpñlHbCKOl MOBH, IX, 201 KHis 1978. Pamiętać trzeba, że Stownik
staroukrairiski (przypis 53) nie wykorzystuje tekstów o charakterze religijnym.
Fakt że notuje on wyrazy sanycrbl (I 385), MrrcoHycre i Mxconoycrbr (I 630)
a także cy6ora MsrcoHycTHax (II 397), dowoclzi, że wyszty już one z kręgu termino-
logii wyłącznie kościelnej. Z tego też punktu patrzeć trzeba na brak hasła syropu.sr r,
w staroukraińskim slownictwie świeckim.
176 LESZEK MOSZYŃSKI
Wzajemne oddziaływanie jest tu wyraźne. Sądzę, że zapusty zaliczyć
należy do grupy polskich ukrainizmów, których jest przecież, jak poka-
zują prace S. Hrabca55 i T. Minikowskiej5ó, niemało. Polska obocz-
ność zapusty ## zaposty5# świadczy, że formacja ta przeniknęła do pol-
szczyzny w czasie, gdy przywieziony na Ruś bułgarski cerkiewizm
s#arrocrv, też sarr#ocrxvi, jeszcze nie w pełni utożsamił się z drugim
członem syropustu.
Na zakończenie zaznaczyć warto, że zapust ## zapost zawędrowaf
z Polski na Dolne Łużyce5s. Natomiast w Polsce konsekwencją za-
stąpienia staropolskiego mlodego mięsopustu przez ukrainizm zapust
i niedzielę zapustn# było wyparcie starego mięsopustu przez niedzielę
starozapustną59.
Wnioski te oparte są na dostępnym mi materiale językowym. Nie
jest on bez wątpienia pełen. Należałoby zebrać i przeanalizować możli-
wie wszystkie zapisy. Konieczne jest też współdziałanie historyka
Kościoła i historyka kultury. Da to silniejszą podbudowę faktograficzna.
sądzę jednak, że nie zmieni wniosków ogólnych.
DIE POLNISCHEN BEZEICHNUNGEN DER DREI SONNTAGE
VOR DER FASTENZEIT
Zusammenfassung
Im ersten Teil des Artikels erklart der Autor die Geschichte der Bezeichnun#cn
der drei Sonntage vor der Fastenzeit auf polnischen Boden. Es handelt sich #im
55 S. H r a M e c, E/ernenty kresowe w języku niektórych pisarzy polskich XV/
i XVl1 w., Toruń 1949; nie ma tu żadnego z interesujących nas wyrazów.
56 M i n i k o w s k a, dz. cyt. : spośród analizowanych wyrazów znajdujemy
tu wyłącznie ograniczony do kresów wschodnich ukrainizm maślnica.
5# Znany jest tylko jeden zapis postaci zaposty, por. przypis 42.
Ss E. M u k a, Slownik dolnoserbskeje recy a jeje narecow, t. 1-3, Praha
192#1928, przedruk fototypiczny (Budyśin 1966) ma hasto zapust w znaczeniu
`die Fastnachten das Fastnachtsfest, Mittfasten; sarosexbe, MacnAHHua, xap-
Hasan': t. 2 s. 1037. Postać zapóst `Fastnacht' słownik Pfula określa jako dol-
notużycką (P f u 1 ł,uźiski serbski slownik, Budyśin 1866, przedruk fototypiczny
Bautzen 1968). W słowniku górnołużyckim wyrazu zapust ## zapost nie spotkałem.
59 Analizowanych tu wyrazów nie znajdujemy w pracy E. Klicha (Polska termi-
nologia chrześcijahska, Poznań 1927).
OKREŚLENIA NIEDZIEL PRZED WIELKIM POSTEM 17
die in der lateinischen kirchlichen Terminologie als Dominica septuagesima, sexagr-
sima und quinquagesima bezeichneten Sonntage. Der zweite Teil hat slavistischcn
Charakter. Das po!s¿sche Material wird mit dem altslavischen verglichen, da#
zwei slavische christliche Zentren reprasentiert: das byzantinische und das r#mischc.
Der Autor weist auf die Unterschiede zwischen ihnen hin und auf die Wichtigkeit cl# r
polnisch-ukrainischen kulturellen und religiósen Kontakte. Der Autor ist der An-
sicht, dass der Ausdruck zapusty in der polnischen Sprache ein Ukrainismus ist.
TERESA FRIEDELbWNA
UNIWERSYTET MIKOŁAJA KOPERNIKA - TORUŃ
O WŁAŚCIWOŚCIACH JĘZYKOWO-STYLISTYCZNYCH
"
ŁEMKOWSKICH" WIERSZY JERZEGO HARASYMOWICZA
Łemkowie i Łemkowszczyzna - to nazwy, które po II wojnie świa-
towej nabierają w coraz to znaczniejszym stopniu wartości historycznej.
Encyklopedie z lat międzywojennych piszą o Łemkach po prostu jako
o żywej grupie etniczej, mieszkającej w granicach Polski, charakteryzu-
jącej się określonym typem antropologicznym, wyróżniającej językiem,
wyznaniem, swoistą obrzędowością i obyczajowościąl. Wielka encyklo-
pedia powszechna natomiast pod hasłem Łemkowie podaje artykuł sfor-
mułowany już w całości w czasie przeszłym i zamknięty w ramach
początkowej informacji o schyłkowych latach XIX w. jako czasie osie-
dlenia się ludności łemkowskiej w Beskidzie Wschodnim oraz informacji
końcowej o r. 1945, w którym ludność ta została z kolei wysiedlona na
teren województw wrocławskiego, szczecińskiego i koszalińskiegoz.
Migracja owa - jak ogólnie wiadomo i jak ją oceniają socjologowie
- była wojenno-polityczna, kierowana przez władze, masowa, przymu-
sowa i gwałtowna3. Jako taki typ ruchu przesiedleńczego była ona
szczególnie dotkliwa tak dla jednostek, jak i dla większych grup spo-
łecznycb, dla całej wreszcie nią objętej społeczności łemkowskiej.
W latach, które nastąpiły po tym dramatycznym momencie, rozpro-
szeni w nowyeh miejscach zasiedlenia Łemkowie poddali się normalnym
procesom asymilacyjnym. Stają się one bowiem z reguly udziałem
każdej zdezintegrowanej grupy społecznej. Badania socjologiczne,
których wyniki ogtoszono w początkach lat siedemdziesiątych, pokaza-
ły, że przymusowy kontakt z inną cywilizacją mieszkańcom dawnej
Łemkowszczyzny przyniósl nawet pewne wymierne korzyści material-
I Wielka ilustrowana encyklopedia powszechna, Kraków, [b.r.w.), t. 9, s. 224,
hasło ł,emki.
2 Wielka encyklopedia powszechna PWN, Warszawa 1965, t. 6, s. 697.
3 A. K w i 1 e c k i, ł,emkowie. Zagadnienie migracji i asymilacji, Warszawa
1974, s.17-18.
180 TERESA FRIEDELÓWNA
ne4; jednak cena, jaką za owe korzyści wypadło Łemkom zapłacić, była
nad wyraz wysoka. Było nią przecież wydziedziczenie z najbliższej, tej
najbardziej własnej, ojczyzny wraz z różnorodnymi i niekiedy trudnymi
do przewidzenia konsekwencjami i implikacjami.
Wiedzeni jednak społecznym instynktem samozachowawczym Łem-
kowie zdołali w swoje nowe życie przenieść i w nim zachować wartości
najwyższe - język, wyznanie, obyczaj, wszystko, co określimy sumują-
cym mianem tradycji. Jakkolwiek tradycja ta - by nie drażnić otoczenia
swoją odmiennością - skłonna jest zamykać się w czterech ścianach do-
mowego zacisza, to przecież jej nosiciele dokonali również tego, że
obdarzyli nią młode, urodzone już poza Łemkowszczyzną pokolenie.
Problem łemkowski zyskał nieznaczne tylko odzwierciedlenie w lite-
raturze. Z ważnych pozycji naukowych wymienić trzeba poświęconą za-
gadnieniu migracji i asymilacji Łemków socjologiczną monografię
A. Kwileckiego5 a także wnikliwą charakterystykę językową południo-
wego, polsko-ruskiego pogranicza, opracowaną przez Z. Stiebera6.
Publicystyka przyniosła w stosunkowo niedawnym czasie kilka szkiców,
tym bardziej interesujących, że podejmujących niekiedy bolesną kwes-
tię byłych mieszkańców Bieszczad w osobistym aspekcie#. W literaturze
pięknej tematyka łemlsowska jednoznacznie związała się z twórczością
J. Harasymowicza, który od momentu poetyckiego debiutu nie traci
dla niej zainteresowania: "Pierwszy (. . .] chyba piszę wiersze o Łemkach,
o tych dość niewesołych sprawach, o tym całym odchodzącym bez-
powrotnie świecie bizantyńskiej kultury [...]"#
Przyczyn inspirujących Harasymowicza do wejścia w świat łem-
kowski można się jedynie domyślać. Związki rodzinne czy rodowe
z Łemkowszczyzną, o których niejednokrotnie pisał, mogą być w tym
samym stopniu prawdą, co mistyfikacją poetycką. Może pociągnęły poe-
tę po prostu kresy, które odegrały tak wielką rolę w literaturze polskiej
4 Tamże, s. #53 i n.
5 Kwilecki,dz.cyt.
# Z. S t i e b e r, Atlas językowy ł,emkowszczyzny, Łódź 195G-1964.
# Mam tu przede wszystkim na myśli artykuł A. Kroha, Rekolekcje lemkow-
skie, "Tygodnik Powszechny", 35(1981), nr 43 oraz obszerny esej W. Mok-
rego Dzisiejsza droga Rusina do Polski, "Tygodnik Powszechny", 35(1981),
nr 46 i 47.
s J. H a r a s y m o w i c z, Poezje wybrane. Wybór wierszy i slowo wstępne
autora, Warszawa 1971, s. 10.
"ŁEMKOWSKIE" WIERSZE J. HARASYMOWICZA 1 R1
i jako temat literacki, i jako obszar szczególnie obfitujący w literackic
tałenty. Łemkowszcżyzna, relikt kresów wschodnich, gdzie Wschód
i Zachód podawały sobie rękę, mogła łatwo stać się dla poety symbolem
ů bujnego temperamentu i tężyzny, tym obszarem, na którym poczuł się
on równocześnie "marszałkiem swojej wyobraźni" i "ikonopisem, tyle
że nie chodzącym w szatach zakonnych"9.
Jakkolwiek się to stało czy jakkolwiek się dzieje, tematyka łem-
kowska nie tylko pasjonowała Harasymowicza, ale z nim rosła i dojrze-
wała. Łemkowskie realia poetyckie przeksztatciły się z czasem w poe-
tycki temat, a awans ów nastąpił bardzo rychło. Stąd też wiersze coraz
śmielej pozwałają się interpretować już nie jako zapis przeżyć jednostki,
lecz jako wyraz przeżycia zbiorowego i również jako suma społecznej
pamięci.
Z coraz dojrzalszym traktowaniem tzw. wątku ukraińskiego zmienia
się i przekształca zasób eksploatowanych przez poetę środków języko-
wo-stylistycznych. Wyraźnie zarysowanym materiałem językowym, do
którego on chętnie, choć powściągliwie, sięga, jest słownictwo i frazeo-
logia, pochodzące ze wschodniochrześcijańskiej terminologii religijnej
i liturgicznej lub też z ową terminologią ściśle sprzężone. Ten uczyniony
przez poetę wybór jest trafny i słuszny, fakty językowe bowiem przecho-
wały i przekazały nie tylko tradycję religijną, ale też szerzej - tradycję
kulturalną.
Tymi właśnie środkami językowymi oraz pełnioną przez nie w wier-
szach Harasymowicza funkcją artystyczną zajmuje się niniejszy szkic.
To, co można w twórczości Harasymowicza umownie określić jako
łemkowski topos, pojawiło się od razu w Cudach, w pierwszym tomie
wierszy debiutującego w 1956 r. poety oraz w wydanym rok później
Powrocie do kraju łagodności. Łemkowszczyzna - jeszcze nie nazwana
wyraźnie tym imieniem - jawi się w szeregu pejzaży beskidzkich, oglą-
danych w różnych porach roku, o różnych porach dnia, przy różnej
pogodzie. Podmiot liryczny, wtopiony w pełny rzadkiej urody kraj-
obraz, przeżywa tak znamienne dla młodości, następujące szybko po so-
bie nastroje upojenia, smutku, zachwytu, niekiedy zagubienia. W wier-
9 Tamże, s. 9
'TERESA FRIEDELbWNA
szach dominuje nastrój łagodnej tęsknoty, inspirowany przez wspom-
nienia dzieciństwa, bo też "kraj łagodności" to nic innego jak kraj lat
dziecinnych. To również kraina wzruszeń młodzieńczej miłości.
W wierszach, składających się na oba wymienione tomiki, zauważa
się już obecność specyficznego słownictwa, związanego z terminologią
religijną i liturgiczną. Prezentuje się ono jednak tak pod względem
liczby haseł, jak i frekwencji bardzo skromnie. Należą tu wyrazy i fra-
zeologizmy następujące: anioł, apostol, aureola, chrzest, Duch Święty,
iść na klęczkach, kolęda, koszula chrztu, lamany kolem, miecz aniola,
prorok, pustelnik, skrzydła aniola, święty, wygnany z raju, zmar-
twychwstać. Są to bez wyjątku jednostki leksykalne i frazeologiezne
o zasięgu ogólnochrześcijańskim i ogólnopolskim, nie nacechowane
ani terenowo, ani wyznaniowo. Jedynym wyrazem nacechowanym jest
cerkiew, a właściwie cerkiewka; wystąpiła również kopula, kopulkn
jako znamienny architektoniczny atrybut cerkwi.
Wymienionym wyrazom zasadniczo odjęte zostały podstawowe fun-
kcje znaczeniowe; poeta użył ich bowiem przede wszystkim dla konstru-
owania opisu pejzaży, włączając w rozmaitego rodzaju procesy meta-
foryzacyjne. Chętnie wprowadza je, wykorzystując jako składniki po-
równań:
[...] Góry w wielkiej ciszy stoją
jak tu i tam sterczące skrzydfa aniofówlo
Pejzaż zimowy
A teraz pusto skrzypią koła i w dali coraz węższy wśród świerków
srebrny pas gwiazd lśni złowrogo nade mną,
jak nad wygnanym z raju miecz błyszczy aniofa zfotowłosego
i noc mi wskazuje czarną bez światełka jednego...
Droga przez las
kiedy w niedalekim lasku śnieżyczki w najbielszych szatach
czekają na wschód słońca - by na tle czerwieni zmartwyehwstać jak świgte.
W marcu nad ranem
'o Cytaty w 1. i 2. części szkicu pochodzą z wydania: J. H a r a s y m o w i c z,
Wybór wierszy 1955-1973, Krak##w 1975. Wyróżnienia w tekstach cytowanych
pochodzą ode mnie - T. F.
"ŁEMKOWSKIE" WIERSZE J. HARASYMOWICZA 1
Gór kopuły są jak apostofowie, na których duch zstąpił święty,
unoszą się nad nimi jałowców rude płomienie,
Muszyriski październik
Jednostki leksykalne, o jakich mowa, występują regularnie jako
ten komponent porównania, do którego przyrównuje się zjawiska
przyrody i elementy krajobrazu. Rozgwieżdżony pas nieba nad leśną
drogą przywodzi na myśl ognisty miecz "anioła złotowłosego", który
jest synonimem Archanioła Michała - jak to wynika z sytuacji biblijnej
i co jest dodatkowym nawiązaniem do malarstwa ikonowego (Aniol
zlotowlosy - znana ikona Rublowa). Sylwetki ośnieżonych gór narzu-
cają swe podobieństwo do anielskich skrzydeł i podobny do pustelnika
jest samotny dom (Dom nad Popradem), a przekopana w śniegu ścieżka
przypomina drogę przebytą z pokutniczym trudem na kolanach (Proś-
ba o księżniczkę).
Porównania splatają się nierzadko ściśle z metaforami, których
zamysł tkwi również w sferze religijnej. $nieżyczki chcą się zbudzić
do życia o wschodzie słońca, tak jak Chrystus zmartwychwstał o brzasku
dnia. Rude, cylindryczne w kształcie jałowce są jak płomienie zapalone
nad głowami napełnionych Duchem $więtym apostołów. W Domu nad
Popradem
[...] jodły szumią i przypominają [...) stare zapomniane kolędy
W innym wierszu cichość i migotliwość nocnej zadymki znalazły swój
niebanalny, metaforyczny wyraz w anielskieh mieczach, czystość zaś
pierwszego śniegu w symbolizującej czystość wewnętrzną bieli szaty
chrzestnej :
A w nocy cicho, cicho wszystkie aniofy
wbiły w ziemię swe falujące miecze.
Wznosiła się ziemia, zniżała niebo i w białe koszule chrztu
ubierano czarne pogańskie drzewa pełne wyrzeczeń
Pierwszy śnieg
W bezpośrednim lirycznym wyznaniu czerpał Harasymowicz ze
słownictwa religijnego mniej często. Jednak i tu rozłąka z narzeczoną
wywołuje uczucie wygnania z raju (Droga przez las). Tęsknota zmienia
"ja" liryczne w "czyniącego cuda z rozpaczy straszliwego apostola"
TERESA FRIEDELÓWNA
(Jesień), sprawia, że czekając na list jest "na mękach łamany roweru
listonosza kołem" (Jesieri).
Zupełnie już wyjątkowo odwoływał się poeta do religijnej leksyki
w bezpośrednim procesie obrazowania:
[...] ku brązowej kopułce cerkiewki, myśląc że to orzech,
chmury zachodu, rude wiewiórzyce, zza jodeł się wychylają poruszone
wielce.
Miasteczko w Karpatach
Cerkiewka pod obłokiem, jak pod grzechów tobołem, zgięta do ziemi,
pochylona ku brązowej kratce sosnowych gałęzi, gdzie wrzosów
prześwieca fiołet.
Muszyński październik
Cerkiew interesuje tu Harasymowicza wyłącznie swoją zewnętrzną
sylwetką, a ponieważ jest niepokaźna, więc określa się ją za pomocą
deminutivum - cerkiewka. Postawiona została też przez poetę w rzędzie
naturalnych składników beskidzkiego krajobrazu i jej obecność jest
tu tak samo oczywista, jak obecność góry, rzeki i lasu.
Poeta posłużył się zatem wyrazem cerkiewka a także innymi wyraza-
mi i frazeologizmami z zakresu terminologii religijnej nie dla wyrażenia
myśli religijnych. Użył owych środków leksykalnych jako ornamentu.
Nie nadużywane ozdabiają tekst poetycki, przydając mu delikatnej
urody utworu dyskretnie stylizowanego.
W latach sześćdziesiątych ukazały się dalsze zbiory poezji Harasy-
mowicza, wśród nich Ma się pod jesień (1962), Podsumowanie zieleni
(1964), Budowanie lasu (1967), Zielony majerz (1969), z utworami,
w których Łemkowszczyzna przestała być pretekstem dla malowania
sielskich obrazków. Łagodność pejzażu ustąpiła miejsea pustce i bez-
ludziu. Atmosferę dojmującego smutku poeta próbuje od czasu do
czasu rozładować żartobliwą metaforę. I tak w opuszczonej i spustoszo-
nej cerkwi
Pod chórem piszczą myszy w starocerkiewnym narzeczu
Z głodu święci pastorał gryzą zębem greckokatolickim
#emkowszczyzna
"ŁEMKOWSKIE" WIERSZE J. HARASYMOWICZA 1
Ze strony podmiotu lirycznego padają, nie zawsze co prawda expres-
sis verbis wyrażone, pytania o rodowód, tożsamość, religię. Niedwu-
znacznie wyłania się problem bratobójczej walki, problem stosowania
zasady zbiorowej odpowiedzialności, wypływa pytanie o tragiczny sens
tej zasady.
Brodata bizantyńska twarz horyzontu
Kainowe domeny zarosłe jałowcem
W cerkwi ruski Bóg z którego zdarto poztotę
Nie wiadomo czy nie byt banderowcem
Bieszczady
Bardzo zawinili światu Emiłian i jego ojciec świątkarz
Co z żalu do bram Pankratora już zapukał
Emilian
Poeta prowadzi nas przez ziemię łemkowską, przez jej autentyczne
osady, przekracza już nie anonimowe, lecz nazywane właściwymi
imionami góry i strumienie, wskazuje na podeptaną i starganą tradycję.
Łemkowszczyzna, dotąd rozdrobniona w realiach, podniesiona została
do rangi tematu poetyckiego. Owo wzbogacenie i spoważnienie proble-
matyki spowodowato wzbogacenie i zróżnicowanie językowych środków
artystycznego wyrazu. Poza słownictwem, które tu może nieco na wy-
rost nazwano religijnym, a o którym mowa będzie dalej, wkroczyły do
wierszy, przedtem w nich nieobecne, elementy onomastyczne, nazwy
miejscowe i osobowe. Na pierwszy plan wysuwają się wśród nich: f,em-
kowszczyzna - tytuł utworu w zbiorze Podsumowanie zieleni; Łemko-
wie - np. "Łemków niebo" (Złockie niebo cerkiewne), "słońce Łem-
" C " (
ków Złockie niebo cerkiewne), "cmentarze Łemków Na cmentarz łe-
mkowski); łemkowski - np. w tytułach wierszy Elegia łamkowska, Na
cmentarz łemkowski.
Obie jednostki onomastyczne wraz z przymiotnikiem występują
w nierozerwalnym związku z toponimami, autentycznymi nazwami
autentycznych wsi łemkowskich czy - jak je nazywa cytujący owe nazwy
Słownik geograficznyll - "ruskich" wsi: Leluchów (SG V 135), Milik
11 Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów sfowiariskich,
wyd. pod red. F. Sulimierskiego, B. Chlebowskiego i W. Walewskiego, t. 1-15,
Warszawa 1880-1902 (dalej: SG).
TERESA FRIEDELÓWNA
(SG VI 426), Szczawnik (SG XI 825), Zfockie (SG XIV 627). Funkcja
artystyczna, którą pełnią te wprowadzone do wierszy, autentyczne to-
ponimy, jest oczywista; elementy te służą autentycznieniu i zlokalizo-
waniu poetyckich obrazów i przeżyć podmiotu lirycznego, wzmagają ich
ekspresję. Następujący tekst, skonstruowany z udziałem nazw miej-
scowych
Oto cmentarze Łemków
w Złockiem
w Szczawniku
w Leluchowie
Na cmentarz łemkowski
sprawia, że obraz "cmentarza zielem porosłego", owej "poręby po
krzyżach zwalonych", nie tracąc nic ze swej poetyckości, staje się prze-
cież plastyczniejszy, realniejszy i przez to bardziej poruszający.
Toponimii towarzyszy pewien zasób antroponimów, wśród których
zarysowują się dwie grupy imion. Jedna z nich skupia imiona popularne
wśród łemkowskiej ludności: "Emilian podobny (...) do ruskiego
niedźwiedzia z bajki" (Emilian), "Wasyl wierny sługa (cerkiewny)"
(#emkowszczyzna), Sawko (Złockie jesieniq), Nykyfory, Fiłypy, Wło-
dzimierze (Na cmentarz łemkowski). Dwa imiona nacechowane zostały
dodatkowo ruskim zjawiskiem głosowym, twardą wymową spółgłoski
przed pierwotnym i. Z mechanizmu stylizacyjnego, polegającego na
wprowadzaniu ruskich cech głosowych, ruskich jednostek leksykalnych,
nawet dłuższych fragmentów i całych zdań, skorzysta poeta jeszcze
nieraz w swoich utworachlz,
Druga grupa antroponimów mieści się już w kręgu terminologu
cerkiewnej lub mówiąc szerzej - religijnej. Są to bowiem imiona własne
jak najściślej związane z wizerunkami Chrystusa i świętych, umieszczo-
nymi w ikonostasach i na malowidłach ściennych. Powtarzający się
wyraz Pankrator (brzmiący właściwie: Pantokrator) nie tylko nazywa
Boga, lecz równncześnie stawia przed oczami tak charakterystyczne
lz Np. "Da placka / da rydżyky / da mieda / tu wielka bieda" (Madonna pod
Barcicami ze zbioru Madonny polskie), "Szepcze Madonna / A gde riczka / wykąpię
synka / gde Yan Krzyci" (Madonna z Przydonicy ze zbioru Madonny polskie),
"Moja modlitwa od zaczynu słów, / Panu naszemu Isusu Chrystu" (Pascha Chrysta),
"Ech nasz hetman Sahajdaczny / żinku predał neobaczny" (Pascha Chrysta).
"ŁEMKOWSKIE" WIERSZE J. HARASYMOWICZA 1
dla cerkiewnej ikonografii wyobrażenie Chrystusa i jednocześnie Boga,
odwiecznie istniejącego i panującego. Pozostałe antroponimy to imiona
świętych, znanych i czczonych we wschodnim Kościele - św. Jura
św. Olgi, św. Teodory, Michaća Archanioła.
Niewielki zespół antroponimów osadzony został wśród bez porówna-
nia liczniejszych rzeczowników pospolitych, także przymiotników i cza-
sowników oraz frazeologizmów, które poeta zaczerpnąt z terminologii
religijnej. Oto ich wykaz: anioł, archaniof, bokprzebity wlócznią, Bóg,
też: Bóg ruski, cerkiew, rzadko: cerkiewka, cerkiewny, chrzcić, cmen-
tarz, cyrylica (peryfraza: czerwone litery), diaczek, dzwon, euchołoch-
ion, gładzić grzechy, greckokatolicki, ikona, ikonopis, koputa - kopufa
cerkiewna, kopuła cerkwi, kopufa monastyru (metafory: cerkiewne
banie, cerkwi hełmy), rzadko: kopułka, krzyż (peryfraza: święte drze-
wo), krzyżem leżeć, ławra, męczennik, monastyr, pastorał, peten łask,
prorok, starocerkiewny, święty -święty femkowski, ruski święty, włosien-
nica.
Fakt, że jest to lista obszerniejsza niż wynotowana z debiutanckich
zbiorów poetyckich Harasymowicza, pozwala się prosto wyjaśnić
wyższą liczbę wierszy, z których wyrazy wybrano. Istotna różnica
między obu inwentarzami nie zasadza się więc na różnicy w liczbie fak-
tów leksykalnych. Polega ona na tym, że pierwszy z nich zawiera wyrazy
i frazeologizmy o zasięgu ogólnochrześcijańskim, zasób drugiego zaś
wykazuje wyraźnie nachylenie ku terminologii Kościoła wschodniego.
Wyrazy cerkiew, ikona, ikonopis, fawra, monastyr nazywają desygnaty
nie znane tradycji Kościoła zachodniego. Przy wyrazach o zasięgu
ogólnochrześcijańskim natomiast poeta stawia niekiedy określenia,
które zasięg ów zwężają i lokalizują:
W cerkwi ruski Bóg z którego zdarto pozłotę
Nie wiadomo czy nie był banderowcem
Bieszczady
Gtodno i chłodno ruskim świętym pod cienkim szkarłatnym olejem
Łemkowszczyzna
I śpi femkowski święty jak puchacz biały
W złotej dziupli ikony
Elegia temkowska
TERESA FRIEDELÓWNA
Przesadne byłoby twierdzenie, że w "łemkowskich" wierszaeh po-
wstałych w latach sześćdziesiątych wyrazy wzięte z terminologu reli-
gijnej nie uczestniczą w procesach metaforyzacyjnych jako tworzywo
pomocnicze. W wierszu Z rodzinnej zmierzchłości czytamy:
Pradziad brodaty
nikomu się nie ktaniał
za stołem siadat
jak Pantokrator
Zdarza się to jednak raczej rzadko. Wraz ze zmianą pozycji łemkow-
skiego toposu w poezji Harasymowicza, zmieniła się jakby automatycz-
nie artystyczna funkcja wyrazów nazywających łemkowskie desygnaty.
Słownictwo to usamodzielniło się, stało się podstawowym nośnikiem
poetyckich treści, a równocześnie też przedmiotem specjalnej troski
poety. Skupił on wokół tej ważnej grupy leksykalnej rozliczne dzia-
łania metaforyzacyjne. Najdobitniejszym tego przykładem jest może
traktowanie wyrazu cerkiew. Oto pochodzące z różnych utworów frag-
menty, w których wyraz ten wciąż, bez względu na zmieniające się środ-
ki stylistyczne, znajduje się w centrum uwagi twórcy:
Cerkiew pokryta jak watą marcowym śniegiem
U1 sczerniaty ze starości pozbawiony gospodarza
Przedwiośnie
Do cerkwi koputy cebuli czerwonej płaczą jesienie
(...)
W gąszczu dzikim świecą cerkwi hełmy
Jak baśniowej drużyny Olega
Łemkowszczyzna
Pusto w cerkwi tu tylko stońce i księżyc
Leżą na posadzce krzyżem
Drogą zamiast wiernych dziś mrówki idą do cerkwi
Elegia łemkowska
I pojechał na wózku na wygnanie naród z kozą na sznurku
W rozpaczy rozrzucała cerkiew po dolinach swe dzwony
Emilian
"ŁEMKOWSKIE" WIERSZE J. HARASYMOWICZA 1
Z gtodnej cerkwi święci w łapciach
Chodzą stadem po sadzie zdziczałym
Bieszczady
Mimo że wyraz cerkiew został wzbogacony przez metaforę, antropomor-
fizację, epitet, pośrednio również przez porównanie, to przecież wiersze
nie eksponują jego podstawowego, religijnego znaczenia #świątynia'.
Zniszczona, pusta i zdana na łaskę losu cerkiew - dom Boży jest
skondensowanym obrazem zniszczonej, pustej, zdanej na łaskę losu
Łemkowszczyzny. Jest to jednocześnie niezwykle gęsty, poetycki ko-
munikat o ludzkim nieszczęściu. Jego odbicie znajdziemy w losie
"
łemkowskich, ruskich świętych". Desakralizaeja domu Bożego ma
bowiem swoją kontynuację w desakralizacji świętych. Poeta pisze
o ich ludzkich potrzebach i niedostatkach:
Z gtodu święci pastorał gryzą zębem greckokatolickim
Pozrywali już wszystkie jabtka w swoim tle zielonym
Przepadł gdzieś ich Wasyl wierny stuga
Nie ma kto śpiewem ruskim świętych napoić
Łemkowszczyzna
Zaś Teodora jest kobieta
Dla której trzeba sukni chleba
Cerkiew Świętej Teodory
Z punktu widzenia językowego obserwuje się tu pozornie naiwne
łączenie słownictwa religijnego ze słownictwem potocznym. Pierwszy
kontakt z tego rodzaju tekstem może sprawiać wrażenie jak gdyby poeta
wyzyskiwał elementy zbyt infantylnie rozumianej ludowej pobożności.
Wydaje się jednak, że dokonał on tu bardzo przemyślanego i harmonij-
nego zabiegu stylizacyjnego. Cerkiew, jej święci mieszkańcy, cała
leksyka religijna to wyrazy-klucze, które otwierają istotne treści
"łemkowskich" wierszy Harasymowicza. Jednak i tu słownictwo religij-
ne - podobnie jak w poprzednio omawianej grupie wierszy - nie służy
przekazowi kwestu religijnych, lecz mówi o problemie humanitaryzmu,
w którym zawiera się ludzkie prawo do własnej ojczyzny, i do własnej
tradycji, i do własnej wiary.
1'ERESA FRIEDELÓWNA
Rozważając zagadnienie obecności i funkcjonowania słownictwa
religijnego w dorobku poetyckim Harasymowicza, nie wolno tracić
z oczu "łemkowskich" wierszy ogłoszonych w r. 1980. Obszerny cykl
Chwaniów 1937 -197713 jest pod tym względem mało reprezentatywny.
Na uwagę natomiast zasługują utwory: Buty żołnierskie, San 1946.
Panna młoda, San 1949. U drogi, Pociggpancernyt4.
Łemkowszczyzna ukazana w czterech niedługich wierszach nie jest
"
krajem łagodności", nie jest nawet opuszczoną dziedziną. Jest to
Łemkowszczyzna w łunach, Łemkowszczyzna po bitwie. Temat utwo-
rów i narzucona przez niego oszczędność w operowaniu słowem spra-
wiają, że leksyka religijna skurczyła się tu do bardzo skromnej liczby:
Boh, cerkiew, ikona, krzyż, krzyżyk; ewentualnie frazeołogizmy:
bić się w piersi, padać do stóp.
Wobec poprzednio omawianych grup leksykalnych inwentarz wy-
razów z zakresu terminologii religijnej, zaczezpnięty z czterech wierszy
z 1980 r. prezentuje się oczywiście niepokaźnie. Jednak wśród tych
czterech wyrazów dwa wyszły z tradycji Kościoła wschodniego, a jeden
nosi ruską cechę głosową przejścia pierwotnego g w dźwięczną spół-
głoskę h.
Funkcja artystyczna owych nielicznych wyrazów jest również
zastanawiająca. Badając ich miejsce w tekście poetyckim, ich najbliższy
kontekst, ich określone przez ów poetycki kontekst znaczenie, trudno
oprzeć się wrażeniu, że słownictwo religijne jest tu odbiciem religijnej
myśli.
U drogi krzyżyk
padł za ciebie
chłopiec na wznak
dziewiętnastu lat
San 1949. U drogi
Surowy obraz i surowy tekst. Krzyżyk na grobie chłopca-żołnierza,
znak chrześcijańskiej mogiły. Jego głęboka, religijna symbolika po-
#3 "Życie Literackie", 30(1980), nr 32.
#4 "Życie Literackie", 30(1980), nr 13.
"ŁEMKOWSKIE" WIERSZE J. HARASYMOWICZA 1
zostaje nietknięta przez jakikolwiek wychodzący poza jej ramy zamysł
poetycki.
Panną młodą, która płynie Sanem w 1946 r., są zwłoki zamordo-
wanej dziewczyny. Początkowe pogodne wersy mogą zwieść czytelnika,
tak jak w wierszu unoszone wodą ciało zwiodło suma:
Podkręcił wąsa sum
do panny sunął
zamiast piersi
czerwone otchłanie
oczy szklane
Przerażony swoim odkryciem
Zatrząsl się sum
Boh mój
w piersi bit
w gtębi
w korzeni olch
zwiesił
wąsy sumiaste
Boh !
Boh !
Boh !
San 1946. Panna Mfoda
Zachowanie suma przypomina odruchy ogarniętego panicznym
strachem człowieka, który w samotności instynktownie szuka oparcia
w pobożnym geście ("w piersi bił") i w gwałtownie wyrzucanych sło-
wach modlitwy ("Boh mój, Boh!"), płynącej z nie najwyższych co praw-
da pobudek, bo z przerażenia. Jednak to niewymyślne przyzywanie na
ratunek Boga jest - jak się zdaje - w zamierzony sposób sprymitywizo-
waną modlitwą i jedyną warstwą semantyczną w wierszu, poza którą nie
kryje się żadna dodatkowa intencja.
I wreszcie ostatni wiersz o butach żołnierskich wyłowionych z Sanu,
którym sprawia się pogrzeb z honorami niczym symbolicznemu Niezna-
nemu Żołnierzowi:
Pogrzebię buty bezimienne
z honorami
TERESA FRIEDELÓWNA
pochodzę wokót
z chorągwiami
Lecz poza oficjalnym ceremoniałem wojskowym bezimienna śmierć
zostaje uczczona jeszcze w inny sposób:
Krzyże
postawię
dwa
Wschodu
i Zachodu
Nad żołnierskim grobem podają sobie ręce religia i tradycja Wscho-
du i Zachodu, łącząc się w jedno. Może właśnie zrodzona stąd niepow-
tarzalność i złożoność polskiej kultury nieustannie fascynuje i inspiruje
J. Harasymowicza, nie pozwalając mu porzucić łemkowskiego tematu,
trwalszego w jego poetyckim dorobku ponad wszelkie inne doświadcze-
nia i próby.
SPRACHLICH-STILISTISCHE CHARAKTERISTIKA
DER "LEMKISCHEN" GEDICHTE VON JERZY HARASYMOWICZ
Zusammenfassung
Das "lemkische" Thema ist im poetischen Schaffen von J. Harasymowicz
standig gegenwartig. Es widerspiegelt sich in der Sprachschicht der Werke, insbe-
sondere im lexikalischen und phraseologischen Bereich. Dabei handelt es sich
u.a. um Ausdrucke und phraseologische Verbindungen, die der christlichen
Terminologie entstammen. Die Auswahl dieser Elemente durch den Dichter
sowie ihr kunstlerischer Wert sind keine festen Werte. Im Gegenteil, sie unterliegen
einer deutlichen Evolution. In den Fruhwerken bilden sie das Material, das vor
allem der Metaphorik und der recht obertlachlichen Stilisierung dient. In den
Gedichten, die sich in den in den sechziger Jahren herausgegebenen Banden
befinden, wurde das religi#se Wortgut zahlreicher und differenzierter. Bereichert
wurde es durch Toponyme und Anthroponyme; ausserdem wandte sich der
Dichter sichtbar der religiósen und liturgischen Terminologie der Ostkirche zu.
Trotzdem sind die in die Werke eingebrachten Ausdrucke und Phraseologismen
"ŁEMKOWSKIE" WIERSZE J. HARASYMOWICZA 1
kein sprachlicher Exponent religióser Erlebnisse und Erfahrungen. Sie dienen
stattdessen dazu, das tragische Schicksal der Lemken zum Ausdruck zu bringen,
mit denen sich der Autor gleichsam identifiziert. Das schon in diesen Werken
anschwellende schmerzliche Problem des Bruderkrieges, der in der Nachkriegszeit
auf dem von den Lemken bewohnten Gebiet tobte, entfaltete Harasymowicz in
einigen 1980 ver#ffentlichten Gedichten. In diesen lapidaren und strengen poeti-
schen Texten ist das nicht allzu zahlreich reprasentierte religióse Wortgut ein
Reflex der religi#sen Idee. In ihnen steckt auch ein Element der polnischen reli-
gi#sen Tradition, die aus dem Osten und dem Westen sch#pft. Die Komplexitat der
polnischen Kultur, die auf diesem Boden erwuchs, bildet eine der dichterischen
Faszinationen von J. Harasymowicz.
III. LITERATURA
ROMAN MAZURKIEWICZ
WYŻSZA SZKOŁA PEDAGOGICZNA - KRAKóW
BOGURODZICA - MIĘDZY PIEŚNIĄ A IKONĄ*
Najzwyklejsza i najpierwotniejsza ikona w cerkwi, bez której cerkiew być nie
może, greckie trimorfion, deisi,r, przedstawia Zbawiciela, Maryję i Jana Chrzciciela
zanoszących modły do Niego; obie zwrotki Bogurodzicy to niby podpis czy
wytłumaczenie takiego Deisusal.
Zdanie to, wyjęte z Dziejówjęzykapolskiego A. Brucknera, z dwóch
co najmniej względów prosi się na motto niniejszych rozważań. Po pier-
wsze dlatego, że jest - jak sam autor zaznacza - "ciekawym szczegó-
łem", samotną glosą, ulotną asocjacją zanotowną "na marginesie". Po
wtóre - bo tłumaczy dodatkowo, z zewnątrz i tytuł, i pomysł tego
szkicu, wyznacza ogólny kierunek jego myśli. Tutaj nie będzie to z pew-
nością droga genetyczna, poszukująca rozwiązań zagadek biograficz-
nych związanych z Bogurodzicq. Spróbujmy natomiast, uważni teolo-
gicznie, semiotycznie, ikonologicznie, podążyć w głąb samych tekstów,
ku ich archetypom, do warstw najgłębszych, jakby powiedział generaty-
wista - do poziomów modeli aktantowych i kategoru logicznych. Zanu-
rzanie rozpoczyna się jednak od powierzchni - od brzmienia, barwy,
rytmu. Struktura pieśni i struktura ikony domagają się zstępowania
(czy wstępowania) hierarchicznego, na kształt drabiny Jakubowej, ana-
lizy docierającej do Sensu stopniowo2.
Wracając do spostrzeżenia Brucknera zadajemy pytanie, które
postawić musimy, jeśli przelotne skojarzenie Deesis i Bogurodzicy
pragniemy pogłębić, opisać i zinterpretować: dlaczego obie zwrotki
Bogurodzicy mogą być "podpisem czy wytłumaczeniem Deisusa"?
* Pierwotna wersja szkicu została opublikowana w "Znaku",1983, nr 342-343
(5-6), s. 762-785.
1 A. B r u c k e r, Dzieje jgzyka polskiego, "Nauka i Sztuka", t. 3, [Lwów)
1906, s. 99.
z Jeśli chodzi o teksty literackie, rzecz nie wymaga dodatkowych uzasadnień.
Warstwowość, hierarchiczność analizy ikony pokazuje natomiast B. Uspienski
w szkicu O siemiotikie ćkony, w: Trudy po znakowym sistiemam, t. 5, Tartu 1971.
ROMAN MAZURKIEWICZ
Jak te dwa różne teksty - pieśń i ikona - artykułują wspólne przesłanie
religijne i artystyczne, w odmiennych znakowo materiach i kształtach?
Trzeba odsłonić genotypowy rdzeń obu tekstów, wspólnotę intuicji te-
ologicznej i artystycznej, która zrodziła różne, niepowtarzalne obrazy:
Deesis i Bogurodzicę.
DLACZEGO MARYJA? DLACZEGO JAN CHRZCICIEL?
Nieoceniony jako mistrz kontrowersji A. Bruckner pomaga postawić
kolejne pytanie. Pisze w 1901 r.:
Do nie całkiem naturalnego, zwyktego, koniecznego połączenia Bogurodzicy
i Jana świętego jako pośredników i opiekalników, do jednej i drugiej strofy daje
tylko żywot Kingi naturalny, konieczny, nie naciągnięty w niczym, przekonywający
komentarz: nigdzie indziej go nie odnajdziemy; zagadka rozwiązana raz na zawsze3.
To "nie całkiem naturalne" połączenie Maryi i Jana Chrzciciela
w Bogurodzicy zadręczało w swoim czasie nie tylko Brucknera. On sam
zresztą odnalazł wk:ótce ów "ciekawy szczegół" - Deesis - i głośno
wyraził skruchę za nieprzystojne filologowi emocjonowanie si# "roman-
sem"4. Byli i tacy badacze, którzy nie mogąc pojąć obecności Krzciciela
w drugiej strofie pieśni, usiłowali na różne sposoby wyeliminować jego
imię z tekstu. Trudno się nawet temu dziwić. Długie wieki ewolucji za-
chodniej świadomości teologicznej i liturgicznej usunęły postać Jana
w cień ewangelicznego epizodu, natomiast do wspólnego dziedzictwa
z chrześcijańskim Wschodem sięgano niechętnie, z różnych, najczęściej
politycznych i kulturowych, powodów. Widać to zwłaszcza u nas, gdzie
często uprzedzenia do samych słów Wschód czy ortodoksja są efektem
uproszczonych projekcji konkretnego, a więc na szczęście ograniczone-
go, jeszcze czasowo i przestrzennie zepsucia na całą przeszłość i do-
robek chrześcijaństwa wschodniego.
Bogurodzica to niezwykła, pierwsza i całkowicie dojrzała artykulac-
ja sacrum w literaturze polskiej. Swoje przesłanie buduje w porządku
słów składających się na poetycką strukturę znaczenia odsyłającego
3 A. B r u c k n e r, Bogurodzica. Rozwiązanie zagadki, "Biblioteka Warszaw-
ska",1901, t. 4, z.1, s. 99.
4 A. B r u c k n e r, Spór o Bogurodzicg, "Pamiętnik Literacki", 1904, r. 3,
s. 586.
"BOGURODZICA" - MIĘDZY PIEŚNIĄ A IKONĄ
nas w przestrzeń świętości. W przestrzeń, która także posiada swą auto-
nomićzną strukturę, hierarchię znaczeń i ontyczne centrum - Sanctum5.
Wobec niej pr7:;strzeń znakowa tekstu jest zaledwie modelem-analo-
gonem, niedokładnym, niedoskonałym i ulotnym przybliżeniem symbo-
liczno-obrazowym. Przybliżeniem jednym z wielu możliwych. Do sa-
crum utajonego w Bogurodzicy pod migotliwą warstwą znaczeń poetyc-
kich, od wieków docierała chrześcijańska architektura, ikonografia
i liturgia. Swoistość materiału, odmienność konstytuowania znaczeń,
niepowtarzalność obrazowania - ta cała różnorodność przekształca się w
izomorficzność im bardziej zbliża się przed Oblicze Jedynego.
Poszukiwania wzoru literackiego, który mógłby być dla naszej
Bogurodzicy inspiracją, zwłaszcza w kwestii współpośredniczenia Maryi
i Jana, przyniosły wyniki połowiczne. W hymnografii greckiej znalezio-
no wprawdzie wiele modlitw i do Matki, i do Jana, które fragmentami
brzmią całkiem jak zwroty z Bogurodzicy, ale szkopuł w tym, że nie ma
wśród nich pieśni czy modlitwy łączącej obie postacie Pośredników
w bezpośrednim sąsiedztwie, w jednym tekście, tak jak to jest w naszej
pieśnib. Mógł więc napisać w fundamentalnym opracowaniu Boguro-
dzicy jego redaktor J. Woronczak:
Wzoru literackiego dla całości I części Bogurodzicy nie znałeziono ani w hymnogra-
fii łacińskiej czy greckiej, ani w czeskiej czy niemieckiej. [...] Istnieje natomiast
wzór ikonograficzny (. . .] motyw zwany deesis#.
Świadomi integralności kultury średniowiecznej zmodyfikujemy
nieco sam problem. Skoro i w Bogurodzicy, i w Deesis pomiędzy
ludźmi i Bogiem pośredniczy ta sama para: Maryja i Jan Chrzciciel, za-
pytajmy, jaka motywacja łączyła te dwie postacie w świadomości
5 Rozróżnienia Sanctum i sacrum używamy za A. Pospieszalskim, który
proponuje nazywać słowem sacrum symboliczne przejawy absolutnego i nie-
dostępnego Sanctum. Zob. A. P o s p i e s z a 1 s k i, Sacrum i sanctum, "Aneks",
1983, nr 29/30.
fi J. B i r k e n m a j e r, Wzory greckie Bogurodzicy, "Pamiętnik Literacki",
1934; A. W y r z y k o w s k i, Geneza Bogurodzicy, "Kronika Diecezji Sandomier-
skiej",1922, nr 4.
# J. W o r o n c z a k, Wstęp filologiczny, w: Bogurodzica, oprac. J. Woronczak,
Warszawa 1957. Z tego też opracowania czerpiemy krytyczne rekonstrukcje samej
pieśni.
. ROMAN MAZURKIEWICZ
chrześcijańskiej pierwszego tysiąclecia? Nie chodzi tutaj już o znale-
zienie bezpośredniego wzorca dla Bogurodzicy, ale o uniwersalny
prawzorzec, prototyp tego modelu pośrednictwa, który wciela i nasza
carmen patrium, i Deesis.
Postać Maryi - Matki Bożej nie budzi w tym kontekście wątpliwości.
Ale - powtórzmy zdziwienie Brucknera - dlaczego Jan? Odpowiada
na nie sam. . . Jan Chrzciciel. I to nie tylko pośrednio, przez teologiczną
interpretację Jego postaci. Sam Jan opisuje alegorycznie model Deesis,
a więc i model pośrednictwa Bogurodzicy! To On właśnie, Przyjaciel
Oblubieńcas, wypowiada słowa tajemnie pomnażające symbolikę
Pieśni nad Pieśniami:
Człowiek nie może otrzymać niczego, co by mu nie było dane z nieba. Wy sami
jesteście świadkami, że powiedziałem: Ja nie jestem Mesjaszem, ale zostałem
przed Nim posłany. Ten, kto ma oblubienicę, jest oblubieńcem; a przyjaciel
oblubieńca, który stoi i słucha go, doznaje najwyższej radości na głos oblubieńca.
Ta zaś moja radość doszła do szczytu. Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał
(J 3, 27-30).
Przypomnijmy alegoryczne interpretacje figur Oblubieńca i Oblubie-
nicy z Pieśni nad Pieśniami. Są nimi Jahwe i Izrael, Chrystus i Kościół
Nowego Testamentu, Bóg i odkupiona ludzkość, Chrystus i człowiek
i na koniec wreszcie Bóg i Maryja - w Maryi bowiem "idea Kościo-
ła jako dziewiczej oblubienicy Boga znajduje swój najpełniejszy
wyraz"9. I oto w wyznaniu Jana Chrzciciela, do oblubieńczego związku
Boga i Kościoła, którego figurą-typem jest Niewiasta - Maryja, do-
łącza postać trzecia - Przyjaciela Oblubieńca, On sam, Chrzciciel
i Przyjaciel Chrystusa, razem z Matką wychodzący na Jego spotkanie
w imieniu całej ludzkości (w jej męskim i kobiecym wcieleniu). Te
trzy figury - Oblubieniec, Oblubienica i Przyjaciel Oblubieńca - tworzą
pełny, zamknięty, doskonały model bosko-ludzkiego obcowania, tean-
drycznej wymiany idiomatów, model Deesis, kilka wieków później
dopiero utrwalony ikonograficznie, a jeszcze później w naszej Boguro-
dzicy.
s Idziemy tutaj za o. S. Bułgakowem, który w pracy Drug Żenicha. O prawo-
slawnom poczitanu Priedaeczi, Paryż 1927, charakteryzuje i uzasadnia pozycję
Jana w Deesis, a więc pośrednio - dla nas - także w Bogurodzicy.
9 Zob. Wstęp do Pieśni nad Pieśniami, w: Biblia Tysiąclecia, Poznań 1971.
Wszystkie cytaty biblijne w moim tekście pochodzą z tego właśnie wydania.
"BOGURODZICA" - MIĘDZY PIE$NIĄ A IKONĄ 2
Ten idealny paradygmat obecny był jednak nieustannie w myśli
teologicznej i liturgicznej Kościołów starożytnych. W liturgii jakobickiej
obrządku antiocheńskiego odnaleziono modlitwę, tzw. sedro pocho-
dzące z V w. , które może być kolejnym śladem-typem potwierdzającym
naturalność sąsiedztwa Maryi i Jana w Bogurodzicy: "Maryja, która
Cię zrodziła i Jan, który Cię ochrzcił, niech modlą się za nami - zmiłuj
się nad nami"lo. Tekst ten, nawiązujący - jak sądzi jego odkrywca
J. Myslivec - do nastoriańskiej teologii Teodora z Mopsuestii (zm. 428),
nie jest wcale unikalnym wyjątkiem w liturgii wczesnego chrześcijaństwa
- świadczą o tym prace Kirpicznikowa i Baumstarkall.
Model pośrednictwa świętych jest wariantem rozwiązania antynomii
podstawowej i pierwotnej - opozycji Sanctum i profanum. Przezwycię-
żeniem dynamicznym, realną dla wiary mediatyzacją, formą dialogu
stworzenia ze Stwórcą toczącego się w przestrzeni Obcownia Świętych.
Ideę tę, stanowiącą przecież rdzeń dogmatyczny i konstrukcyjny
Bogurodzicy, wcielił i pogłębił teologicznie prawosławny ikonostas,
owa żywa zasłona wzniesiona z hierarchii ikon - świadków rzeczywistoś-
ci niebiańskiej. Ikonostas traktowany przedmiotowo jest granicą,
zasłoną dla ludzkich niedoskonałych oczu, lecz z funkcjonalnego punktu
widzenia jest przecież granicą żywych znaków -.ikon, które nie tyle
odsyłają do sfery sacrum, co tę sferę odslaniają. To wszystko, co w iko-
nostasie od-granicza: wysoko rozbudowane rzędy ikon, zamknięte
carskie wrota, zasłony, światła, podwyższenie solei - to wszystko
w rytmie liturgii staje otworem dla ziemskich jeszcze, ale już wewnęt-
rznie przemienionych oczu. I właśnie w centrum tej pograniczno-poś-
redniczącej symfonu barw i światła umieszczono Deesis - kolorową
sublimację idei orędownictwa i łączności z Chrystusem przez Maryję
i Jana Chrzciciela. Czy ikonograficzna symetria tych dwóch postaci
w Deesis, ich funkcjonalne sąsiedztwo w Bogurodzicy znajdują swe
uzasadnienie w analogicznej odpowiedzialności ich "ról" ewange-
licznych?
tU J. M y s 1 i v e c, Proischożdienije Deisusa, w: Wizantija, jużnyje slawianije
i driewniaja Ru,s': Zapadnaja Jewropa, Moskwa 1973.
11 A. K i r p i c z n i k o w, Deisus na Wostokie i Zapadie i jego litieraturnyje pa-
ralleli, "Żurnał Ministierstwa Narodnogo Proswieszczenija", 1893, nr 240;
A. B a u m s t a r k, Bild und Lied des christlichen Ostens. Festschrift zum 60. Gebur-
stag von Paul Clemens, Bonn 1926.
ROMAN MAZURKIEWICZ
Maryja jest Bogurodzicą, a więc Matką Słowa Wcielonego, Jego
Początkiem. Jan jest Poprzednikiem - Wschód zawarł tę prawdę w sa-
mej nazwie Jana - prodromos, Priedtiecza. Zarówno więc Maryja, jak
i Jan spełniają wobec Chrystusa Wcielonego funkcje Poprzedników
- Matka w sferze ludzkiej egzystencji, Jan w sferze prorockiego logosu.
Logika chrześcijańskiego modelu pośrednictwa sprawia, że z punktu
widzenia człowieka zwracającego się w kierunku Sanctum funkcje Ma-
ryi i Jana jako Poprzedników i Pośredników ulegają daleko idącej
ekwiwalentyzacji, stają się jakby różnymi aspektami jednej Mediacji.
Ewangeliczne i apokryficzne genealogie Maryi i Jana utrwalone potem
na ikonach i w tekstach liturgicznych są niezwykle podobne, niemal
paralelne. Sama też Ewangelia wystarczająco tłumaczy eksponowaną
w Bogurodzicy pozycję Matki i Chrzciciela. Świadectwo o Janie wydaje
sam Chrystus: "Zaprawdę powiadam wam; między narodzonymi z nie-
wiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela" (Mt 11,11 ).
O misji Jana jako Poprzednika i Pośrednika mówią także Jego własne
słowa: "Ja nie jestem Mesjaszem, ale zostałem przed Nim posłany"
(J 3, 28), do Niego wreszcie odnosi Jezus slynne proroctwo Malachiasza
(Łk 7, 28). W apokryfie Zstąpienie Chrystusa do otchłani (I-II w.)
Jan poprzedza przyjście Zbawcy jako zwiastun Dobrej Nowiny. Maryja
i Jan zjawiają się także w przedstawieniach Sądu Ostatecznego, by prosić
o miłosierdzie Sędziego Paruzji, stoją także obok tronu Bożej Mądrości
w ikonie Sofu Nowogrodzkiej. Maryja - "granica między stworzonym
i niestworzonym" (Palamas) i Jan Chrzciciel - skrzydlaty Anioł Pustyni,
przychodzą nieustannie już teraz, stają przed obliczem Boga, tak
jak w Deesis, tak jak w Bogurodzicy, by pośredniczyć w bosko-ludzkim
dialogu w przestrzeni wiary wyznaczonej słowami Pośrednika Pierwsze-
go - Chrystusa: "Ja jestem drogą i prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi
do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie" (J 16, 6).
MARYJA I JAN - GRANICE SYMETRII
Przyjrzyjmy się nieco bliżej artystycznym "hipostazom" tego dia-
logu. Bogurodzica jest tekstem raczej teologiczno-dogmatycznym,
aniżeli poetycko-obrazowym. Potencjał religijnej katechezy zawarty
chociażby tylko w dwóch najstarszych strofach pieśni jest niezwykle
skondensowany. Już przecież inicjalne Theotokos, Bogurodzica, jak
pisze Jan Damasceński, zawiera w sobie całą tajemnicę ekonomii
"BOGURODZICA" - MIĘDZY PIEŚNIĄ A IKONA #
zbawienia. To, że Bogurodzica nie skrzy się wizualnymi asocjacjami,
nie oznacza bynajmniej, że tekst ten nie zawiera ukrytej, immanentnej
ikoniczności, przestrzenności strukturalno-semantycznej. Już samo doz-
nanie i przeżycie sacrum, które Bogurodzica modeluje za pomocą
kategorii pośrednictwa, wyrażone jest m.in. w języku charakterystyk
przestrzennych, w tym samym języku, który bardziej "naocznie" ekspo-
nuje ikona, ikonostas, świątynia. Zstąpienie Chrystusa do Otchłani
i Jego Wstąpienie do Nieba otwierają przestrzeń drogi każdego człowie-
ka, przestrzeń dialogu i wyborów. W tej właśnie przestrzeni zarówno
Bogurodzica, jak Deesis umieszczają postacie Pośredników - Maryi
i Jana Chrzciciela.
Bogurodzica Dziewica... Apostrofa jest zwrotem "do", a więc
także zwrotem w kierunku adresata. Ta retoryczna figura, spinająca
w dwóch słowach-emblematach niepojęte dla ludzkiego rozumu para-
doksy, eksploduje energię wiary, wyzwala ruch modlitwy nadając
mu jednocześnie kierunek. Odsyła nas bowiem jakby śladem Wniebo-
wzięcia Maryi, zdarzenia, które w tym kontekście może zostać potrakto-
wane jako zdarzenie mityczne (w sensie niepowtarzalnej pierwotności)
modelujące przestrzeń modlitwy i pośrednictwa wokół osi wertykalnej.
Ruch modlitwy "stąd" - "tam", ruch wyzwolony dynamizmem apostro-
fy, jest ruchem z dotu do góry - decydują o tym relacje hierarchiczne
uczestników dialogu. Już w poł. IV w. św. Efrem Syryjczyk nazywa
Maryję Pośredniczką, a w w. XII Bernard z Clairvaux pisze: "Z woli
Boga nic nie posiadamy, co by nie przeszło przez ręce Mar i'. To
"przechodzenie" doskonale oddaje pozycję pośrednią Matki, pozycję
zrelatywizowaną zarówno wobec ludzi (dół), jak i Boga (góra). Podwój-
na relatywizacja odpowiada dwukierunkowości pośrednictwa Maryi
- pośrednictwa modlitwy i łaski.
Cała rzeczywistość pośrednictwa ma przy tym dwa podstawowe
aspekty: ontologiczny i dynamicznylz. Maryja i Jan zajmują pozycję
ontologicznie pośrednią: Maryja - "wybrana między niewiastami"; Jan-
"największy między narodzonymi z niewiast", sytuując się tym samym
pomiędzy bytem stworzonym (łącznie z Aniołami) a nie stworzonym
Sanctum. Bogurodzica wyraża tę myśl językowo, w semantycznych
i gramatycznych związkach zależności: Bogurodzica Dziewica, Bogiem
#2 F. D z i a s e k, Wszechpośrednictwo NMP, w: Gratia Plena. Studia teologicz-
ne o Bogurodzicy, red. B. Przybylski, Poznari 1965.
ROMAN MAZURKIEWICZ
sławiena, Matko zwolena, Twego Krzciciela. Dynamiczny aspekt po-
średnictwa wyraża w Bogurodzicy warstwa "akcji modlitewnej" - ukie-
runkowany ruch apostrofy oraz dialogowa pragmatyka próśb: zyszczy,
spr#ści, napełri. Poprzez Pośredników ruch pieśni rozwija się w górę,
w kierunku Chrystusa (Kirielejson, bożycze). W ten sposób powstaje
model dialogu pośredniego, który można zobrazować w formie trójkąta.
Trójkąt ten, wsparty na podstawie (dół - nam), łączy jej dwa końce
z wierzchołkiem (góra - bożycze) za pośrednictwem wektorów, wzdłuż
których rozkładają się słowa modlitwy wznoszonej za pośrednictwem
Maryi i Jana. Tę samą strukturę przestrzenno-logiczną realizuje Deesis!
VII Sobór Powszechny ostatecznie (w sensie kanonicznym, a nie
dogmatycznym) rozstrzygnął jedną z najważniejszych dla chrześcijań-
stwa, zwłaszcza wschodniego, kwestu - spór o kult obrazów. Rozwiąza-
nie to siłą rzeczy dotyczyło także samej idei pośrednictwa. Bez zwycięs-
twa czcicieli ikon nie byłoby tak wspaniałego rozkwitu "liturgu ikono-
stasu", a w szerszym wymiarze, także sztuki sakralnej. Właśnie w ikono-
stasie (a wcześniej w templonie), w samym centrum tej "odsłaniającej
zasłony" Kościół wschodni umieścił Deesis.
Termin Deesis (Deisis, ros. Deisus) oznacza modlitwę błagalną,
implikuje wiarę w moc orędownictwa, pośrednictwa świętych. Początki
"
ikonografii modlitwy" odnajdujemy już w katakumbach pierwszych wie-
ków, w wizerunkach Orantów - modlących się postaci, personifikacjach
modlitwy. Od V w. w roli Orantki występuje Maryja. Wkrótce obok
tronu Chrystusa stawia się dwóch Orantów - Matkę i Chrzciciela.
W X-XI w. motyw ten wchodzi do ikonografu Sądu Ostatecznego.
Wcześniej pojawia się w bizantyńskich templonach, a od XI w. zajmuje
centralne miejsce w ikonostasie. Kompozycję Deesis umieszczano także
nad wejściami, w apsydach świątyń, w kaplicach cmentarnych, tam,
gdzie zawarta w niej idea wstawiennictwa łączyła się harmonijnie z ideą
granicy i przechodzenia ze sfery profanum do sfery sacrum.
Podstawowa kompozycja Deesis, tzw. Deesis Trimorfon, składa
się z trzech postaci: Chrystusa na tronie oraz stojących po Jego bokach
Maryi i Jana Chrzciciela. Na Rusi, a zwłaszcza w Nowogrodzie, później
także na wschodnich terenach Polski, Deesis Trimorfon rozrasta się,
stopniowo włączając nowe figury - aniołów, apostołów, ojców Kościoła
itd. Jednocześnie rozbudowuje się cały ikonostas, osiągając, jak np.
w nowogrodzkiej katedrze św. Sofu, znaczną wysokość. Do centralnego
rzędu ikon - Deesis dodawane są nowe "cziny" - świąt, proroków, pa-
"BOGURODZICA" - MIĘDZY PIE#NIĄ A IKONĄ 2
triarchów. Wszystkie te postacie kierują się w modlitwie ku Centrum-
Chrystusowi. Dopiero w kontekście ikonostasu Deesis nabiera pełnego
sensu, jako zwieńczenie wielopoziomowej i wielogłosowej symfonu
modlitwy i kontemplacji Sanctum.
W postaci rozszerzonej, najczęściej spotykanej, rząd Deesis za-
wiera siedem figur. Chrystus w centrum siedzi na tronie ustawionym
frontalnie, zazwyczaj na tle wpisanych w siebie sfer. Prawą dłonią,
której palce układają się w monogram Jego imienia, błogosławi,
w lewej zaś trzyma otwartą Ewangelię ze słowami: "Nie sądźcie z ze-
wnętrznych pozorów, lecz wydajcie wyrok sprawiedliwy" (J 7, 14),
lub "Ja jestem światłością świata" (J 8, 12). Po prawej ręce Chrystusa
stoi Matka, najczęściej w półobrocie do widza, pochylona, z mod-
litewnie wzniesionymi rękami. Jan Chrzciciel zajmuje symetryczną
pozycję po drugiej stronie tronu. Układ ten ma charakter kanoniczny,
choć np. w zachodnioukraińskich Deesis spotyka się także inny wariant:
obok tronu stoją Archaniołowie Gabriel i Michał, dalej dopiero Maryja
i Janl3. Oprócz nich w siedmiofiguralnym Deesis umieszcza się figury
apostołów Piotra i Pawła. Względna relatywność pozycji Maryi i Jana
w stosunku do Archaniołów podkreśla tylko pośredni ich status, gra-
niczność ontologiczną i funkcjonalną. Maryja dając życie Chrystusowi
"
bez udziału męża", daje tym samym początek Nowemu Stworzeniu.
Jan jest wprawdzie największym wśród zrodzonych z niewiasty, "lecz
najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on" (Mt 11,11).
Jest zwieńczeniem tradycji Starego Przymierza, lecz także Poprzedni-
kiem Nowego, jego Progiem i Bramą. To wszystko, co stare, kieruje
się w stronę wyczekiwanego Mesjasza przez Jana Chrzciciela, to wszyst-
ko, co nowe, zwraca się z prośbą o Chrystusa do Maryi.
Mówiąc o Deesis podkreśla się zazwyczaj reguły symetru kompozy-
cyjnej, zrównujące zarówno pozycje ontologiczne Maryi i Jana, jak i ich
funkcje pośredników. Tymczasem w Bogurodzicy funkcje te są w szcze-
gólny sposób zróżnicowane i w pewnej mierze asyrnetryczne. Zjawisko
to występuje bezsprzecznie w dwóch najstarszych strofach. W pierwszej
zwracamy się do Bogurodzicy o Chrystusa, w drugiej zaś do Chrystusa
przez Jana. Oczywiście i Maryja, i Jan pełnią tu role pośredników,
role te jednak, mieszcząc się całkowicie w uniwersalnym modelu po-
średnictwa świętych, nie są w pełni wobec siebie ekwiwalentne. Chry-
'# J. K o n s t a n t y n o w i c z, Ikonostasis, Lwów 1939
206 ROMAN MAZURKIEWICZ
stus jako człowiek (w swej ludzkiej naturze) uzależniony był na ziemi
zarówno od Matki (fiat Zwiastowania, Betlejem), jak i od Jana Chrzci-
ciela (podporządkowanie w akeie chrztu, ochrzczony przez Jana). Jak
stwierdza S. Bułgakow, Chrystus nie mógł sam siebie ochrzcić nie
naruszając pełni swojego człowieczeństwa i dlatego potrzebował do
tego Chrzciciela, podobnie jak potrzebował Matki, by się jako człowiek
narodzićl#.
W rzeczywistości niebiańskiej, w Obliczu Boga w Trójcy Jedynego
i Maryja, i Jan zajmują pozycję hierarchicznie podrzędną (U Twego
Syna Gospodzina Matko zwolena...). Apostrofa skierowana do Bogu-
rodzicy w pierwszej zwrotce pieśni wykorzystuje ziemski, macierzyński
wzór zależności (zrodzony z Maryi) i zwraca się do Matki o Synal#.
Modlitwa skierowana do Chrystusa w drugiej strofie oparta jest jakby
na modelu "rytuału przejścia", jakim jest chrzest i zwraca się do Niego
przez Jana. Asymetrię logicznych współzależności obu apostrof sprowa-
dzić więc można do opozycji funkcji podstawowych: macierzyństwo, da-
wanie bytu (Maryja) - chrzest w Jordanie, identyfikacja bytu (Jan),
a zatem do opozycji funkcji ontologicznej i symbolicznej. Paradygmaty
Betlejem i Jordanu określają nie tylko historyczne funkcje Maryi i Jana
Chrzciciela, ale także ich teologiczno-liturgiczne interpretacje. Buł-
gakow np. pisze, że podstawową funkcją Maryi było przyjęcie Boga
(bogoprijatije), Jana zaś - spotkanie Boga (bogosrietienije), spotkanie
w imieniu całej ludzkości.
I# B u ł g a k o w, Drug Żenicha, s. 23. Oczywiście i Betlejem, i Jordan są tylko
etapami (choć bardzo istotnymi) kenotycznej drogi Chrystusa. To On sam pod-
daje się, podporządkowuje się ograniczeniom ludzkiej natury - także zrodzeniu
przez i ochrzczeniu przez. Maryja i Jan są w tych aktach nadrzędni funkcjonalnie
wobec Chrystusa na mocy Jego Boskiego poddania się tej nadrzędności. "Wzory
ziemskie" Bogurodzicy, wzory Betlejem i Jordanu są więc zakorzenione w mi-
sterium kenozy Boga i przez to opisywalne w ludzkiej perspektywie, a więc także
w języku relacji hierarchicznych.
#5 Określenie "ziemski" oznacza tutaj nie tylko rodzicielsko-somatyczną funkcję
Maryi wobec Chrystusa. Odnosi się także do przeddoskonałego etapu Jej świę-
tości, świętości typu starotestamentowego. Jak pisze W. Łosski, dopiero przez
udzial w Pięćdziesiątnicy Matka Boża zostaje włączona w życie duchowe i osobowe
świętości doskonałej (1 Kor 15, 49), staje się Świętą Wszechczasów, co tłumaczy
Jej wyjątkowe miejsce w kulcie chrześcijańskim. Por. W. Ł o s s k i, Wsieswiataja,
.,Żurnał Moskowskoj Patriarchii",1968, nr 1, s. 71.
"BOGURODZICA" - MIĘDZY PIEŚNIĄ A IKONĄ 2
Jak widzimy, zarówno Maryja, jak i Jan uzyskują prawo do po-
średnictwa, lecz zgodnie z "ziemskimi wzorami" ich funkcji wobec
Chrystusa ulega ono zróżnicowaniu. Matka może nam dawać Syna
we wszystkich modalnościach tego aktu (zyszczy nam, spuści nam), Jan
może pośredniczyć w Jego poznaniu (Oto Baranek Boży), w spotkaniu
i kontakcie z Nim. Prosimy przecież Bogurodzicę o czyn, działanie,
aktywność realną i ekstrawertyczną, poprzez Jana zaś przede wszystkim
o spotkanie w dialogu, w brzmieniowej, a nade wszystko semantycznej
warstwie Słowa (uslysz glosy, slysz modlitwę, napełri myśli).
Do Matki wołamy: zyszczy nam, spuści nam! Zauważmy - Maryja
jest tutaj bezpośrednią (Bogurodzica Dziewica) adresatką modlitwy,
a Jej pośrednictwo projektowane jest na sam akt realizacji prośby.
Ewentualne jej spełnienie zakłada ruch jednokierunkowy: z góry na
dóI. W drugiej strofie sytuacja jest bardziej skomplikowana. Jan nie jest
tutaj ostatecznym adresatem modlitwy, lecz tylko jej pośrednikiem. Jest
jednak pośrednikiem już na etapie samej prośby, jej ruchu w górę, a nie
tylko jej potencjalnej realizacji. Przez Niego wołamy do Chrystusa
usiysz glosy, slysz modlitwę, ale także prosimy o spełnienie "odgórne"-
napelń myśli, dać raczy. Jak widać, różnice konstrukcyjne pomiędzy
obiema strofami są znaczne. W pierwszej dominuje projekt aktywności
Matki typu góra - dóI, w drugiej mamy do czynienia ze strukturą dia-
logową, z przemiennością ukierunkowań dóI - góra / góra - dół. Maryja
jest ściślej, ostatecznie jakby, związana z przestrzenią góry, Jej aktyw-
ność otwiera się ku dołowi (spuści nam), Jan natomiast zawieszony
jest jakby pomiędzy ziemią i niebem, związany i z dolem i z górą, aktyw-
ny jako "przekaźnik" w obu kierunkach. "Wzory ziemskie" - Betlejem
i Jordan, o których już była mowa, wiele tu wyjaśniają. Nowej, prze-
nikliwej intuicji teologicznej w tym względzie dostarczają także rozwa-
żania ojca Bułgakowa. Otóż Maryja już teraz przebywa całkowicie
w niebie, cieleśnie i duchowo, natomiast Jan, którego relikwie spoczy-
wają na ziemi (świadczy o tym chociażby święto odnalezienia głowy
Jana Chrzciciela), aż do powszechnego zmartwychwstania uczestniczy
w chwale niebiańskiej tylko duchowo (jako Anioł), cieleśnie pozostając
związany z ziemią. Jest to więc związek dwukierunkowy nie tylko inten-
cjonalnie (w modlitwie Bogurodzicy), ale także ontologicznie (ciało-zie-
mia - duch-niebo).
Wsłuchajmy się uważnie w prośby wznoszone za pośrednictwem
Jana: uslysz głosy, slysz modlitwę, napełrź myśli. . . Ten ciąg nie może
208 ROMAN MAZURKIEWICZ
być przypadkowy, jest na to zbyt spójny, zbyt konsekwentny znacze-
niowo. Zamysł twórcy Bogurodzicy był tu świadomie zakorzeniony
w Ewangelii, w teologii, w liturgii. Jan Chrzciciel w szczególny sposób
związany jest ze słowem, myślą, głosem. Jest prorokiem - "(..,) daje
o Nim świadectwo i głośno woła w słowach [...)" (J 1,15). Jest Przy-
jacielem Oblubieńca, który "(...) stoi i słucha" (J 3,29). Woła i słucha...
Czy może dziwić jeszcze fakt, że liturgia nazywa Jana "głosem Słowa",
że do Niego właśnie odnosi się proroctwo Izajasza: "Głos wołającego na
pustyni [...]" (Mt 3,3), że teologia nazywa Chrzciciela "ustami ludz-
kości" wychodzącej w Nim na spotkanie Mesjasza?
Zdumienie i zachwyt rodzi wnikliwa lektura Bogurodzicy, pieśni,
która w niewielu słowach, w prawdziwie kunsztownej formie poetyc-
kiej ukrywa tyle wielkich prawd, zróżnicowań, subtelności. Co jednak
z Deesis? Czyżby wyrosłe z tej samej eo Bogurodzica gleby zagubiło
w swej kompozycyjnej symetrii "dysfunkcjonalność" pośrednictwa
Maryi i Jana utrwaloną tak wyraźnie w tekście językowym?
Postacie Matki i Chrzciciela odróżniają się od pozostałych figur
Deesis nie tylko najmniejszym dystansem wobec Chrystusa, lecz także
bardziej statyczną postawą przed Jego Obliczem. Podczas gdy anioło-
wie, apostołowie idą, zbliżają się do tronu, Maryja i Jan już stoją obok
niego pogrążeni w modlitwie. Podczas gdy inni święci formują się jakby
w dworski orszak niosący królowi swe dary (sfery, berła, zwoje),
dłonie Maryi i Jana są puste, współuniesione, wyciągnięte ku Chrystuso-
wi na wysokości Jego błogosławiącego gestu. Do X w. w Deesis stawia-
no Maryję i Jana odwrotnie niż później - Matkę po lewicy, Chrzciciela
zaś po prawicy Chrystusa. Ponieważ Deesis umieszczony w ikonostasie
(wcześniej w templonie) zwrócony był na zachód (ołtarz jest we wschod-
niej części świątyni), Maryja znajdowała się po stronie południowej,
Jan po stronie północnej. Otóż zgodnie z symboliką sakralną południo-
wa ściana świątyni przedstawia tematy ikonograficzne Nowego Testa-
mentu - "bo w nim narodził się Chrystus - Słońce Prawdy", ściana
północna zaś mieści tematy Starego Zakonu. Tak więc w pierwotnej
formule Deesis Jan Chrzciciel związany był ze światem, który dopro-
wadzał do Chrystusa jako prorok Starego Przymierza, podczas gdy
Maryja uczestniczyła już w Nowym przez swe macierzyństwoló. Cóż
16 Z. L i c h a r e w a, Myśl cerkwi starożytnych Rusi, "Oriens", 1934, nr 5.
Bułgakow pisze, że to właśnie Jan, a nie Maryja, wypełnia Stary Zakon, który
przecież opierał się na genealogii męskiej.
"BOGURODZICA" - MIĘDZY PIE$NIĄ A IKONĄ 209
więc sprawiło, że ewolucja Deesis zburzyła tę symboliczno-przestrzenną
harmonię w obrębie świątyni przestawiając pozycje Maryi i Jana?
Czy tylko, jak twierdzi Bogyay,l# zmiana kodu symbolicznego (prawe-
lewe) z rzymskiego#na grecko-żydowski?
W niektórych Deesis Jan stoi obok tronu Chrystusa podnosząc
w modlitwie tylko jedną rękę. W drugiej trzyma opuszczony, rozwinięty
zwój Ewangelii z napisem: "Nawróćcie się, bo bliskie jest Królestwo
Niebieskie" (Mt 3,2) albo: "Już siekiera do korzenia drzew jest przyło-
żona" (Łk 3,9). Przypomnijmy: Jan stoi po stronie trzymanej przez
Chrystusa Ewangelii otwartej na słowach: "Nie sądźcie z zewnętrznych
pozorów, lecz wydajcie wyrok sprawiedliwy" (J 7, 24); "Bo takim są-
dem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam
odmierzą" (Mt 7,2).
Teraz dopiero spostrzegamy: przecież oba teksty przez swoją blis-
kość i przestrzenną, i duchową łączą się w jedno Słowo, w jedno na-
pomnienie, w jedną naukę! Dopiero teraz, utrwalony w dotykalnej
materii Deesis, stwierdzony naocznie związek Jana ze Słowem, z Myślą,
z Proroctwem jawi się nam jakby na nowo, w świetle, które rozjaśnia
nieco tajemnicę Jego pośrednictwa - także w Bogurodzicy. Jan Chrzci-
ciel (Mt 3,2) i Chrystus (Mt 4,17) rozpoczynają swoje nauczanie tymi
samymi stowami, właśnie tymi, które zapisano na zwoju trzymanym
przez Jana w Deesis: "Nawróćcie się, bo bliskie jest Królestwo Niebies-
kie". Jest to Słowo eschatologiczne. Pośrednictwo Jana wnosi do
Bogurodzicy i Deesis przeczucie kresu rozdzielającego światowy pobyt
od rajskiego przebytu. Specyfika Janowego świadectwa pozwala zoba-
czyć w pieśni ciągle neofickiego przecież narodu modlitwę o wydźwięku
eschatologicznym. Jeśli nie sama Bogurodzica, to jej nieznany pierwo-
wzór mógł przecież zrodzić się w klimacie millenarystycznych oczekiwań
na powtórne przyjście Chrystusa, ciągle potem aktualizowanych przez
średniowieczny typ religijnośei. Jakże inaczej brzmi w tym świetle
wotanie zyszczy nam, spuści nam! Obok eschatologicznego może mieć
i drugie znaczenie - eucharystyczne. Deesis umieszcza się przecież
także na kielichach eucharystycznych! Na srebrnym kielichu z soboru
Przemienienia w Perejesławiu (poł. XII w.) nad figurami Deesis widnie-
je napis: "Pijcie z niego wszyscy, to jest krew Moja nowego przymierza,
która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów".
## Th. von B o g y a y Deesæs w: Lexikon der christlichen Ikonographie,
red. E. Kirschbaum, t.1, Rzym 1968.
ROMAN MAZURKIEWICZ
Istnieje także ikonograficzna synteza idei Deesis i Eucharystii - jest
nią ikona Niech milczy wszelkie stworzenie.
Proponowany tutaj eschatologiczno-eucharystyczny wariant inter-
pretacji prośby zyszczy nam, spuści nam stanowi jednocześnie próbę
odpowiedzi na wątpliwość powtórzoną przez E. Ostrowską za S. Ło-
siem :
Słusznie jednak zauważa Łoś, że o tym spuszczeniu Jezusa na ziemię pisano bez
dostatecznego uzasadnienia, nigdzie bowiem nie spotyka się podobnie pojętej
prośby. Co by też to miato znaczyć?'s
Przed naturalnym, dosłownym rozumieniem słowa spuści wzbrania
się także Bruckner. Z właściwą sobie swadą pisał:
Bogurodzica jest więc niby tekstem do kompozycji Deisisy; wszystko w nim jasne,
razi tylko w w. 1, 3 spuści nam [Syna] - zyszczy to w najlepszym porządku, to cel
tej modlitwy, ale spuści? Czy to nie za wiele, nie pierwszy u nas przejaw czci
zbytniej?'9
Ostrowska, podzielając zastrzeżenia Łosia i Bracknera, proponuje
interpretować znaczenie słowa spuści przenośnie, jako "uczyń przychyl-
nym". Tymczase# Slownik staropolski jednoznacznie odczytuje spuści
Bogurodzicy jako "ześlij, sprowadź na"zo. Podobną lekturę tego
terminu spotykamy #resztą u wielu badaczy, m.in. u Lindego. Spuści
na w znaczeniu dosłownym "ześlij na" harmonijnie wpisuje się w pro-
ponowaną tutaj eschatologiczno-eucharystyczną interpretację prośby
kierowanej do Matki zgodnie z "macierzyńskim" wzorem Jej stosunku
do Synazl. Modlitwa pierwszej strofy Bogurodzicy jest więc rodzajem
pieśni adwentowej, skierowanej jednak już nie tylko ku Betlejem, ale
także ku paruzji, ku eucharystii, jest Adwentem eschato-
logicznym i eucharystycznym. Nieprzypadkowo w adwencie
właśnie rozbrzmiewa pieśń Spuśćcie nam na ziemskie niwy. . . Spuści
nam, zyszczy nam to Maran Atha polskiego średniowiecza, epikleza eu-
charystyczna i eschatologiczna, która "jest równocześnie przypomnie-
's E. O s t r o w s k a, Wstęp językoznawczy, w: Bogurodzica.
'9 A. B r u c k n e r, Prawda o Bogurodzicy, "Ruch Literacki",1936, nr 3, s. 70.
zo Slownik staropolski, red. S. Urbańczyk, t. 8, z. 5 (52), Warszawa 1980.
z' "W każdej komunii zawiera się moment Sądu" - pisze wybitny polski teolog
prawosławny J. Klinger w dziele Geneza sporu o epiklezę, Warszawa 1969, s. 50.
"BOGURODZICA" - MIĘDZY PIE$NIĄ A IKONĄ 21l
niem ukazania się Chrystusa w dniu Zmartwychwstania, wezwaniem, by
odnowiło się ono w czasie Świętej Uczty, oraz obwieszczeniem końco-
wej paruzji"2z.
Przecież właśnie w przedstawieniach Sądu Ostatecznego przed
Bożym tronem zbiera się cały świat: u jego stóp stają nasi pośrednicy
- Maryja i Jan, a pod nimi nasza pramatka Ewa i "boży kmieć" Adam
klękają "u Boga w wiecu". Wątek eschatologii powraca i w późniejszych
częściach Bogurodzicy:
Już nam czas, godzina grzechów się kajeci
Panu Bogu chwałę daci
Ze wszemi siłami Pana Boga miłowaci [...)
(przekaz Ae, XV-XVI w.)
Ujawniony w ikonografii Deesis związek Jana ze Słowem, zwłaszcza
eschatologicznym, różnicuje funkcjonalnie jego pośrednictwo w stosun-
ku do pośrednictwa Maryi. Matka bowiem zajmuje w późniejszej, od-
wróconej już, kompozycji miejsce po prawicy Syna, a więc bliższa jest
dłoni błogosławiącej świat. Ta bliskość wiąże Ją dodatkowo z imieniem
Chrystusa (monogram) - "Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu na-
dasz imię Jezus" (Łk 1,31). Maryja jest, jak pięknie pisze Bułgakow,
"Kościołem rodzącym Boga". Jest Matką Wcielenia i tak właśnie nazy-
zz Tamże, s. 44. Nawet w pieśniach adwentowych śpiewanych dzisiaj wciąż
powtarza się wezwanie Bogurodzicy: "Spuście nam [...] Zbawcę", "Odkupicielu [...)
spuść się w nasze głębokości". Pojawia się w nich także pośrednictwo Maryi:
"Ona pokorą i oczy skromnymi Boga samego ściqgnęla ku ziemi". Właśnie w pieś-
niach Adwentu pojawia się podwójna interpretacja tego "zstępowania" Chrystusa-
Betlejem i paruzja: "A kiedy wróci na końcu czasów, by sądzić ludzi za ich uczynki/
niech Jego łaska i mitosierdzie przeważą winę [...)" (pieśń adwentowa pt. W tym
świętym czasie oczekiwania).
Również w pieśniach eucharystycznych obok motywu pozostania Chrystusa
w Eucharystu, pojawia się motyw schodzenia z góry: "Zróbcie Mu miejsce, Pan
idzie z nieba (...)", "Pan zstąpil z nieba pod postacią chleba [...)". I tutaj odnajduje-
my pośrednictwo Matki: "Usłysz Maryjo głos Twoich dzieci / Tyś naszą Matką
na każdy dzień / O, daj nam słońce, które rozświeci / grzechu i błędu straszliwy
cień / Upragniony na tej ziemi l daj nam Zbawcę, Dziecię Twe (...)". Jakub Wujek
w swoim kazaniu na Dzień Zwiastowania mówi: "I spuścil nam nie onę Mannę
[-..) ale sam chleb żywy a prawdziwy, który daje żywot światu" [wszystkie podkr.
moje - R. M.].
ROMAN MAZURKIEWICZ
wa Ją nasza pieśń: Bogurodzica, Matka. Jan Chrzciciel, stojący naj-
bliżej Ewangelu, jest Ojcem Objawienia, Prorokiem Słowa, "Kościo-
łem słuchającym i posłusznym Bogu". Ojciec Bułgakow mówi o Deesis
- Ikona Wcielenia i Objawienia. Czyż nie możemy tak samo nazwać
Bogurodzicy - Pieśnią Wcielenia i Objawienia, pieśnią-modlitwą
o owoce Wcielenia (I strofa - Matka) i Objawienia (II strofa - Jan)?
Nie jest to pieśń tylko bitewna, tylko dynastyczna, lecz uniwersalna,
liturgiczna modlitwa młodego, ale jednocześnie obficie czerpiącego
z tysiącletniej tradycji Kościoła.
Cała przestrzeń Deesis rozświetlona jest wewnętrznie blaskiem
królewskiego światła. Ikona rozszczepia to pulsujące złoto assistu
na całą gamę barw słonecznego spectrum. Ikonostas staje się symfonią
światła Taboru, załamującego się barwnie na różnorodnych powierz-
chniach i modusach świętości. To światło rozpala przede wszystkim ob-
licza Matki i Jana, stojących najbliżej jego źródła. Całe Deesis może
być potraktowane jako wiązka barwnych, rozszczepionych promieni'
Odwiecznego Światła - Chrystusa. Rozszczepionych przy tym w zadzi-
wiająco regularny deseń, jakby w przestrzeni sacrum obowiązywały
podobne ziemskim prawa optyki. Ów stosunkowo stały barwny układ
Deesis podkreśla jeszcze asymetrię, o której była mowa.
Wszystkie trzy postacie elementarnego Deesis odziane są w tradycyj-
ne chitony i himationy (Maryja w maforion). Matka i Syn mają szaty
tego samego koloru (z tolerancją odcieni), z tym że barwy te się krzyżu-
ją. Tak więc Maryja ubrana jest w chiton od oliwkowozielonego do nie-
bieskiego koloru, taki sam himation ma Syn; Matka nosi brązowośliw-
kowy maforion - Syn ma podobnej barwy chiton. Jan natomiast nosi za-
zwyczaj chiton taki jak Maryja, himation zaś w skali barw od żółtej do
ciemnopomarańczowej. W symbolice sakralnej kolor żółty oznacza
światło ziemskie, jest symbolem mądrości i miłości ziemskiej, a więc
Starego Przymierza i Pustyni. Syn i Matka połączeni są więc regularną
krzyżową asymetrią barw, Jan zaś wyróżnia się kolorem nowym, odsyła-
jącym do sfery ziemskiej.
Maryja pozostaje z pewnością w ściślejszym związku ontologicznym
z Chrystusem (może nam Go dawać) niż Jan, który może nam Go
głosić i umożliwiać Jego poznanie przez Słowo. Subtelna teologicznie
ikonografia prawosławna utrwaliła tę różnicę nie tylko w kompozycji
Deesis. Istnieje cały szereg typów ikonowych, które stanowią być może
bardziej izomorficzny wobec Bogurodzicy model pośrednictwa niż
"BOGURODZICA" - MIĘDZY PIE$NIĄ A IKONĄ 2
samo Deesis. Tak np. ikona Opieki Matki Boskiej (ros. Pokrow), znana
już od XII w. , organizuje przestrzeń sacrum hierarchicznie, odwzorowu-
jąc jednocześnie strukturę świątyni. W górnej części ikony umieszczono
błogosławiącego Chrystusa, pod Nim zaś Matkę - Orantkę z rękami
modlitewnie wzniesionymi w górę. Maryja stoi nad carskimi wrotami,
obok których widzimy proroków i Ojców Kościoła. W pierwszym po
lewej stronie bramy, trzymającym zwój, wskazującym ręką w górę
rozpoznajemy Jana Chrzciciela. Kompozycję tę można uznać za wariant
Deesis skonstruowanego wzdłuż osi wertykalnej. Zabieg ten pozwala
pełniej zrozumieć różnicę w pośrednictwie Maryi i Jana. Matka jest
ontologicznie bliżej Chrystusa (od sfeFy Boga oddziela Ją trzymana przez
aniołów wstęga, od sfery ziemskiej obłok, na którym stoi), natomiast
Jan pozostaje na poziomie "świętości ziemskiej", pośrednicząc w pozna-
niu Boga i Nieba przez Stowo (Ewangelia, objaśniający gest dłoni,
twarz zwrócona w kierunku stojących obok ludzi). Maryja zatem
pośredniczy w kontakcie z Sanctum bardziej immanentnie i ontologicz-
nie, Jan zaś raczej symbolicznie oraz - co doskonale pokazuje model
pośrednictwa Pokrowu - metajęzykowo.
Inne, często subtelnie zróżnicowane, typy pośrednictwa zawierają
takie ikony, jak O Tiebie radujetsia, Sobor Bogomatieri czy Bogomatier,
Znamienije. Istnieje wśród nich jeszcze jedna kompozycja, która
w sposób szczególnie przejrzysty modeluje strukturę sacrum naszej
Bogurodzicy. Jest to unikalna ikona ze szkoły nowogródzkiej, namalo-
wana ok. 1467 r. i nazwana Moliaszczijesia Nowgorodcy (Modlący się
Nowogrodzianie). Podzielona jest na dwa pola. Na górnym przedsta-
wiono klasyczną kompozycję Deesis składającego się z 7 figur. Na
dolnym stoją w modlitewnych pozach, z wyciągniętymi w górę ręka-
mi, symetrycznie rozmieszczone postacie ludzi (7 dorosłych i 2 dzieci).
Głowy mają zadarte do góry, oczy wpatrzone w niebo i wypełnione jego
blaskiem. G. Filimonow sugeruje, że ikona przedstawia rodzinę bojara
A. Kuzmicza. Napis rozciągający się na graniey obu sfer głosi: "Pokorni
słudzy Boży, Grzegorz, Maria, Jakub, Stefan, Jewsiej, Timofiej, Olfim
i ich dzieci modlą się do swojego Zbawiciela i Matki Bożej o wybaczenie
im grzechów". Resztę dopowiada sama ikona. Kompozycja dolna jest
ściśle podporządkowana symetrii Deesis. Pochylone głowy figur Deesis
i zadarte głowy ludzi wpisane są w okrąg Boskiej Chwały. To właśnie
po tym okręgu krąży modlitwa i łaska! Pieśń ludzi sublimują w niebiań-
skie Kirie eleison Maryja i Jan Chrzciciel - brzmi ono tutaj całkiem jak
214 ROMAN MAZURKIEWICZ
w naszej Bogurodzicy, tak jakby dwa tropy dopisane do niego zamieniły
się na desce ikony w żywe postacie Pośredników.
Podążając drogą wyznaczoną krążeniem modlitwy i łaski w prze-
strzeni pośrednictwa, stanęliśmy na powrót przed Obliczem Boga-
razem z Matką i Janem Chrzcicielem, razem z Archaniołami i Aposto-
łami. Na nowo oszałamia nas bliskość Bytu, napięcie ontyczne pomię-
dzy "ludzkimi" dłońmi Pośredników i błogosławiącą ręką Boga, eksplo-
dujące iskrowym światłem assistu. Blask tego światła, rozjarzający
twarze, dłonie i szaty Matki i Jana, jest w Deesis znakiem ich uczest-
nictwa w rzeczywistości niebiańskiej, znakiem ontologicznej sankcji ich
pośrednictwa, znakiem ich trwania w obliczu czy lepiej przed obliczem
Boga. Ikonografia Deesis utrwala tę relację wobec Sanctum w sposób
szczególny. Postacie Maryi i Chrzciciela stoją po bokach tronu Chrystu-
sa; mało tego, pomimo że zwracają się właśnie do Niego, kompozycja
Deesis "skręca" ich sylwetki w stronę widza, a więc tym samym odwraca
je od Chrystusa. Mamy tu niewątpliwie do czynienia z tzw. perspektywą
odwróconą - systemem przekazu wizualnego, typowym zwłaszćza dla
wschodniej ikonografu średniowiecznej, którego "składnię" opisali
P. Florenski, B. Uspienski i L. Żegin23.
Typowe dla perspektywy odwróconej "deformacje" przestrzenne
odnajdujemy w Deesis nawet w centrum przedstawienia, a więc tam,
gdzie ze względu na semantyczne natężenie obrazu powinny być one
najmniejsze (tron, podnóżek). Specyficzna pozycja Deesis w rzędzie
ikonostasu łagodzi niewątpliwie skutki działania perspektywy odwróco-
nej - poszczególne ikony rozmieszczone są symetrycznie po obu stro-
nach Chrystusa w jednakowych odległościach od siebie, co powoduje
płaszczyznowe rozciągnięcie całej kompozycji wszerz. Tam jednak,
gdzie Deesis przedstawiono na jednej ikonie, prawa perspektywy od-
wróconej działają o wiele ostrzej. Na wielu ikonach bałkańskich i rus-
kich przedstawiających motyw Deesis, Maryja i Jan amieszczeni są za
tronem Chrystusa i jeszcze bardziej zwracają się w stronę widza. Na
jednej z ikon moskiewskich z końca XVI w. Matka i Jan stoją obok
tronu w półobrocie do widza, za nimi zaś, "w głąb" perspektywy zbież-
z3 P. A. F I o r e n s k i, Obratnaja pierspiektiwa [1919), w: Trudy po znakowym
sistiemam, t. 3, Tartu 1967; B. A. U s p i e n s k i, O systemie przekazu obrazu
w rosyjskim malarstwie ikon, w: Semiotyka kultury, Warszawa 1975; L. F. Żegin,
Jazyk żywopisnogo proizwiedienija, Moskwa 1970.
"BOGURODZICA" - MIĘDZY PIEŚNIĄ A IKONĄ 2
nej (z naszego punktu widzenia) rozmieszczone są symetrycznie figury
Archaniołów i Apostołów.
Jeśli "przełożymy" te kompozycje na język perspektywy prostej, tej,
do której przyzwyczaiła nas porenesansowa sztuka Zachodu i którą
zbyt pochopnie uznajemy za jedyną i naturalną, okaże się, że postacie
Deesis stoją przed tronem Chrystusa, a więc zgodnie z językową intuieją
zwrotu "przed obliczem". Tak samo zresztą znaczy ikona, choć jej wars-
twa znakowa - signifiant kompozycji - sugeruje pozornie układ od-
wrotny.
"Ziemski" wzór zależności Chrystusa od Matki i Jana Chrzciciela
motywuje przede wszystkim funkcjonalny aspekt pośrednictwa, przez-
wyciężanie antynomii Bóg - człowiek w akcie "dawania" Boga (Matka)
i "poznania" Boga (Jan). Akcja modlitewna Bogurodzicy (apostrofy,
prośby) rozwija się zgodnie z tym wzorem w perspektywie antropoeen-
trycznej: człowiek - pośrednik - Bóg (dół - góra), zachowując asy-
metrię funkcjonalną (do Maryi o Chrystusa - do Chrystusa przez Jana).
Ontologiczna motywacja pośrednictwa Matki i Chrzciciela konstruowa-
na jest z pozycji odwrotnej - teocentrycznej. Bogurodzica wyraża
tę ambiwalencję bardzo precyzyjnie. Zwracamy się wprawdzie do Matki
o Syna (zyszczy, spuści nam - wzór "ziemski"), ale równocześnie cha-
rakteryzujemy Ją samą - Pośredniczkę w perspektywie odwrotnej,
z punktu widzenia Syna - Boga (Bogurodzica Dziewica Bogiem sła-
wiena Maryja l U Twego Syna Gospodzina Matko zwolena Maryja).
Nieprzypadkowo w tej emblematyczno-typologicznej charakterystyce
adresatki prośby Jej ziemskie imię - Maryja zostało umieszczone
w klauzulach wersów, tam gdzie zstępująca linia "Boskiej" perspektywy
krzyżuje się z odpowiedzią człowieka wezwanego do pośredniczenia
między niebem i ziemią. Paralelizm obu wersów organizuje więc nie
tylko znaczenia i ich artystyczne skruktury, ale także "rytmikę" zstępo-
wania perspektywy opisu: Bogurodzica (Syn=Bóg) - zwolena, sławiena
(wybór Zwiastowania, "błogosławiona jesteś między niewistami") - Ma-
ryja "[...] a Dziewicy było na imię Maryja" Łk 1, 27).
Podobnie ma się rzecz z pośrednictwem Jana. W perspektywie
ziemskiej kierujemy wprawdzie prośby do Chrystusaprzez Jana (Twego
dziela Krzciciela bożycze), on sam uczestniczy jednak ontologiczn#e
w porządku nadprzyrodzonym (Twego dziela Krzciciela bożycze). To
więc, co w Bogurodzicy jest "ikonowe", "emblematyczne" - charakte-
rystyki bytowe Pośredników - skonstruowane zostało w perspektywie
216 ROMAN MAZURKIEWICZ
odwróconej: poprzez Boga, z wnętrza Sanctum. To zaś, co #funkcjonal-
ne, dynamiczne - ruch modlitwy człowieka - podlega prawom ludzkiej,
prostej perspektywy, zbiegającej się w nieskończoności, w punkcie sta-
nowiącym zarazem początek i koniec wszelkiego ruchu.
Nawet najbardziej subtelne współzależności strukturalno-seman-
tyczne, ujawnione w głębokich pokładach organizacji znakowej Bogu-
rodzicy i Deesis, nie mogą stanowić pewnego dowodu na bezpośrednią
współzależność genetyczną obu tekstów. Świadczą jednak o ich wspól-
nocie archetypalnej, wspólnocie głębokiej intuicji, która prowadziła
w tym samym kierunku chrześcijańskich twórców tej miary, co autor
(czy może "szkoła") naszej Bogurodzicy. Być może jednak wszystkie te
"
teksty kultury pośrednictwa" - ikonę, pieśń, rytuał (którym tutaj nie
mogliśmy się zająć) - dałoby się ułożyć w łańcuch przyczyńowo-skutko-
wy, uporządkować według reguły od - do, odnaleźć wśród synkretyzmu
form schemat ich ewolucji. Tutaj jednak bardziej zajmująca wydała
nam się przestrzeń "pomiędzy", wypełniona tkanką izomorfizmów
i modalności znakowych, przestrzeń jednocząca choć niejednorodna,
przestrzeń "między" pieśnią a ikoną.
"BOGURODZICA" - ZWISCHEN LIED UND IKONE
Zusammenfassung
Die Skizze unternimmt den Versuch einer synchronen Beschreibung und
Interpretation zweier "Texte" der christlichen Kultur: des Liedes Bogurodzica sowie
des als Deesis bekannten ikonographischen Themas. Ihre erstaunliche funktionelle
Ahnlichkeit bewegt zur Anwendung der Methode der "gegenseitigen Beleuchtung",
um zur tiefsten ideologischen Gemeinschaft vorzustossen. Unter der hinsichtlich der
Zeichen verschiedenen Obertlache der kunstlerischen Expressionen dieser "Texte"
kónnen ihr gemeinsamer sakraler Ideenkern sowie eine ganze Reihe struktureller
Isomorphismen aufgedeckt werden, die die Beziehungen der Vermittlung Marias
und Johannes des Taufers zwischen den Menschen und Gott, Christus, modellieren.
Deesis, ein im 6.-7. Jahrhundert in Byzam entstandenes ikonographisches
Thema, tritt auch in Polen schon vom 12. Jahrhundert an auf (Tum bei £êczyca)
und wird in den darauffolgenden Jahrhunderten ein haufiges Motiv in den Komposi-
tionen des Jungsten Gerichts. Die vorliegende Skizze knupft an die Interpretations-
tradition an, die Bogurodzica mit dem byzantinischen Typ der Geistigkeit und
der Bilddarstellung in Zusammenhang bringt. Die Berufung auf die Ideologie
"BOGURODZICA" - MIĘDZY PIEŚNIĄ A IKONĄ 2
der Deesis ermóglicht es, in Bogurodzica ein zugleich eschatologisches und
eucharistisches Lied zu erblicken, ein Lied der Inkarnation (1. Strophe) und der Of-
fenbarung (2. Strophe). Die Analogien zwischen Deesis und Bogurodzica haben
naturlich ihre Grenzen, die sich schon aus der unterschiedlichen Aufnahmefahigkeit
und Distinktion des semantischen Wortes und des plastischen Bildes ergeben.
Das andert jedoch nichts an der Tatsache, dass die sowohl im Lied als auch in
der Deesis kodierte theo-anthropologische Botschaft nicht nur die Harmonie dieser
beiden Darstellungsarten widerspiegelt, sondern auch die Harmonie der beiden
Typen christlicher Geistigkeit, der 6stlichen und der westlichen.
LUDMIŁA NODZYŃSKA
UNIWERSYTET WROCŁAWSKI
O PIERWSZYM POLSKIM OPRACOWANIU
, PATERYKU KIJOWSKO-PIECZERSKIEGO"
Trudno przecenić znaczenie kijowskiej Ławry w dziejach Sło-
wiańszczyzny Wschodniej, a zwłaszcza zasługi założycieli i najstarszych
działaczy pieczerskiego zgromadzenia, którzy wywarli decydujący
wpływ na formowanie się rodzimej kultury chrześcijańskiej Rusi
w okresie przedmongolskim. "Olbrzym wśród liliputów"I, "wyjątkowe
zjawisko między klasztorami"z, "rozsadnik kultury duchowej"3, "głów-
ny ośrodek życia kulturalnego Kijowa i całej Rusi"4 - to opinie o ów-
czesnym monasterze pieczerskim w pełni uzasadnione5.
Pateryk kijowsko-pieczerski, na równi z Powieścią minionych lat
i Żywotem Teodozego, stanowi podstawowe, ściśle z tym szacownym
skupiskiem przywódców duchowych Rusi XI-XIII w. związane, źródło
historyczne. Zajmuje także szczególne miejsce jako utwór literacki żywy
na przestrzeni kilku epok, podległy długotrwałej i złożonej ewolucji.
Uczony ukraiński D. Abramowicz we wstępie do swojego kijowskiego
wydania Pateryku z 1930 r.# pisze:
Pateryk = bodaj czy nie najbardziej znany zabytek naszego dawnego piśmiennictwa
i przy tym niezmienny w swej popularności [...). Niektórzy z historyków ukraińskie-
go piśmiennictwa [M. Hruszewśkyj - L. N.) nie uważają za paradoks powiedzieć
1 B. A. R o m a n o w, Ludi i nrawy Driewniej Rusi, Moskwa 1966z, s.156.
z M. H r u s z e w ś k y j, Istorija Ukrajiny-Rusy, t. 3, Lwów 19052, s. 332.
3 A. B r u c k n e r, Dzieje kultury polskiej, t.1, Warszawa 19572, s. 402.
4 L. B a z y 1 o w, Historia Rosji, Wrocław 1969, s. 33.
5 Przy okazji warto może przypomnieć, że mylące niekiedy czytelnika okreś-
lenia "pierwszy" lub "najstarszy" na Rusi w odniesieniu do tego monasteru należy
rozumieć nie dosłownie, lecz tak, jak to podkreśla za Powieściq minionych lat znany
historyk Cerkwi (metropolita M a k a r i j (Bułgakow], Istorija russkoj Cerkwi,
t.1, Petersburg 1857, s. 67): "Monaster pieczerski u z n a w a n y b y t (podkr.-
L. N.) za najstarszy pomiędzy wszystkimi ruskimi klasztorami, a ihumen jego
zajmował zawsze pierwsze miejsce pośród innych ihumenów".
fi Pamjatky mowy ta pyśmenstwa dawnioji Ukrajiny, t. 4, s. IX.
LUDMIŁA NODZYŃSKA
uawet, że Pateryk i Kobzar to były dwie najpopularniejsze książki (...]. Nie
Slowo o wyprawie Igora, nie Slowo o zakonie i lasce, nie Latopi,s, lecz Pateryk
stał się tym wiecznie odnawianym, poszerzanym, a z początkiem naszego dru-
karstwa nieustannie wznawianym dziełem naszego starego piśmiennictwa [...).
Wreszcie pełni do dziś rolę niejako użytkową, stanowiąc przewodnik
po najstarszej, najbardziej przykuwającej uwagę zwiedzających części
obszaru Ławry, jaką są pieczary z pochowanymi tam w XI i XII w. i nie
podległymi rozkładowi ciałami tamtejszych świątobliwych mnichów.
Wszystkie wspomniane aspekty uwzględnione są należycie w Patery-
konie S. Kossowa#, pierwszym drukowanym wydaniu tego zabytku
(i nb. pierwszej w ogóle całościowej publikacji, poświęconej utworowi
oryginalnego piśmiennictwa staroruskiego). Nic dziwnego zatem, że
i sama książka, i jej autor są przedmiotem dużego zainteresowania
w literaturze naukowej. Niniejszym komunikatem chciałabym zwrócić
uwagę na Paterykon jako zjawisko charakterystyczne dla naszego od
dawnych czasów pluralistycznego społeczeństwa. W dawnej Rzeczy-
pospolitej, dzięki nawet bardzo ostrej wymianie zdań, powstawały
wartości pozytywne, wzbogacające o trwałe elementy dorobek kultural-
ny obu polemizujących stron.
Opracowanie Kossowa, które włączyło Pateryk kijowsko-pieczerski
w polskie życie literackie, wiąże się z sytuacją powstałą na ówczesnych
ziemiach ruskich, wchodzących w skład Rzeczypospolitej. Podłożem, na
jakim wzrosło tutaj zainteresowanie tym utworem, była rozwijająca
się w XVI w., a spotęgowana dramatycznymi starciami wokół Unii
Brzeskiej, literatura polemiczno-religijna, stanowiąca według znawcy
tych zagadnień zrąb literatury ukraińskiej w XVI i XVII w. i znajdująca
wiele analogii w polskim życiu literackim związanym z ruchem re-
formacjis.
Tradycje literatury polemicznej skierowanej przeciwko "łacinni-
kom" są na Rusi bardzo stare. Wprowadzili je i gorliwie krzewili wcią-
# Paterikon, abo żywoty śś. ojców pieczarskich, obszyrnie słowieńskim językiem
przez świętego Nestora zakonnika i latopisca ruskiego przedtym napi.sany, teraz
zaś z greckich, lacińskich, słowiariskich i polskich pi.sarzów objaśniony i krócej
podany przez wielebnego w Bogu ojca Sylwestra Kossowa, episkopa mścislawskiego,
orszahskiego i mohylewskiego w Kijowie, w drukarni ś. ł,awry Pieczarskiej,
roku 1635.
s Zob. M. J a k ó b i e c, komentarz do: Literatura ukrairiska. Wypisy, War-
szawa 1962, s. 48-49.
OPRACOWANIE "PATERYKU KIJOWSKO-PIECZERSKIEGO" 221
gnięci w aktualnie toczone między Rzymem a Bizancjum spory duchow-
ni greccy, najczęściej metropolici, w specjalnych pouczeniach9. Litera-
tura ta, obok autentycznych, zawierała dane nieprawdziwe i wręcz
fantastyczne. Cechował ją (poza rzadkimi wyjątkami)1o duch nie-
przejednanej wrogości, nietolerancyjność, obca na ogół rodzimej litera-
turze ruskiej, oddającej nastroje społeczeństwa w epoce przedmon-
golskiejll.
Jednym z najstarszych ruskich utworów religijno-polemicznych
jest mylnie przypisywane św. Teodozemu Pieczerskiemu Pouczenie
o wierze chrześcijariskiej i łacińskiej, włączone w skład redakcji kasja-
nowskiej II Pateryku pod tytułem O zapytaniu kniazia Iziasława,
syna Jarostawowego, do Teodozego, ihumena pieczerskiego, o łacin-
nikachlz. Do sformułowanych tam argumentów ustosunkowat się
9 Echa tych pouczeń pobrzmiewają np. we włączonym w skład Powieści
minionych lat fragmencie - przestrodze przed "łacinnikami" (zob. Powieść
minionych lat. Charakterystyka historycznoliteracka, przekład i komentarz
F. Sielicki, red. naukowi M. Jakóbiec, W. Jakubowski, Wrocław 1968, s. 291-292).
lo Do takich należat list o Trójcy Świętej napisany do papieża Klemensa III
przez metropolitę kijowskiego Jana Prodromosa II (ok. 1077-1089), którego
Powieść minionych lat darzy wyjątkową sympatią, podkreślając w nieszablonowym
nekrologu wyróżniającą go uczoność i zalety charakteru (tamże, s. 357).
#1 Zob. J. J. G o ł u b i n s k i j, Istorija russkoj Cerkwi, Moskwa 19012, reed.
Mouton 1969, t. 1, cz.1, podrozdz. Originalnaja pis'miennost'. Prsatieli iz griekow,
s. 853-860. Uporządkował tę literaturę i wydał z późniejszymi kontynuacjami
A. P o p o w, Istoriko-litieraturnyj obzor driewnierusskich polemiczeskich soczi-
nienijprotiw latinjan (XI XV w.), Moskwa 1875 (z indeksem).
t# W literaturze naukowej zdecydowana większość autorów (m. in. Szachma-
tow, Abramowicz, Gołubinskij, Poppe) uważa, że autorem jest Grek Teodozjusz,
ihumen klasztoru pieczerskiego w latach 114#1156. Adresatem jest współczesny
autorowi Wielki Książę Iziasław Mścisławicz (1146-1154 z przerwami) zorientowany
prozachodnio w walce z grekofilskim Jerzym Dołgorukim. Wyniósł on na metro-
polię kijowską bez zgody patriarchy swego kandydata Rusina Klima Smolatycza
(1146). Za autorstwem Teodozjusza Greka opowiada się także F. Sielicki, który
przetłumaczył na polski fragmenty jego Pouczenia i skomentował je w szerszym
kontekście stosunków polsko-ruskich XII w. (Najdawniejsze polsko-ukrairiskie
stosunki kulturalne w świetle Latopisu Kijowskiego i Kroniki Kadlubka, w: Z dzie-
jów stosunków literackich polsko-ukrairrskich, Wrocław 1974, s. 43#5). Za autor-
stwem Teodozego Pieczerskiego opowiadali się radzieccy uczeni I. Jeriomin
(Lekcyi po drewniej russkoj litieraturie, Leningrad 1968, s. 64#5) i P. Jaremenko,
(Do dżeret dawnioukrajinśkoji polemiczno-publicystycznoji literatury, "Radjanśke
Literaturoznawstwo",1968, nr 7, s. 31-33).222 LUDMIŁA NODZYŃSKA
P. Skarga w przeznaczonym dla szerokiego kręgu odbiorców dziele
O jedności Kościoła Bożego pod jedny#z.=pasterzem i o greckim od tej
jedności odstąpieniu. Z przestrog# do Narodów Ruskich przy Grekach
stojących (...), wydanym po raz pierwszy w Wilnie w 1577 r. Lektura tej
książki dowodzi dobrego obeznania jej znakomitego autora z treścią
Pouczenia i innych źródeł literatury ruskiej, związanych z zagadnieniami
religijnymi. Popularność Skargi jako pisarza wśród ludności ukraińskiej
i białoruskiejl3, walory literackie jego rozprawy, przystępność wykładu,
wyraźne ukierunkowanie polemiczne i aktualność poruszonych w niej
kwestii - wszystko to sprawiło, że stała się ona przedmiotem szczególne-
go zainteresowania i ważną pozycją w polemice unitów z dyzunitami,
zwłaszcza jej partie dotyczące sformułowanego tu twierdzenia o katolic-
kim chrzcie Rusil4.
Ten ostatni aspekt był przez obie polemizujące strony szczególnie
mocno dyskutowany. Z nim, obok szeregu innych spraw, wiązano także
dzieje ojców pieczerskich. Autorytet Ławry był ówcześnie bardzo duży
we wszystkich warstwach społeczeństwa ruskiego, kult jej świętych
wielce popularny, także wśród miejscowych katolikówl5. Sława kijow-
skich pieczar sięgała bardzo dalekolb. Stąd więc chyba pośród podjętych
13 Zob. N. K. G u d z i j, Tradicyi litieratury Kijewskoj Rusi w starinnych
ukrainskoj i biełorusskoj litieraturach, w: Slawianskije litieratury. Doklady sowietskoj
dielegacyi, V Mieżdunarodnyj kongriess slawistow, Moskwa 1963, s. 28.
t4 pragnąc zjecinać społeczeństwo ruskie dla idei połączenia Cerkwi ruskiej
z Rzymem, umiał Skarga odwołać się odpowiednio do uczuć narodowych; np.
opisując (za kronikarzem) jak to prości, niewykształeeni poslowie księcia kijowskie-
go, oczarowani "strojem zwierzchownym i malowaniem kościołów i obrazów"
skfonili Wlodzimierza do przyjęcia wiary od Greków, komentuje, że dla prostoty
i dobroci serca narodu ruskiego Bóg nie dopuścil, aby zbtądzili, gdyż wówczas wtaś-
nie "Grekowie mocno stolicy rzymskiej jako głowy swej się trzymali", a więc Ruś
przyjęta chrzest katolicki (Ojedności, s. 228).
ls Jeszcze B. Chmielowski (Nowe Ateny, wybór i oprac. tekstu M. i J.J. Lipscy,
Kraków 1968, s. 363-364), będąc kanonikiem kapituty kijowskiej, roztrząsał (z wy-
nikiem pozytywnym) kwestię, czy należy ojców pieczerskich "wenerować za
świętych".
16 Najbardziej znane są XVII-wieczne relacje Lassoty, Beauplana, Kalnofoys-
kiego Herbiniusa, Starowolskiego i Pawła z Aleppo, ale już w XVI w. autorzy pols-
cy (Kromer Gwagnin, Heidenstein, Sarnicki i in.) pisali o ciągnących się jakoby
aż do Moskiewszczyzny pieczarach kijowskich, służących za miejsce pochowania
"kniaziów i bohaterów ruskich". Widać, że wzmianki te nie opierały się na znajomo-
ści Pateryku. Nawet u najlepiej ówcześnie obeznanego ze źródlami ruskimi Stryjko-
OPRACOWANIE "PATERYKU KIJOWSKO-PIECZERSKIEGO" 223
w kręgu P. Mohyły prac, które miały wykazać niezależność Kościoła
ruskiego od Rzymu na podstawie źródeł historycznych i apologetycz-
nych, powstał zamysł jednej z najcenniejszych pieczerskich edycji, dają-
cej początek i wzór dalszym drukowanym wydaniom Pateryku aż do
pierwszych lat XX w. , a czytanej także w rękopiśmiennych przekładach
ukraińskich i rosyjskich.
Paterykon Kossowa poprzedziło kilka wcześniejszych opracowań
ruskich, o których można sądzić, że jego wydawca z nich korzystał: na-
pisana w latach 1621-1622 Palinodia Z. Kopysteńskiego oraz nieznane-
go autorstwa Synopsis i Suplementum synopsis, wydane przez bractwo
prawosławne w Wilnie w r. 1632 dla rozpowszechniania na sejmie elek-
cyjnym tegoż roku. Na Synopsis zwraca uwagę, prostując jego błędy,
sam Kossowl#. Palinodię przypominają części polemiczne: wstęp Do
czytelnika prawostawnego, poświęeony argumentom dotyczącym świę-
tości ojców pieczerskich, pozostających w ciele "niespróchniałym"
i w łączności z Kościołem wschodnim, Appendix o pięciokrotnym
chrzcie Rusi (poczynając od podanej serio legendy o pobycie św.
Andrzeja Apostoła w Kijowie i Nowogrodzie) i Chronologia o prawo-
sfawnych metropolitach ruskich, gdzie m.in., podobnie jak u Kopysteń-
skiego, rozpatrzony jest problem trzech metropolitów Rusinów nie-
zależnych od patriarchy konstantynopolitańskiego. Jednakże typem
umysłowości (wyrażającej się w sposobie argumentacji) obaj autorzy
tak bardzo różnią się od siebie, że skłania to nawet pełnego uznania dla
Palinodu Gołubiewa do przypuszczenia: "Możliwe, że autor Paterykonu
nie korzystał z opracowania swego znakomitego poprzednika"1g.
S. Kossow, jak wiadomo, należał do najbliższych współpracowników
Mohyły, skupionych wokół Akademu Kijowsko-Mohylańskiejl9.
Urodzony na Witebszczyźnie w herbowej, lecz niezamożnej rodzinie
wskiego czytamy przy informacji o wprowadzeniu na metropolitę kijowską Iłariona
(Kronika polska, litewska, żmudzka i wszystkiej Rusi, w: Zbiór dziejów polskich,
t. 2, Warszawa 1766, s. 158): "Tego też czasu Pieczory w Kijowie kopać poczęto
d 1 a g r o b ó w za powodem j a k i e g o ś Antoniego [podkr. - L. N. ), którego Ruś
ma za świętego".
1# Paterykon, s.170.
ls S. G o ł u b i e w, Kijewskij mitropolit Piotr Mogifa i jego spodwiżniki, Kijów
1898, s. 219.
19 Zob. R. Ł u ż n y, Pisarze kręgu Akademii Kijowsko-Mohylariskiej a li-
teratura polska, Kraków 1966 i tegoż uczonego notę o Kossowie w: Polski sfownik
biograficzny, t.16/3, z. 62, Wrocław 1969, s. 325-327.
224 LUDMIŁA NODZYŃSKA
białoruskiej, kształcił się najpierw w kolegium jezuickim w Lublinie,
a potem w Akademii Zamojskiej (w której nb. pobierał nauki także
P. Mohyła). Wstąpiwszy do zakonu bazylianów, początkowo uczył w
szkole brackiej we Lwowie, następnie objął zarząd nad szkołami prawo-
sławnymi w Kijowie i Winnicy oraz prowadził wykłady z retoryki i filo-
zofii w kijowskiej Akademii. Zaletom umysłu i charakteru zawdzięezał
szybki awans w hierarchii kościelnej: od r. 1632 arehimandryta pie-
czerski, a w r. 1635 zostaje mianowany biskupem orszańsko-mohylews-
kim, w 1647 r. podniesiony do godności metropolity kijowskiego. Go-
rący zwolennik odrębności religijnej i narodowej Rusinów, dzięki ode-
branemu wykształceniu podobnie jak Skarga dostrzegał, iż Cerkiew
ówezesna "osierociała w naukach"2o, i kładł w swej działalności nacisk
na krzewienie oświaty i podnoszenie poziomu edukacji kleru prawosła-
wnego, zdecydowanie wypowiadając się przeciw tendenejom ciasnego
izolacjonizmu kulturalnego, reprezentowanego przez pewne koła Cer-
kwi ruskiej2l. Cieszył się zaufaniem Chmielnickiego, lecz nie brał udzia-
łu w jego pertraktacjach z Moskwą. Nie złożył też przysięgi na wierność
carowi i nie zastosował się do carskiego nakazu uznania zwierzchnictwa
patriarchy moskiewskiego, zabiegając o utrzymanie dawnej zależności
od Konstantynopola. Umiarkowanie swoje tłumaczył tym, że podlegają
mu również obszary w obrębie Rzeczypospolitej i zaczął zamiast po-
przedniego tytułu "metropolity Wszech Rusi" używać miana "metropo-
lity Małej Rusi"22. Zmarł w Kijowie w 1657 r.
20 Ojedności, s. 377.
z' Warto porównać poglądy wyrażone przez Kossowa w jego rozprawie
Exegesis, to jest danie sprawy o szkofach kijowskich i winnickich, w których uczq
zakonnicy religijej greckiej (Kijów 1635) z głoszonymi wspótcześnie przez Iwana
Wyszeńskiego, typowego przedstawiciela grekofilskich kręgów duchowieństwa rus-
kiego związanego z ośrodkiem athoskim. Także popularna rozprawa teologiczna
Kossowa Didaskafia abo nauka kotoraja sia pierwyj iz ust swiaszczennikom po-
dawafa o siedmi sakramentach (Kutejno 1627 i 1653, Krzemieniec 1638, Czer-
nihów 1716) została, podobnie jak szereg innych utworów ukraińskich pisarzy,
uznana na opanowanym przez grekofilów soborze moskiewskim 1690 r. za dzieło
kacerskie. Cerkiew moskiewska zresztą tradycyjnie oskarżała prawosławnych
Białorusinów i Ukraińców o herezję (zob. A. P. G r y c k i e w i c z, Istoriografija
istorii prawosławnoj cerkwi w Biełorusii (XIV - sieriedina XVI wieka), w: Iz istorii
knigi w Bieforusa, Mińsk 1976, s.122-138).
zz Zob. Makarij, dz. cyt., t.12, Petersburg 1883, rozdz. Naczafo wossojedi-
c:ienija zapadno-russkoj Cerkwi s wostocznoj i naskofko uczastwowaf w etom diefe
patriarch Nikon, s.122-138.
OPRACOWANIE "PATERYKU KIJOWSKO-PIECZERSKIEGO" 22$
Jako człowiek o rozległych horyzontach obrał sobie w działalności
literaekiej cele wykraczające poza doraźne potrzeby chwili. Dedykując,
nieprzypadkowo chyba, Paterykon A. Kisielowi, podówezas podkomo-
rzemu czernihowskiemu, późniejszemu wojewodzie kijowskiemu, zwo-
lennikowi orientacji zmierzającej do porozumienia polsko-kozackiego,
tak określał okoliczności związane z podjęciem przez niego pracy nad
swą książką i jej cele:
Przechadzając się, Mitościwy Panie Podkomorzy, po Pieczarach kijowskich,
grobach ojców świętych, świętym ich i nieskazitelnym cudując się ciałom, nie
raz rzewno zapłakatem, uważając to, że nieszczęsne i zawisne wieki tak godnie do-
tychczas nie objawiły światu wybranych Bożych, jako sam Bóg objawił. Zaczym
gdy czutego Stróża Cerkwie Bożej, teraźniejszego Jego Mości Ojca, Pana i Pasterza
naszego (Piotra Mohyły) nastąpila piecza i błogoslawieństwo i wola wieko utajone
w skarbnicach monasterskich zagrzebione Paterikon, to jest Żywoty śś. ojców pie-
czerskich z prochu otrząsnąć i na świat wydać, ochotnie przyszło mi się zanurzyć
w głąb greckich, słowiańskich, łaeińskich, ruskich i polskich historiografów, kroniki
i annales ich przeczytać: coby to za wybrani boży byli i których lat żyli dowiadu-
jąc sięz3.
Rzeczywiście, obszerny i rzetelny komentarz historyczny stanowi
znaczącą część pracy Kossowa. Trzeba podkreślić, że autor szeroko wy-
korzystał kroniki polskie, na ich autorytet przede wszystkim powołując
się i w kwestiach spornych prostując (z rzadkim jak na owe burzliwe
lata umiarkowaniem tonu) ich nieścisłości, ustalone na podstawie kon-
frontacji z innymi źródłami. Szczególne znaczenie dla historycznej treści
Paterykonu miała kronika Stryjkowskiego##.
Badacze zgodnie podkreślają, że wzorem literackim kossowowskiego
opracowania opowieści o mnichach pieczerskich były Żywoty świętych
P. Skargi. Indywidualność pisarska tego autora - w owych czasach naj-
wyżśzego u nas dla literatury hagiograficznej autorytetu - wycisnęła
wyraźny ślad na Paterykonie. Najobszerniejszą analizę wpływu Skargi
na to dzieło przedstawia praca W. Peretca Kijewo-pieczerskij patierik
w polskom i ukrninskom pieriewodie25. Ogólna ocena tego wpływu
z3 Paterykoci. s. nlb 4.
z4 A. Rogow poświęcił temu zagadnieniu dużą część studium Stryjkowski i histo-
riogrnfia ukrairiska XVII wieku (.,Slavia Orientalis", 1965, nr 3, s. 311-324) oraz
omówił je na szerszym tle stosunków polsko-ruskich w książce Russko-pofskije
kcdturnyje swiazi w epochu Wozrożdienija, Moskwa 1966, s. 75-76 i 254.
z5 W: Sfawranskajafifofogiju, t. 3, Moskwa 1958, s.174-210.
226 LUDMIŁA NODZYŃSKA
wypada tu raczej negatywnie: uezony widzi w nim przyczynę zatracenia
konkretności, łagodzenia miejsc, które mogłyby urazić czytelnika,
nagromadzenia ozdób stylistycznych, wtrętów moralizatorskich, co znie-
kształciło, zdaniem Peretca, prostą, energiczną i treściwą narrację
oryginału. Jest to może ocena nieco przesadna, zważywszy że Kossow
opierał się na redakeji kasjanowskiej II, już "upiększonej" w stosunku
do podstawowego tekstu, analiza Peretca zaś skupia się głównie na
Żywocie Teodozego, gdzie przeróbki Kossowa są szczególnie widoczne.
Tym niemniej uwagi jego są o tyle słuszne, że na pewno nie możemy
Paterykonu, podobnie jak i wzorujących się na nim następnych wydań,
uważać za adekwatny przekaz oryginału, lecz za daleko idące przetwo-
rzenie, choć zawiera ono cały prawie skład zabytku, z wyjątkiem
części epistolarnej.
Lecz, jak to wynika z rozważań R. Łużnego, który przeprowadził
w artykule Kćjowski siedemnastowieczny wariant cerkiewno-sfowiariskie-
go Pateryka26 charakterystykę literackiego wystroju dzieła Kossowa, nie
możemy przykładać naszych współezesnych pojęć do trudu dawnych wy-
dawców. Uczony biskup, przedstawiciel określonej formacji kulturowej,
ukształtowanej na estetyce barokowej w jej polsko-łacińskim, sarmac-
kim wydaniu, chcąc przybliżyć Pateryk kijowsko-pieczerski nowe-
mu, XVII-wiecznemu czytelnikowi nie tyle tłumaczy - jak stwierdza
Łużny - co pisze niejako na nowo swoje dzieło, nadając mu nową
kompozycję, szatę stylistyczną i formy językowe współbrzmiące z aktu-
alnym wydźwiękiem ideowym.
Poszczególne elementy, składające się na literacką oprawę Pateryku
w dziele Kossowa, utrwalały tradycję skargowską na nowym, wsehod-
niosłowiańskim obszarze kulturowym. Na gruncie polskim natomiast
stał się Paterykon podstawowym źródłem legend paterykowych przez
dtugie lata i był szeroko znany, chociaż już J. J. Załuski odnotował,
że jest to książka "stupendae raritatis"2#. Wywarł także duży wpływ na
powstanie szeregu publikacji polskich autorów i to, rzecz charakterys-
tyczna, zarówno prawosławnych, jak A. Kalnafoyski2s, protestanekich,
2fi W: "Slovo" 28, [Zagrzeb) 1978, s. 35#2.
## Zob. M. W i s z n i e w s k i, Historia literatury polskiej, t. 8, Kraków 1857,
s. 269.
z"Teraturgema lubo cuda, które byfy (...) w (...) świętocudotwornym monastyru
pieczarskim [...), Kijów 1638.
OPRACOWANIE "PATERYKU KIJOWSKO-PIECZERSKIEGO" 22%
jak J. Herbinius29 jak katolickich, jak I. Kulezyński3o, że ograniczymy
się do tych wybranych przykładów.
Nowy etap w polskich zainteresowaniach Paterykiem stanowiła
dopiero publikacja Żywota Mojżesza W'ęgrzyna w serii Monumenta
Poloniae Historica3l, dzięki której ta opowieść paterykowa funkcjonuje
do dziś w znanym sporze o obrządku slowiańskim w Polsce.
Wykorzystywany w coraz szerszym zakresie dla celów naukowych
pełny oryginalny tekst zabytku wspomnianej wyżej publikacji Abramo-
wicza jest mimo reedycji32 trudno dostępną w polskich bibliotekach
pozycją. Miejmy nadzieję, że będące na ukońezeniu w ośrodku wroc-
ławskim nowe polskie opracowanie Paterykc< kijowsko-pieczerskiego
zmieni tę sytuaeję na lepsze.
DAS POLNISCHE INTERESSE AM "PATERYK KIJOWSKO-PIECZERSKI"
Zusammenfassung
Dieser Beitrag ist den Umstanden der Entstehung der ersten Ver#ffentlichung
des Pateryk kijowsko-pieczerski von 1635 und der Person seines Herausgebers,
Sylwester Kossow, gewidmet, der dieses Kulturdenkmal fur den Druck in der pol-
nisehsprachigen Version vorbereitete. Es wird an die Ergebnisse der Analysen
von W. Peretc und R. £u¿ny erinnert, die auf einen direkten Zusammenhang dieser
Bearbeitung mit dem literarischen Nachlass von P. Skarga verweisen. Unterstrichen
wird der hohe Rang der besprochenen verlegerisehen Initiative.
2y Religiosae Kiioviensis Cryptue [...), Jena 1675.
3# Specimen Ecelesiae Ruthenicae, Rzym 1733, Poczajów 1757 i 1789, Pa-
ryż 1859.
31 T. 4, Lwów 1884, s. 797-817.
3z Das Paterikon des Kiever H#hlenklosters. Texte in neu und Nachdrucken,
Slavische Propylaen, t. 2, Munehen 1964.
JERZY BARTMIŃSKI, MICHAŁ ŁESIÓW
UNIWERSYTET MARII CURIE-SKŁODOWSKIEJ - I.UBLIN
KOLĘDY NA POGRANICZU POLSKO-UKRAIŃSKIM
Celem naszego opracowania jest analiza wzajemnych wpływów
polsko-ukraińskich w zakresie określonej grupy tekstów - ludowych
i równocześnie religijnych. Chcemy przyjrzeć się owym oddziaływaniom
na styku polsko-ukraińskim uwzględniając ich dwukierunkowość i wza-
jemność, zgodnie z dobrą tradycją slawistycznąl, a równocześnie pamię-
tająe o tym, że wszelkie kontakty dwustronne nie tylko mogą być bada-
ne w kategoriach przewagi jednej bądź drugiej strony, lecz także pozwa-
lają pytać o jakości nowe, swoiste, nie dające się sprowadzić do tego,
czym dysponowała i dysponuje każda ze stron przed wejściem w kon-
takt. W tym drugim sensie szkic nasz może być traktowany jako przyczy-
nek do analizy bogatej problematyki pogranicza kulturowego.
Tzw. pogranicze polsko-ukraińskie jest zjawiskiem wyjątkowo
złożonym, mającym swój wymiar geograficzny, etniczy, językowy, ale
też religijny, społeczny, polityczny, wreszcie kulturowy. Bardzo szeroki
był pas, gdzie od wieków mieszkali obok siebie promisque Polacy
i Ukraińcy, utrzymując więzi sąsiedzkie i zawierając związki rodzinne.
Powstała w tym pasie specjalna regionalna odmiana języka polskiego,
zwana polszczyzną kresową, oraz staroukraiński język pisany z dużą
ilością polonizmów (tzw. prosta mowa). Wytworzyła się charakterysty-
czna sytuacja w funkcjonowaniu folkloru2 dziedziczącego tradycje
dawnej tzw. poezji polsko-ruskiej3. W istotny sposób specyfikę tego
pogranicza kształtował fakt, że chrześcijaństwo rzymskokatolickie sty-
' Por. T. L e h r - S p ł a w i ń s k i, Wzajemne wpływy polsko-ruskie w dziedzinie
jgzykowej, w: Szkice z dziejów rozwoju i kultury języka polskiego, Lwów - Warsza-
wa 1938, s.105-127.
z Szerzej o tym zob. M. Ł e s i ó w, Folklor pogranicza polsko-ukrairiskiego,
w: Literatura ludowa i literatura chlopska, pod red. A. Aleksandrowicz, Cz. Herna-
sa, J. Bartmińskiego, Lublin 1977, s.173-194.
3 Por. A. B r u c k n e r, Pieśni polsko-ruskie, "Pamiętnik Literacki", 1911,
s.181-147 i 417-444; Cz. H e r n a s, W kalinowym lesie, t.1, U źródetfolklorystyki
polskiej, Warszawa 1965, s.155-157.
JERZY BARTMIŃSKI, MICHAŁ ŁESIÓW
kało się tu z prawosławnym i potem greckokatolickim, a więc ogólniej
mówiąc chrześcijaństwo rzymskołacińskie z greckobizantyjskim.
Wybraliśmy kolędy z kilku powodów. Jest ich sporo i stanowią
one znaczący fakt kulturowy. Są wewnętrznie dość silnie zróżnicowane
i każda z grup wykazuje pewne interesujące odrębności co do kierun-
ków rozprzestrzeniania się, a także pod względem poetyki i aksjologii.
Funkcjonują nadto jako składnik całego bogatego repertuaru bożonaro-
dzeniowego, który dla ich analizy stwarza szersze tło.
Zarysujmy to tło w kilku zdaniach, korzystająe z tego, że właśnie
zostały zakończone prace nad tomem materiałów dokumentujących
współczesne kolędowanie na Lubelszczyźnie4. Cały repertuar wyko-
nywany w okresie świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku składający
się z powinszowań ("szczodraków"), kolęd, widowisk zwanych "dialoga-
"
mi, "herodami", "szopką", "krakowskim weselem", widowisk, "z koni-
kiem", z Trzema Królami, z opowieści apokryficznych i przepowiedni
kalendarzowych daje się sensownie interpretować jako pewnego rodza-
ju całość dopiero na tle "ludowej teologii Bożego Narodzenia"5. Tę
ludową teologię charakteryzuje sięgnięcie do ogólnokulturowej idei
pierwotnego chaosu po to, by pokazać perspektywy przyszłościowe
świata wchodzącego w nowy etap w momencie, gdy Bóg stał się czło-
wiekiem. "W sferze języka i motywów przedmiotowych, w zasobie wy-
konywanych utworów słownych i muzycznych, w postawach, wierze-
niach, w całej sferze zachowań spotykają się i funkcjonują na równy,ch
prawach rzeczy pochodzące z różnego czasu, miejsca, środo###iska, z od-
miennych wzorców kultury"6. To, co dawne, łączy się z tym, co nowe,
ustne łączy się z książkowym, obecne z przyszłym, drzewa i zwierzęta
z ludźmi, zmarli z żywymi. Co dla nas szczególnie ważne: także to, co
swoje, swojskie, domowe, lokalne, narodowe, otwiera się na to, co cu-
dze, obce, dalekie. Żyd, Węgier, Niemiec, Turek, Rusin i inni poja-
" Kolędowanie na Lubelszczyźnie, pod red. J. Bartmińskiego i Cz. Hernasa,
Wrocław 1986, ss. 397 + mapa + 35 il. Dokumentacja nie objęła folkloru ukraiń-
skiego, którego elementy do dziś w regionie pojawiają się bądź na zasadzie żywego
przekazu, bądź realacji wspomnieniowych.
5 Takiej formuły użył i uzasadnił jej sens J. Salij w artykule Teologia ludnwa
Bożego Narodzenia, "Znak", 24 (1972), nr 221, s.152Er-1543.
e J. B a r t m i ń s k i, "Wsz_vstko się zmienifo jak nigdy nie b)'ło", w: Kolędowu-
nie na Lubelszczyźnie, s. 7.
KOLĘDY NA POGRANICZU POLSKO-UKRAIŃSKIM 2j
wiają się przy żłobku Nowo Narodzonego mówiąc "własnymi" językami
i uzyskując równe prawa.
Zawieszenie opozycji porządkujących "normalny" bieg rzeczy
i otwarcie granic oddzielających ludzi i przedmioty otaczającego świata
nie idzie jednak w nieskończoność, nie oznacza powrotu do chaosu,
jak w koncepcji "pierwotnego świętowania" (Callois, Eliade). Służy
ekspansji sfery sacrum i ukonstytuowaniu na jej podstawie nowego
"nadporządku", określonego przez aksjologię chrześcijańską. Cały
folklor bożonarodzeniowy jest wielką pochwałą życia w jego pełni
(Bóg) i w jego cząstkowych przejawach (miłość, radość, płodność,
urodzaj), wyraża radosną afirmację świata.
Kolędy odgrywają w obrzędowości bożonarodzeniowej rolę szczegól-
nie doniosłą. Są czynnikiem organizującym sytuacje obrzędowe w ro-
dzinie, we wspólnocie sąsiedzkiej a także między ludźmi obcymi;
dzięki połączeniu w jedno słów, muzyki i zachowań modelują sposób
przeżywania tych sytuacji przez uczestniczących w nich ludzi. Można
w nich znaleźć wszystkie podstawowe elementy ważne dla ludowego
sensu świata, tak jak nawarstwiały się one w rozwoju historycznym:
obdarowywania się wzajemnego w spotkaniu człowieka z człowiekiem
obdarowywania się wzajemnego w spotkaniu człowieka z Bogiem#.
Pieśni kolędowe są dość różnorodne. Podstawowe interesujące
nas zróżnicowanie ma odbicie w dwuznaczności nazwy. Wyraz kolęda
znaczy dziś w języku polskim "pieśń religijną o tematyce związanej
z narodzeniem Chrystusa, śpiewaną w okresie świąt Bożego Naro-
dzenia"s - podobne znaczenie ma jego ukraiński odpowiednik koladka:
"prastara obrzędowa pieśń bożonarodzeniowa"9 - ale równocześnie
np. w zwroeie chodzćć po kolgdzie zachowuje się starsze znaczenie:
"życzeń słownych (mówionych lub śpiewanych)" i "darów" składanych
w tym okresie. Życzenia te i dary wymieniano podczas obrzędowego
obchodzenia domów w okresie zwłaszcza Nowego Roku i z tym właśnie
obrzędem wiąże się słowo kolęda, zapożyczone do prasłowiańszczyzny
# Kolędę jako "dar" (w sensie kulturowym) interpretuje D. Ziółkowska-Wężo-
wicz w rozprawie pt. Świat wartości kolędy żyjącej, "Literatura Ludowa",1983, nr 6,
s. 31-41.
# Słownik języka polskiego, pod red. M. Szymczaka, t. I, Warszawa 1978,
s. 958.
9 Sfownyk ukrajinśkoji mowy, t. 4, Kyjiw 1973, s. 237: "starowynna obrjadowa
rizdwjana pisnia".
JERZY BARTMIŃSKI, MICHAŁ ŁESIbW
z łaciny (łac. kalendae "pierwsze dni miesiąca")1#. Zwyczajowi chodze-
nia po kolędzie znanemu z tradycji ludowej do dziś, ale tkwiącemu
wedle P. Caramana swoimi korzeniami w obrzędowości rzymskiej 1 #
towarzyszyły przez długi czas pieśni świeckie, takie jak słynna
Gospodarska kolęda Zajcowica z 1543 r.1` Średniowiecznych pieśni
bożonarodzeniowych kolędami nie nazywano. Pierwsze użycie wyrazu
kolęda w znaczeniu "pieśń o narodzeniu Jezusa" zanotowano pod datą
1590 z J. Kochanowskiego i S. Grabowieckiegoi3. W tym też mniej
więcej okresie rozpoczęła się silna chrystianizacja repertuaru pieśni
towarzyszących chodzeniu z życzeniami po domach (częściowo też ich
zastępowanie pieśniami bożonarodzeniowymi, kościelnymi). Kolęda
noworoczna życząca skurczyła swój zasięg, wbrew jednak poglądom
dawniejszych badaczy bynajmniej nie zaginęła w Polsće. Znaczną
żywotność zachowała na Ukrainie, Białorusi, w Rosji, Bułgarii czy
w Rumuniil4.
Przyjmujemy następującą typologię kolęd:15
1. Kolędy noworoczne o charakterze życzeniowym, zwane też koląd-
kami, kolędami podokiennymi,#b w okolicach Biłgoraja dunajowymi lub
dunajami, koło Tomaszowa Lubelskiego szczodrówkami (por. ukr.
szczedriwky), związane z obrzędowym obchodzeniem domów z życze-
niami w okresie Bożego Narodzenia i Nowego Roku; w zależności
od tego, do kogo są adresowane, dzielą się na kolędy dla dorosłych
(gospodarz, gospodyni) i młodzieży (dziewczyna, chłopiec).
2. Kolędy bożonarodzeniowe, zrażnicowane pod względem intencji,
następująco:
## Znają kolędę prawie wszystkie języki słowiańskie. Por. : A. B r u c k n e r,
Słownik etymologiczny języka polskiego, Warszawa 1970, s. 245-246; M. V a s m e r,
Etimologiczeskij slowar russkogo jazyka, t. 2, Moskwa 1967, s. 299-300.
# # P. C a r a m a n, Obrzęd kolędowania u Slowian i u Rumunów,, Kraków
1933.
#z Zob. A. R o m b o w s k i, Ludycje wieśne. Zabytek literatury ludowej
z polowy XVI w. , Kraków 1953.
#3 Zob. Slownik polszczyzny XVI wieku, sv. kolęda.
#4 Por. L. N. W i n o g r a d o w a, Zimniaja kalendarnaja poezija zapadnych
i wostocznych slawian. Gieniezis i tipołogiju koladownnija, Moskwa 1982.
15 Zob. : J. B a r t m i ń s k i, Kolęda i jej odmiany gatunkowe, w: Kolędowanie na
Lubelszczyźnie, s. 78 n.
#6 F. K o t u l a, Folklor slowny osobliwy Lasowiaków, Rzeszowiaków i Pod-
górzan, Lublin 1969, s.121.
KOLĘDY NA POGRANICZU POLSKO-UKRAIŃSKIM 23
a) przedstawiające zdarzenia związane z narodzeniem Jezusa
(tu należą m.in. liczne pastorałki, czyli kolędy o pasterzach i ich przy-
godach w drodze do Betlejem, oraz kolędy apokryficzne dotyczące
wydarzeń z życia Najświętszej Rodziny),
b) witające (adorujące) Jezusa;
c) kolędy interpretujące sens zdarzeń bożonarodzeniowych ("teo-
logiczne " ).
3. Osobną (trzecią) odmianę stanowią kolędy przystosowane do
nowych sytuacji społecznych (np. kolędy okupacyjne) bądż towarzys-
kich (parodie kolęd).
Taka typologia kolęd potwierdza swoją wartość w badaniu zjawisk
zachodzących na pograniczu polsko-ukraińskim. Okazuje się bowiem,
że losy poszczególnych odmian były różne i na te różnice chcielibyśmy
zwrócić uwagę w naszym referacie. Mianowicie, o ile kolędy noworocz-
ne są reprezentowane bogato i wykazują ogromną żywotność w kulturze
ludowej wschodniosłowiańskiej, w tym i ukraińskiej, w przeciwieństwie
do ich skromnej raczej obecności w tradycji ludowej polskiej, to kolędy
bożonarodzeniowe na odwrót: bardzo licznie i szeroko od dawna funk-
cjonujące po stronie polskiej rozpowszechniały się stąd na teren biało-
ruski i ukraiński, wspierając rozwijający się z czasem rodzimy ukraiński
nurt twórczości kolędowej.
Równocześnie obserwować można powstanie nowego zjawiska wy-
rosłego na przecięciu się tradycji ogólnosłowiańskiej kolędy życzącej
(noworocznej) z nowym nurtem kolędowym pochodzenia kościelno-
-chrześcijańskiego, mianowicie powstanie ludowej kolędy chrześcijań-
skiej (zwłaszcza kolędy apokryficznej).
Zatrzymajmy się najpierw nad grupą kolęd noworocznych. Były one
przedmiotem badań porównawczych przeprowadzonych na szeroką
skalę przez P. Caramana we wspomnianej obszernej rozprawie z r.
1933 na temat kolędowania u Słowian i Rumunów. Ostatnio gruntowne
studium porównawcze poświęciła im L. N. Winogradowal#. Sytuację
obecną w Polsce wschodniej przedstawia wzmiankowany tom poświę-
cony kolędowaniu na Lubelszczyźnie. Opierając się na tych i innych bar-
dziej szczegótowych opracowaniach, możemy określić ogólnie podo-
bieństwa i odrębności tradycji kolędniczej polskiej i ukraińskiej na tle
szerszym, słowiańskim.
1# Zob. przypis 14
234 JERZY BARTMIŃSKI, MICHAŁ ŁESIÓW
Pierwsze co uderza, to to, że kolędy noworoczne, które jako istotny
składnik obrzędów ludowych były w przeszłości znane wszystkim naro-
dom słowiańskim, zachowały się do naszych czasów niejednakowo do-
brze: u Słowian wschodnich znacznie lepiej niż u zachodnich. Doku-
mentacja ich użycia na Ukrainie jest o wiele bogatsza (w antologii
O. I. Deja Koladky ta szczedriwky z 1965 r. podano 762 teksty wybrane
spośród kilkakrotnie większej liczby zapisanych warian,tów) niż w Polsce
(skąd opublikowano dotychezas około 700 wariantów, przy czym istot-
nie różnych tekstów jest mniej niż dwie setki).
Nie sposób odmówić racji tym, którzy, jak S. Czernikl#, mówią
o cofaniu się i znikaniu kolęd noworocznych w Polsce pod naciskiem ko-
lędy bożonarodzeniowej. Na to wskazują m.in. dokumenty staro-
czeskiel9 i staropolskiezo, które świadezą o występowaniu kolęd nowo-
rocznych w obrzędowości zachodniosłowiańskiej w XV i XVI w. Zanik
ten jednak następował nierównomiernie, najdalej zaszedł na ziemiach
zachodnich. Znane z zapisów XIX i XX w. kolędy noworoczne grupują
się wyraźnie na pograniczu albo w pobliżu pogranicza polsko-białorus-
kiego i polsko-ukraińskiego2l.
## S. Cz e r n i k, Stare zloto, Warszawa 1962 (rozdział pt. Szczątki kolęd
rycerskich i kmiecych).
19 Najstarsza kolęda czeska omawianego typu pochodzi z YV w. (1426),
zapisana fragmentarycznie przez mnicha Jana z Olesova w rozprawie Largissimum
vesper seu colledae historia (druk. w Ołomuńcu 1761). Pierwszy wers kolędy
cytowany przez autora: "Dubecz stogy postrzed dvora" odpowiada znanym z póź-
niejszych zapisów początkom kolęd noworocznych morawskich, polskich, ukraiń-
skich i in. Por. C a r a m a n, Obrzęd kolgdowania, s. 252-253.
z# Ważny w tym związku jest zwłaszcza odnaleziony i wydany przez A. Rombo-
wskiego druczek krakowski z r. 1543 zawierający dwie kolędy noworoczne o ittci-
pitach: "A czyjże to nowy trzem" i "A ta pani ślicznie chodzi" (por. A. R o m-
b o w s k i, Ludycje wieśne).
2# Por. dokumentację w zbiorach: Ż. P a u I i, Pieśni ludu polskiego w Calicji,
Lwów 1838; J. K o n o p k a, Pieśni ludu krakowskiego, Kraków 1840; K. W.
Wój c i c k i, Pieśni ludu Bialochrobatów, Mazurów i Rusi znad Bugu, t. 1-2, War-
szawa 1836; Z. G 1 o g e r, Pieśni ludu, Kraków 1892; J. Ś w i ę t e k, Lud nadrabski
od Gdowa po Bochnię, Kraków 1893; O. Kolberg: Krakowskie, t. 1, Kraków
1871# Kieleckie, t. 1, Kraków 1885; Radomskie, t.1, Kraków 1887; Mazowsze, t.1,
Kraków 1885, i 3 1887; Lubelskie, t. 1, Kraków 1883; Góry i Podgórze, t. 1,
Wrocław-Poznań 1968; Retś Czerwona, t. 1, Wrocław-Poznań 1976; F. K o t u I a,
Hej leluja, czyli o wygasających starodawnych pieśniach kolgdniczych w Rzeszows-
kiem, Warszawa 1970; A. O I e s z c z u k, Pieśni ludowe z Podlasia, Wroctaw 1965;
KOLĘDY NA POGRANICZU POLSKO-UKRAIŃSKIM 2j
Żywotna tradycja wsehodnia odegrała, jak można sądzić, rolę
stabilizującego adstratu w stosunku do polskich kolęd noworocznych,
podtrzymywała repertuar kolędniczy polskojęzyczny. Jego cofanie
się zostało zahamowane pod wpływem sąsiadów. Zjawisko utrwalenia
na pograniczu językowym tzw. peryferyjnych arehaizmów wzmocnio-
nych przykładem z zewnątrz jest dobrze znane dialektologom; dla
przykładu - należy do nich wsehodniolubelska końcówka -am w cel.
1. mn. (krowam, świniatn), kontynuacja stanu staropolskiego mająca
równocześnie swój odpowiednik w gwarach ukraińskich. Jeśli idzie
o teksty kolęd noworoeznych, to ich zachowaniu przez ludność polską
na pograniczu sprzyjały czynniki społeczno-kulturowe, mianowicie
zwyczaj wspólnego spędzania świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku
przez ludność polską (rzymskokatolicką) i ukraińską (greckokatolicką),
zwyczaj utrzymujący się aż do wybuehu II wojny światowejz2.
Szczególnie interesujące dla zagadnień, o których mówimy, są
przypadki takie, o jakich spod Tomaszowa Lubelskiego przekazała
informację J. Rachańska, kiedy to ci sami kolędnicy obehodząc wieś
śpiewali te same kolędy w dwu wersjach językowych, polskiej lub
ukraińskiej, w zależności od tego, do kogo przychodzili23. Właśnie tego
typu sytuacja tłumaczy fakt, że niektóre teksty kolęd polskich i ukra-
ińskich dokładnie sobie odpowiadają i mają tę samą melodię. Np. ko-
lęda dla dziewezyny pt. Czerwone jabłuszko z Łukowej pod Zamościem
zaczynająca się od słów:
U tej Marysi pod okienejkiem zielona,
zielona jabłoń czerwone jabłko zrodziła24-
" y
ma dokładn od owiednik w ukraińskiej "szczodrówce zacz na-
jącej się podobnie:
Z. D o ł ę g a C h o d a k o w s k i, Śpiewy slawiariskie pod strzechą wiejską ze-
brane, Warszawa 1973.
`2 "Sąsiad był Rusin, on przychodzit do nas, a my szli du Czybyniaka. Przecież
my stali chudzili do nich i tak: oni świntuwali z nami Boże Narodzenie, a my z nimi
#owu. Tak si chudziło du sąsiadów Rusinów do tych". - relacjonuje Franciszka
Bartmińska (ur. 1908) sytuację na Kruhelu Małym pod Przemyślem w okresie
przedwojennym (nagr. z 1 I 1984, mat. wł.).
23 Z mat. Areh. Etnolingw. ZJP UMCS, taśma 401.
z# Z mat. Areh. Etnolingw. ZJP UMCS, t. 368.
JERZY BARTMIŃSKI, MICHAŁ ŁESIÓW
Tam w Maryseńki pid wókonciemy zełena,
zełena jabłońka czerwony jabka zrodyła.z5
i mającej identyczny przebieg: dziewczyna odmawia jabłka tatusiowi,
matce, bratu, siostrze, daje je najmilszemu.
Inna kolęda należąca do dość licznie pojawiających się tzw. ubiera-
nek brzmi w wersji polskiej:
Z cicha bracia przystępujcie
do tego dworu dziś po kolędzie.
Jest tam Kasiunia za fierankami,
za sto złociste czapeczka na niej.
Za sto złocista, za sto czerwona,
za cztery woły, za pare koni.zb
W wersji ukraińskiej
Stycha, brattja, prystupajte
Idemo k dworu wesełomu.
A w tim dwori hreczna panna,
Hreczna panna, sliczne wbrana.
Na nij czerewyczky za sto złotych.
Za sto ztotych, za czerwonych
I za paru konej woronych.z#
Przykładów takich odpowiedniości nie brak też wśród kolęd dla do-
rosłych. Bogactwo gospodarza kolęda polska wyraża w następujących
słowach:
Siedzi gospodarz w rogu stoła
na nim sukmana sobolowa.
A w tej sukmanie przepaśnica,
a w przepaśnicy kalecica.
W tej kalecicy trzysta złotych,
hej, trzysta ztotych, trzy cerwone
do kolandniców obiecane.z#
z5 K o 1 b e r g, Ru.ś Czerwona, t.1, s.153, nr 135.
zb Z mat. Arch. Etnolingw. ZJP UMCS, t. 242 (Aleksandrów k. Bitgoraja).
z# O. I. Dej, Koladky ta szczedriwky, Kyjiw 1965, s. 362 (zapis z okolic
Dobromila).
zR Z mat. Arch. Etnolingw. ZJP UMCS, t. 369 (Wola Przybystawska).
KOLĘDY NA POGRANICZU POLSKO-UKRAIŃSKIM 2j
Kolęda ukraińska
Czy doma, doma pan hospodar?
ref. Szczedryj weczer na swiatyj weczer
Oj sydyt doma po konec stoła,
Na nim szuba sobolewa,
A szapoczka korolewa.
A w szapoczci kałytoczka,
W tij kałytci sto czerwonych,
Semu, tomu - po zołotomu
A nam, chłopciam - po buehanciam,
A starym didam - po ciłym chlibam.z##
Mówienie tu o zapożyczaniu tekstu od sąsiadów i dokonaniu jego
językowej polonizacji czy ukrainizacji byłoby ryzykowne.
Nie udaje się dowodu zapożyczenia przeprowdzić nawet na podsta-
wie danych językowych, ponieważ ukraińskie z genezy formy (np. moło-
dy, moje) w folklorze polskim mogą funkcjonować jako wtórnie wpro-
wadzane ozdobniki stylistyczne3o, i podobnie ma się rzecz z polonizma-
mi w folklorze wschodnioslowiańskim3l.
Między kolędami noworocznymi polskimi i ukraińskimi istnieje
wiele zbieżności tematycznych i stylistycznych, w przeważającej części
będących refleksem wspólnej tradycji, obejmującej także niekiedy
folklor pozaslowiański. Wskażmy niektóre motywy i wątki.
a. Kolędy zaczynające się formułą "Czy jest gospodarz w domu?"
i zawierające pochwałę wyglądu i prac gospodarza (por. wyżej fragment
"
Siedzi gospodarz w rogu stoła") są poza Polską i Ukrainą znane z te-
renu Białorusi, Słowacji, Moraw (Winogradowa, s. 105-107), a także
Bułgarii i Rumunii (Caraman, s. 46), często w zbliżonej formie języ-
kowej.
b. Motyw rozmnożenia bydła w oborze, zapisany w Polsce kilkakrot-
nie (od zbioru Konopki poczynając), na Ukrainie ponad 30 razy (Dej,
s. 720, 722), jest rozpowszechniony w całej Słowiańszczyźnie i u Ru-
z9 D e j, Koladky, s. 57.
3U Zob. J. B a r t m i ń s k i, O języku folkloru, Wrocław-Warszawa-Kraków-
Gdańsk 1973, s. 271-273.
31 Zob. S. G 1 i n k a, O jgzyku biaforuskich pieśni ludowych w zbiorze M. Fede-
rowskiego, w: M. F e d e r o w s k i, Lud bialoruski, t. VII, Warszawa 1969.
238 JERZY BARTMIŃSKI, MICHAŁ ŁESIÓW
munów (Caraman, s. 33-41), a nawet w całej Europie (Winogradowa,
s. 91).
c. Motyw oblężenia miasta przez chłopca i przyjmowanie jako okupu
darów (ubiory, złoto, koń, dziewczyna) ma ok. 20 zapisów z Polski
(Konopka, s. 90; Gloger, s. 54; Kolberg, V, nr 35-36, XXIV, nr 39;
Świętek, s. 80-81; Kotula, nr 7, 109 i in.), około 50 z Ukrainy (Dej,
s. 735-736), jest znany szeroko w folklorze słowiańskim (Winogradowa,
s. 68-69, Smirnow32, s.120) i rumuńskim (Caraman, s. 58-61).
d. Jaś wiedzie stado koni i przeprawia się przez rzekę, motyw ten kil-
ka razy zaświadczony z kolęd polskich (Chodakowski, s. 216, Świętek,
s. 80-81, Kolberg, XVIII, nr 162), i znacznie liezniej z folkloru ukraiń-
skiego (Dej, s. 737-738) i białoruskiego (Federowski, V, nr 1561
i 1592)33, pojawia się w całym epickim folklorze słowiańskim w symbo-
licznym sensie zdobywania żony (Smirnow, s.121-122).
e. Charakterystyczny dla kolęd dziewczęcych motyw pawia, który
gubi pióra, i dziewczyny wijącej z nich wieniec, notowany w Polsce
przez Paulego (s. 59#1), Glogera (s. 16), Chodakowskiego (s. 211),
ma zapisów ukraińskich ponad 30 (Dej, s. 748-749) jest jednak "znany
w całym świecie słowiańskim" (Caraman, s. 209). Słynny motyw "złotej
rzęsy", którą z drzewa otrzymuje dziewczyna, by ulać z niej złoty
kubek (z Polski: Pauli, s. 5, Wójcicki, I, s. 272-273, Gloger, s. 55,
Kolberg, XLIV, nr 14, LVI, nr 5; Oleszczuk, nr 119) ma liczne poświad-
czenia z folkloru ukraińskiego (40 wariantów notuje Dej, s. 756), a tak-
że białoruskiego i w formie skróconej rosyjskiego (Winogradowa,
s. 49-50); występuje nadto u Rumunów i Bułgarów (Caraman, s.
198-199).
Reliktowy charakter polskich kolęd noworocznych pojawiających się
na pograniczu wschodnim potwierdza zapis Z. Dołęgi Chodakowskiego
pieśni o polowaniu na tura (Chodakowski, s. 209), odosobniony w fol-
klorystyce polskiej, a niezbyt licznie - zresztą w nieco innej formie-
zaświadczony u sąsiadów (Winogradowa, s. 52-54).
Tezę o cofaniu się kolęd noworocznych w Polsce trzeba koniecznie
opatrzyć następującymi uwagami:
1. Zanikanie to nie zaszło w Polsce tak daleko, jak sądził Caraman,
nie znający jeszcze publikacji Rombowskiego, Kotuli, Chodakowskie-
32 Ju. I. S m i r n o w, Sfawianskije epiczeskije tradicyi, Moskwa 1974.
33 M. F e d e r o w s k i, Lud białoru.rki, t. 5, Warszawa 195R.
KOLĘDY NA POGRANICZU POLSKO-UKRAIŃSKIM 23
go. W znacznym stopniu ubóstwo dokumentacji tego gatunku kolęd
wynikło z braku zainteresowania zbieraczy. Jak wiadomo, O. Kolberg
nie poświęcał im szczególnej uwagi. Słynny tekst "konopielki" podany
przez Glogera (nr 19) zaczynający się od słów "Cienka mała konopiel-
ka, hej ło - łom!" długo uchodził za unikat w polskim folklorze, za-
leżny od licznych podobnych pieśni ukraińskich (u Deja ok. 30 warian-
tów, s. 749) i zwłaszcza biatoruskich (Winogradowa, s. 45), tymczasem
nowe jego poświadczenia wypłynęły w ostatnich latach z Podlasia
(Oleszczuk, nr 118 i 120), ale i z południa: od Dzikowa (Chodakowski,
nr 136), Rzeszowa (Kotula, nr 150), Zamościa (Arch. Etnolingw.
UMCS, t. 368). Ciekawe, że brak go w repertuarze rosyjskim (Winogra-
dowa, s. 41). Podobnie dopiero niedawno zapisano polskie odpowiedni-
ki popularnej ukraińskiej (Dej podaje 30 wariantów, s. 732) kolędy
o gołębiu, który prosi, by chłopiec nie strzelał do niego, obiecując
w darze panienkę (z Gorajca i Łubcza pod Zamościem, Arch. Etno-
lingw. UMCS, t. 243 i 401); zapisano je w wersji wskazującej raczej na
reliktowość niż zapożyczenie. Natrafiono też na nowe warianty - i to
językowo, i kompozycyjnie bardzo dobre - kolęd o "złotym kielichu"
i kolędy dla chłopca z motywem wronego konia, którego dziewczyna
chwyta i karmi34. Wszystko, cośmy powiedzieli, przeczy tezie o wtórnoś-
ci i zapożyczeniu polskich kolęd noworocznych z folkloru białorusko-
-ukraińskiego (por. Caraman, s. 216, 225 i in.).
Teza ta nie została podtrzymana przez Winogradową w jej ostatnim
gruntownym studium na temat kolęd. Można mówić raczej o między-
etniczym areale kolędniczym, który w przypadku wielu konkretnych
tekstów obejmuje teren Białorusi, wschodniej Polski i Ukrainy (por.
zasięg "konopielki"), a w niektórych przypadkach rozciąga się szerzej
na wschód i na południe. Granice tego areału krzyżują się z granicami
języków etniczych.
2. Jest jedna grupa kolęd, która na terenie folkloru polskiego wyka-
zała wyjątkową żywotność. Są to kolędy dla dziewczyny, zawierające
jej pochwałę oraz życzenia urody i bogactwa zawarte w formułach
"ubierania" w stroje (por. wyżej przykład o incipicie "Z cicha bracia
34 Opublikował je J. Bartmiński w "Tygodniku Powszechnym", nr 1 z roku
1984, s. 6. Kolęda z motywem konia była dotąd znana zaledwie z trzech zapisów:
Kozłowskiego (przedruk: K o 1 b e r g, Mazowsze, t.1, s.108), od Ropczyc (ZWAK
X 115 - 116) i z Lubelskiego (J. Adamowski, w "Akcencie", t. 4, 1980, s. 112).
Identyczną postać ma na Białorusi, Ukrainie i Rumunii (C a r a m a n, s. 212-213).
JERZY BARTMIŃSKI, MICHAŁ ŁESIbW
przystępujcie"). Taką "ubieranką" jest już jedna z najstarszych kolęd
odnalezionych przez A. Rombowskiego ("A ta pani ślicznie chodzi, nosi
suknię od zieleni" itd.), datowana na r. 1543. Ten typ kolędy, zaświad-
czony obficie z XIX i XX w., jest według Winogradowej "specyficznie
polski" (s. 65), nie występuje bowiem na terenie Białorusi ani Ukrainy
(u Deja 4 teksty na 263 kolędy dziewczęce).
3. Niezależnie od procesu kurczenia się repertuaru kolęd nowo-
rocznych i zmniejszania się jego popularności następowała stopniowa
chrystianizacja przekazanych przez tradycję starych tekstów. Ogólno-
słowiańskie wątki kolędy noworocznej były w Polsce przekształcane
w duchu religijnym, co akcentował i w czym specyfikę rozwoju tego
gatunku w Polsce widział P. Caraman. Mechanizm i podłoże aksjologi-
czne tego przetwarzania pokazał autor rozprawy pt. "Bóg się szerzy".
Przykład chrystianizacji kolędy ludowej35, dotyczącej popularnego
wątku wyorania z ziemi złotej bryły, ulania złotego kielicha i ofiarowa-
nia go. W kolędach słowiańskich kielich sluży młodym na weselu,
w kolędzie polskiej albo zostaje oddany do kościoła, albo piją z niego
"sam Pan Jezus z aniołami, Najświętsza Panienka ze świętymi". Takie
religijne przeznaczenie kielicha, symbolu najwyższej wartości, pojawia
się jednak także w kolędach zachodnioukraińskich, np. w zapisie opubli-
kowanym przez A. Kisielewską ze Stankowej z okolic Sanoka36, choć
jest to przypadek rzadki. Inna kolęda gospodarska oparta na wątku ora-
nia złotym pługiem pola przez Pana Jezusa, Matkę Boską i świętych
jest popularna nie tylko w Polsce, ale też na Ukrainie i Białorusi (Wino-
gradowa, s. 95), w podobnej wersji językowej. Zapis Konopki:
Hej nam hej ! a na onej roli
ztoty płużek stoi,
A przy owym płużku
Ctery konie w cużku.
Na naręcnym koniu
Święty Szczepan siedzi,
A święty Jan im koniki wodzi.
5, J. B a r t m i ń s k i, "Bóg się szerzy". Przyklad chrystianizacji noworocznej
kolędy ludowej, w: Biblia a literatura, pod red. S. Sawickiego, J. Gotfryda, Lublin
1986, s. 479-497.
#6 A. K i s i e 1 e w s k a, Kolgdy z pogranicza polsko-ukrairiskiego w: Z zagad-
nieri twórczości ludowej. Sh<dia folklorystyczne, pod red. R. Górskiego i J. Krzyża-
nowskiego, Wrocław 1972, s. 234.
KOLĘDY NA POGRANICZU POLSKO-UKRAIŃSKIM 24
A za onym ptużkiem
Sam Pan Jezus chodzi,
Najświętsza Panienka
Sniadanko nosiła [bis]
Scęściaim zyczyła:
(Konopka, s. 97)
Wersja ukraińska tejże kolędy zapisana przez Hołowackiego:
Ej w poli, w czysteńkom poli
Tam że my jore zołotoj płużok,
A za tym płużkom chodyt' sam Hospod',
Jemu pohaniat ta Swiatyj Petro,
Mateńka Boża nasiniczko nosyt',
Nasynia nosyt', Pana Boha prosyt':
- Zarody Bożejku, jaru pszenyczejku...
(za P. Caramanem, s. 42)
W Polsce zdecydowanie przeważa wariant, w którym oraczem jest
Pan Jezus, towarzyszy mu Matka Boska i święci (tak u Konopki, Kol-
berga, Świętka, Glogera, Kotuli), wyjątkowo zdarza się orka bez tych
osób (wariant z Łukowej pod Biłgorajem - w mat. wł. J. Adamow-
skiego). Warianty z terenu Ukrainy, których Dej w przypisach wykazał
aż 45 (s. 723), mają charakter bardziej religijny (najpowszechniejszą
postacią jest w nich Matka Boska) bądź bardziej świecki. "Mamy także
i warianty - stwierdza P. Caraman (s. 45) - w których nawet Matka
Boska nie występuje. W takich więc kolędach nie znajdujemy żadnych
osób boskich" i ten zespół wariantów Caraman skłonny jest uważać za
"pierwotną postać motywu".
Ostatni wydawca kolęd i szczedrówek ukraińskich, O. Dej, do anto-
logu włączył tylko warianty świeckie (Dej, s. 84-85), wyeliminował
religijne. Jeszcze dalej poszli tą drogą wydawcy białoruskich kolęd
wielkanocnych (pieśni wołoczebnych), którzy popularny refren tych
pieśni "Chrystos woskres, syn Boży!" zastąpili "przedchrześcijańskimi"
- "
Wiosna krasna na uwes' swiet!"3#. Krytycznie tę praktykę oceniła
Winogradowa (dz. cyt., s.18).
3# Wafaczabny#ju piesni. Białaru,skaja narodnaja tworczost', Minsk 1980 [wyd.
G. A. Bartoszewicz i L. M. Sotowiej).
JERZY BARTMIŃSKI, MICHAŁ ŁESIÓW
Problem form i zakresu chrystianizacji słowiańskiego obrzędu
kolędniczego oraz tekstów wchodzących w jego skład jest złożony
i wieloaspektowy. Jego badanie wymagałoby odróżnienia tego, co jest
na danym etapie rozwoju oficjalnie przyjmowaną interpretacją sensu,
tego, co jest jego - niekiedy idącą daleko w przeszłość - rzeczywistą
funkcją kulturową, wreszcie tego, co stanowi jedynie zewnętrzną formę,
podległą transformacjom. Przede wszystkim jednak wymagałoby przy-
wołania całego systemu wartości artykułowanych poprzez obrzęd
i teksty, a są to zarówno wartości tradycyjnie ludowe i ogólnokulturowe,
jak też - chrześcijańskie. W polskiej kulturze ludowej doszło do ich
daleko posuniętego zharmonizowania, którego wyrazem są z jednej
strony kolędy typu wspomnianego Ziotego kielicha, z drugiej zaś-
sfolkloryzowane wątki tematyczne biblijno-kościelne, utrzymane
w konwencji pastorałek, jasełek, szczodraków. W takiej sytuacji
przeciwstawienie kolęd ludowych jako kolęd świeckich kolędom chrześ-
cijańskim, religijnym, "kościelnym" rozmija się z rzeczywistością;
zresztą jest ono mato precyzyjne wszędzie tam, gdzie nie respektuje
faktu, iż tradycja,słowiańsko-pogańska" była także tradycją - na swój
sposób - religijną3s.
Jeśli idzie o interesujący nas teren pogranicza polsko-ukraińskiego,
to jego cechą szczególną jest spotkanie się i nałożenie na siebie żywot-
nej w kręgu "ruskim" tradycji ludowej kolędy noworocznej i tradycji
nowszej pieśni bożonarodzeniowej opartej na wątkach biblijnych
i teologicznych. Rozwija się tu w rezultacie nowa odmiana gatunkowa,
jaką jest kolęda apokryficzna wcielająca wartośei i treści chrześcijańskie
w tradycyjną poetykę obrzędu i folkloru słowiańskiego. Uczuciowość
i naiwna cudowność spotyka się z realizmem, afirmacja świata takiego,
jakim jest - z klarownością ocen moralnych, wątki biblijne transmitowa-
ne przez Kościół z wątkami przekazywanymi drogą ustno-pamięciową.
Przy ogólnym podobieństwie genezy, widocznym pokrewieństwie
wątków i ujęć gatunkowych, w obu językach, polskim i ukraińskim,
kolęda ta jest tworzona i rozwijana samodzielnie. Niech jako przykład
3s Zauważyła to i Winogradowa, pisząc m.in. "(...) pri razgraniczeniji tak nazy-
wajemych religioznych i narodnych zapadnosławianskich kolad niedostatoczno naz-
wat' odni religioznymi, a drugije ##narodnymi## dla czetkogo ich rozmieżewanija, tak
kak w połnom smysle narodnymi sczitalis' i mnogije pastorałki, ##wiflejemskije#,
kolady i tieksty ##wertepnych#, dram" (dz. cyt., s.13).
KOLĘDY NA POGRANICZU POLSKO-UKRAIŃSKIM 24
posłużą teksty rozwijające ten sam temat: ucieczki do Egiptu.
Dla folkloru polskiego typowa jest wersja następująca:39
Stała nam się nowina mita,
panna Maryja Syna powiła.
Powita go z wielkim weselem,
będzie on naszym zbawicielem.
Król Herod się zafrasował,
dziatki wszystkie wyciąć kazał.
Maryja się dowiedziała,
ze swym Synaczkiem uciekata, uciekała.
I napadła chłopka w polu orzący,
swoją pszeniczkę z ręki siejący.
- Siejże, chłopku, w imię moje,
będziesz zbierał jutro twoje, jutro twoje.
Nie powiadaj, chłopku, że ja tędy szta,
maleńkie dziecię na ręku niosła.
Żydowie się dowiedzieli,
za Maryją pobieżeli, pobieżeli.
I napadli chłopka w polu już żący,
swoją pszeniczkę w snopy wiążący.
- Powiedzże nam, chłopku mily,
czyś nie widziat ach, Maryji, ach, Maryji?
- Widziałem ją, ale oni [foni, tj. przed rokiem],
już Maryji nie dogoni,
jeszcze się ta pszeruczka siała,
kiedy Maryja tędy bieżała, ach bieżała.
I Żydzi stanęli, gdyby ich trzcina,
bo ieh moc boża bardzo zaćmiła.
Maryja się dowiedziała,
w ciemnym lasku nocowała, nocowata.
Z lodu ognia wykrzesała,
Pana Jezusa wygrzewała,
w pieluszki go powijata
i do siebie przytulała, przytulała.
Ten sam wątek w ukraińskiej wersji językowej ma postać, która
wskazuje na samodzielność opracowania:
39 Zapis z Grabowicy pod Tomaszowem Lubelskim z 1979 r. (taśma nr 283
w Arch. Etnolingw. UMCS) wybrany z 10 wariantów zanotowanych na Lubelszczyź-
nie w latach 1977-1979 (znajdujących się w tymże archiwum).
JERZY BARTMIŃSKI, MICHAŁ ŁESIÓW
Czy czuly brattia predywnu nowynu:
Irod zawziawsia na Bożoho syna.
Irod łukawyj toho rozizływsia,
Szczo Car Wseswitu na swit narodywsia.
Szczob swoje carstwo sobi schorożyty [!),
scotiw Isusa małeńkoho wbyty.
Swojich wojiniw u swit posyłaje,
Chrysta złowyty win jich zastawlaje.
A Maty Boża jak pro te uznala,
to w Ukrajinu z Chrystom utikała.
Ide Maty Boża, bujnyj witer wije,
a tam hospodar pszenyczeńku sije.
- Oj, hospodariu, ne daj nam propasty,
daj wymynuty hriznoji napasty!
- Tikajte skoro tuhamy, polamy,
ja was ne zdradżu, chaj Boh bude z Wamy
Łysze Boża Maty na steżynku stupyła,
a wże pszenyczeńka pid serp dozriwata.
- Oj, czudo, czudo - hospodar to mowyt'.
Aż ide wisko woroże z dibrowy.
- Hej, hospodariu, ne smij ukrywaty:
czy siudy iszta z dytiatkom Maty?
- Oj, iszła, iszła, bujnyj witer wijaw,
todi ja swoju pszenyczeńku sijaw.
- Koty ż ce buło! Szkoda zdohaniaty!
Bude szczasływa usia Ukrajina.
Chocz i zaznaje terpienia i strasty,
wid Boha diżdaje i sławy i szczastia4o.
4U Zapis ze wsi Ostre Bardo w woj. olsztyńskim, uzyskany od ludzi pochodzą-
cych spod Krosna, przekazany M. Łesiowowi przez studentów w r. 1981. Nieco
inny ukraiński wariant tejże kolędy przekazał nam w r. 1983 dr W. Mokry z okolic
Przemyśla i wariant ten odpowiada zapisom J. Bartmińskiego z Korytnik i Choło-
wiec w woj. przemyskim (Arch. Etnolingw. UMCS TN 407 i 432). Jak wynika z za-
pisów O. Kolberga, Ukraińcy kolędując Polakom raczej przekładali swoją wersję na
język polski (por. O. K o 1 b e r g, Pokucie, t.1, Kraków 1882, s.12#121), niż przyj-
mowali wersję polską. Taką spolszczoną wersję ukraińską omawianej kolędy apo-
KOLĘDY NA POGRANICZU POLSKO-UKRAIŃSKIM 24
Kolędy związane tematycznie ze świętem Bożego Narodzenia i zwyczaj
śpiewania kolęd w kościele i w domu rozpowszechniał się w Polsce
jednocześnie z wprowadzeniem kalendarza rzymskokatolickiego.
Pierwsze zapisy melodu oraz tekstów kolęd polskich pochodzą z XV
i XVI w., rozkwit zaś twórczości kolędowej przypada na XVII i
XVIII w.
Najdawniejszy zapis kolęd cerkiewnoukraińskich pochodzi z r.1693,
odnotowany w polskim zbiorku rękopiśmiennym opublikowanym przez
W. Peretca4l. Badacze tego typu twórczości literackiej są zdania,
że kolędy cerkiewnoukraińskie pojawiły się pod wpływem polskim. Ich
forma wskazuje na ten sam typ wiersza, który znany był o wiele wcześ-
niej piśmiennictwu polskiemu42. Ponadto analiza treści i języka wielu
kolęd cerkiewnych dawniej i obecnie w cerkwiach śpiewanych zdradzają
ich ścisłe powiązanie z kolędami polskimi. Na przykład kolęda Anheł
pastyriam mowyw jest prawie identyczna pod względem rytmiczno-
-muzycznym i słownym z kolędą polską Anioł pasterzom mówił, tłuma-
czoną ongiś z łacińskiego Angellu.s pastoribus dixit. Kolęda ta naj-
prawdopodobniej była tłumaczona później, nie znajdujemy jej bowiem
w najdawniejszych ruskich zbiorach rękopiśmiennych, dopiero w druko-
wanych kantyczkach z XIX w. Oto porównanie jednej zwrotki:
Już się ono spełnito, Uże sia to spownyło,
Co pod figurą było: Szczo u proroka buto:
Aaronowa różdżka zielona Hałuzka Aronowa zacwyła
Stała się nam kwitnąca Cwitok z sobe pustyla
I owoc rodząca43. I owocz zrodyła#.
kryficznej można i dziś spotkać w środowisku polskim na pograniczu (J. Bartmiński
utrwalił ją w 1985 r. od informatora z Bolestraszyc kolo Przemyśla: Arch. Etno-
lingw. UMCS TN 407).
4# W. I. P e r e t c, Istoriko-litieraturnyje issledowanija i matieriały, t.1: Iz rstoriji
russkoj narodnoj piesni, Sanktpieterburg 1900.
42 R. Ł u ż n y, Dawne pi,śmiennictwo ukrairiskie a polskie tradycje literackie, w:
Z dziejów stosunków literackich polsko-ukrairiskich, praca zbiorowa, Wroctaw 1974,
s. lCrl7.
43 Tekst wzięty z: Kantyczki z nutami, zebrał J. Kaszycki, wydał M. Kądziota,
Kraków 1911, s.16.
"4 Tekst wzięty z: Kolady abo pisni z notamy na Rizdwo Chrystowe, Żowkwa
1925, s. 7.
JERZY BARTMIŃSKI, MICHAŁ ŁESIbW
Jedna z najpopularniejszych kolęd śpiewanych na Ukrainie, znana ze
zbiorów rękopiśmiennych XVIII w. i umieszczana w każdej prawie
kantyczce XIX i XX w., zaczynająca się od słów "Nebo i zemla" jest
bliźniaczo podobna w rytmice, treści i przede wszystkim z refrenu do
równie popularnej kolędy polskiej Dzisiaj w Betlejem, która powstała
według wszelkiego prawdopodobieństwa w w. XVIII i występuje
w większości kantyczek w identycznej 7-zwrotkowej postaci z nieliczny-
mi modyfikacjami kilku wyrazów. Najbardziej podobne są refreny tych
dwu kolęd.
Chrystus się rodzi Chrystos rodywsia
$wiat oswobodzi Boh wopłotywsia
Anieli grają Anheły spiwajut
Króle witają Carije wytajut
Pasterze śpiewają Poktony dajut
Bydlęta klękają Pastyrije hrajut
Cuda, cuda ogtaszają45. Czuda-cmda powiadajut#
Cerkiewnoukraińska wersja drukowana niewiele odbiega od naj-
starszej znanej nam z rękopisu XVIII-wiecznego, która to wersja
refrenu brzmi następująco:
Chrystos rodysia
Boh wypłotysia
Anheły spiwajut
Cara wytajut
Pokłon otdajut
Pastyrije hrajut
Bydlata klakajut
Czuda czuda powydajut4#
Jest ona jeszcze bardziej zbliżona do tekstu polskiego przez powie-
lone polskie "Bydlęta klękają" - "Bydlata klakajut", co w nowszych
zbiorach kolęd ukraińskich zostało wyeliminowane jako zbyt jaskrawy
polonizm. Są też niezbyt ważne różnice: w polskiej kolędzie "anieli
45 Tekst wzięty z: Kolędy, Częstochowa 1945, s. 31.
# Tekst wzięty z: Chofmskaj Bohohtysnyk, czastyna I, Koladky i szczedriwky,
Chołm 1942, s. 3.
4# Rękopis 546 przechowywany w Bibliotece Wyższego Seminarium Duchowne-
go w Lublinie.
KOLĘDY NA POGRANICZU POLSKO-UKRAIŃSKIM . 24
grają", a "pasterze śpiewają", w ukraińskiej zaś na odwrót - "anheły
spiwajut", a "pasterije hrajut", nie ma odpowiednika polskiego "świat
oswobodzi", wprowadzono zaś nieznane polskiej kolędzie "Boh wo-
płotywasia" (Bóg przybrał ciało). Cerkiewnoukraińska kolęda jest
o 2 zwrotki dłuższa. Na polskie pochodzenie ukraińskiej kolędy wskazu-
ją też wyrazy, które są niewątpliwymi polonizmami, do takich należą
(według najstarszej jej wersji): wesoto, bydlata, panna, pałac, zhotowa-
nyj, odebranyj, krol, pan, ofiarujut i in. Z czasem elementy te mogły być
zamieniane wyrazami innymi, kolęda z biegiem czasu językowo coraz
bardziej się ukrainizuje, pozbywając się elementów nie tylko jaskrawo
polskich, ale też pewnych form cerkiewnosłowiańskich, np. aorystyczne
formy prijdosza, prynesosza zmieniają się na prychodiai, prynosia#, wo-
stok zmienia się na schid.
Takich paraleli można by znaleźć więcej, żeby udowodnić rzecz
gołym okiem widoczną, że kolędy bożonarodzeniowe ukraińskie poja-
wiły się początkowo pod wpływem polskim. Jest też wiele kolęd ukra-
ińskich, które nie mają swoich wzorów w polskich konkretnych kolę-
dach. Zbadać by należało, czym się jednak różnią kolędy polskie od
ukraińskich w treściach i słowach. Wymaga to szczegółowych, bardzo
dokładnych analiz ściśle językowych. Najogólniej można stwierdzić, że
wątki biblijne bardziej zagęszczone są w kolędach cerkiewnych, nato-
miast w kolędach polskich są one jakby rozrzedzone wątkami świeckimi.
Ze względu na specyfikę bizantyjskiej wersji chrześcijaństwa elementy
ludowe miały mniejszy dostęp do cerkwi.
Polska kolęda tzw. kościelna nie przyjmowała prawie żadnych
elementów ruskocerkiewnych. Przejrzeliśmy z tego punktu widzenia 196
_kolęd kościelnych umieszczonych w wydanych przez ks. M. Kądziołę
,Kantyczkach z nutami, Kraków 1911. Poza kilku wyrazami, które
m#żna by podejrzewać o pochodzenie kresowe i jeden przypadek, że
w kolędzie 36 Dziecina mała obok Wojciecha i Kuby pojawia się
Iwan4s, jakichś wyraźnych elementów ukraińskich nie ma. Interesującą
rzecz wykryliśmy w zbiorze S. Miłkowskiego Pastorałki i kolędy czyli
piosnki wesołe ludu w czasie Bożego Narodzenia - Częstochowa 1904.
Otóż w spisie treści jest umieszczony tytuł kolędy Posmotrysia czło-
wiecze, w tekście natomiast jest puste miejsce; ktoś tej cerkiewnoruskiej
kolędy nie puścił - cenzura carska czy kościelna, nie jesteśmy pewni.
4s Knntyczki z nutami, s
JERZY BARTMIŃSKI, MICHAŁ ŁESIÓW
Do wyjątków należy fakt umieszczenia tekstu w Kantyczkach karmeli-
tańskich z XVIII w. pod nr. 179 Piosneczki ruskie o Narodzeniu Pańs-
kim49, także pieśń 258 w gwarze łemkowskiej5o.
W II części Kantyczek z nutami (Kraków 1911), gdzie umieszczono
70 "kolęd domowych i pastorałek", nawiązań do języka ukraińskiego
jest sporo. Spotykane są:
l. Imiona ukraińskie występujące obok polskich. Największa ich
ilość pojawiła się w kolędzie domowej 27, gdzie nawet się zapowiada,
że są to "Ruśniaczkowie, śpiewaczkowie":
Fiedor Jantor pierwszy kantor
Hawryf hoży podkantorzy
Peter z Banasem ryczą basem
Zaś dyszkantem Jur z Walantem,
Dymitr Warga w uszy targa5l
W kilku innych pastorałkach (nr 28, 42, 53) pojawiają się na prze-
mian z polskimi imionami typowo ukraińskie: Hryć, Fedko, Iwan,
Jacko, Stefko. Funkcjonują one na zasadzie podwójnej - wprowadzają
osoby spoza granicy etniczej, ale także - i może to jest ważniejsze-
postacie z ludu, a więc w roli podobnej, jak czysto polskie imiona Kuba,
Maciej, Bartek itp.
2. Wyrazy i zdania ukraińskie wkładane w usta Rusina, Moskala
i Cygana w pastorałkach 19 i 42.
Rusin każe: hałyłuja, pomyłuja, Odnych zakłykaty, druhych
poprachaty, by wsi chudko prychodyły, knyszy, pyrohy
znosyły, Panu dawały.
Moskalowi, gdy znać dano, nakazano - Kak stupaj batiuszka,
rodytsia dytiuszka, Druhych braty, zakłykaty - Sołdat braty
poprahaty, Stupaj w Betleem52.
Cygan bieży z dary swymi, za drugimi,
Furdyt solonynka dla Bożho Synka:
Dziassa prindi dzia kulina,
Pereskoczvt i dolina do Betleemu53.
"# Kantyczki karmelitahskie, s.151.
5# Tamże, s. 222.
sl Kantyczki z nutami, s. 392. Podkr. nasze - J. B., M. Ł
52 Tamże, s. 373.
53 Tamże, s. 435.
KOLĘDY NA POGRANICZU POLSKO-UKRAIŃSKIM 24
Dla dawniejszego Polaka język ukraiński, jak z tego wynika, był
ze wszystkich wschodniosłowiańskich traktowany jak coś najbardziej
znanego i swojskiego, na który stylizowano również wypowiedź Rosja-
nina i Cygana, nie mówiąc już o góralu, który w pastorałce nr 42 "po-
bieżał do Jasła: Nu Panuszku, przyjmijże to..." (s. 432).
Należałoby też zwrócić uwagę na "pieśń 222" umieszczoną w Kan-
tyczkach karmelitariskich z XVIII wieku, zaczynającą się od stów
"Wołasz taty, śpiewasz maty..." (s. 189), gdzie w tekście polskim
pojawiły się elementy językowe wskazujące na ich pochodzenie ukraiń-
skie. Cała sprawa warta jest dokładniejszego zbadania we wszystkich
dotychczasowych zbiorach kolęd polskich i "ruskich", czyli cerkiewno-
ukraińskich, oraz dokładnej analizy językowej niektórych tekstów.
Nasze rozważania można podsumować w formie następujących
uwag:
l. Różnica w bogactwie i żywotności dwu wyróżnionych odmian ko-
lędy - noworocznej i bożonarodzeniowej, z których pierwsza bogaciej
jest reprezentowana w kulturze ludowej ukraińskiej, a druga - w pol-
skiej, były podstawą dla twórczej wymiany tekstów i poszczególnych
motywów na pograniczu polsko-ukraińskim, które pokrywa się w dużej
mierze z pograniczem łacińsko-bizantyńskim.
2. Sposób pojmowania święta Bożego Narodzenia w kulturze ludo-
wej sprzyjający łagodzeniu, a nawet zawieszaniu granic, zarówno
społecznych, jak narodowościowych i innych, stwarzał podstawę do
wymiany wytworów kultury, sprzyjał przyswajaniu powstałych w ob-
cym środowisku tekstów, melodii, zwyczajów, a nawet - form języko-
wych. Warunkiem takiej wymiany było uznanie wspólnego świata
wartości określonych przez religię ehrześcijańską. Do tego wspólnego
świata wartości należą zarówno chrześcijańskie treści doktrynalne
(pokój, pojednanie ludzi, nadzieja zbawienia), jak i czysto ludzkie,
ogólnokulturowe (urodzaj, dostatek, bogactwo, uroda i zdrowie czło-
wieka, powodzenie w życiu). W innych okresach roku obrzędowego
poza okresem Bożego Narodzenia i Nowego Roku ta wymiana nie była
tak intensywna.
3. Daje się zauważyć społeczna stratygrafia procesu wymiany kultu-
rowej polegająca na tym, że w małych wspólnotach lokalnych (w grani-
cach wsi i okolicy) przejmowanie zwyczajów i tekstów odbywało się
bez większych zahamowań, natomiast w stosunkach bardziej oficjal-
JERZY BARTMIŃSKI, MICHAŁ ŁESIÓW
nych, poddanych kontroli instytucjonalnej, np. ze strony hierarchii koś-
cielnej lub czynników politycznych, taka wymiana była ograniczana.
4. Zjawiskiem ze wszech miar godnym uwagi - i dokładniejszego
zbadania - jest powstanie i rozwój szczególnej odmiany kolędy, jaką
jest w tradyćji ludowej polskiej i ukraińskiej kolęda apokryficzna.
Łączy ona przez pewne cechy kolęd noworocznych i bożonarodzenio-
wych tradycję chrześcijaństwa ludowego i doktrynalnego, oficjalnego.
Pogranicze polsko-ukraińskie było terenem, gdzie gatunek ten rozwijał
się szczególnie intensywnie, na co niemały wpływ miała żywotność ko-
lęd bożonarodzeniowych w Polsce a noworocznych na Ukrainie.
WEIHNACHTSLIEDER AN DER POLNISCH-UKRAINISCHEN GRENZE
Zusammenfassung
Die Autoren des Artikels analysierten die gegenseitigen polnisch-ukrainischen
Einflusse und Kontakte am Beispiel einer ausgewahlten Gruppe von Weihnachtslie-
dertexten. Berucksichtigt wurden neben den eigentlichen Weihnachtsliedern auch
die Umzugslieder zu Neujahr. In der polnischen Kultur sind die Weihnachtslieder
reicher vertreten, in der ukrainischen die Neujahrslieder. Die Unterschiede
im Reichtum und der Lebendigkeit dieser beiden Arten von Umzugsliedern
bildeten die Grundlage des sch#pferischen Austausches von Texten und besonderen
Motiven an der polnisch-ukrainischen Grenze, die sich in grossem Masse mit
der lateinisch-byzantinischen Grenze deckt.
Die einer Milderung, ja sogar einer Aufhebung der gesellschaftlichen und
nationalen Grenzen fórderliche Weise, wie Weihnachten in der Volkskultur
gefeiert wurde, schuf die Grundlage fur den Austausch von Kulturgebilden und
begunstigte die Assimilation der in einem fremden Milieu entstandenen Texte,
Melodien, Brauche und sogar sprachlicher Formen. Ein diesen Austausch fórdern-
der Faktor bestand in der Anerkennung der durch die christliche Religion be-
stimmten gemeinsamen Welt der Werte. Zu diesem gemeinsamen Wertesystem
gehóren sowohl die doktrinellen Inhalte des Christentums (Frieden, Versóhnung
der Menschen, Heilshoffnung) als auch rein menschliche und allgemeinkulturelle
Faktoren (gute Ernte, Wohlstand, Reichtum, Schónheit und Gesundheit, Erfolg
i m Leben).
Es lasst sich eine soziale Stratigraphie des kulturellen Austauschprozesses fest-
stellen, die darauf beruht, dass die llbernahme von Brauchen und Texten in kleinen
Lokalgemeinschaften (in den Grenzen des Dorfes und seiner Umgebung) ohne
KOLĘDY NA POGRANICZU POLSKO-UKRAIŃSKIM 25
grÓssere Hemmungen vor sich ging, wahrend ein solcher Austausch in Bezug auf
die offizielleren Beziehungen, die der institutionellen Kontrolle unterlagen, z.B. von
Seiten der kirchlichen Hierarchie oder politischer Faktoren, beschrankt war.
Die Autoren postulieren detailliertere und eindringlichere Untersuchungen des
in diesem Artikel behandelten Symptoms.
RYSZARD ŁUŻNY
KATOLICKI UNIWERSYTET LUBELSKI
"
AKATHYSTY POLSKIE" - STRONICZKI Z DZIEJbW
EKUMENICZNEJ POEZJI RELIGIJNEJ W POLSCE
W czwartą niedzielę Wielkiego Postu,13 III 1983 r., w Jasnogórskiej
Kaplicy Cudownego Obrazu, a więc bezpośrednio przed ikoną Matki
Bożej Częstochowskiej (nota bene czczonej także na prawosławnym
Wschodzie, gdzie nawet ustanowione jest w kalendarzu liturgicznym
osobne święto na 6 III) chór kameralny zespołu Capella Cracoviensis
pod dyrekcją S. Gałońskiego wykonał kompozycję muzyczną I. Pfeiffer
do słów M. Skwarnickiego. Utwór nosił tytuł Akathistos polskil. Fakt
ten zamyka - jak na razie doprowadzając ją aż do czasów nam współ-
czesnych - długą, bo liczącą sobie lat już ponad trzysta, historię tego ty-
powego, a charakterystycznego dla Kościoła bizantyńskosłowiańskiego
gatunku poetyckiego. W niniejszym komunikacie podejmujemy próbę
odtworzenia, przynajmniej w największym zarysie i skrócie, na podsta-
wie faktów najbardziej znamiennych, kulturowo przy tym najcieka-
wszych, owych polskich dziejów wschodniochrześeijańskiego gatun-
ku hymnograficznego, zwracając uwagę zarówno na samo zjawisko "po-
ezji akathistosowej", jak i na jego funkcjonowanie w nowym, polsko-
-katolickim kontekście kulturowym.
Akatyst (akathistos) to na Wschodzie chrześcijańskim pieśń-hymn,
a właściwie cała złożona struktura hymnograficzna, rozbudowane nabo-
żeństwo maryjne przede wszystkim (istnieją zresztą także akatysty, ma-
jące za swych bohaterów tytułowych inne postaci, a więc Jezusa Chry-
stusa, Ducha Świętego, poszczególnych, specjalnie czczonych, świętych,
a nawet kościelne święta i czcigodne ikony), wykonywane jest w prze-
widzianych kalendarzem liturgicznym okolicznościach na stojąco. Po-
czątek swój forma ta bierze z twórczości bizantyjskiego poety, syryjskie-
go pochodzenia, Romana Melodosa, działającego w I połowie VI w.-
za cesarza Justyniana. Realizuje ona postać kontakionu, czyli konstruk-
# T. S z y m a, Jasnogórska celebracja polskiego Akatystu, "Tygodnik Pow-
szechny",1983, nr 12, s. 8.
254 RYSZARD ŁUŻNY
cji melicznej składającej się z pewnej ilości podobnych pod względem
struktury zwrotek, które w oryginale greckim winny tworzyć układ
akrostychiczny.
Klasyczny pierwowzór tych hymnów, bizantyjski akathistos dzięk-
czynny za ocalenie Konstantynopola od zagrożenia wojennego, tema-
tycznie związany z ewangelijnym wydarzeniem Zwiastowania, realizuje
określony kanon kompozycyjno-treściowy. Wieloczłonowa całość mo-
dlitewna, mająca określony wewnętrzny porządek, składa się z 24 samo-
dzielnych, opatrzonych numeracją, części-strof. Każda z nich, stanowiąc
samodzielną całość tematyczną, dzieli się równocześnie na dwie, i treś-
ciowo, i stylowo odmienne, a równocześnie wewnętrznie skontrasto-
wane, części; pierwsza ma charakter epicko-narracyjny (poszczególne
ważne epizody z życia Maryi wplecione w całą historię zbawczego
dzieła Chrystusa), druga - przyjmując postać katalogu czy litanii
apostroficznych wezwań lub wyliczeń - jest liryczno-retorycznym
uogólnieniem części poprzedzającej i stanowi w stosunku do niej
poetycką glosę, dopowiedzenie lub też teologiczny komentarz.
Z formą akatystu - nieodmiennie towarzyszącą praktyce liturgicznej
i stylowi pobożności na Rusi, a potem we wszystkich jej narodowo
zróżnicowanych regionach (ziemiach Rusi Moskiewskiej, Ukrainnej
i Białej) - kultura polska mogła się zetknąć bezpośrednio już od czasów
przyjęcia chrześcijaństwa przed tysiącem lat, a w sposób bardziej
trwały od czasów zwłaszcza włąezenia ziemi halicko-włodzimierskiej
w obręb państwa Piastów (mogło się więc to dokonać akurat w tym sa-
mym czasie, co przybycie ikony częstochowskiej do klasztoru jasno-
górskiego) lub od unii najpierw dynastycznej, a potem państwowej
z Wielkim Księstwem Litewskim. Najpewniej jednak nastąpiło to na
szerszą skalę wraz z zawarciem unii lubelskiej (1569) oraz unii brzeskiej
(1595) a także ujawnieniem się skutków tych ważnych aktów w życiu
kulturalnym tak zróżnicowanego w sensie etnicznym, językowym, wyz-
naniowym i w ogóle duchowym organizmu narodowo-państwowego.
Była więc praktyka kultywowania tej formy modlitewno-pieśniowej,
podobnie jak specyficzny kult ikon, chóralny śpiew cerkiewny, typowe
budownictwo sakralne i wewnętrzny wystrój świątyń, nieodłączną częś-
cią składową życia religijnego wielkich rzesz prawosławnej, a potem
także greckokatolickiej ludności ruskiej Rzeczypospolitej Obojga
Narodów. Podczas gdy jej obywatele obrządku łacińskiego czcili Maryję
modlitwą różańcową, godzinkami, śpiewaniem pieśni i odmawianiem li-
"AKATHYSTY POLSKIE" - EKUMENICZNA POEZJA RELIGIJNA 255
tanii, Rusini obu Kościołów, prawosławnego i greckokatolickiego,
obchodząc liczne maryjne święta i czcząc Jej obrazy odprawiali, odma-
wiając bądź śpiewając, kanony i akathysty. Ich bowiem bogate treści te-
ologiczne oraz skomplikowana, wyszukana kompozycja i stylistyka do-
brze odpowiadały typowi religijności i duchowości ludzi epoki długo i
płodnie na ziemiach polsko-litewsko-ruskich rozwijającego się i prze-
obrażającego sarmackiego baroku.
Funkcjonował więc najpierw hymn maryjny "na stojąco" śpiewany
w szacie językowej cerkiewnosłowiańskiej w jej odmianie zachodniej
- biało- czy ukraińskoruskiej, w życiu liturgicznym obu cerkwi - prawo-
sławnej i unickiej - i w takiej postaci; tworzony i odtwarzany, stanowił
element życia kulturalnego ruskich obywateli Rzeczypospolitej. I to jest
pierwszy "polski" aspekt akatystowych dziejów. Nie trzeba było długo
czekać, aby pojawiło się ich więcej, zwłaszcza że egzystencja tej formy
poetyckiej nie ograniczyła się tylko do wewnętrzno-kościelnego, łitur-
gicznego kontekstu.
Otóż od początku stulecia XVI poczynając pojawiać się zaczynają
publikacje tej pieśni w postaci samodzielnych druczków. Nasza biblio-
grafia narodowa2 zawiera ich pokaźny rejestr z okresu obu najważniej-
szych etapów rozwojowych kultury staropolskiej - odrodzenia i baroku.
W ślad za K. Estreicherem włączył je do swej skrupulatnie zestawionej
Bibliografii mariologu polskiej W. Bruchnalski3; z jego zestawienia
okazuje się, że po raz pierwszy ruski Akatyst ukazał się drukiem już
w r.1525 w Wilnie staraniem nie byłe kogo, bo samego ks. F. Skoryny.
W w. XVII przedrukowywano hymn kilkakrotnie: w kijowskiej Ławrze
Pieczerskiej (1636), znów w Wilnie pod łacińskim tytułem Akafist sive
laudes [...] (1650), potem raz jeszcze na Ukrainie, w Kijowie (1693).
Popularnością szczególną cieszyć się musiał nasz gatunek poetycki
w w. XVIII na polskiej części ziem ukraińskich. Ciekawe przy tym,
że wśród licznych edycji tego czasu, głównie tłoczonych we Lwowie
i Poczajowie, a więc na Rusi Czerwonej i na Podolu (niekiedy zresztą
także w Wilnie, a nawet w samej Warszawie), i to staraniem zakonu
św. Bazylego, są także takie, których tytuły formułowane są już nie
z Zob. K. E s t r e i c h e r, Bibliografia polska, cz. 3, t.12, s. 84-85.
3 W. B r u c h n a 1 s k i, Bibliografia mariologii polskiej od wynalezienia sztuki
drukarskiej do roku 1902, w: Księga pamigtkowa mariari.rka, t. 2, cz.1, Lwów 1905,
s.1-2 (Akafisty).
RYSZARD ŁUŻNY
tylko po cerkiewnorusku albo - jak już raz to miało miejsce wcześniej
w w. XVII - po łacinie (Hymnus Acathistus, Lwów 1775, Wilno 1763,
1793), ale także po polsku (Acaphist do Najświętszej Bogarodzicy [...],
Poczajów 1756; Hymn Akathist do Przeczystej Bogarodzicy, tamże
1763), a nawet po francusku (Acathiste ou devotion a la Tres Sainte
Vierge [...], Wilno 1765). Dziesięć edycji tej pieśni z wieku oświecenia,
i to w kilku wersjach językowych, mówi dobitnie o tym, iż cieszyła się
ona na ziemiach państwa polskiego szczególną popularnością. Wnikliw-
sze oglądnięcie tych edycji oraz gruntowniejsze przebadanie ich zawar-
tości powinny dać istotny chyba materiał uzupełniający do kreślonych
tu jedynie ogólnie dziejów gatunku w polskim kontekście kulturowym.
Okres staropolski i staroruski tych dziejów zawiera szczegół specjal-
nie charakterystyczny i ciekawy. Oto w w. XVII jeszcze, w kręgu szcze-
gólnie na tego typu przejawy podatnym, na pograniczu rusko-polskim,
powstaje pierwszy przekład cerkiewno-słowiańsko-ruskiego Akatystu na
język polski. Jego autorem jest Symeon z Połocka, pisarz białorusko-
-ukraińsko-rosyjski, postać w życiu różnych części ziem ruskich znacząca,
nie tylko jako twórca początków dramatu starorosyjskiego, pierwszy
w XVII-wiecznej Moskwie poeta sylabista i kaznodzieja, ale także czo-
łowy okcydentalista i znawca uczoności polsko-łacińskiej. Otóż okazuje
się, że ten późniejszy twórca poetyckiej parafrazy biblijnych psalmów na
wzór Psa#erza Dawidów J. Kochanowskiego jedną z pierwszych swych
młodzieńczych prób poetyckich (lata 1648-1656) poświęcił właśnie
przetransponowaniu na regularny polski sylabowiec naszego maryjnego
hymnu. Podjął się zaś tego zadania mnich Symeon nie tylko w celach
praktyczno-liturgicznych (np. uwagi-didaskalia typu: "położywszy na się
znamię krzyża świętego mów naprzód", "potem przyjdźmy, pokłońmy
się", do czego na tym gruncie wystarczyła w zupełności przecież dawna
wersja cerkiewno-ruska), ale miał na widoku, podobnie jak przy poetyc-
kiej przeróbce Psałterza, cele czysto literackie, artystyezne: korzystał
z nowej w swym środowisku formy wypowiedzi o walorach "naddanych"
i z języka bardziej wyrobionego, sposobniejszego do udźwignięcia zadań
estetycznych.
Trzymając się zasadniczo scenariusza hymnu klasycznego, Połocki
jednocześnie mocnQ urozmaica schemat kompozycyjny, uzupełniając
poszczególne obowiązkowe segmenty osobnymi modlitwami (Królu
Niebieski, Święty Boże, Ojcze nasz) a także psalmami, które zresztą-
co stanowi dla nas duże zaskoczenie - podaje w polskiej, poetyckiej
"AKATHYSTY POLSKIE" - EKUMENICZNA POEZJA RELIGIJNA 257
wersji Jana z Czarnolasu. Zacytowawszy więc w odnośnym miejscu
dwuwiersz: "Wysłuchaj, wieczny Boże, prośby moje, /A nakłoń ku
mnie święte usz#' i#woje", ogranicza się do zwrotu "et caetera" i uwagi:
"według Kochanowskiego".
A oto próbka stylu poetyckiego tego admiratora i znawcy "czarno-
leskiej muzy" :
Przedwieczną radę odkrywając Tobie,
Gabryjel w jasnej Archanioł ozdobie,
Stawszy przed Tobą, rzekt: "Bądź pozdrowiona,
Czysta Panienko, bądź uweselona;
Bądź pozdrowiona Ziemio nie orana;
I nigdy żadnym nasieniem nie siana;
Bądź pozdrowiona, Krzaku nie spalony,
W krąg Boskiej łaski ogniem otoczony;
Bądź pozdrowiona [...]4
A oto przykłady warsztatu stylowo-poetyckiego ruskiego autora, tak
dobrze obeznanego z XVII-wieczną barokową poetyką i retoryką:
"Adamowa naprawo", "Kwiecie wdzięczny na pozór i nie więdnący",
"
Panno spółku małżeńskiego", "Furto rozkoszy niebieskich", "Góro
utuczona łaską Bożą", "zacnie Lichtarzu złocony / ręką samego Boga
misternie robiony", "Głębino mor5ka okiem nigdy nie dojrzana / niebie-
ska Wysokości nie wypowiedziana", "zacna Macico", "złota Wełno
z nieba oroszona".
Długo trzeba było czekać, aby zostały zapisane dalsze stroniczki
w dziejach "polskiego akatystu". Ale przecież w końcu je dopisano, i to
skutecznie. Tych dalszych epizodów śledzonej tu historii nie będziemy
już omawiać szczegółowo - chociaż każdy z nich zasługiwałby na bacz-
#iejszą uwagę. I przekład-przeróbka niekanonicznego Akathistosu grec-
kiego pióra o. Bernarda od Miłości Bożej, (B. Smyraka) karmelity bose-
go, z r.19375 (Kraków), i pierwsze polskie, wierne aż do szczegółów ze-
wnętrznych, tłuznaczenie ks. A. Bednarza SJ przeznaczone dla Antologii
4 Cytuję według: R. Ł u ż n y, Pisarze kręgu Akademii Kijowsko-Mohylań-
#kiej a literatura polska. Z dziejów zwiqzków kulturalnych polsko-wschodnio-
sfowiahskich XVII XVIl1 w. , Kraków 1966, s.113.
5 O. Bernard od Matki Bożej,karmelitabosy[B. Smyrak),Niepoka-
#tana. Hymn Akatist. O Matko, kocham Cię. Niepokalana, Kraków 1937.
RYSZARD ŁUŻNY
patrystycznej ks. A. Bobera SJ6 (ogłoszone wcześniej w "Znaku")#)
i wreszcie rzymska publikacja Akatystu [. . .) i oficjów towarzyszących
(1980)s, przygotowana przez księży marianów - R. R. Piętkę, J. S. Gaj-
ka i J. Krajewskiego (Kośtomłoty-Lublin) przy współpracy ks. E. Ce-
bulskiego (prawosławna parafia św. Cyryla i Metodego we Wrocławiu).
Na zakończenie rekonstruowanej tu = przynajmniej na razie - hi-
storii, jeszcze kilka uwag o wydarzeniu najnowszym, najciekawszym,
wieńczącym przy tym niewątpliwie dotychczasowe dzieje wchodzenia
Akatystu w nasz krąg kulturowy. To oczywiście wymieniony tu na
samym początku Akathistos polski M. Skwarnickiego z r. 1980. Jest
on intrygujący, nietypowy: niby przeróbka oryginału greckosłowiań-
skiego, a dzieło oryginalne, na kanwie klasycznego wzorca rozsnu-
te, przez oryginał-pierwowzór jedynie inspirowane. O tej jego syn-
kretycznej naturze mówi autor niniejszych uwag w osobnej pracy9.
Poprzestańmy tu więc na jednym tylko przykładzie, który jednak po-
zwoli dobrze unaocznić kierunek zamierzeń twórczych polskiego poety,
wszczepiającego starożytną bizantyńską formę w tkankę naszej poezji
narodowej :
Pióro Cię nie wypowie,
Pędzel Cię nie wyrazi,
Serce Cię nie ogarnie,
Najświętszy obrazie.
Królowo Polski módl się za nami.
Raduj się, Maryjo, Jasnej Góry Pani,
Raduj się, Maryjo, co w Ostrej świecisz Bramie,
o A. B o b e r SJ, Antologia patrystyczna, Kraków 1965, s. 509-530 (Rozdziat
11: Romanos).
' Akathistos. Bizantyjski hymn dziękczynny ku czci Matki Bożej z VI wieku,
przeł. z języka greckiego M. Bednarz SJ, wstępem i przypisami opatrzył A. Bober
SJ, "Znak",17(1965), nr 5, s. 636-ó45.
s Akatyst ku czci Bogurodzicy. Starożytny liturgiczny hymn maryjny z do-
datkiem oficjów towarzysz4cych, Rzym 1980 [Przektad Hymnu Akatystu M.
Bednarz SJ, przeklad pozostałych tekstów liturgicznych R. Piętka MIC, J. S. Gajek
MIC, opracowanie schematów muzycznych J. Krajewski MIC, redakcja całośa
J. S. Gajek).
9 R. Ł u ż n y, Akathistos polski Marka Skwarnćckiego, "Zeszyty Naukowe
KUL",1982, nr 2#, s.187-200.
"AKATHYSTY POLSKIE" - EKUMENICZNA POEZJA RELIGIJNA 259
Raduj się, Maryjo, ze wzgórza Kalwarii,
Raduj się, Maryjo, ze wszystkich sanktuariówlo
Upowszechniony w ostatnich latach przez nowe polskie przekłady
i przeróbki, ogłoszony drukiem w polskiej szacie językowej już kilka-
krotnie, także w tym kształcie artystycznym, jaki powstał w wyniku
przetworzenia jego zasadniczych motywów treściowych i poetyckich,
akatyst bizantyńskosłowiański rozpoczął teraz nowy okres swego byto-
wania w kontekście polskiego życia kulturalnego także jako forma para-
liturgicznego nabożeństwa i prywatnej modlitwy indywidualnej lub
wspólnotowej w kręgach nie tylko wyznawców Kościołów wschodnich
w Polsce, ale także Kościoła katolickiego. Ale to już inny szczegół
z omawianych tu spraw, wymagający osobnego opracowanialt.
"POLNISCHE AKATHISTE" - SEITEN AUS DER GESCHICHTE DER
#KUMENISCHEN RELIGI#SEN DICHTUNG IN POLEN
Zusammenfassung
Gegenstand des Interesses des Autors in diesem Referat ist die als Akathist
bezeichnete Form der religiósen Hymne, ja eigentlich der ganzen komplexen hym-
nographischen Struktur und Form der Marienandacht. Erinnert wird hier zuerst an
die Genese und das kunstlerische Wesen dieser im christlichen Osten entstandenen
Gattung, worauf versucht wird, den Prozess ihres Eindringens in das religióse und li-
terarisehe Leben in Polen zu erforschen. Die Etappen dieses Prozesses sind der Rei-
be nach: das Auftreten der Hymne, zusammen mit all den Zeremonien, der Litur-
gie, der Sprache und dem Schrifttum des byzantinisch-slawischen, russischen
'o M. S k w a r n i c k i, Akathistos polski, "Tygodnik Powszechny", 1980,
nr 51-52, s. 5; utwór przedrukowany w: M. S k w a r n i c k i, Poza czasem, Kraków
1982, s. 48-71.
ls Oprócz wspomnianych tu polskich edycji oryginalnego hymnu maryjnego
oraz jego poetyckiej parafrazy pióra M. Skwarnickiego wymieńmy jeszcze szczegół
najpóźniejszy w czasie, najświeższy: polskie tłumaczenie akatystu o innej niż maryj-
na tematyce, a mianowicie pneumatologicznej; zob. R. Łu ż n y, Akathistos do Du-
#a Świętego a także M. N. S k a b a ł t o n o w i c z, Akathistos do Ducha Świętego,
pneł. R. Łużny, "W drodze",1984, nr 6 (130), s. 96-98, 98-107.
260
RYSZARD £U¯NY
Ostens, im Leben der nichtpolnischen Burger der "Adelsrepublik beider Nationen"
in ihrer ursprunglichen sprachlichen und musikalischen Form, die Anfertigung der
ersten polnischen Ilbertragung der Hymne im 17. Jahrhundert durch Symeon Po³oc-
ki die haufigen Editionen des Akathists sowohl in seiner Originalversion als auch in
LTbersetzungen ins Lateinische und sogar Franzósische im 18. Jahrhundert, schliess-
lich die polnischen Ilbertragungen dieses Werkes, die dem byzantinisch-slawischen
Original mehr oder weniger treu waren, welche die Priester B. Smyrak, A. Bober,
R. Piêtka J. S. Gajek sowie in freier poetischer Paraphrase M. Skwarnicki anfertig-
ten. Der Autor betrachtetin seinem I Jberblick die fruheste llbertragung aus dem
17. Jahrhundert und das Werk des zeitgenóssischen Dichters, des Schópfers des Pol-
nrschen Akathistos, M. Skwarnicki, genauer.
LUDMIŁA A. JANKOWSKA
UNIWERSYTET GDAŃSKI
Z DZIEJbW POLSKICH ZAINTERESOWAŃ
HAGIOGRAFIĄ BIZANTYŃSKO-SŁOWIAŃSKĄ
"SŁOWO O ŚWIĘTYM MERKURYM SMOLEŃSKIM"
W INTERPRETACJI POETYCKIEJ JAROSŁAWA IWASZKIEWICZA
Trzy Legendy J. Iwaszkiewicza zostały opublikowane po raz
pierwszy w polskich periodykach "Pro Arte et Studio" i "Zdroju"
w r.1919, a w oddzielnym tomie prozy poetyckiej (Legendy i Demeter)
dopiero w r. 1921. Napisane natomiast zostały w 1918 r., latem, które
początkujący pisarz spędzał w pełnym burzliwych przemian Kijowie,
wyjeżdżając jedynie na krótko do Jelisawietgradu i Odessy, gdzie to
właśnie "nad brzegiem Morza Czarnego" czytał K. Szymanowskiemu
"wszystko, co powstało tego lata, a co później weszło w skład tomu,
zatytułowanego Legendy i Demeter"I. '
Iwaszkiewicz w Książce moich wspomnieri wyznaje również:
Ilnia 14 października 1918 roku o godzinie 10 wieczorem dość dziwne stworzenie
wylądowało na Dworcu Wiedeńskim w Warszawie z małą paczką bielizny i z ogrom-
nym kufrem, zawierającym książki, nuty, papiery i papierzyska. Rozpoczynałem
życie w odmiennej atmosferze [. . .). Mój bagaż literacki - kontynuuje pisarz - przed-
stawial się dosyć ubogo. Skromny zeszyt Oktostychów, Ucieczka do Bagdadu, trzy
Legendy - to prawie wszystko. Wydawało mi się to samemu bardzo mało [...)z.
Jednak z biegiem lat spuścizna literacka J. Iwaszkiewicza osiągnęła
wręcz monumentalną objętość. Również monumentalna wydaje się być
ilość istniejących prac krytycznych i naukowych, poświęconych rozma-
itym zagadnieniom zadziwiająco różnorodnych przejawów wyjątkowo
bujnego talentu pisarza.
Nie ma chyba dziedziny pisarstwa, której by nie uprawiał ten artysta słowa. I co naj-
ważniejsze - jak podkreśla A. Milska - we wszystkich osiąga on prawdziwe mis-
1 J. I w a s z k i e w i c z, Ksigżka moich wspomnieri, Kraków 1968, s.181.
z Tamże, s.184 i s.186.
262 LUDMIŁA A. JANKOWSKA
trzostwo, czy to będzie poezja, dramat, powieść, opowiadanie, nowela, esej, fe-
lieton literacki, czy też notatnik z podróży3.
Być może właśnie z tego powodu większość badaczy oraz krytyków
twórczości Iwaszkiewicza raczej unika szczegółowej analizy Legend,
częstokroć sygnalizując tylko ich istnienie.
Tym niemniej w dotychczasowej literaturze krytycznonaukowej
znalazły się - oprócz recenzji L. Piwińskiego z pierwszego wydania
tomu Legendy i Demeter oraz niewielkiego komentarza S. Kułakowskie-
go do jego (bodajże pierwszego?) przekładu na język rosyjski Legendy
o świętym Merkurym Smoleńskim4 - jeszcze trzy prace, w których
przedmiot badań stanowią, między innymi, i omawiane Legendy. Tak
H. M. Małgowska, ukazując sylwetkę narratora oraz sposoby motywo-
wania postaci prozy poetyckiej, uwydatnia "epicką sytuację" narratora
Legend. Konkretnie w Legendzie o świętym Merkurym Smoleńskim,
podejmującej - zdaniem badaczki - "konwencję średniowiecznych rap-
sodów", narrator "prezentuje świat w sposób zbliżony do przedstawień
ikonograficznych"5. Analityczny opis struktury wczesnej prozy, a także
wielokierunkowości ewolucji warsztatowej pisarza przedstawia M. Ję-
drychowska, widząc przy tym w Legendach "stylizację hagiograficzną"6.
Natomiast ukraiński krytyk H. Werwes w obszernym szkicu stwierdza
wyraźny wpływ na Iwaszkiewicza kultury rosyjskiej, a w cyklu Legendy
i Demeter - "ludową stylizację ukraińskich i rosyjskich podań ludo-
' A. M i 1 s k a, Jaroslaw Iwaszkiewicz, w: Pisarze polscy. Wybór sylwetek.
1870-1970, Warszawa 1972. s. 98.
4 Zob. : L. P i w i ń s k i, Jaroslaw Iwaszkiewicz # "Legendy i Demeter", "Prze-
gląd Warszawski", 1922, nr 4, s. 116-117; S. K u t a k o w s k i j, Skazanije o Mier-
kurii Smolenskom w obrabotkie Jarosfawa Iwaszkiewicza, [Warszawa), Izdanije
"Woskriesnago Cztienija" 1926.
5 H. M. M a t g o w s k a, Narrator prozy poetyckiej we wczesnej twórczości
Iwaszkiewicza (1916-l924), w: Styl i kompozycja. Konferencje teoretycznoliterackie
w Toruniu i Ustroniu, red. J. Trzynadlowski, Wrocław-Warszawa-Kraków 1965,
s. 136-154, a zwłaszcza s. 145-149. Por. : P i w i ń s k i, dz. cyt. , s.116. Zob. także:
R. P r z y b y 1 s k i, Eros i Tanatos. Proza Jarostawa Iwaszkiewicza. 191#1938,
Warszawa 1970, s.11, passim, s.178-197.
6 M. J ę d r y c h o w s k a, Wczesna proza Jaroslawa Iwaszkiewicza, Prace
Komisji Historycznoliterackiej, Oddziat PAN w Krakowie, nr 37, Wrocław-War-
szawa-Kraków-Gdańsk 1977, s. 23-;4, cyt. s. 24.
"SŁOWO O ŚWIĘTYM MERKURYM SMOLEŃSKIM" J. IWASZKIEWICZA 263
wych"#. Te interesujące spostrzeżenia są jednak dość jednostronne
i zbyt ogólne, a czasami też mylne, ponieważ badaczom, z wyjątkiem
S. KułakowskieDo i M. Jędryehowskiej, nie są znane konkretne źródła
Iwaszkiewiczowskich stylizacji poetyckich.
Ponadto w rozprawie M. Jędrychowskiej niewłaściwe wydaje się
objęcie określeniem "hagiograficzności" czy nawet "hagiograficzności
przewrotnej", oprócz Legendy o świętym Merkurym Smoleńskim,
dwóch pozostałych utworów - Legendy o baszcie święlego Bazylego
i Legendy o świętej Balbinie Nieznanej. Nie mają one jakichkolwiek
źródeł autentycznych, odpowiadających konwencjom kanonu hagiogra-
ficznego, albowiem h a g i o g r a f i a jest to
(. . .] dziedzina piśmiennictwa chrześcijańskiego obejmująca ż y w o t y ś w i ę t y c h,
legendy o ich życiu i czynach", a 1 e g e n d a h a g i o g r a f i c z n a jest to "opowieść
o treści fantastycznej nasyconej pierwiastkami cudowności i niezwyktości, szcze-
gólnie z życia świętych, apostołów i męczenników zasłużonych w krzewieniu wiary
chrześcij ańskiej "s.
Legenda o baszcie świętego Bazylego, której tytuł, jak słusznie
zauważyła M. Jędrychowska, "jest adresem nie tematycznym, lecz
topograficznym", nie opowiada o życiu świętych, nie zawiera elementów
cudowności, a "siły nadprzyrodzone nie ingerują w tok wydarzeń"9.
Legenda o świętej Balbinie Nieznanej ma formę epistolarną, ukazującą
- by jeszcze raz użyć słów M. Jędrychowskiej - "erotyczne podłoże mi-
stycznej Balbiny, która zostanie świętą Nieznaną" i "narodziny miłości
zakończonej śmiercią". Listy te pisane były "przez anioła pod dyktando
Balbiny" do marynarza, "lejtnanta marynarki angielskiej" - Johna
będącego dla Balbiny "świętym Janem Chrzcicielem"lo. Murzyn-
ka - czy Papuaska - Balbina jest osobą fikcyjną, nie istniejącą re-
alnie. W ocenie tych dwóch Legend należy przyznać raeję H. Werwe-
sowi, który sądzi, iż
# H. W e r w e s, Jarosław Iwaszkiewicz. Szkic krytyczno-literacki, z języka
ukraińskiego przetożyła T. Hołyńska, Warszawa 1979, s. 48.
s M. Głowiński, T. Kostkiewiczowa, A. Okopień-Sławińska,
J. S t a w i ń s k i, Słownik terminów literackich, Wroctaw-Warszawa-Kraków-
Gdańsk 1976, s.149, s. 211, passim.
9 Jędrychowska, dz. cyt., s. 29-30.
lo Tamże, s. 32.
264 LUDMIŁA A. JANKOWSKA
(...) utrzymane są w [...) konwencji mtodopolskiej z wyraźnymi wpływami akme-
izmu techniki poetyckiej polegającej na łączeniu elementów pogańskich i chrześci-
jańskich, z dodatkiem hellenizmu w specyficznym ujęciu Mandelsztama, a także
neoplatonizmull.
Zawierają one elementy religijne, lecz nie ma w nich żadnych motywów
hagiograficznych.
Legenda o świętym Merkurym Smoleńskim ma natomiast attten-
tyczne źródło hagiograficzne. Legendarna opowieść o Merkurym, ratu-
jącym Smoleńsk przed niszczycielską zagładą tatarską, jest najbardziej
znaczącym zabytkiem średniowiecznej literatury smoleńskiej, a szerzej-
literatury staroruskiej. Najstarsza redakcja opowieści - Stowo o Mer-
kurym Smolerźskimlz - powstała widocznie nie wcześniej niż u schyłku
w. XV lub na początku XVI w związku z ustanowieniem w Smoleńsku
święta ku czci Merkurego dnia 24 listopada (7 grudnia według nowego
stylu)13. Oficjalna kanonizacja świętego miała miejsce najprawdopo-
dobniej w 1509 r.14
1' W e r w e s, dz. cyt. s. 49. Sam Iwaszkiewicz również podkreślał "duży
wpływ" akmeistów rosyjskich na jego "pierwsze wzruszenia poetyckie" (zob.:
L. M. B a r t e 1 s k i, Jaroslaw Iwaszkiewicz. Rozmowa w "Twórczości", w: Sylwetki
polskich pisarzy wspólczesnych, Warszawa 1975, s. 166-167; por. : M a ł g o w s k a,
dz. cyt., s.147.
1z Pierwsza redakcja zabytku - którą zawiera jedyny rękopis: Synodalny
Kwietnik Żulewa z 1665 r. , przechowywany w Państwowym Muzeum Historycznym
w Moskwie (zbiór Biblioteki Synodalnej, nr 908) - została opublikowana po raz
pierwszy w wersji oryginalnej w: L. T. B i e 1 e c k i j, Literaturnaja i,storija po-
wiesti o Mierkurii Smolenskom. Issledowanije i tieksty, "Sbornik Otdielenija
russkogo jazyka i słowiesnosti Rossijskoj Akadiemu Nauk", t. 99, nr 8, [S.-Pietier-
burg) 1922, s. 55-57. W wersji dwujęzycznej Pamiatniki litieratury driewniej Rusi.
XIII wiek, Moskwa 1981, s. 204-209. W wydaniu Russkije powiesti XV - XVI wie-
kow, sost. M. O. Skripil, red. B. A. Łarin, Moskwa-Leningrad I958, s. l0ó-107 ten
sam tekst jest opublikowany pod zmienionym tytułem: Powiest' o Mierkurii Smolen-
skom. Powyższe edycje poprzedza przekład F. I. Busłajewa w: F. I. B u s ł a j e w,
Smolenskaja legienda o sw. Mierkuru i Rostowskaja o Pietrie cariewicze Ordynskom,
w: t e n ż e, Istoriczeskije oczerki russkoj narodnoj słowiesnosti i iskusstwa, t. 2,
S.-Pietierburg 1861, s.174-175.
13 por. : N. K. G u d z i j, Istorija driewniej ru.sskoj litieratury, Moskwa 1966,
s. 310; Istorija russkoj literatury X - XVII wiekow, pod red. D. S. Lichaczewa,
Moskwa 1980, s.169; M. O. S k r i p i 1', Powiest' o Mierkurii Smolenskom, w: Russ-
kije powiesti, s. 441-445, a także: L e o n i d (archimandrit), Swiataja Ruś ili swie-
"SŁOWO O #WIĘTYM MERKURYM SMOLEŃSKIM" J. IWASZKIEWICZA 26$
Rozważania niniejsze skupią się dlatego wyłącznie wokół tej jednej
z trzech Legend, a ich celem będzie ustalenie powiązań Iwaszkiewiczow-
skiej stylizacji poetyckiej z tradycjami hagiografii bizantyńskosłowiań-
skiej i literatury staroruskiej.
J. Iwaszkiewicz mógł zapoznać się z treścią opowieści smoleńskiej
jeszcze w dzieciństwie dzięki pani Madeyskiej, od której - jak wspo-
minał - "przychodziły" do niego "pobożne legendy, podania, opowiada-
nia, wizerunki świętych [...]"15. Innym źródłem wiedzy o Merkurym
mogła być też napisana w 1911 r. powieść I. Bunina Suchodoły, którą
Iwaszkiewicz później nie tylko przełożył na język polski, lecz uważał
przecież - równorzędnie z takimi arcydziełami literatury rosyjskiej,
jak Step A. Czechowa i Śmierć Iwana Iljicza L. Tołstoja - za własny
ideał literaturyló. W Suchodołach Bunin pisze o wielkiej ikonie świętego
Merkurego Smoleńskiego, wzbudzającej tak silne uczucie strachu
wśród domowników, że w końcu przeniesiono ją z pokojów do sieni.
Bunin przytacza w skrócie jedną z późniejszych legend o tym świętym:
W kącie kredensu czerniała wielka ikona świętego Merkurego Smoleńskiego,
tego samego, którego żelazne sandały i hełm przechowywane są za carskimi wrotami
w starożytnym smoleńskim soborze. Słyszeliśmy o tym. Był Merkury mężem znako-
mitym, którego wezwał na stronę Smoleńszczyzny przed Tatarami
g ł o s M a t k i B o ż e j P r z e w o d n i c z k i. Pokonawszy Tatarów mąż święty zasnął
i wrogowie ucięli mu głowę. Wtedy, wziąwszy swą głowę w ręce, przyszedł on ku
miejskim bramom, aby obwieścić, co się stało... I strasznie było spoglądać na
suzdalski obraz człowieka bez głowy - dzierżącego w jednej ręce martwozsiniałą
głowę w hełmie, a w drugiej ikonę świętej Przewodniczkil#.
W przekazie Bunina Merkury nie jest rodowitym smoleńczykiem,
tak samo jak w drugiej redakcji staroruskiej Opowieści, a także w pieś-
niach Sfużby ku czci świętego Merkurego Smoleńskiego, gdzie bohater
nazywany jest szlachetnym rzymianinem "z książęcego rodu", lecz wiary
dienija o wsiech swiatych podwiżnikach błagoczestija na Rusi (do 18 w.) obszcze
i miestno cztimych, S.-Pietierburg 1891, s.198, passim.
14 Zob. : F. G. S p a s s k i j, Ru,sskoje liturgiczeskoje tworczestwo. (Po sowrie-
miennym miniejam), Pariż [1951], s. 233 i s. 236.
15 I w a s z k i e w i c z, Książka moich wspomnieri, s. 23.
16 J. I w a s z k i e w i c z, Od tlumacza. Wprowadzenie do "Suchodolów"
Iwana Bunina, "Twórczość",1968, nr 8, s. I1.
1# B u n i n, Suchodoły, s.16. Spacja moja - L. J.
LUDMIŁA A. JANKOWSKA
greckiej, prawosławnej. Podobnie też św. Dymitr Rostowski podaje, że
urodził się Merkury "na Zachodzie", przybył w młodości do Smoleńska
y g " Is
i służył u "samodzierżc miasta te o .
W Legendzie Iwaszkiewicza w ogóle nie ma mowy o pochodzeniu
świętego. Pogrążony w dziękczynnej modlitwie do Najświętszej Panny,
ukazany on został w już otoczonym przez "złych" Tatarów mieście.
Domyślamy się, że akcja rozgrywa się w Smoleńsku jedynie na podsta-
wie tytułu oraz krótkiej wzmianki w modlitwie Merkurego:
[...) ileż to razy padałem na kolana przed Tobą dziękując za woń żywiczną smo-
leńskiego lasu [...]19.
Pozwala to dopatrywać się próby dążenia pisarza do autentyczności
historycznej, albowiem podczas najazdu Batu-chana na Ruś w latach
1237-1238, kiedy opanowane zostały Riazań, Moskwa, Suzdal, Twer,
Is L. T. Bieleckij (dz. cyt.) opublikował cztery warianty redakcji drugiej według
36 kopii rękopiśmiennych. Pewną ciekawostkę stanowi rozbudowany tytut trze-
ciego wariantu Opowieści smoleńskiej: Mtcs>ua Hoe6prlx B 24 noB#crb o cBxroM
H AO6pOn06'#AHOM MyzieHHKe MepKypHe CMOneHCKOM tifl)p(OTBOpI#'# KaKO n06eJjH
I#apA #aTbIA H CB06OjjH I'pajj'b CMOneHCKb OT'b 6e3607KHbIX'b arapAH B1 n'#Ta
6746 [1238 - L. J.] roRy npexs#e CnaBeHCKarO A3bIKa Ha nOnbCKHIł A3bIK npeBe;qeHO
HbIHe xte naxH c noncxaro x3blKa Ha cnaBeHcxe sI3blxe npenosxeHo Bv n#ro
7164 [1656 - L. J.] (s. 83). Miesiąca listopada w 24 [dzień - L. J.] opowieść o świę-
tym i dobrem zwyciężającym męczenniku Merkurym cudotwórcy smoleńskim, jak
cara Batyja zwyciężył i gród Smoleńsk od bezbożnych Agarian (średniowieczna naz-
wa Arabów, pochodząca od biblijnego imienia H=Agar, żony Abrahama, matki
Izmaela, legendarnego przodka Arabów - L. J.] wyzwolił w roku 6746 [1238 - L. J.],
poprzednio z języka słowiańskiego na polski przełożona, teraz zaś z polskiego na ję-
zyk stowiański przełożona w roku 7164 [1656 - L. J.].
Polski archetyp Opowieści nie jest znany. Z historii natomiast wiadomo,
że po opanowaniu Smoleńska przez Polaków w r. 1611 sobór Swirski pod wezwa-
niem św. Michata Archanioła został przebudowany na kościót jezuicki, w którym
na południowej stronie przy samym ikonostasie pod dolnym oknem ocalał napis:
"CBATOIi MepKypHŃ CMOneHCKHŃ pOjjOM pliMnAHIiH na'I'pOH CMOneHCKa".-
"Święty Merkury Smoleński, Rzymianin rodem, patron Smoleńska" (zob.:
S. P i s a r i e w, Smofensk i jego istorija, Moskwa 1894, s. 177). Napis ten świadczy,
iż Merkury najprawdopodobniej był czczony również przez Kościół katolicki,
stąd też niezbędny okazał się w swoim czasie i przekład Opowieści o jego czynie
i śmierci na język polski.
19 J. I w a s z k i e w i c z, Dziefa. Proza poetycka, Warszawa 1980, s. 79.
Dalej cytuję Legendę o świgtym Merkurym Smoferiskim według tego wydania.
"SŁOWO O ŚWIĘ'TYM MERKURYM SMOLEŃSKIM" J. IWASZKIEWICZA 26%
Włodzimierz i inne miasta, Smoleńsk nie był oblegany przez Tatarów;
nie potwierdzają tego faktu żadne źródła historyczne. Może wlaśnie
z tego powodu w Kanonie ku czci świętego Merkurego Smoleriskiego
Tatarzy przemieszani są z Pieczyngami, na przykład:
Kaxo 3naro 6oro6opua uapx HarbIsl Ha6tr HII3noxu-m
H HcnonHHa noótRrm
rI 3norBopHbIx Ilevelrśr MHoro MHoxrecrBo no6Hn. [...]
(...] nporHBy 3no#ecrrlBtx IIe#eH%#r xp'śnxo nocrpaRa [...]
[...] ry no6'kA# MHoro BoH rarapcxHx. [...)2o
Najbardziej prawdopodobnym źródtem Iwaszkiewiczowskiej styli-
zacji mogła być pierwsza redakcja opowieści - Słowo o Merkurym
Smoleriskim. Podważa tę tezę tylko fakt, iż ta właśnie redakcja, znana
w jedynym zapisie rękopiśmiennym z r.1665, opublikowana była przez
L. T. Bieleckiego dopiero w 1922 r. , czyli już po ukazaniu się Legendy
Iwaszkiewicza. Nie jest jednak wykluczone, iż pisarz mógł zapoznać się
z jej treścią jeszcze przed tą publikacją - może z przekładu F. I. Busła-
jewa (1861), chociaż nie natrafiono na świadectwa potwierdzające to
przypuszczenie. Natomiast wskazuje na to obecność w obu utworach
kilku istotnych wspólnych elementów fabularnych, jak się wydaje
nieprzypadkowych.
W Opowieści o Merkurym Smoleńskim w redakcji pierwszej, jak
i w Legendzie Iwaszkiewicza, sama Bogurodzica bezpośrednio uczestni-
czy w rozwoju wydarzeń i czyni to dwukrotnie, na początku i na końcu
utworów, gdy tymczasem w drugiej redakcji Opowieści, a :akże w po-
daniach ludowych, Matka Boża ingeruje w tok akcji przemawiająe
do Merkurego z ikony.
Otóż w pierwszej redakcji opowieści smoleńskiej, wskutek go-
rących modlitw o ratunek zrozpaczonych mieszkańców miasta, "jakby
oko Boże zstąpiło na mieszczan"2I. W podmiejskim klasztorze Pie-
20 "Ja#e złego bogobórcy Batu-chana najście obalił
i olbrzyma zwyciężyt
i złoczynnych Pieczyngów mnóstwo wielkie pobit. [...)
(...] przeciw złowrogim Pieczyngom silnie ucierpiał [...]
[...) tu zwyciężyt wielkie wojsko Tatarskie. [...)
Zob. też inne przykłady, przytoczone przez Busłajewa (dz. cyt., s. l7Crl77).
21 "Ce xce 6blcrb H#xoe cMorpeHIIe 6osxHe xo rpaxtaHoM [...)". "I Bóg wysłu-
chał modłów ludnóści, okazał im Swą łaskę".
268 LUDMIŁA A. JANKOWSKA
czerskim zjawiła się zakrystianowi Bogurodzica i poleciła mu przy-
prowadzić doń Merkurego. Zakrystian spełnil wolę Matki Bożej, Ona
zaś rzekła Merkuremu:
LIaj(O MepKypHe, H36paHHHtie MOŃ! jIOCbmaIO TA: N%(N CKOpO, COTBOIlN OTMIueHHe
KpOBN XpHCTNAHCKHA; IIIep('b P06'#p[H 3nOzieCTHBarO uap51 IiaTbIA BCe BOtiCKO erOl22
Jednocześnie przepowiedziała:
IloroM PpHHpeT rH venoBexv, xpaceHe nNueM#, B#arl sKe eMy B pyl#k Hce opyxtNe
cBoe. IŹ ycever rH rnaHy, rbl Slte f0 BO3MH B pyKy CBO H PpHHAH BO CBOA I'paA,
H TaMO PpHHMelIIH KOHziHHy, H nonoxteHo 6yper#b rBoe rkno B Moetl uepxHH
(s. 206)23.
Słysząc te słowa, Merkury zasmucił się i zapłakał. zapytał nawet:
O IIpe#HcTasl I'ocnoxte, MarH XpHcra Bora Haulero, KaKO a31 OKaAHHbllI
H Xy;0(blfI, HePOTpe6Hblfl pa6 TBOtI Ha TOlIHKOe j('fin0 TBOe CHneH 6bITH# IŹ He;0(OCTanO
nH TH He6eCHbIA CHnbl, BnajjbIziHue, n06e)QHTH 3nOzieCTHBarO uapA# (s. 20Ó)24.
Tym niemniej nie sprzeciwił się woli Bogurodzicy, przyjął błogosła-
wieństwo oraz pełne uzbrojenie. Wyszedł z cerkwi, dosiadł oczekują-
cego w pobliżu "przeodważnego" konia i ruszył naprzeciw Tatarzynom.
Tłumaczenie fragmentów Opowieści o Merkurym Smoleriskim tu r dalej podaję wg
przekładu R. Łużnego (Opowieść o niewidzialnym grodzie Kitieżu. Z legend i podań
dawnej Rusi, wybrał, przełożyt i opracowat R. Łużny, Instytut Wydawniczy PAX,
w druku). Wyrażam podziękowanie prof. R. Łużnemu za uprzejme udostępnienie
maszynopisu przekładu. Tekst oryginalny redakcji pierwszej (Sfowo o Mierkurii
Smolenskom) cytuję dalej wg najnowszej edycji w: Pamiatniki litieratury driewniej
Rusi. XIl1 wiek, s. 204-209.
22 "Dziecie moje, Merkury, wybratam cię i wysyłam, abyś poszedł i pomścit
przelaną krew chrześcijańską. Pójdziesz i zwycięstwo odniesiesz nad Batu-chanem
i wszystkim jego wojskiem".
23 "A potem podejdzie do ciebie człowiek o pięknym obliczu, ty mu oddasz
wszystek swój oręż, a on odetnie ci głowę. Wtedy weźmiesz ją i niosąc w ręce
wkroczysz do miasta, gdzie nastąpi twój zgon, a ciało twoje złożą do grobu w mojej
cerkwi. "
24 "O, Panno Najświętsza, Hetmanko nasza, Matko Chrystusowa! Czyż nie
masz sama wystarczających sił niebiańskich, by pokonać złowrogiego chana!"
"SŁOWO O ŚWIĘTYM MERKURYM SMOLEŃSKIM" J. IWASZKIEWICZA 269
H ponleA nonxN 3noveerHBaro uapsl, BoxcHelo noMon#Hplo H Ilpe#Hcrblsl Horopo-
ANubl no6HHas1 bparH, co6Hpas1 XpNCTHAH IIJIeHHbIX H OTPyluaA BO I'pa;q CBOEi, npex-
pa6po cxaxanle no nonxoM, xxo open no n#rax. 3novecrHHblt1 xte uapb, H'śA#Hv
raxoHo Po6#xs;#eHHe ntoAeŃ CBOHX, BeJIHHM CTpaXOM H ySItaCOM OJjepSItHM 6bICTb
N cxopo or6t>xa rpaRa roro 6e3 ycntxa B Mane RpyxcHHe (s. 206)25.
W Legendzie Iwaszkiewicza cała ta scena została znacznie uprosz-
czona. Tutaj Merkury już wie o swym losie od samego początku,
albowiem jego dziękczynna modlitwa zawiera też i prośbę:
I dzisiaj upadam przed Tobą, jasna Bogini, po raz pierwszy prośbę Ci składając;
choć wiem, że ostatnia to moja prośba, Pani; kocham kochanie moje więcej niż
życie i o śmierć Cię prosić będę. Weźmij życie moje w ręce przeczyste, a daj
mi kotczan szatana i strzały śmierci. Daj mi, Pani, nienawiść większą od mitości,
serce czarniejsze od oczu Lucypera - abym ocalit kochanie moje, a wroga mego
zgubił i zmiażdżył, i zgonił go z oblicza ziemi, na której rość mają lilie polne
i pachnieć sosny; (...] (s. 80).
Wówczas "Bogurodzica pochyliła się nad nim i dłonie Swe na czar-
nych włosach jego oparła" i wyrzekła Swoje błogosławieństwo, "a Mi-
chał Archanioł postawił krzyż na czole jego" (s. 81). W tekście redakcji
pierwszej Słowa o Merkurym Smoleńskim Matka Boża także występuje
w otoczeniu aniołów:
IIaKH 7Ke BIIlejj'b 6OrOMyjjpbIFI BO CBATyIO uepKObtll N HHJj'# IlpevNcTylo Boro-
popHuy, Ha 3nare npecrone c#RxWa, XpHrra B Ht;qpex NMylua, o6croHMaarren
bCKNMN
BON s. 204)26.
25 "Wkrótce dotarł do obozu bezbożnego wtadcy tatarskiego, tu z Bożą
pomocą i za przyczyną Przeczystej Bogurodzicy uderzyt na putki nieprzyjacielskie,
rozproszyt je i pokonał, uwolnił też rzesze jeńców-chrześcijan zagarniętych w jasyr,
którzy mogli wrócić do swego miasta. A goniąc i siekąc uciekającego wroga
rycerz nasz harcował po tatarskim obozie niczym orzeł szybujący w powietrzu.
Bezbożny chan Batu, zobaczywszy tak sromotną klęskę swoich wojowników
stracit ducha; ogarnął go strach i lęk, odstąpił więc od myśli żdobycia miasta, musiał
uchodzić wraz z niewielkim tylko oddziałem wojsk swoich".
zb "Przybiega nasz pobożny mtodzieniec do Domu Bożego i widzi: na tronie
ztocistym siedzi Bogarodzica, dzierżąca w objęciu Dzieciątko Jezus otaczają ją
zastępy anielskie". Opis ten do ztudzenia przypomina jeden z bardzo znanych
ikonicznych wizerunków Bogurodzicy - tak zwany typ Orantki czy też Znamienija.
Zwykle ten rodzaj ikony Matki Bożej pełni w tegendach funkcję Orędowniczki przy
270 LUDMIŁA A. JANKOWSKA
W redakcji drugiej Opowieści Merkury przyjął polecenie Boguro-
dzicy z wielką radością. Natomiast jak w redakcji pierwszej, tak i w Le-
gendzie Iwaszkiewicza Merkury wyruszył ku Tatarzynom "czynem
ponury", "brwi sobie położył na lazury ściemniałe ócz i nie masz uśmie-
chu" (s. 82). Tę atmosferę smutku i utrapienia Iwaszkiewicz uwydatnia
jeszcze wyraźniej wprowadzając do fabuły charakterystyczny dla opo-
wiadań o wyprawach wojennych obszerny opis uroczystego pożegnania
woj owników :
Na miejskiej bramie czerwone zastony, obrusy i hafty, ztote, ciężkie brokatele
zwisają, cegty kryjąc twarde i kamienie zastoną kwiatów przykrywając, a na
ganku stoi sama Eupraksja, księżna dobrej rady, po krużganku dziewice mając
naokół siebie - a wszystkie na Merkurego patrzą.
Na miejskiej bramie ręce biate, piersi krągte, usta soczyste, zastony ptowe
i suknie - po krużganku - a wszystkie na Merkurego patrzą.
Na miejskiej bramie ócz btawatkowych par dwieście, usta różane - niewieście-
dla których uśmiech miat zawsze - a wszystkie na Merkurego patrzą.
A on czynem ponury prosto przed siebie spogląda, [...) (s. 82).
U Iwaszkiewicza mieszkańcy miasta wiedzą o wyprawie, podczas
gdy w Słowie o Merkurym Smoleriskim scena błogosławieństwa, wyjazd
bohatera z miasta oraz bitwa z Tatarami odbyły się pod osłoną wielkiej
tajemniczości. Tatarzy także byli zaskoczeni. Stąd polecenie Matki
Bożej brzmi jakby podstępnie w stosunku do wroga. Iwaszkiewicz
oczyszcza Bogurodzicę z podobnych podejrzeń wprowadzając do opisu
bitwy nową postać legendarną bądź też "siłę nadprzyrodzoną". W Le-
gendzie jego Merkuremu pomaga "Zła Dola", na której trzy skinięcia
wypuszcza "święty junak" trzy strzały "krwawe". Wskutek tego
I krzyk, i klamor, i wołanie rozległo się między Tatarami, zwróciti pędem konie
i pognali w step daleki, a za nimi Merkury z łabędzim mieczem w dtoni i reszta [...]
(s. 83).
Ta właśnie "reszta", pomoc "Złej Doli", a także zdanie wstępne
powiadające, iż naprzeciw rozbestwionym, chaotycznie szykującym się
obronie obleganego przez wrogów miasta (zob. np. : A. F r o 1 o v, Le Znamenie de
Novgorod# evolution de la legende, "Revue des #tudes Slaves", t. 24, 1948,
s. 67-81; t e n ¿ e, Le Znamenie de Novgorod: les origines de la legende, "Revue
des #tudes Slaves", t. 25,1949, s. 45-72; por.: Ku³ akowskij, dz. cyt., s.15).
"SŁOWO O ŚWIĘTYM MERKURYM SMOLEŃSKIM" J. IWASZKIEWICZA 271
do bitwy pułkom tatarskim "z zamkowej bramicy jedzie tylko czter-
nastu, a piętnasty na przedzie ktoś w bieli" (s. 83), świadcźą, że Merkury
nie jest osamotniony na polu bitewnym. Natomiast w pierwszej redakcji
opowieści smoleńskiej zgodnie z tradycją Merkury bije wrogów "przy
pomocy Bożej i Przeczystej Bogurodzicy". Ponadto i w staroruskich
tekstach, i w podaniach ludowych bohater, podobnie jak w wielu byli-
nach kijowskich, sam zwycięża siły wrogie. Tym samym podważana jest
jego autentyczność jako postaci historycznej.
Być może ma rację M. Jędrychowska twierdząc, że
(...] modlący się Merkury jest w utworze nie wojem staroruskim czy pokornym slugą
Bożym, lecz modernistycznym poetą, o wysokiej świadomości harmonii zdań i pięk-
na natury, którą w nich sławi2#.
Nie ulega jednak wątpliwości, iż Iwaszkiewiczowski "rycerz święty,
junak okazały, Merkury doskonały" jest przede wszystkim dobrym
chrześcijaninem. Podkreślone to zostało przez pisarza nie tylko wstępną
modlitwą świętego oraz licznymi oceniającymi epitetami, lecz także naj-
wyraźniejszym wyeksponowaniem jednej z podstawowych zasad etyki
chrześcijańskiej - Merkury Iwaszkiewicza nikogo nie zabił, on tylko roz-
proszył pułki tatarskie i przegonił "w step daleki". Nie przelała się
tutaj krew wroga, jak w redakcji pierwszej, a zwłaszcza w redakcji dru-
giej Opowieści smoleńskiej, gdzie Merkury już na samym początku star-
cia z wrogiem zabił potężnego "olbrzyma" ("ispolina") i mnóstwo Tata-
rów.
Według tekstu redakcji drugiej Merkury zginął z ręki "lutego barba-
rzyńcy" ("warwara luta"), syna tegoż "olbrzyma". Natomiast w Sfowie o
Merkurym Smoleńskim, zgodnie z przepowiednią Bogurodzicy, przed
bohaterem stanął "wojownik o pięknym obliczu", któremu to z ukło-
nem oddał święty swoją broń; ten zaś ściął młodzieńcowi głowę.
U Iwaszkiewicza przedziwna śmierć świętego następuje podobnie:
A wówczas spośród uciekających wyjechał koń rydzy, a na nim Jeździec Piękny [. . .].
A byt piękny jak piekło, czarny i cudny, i upalny, i miał oczy czarne na tle opalo-
nej twarzy [. . .]. I szty konie przeciw sobie prosto - biały Merkurego i rydzy Jeźdźca
Pięknego. I zrównaty się, zaszły sobie w boki, aż się biaty safian obuwia Merkurego
otarł o czarną skórę tamtego, jak cialo biatej róży o czarny labrador, a twarze ich
znalazły się przeciw sobie.
z# Jędrychowska, dz. cyt., s. 26.
LUDMIŁA A. JANKOWSKA
Wówczas
Jeździec Piękny objął ramionami Merkurego i położył głowę jego sobie na piersi
i napełniły się uszy świętego słodyczą muzyki. I ująt Jeździec Piękny sztylet ostry,
i uciął głowę Merkuremu (s. 83-84).
Uderzająca szczegółowość tego opisu podkreśla tragizm wydarzenia,
wyeksponowany za pomocą antytezy bieli i czerni, a wzmocniony
jeszcze bardziej końcowym płaczem wielkim "księżnej z damami".
W Slowie o Merkurym Smoleńskim młodzieniec przyszedł ku
Mołogińskiej Bramie miasta, w jednej ręce niosąc własną głowę, a drugą
prowadząc konia. "JI#o#He sxe Bli#'kBuie raxoe, y#HHnator#ecA óoSxHio
crpoeHHto" (s. 206). A jakaś niewiasta, która wyszła po wodę, zoba-
czyła go bez głowy i poczęła "wymyślać mu niedorzecznie" ("nielepo
braniti jego"). On zaś położył się u bram i zmarł, a koń jego stał się
niewidoczny.
U Iwaszkiewicza - zgodnie z tradycją - witają Merkurego płaczące
kobiety. Epizod powrotu został skomplikowany w stosunku do źródła
poprzez nagromadzenie wyzyskanej symboliki i opisów rytualnych
gestów.
A ów [Merkury] wziął ją [gtowę) w jedną rękę i uniósł wysoko, aby ludowi uka-
zać, a drugą w górę miecz srebrny podniósł, na którym kwiat jeden różowej lifii
rozkwitł; i tak święty tułów z głową cudną a krwią ociekającą w jednej dłoni,
a z mieczem z lilią różaną w drugiej jechał ku bramie grodzkiej (...] - a na ustach
głowy owej białej rozkwitł uśmiech jak lilia różowa.
[...] a on krzyżem wielkim miasto znacząc, poszedł na północ, i na wschód, i na
zachód, i na południe - aż zatrzymał się przed soborem, co złotem koput nad
miasto się wychylał - a lud padl na twarz w strachu wielkim. [...] (s. 84).
Jest to niewątpliwie danina dla wyznawanej przez pisarza poetyki
neoromantycznej.
W opisie powtórnego pojawienia się Bogurodzicy podczas pogrzebu
świętego autor nawiązuje także do tekstu Slowa o Merkurym Smoleń-
skim - w opowieści redakcji drugiej, Merkury bowiem został pocho-
wany "z honorami" przez saniych smoleńczyków. Jednakże i tu Iwasz-
kiewicz modyfikuje nieco przebieg wydarzeń. W tekście źródłowym
epizod ten składa się z kilku tradycyjnych motywów. Gdy arcybiskup
smoleński "z krzyżami i mnóstwem ludu" przychodzi po ciało Merku-
rego, nie daje się ono unieść.
"SŁOWO O ŚWIĘTYM MERKURYM SMOLEŃSKIM" J. IWASZKIEWICZA 2%3
Z'OTp(a 6bICTb BeJIHŃ IIJIazib B lIKljjeX N pbIAaHHe, 4T0 He BOCXOT'# nOj#HATHCA CBATblIł.
'j'ayKe 6btCTb apXHeIIHCKOn'b B BeJIHIje He)7(OyM'#HHH MOJIACA Ź>OTOBH O TOM, H Ce I'JIaC
6bICTb K HeMy, rJla:OJIA: <<# CJIyrO rOCHOReHb, O CeM He CKOp6H: KTO nOCJla Ha
no6tRy, rots H no#peóer ero## (s. 206).
Ciało świętego leży bez pogrzebu przez trzy dni. Dopiero w czwartą
noc, wskutek całonocnych modlitw arcybiskupa o wyjaśnienie tajem-
nicy, przybywa Matka Boża w otoczeniu archaniołów Michała i Gabrie-
la, "w wielkiej światłości niczym w zorzy słonecznej", owija ciało
Merkurego skrajem swej szaty i przenosi do cerkwi katedralnej, gdzie
składa je do grobu.
Utwór Iwaszkiewicza koncentruje się w tym fragmencie wyłącznie
na motywie przybycia Bogurodzicy ("w gronie aniołów" i "Archanioła
i Archistrategi Michała z mieczem w dłoni") i na grzebaniu przez Nią
zwłok świętego. Opis utrzymany jest w niezwykle podniosłym stylu.
I wzięli anieli trup Merkurego, zsadzili z konia, i wzięła go Dziewica Bogomatka
pod rękę z głową, a święty Archanioł pod rękę z mieczem i powiedli go przed
drzwi cerkiewne [. . . ).
I anioły złotymi łopatami zaczęły ziemię kopać, a co zanurzą topatę w ziemię,
to wyrzucą garść perel lub lazurowych akwamaryn, lub malinowych almadyn.
A były to wszystko - wyjaśnia Iwaszkiewicz - uśmiechy Merkurego i spojrzenia
jego, i słowa jego.
I wykopali dół długi, i sama Matka Boża ułożyła weń młodziana świętego, i gło-
wę Mu przylożyła, i miecz mu na piersi pokładła, i lilię, co się w jeden różany uś-
miech z ustami cudnymi zlała. A sama klękła na brzegu i zasypując dół powoli owy-
mi drogimi kamieniami, cudną mu kołysankę swym boskim głosem na wieczne od-
poczywanie śpiewata [...] (s. 84-85).
Cechuje ten opis, jak i całość utworu, niezwykłe bogactwo tropów,
tnetaforyki oraz wyszukanej symboliki. Funkcje symboli pełnią tu
i kwiaty (lilia różowa kwitnąca na mieczu i "tłum róż rajskich, co wo-
niejąc na grobie rozkwitły"), i drogocenne kamienie, a zwłaszcza kolo-
ry: różowy, różany, liliowy, zielony, purpurowy, czerwony, czarny - z
najwyraźniejszą jednak przewagą bieli. Kolor biały, jak informuje
M. Rzepińska, w tradycji chrześcijańskiej stosowany jest w liturgii i oz-
nacza czystość, niewinność lub odnowę życia duchowegozs. W utworze
2H M. R z e p i ń s k a, Studia z teorii i historii koloru, Kraków 1966, s. 163;
zob. też: W. W. B y c z k o w, Wizantijskaja esaetika. Tieorieticzeskije problemy,
Moskwa 1977, s.102-107, a także: P r z y b y 1 s k i, dz. cyt. , s.160-164.
LUDMIŁA A. JANKOWSKA
Iwaszkiewicza występuje w podobnym znaczeniu. Również i osobisty
udział Bogurodzicy w losach świętego służyć ma uwypukleniu świętości
bohatera.
Poetyka Legendy została obszernie przebadana przez M. Jędry-
chowską, która stwierdziła, że "niezwykłe zagęszczenie kolorystycznych
określeń", służących
[...) nie opisywaniu barw, lecz nazywaniu, można wiązać z dwiema nakladającymi
się na siebie tendencjami. Będzie to z jednej strony dążenie do utrwalenia kon-
wencji hagiograficzno-bylinnej [...), z drugiej zaś - niemożność odżegnania się
od modenustycznego sztafażuz9.
Owo "dążenie" wyraża się nie tylko w poetyce Legendy o świętym
Merkurym. Iwaszkiewicz stylizuje przecież podstawowe elementy
fabuły oryginalnego zabytku, będącego zresztą - gwoli ścisłości ter-
minologicznej, wbrew twierdzeniu M. Jędryehowskiej - nie "żywotem
cerkiewnego świętego"3o, lecz legendą hagiograficzną (czy też opowieś-
cią, "skazanijem"), która w przypadku istnienia Żywotu świętego Mer-
kurego mogłaby być jedną z jego kanonicznych części kompozycyjnych.
Określenie "żywot" jest już bardziej odpowiednie dla drugiej redakcji
Opowieści o Merkurym Smoleriskim, zawierającej wymagane kanonem
dane o pochodzeniu świętego, jego rodzicach czy też jego wyznaniu.
Ponadto Iwaszkiewicz uzupełnia fabułę autentyku poprzez wprowa-
dzenie innych tradycyjnych wątków, znanych ze staroruskich opowieści
wojennych. Tak na przykład postać żegnającej Merkurego Eupraksji,
"księżnej dobrej rady", nasuwa skojarzenia z "błagowierną" księżną
Eupraksją z#XIll-wiecznej Opowieści o zburzeniu Riazania przez
Batu-chana. Symboliczna postać "Złej Doli", fatalistycznym, siejącym
zniszczenie gestem twardo i bezbłędnie kierująca strzały Merkurego
prosto do celu, naprowadza z kolei na wspomnienie takich symboliczno-
-mitologicznych figur Słowa o wyprawie Igora, jak "Diewa Obida" czy
też "Karna i Żla", oznaczających również nieszczęście i śmierć. Mało
tego, bardzo specyficzna trójdzielność kompozycji, obecność w tekście
Legendy Iwaszkiewicza trzykrotnie powtarzających się zaśpiewek-
-anafor i refrenów, kończących poszczególne opisy, a zwłaszcza stop-
29 Jędrychowska, dz. cyt., s. 28
30 Tamże, s. 24.
"SŁOWO O ŚWIĘTYM MERKURYM SMOLEŃSKIM" J. IWASZKIEWICZA 2.%$
niowo wzrastające "natężenie brzmieniowo-rytmiczne"31, wskazuje na
pewne podporządkowanie się autora tej "legendy poetyckiej" poetyce
i rytmicznej organizacji Stowa o wyprawie Igora.
Poprzez nawiązanie do tej jednej konkretnej opowieści staro-
ruskiej - Słowa o Merkurym Smoleriskim - Iwaszkiewicz w swoim
utworze uruchamia tradycje średniowiecznego piśmiennictwa chrześci-
jańskiego. Otóż osobista ingerencja Matki Bożej w tok ziemskich wyda-
rzeń ma miejsce już we wczesnobizantyńskim Żywocie świętego Alekse-
go. Podobnie jak w pierwszej redakcji Opowieści smoleńskiej, Matka
Boża zjawiła się tutaj zakrystianowi i rozkazała przywołać Aleksego.
Ponadto czyn Merkurego Smoleńskiego porównać można z czynem
świętego bizantyńskiego, Merkurego Cezarejskiego, którego los, aż
do polecenia mu przez Bogurodzicę wystąpienia przeciw "łamiącemu
prawo Boże" ("zakonopriestupnomu") Julianowi i do ścięcia mu głowy
po zwycięstwie, toczy się niemal identycznie z losem jego smoleńskiego
imiennika. To podobieństwo bez wątpienia potwierdza wpływ greckiego
Żywota świętego Merkurego z Cezarei na fabułę Opowieści smoleńskiej,
tym bardziej iż święto cerkiewne ku czci świętego smoleńczyka zostało
ustanowione właśnie w dzień pamięci Merkurego Cezaryjskiego. Z tego
powodu i Kanon ku czci świętego Merkurego Smolehskiego także
zapisany został w rękopiśmiennych księgach mszalnych równolegle
z Kanonem ku czci świętego Merkurego Cezarejskiego, a w drugiej
redakcji Opowieści znajduje się już konkretne porównanie czynów
obu świętych wojowników.
Natomiast motyw niesienia własnej ściętej głowy - jak wskazuje
N. K. Gudzij - znany jest również i w katolickiej legendzie o świętym
Dionizym Areopagicie, i w muzułmańskiej legendzie o Azysie32.
Zachowując podstawowe motywy wzorca staroruskiego - powtórzmy
j - "P , , ę
to raz eszcze osłannictwo, stan emocjonalny bohatera bitw z Ta-
tarami, ucięcie głowy przez Pięknego Jeźdźca i pogrzeb świętego przy
osobistym uczestnictwie Bogurodzicy, zbudował J. Iwaszkiewicz włas-
ną, upoetyzowaną parafrazę autentyku. Za pomocą wielu tradycyjnych
środków i ludowej, i staroruskiej literatury pisarz świadomie wyekspo-
nował hagiograficzny patos fabuły oryginalnej, którą ubrał dodatkowo
w rozmaite odcienie bogatej palety poetyki modernizmu.
3' Określenie M. Jędrychowskiej (tamże, s. 27)
3z Gudzij, dz. cyt., s. 312.
LUDMI£A A. JANKOWSKA
AUS DER GESCHICHTE DES POLNISCHEN INTERESSES AN DER
BYZANTINISCHEN HAGIOGRAPHIE: "S£OWO O $WIÊTYM MERKU-
RYM SMOLEÑSKIM" IN DER POETISCHEN INTERPRETATION VON
JAROS£AW IWASZKIEWICZ
Zusammenfassung
Der Artikel ist ein Versuch, die Genese der Fabel eines der Friihwerke von
J. Iwaszkiewicz zu erklaren - der Legenda o œwiêtym Merkurym Smoleñskim
(Legende uber den heiligen Merkurius von Smolensk), die im Zyklus Legendy
i Demeter (Legenden und Demeter) von 1918 enthalten ist. Detaillierte texto-
logische Vergleiche, die zugleich auch pers#nliche Bekenntnisse des Schriftstellers
berucksichtigen, erlauben festzustellen, dass die Quelle von Iwaszkiewiczs poeti-
scher Stilisierung die erste bekannte Fassung der altrussischen Erzahlung Slowo
o œwiêtym Merkurym Smoleiaskim (Ein Wort uber den heiligen Merkurius von
Smolensk) war. In Iwaszkiewiczs Werk, das seine eigene, im Stil der neoromanti-
schen Literatur poetisierte Paraphrase des Originals bildet, sind alle grundlegenden
Motive des altrussischen Vorbilds erhalten geblieben: die "Sendung", der Ge-
fuhlszustand des Merkurius, der Kampf mit den Tataren, das Gekópftwerden durch
den Krieger "mit dem sch#nen Antlitz", die Ruckkehr in die Stadt, der Tod und
das Begrabnis des Heiligen, woran die Gottesgebarerin pers#nlich teilnimxxit.
Iwaszkiewicz bereicherte die Originalfabel daruber hinaus um andere, aus der
volkstumlichen Literatur (der Kampf des einsamen Helden mit dem zahlreichen
Feind) und altrussischen Kriegserzahlungen (z.B. OpowieϾ o zburzeniu Riazania
przez Batu-chana (Erzahlung uber die Zerstórung Rjasans durch Batu-Chan), wo
Eupraksija, die "Furstin des guten Rates", anwesend ist, sowie Slowo o wyprawie
Igora (Ein Wort aber Igors Kriegszug) mit der symbolischen Gestalt des "schlimmen
Geschicks" und der spezifischen Poetik des Werkes) bekannte traditionelle Motive.
Einige beiden im Artikel verglichenen Werken gemeinsamen Motive fuhren hin
zu Schatzen der fruhbyzantinischen Literatur wie ¯ywot œw. Aleksego (Das Leben
des hl. A)exius) mit dem pers#nlichen Eingreifen der Gottesmutter in den Lauf der
irdischen Ereignisse, ¯ywot œw. Merkurego z Cezarei (Das Leben des hl. Merkurius
von Casarea) sowie Kanon ku czci œw. Merkurego z Cezarei (Kanon zu Ehren des
hl. Merkurius von Casarea), des eigentlichen Prototypen des hl. Merkurius von
Smolensk. Das Motiv des Tragens des eigenen abgehauenen Kopfes tritt auch
in der katholischen Legende vom hl. Dionysus Areopagita sowie in der islamischen
Legende von Azys auf.
FRANCISZEK SIELICKI
UNIWERSYTET WROCŁAWSKI
ASPEKTY RELIGIJNE
W RECEPCJI GOGOLA, TURGIENIEWA I DOSTOJEW-
SKIEGO W POLSCE MIĘDZYWOJENNEJ
W procesie recepcji literatury pięknej, obok różnorodnych bodźców
zwiększających lub też hamujących odbiór dzieł literackich, określoną
rolę odgrywa także czynnik religijny. Wiadomo, że w literaturze daw-
niejszej, w tym także XIX-wiecznej, motywy czy choćby poszczególne
elementy z dziedziny religu spotykamy prawie w każdym utworze. Otóż
sposób traktowania spraw wyznaniowyeh przeważnie nie był obojętny
dla czytelników, u jednych z nich zwiększał zainteresowanie danym
dziełem, wywoływał określone przeżycia, innych drażnił i zniechęcał.
Zależało to m.in. od tego, czy autor i czytelnik byli tego samego wyzna-
nia, czy też różnego. Zresztą rzecz nie sprowadzała się tylko do kate-
gorii wyznania, chodziło także o określony typ religijności. Aspekt ten
występował zarówno przy czytaniu literatury ojczystej, jak też obcej.
Zobaczmy, jak sprawy religijne zaznaczyły się w procesie recepcji
w społeczeństwie polskim okresu międzywojennego trójki wielkich pro-
zaików rosyjskich połowy XIX w. - Gogola, Turgieniewa i Dostojew-
skiego. Społeczeństwo to wyniosło znajomość literatury rosyjskiej jesz-
cze sprzed pierwszej wojny światowej. W zaborze rosyjskim uczono się
jej w szkołach różnych szczebli, nawet w seminariach duchownych,
zgodnie bowiem z porozumieniem rządu carskiego ze Stolicą Apostolską
z 1882 r. w seminariach obowiązywała nauka języka rosyjskiego, historii
i literatury rosyjskiejl.
Nasz przegląd zacznijmy od M. Gogola. Jego talent dramaturga hu-
morysty był uznawany powszechnie, we wszystkich środowiskach pols-
kich. W 1898 r. jego komedię Rewizor wystawiono np. w konwikcie je-
zuitów w Bąkowicach pod Chyrowem (woj. lwowskie). W 1918 r. grał ją
1 Zob. K. S z w a r c e n b e r g C z e r n y, Jak to było z konkordatem polskim
z 1925 r., "Tygodnik Powszechny",1971, nr 37, s. 5.
FRANCISZEK SIELICKI
w Warszawie Teatr Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich2. Od-
biór komedu Gogola oczywiście nie wywoływał refleksji natury religij-
nej. Wzbudziła je natomiast adaptacja sceniczna jego znanej noweli
Ptaszcz, dokonana przez J. Tuwima, wystawiona w warszawskim Tea-
trze "Nowa Komedia" w 1934 r. w reżyseru S. Perzanowskiej, ze S. Ja-
raczem w roli czołowego bohatera - Baszmaczkina. Mianowicie Tuwim
wprowadził w ostatniej odsłonie cytaty z Ewangelii, które to wygłaszane
przez Baszmaczkina stają się wołaniem o cnoty ewangeliczne jednostki
ludzkiej. Zabieg ten wprawdzie wzruszał publiczność, nie spodobał się
jednak krytyce. Posłuchajmy kilku głosów. W. Syruczek pisał w "Ty-
godniku Ilustrowanym" :
Gdyby wszystkim ludziom włożyć do piersi gołębie serca, jak chce autor,
nie byłoby, być może, dramatu Baszmaczkina jako jednostki prywatnej, bo generał
odkupiłby mu płaszcz, ale czy przez to samo zniknętyby problemy społeczne,
choćby zagadnienie Baszmaczkinów-urzędników, ofiar machiny biurokratycznej?
Jest to program tak samo niewystarczający jak jałmużna wobee krzywd systemu
kapitalistycznego3.
Cytaty z Ewangelu w Płaszczu zaskoczyły też T. Boya-Żeleńskiego
Szczerze wyznaję, że w Baszmaczkinie, takim jakiego widzieliśmy w sztuce, nie
widzę tytutów do tego kaznodziejstwa. Uważam, że machina państwowa aż nazbyt
wiele okazała miłosierdzia trzymając tego ciężkiego idiotę przez trzydzieści lat na
urzędzie. Sądzę też, że nie wystarczy być kretynem, aby podpadać pod kategorię
ewangelicznych ubogich duchem; na to trzeba jeszcze innych kwalifikacji. To nę-
dzne, ciasne i samolubne życie gryzipiórka nie ma prawa powoływać się na ewange-
lię miłosierdzia4.
Najostrzej zareagował na ideologię Płaszcza w interpretacji Tuwima
przedstawiciel krytyki, radykalnej, J. Miller, w recenzji drukowanej
w "Robotniku" :
Te łezki sentymentalne, które autorzy tego typu starają się wycisnąć z kapra-
wych oczu współczesnego widza, są dziwnie nieszczere, mdłe i bezowocne. Sama zaś
2 K. Korzon, Ludwik Bernacki, bibfiolog i edytor, Wrocław 1974, s. 14;
Bibfiografia Warszawy. Wydawnictwa ciqgfe.190#1918, Wrocław 1973, s.1238.
3 "Tygodnik Ilustrowany",1934, nr 16, s. 327-328.
4 "Ilustrowany Kurier Codzienny",1934, nr 102; przedruk w: T. B o y - Ż e 1 e ń-
s k i, Romanse cieniów, Warszawa 1935, s. 7#75.
RECEPCJA GOGOLA, TURGIENIEWA I DOSTOJEWSKIEGO 2%9
fizjologia i moralistyka społeczno-teologiczna autora w zakończeniu, w powoływa-
niu się na Pismo Święte, które patronuje ubogim i maluczkim - to wszystko jest już
nie do zniesienia [.. .;. Występuje tu najbanalniejsza forma filantropii, która dla Go-
gola, Dickensa, Prusa może była jedynym przejawem protestu społecznego, lecz je-
żeli się już przerabia Pfaszcz w roku 1934, to przecież człowiek musi wyrosnąć po-
nad świadomość społeczną czasów Gogola.
Miller zarzucał Tuwimowi, że "jak struś wbił głowę w piasek, nie
chcąc się angażować w niczym albo, co gorsza - zarzewie buntu zalewa-
jąc sentymentalną łezką"5. Odzwierciedliła się w tej recenzji, jak wi-
dzimy, ówczesna sytuacja ideologiczna nie tylko w dziedzinie krytyki
literackiej, lecz w życiu społeczno-politycznym w ogóle. Jednakże mimo
tych głosów krytycznych sztukę grano 28 razy, co na ówczesne stosunki
nie było mało i można sądzić, że nie wszyscy widzowie negowali te
wstawki ewangeliczne Tuwima, tym bardziej że były one utrzymane
w duchu ideologii Gogola.
W s.prawie tej ideologii też się wypowiadano, jedni negat'ywnie,
drudzy aprobująco. O zwrocie Gogola ku mistyce pisał A. Bruckner,
widząc w niej analogię do Mickiewicza. Uczony zestawiał pod tym
względem książkę Gogola Wybrane fragmenty z korespondencji z przy-
jaciółmi (1847) z Księgami narodu i pielgrzymstwa polskiego, w których
odzwierciedliły się
[...) pierwotne, głębokie instynkty religijne, przywalone do czasu życiem świeckim
i twórczym, z tą między oboma różnicą, że Mickiewicz rzucił drogi Kościoła
urzędowego, Gogol zaś rozpaczliwie się ich trzymał; Mickiewicz za przewodem
odszczepieńca Towiańskiego, Gogol za mnichem-fanatykiem ojcem Maciejem.
Jeden i drugi "prorok" zabraniali tym swoim owieczkom czynności literackiej,
świeckiej, niebogomyślnej.
Wspomniał też Bruckner o wpływie na Gogola Rzymu i kontaktów
z przebywającym tam malarzem mistykiem Iwanowem, które oddziałały
na pogłębienie się uczuć religijnych autora Martwych dusz. Bruckner
zarzucał Gogolowi, że w okresie swego mistycyzmu "dla ciasno pojętej
Ewangelu godził się z nieewangelicznymi porządkami w imię najwyższe-
go ładu", że "wyrósł na obrońcę tego systemu, któremu sam zdarł mas-
kę", krytykował głoszony przez niego pogląd, iż "nie warunki społeczne
ani ustrój państwowy, tylko sumienie własne głosem nieprzekupnym
5 "Robotnik",1934, nr 144, s. 5
280 FRANCISZEK SIELICKI
człowieka wyanieli". Ale też i usprawiedliwiał go częściowo tym, że
"powszechne były wówczas prądy mistyczne", że uległ im poeta rosyjski
W. Żukowski, jak też i polscy towiańczycyb.
Poglądy religijne Gogola, głoszone w jego książce Wybranefragmen-
ty z korespondencji z przyjaciółmi, znane były wielu Polakom. Przeważ-
nie nie aprobowano ich, uważano, że zrodziły się one ze strachu pisarza
"przed życiem i samym sobą", i porównywano je z poglądami S. Kierke-
gaarda, który również uważał "trwogę w połączeniu z wiarą z# środek
zbawienia duszy"#. Mistycyzm Gogola negatywnie oceniał także znany
krytyk katolicki R. M. Bluth, głęboki znawca twórczości tego pisarza.
Zasługą Blutha było przedstawienie kontaktów Gogola z katolicyzmem
i Polakami. W dłuższym artykule na ten temat (1925) krytyk przy-
pomniał, że po nagonce konserwatywnej prasy rosyjskiej za jego Rewi-
zora, wystawionego w Petersburgu w 1836 r. (krytyka ta dopatrywała
się w komedii "oszczerstwa rzuconego na Rosję"), zbolały i zgorzkniały
pisarz wyjechał do Paryża i tu znalazł opiekę u Z. Wołkońskiej, kato-
liczki rosyjskiej. Duże wrażenie wywarli na nim Polacy z jej otoczenia,
m.in. ks. P. Semeneńko, syn prawosławnego Ukraińca. Bluth cytował
korespondencję między Semeneńką i ks. Kajsiewiczem, w której mowa
jest o Gogolu. Mianowicie zmartwychwstańcy polscy usiłowali nawrócić
go na katolicyzm, lecz próba ta nie powiodła się. Gogol, owszem, pod
ich wpływem zapałał chęcią apostołowania, ale w duchu prawosławia,
co właśnie wyraziło się w jego Wybranych fragmentach z koresponden-
dencji z przyjaciólmi. Artykuł swój Blath zakończył informacją o obłę-
dzie mistycznym Gogola i okolicznościach jego śmierci. Załączył też
wiersz ks. H. Kajsiewicza zatytułowany Do M. Gogolas.
Cztery lata później Bluth napisał studium pt. Tragikomedia snobi-
zmu w życiu i twórczości Mikolaja Gogola (1929), w którym starał
się wyjaśnić przyczynę tego, iż ten "najsmutniejszy z humorystów świa-
ta" uznał pod koniec życia swą twórczość, opartą na "świetlanym hu-
morze", za szatańską. Tu również opisał jego kontakty z rosyjskimi
o A. B r u c k n e r, Historia literatury rosyjskiej, Lwów 1922, t. 2, s. 32;
Tenże Zarys dziejów literatur i języków literackich slowiańskich, Lwów 1929,
s. 59-61; Tenże, Literatura rosyjska, w: Wielka literatura powszechna, t. 4,
Warszawa 1933, s. 433#34.
# Por. J. W i t t 1 i n, Orfeusz w piekle XX w. , Paryż 1963, s. 54#555.
s R. M. B 1 u t h, Kartka z dziejów katolicyzmu w Rosji, "Bluszcz",1925, nr 49,
s.1445; nr 50, s.1475.
RECEPCJA GOGOLA, TURGIENIEWA I DOSTOJEWSKIEGO 2ó1
konwertytami katolickimi, księżną Wołkońską i hrabią Wielhorskim,
a także z patriotami polsko-ukraińskimi - B. Zaleskim i ks. Semeneńką.
Pisał następnie o istocie humoru Gogola, który miał na celu "przezwy-
ciężenie smutku. Przezwyciężenie, a nie unicestwienie". Smutek bo-
wiem "jest rzeczą konieczną, oczyszcza nas, pozwala na prawdziwe ze-
tknięcie się z rzeczywistością". Blath aprobował tę chrześcijańską kon-
cepcję humoru Gogola. Lecz późniejszy okres nawrócenia religijnego
pogłębił jego świadomość braków zarówno intelektualnych, jak i moral-
nych. "Gogol zaczyna się wstydzić własnej ##chlestakowszczyzny,#, róż-
nych zakłamań". I oto "autor arcydzieł humorystycznych zaczyna się
wstydzić humoru". Wpada w mistycyzm.
Bluth, zgodnie ze swymi katolickimi poglądami, nie negował mistyki
w ogóle. Jednakże, jego zdaniem, mistycyzm Gogolowski nie był
ugruntowany na zdrowym światopoglądzie, był tylko "mistycznym
wizjonerstwem", "typowym objawem duchowego dyletantyzmu".
Gogolowi - pisat - nie szkodziłaby bynajmniej mistyka zdrowa. Dante lub Calderon
pod jej wpływem tworzyli arcydzieła. Szkodziła już teraz w obydwu dziedzinach,
tj. w życiu i w twórczości, mistyka chora, kwietystyczna9.
Jednak podobne akcenty krytyczne padały tylko przy całościowej
ocenie osobowości Gogola. Natomiast jego utwory, które były znane
szerokiej publiczności międzywojennej (Martwe dusze, Rewizor, Oże-
nek, opowieści petersburskie), oceniano zwykle bardzo pozytywnie.
Taką też opinię o twórczości Gogola wyraził o. M. Pirożyński (redem-
ptorysta) w swym znanym poradniku bibliotecznym Co czytać? (1932).
Podkreślił, że w utworach napiętnował Gogol wady społeczeństwa ro-
syjskiego. Wprawdzie ujemnie ocenił Tarasa Bulbę za ujawnienie w tej
powieści niechęci autora do Polaków, to jednak o pozostałej twórczości
wyraził się z uznaniem za głoszoną w niej moralność chrześcijańską.
Pisał m. in. :
Na bohaterów swych nowel i powieści Gogol wybiera ludzi zwyktych, często ogra-
niczonych, zahukanych życiem, niekiedy nawet podłych. Jednak mimo tej dusznej
atmosfery dzieła Gogola odznaczają się wysokim poziomem etycznym - ośmieszając
wady i smagając je ostrą ironią, autor chce umoralnić czytelnika.
9 R. B 1 u t h, Tragikomedia snobizmu w życiu i twórczości M. Gogola,
"Przegląd Wspótczesny",1929, nr 89, s. 410-430.282 FRANCISZEK SIELICKI
Również to, że ostatnie lata swego życia Gogol poświęcił gorliwym
praktykom religijnym i dociekaniom mistycznym, znalazło uznanie
o. Pirożyńskiegolo.
Aspekty religijne, acz w mniejsżym stopniu, towarzyszyły także
polskiej recepcji I. Turgieniewa. Wprawdzie A. Bruckner scharaktery-
zował go jako obojętnego wobec zagadnień metafizycznych i religij-
nychll, jednak była to opinia niesłuszna, wiadomo bowiem, że zagad-
nienia te nękały autora Szlacheckiego gniazda w całej jego twórczości,
od pierwszych wierszy poczynając a na Wierszach prozą kończąc.
Pokazał to W. Lednicki. Już w opowiadaniach Mumu i Zajazd
dostrzegł, że pisał je "cźłowiek szukający religu", gdyż
[...] religia i nieodłączny jej temat - irracjonalne usprawiedliwienie cierpienia, staje
się w tych opowiadaniach dla ludzi znękanych beznadziejną niedolą [...) jedyną
deską ratunku w bezmiarze ich nieszczęścia.
Ta religijna filozofia cierpienia jeszcze wyraźniej występuje w powieści
Turgieniewa Szlacheckie gniazdo, ukazującej "konflikt pomiędzy rela-
tywnym prawem człowieka do osobistego szczęścia a prawem absolut-
nym, prawem Boskim, normującym życie ludzkie w planie, w którym
szczęście jednostki o tyle jest możliwe, o ile pozostaje ono w zgodzie
z tym właśnie absolutnym, powszechnym, Boskim prawem". I dlatego
bohaterka tej powieści, Liza, odmawia ręki ukochanemu, żonatemu
z inną kobietą, nie godząc się na jego rozwód z tamtą (mimo że to ona
właśnie porzuciła męża), mówiąc: "Jakże można rozłączyć to, co
Bóg połączył!" W ten sposób, jak pisze Lednicki, "prawo Boskie,
kościelne zatriumfowało nad ludzkim prawem do szczęścia". Poza tym
Lednicki zwrócił uwagę na Łukierię, bohaterkę opowiadania Żywa
relikwia, obdarzoną cierpliwością religijną jeszcze bardziej patetyczną.
Szczególnie na przykładzie Łukierii Lednicki zaprzeczał niesłusznym
sądom o braku u Turgieniewa wszelkiej religijnościl2.
lu O. M. P i r o ż y ń s k i, Co czytać?, cz. 2: Beletrystyka, Kraków 1932,
s. 99-100. Szerzej o recepcji Gogola zob. : F. S i e 1 i c k i, Z dziejów slawy Gogola
w Polsce, "Slavi# Orientalis",1970, nr 1, s. 3-35.
11 B r u c k n e r, Historia literatury rosyjskiej, t. 2, s.130-131.
RECEPCJA GOGOLA, TURGIENIEWA I DOSTOJEWSKIEGO 283
Filozofia religijna Szlacheckiego gniazda głęboko wzruszyła M. Li-
manowskiego, profesora geologii Uniwersytetu Wileńskiego i jedno-
cześnie działacza teatralnego, który w 1930 r. oglądał adaptację sce-
niczną tej powieści, pokazaną gościnnie przez emigracyjny teatr rosyjski
z Rygi. Pisał w recenzji tego przedstawienia:
Liza Turgieniewa jest materiałem na świętą (...). W tych przedstawieniach [dru-
giego wieczoru grano Wiśniowy sad Czechowa] rozwarł się we mnie wzrok pełny
na prawosławie, o którym nie zdawałem sobie w pełni sprawy, że ma te swoje imma-
nentne głębie, tak samo jak katolicyzm. Jakaż to omyłka straszliwa widzieć prawo-
sławie tylko w liturgii, w sakralnych obrzędach, które bogactwem form upajają,
a nie widzieć go w świętych (...), choćby w takim kniaziu twerskim, owym Michale,
z którego wzroku nie chciat oderwać nasz Słowacki i którego wciągnął w orbitę
swojej kosmicznej konstrukcji Króla-Ducha. Oba wieczory zmuszają dużo myśleć
o Rosji. Już i tak o niej myślimy, niemal ciągle, tu w Wilniel3.
M. Zdziechowskiego z kolei głęboko ujęły motywy eschatologiczne
u Turgieniewa. Pisał o nich:
Zdawałoby się, że eschatologia pociągnąć może tylko ludzi religijnie myślących
albo co najmniej przejętych zagadnieniami religii, Turgieniew zaś stał poza wszelką
religią, byt agnostykiem; wśród pisarzy rosyjskich był najmniej rosyjski, a najbar-
dziej zachodnioeuropejski, był wrogiem wszelkiego słowianofilstwa i nacjonalistycz-
nego mesjanizmu, większą część życia spędził za granicą (...J. A jaka jednak zmora
ciążyta nad nim, jakie nie francuskie, nie europejskie, lecz głęboko rosyjskie uczu-
cie końca, jaka mistyczna, niezgodna z jego pozytywizmem trwoga wieje z jego
Wierszy prozą! Przypomnijmy rozmowę, którą prowadzą ze sobą dwa dziewicze
wierzchołki Alp, albo ową chatę, gdzieś wśród stepów Rosji (..,)14.
Dla ilustracji autor streścił dwa takie wiersze (Rozmowa i Koniec świa-
ta. Sen)15. Jak widzimy, Zdziechowski, podobnie jak Brackner, nie-
słusznie uważał Turgieniewa za stojącego "poza wszelką religią".
12 W. L e d n i c k i, Mój Puszkinowski Table Talk, w: Puszkin 18371937, t.1,
Kraków 1939, s. 375, 379-380 384.
13` M. L i m a n o w s k i, Występy teatru rosyjskiego z Rygi, "Słowo", 1930,
nr 109, s. 2.
14 M. Z d z i e c h o w s k i, Od Petersburga do Leningrada, Wilno 1934, s. 90.
15 Zob. I. T u r g i e n i e w, Stichotworienija w prozie, Moskwa 1967, s. 28-30,
41-43. Zob. też: F. S i e 1 i c k i, Z dziejów slawy Turgieniewa w Polsce, "Slavia
Orientalis",1961, nr 3, s. 321-344.
284 FRANCISZEK SIELICKI
Zagadnienia religijne szczególnie mocno narzucały się przy odbiorze
twórczości F. Dostojewskiego, bardzo mocno przesyconej religijnością.
Ta cecha na ogół podobała się niektórym czytelnikom polskim, łagodzi-
ła w ich oczach mniej sympatyczne cechy tego pisarza, jak np. nacjona-
lizm i reakcyjność. Już A. Pług (A. Pietkiewicz) w nekrologu Dostojew-
skiego (1881) pisał:
Co do nas, dalecyśmy od tego, abyśmy z niego mieli szydzić lub brać mu za złe
jego wiarę w mesjanizm swego narodu i tę miłość gorącą ludu; nie mamy bowiem
prawa potępiać tego w drugich, co w nas samych dobrym nam się wydaje, a przyzna-
jemy się otwarcie, że wolimy tych, co swych ziomków nazywają "nosicielami" Boga,
niżeli tych, co o nich twierdzą, że są na obraz i podobieństwo bydląt stworzeni.
Nie oskarżamy go także o mistycyzmlb.
Taką też opinię zachowywał o Dostojewskim B. Prus, entuzjasta
jego powieści Zbrodnia i kara. Pisał o niej, że "od czasu kiedy ludz=
kość jest ludzkością, nikt jeszcze w taki sposób nie zilustrował piątego
przykazania: ##Nie zabijaj!##, jak zrobił to Dostojewski"1'. S. Brzozow-
ski napisał poemat pt. Teodor Dostojewski. Z mroków duszy rosyjskiej
(1906). Jak wskazuje podtytuł, jego stosunek do autora Zbrodni i kary
był krytyczny, ale starał się on usprawiedliwiać postawę pisarza,
był bowiem pod dużym jego wpływem i sam dostatecznie nasiąkł "prze-
klętymi problemami" Dostojewskiego. Poemat swój zbudował w formie
monologu Dostojewskiego, często przekształcającego się w apostrofę
do "bizantyńskiego" Chrystusa. Są tu strawestowane przesłanki jego
ideologii i wyrażone jest jego pragnienie znalezienia w Chrystusie pocie-
chy oraz wybawienia od ponurej rzeczywistości rosyjskiej. Prócz wyra-
żeń własnych Dostojewskiego, zapożyczonych z jego twórczości i pu-
blicystyki, znalazły się tu, rzecz jasna, także myśli autora, obce najzu-
pełniej pisarzowi rosyjskiemu, np. słowa: "Ciebie [Chrystusa] widzia-
łem, Tyś Suworowa żołnierzom błogosławił w dzień sądu, dzień Pragi";
czy też: "Ludy słoneczne, ludy zachodnie, i wy poznacie tę ciemną mąd-
rość, której naucza ślepe cierpienie"1g
16 A. Pt ug, T. Dostojewski, "Kłosy",1881, nr 843, s.119,122.
1# B. Prus, Kronika "Kurier Codzienny", 1889; przedr. w jego: Kroniki,
t.12. Warszawa 1962, s. 98.
1# S. B r z o z o w s k i, Teodor Dostojewski, Kraków 1906, s.107,109.
RECEPCJA GOGOLA, TURGIENIEWA I DOSTOJEWSKIEGO 285
Poemat kończył rozdział zatytułowany: Towiariski u stóp krzyża
wjakiejśprzedzgonnej godzinie. W ten sposób rosyjskiemu mesjanizmo-
wi propagowanemu przez Dostojewskiego Brzozowski przeciwstawił
mesjanizm polski. W Legendzie Młodej Polski (1909) autor pisał:
"W książeczce o Dostojewskim usiłuję przeciwstawić w Dostojewskim
i Towiańskim dwa dążenia do wytworzenia wiary narodowej"19. Otóż
monolog polskiego mesjanisty w poemacie Brzozowskiego nacechowany
jest pogodą i tchnie płomiennym polskim patriotyzmem.
Silnie też oddziałał Dostojewski na T. Micińskiego, co widać za-
równo w jego powieści Xi#dz Faust (w koncepcji "człowiekoboga"ů
1913), jak też w znanym dramacie Kniaź Patiomkin (1906), w którym
wedle słów J. Krzyżanowskiego, "bunt marynarzy na potężnym pancer-
niku [. . .] ukazał się Micińskiemu jako nie uświadomiona walka lucyfe-
ryzmu i chrystusowości w jej postaci rosyjskiej, wielokrotnie charakte-
ryzowanej przez Dostojewskiego"2o.
Ciekawy przykład trawestacji motywów Dostojewskiego stanowił
poemat dramatyczny J. Relidzyńskiego, zatytułowany Wielki Inkwizy-
tor (1907). Jak wskazuje podtytuł, była to przeróbka "z odnośnego
ustępu w powieści Dostojewskiego Bracia Karamazowowie". Relidzyń-
ski wprowadził do poematu pewne dodatki, podyktowane nastrojami
wywołanymi rewolucją 1905 r.21 Legenda o Wielkim Inkwizytorze
Dostojewskiego, o czym przekonamy się dalej, wywoływała wśród wielu
Polaków pretensje w związku z wyrażonym tam antykatolicyzmem, leez
na o"ół wybaczano to pisarzowi ze względu na wielkie wartości jego
dzieł. Taką właśnie postawę zajmował A. Lange, który pisał (1909):
(Dostojewski był] bardzo surowym, czasem aż zacofanym "narodnikiem" bizantyjs-
kim, wrogiem Europy Zachodniej, katolicyzmu, Polaków itd. Jest on poniekąd
ojcem czarnej sotni. W Biesach występuje jako tzw. kwaśny patriota. Lecz są to
drobne wady, które po stokroć wynagradza olbrzymia potęga twórcza, niezrównana
siła odczucia najtajniejszych drgnień duszy łudzkiej, bezdenna sila analizy22.
19 S# B r z o z o w s k i, Dzieta wszystkie, t. 8, Warszawa 1937, s. 386.
2o J. K r z y ż a n o w s k i, Neoromantyzm polski, Wrocław 1963, s. 43.
21 J. R e 1 i d z y ń s k i, Wielki Inkwizytor, Lwów 1907, s. 32. Zob. też: T. P o-
ź n i a k, O pierwszych polskich przektadach Dostojewskiego, "Slavia Orientalis",
1958, nr 2, s.135.
zz A. L a n g e, Krótki zarys literatury powszechnej, cz. 4, Warszawa 1909,
s. 97-98.
286 FRANCISZEK SIELICKI
Przeklęte problemy" poruszane przez Dostojewskiego stanowiły
"
przedmiot częstych dyskusji literackich, toczonych w domu J. Kaspro-
wicza, co nie zostało bez wpływu na twórczość autora Krzaka dzikiej
róży. Mówił o tym później poeta rosyjski K. Balmont w odczycie
o Kasprowiczu, z którym objechał w 1927 r. wszystkie ważniejsze miasta
polskie :
Ignacy Lojola dal duszom takie hasło: "Bóg i ja, nas tylko dwoje na świecie".
To hasło jest nićmi krosiennymi w życiu Dostojewskiego, który za buntem Zbrodni
i kary, za piekłem Biesów i Idioty znalazł boski spokój Aloszy Karamazowa,
ulatująeego myślą od ziemi ku gwiazdom. To rozpromienione hasło jest nićmi
krosiennymi w życiu Kasprowicza, który za szlochaniem Mojej pieśni wieczornej,
za rozpaczą Amo,e Desperato, za drganiem orkannym strun w Krzaku dzikiej róży,
znalazt radość ciszy na ścieżkach swej udeptanej ziemi23.
Z krytyków polskich zbieżność między Kasprowiczem i Dosto-
jewskim w poglądach na rolę cierpienia zauważał A. Bruckner. Dosto-
jewskiego "mroki przepastne, rozjaśnione religijnością mistyczną",
które wedle słów J. Kleinera, tak odpowiadały polskim neoromanty-
kom, odpowiadały również autorowi Hymnów, pełnych "prometejskich
zwad z Bogiem"24.
W r. 1925 wyszedł przekład Legendy o Wielkim Inkwizytorze,
dokonany przez P. Smolika (W. Wrockiego). W przedmowie tłumacz
jako naczelną cechę twórczości Dostojewskiego wyróżnił "oryginalnie
pojęty i konsekwentny indywidualizm etyczny", zaznaczając iż w Le-
gendzie o Wielkim Inkwizytorze właśnie Chrystus występuje jako
"najbardziej typowy i skończony, historyczny wyraziciel etycznego
indywidualizmu" (s. 6). Autor omówił istotę sporu Chrystusa i Wiel-
kiego Inkwizytora w sprawie roli mas i silnych jednostek, czujących
się powołanymi do przewodzenia im. Ciekawe, że Smolik ani słówkiem
nie wspomniał o podtekście politycznym tego sporu - o zjadliwej
krytyce katolicyzmu przez Dostojewskiego. O tym, że część Polaków
z tego właśnie powodu nie lubiła Legendy o Wielkim Inkwizytorze,
świadczy fakt pominięcia jej w składzie powieśei Bracia Karamazo-
wowie, wydanej w 1927 r. w "Bibliotece Dzieł Wyborowych". Okrojono
z3 Zob. H. Worcell, Wpisani w Giewont, Wrocław 1974, s. 169; K. Bal-
m o n t Jan Kasprowicz, poeta du,rzy polskiej, Częstochowa 1928, s. 45.
z4 A. B r u c k n e r, Dzieje literatury pięknej w Polsce, cz. 2, Kraków 1936
s. 217, 238; J. K 1 e i n e r, Zarys dziejów literatury polskiej, Wrocław 1968, s. 461.
RECEPCJA GOGOLA, TURGIENIEWA I DOSTOJEWSKIEGO 287
w niej także rozdziały opisujące mnicha Zosimę. Operację tę L. Bel-
mont usprawiedliwiał we wstępie następująco:
Gwoli popularyzacji dzieła Dostojewskiego na naszym gruncie wydawcom zdato
się słusznym skrócić nieco rzecz w przekładzie, przez poświęcenie, bez krzywdy dla
beletrysty-autora, dociekań mistyka prawosławnych świętości, zbyt gadatliwych
i nazbyt już obcych pojęciu czytelnika polskiego dygresji religijno-filozoficznych,
a nadto dłużyzny mnogich powtórzeń oryginatu (s. 9).
Inna rzecz, iż krytyka nie zaaprobowała podobnej metody "adap-
tacji" dzieła. Niedługo zresztą Bracia Karamazowowie ukazali się
w pełnej szacie w wydawnictwie "Rój". Tamże wyszła głośna powieść
Dostojewskiego Biesy. Recenzenci podkreślali, że w niej autor porusza
"szereg zagadnień społecznych, filozoficznych i religijnych, wprowa-
dzając po raz pierwszy do literatury rosyjskiej ##przeklęte## męki religijne
i rozterki duchowe"25. Aspekt religijny spotykamy także w recenzjach
adaptacji scenicznych wystawianych wówczas dzieł Dostojewskiego.
Nie wszystkim podobał się pokazywany przez pisarza rosyjskiego typ
religijności niektórych swoich współziomków. T. Boy-Żeleński pisał np.
w recenzji Idioty (1924): "Dziś bardziej niż kiedykolwiek oporni jesteś-
my wobec tego specyficznego mistycyzmu rosyjskiego, który całuje
krzyż, kłania się do kolan swojej ofierze, a potem morduje z sercem
wezbranym od współczucia"26 (mowa tu o Rogożynie).
Elementy religijne silnie występowały także w głośnej inscenizacji
Zbrodni i kary w Teatrze Polskim w Warszawie, w reżyserii L. Schillera
(1934). Krótko przed premierą Schiller wypowiedział się w "Gazecie
Polskiej" o autorze Zbrodni i kary podkreślając, że on "objawił światu
nową moralność, opartą na motywach głęboko religijnych, a jednak
rozsadzających granice utartych pojęć i poglądów". Widzów szczególnie
ujmowała ewangeliczna moralność Soni, narzeczonej Raskolnikowa,
dzięki której zbrodniarz ten nawraca się##.
Poza tym refleksje natury religijnej wypowiadali historycy lite-
raiury i krytycy w swych pracach o literaturze rosyjskiej i Dostojew-
z5 Książka w bibliotecr. Katalog informacyjny, pod red. W. Dąbrowskiej,
Warszawa 1934 (indeks).
26 "Kurier Poranny", 1925, nr 206; przedr. w: T. B o y - Ż e 1 e ń s k i, Pisma,
t. 21, Warszawa 1960, s. 606.
z# "Gazeta Polska",1934, nr 86, s. 8; W. F i s z e r, "Zbrodnia i kara", "Tygod-
nik Ilustrowany",1934, nr 17, s. 341.
FRANCISZEK SIELICKI
skim. A. Bruckner akcentował bogoburcze motywy zawarte w jego
twórczości, pisząc np. o powieści Bracia Karmazowowie, że "za nat-
chnionym, proroczym Zosimą ukrywa się sam Dostojewski, ale i Iwa-
nowi udziela własnych myśli", najbardziej w słynnej Legendzie o Wiel-
kim Inkwizytorze. Zdaniem Brucknera nawet fabuła z zabójstwem
i wykrywaniem zbrodni "ustępuje wobec mąk duchowych Iwana i nic
nie wzruszy siły jego argumentów ateuszowych, opartych na rozumie,
gdy strona przeciwna tylko na wierze się buduje, do ekstazy mistycznej
się ucieka, ziemię całuje, zarzutem prostej niewiary Iwana nie obali"2s.
Ideologia Dostojewskiego, wedle Brucknera, to "dziwna mieszanina,
pełna sprzeczności [...); ateusz najskrajniejszy łączył się z najżarliwszym
ascetą-mnichem; kochał i nienawidził ludzi" (s. 297). Przyczynę tych
gwałtownych sprzeczności autor widział w ciężkich kolejach życia
Dostojewskiego, a zwłaszcza w owym wstrząsającym przeżyciu, jakim
była niedoszła kaźń:
Te dwadzieścia minut - czytamy - kiedy Dostojewski rozstrzelania ocze-
kiwał, jakby zwichnęły osadę jego skrzydeł, swobody duchowej nigdy już nie
odzyskał, tulił się trwożliwie, wbrew światoburczym instynktom, pod opiekę-jarzmo
prawostawnego dogmatu i coraz silniej przepowiadat jako jedyne zbawienie:
ukórz się, hardy człowiecze - i apoteozował naród własny, jako naród smirienija,
chociaż tajnie gryzł wędzidła, poczuwał się do nihilizmu, choć go zajadle zwalczał,
najsilniejszymi argumentami ateuszowymi wszelką wiarę rozwalał. Nie tracił
tylko wiary w człowieka (s. 303).
Dodajmy, że nieprawomyślność religijną Dostojewskiego podkreś-
lała także ówczesna krytyka radziecka, m.in. S. Gorbaczow w artykule
Społeczne źródła poglqdów Dostojewskiego (drukowanych w czaso-
piśmie "Bor'ba Kłassow", 1926), którego streszczenie zamieścił "Ruch
Literacki" (1926). Gorbaczow twierdził, że z utworów Dostojewskiego
"bije energiczny protest przeciw stanowo-pańszczyźnianemu ustrojowi
społecznemu i ostra krytyka moralnych, religijnych oraz prawnych
podstaw starego, zgniłego społeczeństwa"z9. Zdaniem S. Baczyńskiego,
w teorii etycznej Dostojewskiego mieszały się pierwiastki etyki chrześ-
cijańskiej z krańcowym indywidualizmem anarchistycznym. Baczyński
porównywał nawet Dostojewskiego z Nietzschem, znajdował jednak za-
sadniczą między nimi różnicę, u Dostojewskiego bowiem "indywidua-
2s B r u c k n e r, Historia literatury rosyjskiej, t. 2, s. 297, 302.
z9 "Ruch Literacki",1926, nr 7, s. 215.
RECEPCJA GOGOLA, TURGIENIEWA I DOSTOJEWSKIEGO 2ó9
lizm zbrodniczy załamuje się wobec etyki chrześcijańskiej i wzoru do-
skonałej miłości Chrystusa, u Nietzschego natomiast etyka ta uległa
całkowicie przez#yciężeniu. To, czym Nietzsche pogardza, to u Dosto-
jewskiego zwycięża dzięki komplikacjom religijno-moralnym"3o.
T. Zieliński natomiast (który nb. niezbyt lubił tego pisarza) czynił
właściwie znak równości między Dostojewskim i Nietzschem, pisząc,
że wprawdzie nikt dotąd nie nazywał Dostojewskiego ateuszem i immo-
ralistą - określenia te przypisano tylko Nietzschemu - jednakże w rze-
czywistości obaj byli i jednym, i drugim w jednakowym stopniu, tyle że
Nietzsche, piszący traktaty filozoficzne, musiał w nich wypowiadać
własne sądy na swój rachunek, podczas gdy Dostojewski swe doświad-
czenia i poglądy przypisywał bohaterom i stąd nie brał bezpośredniej
odpowiedzialności za wygłaszane przez nich zdania3l. Trudno nam się
oczywiście zgodzić z Zielińskim, aby Dostojewski był ateuszem i immo-
ralistą "w jednakowym stopniu" z Nietzschem. Dodajmy, że W. Led-
nicki pisał o antyteizmie Dostojewskiego w porównaniu z A. de Vigny.
Widział dużą zbieżność myśli wypowiadanych w Pro i Contra (Bracia
Karamazowowie) z tezami Vigny'ego, co ilustrował znaną rozmową
na temat Boga między Iwanem i Aloszą Karamazowami3z.
Niechętny stosunek do Dostojewskiego z powodu jego dwoistego
"filozofowania o Bogu" wypowiedziano w encyklopedii Ultima Thule.
Wmawiano tu, że Dostojewski był "wielkim poetą zbrodni, upodlenia
i zdegenerowania" oraz "orędownikiem zbrodniarzy", że "swe sympatie
do zbrodni a ciemną, ponurą nienawiść do idei zachodnich Dostojewski
stara się rozświetlić mętnym idealizmem i nieustannym filozofowaniem
o Bogu (. . .). Poeta mroku i występku, stał się najprawdziwszym poetą
duszy rosyjskiej, nieświadomym wizjonerem losów swego narodu". Opi-
nię tę cytował aprobująco o. M. Pirożyński, wysuwając od siebie m.in.
ten zarzut pod adresem powieści Zbrodnia i kara, że w niej "jest zbrod-
nia, ale żalu nie ma"33,
30 S. B a c z y ń s k i, Powieść k,yminalna, Kraków 1932, s. 36; przedr. w: t e n-
że, Pisma krytyczne, Warszawa 1963, s. 254.
31 T. Z i e 1 i ń s k i, Mania twórcza, "Pamiętnik Warszawski", 1931, nr 7-9,
5. 57.
3z W. L e d n i c k i, Alfred de Vigny. Z historu pesymizmu religijnego, War-
szawa 1923, s. 289.
33 Encyklopedia powszechna "Ultima Thule", t. 3, Warszawa 1929, s. 116;
Pirożyński, dz. cyt., s. 77.
290 FRANCISZEK SIELlCKI
Krytycznie był ustosunkowany do Dostojewskiego także M. Zdzie-
chowski. W kwietniu 1925 r. wygłosił on w Sorbonie trzy wykłady na
temat rosyjskiej myśli religijnej. Wykład drugi był poświęcony kon-
frontacji filozofii Dostojewskiego i polskiego światopoglądu religij-
nego. Jak informował w "Czasie" sprawozdawca z tych wykładów,
W. Lednicki, Zdziechowski tłumaczył Francuzom bunt religijny
Dostojewskiego przez porównanie go z podobnym buntem Mickiewicza.
"Lapidarnym - czytamy - określeniem scharakteryzował Zdziechowski
Dostojewskiego: zaproponował rozciągnąć Mickiewiczowską Improwi-
zację, która była jedną chwilą tylko, na całe życie - wyrósł z tego
Dostojewski"34. Ze sprawozdania wynika, że Zdziechowski analizował
w wykładzie zwłaszcza Braci Karamazowów (rozdziały Bunt i Wielki
Inkwizytor).
Swój niechętny stosunek do Dostojewskiego Zdziechowski wyrażał
także później. Pisał, że on "pięknie rozprawiał o ##wszechczłowieczeń-
stwie#, Rosjanina [...], ale rozumiał to tak, że, aby być ##wszechczłowie-
kiem", trzeba wprzód przedzierzgnąć się w prawosławqego Rosjanina".
Wytykał Dostojewskiemu, że był zaciekłym wrogiem katolicyzmu, cy-
tując jego charakterystykę "Wielkiego Inkwizytora"35. Podobny sto-
sunek do tego pisarza zachowywał B. Jasinowski, autor książki Wschod-
nie chrześcijaństwo a Rosja (1933). Jasinowski, na przekór Dostojew-
skiemu, który głosił tezę, że przesłanką ruchu rewolucyjnego na Zacho-
dzie była religia katolicka, wysunął równie paradoksalną teorię, że
rewolucję rosyjską przygotowało prawosławie, oparte na wschodnin-
chrześcijańskim gnostycyzmie. Powieści Dostojewskiego są, zdaniem
autora, ilustracją gnostycyzmu rosyjskiego. Jako rysy gnostyckie w od-
czuwaniu i pojmowaniu rzeczywistości przez Dostojewskiego autor
wymienił głoszony przezeń dualizm dobra i zła, znaczenie dobra dla
oczyszczenia wewnętrznego człowieka, ciągłe rozdwojenie wewnętrzne
jego bohaterów i orygenistyczne akcenty w koncepcji powszechnego
zbawienia36.
Trudno nie zgodzić się z Jasinowskim, że na głoszoną przez Dosto-
jewskiego filozofię istotnie duży wpływ miało prawosławie i że częścio-
34 W. L. L [ e d n i c k i], Rosyjska myśl religijna. (Na marginesie wyktadów
prof. M. Zdziechowskiego w Paryżu), "Czas",1925, nr 115.
35 M. Z d z i e c h o w s k i, Europa, Rosja, Azja, Wilno 1923, s. 75; t e n ż e,
O okrucieństwie, Kraków 1928, s. 20.
36 B. J a s i n o w s k i, Wschodnie chrześcijaństwo a Rosja, Wilno 1933, s. 6.
RECEPCJA GOGOLA, TURGIENIEWA I DOSTOJEWSKIEGO 291
wo owe przeciwieństwa wewnętrzne zarówno u jego bohaterów, jak
i u samego pisarza można tłumac2yć, m.in. , oddziaływaniem wschodnio-
chrześcijańskiego gnostycyzmu. Ale nie można przecież tego oddziały-
wania przeceniać i absolutyzować, jak to uczynił Jasinowski dla popar-
cia swej arcyuproszczonej tezy, że naród rosyjski był przeżarty wschod-
niochrześcijańskim gnostycyzmem i że to właśnie doprowadziło Rosję
do rewolucji; autor eałkowicie pomijał tu przesłanki polityczno-społecz-
no-ekonomiczne, które stały się przyczyną dokonanego w Rosji prze-
wrotu.
Dużo uwagi prawosławiu Dostojewskiego poświęcił wspomniany
wyżej krytyk katolicki, R. M. Bluth, w studium komparatystyeznym
o J. Conradzie i Dostojewskim (1931). W naszkicowanym tu życiorysie
pisarza rosyjskiego podkreślił, iż wrócił on z katorgi "zupełnie prze-
obrażony; młodzieniec liberalny i marzycielski stał się nieugiętym
konserwatystą; ongiś ateista - był teraz ortodoksem i mistykiem [...].
Powracał do świata zbuntowany przeciw potędze zła i z naiwną wiarą,
że wszystko, co istnieje, promieniuje w swej największej głębi cudow-
nym Bożym światłem"##. To nowe credo młodego Dostojewskiego
znalazło najsilniejszy wyraz w Zbrodni i karze, "jego najszczerszym,
a zarazem najbardziej osobistym dziele". A oto charakterystyka owego
credo w ujęciu Blutha:
Dostojewski, intuicjonista z gruntu wschodni, człowiek religijny, mistyk,
uważa dziedzinę podświadomości za jedyną ważną część życia duszy. To wtaśnie tu-
taj, w mrokach, toczy się decydująca rozprawa pomiędzy dobrem a złem; to tutaj,
w sercu ludzkim, Bóg walczy z szatanem dla dobra człowieka. Rozum ludzki
nie wystarcza, aby odróżnić dobro od zła. Spośród wszystkich władz duszy właśnie
rozum jest najbardziej skażony przez grzech pierworodny. Właśnie on nie pozwala
cztowiekowi wyjść poza własne granice, podążyć z miłością na spotkanie innych
ludzi i podporządkować własne życie wielkiej ludzkiej sprawie. Indywidualizm
i racjonalizm [...), oto dwa grzechy w pełnym tego słowa znaczeniu. Kiedy za-
korzenią się w duszy zbrodniarza [...), wówczas staje się możliwa potworna zbrodnia
Raskolnikowa (s. 58#0).
Bluth uważał, że cudowne nawrócenia Raskolnikowa i jego pu-
bliczne przyznanie się do zbrodni nie mają w powieści uzasadnienia:
3# R. B 1 u t h, J. Conrad a Dostojewski. Problem zbrodni i kary, w: Conrad
w oczach krytyki św,iatowej, oprac. Z. Najder, Warszawa 1974, s. 58.
292 FRANCISZEK SIELICKI
Czujemy się oszukani. [...] Cud nawrócenia to nieautomatyczne, nieprzewidzia-
ne zwarcie mechanizmu, wywołane jakimś zewnętrznym wydarzeniem, ani
gwałtowne i nagłe wtargnięcie z zewnątrz; jego wielkość i piękno polegają właśnie
na tym powolnym i nieprzewidzialnym przygotowaniu, często nawet nie podejrze-
wanym, drążącym w duszy pustkę, którą wypełni prawda. Pozbawiając wszelkiego.
racjonalnego elementu nawrócenie Raskolnikowa, Dostojewski pomniejsza jego
wartość.
W tym miejscu wyczuwamy doznania samego Blutha, niedawno
wówczas nawróconego na katolicyzm. Następnie autor stara się wytłu-
maczyć przyczyny, dla których Conrad nie lubił Zbrodni i kary. Za
jedną z nich uważa właśnie to nie umotywowane nawrócenie się Raskol-
nikowa, które musiało oburzyć Conrada-racjonalistę. I dodaje:
Ale jest jeszcze coś więcej. Sama koncepcja postaci Soni, tej kobiety zarazem
świętej i sprostytuowanej, musiała być dla niego w najwyższym stopniu odrażająca.
Trzeba być wprowadzonym w wyobrażenia rosyjskiej mistyki, żeby się zgodzić
na łączenie tych przeciwieństw. Dostojewski zakłada, że w głębiach duszy i w sercu
każdego człowieka dobrej woli, zwłaszcza pochodzącego z tego wybranego ludu,
jakim jest lud rosyjski, t;swi tak bogaty "instynkt świętości", że żadna zmaza ży-
cia nie jest zdolna go skazić (s. 60-62).
Bluth kończył swe studium stwierdzeniem, że dobrze by było, gdyby
Conrad i Dostojewski mogli nawzajem uzupełnić swoje koncepcje filo-
zoficzne, każda z nich bowiem, wzięta osobno, ma braki. Pisał:
U Dostojewskiego potępienie rozumu i apoteoza prostoty serca wymaga
pewnej korekty. Conrad może to uczynić dzięki swej racjonalnej dyscyplinie,
stanowiącej przeciwwagę dla burz serca. A w zamian racjonalizm Conrada zys-
kałby może na mniej wrogim stosunku do głęboko wierzącego Rosjanina. Kodeks
moralny Conrada, nieludzki w swoim posępnym intelektuafizmie, mógtby się
rozjaśnić nadzieją odkupienia [...]. Żaden z nich nie umiał zachować równowagi
pomiędzy rozumem a sercem (s. 62-63).
Bluth, w odróżnieniu od niektórych cytowanych wyżej krytyków,
miał jednak pełną wyrozumiałość dla religii Dostojewskiego. Dał
temu wyraz w recenzji powieści I. Erenburga Miłość Joanny Ney (1932),
w której stwierdził zależność od Dostojewskiego. Krytykując sposób
ukazania przez Erenburga koszmarnych scen z paryskich zaułków, po-
wołał się na podobne czasem obrazy Dostojewskiego, zastrzegając się
jednak, że u tego czytelnik
RECEPCJA GOGOLA, TURGIENIEWA I DOSTOJEWSKIEGO 293
(...) wciągnięty przez autora w ten demoniakalny wir cieni, czuje, że go tam zapro-
wadzono nie po to, by go dręczyć jedynie, ale by mu obnażyć tragiczną prawdę o nę-
dzy ludzkiej uwikłanej w grzech. Dostojewskiego okrucieństwo okupione jest wiel-
ką bohaterską wiarą w istnienie konkretne w tychże obnażonych przez niego
ludziach podziemnych przebłysków anielstwa3s
- czego brak u Erenburga.
Z charakterystyką religijności Dostojewskiego czytelnik między-
wojenny spotykał się także w ogłaszanych w "Przeglądzie Współczes-
nym" artykutach pióra zamieszkujących w Polsce Rosjan. M. Arsie-
niew, profesor Studium Teologii Prawosławnej Uniwersytetu Warszaw-
skiego, pisał o tematach zasadniczych twórczości Dostojewskiego:
o "dwubiegunowości rosyjskiej duszy narodowej i rozgrywającej się
w niej walce dwóch pierwiastków: mroku i światła" oraz o "zagadnieniu
stosunku między światem a Bogiem, zagadnieniu Zła na świecie". Zna-
ny pedagog i filozof, S. Hessen analizował ideę dobra w powieści Bracia
Karamazowowie, zwracając m.in. uwagę na płaszczyznę mistyczną
w tym utworze, gdzie "zmagają się Bóg i szatan, a widownią walki jest
serce człowiecze". W tym samym miesięczniku poseł nadzwyczajny
Jugosławii w Polsce, B. Lazarewić pisat o stanach ekstatycznych boha-
terów Dostojewskiego, o ich wizjach i "świętych chorobach", cytował
wypowiedzi o Bogu i sposobie dojścia do Niego Marmieładowa, Sza-
towa, mnicha Zosimy39.
Filozofia religijna Dostojewskiego mocno pociągała znanego działa-
cza socjalistycznego, K. Czapińskiego, który w odczycie z okazji setnej
rocznicy urodzin tego pisarza (1921) mówił o jego poszukiwaniach
religijnych i stosunku do katolicyzmu. Odpowiednie fragmenty z Braci
Karamazowów, Biesów, Zbrodni i kary i in. utworów czytali I. Solska
i A. Zelwerowicz. Mimo dość drogich biletów, sala była natłoczona.
Prelegent mówił m.in. o związku pomiędzy poszukiwaniem Boga przez
Dostojewskiego i Woltera oraz Renana. Dziesięć lat później, na 50-lecie
śmierci autora Zbrodni i kary (1931), Czapiński opublikowal w "Robot-
niku" dłuższy artykuł, w którym także pisał o zagadnieniach religijnych,
przyznając się, że lansowane przez Dostojewskiego prawosławie i na-
3s R. B 1 u t h, Literatura rosyjska, "Rocznik Literacki",1932, s.157.
39 M. A r s i e n i e w, Sens wewnętrzny twórczości Dostojewskiego, "Przegląd
Współczesny", 1933, nr 135-136, s. 24-32; S. Hessen, Idea dobra w powieści
"Bracia Karamazowie", tamże,1929, nr 82, s.18#197; nr 83, s. 478-491.
294 FRANCISZEK SIELICKI
cjonalistyczne nuty są mu niemiłe, lecz jego, jak określił, "sugestywne
rozważania religijne" wydają mu się niezmiernie interesujące. Stąd
dłużej zatrzymał się nad dysputami religijnymi Iwana i Aloszy Kara-
mazowów i nad Legendą o Wielkim Inkwizytorze. Uważał, że filozofia
religijna Dostojewskiego jest punktem szczytowym jego twórczości.
W podobnym duchu utrzymany był jubileuszowy odczyt Czapińskiego
wygłoszony w Polskim Klubie Artystycznym w Warszawie4#'.
Takie ujęcie twórczości Dostojewskiego, wysuwanie na pierwszy
plan jego filozofii religijnej, spotkało się z krytyczną oceną A. Stawara
w komunistycznym "Miesięczniku Literackim". Stawar odmawiał auto-
rowi Braci Karamazowów tytułu myśliciela, twierdząc, że to tylko sfery
reakcyjne reklamują go jako głębokiego filozofa. "W żadnym razie-
pisał - nie można go jednak nazwać myślicielem i to jeszćze głębokim.
Jego krytyka socjalizmu robotniczego była zbyt prymitywna i gruba,
jego filozofia społeczna płytka - polegała ona na przerzucaniu cytat
z Ewangelu jako wieczystych prawd". Stawar zarzucał też mu, że jako
"fanatyczny rzecznik prawosławia, wiąże interesy międzynarodówki
socjalistycznej ni mniej ni więcej, tylko. . . z interesami katolicyzmu
i papiestwa"4I.
Trzeba zaznaezyć, ie polemika Dostojewskiego z socjalizmem, któ-
remu zarzucał, iż dąży do obalenia wiary religijnej, odpowiadała nie-
którym publicystom katolickim, powołującym się na niego (np. K. L.
Konińskiemu4z). Jednakże ci nie lubili go za krytykę katolicyzmu,
tym bardziej że antykatolicyzm łączył się u niego często z antypolskością.
Próbowano dociekać przyczyn tej awersji. A. Bruckner tłumaczył to
tym, że Dostojewski nie natrafił w kontaktach z Polakami na "istotę
wyższą", a ci, z którymi się spotykał, m.in. na zesłaniu, byli przed-
stawicielami szlachty polskiej i katolicyzmu, których nie znosił. Stąd
też nawet katorga "nie pogodziła demokraty prawosławnego ze szla-
checko-katolicką Polską, której nienawidził". Podobnego zdania był
K. W. Zawodziński, który twierdził, że swoiste i nie zawsze najlepiej
zaprezentowane cechy Europejczyków i katolików przez tych Polaków,
którzy zamieszkiwali w Rosji, wywoływały antypatię u wielu Rosjan,
świadomie lub uczuciowo przeciwstawiającym im swą psychikę antyok-
4# Por. "Robotnik",1921, nr 323, s. 4;1931, nr 129, s. 4.
41 K. Z a w a d z k i [A. S t a w a r], T. Dostojewski, "Miesięcznik Literacki",
1931, nr 18, s. 825, 827.
42 "Głos Narodu",1928, nr 34, s. 2.
RECEPCJA GOGOLA, TURGIENIEWA I DOSTOJEWSKIEGO 29$
cydentalną i wschodniochrześcijańską. Tak też czynił Dostojewski.
M. Kridl z kolei tłumaczył ten fakt mesjanizmem pisarza, z którego
rodziła się jego pogarda do wszystkiego, co nierosyjskie, do całej
Europy Zachodniej43.
Były też próby wyprowadzania awersji Dostojewskiego do Polaków
i katolicyzmu z faktu pochodzenia jego rodu z kresów, gdzie żywe były
tradycje walki prawosławia z naciskiem unii i Kościoła katolickiego.
Tezę tę podtrzymywał także J. Krzyżanowski44. Należy się tu jed-
nak sprostowanie, że Dostojewski nie dosłownie "wyszedł" z kresów,
gdyż urodził się w Moskwie, z matki moskwianki i nie miał żadnych
z nimi kontaktów. Wszakże na jego nienawiść do katolicyzmu mogła
częściowo wpłynąć tradycja religijna jego ojca, rzeczywiście przybysza
z kresów, gorliwego w swym prawosławiu. T. Parnicki wysuwał jeszcze
inne motywy szowinizmu Dostojewskiego. Pisał:
Dostojewski dlatego przede wszystkim nienawidzi Polaków, że są oni dlań
reprezentantami żywiotowo nienawidzonego katolicyzmu [. . .]. W epoce ataku
na rosyjskość i Cerkiew, z jednej strony przypuszczonego przez ateistycznych
nihilistów i anarchistów, a z drugiej - przez "zapadników" - entuzjastów Zachodu
i jego kultury i widzących w prawostawiu narzędzie zacofania Rosji - Dostojewski
z pasją bronit Rosji i jej swoistej rodzimej kultury i Cerkwi, przeciwstawiając je
rozpasaniu nihilistów lub "zgnitej" materialistycznej kulturze Zachodu, której
przedstawicielem najwybitniejszym był wedtug niego Kościół katolicki45.
Należy podkreślić, że Parnicki wysoko cenił twórczość tego pisarza
i bronił go przed pomówieniami o destrukcyjne oddziaływanie jego
utworów. Pisał :
Przy bliższym poznaniu Dostojewski każdemu uważnemu czytelnikowi ukaże
swe prawdziwe oblicze jednego z największych humanitarystów ludzkości, apostoła
dobra, gorliwego aż do fanatyzmu chrześcijańskiego wyznawcy [...). Dostojewski
wierzy w dobro i mitość między ludźmi, jako dźwignię postępu; pesymizm, prze-
43 E r u c k n e r, Historia literatury rosyjskiej, t. 2, s. 293; K. W. Z a w o-
d z i ń s k i, Uwagi w sprawie artykulu p. J. Stempowskiego, "Przegląd Wspótczesny",
1931, nr I10, s. 469; M. Kridl, Gfówne prądy literatury europejskiej, Warszawa
1931, s.120.
# Por. Dostojewski a Polska, "Wiadomości Literackie", 1932, nr 39, s. 5;
J. K r z y ż a n o w s k i, Teodor Dostojewski, "Ruch Stowiański",1931, nr 3#, s. 87.
45 T. P a r n i c k i, Polska i Polacy w literaturze rosyjskiej, "Kurier Literacko-
-Naukowy",1934, nr 43, s. XIII.
296 FRANCISZEK SIELICKI
bijający z kart wszystkich jego dziet, to jedynie rezonans typowo rosyjskiego
wielkiego reafizmu artystycznego, który choć szczerze pragnie dobra i światła,
z surową ścisłością odtwarza zło i ciemność tam, gdzie je widzi4ó.
Spotkać też można było próby częściowego wybraniania Dostojew-
skiego przed zarzutem co do jego bezwzględnej nienawiści do Kościota
łacińskiego. Podejmował je S. Mackiewicz. Twierdził, że wbrew pozo-
rom, pisarz ten wysoko cenił Europę. Opierając się na jego wypowie-
dziach w dzienniku i korespondencji, pisał:
Dostojewski ze łzami pokory i zachwytu patrzyt na kościół św. Piotra w Rzymie,
Dostojewski z pokorą wielbił każde arcydzieło, które zostawiła nam cywilizacja.
Dostojewski - ten słowianofil, prawosławca i carosławca, mówił, że kocha Europę
więcej niż Rosję, dlatego, że jako Rosjanin rozumie wagę duchowej cywilizacji4'.
Jeszcze bardziej przekonywająco pisał w podobnym duchu J. Mon-
dschein, polemizujący z M. Bierdiajewem w sprawie jego oceny Legen-
dy o Wielkim Inkwizytorze:
Bierdiajew twierdzi, że ta - jak ją nazywa - "legenda o wolności ducha ludz-
kiego" przeciwstawia się sile przymusu, uosobionej w Kościele katolickim i że
Dostojewski wyrazit w niej swój zasadniczy przeciwko temu przymusowi protest.
Zgoda, ale Bierdiajew, aczkolwiek krytyk wytrawny i subtelny, rozszerza ideę
Dostojewskiego własnowolnie na wszelki przymus w świecie ducha. Dostojewski,
zdaniem Bierdiajewa w Legendzie o Wielkim Inkwizytorze występuje nie tylko
przeciwko ziemskiej hierarchii Kościoła rzymskiego, jako sprzecznej z duchem
Chrystusowym, ale rówńież przeciwko państwu, przeciwko socjalizmowi... Jest
to twierdzenie dość dowolne i nawet dość ryzykowne, zwtaszcza gdy chodzi
o państwo.
W polemice z Bierdiajewem Mondschein powoływał się tu na list
W. Pucykowicza, przyjaciela Dostojewskiego, który pisał na podstawie
słów pisarza, iż ten zachowywał jednak do katolicyzmu jako takiego
stosunek dwoisty. Warto zacytować ów list, gdyż nie jest on szerzej
znany:
Temat tej Legendy nosił twórca w swej duszy, można by rzec, w ciągu catego
życia [...]. Dostojewski wyjaśnił wprost, że jest ona [Legenda) wymierzona przeciw-
ko katolicyzmowi i papiestwu, a wtaściwie - przeciwko najstraszniejszemu okresowi
"" T. P a r n i c k i, Poszukiwacze Boga, tamże,1936, nr 2, s. VII
4# "Słowo",1935, nr 323, s.1-2.
RECEPCJA GOGOLA, TURGIENIEWA I DOSTOJEWSKIEGO 29%
katolicyzmu, tj. okresowi inkwizycji, który miat tak okropny wpływ na chrześcijań-
stwo i ludzkość [...]. W katolicyzmie inkwizycyjnym czynny był nie Chrystus,
i nawet nie papież, a po prostu zły duch, bies. Przeciwko zaś katolicyzmowi
w ogóle, a specjalnie przeciwko okresowi pierwszych czystych wieków chrześci-
jaństwa on naturalnie nic nie miał, a nawet raz powiedział mi, że jeżeli nowa Italia
czymkolwiek zaslynęła na caty świat, to właśnie swym papiestwem, i potężną,
jednoczącą sitą pierwotnego powszechnego katolicyzmu.
Mondschein uważał, iż ta wypowiedź "kładzie kres wszelkim dowol-
nym, tendencyjnym uogólnieniom" na temat Legendy o Wielkim Inkwi-
zytorze, mając na myśli zarówno Bierdiajewa, jak też Rozanowa
(wymienił tu jego rozprawę Prorok rewolucji rosyjskiej,1902)4s.
Aspekty religijne występowały także w wypowiedziach krytyki na te-
mat wpływu Dostojewskiego na pisarzy polskich. Zauważono np., że
A. Szymański w swyeh nowelach z życia zesłańców na Syberii zdradzał
pewne powinowactwa ze słynnymi Zapiskami z domu umarłych Dosto-
jewskiego. Zbadaniem tych powinowactw zajął się A. Grzymała-Sied-
lecki (1927). Oto jego spostrzeżenia:
Dostojewski gtosi w Martwym Domie postulat sumienia przyktadami zta i znik-
czemnienia. Bohaterowie jego, to na ogół ludzie, w których mało co ludzkiego
dopatrzyć się można. To są jednostki bezpowrotnie upadłe [...]. Nienawidzą
siebie, nienawidzą ludzi i nie chcą poprawy [...). Jakże innym jest świat Szymańskie-
go! Nad duszami ich unosi się nie bizantyńska mroczność, lecz ta jasność, którą ra-
som zachodnim dała cywilizacja, ze źródeł latyńskich ptynąca i nadzieja, jakiej
najbardziej nawet upośledzonym nie skąpią dogmaty wiary rzymskiej. Szymański na
pewno nie mniej od Dostojewskiego widział upadków, może nawet zwyrodnienia,
ale nie w nich szukał tematu [...). To, co dla pisarza rosyjskiego jest normą,
to dla Szymańskiego jest wyjątkiem [..]. Dostojewski dostrzega w swoich postaciach
te właściwości, po których dusze jego rozpoznają się w piekle, Szymański zaś
ze wzruszeniem przygarnia te cechy i błyski, które kiedyś, choćby po pokutnym
czyśćcu, zaprowadzą dusze do nieba49.
Zaznaczmy, że również francuski literat katolicki, Daniel-Rops
uznawał wyższość Szkiców Szymańskiego nad Martwym Domem z pun-
ktu widzenia humanizmu chrześcijańskiego5o. Krytyka stwierdzała po-
4s J. G. M o n d s c h e i n, Tajemnica Wielkiego Inkwizytora, "Wiadomości
"Literackie",1925, nr 24, s. 2.
49 A, Grzymata-Siedlecki, Stowo wstępne, w: A. Szymański,
Szkice, Warszawa 1927, s. XIV-XV.
so por. "Kurier Literacko-Naukowy",1929, nr 21, s. XI.
FRANCISZEK SIELICKI
nadto wpływ Dostojewskiego na S. Żeromskiego. G. Timofieje#v pisał
(1936) o podobieństwie ich bohaterów w walce ze złem, śmiercią
i Bogiem, zestawiając podobne wypowiedzi w tej sprawie Kiryłłowa
z Biesów i Korzeckiego z Ludzi bezdomnych5l. Z pisarzy katolickich
okresu międzywojennego uległ wpływowi mistrza rosyjskiego J. An-
drzejewski, zarówno bezpośrednio, jak też poprzez Mauriaca i Bernano-
sa, uczniów Dostojewskiego, których Andrzejewski też naśladował.
O roli pisarza rosyjskiego w rozwoju francuskiej powieści katolickiej
pisał T. Parnicki (1938):
Rozkwit powieści francuskiej tego okresu ptynie z "człowiekolubija" Dostojew-
skiego [...). Główna tajemnica i glówna oryginalność mauriakizmu to nawrócenie
dostojewszczyzny na katolicyzm [...]. Biesy podważyły najsugestywniej wiarę
w przyrodzoną dobroć cztowieka (...). Problem zaś jednej łzy dziecięcej w Braciach
Kaiamazowach stat się głównym podkładem pod zasiew integralnego humanitaryz-
mu ewangelicznego Mauriaca, równie jak i Bernanosa52.
Wpływy, o których tu mowa, wyraziły się w głośnej wówczas po-
wieści Andrzejewskiego f#ad serca (1938). Pisał o niej L. Fryde:
Powieść Andrzejewskiego wyrasta z potężnej i rozgatęzionej tradycji lite-
rackiej. Ojcem jej, twórcą wielkiego i posępnego mitu powieściowego, na którym
się opiera, był Dostojewski. Fascynujący koloryt duchowy i artystyczny jego
książek posiada olbrzymią sugestię i po dzień dzisiejszy ksztattuje formy wspótczes-
nej prozy stanowiąc wzór dla tak reprezentatywnych jej przedstawicieli, jak
Mauriac, Bernanos i Greene. Lad serca narodził się z ducha Bernanosa. [...) Patos
przeżyć duchowych, gra dobrych i ztych pokuszeń, wizja świętości i grzechu
staje się źródłem wstrząsów metafizycznych. O te wstrząsy, odruchy "całkowitej
szczerości okrutnej szczerości", zdaje się, idzie katolickim następcom Dosto-
jewskiego53.
Również I. Fik wypowiadał się o powieści f,ad serca, że "wyrosła
ona z atmosfery neokatolicyzmu francuskiego i z tradycji pisarzy mo-
ralistów: Dostojewskiego i Conrada"54. A J. Łobodowski recenzję
5# G. T i m o fi e j e w, Dostojewski i Żeromski, tamże, nr 6, s. I.
52 T. P a r n i c k i, Literatura piękna katolickiego humanizmu, "Przegląd
Powszechny",1938, nr 218, s. 53.
53 "pion",1938, nr28; przedr.: L. Fryde, Wybórpism krytycznych, Warszawa
1966, s. 364.
54 I. Fik, Dwadzieścia lat literaturypolskiej, Kraków 1949, s.144.
RECEPCJA GOGOLA, TURGIENIEWA I DOSTOJEWSKIEGO 2#
#adu serca zatytułował: Między katolicyzmem a Dostojewskim. Inna
rzecz, że Łobodowski dowodził, iż wpływ Dostojewskiego odbił się
ujemnie na książce Andrzejewskiego. Jego wywody zasługują na szer-
sze przytoczenie, ukazują bowiem stosunek do autora Zbrodni i kary
części ówczesnych polskich kręgów katolickich:
Trzeba stwierdzić od razu: powieść Andrzejewskiego powstała pod silnym
wptywem Dostojewskiego, nosi na sobie znamiona wszelkich obciążeń, jakie
z tego tytutu muszą wyniknąć, i to jedno przesądza kwestię jej katolicyzmu.
Trudno bowiem o twórczość tak bardzo niekatolicką, jak powieści autora Zbrodni
i kary [...]. Gejżanowski [bohater Ladu serca) to nieprawy syn Raskolnikowa.
Nieprawy, bo zrodzony w stadle mieszanym i bez błogosławieństwa Kościota.
Jego kliniczny strach przed Nawrockim, ukoronowany bezmyślnym przyznaniem
się do przestępstwa i jeszcze bezmyślniejszą zbrodnią - to typowy dla dostojew-
szczyzny objaw, tu niczym nie uzasadniony [...). Ale nie tylko centralne figury poru-
szają się w ztowrogim kręgu, zakreślonym przez cień Dostojewskiego, drobne
motywy, które autor wprowadza w rozmyślaniach swych bohaterów, też mniej
więcej wyraźnie wskazują na swe pochodzenie. Cała zresztą książka przeniknięta
jest swoistym mistycyzmem, któremu katolicki humanizm nie patronowat w żadnym
wypadku [...]. Dziata tu dobrze znana, ze Zbrodni i kary chociażby, mechanika
wypadków, które toczą się jak lawina, osaczając zewsząd człowieka i zamieniając
go w bezwolne medium. Determinizmu tego nie łagodzi, jak w katolicyzmie,
moment Łaski [...). Tak więc nie ma miejsca w powieści katolickiej na wszelką do-
stojewszczyznę, tym bardziej w dawkach, które zaaplikował swej książce Andrze-
jewski55.
Wypowiedź Łobodowskiego była rozwinięciem myśli anonimowego
recenzenta "Myśli Polskiej", który też wyraził dezaprobatę poddawania
się przez Andrzejewskiego Dostojewskiemu, równało się to bowiem
jednocześnie uleganiu wpływom prawosławia56. Ulegał Dostojewskie-
mu także J. Iwaszkiewicz w literackim opracowywaniu motywów religij-
nych. W. Kubacki pisał na ten temat: "Są to najczęściej: niepokój
duchowy, dziwność, psychologiczność, estetyczna wartość obrzędów
kościelnych tudzież opis dzieł sztuki religijnej"5#. Szczególnie wyraźna
, dostojewszczyzna" przezierała z powieści Iwaszkiewicza Pasje błędo-
mierskie (1936). Wśród licznych zapożyczeń natury "świeckiej" znalazły
się także filiacje religijne. Jeden z bohaterów, Otton Krabowski - jak
ss "Myśl Polska",1438, nr 24, s. 5.
56 Tamże, nr 23, s. 5.
5' W. Kubacki, Lata terminowania, Kraków 1963, s. 259
FRANCISZEK SIELICKI
pisał J. Wyszomirski - "niezrozumiale dziwny w swym proteście religij-
nym przeciw publicznej inscenizacji pasji Chrystusowych w Błędo-
mierzu", przypomina jako żywo księcia Myszkina z Idioty. Również
inne "pasje boskie i pasje ludzkie" w tej powieści wywodzą się, zdaniem
Wyszomirskiego, ze "strastnostiej" Dostojewskiego5s.
Przegląd nasz uwzględnił tylko zarejestrowane głosy krytyków
i publicystów. Nie wiemy, jak odbierali treści religijne utworów Gogola,
Turgieniewa i Dostojewskiego zwykli czytelnicy. Sądzimy jednak, że
reagowali na nie podobnie jak krytycy. Z przeglądu wynika, że pryzmat
spraw religijnych nie przeszkadzał w percepcji utworów dwóch pier-
wszych wymienionych prozaików rosyjskich, a w wypadku Turgieniewa
nawet powiększał sympatię do niego. Natomiast jeżeli chodzi o Dosto-
jewskiego, to opinie były wyraźnie podzielone. W kręgach katolickich
jego filozofia religijna wywoływała dość często sprzeciwy. Wydaje się,
że było to wynikiem uproszczonego spojrzenia na tę filozofię, w naszych
bowiem czasach stosunek katolików polskich do Dostojewskiego jest
dużo bardziej przychylny niż przed wojną. Wypływa to niewątpliwie
z większego dziś otwarcia wobec prawosławia i z dążności do ekumenii.
Przed wojną natomiast dawały jeszcze znać o sobie resentymenty okresu
niewoli i rusyfikacji, przeprowadzanej jakże często za pośrednictwem
właśnie prawosławia. Przyjemnie jednakże stwierdzić, że już w okresie
międzywojennym występowały próby przezwyciężenia uprzedzeń do
wyznania naszych wschodnich sąsiadów. Wymownym tego przykładem
była cytowana wyżej wypowiedź M. Limanowskiego, wywołana filozo-
fią religijną Szlacheckiego gniazda Turgieniewa.
Ss J. W y s z o m i r s k i, Iwaszkiewicza "Menschen und Leiden,schaften",
"Slowo",1938, nr 132, s. 7. Szerzej o recepcji Dostojewskiego w Polsce międzywo-
jennej zob. moje artykuły w "Slavia Orientalis", 1958, nr 2, s. 137-202; 1972,
nr 3, s. 305-322; "Przegląd Humanistyczny",1971, nr 5, s. 79-102.
RECEPCJA GOGOLA, TURGIENIEWA I DOSTOJEWSKIEGO 3#1
RELIGl6SE ASPEKTE DER REZEPTION
GOGOLS, TURGENJEWS UND DOSTOJEWSKIS
IM POLEN DER ZWANZIGER UND DREISSIGER JAHRE
Zusammenfassung
Im Prozess der Rezeption schóngeistiger Literatur spielt neben verschiedenarti-
gen, den Empfang der literarischen Werke f#rdernden oder aber hemmenden
Reizen auch der religióse Faktor eine bestimmte Rolle, denn die Art der Behand-
lung von Bekenntnisangelegenheiten ist fur den Leser nictit gleichgultig. Bei den
einen vergróssert sie namlich das Interesse an dem entsprechenden Werk und
lóst bestimmte Erlebnisse aus, wahrend sie andere verargert und entmutigt.
Dies kann sowohl beim Lesen heimischer wie auch fremder Literatur geschehen.
Der Artikel zeigt, wie sich dies im Prozess der Rezeption der drei grossen Prosaiker
der Mitte des 19. Jahrhunderts, Gogols, Turgenjews und Dostojewskis, in der
polnischen Gesellschaft der zwanziger und dreissiger Jahre abzeichnete.
Aus dem durchgefuhrten Ilberblick ergibt sich, dass das Prisma der religiósen
Angelegenheiten bei der Perzeption der Werke Gogols nicht stórend wirkte.
Es wurde festgestellt, dass sie sich durch ein entsprechendes ethisches Niveau
auszeichnen. Im Falle Turgenjews vergrósserten die in solchen seiner Werke wie
Szlacheckie gniazdo (Das Adelsnest) und Wiersze prozq (Prosagedichte) vorgefunde-
nen religiósen Motive die Sympathie eines Teils der Polen fur ihn. Was allerdings
Dostojewski betrifft, so waren die Meinungen dazu deutlich geteilt. In katholischen
Kreisen lóste seine religióse Philosophie recht oft Widerspruch aus. Dies war zwei-
fellos das Ergebnis eines vereinfachten Verstandnisses dieser Philosophie, denn
heute ist die Beziehung der polnischen Katholiken zu diesem Schrifisteller viel
positiver als vor dem Kriege. Dies ergibt sich aus der heute grósseren Offenheit
gegenuber der Orthodoxie und aus dem Streben nach #kumene. Vor dem Kriege
gab es dagegen noch Ressentiments aus der Zeit der Unfreiheit und der Russifizie-
rung, welche ja so oft durch Vermittlung der Orthodoxie durchgefuhrt wurde. Es
muss aber festgestellt werden, dass es schon in der Zwischenkriegszeit Versu-
che gab, die Vorurteile gegenuber dem Bekenntnis unserer óstlichen Nachbarn zu
uberwinden, was insbesondere in den Reflexionen zum Ausdruck kam, die die er-
wahnten Werke Turgenjews auslósten.
TELESFOR POŹNIAK
UNIWERSYTET WROCŁAWSKI
MOTYWY KRESOWB I WSCHODNIOSŁOWIAŃSKIE
W WIERSZACH KRYSTYNY KRAHELSKIEJ
Rodzicom poświęcam
K. Krahelska, przedstawicielka pokolenia K. K. Baczyńskiego, au-
torka znanej pieśni powstańczej Hej chłopcy, bagnet na broń. . . , jest
również autorką wierszy, w których nader często występują motywy
kresowe i wschodniosłowiańskie. Nie były one przelotne u kresowianki
z urodzenia i z konstytucji duchowej. O pewnym aspekcie tej konsty-
tucji ośmiela się mówić niepolonista, który pragnie zwrócić jedynie
uwagę na fenomen osobowościowy uformowany na pograniczu kulturo-
wym.
K. Krahelska urodziła się 24 III 1914 r. w Mazurkach (położonych
nad "smutną rzeką" Szczarą) w powiecie baranowickim na Białorusil.
Jej ojciec, J. Krahelski, z wykształcenia inżynier melioracji, w czasie
I wojny służył w rosyjskiej jednostce saperskiej. W odrodzonej Polsce
kontynuował służbę wojskową awansując na podpułkownika, by
z biegiem czasu przenieść się do pracy w administracji państwowej.
Przez krótki okres pełnił, w r. 1920, funkcję kierownika odcinka jako
członek Polskiej Komisji Granicznej na Polesiu. Mianowany wojewodą
poleskim, którego siedziba mieściła się w Brześciu nad Bugiem, prze-
bywał tu do r.1933. Na emeryturę odszedł w r. 1935 już w Warszawie,
po czym wrócił do Mazurek. Matka, J. Bury-Krahelska, doktor filozofii
Uniwersytetu Jagiellońskiego w zakresie biologii, pracowała jako
wieloletnia asystentka w zakładzie profesora E. Godlewskiego (ju-
niora).
Przyszła poetka powstania warszawskiego wychowywała się więc
w środowisku bardziej inteligenckim niż ziemiańsko-wiejskim, wszakże
mocno do wsi kresowej przywiązanym. Tej więzi nigdy nie zrywała,
1 J. Bury-Zaleska, Nota biograficzna, w: K. Krahelska, Wiersze,
wybrał i wstępem zaopatrzyl B. Ostromęcki. Warszawa 1978, s. 88-104.
304 TELESFOR POŹNIAK
pomimo wyjazdów związanych z nauką, a potem - lat II wojny świato-
wej 2.
Pierwsza, utrwalona we wspomnieniach z dzieciństwa, sposobność
zapoznania się ze środowiskiem kresowym nadarzyła się Krystynie
wtedy, gdy Krahelscy znaleźli się na maleńkiej stacyjce poleskiej Łachwa
pod Łunińcem, gdzie pracowała Komisja Graniczna. Spędzone tu
chwile były czasem swobody i beztroski. Tu razem z matką poznawała
okolice wsi i stacyjki: przyrodę, głównie roślinność dziko rosnącą na
bagiennych lub tzw. zalewnych łąkach. Kolejnym etapem poleskich
wędrówek rosnącego dziecka były Hanczary położone w pobliżu Mazu-
rek, gdzie w ocalałym po I wojnie światowej domu zaczęto odbudowy-
wać rodzinne gniazdo. Zasypywano okopy na polach, polany po wycię-
tych drzewach porastał młodniak, ocalały bór wabił wiosną sasankami,
latem poziomkami. Spokojna, ciemna woda Szczary, płynąca wśród
bagiennych łąk i olszyn, dawała ochłodę. Wytworzył się obraz "swoich
stron", do któryeh "przyrosło serce Krystyny" - jak pisze jej bio-
grafistka, a jednocześnie ciotka, J. Bury-Zaleska3.
Do szkoły Krahelska uczęszczała w Brześciu nad Bugiem. Miejscowe
gimnazjum ukończyła w r.1932 wykazując zainteresowanie przedmiota-
mi biologicznymi i humanistycznymi. Zadzierzgnęła tu liczne przyjaź-
nie szkolne4. Pasjonowała się śpiewem, muzyką i poezją. W tym też
okresie zaczęła pisać wiersze. Jakkolwiek ani śpiew, ani granie nie stały
się przedmiotem jej zawodowych zainteresowań, to jednak odegrały
w jej życiu ważną rolę. Lubiła pieśni P. Czajkowskiego i innych kla-
syków, bardzo ceniła umiejętność notowania melodii. Wszystko to
przydało się, gdy okoliczności zetknęły ją z etnografią i folklorem
białoruskim. Jak świadczą dziś jej najbliżsi, "pomagała matce przy
wyszukiwaniu bardzo pięknych strojów ludowych z różnych okolic Po-
z W r. 1918 Krahelscy szukali schronienia u krewnych matki, Czarnockich,
zamieszkałych w sąsiedztwie zrujnowanych Mazurek, niedaleko Mińska. Stąd
niebawem przenieśli się w granice powstającej Polski - do Warszawy, następnie
do Krakowa, gdzie zamieszkali u W. Filipowiczowej - siostry ojca. W r. 1920,
gdy Krahelski przebywał na froncie, jego najbliżsi schronili się w Puławach
u Z. Czarnockiej, którą również wojna rzuciła spod Mińska w te strony.
3 Bury-Zaleska, dz. cyt., s. 90; W. Smaszcz, Spoza legendy warszaw-
skiej Syreny, "Kierunki",1985, nr 31, s.11.
4 W rodzinie, co mocno zapamiętano, stroniła od zebrań i uroczystości
związanych ze stanowiskiem ojca.
KRESY I WSCHÓD W WIERSZACH K. KRAHELSKIEJ 30
lesia dla muzeów w Warszawie i Wilnie"5. Inspirowała te praee i kie-
rowała nimi dobra znajoma matki, C. Ehrenkreutzowa, profesor etno-
grafu Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Krystyna samodzielnie
zapisywała zasłyszane pieśni i piosenki, tak polskie, jak i białoruskie-
równocześnie nucąc je "nieśmiało". Czyniła to zapewne głównie latem,
w Mazurkach lub w jakiejś gajówce na Polesiu. Część którychś wakacji
spędzała Krystyna w Świętych Laskach Juliuszostwa Poniatowskich,
z których córką, Barbarą, serdecznie się zaprzyjaźniła. Barbara kontak-
towała się również ze swymi kolegami z Liceum Krzemienieckiego,
tworzącymi Koło Krzemieńczan. "Tam Krystyna śpiewała, sama i w zes-
pole, ludowe piosenki ukraińskie, zwłaszcza ulubioną kołysankę"
pisze cytowana biografistka Krahelskiej. Niestety, z tych materiałów
niewiele się zachowało. Prawdopodobnie ocalał zeszyt w skórzanej
oprawie, jak również drugi podobny, ofiarowany młodej adeptce folklo-
rystyki przez etnografkę estońską, która prowadziła badania na Polesiu,
stąd zwany "estońskim". Pierwszy z nich został w 1939 r. w Mazurkach.
Oddał go rodzicom po wojnie jeden z mieszkańców wsi, repatriowany
na ziemie zachodnie.
Nie dziw przeto, że po maturze w 1932 r. podjęła Krahelska studia
etnograficzne w Uniwersytecie Warszawskim pod kierunkiem C. Ehren-
kreutz-Jędrzejewiczowej - wtedy już pracownika uczelni stołecznej.
Wśród wielkomiejskiego zgiełku stolicy oparciem dla stęsknionej za
domem dziewczyny z kresów stało się zaprzyjaźnione grono koleżanek
i kolegów. Najlepiej czuła się jednak u krewnej - Z. Czarnockiej. Tu-
jak podkreśla J. Bury-Zaleska - "mogła Krystyna śpiewać najmilsze
pieśni ze swoich stron, zwłaszcza ulubione obrzędowe ##leto##"6. Oswa-
jając powoli warszawskie otoczenie ze swoją "kresowością" sama pozba-
wiała się prowincjonalnych kompleksów. Na studenckich wieczorni-
cach, szczególnie w tzw. komunie przy ul. Fałata, śpiewała oprócz pieśni
polskich i francuskich również białoruskie, ukraińskie i rosyjskie,
których miała już stały repertuar. Czytała swe wiersze, a rozgłośnia
radiowa w Baranowiczach nadała koncert pieśni polskich i białoruskich
w jej wykonaniu#.
Łatwość, z jaką zjednywała sobie ludzi z różnych środowisk umożli-
wiała jej etnograficzno-folklorystyczne kwerendy terenowe. Wiejskie
5 Bury-Zaleska, dz. cyt., s. 92-93.
6 Tamże, s. 93.
# Tamże.
TELESFOR POŹNIAK
dzieci, osoby starsze, zwłaszcza# kobiety, traktowała poważnie i życz-
liwie, "wnikając w ich zainteresowania i obyczaje". Toteż "z łatwością
dobierała sobie śpiewaczki do tak zwanego altowania, to jest śpiewu na
dwa głosy, bardzo powszechnego przy wykonywaniu zwłaszcza biało-
ruskich pieśni"e. Wiadomo, że "podczas studiów Krystyna spędziła
część lata z grupą kolegów z etnografii na Huculszczyźnie. Tam, dzięki
znajomości z muzykologiem Mierczyńskim, zetknęła się ze znaną
orkiestrą huculską", zapisywała tańce i pieśni tego regionu. Nieste-
ty, nic z tych zapisów się nie zachowało. Jedno jest istotne - Hucul-
szczyzna ją zafascynowała: "Przyzwyczajona od dziecka do krajobrazów
nizinnych, o łagodnych barwach i ciszy równin, reagowała bardzo
silnie na górską rzeźbę terenu, na ostre kontury, na jaskrawe barwy
ziemi, nieba i stroju ludowego"9.
W tym bliskim kontakcie z białoruską kulturą ludową powstawała
praca magisterska K. Krahelskiej pt. Monografia etnograficzna wsi
Mazurki, powiat baranowicki, województwo nowogródzkielo. Jej za-
kończenie ze względów również osobistych nieco się odwlekło. Nad-
szedł r. 1938. Po wakacjach u rodziców przenosi się do Krakowa.
Tu poznaje B. Rutkowskiego - muzykologa i popularyzatora regio-
nalnej muzyki i pieśni ludowych. Razem organizują wypady etno-
graficzne do podkrakowskich wsi. W maju 1939 r. Krahelska wraca
do Warszawy, składa końcowe egzaminy dyplomowe i spędza ostat-
nie wakacje w stronach rodzinnych. Po wybuchu wojny przedostaje
się do stolicy, bierze tu udział w działalności konspiracyjnej, ginie
1 VIII 1944 r. jako sanitariuszka spiesząca na pomoc rannemu koledze
z oddziału.
Życie miała krótkie - niewiele zdążyła napisaćlt. Zresztą pisanie
nie było jej jedyną pasją. Nigdy nie uważała się za poetkę w całym zna-
czeniu tego słowa. Niewiele również łączyło ją ze środowiskiem literac-
kim. Dość eklektycznie nawiązywała do twórczości M. Romanowskie-
go, M. Wolskiej, B. Ostrowskiej, atmosfery wierszy Lieberta, Lechonia
i Iwaszkiewicza. Istotne jest to, że jak słusznie pisze B. Ostromęcki,
s Tamże.
9 Tamże.
'# Tamże, s. 9(r97.
I1 K. K r a h e I s k a, Wiersze, wybrał i wstępem opatrzył B. Ostromęcki, notę
biograficzną napisata J. Bury-Zaleska, Warszawa 1978.
KRESY I WSCHÓD W WIERSZACH K. KRAHELSKIEJ 3#
"poezja Krystyny Krahelskiej to przecież nie tylko poezja powstańczej
piosenki, lecz cały rozległy zagon przeżyć młodej dziewczyny, jej
zmagań, prób wyrażenia tego, co domagało się jakiegoś twórczego
kształtu także w słowie"12. Właśnie w poezji zaznacza się wyraźnie
poczucie podwójnego zakorzenienia autorki - polskiego i białoruskiego.
Pierwsze miało nalot kresowości wyrażonej nie tylko w reałiach ze-
wnętrznych, lecz przejawiało się również w przywiązaniu do impondera-
biliów historycznych i geograficznych. Drugie uwidacznia się głównie
poprzez obrazowanie, słownictwo, zachwyt nad folklorem.
Penetracja semantyczna wierszy Krahelskiej pozwala wykryć
w nich krąg słów-kluczy związanych z pojęciem "ojczyzny dużej"-
Polski Jagiellońskiej - oraz "małej" - położonej nad dopływem Niem-
na. Dom i świat jej bohaterki lirycznej łączą na poły legendarne dzieje
oraz realne, współczesne nastroje. Po tych drogach podąża jej świa-
domość utraty lub posiadania, zagubienia lub poczucie bezpieczeństwa
i zakorzenienia. Oto charakterystyczny wiersz z r.1930:
O prababczynych pantofelkach z liliowego atłasu,
O zamkniętych na strychu starych słuckich pasach,
O strzępach sukien czyichś w blade szytych róże,
O zamurowanym w ścianie powstańczym mundurze
Któż ci powie - wymarli ludzie, dom-sierota?
Wiesz, że o siwy kamień, co leży we wrotach,
Dzwoniły podkowami napoliońskie konie?
Wiesz, że maleńkie twych prababek dłonie
Na chorągwiach znaczyty Orta godto święte?
Wiesz?. . .
...Cisza legła w polu pożętem,
Strych kurzem tchnie - i dawno uptynionym czasem#3
Kresowość nadniemeńską przywotują tu tradycyjne zbitki słowne, jak
"
zamurowany [...) powstańczy mundur" przypominający leśną mogiłę
powstańca, "słuckie pasy", "dom-sierota" pozbawiony gospodarza,
"strych kurzem tchnący". O ówczesnej Polsce mówiła też synekdo-
chami: "szary więzień opuszczający Magdeburg", "żołnierska piosen-
ka", "zapach jaśminów w Łazienkach". Żałiła się w r.1938:
1z Tamże, s. 6.
#3 Tamże, s. 27
TELESFOR POŹNIAK
Bardzo trudno powiedzieć: Polska, żeby w stowie powiedzieć wszystko:
[...)
Całą prostą Iudzką codzienność i odświętność. Dalekość i bliskość4
O wiele swobodniej czuła się w kręgu węższym, gdzie nie musiała
sięgać do słów wielkichl5. Wyznaczał go blask ogniska domowego,
stron rodzinnych położonych tam, gdzie płynęła "domowa rzeka".
W ten sposób tworzyła nastrój podobny do tego, który ewokowat
w swym cyklu Białoruś onomatopeicznym dwuwierszem L. Podhor-
ski-Okołów:
W syczącym świerszczem sianokosach
Lipowych łapci Iekki chłódlb.
Znaki "kraju lat dziecinnych" są obficie rozsiane po wierszach pisanych
od r.1928. Realia, przede wszystkim polskie, kresów półnoeno-wschod-
nich zajmują w nich czołowe miejsce. Są to symbole życia codziennego,
obyczaju, kultury duchowej, utrwalone w świadomości ludzi tych stron.
W tym kręgu skojarzeniowym znalazła się stajenka Betlejemska,
do której idzie się "błotem, groblą, przez krzywe mosty"1', kolędy,
wakacje wielkanocne, podczas których chodzi się "w daleką przestrzeń
po torfiastych łąkach"ls, "kościół drewniany",-gdzie "organowym
pasażem wiara przenika przez serce"19. W czasie wojny, w Warszawie,
pojawią się w wierszach Krahelskiej "przydrożne połamane krzyże",
"symbole krzyżowej naszej drogi" i Mickiewiczowski obraz "Naj-
świętszej Panny, która w Ostrej świeci Bramie". Do niej właśnie skie-
ruje poetka wiersz-modlitwę z błaganiem o ratunek dla całej ojczyzny:
Módl się o wiarę dIa nas, o moc, o wytrwanie,
Najświętsza Panno, która w Ostrej świecisz Bramie!
Nie daj kruszyć się sercom naszym w męce
Po więzieniach, po obozach, po kaźniach,
14 Ta#e, s. 66.
'5 Nie odmówita jednak L. Nitschowej pozowania do pomnika Syreny War-
szawskiej.
16 Cyt. za: M. R. M a y e n o w a, Poetyka opisowa, Warszawa 1949, s. 93.
1# Krahelska, Kolęda, s. 48.
ls K r a h e I s k a, Wakacje wielkanocne, s. 53.
19 K r a h e I s k a, Organy wierzących, s. 65.
KRESY I WSCHbD W WIERSZACH K. KRAHELSKIEJ 3#
Pomóż wszystkim słabnącym stać prosto
I treść jedną widzieć w sobie wyraźnie,
Matko Boska Ostrobramska, Panienko Najsłodsza!
Przyszło nam znosić uderzenia w twarz dłonią wrogą, dłonią obcą,
W bezbronne piersi brać kule i nagich bagnetów ostrza,
Spetń jedną, jedyną naszą wspólną, najgłębszą modlitwę:
Daj nam wytrwać!zo
Wyjęta z Inwokacji Mickiewiczowskiej peryfraza nadaje całemu tek-
stowi cechę sakralnego dostojeństwa. Jednak Madonna Ostrobramska
wystylizowana zostaje nie przez eksponowanie lirycznego "ja", jak w Panu
Tadeuszu, lecz zbiorowego "my". To jest modlitwa "o wiarę dla nas",
o pomoc "wszystkim słabnącym [...] po więzieniach, po obozach,
po kaźniach", aby "stali prosto", aby wytrwali. Matka Miłosierdzia
była dla Krahelskiej, jak pisała w Modlitwie majowej z r.1940, "Matką
Boską dziadową, ojcową", której obraz brat Bogdan - lotnik aliancki-
"21
"na piersi nosi .
Ale w wierszach autorki, która podkreślała, że "od lasu uczyła się
patrzeć", "od wiatru uczyła się śpiewać", nie mogło zabraknąć realiów
białoruskich sensu stricto. Stylizacja gatunkowa, melodyka wielu
utworów opierają się na białoruskiej pieśni ludowej. Przyroda i pejzaż
znad Szczary kojarzył się autorce mocno z "krajem lat dziecinnych",
"dalekim dzieciństwem" pachnącym "lasem bez granic" i cząbrem, z pa-
mięcią "zimnej, bosej rosy", "cichych, jesiennych nocy", "zimy w pło-
nących szczapach", "końskich grzyw i bujnej swobody"22. Motywem
podstawowym jest jednak ziemia poleska - to błotnista, to piaszczysta,
szczególnie ulubione drzewa - sosna, brzoza i kalina, grząskie łąki,
ostre osoki, woda czarna, gtęboka, szare chmury, dzikie gęsi pod
tym niebem kluczące na północ, czerwieniejące osiny. Oświetla ten
nostalgiczny pejzaż "księżyc, romantycznie blady"23.
Ten nastrojowy półmrok rozprasza przemożnie panujący, żywiołowy
i młodzieńczy zachwyt nad naturą, animistyczne zlanie się z przyrodą:
zo K r a h e 1 s k a, Módl się o wiarę dla nas, o moc, o wytrwanie. . . , s. 84.
zl K r a h e 1 s k a, Modlitwa majowa, s. 70, Ostra Brama, s.12 (tytut wymieniony
przez B. Ostromęckiego).
zz K r a h e I s k a, Dzieciristwo, dalekie dziecirutrvo. . . , s. 21, Czqber, s. 22.
23 K r a h e 1 s k a, Znowu pobiegnę przez fąki. . . , s. 25, Jak ciężko iść dalek#
ulicą..., s. 37.
310 TELESFOR POŹNIAK
"Pozieleniałam - czuję to - jak drzewo,/Wiatrem w gałęziach młodych
będę śpiewać"24. I jeszcze dobitniej:
Znowu pobiegnę przez ląki.
[...]
Będę zbierać na okopach jagody
[...)
Przez szczęście będę bluźnić,
Wyciągnąwszy ku niebu ramiona:
"Czemuś mię - niedobry Boże-
Nie stworzył
Z ogonem!"25
Razem z narratorką pobiegnie tymczasem po polach "gorącym połud-
niem" słowiańska Południca - ów mityczny duch polowy, "krótkie cie-
nie znacząc na kopicach"26.
W kręgu mitycznego zjednoczenia z sacrum tellurycznym rodzą się
najsubtelniejsze ludzkie uczucia. W bardzo osobistym wierszu Do
porucznika J. L. (Jesień białoruska) z r. 1938 powie o swych stro-
j "
nach wprost: "U nas, na Białe Rusi.
U nas, na Białej Rusi, inaczej niż wszędzie na świecie:
Najpierw znad łuhów ciągnie trawą i burzą. I ciszą.
Potem któregoś dnia nagle przejrzystość w powietrzu. Wiesz: jesiezi
I zaraz już ciągną ptaki kluczami. I wszędzie je słyszysz.
Po kamienistych zagonach, co pną się po wzgórzach kręto,
Powoli wschodzi żyto. Błękitem las leży daleki
I płowe stogi obsiadły zrudziaty wygon za rzeką,
Gdzie stadem pasą się konie. Wtochate konie w pętach.
Wieczór przychodzi i gwiazdy. I nagle wiesz, czujesz, na pewno
Wiesz, jakbyś wyrósł z ziemi prosto jak brzozy, jak drzewa,
Co ptakom lecieć każe po nocach. Co w wietrze śpiewa...
...I serce byś własne zamienil na ptasią drogę śpiewną.
24 K r a h e 1 s k a, Przedwiośnie, s. 49.
25 K r a h e 1 s k a, Znowu biegnę przez łąki. . . , s. 25.
26 K r a h e 1 s k a, Potudnica, s. 24; E. W. P o m i e r a n c e w a, Mieżetniczeskaja
obszcznost' powierij i byliczek o pofudnice, w: Sławianskij i batkanskij folkłor.
Gieniezis. Archaika. Tradicyi, Moskwa 1978, s. 51; W. I w a n o w, W. T r a p i e z-
nikow, Pofudnicy, w: Mify narodow mira, gt. ried. S. A. Tokariew, t. 2, Moskwa
1982, s. 322.
KRESY I WSCHbD W WIERSZACH K. KRAHELSKIEJ 31
Nie stój wrześniową nocą, nie słuchaj lecących żurawi,
Gwiazdami serce zaprószysz. Sypią się - piasek świetlisty,
Zaprószysz serce tęsknotą. . . i po co? Polem mglistym
Wiatr pachnie. Siwa rosa w kalinach krople okrwawia2#.
Sygnalizują ową bliskość białoruskiej Arkadii realia nader codzienne,
"tutejsze", przywoływane w warstwie słownej i obrazowaniu przez
"łuhy", "kamieniste zagony", "powoli wschodzące żyto", "włochate
konie w pętach", "brzozy", "siwą rosę w kalinach", "błękitem leżący
daleki las". Zamyka te obrazy niebo z kluczami żurawi i "zaprószający
serce piasek świetlisty" gwiazd. Kontrastuje z tym obcy, sprofanowany
świat zewnętrzny, stąd i wyznanie liryczne jest tylko wspomnieniem
minionych, radosnych chwil, przeszłości, która odeszła zostawiając
tęsknotęzs.
Wyrazem poszerzenia kręgu bliskiej tematycznie sakralności na
Ruś Karpacką jest Ballada o świętym Jerzym, dedykowana opiekunce
naukowej29. Wiersz ten jest śladem podróży etnograficznej po Hucul-
szczyźnie. Autorka sparafrazowała w nim legendarny żywot jednego
z najbardziej popularnych świętych Słowiańszczyzny wschodniej. Spod
pióra Krahelskiej wyłoniła się wiejska ikona pozbawiona bizantyńskiej
hieratyczności. Święty Jerzy pokonawszy smoka pragnie, po trudach
rycerskich, wymknąć się z "wnętrza starej cerkwi gdzieś nad Czere-
moszem", gdyż "zatęsknił za górami", "za radością, słońcem i swobo-
dą". Chce "napoić konia u zielonej wody", puścić go "na miękką trawę
w połoninę", "zajrzeć w oczy mołodycom" i patrzeć jak-
(...) u stawidła
Wiatr rozwiewa zapaski huculskim dziewczynom.
I zamyślić się cicho, pod blękitnym niebem,
Nad trudami rolnika, nad dolą pasterską,
2' K r a h e 1 s k a, Do porucznika J. L. (Jesień białoruska), s. 60#1.
2R J. C i e ś 1 i k o w s k i, "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej. Rozważania
nad semiotyką mitów religijnych, "Pamiętnik Literacki", 1969, z. 2; S. Sawicki,
Sacrum w litaraturze, w: Poetyka. Interpretacja. Sacrum, Warszawa 1981, s. 176.
Por. też: J. Trypućko, O języku Wfadysława Syrokomli, Uppsala 1955-1957;
K. N i t s c h, Język polski w Wileńszczyźnie, "Przegląd Współczesny",1925, nr 12;
H. T u r s k a, Język Jana Chodźki, Wilno 1930.
29 Bury-Zaleska, dz. cyt., s. 95.
312 T'ELESFOR POŹNIAK
Jedną chwilę... bo koń już napit się i trzeba
Wracać. Bo zaraz zamkną cerkiew świętojerską.
W rezultacie
Znów przez otwarte wrota wicher roztańczony
Zapędził się w złocone i żywiczne wnętrza,
A we wnętrzu mrok dymy w wonne słupy spiętrzył
I miesza rozśpiewane Hospody z ładonem;
I cerkiew chłonie wiosnę z rozbieganych ścieżyn,
W ołtarzu spina konia złoty święty Jerzy3o.
Powstała niezmiernie barwna impresja z Pokucia, nasycona południo-
wym słońcem, tak inna od melancholijnych, zamglonych; równinnych
obrazów rodzimego Polesia. Obfitość słońca i złota współkształtuje
hierofanię góry (błękitne niebo, połoniny, cerkiew, spięty do skoku
koń na ikonie, "żywiczne wnętrza" świątyni, "wonne słupy" kadzideł)
i harmonijnie łączy się z symboliką telluryczną ("zielona woda", "mięk-
ka trawa", "rozbiegane ścieżyny").
Krahelska, intuicyjnie raczej niż świadomie, potrafiła się wczuć
w atmosferę egzotycznych dla siebie stron, o których odważyła się
mówić niemal językiem prozy S. Vincenza, językiem Odyseusza marzą-
cego o powrocie do Itaki3t. Huculską ruskość reprezentują w wierszu
już nie tylko wymienione wprost, jak w kołomyjce, Czeremosz, cerkiew
w górach, pejzaż, ale też słownictwo, w tym sakralne, cóż że nieco
w pisowni polskiej zmienione: worynie, połonina, mołodyca, Hospody,
ładon. . . Co więcej, mamy tu do czynienia z próbą włączenia elementów
folkloru ruskiego, jak chociażby wtedy, gdy autorka posługuje się
stałym epitetem: "święty Jerzy złoty", "złoty święty", "zielona woda"
,biała grzywa"; gdy uczłowiecza postać świętego, który przypomina
tutaj zwykłego młodego Hucuła. Zjawisko to jest charakterystyczne dla
folkloru ruskiego i ludowej religijności wschodniosłowiańskiej w ogóle,
by przypomnieć tylko świętych opiekunów koni - Fłora i Ławra. Docho-
dzi do tego rzadki u Krahelskiej motyw "trudu" i "doli" wieśniaczej, nad
którą się zamvśla święty Jerzy z huculskiej, drewnianej cerkiewki.
3o K r a h e 1 s k a, Ballada o świętym Jerzym, s. 55-56.
31 S. V i n c e n z, Na wysokiej potoninie. Barwinkowy wianek, epilog, posłowie
A. Vincenza, Warszawa, s. 559. Por. też: S. H r a b e ć, Elementy kresowe w języku
niektórych pisarzy polskich XVI i XVII w. , Toruń 194o.
KRESY I WSCHÓD W WIERSZACH K. KRAHELSKIEJ 31j
U Krahelskiej zjawisko to występuje w postaci pośredniej - nawią-
zań rytmicznych i melodycznych. Rozmiłowana w autentyzmie poetka
nie umiała się obronić przed presją wrażenia odbieranego w kontakcie
z przyrodą, przed chęcią utrwalenia żywego nastroju. Jak słusznie
zauważył B. Ostromęcki, "tego rodzaju jej wiersze zawsze związane
są z realiami, z konkretami, szczegółami regionalnymi: elementami
swojskiego krajobrazu poleskiego, światłem, kolorem nieba, zadrzewie-
niem, charakterem budownictwa, nawet z ptactwem, a także z typo-
wymi zachowaniami ludzi, z ich obyczajowością i sposobem bycia
na tej właśnie ziemi"32. Oprócz charakterystycznego słownictwa
(cytowane "łuhy") zauważa krytyk w wierszach Krahelskiej "pewne
tonacje melodyczne, zwłaszcza w kołysankach", tak charakterystyczne
dla białoruskiej pieśni ludowej. Podkreślenia godzien jest fakt, że te
elementy poleskiej regionalnej ludowości Krahelska łączy z polskimi
elementami regionalności ludowej. Wystarczy wspomnieć wiersz pt.
Kujawiak33.
Ten proces łączenia nie był żywiołowy czy też pseudoludowy,
podbarwiony sztucznie w duchu epigonizmu młodopolskiego, na który
zapadał niejeden ówczesny debiutant. Wydaje się, że starała się Kra-
helska świadomie łączyć poczucie polskości kresowej ze zrozumieniem
dla kultury ruskiej w szerokim sensie słowa. Proces przebiegał drama-
tycznie, gdyż toczył się w sferze refleksji i uczucia rozpostartego między
dwoma biegunami - duchowego okcydentalizmu i bizantynizmu w zesla-
wizowanej, uludowionej wersji. Niełatwo było je połączyć, gdyż nakła-
dało się nań poczucie samotności w sensie osobistym. Po maturze
w Brześciu nad Bugiem w r. 1932, rozpoczynając samodzielne życie
w stolicy, swemu lirycznemu "ja" kazała się żalić w słowach przejmują-
co dojrzałych:
Jestem - zbłąkany między szare mury
Liść,
Jestem imieniem po niebie pisanym
Gotykiem - nie wiem - czy cerkiewną
Kirylicą.
Szukam wtasnej duszy;
Wiem, że ją pewnego dnia
3z Ostromęcki, Wstęp, s.13-14.
33 K r a h e I s k a, Kujawiak, s. 72.
TELESFOR POŹNIAK
Znajdę
I - jak ptaka schwycę34
Czy stało się to 1 VIII 1944 r., kiedy jako sanitariuszka Danuta
śpiesząc z pomocą rannym kolegom z jej 1108 plutonu została ugodzona
śmiertelnie trzema niemieckimi kulami? Nie wiemy.
Z rozpatrywanych wierszy wynika, że w modelowaniu osobowości
Krahelskiej kresy wschodnie odegrały bardzo istotną rolę, pozwoliły
jej bowiem na uświadomienie istnienia dylematu swojskości i obcości.
Rozwiązania tego problemu szukała w przezwyciężaniu opozycji
nie przez odrzucenie owej "obcości", lecz przez jej zaadaptowanie.
Jak na "panienkę z dworku kresowego" uczyniła to śmiało i zgodnie
z określoną tradycją.
Tradycja ta od dawna odznaczała się zrozumieniem dla kultury
Wschodu. Przynajmniej - właśnie na kresach. Poetka wychowała się
w czasie międzywojennym i na co dzień stykała się z nimi. Jak wiadomo,
tym mianem określano rubieże wschodnie Rzeczypospolitej, zwłasz-
cza południowo-wschodnie - ukrainne. W XVI i XVII w. traktowano
kresy jako szkołę rzemiosła rycerskiego, teren walk na Dzikich Polach,
wreszcie jako specyficzny model życia po stanicach (Sz. Starowolski).
Pojęcie wojskowe rychło obrosło mitologią i symboliką. Z biegiem
czasu stawały się kresy w świadomości polskiej krainą arkadyjską,
sielankową, mlekiem i miodem płynącą, rajem osiąganym lub traconym
(W. Kochowski). Po rozbiorach mit kresów podtrzymywał ducha na-
rodowego. Szczególnie wśród romantyków i ich epigonów. To oni głów-
nie przyczynili się do rozszerzenia zakresu emocjonalnego i znaczenio-
wego terminu. Odtąd kresy będą nie tylko pasem czat wojskowych
między Dnieprem a Dniestrem, zostaną do nich włączone także: Ruś
Czerwona, Podole, Wołyń, właściwa Ukraina, Polesie jako część Biało-
rusi, Litwa i Źmudź, rozumiane nie tylko geograficznie. Oddalenie,
egzotyka obyczaju, pejzażu, języka staną się polskim substytutem
ogólnoeuropejskich zachwytów nad tajemniczą, pociągającą obcością,
szczególnie orientalną.
Romantyzm równocześnie nasycał literaturę polską głębszym zrozu-
mieniem dla wielokulturowości kresów i "przekazał" to w spadku
pisarzom późniejszych epok (m.in. Kraszewskiemu, Sienkiewiczowi,
#4 K r a h e 1 s k a, Jak cigżko iść daleką ulicg. . . , s. 37
KRESY I WSCHÓD W WIERSZACH K. KRAHELSKIEJ 31
#Veyssenhofowi, M. Rodziewiczównie, Cz. Miłoszowi, T. Konwic-
kiemu, J. Harasymowiczowi) w stanie prawie nienaruszonym przez
trzeźwych pozytywistów oraz lewicowych odbrązawiaczy kresów jako
regionu zacofanego gospodarczo i społecznie (słynna "Polska B").
Próba S. Łempickiego (w r.1936) skodyfikowana rysów regionalno-kre-
sowych literatury polskiej (religijność, rycerskość, epickość, poczucie
odrębności obszaru)35 domaga się niejednej korekty (brak np. w niej
takiej cechy jak obecność wschodniosłowiańskich infiltracji językowo-
-stylistycznych). Świadczy wszakże na pewno o wadze problemu pod-
noszonego przecież w czołowych kręgach humanistyki polskiej.
Dla Krahelskiej kresy polsko-białoruskie stanowiły środowisko
naturalne, w którym wyrosła. Dystans do tego środowiska, przede
wszystkim ludowego, łatwo skracała - swej "zewnętrzności" społecznej
wobec niego nie odczuwała. Kresy jako całość, z jej polskim regio-
nalizmem idącym w parze z białoruskością, łączyła z obrazem Polski.
Nawet podjęte studia etnograficzne niewiele tu zmieniły. Do tego
dojdzie pewien kompleks prowincjuszki, rozładowujący się w nutach
tęsknoty za Arkadią gniazda rodzinnego. Poetka nawiązywała w latach
1928-1944 do poromantycznej koncepcji kresów, szczególnym senty-
mentem obdarzając Białoruś, która już wtedy dla jej pokolenia była
"Dobrorusią". T. Konwicki dał tylko w Kalendarzu i klepsydrze nazwę
odczuciu bardziej powszechnemu.
OSTSLAWISCHE UND GRENZLANDMOTIVE IN DEN GEDICHTEN VON
KRYSTYNA KRAHELSKA
Zusammenfassung
K. Krahelska, die Vertreterin der Generation von K. Baczyñski und Autorin des
bekannten Liedes aus dem Warschauer Aufstand Hej, chlopcy, bagnet na brori. . .
(He, Jungs, das Bajonett aufs Gewehr), hinterliess ein 1978 vom Verlag PIW he-
rausgegebenes Heft mit Gedichten, in denen sehr oft mit Weissrussland, dem
Land ihrer Geburt, verbundene Motive auftreten. Sie stellen ein interessantes,
35 J. K o 1 b u s z e w s k i, Legenda kresów w literaturze XIX w., "Odra", 1982,
nr 12, s. 42-56.
316 TELESFOR PONIAK
im Grenzland der Kulturen herausgeformtes literarisches und Persónlichkeitsphano-
men dar.
Aus den in den Jahren 1928-1944 entstandenen Gedichten ergibt sich, dass
das 6stliche Grenzland die Rolle eines Katalysators bei der Herausbildung der
menschlichen und poetischen Persónlichkeit von K. Krahelska spielte, der die
Reaktion ihrer Bewusstmachung des Dilemmas des Heimischen und des Fremden
beschleunigte. Sie suchte die Lósung, die Uberwindung des Widerspruchs nicht
durch Abwerfen der "Fremdheit", sondern durch ihre Adoption. Dabei knupfte
sie an die Traditionen des polnischen Romantismus an, der die polnische Literatur
durch ein tieferes Verstandnis fur die kulturelle Vielfaltigkeit des Grenzlandes
bereicherte.
Fur K. Krahelska war das polnisch-weissrusische Gremland das naturliche
Milieu, in dem sie aufgewachsen war. Die Distanz zu diesem Milieu, vor allem dem
volkstumlichen, war fur sie ziemlich leicht abzukflrzen. Ihr evidentes gesellschaftli-
hes "Draussenstehen" (sie war die Tochter eines hohen Staatsbeamten) de-
monstrierte sie nicht. Mit ihrem polnischen Regionalismus, gepaart xnit Weissrussi-
zitat (in Gewohnheit und Stil der poetischen Aussage), verband sie das Grenzland
als Ganzes mit dem Bild Polens. Auf diese Weise knupfte sie nicht nur an die im 19.
Jahrhundert herausgebildeten Stereotypen des russischen Grenzlandes an, sondern
schuf deren positives Modell des 20. Jahrhunderts, ein Modell, wie es heute
T. Konwicki im Bild Weissrusslands-Gutrusslands in der innigen Invokation
von Kalendarz i klepsydra (Kalender und Sanduhr) offenbart.
JAN JARCO
WARSZAWA
POLONIKA KATOLICKIE
W ROSYJSKIEJ LITERATURZE RADZIECKIEJ
W LATACH 1944-1983
# Polsko-rosyjskie związki literackie stanowiły w okresie powojennym
uprzywilejowany teren badań historycznoliterackich, stużebnych
"umacnianiu i pogłębianiu przyjaźni polsko-radzieckiej". Jest jednak
paradoksalne, że przy tak postawionym celu badań pominięto ważki
obszar związków zachodzących na poziomie podstawowych wartości
konstytuujących naród polski i rosyjski, tj. wartości religijnych. Tym
bardziej ten aspekt badań nie obejmuje związków polsko-rosyjskich
okresu radzieckiego. Tymczasem rosyjska literatura radziecka zdecydo-
Wanie nawiązuje do tradycyjnej rosyjskości z jej prawosławnym eto-
seml, a pisarze i wydawcy radzieccy doceniają specyfikę innych ob-
szarów kulturowych. Przekonuje o tym analiza miesięczników literac-
kich "Drużba narodow" i "Inostrannaja litieratura". Otwarcie na war-
tości humanistyczne zapewnia w ten sposób prawidłowość rozwoju kul-
turowego.
Tego rodzaju otwartość występuje również w polsko-rosyjskich
związkaeh literackich lat powojennych. Jakkolwiek kontakty te zostały
żinstytucjonalizowane, to jednak nie zatraciły piętna osobowego, które
przesądza o autentycznej komunikacji między oboma narodami. Wza-
jemne oddziaływanie polskiej kultury katolickiej i prawosławnej kultury
Rosji bynajmniej nie zostało całkowicie przerwane. Proces współprzeni-
kania obu kultur na gruncie wartości chrześcijańskich jest naturalny,
dowodzi żywotności uniwersalnych wartości w narodach i jest przesłan-
ką właściwego kształtowania dobrosąsiedzkich stosunków między nimi.
O wrażliwości rosyjskich pisarzy radzieckich na katolickie pierwiast-
ki w kulturze polskiej świadczy szereg poloników w ich utworach,
w których Polska jawi się jako aktywnie oddziałujący podmiot kul-
1 J. J a r c o, Nurt religijno-moralny w rosyjskiej prozie radzieckiej lat sześćdzie-
sigtych i siedemdziesigtych, "Zeszyty Naukowe KUL", 25(1982), nr 2-4, s.149-186.
318 JAN JARCO
turowy ze swym zindywidualizowanym katolickim obliczem. Wydane
w Polsce i w Związku Radzieckim antologie literackiej przyjaźni2,
obok motywów słowiańskiej krwi, braterstwa broni, ustrojowej więzi
i tzw. leninianów, zawierają szereg utworów z polskimi motywami
katolickimi. Na podstawie samych antologii można stwierdzić, że
polskie motywy katolickie występują u 28 rosyjskich pisarzy radziec-
kich. Poświęcono im 17 wierszy oraz 11 wypowiedzi prozatorskich.
Prawie wszystkie te utwory powstały pod wpływem bezpośredniego
spotkania pisarzy z Polską lub Polonią katolicką.
Rzadkie, lecz najbardziej głębokie polonika katolickie pochodzą ze
wspomnień dzieciństwa, jak w wypadku W. Astafjewa i L. Martynowa
z Syberii oraz G. Pietnikowa, wnuka R. Krajewskiego. Druga fala
owocnych spotkań z Polską pochodzi z okresu frontu na ziemiach
polskich. Mocne ślady katolicyzmu polskiego pozostały w obejmującej
ten okres twórczości J. Dołmatowskiego, I. Baukowa, W. Zamiatina,
S. Szczipaczowa i M. Matusowskiego. Spotkania z Polską katolicką
okresu wojennego odbiły się również w późniejszej twórczości J. Bon-
dariewa, J. Nosowa, A. Nikołajewa, W. Astafjewa, G. Dubasowa
A. Kriemienskiego, K. Wanszenkina i B. Polewoja. Te wojenne spotka-
nia okazały się najbardziej twórcze. Czasami - jak stwierdził J. Bon-
dariew - oznaczały one pierwsze spotkanie z kulturą3. Podobnie
W. Astafjew w swej powieści Ostatni pokłon potwierdził, że dzięki
polskiemu zesłańcowi na Syberii odkrył muzykę.
Późniejszy, prawie 40-letni, okres stymulowania przyjaźni pol-
sko-radzieckiej, zakładającej głębokie i wszechstronne odkrycie Polski
jako bytu kulturowego, okazał się pod tym względem mniej dynamiczny
i płodny. O ile na przełomie jednego tylko 1944/1945 r. odnotowujemy
5 utworów z motywami katolickimi, to na 30 lat przyjaźni zaledwie
23 wypowiedzi literackie zawierają takie motywy.
Związane z powojennymi wizytami pisarzy rosyjskich polonika
katolickie najczęściej stanowią uboczny motyw tematów kulturalnych
z Kniga druziej, wybór W. Borisow, wstęp G. Markow, Moskwa 1975; Księga
przyjacióf, wybór i oprac. I. Sikirycki, wstęp J. Iwaszkiewicz, Warszawa 1975
B. B i a ł o k o z o w i c z, Wstgp, w: Jak unieść wierszem Twojg chwafg. Polska
wpoezji radzieckiej, wybór i wstęp B. Biatokozowicz, Łódź 1977, s. 26.
# Od Uralu, od polskich Karpat. Rozmowa z Jurijem Bondariewem, "Kie- '
runki" 25 IV 1974, przedruk: "Nasz sowriemiennik", 1975, nr 7 oraz w książce ;
J. Bondariewa Poisk istiny, Moskwa 1977.
POLONIKA KATOLICKIE W LITERATURZE RADZIECKIEJ 319
dostrzeżonych na stereotypowej trasie dla turystów zagranicznych:
Warszawa-Kraków-Gdańsk. Miejscami noszą ślady zapożyczeń z prze-
wodników turystycznych. Na 23 utwory w 16 występuje motyw koś-
ciołów. Z dzieł sztuki religijnej uwagę trzech autorów przykuł ołtarz
Wita Stwosza. Trzech pisarzy zwróciło uwagę na muzykę organową,
trzech na księży, trzech innych na zakonnice. W jednym tylko utworze
odnotowuje się rozmowę z katolikiem, który daje świadectwo swej
wierze. Mimo to jest to dorobek ważki, jeśli zważyć, że o katolickim
obliczu Polski inne dziedziny recepcji kulturalnej w zasadzie milczą.
W całości motywy polsko-katolickie u współczesnych pisarzy ro-
syjskich tworzą interesujący obraz polskiego katolicyzmu. Syntetyzując
je według częstotliwości powtarzania się, uzyskujemy wizję sakralnego
krajobrazu Polski, specyficzne rysy katolicyzmu polskiego oraz kultury
religij nej.
SAKRALNY KRAJOBRAZ POLSKI
Najczęstszym motywem literackim utworów rosyjskich pisarzy
radzieckich poświęconych Polsce jest ziemia wraz z jej krajobrazem
kulturalnym. Jest to zjawisko zastanawiające, ponieważ świadczy
o głębokim podejściu do obcego kraju, który chce się zrozumieć
w sposób integralny. Zwracając uwagę na ziemię, pisarze rosyjscy
dotykają prazasady kultury narodowej. Ziemia bowiem leży u podstaw
ukształtowanego charakteru narodowego, odczucia świata, języka i pod-
stawowych kategoru kulturalnych. W utworach o tematyce religijnej
najczęstszym motywem krajobrazu kulturalnego są przydrożne figurki
maryjne.
W pierwszym chronologicznie wierszu, w którym pojawia się te-
matyka katolicka - W drodze na Poznań (1944) - M. Matusowski
pisze :
Na zakurzonym dróg rozstaju,
Tam, gdzie we mgle bieleje wioska,
Modli się cicho i samotnie
Przydrożna smutna Matka Boska.
W każdej gałązce, w trawce każdej
Z jej nieszczęść letni wiatr się smuci4
# Przeł. L. Lewin, w: Yolska wpoezji radzieckiej, s.185
320
JAN JARCO
S. Szczipaczow w wierszu z tego samego roku opowiada:
Tu ból bezbrzeżny był, niewystowiony,
Drogi wiedziały tylko o udręce
W kraju, gdzie polskie kamienne Madonny
Stoją przy miedzach z Dzieciątkiem na ręce.
Wpatrzone stale w krajobraz ponury-
Choć ptug już skiby kraje na poboczu-
Jedyne matki na tej ziemi, którym
Krzywda, nieszczęście nie łzawiły oczu5.
Podobnie pisze W. Zamiatin w wierszu pt. Madonna:
Daleko od ludzi,
Wśród brzóz, w kurzu białym,
Ze spuszczoną głową
Ta Madonna stała.
Stata ta Madonna
w cieniu granatowym. . .
Ja bym wszystko oddał
Za uśmiech i stowo,
Za to, by coś rzekła,
Za to, by spojrzała-
Blaskiem pod niebiosów
Madonna jaśniałab.
Postać Matki Bożej występuje nie tylko w wiejskim pejzażu. J. Doł-
matowski opiewa figurę Maryi przed skrzyżowaniem ulic w Warszawie
w 1944 r. :
Ku skrzyżowaniu petznie wolno
Nad Wisłą konwój za konwojem.
Regulirowszczica z Madonną,
Nie wadząc sobie, blisko stoją#.
Znamienne jest zresztą u rosyjskich pisarzy radzieckich akcentowa-
nie sakralnego krajobrazu polskich miast, w których typowym elemen-
5 Przet. T. Chróścielewski, tamże, s. 83.
6 Przeł. M. Wawrzkiewicz, tamże, s.192.
# Przeł. T. Chróścielewski, tamże, s.183.
POLONIKA KATOLICKIE W LITERATURZE RADZIECKIEJ 321
są kościoły. Dzięki kościołom zachowują one swe tradycyjne,
,wtarzalne oblicze. Stwierdza to wyraźnie A. Kriemienski:
Przecież nie każde wielkie miasto, a nawet nie każda stolica ma swój wtasny
iepowtarzalny charakter - oblicza wdzięk niepospolity. A Warszawa go miała.
#d starych kościotów, surowych i mrocznych, od wąskich uliczek Starówki tchnęło
#kąś uroczystą elegijnością. [...] Warszawa byta stolicą od stóp do głów, podobnie
;ik szekspirowski Lear - królem. Bezbrzeżnym ogromem zdawały się jej place,
2oczone wielkimi pałacami, kościołami, podobnymi do gigantów, basztami, które
ięgały obłoków.
Warszawa byta wcieleniem ducha narodowego, historu Polski, burzliwej
chwilami tragicznej, lecz petnej wydarzeń wzniostych i szlachetnychs.
Podobnie widzą Warszawę J. Nagibin9, W. Ogniewlo, J. Bon-
dariewll i inni.
Ale nie tylko katolicką architekturę sakralną dostrzegają pisarze
radzieccy w Polsce. Zadziwia ich także obecność cerkwi prawosław-
nych na polskiej ziemi jako bliskiego im elementu wieloźródłowości
kultury polskiej. G. Dubasow wspomina w wierszu pt. Cerkwie tódzkie:
Ja Łodzi przedtem nie widziatem:
Część domów z ziemi pożart start. . .
[...]
I cerkwie pozostały złote:
Kto wiedział, że je tutaj spotkam?...
Pamiętam świątyń łunne okna.
Nad jezdnią zapryskaną błotemlz.
W wierszu B. Pasternaka Trawa i kamienie mamy jakby uogólnienie
sakralności polskiej ziemi:
Jakby wiosną na Zwiastowanie
Łaski niebios zapowiedziane
Ziemia budzita wśród kamieni
I trawa wysysata z świątyni#3.
s Przeł. W. Kocznow, w: Księga przyjaciół, s.150.
9 Zapiski warszawskie, przet. A. Grabarczyk, tamże, s. 221.
lo Tri nabroska kportrietam, w: Kniga druziej, s. 327.
1' Mgnowienija, Moskwa 1977, przeki. mój - J. Jarco.
lz przet. R. G o r z e 1 s k i, w: Polska w poezji radzieckiej, s.114.
13 Kniga druziej, s. 356, przekl. mój - J. Jarco.
322 JAN JARCO POLONIKA KATOLICKIE W LITERATURZE RADZIECKIEJ 323
Z biegiem lat pierwsze autentyczne zdziwienie takim obliczen
Polski, szczery podziw, chłonięcie sakralności polskiego krajobrazu ule
gną charakterystycznej ewolucji. W utworach z przełomu 1944/1945 r
maryjne figurki i postać Ukrzyżowanego są integralnie zespolone z wizj5
narodu polskiego. W Matce Bożej i w Chrystusie Ukrzyżowanym pisa#
rze tego czasu widzą odbicie polskiej tragedii narodowej. "Przydrożn!
smutna Matka Boska" z wiersza Matusowskiego smuci się:
Bo z Oświęcimia czy Treblinki
Syn jej najmilszy już nie wróci
Poeta traktuje Polaków jako synów Maryi. W. Zamiatin czuje się takim
dzieckiem. Jego wiersz Madonna wyraża pragnienie modlitwy:
Ja bym wszystko oddał
Za uśmiech i słowo,
Za to, by coś rzekła,
Za to, by spojrzała.
[...]
I gdyby przypadek
Nie zgasił uniesień,
Padłbym na kolana
Przed Madonną w lesie
Jednak
Ciężka mina
Ze złowrogim wyciem
Upadla w pobliżu
Madonny prześlicznej,
Rozłożyła ręce,
Z trzaskiem się zwaliła,
Jak gdyby o pomoc
Madonna prosiła,
więc poeta krzyczy w rozpaczy:
O jakże mi ciężko
Bez Twych ramion dobrych'4
'4 Przet. M. Wawrzkiewicz, w: Polska wpoezji radzieckiej, s.191-192
Jeszcze na początku lat sześćdziesiątych K. Wanszenkin zachowuje
sakralną pamięć "wszystkich Matek Boskich na rozstajach"15. Nato-
miast już w 1969 r. K. Lisowski odbiera tym "madonnom" sakralne ob-
licze i widzi:
Nie madonny z ołtarza Stwosza,
Nie boginie z Matejkowych płócien,
Ale ziemskie kobiety, co noszą
Ciężar codziennych trosk i uciechló.
To spłycenie jest charakterystyczne dla spojrzenia ludzi, którzy nie
przeżyli głębszego spotkania z Polską.
RYSY POLSKIEGO KATOLICYZMU W OCZACH PISARZY ROSYJSKICH
Jak w pierwszych trafnych ujęciach sakralnego pejzażu Polski
postaci Matki Boskiej i Ukrzyżowanego są głęboko związane z życiem
ludu, obyczajami i tragedią narodową, tak w wielu utworach pierwszego
okresu sam naród polski jawi się jako głęboko wierzący, pełen religij-
nego kultu. B. Kieżun rysując obraz "ukrzyżowanej Warszawy" za-
świadcza, że Polacy "przyzywali Boga. Pełni wiary w Chrystusa wołali".
Poeta dochodzi do utożsamienia narodu z Chrystusem:
A on ciągle na krzyżu rozpięty
Leży teraz w gruzach rozwalin.
Blada twarz
cata w męki grymasie,
Każdy miesiąc S-O-S gtósi
Umęczone, bezsilne ręce
Chrystus smętnie do nieba wznosi"
Ten charakterystyczny rys polskiego katolicyzmu E. Winokurow
wyprowadza z historycznych dziejów. Przypominając najazdy tatarskie
na Kraków, pisze :
'5 Przeł. T. Chróścielewski, tamże, s. 271.
16 polskim żenszczinam, w: Kniga druziej, s. 265, przekt. mój - J. Jarco.
" Stara kronika filmowa, przeł. A. Szymański, w: Polska w poezji radzieckiej,
s.177
324
JAN JARCO
A posiniałe nogi Chrystusa
Na wylot przebite gwoździami.
Nie znały tak gorzkiej, straszliwej
Legendy wieki minione. . .
Oto wyptywa oblicze'nie żywe
Z cierni tragicznej korony.
Do kościotów idą krakowianie...ls
Żywą wiarę współczesnych Polaków w Chrystusa odnotowuje
S. Ostrowoj, rysując obraz zakonnicy w Katedrze Warszawskiej:
Potem opadła na klęcznik u ściany,
Gdzie kona Chrystus w wotywnych płomieniach..
I przypomina wszystkie polskie pannyl9.
O tej wierze polskich zesłańców na Syberii zaświadcza syberyjski poeta
L. Martynow:
A i w tycim, maleńkim kościótku,
Wypełnionym szeptem bezustannym
Tych tam Polek. . .
O nie ! Nie zapomnę.
W obrazie polskiej wspólnoty w Omsku L. Martynow w sposób bardzo
wyostrzony ujmuje tradycyjny etos katolicki Polaków. Mamy tu mi-
niaturę polskiej parafii przeniesionej na Syberię:
O nie! Nie zapomnę-
I księżej gospodyni z maleńkiej plebanii,
I tych zagorzałych katoliczek,
Ich zaciśniętych ust i oczu szklanych. . .
No i dzieci rozbawionych liczek.
Powtarza się tu typowy krajobraz sakralny i rozbrzmiewa łacińska
liturgia:
o... nie zadałem pytań:
Czemu to ponad strzechy chatek
Ostry kwiaton gotyku wykwita?
ls Mongol w Krakowie..., przeł. I. Piotrowska, w: Księgaprzyjaciół, s. 346.
ly Przet. T. Chróścielewski, w: Polska wpoezji radzieckiej, s.131.
POLONIKA KATOLICKIE W LITERATURZE RADZIECKIEJ 325
Ani też: z jakiej przyczyny
wypetnione niewymownym smutkiem
Mizerne okruszyny łaciny
Wysypują się na dwór przez kruchtę?2o
Pochodzący po linii matki z rodziny Krajewskich, polskich powstań-
ców, G. Pietnikow, w ostatnim wierszu swego życia wspomina:
W dzieeięcej pamięci mój drewniany miecz, tarcza z papieru
I Twój polski modlitewnik.
Swemu przodkowi, R. Krajewskiemu, rosyjski poeta zawdzięcza
moce swego ducha, swój program, do którego się przyznaje:
Brzmią wiersze Twe niczym hymn życia:
Więc nowe rzucajmy ziarno-
Tę mitość, co świat zwycięża...
Są wypełnione po brzegi
Męstwem i wiarą.
Ich ducha uczyłem się też od Ciebiezl.
Już na polskiej ziemi żołnierz radziecki, Rosjanin, A. Kriemienskij
poznaje życie katolickie w nauczycielskiej rodzinie S. Żelichowskiego
z Warszawy. We wspomnieniach wojennych podkreśla katolickie wy-
chowanie polskiego nauczyciela, który mówił:
Jak byłem chłopcem, to pyszniłem się, że należymy do parafii Świętego Jana-
najstarszej katedry warszawskiej. Nigdy nie zapomnę tego dnia, gdy matka
zaprowadziła mnie do pierwszej komunii. Miałem wtedy osiem lat. Ubrano mnie
na biato: biała bluza z dtugimi rękawami, biate krótkie spodenki, skarpetki,
buciki, na lewej piersi duża biata kokarda z mirtem, w rękach - świeca i książeczka
do nabożeństwa. Bywałem już przedtem w katedrze, a jednak wtedy, w tym dniu,
miałem wrażenie, że jestem tam po raz pierwszy. Wokół mnie wysokie aż do
nieba mury, na nich ogromne stare krzyże, wielkie obrazy, tablice pamiątkowe,
naturalnej wielkości rzeźby dwóch ostatnich książąt mazowieckieh - Stanisława
i Jana, którzy umarli bardzo młodo i rzeźbiarz przedstawił ich na łożu śmierci
w zbrojach rycerskich... Zagrały organy, podeszliśmy do ołtarza, uklękłiśmy,
ksiądz podchodził do każdego z nas i z dobrotliwą powagą podawał opłatek...22
zo Czy wiesz..., przeł. T. Chróścielewski, w: Polska wpoezji radzieckiej, s.112.
zl pamięci moich Krajewskich, przet. J. Koprowski, w: Polska wpoezji radziec-
kiej, s. 5G-58.
zz Notatnik warszawski, przet. W. Kocznow, w: Księga przyjaciól, s.149.
326 JAN JARCO
Z okna Hotelu Francuskiego w Krakowie W. Biełow słyszy liturgię
godzin :
Słońce padato do pokoju dwoma ukośnymi ztotymi wiązkami, było cicho, tylko
naprzeciwko w kościele jasno i potężnie grzmiał chór zakonników. W dźwiękach
tego chyba niewielkiego, niezbyt zgranego chóru czuć było opanowanie i siłę,
w której nie było ani tęsknoty, ani strachu. Niskie, gotowe jakby zaniknąć basowe
tony lekko i bez napięcia wznosiły się ponownie, narastały, a potem ze spokojem
i godnością ustępowały miejsca wysokimz3.
Wierzący Polacy w utworach pisarzy rosyjskich często się modlą.
Osiem utworów mówi o modlitwie Polaków. I. Baukow zaświadcza
o modlitwie i w kościele, i na skrzyżowaniu dróg:
W kościele dogasają świece,
Ręka znak krzyża w mroku pisze,
Żarliwie ksiądz modlitwę szepce
I wzywa Boga, żeby przyszedt.
(...]
A Polki, których blask jest śnieżny,
Na skrzyżowaniu polnych dróg
Z nadzieją patrzą na żołnierzy
i szepcą:
Niech was wesprze Bóg24.
Jako specyficzny zewnętrzny znak katolicyzmu często w tych utwo-
rach występuje duchowieństwo. W ujęciu pisarzy rosyjskich dzieli ono
los narodu polskiego. U J. Nosowa, kiedy w powstaniu listopadowym
,co' do jednego padli żołnierze", "pozostały jedynie dzieci, kobiety
i księża, z goryczą pochylając głowy przed niezliczonymi ofiarami"25.
Duchowieństwo i ludzie Kościoła dzielą także pewne owoce postępu.
Oto u S. Ostrowoja:
Zakonnica, daj jej zdrowie Boże!
By się nie spóźnić przed Pańskie ottarze,
Śpieszy taksówką przed Fary przedprożezb
# L7uina s gonTostajem, w: W. B i e t o w, Chołmy. Powiesti, rasskazy, oczer-
ki, Moskwa 1973, s. 526, przekł. - J. Jarco.
z4 Dziewiąty dzień płonie Warszawa, przeł. K. Frejdlich, w: Polska w poezji
radzieckiej, s.122.
z5 Szopen Sonata nomier dwa, w: J. N o s o w, Most, Moskwa 1974, s. 185,
przekt. - J. Jarco.
POLONIKA KATOLICKIE W LI'TERATURZE RADZIECKIEJ 32%
Zakonnica u J. Nagibina apoteozuje przed Katedrą Warszawską
wobec pisarzy radzieckich bohaterstwo polskiej młodzieży broniącej
podczas wojny swojej świątyni:
Jesteśmy na Starym Mieście. Wysoko i dumnie wznoszą się ku niebu mury
katedry św. Jana, zburzonej przez hitlerowców. Katedra już dawno została odbudo-
wana, jak zresztą cała Starówka, w swym dawnym ksztatcie. W jej ceglany mur
od strony Dziekanii wmurowany został kawatek gąsienicy czołgu.
Miedziana tablica w kilku skąpych słowach relacjonuje zbrodniczy czyn
hitlerowców, którzy skierowali "goliaty" przeciw świątyni. Stara zakonnica przy-
pominająca kawkę, zauważywszy moje zainteresowanie, podchodzi do mnie,
by mi opowiedzieć o śmierci kilku wyrostków, którzy próbowali zagrodzić drogę
toczącemu się w kierunku katedry czołgowi. Jeśli to nawet legenda, jest w niej
ogromny procent prawdopodobieństwa"z'.
B. Polewoj zachwyca się wysoką kulturą częstochowskiego paulina,
brata Sykstusa : #
Najbardziej wyksztatcony brat Sykstus, rzeczywiście mówiący po rosyjsku tak czysto
i pięknie, jak mówili inteligenci zeszłego wieku... Jedno byto niewątpliwe: był
rusofiłem, mówil po rosyjsku wykwintnie i pokazywał nam swe zdolności muzycz-
ne". Tenże brat powiada do oficerów radzieckich: "Stanowimy przecież razem
elitę. Jesteśmy solą ziemi, braćmi z ducha... Pan jest przecież ateistą, tak? Wy
wszyscy jesteście ateistami... Nie wierzy pan w Boga? No, wie pan, szkoda żeście
przez to tak zubożyli swój świat. Ale to wasza sprawa. Nie będę z wami prowadził
sporów. Ja też nie wierzę w drewniane bożki, w jarmarcze cuda... Ale Matka
Boska... O, to coś zupetnie innego..."2R
Oficer radziecki, również obeznany z Pismem świętym, poleca modli-
twom paulinów żołnierzy, którzy rozminowali jasnogórski klasztor. Tak
więc katolicyzm polski wszedł do rosyjskiej literatury radzieckiej jako-
w pewnym sensie - katolicyzm intelektualny, a nie tylko zwyczajowy.
I wreszcie u B. Polewoja mamy wzmiankę o charakterystycznym dla
polskiego etosu katolickiego pielgrzymowaniu do Matki Boskiej Często-
chowskiej : '
W Częstochowie istnieje wspaniaty Klasztor Jasnogórski, a w nim od wielu już
wieków prirrh#,ń # n ana jest, czczona przez wszystkich katolików na świecie, ikona
zb Przct. l#. # hi#iściclcwski, w: Polska wpoezji radzieckiej, s.131.
2# Zapiski warszawskie, przeł. A. Grabarczyk, w: Księga przyjaciół, s. 227.
2x Matka Boska Częstochowska, w: Kniga druziej, s. 38#381, przekł.-
J. Jarco.
328 JAN JARCO
Matki Bożej, uznawana za cudowną. Polacy z dumą powiadają, że to drugie w świe-
cie co do znaczenia sanktuarium po grobie św. Piotra w Bazylice rzymskiej.
Sam obraz Matki Boskiej Częstochowskiej nie wywarł na oficerze
radzieckim wrażenia. Przyznaje on: "Po prostu nie rozumiem, w czym
tkwi siła, która przez całe wieki przyciąga do niej tłumy pielgrzymów
prawie z całego świata"z9
W latach siedemdziesiątych zagadka Jasnej Góry intryguje pisarzy
rosyjskich szczególnie. Odwiedzają ją dość licznie. Jedynym pozosta-
wionym dotychczas śladem pisarskim tych pielgrzymek jest wypowiedź
W. Sołouchina: "Tym razem mogłem również zobaczyć Częstochowę.
Nie muszę nawet mówić, że wywarła na mnie ogromne wrażenie. Do-
znałem nawet uczucia, że to miasto jest składnikiem duszy Polski"3o.
ELEMENTYKULT U R Ys AKRALNEJ
Wielu pisarzy rosyjskich spojrzało na Polskę przez pryzmat jej kul-
tury religijnej. Są to wprawdzie spojrzenia fragmentaryczne, jednakże
uzupełniają one obraz ogólny. Spotkanie z Polską W. Astafjewa doko-
nało się poprzez muzykę zesłańca polskiego na Syberii, a potem utrwali-
ło się również przez muzykę organową. Astafjew opisuje swe przeżycia
w pierwszym polskim mieście, do którego wkroczyła Armia Radziecka:
I nagle w budynku po przeciwnej stronie ulicy rozległy się dźwięki organów.
Po bombardowaniu została z niego połowa, obnażyły się ściany pokryte wizerunka-
mi twarzy świętych i madonn, patrzących poprzez sadze niebieskimi żałosnymi
oczami.
Aż do zmroku patrzyli na mnie owi święci i owe madonny. I teraz jeszcze
odblask pożarów wytawiał z ciemności smutne oblicza z uszkodzonymi głowami,
z ceglanymi wyrwami w dtugich szyjach. Miatem wrażenie, że oni także słuchają i po
swojemu, nie po ziemsku rozumieją tę muzykę, która przypominała mi dalekie,
niemal zapomniane dzieciństwo.
Muzyka przywotata wspomnienia: Siedziałem na lawecie działa z zamkniętymi
oczami, z zaciśniętym między nogami karabinem i kiwałem głową stuchając
zagubionych wśród wojny organów.
(...]
29 Tamże.
30 Dbacie o przeszlość, myślicie o przyszlości, "Słowo Powszechne", 8-9 VI
1974, s.1.
POLONIKA KATOLICKIE W LITERATURZE RADZIECKIEJ 329
Tak, muzyka, podobnie jak w ową daleką noc, chwyciła za gardto, lecz nie
wyciskała łez, nie napetniała tak ogromnym żalem. Wzywała dokądś, kazała czynić
coś, by te pożary zgasły, by ludzie nie szukali schronienia w ptonących ruinach, by
wybuchy pocisków nie wstrząsaty niebem.
Muzyka uroczyście płonęta nad miastem, głuszyła odgłos rozrywających
się pocisków, buczenie samolotów, trzask i rumor plonących drzew.
Muzyka sprawowała władzę nad zdrętwiałymi od nieszczęścia ruinami, ta
sama muzyka, jaką, niby westchnienie ziemi, chronit w swym sercu cztowiek,
który nigdy nie widziat ojczyzny i przez cate życie tęsknit do niej3#.
Niewątpliwie była to muzyka kościelna.
Podobnie wspomina kościelne organy W. Ogniew:
Pozostał w sercu Sopot z organami oliwskiej katedry. Jasno i wyraźnie pa-
miętam: czule i czysto śpiewają organy Ave Maria, a poprzez kolorowe witraże
strzelistego okna do ciemnego kościota przebija się stońce32.
Sprzężenie muzyki i sztuki religijnej występuje u J. Juzowskiego:
Wśród eksponatów przykuwa uwagę ręka Chopina - gipsowy odlew - jest to
petna wyrazu, jak ludzka twarz, i nerwowa, i wrażliwa, pozostało w niej drżenie
życia, które jeszcze nie zgasto. Przypomniata mi się ta ręka w Krakowie w Kościele
Mariackim, kiedy na wspaniałym ołtarzu Wita Stwosza ujrzatem ręce Matki Boskiej
- opuszczone cienkie palce promieniowały miłością - "kształt mitości" matki do
syna. H. Bogdanowicz (w jej szkicu o kościele Maxiackim) te ręce przypominają
"podcięte kwiaty" - uchodzi z nich życie, ale jeszcze nie są martwe...33.
Ołtarz Wita Stwosza wspomina jeszcze pobieżnie K. Lisowski,
z pewną nonszalancją mówiący o "madonnach z ołtarza Wita Stwo-
sza"34. Stał się ten ołtarz inspiracją do napisania przez D. Samojłowa
ballady Ostatnie wakacje35.
Nie zdobył uznania B. Polewoja jako dzieło sztuki obraz Matki
Boskiej Częstochowskiej :
Słabiutka, że tak powiem, ta Matka Boska. Stara jakaś. U nas w cerkwi, na wsi,
a piękniejsza jest namalowana [...]. Wrażenie sapera związane ze stynną ikoną
3# Szafirowy zmierzch, przeł. H. Klemińska, w: Księga przyjariól, s.16.
32 S#estra moja, Polsza..., w: Kniga druziej, s. 328, przekt. - J. Jarco.
33 pojezdka w Żelazowu Wolu, w: Kniga druziej, s.124, przekt. - J. Jarco.
34 Tamże.
35 Przeł. W. Słobodnik, w: Polska wpoezji radzieckiej, s. 24#243.
330 JAN JARCO
zgadzało się z naszym. Obraz madonny, tego ucieleśnienia mtodego, czystego
piękna, spotykamy we wszystkich kościołach świata chrześcijańskiego. Wśród nich
Częstochowska, według mnie, jest najpospolitsza - zmęczona niemłoda kobieta,
o ciemnej, zniszczonej twarzy, przyciskająca ku sobie zdawałoby się nie syna, lecz
wnuka. Nadto jeszcze szrama na policzku. [...) Muszę przyznać, żeśmy z Nikoła-
jewem, byli komsomolcy, i oczywiście bezbożnicy, którym przypadł niespodziewa-
nie udział w ratowaniu tego religijnego sanktuarium, odchodzili od ikony roz-
czarowani: jako przedmiot sztuki, według naszego niezbyt, rozumie się, kom-
petentnego zdania, wielkiej wartości nie miata36.
Inni Rosjanie patrzą na to inaczej. Przyjmujący Nagrodę im. Wło-
dzimierza Pietrzaka 1 II 1976 r. W. Sołouchin powiedział:
Od dawna osobistą miłością kocham wasz kraj, wasz naród, wasz język, wasze
wartości narodowe, kulturalne, od typowych cech charakteru do zewnętrznego
wyglądu ludzi; od Mickiewicza do Szopena, od mazurka do poloneza, od War-
szawy do Krakowa, do Gdańska, do Jasnej Góry3#.
Dokonany tu opis jest jedynie sygnałem wskazującym na występo-
wanie zjawiska kulturalnego wielkiej wagi dla rozwoju więzi między
sąsiedzkimi wspólnotami narodowymi Związku Radzieckiego i Polski.
Polskie motywy katolickie istniały w literaturze rosyjskiej od jej za-
rania. Najczęściej pełniły funkcję poznawczą, ornamentalną i pole-
miczną. W literaturze rosyjskiej okresu radzieckiego nie tylko sam
fakt ich pojawienia jest zaskakujący, lecz także ich funkcja wydaje się
wyjątkowa. Polonika katolickie tego okresu nie są prostą kontynuacją
naturalnego zaciekawienia klasyków literatury rosyjskiej katolicyzmem
polskim. Pojawiły się bowiem późno, po kilkudziesięcioletniej przerwie
w kontaktach pisarzy rosyjskich z Polską, nadto w dobie ogólnej nieo-
becności motywów religijnych w literaturze porewolucyjnej.
Geneza ich związana jest z frontowym szlakiem na ziemiach polskich
i pewnym przebudzeniem tradycji rosyjskiej podczas wojny, kiedy
prawosławie rosyjskie oczyszczone od tradycyjnych negatywnych związ-
ków z państwem powróciło na arenę życia publicznego jako nieantago-
nistyczne narodowo, kiedy w polityce zagranicznej Związku Radzieckie-
36 Matka Boska Częstochowska, w: Kniga druziej, s. 381-382.
3# Miłość do Ojczyzny jest uczuciem ciqgłym i gfębokim, "Stowo Powszechne",
1976, nr 32, s. 3.
POLONIKA KATOLICKIE W LITERATURZE RADZIECKIEJ 331
go wobec Polski dokonał się radykalny zwrot od wrogości do sojuszu
i perspektywy przyjaźni. Ówczesne bezpośrednie, osobiste spotkania
Rosjan z Polską nierzadko wywoływały wstrząs artystyczny, kulturalny
i nawet religijny. Wojenne polonika katolickie cechuje świeżość spojrze-
nia, autentyczność przeżycia i sympatyzująca tonacja. W tym klimacie
polskie motywy katolickie uzyskały nową funkcję: tradycyjna funkcja
polemiczna ustąpiła miejsca przyjaznej i preekumenicznej, funkcja
zaś ornamentalna przekształciła się w funkcję apostolską - inicjacji
religijnej i kulturalnej.
Podobne zjawisko obserwujemy w utworach powstałych na fali ko-
lejnego odrodzenia tradycji w latach sześćdziesiątych i siedemdziesią-
tych, kiedy w kontekście powszechnego pisarskiego nurtu wspomnień
z dzieciństwa stwierdzamy obecność polskich motywów katolickich głę-
boko przeżytych przez Sybiraków współczujących polskim zesłańcom,
którzy na Syberii stworzyli odrębną wspólnotę, ich losu.
Należy zauważyć, że najcenniejsze pod względem artystycznym
i ideowym utwory z tego zakresu powstały na podłożu wspólnotowym,
tj. we wspólnocie wałki z najeźdźcą i we wspólnocie syberyjskiej nie-
doli, kiedy przezwyciężanie wspólnego losu angażowało najgłębsze
pokłady ludzkiej świadomości, moralności, charakteru narodowego
i kultury. Jest zresztą prawidłowością procesu twórczego to, że auten-
tyczne wartości ujawniają się i sprawdzają w sytuacjach skrajnie trud-
nych. To poniekąd tłumaczy płytkość poloników powstałych w wyniku
zinstytucjonalizowanej turystyki czy wymiany pisarskich delegacji,
kiedy nie następowało spotkanie w pełni angażujące osoby i wspólnoty.
Dotykamy tu zasadniczej sprężyny międzynarodowych związków
kulturałnych: komunikacja wartości i wzajemne wzbogacenie narodów
wartościami dokonuje się na podłożu spotkania osobowego i wspólnoto-
wego w kontekście wyzwania wspólnego losu. Ta prawidłowość pozwala
na optymistyczne prognozy i postulaty w zakresie naturalnego i nie-
uniknionego przenikania ościennych kultur. Bliskie geopolityczne
sąsiedztwo Polaków i Rosjan, barwna tradycja stosunków państwowych
ciążąca na świadomości obu narodów, trudny eksperyment przemian
ustrojowych, które głęboko przeorały organizmy narodowe, światowa
rywalizacja mocarstw stanowią ten wspólny los, którego wyzwanie na-
rody muszą podejmować, odwołując się do wspólnych i komplementar-
nych wartości.
332 JAN JARCO
KATHOLISCHE POLONICA IN DER SOWJETRUSSISCHEN LITERATUR
Zusammenfassung
Die russische Sowjetliteratur knupft offen an die nationale Tradition mit
ihrem orthodoxen Ethos an und ist offen fur analoge Werte anderer Kulturen.
Die wechselseitige Einwirkung der polnischen katholischen Literatur und der
orthodoxen Kultur Russlands aufeinander ist durch den Sozialismus nicht v6llig
unterbrochen worden. Sie beweist die Lebendigkeit der universellen Werte in den
Nationen und bildet die Grundlage der Gestaltung der Beziehungen zwischen ihnen. IV. SZTUKA
In der Strómung der Wiedergeburt der Literatur wahrend des Krieges und der
internationalen Entspannung traten in der sowjetrussischen Literatur zahlreiche pol-
nische katholische Motive auf, die eine aussergewóhnliche Rolle spielen, indem
sie den Russen die polnische Nationalidentitat naherbringen und gleichzeitig
eine ókumenische und apostolische Funktion erfullen. Das gegenwartige gemeinsa-
me Schicksal von Polen und Russen wird die Berufung auf gemeinsame und komple-
mentare Werte noch vertiefen.KRZYSZTOF JODŁOWSKI
UNIWERSYTET ADAMA MICKIEWICZA W POZNANIU
IKONA MATKI BOSKIEJ Z DZIECIĄTKIEM Z SZAMOTUŁ*
W pokolegiackim kościele pw. Najświętszej Maryi Panny i św. Stani-
sława Biskupa w Szamotułachl w nawie południowej wznosi się bogato
rzeźbiony ołtarz, w którym znajduje się niewielka (32x28 cm) ikona
Matki Boskiej z Dzieciątkiem2. Przedstawia ona popiersie Marii. Jej
ręce są niewidoczne, głowa jest lekko przechylona w prawo i zwrócona
w trzech czwartych w stronę podtrzymywanego przez Nią Dzieciątka.
Ujęty w półpostaci Chrystus-Emanuel przedstawiony jest frontalnie.
Jego lewa ręka ukryta jest pod połą płaszcza, prawą ukazano w geście
błogosławieństwa. Maria odziana jest w ciemnoczerwone maforium
o dość schematycznym układzie fałd. Jego brzeg zdobi złota lamówka.
Otoczoną nimbem głowę Maru wieńczy korona o dość urozmaiconym
wykroju, ozdobiona malowanymi imitacjami drogich kamieni. Dzieciąt-
ko ubrane jest w długi złoty himation, którego fałdy wykreślone zostały
cienką czerwoną kreską. Głowę Dzieciątka otacza nimb krzyżowy, złote
ramiona krzyża kontrastują z ciemnym tłem nimbu. Tło obrazu jest
ciemnozielone.
Wykreślona wyraźnym, ciemnym konturem postać Marii jest niepro-
porcjonalnie duża w stosunku do drobnej figurki Dzieciątka. Ciemną
jej twarz cechuje surowość. Duże migdałowe oczy, zapatrzone gdzieś
w dal, nadają tej twarzy wyraz pełnej skupienia zadumy, wzmocniony
jeszcze lekkim ściągnięciem brwi. Oczy, brwi a także wąski, długi
nos i niewielkie, pełne usta podkreślone zostały dość mocnym kontu-
rem. Miękki modelunek twarzy wydobyty jest poprzez ściemnianie ko-
loru karnacj i.
* Tekst niniejszy stanowi poszerzoną wersję komunikatu, wygtoszonego
przeze mnie na konferencji Balcanicum II w Poznaniu we wrześniu 1983 r. , włączo-
nego do materiałów konferencji.
1 Jest to ceglana, trójnawowa, pięcioprzęsłowa bazyłika, z wyodrębnionym
dwuprzęsłowym prezbiterium, wzniesiona w 1 ćw. XV w. Zob. Katalog zabytków
sztuki w Polsce, t. 5, z. 23, s. 25.
# z Zob. Dokumentacja Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Poznaniu.
336 KRZYSZTOF JODŁOWSKI
Postać Dzieciątka charakteryzuje pewna sztywność, wynikająca
z frontalizmu przedstawienia. Na pełnej twarzy Chrystusa maluje
się spokój i powaga. Pomimo to ikonę naszą cechuje nastrój liryzmu.
IKONA MATKI BOSKIEJ Z SZAMOTUŁ
Wynika to z lekkiego pochylenia głowy Marii w stronę Dzieciątka,
co - podkreślając kontakt uczuciowy Matki i Dziecka - nadaje przedsta-
wieniu bardziej ludzki wymiar.
Datowany na 1 poł. XVII w.3 wizerunek Matki Boskiej z Szamotuł
jest kopią znanej i otaczanej wielkim kultem ikony Matki Boskiej
Kazańskiej. Ikona ta, pochodząca z 1 poł. XVI w., reprezentuje typ
pośredni wyobrażeń Matki Boskiej z Dzieciątkiem, łączący cechy
sztywnego, reprezentacyjnego typu Hodegetru oraz pełnego liryzmu,
akcentującego uczuciowy związek Matki i Dziecka typu Eleusy4. Nie-
wielkie rozmiary ikony z Szamotuł pozwalają przypuszczać, że służyła
ona (pierwotnie) prywatnej dewocji. Takie niewielkie ikony bywały
umieszczane w domach, w izbach modlitewnych. Często też stanowiły
przedmiot podarunku5.
Umieszczona w barokowym ołtarzu ikona Matki Boskiej z Dzie-
ciątkiem z Szamotuł stanowi przykład obecności tradycji bizantyńskiej
w kulturze polskiej. Warto zastanowić się w związku z tym nad proble-
mem funkcjonowania społeeznego tego obrazu. Temu zagadnieniu
chciałbym poświęcić niniejszy komunikat.
Dzięki zachowanym źródłom pisanym możliwe jest dość dokładne
odtworzenie historu obrazu od czasu, gdy znalazł się on na terenie
Rzeczypospolitej#. Pierwotnym właścicielem ikony był pewien kniaź
moskiewski. Podczas jednej z wojen, jakie prowadził Jan Kazimierz
z Moskwą (zapewne 1658-1667), dostał się on wraz z żoną do niewoli.
Jeden z dworzan Jana Kazimierza, ówczesny właściciel Szamotuł,
A. Wolf, widząc u jeńca wizerunek Matki Boskiej, zapragnął mieć
go na własność. Wielokrotnie odwiedzał kniazia w więzieniu, prosząc go
o podarowanie obrazu, jednak ten kategorycznie odmawiał, odrzucając
' Katalog zabytków, s. 27.
# Lexikon der christlichen Ikonographie, t. 3, Freiburg 1971.
5 E. I w a n o y k o, Ikona św. Jerzego szkoły nowogrodzkiej, "Zeszyty
Naukowe UAM. Historia Sztuki",1961, z. 3, s. 4.
b Zestawienia oraz analizy źródeł dokonał ks. Cz. Kałużyński w nieopubliko-
wanej monografu Cudowny obraz Matki Boskiej Szamotulskiej [mps w posiadaniu
parafu NMP i św. Stanisława w Szamotułach). Za udostępnienie mpsu serdecznie
dziękuję proboszczowi, ks. dziekanowi A. Stodolnemu.
1. Matka Boska z Dzieciątkiem. Szamotuły. (Fot. R. A. Rau).
338 KRZYSZTOF JODŁOWSKI
nawet propozycję wolności, jaką Wolf obiecywał wyjednać u króla. Do-
piero po śmierci kniazia, który - nie doczekawszy powrotu do Moskwy-
zmarł w Warszawie, Wolf otrzymał obraz od jego żony w zamian za
wyjednaną dla niej wolność. Następnie Wolf przywiózł ikonę do Sza-
motuł, gdzie umieścił ją pośród innych obrazów w kaplicy zamkowej
swej rezydenej i.
Pewnego dnia, będąc w kaplicy, Wolf zauważył krwawe łzy, spływa-
jące z oczu Matki Boskiej. Zjawisko to zaobserwowali również członko-
wie jego rodziny i wiele innych osób, m.in. malarz, wezwany dla stwier-
dzenia, czy to przypadkiem "pokost nie puścił". Wieść o nadprzyrodzo-
nym zjawisku szybko dotarła do Kurii. Biskup poznański S. Wierz-
bowski powołał specjalną komisję, która 15 V 1665 r. udała się do
Szamotuł, by zbadać okoliczności tego cudu. Wysłuchawszy relacji
świadków, Komisja orzekła, iż zjawisko miało charakter nadprzyro-
dzony, oraz nakazała przeniesienie obrazu do skarbca kolegiaty. Orze-
czenie komisji brzmiało:
[...] jeżeli Pan Bóg po pierwszey Comissyi y inquisityi względem obrazu Najswięt-
szey Panny Szamotulskiey Nowe iakie Cudo / albo cuda /, lubo tesz szczególnie iakie
Dobrodzieystwa / łaskę / przez ofiarowanie się tego obrazu uczyni [. . .) to zostanie on
do czci publiczney wyniesiony.
Wkrótce też w Szamotułach oraz w ich bliższej i dalszej okolicy zaczęły
dziać się liczne cuda. Do ich zbadania powołano 7 VI 1666 r. drugą ko-
misję, która po przesłuchaniu świadków na temat łask, jakich zaznali,
zebrała się na naradę, aby na podstawie przepisów Soboru Tryden-
ckiego o obrazach świętych orzec, czy ikona szamotulska może być wy-
stawiona do czci publicznej jako cudowna. W aktach owej Komisji
czytamy :
' K a ł u ż y ń s k i, dz. cyt. , s. 1-3. Ks. Kałużyński odtworzył dzieje obrazu
na podstawie następujących źródeł: 1. ks. J. W i r o b o s k i, Descriptio miraculosae
imaginis B. M. V. in Arce Szamotulensæ. Lumn Anno Dmi 1666. Opis ten znajdowat
się w księdze, przechowywanej dawniej w Szamotulskim Archiwum Parafialnym,
zaginionej podczas II wojny światowej; 2. opisu ks. F. B. Brzezińskiego, zacho-
wanego w Regestrum, przechowywanego w Szamotulskim Archiwum Parafialnym;
3. akt obydwu komisji, starodruku przechowywanego dawniej w Szamotulskim
Archiwum Parafialnym, zaginionego podczas wojny.
IKONA MATKI BOSKIEJ Z SZAMOTUŁ
(:..] jednomyślnie uznaliśmy, iż to wszystko działo się przeciwko zwykłemu
biegowi rzeczy za orędownictwem wielkiej Bogarodzicielki, okazującym się
bezpośrednio w tym obrazie#.
W związku z tym ikonę zalecono przenieść na zamek, aby następnie
uroczyście wprowadzić ją do kolegiaty, do kaplicy św. Anny. Przenie-
sienie miało miejsce niedługo potem,
[...] z wielką uroczystością w dzeń sliczny nader, y wesoły Troyce Przenayswiętszey
Roku 1666, przy niepoliczonych gromadach nad jedenaście Tysięcy różnego
stanu płci oboiey Ludzi, y Duchowieństwa [...]9.
Procesja posuwała się ulicami miasta, pokrytymi dywanami i ozdobio-
nymi specjalnie na tę okazję przygotowanymi drewnianymi bramami,
na których umieszczono herby oraz teksty pieśni. Po wprowadzeniu do
kolegiaty obraz umieszczono - wbrew zaleceniom Komisji - w ołtarzu
głównym. Liczba zgromadzonych była tak duża, że - jak zanotował ks.
Wiroboski -
[...] choć się gotowali tak długi czas y piw tak wiele nawieźli z różnych miast,
jednak chleba, piw, wody nawet samey w studniach zabrakto y nie każdemu
dało się bydź uczestnikiem widzieć tego obrazulo.
W ołtarzu głównym cudowny wizerunek znajdował się niezbyt
długo, gdyż - jak podaje ks. Brzeziński - już po roku został dla nie-
go ołtarz
s Wielkimi wslawiona Cudami w Obrazie Slawney Kollegiaty Szamotulskiey
NAYDOSTOYNIEYSZA IEDYNEGO BOGA MATKA MARIA W Roku 1666.
dnia IS Maia Swiatu Polskiemu za cudowną ogłoszona A W roku 1687. Za poz-
woleniem JA#NIE WIELMOŻNEGO legomości Xiędza Hieronima z Wielkiego
Chrząstowa Wierzóowskiego (...) a zapilnym staranie Wielebnego Duchowieństwa
Szamotulskiego, do druku z cudami podana, ku większey Chwale BOŻEY, y Czci
BOGA Rodzicy PANNY. W POZNANIU w Drukarni Xiędza Woyciecha Laktan-
skiego Roku 1687, tłum. ks. Cz. Kałużyński, dz. cyt., s. 29. Egzemplarz starodruku,
jakim postugiwał się ks. Katużyński (określając go jako Akta obydwu komisji),
był mocno uszkodzony (brak 1 i 11 karty), co nie pozwalato m.in. na określenie
miejsca wydania. Inny egzemplarz, zachowany w lepszym stanie, odnalazł w Bi-
bliotece Uniwersyteckiej w Poznaniu prof. dr hab. E. Iwanoyko, któremu w tym
miejscu pragnę podziękować za udostępnienie starodruku.
9 Wielkimi wslawiona Cudami.
## Cyt. wg Katużyński, dz. cyt., s. 36.
KRZYSZTOF JODŁOWSKI
[...] wtoską modą, snycerską robotą wystawiony Anno 1667 [...) przez Sławetnego
Pana Jana Anuszczyka Snycerza Tumskiego Poznańskiego za staraniem i promociąm
Wielmożnego Jemości Pana Alexandra Wolfa (...) ołtarz wystawiony wszystek
z gruszkowego drzewa (...). Rzeźba snycerską robotąm mieyscami wiązana,
mieyscami w essy różnie po wszystkim ottarzu zdobiona (...). Ten ołtarz wyztocony
w roku 1672 przez stawetnego Pana Lenarta Leymana, Malarza Szamotulskiegoll.
? zachowanym opisów ołtarzat2 wynika, iż pierwotnie składał się
u#i z 3 części. Do dwukondygnacjowej części środkowej przylegały
części boczne, w ich dolnych kondygnacjach znajdowały się bramki.
W centralnej części, w dolnej kondygnacji, na czerwonym aksamitnym
tle umieszczono cudowny wizerunek. Obraz zdobiła złota sukienka.
Dookoła znajdowały się liczne rzeźbione i malowane postacie aniołów
i świętych, w zwieńczeniu - postać Boga Ojca. Na wszystkieh częściach
ołtarza rozmieszczone były wota.
Na przełomie XVII i XVIII w. ołtarz zmienił wygląd: 4 IX 1699 r.
między ks. Brzezińskim a złotnikiem M. Meystnerem
(...) stanęła pewna y nieodmienna ugoda na wystawienie sztuki srebrnoztocistej
albo sukienki na cudowny obraz [...] jako to górą nad obrazem namiot (...) Aniołów
dwóch z palmami Singraphe rozwinione trzymających (...) nad ramą mitra kamienia-
mi sadzona [...] dołem pod ramą dwóch Aniotów w dalmatykach poztocistych
klęcząc wachle w iedney ręce, w drugiey ramą trzymaiących (...) iako naylepiey,
nayozdobniey, nayporządniey iako będzie mógt pomieniony Pan Złotnik wy-
ksztattować.
Oprócz sukienki wykonano wtedy szereg innych ozdób do ołtarza.
Nie istniały już w tym czasie części boczne, co wynika z zachowanych
opisów ołtarzal#.
## Tamże, s. 39.
#2 Tamże, s. 47 i nn.
'# Tamże, s. 96 i nn.; przytoczone teksty pozwalają zweryfikować dotychezaso-
we poglądy na autorstwo i datowanie ottarza, dotychezas datowanego na 1701 r.
i przypisywanego A. Swachowi (zob. Kntalog zabytków, s. 27). Tymezasem
z tekstów umów i opisów wynika, iż ołtarz, dzieło snycerza J. Anuszczyka,
powstat w 16fi7 r. Następnie, na przetomie XVII i XVIII w., ołtarz został prze-
budowany, a złotnik poznański, M. Meystner wykonat dla niego szereg ozdób,
do czego odnosi się najprawdopodobniej data 1701 umieszczona w kartuszu,
wieńezącym ołtarz.
IKONA MATKI BOSKIEJ Z SZAMOTUŁ
Schyłek XVII i początek XVIII w. to szczytowy okres rozwoju
kultu Matki Boskiej Szamotulskiej. Zachowały się liczne opisy cudów
i łask, jakimi obdarzeni zostali wierni, uciekający się pod opiekę Szamo-
tuł Pani. Ks. Wiroboski pisał na ten temat:
(...) u obrazu tego doznało wielu ludzi task i niezliczonych dobrodziejstw - i sami
panowie, ubodzy i królowie, ktokolwiek się ofiarował - zdrów byl: chorzy,
trędowaci, ślepi, chromi i ja sam piszący to.
Oto np. wojewodzianka lubelska, I. M. Tarłówna "(...) chorowała przez
ćwierć roku na gardło (. . .) y Doktorowie powiedzieli, że się piekielny
ogień musiał rzucić". Słysząc od Wolfa o cudownym obrazie "ofiarowa-
ła się, y Rodzice Ichmość ofiarowali ią do Najświętszey Panny Szamo-
tulskiey, bardzo po tym prędko ozdrowiała". Zdarzały się też inne cuda.
"leden poimaniec Polski Szlachcic, będąc w poimaniu od Turków, y u
nich w więzieniu zostayąc przes długi czas, ofiarował się do Wielkiey
Polski, do Obrazu Szamotulskiego Nayświętszey Panny, Cudownie wy-
bawiony został"14.
O liczbie cudów świadezyły wota, zawieszane na ołtarzu i gromadzo-
ne w skarbcu. Ofiarowywano je nie tylko jako wyraz wdzięczności za
doznane dobrodziejstwa, lecz także w oczekiwaniu na nie. Były to naj-
częściej tabliezki srebrne, większe lub mniejsze, z wizerunkiem Marii
lub innego świętego, adorowanego przez klęczące postacie. Obok tabli-
czek spisy notują liczne złote i srebrne pierścienie, monety, krzyżyki
a także wizerunki rozmaitych zwierząt oraz części ciała: głowy, nogi,
ręce, oczy, zęby itd. Podziękowania najczęściej dotyczyły cudownego
uzdrowienia, wierzono jednak, iż ofiarowanie się pod opiekę Matki
Boskiej pomoże w rozwiązaniu całkiem innych problemów. Oto np.
"Jy Mość Pani Katarzyna Radlicka, Sędzina Nakielska, dała tablicę na
dwuch łańcuszkach - N.P. w obłokach, pod nią osoba wyrysowana klę-
czy (...) z napisem: Votum to dane za bydło rogate, konie y owce, które
bardzo zdychało, a po tym danym vocie, prętko przestało i żadne nie
zdechło". "P. Stefan Zepansky dał tabliczkę, że widelce srebrne ukra-
dzione znalazły się". Jakiś pan Gronowski "widząc wielkie zamieszanie
## Cyt. wg Kałużyński, dz. cyt., s. 23-24, 76.
342 KRZYSZTOF JODŁOWSKI
y niezgode circa electionem Regis Poloniae obiecał tabliczkę dać N.P.
Szamotulskiey, aby ona interessią swoią u Syna wyprosiła iedność mię-
dzy rozwaśnionymi elektorami", natomiast niejaki J. Chudzik z Ostro-
roga ofiarował krzyżyk z relikwiami, aby Pan Bóg za przyczyną Matki
Swey pobłogosławit w wyrobie piwa"I5.
Cudowną moc obrazu znał także król Jan Kazimierz. Oto co na ten
temat zeznaje przed wspomnianą już komisją A. Wolf:
Referowatem Krolowi Iegomości [...] o Obiawieniu Obrazu w Zamku Szamotuls-
kim, słuchat tego Krol Iegomość, żnabożeństwem wielkiem [...). Odwiodszy mnie
Krol legomość, rzecze: ofiaruy mnie do tey Nayswiętszey Panny, aby bez krwi rozla-
nia pokoy się teraz zawarł, a ia dam Ztotą sukienkę na Obraz [...) y Pan Bog za
przyczyną Najświętszey Panny sprawił, że bez krwi wylania pokoy się zawarłlb.
Jan Kazimierz słowa dotrzymał, bo w 1668 r., w rocznicę przeniesienia
obrazu do kolegiaty, Wolf przekazał ofiarowane przez króla dary, m.iń.
"
sukienkę złocistą".
Jan Kazimierz nie był jedynym monarchą, którego losy zetknęły
z obrazem szamotulskim. Historia cudownego wizerunku związana jest
także z osobą Jana III Sobieskiego. Legenda głosi, iż kolejny właściciel
Szamotuł, J. K. Łącki, towarzysząc królowi w wyprawie wiedeńskiej,
zabrał obraz ze sobą. Przed tym obrazem król miał modlić się podczas
mszy św. odprawianej pod Kahlenbergiem.
Jest faktem, że Łącki był pod Wiedniem. Trudno jednak ustalić, czy
rzeczywiście wziął obraz ze sobą. Natomiast jest bardzo prawdopodob-
ne, że król znał cudowną moc wizerunku. Świadczy o tym tekst Pieśni
o cudownym obrazie, wydrukowany w 1687 r., w którym pojawia się
imię Jana III:
Krolewskie trony, Panskie Maiestaty
Slub ci oddały w sukience bogaty,
Złotem pokrywszy, przes Iana Trzeciego
Pana y Krola Monarchy Polskiego.
Tegoś w Woienney porze ratowała
Od krwie wylania dziwnieś zachowała
Gdy Woysko swoie twey oddat opiece,
Oddat Wodz wielki w Macierzyńskie ręcel#
ls Tamże, s.154,186.
ib Wielkimi wsławiona Cudami.
#' Tamże.
IKONA MATKI BOSKIEJ Z SZAMOTUŁ
Inną formą, w jakiej wyrażano wdzięczność za doznane dobro-
dziejstwa, a także polecano siebie i najbliższych Matce Boskiej Szamo-
tulskiej, były msze św. ,
[. . .] na które ludzie z różnych Prowincy, Miast Wsiów y cudzych Krajów przycho-
dzący do Cudownego Obrazu Nayświętszey Panny offiarują (daią), ażeby były
odprawione przy Obrazie albo Ołtarzu iey.
Msze te odprawiane były
tak przesz przychodzących Kapłanów iako y domowych którzy niemal od poranka
aż do samego południa od Ottarza ieden po drugim codzień nie odstępuią.
Najwięcej mszy odprawiano w dzień Święta Świętej Trójcy - rocznicę
wprowadzenia obrazu do kolegiaty a także w dzień Święta Narodzenia
Najświętszej Marii Panny.
Kult, jakim otaczano obraz, znalazł też wyraz w uroczystych pro-
cesjach oraz pielgrzymkach, jakie przybywały do Szamotuł z okolicz-
nych miast i wsi. O procesji wokół rynku, związanej z przeniesieniem
obrazu do kolegiaty, była już mowa. W rocznicę tego wydarzenia od-
była się procesja z cudownym obrazem, tym razem po cmentarzu.
W 1684 r. miał miejsce pożar Szamotuł, podczas którego spaliła
się księga, w której opisywano przebieg pielgrzymek. Jednak nawet na
podstawie nielicznych zachowanych opisów można wyobrazić sobie
nastrój, jaki towarzyszył tego typu uroczystościom. Oto np.
Anno Dni 1679 na Dzień Święty Tróice byta Kompania z Ostroroga złączona
i z Sierakowem. Bractwo Strzeleckie z Ostroroga. Mieszczanie osobno y nabożnie
parami idali: Biatogtowy osobno, osobno Panny z obrazami dość porządnie y pięk-
nie, y gromadnie wesli y Votum oddali - na tarczy Święty Jakub Apostół.
Anno Domini 1750 10 Augusti w sam dzień św. Wawrzyńca prowadzita Kom-
panię Ieymość Panna Maryanna Rogalińska, Sędzina Wschowska y Starościanka
Obornicka [...]. Byta to Kompania ludna, bo wszyscy mieszkańcy oborniccy y cała
Parafia Oney asystowała. Naprzód S. J. Nepomucena Obraz pięknie ubrany nosiła
rada z Burmistrzem. Inne obrazy wedtug porządku nosity Panny. Na ostatku szedł
Wóz Tryumfalny, bardzo misternie ukkomodowany, którego konie ciągnęły. Na
tym wozie byty ksztattnie y piękną robotą wyrobione Virtutes Theologicae: Fides,
Spes, Charitas. Na suficie S. Wawrzyniec. Którą to Kompanię dla zbytniego deszczu
## Cyt. wg Kałużyński, dz. cyt., s. 85
344 KRZYSZTOF JODŁOWSKI
nie mogły de Caudigno przywitać za miastem Szamotuły, lubośmy wszyscy z dobrą
ostentacyą, ku niey wyszli, ale pospieszaiąc się do kościoła [...). Hoc quoque notan-
dum, że na tym Tryumfalnym Wozie per modum Geniuszów było dwuch chlopców
misternie ubranych, którzy na waltorniach delikatnie grali. Bylaby ta Kompania nad
inne dawnieysze pięknieysza, gdyby był ulewny deszcz nie przeszkodą'y.
Opisane wyżej fakty świadczą o tym, iż ikona Matki Boskiej Szamo-
tulskiej funkcjonowała przede wszystkim w płaszczyźnie kultu. Należy
tu podkreślić jego szeroki zasięg społeczny, obejmujący wszystkie
stany - od królów poczynając, na "mieszczkach" i "kmieciach" kończąc.
Wiara w cudowną moc wizerunku oraz związane z nią zewnętrzne formy
życia religijnego: ofiarowywanie wot, udział w procesjach, mszach
i pielgrzymkach - mieszczą się w ogólnym obrazie religijności porefor-
macyjnej, w której nad praktykowaniem cnót ewangelicznych domino-
wały zewnętrzne, manifestacyjne formy pobożności. Nie może to jednak
przesłonić faktu, iż wiara ówczesna charakteryzowała się bezgraniczną,
głęboką ufnością, wynikającą z przekonania o wpływie świata nadprzy-
rodzonego na losy ludzkie. Najbardziej typowym przejawem tego było
adorowanie cudownych obrazów. Czczono ich wiele, a ich liczba w XVII
i XVIII w. stale rosła. Każda niemal okolica szczyciła się posiadaniem
cudownego wizerunku, przy czym największą popularnością cieszyły się
obrazy Matki Boskiej. Czczono ich wówczas przeszło 4002#'.
Problematyczne wydaje się natomiast funkcjonowanie ikony w płasz-
czyźnie - ogólnie mówiąc - estetycznej. Niewątpliwie zdawano sobie
sprawę z faktu, iż przywieziony przez Wolfa obraz zdecydowanie różni
się swą formą od innych znanych wówczas wizerunków Marii. Świadczy
o tym najstarszy znany opis obrazu, w którym określa się go jako
"Moskiewski niewielki, szeroki y długi na piędzi dwie mni albo więcy,
greckiey kompletney Malatury Moskiewskiey na desce odmalowany
blaszkami złocistymi po bokach przyozdobiony"2t.
Innym dowodem na to, iż dostrzegano odmienność obrazu, a jedno-
cześnie próbą wytłumaczenia tego faktu, jest fragment pieśni Nigra
sum, sed formosa, wydrukowany na zakończenie wspomnianych już
akt komisji:
'9 Tamże, s. 78, 81-82.
2#' Z. K u c h o w i c z, Obyczaje staropolskie, Łódź 1975, s.103-107.
2' Opis ks. Wiroboskiego (zob. przypis 7).
IKONA MATKI BOSKIEJ Z SZAMOTUŁ
Czarna lubom iest / iezdem jednak wdzięczna
w Oczach Synowskich / Matka nader śliczna
Sprawiedliwości Słońce mie przeieło /
I twarzy moiey nie coprzypaliło /
Nie uwazaycie odmiany takowey /
lest to albowiem Dzieło Boskiey gtowy22
Fakt odmienności ikony nie miał jednak - jak się zdaje - większych
konsekwencji. Znajomość pochodzenia obrazu nie znalazła odzwier-
ciedlenia w jakichś specyficznych formach kultu. Źródła nie podają
żadnych - tak charakterystycznych dla obrazów bizantyńskiego kręgu
kulturowego - legend na temat autorstwa św. Łukasza, cudownych
translacji itp. Nie wykonywano też kopii obrazu. Jedyną znaną podobiz-
ną ikony jest umieszczony na początku cytowanego starodruku "Conter-
fect Obrazu Panny Przenaświętszey cudami wsławioney w Kościele
Szamotulskim". Powtarza on ogólne zarysy kompozycji, urealniając jed-
nak proporcje. Zachowano układ postaci, frontalizm Dzieciątka i po-
chylenie głowy Marii, rysy twarzy jednak zostały przedstawione
w sposób zupełnie odmienny. Zastanawiający wydaje się natomiast
upór, z jakim Wolf zabiegał o uzyskanie i k o n y. Być może wynikał on
z tego, iż Wolf łączył określone formy obrazu z przekonaniem o jego
cudowności. Jest to jednak tylko przypuszczenie, które potwierdzić
mogłoby jedynie stwierdzenie innych podobnych przypadków. Jest fak-
tem, iż wizerunek szamotulski nie jest jedynym przykładem funkcjono-
wania ikony na terenie Wielkopolski. Źródła wymieniają np. "Imago
B.M.V.Consolationis, gratiosa.penicullo depicta, Moschovita dicta",
znajdujący się w jednej z kaplic kościoła franciszkańskiego w Pyz-
drach`#. Z zachowanego inwentarza pośmiertnego P. Chudzica z 1626 r.
dowiadujemy się, iż miał on "obrazków moskiewskich trzy", co świad-
czy, że ikony przechowywane były także w domach mieszczan poznań-
skich#4. Jednak skąpe informacje, jakie zachowały się na ten temat,
nie pozwalają na sformułowanie dalej idących wniosków.
Na zakończenie wypada podkreślić fakt, iż mimo swej nietypowej
ekspresji obraz nasz bez przeszkód rozpoczął nowe życie w tak odmien-
zz Wielkimi wsłuwiona Cudami.
z3 Zob. W. G a ł k a, Dawny klasztor franciszkanów w Pyzdrach. Doku-
mentacja historyczno-architektoniczna, Poznań 1980, s. 100 (mps w posiadaniu
PKZ).
z' Za tę informację dziękuję mgr W. Gatce
346 KRZYSZTOF JODŁOWSKI
nym przecież świecie. W tym właśnie czasie, w 2 poł. XVII w., w Mos-
kwie doszły do głosu tendencje przeciwne wprowadzaniu elementów
zachodnich do malarstwa ikonowego. Najpełniejszy wyraz znalazły
one w poglądach patriarchy Nikona, który domagał się wręcz niszczenia
ikon, które były podobne do "obrazów franków", jak również ikon
malowanych "na polski sposób"25.
DIE IKONE DER GOTTESMUTTER VON SZAMOTU£Y MIT KIND
Zusammenfasassung
Der Artikel ist der Besprechung des Bildes der Gottesmutter mit Kind aus
Szamotu³y gewidmet, das auf die erste Halfte des 18. Jahrhunderts datiert
wird. Es ist eine Kopie der von einem grossen Kult umgebenen Ikone der Gottes-
mutter von Kasan aus der ersten Halfte des 16. Jahrhunderts. Die Ikone der
Gottesmutter von Szamotu³y ist ein Beispiel fur die Anwesenheit der byzantinischen
Tradition in der polnischen Kultur. Im Artikel wird das Problem der gesellschaftli-
chen Funktion dieses Bildes in der Kultur der alten Adelsrepublik erórtert, angefan-
gen von den fruhesten Zeiten, als dieses Bild im 17. Jahrhundert von A. Wolf nach
Polen gebracht wurde. Danach werden die wechselhaften Geschicke des Gnadenbil-
des der Gottesmutter von Szamotu³y vorgestellt.
Die Gottesmutter von Szamotu³y funktionierte in Polen vor allem auf der
Ebene des Kultes; sie wurde verehrt, mit Geschenken uberhauft und von Pilgern
angebetet. Geringer war dagegen ihre Bedeutung auf asthetischer Ebene, auch
wenn die Andersartigkeit des Bildes im Vergleich zu den anderen damals bekannten
Marienbildnissen wahrgenommen wurde.
zs B. D ą b - K a 1 i n o w s k a, Teologia ikony w Ilpot. XVII w. Spory i polemiki
w Rosji, w: Artium Quaestiones, red. K. Kalinowski, t. 2, Poznań 1983, s. 38-39.
WOJCIECH BIAŁOPIOTROWICZ
KATOLICKI UIVIWERSYTET LUBELSKI
Z PROBLEMÓW IKONY KARPACKIEJ
W tekście niniejszym chodzi głównie o zastanowienie się nad za-
sadnością używania terminu "ikona" do dzieł sztuki cerkiewnej terenów
Polski, Ukrainy, Słowacji i Rumunii. Powszechne stosowanie interesu-
jącej nas nazwy budzi bowiem poważne wątpliwości, pojawiające się
w momencie zestawienia ikon karpackich z ikonami klasycznymi.
Wydaje się wręcz, że jedynym kryterium stosowania terminu "ikona"
jest na ogół pochodzenie dzieła oraz jego charakter ikonopodobny.
Nasuwa się przy tym sugestia, że nazwa ta utraciła swą treść, jaką nada-
wali jej Ojcowie Kościoła. Stąd też dla przeciętnego odbiorcy takie
sformułowania, jak św. Nicefora, że ikona jest obrazem, który ma swój
udział w pierwowzorzeI, czy św. Teodora ze Studion, że artysta tworzy
według pierwowzoru2, są nieczytelne i nie korespondują z samymi
dzieł ami.
Nie uprzedzając jednak toku rozważań, przyjrzyjmy się procesom,
jakim podlegała ikona karpacka, a jak się okazuje i całe cerkiewne
malarstwo Europy wschodniej, od XVI do XIX w. włącznie. W dzie-
łach stanowiących przedmiot kultu w cerkwiach tej prowincji prawo
obywatelstwa znalazła sztuka ludowa. Ponadto ikonopiścy zaczęli przej-
mować wzory ikonograficzne powstałe na Zachodzie oraz naśladować
zachodnie konkretyzacje malarskie poszczególnych typów przedstawień
stworzonych na Wschodzie. Towarzyszyły temu próby utrzymania tra-
dycji, co zgodne było z postanowieniami Soboru Stogławego, jak rów-
nież próby pogodzenia malarstwa zachodniego czy sztuki ludowej z kon-
wencją ikony3.
# N i c e f o c, Antirrheticus, I, 24 (PG 100, c. 262), za: W. T a t a r k i e w i c z,
Historia estetyki, t. II, Wrocław 1960, s. 56.
2 T e o d o r z e S t u d i o n, Antirrheticus, II, 10 (PG 99, c. 357), za: tamże,
s. 56.
3 Por. J. K t o s i ń s k a, Katalog zbiorów, t. 1: Muzeum Narodowe w Krako-
wie, Kraków 1973; J. P i e t r u s i ń s k i, Bohomazy matopolskie, "Polska Sztuka
Ludowa", 14 (1960) 131-154; M. P i e ń k o w s k a, Ikony sądeckie XVII XV111
wieku, "Rocznik Sądecki",12 (1971) 573-617.
348 WOJCIECH BIAŁOPIOTROWICZ
Zasygnalizowane tu procesy, jakim podlegało malarstwo cerkiewne
towarzyszyły kryzysowi prawosławia, które - jak zwraca uwagę Zernov
- zeszło na dno upadku w XVIII stuleciu4. Można więc przypuszczać,
że były one przejawem regresu ikony, co - jak się wydaje - wiązało
się z utratą jej w powszechnej świadomości odbiorców i twórców i idącą
z tym w parze utratą w świadomości ogółu postaci Chrystusa, spychane-
go w sferę idei5.
W powyższym kontekście nasuwa się pytanie, czy wszystkie dzieła,
które historycy sztuki określają mianem "ikony karpackiej", są faktycz-
nie ikonami, tzn. czy kryterium wystarczającym stosowania terminu
"ikona" jest umieszczenie obrazu w ikonostasie i czczenie go przez wier-
nych? Ponadto, czy jesteśmy w stanie określić niezbędne warunki, jakie
musi spelniać dzieło, by mogło być ikoną? Zaznaczyć tu przy okazji
trzeba, że referat ten, będący sygnalizacją problemu, nie pretenduje do
rozwiązywania w pełni poruszanych tu zagadnień, dla których zjawisko
ikony karpackiej jest swego rodzaju pretekstem.
Punktem wyjścia w tych rozważaniach będzie definicja podana przez
Florenskiego, która w swej genezie wywodzi się z koncepcji filozoficz-
nej Plotyna, mówiąca, że ikona jest "oknem na świat nadzmysłowy"#.
W konsekwencji pojawia się automatycznie problem dzieła znajdują-
cego się na granicy, a więc posiadającego elementy zarówno świata
postrzeganego zmysłowo, jak i te, które należą już do sfery nadprzy-
rodzonej. Tak ustawione zagadnienie zgodne jest z tym, co możemy od-
czytać w księdze Genesis. Z niej bowiem dowiadujemy się, że momen-
tem przełomowym, który zaważył na całych dziejach ludzkości, był
grzech pierworodny, którego konsekwencją była utrata bezpośredniego
kontaktu ze Stwórcą. Powstało w ten sposób puste miejsce, które wyma-
gało i wymaga nadal wypełnienia osobowym istnieniem Boga. W ciągu
dziejów owo zapotrzebowanie realizowano za pomocą obrzędów, two-
rzenia miejsc świętych, systemów symbolicznych oraz ikony. Biorąc pod
4 N. Z e r n o v, Wschodrrie chrześcijaristwo, tlum. J. S. Łoś, Warszawa 1967, s.134.
5 Na uwagę tu zasługuje fakt, iż równolegle w chrześcijaństwie zachodnim
mamy do czynienia z kryzysem dogmatu wcielenia, dającym w efekcie wybuch
ateizmu i niewiary w XIX i XX w. (J. G i t t o n, Jezus, tlum. J. Józefowiczowa,
Warszawa 1963; M. N e u s c h, U źródet wspófczesnego uteizmu, tlum. A. Turo-
wiczowa, Paryż 1980).
b P. F 1 o r e n s k i, Ikonostas i inne szkice, tłum. Z. Podgórzec, Warszawa
1980, s. 80.
Z PROBLEMÓW IKONY KARPACKIEJ
uwagę fakt, że w historycznym rozwoju, zestawiając kulturę narodu wy-
branego i chrześcijaństwa, najpierw mamy do czynienia z symbolami,
a dopiero później z ikoną, oraz że Ewangelia jest wypełnieniem Starego
Testamentu, winniśmy - jak się wydaje - najpierw rozważyć zagadnie-
nie sposobów przedstawienia symbolu.
Ricouer na pytanie, czym jest symbol stwierdza:
Nazywam [nim) wszelką taką strukturę znaczeniową, w której sens bezpośredni,
pierwszy, literalny, określa ponadto inny sens pośredni, drugoplanowy, który
nie może być inaczej ujęty jak poprzez pierwszy#.
Z powyższego widać, że symbol istnieje niezależnie od intencyjnych
działań człowieka i jest nieczytelny dla niewtajemniczonych. Ponadto
ma strukturę opartą na dwóch sensach, z których drugi dany jest przez
analogię, stąd też jako znak jest on nieprzejrzysty i nieprzekładalny.
Proces dotarcia do niego odbywa się na drodze "zżycia się" z sensem li-
teralnym. W ten sposób dochodzi do odsłonięcia się rzeczywistości egzy-
stencjalnej i metafizycznej#.
Każdy symbol możemy środkami malarskimi udostępnić w dwojaki
sposób. W każdym z nich akcentowany jest jeden z dwóch wymiarów
rzeczywistości, doświadczanych na co dzień: ten, który podlega upły-
wowi czasu i ten niezmienny. Możemy bowiem ująć go albo portretowo,
albo jakby "wprost". W pierwszym wypadku plamy barwne są tak poło-
żone, że dzięki aktywności percepcyjnej odbiorcy dochodzi do rekon-
strukcji wyglądu, który pociąga za sobą pojawienie się intencjonalne
przedmiotu symbolicznego z całą materialnością podlegającą niszczącej
sile czasu. Uwaga siłą rzeczy skupia się na sposobie wykonania przed-
stawionego przedmiotu, na relacjach zachodzących pomiędzy nim a
przestrzenią, w której się znajduje. Zżywamy się z danym w ten sposób
sensem literalnym, sens drugi jest jakby naznaczony piętnem upływają-
eego czasu, zmiennością, wskazując na egzystencjalną sytuację czło-
wieka.
W momencie jednak, gdy farbami zaznaczymy w sposób schematycz-
ny wizerunek sensu literalnego, tzn. gdy plama barwna wyznacza tylko
# P. R i c o e u r, "Syrnbol duje do myślenia", tlum. S. Cichowicz, w: t e n ¿ e,
Egzysterrcja i hermener<tyka. Rozprawy o metodzie, wybór, opracowanie i poslowie
S. Cichowicza, Warszawa 1975, s. 7-25.
# J. T i s c h n e r, Per.spektywy hermeneutyki, "Znak", 23 (1971), nr 200,
s. 145-172.
350 WOJCIECH BlAŁOPIOTROWICZ
kształt np. słońca, księżyca czy krzyża i nie pociąga za sobą ich poja-
wienia się intencjonalnego, sytuacja diametralnie się zmienia. Odbiorca
jest tu skierowany jakby do wnętrza przedmiotu oznaczanego. Kiedy
zżywamy się z tak udostępnionym sensem literalnym, w odsłaniającej
się rzeczywistości akcent położony jest na to, co niezmienne, a więc
na wymiar metafizyczny.
Analogicznie rzecz przedstawia się z barwami, w których Jantzen
wyszczególnia dwie podstawowe własności, tzn. "wartości własne"
i "wartości przedstawieniowe". Jak się okazuje, odpowiadają one
dwom sposobom ujmowania znaku symbolicznego.
W pierwszym wypadku kolor występuje w swej wartości autonomicznej, wyraża je-
dynie jakość własną specyficzną jakość czerwieni, błękitu, fioletu. W drugim
kolor pojawia się w funkcji przedstawiającej, naśladującej naturę, identyfikującej
przedmioty. Kolor służy ukazaniu światła i cienia, stosunków przestrzennych materii
i rzeczyy.
Zaznaczyć przy tym trzeba, że kolor nigdy nie pojawia się tylko w jednej
z wyszczególnionych tu wartości i zawsze będziemy mieli do czynienia
z sytuacją, w której nacisk jest położony na wydobycie jednej z nicht#.
Powyższe rozróżnienie wskazuje, że w znaku symbolicznym, przed-
stawionym portretowo, decydująca będzie przede wszystkim ta wartość,
która identyfikuje przedmioty, #w przeciwieństwie do przedstawień
wprost. Ma to istotne znaczenie w funkcji symbolu, gdyż barwa sama
w sobie może ją pełnić. Zżywając się np. z czerwienią, pełniącą rolę
sensu literalnego, wprowadzani jesteśmy w rzeczywistość namiętności,
witalności, sił życia (idąc za rozważaniami Junga)lI. Odkrywa się
nam w ten sposób świat nadzmysłowy, jak również sytuacja egzysten-
cjalna człowieka. Chodzi tu oczywiście o to, co zarysowuje się jedynie
mgliście, co według koncepcji Platona jest niepoznawalne, gdyż znane
jest tylko z cienia, co analogicznie jak przy znaku graficznym przybliża
nam tajemnicę Boga, człowieka i świata. Zauważyć przy tym można, że
dotarcie do źródła barwy, gdy do głosu dochodzi "wartość przedstawie-
9 H. J a n t z e n, Uber den gotischen Kirchenraum und andere Aufsdtze, Berlin
1951 za: M. R z e p i ń s k a, Historia koloru, t.1, Kraków 1970, s. 53.
## Tamże, s. 54.
1' M. Rzepińska, za którą podaję powyższe uwagi, nie cytuje pism C. G. Junga.
Powołuje się na E. Heinendahl, Licht und Farbe, Berlin 1961, gdzie omówione są
koncepcje koloru i archetypu w ujęciu Junga.
Z PROBLEMbW IKONY KARPACKIEJ
niowa", zdaje się być utrudnione. Kolor bowiem przez swe powiązanie
z przedmiotem, pojawiającym się intencjonalnie m.in. dzięki niemu,
staje się czy też jest jakby materialny. Wymaga przestrzeni przysługu-
jącej przedmiotowi oraz zewnętrznego, a więc zmiennego oświetlenia.
Z dotychczasowych rozważań wynika, że do rzeczywistości nad-
przyrodzonej można dotrzeć, pomijając obrzęd religijny oraz postawę
odbiorcy, tylko dzięki dwoistej strukturze symbolu.
Analogicznie, wydaje się, wyglądata sytuacja Żydów, którzy mogli
Boga tylko usłyszeć, a więc kontakt z Nim nawiązać za pośrednictwem
słowa lub też znaków symbolicznych, nieikonicznych. Tworzenie bo-
wiem podobizn zwierząt czy ludzi było zabronionel2. W momencie
jednak, gdy nastąpił ów gigantyczny przewrót, jakim była Inkarnacja,
ci, wśród których przebywał Chrystus, mogli teraz zobaczyć Boga-Czło-
wieka, co więcej - dotknąć Go, rozmawiać z Nim. Tym samym osobowy
kontakt z Bogiem został w pewien sposób odzyskany. On jednak
odszedł zostawiając na ziemi Pocieszyciela, który będąc niewidzialnym
wymyka się poznaniu zmysłowemu codziennego doświadczenia. Czyżby
powrót do sytuacji poprzedniej? Poprzez fakt przyjścia Wcielonego
Boga jednak dana została możliwość czynienia Jego podobizn. Znak-
-maska został więc wyeliminowany, a zastąpiono go wizerunkiem. W ten
sposób sens pierwszy symbolu, bez którego niemożliwe było dotarcie
do drugiego, który przecież jest celem, stał się niepotrzebny. W jego
miejsce pojawiło się konkretne przedstawienie sensu drugiego, nastą-
piło więc przybliżenie się odbiorcy do rzeczywistości dotychczas za-
krytej. W efekcie, w kontekście Chrystusa i Jego dzieła, dwoista struk-
tura symbolu stała się zbędna.
Sytuacja powyższa zmusza nas do zatrzymania się przy jednym
z podstawowych dogmatów chrystologicznych dotyczących dwóch
natur Boga-Człowieka, które mieszczą się w Nim, lecz nie pochłaniają
się wzajemnie, nie mieszają się ze sobą, są niepodzielne i nierozłącznel3.
Sformułowanie to powstało skutkiem m.in. pojawienia się herezji.
Wcielenie bowiem prowokowało ludzi do pojmowania Chrystusa z naci-
12 W Starym Testamencie można znaleźć przykłady, zdające się zaprzeczać
tej zasadzie. Były to jednak wypadki szczególne, związane z bezpośrednimi na-
kazami Boga. Przyktadowo w Księdze Wyjścia rozdz. 25,18-22 czy też w I Księdze
Królów 6, 23-32.
#3 Zernov, dz. cyt., s. 49.
WOJCIECH BIAŁOPIOTROWICZ
skiem położonym raz na Bóstwo, a raz na Jego Człowieczeństwol4. To
rozdzielenie zgodne jeśt z celem Inkarnacji, sprowadzającym się jedno-
cześnie do przezwyciężenia grzechu pierworodnego i przebóstwienia na-
tury ludzkiej. Odpowiada to do pewnego stopnia istnieniu dwóch kul-
tur, chrześcijańskiego Wschodu i Zachodu, oraz wyszczególnionym tu
dwom sposobom przedstawiania znaku symbolicznego. Myśl zachodnia
bowiem ukierunkowana jest bardziej na zagadnienie skutków grzechu
pierworodnego i związanej z tym wolności "zewnętrznej", w przeciwień-
stwie do Wschodu, skupiającego swą uwagę bardziej na Paruzji, na rze-
czywistości zbawionej oraz na wewnętrznej relacji Boga i człowiekat5.
Przywołać tu można przedstawienie twarzy Chrystusa na chuście,
znane jako acheiropoietos, mająee dwa odmienne wydania: veraikon
i mandylion. Na jednym, o proweniencji zachodniej, pokazana jest
twarz Zbawiciela w koronie cierniowej, podkreślony moment cierpie-
nia, śmierci krzyżowej Boga, co akcentuje zmiany czasowe, historię.
Drugie zaś, wywodzące się ze Wschodu, ów moment cierpienia elimi-
nuje i wprowadza w bezczas, trwanietb.
Na powyższym tle ikonę można scharakteryzować jako dzieło ma-
larskie, powstałe w wyniku wypełnienia znaku symbolicznego, danego
wprost, wizerunkami Boga-Człowieka, Marii, świętych, aniołów oraz
zdarzeń, w których uczestniczyli. Uzyskiwane w ten sposób przedsta-
wienia są wynikiem dookreślenia przez ikonopiśca znaku symbolicznego
zgodnie z wiedzą zawartą w Piśmie św., przekazach historycznych,
jak również z tym, co możemy fragmentarycznie dostrzec w każdym
człowieku, który naśladując Chrystusa, upodabnia się do Boga. Takie
przedstawienia są Imieniem Bożym wypisanym koloramit# i znajdują
się na granicy "nieba i ziemi".
i# Tamże, s. 45.
#5 Por. Y. C o n g a r, Czfowiek i przebóstwienie w teofogii prawosławia,
"Znak", 20 (1968), nr 169, s. 841-865.
#fi Ta różnica znajduje również swe potwierdzenie w najistotniejszym mo-
mencie wiary chrześcijańskiej czy liturgii, tej samej na Zachodzie i Wschodzie.
Msza św. w Kościele katolickim dochodzi do szczytu w bezkrwawej ofierze i na-
cisk kładziony jest na ten wtaśnie moment. W cerkwi natomiast idzie ona w innym
kierunku. Jest nastawiona głównie na wniebowstąpienie i paruzję. W ten sposób
akcenty rozkładają się na historyczność i wieczną już bezczasowość (P. Evdo-
k i m o v, Prawosfawie, tłum. J. K. Klinger, Warszawa 1964).
## Por. Florenski, dz. cyt., s. 84
Z PROBLEMÓW IKONY KARPACKIEJ
W efekcie, w obliczach osób przedstawionych, ich szatach, tle
oraz przedmiotach wydobywana jest "wartość własna" barwy. Powo-
duje to spłaszczenie postaci, zauważalną wklęsłość przedstawień narra-
cyjnych, a wiąże się ze stosowaniem perspektywy odwróconej. Towarzy-
szy temu zjawisko opisane przez Goldschmidta, dotyczące zrównania
"formy pozytywowej" i "formy negatywowej"ls, a więc przedsta-
wianych postaci i przedmiotów oraz przestrzeni, którą wypełnia w iko-
nie obraz istnienia Boga (tzw. tło metafizyczne). Za dopełnienie może
tu posłużyć fragment z Ewangelii św. Mateusza, dotyczący przemienie-
nia na Górze Taborl9. "A po sześciu dniach Jezus bierze Piotra, Jakuba
i jego brata Jana i prowadzi ich na wysoką ustronną górę. Na ich
oczach zmienił się Jego wygląd; twarz Jego zajaśniała jak słońce, a szaty
stały się jak blask (słoneczny). I ukazał się im Eliasz i Mojżesz rozma-
wiający z Jezusem. (...) Kiedy jeszcze mówił, okrył ich świetlisty obłok,
a z obłoku odezwał się głos: - To jest mój Syn ukochany, upodobałem
Go sobie, Jego słuchajcie" (17, 1-5). Świetlisty obłok wypełnia prze-
strzeń, oświetla i prześwieca postaci, które okrywa. Nie ma tu pustki,
której poczucie może dać przestrzeń wypełniona powietrzem. Wszystko
ma wartość ontologiczną oraz swe miejsce uzależnione od sposobu ist-
nienia.
Odbiorca zżywając się z przedstawieniem ukazującym ludzką naturę
w stanie zbawienia, a więc wyzwoloną z doczesnych układów czaso-
przestrzennych, wprowadzany jest w rzeczywistość nadprzyrodzoną.
W rozumieniu tego może nam pomóc analiza dokonana przez P. Floren-
skiego2o. Jej podstawę stanowi omówienie barw wschodzącego słońca
z punktu widzenia rzeczywistości, w jaką wprowadzają one widza w za-
leżności od położenia w stosunku do swego źródła, barw, w których do
głosu dochodzi "wartość własna" w postaci najbardziej czystej spośród
tych, które spotykamy w przyrodzie. Kolory dostrzegane na niebo-
skłonie i przetransponowane na deskę wprowadzają odbiorcę w jasność
nieogarnioną - w jej źródło. Podobnie rzecz się przedstawia, gdy mowa
jest o samym wizerunku, który ujednoznacznia i przybliża to, co odsła-
ls A. G o 1 d s c h i d t, "Rozbicie formy" w rozwoju sztuki, tłum. 5. Michałski,
w: Pojęcia, probfemy, metody współczesnej nauki o sztuce, wybór J. Białostocki,
Warszawa 1976, s.141-164, s.152.
#9 Zdarzenie to jako pierwsze do namalowania miat każdy nobilitowany
na ikonopiśca (E v d o k i m o v, dz. cyt. , s. 243).
z# P. F 1 o r e n s k i, Znaki niebieskie, w: t e n ż e, dz. cyt.
354 WOJCIECH BIAŁOPIOTROWICZ
niają barwy, które jak zauważyliśmy wyżej, same w sobie mają wartość
symbolu, a więc udostępniają rzeczywistość nadzmysłową w sposób
bardzo niejasny i mglisty. Tymczasem w ikonie nie dzieje się to na
zasadzie analogii, jak to było w przypadku symbolu, lecz dzięki,
używając określenia Ingardena, "wskaźnikom kierunkowym"2t. Re-
lacja zachodząca bowiem pomiędzy kolorem i wizerunkiem, a tym, co
udostępniają, jest taka sama, jak pomiędzy nazwą i przedmiotem
nazwanym. Imieniem jest tu złoto tła i wizerunek Boga-Człowieka
czy człowieka. Tym zaś, co jest nazwane - Bóg, wypełniający symbol
słońca, Chrystus po zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu oraz prze-
bóstwiony człowiek. W ten sposób znajdujemy uzasadnienie dla wypo-
wiedzi św. Nicefora, którą zacytowaliśmy na początku, mówiącej o
udziale ikony w pierwowzorze.
Powróćmy teraz do pytania postawionego na wstępie, a dotyczącego
pojęcia ikona, stosowanego do dzieł cerkiewnego malarstwa karpackie-
go. Z rozważań możemy pominąć te dzieła, które są wynikiem przejmo-
wania konkretyzacji optycznych, sformułowanych w zachodnim malar-
stwie nowożytnym. Charakteryzują się bowiem one naśladownictwem
otaczającej rzeczywistości, co wiąże się ze stosowaniem barw w "war-
tości powierzchniowej" oraz stosowaniem perspektywy zbieżnej. Pocią-
ga to za sobą pojawienie się postaci w iluzyjnej przestrzeni, zewnętrz-
nego oświetlenia itd. Odpowiadają one portretowemu ujęciu symbolu;
ikoną więc w naszym rozumieniu nie są.
Zatrzymać się jednak należy przy tych dziełach, które są wyraźną
próbą pogodzenia konkretyzacji optycznych, wypracowanych przez
świat Zachodu, z konwencją ikony. Na ogót mamy tu do czynienia
ze zjawiskiem opisanym przez Goldschmidta, określanym mianem
"
rozbicia formy", polegającym na tym,
[...) że forma występująca w dziele sztuki zostaje przez obsenvatora uchwycona nie
w swym organicrnym kontekście, lecz jako suma szczególów. [...) Jest to albo
niższy stopień postrzegania, któremu nie towarzyszy rozumienie związków logiczno-
-skutkowych, albo jednostronne ukierunkowanie uwagi, spowodowane specyficzny-
mi zainteresowaniamizz.
zl Ingarden określenie to stosuje omawiając zagadnienie nazwy. Moment,
dzięki któremu słowo odnosi się wyłącznie do tego, a nie innego przedmiotu,
nazywa wskaźnikiem kierunkowym (O dziele literackim, za: T i s c h n e r, dz. cyt. ,
s.150).
22 Goldschidt, dz. cyt., s.142
Z PROBLEMÓW IKONY KARPACKIEJ
1. Zaśnięcie Maru. 1666 r. Klimówka. (Muzeum w Sanoku). (Reprod. z: J. Pie-
t r u s i ń s k i, Bohomazy mafopolskie, "Polska Sztuka Ludowa", XIV,1960).
356 WOJCIECH BIAŁOPIOTROWICZ
Na Zaśnięciu Maru z 1666 r., pochodzącym z Klimkówki, (fot. 1),
z klasycznej ikony pozostał zasadniczo tylko schemat ikonograficzny
oraz w części środkowej charakterystyczne wygięcie postaci zwracają-
cych twarze ku widzowi, ujęcie łoża zgodnie z wymogami perspektywy
odwróconej i bizantyńskoruska architektura w tle. Potraktowanie
natomiast posadzki według zasad perspektywy zbieżnej oraz trójwy-
miarowe wymodelowanie obłoczków ze świętymi, aniołami i Marią uno-
szoną do nieba sprzeczne jest z malarstwem ikonowym. Zastosowanie
dwóch rodzajów perspektyw rozbija jedność dzieła. Jedna bowiem
wprowadza wewnętrzny punkt widzenia, ustawiając niejako odbiorcę
pośród Apostołów, podkreśla ontologiczny aspekt wydarzenia. Nato-
miast druga kładzie nacisk na przemijanie, historię, odbierając niejako
widzowi uczestnictwo w dramacie. Ponieważ tych dwóćh rodzajów
perspektyw, wynikających z różnych punktów widzenia, nie da się
pogodzić, stąd też i obraz jako całość staje się zbitką różnych elementbw
nie pasujących do siebie. Takie dzieła nie mogą pełnić funkcji "okna
na świat nadzmysłowy", którego jedną z cech jest doskonała jedność.
Przedstawienia, o których można powiedzieć, że są wypełnieniem
symbolu danego "wprost", na co zdaje się wskazywać sylwetowe czy
spłaszczone potraktowanie figur, rodzą również wątpliwości w stosowa-
## y . ,
niu do niektórych z nich terminu "ikona. W Ukrz żowaniu z XVII w
pochodzącym z miejscowości Semetkovce (fot. 2), czy też w innym
z tego samego okresu, znajdującym się w Starej Lubovni (fot. 3),
nacisk został położony głównie na wyrażenie stanu emocjonalnego
poszczególnych postaci, a więc na coś, co z natury swojej jest p r z e-
m i j a j ą c e. Cierpienie spowodowane śmiercią Zbawiciela przysłoniło
osoby stojące pod krzyżem, co szczególnie widoczne jest w drugim
przedstawieniu. Okazuje się, że mimo stricte chrześcijańskiego tematu
nasuwa się tu nieodparcie skojarzenie z obrzędem złożenia ofiary
celem przebłagania złych mocy. Podbudowane jest to martwą postacią
Chrystusa, co niedopuszczalne jest w ikonie. Zżywając się bowiem
z takim przedstawieniem wprowadzani jesteśmy nie w rzeczywistość
zwycięstwa nad śmiercią, lecz przeciwnie - jakby w jej królestwo.
W związku z tym i osoby stojące pod krzyżem mogą być potraktowane
jako płaczki pogańskie.
Warto przy tym zauważyć, iż ujawnia się nam tu nowe zagadnienie
związane z rozbiciem czy też skłóceniem, jednakże nie formy - jak to
było poprzednio - ale treści. Przedstawienie martwego ciała Chrystusa
Z PROBLEMbW IKONY KARPACKIEJ
2. Ukrzyżowanie. XVII w. Semetkovce. (Reprod. z: S. Tkać, Ikony zo 16-19 sto-
rocia na severovychodnom Slavensku, Bratystawa 1981).
358 WOJCIECH BIAŁOPIOTROWICZ
czy jakiegokolwiek świętego w formie ikony powoduje powstanie
sprzeczności z życiodajną energią Boga, którego obraz istnienia znajdu-
je się w tle. Ponadto wydaje się, że takie ujmowanie jest dopuszczalne,
tzn. zgodne z prawdą, o ile uwidoczniony jest jednocześnie moment
upływającego czasu wskazującego na zmiany niosące nadzieję, że stan
nie będzie trwał wiecznie, że nastąpi zmartwychwstanie. Sens bowiem
cierpienia zawiera się właśnie w nim. Rozwiązaniem są tu ujęcia narra-
Z PROBLEMÓW IKONY KARPACKIEJ
cyjne, w których uwidoczniony jest moment zwycięstwa nad śmiercią23,
j ak również stosowanie barw w ich "wartości powierzchniowej ", wska-
zuj ącej na przemij anie.
Większą trudność w ocenie stwarzają przedstawienia portretowe
w przeciwieństwie do narracyjnych (nie należy tu mylić ujęcia portreto-
wego symbolu z ikoną portretową). Pochodzący z XVII w. z Semetko-
viec Święty Mikołaj (fot. 4) stwarza możliwość, podobną jak wyżej,
ambiwalentnej intrepretacji, o czym decyduje brak podpisu będącego
imieniem własnym ikony. O tym, że jest to faktycznie święty, a nie
jakiś bożek pogański, dowiadujemy się dzięki analogiom z innymi
dziełami, z przekazów ustnych lub pisanych oraz z usytuowania przed-
stawienia w ikonostasie. Niedookreślność rysów twarzy zaznaczonej
bardzo schematycznie, podkreślająca jeszcze bardziej możliwość dwoja-
kiej interpretacji, zbliża przedstawienie do symbolu, którego zna-
mieniem jest odsłanianie zarówno rzeczywistości zła, jak i dobra (np.
symbol węża). W ten sposób omawiane dzieło przestaje pełnić funkcję
ikony, która winna jednoznacznie wskazywać na Praobraz.
Gdy przedstawienie nie jest podpisane, zagadnienie oceny przynależ-
ności dzieła do malarstwa ikonowego zdaje się nie przedstawiać trud-
ności. Nasuwa się tu jednak pytanie, czy podpis, będący imieniem
wtasnym ikony, jest kryterium wystarczającym. Nie są pozbawione go
przecież przedstawienia stworzone w konwencji nowożytnego malarstwa
zachodnioeuropejskiego, które wyeliminowaliśmy z rozważań.
Hodigitria, pochodząca prawdopodobnie z XVII w., (fot. 5) bardzo
wyraźnie wskazuje na zagadnienie powiązań tła i wizerunku. Rozdzie-
lenie łukiem w kształcie oślego grzbietu płaszczyzny bogato zdobionej
ornamentem roślinnym daje złudzenie pewnej przestrzenności. W ten
sposób Maria nie jest już ogarnięta światłością Imienia Stwórcy, lecz
znajduje się w jakiejś baśniowej scenerii złoconych wici roślinnych.
Nie ma to jednak już nic wspólnego z rzeczywistością zbawioną, na
którą przedstawienie będące ikoną ma się otwierać. Warto przy tym
zauważyć, że w malarstwie tablicowym XV w. , m.in. Małopolski, mamy
również do czynienia z procesem eliminowania gładkiego, jednolitego
tła. Wiązało się to z rozwojem w kierunku sztuki nowożytnej. W malar-
stwie ikonowym natomiast poprzez złamanie kanonu, wypracowywa-
23 Por. J. N o w o s i e l s k i, Mistagogia malowanego wyobrażenia ukrzyżowa-
nia, "Znak", XVI (1964), nr 126, s.1483-1485.
3. Ukrzyżowanie. XVII w. Stara Lubovn'a. (Reprod. z: S. Tkać, Ikony zo 16-19
storocia na severovychodnom Slavensku, BratysIawa 1981).
360 WOJCIECH BIAŁOPIOTROWICZ
Z PROBLEMÓW IKONY KARPACKIEJ
4. Święty Mikotaj. XVII w. Smetkovce. (Reprod. z: S. Tk a ć, Ikony zo 1#19 sto-
rocia na severovychodnom Slavensku, Bratystawa 198I).
5. Hogiditria. XVII w. (?). Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu.
362 WOJCIECH BIAŁOPIOTROWICZ
nego przez setki lat, naruszona zostaje jedność dzieła zarówno od
strony formalnej, jak i treściowej. W konsekwencji "okno na rzeczy-
wistość nadprzyrodzoną" zostaje zasłonięte.
Problem naruszenia jedności treściowej nie sprowadza się tylko do
relaeji wizerunek - tło. Może on również sięgać bezpośrednio w głąb.
Postać Matki z Dzieciątkiem ikonograficznie jest tu sformułowana jak
najbardziej poprawnie. Zwój w ręku Dzieciątka, ukształtowanie nosa
i ust Marii oraz charakterystyczny fałd szyjny wiążą to przedstawienie
z malarstwem ikonowym. Jednakże otyłość twarzy nieodparcie przywo-
dzi na myśl gospodynię wiejską. Połączenie pewnych obserwacji doko-
nanych na ludziach żyjących wśród nas lub też nieudolność artysty
sprawiły, że nie można tu mówić o ikonie. Odczuwalne zaś istnienie
atmosfery sacrum, podkreślone ornamentalnie potraktowanym tłem,
wiąże się raczej z ideą macierzyństwa. Idea ta istniała jednak i przed
Chrystusem w każdej religu, rola Marii zaś nie sprowadza się tylko
do niej. Wykracza poza nią poprzez włączenie Jej w dzieło odkupienia
świata, najbliższe, jakiego mógł dostąpić człowiek. Zważywszy, że twarz
została namalowana w taki sposób, że zubaża postać Marii - nie można
przecież z niej odczytać charakterystycznego ogołocenia się z wszyst-
kiego z miłości do Boga, potwierdzonego słowami: "Oto ja służebnica
Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego" - obraz zaś pretenduje
do bycia Jej wizerunkiem, można tu mówić o kłamstwie przekazu.
Problem ten szczególnego znaczenia nabiera w kontekście czci odda-
wanej ikonom portretowym oraz ich funkcji pośredniczącej w kon-
takcie z osobą zbawioną. Tymczasem w omawianym dziele ukazana jest
postać jakby pełna sił witalnych, władzy i posiadania, podkreślonego
bogatym strojem, a mniej miłości, postawy służebnej wobec Boga i każ-
dego człowieka, gotowości do wysłuchiwania próśb o wstawiennictwo
Jej Syna. Autentyczna jednak przepaść pomiędzy tym, co jest, a tym,
co winno być przedstawione w ikonie, ujawnia się dopiero w momencie
zestawienia z Madonną Włodzimierską.
Uzupełnieniem tych spostrzeżeń są uwagi J. Pietrusińskiego zawarte
w artykule omawiającym problem sztuki ludowej w karpackim malar-
stwie cerkiewnym. Stwierdza on m.in., że jedną z podstawowych cech
tej sztuki jest zabarwienie uczuciowe, powodujące uproszczenie tema-
tów. W rezultacie udostępniany jest w ten sposób świat baśni i legend24,
co z ikonami ma niewiele wspólnego. Pietrusiński wskazuje tym samym,
24 Pietrusiński, d<. cyt.
Z PROBLEMÓW IKONY KARPACKIEJ
ikona terenu Karpat podlegała procesowi dechrystianizacji. Idąc
ej, można postawić pytanie, czy sztuka ludowa, znajdująca swe
#ejsce w ikonostasach XVII, XVIII i XIX w., do której zaliczają
# ię omówione wyżej przykłady, może stworzyć ikonę? Zagadnienie to
#dnak wymagałoby osobnego opracowania.
Podsumowując zawarte w tekście uwagi, można dostrzec, że w wielu
Vvypadkach nazwa "ikona karpacka" stosowana jest do dzieł, które
budzą wątpliwości w stosowaniu tegoż terminu. Nie znaczy to jednak,
że interesujące nas malarstwo pozbawione jest sacrum czy wręcz war-
tości artystycznych i estetycznych. Poprzez to, że poszczególne dzieła
zbliżają się do symbolu dopuszczając ambiwalentną interpretację,
ustawiają się one niejako na granicy malarstwa ikonowego i "nieikony",
będąc jednak nadal wyrazem dążności do odzyskania utraconego po
grzechu pierworodnym kontaktu z Bogiem.
Pojawienie się w malarstwie cerkiewnym sztuki ludowej oraz
przejmowanie wzorów zachodnich wskazuje nie tyle jednak na przeżycie
się ikony, lecz na jej utratę w świadomości twórców i odbiorców.
Zdaje się to potwierdzać również lista artystów środowiska lwowskiego,
którą podsumował Świencicki25. Zawiera ona informacje dotyczące
głównie artystów świeckich. Brak jest natomiast danych o działalności
ośrodków klasztornych. Co ciekawsze, malarze ci bardzo często od po-
towy XVI w. znajdowali się na usługach króla. Później następowała ich
stopniowa degradacja, w wyniku której ich przynależność zaczęła ogra-
niczać się do gromad cechowych czy nawet partackich. Podobnie działo
się w tym samym czasie na terenie Rosji. Jak zwraca uwagę Mole,
najważniejszą rolę w kształtowaniu kultury XVII w. w Rosji odegrała
coraz silniejsza styczność ze sztuką zachodnią. Malować zaczęli Niemey
i Holendrzy26. W ten sposób do głosu dochodziła sztuka sprzeczna
z duchowością Wschodu.
Pozostaje jeszcze problem nazewnictwa malarstwa cerkiewnego te-
renu Karpat, które umieszczane było w cerkwiach i czczone podobnie
jak ikona. Wydaje się, że można tu zaproponować zmianę terminu
"ikona karpacka" na "cerkiewne malarstwo tablicowe" z każdorazowym
odnośnikiem topograficznym: karpackie, ukraińskie, mołdawskie itd.
Dopiero ta nazwa, jak można sądzić, w pełni przystaje do dzieł sztuki,
które określa.
z5 Za: Pietrusiński,dz.cyt.,s.153.
26 W. Mole, Sztuka rosyjska do 1914 roku, Wroctaw 1955, s.163
364 WOJCIECH BIA£OPIOTROWICZ
PROBLEME DER KARPATISCHEN IKONEN
Zusammenfassung
Das Fehlen einer eindeutigen Definition der Ikone in der Wissenschaft der
Kunstgeschichte ist der Hauptgrund der Aufnahme des vorliegenden Themas.
Die Aussagen der Kirchenvater erfassen die Angelegenheit unter dem theologischen
Blickwinkel. Aber sie berucksichtigen nicht die Sphare der Malerei der Werke. In
der Konsequenz ist es auf dem Hintergrund der Krise der Orthodoxie, die sich
schon gegen Ende des 16. Jahrhunderts abzeichnete und im 18. Jahrhundert dann
ihren Tiefpunkt erreichte, was mit einem Ruckgang der Ikonenmalerei verbunden
war, schwer zu beurteilen, ob bestimmte aus dem orthodoxen Gotteshaus oder aus
Privathausern stammende Werke tatsachlich Ikonen sind.
Die Ikone, dieses "Fenster zur ubersinnlichen Welt", befindet sich an der
Grenze zweier Welten, die sie trennt: die irdische und die ubernaturliche. Mit der
letzteren ging der unmittelbare Kontakt nach der Ursunde verloren. Die Menschen
versuchten ihn u.a. durch das Symbol wiederzuerlangen, das Ricoeur zufolge eine
Doppelstruktur besitzt. Durch Vertrautwerden mit dem literalen Sinn des Symbols
und durch Analogie wird der Betrachtende in die Wirklichkeit des zweiten Sinnes
eingefuhrt, der zwei Dimensionen besitzt: eine existentielle und eine metaphysische.
Das Kommen Christi bedeutete einen Umsturz, wodurch auch das Bildnis des
Gottmenschen den Platz des Symbols einnahm und eine analoge Funktion
erfullte aber auf vollstandigere und eindeutigere Weise. Die Anfertigung des
Bildes hat wesentlichen Einfluss auf die Erfullung dieser Funktion.
In der ostkirchlichen Malerei der Karpaten kÓnnen die Werke in drei Gruppen
eingeteilt werden. Zur ersten geh#ren diejenigen, die sich durch das Auftreten
das Phanomens der "Formzerschlagung" auszeichnen, zur zweiten diejenigen,
die die Muster der westeuropaischen Malerei ganz ubernehmen, und zur dritten
Gruppe diejenigen Werke, die das Ergebnis des volkskunstlerischen Schaffens sind.
Im ersten Fall haben wir es mit einer sich aus der mechanischen Verbindung von
Elementen der Malereitradition des Ostens und des Westens ergebenden fehlenden
Harmonie zu tun. Diese Werke kónnen die Funktion der Ikone nicht voll erfullen,
weil sie der sich durch vollkommene Einheit auszeichnenden ubernaturlichen
Wirklichkeit nicht adaquat sind. Im zweiten Fall fuhrten die Ikonenmaler einen
illusionaren Raum und damit auch die fliessende Zeit ein. Auch diese Werke
befinden sich nicht an der Grenze der erwahnten zwei Welten, da sich die uberna-
turliche Wirklichkeit durch Zeitlosigkeit auszeichnet. Ahnlich brachte auch das
Volkskunstschaffen keine Werke hervor, von denen man sagen kónnte, es seien
Ikonen im eigentlichen Sinne des Wones, da sie sich an der Grenze von Christen-
tum und Marchen- bzw. Legendenwelt befinden.
Die im Text vollzogenen Betrachtungen, die vertiefte Studien notwendig ma-
chen, haben gezeigt; dass eine Anderung des Namens der karpatischen Ikonen zu
ostkirchlicher Tafelmalerei angebracht ware, wobei jedesmal die Topographie
exponiert werden muss, z.B. Karpaten oder Ukraine.
IRENA KUTYŁOWSKA
UNIWERSYTET MARII CURIE-SKŁODOWSKIEJ W LUBLINIE
WCZESNOŚREDNIOWIECZNA WAROWNIA KULTOWA
W STOŁPIU
ZWIĄZKI Z BIZANTYŃSKIM I ROMAŃSKIM KRĘGIEM KULTUROWYM
Przeprowadzone w latach 1976-1978 badania gródka z murowaną
wieżą w Stołpiu (ryc. 1) ujawniły liczne nowe źródła wprowadzające
istotne zmiany w dotychczas przyjmowanej chronologii i funkcji tego
zespołu architektonicznegol. Stratygrafia nawarstwień archeologicz-
nych, ich struktura oraz powiązania z bryłą wieży wykazały, że całość
założenia w Stołpiu, a więc: marglisty nasyp gródka, kamienna wieża
oraz oblicowane cegłą ośmioboczne wnętrze sakralne na najwyższej pią-
tej kondygnacji tej wieży (ryc. 2-4), stanowią przykład jednorazowo
zrealizowanego dzieła architektonicznego. Odsłonięta w podwalinie
gródka obfita ofiara zakładzinowa z płodów rolnych wyróżnia gródek
spośród innych obiektów tego typu.
Podsumowując dotychczasowe ustalenia należy stwierdzić, że
założenie zabytkowe w Stołpiu jest bardzo małą warownią pasywną,
pozbawioną zalet strategiczno-militarnych, przeznaczoną dla niewielu
osób charakteryzujących się:
- dużą rangą społeczną (gródek z murowaną wieżą, zbiorowa ofiara
zakładzinowa) ;
- skromnymi wymogami reprezentacyjno-gospodarczymi (małe roz-
miary gródka - pow. około 423 m2 i części mieszkalnej - na czterech
kondygnacjach wnętrza o pow. 7 m2 każde);
1 Pełną dokumentację materiałów źródłowych, ich analizę i krytykę oraz
bibliografię zawiera rozprawa doktorska autorki pt. Badania archeologiczno-archi-
tektoniczne zespołu średniowiecznego w Stołpiu-Nowosiółkach, woj. chefmskie,
Lublin 1980, maszynopis w posiadaniu UMCS i WKZ w Chełmie. Natomiast
dotychczas przyjmowana strategiczno-militarna funkcja wieży i gródka, jak
i datowanie na przełom XIII i XVI w. oparte są na pracy P. A. Rappoporta,
Wołynskije baśni, "Matierialy i issledowanija po archieołogu SSSR", 1952, nr 31,
s. 212, 215-219, 22I, 222.
366 IRENA KUTYŁOWSKA WCZESNOŚREDNIOWIECZNA WAROWNIA W STOŁPIU 36,%
- potrzebą pomieszczenia sakralnego (o pow. 16 m2) z dominującym
w całości założenia programem artystycznym.
Trudno przyjąć, aby tak mały gródek i partie mieszkalne wieży
o łącznej pow. około 28 mz mogły zaspokoić potrzeby siedziby książęcej
czy możnowładczej (np. palatium na Ostrowie Lednickim ma około
490 mz, w Gieczu - 512 m2, w Przemyślu - 510 m2, a towarzyszyły im
dużo większe powierzchnie grodów).
Wzniesienie wieży i gródka wysitkiem dużej liczby osób wiązać
należy z osobą monarchy czy księcia. Natomiast specyficzne i charak-
terystyczne elementy sakralne oraz położenie obiektu w wąskiej dolince
między przewyższającymi go wyniesieniami, przy źródłach stanowiąeych
najprawdopodobniej miejsce kultowe od neolitu, skłaniają do szukania
użytkownika raczej wśród osób reprezentujących środowisko kościelne,
zakonne lub kanonickie. Uwzględniając lokalizację obiektu z daleka
od większych ośrodków administracyjnych i państwowych, najbardziej
prawdopodobne wydaje się osadzenie tu niewielkiego zgromadzenia
- być może z klauzulą eremicką, uposażonego #rzez Księcia i obarczo-
nego najprawdopodobniej zadaniem wprowadzania oraz umacniania
chrześcijaństwa. Przemawiają za tym sugestywnie różne elementy
obiektu związane z symboliką chrztu, np. ośmioboczna świątynia czy
woda źródlana u podnóża gródka z miejscową tradycją (odnotowaną
w XVII w.z) cudownego przywracania wzroku. Podobnie pierwsze świą-
tynie chrześcijańskie stawiano w miejscach dawnego kultu pogańskiego.
Niewykluczone, że kontynuacją klasztornych tradycji, a być może
i wezwania, jest zlokalizowanie w pobliżu wieży i gródka prawo-
sławnego klasztoru Spasa poświadczonego źródłami pisanymi w 1 poł.
XV w.
Chronologię warowni w Stołpiu na obecnym etapie badań usta-
lić można od przełomu X i XI w. do końca XII w. Bliższe sprecyzowanie
datowania wymaga szerszych studiów i opinii specjalistów. Najwcześ-
niejsze datowanie uzyskano metodą radiowęglową dla trzech próbek:
AD 865 + 50 lat, AD 950 # 55 lat, AD 950 # 50 lat3. Natomiast naj-
ż J. S u s z a, Phoenix Tertiato Redivivus albo obraz starożytny chetmski
Panny Matki Przenajświętszey sfawa, 1684, w drukarni Akademiey Zamoyskiey,
s. 44#7.
3 Pomiar wieku próbek węgla drzewnego i zboża metodą C14 wykonato La-
boratorium Instytutu Fizyki Politechniki $ląskiej w Gliwicach.
Wieża i gródek w Stotpiu - widok od zachodu.
368 IRENA KUTYŁOWSKA
młodsze datowanie na koniec XII w. wynika ze źródeł pisanych4 i do-
tychczasowej chronologu cegły romańskiej na ziemiach polskich.
Wobec jednak dowodnie stwierdzonych przykładów używania cegły
romańskiej jako k o n s t r u k c y j n e g o materiału budowlanego już
na poc#ątku 2. poł. XII w. w Europie (Jerycho na terenie NRD i liczne
przykłady z DaniiS) oraz braku podstaw do wykluczenia możliwości
wcześniejszego jej stosowania jako ozdobnej ceramiki budowlanej (co
ma miejsce w Stołpiu), znajomość jej w Polsce odnieść można co naj-
mniej do w. XII, tym bardziej że cegła znajduje się w warstwie bu-
dowlanej wieży, zalegającej poniżej warstwy datowanej metodą C14ů
Biorąc pod uwagę formy architektoniczne i rozmiary budowli wzno-
szonych w końcu XII w., wieża w Stołpiu stanowiłaby (uwzględniając
nawet peryferyjne położenie geograficzne i administracyjne) przykład
archaizującego obiektu. Natomiast widoczna duża znajomość warszatu
budowlanego w zaplanowaniu i rozmierzeniu jej stopą równą 30 cm,
a szczególnie znajdującej się w niej świątyni, nie pozwala uznać jej za
prowincjonalną, archaizującą budowlę. Dlatego też wydaje się bardziej
uzasadnione datowanie warowni w Stołpiu na przełom X i XI w. bądź
na w. XI.
Pomijane dotychczas w publikacjach wnętrze sakralne wieży w Stoł-
piu wykazuje związki genetyczne z najstarszymi wczesnochrześcijań-
skimi świątyniami centralnymi, wśród których bezpośrednie analogie ma
w oktogonalnych baptysteriach i martyriach znanych z terenów Syrii,
Bizancjum, północnych Włoch, południowej Francji i Szwajcarii6.
W Polsce rzut jej najbliższy ma ośmioboczna świątynia przy palatium
na Ostrowie Lednickim#. Analiza rzutu wieży i sposobu rozmierzenia
" Porrtoje sobranije russkich letopisiejei, t. 2:, Ipatjewskaja letopis, S-Peterburg,
1908, s. 721, 731 - podane tam wiadomości pod latami 1205-1206 i 1212-1215
wymieniają nazwę punktu osadniczego "Stołp", niewątpliwie urobioną od znaj-
dującego się tam murowanego stołpu (wieży) i wskazują na wcześniejsze, co naj-
mniej w końcu XII w., jego wzniesienia.
5 T u u 1 s e, Skandynawia romańska, Warszawa 1970, s. 37-40, il. 99-108,
I10-112.
6 A. K h a t c h a t r i a n, Les baptisteres paleochretiens, Paris 1962, fig. 56,
59, 162, 181, 342, 345, 346, 358b; K. Józefowiczówna, Uwagi w spornej
sprawie "baptysteriów" w Polsce X i XI wieku, "Slavia Antiqua", t. 14, 1967,
s.104-113.
# W. D a 1 b o r, Dwór ksiqżęcy z X w. na Ostrowie Lednickim, "Slavia
Antiqua", t. 6,1959, s.172-288.
WCZESNOŚREDNIOWIECZNA WAROWNIA W STOŁPIU 369
G G
O E
G #
# " E
3
3 o
N CG M
#.æo
Ñ E
`O
'0 N
`o o #
# # o
o.#
.# o #
o o. ,ó
o # G
#' # ó
T#
3.# ać
o # o
o #.#
. a, ó 3
#ó # '#
# # 3
N G O
C., .# O
i G.R,
# a, 3
ůó, # `o
ó #
33
e o
## #ć
. ó
t #
370 IRENA KUTYŁOWSKA
wnętrza sakralnego dostarczyła "motywu" uzasadniającego wymiary
i nietypową, cylindryczną formę dolnych partii wieży oraz wykazała,
że wieża do poziomu świątyni na wysokości 15,90 m od stopy fundamen-
towej stanowi przede wszystkim bardzo wysoki, solidny fundament, na
którym wykonano niejako "drążoną" w grubych murach ośmioboczną
świątynię. Bogaty program artystyczny świątyni "ukryty" w szarej, ku-
bicznej bryle wieży bliski jest bizantyńskim budowlom, gdzie formo-
wana jest przede wszystkim przestrzeń wnętrza, zaprzeczająca niejako
materialności murów ją osłaniających. Znajdujące się po obu stronach
niszy absydialnej wnęki zróżnicowane co do wielkości to pastoforia-
diakonikon i prothesis, również elementy typowe dla wschodniej
architektury sakralnej. Podobnie, pochodzące z wystroju świątyni
płytki i cegiełki ceramiczne pokryte lustrzanym bizantyńskim szkliwem
wskazują na związki tej budowli ze wschodnim warsztatem budowla-
nym. Zastosowanie w małym, bogato rozczłonkowanym, wnętrzu świą-
WCZESNOŚREDNIOWIECZNA WAROWNIA W STOŁPIU 371
tyni cegły jako wykładziny ścian i ościeży okiennych uwypukla kolo-
rystyczne bogactwo jej form i jednocześnie stanowi reminiscencję
bizantyńskich wykładzin mozaikowych. Nie jest to jednak ani mozaika,
ani wschodni fresk, tylko cegła palcówka o wymiarach romańskich
8,1 cm x 12,4 cm x 27,1 cm średnio. Dekoracyjny jej układ w absydzie
podkreśla centralną funkcję tej niszy. W zachodniej technice budowla-
nej wzniesione są mury wieży ze starannie obrabianych w licu głazów
łamanego zlepieńca trzeciorzędowego, choć użyty do wykonania naroż-
ników specjalnie dobierany drobny kamień nie przypomina dużych blo-
ków wiążących sąsiednie ściany budowli romańskich. Wieża w Stołpiu,
również swoim programem użytkowym - pomieszczenia gospodarcze,
mieszkalne i kaplica - najbliższa jest zachodnim donżonom. Mimo
zachowania pełnego programu funkcjonalnego donżonów pomieszcze-
nie gospodarcze i mieszkalne zredukowane zostały do minimum, na-
tomiast wnętrze sakralne, przy redukcji skali, formą i programem artys-
tycznym nie odbiega od tego typu samodzielnych budowli. Elementy
3. Widok wschodniej partu sakralnego wnętrza na najwyższej, piątej kondygnacji
wieży w Stolpiu.
4. Rzut wieży w Stolpiu na poziomie najwyższej sakralnej kondygnacji, umieszczony
na siatce z oczkami 0,30 m x 0,30 m.
372 IRENA KUTYŁOWSKA
architektoniczne wieży pozwalają widzieć w niej przykład średniowiecz-
nej budowli będącej świadomym połączeniem donżonu, wieży ostatecz-
nej obrony i świątyni w jedną całość. Zastosowanie zgodnie z potrze-
bami i warunkami miejscowymi redukcji skali bez eliminacji elementów
przestrzennych właściwych większym wzorcowym dla niej budowlom
świadczy o dużyin prestiżu i znaczeniu zarówno fundatora, jak i użyt-
kownika. Świadome i sprawne a jednocześnie jakby "beznamiętne"
posługiwanie się umiejętnością łączenia i dostosowywania do potrzeb
różnorodnych wzorcowych form świadczy o dużej wiedzy architekta,
któremu znany był zarówno wschodni, jak i zachodni warsztat budo-
wlany. Jest to przesłanka pozwalająca odnieść powstanie obiektu do
czasów, kiedy nie rozeszły się jeszcze całkowicie drogi wschodniego
i zachodniego chrześcijaństwa, a ośmioboczne świątynie ukryte w ma-
sywnej, kubicznej obudowie użytkowane były na terenach południowej
Europy.
Podane - w wielkim skrócie - wyniki badań warowni w Stołpiu,
określające jej funkcję i chronologię, powstawały stopniowo w trak-
cie analizy posiadanych źródeł i ich kontekstów oraz zebranych materia-
łów porównawczych. Są one niewątpliwie kontrowersyjne, zwłaszcza na
tle dotychczasowych poglądów i ustaleń, chociażby z zakresu historii
architektury. Stąd mają charakter hipotezy, którą dalsze badania mogą
potwierdzić bądź zakwestionować. Dlatego uzasadnione wydaje się
stawianie pytań, które skierują uwagę badaczy na momenty nie w pełni
wyjaśniające, a wymagające opinii specjalistów różnych dyscyplin nau-
kowych. Trudno jednak byłoby tu omówić wszystkie wątpliwości i pro-
blemy badawcze, dlatego ograniczę się do zagadnień, które wiążą się
bądź sugerują możliwość szukańia odpowiedzi również w sferze wspól-
nych rytów liturgicznych wschodniego i zachodniego chrześcijaństwa.
Na obecnym etapie badań można stwierdzić, że wieża w Stołpiu jest
najbliższa - jeśli chodzi o funkcję - wieży Rylskiego Monasteru wznie-
sionej na przełomie 1334/35 r.s Na tzw. pierwszy rzut oka obie wieże
różnią się dość zasadniczo techniką budowy, jak również skalą wielkości
(ryc. 5). Obok tych różnic, wynikających niewątpliwie z różnych
warsztatów budowlanych, a najpewniej i przedziału chronologicznego,
przy bliższym zapoznaniu się z obydwoma zabytkami, widoczne są
" Ch. Christov, G. Stojkov, K. Mijatev, Das Rila-Kloster, Sofia
1957, s. 3lr-37,104-105.
WCZESNOŚREDNIOWIECZNA WAROWNIA W STOŁPIU #i#i
5m
r# ; ;#
lii
L - -L#-
b.
5. Rzut wieży w Stołpiu: la - na poziomie przyziemia, lb - na poziomie sakralnej
kondygnacji; rzut wieży Rylskiego Monasteru: 2a - na poziomie przyziemia, 2b - na
poziomie sakralnej kondygnacji.
wspólne cechy związane przede wszystkim z wnętrzem sakralnym.
Mianowicie, obie mają na najwyższej kondygnacji kaplice i w obu wy-
padkach ta kondygnacja jest dodatkowo powiększona dookolnym
obejściem - gankiem - w Stołpiu drewnianym, w Rylskim Monasterze
murowanym.
Wydaje się, że jednoznaczną odpowiedź, czy jest to przypadkowa
zbieżność, czy też nie, można otrzymać po wyjaśnieniu funkcji, jaką
pełniły te ganki. Ganek Rylskiego Monasteru pozbawiony jest urządzeń
2)a
374 IRENA KUTYŁOWSKA
obronnych stosowanych w XIV-wiecznych wieżach. Podobnie w Stołpiu
- drewniany ganek wokół sakralnego wnętrza, ze względu na brak
połączenia tej kondygnacji z dolnymi partiami wieży, pozbawiony
jest wyraźnych walorów militarnych. Równie wątpliwe są jego walory
obserwacyjne przez fakt zlokalizowania wieży między przewyższającymi
ją pagórami. Pojawiają się pytania: czy w obu omawianych tu obiektach
przyjęto tylko pełną zewnętrzną sylwetkę wieży obronnej, czy były inne
potrzeby lub przyczyny warunkujące wzniesienie ganku - obejścia
na poziomie partii sakralnej - w wypadku wieży Rylskiego Monasteru
dużym nakładem dodatkowych kosztów i pracy. Niewątpliwie małe
wnętrza obu świątyń położone kilkanaście metrów nad ziemią mogły
być zarezerwowane na prezbiterium dla celebransa i jego asysty,
natomiast ganki przeznaczone byłyby wówczas dla pozostałych osób
biorących udział w liturgii. Na około 16 m2 kaplicy w Stołpiu, zajętych
częściowo przez stół ofiarny, już przy kilku osobach mało było miejsca
do spełniania charakterystycznej dla średniowiecznej liturgii mszalnej
uroczystej procesji, zwanej też wielkim wchodem9. Należy brać też
pod uwagę, że świą;ynie, szczególnie w zespołach klasztornych, do-
minowały swoją powierzchnią i wystrojem nad pozostałymi pomieszcze-
niami mieszkalnymi i gospodarczymi.
Wszelkie uwagi krytyczne co do zasadności przedstawionych tu
dociekań będą istotnym elementem w dalszej pracy nad uściśleniem
funkcji i chronologii zespołu zabytkowego w Stołpiu, ponieważ w róż-
nych okresach średniowiecza przywiązywano większą lub mniejszą
wagę zarówno do form sprawowania liturgii, jak i obowiązujących
kanonów - wzorców architektonicznych.
9 K. J ó z e f o w i c z ó w n a, Z badah nad architekturą przedromariską i romań-
skg w Poznaniu, Polskie Badania Archeologiczne, t. 9, Wrocław-Warszawa-Kra-
ków 1963, s. 49-51; O. P. S z c z a n i e c k i OSB, Sfużba Boża w dawnej Polsce, Stu-
dia o Mszy Św., seria II, Poznań-Warszawa-Lublin 1966, s. 41-46, s. 78-80.
WCZESNOŚREDNIOWIECZNA WAROWNIA W STOŁPIU 375
DIE FRLTHMllTELALTERLICHE KULTBURG IN STO£P
Zusammenfassung
Die in den Jahren 1976-1978 durchgefuhrten archaologisch-architektonischen
Untersuchungen der Burg und des Turms in Stolp lieferten zahlreiche neue Quellen-
materialien, die wesentliche Anderungen in der bisher angenommenen Chronologie
und Funktion dieses architektonischen Denkmalsensembles verursachen. Die
Stratifikation der aufgedeckten archaologischen Schichtungen und die architektoni-
sche Analyse des Turmkórpers zeigten, dass bestimmte Elemente der Befestigung
in Sto³p, die aus verschiedenen Baumaterialien errichtet wurden, wie die mergelige
Aufschuttung der Burg, die Steinwande des Turms und das ziegelverkleidete Innere
der Kapelle in der h#chsten, funften Kondignation gleichzeitig entstanden sind.
Das in der Grundmauer der Burg aufgedeckte reiche Opfer zur Feier der Grundstein-
legung, das aus landwirtschaftlichen Fruchten bestand, zeichnet es unter den
anderen Objekten dieser Art aus. Ahnlich zeichnet sich auch der Turm in Sto³p
unter den anderen Turmbauten durch einen sakralen Innenraum aus, der die
gesamte Flache der obersten Kondignation einnimmt. Das reichhaltige archi-
tektonisch-kunstlerische Programm der Kapelle besitzt nur in den grossen, selbstan-
digen Sakralbauten Analogien.
Im Lichte der zusammengetragenen Quellenmaterialien wurde die Turmbiirg
in Stotp fur eine kleine Ordensgemeinschaft errichtet, die mit der Einfuhrung
oder Festigung des Christentums in den von den lange nicht christianisierten
nordóstlicben Nachbarn standig bedrohten Grenzgebieten betraut wurde. Dem
gegenwartigen Stand der Untersuchungen entsprechend kann die Befestigung
in Sto³p auf die Zeit von der Wende des 10./11. bis zum Ende des 12. Jahrhunderts
datiert werden.
INDEKS OSÓB
INDEKS NIE OBEJMUJE OSÓB CYTOWANYCH W PRZYKŁADACH
JĘZYKOZNAWCZYCH
A. Z., ks.168
Aaron, patriarcha 245
Abraham, patriarcha 266
Abraham Wtadysław 12
Abramowicz Dymitr 219, 221, 227
Abrantowicz Fabian 82
Adam 211
Adamowski J. 239, 241
Aleksander I, car 83
Aleksander II, car 33
Aleksander III, papież 11
Aleksandrowicz A. 229
Aleksy, święty 275-276
Aleksy Michajlowicz, car 92
Anchimiuk Jan 77-78
Andronik III, cesarz 12
Andrzej Apostoł 223
Andrzej z Krety 105
Andrzejewski Jerzy 298-299
Ankundinowa L. 92
Antoni, [?) 223
Anuszczyk Jan 340
Arseniusz, abp 33
Arsienjew Nikołaj 87, 293
Assemani 163
Astafjew Wiktor 318, 328
August II, król 94
August III, król 94
Awwakum Pietrowicz 90, 93
Bachtin W.109
Baczyński Krzysztof Kamil 303, 315
Baczyński Stanistaw 288-289
Balmont Konstanty 286
Bańkowski Emilian 22-23, 25
Baran Stefan 38-41
Baraniak A. , bp 168
Barchudarow Stiepan G.174
Barlaam, mnich 12
Bartoszewicz G. A. 241
Bartelski Lesław M. 264
Bartmińska Franciszka 235
Bartmiński Jerzy 229-230, 232, 237,
239-240,244-245,378
Batu-chan 79, 266, 268, 274, 276
Baukow Iwan 318, 326
Baumstark A. 201
Bazyli, święty 263
Bazylow Ludwik 219
Beauplan Guillaume le Vasseur de 222
Beck G.12-13
Bednarz Andrzej, SJ 257-258
Belmont Leon 287
Bender Ryszard 23-24
Benedykt, œwiêty 84
Bemanos Georges 298
Bernard od Matki Bożej, ojciec (Smy-
rak B.) 257, 260
Bernard z Clairvaux 203
Biatokozowicz Bazyli 318
Białopiotrowicz Wojciech 347, 378
Biatostocki Jan 353
Bielaszow Josif 81
Bieleckij L. T. 264, 266-267
Bieliński E. 65
Bielski Marcin 128, 144
Bietow Wasilij 326
Bieńkowski Ludomir 14,132,135
Bierdiajew Nikołaj 296-297
Birkenmajer Józef 199
Bluth Rafa³ M. 280-281, 291-293
Blomkwist E. Z.100
Bober Andrzej, SJ 258, 260
Bogdanowicz Halina 329
Bogyay Th. #on 209
Bojarski J. P. 22
Bojarski Jan, ksiądz 26
Bondarenko Euzebiusz, ksiądz 64
378
INDEKS OSÓB
Bondariew Jurij 318, 321
Borisow Wiktor 318
Borys-Michat, œwiêty 139,141
Bourgeois Bazyli, SJ 59-60, 62
Broniewski M. (zob. Filatet K.)
Bruchnalski Wilhelm 255
Bruckner Aleksander 127, 141, 197.
210, 219, 229, 232, 279-280, 282-
-283, 286, 288, 294-295
Brykczyński Stefan 28
Brzeziński Franciszek Bonawentura,
ksiądz 338-340
Brzozowski Stanisław 284-285
Bubak Józef 162
Budny Szymon 130-131,138,144
Budziszewska W.127,144
Budzyński Płaton, ksiądz 71
Butawin Kondratij A. 92
Bułgakow M. 92, 219
Bułgakow Sergiej 200, 206-207, 211-212
Bunin Iwan 265
Bursche Juliusz, bp 46
Burszta J.105
Burzyńska z d. Syperowicz Janina 121
Bury-Krahelska J. 303
Bury-Zaleska J. 303, 306, 311
Busłajew Fiodor I.109, 264, 267
Byczkow W. W. 273
Calderon de la Barca Pedro 281
Calepin 170
Callois 231
Canaris Wilhelm 47
Caraman P. 232-234, 237, 240-241
Cat-Mackiewicz Stanisław 48
Cebulski Eugeniusz 258
Cederbaum Henryk 28
Cejtlin R. M.144,163
Charłampowicz Mikotaj, ksiądz 28
Chlebowski Bronisław 185
Chludzińska-Świątecka Jadwiga 161
Chmielnicki Bohdan 224
Chmielowski Benedykt, ksiądz 222
Chodźko Jan 311
C hołodecki Józef Białynia 26-27
Chomyszyn Grzegorz, bp 59
Chopin Fryderyk 329-330
C#hristov Ch. 372
< ůhrościewicz Cyryl, ksiądz 25
# #hrościewicz Julian, ksiądz 25
i hróścielewski Tadeusz 320, 323-325,
327
Chudzic P. 345
Chudzik Jakub 342
Cichowicz S. 349
Ciechanowski, bp 22
Cieślikowski J. 311
Ciuśniak Nikon, ksiądz 71
Clemens Paul von 201
Congar Yves 352
Conrad Joseph 291-292, 298
Cyryl, święty 150, 258
Czaadajew Piotr 78
Czajkowski Piotr 304
Czapiński Kazimierz 293-294
Czarnecki Mikołaj, bp 43-44, 55, 70, 74
Czarnocka Z.304-305
Czarnocki Adam, zob. Dołęga Choda-
kowski Zorian
Czechow Antoni 265, 283
Czernik Stanisław 234
Czub Stanisław, ksiądz 72
Czystowski Teodor, ksiądz 64, 66
Cwik W. 35
Dalbor W. 368
Daniel Halicki, książę 12
Daniel-Rops (wtaśc. Petiot Henri) 297
Dante Alighieri 281
Dawid 144, 256
I #ąb-Kalinowska B. 346
I #ąbrowska W. 287
I#ąbrowski Antoni, SJ 55, 61, 71
I#cj Otoksij I. 234, 236-238, 241
Uejbner Joanna 82
INDEKS OSÓB
379
Dejna Karol 161
Demiańczuk J. 78
Dickens Karol 279
Dionizy Areopagita, święty 275-276
Dobrowolskij I. 89
Dołęga Chodakowski Zorian 235, 238-
239
Dołgorukowa Helena Wasiljewna 84
Dołgoruki J. 221
Dołmatowskij Jewgienij A. 318, 320
Dostojewski Fiodor Michajłowicz 84,
277, 284-301, 378
Dubasow Gieorgij 318, 321
Dubois Piotr 12#
Dymitr Rostowski, święty 63, 266
Dyonizy, metropolita 52
Dziasek F. 203
Efrem Syryjczyk, święty 203
Ehrenkreutzowa-Jędrzejewiczowa C.
305
Eliade Mircea 231
Eliasz, prorok 353
Erenburg Ilja Grigorjewicz 292-293
Estreicher Karol 255
Eugeniusz IV, papie¿ 13
Eulogiusz, bp 60
Lwa 211
Evdokimov P. 352-353
Federowski Michat 237-238
Fiedosij Pieczerski 112
Fik Ignacy 298
Filalet Krzysztof (właśc. Broniewski
Marcin) 127,144,146
Filewicz Antoni 27
Filimonow G. 213
Filipow M.118
Filipova-Bajrova M.136,144
Filipowiczowa W. 304
f:iloteos, patriarcha 12
f=ischer A.104
f=iszer W. 287
Florenski Pawet 214, 348, 352-353
Franæiæ V.171,174
f#rejdlich Konrad 326
I:ręchowicz T. 33
Friedelówna Teresa 165,171,179, 377
Friedrich Henryk 161
Frolov A. 270
Fryde Ludwik 298
Fulman Marian Leon, bp 31-32, 44, 48,
53, 71, 85
Fuks A. 83-84
Gabrusiewicz Julian, ksiądz 71-72
Gajek Jan Sergiusz 258, 260
Gatka W. 345
Gatoński Stanistaw 253
Gąsiorowski 96
Gdacjusz 140
Gebauer Jan 133,165,171
Gerow N.173-174
Gerss Martin 89-90
Gieorgij Wsiewołodowicz, książę 79
Giersz Marcin 106
Gitton J. 348
Glaber Andrzej 130,144
Gleb, święty 141
Glinka S. 237
Gloger Zygmunt 171, 234, 238-239, 241
Głowiński Michał 143, 263
Godlewski Emil (junior) 303
Gogol Mikotaj 277-282, 300-301, 378
Goldschmidt A. 353-354
Gołubiew P. 89, 94
Gołubiew S. 223
Gotubinskij J. J. 221
Gorbaczow S. 288
Gorzelski Roman 321
Goski K.166
l #otfryd Jan 240
< #cirski R. 240
< ;rabarczyk Aldona 321
l ;rabowiecki Sebastian 232
Greene Graham 298
380
INDEKS OSÓB
Grek-Pabisowa Iryda 89, 91, 95, 97
99,103, 377
Grinkowa N. P.100
Gronowski 341
Grosz B. , ksiądz 74
Gryckiewicz A. P. 224
Grzegorz, święty 129
Grzegorz XI, papież 11
Grzymała-Siedlecki Adam 297
Guagnini A. zob. Gwagnin Aleksander
Gudzij Nikołaj K. 222, 264, 275
Gunnarsson Gunnar 149
Gwagnin Aleksander 169, 222
Hadrian IV, papież 11
Hagar 266
Hajjar J.12-13
Halecki Oskar 77
Halicki Z.122
Hatas Mikotaj, ksiądz 61, 64-65, 74
Hanuszczak Cyryl, ksiądz 71
Harasymowicz Jerzy 179-193, 315, 377
Hariroch A. 89
Hawryluk Eutychiusz 66
Hefele C.11
Heidenstein Reinhold 222
Heinendahl E. 350
Herbigny Michat de, SJ, bp 56, 85
Herbest B.127,138,144,146
Herbinius Joannes 222, 227
Hernas Czestaw 229
Herod, król 243
Hessen Sergiusz 293
Hilferding Aleksander 152-153,161
Hinze Friedhelm 161
Hlaskoslov I.133
Hotowacki 241
Hołyńska Tatiana 263
Horoszewicz Ignacy, ksiądz 23
Hrabec Stefan 127, 135,141,144, ll,l
176, 312
Hruszewśkyj Mychajło 219
Hryciuk Andrzej, ksiądz 64-65
Hrynyk Bazyli, ksiądz 62
Hukiewicz Jan, ksiądz 27
Hukiewicz Józef 27
Ignacy Loyola, święty 286
Igor, książę 220, 274-276
Iłarion, metropolita 223
Ingarden Roman 354
Innocenty IV, papież 171
Ismael 266
Iwaniec Eugeniusz 90-96,103,106,108,
I11,115-116,120,123, 377
Iwanow A. A. , malarz 279
Iwanow W. 310
Iwanoyko E. 337, 339
Iwaszkiewicz Jarosław 261-267, 269-
-276, 299, 318, 378
Izajasz, prorok 122
Iziastaw Mścisławicz, kniaź 221
J. L. 310-311
Jaczynowski Marek, ksiądz 64-65, 69
Jagić Vatroslav 163
Jagłowska T.107
Jakiel S. , bp 168
Jakimczuk 71
Jakóbiec M. 220-221
Jakub Apostoł 343, 353
Jakub 197
Jakubowski Wiktor 90, 93, 221
Jałbrzykowski, abp 71
Jan, książę mazowiecki 325
Jan Aposto³ 240, 353
Jan Chrzciciel 197-216, 263
Jan Damasceński 202
.Tan Kazimierz, król 337, 342
Jan VIII Paleolog, cesarz 12
Jan Prodromos II, metropolita 221
Jan III Sobieski, król 342
Jan z Olesowa 234
Jan Złotousty, święty 93
Jankowska Ludmiła A. 261, 378
Jantzen H. 350
INDEKS OSÓB
Jaracz Stefan 278
Jarco Jan 317, 321, 326-327, 329, 378
Jaremenko P. 221
Jarostaw Mądry, kniaź 141, 221
Jarosław Światosławowicz 83
Jasinowski Bogumit 290-291
Jaworski Jan 167
Jedin H.11-12
Jeriomin I. 22 I
Jerzy,święty 311-312
Jesipow G.109
Jezus Chrystus 84, 92, 109-I10, 116,
120-123, 128, 144, 146, 151, 183,
186-187,197,200-216,231-233,240-
-246, 253-254, 268-269, 284, 286.
289,296-297,300,322-323,335-336.
348,351-356
Jędrychowska Maria 262-263, 271,
274-275
Joannicjusz, abp 33
Jodlowski Krzysztof 335, 378
Jowan, pop 164-165
Jozafat, święty 55
Józefowiczowa J. 348
Józefowiczówna K. 368, 374
Jung Carl G. 350
Jura, święty 187
Jurak Hieronim M. 84
Justynian, cesarz 253
Juzowski Józef 329
Kadtubek Wincenty 221
Kajsiewicz Hieronim, ksiądz 280
Kalinowski Bazyli, ksiądz 23
Kalinowski Konstanty 346
Kaliński Jan, bp 27
Kalnafoyski Atanazy 222, 226
Kalojan (Iwan III Kalojan), car buł-
garski 12
Kałużyński Cz., ksiądz 337-339, 341,
343
Kania Janusz, ksiądz 31-32, 34-37, 39.
47-48,377
Kaptieriew N. F. 92 "
Karaś M.154-155
Karpluk Maria.127-128, 134,142,154;
377
Kasprowicz Jan 286
Kaszycki J. 245
Katarzyna ze Sieny, święta 84
Kądzioła Melchior 245
Khatchatrian A. 368
Kibalczyc Walenty, ksiądz 72
Kierkegaard Smren Aabye 280
Kieżun Bronistaw 323
Kinga, błogostawiona 198
Kiparky V. 149-150
Kirschbaum E. 209
Kisiel Adam 225
Kisielewska Anna 240
Kleindienst, pastor 46
Kleiner Juliusz 286
Klemens VIII, papie¿ 13
Klemens III, papie¿ 221
Klemińska Halina 329
Klich Edward 176
Klinger Jerzy K. 210, 352
Ktopotowski Ignacy, ksiądz 86
Kłosińska J. 347
Koch H. 46
Kochanowski Jan 128, 130, 144, 151,
232,256-257
Kochowski Wespazjan 144, 314
Kocznow Wasyl 321, 325
Kolberg Oskar 234, 236, 239, 241, 244
Kolbuszewski J. 315
Knópfler A. 11
Kolumna Zygmunt (Nowolecki
Aleksander) 23, 27
Kołbuk Witold 21, 377
Kotpiński Diodor, ksiądz 80, 82-83,
85 ; 88
Koncewicz Jan 23
Koniński Karol Ludwik 294
Konopka J. 234, 237-238, 240-241
Konstantynowicz J. 205
382
INDEKS OSbB
Konwicki Tadeusz 315-316
Koprowski Jan 325
Koprukowniak A. 35
Kopysteński Zachariasz 223
Korobowicz Artur 27
Korzon K. 278
Kossakowska M. 33
Kossow Sylwester 220, 223, 225-227
Kossowski Aleksander 25-26
Kostkiewiczowa Teresa 263
Kościótko T. 47
Kościukiewicz Leon, ksiądz 22
Kotula F. 232, 234, 238, 241
Kowalczyk Jozafat, ksiądz 71
Kowalski W.122
Koztowski 239
Krahelska Krystyna 303-316, 378
Krahelski Bogdan 309
Krahelski J. 303-304
Krajewscy, rodzina 325
Krajewski Jan 258
Krajewski Rafat 318, 325
Krassowski Jegor 107,119
Krassowski Wasilij I 16
Kraszewski Józef Ignacy 314
Kremer Aleksander 161
Kridl Manfred 295
Kriemienski Aleksander 318, 321, 325
Kripicznikow A. 201
Kroh A.180
Kromer Marcin 136,144, 222
Kruk Jan, generał 28
Krzyżanowski Julian 240, 285, 295
Kubacki Wactaw 299
Kubicki Pawel 27
Kucała Marian 154,156
Kuchowicz Z. 344
Kulczyński Ignacy 227
Kutakowskij Sergiusz 262-263, 270
Kumor Bolestaw, ksiądz 11, 33, 377
Kuraszkiewicz Władyslaw 161
Kurkiewicz Franciszek, ksiądz 26
Kurmanowicz Julian, ksiądz 25
Kurz J.163
Kutyłowska Irena 365, 378
Kuzmicz Antyp 213
Kuzmicz Grzegorz 213
Kuzmicz Jakub 213
Kuzmicz Jewsiej 213
Kuzmicz Maria 213
Kuzmicz Olfim 213
Kuzmicz Stefan 213
Kuzmicz Timofiej 213
Kuzniecow Z. J. 90
Kwilecki Andrzej 179-180
Lacki E. A.120
Laktański Wojciech 339
Landau Z. 47
Lange Antoni 285
Lassota 222
Laurysiewicz Marek Stefan, ksiądz 23-
-24
Laurysiewicz Płaton, ksiądz 23
Lazarewić Branko 293
Lebedyński Ignacy 25
Lechicki Cz. 86
Lechoń Jan 306
Lednicki Wacław 282, 289
Ledóchowski Wtodzimierz, SJ 56, 59,
61
Lehr-Spławiński Tadeusz 142, 229
Leon XIII, papież 85
Leonid, archimandryta 264
Leopolita, właśc. Nicz Jan 166
Lewin Leopold 319
Levitoux Karol 21
Leyman Lenart 340
Lichaczewa D. S. 264
Licharewa Zofia 83-84, 95, 208
Liebert Jerzy 306
Likowski Edward, ksiądz 27, 34
Limanowski Mieczysław 283, 300
Linde Samuel Bogumił 141, 167, 169,
172, 210
Lipscy M. i J. J. 222
INDEKS OSbB
383
Lisowski Jan, ksiądz 26
Lisowski Kazimir 323, 329
Liszkiewicz Michat, ksiądz 25
Lorentz Friedrich 152-153,161
£ada Aleksandra 27
Łada Justyn, ksiądz 26-27
£arin B. A. 264
Łaszcz M.127,140,144,146
Łącki Jan Korzbok 342
Łehkyj J. 71
Łempicki Stanisław 315
Łesiów Michał 143, 229, 244, 378
Ł,obodowski Józef 298-299
Łojek Jerzy 86
Łomacz Bożena 55-56, 377
Łopuszański Józef, ksiądz 71
Łosski W. 206
Łoś J. S. 348
ł,oś Stanisław 210
Łubieński H. 56
Łuczak Ładystaw, ksiądz 71
Łukasz, ewangelista 345
Łużny Ryszard 7, 107, 143, 223, 226-
-227, 245, 253, 257-259, 268, 378
Machay Ferdynand 168
Machk V.134
Mackiewicz Stanisław 296
Madeyska 265
Majerowa K. W.100
Makarij, metropolita (Bułgakow) 219,
224
Maksimos IV Seigh, kardynał 18
Maksimova A. L.141
Malachiasz, prorok 202
Malczyński Mikołaj, ksiądz 26
Malinowski Mieczysław, SJ 59-60
Małecki Mieczysław 154
Matgowska Hanna Maria 262, 264
Manajenkowa A. F.100
Mandelsztam Osip 264
Mańkowski P. 77
Marcenko Antoni 66
Margańska K.144
Markow Gieorgij 318
Martel A.142
Martyn Maciej, ksiądz 71
Martynko Bolesław 121
Martynow Leonid 318, 324
Maryja, Matka Boska 105, 112, 197-
-216, 240-244, 254, 256-259, 265,
273, 275, 308-309, 320, 322-323,
327-329, 335-339, 341-346, 352,
355-356, 359, 362
Maryniakowa Irena 89, 91, 99,103, 377
Masing L.149
Matejko Jan 323
Mateusz, ewangelista 353
Matusiak Szymon 161
Matusowski Michait 318-319, 322
Mauriac Fran#ois 298
Mayenowa Maria Renata 166, 308
Mazon Andre 142
Mazurkiewicz Roman 197, 211, 377
Mączyński Jan 144
Megiser Hieronim 172-173,175
Mencel T. 35
Menæik F.165
Mentzel H. F. 46
Merkury Cezaryjski, święty 275-276
Mesgnien-Meniński Franciszek 171
Metody, święty 142,150,164, 258
Meystner Michał 340
Michalski S. 353
Miciński Tadeusz 285
Mickiewicz Adam 279, 290, 308-309,
330
Miechowita Maciej 130,144
Mielniczuk Eutymiusz, ksiądz 71-72
Mielnikow-Pieczerskij A. 93
Mierczyński Stanisław 306
Mijatev K. 372
Miklosich Franz 150
Mikotaj II, car 35
Miller Jan Nepomucen 278-279
384
INDEKS OSÓB
Milska Anna 261-262
Miłkowski S. 247
Miłosz Czesław 315
Minikowska T.128,144,169,174,176
Misiaszek Stanistaw 156
Mogiła Piotr, zob. Mohyła Piotr, me
tropolita
Mohyła Piotr, metropolita 169, 225
224
Mohyło 127, 225
Mojżesz, prorok 129, 353
Mokry Włodzimierz 180, 244
Mole W. 363
Mo³dawskij D.109
Mondschein Józef Gabriel 296-297
Morozowa Teodozja 107
Mosiewicz Kornel, ksiądz 26
Mosiewicz Miron, ksiądz 26
Moszin W.165
Moszyńska D.128,144
Moszyński Leszek 142, 149-151, 161,
163-164, 377
Mścisław Wielki 165
Muka E.176
Muller O.19
Muller Wies³aw 14
Mullerowa Lidia 47
Myslivec J. 201
Mystkowski Stanisław, ksiądz 55
Nagibin Jurij 321, 327
Nagy Stanisław, ksiądz 83
Nahtigal R.150
Najder Zdzistaw 291
Nalepa J.121
Nawrocki W.103
Neron (Nero Claudius Caesar) 22
Nestor, mnich 128
Neusch M. 348
Nicefor, święty 347, 354
Niechaj Michał, ksiądz 51
Nieczaj 26
Niedźwiedź Nifont 66
\iesiecki Kasper 172
#'ictzsche Friedrich 288-289
#ikolski Aleksander, ksiądz 65, 68-69,
72-73
Nikolski Arkadiusz, ksiądz 64-66, 68
Nikołajew Aleksandr 318
'Vikon, patriarcha 91-92, 224, 346
Vitsch Kazimierz 152,154, 311
'Vitschowa Ludwika 308
Nodzyńska Ludmita 219, 378
Nosow Jewgienij 318, 326
Nowaczyński A. 89
Nowiczenko Fiedosiej 119
Nowiczenko Łazar 108-109,119
Nowosielski Jerzy 359
Nowski Dymitr Sergiejewicz 84
Oberlander Theodor 46
Obornicka, starościanka 343
Obrębska-Jabłońska A.174
Ogniew Władimir 321, 329
Około-Kutak Antoni 80-84, 88
Okopień-Sławińska Aleksandra 263
Oleksiński Jerzy 46
Olesch Reinhold 161
Oleszczuk A. 234, 238-239
Olga, święta 187
Orzechnwski Stanisław 130-131, 137,
145
Orzeszkowa Eliza 311
Osjander Łukasz 140
Ossoliński Józef Maksymilian 141
Ostromęcki B. 303, 306, 309, 313
Ostromir 164
Ostrowoj Sergiej 324, 326
Ostrowska B. 306
Ostrowska Ewa 210
Paczkowski A. 86
Pamanskij E. J. 89
Panasiński Aleksander 27
Panasiński Józef, ksiądz 26-27
Panasiński Kajetan 27
INDEKS OSÓB
385
Pankiewicz (wtaśe. Koztowski Bolc-
sław) 28
I'arnicki Teodor 295-296, 298
Parylak Piotr 161
Paschalis II, papież 11
Paszkowski Marcin 169
Pasternak Borys 321
Paszyński L. 71
Patronowicz Bartłomiej, ksiądz 24
Patronowicz Jan 27
Patzig 47
Pauli Żegota 234, 238
Pawet Apostoł 82,13Z, 205
Pawet z Aleppo 222
Pawłowska R.171
Peptowski F.128,141
Peresypkin 65
Peretc Władimir N. 2Z5-226, 227, 245
Perzanowska Stanisława 278
Pfeiffer lrena 253
Pful Kresćan Bohuwer 176
Piątkiewicz Włodzimierz, SJ 61
Pieńkowska M. 347
Pieracki Nikanor, ksiądz 22
Pietnikow Grigorij 318, 325
Pietrusiński J. 347, 355, 362-363
Piętka Roman R. 258, 260
Pimin E. , zob. Mohyta Piotr 169
Piotr Apostot 82, 205, 241, 353
Piotr I, car 92
Piotrowska Irena 324
Pirożyński Marian, ksiądz 43-44,
281-282,289
Pisariew S. 266
Pius XI, papież 85
Piwiński Leon 262
Platon 350
Pleterśnik M. 165
Plezia Marian 166
Ploton 348
Pteszkiewicz J. 71
Ptoski Stanistaw 25
Ptug Adam (wtaśc. Pietkiewicz Antoni i
284
Pobóg-Malinowski Wtadystaw 43-45
Pociej Emilian, ksiądz 25
Pociej Hipacy 127, 130, 138, 140,
143-144,146
Podgórzec Z. 348
Podhorski-Okołów Leonard 308
Podmazow A. A. 94
Pokrowskij N. N. 100
Polewoj Borys 318, 327, 329
Poniatowscy Juliuszostwo 305
Poniatowska B. 305
Pomierancewa E. W. 310
Ponomariowa Irma 112
Popow A. 221
Poppe 221
Porankiewicz, ksiądz 71
Pospieszalski Antoni 199
Poźniak Telesfor 303, 378
Prus Bolestaw 279, 284
Pruszkowski Józef, ksiądz (Podlasiak)
32-34
Prytucki Aleksander,bp 71-72
Przeździecki Henryk, bp 44, 56, 58-66,
68, 70-75
Przyborowski Walery 25
Przybylski B. 71, 203
Przybylski R. 26Z, 273,
Pucykowicz W. 296
Pugaczow Jemieljan lwanowicz 92
Puszkin Aleksander Siergiejewicz 283
Putanec V.149
Pusłowski Władysław 61
Puzynina J. 140
Rachańska Joanna 235
Raczyński Porfiry, ksiądz 23
Radlicka Katarzyna 341
Radocki H. 47
Radziszewska J.145
Ramontowska F. 24
Ramu³t Stefan 153,161
Rappoport P. A. 365
Ran R. A. 336
386
INDEKS OSÓB
Rechowicz Marian, bp 81
Reder J. 35
Reichan Jerzy 129,149,154, 377
Reiter H.143
Rej Mikołaj 130,145,151
Relidzyński Józef 285
Renan Ernest 293
Reszka Stanisław 145
Ricoeur Paul 349
Rodziewiczówna Maria 315
Rogalińska Marianna 343
Rogow A. 225
Roman Melodos 253
Romanow B. A. 219
Romanowski Mieczysław 306
Rombowski A. 232, 234, 238, 240
Ropp Edward 85
Rozanow Wasilij W. 297
Rozdoba A. 33
Rozenewejg W.143
Różycki Teodor, ksiądz 64, 66
Rublow Andriej 183
Rudzki 27
Rutkowski B. 306
Rzepińska Maria 273, 350
Rzewuski Pelagiusz, ksiądz 23
Salij Jacek, ks. 230
Saluzzo Ferdynand, abp 16
Samojłow Dawid 329
Sarnicki Stanisław 166, 222
Sawicki Sawa, ksiądz 71
Sawicki Stefan 240, 311
Sawuszkina N. I. 79
Sehiller Leon 287
Schumann K. 145
Sehulz 89
Sebowicz Mikołaj, ksiądz 25
Seraphin P. H. 46
Semenenko Piotr, ksiądz 280
Siatkowski J.142
Sielicki Franciszek 105, 221, 27#
282-2R3,378
Sienkiewicz Henryk 314
Sieniewicz K., ksiądz 27
Sikirycki Igor 318
Simon Wareg 112
Skabatłonowicz M. N. 259
Skarbek Jan 22
Skarga Piotr 127, 129, 130, 134, 138,
145-147,169, 222, 224-225, 227
Skok P.131,149,164,172-173
Skoryna Franciszek, ksiądz 255
Skripil M. O. 264
Skrobański Antoni, ksiądz 25
Skruteń J., ojciec 81,
Skwarnicki Marek 253, 258, 260
Sławiński Janusz 263
Sławski Franciszek 131,149,150,152
Słobodnik Włodzimierz 329
Słoński Stanisław 173
Słotwiński Adam 29
Słowacki Juliusz 2R3
Smaszcz W. 304
Smirnow Jurij I. 238
Smirnow P. S. 92
Smolatycz Klim 221,
Smoleński S. , bp R3
Smolik Przestaw (wtaśc. Wrocki Wa-
eław) 286
Smotrycki hielecjusz 127, 130, 139,
143,145
Smyrak Bernard, zob. Bernard od
Matki Bożej, ojciec
Sobolew Leonid S. 84
Sokołowski Czesław, bp 70
Solska Irena 293
Sołouchin Wtadimir 32R, 330
Sołowiej L. M. 241
Sołowjow Władimir S. 78, 84
Songajło, ksiądz 85
Sophocles E. A.144
Sopuch Stanisław, SJ 61
Spasskij F. G. 265
Spytecki Sergiusz Sawa, SJ 60, 63-64,
68
INDEKS OSÓB
387
Sreznievskij Izmaił I. 127, 145, 15C1
164,174-175
Srokowski S. 47
Stabej J.172
Stanisław, książę mazowiecki 325
Stanowski Adam 47
Starowolski Szymon 222, 314
Stawar Andrzej 244
Stefan II, car serbski 12
Stempowski Jerzy 295
Stieber Zdzisław 161,180
Stodolny Aleksy 337
Stojkov G. 372
Stopniak F. 57
Strvjkowski Maciej 128, 134, 140-141.
145, 223, 225
Stupnicki Teofil 80
Stwosz Wit 319, 323, 329
Suchenek-Suchecki Henryk 45-46
Sukertowa-Biedrawina Emilia 90, 96
Sulimierski Filip 1R5
Sułkowski Michal, ksiądz 64, 72
Susza Jakub 367
Suworow Aleissander Wasiljewicz 2R4
Swach Adam 340
Swiencicki 363
Sykstus, hrat 327
Symcon z Połocka 256
Syreniusz 1#1
Syrokomla Władysław 311
Syruczek Wacław 278
Szachmatow Aleksiej A. 221
Szczaniecki Paweł, ksiądz 374
Szczepan,święty 240
Szczipaczow Stiepan 318, 320
Szelążek Adolf, bp 65, 74
Szeptycki Andrzej, metropolita 44, 59
Szeptycki Klemens, ksiądz 50, 71
Szewaga ##eofan 71
Szokalski Jan, ksiądz 26
Szokalski Leon, ksiądz 28
Szpaldak, ksiądz 81
Szulhan Cyprian 71
Szuman L. , ksiądz 65
SzumMorski, bp 22-23
Śzwarcenberg Czerny K. 277
Szyfer A.104-105,107
Szyma Tadeusz 253
Szymanowski Karol 261
Szymański Adam 297, 323
Szymański Andrzej 24
Szymański Beniamin, bp 33
Szymański-Dobrowolski Mikołaj,
ksiądz 64
Szymczak Mieczyslaw 161, 231
Szymkiewicz Zenon, ksiądz 62
Ściegienny Piotr, ksiądz 21
Śmigielski Etal, ksiądz 26
Śmigielski Jan, ksiądz 26-27
Śmigielski Józef 24
Świątkowski H. 42, 45-46
Świętek J. 234, 238, 241
Tarłówna Izabela Maria 341
Tatarkiewicz Władysław 347
Taszycki Witold 130,152
Tazbir Janusz 89
Teodor z Mopsuestu 201
fcodora,święta 187
Teodora ze Studion. święta 107, 347
Teodozjusz Pieczerski, święty 219, 221,
226
Teraszkiewicz Jan, bp 22, 25
Tetzner F. 90,106,109,116
Timofiejew Grzegorz 298
Titius E. 89
Tisehner Józef 349, 354
Tkać S. 357-358, 360
Tokariew S. A. 310
Tołstoj Lew Nikołajewicz 81
Tołstoj Nikołaj 84
Tomaszewski J. 47
#orzecki R. 47
I#<,wiański Andrzej 279, 285
I i apieznikow W. 310
388
INDEKS OSbB
Trubaczew O. N.173
Trypućko J. 3 I 1
Trzynadlowski Jan 262
Turgieniew Iwan Siergiejewicz 277,
282-283, 300, 378
Turowiczowa A. 348
Turowski Konstanty 86
Turska H. 311
Tuulse A. 368
Tuwim Julian 278-279
Tychowski Leon, ksiądz 64
Tykiel B. 89, 94
Urban Jan, SJ 56, 80-81, 83
Urbańczyk Stanistaw 142-143,151,165,
210
Uspieński Borys Andriejewicz 197, 214
Vasmer Max 149, 232
Vigny Alfred de 289
Vincenz A. 312,
Vincenz Stanis³aw 312
Vjalkina L. V.132
Vrana J.165
Vries W. de 11
Wagner, ksiądz 85
Walewski W.185
Waliński M.103
Walkiewicz F. 65
Wanszenkin Konstantin 318, 323
Wasyl Wetyko, święty 81
Wawrzkiewicz Marek 320, 322
Ważyński, bp 22
Weiss A. 89
Wereszczyński Józef 145
Werwes Hryhorij 262-264
Weyssenhof 315
Wielhorski, hrabia 281
Wierciński H. 35
Wierzbowski Hieronim, ksiądz 339
Wierzbowski Stefan, bp 338
Wilczek S. 86
Wiliński Walery 77, 80-81, 83, 88
\\'inogradowa L. N. 232, 233, 237-240,
242
Winokurow Eugeniusz 323
Wiroboski, ksiądz 338-339, 341, 344
\'Viszniewski M. 226
\\'iśniewski J. 94
\\'ittlin J. 280
\Vtasiewicz Emilian, ksiądz 26, 28
Włodzimierz Wielki 135
Wolf Aleksander 338, 340-345
Woliński Janusz 34
Wolska Maryla 306
Wolter (Arouet Fran#ois-Marie) 293
Wolter H.11
Wołkońska Zinaida 280-281
Worcell Henryk 286
Wostokov Aleksander Ch.164
Woźniak Anna 77, 377
Wójcicki Józef, ksiądz 24, 28
Wójcicki Kazimierz Władysław 234,
238
Wujek Jakub, ksiądz 129, 131, 145,
166,172, 211
Wukan 165
Wyczawski H. E. 56
Wyrzykowski A.199
Wysokiński Marceli, SJ 61
Wyszeński Iwan 224
Wyszomirski Jerzy 300
Zajkin W. 86
Zakrzewski A. 35
Zaleski Bohdan 281
Zaliwski Józef 21
Zamiatin Wladimir 318, 320, 322
Zawadzki K. , zob. Stawar Andrzej
Zawodziński Karol Wiktor 294, 295
Zawotoko I. N. 90
Zbigniew Oleśnicki, bp 15
Zdaniukiewicz Alojzy Adam 161
Zdradziński D., ksiądz 27
Zdradziński Jan 27
INDEKS OSbB
389
Zdziechowski Marian 283, 290
Zelwerowicz Aleksander 293
Zepansky Stefan 341
Zernov N. 348, 351
Zieliński Tadeusz 289
Ziółkowska-Wężowicz D. 231
Zizanija Stefanek 144
Ztotow Zinaida 56
Znosko A.117
Zóckler, pastor 46
Zweck A. 90
Zygmunt Luksemburczyk, cesarz 13
Żebrowski Sz., zob. Łaszcz M.
Żegin Lew F. 214
Żeleński-Boy Tadeusz 278, 287
Żeleźniakowicz S. 45-46, 48, 51
Żelichowski Stanisław 325
Żeromski Stefan 298
Żółtaniecki Julian 71
Żukowska Ł. P.165
Żulew 264
Żywczyński Mieczysław, ksiądz 23
VERZEICHNIS DER ZUSAMMENFASSUNGEN
I. KIRCHE UND RELIGI#SES LEDEN
Bolestaw K u m o r. Das Projekt einer organisatorisehen Vereinigung
der lateinisehen und der griechiseh-unierten Kirehe in Polen
von 1789 . . .
19
Witold K o 1 b u k. Die unierte Geistlichkeit im Kónigreich Polen ange-
sichts der polnisehen Unabhangigkeitsbemahungen. . 29
Janusz K a n i a. Das Niederreissen orthodoxer Kirehen im Jahre 1938
im Lubliner Gebiet und der Standpunkt von Bisehof Fulman. . . . 52
Bo¿ena £ o m a c z. Die Neo-Union in der Di#zese Siedlce 74
Anna W o Ÿ n i a k. "Kitie¿", die Zeitschrift der unierten Bewegung
in Polen in der Zeit zwisehen den beiden Weltkriegen gg
Iryda Grek-Pabisowa, Irena Maryniakowa. Uber die ost-
kirehlichen Altglaubigen in Polen.
Eugeniusz I w a n i e c. Glaubensvorstellungen und Begrabnisbrauche
bei den Altglaubigen in Polen gestern und heute . . . 124
II. SPRACHE
Maria K a r p 1 u k. Ostkirehliches Wortgut in der polnischen Sprache
des 16. Jahrhunderts (ausgewahlte Beispiele). . . . 146
Jerzy R e i c h a n. Der Ausdruck "cerkiew" in polnisehen Dialekten. 162
Leszek M o s z y ñ s k i. Die polnisehen Bezeichnungen der drei Sonnta-
ge vor der Fastenzeit. . . . 176
Teresa F r i e d e 1 ó w n a. Sprachlich-stilistische Charakteristika der
"lemkisehen" Gedichte von Jerzy Harasymowicz . . 192
III. LITERATUR
Roman M a z u r k i e w i c z. Bogurodzica - zwisehen Lied und Ikone. 216
Ludmiła N o d z y ń s k a. Das polnisehe Interesse am Pateryk kijow-
sko-pieczerski. . .
Jerzy B a r t m i ń s k i, Michał Ł e s i ó w. Weihnachtslieder an der pol-
niseh-ukrainisehen Grenze.
Ryszard £ u ¿ n y. Polnisehe Akathiste - Seiten aus der Gesehichte
der 6kumenisehen religi#sen Dichtung in Polen.
Ludmi³a A. J a n k o w s k a. Aus der Geschichte des polnisehen Inte-
resses an der byzantinisch-slawisehen Hagiographie: S³owo o œwig-
tym Merkurym Smoleriskim in der poetischen Interpretation von
Jarosław Iwaszkiewicz. . . .
Franciszek S i e 1 i c k i. Religióse Aspekte der Rezeption Gogols, Tur-
genjews und Dostojewskis im Polen der zwanziger und dreissiger
Jahre
Telesfor P o Ÿ n i a k. Ostslawisehe und Grenzlandmotive in den Ge-
dichten von Krystyna Krahelska. .
Jan J a r c o. Katholisehe Polonica in der sowjetrussisehen Literatur .
IV. KUNST
227
250
259
276
301
315
332
Krzysztof J o d ³ o w s k i. Die Ikone der Gottesmutter von Szamotu³y
mit Kind . . 346
Wojciech B i a ł o p i o t r o w i c z. Probleme der karpatisehen Ikonen. 364
Irena K u t y ³ o w s k a. Die fruhmittelalterliche Kultburg in Sto³p. . . 375
Personenregister 377
SPIS TREŚCI
Zamiast wstępu .
I. KOŚCI6Ł - ŻYCIE RELIC,IJNE
Ks. Bolestaw K u m o r. Projekt organizacyjnego zjednoczenia Koś-
ciola tacińskiego i unickiego w Polsce w 1789 roku . .
Witold K o ł b u k. Duchowieństwo unickie w Królestwie Polskim
wobec polskich poczynań niepodległościowych
Ks. Janusz K a n i a. Rozbiórki cerkwi na Lubelszczyźnie w roku 1938
a stanowisko biskupa Fulmana
Bożena Ł o m a c z. Neounia w diecezji siedleckiej
Anna W o ź n i a k. "Kitież" - czasopismo ruchu unijnego w międzywo-
jennej Polsce.
Iryda Grek-Pabisowa, Irena Maryniakowa. O wyznawcach
Wschodniego Kościota Staroobrzędowego w Polsce.
Eugeniusz I w a n i e c. Wierzenia i obrzędy grzebalne wezoraj i dziś
u staroobrzędowców na ziemiach polskich. .
II. JĘZYK
Maria K a r p 1 u k. Słownictwo cerkiewne w polszczyźnie XVI wieku.
Wybór przyktadów. .
Jerzy R e i c h a n. Wyraz "cerkiew" w gwarach polskich
Leszek M o s z y ń s k i. Polskie określenia trzech niedziel poprzedzają-
cych Wielki Post. Dominica septuagesima, sexagesima i quinquage-
sima .
Teresa F r i e d e 1 ó w n a. O właściwościach językowu-stylistycznych
"łemkowskich" wierszy Jerzego Harasymowicza. . .
111. LITERATURA
Roman M a z u r k i e w i c z. Bogurodzica - między pieśnią a ikoną
5
11
21
31 #
55 # # ## ';#
77 #,#
89
103
127
149
163
179
197
Ludmiła N o d z y ń s k a. O pierwszym polskim opracowaniu Pateryku
kijowsko pieczerskiego. 219
Jerzy B a r t m i ń s k i, Michat Ł e s i ó w. Kolędy na pograniczu polsko-
-ukraińskim 229
Ryszard Ł u ż n y. Akathysty polskie - stroniczka z dziejów ekumenicz-
nej poezji religijnej w Polsce 253
Ludmila A. J a n k o w s k a. Z dziejów polskich zainteresowań hagio-
grafią bizantyńsko-słowiańską: Slowo o świętym Merkurym Smo-
leńskim w interpretacji poetyckiej Jarosława Iwaszkiewicza 261
Franciszek S i e 1 i c k i. Aspekty religijne w recepcji Gogola, Turgie-
niewa i Dostojewskiego w Polsce międzywojennej . . . 277
Telesfor P o ź n i a k. Motywy kresowe i wschodniosłowiańskie w wier-
szach Krystyny Krahelskiej . . 303
Jan J a r c o. Polonika katolickie w rosyjskiej literaturze radzieckiej
w latach 1944-1983. . 317
IV.SZTUKA
Krzysztof J o d ł o w s k i. Ikona Matki Boskiej z Dzieciątkiem z Sza-
motuł 335
Wojciech B i a ł o p i o t r o w i c ź. Z problemów ikony karpackiej. . . 347
Irena K u t y t o w s k a. Wczesnośredniowieczna warownia kultowa
w Stołpiu. Związki z binantyńskim i romańskim kręgiem kulturo-
wym 365
Indeks osób
Wyd. I. Naktad IIl.0lll) egz. Ark. wyd. 27. Ark. druk. 24,i. Papier offset. kl. III, A1.
7l1 g. Do fotoskladu oddano w listopadzie I4R6 r. Druk ukoriczonu w październiku 19H4 r.
Zam. 174/Hfi B-Z (#cna zl 28llll
ZAKŁAD MAŁEJ PflLIGRAFll KUL