Język nowej ewangelizacji
ks. Marek Dziewiecki
W komunikacji pastoralnej nie powinno
używać się języka teologicznego,
lecz ewangelicznego.
Celem ewangelizacji jest komunikowanie Bożej miłości do człowieka oraz Bożej prawdy o człowieku. Komunikacja pastoralna dotyczy prawd i spraw tak ważnych, że mogą one mieć decydujący wpływ na słuchaczy słowa Bożego, na ich więzi i wartości, na ich sposób rozumienia i przeżywania siebie i świata, na ich decyzje i postępowanie, a w konsekwencji na ich los doczesny i wieczny. Właśnie dlatego, że ewangelizator przekazuje słuchaczom najważniejsze treści, jakie na tej ziemi człowiek może przekazać drugiemu człowiekowi, jest on zobowiązany do tego, by wypowiadać Boże prawdy w sposób, który adresaci mają szansę w pełni zrozumieć i który ułatwia im fascynowanie się życiem według zasad Ewangelii.
Wielu jest księży, katechetów, rodziców czy nauczycieli, którzy w pogłębiony sposób rozumieją biblijne prawdy o Bogu i człowieku. Nie każdy jednak to, co sam zrozumiał, potrafi komunikować innym ludziom w taki sposób, by prawdy te równie dobrze mogli zrozumieć jego rozmówcy. Kompetentne głoszenie słowa Bożego wymaga od ewangelizatora pogłębionej refleksji nie tylko nad tym, co chce on przekazać swoim słuchaczom, ale też w jaki sposób powinien to uczynić. Refleksja nad sposobem komunikowania Bożej prawdy powinna być połączona ze świadomym wysiłkiem doskonalenia się w tym względzie, czyli z wysiłkiem poszukiwania i uczenia się takiego języka, który jest dostosowany do horyzontów myślenia i przeżywania współczesnego słuchacza. W przeciwnym przypadku ewangelizator będzie używał języka, w którym jemu samemu najłatwiej jest mówić ze względu na swoje predyspozycje, upodobania czy wykształcenie, zamiast używać języka, który najbardziej trafia do słuchacza.
W obecnym kontekście kulturowym i społecznym prawidłowy dobór języka w komunikacji pastoralnej okazuje się zdecydowanie trudniejszym zadaniem niż miało to miejsce w poprzednich dziesięcioleciach. Współczesny człowiek jest bowiem niemal nieustannie „bombardowany” słowami, komunikatami, obrazami i dźwiękami. Jest on dzieckiem swoich czasów, w których informacja zdecydowanie dominuje nad formacją. W konsekwencji współczesny człowiek staje się coraz bardziej obojętny na słyszane słowo, albo nie potrafi w prawidłowy sposób odszyfrować znaczenia słów, które inni do niego kierują. Ponadto współczesny słuchacz słowa Bożego jest przyzwyczajony do posługiwania się komunikacją obrazkową, za pomocą której można skutecznie działać na wyobraźnię, poruszać emocjonalnie czy coś reklamować, ale za pomocą której nie sposób wyrazić najgłębszych prawd o Bogu i o człowieku, bo te dotyczą głównie tego, co w nas najważniejsze, a przez to niewidzialne dla oczu.
Trudność w doborze słowa wynika też z faktu, że współczesny człowiek zanurzony jest w kulturę laicką i coraz bardziej niechrześcijańską. W kulturze tej słowom, które dotąd dobrze wyrażały treści zawarte w Ewangelii, nadawane są obecnie nowe, często zupełnie wypaczone znaczenia. Dla przykładu, słowo miłość coraz częściej bywa używane na określenie współżycia seksualnego, „nowocześnie” rozumiana tolerancja oznacza akceptację dla zła i zachętę do zupełnej bezmyślności, a wolność jest ukazywana jako prawo do postępowania wbrew miłości i odpowiedzialności. Wypaczanie czy ukrywanie pierwotnego znaczenia słów przybiera czasem groteskowe wymiary. Dla przykładu, odbiorca, który otrzymuje z poczty paczkę, z której po drodze ktoś coś ukradł, znajduje na opakowaniu paczki stempel z neutralnie brzmiącym napisem: „ubytek wagi”. Jeszcze bardziej ewidentny przykład ukrywania prawdziwego znaczenia słów to określenie, że dana instytucja jest spółką z oo., czyli z ograniczoną odpowiedzialnością. Tego typu nazwa ukrywa fakt, że potencjalny klient ma w rzeczywistości do czynienia ze spółką o nieograniczonej nieodpowiedzialności.
Właściwy dobór słów w komunikacji pastoralnej jest trudny nie tylko z powodu nadmiaru słów oraz wypaczania ich sensu w dominującej obecnie kulturze, ale również z powodu negatywnych uwarunkowań, które cechują poszczególnych adresatów słowa Bożego. Wielu współczesnych ludzi — młodych i dorosłych — myśli w sposób powierzchowny i życzeniowy (magiczny). Wielu popada w taką naiwność, że dostosowuje swoje subiektywne myślenie do niemądrego postępowania, zamiast postępować zgodnie z mądrym myśleniem. Niektórzy nałogowo oszukują samych siebie, uciekając od twardej rzeczywistości w świat ideologicznych fikcji, które mamią ich obietnicą łatwego szczęścia, jakie nie istnieje. W konsekwencji coraz więcej ludzi w naszych czasach boi się słowa Bożego i nie chce zrozumieć prawdy o sobie, a zwłaszcza prawdy o własnym postępowaniu. Tacy ludzie stają się bezkrytyczni wobec propozycji, które słyszą z ust demoralizatorów, a jednocześnie niezwykle uważnie i krytycznie analizują każde słowo, które pada z ust ewangelizatorów. Tego typu odmienność nastawienia w słuchaniu wynika z faktu, że głosiciele słowa Bożego — przez to, że mówią prawdę o człowieku — stawiają słuchaczowi trudne wymagania, których nie stawiają demoralizatorzy. Właśnie dlatego nie potrzeba mieć specjalnych kompetencji w dziedzinie komunikacji międzyludzkiej po to, by kogoś demoralizować, ale trzeba być mistrzem słowa i porozumiewania po to, by kogoś ewangelizować.
Współczesny człowiek często interpretuje usłyszane słowa w sposób zniekształcony, zaburzony, a czasem wręcz przewrotny. Zadaniem ewangelizatorów jest zatem tak precyzyjny dobór słów i sformułowań, by słuchaczowi słowa Bożego trudno było nie zrozumieć przekazywanych mu prawd nawet wtedy, gdy nie chce ich zrozumieć, gdy nie ma zamiaru respektować ich we własnym postępowaniu, albo gdy z jakichś względów okazuje tchórzostwo wobec prawdy. Niektórzy księża, katecheci czy rodzice przykładają małą wagę do języka, jakim posługują się w przekazie prawd o Bogu i o człowieku. Część z nich w ogóle nie stawia sobie pytania o to, jakim językiem można dotrzeć do współczesnego człowieka, a jaki język okazuje się dla niego niezrozumiały czy wieloznaczny. W konsekwencji spora grupa ewangelizatorów kieruje się nawykami z przeszłości. W komunikacji pastoralnej posługują się językiem, który jest dla nich najłatwiejszy, gdyż nauczyli się go w okresie własnej formacji albo w czasie studiów teologicznych. Stosowany przez nich język może być teoretycznie zupełnie poprawny, ale jest on zrozumiały jedynie dla zamkniętego kręgu fachowców. Natomiast dla wszystkich innych ludzi jest to język obcy, który nie dociera ani do umysłu, ani do serca adresatów słowa Bożego.
Wyobraźmy sobie człowieka, który jest chemikiem z wykształcenia i wraca do domu po pracy. Zmęczony siada przy stole i mówi do swego sześcioletniego dziecka: „Synku, nalej, proszę, pięćset mililitrów H20 do metalowego pojemnika i podgrzej do temperatury wrzenia, bo tata chce napić się herbaty”. W obliczu tego typu wypowiedzi, synek prawdopodobnie spojrzy na ojca ze zdumieniem i poprosi go o to, by powtórzył mu swoją prośbę w „normalnym" języku. Gdyby dany ksiądz czy katecheta regularnie pytał swoich słuchaczy o to, czy mówi zrozumiałym dla nich językiem, to czasem usłyszałby odpowiedź, że w ogóle do nich nie mówi i że jego komunikacja pastoralna jest jedynie monologiem z samym sobą.
Popatrzmy na kilka szczegółowych zasad co do takiego doboru języka w komunikacji pastoralnej, który jest w stanie zrozumieć współczesny człowiek. Pierwsza i zdecydowanie najważniejsza zasada w tym względzie brzmi: w komunikacji pastoralnej nie powinno używać się języka teologicznego, lecz języka ewangelicznego! Ewangelizator — w przeciwieństwie do wykładowcy akademickiego — powinien przekazywać teologiczną treść językiem nie teologicznym, lecz podobnym do tego, którym posługiwał się Jezus. Jeśli ktoś pisze książkę lub wygłasza konferencję o Bogu adresowaną do teologów, to w tym przypadku używanie przez niego technicznych sformułowań teologicznych jest oczywiste i uzasadnione. Jeśli natomiast swoją książkę czy swoją homilię adresuje on do ludzi świeckich, to powinien zupełnie zmienić język, czyli używać języka ewangelicznego, a nie teologicznego. W przeciwnym przypadku można powiedzieć, że z jego książki czy z jego homilii Bóg „uciekł w popłochu” i udał się na poszukiwania takich ewangelizatorów, którzy opowiedzą o Nim w języku zrozumiałym dla słuchacza.
Kompetentny ewangelizator to ktoś zafascynowany sposobami komunikowania, jakich uczy nas Jezus w Ewangelii. On posługiwał się językiem tak prostym, że rozumieli Go nawet analfabeci, a jednocześnie językiem tak precyzyjnym, że bezradni byli faryzeusze i uczeni w Piśmie, którzy chcieli pochwycić Go na jakimś błędzie. Wpadali wręcz w szał, ale byli bezradni wobec precyzji i prostoty Jego słów i argumentów (por. Łk 6, 7-11). Niektórzy księża i świeccy ewangelizatorzy ulegają intelektualnemu przesądowi, który polega na przekonaniu, że język prosty nie może być jednocześnie językiem precyzyjnym. Tymczasem szczytem kompetencji i inteligencji jest głoszenie współczesnemu człowiekowi Ewangelii właśnie prostym językiem, gdyż taki język świetnie nadaje się do opisania najgłębszych nawet prawd, zawartych w Ewangelii. Przekonującym przykładem w tym względzie jest Jan Paweł II, który jako wykładowca posługiwał się językiem tak bardzo technicznym i skomplikowanym, że był on trudny do zrozumienia nawet dla teologów. Ale wtedy, gdy ten profesor uniwersytecki stał się proboszczem świata, natychmiast zmienił język i zaczął mówić o Bogu i człowieku w taki sposób, że wszyscy, do których się zwracał, byli w stanie go zrozumieć.
Język, jakiego Jezus uczy nas w Ewangelii, to język nie tylko prosty i precyzyjny, ale to również język przemawiający do wyobraźni słuchaczy. To język odwołujący się do czytelnych obrazów i wydarzeń wziętych z codziennego życia. Aby wyjaśnić istotne prawdy o Bogu i człowieku Jezus mówi o radości nowożeńców (por. Łk 5, 34-35), o wydawaniu owoców na podobieństwo dobrych drzew (por. Łk 6, 43-45), o potrzebie fundamentu w życiu człowieka (por. Łk 6, 48-49), o szukaniu światła (por. Łk 11, 33-36), o płaczu i zgrzytaniu zębami przez ludzi potępionych (por. Mt 13, 50), o zagubionej owcy (por. Łk 15, 1-7), o synu marnotrawnym, który potrafi powrócić (por. Łk 15, 11-32), o ciasnej bramie, która jest drogą do zbawienia (por. Mt 7, 13-14), o ludziach, którzy szukają skarbu i perły życia (por. Mt 13, 44-46).
Język ewangeliczny to zatem język obrazów i konkretów, w oparciu o które Jezus buduje ze słuchaczami płaszczyznę porozumienia i wspólnych doświadczeń. Jest to jednocześnie język zwięzły, syntetyczny, lapidarny. Na kilkudziesięciu stronach Ewangelii zawarte jest przecież więcej prawd o Bogu i człowieku niż we wszystkich pozostałych książkach świata razem wziętych. Inną jeszcze cechą rozpoznawczą języka, którym posługuje się Jezus, jest to, że odwołuje się On do języka aspiracji. W taki sposób dobiera słowa, by nie moralizować, lecz mobilizować swoich słuchaczy, by pomagać im odkrywać to, co jest w nich najbardziej Boże i szlachetne. Jezus często rozpoczyna rozmowę ze swoimi słuchaczami od stwierdzenia: „Jeśli chcesz...” (por. Mt 19, 21). Jezus uczy ewangelizatorów wszystkich czasów takiej formy głoszenia Ewangelii, która w podmiotowy sposób traktuje każdego rozmówcę i która respektuje jego wolność. Zadaniem ewangelizatora nie jest przymuszać, lecz wyjaśniać: jeśli chcesz być doskonałym, jeśli chcesz być zbawionym, jeśli chcesz naśladować Jezusa, to chętnie wyjaśnię ci, w jaki sposób możesz to osiągnąć. Wszystko jednak pod warunkiem, że ty sam tego rzeczywiście pragniesz, słuchaczu słowa Bożego.
Język, jakiego Jezus uczy głosicieli słowa Bożego, to język troski o człowieka (por. J 10, 1-16), to język przyjaźni (por. J 13, 12-15) i błogosławieństwa (por. Mt 5, 3-12). To także język obietnicy i nadziei (por. Łk 11, 9-13). To język otuchy i radości (por. J 15, 11). To język serca i więzi. Język historii miłości, który odsłania tajemnicę Boga kochającego i szukającego człowieka (por. Łk 10, 22). Jezus opowiada o kochającym nas Bogu językiem dziecięcej miłości i odsłania najbardziej Radosną Nowinę: Bóg jest naszym Tatusiem (por. Łk 11, 2). Jest to zatem język, który opisuje miłość większą i bardziej serdeczną niż miłość między najwspanialszymi nawet małżonkami czy rodzicami. Komunikacja pastoralna powinna opierać się na takim właśnie języku Ewangelii.
Kompetentny ewangelizator to ktoś, kto potrafi naśladować sposób komunikowania i język, jakim posługiwał się Jezus. To jednocześnie ktoś, kto uważnie wsłuchuje się w język swoich rozmówców oraz w znaczenie, jakie nadają oni poszczególnym słowom. Zdaje bowiem sobie sprawę z tego, że nawet wtedy, gdy posługuje się językiem prostym i obrazowym na wzór Ewangelii, może trafić na słuchaczy, którzy potrafią wypaczyć znaczenie każdego, nawet najbardziej oczywistego słowa. Z tego względu starannie wyjaśnia on sens używanych przez siebie pojęć i określeń, zwłaszcza tych, które okazują się obecnie wieloznaczne, jak np. miłość, wolność, prawda, sumienie, moralność, akceptacja, tolerancja, demokracja, więź, wierność, czystość, odpowiedzialność, mądrość, itp. Posługując się tego typu słowami kompetentny ewangelizator zaczyna od ukazania ich ewangelicznego sensu. Dla przykładu, wyjaśnia, że prawda to nie subiektywne przekonania jakiejś osoby, lecz wynik obserwacji otaczającej nas rzeczywistości i że ludzie dojrzali żyją w świecie faktów, natomiast ludzie naiwni czy zaburzeni żyją w świecie subiektywnych przekonań. Podobnie wyjaśnia, że wrażliwość moralna to nie przejaw dewocji, lecz życiowo ważna inteligencja, dzięki której odróżniamy te zachowania, poprzez które krzywdzimy siebie lub innych ludzi od tych zachowań, poprzez które wyrażamy miłość. Z kolei duchowość to nie ucieczka od życia w bezowocne zamyślenia, lecz to wyjątkowa inteligencja, dzięki której człowiek jest zdolny do zrozumienia samego siebie. Przytaczanie tego typu krótkich i precyzyjnych definicji jest cennym punktem wyjścia w głoszeniu słowa Bożego współczesnym ludziom.
Ważne jest również to, by ewangelizator nie posługiwał się językiem archaicznym, który zwykle śmieszy współczesnego człowieka lub który kojarzy mu się wyłącznie z daleką przeszłością, z dziwaczną egzaltacją, z naiwnością albo z nieznajomością współczesnych realiów życia. Używanie współczesnego języka ułatwia percepcję tego, co komunikuje ewangelizator i sprawia, że jego słuchacze reagują nie tylko intelektualnie, ale również emocjonalnie na to, co słyszą. Słowa typu kochać, dziewczyna, ciąża powodują zwykle znacznie silniejszy odzew emocjonalny u współczesnych ludzi, niż słowa typu miłowanie, niewiasta, stan błogosławiony. W komunikacji pastoralnej warto posługiwać się raczej formami czasownikowymi niż rzeczownikowymi, gdyż są to wyrażenia, które mocniej podkreślają aspekt działania, a przez to skuteczniej mobilizują do zajęcia dojrzałej postawy. Dla przykładu, zamiast powiedzieć: "człowiek powinien odnosić się do innych ludzi z miłością", lepiej powiedzieć: "kto kocha innych ludzi, ten przeżywa radość i potwierdza, że potrafi dojrzale kochać również samego siebie”.
Istotną cechą kompetentnego ewangelizatora jest to, że posługuje się on językiem, który wyraża otwartość i szczerość. Dojrzały ewangelizator nie sugeruje nigdy swoim słuchaczom tego, że pewne prawdy czy zjawiska są tematami tabu, o których nie wolno czy nie wypada mówić otwarcie. Ewangelizator to przecież ktoś, kto przypomina współczesnemu człowiekowi o tym, że prawda wyzwala i że w Kościele wolno podejmować najbardziej nawet bolesne problemy, jak choćby kryzys niektórych duchownych. Ewangelizowanie to podejmowanie każdego tematu, który pomaga zrozumieć postawę Boga do człowieka oraz postawę człowieka do Boga, do siebie i do bliźniego. Szczere poruszanie trudnych tematów powinno jednak dokonywać się zawsze w języku taktu i wielkiej kultury bycia. W kontakcie z każdą grupą rozmówców ewangelizator powinien posługiwać się takim słownictwem i tego rodzaju sformułowaniami, że wszystkie jego wypowiedzi mogą być zaprezentowane w przestrzeni publicznej, na przykład w radiu czy telewizji.
Kompetentny ewangelizator nie ulega zatem żadnym skrajnościom w odniesieniu do języka komunikacji pastoralnej. Pierwsza skrajność to posługiwanie się takim językiem, którego rozumienie przekracza możliwości percepcyjne odbiorcy, na przykład odwoływanie się do specjalistycznego języka z jakiejś dziedziny wiedzy o człowieku (filozofii, antropologii, teologii, psychologii, itd.), albo posługiwanie się językiem pełnym neologizmów czy wyrażeń obcojęzycznych. Druga skrajność to posługiwanie się slangiem danej grupy słuchaczy, czyli językiem, który oni dobrze rozumieją, ale który jest językiem niedbałym, niepoprawnym czy wręcz niecenzuralnym. Dobór języka powinien nie tylko służyć komunikowaniu, ale też wychowywaniu rozmówcy.
Posługiwanie się w komunikacji pastoralnej językiem Ewangelii wymaga od wszystkich głosicieli słowa Bożego, a zwłaszcza od kapłanów, zdolności do posługiwania się wieloma językami. Współczesny ewangelizator nie może być kimś, kto dobrze posługuje się jakimś jednym tylko sposobem mówienia na temat Bożej miłości do człowieka czy na temat Bożej prawdy o człowieku. Powołaniem każdego ewangelizatora jest powtarzanie w naszych czasach cudu Pięćdziesiątnicy, kiedy to Apostołowie — pierwsi ewangelizatorzy — mówili do zgromadzonych ludzi w taki sposób, że każdy miał wrażenie, jakby słyszał swój własny język (por. Dz 2, 6). Ewangelizator to ktoś otwarty na działanie Ducha Świętego nie tylko w swoim osobistym życiu i postępowaniu, ale również w swoim sposobie głoszenia Chrystusa. Czasami wymaga to odwagi i „narażenia się” na komentarze, że ktoś mówi językiem świeckim czy zbyt prostym, a przez to „niegodnym” wielkich spraw Bożych. Ewangelizator to ktoś, kto nie poddaje się tego typu komentarzom, lecz ktoś, kto nieustannie konfrontuje samego siebie z Ewangelią zarówno co do treści, jak i co do sposobu głoszenia słowa Bożego.
Właściwy dobór języka w komunikacji pastoralnej jest ostatecznie kwestią miłości. Jest najpierw owocem spotkania z Bogiem, który z miłości posyła nowych ewangelizatorów do współczesnego człowieka. Jest też owocem miłości głosicieli słowa Bożego do każdego człowieka, z którym się spotykają. Kto rzeczywiście kocha, komu naprawdę leży na sercu los drugiego człowieka, ten wczuwa się w jego sposoby myślenia i przeżywania i ten niemal intuicyjnie dobiera właściwy język komunikacji pastoralnej. Ewangelizator to ktoś podobny do kochających rodziców, którzy zadziwiają łatwością, z jaką potrafią dobierać taki sposób komunikowania, który rozumie ich dziecko, który wycisza jego lęki i który przynosi mu radość. Ewangelia upewnia nas o tym, że jedynym językiem, który potrafi zrozumieć każdy człowiek i w każdej epoce, jest język miłości.