Tarnowskie Góry, 2008.12.28
Instytut Maszyn i Urządzeń
Energetycznych Politechniki
Śląskiej
ul. Konarskiego 22
44-100 Gliwice.
Opowieść o losie polskiej energetyki zgotowanym jej przez jednego agenta SB.
Część trzydziesta szósta
Powody pozostawienia polskich kotłów rusztowych w stanie zacofania technicznego
z okresu pierwszych lat istnienia Peerelu.
C. O skutkach pozbawienia przez agenta SB przemysłu kotłowego Peerelu jedynego przyszłego konstruktora rusztów.
Część ósma: Jedną z wielu konsekwencji całkowitego braku konstruktorów rusztów było skonstruowanie w Fabryce Palenisk Mechanicznych w Mikołowie typoszeregu rusztów pojedynczych i podwójnych dla największych kotłów rusztowych.
Przystąpienie w FPM pod koniec 1967 r. do konstruowania technicznych bubli, jakimi okazały się ruszty typoszeregu Rts dla palenisk warstwowych (patrz pismo z 2008.12.21 do IMiUE) było reakcją na konstruowanie od 1966 r. w CBKK palenisk narzutowych. Już w 1969 r. przystąpiono tam następnie do konstruowania typoszeregu rusztów dla największych kotłów rusztowych. Oczywiście również z przeznaczeniem wyłącznie dla palenisk warstwowych (patrz Tabela IV).
Tym razem nie wymyślono już nowego pokładu rusztowego, lecz oparto się na jego przedwojennym rozwiązaniu autorstwa firmy Steinmühler. To czego akurat nie miano zrobić, to było zachowanie również prawie wszystkich rozwiązań tej firmy pochodzących z lat dwudziestych 20-go wieku, łącznie z techniką łączenia części rusztu w kotle na śruby. Z nowych było nieprzymyślane w skutkach dla rusztów podwójnych zastąpienie tylnych żeliwnych bieżni pokładu rusztowego obrotowym bębnem oraz kształt klap wlotu powietrza do stref podmuchowych dający wyjątkowo niekorzystny efekt dynamiczny wlatującego przez nie powietrza. Jedyne co można uznać za pozytywne w stosunku do rozwiązań dużych rusztów firmy Steinmühler, to było wykonanie ścian bocznych rusztu jako szczelnych, co od lat uważano za niezbędne nawet w CBKK.
Całą swoją „radosną twórczość” skierowano natomiast ku stworzeniu jednej dokumentacji, jako wspólnej dla wszystkich typowielkości tych rusztów. W dokumentacji przewidziano przy tym 54 typowielkości rusztów pojedynczych (Rtw) i 35 typowielkości rusztów podwójnych (Rtp), czyli łącznie 89 typowielkości tych rusztów. Ta ilość powinna być wyjątkowo humorystycznie odbierana w zestawieniu z faktem, że pod produkcję produkowanych wówczas dużych kotłów rusztowych potrzeba było zaledwie pięć takich typowielkości (patrz Tabelę IV).
W tworzeniu tej uniwersalnej dokumentacji okazali się przy tym wyjątkowo niemrawi. Z rys. nr 2-Rtp-057 z 1975 r. wynika, że w siódmym roku opracowywania tej dokumentacji dla rusztów podwójnych dysponowano nią na jedną typowielkość takiego rusztu (o wymiarach 2 x 2,5 x 6,0). Kiedy natomiast w 1977 r. miano przekazać tą dokumentację do ZUK Stąporków, okazało się że nie ma co przekazywać.
Wobec rozpoczęcia w FPM wykonywania dokumentacji na ruszty pojedyncze w 1969 r., w CBKK dokumentację na zabudowę rusztu typu Rtw 2,5 x 2,5 w kotle z paleniskiem narzutowym typu OR16-102 wykonano dopiero w czerwcu 1974 r. Sama FPM dla 14 takich kotłów rusztów typu Rtw później w ogóle nie wyprodukowała i było to wyjątkowe szczęście, jeśli przeczyta się niżej co się działo z kotłem typu WRp46 w Wałbrzychu, wyposażonym w ruszt Rtp.
Inż. J. Kopydłowski w wykonanej przez siebie osobiście w 1974 r. ( w reakcji na odmowę agenta SB usunięcia wielu znanych im obu błędów popełnionych w dokumentacji kotłów typu OR16-102) dokumentacji kotła typu OR16-110 (o tych samych wymiarach paleniska co kocioł OR16-102 - załącznik 3) zastosował ruszt typowielkości Rtw 2,5 x 3,0 i ten sam ruszt tylko jako podwójny (Rtp 2 x 2,5 x 3,0) zastosował w wykonanej w 1976 r. w BP PROERG dokumentacji dwa razy szerszego kotła typu OR40-010 z paleniskiem narzutowym (patrz załącznik 3).
Nie trzeba być w technice zbyt zorientowanym, aby mieć świadomość, że zarówno w przypadku zastosowania przez CBKK rusztu typowielkości Rtw w kotle OR16-102, jak i późniejszym zastosowaniu przez BP PROERG rusztu typowielkości Rtp w kotle OR40-010, ich adaptowanie z przeznaczeniem do paleniska narzutowego miało być bezwzględnym obowiązkiem wytwórcy tych rusztów.
Co się jednak działo po zleceniu ZUK Stąporków na początku 1977 r. przez FAKOP Sosnowiec wyprodukowania dwóch rusztów dla kotłów typu OR40-010, to przedstawia treść załącznika 2. Dlaczego bardzo szybko dokonał tego w końcu inż. J. Kopydłowski, mając tylko do dyspozycji trzy kreślarki , to wyjaśnianie rzeczywiście mogłoby już stać się nudne. Z samego sposobu opracowania dokumentacji tego typoszeregu przez FPM, absolutnie nie do pomyślenia było przy tym aby adaptacji tej można było wykonać poza zakładem produkującym ruszty. Pozostanie jednak chyba również faktem, że ta dokumentacja adaptacyjna wykonana w pierwszym kwartale 1978 r. w BP PROERG, posłużyła następnie w ZUK Stąporków za wzór do wykonania takich adaptacji pod produkcję rusztów z przeznaczeniem dla wszystkich kotłów z krajowym paleniskiem narzutowym konstrukcji CBKK.
Jak nieudolne zastosowanie znajdywały następnie te ruszty w późniejszych kotłach z paleniskiem narzutowym konstrukcji CBKK, to wynika z ich rysunków zestawieniowych, gdzie we wszystkich z nich ostatnią strefę podmuchową umieszczono poza tylną ścianą komory paleniskowej. Żadnego znaczenia nie miało przy tym to, czyje nazwisko figuruje w tabliczkach tych rysunków, mianowicie czy był to pracownik CBKK po ogólniaku, czy mgr inż. Karol Machura.
W przypadku tego ostatniego wyjątkowo kuriozalnie powinno wypadać zestawienie ze sobą paleniska kotła typu OR40-010 z 1976 r. (załącznik 3) i palenisk kotłów konstrukcji CBKK typu OR10 i OR16 z 1979 r. (załącznik 4).
Jednym z wielu dowodów na to, jacy doskonali techniczni ignoranci mieli podnosić
ze skrajnego technicznego zacofania technikę spalania węgla w kotłach rusztowych,
były ciągnące się ponad dwa lata ogromne problemy z samym rusztem
pierwszego uruchamianego w Wałbrzychu kotła typu WRp46 z paleniskiem narzutowym.
Budowę tego kotła zakończono ma początku 1983 r. Przy pierwszych próbach uruchamiania urządzeń paleniska okazało się, że z przodu rusztu nad jego wałem napędowym łamią się rusztowiny. Dla inż. J. Kopydłowskiego, który zaraz się o tym dowiedział, początkowo było to całkowicie niezrozumiałe. Tylko bowiem bardzo krótko wcześniej, bo w grudniu 1982 r., w kopalni Andaluzja został zaraz po wysuszeniu obmurza oddany do ciągłej eksploatacji kocioł typu WLM5-0 i nic takiego się nie działo. Jako zmodernizowany z zastosowaniem polskiego paleniska narzutowego, był on również wyposażony w taki sam ciężki pokład rusztowy, z tą tylko różnicą, że w związku z kierunkiem przesuwu pokładu rusztowego w palenisku narzutowym do przodu paleniska, wał napędowy rusztu został w nim przeniesiony do tyłu.
O tym, że przy takim samym ruchu rusztu do przodu w kotle WRp46 wał napędowy pozostawiono z przodu, to wiedział choćby z dokonania w 1978 r. adaptacji rusztu Rtp dla kotła OR40-010. Wiedział jednak również, że w 1967 r. wały napędowe pozostawiono z przodu w kotle z lat dwudziestych 20-go wieku typu Stirling w kopalni Jowisz, z zastosowanym w nim paleniskiem narzutowym i mającym ruszt podwójny o takiej samej szerokości co kocioł typu WRp46. Również, że pozostawiono go z przodu w 16 pracujących już wtedy od 1975 r. kotłach z paleniskiem narzutowym typu OR16-101 i OR16-102. Dokładnie mu było wiadomo, że z kotłami tymi była niezliczona ilość problemów, jednak w żadnym z łamaniem się rusztowin.
Na posiadanym przez niego rysunku zestawieniowym kotła typu OR16-101 (nr rys. CBKK B0-1167011) wpisany był jednak promień jaki zataczają rusztowiny wokół przedniego wału rusztu. Wynosił on 363 mm. Ze średnicy podziałowej Dp = 372 mm kół łańcuchowych rusztów typu Rtw i Rtp i wysokości pokładu rusztowego wyszedł mu jednak promień: 372/2 + 105 = 291 mm. W ruszcie dla kotła typu WRp46 do wartości promienia z rusztu dla kotła OR16-101 brakowało więc: 363-291 = 72 mm.
Z tej różnicy wynikało również, że w ruszcie kotła typu OR16-101 musiały być zastosowane koła łańcuchowe o średnicy podziałowej Dp = 372 + 2 x 72 = 516 mm. Znaleziony przez niego rysunek FPM w Mikołowie o nr 3-ZN-214b był na koło łańcuchowe o średnicy Dp=516 mm, a data na nim (kwiecień 1970 r.) dowodzi, że był aktualizowany do wyprodukowania rusztu dla dwóch kotłów typu OR16-101 i następnie 14 kotłów typu OR16-102.
Rysunek tego koła pochodził z przed wojny, a o zastosowaniu kół o takiej średnicy w ruszcie dla kotła typu OR16-101 zadecydował fakt, że dokumentację rusztu dla niego wykonał Zbigniew Sypniewski, który jeszcze przed przyjściem inż. J. Kopydłowskiego do CBKK wykonał również dokumentację dla wyprodukowanych czterech kotłów typu OR64 o bardzo długim ruszcie, w sprawie którego nawet z książki o kotłach można dowiedzieć się, że napęd dla takiego rusztu umieszcza się z tyłu.
Natomiast wymagane zataczanie przez rusztowiny większego promienia przy ich schodzeniu z pokładu rusztowego, w stosunku do wymaganego mniejszego promienia przy ich podchodzeniu od dołu, bierze się przede wszystkim z tego, że w trzymaczach ciężkiego pokładu rusztowego mieści się siedem rzędów rusztowin. W płytkach łańcuchów lekkiego pokładu rusztowego jest ich tylko pięć, a dodatkowo są krótsze, stąd też zataczane przez nie promienie z obu końców pokładu rusztowego mogą być jednakowe.
Było wiele powodów, które spowodowały, że po zakończeniu budowy kotła WRp46 na początku 1983 r., uruchomiono go dopiero w grudniu tego roku, ze sporadyczną jego pracą do lutego 1984 r. W tym to czasie w ZUK Stąporków wykonano: „mechanizmy łańcuchowo - obciążnikowe przeznaczone do podtrzymywania opadających rusztowin w miejscu przejścia pokładu wokół wału napędowego.” Ponieważ sprowadzono je zarazem bezmyślnie do roli spiętrzaczy żużla, znalazły się w nim jak żelazo umieszczone na stałe w ognisku kowalskim i w związku z tym po kilkunastodniowej eksploatacji uległy zniszczeniu. Co do przytrzymywania rusztowin aby nie opadały, to zasadą działania rusztu łuskowego jest akurat opadanie rusztowin przy ich schodzeniu z rusztu, z jednoczesnym obracaniem się wokół ich czopów, którymi są osadzone w trzymaczach.
W marcu 1984 r. decyzją CBKK przystąpiono do wymiany całego pokładu rusztowego. Kiedy z początkiem kwietnia 1984 r. uruchomiono ponownie kocioł, rusztowiny łamały się dalej tak samo jak rok wcześniej, bo dlaczego miałoby być inaczej
Wtedy dopiero zorientowano się - pozostając dalej w nieświadomości z jakiego powodu - że obracającym się rusztowinom przy schodzeniu z rusztu brakuje między sobą miejsca. Kolejnym bezmyślnym pomysłem rodu z ZUK Stąporków było więc wyjęcie co siódmej rusztowiny aby wszystkim pozostałym (już tylko po sześć w każdym trzymaczu) przy schodzeniu z rusztu zrobiło się luźniej. Brak co siódmej rusztowiny na samym pokładzie spowodował jednak powstanie co tyle samo przerw w poszyciu pokładu rusztowego, przy których nie tylko nie mogło być mowy o prawidłowym spalaniu na nim węgla, lecz dodatkowo miało miejsce przesypywanie się przez nie palącego się węgla do stref podmuchowych rusztu, a w konsekwencji tego ich niszczenie.
Kolejnym pomysłem rodem z ZUK Staporków było więc zastąpienie dwóch skrajnych z każdych dotychczasowych siedmiu rusztowin, jedną specjalnie odlaną rusztowiną szerszą, która jednak tylko zmniejszyła skutki powodowane wcześniej wyjęciem jednej rusztowiny, ponieważ na samym pokładzie rusztowym dalej nie wypełniała ona całkowicie przerwy po brakującej siódmej rusztowinie. Przy takim rozwiązaniu kocioł pracował dalej sporadycznie w sezonie grzewczym1984/1985 do marca tego roku.
Dopiero po ponad dwóch latach od zakończenia budowy kotła, zorientowano się w końcu co jest wyłącznym powodem łamania się rusztowin i w ramach generalnego remontu kotła trwającego od maja do listopada 1985 r. wymieniono koła łańcuchowe napędu rusztu na owe o średnicy Dp=516 mm, w które wyposażono między innymi ruszty czterech kotłów typu OR16-102 pracujących już wtedy od lat w sąsiadującej z Wałbrzychem fabryce dywanów w Kowarach. Z tym, że z rusztami wyprodukowanymi jeszcze przez Fabrykę Palenisk Mechanicznych w Mikołowie. Wraz z wymianą kół dokonano również remontu zniszczonej stalowej konstrukcji rusztu.
Natomiast po sezonie grzewczym 1985/1986 dotychczasowy ruszt wymieniono w całości na nowy, oczywiście już z większymi kołami łańcuchowymi na jego wale napędowym.
Skuli samej ekonomiki, to:
1. Koszt kompletu kół łańcuchowych o większej średnicy według cen z 2007 r. wynosił zaledwie 11.098 zł.
2. Koszt samego pokładu rusztowego według cen z tego roku wynosił natomiast 140.000 zł. Taki kompletny pokład po raz pierwszy wymieniono w marcu 1984 r., a następnie cały drugi dostarczono z nowym rusztem na sezon 1986/1987. Z połamanych wcześniej rusztowin, kosztów odlewania nowej szerszej rusztowiny (co wymagało wykonania nowych kokili) oraz kosztów wykonania „mechanizmów łańcuchowo - obciążnikowych” zbierze się na cenę trzeciego kompletu, czyli razem lekką rączką ponad czterysta tysięcy złotych. Do tego dochodzą koszty ciągłych remontów, cena drugiej całkowicie nowej stalowej konstrukcji rusztu i jego wymiany.
Dlaczego tak musiało się dziać jeśli chodzi o przemysł kotłowy Peerelu, to wynika to dodatkowo z treści wypowiedzi inż. Jerzego Wójcickiego, jako ówczesnego dyrektora Głównego Inspektoratu Gospodarki Energetycznej: „Początek lat osiemdziesiątych ma być cezurą w rozwoju energetyki przemysłowej. Tymczasem jedyny krajowy producent palenisk, Fabryka w Mikołowie zmienia profil produkcji. Zaprzestaje wytwarzania rusztów. Specjalizować się będzie w produkcji młynów węglowych. Konstruowanie i wytwarzanie palenisk przejmie zakład w Stąporkowie. Konstruktorzy pozostaną jednak w Mikołowie, gdzie będą nadal potrzebni.”
Natomiast dziesięć lat później samo CBKK potwierdziło niemożliwość konstruowania rusztów w tym biurze i jednocześnie uznało Zakłady Urządzeń Kotłowych w Stąporkowie za nienadające się do produkcji urządzeń palenisk rusztowych takimi to stwierdzeniami : „Być może rozwiązania należy poszukiwać w tworzeniu spółek fabryk kotłów z firmami prywatnymi. Dla użytkownika kotła jest obojętne kto wykonywał dla niego palenisko, czy odpylacz, a kto resztę kotła. Jest to zresztą obojętne dla nas jako konstruktorów kotła. Wiadomo, że takie zespoły kotła jak ruszt, wentylatory, czy odpylacz wstępny nie są konstruowane w CBKK. Możnaby też snuć refleksje jaka byłaby jakość wykonania, a nawet cechy konstrukcyjne dozowników i narzutników obecnie stosowanych przez CBKK, gdyby ich produkcją zajął się zakład prywatny.
Załączniki:
Załącznik 1, załącznik 2, załącznik 3 i załącznik 4.
(-) J. Kopydłowski
Do wiadomości: 1. Raciborska Fabryka Kotłów „RAFAKO” ul. Łąkowa 31, 47-300 Racibórz 2. Sędziszowska Fabryka Kotłów „SEFAKO” ul. Przemysłowa 9, 28-340 Sędziszów 3. Fabryka Palenisk Mechanicznych, ul. Towarowa 11, 43-190 Mikołów 4. Zakłady Urządzeń Kotłowych „Stąporków” ul. Górnicza 3, 26-220 Stąporków 5. Krajowa Agencja Poszanowania Energii ul. Mokotowska 35; 00-560 Warszawa |
6. Redakcja Energia i Budynek, ul. Świętokrzyska 20 00-002 Warszawa, 7. Polska Dziennik Zachodni, Z-ca Redaktora Naczelnego Stanisław Bubin. 8. Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie ul. Eligijna 59, 02-787 Warszawa
Także kilkudziesięciu PT Użytkowników kotłów z polskim lub krajowym paleniskiem narzutowym oraz mających te kotły na stanie i wielu innych.
|
Przez co poza energetyką zawodową dysponuje ona kotłami o konstrukcjach pochodzących sprzed wojny i sięgających w zakresie kotłów o małych wydajnościach okresu wojen napoleońskich.
Inż. J. Kopydłowski zastrzega się, że z jego strony to nie jest opowiadanie dowcipów.
Jeszcze bardziej niekorzystny stworzyli nabijający obecnie użytkowników rusztów w butelkę bocznym wlotem - ale wszystko po kolei.
W typoszeregu przewidziano sześć szerokości rusztów pojedynczych Rtw (2,1; 2,5; 2,9, 3,3; 3,7 i 4,1 metra) przy dziewięciu długościach dla każdej szerokości ( 3,0; 3,5; 4,0; 4,5; 5,0; 5,5; 6,0; 7,0; i 8,0 metra) oraz pięć szerokości rusztów podwójnych (2,1; 2,5; 2,9, 3,3 i 3,7 metra) przy siedmiu ich długościach (5,0; 5,5; 6,0; 6,5; 7,0; 7,5 i 8,0 metra).
Zabudowa rusztu Rtw w kotle OR16-102, rysunek CBKK z nr 0-1233245, z czerwca 1974 r. Pod dalszą część pisma wyjątkowo wymowna jest treść 2 naniesionych na tym rysunku uwag, w brzmieniu: „Wydano ruszt w poz. 1 bez kosza węglowego, uszczelnień bocznych oraz jezdni dolnej pokładu rusztowego.” W tabliczce nie podano przy tym nawet masy tego rusztu. Dlaczego w CBKK na rysunku do paleniska kotła OR16-102 wstawiono ruszt typowielkości Rtw 2,5 x 2,5, podając w tabliczce tego rysunku, że jest to ruszt Rtw 2,5 x 3,5 kiedy kocioł należało wyposażyć w ruszt Rtw 2,5 x 3,0, to odpowiedzi należy szukać w tym co w 1988 r. pisali mgr inż. Karol Machura i mgr inż. Józef Wasylów - czytaj na stronie 3.
Podlegli mu czterej inżynierowie okazali się do tego całkowicie nieprzydatni.
Dla kotłów parowych typu OR50 i OR35 przedstawia to rys. CBKK nr BO-1269700 z sierpnia 1977 r., dla kotłów parowych typu OR10 i OR16 jest to rys. nr B0-1290503 z sierpnia 1979 r., a dla kotłów wodnych typu WRp46 i WRp23 rys. nr B0-1281298 z lutego 1979 r.
Skonstruowanego w CBKK już po zwolnieniu stamtąd inż. J. Kopydłowskiego
Efektem tego, do czego wtedy doszedł, była następująca treść jego pisma z 3 maja 1984 r. do ZTS „Erg” Gliwice, ówczesnego właściciela kotłowni SFW ENERGIA: „Uprzejmie informuję , że znam sposób na łatwe (z małymi przeróbkami) wyeliminowanie zakleszczania się rusztowin z przodu rusztu, powodujące jego zniszczenie. Wiarygodności mojego stwierdzenia nie powinien podważać fakt, że w kotle WR46p-010 również z paleniskiem narzutowym, lecz konstrukcji Centralnego Biura Konstrukcji Kotłów, zainstalowanym w Wałbrzychu nie mogą sobie z tym problemem poradzić już drugi rok.” To było już po dodatkowym zorientowaniu się, że do zwiększenia promienia zataczanego przez rusztowiny wokół przedniego wału rusztu wcale nie potrzeba nawet wymiany kół łańcuchowych na koła o większej średnicy podziałowej.
Zmarły zimą 1970 r. kolega z pracy inż. J. Kopydłowskiego, od którego to czasu paleniskami rusztowymi, jako narzutowymi, zajmował się tam faktycznie wyłącznie on sam - oczywiście w ramach prywatnych zainteresowań.
po być może nie więcej niż kwartale faktycznej jego eksploatacji,
Przegląd Techniczny, nr 23/1977 r.
Czy w związku z łamaniem się rusztowin konsultowano się z Fabryką Palenisk Mechanicznych w Mikołowie, tego niewiadomo.
Mgr inż. Karol Machura, mgr inż. Józef Wasylów: Dotychczasowe doświadczenia w konstrukcji i eksploatacji kotłów z paleniskami narzutowymi oraz perspektywy dalszego rozwoju tych kotłów, III Krajowa Konferencja Naukowo-Techniczna na temat: Nowe techniki kotłowe w ciepłownictwie komunalnym, Świdnica , 20 września 1988 r.
Oczywiście w zrozumieniu: żeby robiły to dobrze, a nie tak jak Zakłady Urządzeń Kotłowych w Stąporkowie.
Znowu w zrozumieniu: a nie Zakłady Urządzeń Kotłowych w Stąporkowie.
3