Rano Łatka obudziła się. Nikt przy niej nie był.
Odwróciła się w kierunku posłania siostry. Jej także nie było.
Koteczka wstała i ruszyła w stronę wyjścia. Wszędzie pustka.
"Dziwne"...-Przemknęło jej przez głowę. Zaraz potem pobiegła poszukać wszystkich.
-ŁATKA!!!
Kicia odwróciła głowę i zobaczyła jedynie pyszczek Burii, która wpadła na nią. Łatka przyjrzała się siostrzyczce. Miała ślady łez na pyszczku.
-Czemu płakałaś? -Zapytała. Buria odpowiedziała:
-Rodzice zniknęli! Szukam ich w okolicy i ani śladu...
Łatka odetchnęła głęboko. Czyli nie ma ich w pobliżu...
-Wszystko będzie dobrze. Wszystko... -Uspokajała, wciąż bojąc się najgorszego...
-Gdzie jest Tonia? -Denerwowała się Bella. Burito zerknął na nią.
-Po co ci ona? Nie dość mamy kłopotów?
-Bella ma rację! -Oznajmił Mruczek. -Musimy ją znaleźć, tylko ona będzie wiedziała, gdzie Psotka i Bilon!
-Streszczajmy się, dzieci mogą się lada chwila obudzić i nie zastaną nikogo... -Mówiła Liza.
Bella zmarszczyła brew. Czego chce od nich ta kotka?
-Nie będzie tak łatwo... -Przypomniał Burito. -Skąd mamy wiedzieć, gdzie jej szukać?
Nawet nie myśleli, że będzie tak łatwo...
-Na pewno zaraz wrócą... -Mówiła Łatka.
Nagle zobaczyli coś, co sprawiło, że zamarły im serca... Ku nim biegła jakaś czarna kotka...
-TONIA!- Buria jęknęła i uciekła za płot, pociągając za sobą siostrę.
-Szybko! -Pokazała na drzewo. -Wejdźmy na nie!
Obie kociczki znalazły się na czubku w okamgnieniu.
Łatka obserwowała z góry Tonię. Chyba ich nie zauważyła. Wpatrywała się w krzaki.
-Wiem że gdzieś tu jesteście... Widziałam was! I radzę wam wyjść z ukrycia... to was zabiję szybko i bezboleśnie...
Buria zaczęła cicho płakać.
-CIII! -Upomniała Łatka. Tonia odwróciła się.
-Hej? Słyszałam jakiś szmer! Wpadłyście, małe!
Łatka wstrzymała oddech, gdy kotka przeszukiwała cały teren. Oby nie patrzyła na drzewo! Tylko nie to!
-Czuję, że nie powinniśmy zostawiać dzieci bez opieki na tak długi czas... -Zaczął Mruczek. Bella spojrzała na niego pytająco.
-Co sugerujesz?
-Mamy farta, no nie? -Szczerzyła zęby Psotka. Zmierzali właśni ku Tokarzowi. Bilon przystanął.
-Ciii, coś słyszałem!
-W domu? Może mama...
-Nie...
Przylegli w krzakach i zaczęli nasłuchiwać. Tymczasem Tonia popatrzyła na ptaki szybujące po niebie. W tym momencie spostrzegła dwa kocięta na gałęzi...
-Haha! Wpadliście!
Bilon wyskoczył z krzaków.
-Psotka, szukaj rodziców! Ja ją powstrzymam! -Zdecydował.
-Myślę, że....
-Mamo! Tato!
-Psotka!!! -Wszyscy spostrzegli koteczkę biegnącą ku nim ile sił w łapkach.
-Mamo! Łatkę i Burię zaatakowała Tonia!
-Co?! -Jęknęła kotka.