1x25, Książka pisana przez Asię (14 lat)


Armeti, Trisza i Rita obudzili się po wygodnej nocy na granicach Torunia. Naprawdę daleko doszli! Toruń to spore miasto...

-No i co teraz, Armeti? -Spytała Rita, uznając Armetiego za przywódcę wyprawy. Zamiast jego jednak odpowiedziała jej Trisza:

-Róbmy to, co zawsze robimy, dzięki czemu jesteśmy bliżej domu-zapytajmy się kogoś o Warszawę.

Zaczęli szukać kogokolwiek, kto wskaże coś, co pomogłby im dostać się do upragnionego od wielu dni celu.

                                                                      

-Rób, co ci każę, albo umrzesz tu, gdzie twój ukochany Armeti! -Krzyknął Robinho groźnie.

Zoja rozpłakała się. Nie chciała umrzeć, ale nie miała zamiaru też dołączyć do Szarki i Robinha. Łzy kotki poleciały na łapki kocura, który trzymał je na jej szyi.

-Nie becz, bo przez ciebie mam mokre łapy!
Oderwał je od Zoi i zaczął wycierać. To była właściwa pora na ucieczkę. Zoja zaczęła biec co tchu. Niestety, wbiegła na Szarkę.

-Robinho, ona ma się do nas dołączyć! -Przypomniała Szarka. -Więc wyzbądź się dawnych zachowań na jej widok i zaakceptuj.
-Nie! -Wykrzyknęła Zoja, lecz Robinho odparł:

-Tak! I zostanie moją dziewczyną, bo jest ładna i ma superaśne oczy.

Zoja nie mogła uwierzyć w to wszystko. Jeszcze niedawno bawiła się z Armetim i przyjaciółmi na trawie... Spotykaja ją same okropne rzeczy!

                                                                  

-Gdzie Zoja? Nie ma jej tak długo! -Martwił się Togo.

Erik jęknął, bowiem pokłócił się z Zoją przed jej wyjściem do lasu. Chciał ją przeprosić po powrocie kotki, ale jej nie było!

-Ona poszła do lasu. Tego, w którym straciliśmy Armetiego i Ritę! -Odpowiedziała Elana, a Narik westchnął głosno.

-Niepokoję się... Ten las źle wróży... 

                                                                

-Armeti, spłoszyłeś mi ptaka! -Jęknęła Trisza, a Armeti udał skruchę:

- Oj, przepraszam cię Triszo...

Ta jednak wciąż prawiła mu wyrzuty.
-To mogło być nasze pożywienie! Teraz możemy niczego już nie znaleść! I zagłodzimy się w tym Toruniu!

-Nie sadzę...

Rita wskazała na śmietniki na zapleczu budynku. 

-Tam może być coś zdatnego do spożycia. Choć szkoda, że spłoszyłeś ptaka. Chciałam zobaczyć, czy Trisza go zje...

Roześmiała się, a Trisza zrobiła głupią minę.

-A żebyś wiedziała!- Obruszyła się. -Z głodu zjem nawet kupę!

-To poczekajmy jeszcze, aż naprawdę zgłodnieje, sprawdzimy czy rzeczywiście zje...

-Dobra tam, idziemy zjesć... -Zakończył dyskusję Armeti.

Podbiegli do śmietnika. Rita wskoczyła pierwsza do środka. Zaraz potem uciekła stamtąd. Z kubła wyjrzały dwa, brzydkie, brudne kocury.

-Ej, ślicznotko. Mogłaś jeszcze chwilę zostać! Nie mam dziewczyny... -Odezwał się pierwszy z nich.

-Za to ja mam chłopaka! -Powiedziała Rita niewzruszona. -I to pięknego, bo brytyjskiego! I kochanego, jak nikt!

Drugi kot prychnął.
-Phi... Rasowiec! To pewnie mieszkasz w salonie z persami i sfinksami kanadyjskimi...

-Nie, jestem dziką i niezależną kotką!

Armeti trącnął ją. Rita nie powinna tak mówić.

Kocury wyskoczyły z kubła i zaczęły się zbliżać do niej.

-Czyli jesteś dziką kotką... Właśnie takiej szukam...

-No, chodź do nas...

Rita, Armeti i Trisza uciekli stamtąd.

-Miałam rację, Armeti! -Mruknęła Trisza tryumfująco. -Nie będziemy mieli nic do jedzenia, bo spłoszyłeś mi ptaka!

                                                    

Nie minęło dużo czasu, jak Zoja została ogłuszona przez Szarkę i zaniesiona do ich bazy. Gdy tam doszli, Szarka rzekła:

-To w takim razie twoja dziewczyna, Robinho! Ty z nią zostań, ja idę się napić.

Poszła. Zoja i Robinho zostali sami.

- Gdzie ja... jestem?

Robinho spojrzał na kotkę.
-O, obudziłaś się?

-To ty! Odczep się ode mnie! -Warknęła Zoja, gdy cała jej świadomość wróciła.

-Będziesz inaczej śpiewać, jak dam ci lekcję dobrych manier!

Przygniótł ją łapami do ziemi.

-Masz być posłuszna! Masz mnie kochać! Masz zostać taka, jak my!

Każde słowo powtarzał głośno i powoli. Zoja zaczęła się krzywić. Robinho jedną łapą stał na jej brzuchu i nie mogła oddychać.

                                                              

-Szukamy jej godzinami, i nic! -Wzdychał Togo, a Erik jęknął:

-Nie możemy jej zostawić!

-Nie ma jej, musimy wracać do domu, jest już późno... -Powiedziała Elana spokojnie, lecz Erik nie podzielał jej zdania.

-Nie, ja zostaję!

-Rób, co chcesz! My idziemy. Jak skończysz, to wróć do domu.

Odeszli. Erik zaczął śpiewać smutną piosenkę.


Nie postrzymam tych łez

          Nie ma ciebie, nie ma ich

          Błąkam się tu niczym pies.

          Szukam wszędzie śladów twych.

          Wciąż wierzę że znajdę cię,

          Wciąż myślę, że masz tu być

          Błagam znajdź tu przy mnie się

          Siostro moja daj mi żyć!

Czas nie umie się zatrzymać

Ja też nie pomogę mu

A dni płyną wciąż.

Mam nadzieję  że tu będziesz

Chociaż niemożliwe to

           

                                                                                            

Wieczór. Kocięta znalazły się już poza Toruniem. Nogi to też dobry środek transportu, ale zbyt wolny...

Legowiskiem okazał się karton po mleku. Rita powiedziała, że dobrze się tu bedzie spać, bo nawet ładnie pachnie. Trisza miała inne zdanie. Że jak poczuje zapach mleka, to zwariuje, bo chce się napić tego białego napoju.

-Dobranoc... -Zaczęła Trisza przymknąwszy powieki. Armeti odpowiedział:

-Myszki na noc.

-A z rana ptaszki i wodne ważki. -Zakończyła Rita, a Trisza spytała sennie:

-Co to są ważki?

-Nieważne... Śpij już.

                                                            

Erik miał zamiar już wracać do domu. Coś przykuło jednak jego uwagę... Szelest liści, opadniętych z drzew...

                                                            

-O, wróciłaś, Szarka... -Ucieszył się Robinho. -Ona nie chce mnie kochać i być po naszej stronie!

-Dusisz ją, idioto... -Padła odpowiedź, a Robinho jęknął:

-Ups!

Przesunął nogę. Zoja odetchnęła głęboko, bo już miała zawroty głowy.

Szarka podeszła do niej.

-Będziesz po naszej stronie, ślicznotko. -Zapewniła ją.

-Nie! -Krzyknęła Zoja zdecydowanym tonem, a Szarka uśmiechnęła sie chytrze.

-Jeśli tak sądzisz, twój brat zginie.

-Śmieszne. Nie złapiecie go nawet. Szybko biega, i wam już kiedyś dokopał. Wtedy kiedy Nessa...

-Idiotko, zabiłabym cię dawno, za Nessę, ale Robinhowi na tobie zależy. A co do brata...

Szarka wskazała na szarego kociaka leżącego pod sosną. Był nieprzytomny!

Zoja jęknęła.

-Co mam zrobić, żeby żył? -Zapytała, a Robinho spojrzał na nią z głupim uśmiechem.

-Wiesz...   



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
1x28, Książka pisana przez Asię (14 lat)
3x18 (55) Puszek odwiedzil rodzinne strony, Książka pisana przez Asię (14 lat)
13x04 (139) Sledztwo, Książka pisana przez Asię (14 lat)
1x26, Książka pisana przez Asię (14 lat)
6x06 (84) Inne spojrzenie na Lare, Książka pisana przez Asię (14 lat)
5x02 (70) Pierwszy atak psow, Książka pisana przez Asię (14 lat)
6x03 (81) Apacz w sidlach, Książka pisana przez Asię (14 lat)
1x29, Książka pisana przez Asię (14 lat)
3x07 (44) Wyprawa, Książka pisana przez Asię (14 lat)
1x11, Książka pisana przez Asię (14 lat)
10x08 (105) Kociaki W Bój!, Książka pisana przez Asię (14 lat)
3x19 (56) Trudna decyzja, Książka pisana przez Asię (14 lat)
3x02 (39) I znow niedobrze, Książka pisana przez Asię (14 lat)
12x12 (134) Gotowa Na Wszystko, Książka pisana przez Asię (14 lat)
4x10 (67) Slowa gorsze niz czyny, Książka pisana przez Asię (14 lat)
12x09 (131) Epitafium, Książka pisana przez Asię (14 lat)
6x01 (79) Poczatek Dzialu szostego, Książka pisana przez Asię (14 lat)
5x10 (78) Psy Szczury cz.1, Książka pisana przez Asię (14 lat)
2x07 (37) To juz jest koniec, Książka pisana przez Asię (14 lat)

więcej podobnych podstron