Z tomiku „Zimne ognie” Małgorzaty Gołąbek
HAMLET PIJANY
Hamlet nie jest szalony.
Hamlet jest pijany.
Hamlet dziś pije wódkę, by zalać metodę.
Jest wreszcie jakiś spokój, kiedy tańczą ściany,
gdy stawia blond Ofelii mineralna wodę.
Szczęście można wypijać w kieliszkach na raty.
Patrzcie - tak oto Hamlet topi dylematy.
Aby wygrać, należy ostro rzucać kości.
Książę jest dziś beztroski.
Jeszcze jedna gorzka!
Dzieli z diabłem swój stołek i z nagłej miłości
recytuje litanie do zdechłego bożka.
Aż powraca. Zmęczony, zdziwiony nad ranem.
Pijany, śmieszny Hamlet.
Hamlet, mój kochanek.
* * *
Jakże my cisi! Z naszych pustych gardeł
nie umknie nuta. I zawsze kto inny
zaśpiewa za nas o godzinie szarej.
Jakże my cisi! I jakże my zimni!
Nasze ogniska - ogniki zaledwie
ogrzewają tylko jedną parę dłoni.
I pachną smętnie nudą i tytoniem.
Przyjaźnie wielkie w butelce zamknięte
trwają przez moment.
A gdy przyjdzie pora,
by chociaż godnie dopełznąć do końca
- nawet psy nasze zamiast do miesiąca
wyją ponuro do telewizora.