„Jestem tu dopiero parę tygodni” czy o rozwijającej się tożsamości u dzieci w pierwszej fazie rozwojowej.
Każdy z nas posiada rodzinę, nie zawsze jest ona idealna. Lecz cieszy nas obcowanie z nią i to że ją mamy. Zagłębmy się wspólnie w sytuację małych dzieci, tych które przychodzą na ten świat, takie kruche i niewinne. Na samym początku przybliżmy sobie samo pojęcie rodziny. Norman Goodman definiuje rodzinę jako „ stosunkowo trwała grupa społeczna złożona z jednostek połączonych pochodzeniem, małżeństwem lub adopcją” zaś encyklopedia ukazuje ją jako „podstawowa grupa społeczna występująca we wszystkich historycznie znanych typach społeczeństw i kultur; składa się z małżonków i dzieci oraz krewnych małżonków”. Ale czy te definicje do końca obrazują nam prawdziwy wygląd rodziny? Czy nie można było by do tego dodać także więzi intymnych i emocjonalnych jakże ważnych dla małego dziecka? Uważam że po dodaniu tych uczuć obraz rodziny staje się pełniejszy.
Takie więzi emocjonalne są szczególnie ważne już w pierwszym roku życia dziecka, gdzie bardzo ważna jest więź z matką, i wypracowanie ufności, której jeżeli brak będzie na samym początku to zaburzy dalszy rozwój. „ Źródłem przeżyć dziecka są przede wszystkim jego relacje z osobami dorosłymi. Już w pierwszym miesiącu dzieci reagują na podniecenie czy niepokój osoby, która je karmi, i odmawiają przyjęcia pokarmu. W 2. miesiącu dziecko ożywia się w kontakcie z dorosłym, uspakaja pod wpływem pieszczotliwego przemawiania, a w 3. miesiącu niemowlę odwzajemnia uśmiech dorosłego. Czteromiesięczne dzieci wyrażają niezadowolenie, gdy dorosły nie zwraca na nie uwagi. W 5. miesiącu reaguje strachem na nieznane osoby”
Jak widać to już w tym okresie kształtuje się poczucie przyszłego zaufania do świata. „Równowaga napięcia między ufnością a nieufnością powoduje wytępienie nadziei, która jest najwcześniejszą i najważniejszą cnotą. Zależy ona od rodziców, od ich wrażliwości na potrzeby dziecka. Doświadczenia potwierdzające nadzieję dziecka są inspiracją do nowych nadziei, rodzą otwartość i zaufanie do świata.”
W okresie niemowlęcym dla budowania więzi z dzieckiem równie ważne jest zaspokojenie jego potrzeb fizjologicznych jak utrzymywanie z nim kontaktu werbalnego i poprzez dotyk. Rodzice wykonując czynności pielęgnacyjne czule, spokojnie przemawia do dziecka, nucą mu piosenki, kołyszą i przytulają. Dziecko reaguje na to uśmiechem, wokalizacją, nawiązuje kontakt wzrokowy, okazuje swoje zadowolenie. Kiedy natomiast odczuwa dyskomfort sygnalizuje to płaczem, co z kolei powoduje reakcje opiekunów. Ich pojawienie się, podjęcie konkretnych działań jest odpowiedzą na jego aktualnie potrzeby, podjęciem zainicjowanej przez dziecko interakcji. Dla prawidłowego rozwoju dziecka ważna jest więź z matką. „Najważniejszą rolę w tym okresie pełni matka - świat i jej sposoby uznawania: obecność, dotyk, uśmiech, karmienie, wymawiane imię oznaczające afirmację, potwierdzenie samego siebie i związku z matką.”
Faza ta obejmuje pierwszy rok życia dziecka i odpowiada studium oralnym. Pierwotnym elementem dziecięcego doświadczenia jest „podstawowa ufność na jednym, a nieufność na drugim przeciwstawnym biegunie, zarówno w stosunku dla siebie samego, jak i innych osób. Tę podstawową ufność, którą Witkowski nazywa „nieuświadomioną zdolnością spontanicznego otwarcia” małego dziecka tworzą prawidłowo zaspokajane potrzeby dziecka, a więc ciepło, spokój, brak stresu oraz oczywiście pokarm. Niezwykle istotny wpływ na rozwój osobowości dziecka ma zażyłość i zaufanie do ludzi i sytuacji. Najważniejszą osobą, która stanowi o tym czy dziecko osiągnie stan akceptacji, wewnętrznej pewności i ufności jest matka. Jak pisze profesor Witkowski, „to ona :tworzy poczucie ufności”
„Podstawowe poczucie tożsamości psychospołecznej zapewnia dziecku ciągłość i konsekwencja cechująca jego środowisko, która ma swoje odzwierciedlenie w okresie dorastania w ciągłości własnej osoby i tworzeniu perspektywy czasowej. Dziecko uczy się polegać na nich i ufać im i przede wszystkim uczy się ufać sobie samemu”.
Najwcześniejszą i najistotniejszą cnotą jest nadzieja, która jest wynikiem równowagi napięcia między ufnością a nieufnością. Dla Eriksona to „dominujące napięcie egzystencjalne w zakresie szans i zagrożeń rozwoju, wspólne odgrywają pozytywną rolę rozwojową. Pewna doza nieufności jest nie tylko nieuchronna, skoro „doświadczenia zawsze dostarczają okazji do nieufności, jest wręcz warunkiem dalszego udanego rozwoju”. Nadzieja zależy od rodziców, przede wszystkim od ich wrażliwości na potrzeby dziecka Jeśli potrzeby dziecka są należycie zaspokajane, w dziecku kształtowane jest poczucie, że świat, którego uosobieniem w tej fazie jest matka, jest miejscem bezpiecznym, a ludzie osobami, którym można ufać.
W dziecku rozwija się także zdolności do wiary w możliwości zaspokajania własnych potrzeb, szukania nadziei w nowych doświadczeniach, jak również odrzucania niespełnionych nadziei. Dziecko reguluje swe oczekiwania, stopniowo poznaje, które nadzieje mieszczą się w granicach jego możliwości, które zaś nie. Zaś „brak uznania może powodować w osobowości niemowlęcia wyobcowanie, poczucie oddzielenia i odrzucenia, co niesie za sobą konsekwencje w następnych fazach rozwoju człowieka. Brak uosobienia matki w tej fazie przyczynia się do powstawania w wieku dorastania bałwochwalczego kultu bohaterów i idoli” Więc jeżeli matka jest to osoba niewydolna opiekuńczo, tzn. która nie dostarcza dziecku wystarczającej opieki i w zamian silnie blokuje jego potrzeby, doprowadza tym do wykształcenia się w jej dziecku poczucia nieufności, lęku, podejrzliwości wobec innych ludzi i wobec otaczającego świata.
Takim przykładem może byś 22 letnia Marianna, niedoświadczona jeszcze matka. Na pierwszy rzut oka sympatyczna i kochająca swoje dziecko kobieta. Lecz w zaciszu domowym wygląda to nieco inaczej. Codziennie wieczorem powielane są te same schematy. Zmęczona po ciężkim dniu pracy Marianna siada przy stole przygotowując stanowisko do kąpieli swojej pociechy lecz jej nastawienie jest negatywne, robi to bo wie że musi lecz najchętniej położyła by brzdąca od razu spać. Nie uśmiecha się lecz jej twarz wyraża grymas niezadowolenia. Maluszek wyczuwając to zaczyna być niespokojny i w rezultacie zaczyna płakać. Matka nie zastanawiając się nad tym tylko od razu zaczyna krzyczeć na bogu winne dziecko. W dziecku wzbudzany jest niepokój i izolacja w kontaktach z matką. Odsuwa się od niej.
I tu kształtuje się właśnie tożsamość negatywna. Nieufność może doprowadzić do wykształcenia się w osobowości niemowlęcia poczucia odrzucenia, wyobcowania, co powoduje nieuchronne skutki w kolejnych fazach rozwoju. Problem „ufności - nieufności” pojawia się na nowo w każdej kolejnej fazie rozwoju. Wiążą się z nim wszelkie nadzieje i rozczarowania jakie pojawiają się w procesie rozwoju. „przyrost” czy „residumm tożsamościowe” charakterystyczne dla pierwszego stadium rozwoju wyraża się w następującej formule Eriksona: „jestem nadzieją, jaką mam i daję”.
Dochodząc już do końca naszego wywodu warto by było w przyszłości zwrócić większą uwagę na nasze nastawienie wobec maluchów. By nasze obcowanie z nimi było pozytywne, warto pamiętać że tylko spokój, miłość i radość może zapewnić naszym pociechom pozytywny rozwój. Nie zapominajmy także o spełnianiu tych podstawowych potrzeba fizjologicznych.
N. Goldman; Wstęp do socjologii, Gdańsk 2001, .s. 367
Encyklopedia popularna PWN, Warszawa 1982, s. 665
B. Harwas - Napierała; Psychologia rozwoju człowieka, Warszawa 2000, s. 64
E. Bilińska- Suchanek; Opór wobec szkoły Dorastanie w perspektywie paradygmatu oporu, Kraków 2003, s.108
Ibid., s.108
L. Witkowski; Rozwój i tożsamość w cyklu życia, Kraków 2004, s.124
Ibid., s.124
Ibid., s.125
L. Witkowski; Rozwój i tożsamość w cyklu życia, Kraków 2004, s.127
E. Bielanek - Suchanek, Opór wobec szkoły Dorastanie w perspektywie paradygmatu oporu, Kraków 2003, s.109
L. Witkowski; Rozwój i tożsamość w cyklu życia, Kraków 2004, s.127