Spory i dyskusje literackie doby pozytywizmu
Na początku lat 60-tych XIX wieku do głosu zaczęło dochodzić nowe pokolenie, które zostało już wychowane nie w wolnej Polsce, lecz pod zaborami. Zaczęto dostrzegać zacofanie gospodarcze Polski i uważano, że przed odzyskaniem niepodległości należy dogonić cywilizacyjnie Zachód. Żądano od epigonów romantyzmu, aby ci ustąpili miejsca nowemu, młodemu pokoleniu, gdyż ich idee były już nieaktualne.
Polemika rozpoczęła się w momencie, gdy Aleksander Świętochowski (jeden z absolwentów warszawskiej Szkoły Głównej) opublikował w "Przeglądzie Tygodniowym" artykuł pt. "My i wy", w którym przedstawił stanowisko młodego i starego pokolenia. Uważał on, że nie byłoby żadnego podziału, gdyby starzy odeszli na czas i młodzi mogliby bez problemu głosić swoje poglądy i nowy porządek. Sądził, że tylko młode pokolenie ma przyszłość przed sobą, ponieważ jest prężne i odważne. Spór przybrał formę walki na artykuły prasowe i pozytywiści publikowali m.in. w "Przeglądzie Tygodniowym", "Opiekunie Domowym", "Kurierze Warszawskim", a także w "Tygodniku Wielkopolskim" i "Nowej Reformie" w Galicji. Romantycy pisali w "Bluszczu", "Kłosach", "Kurierze Poznańskim" i w "Czasie" w Galicji. Młodzi nie opowiadali się przeciwko romantyzmowi, lecz przeciwko tym, którzy jeszcze tworzyli w tym stylu. Zarzucali im, że ich ideały są już nieaktualne, nierealne i nie sprawdziły się w rzeczywistości. A także, że boją się zmian i rozwoju nowej ideologii. Natomiast pokolenie stare uważało, że młodzi nazywają się pozytywistami, nie wiedząc nawet na czym polegał pozytywizm europejski. Uważali ich także za zdrajców, którzy chcieli zaprzestać walki o niepodległość, aby w zamian podnieść poziom kulturalny i gospodarczy kraju. Zarzucali także młodym zły stosunek do religii i ogólny antyklerykalizm. Ostatecznie jednak górę wzięły ideały pozytywistyczne.