1x24, Książka pisana przez Asię (14 lat)


Armeti wstał o świcie. Obudził także Ritę i Triszę. Kotki niezbyt dobrze przyjęły to, że ktoś mógł je obudzić tak wcześnie.

-Co się pali? -Mruknęła Rita sennie. Gdy rudeasek potrząsnął Triszą, ta odezwała się nie otwierając oczu:

-Czekaj mamo, teraz śpię.

I znowu zasnęły. Armeti skrzywił się. Trzeba iść na polowanie, a on sam nie chce łapać!

-Wstawajcie! Czas na śniadanie! -Zawołał, ale Rita zaprotestowała:

-Nie... Mam piękny sen...

Kocurek wzruszył ramionami i poszedł poszukać czegoś do zjedzenia. Znalazł chomika i 2 myszy. Nie interesowało go to, skąd jest chomik. Ważne, że był. Bo brzuch mu nie wytrzymywał. Nie jadł niczego od wczoraj. 

Wrócił do legowiska. Podstawił kociczkom nieżywe myszy pod nosy. Ricie nie trzeba było nic tłumaczyć. Wpałaszowała myszkę w jednej chwili. Gorzej było z Triszą. Owszem, otworzyła oczy, ale spojrzała na gryzonia z obrzydzeniem.

-Co to? I ja mam zjeść... TO??? 

-To mysz, nie gadaj że nigdy nie jadłaś. -Powiedział Armeti zdziwiony.

-Nie lubię myszy. -Orzekła Trisza, a Rita spytała ją:

-A jadłaś?

-Nie. Mama zawsze przynosiła kawałki kurczaczka, które dawali jej ludzie, szyneczkę i boczek. Czasem parówki i kiełbaski. Ale zdechłe zwierzęta!? Futro... Fuj!!!

-Nie narzekaj! -Prychnął Armeti niecierpliwie. -Nie mamy czasu! Nie chcesz, to nie jedz, nie zmuszamy cię. Ale jak ci głód wywierci dziurę w brzuchu, to trudno. Nie wiem, kiedy zjemy kolejny posiłek...

Trisza zjadła mysz, krzywiąc się okropnie. Gdy przełknęła ostatni kęs, mruknęła:

-Jem to tylko po to, by nie głodować. Nie myślcie, że to dobre! Smakuje okropnie!

-Mi smakuje. Pysznotka... -Uśmiechnęła się Rita z zadowoloniem.

Trisza parsknęła.

-Wynośmy się stąd. -Orzekł kocurek. -Trzeba iść dalej. 

Rita i Trisza zgodziły się z nim. Poszli poszukać więc kogoś, kto pomoże im znaleść drogę do Warszawy, ich kolejnego przystanku. Napotkali psa. Suczka wyglądała na miłą.

-Witam. -Zagadnął Armeti grzecznie. -Wie pani, jak można dojść do Warszawy? 

-Niestety nie, ale znam drogę do Torunia. To będzie o wiele bliżej do Warszawy. -Odparła miłym głosem. Rita odezwała się:

-A czym tam się możemy dostać?

-Po prostu wskoczcie mi na grzbiet. -Zaproponowała suczka wspaniałomyślnie. -Jestem owczarkiem, uniosę trzy średnie koty bez problemu.

Trisza wskoczyła pierwsza i uśmiechnęła się do suczki. Potem na grzbiecie psa znalazła się Rita, a na końcu Armeti.

Suczka, która nazywała się Branja, rzekła:
-Gotowi? No, to ruszamy. Możemy iść najmniej zaludnionymi okolicami? Nie chcę, by ludzie widzieli psa niosącego trzy koty na grzbiecie...

-Nie ma sprawy -odparła Rita ze zrozumieniem.

-No, to ruszamy! Trzymajcie się mocno!

Wypruła do przodu z wielką szybkością. Armetiego odrzuciło do tyłu, ale chwycił się suczki jeszcze mocniej i uspokoił się. Rita i Trisza nie miały problemu. Siedziały w dobrych miejscach. 

Jazda trwała długo, ale nie była niemiła. Wręcz przeciwnie-nawet lepsza od tira czy samochodu! Suczka specjalnie biegła prosto i ostrożnie, by nie strącić kociąt.

-To już Toruń. -Mruknęła w końcu, gdy minęli zieloną tablicę z nazwą miasta.

-Dziękujemy pani.

-Nie ma za co dziękować, kochani. To była przyjemność. Życzę miłej podróży. 

Zniknęła za drzewami. Kociaki długo wpatrywały się w miejsce, gdzie zniknęła. Armeti orzekł:

-Miła była. Są jednak dobre psy...

Poszli dalej. Postanowili pójść trochę piechotą. 

                                                                              

Zoja wybrała się dziś na kolejny, samotny spacer. Szła między drzewami w lesie. Nagle usłyszała szmer. Mniej więcej w tych okolicach, gdzie myśliwy strzelił w Armetiego. Zoja nie chciała iść w tamto miejsce, za dużo złych wspomnień ją by nawiedziło. Jednak coś ją podkusiło, by znaleśc źródło dźwięku. 

-Armeti? To ty? -Zapytała z lekką nadzieją.

Cisza. Zoja zasmuciła się. Była pewna, że zaraz spotka swojego ukochanego, przytulą się i wrócą razem do domu. 

Znów szmer. Za paprocią. Podbiegła tam. Z kępy wyskoczyła mysz. Zoja jeszcze dokładnie przepatrzyła to miejsce. Nic tam już nie było.

Usłyszała czyjeś kroki. Odwróciła się mimowolnie. Przed nią stał Robinho.

-Aaaa!!!!!- Krzyknęła i zerwała się do ucieczki. Biegnąc, odwróciła głowę. Robinho wciąż ją ścigał.

Gdy była dokładnie w miejscu, w którym postrzelono Armetiego, potknęła się o korzeń. Robinho ją dogonił i wyszczerzył zęby.

-Witaj, koteczko!...

-Czego chcesz?! -Spytała Zoja groźnie.

-Ja i Szarka potrzebujemy kogoś nowego w naszym stadzie... Wypadło na ciebie!

-Nigdy! Nigdy się na to nie zgodzę!

Robinho chwycił ją za szyję. Zoja poczuła, że się dusi.

-Nadal się nie zgadzasz?



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
1x28, Książka pisana przez Asię (14 lat)
3x18 (55) Puszek odwiedzil rodzinne strony, Książka pisana przez Asię (14 lat)
13x04 (139) Sledztwo, Książka pisana przez Asię (14 lat)
1x26, Książka pisana przez Asię (14 lat)
6x06 (84) Inne spojrzenie na Lare, Książka pisana przez Asię (14 lat)
5x02 (70) Pierwszy atak psow, Książka pisana przez Asię (14 lat)
6x03 (81) Apacz w sidlach, Książka pisana przez Asię (14 lat)
1x29, Książka pisana przez Asię (14 lat)
3x07 (44) Wyprawa, Książka pisana przez Asię (14 lat)
1x11, Książka pisana przez Asię (14 lat)
10x08 (105) Kociaki W Bój!, Książka pisana przez Asię (14 lat)
3x19 (56) Trudna decyzja, Książka pisana przez Asię (14 lat)
3x02 (39) I znow niedobrze, Książka pisana przez Asię (14 lat)
12x12 (134) Gotowa Na Wszystko, Książka pisana przez Asię (14 lat)
4x10 (67) Slowa gorsze niz czyny, Książka pisana przez Asię (14 lat)
12x09 (131) Epitafium, Książka pisana przez Asię (14 lat)
6x01 (79) Poczatek Dzialu szostego, Książka pisana przez Asię (14 lat)
5x10 (78) Psy Szczury cz.1, Książka pisana przez Asię (14 lat)
2x07 (37) To juz jest koniec, Książka pisana przez Asię (14 lat)

więcej podobnych podstron