Kocurki mimo emocji zasnęły bardzo szybko, by rano obudzić się jak najwcześniej. I udało im się to-wstały o świcie, gdy pozostali jeszcze spali.
Apacz rozejrzał się z uśmiechem i oznajmił bojowo:
-Czas na rozróbę...
-Tak! -Przytaknął Czarek i wszyscy trzej wbiegli na drewno.
-POBUDKAA! -Wrzasnęli. Gdy zamilkli, usłyszeli podniesione głosy rodziny. Po chwili drzwi od stryszku otworzyły się i zobaczyli zaspaną Mister, wypchaną na zewnątrz przez Meg i Kanis.
-Już nie śpicie? -Westchnęła.
-Czekamy na ciebie-oznajmił Łacio wesoło.
-No... Wiem. Dlatego mnie wyrzucili do was, żebyście dali teraz pospać reszcie. Nie chcecie się pożegnać?
-Niee. I tak co chwila ktoś będzie nas odwiedzać-mruknął Apacz. -Ale czy koniecznie...
-KONIECZNIE-powiedziała z naciskiem kocica z krzywą głową. -Mówiliśmy o tym ze trzy razy!
Kocurki zrobiły smutne minki, ale tylko na chwilę.
-To idziemy?
-Nooo! Chodźmy!
-Dajcie mi może coś zjeść!
Mister poszła szukać jedzenia, a kocurki rozmawiały ze sobą po raz ostatni w swym starym domu.
-Ale bygi! -Czarek cieszył się, jak i pozostali zresztą.
-Nooo.. Już czuję tę wolność... -Westchnął Łacio z uśmiechem.
-Jest fantastycznie. A będzie jeszcze lepiej!
Wkrótce potem kociaki doszły do fantastycznego tereniku! Był w przyjemnej okolicy, z dala od ludzi, wśród miękkich traw, a pod skałami była przestrzenna jaskinia.
-Wow! Rewelka!! -Krzyczał Apacz. Wraz z nim pozostali. Zaczęli biegać po terenie, wygłupiać się itd.
Mister uśmiechając się lekko oglądała kocie wygłupy.
-Super że się wam podoba. Ja też bym tu zamieszkała gdybym nie miała domu u Tokarza. Ale przynajmniej teraz mogę odstąpić go wam!
-Dzięki, sis! Jesteś super! -Krzyknął Apacz i wlazł do jaskini. Mister pomachała im łapką i zniknęła za drzewami.
Tymczasem Larze nudziło się już tam, gdzie była. Mały wybór, nuda...
Wkrótce opuściła miasto i ruszyła w dalszą drogę po kolejne kocie serca...