Nagrody Literackie po 1989 roku
Za podsumowanie niech posłuży zdanie Oskara Stanisława Czarnika, które mogłoby zakończyć część poświęconą peerelowskim nagrodom literackim równie dobrze, jak rozpocząć omówienie ich sytuacji po 1989 roku: "Inicjatywa literacka jest przede wszystkim potrzebna samej instytucji, która ją podejmuje. Mecenat przynosi pożytek samemu mecenasowi." Różnica polegałaby wszakże na rozumieniu słowa pożytek - przed 1989 rokiem był to pożytek polityczny, po przełomie zaś komercyjny.
Po zmianach 1989 roku - zarówno tych kulturalno-kulturowych, jak też przede wszystkim polityczno-gospodarczych - książka weszła w obieg wolnorynkowy i stała się towarem.
Konsekwencje tego stanu rzeczy okazały się niebagatelne również dla statusu nagrody literackiej. Tak więc przyznawanie nagród i ogłaszanie konkursów stało się niezwykle ważnym - kto wie czy nie najważniejszym - czynnikiem stwarzającym koniunkturę na książkę, a publikowanie rankingów i list czytelniczych (najważniejszych chyba nagród literackich na rynku) jednym z głównych kryteriów wyborów czytelników. Rola nagród i rankingów polega na tym, że hierarchizują one pisarzy (tym razem również ze względu na zarobki), ale też zachęcają do pisania, tworzą coraz bardziej przejrzyste zasady współzawodnictwa, precyzyjnie definiują sukces pisarski. Prowadzą też do zróżnicowania literatury. Wbrew pozorom nie istnieje bowiem gotowy przepis na książkę dobrą, komercyjną i zasługującą na uznanie jednocześnie czterech instytucji: wydawców, krytyków, księgarzy i czytelników. Poza tym każda kolejna książka aspirująca do odniesienia sukcesu musi być nowością, spełniać warunki dobrego newsu, a więc oryginalności, niepowtarzalności i zaskoczenia. Wszystko to prowadzi do ciągłych poszukiwań pisarskich, pewnej nieprzewidywalności i niepokoju. Nagroda literacka jest dziś wytworem czysto medialnym, a więc sponsorowanym i promowanym, albo po prostu wspieranym przez radio, prasę i telewizję. Nagradzana książka powinna więc być produktem medialnym zdolnym do szybkiego zaistnienia na kulturalnej stronie dziennika, w kolorowym piśmie dla kobiet, nocnej, pięciominutowej audycji telewizyjnej; powinna nadawać się do adaptacji radiowej; jej autor powinien umieć udzielać wywiadów i dobrze prezentować się na ekranie. Być może brzmi to jak karykatura albo parodia, ale tak wygląda krajobraz literacki (czy się to komuś podoba, czy nie) po zmianie paradygmatu politycznego na komercyjny.
Oczywiście - nagradza się też pisarzy nie pasujących do takiego portretu, ale są to najczęściej starzy mistrzowie, tacy jak Czesław Miłosz, Tadeusz Różewicz czy Wiesław Myśliwski. Wyjątkiem są też nagrody przyznawane przez tak utytułowane, opiniotwórcze i posiadające potężne wsparcie instytucjonalne ("Gazeta Wyborcza") jury jak to, które zasiada w kapitule nagrody Nike. Tak na przykład nagrodę tę w 2002 roku otrzymała za Ogrody pamięci Joanna Olczak-Ronikier, której sylwetki i dokonań artystycznych nie da się rynkowo porównać chociażby do laureata z 2001 roku Jerzego Pilcha.
Struktura rynkowego funkcjonowania książki w znacznie mniejszym stopniu niż w peerelu nastawiona jest na arcydzieło, a bardziej - była już o tym mowa - na książkę poczytną i debiutancką (o czym świadczy bardzo duża liczba konkursów i nagród dla debiutantów). Literackość i "arcydzielność" jest zaledwie jednym z kryteriów współwystępującym ze sprawnością, rzemieślniczością, nowatorstwem, autentycznością, niekonwencjonalnością i świeżością. Pomimo tego skomplikowania trzeba przyznać, że zdecydowanie łatwiej jest zostać pisarzem, odnieść sukces, zarobić pieniądze i zdobyć prestiżową nawet nagrodę niż przed 1989 rokiem; zarazem jednak łatwiej jest zadebiutować, niż uprawiać zawód pisarza na stałe, bo bardzo trudno jest stale epatować nowością i zmiennością.
"U schyłku lat dziewięćdziesiątych istnieje, według szacunkowych obliczeń, ponad sto konkursów i nagród, czyli więcej, niż wynosi roczny dorobek prozatorski na polskim rynku wydawniczym" - tak sytuację po dziesięcioleciu funkcjonowania książki na wolnym rynku, oceniają Przemysław Czapliński i Piotr Śliwiński.
Czy jest to sytuacja zdrowa dla literatury - pokaże czas. Można jedynie skonstatować, że jest ona normalna i stymulująca produkcję literacką. Zauważalne jest jednocześnie niebezpieczne (chyba) sprzężenie zwrotne: kapituły i redakcje nagradzają najczęściej (podświadomie lub nie) pozycje, które mogą odnieść sukces na rynku księgarskim; pisarze zaś piszą tak, żeby zdobyć te nagrody promujące ich twórczość na tymże rynku. Dialog o rynku księgarskim, którego nikłe odgłosy docierają czasami do opinii publicznej, można w skrócie przedstawić w taki oto sposób: malkontenci pytają - czy w takich warunkach może powstać tzw. arcydzieło, czy też skazani jesteśmy na efekciarską twórczość masową? entuzjaści (wśród nich wydawcy) argumentują natomiast - arcydzieło może się narodzić tylko wśród kilkunastu tysięcy tytułów mniej ważnych i skazanych w dłuższej perspektywie na zapomnienie. Wypada chyba zgodzić się z tym drugim zdaniem, na którego poparcie można by przywołać przykład lepiej utytułowanych literacko krajów świata, np. Francji. Tak więc dzisiejsza nagroda literacka, przy wszystkich wątpliwościach, które jej towarzyszą (od zawsze przecież), pełni niezwykle ważną rolę kulturotwórczą, a dobrym powodem do narzekań nie powinna być jej komercjalizacja, ale raczej monopolizacja wynikająca z niewystarczającej ilości poważnych, liczących się nagród. W efekcie w ostatnich latach można zaobserwować brak dialogu pomiędzy równorzędnymi kapitułami, co de facto uniemożliwia czytelnikom wybór.
Najważniejszą, tzn. najbardziej wpływową nagrodą literacką w Polsce jest wspomniana już Nike. Przyznawana jest ona od 1997 roku, zawsze w październiku, za najlepszą książkę roku poprzedniego. W konkursie mogą startować książki wszystkich gatunków literackich. Jury nominuje dwadzieścia pozycji, spośród których w trzech etapach wyłania zwycięzcę. W skład kapituły wchodzą obecnie m.in. Maria Janion, Stanisław Bereś, Stefan Chwin, Jerzy Jarzębski, Kazimierz Kutz i Joanna Szczepkowska. Dotychczas nagrodzono Wiesława Myśliwskiego, Czesława Miłosza, Stanisława Barańczaka, Tadeusza Różewicza, Jerzego Pilcha i Joannę Olczak-Ronikier.
Innymi ważniejszymi krajowymi nagrodami ustanowionymi po 1989 roku są m.in.: Paszport "Polityki" (ustanowiony w 1994), "Promocja najnowszej literatury polskiej" (1992), Konkurs Literacki dla Polaków na Wschodzie (1993), Nagroda "Czasu Kultury", Nagroda Czesława Miłosza (1994), Nagroda Fundacji "bruLionu" (1990), Łódzka Nagroda Literacka im. Jerzego Kosińskiego przyznawana za pośrednictwem łódzkiego miesięcznika "Tygiel Kultury" (1996), Nagroda Wydawnictwa Zysk i S-ka oraz Klubu "Świata Książki" (1996) i Nagroda miesięcznika "Znak" (1997). Poza tym swoje nagrody przyznają PEN Club i wspomniana już Fundacja Kościelskich; czasopisma, jak tygodnik "Newsweek" czy miesięczniki "Odra" i "Nowe Książki"; instytucje - np. Biblioteka Narodowa (i wydawane przez nią periodyki, np. "Literatura na Świecie") czy też promujący literaturę piękną i popularnonaukową Poznański Przegląd Nowości Wydawniczych (1993) przyznający swoje honorowe nagrody nietypowo, bo co kwartał w Bibliotece Raczyńskich. W liczbie, którą trudno precyzyjnie określić, odbywają się różnorodne konkursy i plebiscyty. Podejmowane są również inicjatywy międzynarodowe, jak np. ufundowana przez partnerskie miasta Getyngę i Toruń polsko-niemiecka Nagroda im. Samuela Bogumiła Lindego przyznawana każdorazowo dwóm autorom - polskiemu i niemieckiemu - za zasługi dla polskiej i niemieckiej literatury.