Kazus nr 1
Sławomir M., Marian R., Włodzimierz W., i Zbigniew Z. w dniu 11 października 2000 r. w Olsztynie zaskoczyli wychodzącego ze szkoły Krzysztofa W., bijąc go pięściami po całym ciele, szarpiąc krępując mu dłonie a także zasłaniając oczy taśmą samoprzylepną umieścili go w bagażniku samochodu osobowego marki Mazda 626 (spędził tam 4 h) i zawieźli do miejsowości T. Tam zostawili go w piwnicy domu Tomasza J. i wrócili (poza Sławomirem M.) do Olsztyna. W domu Tomasza J. Krzysztof W. spędził prawie tydzień czasu. Tomasz J. i Sławomir M. „opiekowali się” zakładnikiem. Aby ich nie rozpoznał miał cały czas zasłonięte oczy; nogi zaś skrępowali mu kajdankami; w piwnicy jedynym miejscem nadającym się do siedzenia była stara dziurawa skrzynka, stojącą w środku piwnicy, na której siedząc Krzysztof W. „spędzał” czas. W tym okresie Marian R., Włodzimierz W., i Zbigniew Z skontaktowali się z ojcem Krzysztofa W. powiedzieli mu, że „mają” jego syna i zażądali od niego w zamian za „życie i wolność” syna wypłacenia okupu w kwocie około 650.000 dolarów amerykańskich. Kwota ta, zgodnie z żądaniami porywaczy została umieszczona na tyłach supermarketu TESCO. Porywacze po zabraniu pieniędzy przyjechali po Krzysztofa W.,, wsadzili go do samochodu chcąc go wywieźć na peryferia Olsztyna aby tam wrócił do domu. W momencie w którym wysadzali go z samochodu, ten wyrwał się im i pobiegł na oślep przed siebie. Ponieważ miał zaklejone oczy nie widział, gdzie biegnie i wpadł pod ruszającą właśnie z postoju ciężarówkę. Zginął na miejscu. Oceń odpowiedzialność sprawców.
Wariacja kazusu: zawieźli go miejscowości T. i zażądali od niego dokonania przelewu (za pośrednictwem Internetu) na wskazane przez nich konto. Zrobił to.
Kazus 2
Tomasz J. namówił swoją koleżankę Marianna G., na wyjazd do Niemiec w celach zarobkowych. Obiecał jej, że załatwi jej dobrze płatną pracę w dziale rozrywkowym nie kryjąc wcale co rozumie pod tą nazwą. Marianna, która próbowała sił w tej branży już na terenie Polski wyraziła zgodę. Tomasz J. skontaktował się z odpowiednimi „instytucjami” w Niemczech i za sumę 1500 Euro obiecał, że załatwi im „pracownika”. Umowa została zawarte. Marianna G. została zatrzymana w momencie, w którym przekraczała granicę Niemiec. Oceń odpowiedzialność Tomasza J.
Kazus 3
W bulwarowej gazecie F. ukazał się artykuł informujący o wypuszczeniu z wiezienia na przepustkę znanego psychologa Filipa S., skazanego za dopuszczanie się czynności seksualnych na swoich małoletnich pacjentach. Wiadomość o tym fakcie wzburzyła mieszkańców miasta. Już godzinę przed podaną datą wypuszczenia kilkadziesiąt metrów przed zakładem gromadzili się ludzie. Niektórzy z nich mieli transparenty z napisami” „Precz z pedofilami”. Byli tam m.in. Tomasz J. i Fryderyk K., którzy przyszli częściowo też z ciekawości. O określonej godzinie z więzienia wyszedł Filip S i ruszył w kierunku ulicy na której zgromadził się już kilkudziesięciu osobowy tłum ludzi. Po tłumie rozeszła się wiadomość: „idzie”. Wtedy ktoś krzyknął „takie ś… nie ma prawa chodzić po naszych ulicach, pokażmy mu” Tłum odpowiedział pomrukiem zgody i wszyscy ruszyli w kierunku Filipa S. ten widząc co się dzieje odwrócił się i zaczął iść z powrotem w kierunku bram więzienia. Tłum jednak „ruszył” biegiem za skazanym. W międzyczasie z więzienia wybiegli strażnicy chcący pomóc Filipowi S. Tłum jednak „dopadł go wcześniej”, przewrócił na ziemie i zaczął kopać i okładać kijami. Po kilkunastu sekundach do leżącego na ziemi Filipa dotarli strażnicy. Po przewiezieniu do szpitala okazało się, iż stan Filipa jest krytyczny; miał m.in. odbite płuco i nerki. Nigdy nie powrócił całkowicie do zdrowia. Oceń odpowiedzialność Tomasza J. i Fryderyka K.
Tomasz J. próbował nawet „dopchać się” do Filipa S., jednak nie udało mu się to. Fryderyk K. szedł tylko za tłumem i krzyczał „dołóżcie mu”.
Kazus 4
Michał T. spotkał pewnego dnia w Pubie swojego starego kolegę z podstawówki Michał H, i zaczął mu się żalić na swój los- że jest bez pracy, żona go rzuciła, musiał wrócić do rodziców, nie ma pieniędzy, i że chyba zacznie kraść itp. Michał H. popatrzył na niego, pomyślał i powiedział, że jeżeli „nie ma nic przeciwko łamaniu prawa to on mu może pomóc”. I opowiedział mu o paczce chłopaków, która kilka razy na miesiąc spotyka się i dokonuje kradzieży z włamaniem. Szef trzyma nas mocno w garści, tak więc nie ma kłótni i awantur. Dwóch kolesi zajmuje się „szukaniem” odpowiednich obiektów, ja z kumplem idziemy i „opróżniamy” obiekt, a jeszcze jeden zajmuje się „upłynnianiem” towaru. Tylko okazuje się, iż czasami nie dajemy rady z robotą, tak więc przydałby nam się kolega. Jak chcesz skontaktuje Cię z szefem.
Rozmowa z szefem okazała się owocna i Michał T, przystąpił do pracy. Trochę zmroziło go jak dowiedział się, że koledzy biorąc na robotę ze sobą broń (na wszelki wypadek, jak mu powiedzieli, ale pocieszyli go, że nie mieli jeszcze okazji jej użyć). Powiedzieli, że jak nie chce to nie musi - sposób przeprowadzania roboty to indywidualna sprawa każdego z nich. Przez prawie rok czasu doskonale współpracowało mu się z szefem i kolegami. Dokonał samodzielnie ponad 50 kradzieży z włamaniem do mieszkań lub domów jednorodzinnych. Potem poznał Karolinę T. i zapragnął zalegalizować związek; w chwili szczerości opowiedział jej o swojej „pracy” i ona zażądała od niego, aby poszedł na Policję i wszystko opowiedział, bo inaczej „koniec” z nimi. Chcąc nie chcąc Michał T. poszedł na Policje i ujawnił, że bierze udział w grupie dokonującej kradzieży z włamaniem, opisał skład tej grupy, zasady jej funkcjonowania. Nie opowiedział jednak o dokonanych przez siebie przestępstwach; także na pytania o przestępstwa popełnione prze kolegów mówił, że nie wie, bo go to nie interesowało (co jednakże mijało się z prawdą).
Oceń odpowiedzialność Michała T.
Kazus 5
Andrzej K. namówił swojego kolegę - Filipa K, aby poszedł z nim „przylać” policjantowi, który na ostatnim meczu Wisły z Lechem w „niewłaściwy” sposób rozdzielał walczących kibiców.
Ten początkowo nie chciał się zgodzić, ale zachęcony przez jeszcze jednego wspólnego przyjaciela Jana R. - który mając złamaną nogę sam nie mógł uczestniczyć w akcji - zgodził się. Mężczyźni zaczaili się na policjanta niedaleko jego mieszkania i jak ten tylko wysiadł z samochodu obrzucili go kamieniami (gładkimi okrąglakami używanymi do ozdabiania ogródka). Mieli pecha, bo żaden kamień nie trafił policjanta.
Prokurator zakwalifikował zachowanie Filipa K z art. 223 § 1 k.k. Oceń prawidłowość dokonanej przez Prokuratora kwalifikacji. Odpowiedź krótko uzasadnij.
Kazus 6
Jan G. pracownik komórki urzędu miasta zajmującej się wydawaniem pozwoleń na budowę miał olbrzymie długi u miejscowego lichwiarza. Wiedziało o tym całe miasto. Grzegorz T., który miał problemy z uzyskaniem zezwolenia - nie spełniał kilku warunku formalnych - postanowił pomóc Janowi i sobie. Zaproponował mu załatwienie „umorzenia” części długów w zamian za błyskawiczne wydanie pozwolenia.
Oburzony Jan G. nie tylko nie wyraził zgody, ale natychmiast zawiadomił policję.
Prokuratura postawiła zarzut z art. 13 par. 1 w zw. z art. 229 par. 3 k.k. Oceń dokonaną przez prokuraturę kwalifikację
Czy zostałyby zrealizowane znamiona typu opisanego w art. 229, gdyby Grzegorz T zaproponował pomoc w umorzeniu długów tylko po to, aby zapewnić sobie dobre układy w Magistracie?
Kazus 7
Angelika J. pracowała jako pielęgniarka w spółdzielni lekarskiej „Zdrowie”. Spółdzielnia ta miała podpisane umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia, który finansował przeprowadzane w niej zabiegi. Spółdzielnia cieszyła się dobrą renomą wśród pacjentów, nic więc dziwnego, że do niektórych lekarzy trudno było się zarejestrować. Angelika G., która nie była zadowolona ze swoich zarobków postanowiła sobie trochę „dorobić” do pensji. Pacjentom, co do których przypuszczała, że bardzo im zależy na konkretnym terminie wizyty u specjalisty, dawała jednoznacznie do zrozumienia, że „można to załatwić”, ale nie za darmo. Nie była wybredna. Przyjmowała też darmowe bilety do teatru, propozycje bezpłatnej wizyty u fryzjera czy duże zniżki w sklepie spożywczym, w którym zwykłą robić zakupy. Prokuratura postawiła jej zarzut z art. 228 § 1 k.k. Obrońca podniósł, iż Angelika J. nie były „osobą pełniącą funkcje publiczną” w rozumieniu k.k. i że przyjmowane przez nią korzyści miały najczęściej charakter upominków. Oceń zasadność argumentacji obrońcy.
Wskaż kryterium rozróżniające przyjęcie „napiwku” , „upominku” od karalnego przyjęcia korzyści majątkowej lub osobistej. Wskaż kryterium rozróżnienia korzyści osobistej od korzyści majątkowej.
Kazus 8
Karol G był szefem oddziału terenowego i lokalnym działaczem zarejestrowanej partii politycznej PP. W dniu 24 maja 2002 r. w rozmowie telefonicznej z przedsiębiorcą X oświadczył mu, że jeżeli nie dokona stosownej darowizny na rzecz lokalnego stowarzyszenia w C, to parta PP, mająca większość w miejscowej Radzie Miasta, nie poprze korzystnej dla przedsiębiorcy zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego. Przedsiębiorca wpłacił wymaganą kwotę. Do zmiany planu jednak nie doszło, bowiem zmieniona została w międzyczasie ustawa, która możliwość taką wykluczyła.
Kazus 9
W trakcie kontroli prowadzonej w autobusie miejskim Grzegorz R stwierdził , że jeden z pasażerów nie posiada biletu. Po tym jak opuścili autobus na najbliższym przystanku, Grzegorz R stwierdził, że może odstąpić od wystawienia opłaty podwyższonej, jeżeli się dogadają. Pasażer od razu zrozumiał o co chodzi i wręczył Grzegorzowi R kwotę stanowiąca równowartość 1/3 tej opłaty. Okazało się, że takich przypadków było kilkanaście na przestrzeni 3 tygodni.
Grzegorz R był zatrudniony na zasadzie umowy zlecenia przez firmę C. Firmę tę wynajęło miejskie przedsiębiorstwo komunikacyjne, stanowiące spółkę prawa handlowego.
Kazus 10
Henryk J. został ciężko znieważony przez swojego kolegę Filipa H. Postanowił domagać się od niego zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Samodzielnie sporządził akt oskarżenia i poszedł do sądu. Tam udał się na poszukiwanie sędziego, który mógłby rozsądzić jego sprawę. Zapukał do pokoju, w którym odpoczywali po kilkugodzinnej rozprawie prokuratorzy- Janusz G., Ryszard F. i Grzegorz G. Wysłuchali Henryka J. i postanowili, że zrobią mu „kawał”. Kazali Henrykowi zostawić akt oskarżenia, udać się do pokoju 123 i tam poczekać na sędziów. Po wyjściu Henryka założyli togi sędziowskie, wyciągnęli kodeksy i jakieś akta, omówili plan działania, po czym poszli do pokoju 123. Weszli, usiedli za stołem sędziowskim i zaczęli przesłuchiwać Henryka. W trakcie przesłuchania do pokoju zajrzał prezes sądu, który od razu zorientował się, co się dzieje.
Prokuratura postawiła Januszowi G., Ryszardowi F. i Grzegorzowi G. zarzut popełnienia przestępstwa z art. 227 k.k.
Oskarżeni stwierdzili, iż jako funkcjonariusze publiczni nie są podmiotami zdatnymi do popełnienia tego przestępstwa. Ponadto ani się nie podawali za funkcjonariuszy publicznych, ani nie wykorzystywali niczyjego błędnego przeświadczenia. Poza tym, ich zachowanie można zakwalifikować, co najwyżej jako usiłowanie, jako że nie dokonali żadnej czynności (dopiero rozpoczęli przesłuchiwać oskarżyciela). Oceń argumentacje oskarżonych. Odpowiedź krótko uzasadnij.