Trzy niesforne kotki Katarzyna Nowacka
Były raz sobie trzy kotki małe, każdy futerko miał śnieżnobiałe.
Mama co chwilę któregoś myła, lecz jej gromadka - wciąż się brudziła.
Kotki w kłopoty ciągle wpadały, bo nigdy mamy swej nie słuchały.
Widzicie? Jeden na dach się wspina… Potem na komin… Wpadł do komina!!!
Na szczęście bocian czuwał na dachu, więc się skończyło tylko na strachu.
Mama biedaka z trudem poznała, zaraz go mydłem wyszorowała…
Drugi tymczasem, do kretowiska zaciekawiony swój nosek wciska…
- Mamo! Na pomoc! - nagle zapłakał. - Ktoś mnie po nosku mocno podrapał!!!
Mama spuchnięty nos opatrzyła i zapiaszczony pyszczek umyła.
Długo pocieszać kotka musiała, w końcu mu szklankę mleka nalała.
Gdzie trzeci kotek? Po błocie biega! A z nim prosiaczek - nowy kolega!
Kotek był biały, prosiak różowy… Teraz są obaj w deseń brązowy!!!
- Och! - mama tylko ciężko westchnęła, z kałuży swego synka wyjęła.
W wannie mu ciepły prysznic zrobiła, potem ręcznikiem go wysuszyła.
Trzy białe kotki znów czyste były, lecz się okropnie w domu nudziły.
W końcu po cichu wyszły nad rzeczkę. Każdy ze sobą zabrał łódeczkę.
Teraz wyścigi. Łódeczki płyną…, za chwilę zakręt na rzece miną…
Kotki z pomostu się wychylają… Buch!!! Już do wody w trójkę wpadają.
A kiedy z wody wyszły zmoczone, nie były białe, ale zielone.
Lecz tylko troszkę tym się zmartwiły, bo już do lasu ścieżką pędziły.
- Spójrzcie, jagody! Mniam! Doskonałe! - A tam maliny! Jakie dojrzałe!
Usiadły kotki i zajadają, łapki w futerka swe wycierają.
Potem pod sosną szyszki zbierały i w pajęczynę się zaplątały.
Patrzą zdumione leśne zwierzęta: Czy to trzy smoki. czy też kocięta?!
Kociaki bardzo się zawstydziły, szybko do domu więc zawróciły.
Po drodze weszły na płot drewniany, który był świeżo pomalowany.
Mama za głowę aż się złapała, gdy wreszcie synków swoich ujrzała.
Co było dalej? Oj, nie powiemy, bo smutno bajki kończyć nie chcemy.
(Narysuj ilustrację do bajki lub jej zakończenie: smutne, a może wesołe.)