Blue Velvet
Jeżeli kiedyś trafisz na błękitną gęstą wodę... to spierdalaj jak najszybciej i jak najdalej! Nie wiem co to jest, ale to jest cholernie niebezpieczne. Powiem więcej, jest zabójcze!
To jakieś chemiczne świństwo. Jest gęste, ma niebieski kolor, słodkawy, jakby mleczny zapach i zabija. Zabija bardzo szybko, bardzo boleśnie i... nie do końca. Taa... Kiedyś z chłopakami zawitaliśmy do King's Rock. Taka mała osada nieopodal Whet Mountains. Włazimy tam, a tu cisza... ani żywej duszy. Nikt łba nie wystawi by zerknąć co, kto i po co wlazł na ich teren. Kompletna cisza. Od razu nabraliśmy podejrzeń, jednak po sprawdzeniu okolicy nie dostrzegliśmy żadnych zagrożeń. Dopiero kiedy było już za późno, pokapowaliśmy się że to zagrożenie dostrzegło nas...
Jak już mówiłem, ni żywego ducha, czy nawet martwego. Ani ciał walających się dookoła, ani krwi. Szlag jasny! Jak teraz o tym pomyślę to wiadomo było...
Jeżeli ludzie zostawiają wszystko; broń, żywność, wozy, to znaczy że albo nie żyją, albo uciekli przed czymś czego nie mogli zabić. No i tak zostawili wszystko w King's Rock. Kupa wozów i żywności... gnatów było także trochę. Dobrze była ta mieścina wyposażona, to i pomyśleliśmy z chłopakami żeby przenocować i zrobić imprezkę...
No i zrobiliśmy ją! Heh... do tej pory nie mogę patrzeć na alkohol. No i balangujemy w ósemkę na głównym placu, aż tu nagle Stive zaczął się dziwnie zachowywać. Jakby był otępiały; nie wiedział gdzie jest, ani kim jest on sam czy my. Nucił pod nosem jakąś dziwną melodię i gapił się gdzieś w przestrzeń nieobecnym wzrokiem, by po chwili znów zachowywać się normalnie. Jak gośmy zapytali o to, nic nie pamiętał! To był początek... Potem nie mogliśmy zrobić już nic poza zabraniem stamtąd dupy!
Po jakichś dwóch godzinach Harry i Mike mieli to samo co Stive. Doszliśmy więc do wniosku, że to albo jakiś alkohol trefny był, albo coś w żarciu, czy wodzie tutejszej się zalęgło. A bo to mało się teraz po wojnie tego świństwa panoszy wokoło? Nic więc to, postanowiliśmy wypocząć.
Potem pamiętam tylko jak z ledwością otworzyłem oczy. Ktoś szarpał mnie za ramię, to był Chris... Po minucie jakieś, kiedy doszedłem do siebie, zobaczyłem ogólny burdel. Chłopaki biegali w tę i we w tę, zwijali sprzęt... Stive leżał podziurawiony jak sito na środku placu... Co jest kurwa?! - ryknąłem do Chrisa. Chris pakując co się tylko dało do plecaków w pośpiechu, odkrzykną mi, żebym spierdalał! Nie od wczoraj z nimi byłem, więc też zabrałem się za pakowanie naszych rzeczy. Słyszę zaraz wrzaski i huk jakby chłopaki walnęli naraz wszystkim co mieliśmy... i rzeczywiście. Jak się odwróciłem to reszta ekipy pruła do ciała Stive'a z czego tylko, co kto miał. Rzucam czym się zajmowałem i biegnę do nich, nie? Myślę, że pojeby, już chcę im wyrywać z łap gnaty kiedy patrzę na Stive'a - a raczej to co z niego zostało - i widzę jakieś niebieskie gówno! Jakby niebieska ropa... Chłopaki prują do tego czegoś, a to jakby żyło...
Tak śmiej się kretynie! Inaczej będziesz gadał jak trafisz na to gówno kiedyś...
No więc ta niebieska woda jakby żyła... Zdawała się poruszać ale nie było widać dokładnie bo skrzyła się i mieniła błękitnie. Pytam Co to, kurwa, jest?, a oni do mnie Zabij to Roy! To nie chce umrzeć! Dasz w to wiarę? Wiem, wiem... sam tez bym nie dał...
Poczekaj! Najlepsze dopiero przed nami...
Zaczęliśmy spieprzać do maszyn, jak rany myślałem, że wypluję płuca... Otwieramy drzwi naszego wozu. A tu rzuca się na nas jakieś błękitne coś! Cholera, mówię ci przecież! Takie jakby człowiek, całe z tego niebieskiego gówna. Przygarbione i obłe, z czymś co przypominało ludzkie ręce i nogi... Gówno człowieku! Totalne gówno!
Franka to dopadło i wchłonęło... Dość mam na dziś...
Wybacz ale i tak się dziwię, że o tym mówię... Widać musiałem to z siebie wyrzucić.
Ale i tak od tamtej pory nie potrafię spojrzeć bez obaw na cokolwiek, co jest błękitne...
Było nas wtedy dziewięciu chłopa. Kiedy wjeżdżaliśmy do King's Rock, nie wiedzieliśmy, że zostanie nas tylko trzech...
Pytasz mnie, jak uciekliśmy? Nie wiem... Podobno kiedy to coś pożarło Franka straciłem kontakt z rzeczywistością. Byłem jak pieprzony Robocop czaisz? Waliłem w to coś ze swoich spluw, a jak mi się pokończyły naboje, to nie przeładowałem tylko rzuciłem się na to z nożem! Ponoć wtedy to się rozpłynęło na drobne, cienkie strumyczki i szybciej niż cholerny gepard gdzieś spieprzyło.
Chris z Gustavem opowiadali mi to kilka dni później, bo podobno spałem dwa dni... Wzięli mnie wtedy i wrzucili do pickup'a a potem odjechali. Sprzedaliśmy tę informację jakimś chemikom z Medcore a ci - uważasz - pojechali tam to łapać! Pojebane pojeby! Nie wiem czy przeżyli, bo jak tylko nam powiedzieli, że jada tam, to zabraliśmy się z ich dziury...
Nie wiem co to było i nie chcę wiedzieć, ale powiem ci jedno. Dla mnie to był jakiś pieprzony obcy! Tak, tak ćwoku... rżyj dalej, a ja wiem swoje. Niby, że to nasze było? Taa... Ale jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby rządowi jajogłowi mieli dość rozumu, by stworzyć coś takiego. No chyba że to przez przypadek im wyszło... Jednak moim zdaniem to albo to wyjęli z jednego z tych statków obcych, co to je trzymają w strefie tej swojej - 51? Albo zrobili to z czegoś co wyjęli z tych statków...
Ale dobra, dokończymy jutro. Jestem cholernie zmęczony...
Mówię ci jeszcze raz chłopie - miej oczy dookoła głowy. Tym bardziej, że te zjeby, co to mają benzynę zamiast krwi, nie wrócili z tej zapadłej dziury King's Rock. Jak znam naszą pieprzoną egzystencję to rozniosą to całe niebieskie gówno po całych stanach...
Charakterystyka Blue Velvet
Wygląd
Gęsta, jasnobłękitna, skrząca się ciecz.
Uwagi
Blue Velvet posiada świadomość. Jednak nie na takiej zasadzie jak każda z istot żywych. Świadomość BV stanowią wszystkie istoty żywe znajdujące się w pobliżu. Im więcej jest istot żywych, tym BV jest bardziej inteligentny. Do czasu, aż w pobliżu BV nie znajdzie się coś żywego, to będzie on trwał jakby w kriostazie. Zależnie od czasu spędzonego bez pożywienia, BV staje się powoli przeźroczysty i rzadki przypominając z czasem wodę. W nią też się zamienia jeżeli zbyt długo nie jest dane mu się pożywić. BV wlany do wody unosi się na jej powierzchni jak ropa.
Jak to działa?
Blue Velvet leży gdzieś latami, do czasu aż nie zjawią się w jego pobliżu istoty rozumne (także zwierzęta). Wtedy budzi się i atakuje, próbując wchłonąć wszystkich w zasięgu działania. W razie zagrożenia bezpośredniego rozbija się na kilkanaście cienkich, malutkich strumieni i pierzcha, byle dalej. BV naśladuje wszystko co uda mu się wchłonąć. Sarna, czy królik, po wchłonięciu danego typu zwierzęcia BV jest w stanie uformować jego kopię. Niezbyt dokładną i oczywiście tylko w kształcie kopię... Każde stworzenie z wyjątkiem człowieka może być powielone przez BV. Na wzór człowieka BV potrafi tylko stworzyć paskudne, garbate, człekokształtne coś.
Kiedy BV stara się przejąć czyjąś świadomość, dąży do fizycznego kontaktu z tą istotą. Po zetknięciu się z nią, rozpuszcza jej ciało w sobie i przejmuje świadomość. Jednak BV jest leniwe i nieporadne. Pierwsza zasada to: im więcej przeciwników, tym BV sprytniejszy. Przemieszcza się powoli płynąc po podłożu w stronę przeciwnika i próbuje go wchłonąć. Z racji braku ruchliwości zazwyczaj atakuje nocą.
Jak to zabić?
A cholera wie jak... Co to ja jestem, chemologiem?! Wal aż zdechnie, albo wcale...
Skuteczność broni palnej przeciwko BV jest prawie równa zeru. Ogień za to sprawia, że BV się krystalizuje i zamienia w twardą bryłę - całkowicie już niegroźną. Jednak czy da się to zabić na amen, o tym już zdecyduj sam.
Gdzie to jest?
Wszędzie? Słyszałeś przecież: ekspedycja chemików z Medcore nie wróciła z wyprawy do King's Rock...
Skąd to jest?
Nie wiem i nie chcę wiedzieć... Ty też lepiej się tego nie dowiaduj, dla dobra twoich ludzi. Zakładów chemicznych od cholery. Laboratoriów jeszcze więcej. Tam też może być, no nie? A czy ja mówiłem że to stamtąd przyszło?! Tam może być - jak wszędzie. Ale skąd to jest to nie wiem...
Po co to jest?
Bo Nocny Łowca może się co po niektórym wydać zbyt ezoteryczny? Jak nie podoba ci się ten powód, to wymyśl jakikolwiek inny i wpisz go dokładnie tu - zamiast mojego.
Autor: Grim Shadon