O ile Ateny w historii ludzkości zapisały się nowym ustrojem państwa, który przetrwał aż do XXI wieku n.e., o tyle Sparta zawsze słynęła z najlepszych wojowników i najlepszego wojska. Proces szkolenia najlepszych żołnierzy przebiegał jednak bardzo długo - praktycznie całe życie poświęcali na walkę.
Każdy Spartanin już jako kilkudniowe dziecko był oddawany do oceny przed baczne oko sędziowskiej rady starszych, która decydowała, czy dany chłopak nadawał się na wojownika, czy też tenże los nie jest mu pisany. Jeśli spełnił wszystkie wymagania, to wszystko było w porządku: rodzice się cieszyli i ogóle super. Kłopot pojawiał się jednak, kiedy dziecko okazywało się chuderlaczkiem, o słabych kościach i podatne na choroby. Wówczas rada najczęściej odsyłała takiego nieszczęśnika daleko w góry. Zdrowi i dorodni chłopcy pozostawali w swoich domach rodzinnych pod opieką matki do siódmego roku życia.
Wówczas zostawali oddawani pod kontrolę specjalnych urzędników. Trafiali oni do oddziałów dowodzonych przez ich starszych kolegów. Uczyli się czytania i rachowania oraz takiej bardzo przydatnej żołnierzowi cechy jak "mowa lakoniczna"(od Lakonii - nazwy Sparty), czyli odpowiadanie na pytanie krótko, najlepiej jednym słowem. Dbano przede wszystkim jednak o sprawność fizyczną chłopców, co się rozumie samo przez się, skoro mieli w przyszłości stanąć w szeregi wojsk spartańskich. Byli szkoleni, aby znosić ból bez jęków, skarg i narzekań, a z godną żołnierza miną i postawą. Głównie tą umiejętność mieli szansę ćwiczyć przy okazji licznych chłost, do których powód zawsze się gdzieś znalazł. Faktem jest bowiem, ze chłopcy ze spartańskiej szkoły nauczeni byli wszystkich dorosłych słuchać, obojętnie kim by nie byli. Każdy z uczniów posiadał jeden strój, bez zależności na porę roku, było to odzienie wykonane z bardzo szorstkiej szaty, a o obuwiu mogli już tylko pomarzyć. Posiłki nie należały w tamtejszych stołówkach do najobfitszych, a wręcz przeciwnie: bardzo skromne. Spano na posłaniu z trzciny, którą uprzednio sami musieli zerwać własnoręcznie.
Po wkroczeniu do szeregów wojowników jeszcze przez dziesięć lat musieli mieszkać w koszarach, a jeśli ktoś się międzyczasie pobrał, swoją żonę widywał jedynie po kryjomu. Gdy już po tych dziesięciu latach pobytu wśród wojaków, mógł wreszcie taki Spartanin zamieszkać gdzie mu się podoba, nałożono nań obowiązek częstych posiłków w towarzystwie kolegów z oddziału, razem też spędzali wolny czas. W czasie bitwy żaden Spartanin nie mógł uciec, gdyż okazałby przez to tchórzostwo i odebrane by mu było obywatelstwo, a wśród ludu okryłby się niesławą. Istniało nawet powiedzenie, że wojownik spartański wraca "z tarczą" albo "na tarczy", czyli albo zwycięży, albo zostanie zabity. Właśnie dlatego podczas, gdy inne wojska opuściły Leonidasa w pamiętnej bitwie pod Termopile, wojska Sparty zostały do końca. Napis na pomniku na ich część odnosi się właśnie do tego prawa: nie wolno uciekać z pola bitwy.
W Sparcie dbano także o kondycję fizyczną i zdrowie dziewcząt, które nie mogły zbyt mocno kontrastować ze swoimi wspaniale wysportowanymi przyszłymi mężami. Uważano, że wątła i niewysportowana kobieta przynosi tylko wstyd mężowi.