8818


http://www.ponton.org.pl/news.php

Edukacja seksualna do szkół - informacja prasowa po konferencji 20 stycznia 2009 r.

http://www.funpzs.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=30&Itemid=35

Każdy polski uczeń powinien mieć w szkole dostęp do nowoczesnej edukacji seksualnej - stwierdziły organizacje pozarządowe, ZNP oraz prof. Magdalena Środa. To właśnie dziś, 20 stycznia br. na konferencji prasowej w Warszawie zostało podpisane „Porozumienie na rzecz upowszechniania edukacji seksualnej dzieci i młodzieży w polskiej szkoły” przez: Federację na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Fundację Dzieci Niczyje, Fundację Promocji Zdrowia Seksualnego, Gender Studies UW, Grupę Edukatorów Seksualnych "Ponton”, Polskie Centrum Zdrowia Seksualnego (Londyn), Polskie Towarzystwo Seksuologiczne, Stowarzyszenie "W stronę dziewcząt", Towarzystwo Rozwoju Rodziny, Związek Nauczycielstwa Polskiego.

Ponadto do Porozumienia przystąpili: dr Andrzej Depko, dr Alicja Długołęcka, prof. Zbigniew Izdebki, prof. Stanisław Obirek, dr Grzegorz Południewski, prof.Zbigniew Lew Starowicz i prof. Magdalena Środa. Porozumienie ma jednak charakter otwarty i mogą przystąpić do niego także inne podmioty.

W porozumieniu czytamy, że istnieje konieczność„wypracowania i wprowadzenia rozwiązań systemowych gwarantujących powszechny i obowiązkowy, dostosowany do wieku dostęp do wiedzy z zakresu seksualności człowieka oparty na międzynarodowych standardach praw człowieka wypracowanych przez ONZ, WHO i Konwencję o Prawach Dziecka”.

- Państwo ma obowiązek dostarczyć wiedzy na temat edukacji seksualnej, ale w szkołach nie ma takiego przedmiotu, a ministerstwo edukacji udaje, że problemu nie ma i jest głuche na nasze postulaty - mówiła Wanda Nowicka, przewodnicząca Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.

- Związek Nauczycielstwa Polskiego od wielu miesięcy uczestniczy w dyskusji na temat edukacji seksualnej, do której został zaproszony przez organizacje kobiece oraz grupę naukowców i lekarzy - mówił Sławomir Broniarz, prezes ZNP. - Brak powszechnej, obowiązkowej edukacji seksualnej powoduje, że państwo nie jest zainteresowane przygotowaniem odpowiednio wykwalifikowanej oraz odpowiednio licznej kadry, dlatego w szkołach brakuje osób przygotowanych do podejmowania kompetentnych interwencji w sytuacjach koniecznych - dodał.

- Z naszych rozmów z młodzieżą wynika, że ich wiedza na temat edukacji seksualnej jest bardzo mała. Tylko podczas ubiegłorocznych wakacji zgłosiło się do nas 15 nieletnich dziewczyn w ciąży - mówiła Aleksandra Józefowska z Grupy Edukatorów Seksualnych „Ponton”.

- Jako lekarze w praktyce spotykamy się z efektami wieloletnich zaniedbań w tej dziedzinie. Ciąż u nieletnich kobiet stale przybywa- dodawał dr Tomasz Leonowicz, sekretarz Zarządu Fundacji Promocji Zdrowia Seksualnego.

- Politycy od lat ignorują ten temat - mówiła natomiast prof. Magdalena Środa, etyk. - Dzisiaj młodzież ma łatwy dostęp w Internecie do stron zawierających treści pornograficzne, a nie ma podstaw edukacji seksualnej w szkole.

Jak wygląda edukacja seksualna w polskich szkołach?

http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090221/REGION/89954578

Nauczyciele rumienią się na słowo "seks", a ich uczniowie go uprawiają i chcą rzetelnych lekcji na temat życia intymnego.

- Jedno z najczęściej padających pytań to czy można zajść w ciążę drogą żołądkową. Chodzi o połknięcie spermy.

- To obowiązek państwa, taki sam jak uczenie matematyki czy historii - uważa seksuolog, prof. Zbigniew Izdebski.

Kasiuchna z Kościana: "Jeśli miałam spermę na rękach, a potem je wytarłam dokładnie w chusteczkę i po 20 minutach chciałam sprawdzić stan pochwy i przejechałam tam palcem, to mogłabym zajść w ciążę?".

"Jeżeli ok. godz. 10 onanizowałem się, a tak po 16 pieściłem swoją dziewczynę, czy jest możliwość, żeby jakieś plemniki przeżyły te 6 godzin na moich palcach?"

- docieka przerażony Zygzak z Warszawy.

Takie pytania to chleb powszedni dla edukatorów seksualnych z grupy "Ponton", działającej przy Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Prowadzą telefon zaufania dla młodzieży, udzielają porad na forum internetowym, chodzą na lekcje do warszawskich gimnazjów i liceów.

- Ostatnio usłyszałam o parze, która zamiast prezerwatywy użyła foliowej reklamówki - mówi Aleksandra Józefowska, szefowa "Pontona". - Jedno z najczęściej padających pytań, to czy można zajść w ciążę drogą żołądkową. Chodzi o połknięcie spermy.

reklama

"Penis to zakończenie tułowia"

Te nastolatki chodzą do szkoły, a tam w programie jest edukacja seksualna, nazwana "wychowaniem do życia w rodzinie" - już od piątej klasy podstawówki. Ale te zajęcia - 14 godzin rocznie - są nieobowiązkowe i nie podlegają ocenie. O udziale w nich za niepełnoletnich uczniów decydują rodzice. W podstawówce i liceum są to zajęcia z tzw. puli godzin dyrektorskich.

Rodzice często wolą, by wykorzystać je np. na dodatkowe lekcje matematyki - mówią dyrektorzy opolskich szkół.

W gimnazjum to część przedmiotu wiedza o społeczeństwie.

- To śmieszne połączenie - uważa Joanna Raźniewska, dyrektor zespołu szkół, w skład którego wchodzi gimnazjum nr 9 i III LO w Opolu.

W jednym z podręczników dla podstawówek uczniowie mogą przeczytać, że "dziewczyna to zapieczętowany ogród", w innym - że "penis jest zakończeniem tułowia, służy do przekazywania życia".

Wśród zadań szkoły na etapie gimnazjum - a więc wtedy, gdy hormony najbardziej buzują - MEN wymienia "stymulowanie procesu samowy#chowywania" i "wzmacnianie procesu identyfikacji z własną płcią" oraz "pomoc w poszukiwaniu odpowiedzi na podstawowe pytania egzystencjalne". Słowa "seks" czy "seksualny" na próżno w programowych hasłach szukać.

- A dzieciaki potem nie odróżniają pochwy od macicy - ubolewają w "Pontonie".

Nieobowiązkowe zajęcia zwykle organizowane są na ostatnich lekcjach, a wtedy trudno już przemęczoną młodzież zatrzymać w szkole. Może to by się nawet udało, gdyby młodzi ludzie znaleźli na nich odpowiedzi na dręczące ich problemy. Ale zwykle jest inaczej.

- Chodziłam, ale przestałam. Lekcje były nudne. Pytania o antykoncepcję pani nauczycielka zbywała, albo polecała kalendarzyk małżeński. Biorąc pod uwagę wątpliwą skuteczność tej naturalnej metody, trudno jednak profesorce zarzucić, że nie wychowywała nas do życia w rodzinie - ironizuje Kasia Popielewicz, niedawna absolwentka jednego z opolskich liceów.

- Edukacja seksualna w polskich szkołach to fikcja - uważa Aleksandra Józefowska. - Zajęć albo w ogóle nie ma, albo są mocno zideolo#gizowane.

Słyszymy o nauczycielach, którzy twierdzą, że za homoseksualizm czy masturbację idzie się do piekła. Seksualność traktowana jest jako tabu, więc ogranicza się młodzieży dostęp do podstawowych infor#macji. Skutki takiego wychowania są opłakane, mogą być nawet niebezpieczne dla zdrowia.

Przykład?

"Już drugi raz zrobił mi się pryszcz na penisie. Pierwszy usuwałem dość drastycznie, m.in. szpilkami namoczonymi w spirytusie. Do teraz mam po tym znak. Jak to usunąć? Czy to coś poważnego?" - pyta zaniepokojony nastolatek na forum "Pontona".

- Trudno przekonać młodych ludzi, żeby porozmawiali z rodzicami lub poszli do lekarza - mówi Józefowska. - Tabu jest tak silne, że często młodzież dręczy się jakąś dolegliwością, zupełnie jakby to były wstydliwe przypadki zakażenia syfilisem w XVIII wieku. Gdyby w szkole uczono, jak normalnie rozmawiać na tematy związane z cielesnością i zdrowiem seksualnym, wówczas sytuacja młodzieży byłaby łatwiejsza.

To truizm, ale edukacja jest niesłychanie ważna, bo promuje właściwe postawy wobec seksu. Wiedza pomaga w życiu seksualnym, a jej brak przeszkadza - podkreśla prof. Zbigniew Lew-Starowicz. - Edukację seksualną należy prowadzić od przedszkola, gdy dziecko zaczyna zadawać pierwsze pytania o płeć. W szkole powinien to być przedmiot obowiązkowy.

Koledzy, internet, pisemka

Z najnowszych badań przeprowadzonych przez CBOS w kwietniu 2008 roku na potrzeby Kampanii na rzecz Świadomego Rodzicielstwa wynika, że 75 procent młodych Polaków chce obowiązkowych lekcji o życiu intymnnym i antykoncepcji.

Na razie głównym źródłem wiedzy o seksie są dla nich rówieśnicy (55 proc.) i internet (44 proc.). Tylko 35 procent czerpie wiedzę od swych nauczycieli (ale połowa z nich uważa, że taka wiedza jest niewystarczająca), a co trzeci edukuje się na czasopismach dla nastolatków.

- Kolorowe pisemka strasznie mieszają w głowach - uważa psycholog, Dorota Zawadzka. - Lansują typ seksownej dziewczyny, która epatując swymi ledwo rozwiniętymi wdziękami, powinna zdobywać popularność wśród rówieśników. I bywa, że dziewczyna tak tę popularność zdobywa, a jednocześnie dorabia się opinii puszczalskiej.

- Dlatego niesłychanie ważne w edukacji seksualnej jest kształtowanie postaw asertywnych - podkreśla Aleksandra Józefowska. - Młodzi są strasznie zagubieni. Z jednej strony w konserwatywnych domach słyszą, że "o tym się nie mówi, to nie dla osób w tym wieku". Z drugiej strony spotykają się z rozbuchanym seksualizmem w mediach. I potem piszą do nas w panice, jak ukryć przed kolejnym chłopakiem brak błony dziewiczej.

Ale są też sytuacje odwrotne, gdy 19-letnie dziewice, za#wstydzone, że jeszcze z nikim nie były, pytają, gdzie mogą się błony pozbyć chirurgicznie.

Zdaniem prof. Zbigniewa Izdebskiego polska młodzież w dziedzinie edukacji seksualnej jest na etapie chaosu informacyjnego.

- Dorośli udają, że nie zdają sobie sprawy z tego, iż jeśli tej wiedzy nie przekaże szkoła i nie ustawi w odpowiednim systemie wartości, to dzieci poszukają jej gdzie indziej. Młodzi żyją pod presją seksualną - uważa prof. Izdebski. - Mają wiedzę, ale jest ona nieusystematyzowana, chaotyczna i zwulgaryzowana. To bardzo niekorzystna sytuacja.

- O rzetelną i powszechną edukację seksualną, opartą na naukowych i medycznych standardach walczymy od lat - mówi Wanda Nowicka, szefowa Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. - Powinna ona obejmować kwestie dojrzewania, nowoczesne metody i środki zapobiegania ciąży, sposoby zabezpieczania się przed chorobami przenoszonymi drogą płciową, profilaktykę przemocy seksualnej i przedwczesnej inicjacji seksualnej, postawy asertywne oraz relacje partnerskie. Co roku zwracamy na to uwagę, niestety, nadal prawa młodzieży do rzetelnej informacji nie są respektowane.

Obowiązek państwa

20 stycznia Federacja i kilka innych organizacji - m.in. Fundacja Dzieci Niczyje, Polskie Towarzystwo Seksuologiczne i Towarzystwo Rozwoju Rodziny - podpisały "Porozumienie na rzecz upowszechniania edukacji seksualnej dzieci i młodzieży w polskiej szkole". Jest ono otwarte i może do niego przystąpić każdy. Porozumienie wsparły największe autorytety w zakresie seksuologii w Polsce.

- Zapóźnienia mamy ogromne i możemy tylko apelować, by to zmienić - mówi prof. Zbigniew Lew-Starowicz.

- Dostęp do rzetelnej, odideologizowanej wiedzy jest jednym z praw seksualnych człowieka - podkreśla prof. Zbigniew Izdebski. - Ministerstwu edukacji należy przypominać, że ono odpowiada za realizację tego prawa w takim samym stopniu, jak za nauczanie matematyki, polskiego czy historii.

Nie można tego pozostawić jedynie rodzicom. Są wśród nich tacy, którzy mają wiedzę i chcą ją przekazywać swym dzieciom, ale mogą też być rodzice, którzy są ignorantami w tej dziedzinie, a także tacy, którzy nawet mając wiedzę, czują się niezręcznie, mówiąc z dziećmi na te tematy.

Szkoła takiej niezręczności nie powinna mieć. Niestety, nieszczęściem tej sfery edukacji jest to, że została ona u nas bardzo upolityczniona i nie mieliśmy do tej pory rządu, który zmierzyłby się z tym problemem w sposób odważny. Nikt bowiem nie liczy, ile na tej edukacji można zyskać, tylko ile można na tym stracić.

Niedawno ze strony MEN padły jednak zapowiedzi wprowadzenia obowiązkowych zajęć z edukacji seksualnej. Tylko pozornie. Do tej pory rodzice deklarowali zgodę na udział dziecka w zajęciach. Teraz mieliby możliwość zgłoszenia pisemnego sprzeciwu wobec uczestnictwa ich pociech w takich lekcjach. To jedyna różnica.

A każdego roku w Polsce rodzi się 20 tysięcy dzieci niepełnoletnich matek.

Edukacja seksualna w szkołach (27-10-2005)

http://www.racjonalista.pl/index.php/s,11/t,5607

Magdalena Środa w ogłoszonym wczoraj raporcie krytykuje brak nadzoru nad lekcjami o przygotowaniu do życia w rodzinie. - Najczęściej te zajęcia w ogóle się nie odbywają - mówi. Do kolejnego rządu zaapelowała o rzetelną edukację seksualną w szkołach.

Biuro pełnomocnika rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn zaprezentowało swój najnowszy raport - poświęcony jest głównie zdrowiu reprodukcyjnemu kobiet, ale znalazł się w nim także rozdział o edukacji seksualnej uczniów. Przedmiot "wychowanie do życia w rodzinie" trafił do szkół w 1999 roku. Takie zajęcia powinny się odbywać w piątej i szóstej klasie szkoły podstawowej, w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych. Powinno się na nie przeznaczyć 10-14 godzin w ciągu roku szkolnego. - Obdzwoniłam niektóre warszawskie szkoły. W większości te lekcje w ogóle się nie odbywają. Często poświęcane są na nadrabianie zaległości z innych przedmiotów. Ministerstwo edukacji nie zrobiło nic, by to zmienić - mówi min. Środa.

Badania przeprowadzone wśród młodych przez Zbigniewa Izdebskiego w 1997 i 2001 roku pokazały, ze aż 91 proc. uważa, ze edukacja seksualna w szkołach jest potrzebna. 77,3 proc. chce, by najwięcej czasu na tych lekcjach poświęcono profilaktyce AIDS i wiedzy o antykoncepcji. Prawie połowa uważa, że zajęcia powinny uczyć szacunku do przeciwnej płci, dostarczać informacji o współżyciu seksualnym, uczyć, jak rozwiązywać konflikty i budować trwałe związki uczuciowe.

- Szkołom brakuje wykwalifikowanych nauczycieli. Do prowadzenia zajęć z przygotowania do życia w rodzinie nauczycieli kształcą tylko dwa ośrodki: Katolicki Uniwersytet Lubelski i Uniwersytet im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego - zaznacza Magdalena Środa.

W dokumencie, który wkrótce dostaną wszyscy nowi ministrowie i parlamentarzyści, zaapelowała o opracowanie standardów nauczania o życiu seksualnym i określenie wymagań stawianych nauczycielom. Jej biuro przekaże też rządowi Marcinkiewicza swój raport. - Nawet jeśli decyzje polityczne nie będą sprzyjające, to liczę przynajmniej na społeczną debatę - mówi min. Środa.

[gazeta.pl]

EDUKACJA SEKSUALNA W SZKOLE

http://www.netmama.pl/grupy/szczegolyforum/Szkolniaki/g306/28890

Według najnowszego sondażu CBOS, ok. 90% Polaków chce, aby w szkołach uczono wychowania do życia w rodzinie. Tym samym aż o 13% wzrosła liczba popierających szkolną edukację seksualną.

Polacy są za tym, aby w szkole prowadzono lekcje wychowania seksualnego. MEN zapowiada, że ocena z tego przedmiotu będzie wpisana na świadectwie

Jak podaje portal dziennik.pl, w ciągu ostatnich dziewięciu lat Polacy stali się bardziej liberalni. Nie wstydzimy się już rozmawiać o seksie z najmłodszymi. Spadła jednocześnie liczba osób przeciwnych wychowaniu do życia w rodzinie. Jeszcze 10 lat temu 18% ankietowanych nie chciało, aby ich pociechy uczyły się w szkole nie tylko matematyki i geografii, ale też wychowania seksualnego. Teraz przeciwnych jest zaledwie 7% ankietowanych.

Ponad połowa spytanych o to, na kim spoczywa odpowiedzialność rozmów z dzieckiem na "trudne tematy" uznała, że obowiązek ten powinni spełniać zarówno rodzicie jak i nauczyciele. Co natomiast sądzimy o stosowaniu antykoncepcji? Spora większość ankietowanych twierdzi, że najlepsze są naturalne metody planowania rodziny. Najmniejszym powodzeniem cieszy się tzw. "antykoncepcja po". Ankietowani stwierdzili również zgodnie, że podczas lekcji wychowania seksualnego powinno się także mówić o sposobach zapobiegania ciąży.

Z sondażu wynika również, że ponad połowa z nas jest za tym, aby rozpoczynać współżycie jeszcze przed ślubem. Coraz więcej osób popiera również życie z partnerem bez ślubu.

Warto przypomnieć, że niecałe dwa miesiące temu Ministerstwo Edukacji Narodowej uznało, że wychowanie seksualne powinno być obowiązkowym przedmiotem w każdej szkole. Ocena z niego, podobnie jak z innych przedmiotów, miałaby się znaleźć na świadectwie szkolnym.

EDUKACJA SEKSUALNA W SZKOŁACH

http://www.edukacjawpolsce.pl/modules.php?op=modload&name=News&file=article&sid=109&mode=thread&order=0&thold=0

Dla profesjonalistów

Magdalena Środa w ogłoszonym wczoraj raporcie krytykuje brak nadzoru nad lekcjami o przygotowaniu do życia w rodzinie. - Najczęściej te zajęcia w ogóle się nie odbywają - mówi. Do kolejnego rządu zaapelowała o rzetelną edukację seksualną w szkołach.

Biuro pełnomocnika rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn zaprezentowało swój najnowszy raport - poświęcony jest głównie zdrowiu reprodukcyjnemu kobiet, ale znalazł się w nim także rozdział o edukacji seksualnej uczniów. Przedmiot "wychowanie do życia w rodzinie" trafił do szkół w 1999 roku. Takie zajęcia powinny się odbywać w piątej i szóstej klasie szkoły podstawowej, w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych. Powinno się na nie przeznaczyć 10-14 godzin w ciągu roku szkolnego. - Obdzwoniłam niektóre warszawskie szkoły. W większości te lekcje w ogóle się nie odbywają. Często poświęcane są na nadrabianie zaległości z innych przedmiotów. Ministerstwo edukacji nie zrobiło nic, by to zmienić - mówi min. Środa.

Badania przeprowadzone wśród młodych przez Zbigniewa Izdebskiego w 1997 i 2001 roku pokazały, ze aż 91 proc. uważa, ze edukacja seksualna w szkołach jest potrzebna. 77,3 proc. chce, by najwięcej czasu na tych lekcjach poświęcono profilaktyce AIDS i wiedzy o antykoncepcji. Prawie połowa uważa, że zajęcia powinny uczyć szacunku do przeciwnej płci, dostarczać informacji o współżyciu seksualnym, uczyć, jak rozwiązywać konflikty i budować trwałe związki uczuciowe.

- Szkołom brakuje wykwalifikowanych nauczycieli. Do prowadzenia zajęć z przygotowania do życia w rodzinie nauczycieli kształcą tylko dwa ośrodki: Katolicki Uniwersytet Lubelski i Uniwersytet im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego - zaznacza Magdalena Środa.

W dokumencie, który wkrótce dostaną wszyscy nowi ministrowie i parlamentarzyści, zaapelowała o opracowanie standardów nauczania o życiu seksualnym i określenie wymagań stawianych nauczycielom. Jej biuro przekaże też rządowi Marcinkiewicza swój raport. - Nawet jeśli decyzje polityczne nie będą sprzyjające, to liczę przynajmniej na społeczną debatę - mówi min. Środa.

Źródło: Gazeta.pl

SLD chce obowiązkowej edukacji seksualnej w szkołach

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,SLD-chce-obowiazkowej-edukacji-seksualnej-w-szkolach,wid,10195520,wiadomosc.html?ticaid=17db1&_ticrsn=3

tvp.info | dodane 2008-07-27 (18:33)

We wrześniu SLD złoży w Sejmie projekt ustawy wprowadzającej nowy obowiązkowy przedmiot w szkołach: "edukacja seksualna" - dowiedział się serwis internetowy tvp.info. To reakcja na głośną sprawę 14-letniej Agaty, która zaszła w ciążę ze swym nastoletnim chłopakiem.

Prace nad projektem koordynuje Izabela Jaruga-Nowacka, była pełnomocniczka rządu ds. równouprawnienia. - Blokując dostęp do edukacji seksualnej, sami jesteśmy winni takich dramatycznych historii jak sprawa Agaty - podkreśla Jaruga-Nowacka. Przygotowywany przez Lewicę projekt zakazuje, by zajęcia z edukacji seksualnej prowadzili nauczyciele innych przedmiotów, na przykład katecheci. Edukacja seksualna ma być traktowana poważnie, jak każdy inny przedmiot, np. matematyka czy historia. To w końcu także dziedzina wiedzy - podkreśla Izabela Jaruga-Nowacka.

Zajęcia - według projektu lewicy - mają być oparte na podstawie programowej określonej przez ministra edukacji, tak by nauczyciel nie mógł sobie wybrać o czym chce mówić. A więc nie można będzie na przykład mówić jedynie o tzw. naturalnych metodach zapobiegania ciąży, a pomijać nauczania o środkach antykoncepcyjnych nieuznawanych przez Kościół. - Nie chodzi o to, by walczyć z Kościołem. Wyobrażam sobie, że na takich lekcjach nauczyciel mówiłby, jak na ten problem patrzą różne religie - przekonuje Jaruga-Nowacka.

Zdaniem polityków Prawa i Sprawiedliwości, projekt lewicy to kolejna odsłona walki z Kościołem. Te radykalne pomysły pojawiają się częściej, odkąd władzę w partii objął

Grzegorz Napieralski. To tani sposób na zainteresowanie mediów, ale nie sadzę, że projekt ktokolwiek poprze. Przecież edukacja seksualna łatwo może się przerodzić w promocję - ocenia Jolanta Szczypińska, wiceszefowa klubu PiS.

Także Platforma Obywatelska nie jest zwolennikiem wprowadzania do szkół edukacji seksualnej jako odrębnego przedmiotu. Z chęcią przeczytamy i ocenimy ustawę Lewicy. Uważam jednak, że nie jest potrzebne wychowanie seksualne jako osobny przedmiot - mówi Elżbieta Radziszewska, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania. Co nie oznacza, że szkoła nie powinna przygotowywać do dorosłego życia we wszystkich aspektach, także jeśli chodzi o edukację seksualną - dodaje. <i>Potrzebna jest dyskusja na temat tego, jak szkoły radzą sobie z przygotowywaniem młodzieży do tego aspektu dorosłości.

Elżbieta Radziszewka. A także jasne podstawy programowe, które określiłyby o czym i w jakim wieku powinna uczyć szkoła. To zadanie dla ministerstwa edukacji. Zresztą minister Katarzyna Hall zapowiadała, że przyjrzy się temu problemowi - dodaje Radziszewska.

Karolina Woźniak, Tomasz Zdunek



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
8818
8818
8818
(8818) materiały dla studentów sztuka autoprezentacji
8818
8818
8818
1 system socjalnyid 8818 ppt

więcej podobnych podstron