Naixin, Naixin 1, Mii podniosła głowę znad książki


Ohayo!!!

Moje debiutki... pierwsza opowieść jaką publikuję ^^ Jaka ja być z siebie dumna ^^

Ale dość gadania, tylko jeszcze mała przestroga.... Nie oceniajcie niczego po pozorach, bo sie można ładnie wyłożyć po drodze... Czytać uważnie....

Miłej czytanki!

~***** Przygotowania *****~

~********~

Stała wpatrzona w rozpościerający się za oknem krajobraz, opierając czoło o zimną szybę. Dłonie ogrzewała na parującym kubku z herbatą. I oczywiście myślała o nim. Znowu.

Odkąd tylko go zobaczyła, wiedziała, że prędzej czy później taka chwila nastąpi. Będzie musiała poświęcić siebie, jeśli chce ułożyć sobie przyszłość. Szczęśliwą przyszłość. Z nim.

Pomyślała o swoim przybranym synu. Czy zaakceptuje jej wybór? Czy pogodzi się z przeszłością jej jedynego?

Czas pokaże....

Teraz czekało ją najtrudniejsze zadanie. Musiała wypełnić wszystko to, na co zgodziła się w imię spokoju. Spełnić swoje zadanie. Dla siebie, Vala i jej .... Musiała to zrobić.

Odeszła od okna, dopijając szybko herbatę. Pora wszystko przygotować. Trzeba się śpieszyć, zanim przyjdzie. A wiedziała, że lubił wpadać niespodziewanie. Ot tak, żeby ją zdenerwować.

~**********~

"Hmmmm" rozległo się pod kamienną kopułą. Był to zbiorowy pomruk zadowolenia kilku osób. Niewielka grupka stała w ciasnym kółku wokół czegoś co przypominało srebrną tackę. Inni siedzieli na kamieniach i wpatrywali się w ołtarz widoczny na ścianie za małym zgromadzeniem. Większość modliła się lub przynajmniej sprawiała takie wrażenie. Łączyło ich jedno. Czekali.

W końcu jednen ze stojących w pobliżu srebrnego naczynia odwrócił się do zgromadzonych w pieczarze i cichym głosem oznajmił:

- Rozpoczęło się.

Pomruki i ciche okrzyki radości wypełniły przestrzeń pod sklepieniem.

~********~

Lina nie widziała powodu, dla którego miałaby płacić tak wysoką cenę. Owszem zjadła dużo. Owszem, Gourry też zjadł niemało. Ale tylko dlatego, że byli bardzo, BARDZO głodni. Nie dlatego, żeby im smakowało. Za tak parszywe jedzenie nie dałaby nawet złamanego miedziaka. De facto to oberżysta powinien im zapłacić za zjedzenie tego "czegoś".

Nachyliła się do szermierza, podczas gdy właściciel tłumaczył im logicznie i szczegółowo dlaczego rachunek jest taki a nie inny.

- Gourry, spadamy z tąd. - szepnęła cichutko do skołowanego blondyna. Jej towarzysz przyjął te słowa z prawdziwą ulgą, wysłuchiwanie tego niskiego, łysego gościa w poplamionym fartuchu sprawiało, że miał ochotę spać. Wstali równocześnie. Lina górowała nad właścicielem, była ponad połowę wyższa niż on. Zrobiła kilka kroków w stronę drzwi. Szermierz zebrał płynnym ruchem ich tobołki i wyminął ją. Odetchnął na świerzym powietrzu. W gospodzie pachniało starym tłuszczem i kurzem. Gourry słyszał jak Lina "logicznie" zbija logiczne argumenty właściciela tego przybytku. Facet jednak chyba pobierał lekcje krasomówstwa od królewskiej rodziny Seyrun, bo wkrótce udało mu się oddalić wszelkie zarzuty. Pozbawiona racji czarodziejka postanowiła wyłożyć wyższe racje. Kiedy blondyn odwrócił się na miejscu gospody stały jakies nędzne szczątki z przypieczonym krasnoludem, malowniczo wkomponowanym w gruzy.

Odrobine odprężona skinęła na Gourry'ego aby szedł za nią. Wzruszył ramionami. Może i żarcie było paskudne, ale żeby zaraz palić? Zauważywszy jego wzrok, machnęła lekceważąco ręką.

- No co ty, nie przejmuj się tak! Po prawdzie to nawet zrobiliśmy dobry uczynek wiesz?- stanęła na drodze blokując mu drogę i zakładając ręce na biodra.

- Tak? - zapytał Gourry zdziwiony, co może być dobrego w spaleniu człowiekowi jedynego źródła utrzymania, nawet jeśli nie nadawał się do takiej pracy.

- Teraz nikogo już nie zarazi sallmonellą! - wyłuszczyła mu Lina triumfalnie. Gourry machinalnie skinął głową, jednak widać było, że musi to wszystko przetrawić. Przyzwyczajona do tego czarodziejka uśmiechnęła się i ruszyła dalej, absolutnie pewna, że on pójdzie za nią. I rzeczywiście, szermierz automatycznie zrównał z nią swoje kroki.

Przez ok 3 minutki była cisza. Po chwili...

- Lina? A co to jest ta Solomena?

~********~

Siedział na szczycie chybotliwej konstrukcji i zastanawiał się, ile razy już mijali to samo drzewo?

Pięć? Szesć?

Nachylił się do powożącego Jirasa i poradził mu: - Może tym razem skręcimy w prawo?

Lis zapalił się do tego pomysłu, ale siedzący obok Gravos miał wątpliwości. Według niego już z cztery razy jechali w prawo i zawsze wracali w to samo miejsce. Valgaav poczochrał sobie i tak już potargane włosy. W ten sposób nigdy nie dojadą do Filii! Ułożył się wygodniej pośród towaru, co było raczej karkołomnym przedsięwzięciem, zważywszy na to że ich ładunek mógł być wyposażeniem całkiem sporego oddziału armii. Być może była to wina zagraconej przestrzeni, ale Valovi i tak wydało się, że urósł o parę centymetrów podczas tej 2 dniowej eskapady. "Fajnie, Filia-mama będzie zadowolona" pomyślał. Gdyby tylko jeszcze udało mu się nakłonić swoja "obstawę" do obrania drogi na prawo... Może wtedy już jutro byliby w domu... "Tak gdzieś w okolicach obiado-kolacji..." Val'owi zamarzyły się steki. Nagłe zahamowanie wozu poderwało go do pionu. Dużo niestety nie zobaczył, gdyż na głowę spadł mu zaraz stos pakunków. Zanim świat rozmył się, a ból głowy stał się jedyną godną uwagi sprawą, usłyszał jeszcze okrzyk Jirasa:

- Uważaj jak leziesz, ty ruda decho!

Nad nimi mrugały złote gwiazdy...

~**********~

Wszystko było gotowe. Teraz tylko czekać.

Tik tak......

Po namyśle zdjęła zegar ze ściany i schowała do szuflady. Miarowe tykanie tylko ją rozstrajało.

A przecież nie musiała się śpieszyć.

Nie mogła uciec, przecież się zgodziła.

W imię lepszej przyszłości.

Nie było po co się spieszyć. Przecież specjalnie dała swoim pomocnikom takie zadanie, żeby zapewnić sobie przynajmniej trzy dni. A jeśli jeszcze zastosują się do jej wskazówek dotyczących trasy to ma z pewnością te trzy dni jak nie więcej.

Przeszedł ją dreszcz. Czuła, że się zbliża.

Nadeszła pora, by sprawdzić, czy to co jej mówiono, jest rzeczywiście prawdą. Że on jednak jest wyjątkowy i ma uczucia.

I to wobec niej.

Zaparzyła herbatę, próbując zając czymś drżące ręce.

Nigdy by go o to nie podejrzewała. Ale to nie ważne teraz, trzeba dodać odpowiednie proporcje. Przeszukiwała teraz wszystkie pojemniczki. Gdzie ona posiała te zioła?

"Skup się Filia... Gdzie je położyłaś?"

Jest.

Teraz tylko właściwą ilość... Nie za dużo, nie za mało...ostrożnie....Gotowe!

Kolejny dreszcz. Zawsze potrafiła go wyczuć, ale teraz było inaczej. Tym razem musiała....

Dreszcz obrzydzenia i strachu przeszedł jej przez kręgosłup, gdy o tym pomyślała.

Ale potem jeszcze raz spojrzała na zioła.

Pomyślała o swoim wybranym......... Widziała go teraz tak dokładnie, jakby stał tuż koło niej. Jego delikatne rysy, włosy w niesamowitym odcieniu...zamknięte oczy. Jak bardzo by chciała, żeby te oczy kiedyś patrząc na nią wyrażały podziw i oddanie...

Żeby spełnic to marzenie, musi zrobic to, co zostało zaplanowane.

"Dla ciebie, mój kochany........"

~**********~

Leżała za blisko ognia, mogła się poparzyć. Musiał ja jakoś odsunąć. Tylko, że co mu się udało to ona przesuwała się z powrotem. Tym razem zawinęła się pelerynką. Skuliła się przy tym w małą kuleczkę, próbując przykryć sobie nogi. Niestety jej płaszczyk był zbyt krótki i księżniczka bezskutecznie próbowała owinąc się w całości. Teraz wystawały jej nogi i kilka kosmyków ciemnych włosków. Zelgadis odpiął swój płaszcz i przykrył nim dziewczynę. Niech jeszcze pośpi, przeszli przecież spory szmat drogi.

Dołożył kilka suchych szczap do ognia, jednocześnie obserwując jak Amelia powoli odpręża się pod wpływem ciepła. Ten widok go poruszył, tak spokojnie wygladała, kiedy spała...

Ciszę nocna w lesie zakłócił odgłos dalekiej eksplozji.

~********~

- JA CI DAM DESKĘ, TY POWYKRZYWIANY PRZEZ SZKORBUT PSEUDO FUTRZAKU! TYYY.....- wrzaski Liny zostały przerwane przez drugiego z mężczyzn [Khe khe! - dop. Charatka] Gravos rzucił się do tyłu z okrzykiem:

- Lordzie Valgaav!!!

Lina rozejrzała się, ale wokół, po niedawnej eksplozji wszędzie widziała tylko rozrzucona broń. Zerknęła do tyłu na swojego szermierza. Ten z kolei wydawał się być mniej skołowany niż zazwyczaj. Dostrzegła, że wpatrywał sie w jeden punkt. Podążając za jego wzrokiem, dostrzegła, że coś próbuje jakby przebić się przez masę broni, usypanej tuż przy przewróconym powozie....

Ostrożnie podeszła do tego "czegoś" i delikatnie złapała za sam koniuszek...Obróciła się, chcąc się upewnić, że ma jakies wsparcie. Gourry skinął głową, że jest. Lina odkiwnęła i zdecydowanym ruchem pociągnęłą...

- KYAAAAAA!!!! - ryknęła czarodziejka, robiąc spory odskok do tyłu. Niestety poślizgnęła się na jednej z pokrywajacych ścieżkę włóczni i pewnie obiłaby sobie boleśnie pewna częśc ciała, gdyby pewien blondyn obdarzony refleksem w porę jej nie podtrzymał. Nie na wiele się to jednak zdało....

Szermierz spojrzał w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała Lina. Teraz z pośród góry żelastwa spoglądała na niego....

- KYAAAAAAAA!!!!!!!!!- wydarł sie Gourry jeszcze głośniej.

Valgaav, cały zawalony najróżniejszego rodzaju bronią, zdołał wreszcie otworzyć oczy. Głowa trochę go bolała i wciąż widział wirujace czerwone płatki, ale ogólnie chyba nie było źle....

Lina objęła Gourry'ego w pasie. No nie, ten to się nie poddaje! Nie dość, że mieli z nim ciężką przeprawę, to jeszcze wraca teraz jako widmo... Ale zaraz...

Czarodziejce wróciło wyłączone czasowo myślenie... "Przecież on się odrodził, więc nie może być duchem!"

- TY ŻYJESZ!!!!!! - Gourry doszedł chyba do podobnego wniosku, bo podzielił się ze światem radosną nowiną.

- Taaa, ale mało brakowało. - starożytny bez trudu wydostał się spod sporej sterty różnego rodzaju broni. - Nie wiecie, że na tym trakcie to wozy maja pierwszeństwo przy wjeździe na rozstaje?

Czarodziejka zmarszczyła brwi. Nie dość, że ten mały ją straszy to jeszcze sie wymądrza...A w ogóle co on tu robi? O ile sie orientowała, to nawet jeśli on by się wykluł powiedzmy tuż po rozstaniu z Filią, i nawet jeśli rosnąłby w "normalnym" ludzkim tempie to i tak nie miał prawa wygladać jak nastolatek!

- Nie moja wina,że wasz wóz jest nieoświetlony! - machnęła ręka w stronę Jirasa i Gravosa, słusznie obwiniając ich za to niedopatrzenie. - A poza tym to jak ty wyglądasz!

- Racja. - Gourry przytaknął. Lina zastanowiła się, bo blondynek z pewnościa nie doszedł do tych samych wniosków co ona. A przynajmniej nie tak od razu.Przyjrzała się dokładniej swojemu "widmu" i zauważyła, że ma on ramie rozryte od nadgarstka po łokieć. Valgaav chyba też to dopiero co zauważył.

- Ulecz go! - wystąpił z propozycją Jiras. Nie był to jednak rozkaz, tylko prośba wyrażona z szacunkiem. Z szacunkiem przed kolejnym, celnie wymierzonym pociskiem.

Lina nieoczekiwanie poczuła się winna. Przecież teraz Valgaav był dzieckiem Filii, przybranym ale zawsze. I niezależnie od tego co się wydarzyło w przeszłości, naprawdę nie chciałaby skrzywdzić dziecka przyjaciółki. Nawet jeśli ją nastraszył.

~*********~

Zelgadis uśmiechnął się do zaspanej, zarumienionej od ciepła Amelki. Eksplozja ją obudziła.

Gestem pokazał jej, że nic sie nie dzieje i że może dalej spać. Dziewczyna uśmiechęła się trochę nieprzytomnie i natychmiast zasnęła znowu.

Spojrzał w kierunku, z którego doszły odgłosy wybuchu. Przeczucie go nie myliło.

Uśmiechnął sie jeszcze szerzej. Jutro tam pójdą.

Sprawi jej niespodziankę, na pewno się ucieszy.

Ocknął sie z zamyślenia. Przedmiot jego rozważań oparł sie o niego we śnie. Zelgadis co prawda nie zamierzał się nigdzie ruszać, ale teraz zamarł w kompletnym bezruchu.

Jeśli się poruszy to ja obudzi.

Jeśli obudzi, to ona na pewno o wszystko zapyta.

Jeśli zapyta, będzie musiał odpowiedzieć.

Jeśli odpowie, to nie będzie niespodzianki.

~***********~

Postawiła herbatę na stole. Nie może tak nic nie robić. To mogłoby wzbudzić podejrzenia. Wyciągnęła więc farby i filiżanki, oraz ksiązkę z motywami roślinnymi.

Zająć ręce czymkolwiek.

Do jego przyjścia.

Opanować drżenie....

Wzięła głęboki oddech i powoli zaczęła kopiować jeden z różanych wzorków.

Czerwone różyczki.

Czerwona farba.

Czerwona krew....

Po upływie niepełnego kwadransa w końcu wyczuła..... Jest.

~*********~

"Na wszystkie bóstwa, jaka ona jest......" nie dokończył. Miał wielką ochotę podejść do niej od tyłu i objąć. Ale nie, jeszcze nie... Za wcześnie.

Uśmiechnął sie ironicznie. Gdyby wykonał swój pierwotny zamiar, ona w odwecie zrobiłaby z niego miazgę...

Trzeba do tego podejść z odrobiną logiki. Skoro jest smokiem, trzeba ja oswoić.....

[Łał, pomysł miesiąca! - dop. Charatka] [Tia...Geniusz zbrodniowości-ości =,= -Murasaki]

Tylko, że to trudne zadanie... a dla niego tym trudniejsze.... Szczerze mówiąc, powoli tracił nadzieję... Zakładając, że w ogóle była jakaś nadzieja....

Westchnął i postanowił się ujawnić. Jeśli dobrze to rozegra, to może nawet dostanie herbaty.

~********~

"A ja wszystko widzę.... Wszyściuchno.... No dalej, wezwijcie mnie! Przecież wiem, że tego chcecie. Ktoś wam musi pomóc a ja nawet wiem jak! No....?"

~***END***~

Oka, chciałabym podziękować:

~Akai Murasaki, za to że jest moją siostrunią i poprawia mi błędy

~Soy, za motywację i za to, że jest ŚWIETNA wg mojej definicji ^^

~Hime, Torimi, Nesu, Akane i Cerulitce za to, że są jakie są i Moni za to, że ma duuużo cierpliwości ^^

~Wszystkim z forka na fanslayers i większości autorek z owej stronki+ Kanti, za to że przez was tak twórczo "marnotrawię" swój wolny czas....

~I wszystkim, których znam, lubię [lub lubię dręczyć^^] i którzy zagonili mnie do pracy.

Thank you!

Bluzgi i pochwały na maila lub gje gje ^^ [Gdzieś tam na forum fanslayers ^^]

Charatka

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Naixin, Naixin 3, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 2, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 4, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 8, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 5, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 14, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 10, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 12, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 11, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin - special 2, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 13, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 15, Mii podniosła głowę znad książki
Destruction, Destruction 3, Mii podniosła głowę znad książki
Fairy Tale, Fairy Tale 3, Mii podniosła głowę znad książki
Fairy Tale, Fairy Tale 1, Mii podniosła głowę znad książki
Slayers Epsilon, Slayers Epsilon 5, Mii podniosła głowę znad książki
Destruction, Destruction 1, Mii podniosła głowę znad książki
Skrytobójczyni, Skrytobójczyni 5, Mii podniosła głowę znad książki
Fairy Tale, Fairy Tale 2, Mii podniosła głowę znad książki

więcej podobnych podstron