Obok ciężkiego czołgu Maus, Niemcy planowali stworzenie superciężkiego „krążownika lądowego”, któremu nadano nazwę „Ratte” (szczur). Propozycja skonstruowania takiego modelu padła w czerwcu 1942. Złożyło ją dwóch konstruktorów- dr Grote i dr Hacker, pracownicy Ministerstwa Zbrojeń. Wcześniej pracowali oni przy produkcji U-Bootów. Być może te morskie olbrzymy stały się inspiracją do stworzenia projektu Ratte. Faktem jest, że ich propozycja spotkała aprobatę innego megalomana - Adolfa Hitlera. Planowano budowę czołgu, którego masa miała wynosić 1000 (!) ton, czyli około 10 razy więcej niż superczołgu Maus. Projekt oznaczono P-1000. Zakładano, że konstrukcja będzie miała 35 metrów długości, 14 metrów szerokości i 11 m wysokości. Szerokość gąsienic miała wynosić ok. 3,5 metra. Napęd czołgu stanowić miały 2 silniki MAN Diesel o łącznej mocy 17 000 hp lub 8 silników Daimler-Benz Diesel o mocy 16 000 hp. Ratt poruszałby się z prędkością około 40 km/h. Załogę P-1000 stanowić miała kilkunastoosobowa grupa.
Uzbrojenie tego potwora stanowić miało działo stosowane dotychczas na okrętach wojennych, o kalibrze 280 mm oraz działo 128 mm, 8 działek przeciwlotniczych 20 mm, dwa karabiny 15mm Mauser MG 151/15. Siła ognia tego czołgu byłaby wręcz niesamowita. Przypominam, że Maus posiadał (w jednej z wersji) 2 armaty kalibru 75 mm i 150 mm.
Inny projekt zakładał zamontowanie w wieży czołgu 2 dział C/28 używanych dotychczas na okrętach wojennych Kriegsmarine (klasy „Graf Spee”). Każde z dział ważyło około 48 ton i miało długość lufy wynoszącą 15 m (!). Waga pocisków wahała się w granicach 315 kg. Maksymalny zasięg armat to około 42 km.
W grudniu tego samego roku z konkurencyjną propozycją wystąpiła fabryka Kruppa, przedstawiając projekt budowy czołgu o masie 1500 ton (!). Jego oznaczenie to P-1500. Czołg ten miał być wyposażony w działo o kalibrze 800 mm (!), podobnym do jednego z największych niemieckich dział- kolejowej armaty „Dora”. Napęd tego kolosa stanowić miały silniki podobne do tych, które montowano w okrętach podwodnych.
Pomimo fantastycznego projektu, prace nad Szczurem nie wyszły poza fazę projektu. Przemysł niemiecki i ówczesne rozwiązania techniczne nie były w stanie podołać wymaganiom, jakie przed nimi stawiał projekt. Podstawowym mankamentem był oczywiście napęd. Niemcy nie byli w stanie rozwiązać problemów, które stanęły przed nimi już we wstępnej fazie prac. Związane były one z ciężarem pojazdu, który po załadowaniu amunicji i załogi musiałby ważyć powyżej 2000 ton (!). Decyzją Alberta Speera, na początku 1943 zakończono prace nad projektami P-1000 i P-1500. W porównaniu ze Szczurem byłaby to faktycznie „myszka” (Maus).