Mijały dni, a wraz z nimi kocięta stawały się coraz większe. Lecz mimo swej bliskości, każde wychowało się na innego osobnika, zupełnie odmiennego!
Łoskot, najstarszy był porywczy, i żądny przygód, jaki nie powinien być wzorowy najstarszy.... Lecz mimo wszystko chciał być taki jaki jest... Santa zarazem, jego siostra dbała o swój wygląd, nie lubiła brudu, ale przygody przeżywać uwielbiała. Kate była cicha, cały czas trzymała się ukochanej matki. Mister, nie bała się niczego i lubiła dokuczać rodzeństwu. Missy kochała jedzenie i ciepło, była niezdecydowana i roztargniona. Czarka nienawidziła psów, była bardzo łowna-wciąż uczyła się polowania. Burasek tymczasem była mądra, zawsze przemyśliwała każdą decyzję...
Jak więc wyglądało ich wspólne życie?
-Och nie!! To znowu ten tłusty kundel, który nam zawsze podjada żarcie!
Missy, słysząc te słowa z ust Czarki, szybko podbiegła do świeżego udka z kurczęcia, i chwytając je w zęby, poprosiła Mister o pomoc.
-Ale podzielisz się ze mną! -Wyszczerzyła zęby.
Missy popatrzyła na nią głęboko zszokowana.
-Co?! Ja podzielić żarciem! Nie ma mowy!
-No to nieś sama, pulpecie-mruknęła Mister obojętnie i poszła popatrzyć się na kundla.
Pies próbował przejść przez bramkę, co mu nieszczególnie wychodziło. Kocięta śmiały się z niego.
-Ma tyłek gruby jakby jadł tyle co Missy! -Zachichotał Łoskot.
Spojrzał na nią. Ona to ma szczęście! Je tonami, ale szczupła sylwetka na to wcale nie wskazywała. Prawdę powiedziawszy, była nawet najładniejsza z kociczek. Na równi z Santą.
-Nie powinien tu się dostać... -Stwierdziła Burasek, widząc psie wysiłki.
Tym razem pies odpuścił i odszedł. Kocięta zaczęły bawić się w berka, jak to na grzeczne maluchy przystało. Goniła Czarka, więc trzeba było uciekać szybko... Ona była najszybsza...
Naj, naj... Kto był naj w czym?
-Najładniejsza: Missy, Santa
-Najszybsza: Czarka
-Najsilniejszy: Łoskot
-Najmilsza: Kate
-Najśmieszniejsza: Mister
Burasek nie zaliczała się do tych "rekordów". Zresztą nie było to dla niej ważne.
-Złapałam cię, bura!! -Krzyknęła do niej Czarka tryumfalnie.
Burasek szybko złapała zagapioną Missy. Missy tymczasem zapragnęła złapać Santę. Niefortunnym skokiem jednak sprawiła, że obie wylądowały w błocie.
Santa wyskoczyła z kałuży jak oparzona.
-Missy, cholera!! Jak mogłaś!!
Missy prychnęła.
-Jejku, jaka zła! Robisz coś z niczego.
Zanosiło się na spór, lecz na szczęście kocice zawołały swoje pociechy na kolację. Missy i Santa spojrzały na siebie obrażone i każda poszła w swoją stronę-Missy do Łatki a Santa do Belli.
Burasek spojrzała w niebo. Jak dobrze, że obyło się bez kłótni. Miała dosyć uspokajania tej bandy przygłupich kociaków...