Maurice Maeterlinck, Dramaty wybrane,
opr. Krzysztof Pleśniarowicz, Kraków 1994.
Intruz, przeł. Zygmunt Bytkowski (Bromberg).
Osoby: Dziad (ślepy), Ojciec, Stryj, Trzy Córki, Siostra Miłosierdzia, Służąca.
„Rzecz się dzieje w naszych czasach”. Stary zamek, ponury. Noc.
Niebezpieczeństwo minęło, ale ona (córka Dziada, żona Ojca) według Dziada ma się „niedobrze”, Ojciec: lekarze mówią, że rodzina może być spokojna. Jest w połogu. Śpi. Syn mało ruchliwy, nie jest winny, że jego matka źle się czuje. Wyczekują przyjścia siostry, zakonnicy. Ktoś wszedł do ogrodu (płoszy ptaki). Ojciec: „Grobowa cisza”. Drzwi otwarte, dziewczęta nie mogą ich zamknąć. Słychać zgrzyt kosy (to ogrodnik). Dziad: „Ja go słyszę, jak gdyby kosił w samym domu”. Zasypia. Ojciec i Stryj: Dziad stał się zabobonny, od kiedy stracił wzrok (Dziad widzi tylko wielką jasność). Zegar bije. Dziad się obudził. Słychać kroki. Ktoś wszedł do domu. Służąca: nie ma nikogo. Ktoś wchodzi do pokoju. Dziad nie wierzy w zapewnienia rodziny, że nikt nie przyszedł. Pyta wszystkich, czy są: Ojciec - Paweł, Stryj - Oliwier, Genowefa, Gertruda, Urszula. Dziad czuje jeszcze kogoś. Dziad sądzi, że niedługo umrze, chce zobaczyć córkę. Potem rezygnuje. Lampa gaśnie. Dziadkowi duszno. Otwierają okno. Nic nie słychać z zewnątrz. Córka: „Można by słyszeć chód anioła”. Cisza. Dziad słyszy, że ktoś wstaje od stołu. Dziecko kwili. Siostra Miłosierdzia daje znać o śmierci chorej. Wszyscy wychodzą do pokoju zmarłej. Tylko Dziad zostaje.
Ślepcy, przeł. Zenon Przesmycki (Miriam).
Osoby: Ksiądz, Trzech ślepych od urodzenia, Najstarszy ślepiec, Piąty ślepiec, Szósty ślepiec, Trzy ślepe staruszki modlące się, Najstarsza ślepa, Młoda ślepa, Ślepa Wariatka.
Prastary bór północny. Noc.
Pośrodku sceny trup księdza. Po obu jego stronach 6 ślepych starców i 6 ślepych kobiet. Wyczekują przyjścia Księdza, ma ich odprowadzić do przytułku. Zimno się robi. Szukają się wzajemnie. Próbują się rozeznać, kto i gdzie siedzi. Martwią się, że Ksiądz nie przychodzi. W przytułku są oprócz nich 4 osoby, starsze od nich. Mówią o nastroju Księdza w ostatnich dniach. Smutny. Poszedł po chleb i wodę. Nasłuchują, czy morze jest blisko. Ksiądz wyprowadził ich tak daleko, żeby mogli nacieszyć się ostatnimi promieniami słonecznymi przed zamknięciem ich na zimę w przytułku. Próbują się rozeznać w miejscu - czy są w grocie, czy na powietrzu. Boją się. Coś się rusza dookoła nich. Ciernie ich otaczają. Nie znają wyspy. Ktoś dotyka Drugiego ślepego od urodzenia. Coś ich podsłuchuje z góry. Coś skrzydlatego. Rozprawiają, jak można stąd dojść do domu. Wspominają czasy, gdy widzieli. Najstarszy ślepiec: „Nie widzieliśmy się nigdy wzajemnie, jedni drugich. Zapytujemy się wzajem i wzajem sobie odpowiadamy; żyjemy razem, jesteśmy zawsze razem, ale nie wiemy o sobie, kim jesteśmy!… Cóż z tego, że możemy się wzajem dotykać rękami? Oczy więcej wiedzą niż ręce…”. Najstarszy ślepiec: „nie wiemy, gdzie mieszkamy!…”. Pierwszy ślepy od urodzenia: „Nie potrzeba światła tym, którzy nie widzą”. Najstarszy ślepiec: „Oto lata, lata całe jesteśmy razem i nie widzieliśmy się ani razu! Rzec by można, iż zawsze jesteśmy sami!… Trzeba widzieć, aby kochać…”. Najstarsza ślepa: „Śni mi się czasem, że widzę…”. Robi się zimno. Podobno wariatka czasami widzi. Od kiedy ma dziecko, nic nie mówi. Wariatka płacze. Najstarszy ślepiec: „Trzeba widzieć, aby płakać…”. Młoda ślepa znajduje kwiaty - sądzi, że je kiedyś widziała, to są kwiaty umarłych. Fale ich otaczają. Przybiega pies z przytułku. Pies prowadzi ich do ciała Księdza. Obwiniają się o jego śmierć. Nikt ich nie uratuje. Pies nie chce odejść od trupa, zakonnice nie wychodzą nigdy z przytułku, ludzie z wielkiej latarni nie schodzą z niej. Słyszą kroki. Pada śnieg. Dziecko wariatki płacze. Kroki zatrzymują się między ślepcami, słyszeli szelest sukni. Dziecko płacze rozpaczliwie.
Wnętrze, przeł. Zygmunt Sarnecki.
Z cyklu: Trzy małe dramaty dla marionetek.
Osoby: W ogrodzie: Starzec, Obcy, Wnuczki Starca: Marta i Maria, Chłop, tłum. W domu [postacie nieme]: Ojciec, Matka, Dwie dziewczyny, Dziecko.
Ogród. W głębi widać dom i postaci nieme. Starzec i Obcy. Widzą osoby w domu. Cieszą, że nikt ich nie słyszał. Zastanawiają się, jak przekazać rodzinie to, o czym niedługo wszyscy się dowiedzą. Zmarła trzecia siostra. Starzec: „Wszyscy ją kochali, jak już dziś ludzie kochać nie umieją… W życiu moim nie widziałem szczęśliwszej rodziny…”. Starzec boi się zawiadomić ich o śmierci (utonęła). Starzec: „Lękam się milczenia, jakie następuje po wymówieniu ostatniego słowa zwiastującego nieszczęście… Wówczas to serce się kraje…”. „Do nieszczęśliwych trzeba mówić długo: trzeba ich kołem otoczyć”. Była piękna. Dziś rano starzec widział ją, miała odwiedzić babkę, mieszkającą za rzeką, z której ja wydobyto. Prawdopodobnie popełniła samobójstwo. Rodzina jest spokojna, nie martwi się - nie oczekiwała córki dziś wieczorem. Wieś zebrała się przy ciele zmarłej. Przyszła Maria. Patrzą na rodzinę. Siostry niespokojne. Starzec: rodzina jest zbyt ufna, myśli, że odgrodzona od świata oknami i drzwiami, jest bezpieczna, nikt jej nie skrzywdzi. „Światło dnia ból łagodzi… Ale cóż by na to jutro powiedzieli? Nieszczęście zazdrosnym czyni… a ci, na których spada, pragną dowiedzieć się o nim wcześniej od obcych. Nie chcą go powierzać obojętnym dłoniom. Myśleliby, żeśmy im co skradli…”. Przychodzą Marta i reszta wsi. Marta chce im koniecznie powiedzieć. Starzec łagodzi jej zapał. Idzie do domu. Z zewnątrz patrzą na pokój. Rodzina przyjmuje Starca. Po chwili im mówi. Wybiegają. Tłum biegnie za dom, by wszystko zobaczyć. Zostaje Obcy i śpiące dziecko w fotelu.