sprzęt oblężniczy


SPRZĘT OBLEŻNICZY I JEGO ROZWÓJ

Jako machiny i urządzenia oblężnicze rozumiane są wszelkie konstrukcje umożliwiające wojownikom obu stron zbliżenie się do siebie w celu nawiązania walki bezpośredniej, szczególnie pomocne są przy szturmach i oblężeniach miejsc ufortyfikowanych. Służyły one zarówno do niszczenia fortyfikacji, jak i ochrony oblegających.

Na początek zajmę się machinami oblężniczymi, gdyż występowała ich duża różnorodność jak i cele jakim służyły były różne. Machiny można ogólnie podzielić na miotające, czyli służące do walki na dystans, jak i machiny, których przeznaczeniem była walka w bezpośredniej bliskości murów.

Machiny miotające znane już od starożytności były przez całe średniowiecze bardzo popularne. Ich zasada konstrukcyjna pozwalała na walkę na odległość dzięki sile, która wyrzucała pociski na spory dystans. Siła owa powstawała albo przez skręcenie, zgięcie lub ściśnięcie materiału elastycznego i następnie jego rozprężenie, na tej zasadzie działały różnego rodzaje kusze wałowe, katapulty itp.

Kusze owe wyglądały nieco inaczej niż zwykłe kusze, bowiem były przede wszystkim od nich większe, a także były zaopatrzone w podstawę obrotową i kołowroty z dźwigniami do napinania. Sam zaś mechanizm działania opierał się albo na tradycyjnym dla kuszy łuczysku skonstruowanym z kilku warstw mniejszych łuków połączonych razem, lub też znanym z onagerów rzymskich systemie skręconych ze sobą włókien (lin), które przy rozprężaniu popychały do przodu dwa drewniane ramiona połączone ze sobą cięciwą.

Katapulty zaś to machiny wyrzucające pociski torem balistycznym ( to jedno jest im z balistami wspólne ) ale w przeciwieństwie do balisty nie za pomocą przeciwwagi na krótszym z końców lecz za pomocą skręconych lin. Zasięg takiej artylerii był znaczny, balista potrafiła wyrzucać kamienie nawet na 900 metrów, podobnie miotały kusze.

Machiny takie strzelały pociskami kamiennymi, okrągłymi kulami z żelaza lub bełtami rażąc obrońców (oblegających) lub krusząc mury. Po osłabieniu murów następowały szturmy z udziałem drugiego rodzaju machin, a mianowicie różnego rodzaju taranów czy wież. Ich przeznaczeniem było podprowadzenie atakujących pod same mury (często zaopatrzone były w osłony chroniące w swoim wnętrzu oblegających), a potem w zależności czy jest to taran, czy wieża albo kruszenie murów i uczynienie wyłomu bądź też umożliwienie atakującym wdarcie się na mury.
Wieża oblężnicza miała konstrukcję rusztowania drewnianego osadzonego na kołach. Wnętrze wypełniały pomosty i drabiny po których wchodzono na najwyższą kondygnację równą wielkością z koroną murów, czy wałów. Na ostatniej kondygnacji znajdował się pomost, który przerzucano na łańcuchach na blanki i po nim atakujący dostawali się na mury. Wieże okrywane były mokrymi skórami, by zapobiec zapaleniu ich przez oblężonych. Taran zaś to zwyczajna belka okuta na jednym końcu zawieszona na łańcuchach. Siła ludzkich mięśni wprawiała ją w ruch i niszczyła za jej pomocą mury. Załoga tarana była chroniona przed pociskami wroga przez daszek z desek jaki rozpinał się nad atakującymi.
Bardzo często, podczas walk o zamki i obwarowane miasta, wykorzystywano również podręczny sprzęt oblężniczy. Zaliczano doń między innymi prowizoryczne zasłony z desek, lub wiązki wikliny pod osłoną których zbliżano się w bezpośrednie sąsiedztwo umocnień, po czym zarzucano nimi suchy rów lub fosę z wodą. Nie można również zapomnieć o niezbędnych podczas każdego szturmu drabinach oraz hakach do ich odpychania od murów obronnych. Obrońcy używali dodatkowo jeszcze worków z piaskiem i drewnianych kłód do tarasowania bram oraz nadwątlonych ostrzałem artyleryjskim umocnień. Poza tym miotali oni również z góry na nieprzyjaciela wielkie kamienie, kłody drewna, lali na niego wrzącą wodę i olej oraz zarzucali płonącymi szczapami jego machiny wojenne. Były to stare i wypróbowane środki obrony, a ze względu na ich skuteczność - nadal praktykowane.

W XVw. Nastąpiło upowszechnienie prochu, w związku z tym pojawiły się nowe rodzaje broni. Nie znaczy to jednak, że zrezygnowano z machin oblężniczych używanych dotychczas. Wręcz przeciwnie- łatwość ich wykonania oraz koszt w stosunku do broni artyleryjskiej zachęcał do dalszej ich eksploatacji.

Zatrzymam się tutaj na chwilę i omówię krótko typy artyleryjskich dział. Największe z nich, bombardy służyły do niszczenia umocnień, strzelały zaś kulami kamiennymi, z czasem w poł. XV wieku dopiero żelaznymi. Wielkość ich była duża, strzelały kulami o średnicy od kilkunastu do kilkudziesięciu cm. Procedura ładowania i czyszczenia po strzale była tak czasochłonna, że oddawały wystrzał 2 razy w ciągu dnia.

Mniejsze od nich taraśnice przeznaczone były do obrony twierdz, stawiano je na tarasach w specjalnie do tego przystosowanych fragmentach murów i baszt. Strzelały one pociskiem o znacznie mniejszym kalibrze przeznaczonym do niszczenia wałów przeciwnika, i stanowisk jego dział.

Ostatnim rodzajem dział były hufnice, czyli armatki przeznaczone do walki w polu przeciwko hufcom nieprzyjaciela. Strzelały kilkoma małymi kulkami na raz. Taraśnice i hufnice strzelały nieco szybciej, ale też niezbyt imponująco, bo siedem razy na dzień. Ich użycie doprowadzili do perfekcji husyci, ci jednak wykorzystywali je do walki z wozów.

Wszystkie te działa początkowo nie miały nawet łoża drewnianego, tylko były ustawiane na ziemi i odpowiednio podsypywane, potem dopiero zyskały łoże a na końcu koła.
Prochu nie używano wyłącznie do oddawania strzałów, stosowano go także jako materiału wybuchowego podczas podkopów i wysadzania murów.

Broń palna wprowadziła tylko niewielką rewolucję,nie można tu mówić o radykalnym przewrocie, ponieważ w początkowym okresie artyleria tylko wspomagała systemy wypracowane wcześniej.

TAKTYKA OBLEŻEŃ

Mówiąc o oblężeniach średniowiecznych nie można mówić o stałym schemacie działania. Należy wziąć pod uwagę, iż charakter fortyfikacji, tzn. jej wielkość, kształt, położenie topograficzne oraz materiał z którego została wykonana, a także siła oblegających i oblężonych, pora roku i dostępność żywności czy budulca powodowały, że stosowano różne dostosowane do warunków metody. Zawsze jednak istniały pewne cechy wspólne i charakterystyczne.

Pierwszą rzeczą było to, że obrońcy mieli przewagę wysokości,ponieważ każdy zamek, gród, czy inne umocnienie musiało górować nad oblegającymi. W tym celu powstawały na wzgórzach, sztucznych bądź naturalnych, a także posiadały z reguły wysokie mury lub wały o ile nie była to twierdza murowana. Prawie wszystkie warownie miały przynajmniej jedną wieżę z której w razie potrzeby rażono przeciwnika. Stanowiła ona też często ostatni "bastion" oporu gdy przeciwnik sforsował mury, stąd też wejście do takiej wieży znajdowało się zawsze powyżej poziomu chodnika muru bądź majdanu, a dostęp do niego odbywał się po drewnianych, łatwych do zniszczenia schodach, lub drabinach, które wciągano potem do środka.

Przewaga wysokości pozwalała razić z większą precyzją i siłą wroga, będąc samemu często poza zasięgiem, przynajmniej jeśli chodzi o broń ręczną. Przewaga ta miała jeszcze inną zaletę; podejście pod górę w ciężkiej zbroi kosztowało atakujących wiele wysiłku, byli oni wtedy łatwym celem dla obrońców, gdy nieco ociężale darli się na mury.

Obrońcy poza przewagą wysokości zapewniali sobie często niczym nie zasłonięte przedpole by móc razić z machin miotających przeciwnika na większą odległość, ale także po to, by w porę wykryć atakującego niespodziewanie wroga. W tym też celu wycinano drzewa w promieniu kilkuset metrów, a w skrajnych przypadkach palono podgrodzia by nieprzyjaciel nie miał osłony podchodząc pod mury jak i oblegając samą twierdzę.

Aby utrudnić jeszcze podejście budowano fosy wypełnione wodą lub suche, kopano strome rowy najeżone palisadami lub zasiekami a także wały. Wszystko to znacznie wydłużało czas podejścia, a tym samym wystawiało atakujących na znacznie dłuższy ostrzał. Fosy i rowy skutecznie przeszkadzały w podprowadzeniu pod mury machin oblężniczych. Aby bowiem dosięgnąć korony murów należało albo zasypać fosę, czy zrównać rów, co zawsze pociągało za sobą ogromne straty, albo wybudować dłuższy, znacznie cięższy pomost, ale to także narażało atakujących na straty.

Atakujący mogli uciec się także do próby wzięcia fortecy głodem. Należało jednak zapewnić sobie stałe dostawy żywności, a odciąć od zaopatrzenia obleganych. Aby to jednak uczynić trzeba było posiadać duże siły, by zamknąć pierścień wokół twierdzy a jednocześnie częścią wojska zdobywać żywność dla siebie i przepatrywać drogi celem wykrycia i ujęcia wycieczek wroga po świeże mięso i zboże. Wymagało to czasu i sporych sił, jednak pozwalało zaoszczędzić potencjał ludzki o ile oczywiście udało się zapewnić takiej liczbie wojska wyżywienie, często było tak, że oblegającemu wiodło się gorzej od oblężonego. Obrońcy mieli zawsze zgromadzone zapasy, chyba, że atak nastąpił niespodziewanie i nie zdołano uzupełnić spichrzy. Atakujący zaś zmuszeni byli z czasem do coraz dalszych wypraw po żywność. Zdarzało się zaś nieraz, że by dodać strat przeciwnikowi, obrońcy uchodzący do twierdzy zabierali ze sobą bydło a pola i zasiewy palili, wszystko po to, by utrudnić oblężenie. Dlatego jeśli uciekano się do tego sposobu, czyniono to późnym latem kiedy okoliczna ludność zebrała już zboże z pól miała więc paszę dla koni i bydła, czym można było z kolei nakarmić ludzi i prowadzić oblężenie.

Można było też uciec się do prób podkopania się do wody gruntowej i skierować ją, lub rzekę zaopatrującą grodową studnię, w inne miejsce omijając umocnienie. Kiedy to się udało, obrońcy nie mogli się długo opierać, bez wody opadali z sił, a przez to szybko umierali. Był to doskonały sposób, jednak wymagał wiedzy, umiejętności i przychylności losu, ponieważ nie zawsze ujęcie wody znajdowało się blisko murów.

Oblegający mogli spróbować szczęścia przez niespodziewany atak, przeprowadzony zwykle w nocy lub o świcie. Chodziło o to by zaskoczyć niespodziewającego się niczego wroga i wedrzeć się na mury, lub wyłamać bramę nim załoga zdąży zorganizować skuteczną obronę. Próbowano też ataków dziennych, gdyż istniała szansa, że obrońcy nie zdążą zamknąć bramy, która była w dzień otwarta. Gdy taki atak się udał oszczędzał wielu strat atakującym.

Jedną z metod zdobycia umocnienia, zwłaszcza drewnianego, była próba podpalenia samych murów i tym samym osłabienia ich, bądź też wszczęcia pożaru wewnątrz obwarowań. Można tego było dokonać przez obłożenie muru słomą i chrustem a następnie podpaleniem tego stosu. W efekcie pożaru mur mógł się zawalić, na pewno zaś był w tym miejscu mocno osłabiony. Istniała szansa, że pożar przenosił się na zabudowania wewnątrz pasa murów, jeśli nie udało się, stosowano płonące strzały i maźnice ze smołą wyrzucane do wnętrza przez machiny miotające.

Nie mogąc zdobyć umocnienia w otwartej i uczciwej walce, zawsze pozostawała możliwość przejęcia go zdradą lub fortelem. Nie były to jednak metody chwalebne i godne rycerza, co nie przeszkadzało oczywiście ich stosować, gdy korzyści były niewspółmierne do zmazy na honorze.

Oblegający mieli jeszcze jeden sposób na zdobycie umocnienia,mianowicie podkop , który dobrze przeprowadzony mógł spowodować zawalenie się części muru, czy baszty. Uczyniony tym samym wyłom stawał się doskonałą drogą do środka twierdzy. Sposób ten wymagał fachowej wiedzy inżynieryjnej i był też bardzo niebezpieczny, nie należało kopać daleko od muru, lecz w jego bliskości. By nie narażać się na ataki obrońców należało przy tym wykopać rowy i nasypy za którymi można by prowadzić bezpieczniej prace ziemne. Istniało też ryzyko, że walący się fragment muru przygniecie kopiących pod nim w najmniej spodziewanym momencie.

Jak widać oblegający mieli wiele sposobów na zdobycie twierdzy, jednak oblężeni również nie byli bez szans ponieważ także mogli na wiele sposobów utrudniać oblężenie. Ciekawe przy tym jest to, że pewne działanie z jednej strony powodowało przeciw działanie drugiej, tak, że sztuka oblężnicza stale rozwijała się.

Podczas oblężenia potrzebne też były skóry, liny, stosy głazów i belek do miotania i tarasowania wyłomów, worki z piaskiem, oraz oczywiście broń i strzały do łuków i kusz, także wałowych. Wszystko to musiało być magazynowane i odnawiane, ponieważ takie materiały jak skóry czy liny szybko się niszczyły.

Obrona twierdzy polegała w zasadzie na trwaniu na umocnieniach i zarzucaniu przeciwnika gradem strzał i kamieni. Rzadko starano się walczyć poza dającymi przewagę oblężonym murami. Niemniej wycieczki by utrudnić oblężenie zdarzały się dosyć często, były to jednak krótkie potyczki po których natychmiast wycofywano się do wnętrza umocnień, nieraz mając za sobą na karku napastników.

Zasadniczym elementem fortyfikacji ówczesnych były mury i na nich opierano całą obronę. Z czasem mury zaczęły posiadać drugi pas umocnień, tzw. mury zewnętrzne. Wzrastała też liczba wież i baszt, które wzmacniały ogień obrońców. Wysunięcie baszt na zewnątrz lica muru powodowało możliwość prowadzenia obrony flankującej, czyli wspierania ostrzałem murów wzdłuż jego boku, a nie jak dotychczas tylko na wprost. Baszty umieszczano zwykle co kilkadziesiąt kroków tak by ostrzał z nich był jak najbardziej skuteczny.

Mury stanowiły główną linię obrony. Były one wysokie i masywne przez co trudne do sforsowania i zniszczenia. Na szczycie znajdowała się korona muru wraz z chodnikiem i dobudowanym gankiem dla obrońców, dodatkowo osłaniał ich krenelaż, czyli ciąg blanek i prześwitów między nimi, by móc skutecznie i bezpiecznie prowadzić obronę. Istniał jeszcze jeden nieco inny sposób obwarowania, popularny zwłaszcza w architekturze zakonnej, mianowicie twierdza zbudowana z budynków umieszczonych przynajmniej z trzech stron, tworzących zwartą zabudowę. System ten był lepszy od wolno stojącego muru, gdyż posiadał większą wytrzymałość na ostrzał i działania taranów. Poza tym przebicie jednej ściany nie powodowało automatycznie powstania wyłomu w umocnieniach, bowiem w ciasnych pomieszczeniach trudno się walczy, a zdecydowanie lepiej broni. Dlatego wtargnięcie wojska prze dziurę w ścianie budynku nie oznaczało upadku twierdzy. Zawsze można było wyprzeć napastników. System ten był jednak mało popularny.

Stosunkowo najsłabszym miejscem w systemie murów był wjazd. Aby zabezpieczyć bramę przed sforsowaniem w XIV wieku budować zaczęto wieże bądź całe budynki bramne. Ich zadaniem było wzmocnienie wjazdu i wsparcie ogniem zagrożonej pozycji, na niej bowiem skupiał się najsilniejszy atak.

Wieże bramne były to wieże nadbudowywane nad bramami. Ceglane bądź kamienne wieże były odporne na pociski, zaś by podejść pod bramę i wyłamać ją napastnicy narażali się na strzały i kamienie lecące od frontu, ale też i od góry przez specjalnie wykonane nad bramami wykusze. Brama sama była wykonana z mocnych dębowych desek okutych żelaznymi sztabami, często dostęp do niej utrudniała stalowa brona, czyli krata opuszczana w dół.

Budynek lub wieża bramna mogła być wzmocniona przedbramiem, czyli otwartym od góry prostokątnym budynkiem, często posiadającym ganek i blanki do ostrzału tłoczących się przed bramą napastników.
Bardziej na zewnątrz wysuniętą część umocnień stanowiła brema, czyli pas ziemi przed murami utrudniający atak, dodatkowo tak wąski by nie zmieściło się za dużo ludzi na nim na raz. Brema utrudniała także dostawienie wieży oblężniczej, bowiem odsuwała ją bardziej od muru. Za bremą, bardziej na zewnątrz znajdował się system fos i wałów również utrudniający podejście. Dodatkowo w fosie mogła znajdować się woda, jednak w zimie zamarzała ułatwiając podejście atakującym.

Podejście załodze przez system fos do bramy ułatwiał most często zwodzony, jednak dla napastników podniesiony most stawał się kolejną przeszkodą broniącą dostępu do bramy. Warto tu także wspomnieć o wciąż popularnych jeszcze w tym okresie grodach drewnianych. One również miały swoje zalety, ponieważ trudniej na przykład było zniszczyć taranami i pociskami umocnienia. Konstrukcja drewniano ziemna wałów powodowała dużą sprężystość, a co za tym idzie odporność na uderzenia. Było je paradoksalnie trudniej zniszczyć w ten sposób niż mury ceglane.

Aby konstrukcja taka nie zapaliła się łatwo, oblepiana była polepą glinianą i trzciną. Gdy warstwa ta stwardniała nie można jej było podpalić. Umocnienia te trawił ogień dopiero po zniszczeniu polepy przez atakujących, albo siekierami albo pociskami.

Jeszcze jedną istotną zaletą omawianych grodów było to, że konstrukcja rusztowa powodowała zwężanie się muru pod kątem ku koronie. Tworzył się trapez w przekroju bocznym, dzięki czemu machina oblężnicza dostawiana do muru u podstawy mogła nie sięgnąć pomostem korony i blanków.

Stosowanie dział i prochu spowodowało jeszcze inne zmiany, otóż wzmocniono baszty nie wytrzymujące ostrzału. Dokonano tego dzięki pogrubieniu murów, częściowo zrezygnowano także z baszt czworokątnych na rzecz owalnych i okrągłych, znacznie bardziej wytrzymałych. Obniżono baszty przeznaczone na wieże armatnie, przez co wzrosła skuteczność, z czasem zastosowano działa w przyziemiu, co z kolei utrudniało atakującym podejście pod mury. Na domiar tego wysunięto działa przed mury, na specjalnie przystosowany parcham, czyli bremę poszerzoną i niekiedy wzmocnioną niskim murem ze strzelnicami. Parcham dodatkowo był podzielony na odcinki poprzez mury przecinające go w poprzek. Powstawało zatem kolejne utrudnienie dla oblegających, którzy wspomniane stanowiska na owym pasie umocnień musieli zdobywać od frontu, narażając się na silny ogień.

Ostatnią nowością było wzmocnienie wjazdu poprzez dodanie do budynku bramnego, małych wieżyczek ze strzelnicami, także we wjazdach przez mury zewnętrzne.

Sztuka oblężnicza późnego średniowiecza była doskonałym przykładem tego, że to co dobre i sprawdzone podlega małym modyfikacjom na przestrzeni dziejów, ponieważ wiele ze sposobów oblegania lub bronienia jakiejś twierdzy, przeniesiono z tradycji wieków wcześniejszych. Średniowiecze wiele czerpało ze wzorów antycznych, rozwijając i adaptując do nowych sytuacji militarnych sprawdzone wzorce.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
sprzet SGRW
postępowanie ze sprzętem jednorazowym ASEPTYKA
T 1 4 Dezynfekcja rąk i sprzętu medycznego
sprzet lab profilografy
Sprzet i srodk gasnicze
sprzet lab mikromanometry
Materiałoznawstwo i sprzęt stomatologiczny
Electrolux sprzęt
SEKCJA B2, Dokumenty MON, Album sprzętu bojowego
REGULAMIN WYPOŻYCZALNI SPRZĘTU PŁYWAJĄCEGO, szkolenia, WOPR, ratownictwo wodne,
ewidencja sprzetu izolacyjnego, BHP
Sprzęt przeciw pożarowy
Serwis sprzetu domowego z diagramem klas
Jak wybrać sprzęt elektryczny do kuchni
296 834204 operator sprzetu ciezkiego
Fotografia ślubna dla amatorów wybór sprzętu
Egzamin sprzet
DYREKTYWA 2006 95 WE dotycząca sprzętu elektrycznego
05 KARTY SIECIOWE SPRZĘTOWE SERCE SIECI LAN

więcej podobnych podstron