wykłady, paranoja-czerwiec'02-Karolina, Dotychczas udało nam się omówić patologię rozszczepienną i depresyjną


Dotychczas udało nam się omówić patologię rozszczepienną i depresyjną. Także dzisiaj przyszedł czas na omówienie tej jednostki czy właściwie tego obszaru psychopatologii, który nazywamy paranoją. Jest to trzecia wielka psychoza wyodrębniona przez Kraepelina w 1863 r. i która jest takim obszarem w którym w sposób najwyraźniejszy widać dwa problemy. Pierwsze: niezbywalność pojęć psychologicznych, czy psychoanalitycznych, tzn. że jest to takie zaburzenia psychotyczne, które przynajmniej na dzień dzisiejszy ma najmniej stosunkowo zbadaną i opisaną komponentę deficytu. Psychiatria w obszarze zaburzeń paranoicznych refleksji nad przyczynami tych zaburzeń oddaje priorytet różnego rodzaju teoriom psychologicznym, które mają odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ktoś bez wyraźnych defektów, deficytów tworzy świat urojeń. Można by powiedzieć, że to jest taki świat najczystszych urojeń. Urojenia zależnie od ich typów możemy postrzegać albo jako ekspresję (formację) obronną przed lękiem, albo jako dysfunkcję (np. sałata słowna w schizofrenii). W paranoi urojenia są usystematyzowane, ustrukturowane, są trwale wpisane w osobowość, są bardzo trudno modyfikowalne w procesie psychoterapii, zdecydowanie trudniej odpowiadające na leczenie farmakoterapeutyczne. W patologii paranoicznej występuje swoista cecha, która polega na korelacji myślenia, emocji i zachowania (brak fenomenów ambi-). Obraz paranoi jest obrazem dosyć zbornym, ustrukturowanym, w którym urojenie jest zdecydowanie dominującym wątkiem.

Istnieje niestosunek pojęć psychozy i psychotyczności, czyli niestosunek pojęć psychiatrycznych i psychoanalitycznych, podobnie jak nie istnieje ta tożsamość w obszarze neurozy, czyli nerwicy i neurotyczności. To co psychiatra nazwałby elementami psychotycznymi, a psychoanalityk powiedziałby mechanizmy pierwotne, czy psychotyczne mechanizmy pierwotne możemy postrzegać je w pozornie płytszych patologiach, a nawet w stanach dekompensacji u osób zdrowych ujawniania się tzw. wątków psychotycznych. Psychotyczność nie kończy się na paranoi.

Drugim obszarem refleksji, który towarzyszy przedstawianiu paranoi jest fakt, że refleksja nad tą patologią bardzo silnie konfrontuje nas z relacją uczucie-myśl, tzn. bardzo silnie konfrontuje nas z refleksją na temat czym jest myślenie, w jaki sposób myślenie się tworzy, w jaki sposób czynniki emocjonalne mają swój udział w tworzeniu myślenia patologicznego i zdrowego.

Paranoja w ujęciu psychiatrycznym, czyli fenomenologiczno-opisowym: Paranoja to psychoza występująca stosunkowo rzadko (rzadziej niż schizofrenia), w późniejszym wieku - zasadniczo po 35 r. ż. (jest związana podobnie jak psychozy endogenne depresyjne z tzw. okresem dojrzałości, a nie dorosłości, czy adolescencji jak w przypadku psychoz rozszczepiennych) i charakteryzuje się usystematyzowanym systemem urojeń głównie typu wielkościowego, prześladowczego, somatycznego (dysmorfofobie; różne od hipochondrii), urojenia zdrady (klasyczna paranoja invidiva; zespół Otella) oraz erotomania. Te systemy urojeniowe przebiegają bez dziwaczności i w odróżnieniu od urojeń schizofrenicznych mogą się wydawać pod względem prezentacji i treści prawdopodobnymi - one mogłyby się wydarzyć. Prawdopodobieństwo występowania tych urojeń jest wsparte integracją przeżywania, myślenia i zachowania, a więc osobowość ta robi wrażenie zwartej. Te urojenia poprzez masywną adaptację do nich, którą można by nazwać dysymulacją, w właściwie nie zaburza funkcjonowania społecznego chorego one są prawdopodobne. Obszarem spornym w psychopatologii paranoi jest obecność zespołów omamowych, czyli halucynacji. Jedni stoją na stanowisku, że zasadniczo w klasycznej paranoi halucynacje nie powinny występować, a drudzy, uważają że mogą się pojawiać. Ale jeżeli się pojawiają, to pod względem siły, istotności są w ogóle nieporównywalne z zespołami halucynacyjnymi w schizofreni - są zwiewne, powierzchowne i bardzo słabe. To samo dotyczy ewentualnych rysów depresyjnych, czy hipomaniakalnych. Tak więc paranoja to ukształtowany, usystematyzowany, ustrukturowany, rzucający się w oczy, aczkolwiek trudny do weryfikacji racjonalnej system urojeń.

Istnieje pewna tendencja w psychopatologii psychiatrycznej, aby pod pojęcie paranoi podciągać nie tylko te klasycznie wymienione zespoły urojeniowe pod względem treści, ale cały szereg różnego rodzaju psychoz - można by powiedzieć psychoz etnicznych, czyli psychotycznych reakcji i zachowań, którymi zajmuje się ten dział psychiatrii, który tradycyjnie nazywamy psychiatrią transkulturową. Wszelkiego rodzaju zaburzone zachowania, który psychiatra europejski (żeby nie powiedzieć atlantycki), który jest osadzony w paradygmacie racjonalisty - psychiatria jest etnocentryczna - będzie postrzegał jako psychozę. Z perspektywy różnych społeczeństw, w których to się dzieje te zespoły dziwacznych zachować będą inaczej konceptualizowane. Zespoły, które my jako psychiatrzy postrzegamy jako psychozę lub jako rodzaj reakcji paranoidalnej w innych kulturach: amok, śmierć voodoo, psychoza we dwoje (folie a deux), we troje, syndrom Cotarda, syndrom Capgrasa (przekonanie, że rzeczywistość, która mnie otacza jest wypełniona szeregiem moich sobowtórów), syndrom Clerambaulta (czysta erotomania), likantropia (wilkołactwo), psychoza susto (psychoza występująca w kręgu kultury japońskiej) i psychoza witigo (u Eskimosów). Są to różnego rodzaju utraty poczucia realności, utraty testowania realności z perspektywy psychiatrii eurocentrycznej, który mamy tendencję do przypisywania i łączenia tych dekompensacji psychotycznych z terminem paranoi.

Psychiatria, zastanawiając się nad powodami, dla których ktoś traci testowanie realności i tworzy systemy urojeniowe, musi korzystać w przypadku paranoi z oferty szeroko pojętej psychologii. Jak z perspektywy psychoanalitycznej, historycznie rzecz biorąc, był postrzegany fenomen tworzenia się tego systemu urojeniowego? Psychiatria była wcześniejsza - psychoanaliza wyrosła z psychiatrii. Na samym początku pojawia się opozycja myślenie versus przeżywanie. Sami twórcy pojęcia paranoja, a więc Kraepelin i Bleuler, stali na racjonalnym stanowisku, tzn. uważali, że sądy urojeniowe, paranoiczne są wyrazem rozwijania fałszywych przesłanek, tzn. że one zachowują pewną wewnętrzną logiczność, ale że u podłoża tych logicznych wywodów tkwią fałszywe przesłanki. Kraepelin i Bleuler postrzegali paranoję jako chorobę intelektu. W kontraście do nich psychiatra amerykański, ten który jest łączony z psychobiologią, Adolf Meyer w sposób skrajny postawił hipotezę odwrotną, czyli że u podłoża zaburzeń myślenia paranoicznych leżą zaburzenia afektywne. Zabierał w tej sprawie zdanie również i Jung, który uważał, że u podłoża zaburzeń paranoicznych leży nienormalna siła uczuć. Uważał, że zaburzenia afektywne tworzą zaburzenia obserwacji i one leżą u podłoża rozwijania się patologicznych przekonań tworząc wspólny kompleks z afektami. Jung związał w sposób bardzo wyraźny myślenie z przeżywaniem. Jak do tego zagadnienia podszedł Freud? Freud ominął tę kontrowersję afekt versus intelekt, jednak przyjmując, że urojenia prześladowcze są transformacją afektu. To co wewnętrznie pacjent poprzednio odczuwał jako miłość zewnętrznie spostrzega jako nienawiść - następuje zamiana wewnętrznej emocji pozytywnej na zewnętrznie postrzeganą wrogość. Drugim spostrzeżeniem Freuda było związanie patologii paranoicznej, urojeniowej z narcyzmem. Narcyzm jest tu postrzegany jako wycofanie inwestycji z zewnątrz i skierowanie na siebie, libidinizowanie własnej osoby. Freud porównywał świat urojeń ze światem nerwic. O ile uważał, że w przypadku nerwic następuje taka transformacja miłości własnej, narcyzmu w świat, co powoduje, że jesteśmy w stanie się zakochać w kimś, o tyle uważał, że w przypadku urojeń następuje wycofanie, tak jak w przypadku narcyzmu pierwotnego, czy też zatrzymanie tego uczucia miłości do siebie, czyli klasyczna sytuacja narcystyczna w rozumieniu freudowskim, czyli w oparciu o kierunek popędu - kierunek popędu nie jest aloerotyczny, tylko jest autoerotyczny. Trzecim ustaleniem Freuda było stwierdzenie, że u tych osób dochodzi do fuzji uczucia miłości i uczucia nienawiści na bardzo prymitywnym poziomie, czyli nie następuje taka rozwojowa transformacja. To wszystko doprowadziło Freuda do przekonania, że paranoja jest związana z miłością, z autoerotyzmem i że paranoja jest swoistym przetworzeniem miłości w nienawiść. Niewątpliwie kluczową okolicznością, która spowodował u Freuda doprecyzowanie tego mechanizmu było przeczytanie wydanych w 1902 r. pamiętników Schrebera, niemieckiego Żyda, który był chory na paranoję. W 1911 r. bazując na tych pamiętnikach Freud stworzył model myślenia paranoicznego polegającego na użyciu dwóch mechanizmów psychotycznych, które powodują transformacje myślenia, tzn. przemieniają miłość w nienawiść i są związane z dylematem autoerotycznym. Te freudowskie równania w przypadkach urojeń prześladowczych wyglądają następująco: pierwsza konstatacja „Ja go kocham'” (jego, bo od tego czasu Freud rozpoznaje paranoję jako pochodną zaprzeczonego homoseksualizmu) poprzez zaprzeczenie tworzy stwierdzenie „Ja go nie kocham” ulega wzmocnieniu przez siłę uczuć, to jest ten element prymitywności, niepolemiczności uczuć na sformułowanie „Nienawidzę go”, a jeżeli dochodzi do użycia następnego mechanizmu psychotycznego - projekcji, to wówczas stwierdzenie „Ja go nienawidzę” zamienia się w „On mnie nienawidzi”. Czyli urojenie prześladowcze jest według formuły freudowskiej transformacją miłości homoseksualnej w prześladowcę. Erotomania przebiega dosyć podobnie: wychodząc z tego samego założenia „Ja go kocham” tworzy się poprzez zaprzeczenie sentencja „Ja go nie kocham” i „Ja kocham ją”, a poprzez projekcję „Ona mnie kocha” - czyli to prowadzi do przekonań, że wszystkie kobiety w przypadku mężczyzn, czy wszyscy mężczyźni w przypadku kobiet będą zainteresowani erotycznie osobą, która w ten sposób przy pomocy mechanizmów zaprzeczania i projekcji tworzy swoisty psychotyczny świat. U kobiet tzw. psychoza aktywnej miłości tworzy się również w podobny sposób, tzn. bierze się z homoseksualnego przekonania „Ja kocham inną kobietę” poprzez zaprzeczenia „Ja nie ją kocham” tworzy się sentencja „Ja kocham jego” - czyli miłość do mężczyzn u tak funkcjonujących kobiet silnie odczuwana, nierefleksyjna, na poziomie urojeniowych przekonań tworzy się z zaprzeczenia homoseksualnych adresów do innej kobiety. Urojenia zazdrości, tworzące tą swoistą paranoję invidivę tworzą się w następujący sposób: stwierdzenie „Ja go kocham” jest zaprzeczone poprzez stwierdzenie „Ja go nie kocham” i następne stwierdzenie „Ona go kocha” (ona - moja żona) - to powoduje, że ukryte tendencje homoseksualne mogą się nie tylko przerodzić w system prześladowczy, ale mogą się również przerodzić w system permanentnych urojeń zazdrości. Freud tymi kolejnymi etapami doszedł do wniosku, który budzi kontrowersje, że swoisty typ perwersji, a więc tendencji homoseksualnych może być źródłem tworzenia się zespołów urojeniowych.

Jak ewaluowała ta konceptualizacja urojeń? W kleinizmie nacisk został położony na istnienie fantazji agresywnych (istotnym wkładem kleinizmu nie jest istnienie przedświadomości, tylko istnienie nieświadomości, a szczególnie fantazji nieświadomych). Klein uważała, że nieświadome fantazje agresywne, wywodzące się przede wszystkim z niekorzystnie rozwiązanej pozycji depresyjnej, tworzą swoisty początek błędnego koła paranoicznego. W pierwszej wersji Klein tę pozycję, którą później nazwała pozycją schizoidalno-paranoidalną, nazywała pozycją paranoidalną, czyli w gruncie rzeczy opisywała tworzenie się systemów urojeniowych, a rozczepienie dodała później. Błędne koło paranoiczne polega na tym, że fantazje agresywne mają prowadzić, najpierw u dziecka, a potem u dorosłego, do intensywnego lęku przed odwzajemnieniem. Lęk ten powoduje narastającą nienawiść i furię, która z kolei wzmacnia ten lęk, teraz już lęk przed odwzajemnieniem. Błędne koło zdeterminowane jest więc przez instynkt śmierci, w którym agresja wzbudza lęk, a lęk wzbudza agresję. Błędne koło zawarte jest pomiędzy agresywnością a lękiem. W przypadku dziecka, jeżeli zostanie złapane w to błędne koło, będzie ono doznawało bardzo silnych ataków paniki, tego co w psychiatrii nazywa się pavor nocturnus, czyli lęków nocnych, co jest wynikiem związku pomiędzy stanami agresywności i lęku. Te doświadczenia wczesnodziecięce mają być matrycą dla późniejszych psychoz u osób dorosłych. Klein twierdzi, że jeśli ten lęk i agresja są szczególnie silne, np. wzmocnione są przez pewne konstytucjonalne cechy, może dojść u dziecka do zahamowania rozwoju, do zatrzymania kreacji symbolu, czyli do defektu rozwojowego. Klein jednak przede wszystkim zapisała się w rozważaniach na temat paranoi takim rozstrzygnięciem: koncentrując się na błędnym kole uznała, że w przypadku paranoi mamy do czynienie przede wszystkim z masywnym obronami przed lękiem - Melania Klein jako pierwsza nazwał paranoję obroną przed silnymi lękami wywodzącymi się z pozycji depresyjnej. Lęki te biorą się z transformacji pierwotnego sadyzmu i zmierzają do zniszczenia obiektu. Tak więc zamiast zniszczyć wewnętrzny obiekt, a co za tym idzie zniszczyć siebie (psychoza depresyjna jest formą zniszczenia siebie biologicznie w odróżnieniu od schizofrenii, która niszczy egzystencję w wymiarze społecznym) to tutaj obroną przed najgłębszymi depresyjnymi autoagresywnymi tendencjami jest wyprojektowanie obiektu zagrażającego na zewnątrz i stworzenie sytuacji z punktu widzenia biologicznej egzystencji bezpieczniejszej, ale niszczącej nasze myślenie, czyli stworzenia obiektu prześladowczego. Tak więc paranoja byłaby formą projekcji użytej już po przejściu z pozycji schizoidalno-paranoidalnej w pozycję depresyjną. Już nie byłaby fenomenem związanym z pozycją schizoidalną i depresyjną, gdzie istnieją rozszczepione obiekty, tylko byłaby użyciem projekcji jako obrony w późniejszej fazie rozwojowej, bardziej dojrzałej, gdzie istnieją już całościowe obiekty, byłaby formą obrony przez projekcję przed tą sytuacją głębokich lęków przed własną agresywnością. To by miało tłumaczyć, że obraz paranoi, z perspektywy fenomenologiczno-psychiatrycznej, jest obrazem świadczącym o zdecydowanie większej integracji osobowości i że w klasycznych urojeniach paranoicznych jest nieobecne rozszczepienie, a jest obecna bardzo silna projekcja i bardzo silne urojenie.

Współczesne ustalenia psychoanalityczne z tym mechanizmem zasadniczo nie polemizują. Większość współczesnych psychiatrów amerykańskich wychowanych na psychoanalizie postrzega paranoję nie jako wynik projekcji, ale jako cechę charakteru. U podstaw tej patologii leży utrata pierwotnego zaufania, czyli szczególnie traumatyczna wczesna relacja między dzieckiem a rodzicem. Kiedy stosunkowo wcześnie występuje stałe rozczarowanie, stała frustracja, stałe upokorzenie, prowadzi to do percepcji przez dziecko środowiska, w którym się rozwija, jako bardzo wrogiego, a to prowadzi do wytworzenia u tych dzieci osobowości, która ma swoiste cechy ochraniające przed tą wrogością środowiska, przed zranieniem, co głównie polega na wytworzeniu cech skrytości, krytyczności, wrogości i niewrażliwości. Bliskie to jest koncepcji tworzenia się osobowości antyspołecznej. U takiej osobowości, która rozwija cechy skrytości, niewrażliwości i ukrytej wrogości dokonuje się generalizacja swoich cech na innych, czyli projekcja, tzn. że przypisywane są cechy w ten sposób wytworzonej osobowości innym.

Mamy do dyspozycji kilka ujęć. Jedne zdecydowanie psychoanalityczne: ujęcie kleinowsko-freudowskie, które kładzie nacisk na istotność homoseksualizmu i agresji i tworzenie się błędnego koła lęk → agresja → lęk przed agresją. I kolejne ujęcie podkreślające, że paranoja może być projekcją cech charakterologicznych. Generalnie istnieje zgoda, że paranoję można postrzegać jako swoistą obronę przed lękami, obojętnie czy depresyjnymi czy przed wrogością - paranoja jest formą obronną w stosunku do głęboko odczuwanych mechanizmów depresyjnych. Projekcja w tym wypadku będzie mogła dotyczyć lęku, agresji, myśli agresywnych i projekcyjnych cech charakteru, również pragnień. Generalnie będzie to obrona przed winą za swoją wrogość, czyli przed depresją. Jeżeli taki jest mechanizm tworzenia się urojeń, to współcześnie rozumie się, że jest to obronny regres - pozycja depresyjna źle rozwiązywana. Jakości, jakie tam powstają są rozwiązywane poprzez reaktywację mechanizmów pozycji schizodalno-paranoidalnej. U osoby dorosłej reaktywacja tej pozycji będzie związana z rozpleceniem miłości i nienawiści, czyli rozdziałem tych dwóch uczuć. Każda próba interpretacyjna, terapeutyczna, która zmierza do integracji tylko będzie nasilać nie tolerowany lęk, co może zaowocować tym, że sami zostaniemy wciągnięci w tzw. system paranoiczny. Z punktu widzenia pacjenta paranoicznego emocjonalne przeżycie, pewien typ równowagi jest możliwy tylko poprzez oddzielenie całego zła, które w sobie postrzega i wprojektowanie go w zewnętrzne postacie. Dochodzi tu do klasycznej sytuacji uzewnętrznienia wewnętrznego bardzo pierwotnego i prymitywnego konfliktu. To tworzy klasyczny układ ofiara i prześladowca. Jeżeli taka osoba jest naciskana, aby połączyła w sobie te dwa wyprojektowane aspekty, narasta u niej sztywność, nieustępliwość, obronność i nasilona jest paranoiczność. Inną cechę tych osób stanowi fakt, że doświadczenie pacjenta w relacji z innymi jest doświadczeniem przerywanym, jest mało ciągłe, mało historyczne, a związki z innymi nie są postrzegane jako związki trwałe. Są to pacjenci podejrzliwi, podchodzą do innych z przekonaniem, że i tak są nieszczerzy, bardzo silnie i szczegółowo obserwują zachowania innych oczekując, że prędzej czy później ich zdemaskują - że terapeuta się potknie, pomyli i potwierdzi ich podejrzenia. Egzystencja pacjentów paranoicznych jest stanem nieustającego lęku przed obcymi, którzy nigdy nie zasłużą na stałe zaufanie. Pacjentom paranoicznym brak pierwotnej ufności, która jest niezbędna do stworzenia leczącego związku terapeutycznego. Gdy pracuje się dłużej z pacjentem paranoicznym wystarczy małe rozczarowanie pacjenta, aby on kompletnie zanegował dotychczasowe dobre doświadczenia uważając, że zdemaskował terapeutę. Mała frustracja, małe rozczarowanie jest interpretowana jako opadnięcie maski z terapeuty i przywrócenie jego paranoicznego obrazu. Wywodzi się to z tego, że brak historyczności powoduje przede wszystkim utratę ... (koniec kasety). Doświadczenie własne jest sprowadzone do tu i teraz. Najważniejsze jest to, co jest opisywane jako wartość twarzy - liczy się to, co widzę. Jeżeli widzę coś, co jest niezgodne z moim poprzednim doświadczeniem, to całe poprzednie doświadczenie i elementy ufności ulegają natychmiastowej likwidacji. Drugą cechą związaną z zatrzymaniem się rozwoju na podstawowym, pierwotnym funkcjonowaniu przy pomocy mechanizmów obronnych jest utrata symbolizacji (niemożność wytworzenia struktury „jak gdyby”, czyli wątpienia). Psychoza polega na pewności, na absolutnym przekonaniu prawdy, na utracie wątpienia i utracie relatywizmu. Prawda w ujęciu analitycznym nie jest prawdą platońską mieszczącą się gdzieś tam tylko mieści się pomiędzy osobami i jest dialogiczna. W psychozie prawda mieści się w głowie jednego uczestnika dialogu i jest niedyskursywna. Jest tak jak jest, jest utrata perspektywy „jak gdyby”. Ogden uważał, że pacjent zaczyna rozwijać mediacyjne self i jest w stanie myśleć symbolicznie w terminach „jak gdyby”, gdy dochodzi do pozycji depresyjnej. Jeżeli zobaczymy paranoję jako regres od pozycji depresyjnej, jako powrót do pewnych mechanizmów pozycji schizoidalno-paranoidalnej, to czym ta regresja jest większa, tym większa pewność i utrata wewnętrznej mediacyjności. Czym głębszy regres, tym więcej paranoi, bądź paranoidalnej identyfikacji. Czym głębszy regres, tym więcej projekcyjnej identyfikacji, a co za tym idzie, tym więcej jest wtórnego związania się z obiektem. Wtórnego, bo zasadniczo paranoicy nie stosują splitingu, a jeśli stosują tylko projekcyjną identyfikację, to występuje tworzenie prześladowcy i związek z prześladowcą, czyli swoista kontrola osoby, której przypisano w procesie projekcji określone własne cechy. Projekcyjna identyfikacja u dziecka polega na tym, że dziecko jest związane z matką, a dorosły jest związany ze swoim prześladowcą. Koreluje to z obserwacjami Freuda dotyczącymi wątków narcystycznych i wątków homoseksualnych. U paranoików występuje bardzo wyraźnie coś swoistego dla narcyzmu, czyli bardzo niska samoocena. W jądrze paranoi jest bardzo niski self-esteem. Wówczas to poczucie niższości jest rozwiązywane poprzez kompensacyjne tendencje, które tworzą fasadę paranoika, czyli wielkościowość i poczucie wyjątkowości. Czym większe poczucie niższości wywodzące się z narcyzmu, tym większa jest wielkościowość i poczucie swojej wyjątkowości, jak i głębokie poczucie, że jest się nosicielem prawdy. Niska samoocena prowadzi do tego, że relacja z innym jest sprowadzona właściwie do wymiaru walki. Są to ludzie stale zaniepokojeni, że inni zmierzają do ośmieszania ich i upokarzania. To permanentne zagrożenie śmiesznością i upokorzeniem ze świata zewnętrznego jest wszechobecne u paranoików. Są oni w związku z tym szczególnie wyczulenie na wszelkiego rodzaju aspekty kontroli zewnętrznej nad ich osobami. Czasami osiąga to nawet wymiar przerażenia przed kontrolą zewnętrzną. Takie osoby będą szczególnie źle przeżywać przymus hospitalizacji, propozycję leczenia, interwencje w ich świat wewnętrzny.

I tak jest aktualnie spostrzegany problem homoseksualizmu. Ze współczesnych badań empirycznych nie wyłania się żaden określony obraz, który by potwierdzał albo przeczył intuicjom Freuda, że u podłoża paranoi leży lęk homoseksualny. Z empirycznych badań wynika, że część paranoi można wiązać z homoseksualizmem, ale jednocześnie zdarzają się przypadki występowania paranoi u homoseksualistów, którzy akceptują swój homoseksualizm, czyli nie odczuwają silnego intrapsychicznego lęku przed tymi tendencjami. Współczesne koncepcje istotne znaczenie przypisują nie tyle homoseksualizmowi, ile lękowi przed kontrolą, lękowi przed wystąpieniem tendencji np. homoseksualnych, która nie jest skontrolowana, lękowi przed każdym impulsem, który zyskuje nade mną władzę, a takimi impulsami jest cała sfera popędowa i agresywna. Paranoicy najprawdopodobniej mają tzw. pasywny homoseksualizm, tzn. że boją się homoseksualizmu, ale nie w znaczeniu społecznym, tylko boją się utraty kontroli.

Leczenie paranoi jest bardzo trudne. Trafne leczenie powinno dostarczać wiedzy na temat tego, co leży pod tym systemem projekcji. Powinno być nakierowane na rozeznanie zawartości depresyjnej, wrogości i lęku. Powinno pokazywać, w jaki sposób skrajnie u tych osób zaniżone self-esteem zamienia się poprzez mechanizmy kompensacyjne w maskę, którą postrzegamy jako wielkościową.

Pozornie osoby paranoiczne przedstawiają się jako domagające się, aroganckie niedowierzające, agresywne, z dużym napędem, nieromantyczne i skrajnie czujne w stosunku do reakcji otoczenia. Wewnętrznie jednak są to osoby wylęknione, nieśmiałe, naiwne, nierozważne, podatne na erotomanię i kompletnie niezdolne do kierowania aktualnymi zdarzeniami. Zawarty jest tu swoisty dylemat osoby, która rozwiązuje wrogość i lęki depresyjne poprzez obrony paranoiczne. Te osoby wykazują swoisty daltonizm odnośnie własnych mechanizmów poprzez masywne użycie zaprzeczenia, ale poprzez silę tych uczuć, poprzez posługiwanie się w relacjach projekcją i projekcyjną identyfikacją to są te osoby, które są opisywane jako ludzie o szczególnie silnym oddziaływaniu na innych, którzy mają swoistą siłę penetracji nieświadomości innych osób (np. Hitler, Stalin).

Może nastąpić multiplikacja prześladowców. Obiekty prześladowcze się często przemieszcza. Proces projekcyjnej identyfikacji i to uwikłanie się w relację ofiara-prześladowca w sposób naturalny się generalizuje, rozszerza. Ten system ma taką tendencję do wchłaniania coraz to nowych jakości w swój obszar.

4

6



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
wykłady, schizofrenia2-luty'02-Karolina
wykłady, schizofrenia1-stycze˝'02-Karolina, Pojęcie psychozy w znaczeniu psychiatrycznym nie do końa
wykłady, depresja3-maj'02-Karolina, Pozycja depresyjna jako jakość która z perspektywy psychoanality
BO I WYKLAD 01 3 2011 02 21
Fizyka wykład dajzeta 20 02 2011
KPC Wykład (17) 26 02 2013
Wykład II planowanie# 02
13. Wykład z językoznawstwa ogólnego - 3.02.2015, Językoznawstwo ogólne
PATOMORFOLOGIA wykład 37 11, PATOMORFOLOGIA wykład 11 (37) (4 I 02)
wykład 7 Rozliczenia KiM  02 2012
Wykłady Maćkiewicza, 2008.02.20 Językoznawstwo ogólne - wykład 13, Językoznawstwo ogólne
KPC - Wykład (16), 19.02.2013
BO I WYKLAD 01 1 2011 02 21
wyklad, kolos topo, Udało mi się zdobyć pytania na kolosa z wykładów u Stankiewicza
E Biznes wykład 4 2013 03 02,03
wykład 1 inwestycje w rachunkowości  02 2012
wyklad12 21-05-02, weterynaria, 4 rok, chirurgia koni

więcej podobnych podstron