Herostrates jest manifestem artystyczno-ideowych poglądów Jana Lechonia. Choć prowokacyjne, przez niektórych uważane wówczas (a może i dzisiaj?) za bluźniercze, warte jednak przypomnienia.
Poeta mówi w omawianym wierszu o losach Polaków rozrzuconych podczas przymusowej emigracji po całym świecie. Wspomina także omesjanistycznym cierpieniu ukochanego narodu pod zaborami czy roli żołnierzy, którzy oddali swoje życie w walce w rożnych powstaniach, cierpiąc czasami latami na zesłaniu. Lechoń nie boi się negować przeszłości historycznej Polski. Nie boi się wezwać do zburzenia zabytków, zerwania z tradycją, z nabożnym stosunkiem do przeszłości, zaniechania kultu historii. Przywołuje osoby, sceny, miejsca i wydarzenia dotyczące historii Polski, które zna każdy obywatel, karząc zburzyć Łazienki czy Stare Miasto w Warszawie lub zabić ducha Jana Kilińskiego (uczestnik walki o niepodległość Polski podczas powstania kościuszkowskiego, członek pierwszego rządu powstańczego, zestawiony z tytułowym Herostratesem, ponieważ także był szewcem). Konfrontuje wszystkie „rodzime” skarby narodowe z odległymi piramidami egipskimi, Waszyngtonem czy Sofią:
W wierszu widać wpływ epoki będącej poprzedniczką pozytywizmu. Pełno w nim odwołań do znanych antycznych motywów i symboli. Nie dość, że Lechoń zatytułował liryk imieniem efeskiego szewca, który stał się znakiem bezwzględnego dążenia do sławy, to jeszcze w piątek strofce wspomniał o rzymskiej bogini wegetacji i urodzajów Ceres(odpowiedniczka greckiej Demeter - bohaterki dramatu Stanisława Wyspiańskiego Noc listopadowa), proponując osadzenie jej w roli „polskiej” Marzanny:
Wiersz jest odpowiedzią Lechonia na pytania targające ówczesnym społeczeństwem: jaka powinna być Polska odrodzona po ponad 120 latach niewoli? Nie zapomina przy tym o poświęceniu kilku wersów swojej wizji miejsca i zadania poety i poezji w „nowej” ojczyźnie.