NIEMIODOWY MIESIĄC
Zakochanie nie jest niczym innym, jak oczarowaniem, za którym - nieuchronnie jak cień - idzie rozczarowanie. Ale o nim raczej nie mówią liryczne wiersze i nie wyśpiewują go miłosne piosenki. Niedojrzałe słodkie wino szybko jednak może przemienić się w ocet.
*
Królewny jakby z natury są niedostępne, tak jak nie są dostępne dla byle kogo pałace, w których mieszkają zwykle z królem, królową i dworem. Nie mają też zwykłego dzieciństwa, a przebywając wśród koturnowych i kostiumowych postaci poddają się raczej hodowli lalek, na takie często wyrastając. Chyba, że coś lub ktoś obudzi w nich żywe istoty i upuści powietrza z rozdętego mniemania o sobie. Ta królewna była też jak lalka doskonała: śliczna, świetnie wyedukowana, przemądrzała i bardzo wyniosła. A przy tym niezwykle kapryśna, co tolerowali królewscy rodzice i dwór, bo to taka królewska przypadłość. Z kapryśnego dziecka stała się kapryśną dziewczyną, więc coraz częściej pojawiali się w pałacu ci, co zwabieni wieściami o jej urodzie, jak i bogactwie jej ojca, zamarzyli sobie ożenek z nią. Jednak ona bawiła się nimi, jak figurkami szachowymi i każdemu kandydatowi niezwykle elokwentnie dawała znać, że nie ma on szans ani teraz, ani nigdy. Może też i dlatego, że paradowali oni przed nią, jak woskowe figury, czy usztywnieni dostojnicy z jej otoczenia, a więc nie budzili w niej zaciekawienia czy fascynacji. To odprawianie kolejnych trwało zbyt długo i nawet w kaplicy zaczęto wznosić modły o kogoś, kto wreszcie trafi w gust kapryśnicy. I nagle, z dnia na dzień, oświadczyła ona królowi, że jest już wybraniec serca i rozumu, którego ona kocha z wzajemnością i że nie trzeba go wzywać z daleka, bo mieszka w tym pałacu. Kiedy padło od razu ileś tam pytań o jego imię, stan, wiek, stopień dostojeństwa, królewna z przekornym uśmiechem oznajmiła, że jest to jej rówieśnik, chłopak stajenny, który ostatnio uczył ją jeździć konno. Król z królową zaniemówili, a dworzanie nie kryli oburzenia. Jednak królewna nawet nie usiłowała słuchać perswazji w rodzaju, że chłopak jest niepiśmienny, że z podłego stanu, że nawet na pokojach i salach nie bywa. Odpowiedziała, że jest to drobiazg i że ona go wszystkiego nauczy, a miłość pokona wszelkie różnice i wystarczy za wszystko. Król wpadł w panikę. Iluż odrzuconych przez nią królewiczów odwróci się z pogardą od tego królestwa - myślał. Iluż władców przestanie utrzymywać stosunki dyplomatyczne, nie chcąc bywać w pałacu, gdzie następcą tronu jest stajenny. Już plotka zaczęła się roznosić i przybyli posłańcy z pytaniami o ożenek królewny. Król zasiadł ze starym radcą, szukając wyjścia. Radca jednak powiedział, że lepiej się kapryśnicy nie sprzeciwiać, bo zrobi jeszcze więcej nieodwracalnych głupstw. Król jednak nie chciał słyszeć o zgodzie. Radca z tajemniczym błyskiem w oku zaproponował, by zgodził się pod warunkiem, że młodzi przed ślubem zamieszkają ze sobą, ale zamknięci na cały miesiąc w jednej komnacie. Król niedowierzał owej próbie, ale radca założył się z nim o mieszek złota, że skutek będzie. Zakochani wpadli w euforię. Nawet o tym nie marzyli. Jak na skrzydłach pobiegli do owej komnaty, którą zaryglowano, zostawiając okienko na pokarm. Król z radcą podchodzili co i raz do owego otworu w ścianie komnaty i podsłuchiwali. Pierwszy tydzień słychać było zachwycony sobą wzajemnie świergot, śpiewy, westchnienia. Jednak już potem zaistniała sprzeczka, milczenie… Po dwóch dniach kłótnia, znów złowrogie milczenie.. A w końcu płacz, przekleństwa i szarpanina. Królewna zaczęła dobijać się do zaryglowanych drzwi i krzyczeć, żeby pozwolono jej stąd wyjść i żeby uwolniono ja od tego potwora. Chłopak zaś wołał przez okno, że jeszcze dzień z tą wiedźmą, a skoczy w dół na złamanie karku. Kiedy otwarto komnatę po dwóch tygodniach, królewna upadła wręcz na kolana przed królem, obiecując solennie koniec szaleństw i kaprysów. Stajenny czmychnął z pałacu, by tam już nigdy nie wrócić. Król uszczęśliwiony chciał wypłacić potrójnie radcy, ten jednak nie przyjął złota, ciesząc się, że jeszcze raz mógł się przydać królowi, królewnie i królestwu ze swoją mądrością.
*
Człowiek zakochany oddaje swój rozum w depozyt czarowi i iluzji. Anna Kamieńska pisząc swój dojrzały „Notatnik” zwierzyła się, że dopiero wtedy pokochała męża, gdy przestała być w nim zakochana. Ale w naszej poezji, filmie i piosence, wciąż zakochanie bierze się za miłość…