Bóg
Czy wierzy Pan w Boga?
Oczywiście! Dziwię się ludziom, którzy twierdzą, że nie wierzą w Boga. Istnienie Boga jest tak wszechobecne, jak i powietrze czy woda. Dla mnie niewiara w Boga jest czymś absurdalnym, podobnym do niewiary w wodę czy słońce.
Kim jest więc Bóg?
Kim jest Bóg? Myślę, że obecnie nie wolno już tak stawiać tego pytania. Z całą pewnością Bóg nie może być osobą w powszechnym rozumowaniu. Tysiąc lat temu, kiedy poziom doświadczeń człowieka był zupełnie inny niż obecnie, pytanie to mogło tak brzmieć. Teraz człowiek ogarniając odległe obszary kosmosu, nie ma podstaw do personifikowania bóstwa. Myślę, że z odpowiedzią na to pytanie jesteśmy coraz dalej. To jest paradoks postępu cywilizacji, ale tak właśnie jest!
Trudno mi jest wyobrażać sobie Boga, na przykład jako siwego staruszka, czy kogoś podobnego do nas. Nie załamuję się jednak z tego powodu. Wbrew temu, coraz lepiej poznajemy istotę bóstwa, a to jest najważniejsze.
To może czym jest Bóstwo?
Stworzone dzieło! Ogarniany przez nas wszechświat: kosmos, mikrokosmos, odkrycia genetyczne - coraz bardziej przekonują mnie, że w przyrodzie istnieje ogromna mądrość. Malowanie obrazków i stawianie posążków jako wizerunków tego wszechpotężnego Bóstwa, jest według mnie mocno naiwne. Bóstwem jest dla mnie mądrość i potęga przyrody. Boga czuję - odbieram, poprzez jego dzieła, takie jak: Ziemia, Słońce, gwiazdy, rzeki, rośliny, zwierzęta, a przede wszystkim Człowiek...
Przedstawiany przez kapłanów, różnych religii, obraz Boga, jest dla mnie karykaturą! Nie mogę pojąć tej małostkowości i dać wiarę, że przyświecają mu dobre intencje.
Myślę, że nadchodzą czasy, gdy człowiekowi coraz trudniej będzie przychodziła wiara w istnienie ludzi wybranych, nawiedzonych, nieomylnych - namaszczonych przez jakiegoś boga. To tylko forma manipulacji ludźmi, na szczęście bezpowrotnie się kończąca. Człowiek zaczyna zdawać sobie sprawę, że nie istnieją żadni pośrednicy między nim a Stwórcą. Co Człowiek czyni, czyni wyłącznie na swoją odpowiedzialność. Uważam za skrajne zadufanie lub cynizm, twierdzenie, że Bóg ingeruje w losy poszczególnych osób, popełnia błędy, koryguje je, a przede wszystkim, że wspiera się na armii swoich posłanników - kapłanów.
To skąd takie zainteresowanie ludzi religią, skoro wg Pana religie przedstawiają karykaturę Boga?
Ludzie nie zadają sobie dość trudu, aby zgłębiać istotę Świata. Przeważa w nich instynkt stadny i chęć podporządkowywania się przywódcom, autorytetom. Oczekują, że ktoś da im gotowe wyjaśnienia, recepty na życie. Jeżeli ktoś ich przekona, a jest grupa, która to akceptuje, przyłączają się. "Większość" nie może się wszak mylić, podporządkowują się i uspokajają swoje sumienie. Jest to moim zdaniem atawizm!
Jestem przekonany, że dekalog i inne księgi objawione, są dziełem ludzi i powstały w zamierzchłych czasach w celu unormowania zasad współżycia społecznego. Instynkty stadne są bardzo potrzebne - przyroda niczego nie tworzy przez pomyłkę. Zdolność podporządkowywania się jednostek przywódcom, umożliwia ochronę interesów grupowych.
Nie widzę powodu, aby się im przeciwstawiać, ale też megalomanią jest, w obecnych czasach, wsadzanie w usta Stwórcy przykazań typu "nie zabijaj", "nie cudzołóż" itd. Cała przyroda oparta jest na zasadzie "wiecznej przemiany materii" czyli umieraniu. Istoty ożywione mają genetycznie wmontowaną zasadę pożerania osobników słabszych. Gatunki są zaprogramowane na intensywne rozmnażanie się. Temu samemu Stwórcy przypisuje się dekalog? To są wyłącznie ludzkie przykazania. Nadużyciem jest jednak przypisywanie ich Bogu. Robi się to tylko dlatego, aby dodać wagi temu prawu i skuteczniej manipulować nim, innymi ludźmi.
Jak to jest, że dla Pana te sprzeczności są oczywiste, a gro ludzi na świecie wyznaje jednak jakąś wiarę?
Po pierwsze, częściowo odpowiedziałem na to pytanie wcześniej. Po drugie, większość ludzi ma swój własny, indywidualny obraz Boga i każdy wierzy na swój sposób. Większość podporządkowuje się "na pokaz", religiom dominującym w ich środowisku, bądź akceptowanym przez uznane przez nich autorytety. W głębi duszy, ludzie ci mają jednak ogrom rozterek i wątpliwości, do których przyznają się tylko w największej skrytości. Mało tego, jest to najczęściej źródło wielu rozterek i poczucia winy.
Ponadto, każdy z nas, poszukuje możliwości i miejsc sprzyjajacych refleksji i zadumie. Pragniemy zastanawiać się nad prawdami moralnymi, istotą Stworzenia. Do tego celu nie ma miejsc lepszych niż świątynie. Lubimy i mamy potrzebę chodzenia do świątyń i słuchania filozoficznych wywodów.
Czy Człowiek jest jakimś wyróżnionym dziełem Boga?
Człowiek posiada ogromne możliwości ingerowania w przyrodę. Jako jedna z nielicznych istot, może nie tylko zabijać inne osobniki, ale także zabić siebie. Człowiek może "umrzeć" nie tylko z przyczyn biologicznych ale także może zostać "zabity" przez swój umysł - może właśnie duszę?
Mam nadzieję, że człowiek posiada coś ponadczasowego i nieśmiertelnego. Chciałbym aby to było właśnie tą nieśmiertelną duszą. Czy ta nasza dusza ma możliwość wielokrotnego, czy nawet nieskończonego odzyskiwania świadomości w różnych "czaso-przestrzeniach", nie wiem? Może faktycznie jesteśmy tak blisko Boga, że stanowimy w tym zakresie jakąś jego nieśmiertelną cząstkę? Może jest tylko tak, że umiemy jedynie przekazywać nasze przemyślenia i naszą "moralność" naszym dzieciom, potomkom i tylko w ten sposób tworzymy naszą nieśmiertelność?
Nie wiem i sądzę, że nikt nie wie jak jest naprawdę. Czuję, że wychowanie (nie mylić z hodowaniem) dzieci jest kluczem do nieśmiertelności naszej duszy. To co wczepili we mnie moi rodzice, żyje we mnie i nadaje ich "myśli" pierwiastek nieśmiertelny. Teraz ja przekazuję to swoim dzieciom.
Czy Bóg osądza, wynagradza i karze?
Nie wierzę, że odbywa się to w sposób propagowany przez religie. Myślę, że Stwórca wogóle nie ingeruje w doczesne życie ludzi. Życie człowieka toczy się według praw przyrody w środowisku w którym żyje i które na niego oddziaływuje. Swoje powołanie realizuje też według oddziedziczonych predyspozycji - zdolności.
Według mnie nie ma tu miejsca na jakieś "piekło" czy "raj" - nagrodę i karę. Tak jak sarenka nie jest rozszarpywana przez wilki czy psy, bo "zawiniła", tak też człowiek, umiera, bo to jest naruralną koleją jego losu.
Piekło i Raj, moim zdaniem, są to tylko pomysły na podporządkowywanie sobie ludzi przez hierarchów. Nie wiem czym - kim jest Stwórca, nie sądzę jednak, by los pojedynczego człowieka był w jakiś sposób przez niego moderowany a potem osądzany - przynajmniej w jego cielesności. W takim przypadku przyroda musiała by być ułomna, a na każdym kroku stwierdzamy, że tak nie jest.
Może nieśmiertelna dusza człowieka - świadomość, jest cząstką jakiegoś bóstwa i podlega ocenie, moderacji, jest poddawana stałemu rozwojowi, przenosi się na kolejne etapy rozwoju, tylko na jakimś innym poziomie? Tutaj można dowolnie spekulować, ale nie sądzę że odpowiedzi na to szybko nastąpią.
JJJ