Karolina Łebek
II rok II stopnia
Filologia polska
Temat: Używane źródła, a kształt obrazu dziejów.
Każdy z nas zapewne niejednokrotnie czytając książki, które miały na celu przekazanie jakiejś wiedzy dotyczącej historii, miewał chwile zwątpienia, czy choćby przynajmniej chęć rozszyfrowania tkwiącej w nich tajemnicy, która dawałaby odpowiedź na prawdziwość, bądź nie prawdziwość tego, co przekazuje nam wybrane źródło.
XXI wiek, w którym żyjemy daje współczesnemu człowiekowi niezliczoną ilość źródeł historycznych. Kolejne przemijające dni, godziny, minuty, a nawet sekundy ludzkiej egzystencji stają się historią, a budowane są przez wydarzenia, nawet te najdrobniejsze, ( choć czasami mniej eksponowane), aż po najistotniejsze, o których mówi się na całym świecie.
Historię, zatem tworzymy sami, tą dotyczącą naszego jednostkowego bytowania, ale i tą wspólną, okalającą funkcjonowanie społeczeństw, poszczególnych państw i w końcu całego świata.
Przystępując do rozważania o faktach zarówno tych odległych, jak i tych, których dystans czasowy jest o wiele krótszy, na początek należy przyjąć, iż czas nie będzie i nie jest miarą przeszłości, a historię należy potraktować jako pewien proces będący następstwem zdarzeń.
Wszystkie stany istniejące w danym momencie, są poprzedzane jakimiś wcześniejszymi, a więc wszystko ma swoją przyczynę. Jednakże przewidywanie przyszłości nie pozwoliłoby badacza przeszłości nazywać historykiem. Powinien on koncentrować się na zaspokajaniu ciekawości swojej i innych, jako erudyta wiązać ze sobą fakty mówiące o tym, co było zanim staliśmy się takimi jak jesteśmy teraz. Tworzyć na podstawie wielu źródeł obraz przeszłości, która już raz się zdarzyła i nigdy więcej nie powtórzy się jako identyczna.
Jednym z pierwszych, a zarazem najistotniejszych źródeł, które mają bezpośredni wpływ na uformowanie widzianego przez nas obrazu świata jest język, gdyż właśnie to co zdarza się w nim wcześniej warunkuje to co nastąpi później. I tak oto język porównać można do procesu ( podobnie jak historię). Już nawet dziecko od najmłodszych lat swej edukacji wie, że pierwotną i naturalną formą przekazu informacji ( opowiadań) jest przekaz ustny. Obserwacja świata, nasłuchiwanie jego odgłosów są fundamentem wiedzy człowieka, która od wieków była wyznacznikiem wyjątkowości jednostki w grupie. Od czasów epoki kamienia badacze notują, iż człowiek mądry i silny dominował wśród mu współczesnych. I w tym momencie należy pogłębić tego typu stwierdzenie. O tym czy o innych faktach dowiadujemy się z wielu źródeł, lecz nie każdy badacz tego okresu w dziejach ludzkości uznaje tę wiadomość za istotną. Pisząc swą rozprawę na taki, a nie inny temat selekcjonuje informacje, jakie wydobył z dostępnych mu źródeł, skrzętnie opatrując je przypisami, po to, aby czytając pracę tego konkretnego historyka moglibyśmy odnieść się także do dzieł twórców wcześniejszych.
Według mnie powstaje tu tak jakby ,,łańcuszek” powiązań pomiędzy źródłami, których jak wiemy nieustannie i z dnia na dzień przybywa. Lecz nie tylko dokumenty z przeszłości są źródłami wiedzy historyków, lecz także jego subiektywne zdyscyplinowanie oparte na metodologii. Aby kształt obrazu dziejów stał się dla nas klarowny warto zwrócić uwagę, iż istotna jest także różnorodność charakteru używanych źródeł. Ich mnogość i panoramiczność, ukierunkowują spojrzenie na konkretne wydarzenie, lub rzutują na tendencję do radykalnej zmiany optyki.
W dokładniejszym objaśnieniu moich powyższych dywagacji pozwolę sobie wspomnieć o dramatycznych wydarzeniach minionego wieku, jakimi były dwie Wojny Światowe.
Niezliczona liczba badaczy tamtego okresu podejmuje dyskusje związane z wydarzeniami tamtych lat. Niektórzy, choć mieli prawo nie doświadczyć straszliwej traumy osobiście, na podstawie pozostałych dokumentów, akt, pamiętników, dzienników, nagrań radiowych czy telewizyjnych konstruują swe prace historyczne.
Kolejnym ważnym źródłem o historii mniej odległej stają się relacje naocznych świadków wydarzeń, lecz i w tym przypadku historycy postawieni są przed trudnym zadaniem. Bezpośredni uczestnicy zdarzeń np. powstańcy warszawscy z 1944 roku relacjonując je skłonni są do tendencyjności ( koloryzowania) zapamiętanych epizodów, bądź też niejednokrotnie minimalizowania działań innych. Dlatego osoba bazująca tylko i wyłącznie na jednym źródle nigdy nie stworzy wystarczająco pewnego obrazu świata, będzie on wybiórczy i pełen miejsc niedookreślonych. Opowieści, wspomnienia, które przywołują z swej pamięci ludzie, którym wiek dał przyzwolenie na uczestnictwo w niezwykle ważnym w dziejach ludzkości wydarzeniu stają się jednym ze źródeł o przeszłości, lecz niekiedy mocno kwestionowanym. Historyk, więc musi dokonać konfrontacji źródeł to znaczy rozeznania, w jakim stopniu może zaufać poszczególnej osobie opowiadającej. Powinien, wielokrotnie rozważać ewentualne fałsze, skrzywienia, które mogą budzić utratę zaufania, co do prawdziwości konkretnych wydarzeń czy źródeł historycznych. Gdyż stosunek lub wpływ źródła, z jakiego korzysta dziejopis, jak i rodzaj źródeł, z których korzysta wpływa na obraz dziejów. Ważnym jest, iż historyk nie tworzy nowej przeszłości, gdyż to, co się raz zdarzyło już nigdy więcej się nie powtórzy, a on ma na celu głównie odtworzenie jej obrazu na podstawie źródeł.
Dostępne źródła przekazywały doświadczenia II Wojny, stalinizmu czy między innymi komunizmu. Tytułów i autorów tych publikacji nie sposób wręcz byłoby wymienić w tak krótkiej wypowiedzi, domniemam, iż odszukanie dokładnie wszystkich pozycji książkowych wymagałoby erudycyjności i mozolnej pracy badacza. Dlatego też, nie zagłębię się w poszczególne tytuły, lecz postanowiłam generalizować i umieścić je pod nazwą ogólną źródeł historii XX wieku. Zależności od metamorfozy dokonującej się z upływem lat i wchodzeniem nowych generacji, których niezmiennym celem było wprowadzenie czegoś innowacyjnego, wyróżniającego i godnego uwiecznienia na kartach historii, zasób źródeł nieodłącznie powiększał się i elastycznie dostosowywał do wymagań ogólnych. Źródła o historii XX wieku nie są, więc czymś, co możemy przyjąć za pewnik, gdyż nie zawsze tworzą je ludzie kompetentni, których celem jest przekazanie jak najautentyczniejszego obrazu otaczającej ich rzeczywistości. Unikają oni poszczególnych tematów, bądź niekiedy dopuszczają się zafałszowywania konkretnych faktów w celach dla siebie korzystnych, przynoszących im profity w chwili doczesnej. Taka egoistyczna, a wręcz amoralna postawa człowieka, który działając pod przykrywką jakiegoś autorytetu przemyca do źródeł historycznych wiadomości sprzeczne, niekiedy pozostaje nigdy nieujawniona, a informacje fałszywe zawarte w tychże źródłach,, udają” wręcz swą prawdziwość.
Przyjąć należy także fakt, iż jednostki mające wpływ na kształt dostępnych nam współcześnie źródeł nie miały niekiedy swobodnego wyboru, działały pod presją osobowości silniejszych fizycznie, psychicznie, finansowo bądź politycznie. Niektóre źródła były narzędziem działania propagandowego, co oddala je od rzeczywistości.
Tego typu źródła tworzą fałszywy obraz świata, o którego wątpliwości nie mamy zastrzeżeń.
Propagandowe utwory powstające przez dzieje w celu wychwalania poczynań różnych władców przeformowują się niekiedy w legendy, czy też opowiadania dające z biegiem lat sprzeczny ogląd rzeczywistości.
Nasuwa się nurtujące pytanie: czy jeżeli źródła, do których jako potencjalni badacze mamy nieograniczony dostęp, są podstawą kształtu obrazu dziejów, to biorąc pod uwagę ich wątpliwość jesteśmy w stanie stworzyć jeden, pewny i obowiązujący wszystkich obraz świata?
Teoretycznie, gdy mamy wiele źródeł, obraz historii tworzymy prawdziwy, jednakże samo oglądanie i dotarcie do źródeł staje się kolejną trudnością w odczytywaniu historii. Sm badacz, czyli ten, który patrzy bezpośrednio na źródła w zależności, jaką postawę przyjmuje w stosunku do nich, tworzy obraz i niekoniecznie prawdziwy, jest to jego subiektywne spojrzenie. A więc, nie możliwym jest, aby stworzyć jeden, jedyny i obowiązujący wszystkich obraz świata, nawet przy użyciu ogromnej ilości materiałów źródłowych. Zawsze jest tak, iż do konkretnego wydarzenia możemy dopasować, albo małą, albo dużą ilość źródeł, lecz na nie każdorazowo nakłada się postawa analityka.
Niekiedy źródeł konkretnych jest mało, gdyż wydarzenie jest odległe, naoczni świadkowie już od wieków nie żyją, a materiały historyczne doświadczane były przez wszelkie uszkodzenia, wilgoć, powodzie, pożary.
Natomiast, gdy dystans czasowy ulega zmniejszeniu badacz może poszczycić się obfitością źródeł. Jednakże nic mylniejszego, gdyż taka sytuacja wzmaga stawiane wobec niego wymagania. Trudność ta wynika stąd, iż wyselekcjonowanie szczegółów dla badacza najwartościowszych przeradza się w,, syzyfową pracę”.
Życie jednostkowego człowieka jest krótkie w porównaniu z czasem istnienia ludzkości, a więc pomimo tego, iż każdy z nas pragnie żyć w przeświadczeniu o swej wyjątkowości i poczuciu misji, jaką ma do wypełnienia przez te mniej więcej kilkadziesiąt lat swego istnienia, wierzy, że zostanie zapamiętany. Każdy jest twórcą, a jego chęć uzależniona jest od chęci wyróżniania się spośród tłumu. Wybitniejsi noszą w sobie chęć, która prze ich ku wytwarzaniu wartości intelektualnych, niekiedy z wewnętrznego przymusu tworzenia, lecz częściej z przekonania i wiary w uniwersalność i przełomowość swoich koncepcji.
Zwrócę tu uwagę na dość trywialny przykład pochodzący z życia codziennego, lecz wzbudzający we mnie podobne konkluzje jak w momencie, gdy zagłębiam się w wybrany temat.
W ostatnich dniach miałam okazję prześledzić fabułę filmu Rona Howard'a,,Piękny umysł `'. Jest to opowieść o człowieku, którego pragnienie stworzenia nowej wiedzy przezwyciężało wszelkie konotacje społeczne. Nie będę streszczała tu głównych wątków, ani też wydarzeń dotyczących filmu, lecz akcentuję jedynie, że pragnienie zapoczątkowania czegoś, co według twórcy ma zaprocentować w przyszłości, nie ulec rozproszeniu, zapomnieniu, jest niejednokrotnie tak silne, że przyćmiewa jego doczesne, egzystencjalne potrzeby. Zaznaczyć wypada także, iż sam badacz ( twórca) zmienia się w czasie swego postępowania i jednocześnie badana przez niego materia ulega zmianie. Istnieją źródła, które powstawały przecież latami, ulegały zmianom, korektom, niekiedy nie zostały z różnych i znanych tylko autorowi powodów ukończone.
Badacz doszukuje się odpowiedzi na zadawane sobie pytania, dąży do odnalezienia prawdy, która ma dać mu satysfakcjonujące go rozwiązanie, Źródła niekiedy podsuwają badaczowi pytania i zmotywowane są jego ciekawością.
Świat wiedzy tkwi w człowieku. Obraz świata konstruowany jest również przez niego samego pod wpływem wszelkich bodźców, jakie docierają do jego umysłu. Bodźcami tymi są właśnie źródła między innymi wykłady uczelniane, czy posłyszane informacje, które selekcjonowane są przez konkretną jednostkę. Istotą natury ludzkiej jest to, że nieustannie skłaniamy się ku stawianiu sobie pytań o przeszłość.
Uznając za prawdziwą tezę, że historia jest nauczycielką życia, powinniśmy zadać sobie pytanie: czy zawsze potrafimy podejmować decyzje patrząc przez pryzmat tego, co minione, na co wszelkie źródła dostarczają nam dowodów?
Pozostawię to pytanie retorycznym, gdyż tylko historia o nas samych i o czasach, w których żyjemy pozna na nie odpowiedź.
Jak wspomniałam w moich wcześniejszych przemyśleniach, źródłem następnego musi być źródło wcześniejsze , lecz to wymaga konkretnego bodźca, którym jest źródło jeszcze wcześniejsze niż dwa poprzednie, wielka maszyna przyczynowo-skutkowa nieustannie krąży, a my nie ukształtowaliśmy w swej świadomości jej wiarygodnego początku, a końca nie jesteśmy w stanie przewidzieć pozwolę sobie przytoczyć fragment słów Rzeckiego zmieszczonych w „Lalce” B.Prusa : „Głupstwo handel…głupstwo polityka…(…) głupstwo całe życie, którego początku nie pamiętamy, a końca nie znamy…”
Słowa te warunkuje wiele czynników wpływających na bohatera, który wyraża nimi rezygnację i upadek swych ideałów związanych z Napoleonem. Tak, więc, nie jesteśmy w stanie stworzyć ostatecznego obrazu świata, lecz w różnych momentach naszego życia poddajemy go, mówiąc metaforycznie „inwentaryzacji”.
Używanymi współcześnie źródłami, które tworzą obraz dziejów są także wszelki budowle pozostałe po naszych przodkach. Począwszy od odkryć archeologicznych, jakich dokonywali przez wieki pasjonaci i naukowcy, aż po powstające w czasie teraźniejszym wieżowce, katedry, kościoły itp. Wpisują się one w niezliczony kalejdoskop dziedzictwa kulturowego ludzkości. Stojące od wieków piramidy są jednym ze źródeł wiedzy o starożytnym Egipcie, średniowieczne posągi, zamki, katedry, ryciny przedstawiające życie codzienne oraz ważne wydarzenia, niemalże narzucają obserwatorom swą historię. Na podstawie spuścizny twórczej ludzi żyjących na Ziemi nasz pamięć o nich funkcjonuje w świadomości współczesnych.
Nasi przodkowie prawdopodobnie nie różnili się od nas w większym stopniu. Każdy zapewne miał w życiu określone cele, plany i pragnienia uwarunkowane przez czasy, w jakich dana jednostka funkcjonowała. Takie sądy formułować możemy nie tylko na podstawie dostępnych nam źródeł o przeszłości, lecz także stawiając samych siebie jako,,uniwersalny model”. Pomimo, iż nasza mentalność ulega zmianie, naturalne popędy, czy potrzeby fizjologiczne, bez względu na rasę czy płeć są od zarania dziejów takie same i pozostaną takie same, aż po kres wszystkiego.
Przy temacie dotyczącym źródeł, do jakich sięgamy po to, aby zbudować w swej świadomości obraz zdarzeń kwalifikujących się do przeszłości, warto rozważyć kwestię dostępnych współcześnie i bardzo powszechnych nośników informacji.
Radio, telewizja, internet, to dla człowieka XXI wieku najpopularniejsze źródła kształtujące obraz dziejów i oddziaływujące najsilniej w szerokiej skali na populację. Media te w przeciągu kilkudziesięciu lat uległy rozpowszechnieniu, a proces ich ciągłego unowocześniania, ulepszania, wzbogacania w ciekawe i potęgujące zainteresowanie nowości trwa. Szybki i łatwy dostęp do informacji posiada wiele zalet. Superlatywy te nie umykają rzecz jasna uwadze chłonnych umysłów młodzieży, która na rzecz jednego prostego i szybkiego źródła rezygnuje z mozolnego poszukiwania informacji w bibliotekach, księgarniach czy empikach. Tak, więc mediów tych nie należy postrzegać jako jedyne i zawsze nieomylne źródło, gdyż niekiedy wiedza z nich zaczerpnięta może okazać się fałszywa i błędna. Niestety w ogromnej mierze wśród ludzi młodych ten sposób odnajdywania wszelkich haseł związanych z przeszłością staje się coraz częstszym.
Moim zdaniem, pomimo, iż media przedstawiają w różny sposób informacje o przeszłości, niekiedy bardzo ciekawie i realistycznie nie należą do źródeł zawsze wiarygodnych. Kategorią, która może decydować również o dostępności źródeł jest miejsce zamieszkania człowieka. Współcześnie różnice pomiędzy miastem, a wsią ulegają zatarciu. Ludzie ze wsi trudnią się wieloma profesjami( już nie jedynie rolnictwem). Daje to coraz większe możliwości rozwoju człowieka. Lecz nie tylko to gdzie mieszkamy różnicuje kształt naszego obrazu świata, jaki stworzyliśmy na podstawie bodźców wzrokowych, słuchowych czy dotykowych (w zależności od naszych predyspozycji fizycznych), ale także to, jakie jest nasze indywidualne nastawienie do życia, od temperamentu człowieka, ilorazu inteligencji, możliwości finansowych itp.
Podsumowując moje rozważania chcę zauważyć, że źródła naszej wiedzy o przeszłości, w zależności od dystansu czasowego zmniejszają się, lecz przybywa ich ze zdwojoną siłą, jeżeli mówimy o historii najnowszej. Każdy z nas jest historykiem, lecz w zależności od naszej funkcji i pozycji w społeczeństwie brzemię odpowiedzialności, jaką niesiemy na swych barkach może być większe lub mniejsze.
O przeszłości nie powinniśmy wystawiać sądów, możemy jedynie o niej jedynie mówić na podstawie źródeł i to od nas zależy, jaki nadamy kształt naszemu indywidualnemu obrazowi świata. Zawsze pozostaje w nas niedosyt, pragnienie poznania prawdy. Już od Arystotelesa filozoficzne rozterki nurtowały człowieka. Jednocześnie rodzi się pytanie: skąd właściwie pewność, że tak było naprawdę? Odpowiedzi na to pytanie jest tak wiele jak wielu ludzi je sobie postawi i po jakie źródła historyczne sięgnie po to, aby zaspokoić swą ciekawość.
5