Mijały dni... Armeti rósł coraz bardziej. W końcu miał 5 miesięcy. Czas mijał szybko po śmierci ojca, a rozpacz mijała. Pewnego dnia Elana orzekła:
-Zoja cię wołała nad rzeczkę. Chciała z tobą pogadać.
-Nie ma sprawy. Już lecę. -odpowiedział Armeti i pobiegł we wskazane miejsce. Czekała tam Zoja, rzeczywiście. Futerko jej wydało się bielsze, a oczy bardziej błękitne, gdy spojrzała na Armetiego i wyznała:
-Muszę ci coś zaśpiewać. Posłuchasz? Jak chcesz, to możesz się dołączyć!
-Pewnie!
-Gdy widzę cię, to na myśl jedno
Nasuwa mi się słowo.
Że gdybyś na mnie spojrzał
To było by: Czadowo
I w końcu się nie boję.
I w końcu orzec chcę.
Jesteś dla mnie jedyny.
I mówię: Kocham cię.
- Chciałem być kawalerem
I wolny być jak ptak
Lecz gdy cię zobaczyłem
Myślałem: Tak, tak, tak!
Nie będę kawalerem
Bo kocham bardzo cię
Tak, wyjawię te słowa
I już nie wstydzę się.
-Kocham cię
Szarka przypadkiem usłyszała śpiew. Pobiegła do Nessy, by donieść o tym.
-Oni się kochają! Słyszałam ich wyznania! -Oznajmiła z wściekłością. Ale Nessa była nad wyraz zadowolona. Mruknęła groźnie:
-I to właściwa pora na atak!
Uderzyła w gałąź, która roztrzaskała się z hukiem.
*********************************
-Jesteś cudowny, Armeti. Piękne imię, wygląd! -Mówiła Zoja uśmiechając się leciutko. Armeti odpłacił się:
-I ty także wyglądasz uroczo. Imię również śliczne...
Przytulili się. Nagle usłyszeli szelest.
-Co to? -Zdziwiła się Zoja. Jak na zawołanie, Nessa z Szarką wybiegły z gąszczy.
-Proszę, proszę! Kogo my tu mamy? -Szczerzyła się Nessa złośliwie.
-Nessa! Czego chcesz? Odejdź! -Krzyknął Armeti, a Szarka odpowiedziała za koleżankę:
-Nie zrobi tego! Ja też nie!
Zoja spojrzała na nią poirytowana.
-A więc to ta twoja przyjaciółka! Nessa! Daruj sobie!
-Nie będziecie razem! Nigdy! -Warknęła Nessa, ale Armeti potrząsnął głową.
-Nie odbierzesz nas sobie! Nie zniszczysz tego!
Szarka prychnęła.
-Czyżby? Zobaczymy!
Nessa rzuciła się z furią na Zoję.
-Ty mi to odebrałaś! Odebrałaś mi beztroskie życie! -Krzyczała w euforii.
-Nie... Auuuuu, Puszczaj!
Armeti skoczył na pomoc Zoi. Powstrzymała go Szarka.
-Nie tak prędko lalusiu, bo się zbrudzisz!
-Zamknij się! -Syknął, a Szarka roześmiała się.
-Nessa zada tylko jeden mocny gryz w szyję i Zojusia nie żyje...
-To twoja siostra! -Oburzył się kocurek.
-No i? Nessa jest dla mnie jak siostra!
-Czemu chcecie ją zabić? Zabijcie mnie, nie ją!
-Ciebie też! Tylko najpierw ona...
Armeti znów usłyszał krzyki Zoi:
-Au! Nie gryź mnie, Nessa! Armeti, ona chce mnie zabić!!!!
-Zoja! -Krzyknął rudasek.
Skoczył ku niej, ale Szarka go powstrzymała po raz kolejny.
-Nie powstrzymasz. Zoja za bardzo nabroiła w naszych życiach. Przypłaci to swoim!
Armeti uderzył Szarkę w pyszczek. Zatoczyła się i zemdlała.
-Dziewczyn się nie bije, ale w tym przypadku...-Mruknął po cichu Armeti.
Skoczył ku Nessie, która wkłuła kły w łapkę Zoi. Armeti uderzył ją mocno w nos. Chwyciła się za niego, puściła się jej krew. Ale oddała kocurkowi, w to samo miejsce. Armeti poczuł ciepło rozlewające się na pyszczku.
-To nie koniec, mięczaki! Następnym razem nie będę celować w brzuch i łapy!- Krzyknęła do podnoszącej się z ziemi kotki i zniknęła za drzewami, niosąc Szarkę. Armeti podbiegł do Zoi.
-Kochana, wszystko dobrze?
-Tak, tylko pogryzła mnie ta szelma!...
-Chodźmy do domu- powiedział Armeti spokojnie i objął kotkę, pomagając jej się podnieść do końca.