-Mamo, a czy to prawda że jak byłam ledwo po urodzeniu, zostałam podrzucona?
Łatka spojrzała na nią zdziwiona.
-Co? Oczywiście, że nie! Dlaczego tak myślisz?
-Bo Felek i Klusek tak mówią! Proszę, powiedz że to nieprawda! Ja tak chcę być częścią naszego wspaniałego rodu!
-I jesteś-powiedziała Łatka. -Felek i Klusek są w wieku urwisów, i lubią robić żarty. Nie bierz sobie tego do serca...
Przybiegli Felek z Kluskiem
-A twoją mamą była żaba! Poważnie! -Zapierał się Klusek. -Dlatego jesteś taka mała!
-Mamooo!!
-Przestańcie! Bo ona to bierze na serio!!
Kocurki zrobiły niewinne minki.
-Przepraszamy... -Odezwali się oboje i znikli w podskokach za drzewem.
-Jestem od nich mniejsza, a o wiele mądrzejsza! -Uśmiechnęła się Kari.
-Można tak powiedzieć, ale was wszystkich kocham na równi! -Orzekła Łatka wesoło i dodała: -Ale za to ty masz niecodzienną pasję! Jesteś pierwszym kotem w historii który interesuje się przodkami aż w takim stopniu. Będziesz ważna w rodzie!
-Fantastycznie! -Cieszyła się Kari. -Czyli naprawdę nie jestem córką żaby i królika!
Przyszedł Puszek.
-Łatka, czy możesz ty dziś iść na małe polowanie? -Zapytał grzecznie. -Po wczorajszej "rzeźni" z tym czarnym boli mnie noga!
(Bo Łatka też ma zalotników! Ostatniego, zbyt namolnego Puszek musiał przetrzepać, z czego też nie wyszedł bez szwanku)
-Oczywiście-zgodziła się Łatka i wstała. -Postaram się wrócić najszybciej jak się da!
Puszek uśmiechnął się.
-To miło. Kocham cię, powodzenia!
Łatka puściła mu oczko i poszła.
-Ciekawe co złapie! -Powiedziała Kari i przysiadła na trawie. -Eeeeehh... Chciałabym, żeby to był jakiś ptak!
-Ptak? -Zaciekawił się Puszek. -Jesteś chyba jedynym kotem u Tokarza, który lubi ptaki! To znaczy... Nie pogardzi się nimi, ale myszy....
-Phi.. -Żachnęła się kicia. -Myszy to byle co. Ale ptaki... Mmmm, pychota!
-O czym rozmawiacie? -Biało bura kotka przybliżała się do rozmówców. Puszek wlepił w nią wzrok i zaraz potem wbił go w ziemię.
-O, cześć Kanis... -Westchnął.
-Czemu smuci cię mój widok, tato?
-To głupie... Ale przez chwilę myślałem że ty to Mister...
Kanis odetchnęła głęboko cicho.
-Ja też za nią tęsknię-oznajmiła po chwili ciszy. -Była wspaniała, ale miejmy nadzieję że teraz ma lepiej niż tu...
-A ja nawet jej nie poznałam! -Smuciła się Kari.
Kanis szturchnęła siostrzyczkę w bok.
-Hej, hej! Ale poznałaś też nas! Kto wie, kiedy przyjdzie czas i na mnie?
-Nie mów tak-mruknął Puszek. -Za dużo bólu sprawia nam los w tym rodzie... Przecież Armetiego i Zoi nikt nie objął jakąś klątwą! Mamy koszmarnego pecha!!...
-Ale i szczęście! Tatku, nie narzekaj.. Moglibyśmy nie mieć tego terenu, tylu przyjaciół, mogłoby nie być nas! A ty mógłbyś dalej żyć w Krynicy z braćmi!
Puszek zamyślił się, ale prędko wrócił do rzeczywistości.
-Bracia... Ach, tak! Wikol nie żyje, matka też. A Rutka nie chciałbym spotkać. Pewnie też już odszedł...
-Nienawidzi cię? -Zapytała Kanis i usiadła bliżej ojca.-Nie przejmuj się, musi być głupcem, skoro nie lubi takiego wspaniałego kota!
Puszek uśmiechnął się do córki.
'A kocury musza być głupcami, żeby nie chcieć zostać twoim mężem...' -Pomyślał, ale nie powiedział tego na głos. Po co znów ranić Kanis?
Łatka była w lesie. Las...
Czy to w tym lesie Bella spotkała Nessę?
Wtedy Nessa czyhała na jej życie, i przeliczyła się...
Z jej strony wszystko milczy. Czy to już koniec rodziny Nessy?
Dochodziły inne zmartwienia. Wojna ze szczurami, psami... No i pech... Ale to musi planować tak los!
Mysz!
Łatka złapała jedną mysz, po czym pomyślała o Kari. Co ona tak naprawdę lubi...?
Hm... Może ptaki?
Spojrzała w górę. Gniazdo! Może się udać! Tam mogą być jakieś ptaki...
W zasadzie Łatka nie lubiła zabijać piskląt, ale takie jest prawo natury... Łańcuch pokarmowy. Każdy je każdego... Nieprzyjemna sprawa...
Kotka wdrapała się na górę. Gniazdo... Już blisko!
Podciągnęła się na łapach i znalazła tuż obok celu...
Ale gniazdo jest puste...
Zrezygnowana westchnęła cicho. Wtem poczuła, że gałąź pod nią się kruszy.
-Ups... -Jęknęła cicho. Podniosła nogę, i wciągnęła swoje ciało na gniazdo. Było spore, może to jakiegoś dużego ptaka?
Ale mimo rozmiarów, gniazdo nie było przeznaczone dla dorosłej kocicy. Zaczęło się przechylać.
-Oj... -Szepnęła Łatka i przesunęła się w drugą stronę, by zrównać ciężar po obu stronach. Ale cofnęła się za daleko. Gniazdo wysunęło się jej spod łap, po czym spadło z drzewa. Łatka próbowała jeszcze chwycić się gałęzi na której było gniazdo, ale uderzyła głową w solidną gałąź i spadła w dół.