Lokacja piskich fortyfikacji nowożytnych wiąże się z walkami stoczonymi tu w 1914 roku. Jako pierwsze, skuteczny opór w oparciu o polowe fortyfikacje na wzgórzach pod Snopkami, stawiły wycofujące się po klęsce tannenberskiej wojska rosyjskie. Wzgórza te zdobyto dopiero po dokonaniu obejścia od południa. Ten dogodny do obrony teren wkrótce po zdobyciu musieli wykorzystać Niemcy. Od września do listopada trwały tu ciężkie walki pozycyjne, po opanowaniu Pisza przez Rosjan. Ich III Korpus Syberyjski przełamał w końcu obronę niemieckiego XI KA i zaatakował dalej w kierunku na Ruciane. Te historyczne doświadczenia wykorzystano później w związku z planowaną rozbudową przygranicznych pasów obrony Prus Wschodnich. Do 1935 roku Niemcy przestrzegali (choć niezbyt gorliwie) ograniczeń traktatowych, zabraniających rozbudowy umocnień na obszarach nadgranicznych, do których zaliczano m.in. powiat piski. Po wypowiedzeniu tych umów przez Hitlera postanowiono uzupełnić system obrony, kończąc budowę Trójkąta Lidzbarskiego - Heilsberger Dreieck oraz rozbudowując Giżycki Rejon Umocniony - Befestigungen bei Lötzen. Aby oba te rejony mogły spełnić zadania obronne potrzebny był pas przesłaniania, mogący przejściowo zatrzymać atakujące Prusy wojska polskie. Czas ten był potrzebny na przeprowadzenie mobilizacji jednostek Landwehry (obrona terytorialna) i rozwinięcie brygad fortecznych (Lötzen, Königsberg - Goldap). Nie bez znaczenia były też ofensywne plany niemieckich strategów. Mobilizacja i przerzut wojsk do agresji na Polskę musiały być zabezpieczone przed niespodziewanym wypadem polskich jednostek szybkich (brygad kawalerii), mogących skutecznie zaatakować węzły kolejowo-drogowe. W myśl instrukcji mobilizacyjnej "Armierung" wzmocnienie obrony i zwiększenie jej głębokości miały zapewnić tzw. "ubezpieczenia", złożone z przygranicznych pozycji szkieletowych i punktów oporu. Miały być wykonane w 10-15% (obiektów) w okresie pokojowym. Stanowić je miały pozycje: Olsztynecka - Hohenstein-Stellung, Szczycieńska - Ortelsburger Waldstellung i właśnie Piska Johannisburg-Stellung oraz planowane dwie skrzydłowe pozycje: Dzierzgońska - Christburg-Stellug i Olecka (Pozycja Legi). Do wytyczenia i rozbudowy pozycji według tych nowych koncepcji przystąpiono w 1937 roku, a więc już po ukończeniu zasadniczych prac na TL i GRU.
Pozycja Piska stanowiła wschodnie skrzydło umocnień wschodniopruskich, osłaniających od 1938 roku koncentrację wojsk niemieckich do ataku (lub kontrataku) na Polskę. Początkowo nie zamierzano uderzać z tego obszaru, skoncentrowano się więc na pracach w rejonie Olsztynka i Szczytna. Prace na Pozycji Piskiej rozpoczęto dopiero na wiosnę 1939 roku. Fortyfikacje miały za zadanie zabezpieczenie i odsunięcie nieprzyjaciela od newralgicznych mostów i śluzy w Rucianem i Karwiku oraz zamknięcie dróg biegnących w głąb Prus Wschodnich na kierunku Orzyskim. To właśnie osłonięta w ten sposób stacja kolejowa w Orzyszu (miasto posiadało dodatkowo własne lekkie fortyfikacje) była przewidziana jako ewentualny węzeł przerzutu wojsk. Potwierdziła to późniejsza dyslokacja z Pomorza XIX Korpusu Guderiana w dniach 7-8 IX 1939r. Dodatkowym zadaniem umocnień było zabezpieczenie dużego lotniska Luftwaffe w Rostkach (1937-38) oraz lotniczego ośrodka doświadczalnego w Szerokim Borze (1935-37).
Linię obrony wytyczono wzdłuż jezior: Nidzkie, Wiartel, Brzozolasek i pozostawiono na przedpolu nie broniony Pisz wraz ze stacją, umacniając wzgórza pod Snopkami. Dalej linia biegła przez Maldanin, j.Roś i rzeczkę Święcek do Nitek. Między jeziorami Głąbowskie, Zdedy, Lipińskie przewidziano pojedyncze punkty obrony, niszczenia dróg i mostów [mapka]. Podstawę fortyfikacji stanowiły początkowo 4 lekkie schrony dla ckm MG-Schartenstand D przeznaczone do prowadzenia ogni tylnych lub skośnych na drogi główne. Zwane potocznie Heinrichami (od blachy falistej H) posiadały komorę bojową ckm z płytą pancerną 422P01 oraz przedsionek wejściowy. Wszystko osłonięte 0,6 m. warstwą betonu na szkielecie z blachy. Jeden taki schron zamaskowano w fundamencie drewnianej szopy. Wykonano ziemne stanowiska ckm, rowy strzeleckie i dobiegowe wzmocnione kołkami i faszyną. Użycie broni maszynowej w schronach niemieckich przedstawiają rysunki. Schematyczne rysunki schronów niemieckich serii 100, 500 i innych. Dalsze wzmocnienie Pozycji Piskiej stanowiły schrony-ukrycia dla jednej drużyny piechoty w ilości 11 sztuk. Posiadają one półokrągłą komorę z blachy falistej pod metrowym płaszczem betonu.
Prawdopodobnie mając już na uwadze nowego przeciwnika, jakim od X 1939 roku stał się ZSRR, przeprowadzono modernizację pod kątem obrony przeciw czołgom. Na przedpolu piskim powstał rów przeciwczołgowy napełniony wodą, stanowiący także dodatkową zaporę dla piechoty. Prawdopodobnie jesienią 1939 roku wykonano 3 schony-garaże dla działek p.panc.(PAK wz. 35/36) kalibru 37mm. Posiadają dwie komory, dla działka i obsługi. Z oszczędności budowane były na szkielecie drewnianym (podobnie jak pod Bakałarzewem), pod metrową warstwą betonu. Dwa z nich dobudowano do innych obiektów: schronu piechoty i schronu MG-Schartenstand D. W tym czasie zbudowano także dodatkowy schron dla drużyny piechoty Gruppenunterstand o podobnej, drewniano-betonowej konstrukcji. Odtąd daje się zauważyć przesunięcie środka ciężkości Pozycji Piskiej na rejon Wąglik - Maldanin. Wiązało się to zapewne z wytyczeniem na Pisie prowizorycznej wschodniej "linii bezpieczeństwa" III Rzeszy.
Wycofywane do Prus po wojnie z Polską wojska Wehrmachtu przystąpiły od razu do budowy polowych umocnień. Niezbyt ufano nowemu "sojusznikowi" skoro robiono tak już w X 1939 roku. Umocnienia piskie miały odtąd stanowić "zwornik" pomiędzy tzw. Pozycją Narew-Pisa (zwaną potem Pozycją Galindii) a wschodnim frontem Giżyckiego Rejonu Umocnionego. Przebiegające południkowo fortyfikacje miały stanowić zaporę dla Armii Czerwonej, do czasu wybudowania nowoczesnych umocnień nadgranicznych. Aby wzmocnić i wręcz zamanifestować siłę niemieckich schronów, jeszcze jesienią 1939 roku przystąpiono do budowy nowych obiektów pod Piszem. Były to schrony odporności Bneu (nowe B) o dwumetrowych żelbetowych ścianach i stropach (ściana narażona ma nawet 2,5m - odporność A1). Regelbau 107a pod Maldaninem to największy tego typu ocalały schron bojowy na Mazurach, przeznaczony dla dwóch sekcji ckm MG 34 i dodatkowej kazamaty obrony zapola, załogi i obserwatora-dowódcy (w dzwonie obserwacyjnym 90P9). Jego ściany i 20 cm płyty pancerne 78P9 (w kazamacie obrony wejścia podwójne 7P7) mogły wytrzymać ostrzał artylerii kalibru 220 mm i prawdopodobnie nie zadano sobie nawet trudu, aby go zamaskować (ewentualnie obudowano go makietą szopy-stodoły). Mało tego - resztki niemieckiego napisu na schronie głoszą, że jest "udostępniony do zwiedzania"! Drugi obiekt podobnej odporności to schron bierny dwóch drużyn piechoty typu 502, z dodatkowym pomieszczeniem i dzwonem dla obserwatora. Po rozpoczęciu w 1940 roku prac na Pozycji Granicznej, umocnienia rozbudowywano już bezpośrednio nad Pisą, a ostatnim schronem na tzw. Pozycji Narew-Pisa był tu Regelbau 501 w rejonie strzelnicy przy zakładach drzewnych [potwierdzona informacja od Piotra Lubowskiego]. W tych trzech schronach (tzw. średnich) wejścia do obiektu zabezpieczały kraty forteczne, przestrzeliwane ogniem wewnętrznych strzelnic karabinowych, każdy miał także dodatkowe, zamurowane wyjście awaryjne. Za kratą i załomem korytarza umieszczano śluzę p.gaz., zamykaną ciężkimi drzwiami pancernymi grubości 5 cm. Każdy obiekt posiadał także wyposażenie socjalne (m.in. składane prycze, taborety i stoły) i techniczne (sprzęt saperski, filtrwentylatory, oświetlenie).
Oddziały Podlaskiej BK, dokonujące 2-4 IX 1939 roku wypadów rozpoznawczych na teren Prus Wschodnich nie doszły do piskich linii fortyfikacyjnych, tocząc walki pod Kowalewem i Jeżami. Od 1941 roku schrony w Piszu (i Rucianem) spełniały rolę posterunków wartowniczych, zabezpieczając zewnętrzną strefę Kwatery Göringa i Dowództwa Wojsk Lotniczych (LwFuest.) Breitenheide (w dawnym ośrodku badawczym w Szerokim Borze). To zapewne goście Wielkiego Łowczego mieli odwiedzać nowoczesne budowle i pozostawać "pod wrażeniem" siły wschodniopruskich umocnień. Przed operacją "Barbarossa" zgromadzono pod osłoną fortyfikacji siły do uderzenia na ZSRR. Z tego okresu zachowały się liczne stanowiska ziemne nad Pisą, w Puszczy Piskiej i na poligonie Orzysz.
Gdy w 1944 roku Armia Czerwona stanęła na linii Narwii, przystąpiono do gorączkowych prac nad przygotowaniem Pozycji Piskiej do obrony. Zemściły się przedwojenne koncepcje budowy fortyfikacji poza miastami, które teraz okazały się jedynym skutecznym terenem do powstrzymania radzieckich zagonów pancernych. Prace koncentrowały się więc nie na linii schronów z 1939 roku, ale wokół samego miasta i zachodniego brzegu Pisy. Powstały ciągłe fortyfikacje polowe złożone z rowu p.czołgowego i zapór, okopów, drewnianych schronów ckm, stanowisk dział i ukryć biernych. Ich linia przebiegała od plaży miejskiej, osiedla Wschód po Niedźwiedzie i po drugiej stronie Pisy lasami aż pod Wąglik. Na wschodnim skrzydle umocniono tylko rejony mostów i przepraw przez rz. Święcek. Dziwnym jest fakt, że nie zastosowano tu w większych ilościach stanowisk "Kochbunker". Tylko nieliczne znajdowały się przy drogach na przedmieściu Pisza i skrzydle wschodnim pozycji. W celu dezorientacji zwiadu lotniczego w piskim "Holzwerku" masowo konstruowano i ustawiano na pozycjach wokół miasta drewniane atrapy baterii haubic i pojazdów pancernych.
Między linią frontu a Pozycją Piską wytyczono także tzw. Piską Pozycję Graniczną, opierając się na umocnieniach z lat 1940/41. Biegła ona od m. Dłutowo przez Kowalewo, Świdry, do Prostek i składała się z pojedynczych punktów oporu, uzupełnionych w kilku miejscach umocnieniami ziemnymi.
Na przygotowanych i rozbudowanych fortyfikacjach nie było stałej załogi, bowiem specjalnie stworzone dla frontu wschodniego oddziały forteczne, wbrew ich twórcy - Guderianowi, skierowano na zachód Europy. W mieście były jedynie słabe oddziały Volkssturmu, za to w pobliskich lasach rozmieszczono odwód GA "Środek" - 18 Dywizję Grenadierów Pancernych. Pozycja Piska leżała w pasie działania LV Korpusu 4 Armii gen. Hossbacha i przewidziano stopniowe jej obsadzenie w wypadku przełamania frontu przez Rosjan.
Po przełamaniu przez 2 Front Białoruski taktycznej strefy obrony nad Narwią, 22 I 1945 roku Hitler zezwolił na częściowe wycofanie się i obsadzenie pozycji obronnych w głębi Prus. Wcześniej rozpoczęła się spóźniona ewakuacja ludności cywilnej. Dowódca GA "Środek" gen. płk Reinhardt rozkaz Hitlera z 22 I przekazał podległemu mu d-cy 4 Armii gen. Hossbachowi. Hossbach zrozumiał go jako sygnał do generalnego odwrotu swoich sił na zachód. Dowódca 4 Armii nawet nie myślał o samotnej obronie przygotowanych umocnień w rejonie Giżycka, Pisza i Szczytna, nie godząc się na odegranie roli drugiego Paulusa i powtórzenie Stalingradu. OKH i Hitler uważnie obserwowali działania 4 Armii, atmosferę podgrzewały telefony przerażonego gauleitera Prus Wschodnich E. Kocha, który prawidłowo odczytywał zamiary Hossbacha i Reinhardta. Już 23 I Hitler odwołał swoje rozkazy, nakazując obronę wschodnich rubieży Prus "do ostatniego żołnierza". Rozkaz przyszedł za późno, bowiem w tym czasie ewakuowano już przez Pisz, Orzysz i Giżycko większość sił 4A. Odwrót przeprowadzono skrycie, myląc całkowicie Armię Czerwoną. W Piszu ostatnie oddziały osłonowe wysadziły w powietrze mosty i zatopiły w rzece niepotrzebną amunicję i broń. W tym czasie Rosjanie opanowali już Szczytno oraz Olsztyn i przechwytywali wysłane tam niemieckie eszelony. Do 25 I czołowki rosyjskie pojawiły się w pasie Biała- Pisz- Karwica- Rozogi. W nocy 26/27 I ostatnie oddziały osłonowe oderwały się od Rosjan i porzuciły umocnienia szczycieńskie w rejonie Spychowo-Ruciane. Saperzy niemieccy niszczyli za sobą dalsze mosty i wiadukty na drogach, utrudniając Rosjanom przejście do pościgu. Sam dowódca 2 Frontu Białoruskiego Rokossowski przyznał, że gdyby 50 Armia nie stała dwa dni przed opuszczonymi okopami niemieckimi nad Narwią i Pisą, operacja wschodniopruska mogłaby skończyć się szybciej i bez większych problemów. Przekraczając 24 I 1945 roku dawną granicę pod Wincentą, dowodzący tą armią gen. Bołdin urządził uroczysty apel wydając rozkaz bezwzględnej zemsty i odwetu. Później zamiast wejść do natarcia na zachód, wykonywał wielkie "manewry oskrzydlające" w rejonie Pisza i Ełku, "zaciskając pierścień okrążenia" wokół nieistniejących wojsk niemieckich. Za te żałosne występy został ukarany i wkrótce stracił stanowisko. Wściekłość i furię wyładował generał na opuszczonych mazurskich miastach, leżących w pasie działania jego armii. Chcąc wykazać Rokossowskiemu "ciężkie walki z dużymi siłami niemieckimi" bombardowano i podpalano Pisz (samoloty atakowały zapewne pozostawione drewniane makiety :) Orzysz, Ełk, nawet ponad przyjętą wówczas radziecką "normę" dla miast wschodniopruskich.
Pierwsi powojenni osadnicy napotkali niemal nietknięte umocnienia. Drewno z nich służyło jako opał mieszkańcom Pisza jeszcze kilka lat. Nie lada problemem były pozostawione na pozycji miny i zasieki. Szczególnie niebezpieczny i naszpikowany nimi był teren kwatery Luftwaffe w Szerokim Borze. O dziwo Niemcy nie wysadzili jej w powietrze, a co jeszcze dziwniejsze Rosjanie pozostawili wiele agregatów i urządzeń na miejscu. Zabrała je do Warszawy dopiero ekipa Piotra Jaroszewicza (późniejszego premiera), przeszukująca (z polecenia władz?) możliwe miejsca ukrycia skarbów i dzieł sztuki. Wśród schronów Pozycji Piskiej nie przeprowadzono praktycznie żadnych niszczeń (choć nakazywało to dowództwo A.Cz.). Znakomicie zachowały się tu praktycznie wszystkie pancerze, gdy na innych pozycjach pazernie "odzyskano" stal niszcząc 90% obiektów. W latach 50/55 patrole saperskie rozminowały cały teren, a obszar kwatery OKL Breitenheide przejęło Wojsko Polskie.
Opracowanie © C.Markiel 2002