Nagrody wojskowe, Grecja i Rzym


NAGRODY W ARMII RZYMSKIEJ

Polibiusz VI 39

"Pięknie też młodzież zachęcają do narażania się na niebezpieczeństwa. Skoro bowiem odbędzie się jakaś walka i niektórzy odznaczą się dzielnością, wódz, zwołuje na wiec wojsko każe stanąć przy sobie tym, których jakiś wyjątkowy czyn potwierdza opinia publiczna. Najpierw więc chwali każdego za okazaną dzielność oraz jeżeli jeszcze coś innego znajdzie się w ich życiu, co zasługuje na zaszczytną wzmiankę, następnie obdarza włócznią tego, który zranił nieprzyjaciela, tego zaś, który nieprzyjaciela zabił i ściągnął mu zbroję, o ile jest pieszym żołnierzem - czarą ofiarną, o ile jest jeźdźcem ?rzędem na konia, choć pierwotnie tylko włócznia była nagrodą. A otrzymuje te nagrody nie wtedy, jeżeli, w linii bojowej albo przy zdobywaniu miasta zrani kilku nieprzyjaciół albo ściągnie z nich zbroję, lecz jeżeli zajdzie się przy utarczkach z nieprzyjacielem albo przy innych tego rodzaju okazjach, gdzie nie ma konieczności walczyć w pojedynkę, on jednak dobrowolnie i z własnej woli wda się w ten bój. Tym, którzy przy zajmowaniu miasta pierwsi wyjdą na mur, daje złoty wieniec. Tak samo i tych, którzy osłonili tarczą i ocalili kogoś z obywateli lub sprzymierzeńców, odznacza wódz podarkami, a także ocaleni mają swego zbawcę obdarzyć wieńcem; jeżeli zaś dobrowolnie tego nie uczynią, to zmuszają ich trybunowie wyrokiem sądowym. Ocalony czci swego zbawcę nawet przez całe życie i zobowiązany jest wszystko dlań uczynić, jak syn dla ojca. Przez taką zachętę nie tylko tych, co osobiście to słyszą, zagrzewają do współzawodnictwa i zapału w walkach, lecz także tych, co zostali w domu. Wszak owi, którzy uzyskali takie dary poza sławą w obozie i bezpośrednim rozgłosem ? także po powrocie do ojczyzny biorą udział w pochodzie triumfalnym wyróżnieni odznakami, bo tylko im, których z powodu dzielności zaszczycili wodzowie, wolno przywdziewać uroczysty strój, a w domach swych na miejscach najbardziej widocznych kładą złupione zbroje jako dowody i świadectwa swego męstwa. Przy takiej trosce i gorliwości, jaką Rzymianie poświęcają zarówno nagrodom, jak i karom w wojsku, nie dziw, że i wyniki wojennych przedsięwzięć są dla nich pomyślne i świetne."

OVATIO

Plutarch, Marcellus 21

Sprawa triumfu Marcellusa napotykała na trudności ze strony jego przeciwników. Na Sycylii, istotnie, pozostawało jeszcze to i owo do załatwienia, ale grała tu rolę także zawiść; bo miał to być trzeci jego triumf. Ustąpił im godząc sie na odbycie pełnego i głównego triumfu na górze Albańskiej, a w Rzymie mniejszego, zwanego przez Greków euan, a przez Rzymian owacją.

Owacje odbywa się nie na rydwanie z czworokonnym zaprzęgiem i nie w wieńcu laurowym, ani w otoczeniu trębaczy, lecz pieszo, w sandałach, wśród muzyki dużego zespołu auletów, w wieńcu mirtowym na głowie, przedstawiając widok raczej niewojenny i miły w nastroju niż wywołujący uczucie grozy.

I to właśnie jest dla mnie także najlepszym dowodem, że pierwotnie o kategorii triumfu decydował rodzaj dokonanych czynów, a nie ich wielkość. Ci, którzy wśród walki i rzezi wroga osiągali zwycięstwo, obchodzili, jak widać, ów Marsowy i grozę budzący triumf, podobnie jak to sie robiło przy sakralnym oczyszczaniu wojska, kiedy żołnierze wieńczyli siebie i broń wawrzynem. Natomiast wodzom, którzy nie potrzebowali wojny, lecz wszystko załatwiali pomyślnie przez osobiste spotkania, rozmowy i przekonywania, zwyczaj przyznawał triumf niewojenny, mający charakter uroczystości publicznej. Aulosu przecież używa się w pokoju, a mirt jest poświęcony Afrodycie, która najbardziej ze wszystkich bóstw stroni od wojny i przemocy.

Nazwę zaś owacji nosi taki triumf nie jako odpowiadającą geckiemu okrzykowi euan!, jak się ogólnie sądzi. Bo przecież i tamtemu triumfowi towarzyszą okrzyki radości i śpiewy. Nazwa ta została uznana przez Greków za analogiczną do ich własnej nazwy, ponieważ sądzili, że jakiś udział w czci przypada przy tym również Dionizosowi, którego nazywają Euijosem i Triambosem. W rzeczywistości jednak nie tak się rzecz ma tutaj. Przy wielkim triumfie wodzowie, według ojczystego zwyczaju, zabijali na ofiarę wołu, a przy owacji owcę. Owce zaś w języku Rzymian nazywają się oves i stąd ten rodzaj triumfu nosi nazwę owacji.

Liwiusz XXVI, 21 (Marcellus)

Do miasta wkroczył w owacji z wielką, niesioną przodem zdobyczą. Niesiono obraz przedstawiający zdobyte Syrakuzy, katapulty, balisty i inny sprzęt wojenny, wspaniałe zdobycze długotrwałego pokoju i bogactwa władców syrakuzańskich, srebrne i spiżowe wyroby artystyczne i inne przedmioty, kosztowne szaty oraz wiele sławnych posągów, które zdobiły Syrakuzy na równi z najprzedniejszymi miastami greckimi. Jako znak zwycięstwa nad Punijczykami prowadzono osiem słoni.

TRIUMF

Plutarch, Pompejusz

14. Potem Pompejusz starał się o prawo odbycia triumfu. Sprzeciwiał się temu Sulla. Bo tylko konsulowi albo pretorowi, i nikomu innemu nie zezwalało na to prawo. Dlatego i Scypion ów pierwszy po większych i zaszczytniejszych zmaganiach, po zwycięstwie nad Kartagińczykami w Hiszpanii, nie mógł się starać o triumf. Nie był jeszcze konsulem ani pretorem. Jeśliby jednak Pompejusz, jeszcze nawet bez zarostu na twarzy, wkroczył do miasta w triumfie, kiedy wiek jego nie dopuszcza go jeszcze do senatu, to byłoby to czymś nienawistnym dla rządów i powagi Sulli. Tak tłumaczył to Sulla Pompejuszowi, jako zamierzający nie pozwolić, lecz sprzeciwić się temu i przeszkodzić, gdyby Pompejusz nie dał się przekonać. Pompejusz jednak nie uląkł się, lecz sam radził Sulli wziąć pod rozwagę, że większa ilość ludzi czci słońce wschodzące niż zachodzące — czyniąc aluzję do wzrastającej swej siły, a malejącej i marniejącej siły Sulli. Sulla nie dosłyszał tych słów wyraźnie. Ale widząc wyraz twarzy tych, co to słyszeli, i zdziwienie w ich zachowaniu, zapytał, co to powiedziano. A gdy dowiedział się, uderzony zuchwałością Pompejusza, krzyknął dwa razy: „Niech więc triumfuje!" Skoro jednak wielu z tego powodu wyrażało swe niezadowolenie i oburzenie, Pompejusz chcąc ich, jak mówią, jeszcze bardziej rozzłościć, zamierzał wkroczyć do miasta na rydwanie z zaprzęgiem czterech słoni królewskich, których sporą liczbę sprowadził z Afryki jako zdobycz wojenną. Lecz brama na to była za wąska. Zaniechał więc tego i przeszedł do koni. Ale żołnierze nie otrzymawszy takich przydziałów, jakich się spodziewali, chcieli narobić ruchu i awantury. Wtedy on orzekł, że nie myśli nic innego, jak tylko zrezygnować z triumfu raczej niż schlebiać żołnierzom. Tu Serwiliusz28, człowiek poważany i bardzo przeciwny triumfowi Pompejusza, powiedział, że teraz widzi Pompejusza Wielkiego i godnego triumfu. A wiadomo, że i wstęp do senatu, gdyby chciał, wtedy by łatwo uzyskał. Ale nie zależało mu na tym, by łapać, jak podają, sławę z niezwykłości takiej kariery; bo to nic godnego podziwu, by Pompejusz został członkiem senatu przed przepisowym wiekiem, lecz czymś nader wspaniałym miał być triumf przed wejściem do senatu.

Ios. Flav., De bell. Iud. VII 5, 133 - 134.

[3] „(…) [Wespazjan i Tytus] postanowili odbyć wspólny triumf dla uczczenia swoich wspaniałych czynów, chociaż senat uchwalił dla każdego z nich oddzielny. Ponieważ dzień, w którym miał odbyć się uroczysty pochód zwycięstwa, ogłoszono naprzód, z tej niezmierzonej liczby mieszkańców mieszkańców miasta nie pozostała w domu żadna żywa dusza. Wszyscy wylegli, zajmując miejsca, gdzie tylko można było stanąć, zostawiając tylko tyle przestrzeni, ile było konieczne dla przejścia tych, na których miały być zwrócone oczy.

[4] Była jeszcze ciemna noc, kiedy całe wojsko ustawione w szeregach i oddziałach wyruszyło ze swoimi dowódcami na czele i stanęło przy bramach, koło górnego pałacu, lecz w pobliżu świątyni Izydy; tu bowiem spoczywali imperatorowie owej nocy. Skoro nastał świt, Wespazjan i Tytus wyszli ozdobieni wieńcami laurowymi, ubrani w tradycyjne szaty purpurowe i udali się do krużganku Oktawii. Tutaj bowiem oczekiwali ich przybycia senat, starszyzna urzędnicza i najwybitniejsi mężowie rycerskiego stanu. Przed portykami wzniesiono trybunał, an którym ustawiono dla nich krzesła z kości słoniowej. Następnie obaj podeszli do nich i usiedli, a wojsko od razu poczęło wznosić gromkie okrzyki radości i wszyscy żołnierze chórem dawali świadectwo ich męstwu. Oni także byli bez oręża i przyodziani w jedwabne szaty oraz mieli laurowe wieńce na głowie. Wespazjan przyjął wyrazy ich życzliwości, a że nie chcieli zaprzestać wołania, dał znak, aby umilkli. Gdy zapanowała ogólna i głęboka cisza, powstał i zasłoniwszy płaszczem niemal całą głowę, odmówił zwyczajem przepisane modlitwy. Tak samo postąpił i Tytus. Po tych modłach Wespazjan w krótkich słowach zwrócił się do wszystkich zgromadzonych, po czym rozpuścił żołnierzy, aby przyjęli tradycyjny posiłek poranny, który przygotowali dla nich imperatorowie. Sam natomiast udał się w kierunku bramy, przez którą zawsze przechodziły pochody triumfalne i która otrzymała stąd swoją nazwę. Tutaj najpierw obaj spożyli posiłek, po czym wdziali szaty triumfalne, złożyli ofiary bogom, których posągi stały przy bramie, i dali rozkaz do zaczęcia pochodu, którego droga wiodła koło teatrów dla ułatwienia tłumom przyglądania się.

[5] Nie sposób opisać, jak należy, mnóstwa owych cudów i wspaniałości tego wszystkiego, co tylko można sobie wyobrazić, czy to będą dzieła sztuki, czy przeróżne bogactwa, czy osobliwości przyrody. Niemal wszystko, co kiedykolwiek ludzie zamożni nabywali pojedynczo - cudowne i bezcenne wytwory różnych narodów - zebrane razem w owym dniu świadczyło o wielkości państwa rzymskiego. Można było bowiem widzieć przeróżne wyroby ze srebra, złota i kości słoniowej w tak wielkiej ilości, iż chciałoby się rzec, że nie były one niesione w pochodzie, lecz płynęły nieprzerwaną rzeką. Były tam też tkaniny z niezmiernie rzadkiej purpury i inne, na których wzorem babilońskim barwnie wyhaftowano desenie w najdrobniejszych szczegółach. Kryształy, jedne osadzone w złotych koronach, drugie inaczej obrobione, niesiono w takiej liczbie, że to, co mówiono nam o ich rzadkim występowaniu, zakarawało na jakąś pomyłkę. Dalej niesiono posągi czczonych u nich bogów, zdumiewająco wielkie i wykonane z niemałym kunsztem. Wszystkie też bez wyjątku sporządzone były z drogocennego materiału. Nadto prowadzono zwierzęta najrozmaitszych gatunków, a każde było odpowiednio przystrojone. Także ta ogromna rzesza ludzi niosących poszczególne kosztowności ustrojona była w purpurowe i złotem przetykane szaty, ci zaś, których wybrano do udziału w pochodzie, zdumiewali szczególną wspaniałością ozdób, jakie mieli na sobie. Co więcej, nawet w tłumie jeńców nie widziało się nikogo nie przyozdobionego, a wielobarwność i piękno strojów przysłaniały nieprzyjemny widok ciał noszących ślady przeżytych cierpień. Ale sporządzenie trybun, które niesiono, największy budziło podziw. Były tak wysokie - niektóre bowiem miały trzy lub cztery piętra - że można było żywić obawę o los tego, co się na nich znajdowało, a przy tym wspaniałością wykonania budziły rozkoszne zdumienie. Wiele z nich bowiem okrywały tkaniny przetykane złotem i wszystkie miały dookoła przymocowane ozdobne przedmioty ze zlotai z kości słoniowej.

Liczne obrazy z różnych faz zmieniającej się wojny dawały zupełnie jasny pogląd na jej przebieg. Można było bowiem widzieć, jak spustoszono kwitnący kraj i wybito całe szeregi nieprzyjaciół albo jak jedni uciekali, drudzy dostawali się do niewoli, to znów jak waliły się niezwykle mocne mury pod ciosami machin i padały potężne twierdze, jak zdobywano silnie obsadzone obwarowania miast. Dalej pokazano wojsko, które wdzierało się w obręb murów, miejsca, gdzie śmierć szalała wokoło, ludzi niezdolnych do oporu, którzy wyciągali ręce błagając o litość, podpalanie świątyń, domy walące się na głowy właścicieli. Dalej po tych różnych scenach spustoszenia i smutku na koniec przedstawiano rzeki, które nie płyną przez uprawne ziemie i nie dostarczają napoju ani ludziom, ani bydłu, lecz toczą swe wody przez kraj objęty pożarem. Na takie to cierpienia zostali skazani Żydzi, kiedy pogrążyli się w odmęcie wojny. Przy pomocy sztuki i wspaniałych urządzeń tak żywo przedstawiono te wydarzenia ludziom, którzy nie byli naocznymi świadkami, jakby działy się na ich oczach. Na każdej trybunie stał wódz jednego ze zdobytych miast, w takim stanie, w jakim go pojmano. Z kolei szły liczne okręty. Łupy niesiono w ogóle bez żadnego porządku, ale spomiędzy wszystkich rzucały się w oczy te, które zabrano ze świątyni jerozolimskiej: złoty stół o wadze wielu talentów i świecznik tak samo sporządzony ze złota, lecz wykonany według innego wzoru, niż jesteśmy przyzwyczajeni oglądać go w codziennym życiu. Ze środka podstawy wyrastał trzon, z którego odchodziły delikatne ramiona tworzące rodzaj trójzębu; każde zaś miało na końcu lampę wykutą z brązu. Było ich siedem, co podkreślało wielkie poszanowanie siódemki u Żydów. Na końcu łupów niesiono z kolei księgę prawa żydowskiego, wszystkie sporządzone z kości słoniowej i złota. Za nimi jako pierwszy postępował Wespazjan, potem Tytus, a Domicjan, sam wspaniale przyozdobiony, jechał obok nich na rumaku, który godzien był podziwu.

[6] Pochód triumfalny kończył się przy świątyni Jowisza Kapitolińskiego. Po dojściu do tego miejsca zatrzymano się, gdyż starodawny obyczaj ojczysty nakazywał tutaj czekać tak długo, aż posłaniec doniesie o śmierci wodza nieprzyjacielskiego. Był nim Szymon, syn Goriasa, którego prowadzono w pochodzie razem z jeńcami, a teraz powleczono z zarzuconym stryczkiem na szyi i katowanego przez strażników do miejsca przy Forum, gdzie według prawa rzymskiego tracono przestępców skazanych na śmierć. Skoro doniesiono, że już nie żyje i z piersi wszystkich wyrwały się radosne okrzyki, triumfatorzy przystąpili do składania ofiar. Po skończeniu ich z pomyślą wróżbą i odprawieniu nakazanych zwyczajem modłów odeszli od pałacu. Niektórych sami zaprosili do swego stołu, a dla wszystkich innych przygotowano po domach wspaniałe biesiady. Albowiem dzień ów święciło całe miasto Rzym jako dzień zwycięstwa, które uwieńczyło wyprawę na wrogów, a zarazem dzień, w którym nastąpił kres wewnętrznych rozterek i zaświtały nadzieje szczęśliwszej przyszłości”.

Liwiusz, Periocha XVII

Konsul Gajusz Duiliusz walczył pomyślnie z flotą punicką i pierwszy z wszystkich wodzów rzymskich obchodził triumf z okazji zwycięstwa na morzu. Dla tej przyczyny przyznano mu na stałe taki zaszczyt, że gdy wracał z biesiady, niesiono przed nim przy dźwiękach muzyki woskową pochodnię.

Liwiusz ks. I, 10

Uprowadzone niewiasty już znacznie się uspokoiły, ale wtedy właśnie rodzice ich odziani w żałobne szaty ze łzami i biadaniami podburzali swych ziomków. ziomków nie ograniczyli się w tych narzekaniach tylko do swego miasta, ale nachodzili zewsząd króla babińskiego Tytusa Tacjusza i do niego kierowały się ich poselstwa, bo w tych okolicach był to najpoważniejszy władca. Ceninowie, Krustuminowie i Antenaci należeli do tych, których częściowo także ta krzywda dotykała. Zdawało się im, że Tacjusz i Rabinowie za wolno się ruszają. Sami więc w trójkę gotowali się razem do wojny. Ale rozgniewanym i zapalczywym Ceninom jeszcze i Krustuminowie, i Antenaci nie ruszali się dość żwawo. Wobec tego lud Ceninów na własną rękę wtargnął na ziemię rzymską. Szeroko rozpuścili zagony, ale Romulus z wojskiem zastąpił im drogę i w niewielkiej potyczce pouczył ich, że próżny jest gniew bez odpowiednich sił. Wojsko ich rozpędził i zmusił do ucieczki, a za uciekającymi puścił się w pościg, przy czym w pojedynku zabił ich króla i ściągnął zeń zbroję. Po zabiciu zaś wodza za jednym zamachem zdobył miasto.

Romulus umiał dokonywać wielkich czynów, ale umiał je też światu pokazać. Gdy więc wrócił ze zwycięskim wojskiem, zbroję zabitego wodza nieprzyjacielskiego zawiesił na odpowiednio do tego celu wykonanych noszach i tak ją niosąc wszedł na Kapitol. Tam położył ją pod dębem czczonym przez pasterzy i równocześnie, składając ten dar, oznaczył granice świątyni Jowisza i nadał mu przydomek mówiąc: „Jowiszu Feretryjski! Ja, Romulus, zwycięski król, tę oto królewską przynoszę ci zbroję i w tym miejscu, które w swej myśli właśnie wymierzyłem, poświęcam ci świątynię jako przybytek dla zaszczytnych zdobyczy, które następcy po zabiciu królów i wodzów za moim przykładem tutaj przyniosą”. Taki jest początek pierwszej poświęconej w Rzymie świątyni. A potem wolą bogów było, by sprawdziły się słowa założyciela świątyni, w których obiecał, że potomkowie będą tam takie zbroje przynosić, ale też by chwała tych, którzy będą zdobywać takie dary, nie spowszedniała przez zbytnią ich liczbę. Tylko dwa razy jeszcze przez tak długie lata i wśród tylu wojen zdobyto taką zbroję zaszczytną. Tak rzadko zdarzało się szczęście tej chwały.

[10] Iam admodum mitigati animi raptis erant; at raptarum parentes tum maxime sordida ueste lacrimisque et querellis civitates concitabant. Nec domi tantum indignationes continebant sed congregabantur undique ad T. Tatium regem Sabinorum, et legationes eo quod maximum Tati nomen in iis regionibus erat conveniebant. Caeninenses Crustuminique et Antemnates erant ad quos eius iniuriae pars pertinebat. Lente agere his Tatius Sabinique visi sunt: ipsi inter se tres populi communiter bellum parant. Ne Crustumini quidem atque Antemnates pro ardore iraque Caeninensium satis se impigre movent; ita per se ipsum nomen Caeninum in agrum Romanum impetum facit. Sed effuse uastantibus fit obuius cum exercitu Romulus levique certamine docet uanam sine viribus iram esse. Exercitum fundit fugatque, fusum persequitur: regem in proelio obtruncat et spoliat: duce hostium occiso urbem primo impetu capit. Inde exercitu victore reducto, ipse cum factis vir magnificus tum factorum ostentator haud minor, spolia ducis hostium caesi suspensa fabricato ad id apte ferculo gerens in Capitolium escendit; ibique ea cum ad quercum pastoribus sacram deposuisset, simul cum dono designavit templo Iovis fines cognomenque addidit deo: "Iuppiter Feretri" inquit, "haec tibi victor Romulus rex regia arma fero, templumque his regionibus quas modo animo metatus sum dedico, sedem opimis spoliis quae regibus ducibusque hostium caesis me auctorem sequentes posteri ferent." Haec templi est origo quod primum omnium Romae sacratum est. Ita deinde dis visum nec inritam conditoris templi vocem esse qua laturos eo spolia posteros nuncupavit nec multitudine compotum eius doni volgari laudem. Bina postea, inter tot annos, tot bella, opima parta sunt spolia: adeo rara eius fortuna decoris fuit.

Plutarch, Romulus 16

Tymczasem Akron, król Ceninetów, człowiek odważny i niebezpieczny w działaniach wojennych, patrzył podejrzliwie już na pierwsze zuchwałe poczynania Romulusa, a kiedy ten dokonał gwałtu na kobietach, uznał go za groźnego dla wszystkich. Jego zdaniem czynu tego nie można było nie ukarać. Porwał się więc do wojny i ze znaczną siłą wyruszył przeciw Romulusowi, a Romulus przeciw niemu. Kiedy wojska znalazły się nawzajem w polu widzenia, a wodzowie stanęli twarzą w twarz, wspólnie postanowili, że stoczą ze sobą pojedynek przed gotowymi do boju szeregami żołnierzy. Romulus złożył ślub, że jeśli pokona i powali na ziemię wroga, to sam osobiście przyniesie i złoży w ofierze Jowiszowi jego zbroję. Okazało się, że nie tylko pokonał i powalił na ziemię króla, ale - kiedy rozgorzała walka - zmusił wrogów do ucieczki, a nawet zdobył ich miasto. (…) Romulus obmyślił dokładnie, w jaki sposób mógłby spełnić szczególnie miłe Jowiszowi ślubowanie. Ściął więc nadzwyczajnej wielkości dąb, który znadował się na terenie obozu wojskowego, i przyciosał go na tropajon, następnie zawiesił na nim w pewnym ładzie i porządku każdy z elementów uzbrojenia Akrona. Sam przyodział się w uroczystą szatę, a głowę i swe bujne włosy przyozdobił laurowym wieńcem. Potem zarzucił tropajon na prawy bark i trzymając go prosto, rozpoczął triumfalny marsz. Równocześnie zaintonował zwycięski pean, a wojsko w pełnym uzbrojeniu szło za nim. Obywatele witali go z radością i podziwem. Ta uroczystość stała się początkiem i wzorem kolejnych triumfalnych pochodów. Tropajon nazwano darem ofiarnym Jowisza Feretriusa, u Rzymian bowiem słowo ferie oznacza „zabić”, a on przecież modlił się, aby mógł zabić i powalić na ziemię przeciwnika. „Zbroję ściągniętą z nieprzyjaciela” nazwano - jak podaje Warron - opima, bo „bogactwo” zwą opes. Można by jednak w sposób bardziej przekonywający wyjaśnić, że chodzi tu o dokonanie „znacznego czynu”, bo określa się go właśnie nazwą opus. A prawo do złożenia w ofierze spolia opima przyznaje się najwyższemu dowódcy, który w pojedynku własnoręcznie zabił nieprzyjacielskiego wodza. Ten zaszczyt przypadł w udziale tylko trzem rzymskim wodzom: jako pierwszemu Romulusowi - za zabicie Ceninety Akrona, jako drugiemu Korneliuszowi Kossusowi - za zabicie Etruska Tolumniusza, jako ostatniemu Klaudiuszowi Marcellusowi - za pokonanie Britomartosa, króla Galów. Kossus i Marcellus jechali już na wozie triumfalnym zaprzężonym w cztery konie, ale sami trzymali tropajony. Dionizjusz niesłusznie twierdzi, że i Romulus jechał na wozie. Historycy podają też, że Tarkwiniusz, syn Demarata, jako pierwszy spośród królów nadał pochodom triumfalnym wystawną i pełną przepychu oprawę. Według innych jako pierwszy odbył triumf na wozie Publikola. Przecież wszystkie znajdujące się w Rzymie posągi Romulusa niosącego tropajon przedstawiają go, jak kroczy pieszo.

Liwiusz IV 19

Był wtedy wśród jeźdźców trybun wojskowy Aulus Korneliusz Kossus, człowiek nadzwyczaj pięknie zbudowany, mężny i silny. (…)Widział on, że w którąkolwiek stronę uderza Tolumniusz, tam cofają się przerażone oddziały rzymskie, a poznał go po szatach królewskich, gdy przebiegał wzdłuż całej linii wojska. „To ten” - zawołał - „który łamie umowy ludzkie i depcze prawa narodów. Jeżeli bogowie chcą, aby coś świętego było jeszcze na ziemi, to ja już złożę z niego ofiarę cieniom pomordowanych posłów”. Dał koniowi ostrogę i z nastawioną włócznią runął na tego jednego wroga. Pchnięciem zrzucił go z konia, po czym wsparł się na włóczni i zaraz sam zeskoczył także na ziemię i gdy król się dźwigał, tarczą przygniótł go na wznak, kilka razy pchnął jeszcze ostrzem włóczni i tak przygwoździł do ziemi. Z zabitego zdarł zbroję, odciął mu głowę i nasadził ją na dzidę.

[19] Erat tum inter equites tribunus militum A. Cornelius Cossus, eximia pulchritudine corporis, animo ac viribus par memorque generis, quod amplissimum acceptum maius auctiusque reliquit posteris. Is cum ad impetum Tolumni, quacumque se intendisset, trepidantes Romanas videret turmas insignemque eum regio habitu volitantem tota acie cognosset, "hicine est" inquit, "ruptor foederis humani violatorque gentium iuris? Iam ego hanc mactatam victimam, si modo sancti quicquam in terris esse di volunt, legatorum manibus dabo". Calcaribus subditis infesta cuspide in unum fertur hostem; quem cum ictum equo deiecisset, confestim et ipse hasta innixus se in pedes excepit. Adsurgentem ibi regem umbone resupinat, repetitumque saepius cuspide ad terram adfixit. Tum exsangui detracta spolia caputque abscisum victor spiculo gerens terrore caesi regis hostes fundit. Ita equitum quoque fusa acies, quae una fecerat anceps certamen. Dictator legionibus fugatis instat et ad castra compulsos caedit. Fidenatium plurimi locorum notitia effugere in montes. Cossus Tiberim cum equitatu transuectus ex agro Veientano ingentem detulit praedam ad urbem. Inter proelium et ad castra Romana pugnatum est adversus partem copiarum ab Tolumnio, ut ante dictum est, ad castra missam. Fabius Vibulanus corona primum vallum defendit; intentos deinde hostes in vallum, egressus dextra principali cum triariis, repente invadit. Quo pauore iniecto caedes minor, quia pauciores erant, fuga non minus trepida quam in acie fuit.

20.

Ponieważ wszędzie dyktatorowi powiodło się dobrze, senat uchwalił, a lud potwierdził uchwałę, że ma wjechać do miasta w triumfie. W pochodzie triumfalnym najbardziej zwracał na siebie uwagę Kossus niosący zbroję zabitego króla. Na jego cześć śpiewali żołnierze improwizowane piosenki, w których przyrównywali go do Romulusa. Zbroję umieścił w świątyni Jowisza Feretryjskiego jako dar z uroczystą dedykacją obok zbroi zdobytej przez Romulusa, która pierwsza została określona jako spolia opima i dotychczas sama wisiała w owym miejscu. Na mocy uchwały ludu dyktator złożył na Kapitelu Jowiszowi złoty wieniec wagi jednego funta, jako dar sprawiony na koszt państwa.

Powiedziałem, że Aulus Korneliusz Kossus jako trybun wojskowy złożył w świątyni Jowisza Feretryjskiego drugą zbroję jako spolia opima, idąc w tym za wszystkimi pisarzami przede mną. Jednakże oprócz tego, że tylko tę zbroję uważano za spolia opima, którą wódz zdarł z wodza, oraz że za wodza uznajemy tylko tego, pod którego auspicjami wojnę się prowadzi, jeszcze i napis na owej zbroi umieszczony świadczy, wbrew tym pisarzom i mnie samemu, że Kossus zdobył ową zbroję jako konsul. Mówił mi mianowicie Cezar August, budowniczy i odnowiciel wszystkich świątyń, że zwiedził świątynię Jowisza Feretryjskiego, którą walącą się ze starości odnowił, i tam na pancerzu lnianym to właśnie wyczytał. Uważałbym więc prawie za świętokradztwo, gdybym Cezara, odnowiciela świątyni, nie powołał na świadka na rzecz Kossusa.

Skąd ten błąd pochodzi, że tak stare roczniki, a także spisy urzędników, o których Macer Licyniusz mówi, że były lniane i złożone w świątyni Monety, i na które się raz po raz powołuje, mają w siedem lat później (tj. 428) zapisane nazwisko Aulusa Korneliusza Kossusa jako konsula razem z Tytusem Kwinkcjuszem Penusem, to wolno każdemu tłumaczyć sobie, jak umie. Bo trzeba i to dodać, że tak świetnej bitwy nie można przenieść na ten rok późniejszy, bo przez trzy lata sąsiadujące z tym konsulatem Aulusa Korneliusza nie było prawie wojen z powodu zarazy i braku żywności, tak że niektóre rocznikijakby z żałoby niczego pod tymi datami nie podają oprócz nazwisk konsulów. W trzecim jednak roku po swym konsulacie Kossus był trybunem wojskowym z władzą konsularną, a także dowódcą jazdy: na tym stanowisku wsławił się drugą świetną bitwą konnicy. Wolno i tak przypuszczać, ale, wydaje mi się, bez uzasadnienia. Bo można spokojnie odrzucić wszelkie domysły, skoro sam zwycięzca na świeżo zdobytej zbroi, którą złożył na świętym miejscu patrząc prawie wprost na Jowisza, któremu oddawał łupy, i na Romulusa, a więc na dwóch świadków, groźnych dla podającego fałszywy napis, napisał przecież o sobie: A. Cornelius Cossus consul.

[20] Omnibus locis re bene gesta, dictator senatus consulto iussuque populi triumphans in urbem rediit. Longe maximum triumphi spectaculum fuit Cossus, spolia opima regis interfecti gerens; in eum milites carmina incondita aequantes eum Romulo canere. Spolia in aede Iouis Feretri prope Romuli spolia quae, prima opima appellata, sola ea tempestate erant, cum sollemni dedicatione dono fixit; auerteratque in se a curru dictatoris civium ora et celebritatis eius diei fructum prope solus tulerat. Dictator coronam auream, libram pondo, ex publica pecunia populi iussu in Capitolio Ioui donum posuit. Omnes ante me auctores secutus, A. Cornelium Cossum tribunum militum secunda spolia opima Iouis Feretri templo intulisse exposui; ceterum, praeterquam quod ea rite opima spolia habentur, quae dux duci detraxit nec ducem novimus nisi cuius auspicio bellum geritur, titulus ipse spoliis inscriptus illos meque arguit consulem ea Cossum cepisse. Hoc ego cum Augustum Caesarem, templorum omnium conditorem aut restitutorem, ingressum aedem Feretri Iouis quam vetustate dilapsam refecit, se ipsum in thorace linteo scriptum legisse audissem, prope sacrilegium ratus sum Cosso spoliorum suorum Caesarem, ipsius templi auctorem, subtrahere testem. Qui si ea in re sit error quod tam veteres annales quodque magistratuum libri, quos linteos in aede repositos Monetae Macer Licinius citat identidem auctores, septimo post demum anno cum T. Quinctio Poeno A. Cornelium Cossum consulem habeant, existimatio communis omnibus est. Nam etiam illud accedit, ne tam clara pugna in eum annum transferri posset, quod imbelle triennium ferme pestilentia inopiaque frugum circa A. Cornelium consulem fuit, adeo ut quidam annales velut funesti nihil praeter nomina consulum suggerant. Tertius ab consulatu Cossi annus tribunum eum militum consulari potestate habet, eodem anno magistrum equitum; quo in imperio alteram insignem edidit pugnam equestrem. Ea libera coniectura est. Sed, ut ego arbitror, uana versare in omnes opiniones licet, cum auctor pugnae, recentibus spoliis in sacra sede positis, Iovem prope ipsum, cui uota erant, Romulumque intuens, haud spernendos falsi tituli testes, se A. Cornelium Cossum consulem scripserit.

Liwiusz IV, 32

(…) Aulus Korneliusz, który w poprzedniej wojnie jako trybun wojskowy zabił na oczach dwu wojsk króla Rejentów, Larsa Tolumniusza, i zaniósł do świątyni Jowisza Feretryjskiego zbroję jako jego spolia opima.

(…) et magistrum equitum A. Cornelium eundem in acie fore qui priore bello tribunus militum, Larte Tolumnio rege Veientium in conspectu duorum exercituum occiso, spolia opima Iouis Feretrii templo intulerit.

Eutropiusz III, 6

W kilka lat później Rzymianie prowadzili na terenie Italii wojnę z Galami i zakończyli ją za konsulatu Marka Klaudiusza Marcellusa oraz Gnejusza Korneliusza Scypiona. *Kiedy Marcellus nierozważnie uderzył na oddział Galów spostrzegł, że wszystko wokół jest obsadzone przez wroga oraz że nie ma żadnej możliwości wydostania się z matni, rzucił się w sam środek wrogów, sparaliżował ich swą niesłychaną brawurą, zabił także ich króla Witrodomara i w sytuacji, w której nie było nadziei na ocalenie,wyniósł zaszczytny łup.*Później ze swym kolegą konsulem wytracił ogromne siły Galów, zdobył Mediolan i przywiózł do Rzymu wielkie łupy. W triumfalnym pochodzie Marcellus niósł na ramionach zbroję Gala umieszczoną na drzewcu.

Aliquot deinde annis post contra Gallos intra Italiam pugnatum est, finitumque bellum M. Claudio Marcello et Cn. Cornelio Scipione consulibus. Tum Marcellus cum parva manu equitum dimicavit et regem Gallorum, Viridomarum nomine, manu sua occidit. Postea cum collega ingentes copias Gallorum peremit, Mediolanum expugnavit, grandem praedam Romam pertulit. Ac triumphans Marcellus spolia Galli stipiti inposita umeris suis vexit.

Plutarch, Marcellus 8

Senat uchwalił prawo odbycia triumfu tylko dla Marcellusa. Pochód triumfalny budził podziw, jak rzadko który swą wspaniałością, bogactwem, łupami i jeńcami niezwykle dużego wzrostu. Najprzyjemniejsze jednak i całkiem wyjątkowe widowisko przedstawiał sam triumfator, niosący bogu w ofierze całą zbroję nieprzyjaciela. Kazał mianowicie przyciąć i obrobić wielki prosty pień rosłego dębu niby pomnik zwycięstwa, przymocował doń z wierzchu i z boków zdobytą zbroję, pięknie i harmonijnie ją na nim rozmieszczając. A kiedy pochód triumfalny ruszył naprzód, wziął to trofeum sam na ramiona, wsiadł na rydwan z zaprzęgiem czworokonnym i jechał przez miasto w triumfie z tą ozdobną zdobyczą, najpiękniejszym i najwspanialszym ze wszystkich jego trofeów wojennych. Wojsko także maszerowało przystrojone pięknymi zbrojami i śpiewało przygotowane piosenki i zwycięskie peany na cześć Jowisza i wodza. W ten sposób doszedł Marcellus w pochodzie do świątyni Jowisza Feretryjskiego. Tutaj zatrzymał się i tego rodzaju zbroję zdobyczną złożył tam w ofierze jako trzeci z Rzymian i aż do naszych czasów ostatni. Pierwszy bowiem zdobył taką zbroję Romulus na Akronie z Ceniny, a drugi Korneliusz Kossus n Tolumniuszu z Etrurii. Po nich Marcellus na Brytomartusie, a po Marcellusie nikt więcej.

Bóg któremu Marcellus tę zdobycz złożył w ofierze, nosi nazwę Jowisza Feretryjskiego: według niektórych od tego, że trofea się nosi, z greckiego pheretreuo, noszę, kiedy język ten był jeszcze bardziej zmieszany z łacińskim; według innych - jest to przydomek Jowisza Gromowładcy, jako że w języku Rzymian uderzyć piorunem znaczy ferie. Jeszcze inni twierdzą, że nazwa ta pochodzi od bicia wroga; bo i dziś jeszcze w bitwach, w czasie pościgu za nieprzyjacielem, żołnierze dodają sobie zachęty częstym wołaniem: Feri! To znaczy: Bij!

Zdobytą zbroję ogólnie określa się słowem spolia. W specjalnym znaczeniu mówi się o spolia opima. Podają wprawdzie, że Numa Pompiliusz w swych Pamiętnikach mówi o pierwszych spoliaopima, o drugich i o trzecich, przy czym każe pierwsze ofiarować Jowiszowi Feretryjskiemu, drugie Marsowi, trzecie Kwirynowi, a nagrodę przyznawać za pierwsze trzysta asów, za drugie dwieście, za trzecie sto.

9



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Starożytność Mezopotamia, Egipt, Grecja, Rzym
HISTORIOGRAFIA Grecja i Rzym
Grecja i Rzym
GRECJA i RZYM, architektura krajobrazu
pojęcia związane z rzeźbą, Archeologia, Grecja i Rzym
1 Test starożytna Grecja Rzym lic, gimnazjum i liceum
grecja rzym lo notatki, Rzeczy do szkoły
Teksty i pomniki - I zrodla epigraficzne, Grecja i Rzym
Architektura starożytna - pojęcia, Archeologia, Grecja i Rzym
RzrelAr, Grecja i Rzym
Starożytna Grecja i Rzym, 000 STUDIA ♥
CHINY, GRECJA RZYM
Starożytność Mezopotamia, Egipt, Grecja, Rzym
Grecja i Rzym
grecja rzym (1)
Strarożytny; egipt, grecja, rzym, mezopotamia i fenicjanie prezentacja

więcej podobnych podstron