Cała czwórka kociaków leżała sobie na drewnie, które znajdowało się naprzeciw Tokarza-za płotem na podwórku ludzi, którzy nie przepadają za kotami.
Roxi odwróciła się.
-Uwaga, ludź! -Mruknęła znudzona i jak zwykle, schowała się obojętnie pod drewno, a tak samo uczynili pozostali.
Gdy człowiek odszedł, Roxi pierwsza wślizgnęła się z powrotem na blachę.
-Jedzenie! -Zawołała wesoło. -Ktoś nam dał jedzenie! To ludź zrobił?
-Nie wiem, ale co tam! -Uśmiechnął się Bazyl.
-Ale jestem głodny... -Felek przeciągnął się w słońcu i już miał zamiar rzucić się na pokarm, lecz powstrzymał go Klusek.
-To MOJE żarcie! -Zdecydował.
Rozpoczęła się kolejna bójka. Roxi i Bazyl patrzyli na rodzeństwo z dziwnymi minami.
-O jejku, oni znowu to samo... -Westchnął Bazyl.
-Przejdzie im. Ale nie przejmuj się. Gdzie dwóch się bije, tam reszta skorzysta! -Wyszczerzyła zęby Roxi i zabrała się za jedzenie. Bazyl do niej dołączył.
-Ej, Bazyl zniknął-martwiła się Roxi, dwie godziny później.
-Jak to: zniknął?! -Przestraszył się Felek.
-Normalnie. Był i go nie ma.
Szukali go tak kolejne 2 godziny.
-Idę poszukać w drewnie-zadecydowała Roxi i poszła tam gdzie chciała.
Gdy i ona nie wracała, Klusek wkurzył się.
-Co z nią do cholery?! Miała sprawdzić czy jest tam Bazyl i wrócić!
Ale był przestraszony, zarówno jak i brat.
-Deptasz po grobie. -Burknął Felek a Klusek zlazł szybko z płytki Zyzia.
-Em. Sorry -powiedział do płytki.
-ROOOXI, chodź! Szukamy dalej!
Cisza.
-Złe przeczucie mam.... -Westchnął Klusek.
-To na co czekasz? Idź do niej.
Klusek przeszedł pod płotem i pobiegł między drewno. Po chwili krzyknął i wrócił wstrząśnięty.
-Jest?
-No
-To czemu...?
-Ona nie żyje!
-Co?!
Cmentarzyk dla kotów. Rodziców nie ma. Nikogo. Tylko Felek i Klusek stoją nad nową płytką. Klusek otrzepuje ją jeszcze z ziemi, a Felek płacze jak bóbr.
Klusek spojrzał na niego i wbił wzrok w ziemię.
-No... To zostaliśmy sami...
-Taaaa... Rodzeństwa nie ma. Teraz będziemy się bić jeszcze częściej, hę?
Klusek przełknął ślinę.
-W zasadzie to w ogóle nie musimy się bić.
-Co masz na myśli?
Skoro jesteśmy sami, nikt nas nie wspiera już... Może sami musimy się teraz nawzajem wspierać?
-Czekałem aż to powiesz.
-Co? Żeby się wspierać?
-Nie... Że będziesz chciał się pogodzić! Wytrzymałem dłużej niż ty!
-O, ty niedobra świnio! -Roześmiał się Klusek i wskoczył na brata. Tym razem jednak nie w tym celu, co kiedyś....