Tabloidyzacja życia politycznego. drukuj, Politologia, Marketing polityczny


„ Tabloidyzacja życia politycznego - politycy w tabloidach ”

Tabloid to słowo oznaczające gazetę wydawaną w formacie ok. 37-40 cm x ok. 27-30 cm. Mały format gazety tabloidowej ma służyć wygodzie czytelnika. Tabloid jest skierowany do masowego odbiorcy, który porusza się publicznymi środkami lokomocji. Łatwo jest złożyć go na pół i nie przeszkadzać innym pasażerom metra lub tramwaju. No ale nie oszukujmy się to nie rozmiar jest tu najważniejszy słowo to oznacza głównie kolorową gazetę goniącą za tanią sensacją. Tabloidy koncentrują się głównie na opisywaniu sensacji opatrzonych dużą liczbą fotografii, wielkimi nagłówkami i niewielką zawartością tekstową. Już pierwsza strona takiej gazety najczęściej "krzyczy" wielkim tytułem lub zdjęciem. Często tabloidy odwołują się do emocji, prowokują, nierzadko przekraczają granice uznane w świecie dziennikarskim, niekiedy też opisują fikcyjne historie jako prawdziwe. Nieodłącznym atrybutem tabloidu jest prosta krzyżówka, konkurs (typu zdrapka), w którym można wygrać cenne nagrody oraz komiks i fotografia roznegliżowanej kobiety. Wszystkie te zabiegi mają przyciągnąć mniej wymagających czytelników gazet. W swojej pracy jednak przedstawię zjawisko tabloidyzacji życia politycznego na wybranych przykładach aktorów polskiej sceny politycznej.

Codziennie dwie największe polskie bulwarówki - „Fakt” i „Super Express” - kupuje przeszło 700 tysięcy osób. Dla porównania: łączne rozpowszechnianie „Gazety Wyborczej”, „Dziennika” i „Rzeczpospolitej” to 732 tysiące egzemplarzy (dane Związku Kontroli Dystrybucji Prasy za pierwsze półrocze tego roku). Do lektury tabloidów przyznaje się blisko siedem milionów dorosłych Polaków. To siedem milionów potencjalnych wyborców. Siedem milionów głosów, które mogą przeważyć szalę zwycięstwa w każdych wyborach. Trudno, by politycy tego nie zauważali. Donald Tusk tuż po objęciu kierownictwa rządu popędził do redakcji „Faktu”. Przez jeden dzień był redaktorem naczelnym tej gazety. Premier nie krył zadowolenia z zaproszenia: „ Bardzo się cieszę, że „Fakt” zgodził się na mój dyktat, jeśli chodzi o czwartkowy numer. Będzie w nim można przeczytać o tym, jak pomóc ludziom do tej pory poszkodowanym, na przykład na rynku pracy - mówił rozentuzjazmowany Tusk.  Nie chodzi o puste hasła. Starszy człowiek może być lepszym pracownikiem niż na analogicznym stanowisku ktoś 25- czy 30-letni - dodał”. Krytykom atakującym jego zażyłość z tabloidem tłumaczył, że umowę z redakcją zawarł, zanim został premierem, i nie mógł się z niej wycofać. Niektórzy obserwatorzy życia politycznego naszego kraju, po tym wydarzeniu podzielili się na dwa obozy : sympatyków i przeciwników premiera. Tego typu spoufałość z brukowcem to celowy zabieg marketingowy mający na celu sterowanie uczuciami wyborców. Sztab ludzi dbających o wizerunek Tuska doskonale rozumie mechanizmy marketingu politycznego. Przedstawiając premiera jako osobę pozytywnie nastawioną do prasy bulwarowej udaje się „upiec dwie pieczenie na jednym ogniu”. Z jednej strony polityk zostaje ukazany jako przeciętny Polak, który również czyta tabloidy ,a z drugiej dzięki przyjaznym stosunkom z prasą będzie miał większy wpływ na to jak jego wizerunek zostanie przedstawiany w tej gazecie. Doktor Wojciech Cwalin (psycholog marketingu politycznego) ostrzega, że tego typu zjawisko prowadzi do bezrefleksyjności czytelników. Oznacza to ,że ludzie czują się zwolnienie od myślenia. W uproszczonym przekazie z mediów jest tak:” po co się będziesz zastanawiał, posłuchaj, co mówimy i jak mówimy. Mamy rację i nie ma alternatywy.” Konsekwencją jest między innymi to, że coraz trudniej jest stwierdzić, na podstawie czego ludzie podejmują swoje decyzje wyborcze. Wyborcy często sami nie wiedzą, dlaczego na kogoś głosują. A jak zaczynają podawać motywy, to są to zasłyszane slogany co jest dowodem na to, że tego typu kreowanie życia politycznego ma wpływ na przeciętnych wyborców i często w sposób nieświadomy informacje wyczytane w brukowcu wpływają na nasze postawy wyborcze.

Nie trzeba być specjalistą od marketingu, żeby się zorientować, że ludzie w każdym wypadku chętniej zwrócą uwagę na informację, że znany polityk jest agentem i złodziejem, niż na szczegóły reformy podatkowej. Politycy to główny obiekt zainteresowania tabloidów. Dziennikarze i fotoreporterzy „Faktu” i „Super Expressu” tropią polityków nawet intensywniej niż gwiazdy filmu i telewizji. Właściwie nie ma dnia, by któryś nie został przyłapany na jakimś niecnym uczynku. „Ryszard Kalisz parkuje samochód tam, gdzie mu się podoba”- krzyczy Fakt. Kolejna funkcja tablodaizacji dotyczy wizerunku polityków. Aktorzy polityczni są obserwowani niczym uczestnicy realisty show i w razie złamania jakiekolwiek przepisu prawa, zwyczaju czy zasad, ich występek jest nagłaśniany do skali wydarzenia równego tragedii na WTC z 11 września. Media to druga władza. Pełni funkcję kontrolującą wraz z sądowniczą, tylko nie w znaczeniu popartym konstytucyjnie. Bo jak inaczej można odnieść się do roli prasy ,skoro życie aktorów politycznych jest nieustannie monitorowane, ich pomyłki, wpadki i przewinienia są hiperbolizowane co skutkuje adekwatnym do wykroczenia sposobem odbierania tej postaci. Skuteczność bulwarówek bywa zadziwiająca, choć zdarzają się także porażki. Tak było, gdy na urlop z rodziną wybrał się Donald Tusk. W redakcjach „Super Expressu” i „Faktu” ogłoszony został alarm. Zdjęcia byczącego się premiera, najlepiej ze szklaneczką piwa w dłoni, to rzecz, która sprzedałaby się jak ciepłe bułeczki. Tylko gdzie właściwie jest premier? Na pewno za granicą, przecież w kraju zostałby namierzony najwyżej w kilka godzin. Nad morzem czy w górach? Rodzina Tuska pochodzi z Wybrzeża, więc morze nie stanowi dla niej szczególnej atrakcji. Z drugiej strony premier był już tym roku w górach, ferie spędził we włoskich Alpach. Dziennikarze uruchomili wszystkich możliwych informatorów: w rządzie, Sejmie, partiach politycznych. Wyjazd szefa rządu był jednak tak zakamuflowany, że nikt nic nie wiedział. Dopiero po pięciu dniach udało się ustalić, że Donald Tusk odpoczywa w hoteliku niedaleko Heraklionu na greckiej Krecie. Było już jednak zbyt późno. Wakacje premiera trwały zaledwie siedem dni i paparazzi nie zdążyli dojechać na miejsce. Prywatność szefa rządu (jeśli jeszcze o jakiejkolwiek prywatności można mówić) nie została tym razem zakłócona. Jednak takie porażki nie zdarzają się tabloidom często. I w tym miejscu pojawia się delikatny dysonans ponieważ nasz premier sam z siebie godzi się na współpracę z „Faktem” a z drugiej strony jak lew broni swojej rodziny i jej prywatności.

Nieodłącznym elementem dobrze sprzedającego się tabloidu musi być gorący temat. Wcześniej opisywałam wpływ mediów na wyborcę, jako mechanizm manipulujący czytelnikami oraz funkcjonowanie prasy brukowej. Natomiast co się dzieje kiedy role się odwracają i głównym inicjatorem „hot news” są sami politycy? Mowa tu o popularnych dziś „ustawkach”. Znany tygodnik „Dziennik” obnażył kulisy bezczelnego umawiania się polityków na publikację w tabloidach. Zasady działania „ustawek” są dziecinnie proste. Rzecznik lub sam polityk spotyka się z dziennikarzem i omawia jaki materiał czy też zdjęcia są potrzebne na dany moment (moje osobiste skojarzenia wskazują tu na podstawowe zasady ekonomii prawo popytu i podaży) . Następnie przed „umówioną” sytuacją daje się „cynk” by dziennikarze przypadkowo mogli spotkać polityka w danej scenerii. Kazimierz Marcinkiewicz, jeszcze niedawno szanowany polityk, stał się niewolnikiem tabloidów i nic nie wskazuje na to, by chciał się z tej pułapki wyrwać. To kolejny przykład „wygasania ideowego“ polskich konserwatystów oraz próba przypomnienia o sobie mediom. Po aferze związanej z rozwodem Marcinkiewicza za sprawą jego nowej dziewczyny Izabell polityk nie schodzi z pierwszych stron gazet. Wywołało to wiele kontrowersji ponieważ polityk był postacią bardzo lubianą i szanowaną zarówno w środowisku politycznym jak i prywatnym. Człowiek, który hołdował podstawowym wartościom takim jak rodzina, dopuścił się romansu i upublicznił tą sprawę za pomocą prasy bulwarowej udzielając wywiadu i później kontynuując tą historię poprzez wspomniane wyżej „ustawki” z dziennikarzami, którzy mogli sfotografować zakochaną parę. Najbardziej popularną „gwiazdeczką” sceny politycznej jest poseł Janusz Palikom, który tą sztukę opanował do perfekcji. Palikot przyznaje, że swoje akcje konsultuje z politykami PO: rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem i marszałkiem Bronisławem Komorowskim. W tych występach pomaga mu PR-owiec Jacek Prześluga. Od roku jego firmy nie mogą się opędzić od publicznych zleceń wartych miliony złotych. Palikot w rozmowie z „Dziennikiem” upiera się, że większość happeningów wymyśla sam. A dopiero potem konsultuje pomysły z Prześlugą. Nie tylko z nim: "Dzwonię do Pawła Grasia czy Bronisława Komorowskiego. Zazwyczaj protestują. Po tembrze głosu oceniam, czy się wściekną, czy jest ok". Ulubieniec wszystkich mediów zasłynął występując z lateksowym penisem i pistoletem w 2007 r. , na swoim koncie ma jeszcze wiele innych kontrowersyjnych wystąpień i wypowiedzi. Wszystkie „kontakty” z prasą prowadzą do tego, aby dany polityk czy też partia zyskały rozgłos. Marcinkiewicza okrzyknięto Dodą polskiej polityki natomiast Palikot zyskał miano błazna III RP. Najwidoczniej politycy wyznają zasadę: „ nieważne co piszą, ważne by pisali i nie przekręcali nazwiska”. Czy zaistnienie w życiu politycznym, za wszelką cenę ,kosztem utraty tożsamości i prywatności jest warto? Pozostawiam to do oceny samym zainteresowanym.

Tabloidy i politycy żyją w symbiozie. Ten układ się opłaca dla obydwóch stron ponieważ media zarabiają na politykach, a oni dzięki mediom istnieją w świadomości wyborcy. Tabloidyzacja sceny politycznej w Polsce to wypadkowa transformacji związanych z korzystaniem z technik public relations z których wcześniej nie korzystano aż na taką skalę. W innych krajach europejskich np. w Niemczech brukowce zdominowały politykę już dawno temu i do dziś sterują aktorami sceny politycznej . Polska to kraj, który z powodzeniem przejmuje trendy innych kultur również w polityce. Obserwując współczesne media można odnieść wrażenie, że przybywa dziennikarzy, którzy mówią więcej niż wiedzą. Niestety wspólnie z tym ugruntowuje się pogląd, że gazeta złożona z sensacyjnych plotek, jest więcej warta, a co za tym idzie lepiej się sprzedaje, niż pismo przynoszące suche, choć rzetelnie zebrane i sprawdzone informacje. Zasady tabloidyzacji są odpowiedzią na wyniki wielu badań wśród czytelników prasy, widzów telewizji, słuchaczy radia czy internautów, którzy wskazują, że właśnie tego typu dziennikarstwo w dobie rewolucji technologicznej i mediów cyfrowych ma największe szanse na powodzenie. Niestety zasady marketingowe zdominowały także rynek mediów, doprowadzając do tego, że przeważa „tania sensacja", skandal, dziennikarstwo niskich wartości. Według sondaży Agencji Badań Marketingowych o tym, że tabloidy są chętnie kupowane decydują: przystępna cena, tematyka podana w formie krótkich artykułów oraz tematyka społeczna. Wszystkie te cechy skłaniają większość odbiorców do wyboru medium pozostającym pod wpływem zjawiska tabloidyzacji. Mnie, jako studenta politologii bardzo ten obraz smuci. Całość prowadzi do niekorzystnych skutków jakim jest spadek wartości informacji czy też obniżenie poziomu dziennikarstwa w ogóle. W związku ze zjawiskiem tabloidyzacji przeraża jeszcze jedna rzecz. Agresywny język jakim posługują się niektóre media może przełożyć się na agresyeność odbiorcy. Ponadto założeniem języka mediów są: dominacja wyrazów, wyrażeń i zwrotów pozbawionych elementów emocjonalnych. Tabloidyzacja skutecznie łamie te zasady, tworząc język pełen epitetów, negatywnie nacechowanych zwrotów oraz zdarzających się wulgaryzmów. Taki sposób komunikacji jest dla mnie nie do zaakceptowania. W związku z ogromną władzą mediów obraz, który jest przedstawiany jest wykreowany i przerysowany. Polska scena polityczna poprzez dominację tego zjawiska utraciła wiarygodność i tożsamość. Partie konserwatywne odchodzą od głównych założeń i starają się przypodobać odbiorcom poprzez zaniżanie swojego poziomu i zapominając o swojej pozycji. Opozycja prześciga się w wymyślaniu co kolejnych atrakcji by być „na językach” mediów. Moim zdaniem media powinny pracować nad zdobyciem rzetelnych i wiarygodnych źródeł, a nie szukać szybkich i tanich sensacji. Marketing polityczny w czasie ostatniej dekady rozwinął się bardzo mocno, co bez wątpienia ułatwia funkcjonowanie i dbanie o dobry wizerunek partiom politycznym. Jednakże czy życie prywatne naszych polityków jest ważniejsze niż ich działania polityczne? Dziś zapomniano o podstawowych zasad fair play, i nikt nie gra czysto. Wygrana na scenie politycznej jest zbyt wysoka by można było odpuścić i tylko realizować program partyjny. Aktorzy polityczni dziś to marionetki tabloidów, którzy pokornie odgrywają swoje role i bezpruderyjnie sprzedają nam wszystko czego zapragniemy.

Bibliografia :

Cwalina Wojciech „ Marketing polityczny. Perspektywa psychologiczna, Gdańsk 2005,

Gielewska Anna „ Ustawki posła Janusza Palikowa” Dziennik, 16/09/2009

Radziewicz Maria „ Jak mówić, żeby nie mówić” Polityka, 26/07/07

Ryciek Igor „ Magiel polityczny” Przekrój , 41/2008

http:///www.rp.pl

http:///www.marketingwpolityce.zgora.pl/index.htmp

I. Ryciek, „Magiel polityczny”, Przekrój 41/2008

W. Cwalina „Marketing polityczny. Perspektywa psychologiczna.”, Gdańsk 2005, GWP, str. 42

A. Gielewska „Ustawki posła Janusza Palikowa”, Dziennik, 16/09/2009



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
palikot, Politologia, Marketing polityczny
Odpowiedzi na pytania na kolokwium z marketingu politycznego, Politologia, Marketing Polityczny
nowe, Politologia, Marketing polityczny
Kultura polityczna1, Politologia, Marketing polityczny
XIV Patologie życia politycznego ĆW, Politologia, Nauka o polityce, Ćwiczenia
palikot, Politologia, Marketing polityczny
Procesy internacjonalizacji życia politycznego i gospodarczego
Pomiar poziomu życia polityka społeczna
Procesy internacjonalizacji życia politycznego i gospodarczego
Polska woła o ludzi sumienia sanacja odnowienie życia politycznego Jerzy Tatol
Aktorzy życia politycznego w świecie opinii dziennikarzy Jacy są, a jacy powinni być ebook
Z zycia politykow
Marketing polityczny, Politologia UMCS - materiały, III Semestr zimowy, Marketing polityczny
Marketing skrypcior, Politologia UMCS - materiały, III Semestr zimowy, Marketing polityczny
Wyklad - Marketing polityczny, Politologia, 1 rok UJ
poziom zycia, Politologia, Polityka społeczna i gospodarcza

więcej podobnych podstron