ANIOŁEK W KLATCE1, Scenariusze uroczystosci, przedstawień, akademii szkolnych


0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic

Scenariusz przedstawienia

pt. „Aniołek w klatce”

ANIOŁEK W KLATCE

AKT I

O S O B Y:

głos Pana Boga

Diabeł

Diablica

Diablątka 1, 2, 3, 4, 5, 6

Aniołek Bieluśki

Obskurny pokój. Na stole brudne naczynia, resztki jedzenia. Pod ścianą nie zaścielone łóżko a właściwie materac, na nim skłębione koce i poduszki. Podłoga zasłana papierami, ogryzkami jabłek. Na środku klatka na wysokość 1,60 m. Diabełki wyrywają ją sobie.

DIABLĄTKO 1: Puszczaj! Nie wyrywaj! To moje!

DIABLĄTKO 2: Ja ukradłem!

DIABLĄTKO 3: Ty? Ty baranie? Ty potrafiłbyś ukraść?

DIABLĄTKO 2: To ja ukradłem!

DIABLĄTKO 4: Zostaw!

DIABLĄTKO 1: Nie dam!

DIABLĄTKO 2: Ja byłem pierwszy!

DIABLĄTKO 5: Ty cyganie! To nie ty, to ja wypatrzyłem.

DIABLĄTKO 2: Ale bez mojej pomocy, łachudro, nie potrafiłbyś tego rąbnąć!

DIABLĄTKO 6: Zostaw! Po co ci to?

DIABLĄTKO 2: A tobie po co? Ja mam pomysł!

DIABLĄTKO 1: Odczep się. Ja też mam!

DIABLĄTKO 3: To ty się odwal!

DIABLĄTKO 4: Nie zaczynaj, bo ci przyłożę!

DIABLĄTKO 3: Ty mnie?

DIABLĄTKO 4: Jak cię stuknę, to się nie pozbierasz!

DIABLĄTKO 2: Lepiej powiedz mi, co z tym gratem chcesz zrobić?

DIABLĄTKO 6: Spokojna głowa, ciebie nie wsadzę, nie bój się nic.

Chociażby Ci się należało, bo tak rozrabiasz!

DIABLĄTKO 5: Wytrzymać z tobą nie można!

DIABLĄTKO 6: A tyś lepszy?

DIABLĄTKO 1: Rozrabiaka. Ja najchętniej ciebie bym do tej klatki wsadził!

Ten walczący kłąb zbliża się do starego diabła i starej diablicy siedzących przy stole, którzy o coś się kłócą między sobą, zupełnie nie zwracając uwagi na to, co się dzieje w izbie. Wymachują rękami, wrzeszczą, grożą sobie. Przestają dopiero wtedy, gdy stary diabeł zostaje zaatakowany przez wściekłe diablątka, które go szarpią, szturchają.

DIABLĄTKO 1: Złap nam aniołka!

DIABEŁ (zdumiony): Cooo?

DIABLĄTKO 2: Przyprowadź nam takiego pętaka białego z nieba.

DIABEŁ: Jakiego aniołka? Jakiego pętaka?

DIABLĄTKO 3: Nie udawaj, że nie wiesz.

Takiego małego szczeniaka z ich zakichanego nieba.

DIABEŁ: Odczepcie się ode mnie. Nie ma czasu na jakieś głupstwa.

Nie widzicie, że jestem zajęty?

DIABLĄTKO 4: Złap nam aniołka.

DIABEŁ (wścieka się): Po jakie licho wam aniołek?! Jeszcze tego tutaj brakowało!

DIABLĄTKO 6: Wsadzimy go do klatki i będziemy go mieć.

DIABEŁ: Ja spróbuję. Znam się na robocie.

Diabeł wychodzi. Za chwilę wraca i wpycha do klatki aniołka. W klatce aniołek - boi się i płacze. Małe diablątka przyglądają się aniołkowi. Jest puchaty, biały, ze srebrnymi skrzydełkami. Włoski jasne jak len. Na główce złota opaska i gwiazdka, które błyszczą. Długa, biała szata przepasana złotym sznurem. Diablątka śmieją się z niego, przezywają, przedrzeźniają go.

DIABLĄTKO: Wesz biała, wesz biała, baran, baran, baran, niedojda, bieluch,

strachajło, ty pętaku.

Diablątka szturchają go patykiem, wyszczerzają zęby, straszą go, skaczą na klatkę, wrzucają do klatki rozmaite śmieci.

DIABLICA (wrzeszczy od stołu): Nie dokuczajcie temu pętakowi, bo jeszcze wam

zdechnie!

Aniołek wreszcie klęka i modli się ze złożonymi rękami.

Wrzaski trwają. Po chwili aniołek wstaje, patrzy na swoje otoczenie tak serdecznie, że diabełki odskakują. Uśmiecha się do nich. Prawie że chowają się pod ziemię, włażą pod ławkę, pod stół. Aniołek zaczyna coś do nich mówić. Wtedy chowają się po kątach, zatykają sobie uszy. Aniołek mówi pięknym, czystym, jasnym głosem.

ANIOŁEK: Otwórzcie mi klatkę. Bardzo was o to proszę.

Będziemy się razem bawić. W co tylko będziecie chcieli.

DIABEŁ (wrzeszczy): Co, macie pietra?!

Bo się ta biała wesz na was gapi jak cielę na malowane wrota?!

Wyście są lepsi, macie spojrzenie

diabelskie!

Na to diablątka znowu wrzeszczą, krzyczą, wyją.

DIABLĄTKO 3: Cielę, cielę, baba.

DIABLĄTKO 4: Nie bój się, nic ci nie zrobimy. Tylko jak cię dorwiemy,

to cię wrzucimy do smoły, w ogniu cię usmażymy,

włosy ci powyrywamy!

Szczerzą zęby. Przestraszony aniołek znowu klęka, modli się i uspokaja. Potem zabiera się do pracy. Sprząta klatkę, bo ta jest strasznie brudna. Gdy kończy sprzątanie, zaczyna robić zabawki dla diablątek z papieru, które sobie odkładał. Obdarowuje nimi diablątka. Niektóre diabełki po kryjomu zatrzymują je dla siebie.

Zapada noc, za oknem robi się ciemno. Stara diablica zagania diablątka do łóżka, kładzie jedno przy drugim, choć jej się wyrywają, wyszarpują, bronią się, a nawet ją przezywają, popychają.

DIABLĄTKO 1: Odczep się!

DIABLĄTKO 5: Nie chce mi się spać!

DIABLĄTKO 2: A nie! A nie! Jeszcze się chwilę pobawimy!

Diablica mimo to nie ustaje, a przy tym tłumaczy.

DIABLICA: Dość już tego wściekania. Teraz spać, żebyście jutro miały siłę

na wasze głupoty.

Wreszcie je usypia jak pies warcząc im do snu.

Z kolei zbliża się do aniolątka, które siedzi w klatce i drzemie. Udaje uprzejmą, zatroskaną i zaczyna tłumaczyć się słodkim głosem, prawie lamentując.

DIABLICA: Widzisz, jakie mam utrapienie z moimi dziećmi?

Staram się je wychować jak tylko umiem, ale muszę im trochę

pobłażać, żeby nie stracić z nimi kontaktu.

A dlaczego ci to mówię? Ty mógłbyś mi pomóc je wychować.

Spróbuj na razie trochę je naśladować. Żeby się przekonały,

żeś jest swój. A potem powolutku, powolutku będziesz

je upodabniał do siebie.

Aniołek najpierw słucha tego obojętnie, ale po chwili przysłuchuje się zaciekawiony, potem rozluźnia się, napięcie mija.

Rano diabełki wstają, budzą się po swojemu. Jeden drugiemu dokucza. A to łapie go za nos, żeby stracił oddech, łaskocze stopy, rzuca jaśkiem, przydusza poduszką.

DIABLĄTKO 3: Nie śpij, nie śpij, bo cię okradną!

DIABLĄTKO 4: Wstawaj, bo śniadanie na stole!

DIABLĄTKO 5: Dość spania.

DIABLĄTKO 2: Trzeba tej białej małpie przyłożyć!

Wreszcie wychodzą z łóżka i rzucają się na klatkę z aniołkiem, wrzeszcząc i przezywając.

DIABLĄTKA: Ty bałwanie, ty bałwanie, ty bałwanie!

Są zaskoczone, bo aniołek odpowiada tym samym.

ANIOŁEK: Czarnuchy, bydło rogate, brudasy, głupole. Figę mi zrobicie.

Jak wyjdę z klatki to wam dołożę.

Gdy one pokazują język, on też pokazuje język. Gdy one przezywają, on też przezywa. Gdy one się złoszczą - to on też się złości. Jak one skaczą na klatkę - to on też skacze. Diablątka reagują śmiechem i są bardzo zadowolone. Zachęcają go do powtórek.

DIABLĄTKO 1: No, jeszcze raz wywal ozór. Jak ci to pasuje do twojego pyska!

DIABLĄTKO 2: No dawaj, zaklnij jeszcze raz.

To tak fikuśnie brzmi w twojej gębie.

Diablątka wybiegają z pokoju.

GŁOS PANA BOGA: Co ty wyrabiasz? Co się z tobą dzieje? Jak ty postępujesz?

Czyś ty już nie aniołek?

ANIOŁEK: Czyś, Panie Boże, zauważył, że gdy ja pokazuję język,

przezywam ich i przeklinam, to one się uspokajają?

A jak jestem cierpliwy, uśmiecham się i śpiewam o Tobie,

to się złoszczą?

GŁOS PANA BOGA: Oj, aniołku, aniołku, ty wiesz, co ci grozi?

ANIOŁEK (pyta zaskoczony): Co mi może grozić?

GŁOS PANA BOGA: Że się zamienisz w diablątko.

Czemu masz taki bałagan w klatce?

ANIOŁEK (wykręca się): A co mam robić?

GŁOS PANA BOGA: Na przykład lalki dla diablątek.

ANIOŁEK: Wciąż lalki. Ale one wrzucają wszystko do śmieci.

GŁOS PANA BOGA: Niektóre wyrzucają, a niektóre nie wyrzucają.

Śpiewaj piękne piosenki, opowiadaj bajki.

ANIOŁEK: Ale one zatykają uszy i nie chcą słuchać ani bajek, ani piosenek.

GŁOS PANA BOGA: Są takie, co zatykają, a są takie, które udają, że zatykają.

A naprawdę przysłuchują się temu, co ty opowiadasz

lub śpiewasz. Bo inaczej naprawdę przemienisz się w diabełka.

Wtedy aniołek obraża się na Pana Boga. Przestaje Go słuchać.

Po chwili wbiegają diablątka. Ze zdziwieniem zatrzymują się przy klatce.

DIABLĄTKO 5: Ty, widział? Nasz pacan robi się taki jak my.

DIABLĄTKO 6: Eee, pic na wodę, nie nabieraj mnie.

DIABLĄTKO 5: Nie, jak pragnę zdrowia, nie cyganię. Widzisz jego skrzydła?

DIABLĄTKO 6 (przyglądając się aniołkowi): Ale numer. Jego skrzydła zrobiły się

matowe. Tego jeszcze nie było.

DIABLĄTKO 7: Fakt, już ma czarne piórka.

Aniołek z przerażeniem rozkłada skrzydełka i zaczyna się im przyglądać. Faktycznie, to już nie tamte srebrnobiałe pióra. Nagle odkrywa wśród swoich białych piór jedno czarne.

ANIOŁEK (mówi do siebie): A niech to drzwi ścisną. I drugie piórko czarne, i trzecie.

Tego brakowało!

DIABLĄTKO 1: Te, widział jego kłaki? Robią się jak nasze.

Aniołek zaniepokojony ujmuje pasemko włosów spływających mu na ramiona i bacznie się im przygląda.

ANIOŁEK (mówi do siebie): O jasny gwint. Nie, te pokurcza diabelskie nie cyganią.

Moje włosy faktycznie są takie, jak ich kłaki.

DIABLĄTKO 2: No, ale jego łach, to już nie to samo. Szary. Prawie jak worek.

Aniołek zabiera się do lustrowania sukienki. Niby ta sama, a inna.

ANIOŁEK (mówi do siebie): Jak pragnę zdrowia! Plamy! Skąd się tu wzięły?

I ta biel już nie biała.

DIABLĄTKO 3 (chichocze): Hi, hi, hi. I gwiazdka już mu się nie świeci.

Aniołek zdejmuje z głowy swój diadem, przygląda mu się.

ANIOŁEK (mówi do siebie): No patrzcie państwo. Gwiazdka zardzewiała.

Widział to świat?

Przeciera ją rękawem. Ale to nie pomaga.

DIABLĄTKO 4: W pale się nie mieści. Ojciec, zobacz.

Jemu na czole zaczynają rosnąć różki.

Aniołek dotyka główki, maca, maca.

ANIOŁEK (mówi do siebie z przerażeniem): No, to cześć, tu na czole z jednej i drugiej strony jakieś zgrubienie. No, to mnie ta piekielna hołota urządziła. Rogi mi wyrastają. A niech to kule biją, ja się zamieniam w diabła?

Wpadają zaalarmowani okrzykami diablątek stary diabeł i diablica i zaganiają diablątka do łóżek.

DIABEŁ: Spać! Już najwyższy czas!

Nagle stary diabeł zabiera się do otwierania klatki.

DIABLICA: Co chcesz zrobić?

DIABEŁ: Zdziwisz się.

Stary diabeł otwiera klatkę, łapie aniołka za kark. W tym momencie ten się budzi, zamiera z przerażenia, bo widzi, że to stary diabeł. Ze strachu nawet nie piszczy i całe szczęście, bo może słyszeć rozmowę.

DIABEŁ: Chcesz wiedzieć, co robię? O, Podziwiaj.

I kładzie aniołka między śpiącymi diablątkami.

DIABEŁ: Co się będziemy czarować. To już nie aniołek. On już nasz.

Jak przeklina, wścieka się, szczerzy zęby. Jak leży w brudzie,

nie modli się, to daję głowę, że gdy wrócimy za kilka dni,

będzie kropa w kropę jak nasze szczeniaki.

DIABLICA: Dobrze, żeś przypomniał. No, to idziemy w kimono.

Bo jutro nas czeka daleka droga.

DIABEŁ: Jak go zobaczysz za tydzień, to się zdziwisz.

Mówię ci, ten pętak będzie taki sam jak reszta naszych dzieci.

Gaszą światło i wychodzą.

Dopiero teraz aniołek wybucha szlochem. Diabełki śpią twardo, nie słyszą tego pośród łkania zaczyna przepraszać Pana Boga.

ANIOŁEK: Przebacz mi, Panie Boże, żem był taki głupi, żem Ciebie

nie słuchał. A ostrzegałeś mnie.

I stało się dokładnie tak, jak mówiłeś. Przebacz mi.

Ja nie chcę być diabłem. Ja chcę być aniołkiem.

Chcę Cię kochać tak, jak Cię kochałem przedtem.

A nawet bardziej. Już się poprawię.

Aniołek modli się długo, aż zasypia.

Wstaje dzień, aniołek wysuwa się spomiędzy diabełków, wchodzi do klatki, zamyka drzwi i zabiera się natychmiast do roboty. Czyści klatkę.

Diabełki się budzą. Ze zdumieniem widzą zmianę - że aniołek szoruje w klatce podłogę. Zerka na diablątka i delikatnie uśmiecha się do nich. Cichutko śpiewa.

Z wyczyszczonej już prawie klatki pyta mimochodem:

ANIOŁEK: A nie macie gdzieś niepotrzebnej białej farby olejnej i pędzla?

DIABLĄTKO 6: Co on bałaka?

DIABLĄTKO 1: Zachciało mu się białej farby i pędzla.

DIABLĄTKO 2 (niepewnie): On chce nas nabrać?

DIABLĄTKO 3: To tak dla picu?

DIABLĄTKO 4: A po jakiego grzyba mu to?

DIABLĄTKO 5: Może chce ci wymalować gębę na biało.

DIABLĄTKO 2: Najwyżej siebie, bo zszarzał co nieco.

DIABLĄTKO 7: Jakeś ciekawy, po co mu farba, to mu przynieś.

Wszystkie diablątka zabierają się do szukania tego, o co prosi aniołek. Szmaty latają w powietrzu.

ANIOŁEK (nieśmiało): Gdybyście znaleźli kawałek papieru ściernego do metalu,

to bardzo o to proszę.

Diabełki znajdują pod piecem pudełko z farbą i pędzel w stosie łachów.

DIABLĄTKO 1: Jest ta farba, cośmy ukradli!

Znalazła się również paczka papieru ściernego do żelaza.

DIABLĄTKO 2: Mam glancpapier!

To wszystko wrzucają aniołkowi do klatki i przyglądają się, co będzie robił dalej. Aniołek dziękuje i zabiera się do czyszczenia zardzewiałego pręta klatki.

DIABLĄTKO 3 (dziwi się): A na licho ci ta farba?

DIABLĄTKO 4: Co się głupio pytasz? Nigdyś nie widział jak się pracuje?

I faktycznie, gdy aniołek oczyścił pręt z rdzy, zabiera się do malowania.

ANIOŁEK: A może byście mi tak pomogły? Będzie prędzej.

Chyba potraficie?

DIABLĄTKO 5: Spokojna głowa. Już się robi.

DIABLĄTKO 3: A to ci heca. Jak starzy wrócą za tydzień, to się zdziwią.

DIABLĄTKO 4: Nie zdziwią, a wściekną.

DIABLĄTKO 5 (chichocze): To będzie bomba, bośmy dawno ich nie widzieli,

jak się wściekają.

Diabełki kończą pracę. Widać, że są zmęczone ale zadowolone.

ANIOŁEK: Ale przed spaniem chcę się pomodlić.

DIABLĄTKO 4: A co to jest „pomodlić się”?

DIABLĄTKO 5: Co się głupio pytasz?

Nieraz widziałeś, jak dzieci klepią pacierze.

I nieraz ich podganiałeś, żeby prędzej, żeby prędzej,

bo muszą iść się bawić.

DIABLĄTKO 6: Zamknij się. Ciebie nie pytam. A zresztą on nie mówi

o pacierzu, tylko o pomodleniu się.

No powiedz (zwraca się do aniołka), co to znaczy

„pomodlić się”?

ANIOŁEK: To znaczy spotkać się z Panem Bogiem w specjalny sposób.

DIABLĄTKO 7: A czy każdy może spotkać się z Panem Bogiem

w specjalny sposób?

ANIOŁEK: Oczywiście.

DIABLĄTKO 4: A czy my też możemy się spotkać z Panem Bogiem

w specjalny sposób?

DIABLĄTKO 2: A możesz nam to załatwić?

ANIOŁEK: Jasne.

DIABLĄTKO 3: No to jak?

ANIOŁEK: Możesz uklęknąć albo nie, stanąć, usiąść.

Możesz zamknąć oczy albo nie.

Aniołek klęka, zamyka oczy. Niektóre diablątka klękają, inne siadają po turecku, inne zostają w pozycji stojącej.

ANIOŁEK: I wtedy spróbuj się uciszyć. Bo Pan Bóg jest ciszą.

Gdy się w tobie uciszy, to znaczy, że Pan Bóg łączy się z tobą.

Pójdzie ci łatwiej, gdy będziesz powtarzał:

Ty jesteś Ciszą, Ty jesteś Ciszą.

Spraw, aby cisza we mnie nastała.

DIABLĄTKA (posłusznie powtarzają za aniołkiem): Ty jesteś Ciszą, Ty jesteś Ciszą.

Spraw, aby cisza we mnie nastała.

Aniołek zamilkł i trwa w milczeniu, diablątka naśladują go, ale po chwili nie wytrzymuje diablątko 4.

DIABLĄTKO 4: Czy to już? Czy to już? Bo we mnie się nic nie uciszyło.

Wciąż hałasy, krzyki, nawoływania.

DIABLĄTKO 5: To tak jak i u mnie. Też nic z tego.

Wszystko we mnie bulgoce, jak gotująca się zupa.

DIABLĄTKO 6 (potwierdza): Wiesz co, ja bym musiał chyba powtarzać to tysiąc razy

i nie wiem, czy by wystarczyło.

ANIOŁEK (uspokaja swoich kolegów): Spoko. Nie dajmy się zwariować. Powolutku.

Dzisiaj trochę, jutro krok dalej.

DIABLĄTKO 7: A jutro też będziesz się tak modlił?

ANIOŁEK: Tak samo albo podobnie.

Powraca diabeł z diablicą. Przybywają wcześnie rano. Otwierają szeroko drzwi i wchodzą. I tak jak prędko weszli, tak prędko wychodzą.

DIABLICA: To nie tu.

DIABEŁ: Bo ty jesteś zawsze postrzelona. Nawet nie patrzysz,

dokąd idziesz.

DIABLICA: A ty jesteś taki nieomylny? Nie zdarzyło ci się nigdy,

żeś wlazł do innego mieszkania?

Cała rozmowa przebiega przy otwartych drzwiach.

DIABLICA (wykrzykuje): Ale przecież to nasza buda!

DIABEŁ (zdumiony): Jak nasza chałupa to i nasze pętaki. Ale co się stało?

Wchodzą ostrożnie, rozglądają się z przerażeniem. Patrzą wreszcie na diablątka. Spostrzegają wśród nich aniołka. Zrywają koc. Aniołek jest znów biały.

DIABLICA (zaskoczona): Widzisz? Taki biały, jaki był. A tyś bredził, że będzie czarny

(mruczy do siebie): A on z włoskami jak len, ze złotą gwiazdką

błyszczącą na głowie, ze srebrnymi skrzydełkami,

ze śnieżnobiałą sukienką, przepasaną złotym sznurem.

I nagle diabły zaczynają się przyglądać swoim dzieciom.

DIABLICA (syczy z wściekłością): A niech to wszyscy diabli wezmą.

Ty widzisz, co się stało z naszymi dziećmi?

Dotyka ich czółek.

DIABLICA: Po rogach ani śladu.

Rozciąga skrzydełka.

DIABLICA: Większość piór białych. I sierść im bieleje!

DIABEŁ: No to cześć, to już nie nasze dzieci.

Nie, tak nie będzie (z narastającą wściekłością),

to on wszystkiemu winien (wskazuje na aniołka).

Tego mu nie podaruję.

DIABLICA (woła stłumionym głosem): Co chcesz robić?!

DIABEŁ (warczy): Zaraz zobaczysz.

Łapie aniołka za kark. Ten budzi się, widzi co się dzieje, ale nie reaguje ani słowem. Tymczasem stary diabeł wyprowadza go do okna i wyrzuca, wołając:

DIABEŁ: Zmiataj do nieba! Bo mi dzieci do reszty zdemoralizujesz!

Tylko nie waż się tu wracać!

AKT II

O S O B Y:

Aniołek Złoty

Aniołek Niebieski

Diablątka 1, 2

Uchylona brama nieba. Podkradają się do niej diablątka, rzucają papierowymi kulami w bramę. Niespodziewanie wyłaniają się aniołki.

ANIOŁEK ZŁOTY: Dzień dobry.

Diablątka przestraszone odwracają się do tyłu, widzą swoich przeciwników, starszych i wyższych od siebie, stwierdzają, że mają drogę odciętą, ale buńczucznie wołają.

DIABLĄTKO 1: Chcecie oberwać?!

ANIOŁEK NIEBIESKI: Nie, my chcemy się z wami bawić.

Diablątka patrzą jedno na drugie.

DIABLĄTKO 1: Słyszałeś, co te łachudry powiedziały?

DIABLĄTKO 2: Bujają, jak zwykle. Chcą nam przyłożyć.

DIABLĄTKO 1 (podejrzliwie): A co wam do łba przyszło, żeby się z nami bawić?

DIABLĄTKO 1 (do drugiego): Teraz tylko uważaj na nich, bo cię złapią za rogi

i wciągną do nieba, a stamtąd już nie wyleziesz.

ANIOŁEK NIEBIESKI (upiera się): Nie, my chcemy się z wami bawić.

DIABLĄTKO 2 (podejrzliwie): No, zobaczymy, czy nie cyganisz.

Daj mi tę gwiazdkę, co nosisz na łbie.

ANIOŁEK ZŁOTY: Jak chcesz, proszę bardzo.

Zdejmuje z głowy świecącą gwiazdkę, ale nie kończy, gdy tamten podbiega, łapie ją pazurami, szarpie i wyrywa mu z ręki.

ANIOŁEK ZŁOTY (krzyczy z bólu): Och! Co robisz?

Ale diablątko na to nie zwraca uwagi, tylko gna na chmurę, aby sobie przymierzyć na głowie gwiazdkę.

DIABLĄTKO 1 (do Aniołka Niebieskiego): Jak jesteście tacy łaskawi, to i ty daj mi swoją.

ANIOŁEK NIEBIESKI: Proszę bardzo.

Sytuacja powtarza się. Teraz oba diablątka siedzą na szczycie ciemnej chmury i cieszą się swoją zdobyczą.

DIABLĄTKO 2: A to ci heca. Mamy gwiazdki jak aniołowie.

Teraz je wsadzimy na głowy.

I tak też robią. Niestety, gwiazdki gasną. Tak jedna, jak druga.

DIABLĄTKO 1: Tyyy, czemu nam gwiazdka nie świeci?

ANIOŁEK ZŁOTY: Nie wiem.

ANIOŁEK NIEBIESKI: Jak chcecie, to spytamy św. Piotra.

DIABLĄTKO 2: Łaski bez. Nie musimy wiedzieć.

DIABLĄTKO 1: Takie gwiazdki, co nie świecą, takie barachło,

możecie sobie wziąć.

Diabełki zrywają sobie gwiazdki z opaskami z łebków i odrzucają daleko od siebie. Złoty podbiega, podnosi je, prostuje, wkłada sobie na głowę, drugą podaje Niebieskiemu i gwiazdki znowu świecą.

DIABLĄTKO 2 (wrzeszczy do drugiego): Widziałeś?! Im się świecą, a nam to nie!

ANIOŁEK ZŁOTY: Święty Piotr chyba by powiedział, że wam się też zaświecą

wtedy, gdy Duch Święty was napełni swoją świętością

i mądrością.

DIABLĄTKO 1 (obrażone): To znaczy, że jesteśmy głupi. Chcesz oberwać?

ANIOŁEK ZŁOTY: Nie. Chcę, żebyśmy się wspólnie bawili.

DIABLĄTKO 2 (do diablątka 1): No, to dawaj, przyłożymy im.

Diablątka biegną pochylone w stronę aniołków. Te w ostatniej chwili uskakują i diabełki uderzają główkami w bramę nieba. Padają jakby zemdlały. Pochylają się nad nimi aniołki, głaszczą i tulą.

ANIOŁEK ZŁOTY: Kochany, żyjesz? Nic się nie stało?

ANIOŁEK NIEBIESKI: Biedaku, aleś się uderzył. No, obudź się, malutki.

No, otwórz oczka.

Po dłuższej chwili diablątka pod wpływem tych pieszczot powracają do przytomności. Gdy tylko się budzą, wrzeszczą wściekle:

DIABLĄTKO 1 (awanturuje się): Odczepcie się wreszcie! Nas się nie głaska, ale tłucze!

Kapujecie, cielęta?!

DIABLĄTKO 2: To wszystko przez was, barany, to wyście winni,

boście się odsunęli. A teraz nie potrzeba nam waszych

zakichanych słówek ani pocałunków.

ANIOŁEK ZŁOTY: No, po co ci to było, przecież nic złego nie chcieliśmy wam

zrobić, a teraz taki ból. Ale teraz zrobimy zimny okład z chmurki

gradowej, przyłożymy na główkę, owiniemy i do rana nie będzie

guza.

DIABLĄTKO 1 (mruczy na wpółprzytomne): Nie chcę żadnych okładów. Mam je w nosie.

ANIOŁEK NIEBIESKI: Tylko teraz śpijcie spokojnie. Niech wam się przyśnią wasza

mama i tatuś, jak wam opowiadają najpiękniejsze bajki,

jakie tylko są.

Diablątka udają, że zasypiają albo nawet śpią, ale widać ich bystre spojrzenie spod półotwartych powiek, obserwujące poczynania aniołków.

Zaczyna bić dzwon. Aniołki przerywają zajmowanie się diablątkami, stają naprzeciw siebie, żegnają się, składają ręce i zaczynają półgłosem się modlić. To wszystko obserwują diablątka, teraz już nie kryjąc się, szeroko otwartymi oczami pełnymi zdziwienia.

ANIOŁEK ZŁOTY: Ojcze nasz, który jesteś w niebie…

ANIOŁEK NIEBIESKI: Święć się imię Twoje…

ANIOŁEK ZŁOTY: Przyjdź królestwo Twoje…

Głosy powoli cichną, płynie muzyka. Aniołki wciąż stoją i modlą się, ale już głosów nie słychać. Diablątka patrzą zauroczone na ich złożone ręce, na ich spokojne buzie. Wreszcie aniołki kończą modlitwę. Zwracają się z uśmiechem do leżących na obłoczkach i obserwujących ich diabełków, teraz już całkiem zdumionych, nawet z otwartymi buźkami.

DIABLĄTKO 1: A co wyście robiły?

ANIOŁEK ZŁOTY: Spotkaliśmy się z Panem Bogiem w sposób szczególny.

DIABLĄTKO 2: A gdzie był Pan Bóg? Myśmy Go nie widzieli.

ANIOŁEK NIEBIESKI: On jest w naszych sercach.

DIABLĄTKO 1: A w naszych nie?

ANIOŁEK ZŁOTY: Spytamy się św. Piotra. Ale teraz już musimy iść spać.

Wy nie ruszajcie się.

Musicie odpocząć, dopiero jutro wrócicie do domu.

My zresztą do was tu przyjdziemy.

Tu zatrzymuje się, patrząc pytająco na Niebieskiego. I ten podejmuje kwestię.

ANIOŁEK NIEBIESKI: Chyba, jeżeli tylko chcecie, to chodźcie z nami i w niebie

przenocujcie. Rano, jak tylko będziecie chcieli, to wyjdziecie.

DIABLĄTKO 1: Nie! Wykluczone! Jeszcze tego brakowało. Mowy nie ma.

A ty co mówisz? (zwraca się do Diabełka 2)

DIABLĄTKO 2: Ja myślę, że gdyby tak tylko na noc, to można by zaryzykować.

DIABLĄTKO 1: A wiesz, co by było, jakby się o tym Lucyfer dowiedział? Nie!

Wykluczone!

ANIOŁEK NIEBIESKI: Szkoda. Ale rozumiemy.

Aniołki otulają diablątka niebieską pierzynką, całują na dobranoc. Jakiś czas diablątka leżą w milczeniu.

DIABLĄTKO 1: Wiejemy?

DIABLĄTKO 2: A co, źle ci?

DIABLĄTKO 1: Łamiesz się?

Ale drugi nie odpowiada, dopiero po chwili zaczyna mówić zacinając się.

DIABLĄTKO 2 (zacinając się): Powiedział ci ktoś w życiu „kochanie”?

DIABLĄTKO 1: Chcą nas złapać.

DIABLĄTKO 2: Pogłaskał cię kto kiedy po głowie?

DIABLĄTKO 1: Może oni mają taki zwyczaj.

DIABLĄTKO 2: Przecież go ugryzłeś w rękę, to ci powinien przynajmniej

przyłożyć.

DIABLĄTKO 1: Ty byś mu oddał, no nie?

Ale drugi nic nie odpowiada. Udaje, że nie słyszy, że zasnął naprawdę.

DIABLĄTKO 1: On powiedział, że spyta się św. Piotra czy my mamy Boga

w sercu. Co ty myślisz? Jak odpowie św. Piotr?

Mamy czy nie mamy?

Znowu nie słyszy odpowiedzi. Przygląda się koledze, jak ten leży z zamkniętymi oczami. Wciąż podejrzewa, że przecież jeszcze jego towarzysz nie śpi i mówi dalej.

DIABLĄTKO 1: Ale gwiazdka nam zgasła. To chyba my nie mamy Pana Boga

w sercu. A może wtedy nie, ale teraz już trochę mamy.

Bo przecież my już trochę jesteśmy inni. No nie?

(Ale w dalszym ciągu nie słyszy żadnej odpowiedzi,

nie widzi, żeby kolega podniósł powieki).

A jeżeli mamy Go w sercu, to mogę Go spotkać. Tak jak aniołki.

No, można by spróbować.

Diablątko pierwsze wygrzebuje się z chmurki, która służyła mu za pierzynkę, staje na nogi, wyprostowuje się, składa ręce tak jak aniołki. Słyszy niespodziewanie głos diablątka drugiego.

DIABLĄTKO 2: No i co dalej?

Diablątko pierwsze widzi, że jego towarzysz wcale nie śpi, tylko szeroko otwartymi oczyma przygląda mu się. To go nieco peszy. Pyta:

DIABLĄTKO 1: To ty nie śpisz?

Ale stoi tak jak dotąd, wyprostowany, z rękami złożonymi. Słyszy po raz drugi:

DIABLĄTKO 2: No i co dalej? Nie sztuka stać, ale trzeba się modlić.

DIABLĄTKO 1 (ciekawie): A ty byś potrafił?

DIABLĄTKO 2: Jakbym potrafił, to bym ciebie nie pytał.

DIABLĄTKO 1: Jak on to mówił? „Ojcze nasz…” Tylko jak tam było dalej?

DIABLĄTKO 2 (dopowiada): „Który jesteś w niebie”. Czy jakoś tak.

DIABLĄTKO 1 (powtarza): „Który jesteś w niebie”. A jak potem?

DIABLĄTKO 2: „Święć się imię Twoje”.

DIABLĄTKO 1: „Święć się imię Twoje”.

DIABLĄTKO 2: „Przyjdź królestwo Twoje”.

DIABLĄTKO 1: „Przyjdź królestwo Twoje”.

A wiesz przynajmniej jaki jest Pan Bóg?

DIABLĄTKO 2: Co się głupio pytasz. Lucyfer mówi, że jest straszny.

DIABLĄTKO 1: Ale on tak samo cygani jak my.

Pan Bóg musi być podobny do aniołków.

DIABLĄTKO 2: To znaczy?

DIABLĄTKO 1: Ja myślę, że jeszcze tysiąc razy bardziej dobry niż one.

Milkną obaj, zaskoczeni tym stwierdzeniem. Po chwili Diablątko 1 pyta nieśmiało Diablątko 2:

DIABLĄTKO 1: To już teraz rozumiesz wszystko?

DIABLĄTKO 2: Może nie wszystko, ale trochę to już chyba tak.

Wychodzą uradowane aniołki.

ANIOŁKI ZŁOTY I NIEBIESKI: Dziękujemy ci, św. Piotrze. Widziałyście?

ANIOŁKI (chórem): Taak!

ANIOŁEK ZŁOTY: Zrozumiałyście?

ANIOŁKI (wołają): Wszystko!

ANIOŁEK NIEBIESKI: Cieszycie się?

ANIOŁKI (klaszczą i śmieją się): Szalenie!!!

ANIOŁEK ZŁOTY: Ale nie koniec na tym.

ANIOŁEK NIEBIESKI: Żaden koniec. To początek nowego życia. Dla nich i dla nas.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
PROGRAM ZAJĘĆ POZALEKCYJNYCH KÓŁKA MUZYCZNO – TANECZNEGO, Scenariusze uroczystosci, przedstawień, ak
kopciuszek, Scenariusze uroczystosci, przedstawień, akademii szkolnych
Cele działań podejmowanych z uczniami w ramach kółka teatralnego, Scenariusze uroczystosci, przedsta
ekobajka z krainy smerfów, Scenariusze uroczystosci, przedstawień, akademii szkolnych
Udział w teatrze szkolnym, Scenariusze uroczystosci, przedstawień, akademii szkolnych
Wagary-scenariusz, Scenariusze uroczystosci, przedstawień, akademii szkolnych
Odkrywamy tajemnice teatru, Scenariusze uroczystosci, przedstawień, akademii szkolnych
apel dzien ziemi, Scenariusze uroczystosci, przedstawień, akademii szkolnych
PMFA Królowa Śniegu, Scenariusze uroczystosci, przedstawień, akademii szkolnych
dzien matki, Scenariusze uroczystosci, przedstawień, akademii szkolnych
zielonykapturek, Scenariusze uroczystosci, przedstawień, akademii szkolnych
Apel z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru – 27 marca, Scenariusze uroczystosci, przedstawień, akade
przedst. Brzydkie kaczątko, scenariusze uroczystości, przedstawienia
SCENARIUSZ UROCZYSTOSCI ZAKOŃCZENIA ROKU SZKOLNEGO W GRUPIE III A
Scenariusz uroczystości z okazji Dnia Babci i Dziadka, scenariusze, uroczystości przedszkolne
Scenariusz uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego, scenariusze zajęć
Scenariusz uroczystości zakończenia roku szkolnego
Scenariusz uroczystości przedszkolnej z okazji Dnia Mamy i Taty
SCENARIUSZ UROCZYSTOŚCI w przedszkolu

więcej podobnych podstron