![]() | Pobierz cały dokument opowiadanie.o.huncwocie.scenariusze.doc Rozmiar 44 KB |
TAJEMNICA HUNCWOTA
Z rusztowania budowanej, kilkupiętrowej kamienicy zstępowało dwóch chłopców murarskich, niosąc założone na plecach deski do noszenia cegieł. Starszy był rosłym dwudziestoletnim chłopcem. Towarzysz jego, dużo młodszy, obserwował go ukradkiem i kiedy zeszli na dół rzekł:
Wawrzek, co ci jest? Chory jesteś?
A co ci do tego? Znowu mi w ślipia włazisz?
I coś mamrocząc dodał:
Łeb mnie boli i zęby. Mało mnie nie zamroczy.
Posłuchaj, Wawrzek - rzekł młodszy - usiądź i trochę odpocznij.
Aha, odpocznij! A stary będzie klął że cegieł nie noszę!
Już się tym nie martw. Ja za ciebie zaniosę. Mnie nie boli, to i poradzę, a ty se posiedź.
Wawrzek nic nie odrzekł. Oparł się niedbale o jakąś belkę i patrzył spode łba, jak towarzysz jego, szczupły i wątły, układał na desce podwójną ilość cegieł. „Dziwny to chłopak ten Huncwot - myślał Wawrzek - ciągle w ślepia włazi, że już patrzeć na niego nie mogę a jednak ... jak się raz topiłem, to mnie wyratował, a sam mało się nie utopił. Docucić go nie mogli, myśleli, że nie żyję. Pół roku temu ukradłem dziesięć złotych. Niesłusznie podejrzenie padło na niego. Dwa tygodnie siedział w areszcie, a kiedy wyszedł, powiedział tyle: „Wawrzek, ja wiem, że to ty ukradłeś, ale nie wydałem cię i sam się nie broniłem, bo jakby twoja matka się dowiedziała żeś złodziej, to płakałaby. Ty masz matkę a nie wiesz co to matka.” Przez pół roku majster nie chciał go przyjąć i chłopiec strasznie biedował. Teraz znów jak dawniej pracuje a do mnie nic nie ma, jeszcze te cegły chce nosić.”
Tymczasem Huncwot ułożył cegły, podniósł z trudem ciężar, aż mu żyły na karku nabrzmiały i zaczął powoli wchodzić na rusztowanie. Towarzyszył mu złośliwie ciekawy wzrok Wawrzka. Czy też uniesie taki ciężar? Naraz z góry majster krzyknął:
Cegły!
Huncwot, chciał przyśpieszyć kroku, a że ciężar był ogromny i blisko południe, a on jeszcze nie jadł śniadania, zachwiał się, stracił równowagę i runął całym ciężarem z trzeciego piętra aż do piwnicy.
Rety! Huncwot się zabił! - krzyknął przerażony Wawrzek.
Murarze zbiegli się z rusztowania. Przybiegł i Wawrzek. Huncwot leżał przywalony cegłami. Zaczęto go ratować, cucić wodą, ktoś bardziej przytomny pobiegł po księdza. Gdy kapłan przybył, Huncwot otworzył oczy, spojrzał na Wawrzka i coś zaczął szeptać. Kapłan pochylony nad umierającym usłyszał tylko dwa słowa: „Ostatni cierń.”
![]() | Pobierz cały dokument opowiadanie.o.huncwocie.scenariusze.doc rozmiar 44 KB |