DE ORATORE
KSIĘGA PIERWSZA
Właściwą część tej księgi ujętej w formę dialogu poprzedza list Cycerona do brata Kwintusa. W liście tym zapowiada niejako tematykę tego, co nastąpi po nim, to znaczy: kim właściwie jest mówca i co należy do jego zadań i powinności. Zarysowuje również okoliczności powstania tego dialogu, dając przy okazji tło historyczno-polityczne swoich czasów. Co istotne, przedmiotem jego rozważań nie są mówcy i teoretycy greccy, lecz rzymscy, w dodatku starszego pokolenia. Mówcą, twierdzi Cyceron, być niełatwo, a przyczyną takiego stanu rzeczy jest, według niego, brak czasu, który przeszkadza ludziom wykształconym i piastującym urzędy, w doskonaleniu sztuki wymowy. Dodatkowa trudność leży w tym, że prawdziwy mówca powinien posiadać rozległą wiedzę z zakresu prawa, filozofii, etyki, literatury i wszelkich innych, by móc używać trafnych i wiarygodnych argumentów.
Szczególnie ta kwestia zostaje rozwinięta we właściwej części księgi pierwszej. Ujęta
w formę dialogu pomiędzy Krassusem, Scewolą, a później także z udziałem Antoniusza i Kotty, próbuje odpowiedzieć na pytanie o niezbędne kompetencje i rolę mówcy w życiu publicznym.
Scewola twierdzi, że mówca powinien przede być biegły w danej dziedzinie, bo bez tej wiedzy, jego mowa będzie pozbawiona treści (docere). Jeszcze istotniejszym wydaje się jednak to, że mówca musi przede wszystkim znać naturę ludzką i dzięki tej znajomości umacniać swoją władzę nad słuchaczem (movere). Sztuka wymowy (eloquentia) jest więc tylko swoistym ukoronowaniem wykształcenia nabytego wcześniej, pozwalającym na przekazanie tej wiedzy w taki sposób, by mówca osiągnął cel (persuadere).
Krassus ujmuje temat od innej strony, skupiając się przede wszystkim na apologii wymowy (eloquentia) i na wykazaniu, jak ważny jest mówca w życiu społeczności. Uważa również, że mówca powinien być biegły w każdej dziedzinie aby móc być uznanym za mistrza w swojej dziedzinie, a ponieważ wydaje się to zadaniem niemal niemożliwym, nic dziwnego, że ideału mówcy nie ma. Scewola za wzór mówcy stawia właśnie Krassusa, który twierdzi jednak, że nie jest dostatecznie zaznajomiony z teorią wymowy.
W tym miejscu nowy problem podnosi Antoniusz, który stwierdza, powtarzając opinię filozofów ateńskich, że właściwa teoria wymowy nie istnieje, choć dobrych mówców jest wielu, a wśród nich prawdziwie wymowny jest właśnie Krassus.
Jeśli spojrzeć na retorykę od strony teorii, należy się zastanowić, czy można ją właściwie uznać za naukę. Odpowiedź udzielona przez Krassusa jest dwuznaczna, albowiem:
a) retoryka nie jest nauką, ponieważ nauka z definicji obejmuje treści dobrze poznane
i dokładnie zbadane, opierające się nie na mniemaniach i sądach, a na wiedzy; ponieważ zaś sztuka wymowy wymaga przystosowania tworzywa do odbiorcy, podlega przemianom, a zatem nie jest
w swych założeniach stała i nie może być uznana za naukę „dogmatyczną”.
b) retoryka jest nauką, ponieważ wypracowano właściwy dla niej system pojęć, który pozwala opisać ją i zdefiniować jej elementy.
Niedwuznaczna odpowiedź Krassua sugeruje, że to nie teoria jest dla mówcy najważniejsza. Wprowadzając pojęcie talentu (ingenio) przywołuje dwa pozostałe: ars (doctrina) oraz exercitatio (usus), które to wespół tworzą triadę składającą się na kompetencje mówcy. Zdaniem Krassusa, nawet doskonała znajomość teorii nie zastąpi bystrości umysłu, przenikliwości i ostrości intelektu, które wspomagają zdolności dobierania odpowiednich słów oraz zapamiętania materiału. Są to dary natury, których teoria nie jest w stanie zaszczepić. Mówca jest więc podobny do poety - obydwaj potrzebują polotu aby osiągnąć w swojej dziedzinie mistrzostwo, obydwaj muszą mieć na uwadze również uczucia, mało tego, sami podlegają emocjom takim jak stres czy wstyd, co jest wyznacznikiem odmienności tych dziedzin od nauk eksperymentalnych.
Krassus, będąc prawnikiem, skupia się następnie na znajomości prawa w kontekście mów sądowych (genus iudiciale) i przywołuje kilka przykładów procesów, w których ta wiedza była kluczowym elementem decydującym o powodzeniu mówcy.
Ta idealistyczna wizja Krassusa jest skonfrontowana z wizją Antoniusza, który, poproszony o przedstawienie własnej definicji mówcy, określa go jako człowieka, który, wbrew wcześniejszym argumentom Krassusa, wcale nie musi się znać na filozofii i prawie, natomiast miarą jego wielkości jest skuteczne przemawianie i w sądzie i na zgromadzeniu. Nacisk kładzie więc na zręczność i zdolność odpierania argumentów, czym ustawia mówcę w charakterze rzemieślnika, w przeciwieństwie do Krassusa, który, jak wspomniano wcześniej, widzi go w bardziej artystycznej roli.