Endemitek należał do słodkich, delikatnych kocurków o dobrym czystym sercu i lekko dziecinnym zachowaniu. To właśnie urzekło Karinę w tym czarnym kociątku. Sama miała bardzo podobny charakter. W porównaniu do mocnej, upartej siostry Alfy, a Endemit do troskliwej ale zdecydowanej Delty stanowili dużą różnicę i byli jakby w cieniu starszego rodzeństwa.
Ten dzień zaczął się od burzy. Wszyscy siedzieli na stryszku, albo pod nim, byle tylko było ciepło i nie lało na głowy. Dobudóweczka została zburzona przedwczoraj, przy okazji wzięto graty z podstrysza, tam gdzie zabił się psi przywódca rok temu.
Alfa z Deltą byli na górze, pozostali na dole. Alfa patrzyła na Karinę znacząco, a Karina robiła żałośnie bezradną minę.
Stała w pobliżu Endemita. Zyzio był trochę dalej, przy ścianie na końcu podstrysza.
Wtem niebo przecięła piękna błyskawica. Po chwili usłyszeli donośny grzmot, tak głośny że wszyscy zadrżeli.
-Oj! -Jęknęła Karina ze strachu i zaczęła drżeć. Endemit zauważył jej lęk i podreptał do niej.
Hm, pomyślała Alfa. W zasadzie to ona powinna w przerażeniu wpaść na niego, jak było w planie, ale tak też jest dobrze...
-Boisz się burzy? -Spytał kociak.
-No -odparła Karina, wciąż drżąc ze strachu. Endemit przytulił się do niej i orzekł:
-Będzie nam raźniej. Ja też nie lubię tych grzmotów...
Potem zaczęli ze sobą jeszcze rozmawiać na temat burzy. Ojej, myślała Alfa. Układa się nieźle, dobrze że się buja w Endemicie a nie np. Zyziu, bo z nim mogłoby być gorzej...
Gdy burza się skończyła, kotki wyszły na zewnątrz. Słońce już świeciło, a na niebie rozpościerała się...
-Tęcza! -Pisnęła Karinka wesoło. -Jak romantycznie!
Wszyscy zaczęli gapić się w tęczę. Oprócz Zyzia, który spochmurniał i zaczął myśleć...
Endemit spojrzał na Karinę miło.
-Ładna tęcza-powiedział.
-Nooo! -Karina była w nią zapatrzona jak w obrazek.-Fantastyczna!
Gdy zachwyty nad tęczą skończyły się, Alfa i Karina rozmawiały na osobności.
-To było fajne! -Cieszyła się Alfa. -Ale trzeba działać dalej! Misja musi się skończyć powodzeniem!
Po krótkiej naradzie Karina znów poszukała Endemita. Siedział w miejscu dobudówki, z smutną minka.
-Co jest? -Zagadnęła koteczka, a on odrzekł:
-Kleszcze mnie pogryzły.
-Nie przejmuj się... To normalne o tej porze roku... Może porozmawiamy?
-No, chętnie-uśmiechnął się Endi, a Karina zaczęła gadać, tak jak Alfa nakazała: Najpierw o swoich doskonałych relacjach z siostrą, potem o przyjaźni, a na końcu przeszła na temat miłości.
-To piękne uczucie-powiedziała uroczyście. -Potrafi ranić, ale i daje dużo radości.
Endemit słuchał jej.
-Wiesz, lubię z tobą rozmawiać. Mówisz zawsze tak mądrze...
Karinie spodobał się komplement z ust ukochanego. Roześmiała się.
-Gadać każdy może.
-Ale nie tak samo. Niektórzy mówią tylko "Hejka, Co tam" i rozmowa się kończy. A jak ty rozmawiasz, to na różne ciekawe tematy, mądrze, rozwijasz temat jak możesz. Uwielbiam to.
-Dzięki. -Cieszyła się Karina. -A jakie jest twoje ulubione powiedzenie... ? Bo moje "nadzieja umiera ostatnia"
-Tak-przytaknął czarny kocurek. -Jest świetne. Bo nie tyczy się tylko śmierci, ale i miłości!
-Tak... Nadzieja umiera wtedy, gdy już się jest pewnym nieodwzajemnionej miłości, końca jej... Ja ciągle jestem uczepiona nadziei...
-Co? -Zdziwił się Endemit. -Jak..
Karina zesztywniała, a po chwili uciekła.
Przystanęła na stryszku.
-Jaka gafa, jaka gafa... Ojejjjj..
Alfa tymczasem rozmawiała z Deltą. Zyzio był na polowaniu.
Gdy Alfa wróciła, Karina o wszystkim jej opowiedziała. Alfa była jednak zadowolona.
-Po twoim zachowaniu teraz, i ucieczce po słowach że trzymasz się tej nadziei, on coś musi zrozumieć!
-Och nieee... -Jęczała Karinka, ale Alfa orzekła:
-Teraz albo nigdy. Karino, idę z nim pogadać. Powiem o twoim uczuciu...
-NIE! Krzyknęła Karina, ale Alfa popatrzyła na nią.
-Czy ja cię kiedykolwiek zawiodłam? Nie bój się, zrobię to delikatnie..
Gdy zniknęła, Karina miała w duchu nadzieję, że się powiedzie... I będzie razem z nim...
Uśmiechnęła się na myśl o byciu z Endemitem parą... Ciekawe jak będzie wyglądał gdy dorośnie? Przystojny czarny kocur o dobrym sercu...
A u jego boku taka bura Karina! To by było słodkie...
Ale jestem podobna do Alfy... Schodzę na inny temat, ale... Ona ma śliczną białą końcówkę ogonka... A ja nie. Szkoda...
Przypatrzyła się swojemu ogonowi. Alfa coś nie przychodzi... A może pójść tam! Posłuchać, o czym gadają?
Po tej myśli kicia zeszła ze strychu i poszła ich szukać.
Wyszła zza ściany i zobaczyła Alfę! Ale... Płacze?
Wtedy to zobaczyła!
Endemit leżał na ziemi, nie ruszał się, a oczy miał zamknięte.
Był martwy.