11. Wokół kanonu lektur szkolnych
STANISŁAW BORTNOWSKI O wartościowaniu literatury w szkole - spontanicznym i refleksyjnym.
1. Punkt wyjścia - gęby profesorów Pimki i Bladaczki.
Pan Bortnowski przytacza dobrze wszystkim znany fragment z Gombrowicza, aby zilustrować, jak nieraz wygląda lekcja języka polskiego, kiedy to nauczyciel staje się kapłanem, celebrującym misteryjny obrzęd wtajemniczenia w sensy dzieła: Proces dydaktyczny przekształca się w rytuał, w mszę interpretacyjną, w kaznodziejstwo odarte z refleksji, naiwne i tryumfalne. (Ach ten Bortnowski :P) Nauczyciel broni autorytetu pisarza i literatury, autorytetu szkoły, władzy, dorosłych, w końcu osoby cywilnej wplątanej w proces popularyzacji literatury. Stoi on na straży literackich pamiątek kościoła, tradycję literacką, zgodnie z duchem podstawy programowej, traktuje eklektycznie: wszyscy zasługują na podziw, uznanie, szacunek, uwielbienie. Gęba autorytetu pisarza przylega mocno do twarzy polonisty (i nakłada się na gębę autorytetu własnego), który nie ma odwagi wartościować pisarzy i ich dzieł w kategoriach estetycznych, czy moralnych. Na lekcjach nie toczy się sporów z pisarzami, nie stawia się kłopotliwych pytań, nauczyciel nawet, jeśli nosi wywrotowe poglądy wobec pisarza prywatnie, boi się ujawniać swoje myśli.
Uczeń nie ma prawa osądzać literackich wielkości, gdyż byłby to bunt wobec autorytetu szkoły i samego polonisty.
2. Uczniowie wartościują ostro.
Skorośmy se już ponarzekali na nauczycieli, czas na uczniów:
krytyczni i nieufni wobec literatury, bezlitośni w ocenach, źródłem czego jest niechęć do obowiązków szkolnych, uraz wobec spisu lektur, dystans wobec kultury wysokiej. Dobra kultury są przyswajane przedwcześnie i w nadmiernej ilości, co zniechęca do wspinania się w górę, czyli odchodzenia od gustów pospolitych.
Bort. cytuje Mirosława Pęczaka:
Poezja od baroku po neoromantyzm jest dla nich [uczniów] przekazem z innej planety, w dodatku nudnej jak krajobrazy z Marsa.
Cytuje także uczniów:
O wierszach Białoszewskiego: Białoszewski próbował obrazić język polski przez formy przekształceniowe zawarte w utworach. Tak myślę, czy ten poeta naprawdę nie miał nic do roboty, że pisał tak bezsensownie.[...] Ten, który wybierał takie bzdurne wiersze do podręcznika, nie był przy zdrowych zmysłach...
Ferdydurke, to książka: sucha jak szczapa, deczko głupia, idiotyczna, absurdalna, dla pędraków i głupich, obleśna, wstrętna, taka cholera wśród lektur, tortury, nic innego, jak kawałek makulatury.
Ciekawam, jaką szkołę ukończył ten geniusz? Chyba podstawową.
Wolałabym przeczytać dzieła Lenina niż jeden z rozdziałów ”Ferdydurke”
Gdzie była cenzura, że puściła takie coś w obieg?
„Ferdydurke” mógł napisać tylko człowiek mający halucynacje, głupek, wariat i dziwoląg. Autor był naćpany; Pisarz wzniósł się w tym utworze na szczyt obłędy, tupetu i paranoi. Książka powinna mieć podtytuł „Wspomnienia psychopaty”.
Bunt wobec lektur wyraża się poprzez stylistyczne podkreślenie wyższości nad autorem listy lektur: arogancja, złośliwość, popisy kabaretowe, zmieszanie satyry i wyolbrzymienia w poszukiwaniu jak najzłośliwszych związków frazeologicznych.
W ich oczekiwaniach: fabularność dzieła jest najwyżej oceniana, żywa akcja, brak długich opisów, wyrazistość bohaterów, łatwość i jednoznaczność sytuacji, posługiwanie się gotowymi formami interpretacyjnymi, całkowite prawdopodobieństwo sytuacji, traktowanie literatury poza kategoriami literackimi.
Dla uczniów to, co niezrozumiałe, jest automatycznie głupie (btw. Czy tylko dla nich? pyta Bortnowski).
Zatem: wartościowanie emocjonalne uwarunkowane jest niepowodzeniem intelektualnym, niedowładem refleksji.
Wniosek: prywatny odbiór pisarzy w szkole zaczyna się od emocji częściej negatywnych, rzadziej pozytywnych. Zbuntowani raczej nie potrafią uzasadnić głębiej niechęci do twórcy czy dzieła, ograniczają się do ogólników, ale w pamfletowych połajankach zdobywają się na inwencję i chcą jak najcelniej uderzyć w obcy autorytet. Entuzjaści natomiast, także skorzy do hiperbolizacji, potrafią myśleć indywidualnie. Ich sądy są pogłębione, dalekie od sztampy, z wyraźną eksplikacją światopoglądową: mój pisarz to moje spojrzenie na świat.
3. Pisarze i krytycy także obrażają pisarzy (i wielbią ich).
Głowiński Michał rzecze, iż historyk literatury także wartościuje - poprzez nasycone wartościowaniem utarte zwroty, słowa - wątpliwy, wspaniały, epokowy, nieporadny... Ale wartościowanie odbywa się także tam, gdzie nie ma słów nacechowanych wartościująco - poprzez style mówienia, ironię, ale tez terminologia, np. wyraz literackość jako akt nobilitacyjny. Nie bez znaczenia są też tytuły, podtytuły, śródtytuły.
Wartościowaniem jest także sam wybór pisarza lub jego pominięcie. Po 1945 r. 40 poetów zgłosiło wiersze uznanych przez siebie poetów. Powstała lista z wielką czwórką na czele: Herbert, Miłosz, Różewicz, Szymborska, dalej Wojaczek i Białoszewski. Drugi przytoczony przykład, to plebiscyt „Polityki” na najwybitniejszego pisarza XX w. Pierwsze msce oczywiście Sienkiewicz :/, dalej Żeromski, Reymont, Lem, Szymborska, Miłosz, Gombrowicz, Wyspiański, Mrożek, Tuwim.
W opozycji do zimnych statystyk posypały się gorące wypowiedzi krytyków, pełnych gniewu, oburzenia, złośliwości.
Kryteria znawców w pomniejszaniu i powiększaniu pisarzy:
polityczne widzenie świata, oburza realizacja zamówień władzy, miano pisarza słusznego czy nietykalnego,
wtórność, naśladownictwo i grafomania,
błazenada, dwuznaczne gwiazdorstwo, przebojowość, brak autentyczności, gra z publicznością, kokieteria,
sztuczność pozy, brak dystansu wobec siebie,
popularność, która wskazuje najlepszych, ale też jest z gruntu podejrzana. Przynależność do kultury masowej poniża twórcę,
starzejąca się wizja świata, nieaktualność, archaiczność.
Parę słów o kanonie zaproponowanym przez Giertycha: spór, jak wybuchł był natury czysto politycznej, zideologizowany do cna. Chwin formułuje najważniejsze, jego zdaniem kryterium doboru lektur: mają to być książki, które stawiają trudne pytania, wymagające samodzielnego myślenia.
Konkluzja: Uczniowie i pisarze, krytycy opowiadają się bez szacunku wobec autorytetów, znika tabu o nietykalności nawet największych, zasłużonych osądza się ostro, dobierając mocne epitety i porównania, zmierza się do karykatury, przesady, tonu pamfletowego, emocja i temperament są ważniejsze od refleksji, zaskakuje także rozproszenie wyborów, często ich przypadkowość wymykająca się ustalonym hierarchiom.
Różnice:
uczniom obca jest sfera polityki,
niedowład erudycji literackiej i historycznej,
nieczułość uczniów na sferę językową i stylistyczną,
Kryterium trudnych pytań wymaga odejścia od kultury masowej, historia literatury w szkole odwołuje się do dzieł ambitnych, uczeń nasycony tym, co łatwe, niechętnie przyjmuje rzeczy o podwyższonym standardzie trudności. Szkolne wartościowanie dzieł jest skazane na ułomność, ale w wypowiedziach oficjalnych uczniów na ogół powtarzane są wyuczone i powtórzone za historykami literatury sądy.
4. Punkt dojścia - odsłońmy się!
Czas na dobre rady.
Diagnoza - poprzez swobodne wypowiedzi uczniów i wypowiedzi kierowane - rozmowa, wywiad, ankieta, test, badanie socjometryczne. Należy uważnie słuchać wszystkich wypowiedzi uczniów, także tych najsłabszych, nie krytykować za szczerość, stwarzać możliwość dyskusji i konfrontacji różnych opinii. Zgodzić się na bunt, cierpliwie słuchać herezji. Gromadząc argumenty za i przeciw, te oddzielone już od emocji, odwołać się do opinii historyków literatury, poddać je refleksji. Potrzebna jest atmosfera pełnego zaufania i szacunku. Na koniec można spisać protokół rozbieżności, jako dowód nieuzgodnienia ocen klasy, autorów podręczników, krytyków i nauczyciela. Role mogą być odwrócone, polonista podważa autorytet pisarza a uczniowie zawzięcie go bronią.
Nie może polonista kryć swoich przekonań, ergo. Lekcja zbliża się do modelu Edwarda de Bono: 6 kapeluszy - biały, to neutralna informacja, czerwony, to emocje, czarny, opinie negatywne, żółty, optymizm i pochwała zaproponowanych rozwiązań czy wyrażonych opinii, zielony, to inne warianty postawienia i rozwiązania problemu, niebieski, podsumowanie z dystansu.
Heureza zda się na nic, najtrafniejsze - praca w grupach, sąd literacki, zróżnicowane tematycznie zadania i ćwiczenia. Bortnowski poleca także tworzenie na necie spotkania w sieci anonimowe lub nie, np. fora dyskusyjne, czat na określony temat. Mogą uczniowie dokonać sprawozdawczej relacji z dyskusji, przynieść na lekcję.
W koncepcjach nauczania otwartego ważne jest też wyprzedzanie uczniowskich ataków na dzieło. Na przykład można powiedzieć, że trzeba przeczytać „Ferdydurke”, ale ze starsi koledzy powiedzieli o niej, że...tu cytaty odpowiednie, a uczniom nakazać przygotowanie cytatów, które potwierdziłyby, że Gombrowicz jest pisarzem niemądrym, że pisze bzdury, itd.
Dzieło można też bronić poprzez konfrontacje z kiczem, np. harlequinami. Sąd nie koniecznie musi być złośliwy o literaturze popularnej, ale warto do niej nawiązać, poszukać różnic. Lektura proponowana przez uczniów byłaby także świetnym pomysłem, a nawet lekcja prowadzona przez klasę, gdzie odpytywany nauczyciel atakowałby Tolkiena, Coelho, Witkowskiego, Grocholę.
4