Nie dajmy Rosji tak łatwo
zakłamywać historii!
Ostatnie posunięcia Rosjan w zakresie polityki historycznej
Fantazja propagandystów rosyjskich nie zna granic. Z dowolnego dokumentu mogą skonstruować „nowy dowód”
w dowolnej sprawie.
Ulubionym twierdzeniem rosyjskiej propagandy jest istnienie paktu „Piłsudzki-Hitler”, albo „Beck-Hitler”, co jest błędną interpretacją paktu o nieagresji między Polską a Niemcami podpisany w styczniu 1934 roku. Wmawiają swoim obywatelom, że pakt ten zawierał tajny protokół mówiący o wspólnej agresji niemiecko-polskiej na Związek Sowiecki. Rozwinięcie tej fantazji w dowolnym kierunku wydaje się łatwe dla rosyjskich propagandystów. Przecież gdyby Polska zawarła układ z Niemcami o wspólnym napadzie na Związek Sowiecki, to czy byłby sens zawierania paktu Ribbentrop-Mołotow .Po drugie, we wrześniu 1939 roku Hitler nie napadłby na Polskę tylko razem z Polską na ZSRR. Oczywiste jest to że takie oskarżenie nie ma podstaw. Przypomnę, iż kilka tygodni przed przemówieniem premiera Putina w publikacji wydanej przez Obronę Federacji Rosyjskiej przedstawiono zarzut, że władze II Rzeczypospolitej nie zgodziły się na ustępstwa wobec III Rzeszy i przez to wywołały II wojnę światową. Nietrudno stwierdzić że tylko przepastne możliwości „logiki” rosyjskich propagandystów zdolne są połączyć tezę, że Polska miała układ z Hitlerem, z twierdzeniem że z jakiegoś powodu Polski się z Hitlerem „nie dogadywała”.
Nie jest to jedyna rosyjska teoria na temat wybuchu II wojny światowej
SWR (Służba Wywiadu Zagranicznego) chciało również zrzucić winę na państwa zachodnie za to, że wcześniej nie sformowały koalicji i nie powstrzymały Hitlera. Jest to wątek trochę mniej akcentowany w obecnej propagandzie, oczywiście z powodów politycznych. Wygodnym celem propagandy politycznej są takie kraje jak Polska czy Gruzja, ale raczej nie Francja. Gdyby szukać sił które mogły by powstrzymać w 30 latach XX wieku trzeba wskazać na Francję i Wielką Brytanie. Jednak Rosja unika krytykowania Paryża, ponieważ jest on przedmiotem bardzo aktywnych zabiegów rosyjskiej dyplomacji.
Przemówienie premiera Putina w Gdańsku
Czasami wystarczy słowo „przepraszam” aby załagodzić cały konflikt, niestety niektórych ludzi nie stać nawet aby się przyznać do wyrządzonych krzywd.
- Należy pamiętać o tym, że współpraca z ekstremistami - mówiąc o II wojnie światowej mówimy po prostu o nazistach i tych, którzy z nimi współpracowali - współpraca z takimi ludźmi doprowadza do tragedii. Nie jest to współpraca, jest to zmowa, która doprowadza do tego, że rozwiązujemy swoje problemy kosztem innych - mówił premier Putin, który jako reprezentant narodu rosyjskiego, nigdy wprost nie potrafił się przyznać do krzywdy wyrządzonej Polakom, ani nazwać rzeczy „po imieniu”. Zwalanie winy na kogoś innego lub „wykręcanie się” od odpowiedzialności za swoje czyny jest dla Rosji zamknięciem sprawy. Taki pogląd na tą sprawę konsekwentnie utrzymuje się od rządów Putina. Władze czy rosyjscy historycy tacy jak Natalia Narocznicka liczą, że narzucą pewien dogmat myślenia w omawianych sprawach, manipulując historią. Próbują m.in. przekonywać, że pakt Ribbentrop-Mołotow był nie tylko legalny ale i w pełni uzasadniony. Ich autorzy dowodzą, że Stalina do współpracy z Hitlerem pchnęły działania Zachodu, w tym rzekoma współpraca Warszawy z Berlinem. Jest jeszcze inna sprawa, która budzi kontrowersje, otóż nawet polscy politycy na temat wojny wypowiadają się bardzo „wymijająco”. Podczas obchodów a także cały czas politycy mówią ciągle Naziści, Hitlerowcy, ale nie potrafią powiedzieć że to Niemcy, albo że np. na tereny Polski wkroczyło ZSRR, a tak naprawdę to ZSRR uderzyło na Polskę to był jawny akt agresji.
6 maja jeszcze jako prezydent Rosji Putin, w wywiadzie dla niemieckiej telewizji powiedział wówczas słowa szokujące: -Pakt Ribbentrop-Mołotow był całkowicie uprawnionym aktem dwóch mocarstw, które wcześniej, układem brzeskim z 1918 roku między II Rzeszą Niemiecką i Rosją Sowiecką „darowały” niepodległość małym krajom Europy Wschodniej, a skoro ją dały to „mogły im ją także odebrać”. Wypowiedź ta zaskoczyła także słuchających Niemców.
- im nie chodzi o to, byśmy przyjęli ich wizję historii - mówi Antoni Dudek, historyk IPN - tylko żebyśmy się z nią pogodzili. Im chodzi o to, byśmy uznali równorzędność interpretacji i nie protestowali, gdy będą się pojawiały wypowiedzi takie jak ostatnio. Za cenę oczywiście regularnych dostaw gazu, otwarcia rosyjskiego rynku na polskie produkty i tym podobne.