Mam dobra wolę.
Między wolnością woli a odpowiedzialnością w świetle kształtowania osobowości.
„Cokolwiek
czynisz,
musisz umieć
to zatrzymać
i odwrócić.”
Praca ta skupia się wokół działaniom, jakie należy zastosować przy naprawie negatywnych skutków nieograniczonej woli ludzkiej. Oraz działaniom, które mają uświadomić ludziom jak ważną role w ich codziennych decyzjach odgrywa odpowiedzialność. Sprawić aby ludzie to zaakceptowali i rozpoczęli życie zgodne z tym co słuszne a wygodne.
Słowa te są kierowane do każdego człowieka, nie tylko dorosłego, ale i dziecka, do kobiet i mężczyzn, do starszych i młodych ludzi na całym świecie, ponieważ jest to temat, który dotyczy samego człowieka. Zarówno wola jak i odpowiedzialność „pozostaje w istotowym związku z byciem osobą.” Nie ma tu ram czasowych, nie ma barier językowych. W tej kwestii wszyscy jesteśmy równi.
Ale pojawia się tu pewne ryzyko związane z nowatorstwem tego tematu. A mianowicie, podejmując się próbie zmiany myślenia człowieka, przekonania go o wysokiej wartości życia z odpowiedzialnością oraz przedstawiając działania, które maja zapobiegać kreowaniu się nieograniczonej swobody, nie jesteśmy w stanie przewidzieć skutków takich działań. Ryzykiem jest tutaj narażenie się na potępienia czy prześladowania. W najlepszym wypadku na ignorancję. Ale temat ten należy podjąć. Należy o nim mówić głośno. Bez obaw. Ponieważ światu ludzkiemu potrzebna jest zmiana na lepsze.
Bóg dał nam wolę. Jesteśmy istotami wolnymi. Ale Bóg narzucił na nas pewne ograniczenia, a mianowicie „z każdego drzew tego ogrodu możesz jeść, ale z drzewa poznania dobrego i złego nie wolno ci jeść.” Nie ma to nas niewolić, ale pomagać w kontrolowaniu naszych codziennych działań. Niestety przy zerwaniu jabłka z drzewa poznania dobrego i złego doszło, zarówno do pierwszego grzechu jak i pierwszego nieodpowiedzialnego działania człowieka.
Gdy rozejrzymy się dokoła, to co zobaczymy? Co widzimy codziennie w telewizji ? O czym czytamy w gazetach? Z każdej strony dochodzą do nas informacje o efektach ludzkich działań, ale działań niekontrolowanych przez odpowiedzialność. Życie codzienne czy media torpedują nas doniesieniami z kraju i świata o masowym porzucaniu wiary na rzecz sekt czy po prostu przejściu na ateizm, o zawieraniu związków małżeńskich przez homoseksualistów, o „odszkodowaniu” pieniężnym, które otrzymała kobieta za urodzenie dziecka, o tym jak przykładowo Unia Europejska popiera aborcje czy eutanazje, w konsekwencji nie broniąc w żaden sposób życia ludzkiego.
Ludzie działają niekontrolowanie, ich wyobraźnia podsuwa im różnorodne pomysły, które niestety wprawiają w czyn odrzucając odpowiedzialność. Doskonałym przykładem osoby, która wyrzekła się odpowiedzialność za swój czyn jest Piłat. I mamy na to dowód w Biblii. „ A Piłat, ujrzawszy, że to nic nie pomaga, przeciwnie, że zgiełk się wzmaga, wziął wodę, umył ręce przed ludem i rzekł: Nie jestem winien krwi tego Sprawiedliwego, wasza to rzecz.”
Ludzie już od dziejów mają przykład jak kończy się taka swoboda. Mimo tego brną dalej. A przecież „doświadczenie dziejów udowodniło, że doktryna wolności opartej na czystych zachciankach i determinacji człowieka bez jakichkolwiek odniesień do prawa naturalnego i transcendencji musi okazać się ostatecznie abstrakcyjna.” Dochodzi nawet do szykanowania ludzi, którzy bronią dobra i potępiają zło.
To wszystko widzimy wokół siebie i ważne jest aby zacząć na to reagować. Należy działać, uświadamiać ludzi, iż takie działania prowadzą do ograniczenia czy wręcz zaniku człowieczeństwa. W takich sytuacjach, „człowiek” nie brzmi po ludzku. To nie brzmi dumnie. Ale co można zrobić?
Rzecz jasna jest to sprawa dość delikatna i należy działać subtelnie. Nie stosować represji, nie wolno niczego narzucać. Narzucając będziemy tacy jak oni, gdy próbują -nas ludzi dobrej woli - zmusić do akceptacji czegoś co jest niezgodne z natura, co przecież prowadzi do śmierci drugiego człowieka.
Na początek należy ludzi zaznajomić z definicjami wolnej woli („dzięki wolności człowiek jest przyczyną swoich działań i autorem ich zamysłów”) i odpowiedzialności (konieczność, obowiązek moralny lub prawny odpowiadania za swoje czyny i ponoszenia za nie konsekwencji.”). Co więcej, należy je połączyć. Nie stosować jako dwóch niepołączonych ze sobą słów. Należy owe definicje wprowadzać do życia człowieka, aby miał w swojej codzienności, w swoich działaniach coś do czego może się odwołać. Coś co będzie jego podporą.
Dla poprawy obrazu dzisiejszego świata ważne jest zaakceptowanie faktu, iż dzieje się źle. Warto uświadomić sobie, iż „prawdziwa ludzka wolność ma przecież swoje cechy, swoją obiektywna definicję i reguły korzystania z niej. Jest zespołem wewnętrznych decyzji i wyborów, zdeterminowanych nie czynnikami doraźnymi czy okazjonalnymi, ale przede wszystkim naturalnymi, to jest ponadczasowymi i racjonalnymi.” Ważne jest również zaaprobowanie odpowiedzialności, uznanie, iż ludziom potrzebne są obowiązki i nakazy. Bez nich panuje anarchia. Nie pozwólmy na to. To ludzie dobrej woli naprawiają świat! Są to osoby, które wiedzą, że z wolną wolą nierozerwalnie powiązana jest odpowiedzialność. Wiedzą, że w żaden sposób nie powinno się ich rozdzielać. Posiadać dobrą wolę oznacza, iż człowiek zdaje sobie sprawę, że ma wolę, że jest wolny, że jest to jego siła, ale jest on również świadomy, że z tak ogromną siłą wiąże się równie wielką odpowiedzialność. I nie zapomina o tym. Człowiek ten wie, że każde działanie ma swoje nieprzekraczalne granice. Zna je i respektuje. Wie, że „wolność, potrzebuje narzucenia sobie granic, które jasno pokażą, gdzie się kończy i pomogą jej osiągnąć większa efektywność. Idea, zgodnie z która ograniczać wolność, to całkowicie ja niszczyć, opiera się na fałszywym pojmowaniu wolności[…]. W rzeczywistości, jeśli przyjmiemy, że wolność nie jest totalna i bezgraniczna, istnienie takich granic jawi się jako czynnik pozytywny, który pozwala jej rozwijać się i dążyć do doskonałości. Granica dobra pozwala spełnić się człowiekowi w autentycznej wolności.” Dążmy do przypomnienia o granicach wolności
Takie działania uświadamiające powinno się wprowadzać już w życie tych najmłodszych. Jest to w początkowym okresie życia najłatwiejsze, ponieważ dzieci nie mają jeszcze ukształtowanej osobowości. Ale nie chodzi tu o kreowanie sobie wzorowego obywatela przez społeczeństwo. Nie. W drodze wychowania przy wydobywaniu z dziecka tego co jest ukryte, na każdym kroku należy ukazywać jak ważne i potrzebne jest działanie połączone z odpowiedzialności. Jak wiele dobra niosą za sobą takie czyny. Należy dziecku wytyczać granice, ale przy zachowaniu godności dziecka. Dziecko powinno rozumieć dlaczego owe ograniczenia istnieją. I tu pojawia się duża rola rodziców aby tą wiedze dziecku przekazali tak by dziecko to zaakceptowało. Bez tej akceptacji niczego nie zdziałamy.
A jak to wygląda w przypadku człowieka starszego, który ma już wykreowany swój światopogląd, który lubi swoje życie takim jakie jest i ani myśli zmieniać się. Jak przekonać go do naszych racji? Cóż jest to bardzo trudne, ale warto próbować. Po pierwsze należałoby posłużyć się środkami masowego przekazu. Internet czy telewizja to okno na świat. Mało tego, one w dużej mierze przyczyniły się do rozpowszechnienia i ukazywania bezgranicznej wolności woli. Czas by posłużyły się w dobrej sprawie. Przez owe media należy pokazać wzór wolności z odpowiedzialnością oraz ukazać skutki tego bezmyślnego działania. Ludzie mają tendencje do naśladowania, tak więc taka strategia może przynieść zamierzony efekt. Ale jest to zdecydowanie za mało. Aby cokolwiek zmienić trzeba czegoś więcej.
Dodatkowym plusem mogłaby być reforma polityki państwa. Obecnie w Polsce prezydent należy do partii konserwatystów (hołdującym tradycji, rodzinie, religii), ale rząd jest w rękach partii lewicowej, tzw. liberałowie (przede wszystkim wolności m. in. orientacji seksualnej). Reforma ta miałaby polegać na ujednoliceniu partii rządzącej. Polska stała się krajem podzielonym na konserwatystów i liberałów, nie ma jedności w państwie. Należałoby temu zaradzić. Aby partią rządzącą zostali konserwatyści, ponieważ to oni ponad wszystko wychwalają odpowiedzialną wolną wolę. Bardzo istotną sprawą jest, aby głowa państwa potrafiła zauważyć tą subtelną granicę ludzkiej swobody. Aby odnosiła się w swoim życiu do zasad, którym hołduje. Ważne jest, aby prezydent w swoich działaniach również był odpowiedzialny. Naród potrzebuje osoby, która posłużyłaby im za wzór postępowania. Ludzie powinni mieć szanse zobaczenia jak wygląda ten inny sposób życia. Szanse przekonania się do tego stylu. I tu znów dobrze byłoby posłużyć się mediami. Głowa państwa powinna wygłaszać orędzia do narodu, w których hołdowałoby odpowiedzialnym działalnością ludzkim.
Jak już wiadomo organizacje międzynarodowe (ONZ, Unia Europejska}, które nie potrafiły odpowiednio wykazać się na polu politycznym - do którego nota bene zostały powołane - rozpoczęły rozwijać się w kierunku ideologicznym. Zgodnie zaczęły hołdować zasadzie „przede wszystkim wolność”, ale przez złe pojmowanie owego pojęcia (przewartościowanie wolności według upodobań współczesnego społeczeństwa), można organizacje te włączyć w grono współwinnych zatracenia się ludzkości. Aprobując aborcję, eutanazję, swobodę wyznaniową, swobodę orientacji seksualnej oraz doprowadzając do dyskryminacji osób popierających tradycyjny porządek, przyczyniły się do zmiany świata na gorsze. Należy położyć kres takiej formie działania. Unia Europejska powinna jednać narody a nie szerzyć dyskryminację. W tym wypadku ważne jest uświadomienie nie tylko społeczeństwa, ale również osobą sprawującym władzę w owych organizacjach narodowych. To oni tworzą ustawy zezwalające na aborcję i to oni powinni taka ustawę znieść.
Literatura również odgrywa tu istotna rolę. To na niej ludzie często wzorują swój światopogląd. Nierzadko to ona jest ludzką inspiracja. Zatem należy nakłaniać do sięgania po książki, które na piedestale stawiają odpowiedzialne życie i decyzje wolnych ludzi.
Za przykład może nam tu posłużyć „Zbrodnia i kara” Fiodora Dostojewskiego opowiadająca o studencie, który okradł i zamordował staruszkę. Postąpił według własnej woli. Nie zastanawiając się na konsekwencjami. W tym momencie nie było w nim nic z odpowiedzialności. Ale zagłębiając się dalej w fabułę obserwujemy jak główny bohater się zmienia. Jak nękają go wyrzuty sumienia, jak dociera do niego co zrobił, jak potwornego czynu dokonał. Ostatecznie postanawia oddać się w ręce władz. Zostaje skazany, ale odbywając karę nie męczy się. Wie, ze jest to słuszne. Dlaczego? Gdy wziął odpowiedzialność za swoje czyny, przyznał się i otrzymał zasłużoną karę, przeprosił za to co zrobił, miał już czyste sumienie. Zrozumiał, ze robi źle. Oczywiście nie chcemy nakłaniać ludzi do popełniania takich zbrodni aby nauczyli się, jak ważne jest odpowiedzialne działanie. Nie. Przez tą książkę uczymy się na błędach Raskolnikowa.
Warto zwrócić uwagę na fragment w książce Wojciecha Cejrowskiego „Rio Anakonda”. Fragment, który jest również mottem owej pracy, a mianowicie „Cokolwiek czynisz, musisz umieć to zatrzymać i odwrócić. Bo przecież nigdy nie wiesz czy obrana droga jest dobra. […] Nieodwracalne jest domena Boga.” Jak można rozumieć te słowa? A mianowicie rzecz idzie tu o to, iż człowiek powinien zachowywać się tak jak opisuje to owy fragment. Człowiek postępując w ten sposób może zostań nazwanym człowiekiem odpowiedzialnym. Mimo że posiada wolną wolę, wie kiedy powinien się zatrzymać w swoim działaniu, aby nie dokonać czegoś czego może później żałować. A także aby w swym działaniu nie próbował upodabniać się do Boga.
Sam Wojciech Cejrowski powinien być uważany za wzór odpowiedzialnego działania. Jest on podróżnikiem, który lubuje się w odkrywaniu dzikich plemion. Właśnie po odkryciu jednego z nim, bardzo starego i dotąd nieodkrytego, postanowił napisać książkę „Rio Anaconda”. Ale w obawie, ze przez to plemię może zostać odkryte, że ktoś zorientuje się gdzie się ono znajduję wydał ową książkę dopiero kilkanaście lat później, a także zniszczył wszystkie zdjęcia, które zrobił podczas ten wyprawy. Jego zachowanie jest jak najbardziej odpowiedzialne. Praktycznie zadbał o przetrwanie tego dzikiego plemienia. Mógł jak każdy wolny człowiek zignorować to i po prostu wydać tą książkę od razu po powrocie do kraju. Ale nie. Powstrzymał się i prawdopodobnie uratował ich przed odkryciem i ucywilizowaniem. Wojciech Cejrowski to człowiek o dobrej woli wraz z Janem Pawłem II czy Matka Teresą z Kalkuty. Oczywiście działają oni w inny sposób, innymi metodami czy przy innych kręgach, ale oni wszyscy są wolnymi ludzi, którzy świadomie wybrali odpowiedzialność. I takich właśnie wzorów potrzebuje dzisiejszy świat. Tacy powinniśmy chcieć być i dążyć do takiego stanu rzeczy.
Aby naprawić konsekwencje ludzkiego „chcę” i doprowadzić do zaniechania działań niekontrolowanych, ważne jest pozbycie się „dyktatury relatywizmu, która niczego nie uznaje za ostateczne i jako jedyną miarę rzeczy pozostawia tylko własne ja i jego zachcianki.”, o której uświadomił nas Benedykt XVI. Świadomość względności prawd oraz możliwości realizacji zachcianek człowieka skutecznie zachwiała ład społeczny. Jedynym sposobem na pozbycie się owego relatywizmu jest odkrycie na nowo prawa Bożego i naturalnego. „Odnowienie wszystkiego w Chrystusie.” Ale i w tym przypadku rzucana jest nam kłoda pod nogi. Otóż odkrycia prawa Bożego w świecie gdzie chrześcijaństwo doczekało się dyskryminacji i pewnego rodzaju prześladowań wydaje się być zadaniem niewykonalnym. Ale jeśli się dokładniej zastanowić, historia i literatura pokazała nam, że chrześcijanie potrafią przeciągnąć na swoją stronę rozwścieczony tłum. Od razu nasuwa się tu jedno z ponadczasowych dzieł literatury polskiej, a mianowicie „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza. Książka ta ewidentnie pokazuje nam zwycięstwo chrześcijan nad poganami. I nie dokonali oni tego siłą. Nie zachowali się jak Cezar. Nie mordowali pogan, aby przekonać ich do siebie i przeciągnąć na swoja stronę nowych wyznawców Jezusa. Nie. Im wystarczyło słowo Boże i obietnica wiecznego życia. Co prawda wielu chrześcijan zostało zamordowanych przez Cezara, ale ich nagroda za wytrwanie w wierze czekała w niebie. Co więcej, objaw owego męczeństwa i poświęcenia z jakim oddawali się chrześcijanie pokazał poganom, że nawet w obliczu śmierci nie lękają się. Pokazali, że prawdziwie wierzą w zbawienie jakie ich czeka. To dało poganom do myślenia. Zaś Cezarowi te brutalne mordy nie przysporzyły wielbicieli. Wręcz odwrotnie. Wielu z pogan przeszło na chrześcijaństwo. W powieści tej widzimy upadek Cezara i pogaństwa, a wzrost potęgi Boga. Wszystko to zostało dokonane jedynie za pomocą słów. Chrześcijanie mogli się zbuntować jak każdy wolny człowiek i stanąć do walki, ale nie zrobili tego. Nie stali się tacy jak poganie. Nie odebrali nikomu życia. Postanowili służyć za przykład i dzięki temu zwyciężyli. Dziś chrześcijaństwo jest jedną z najliczniejszych i największych religii świata.
Jest jeszcze jedno dzieło, którego nie powinno zabraknąć w tym miejscu. Mowa tu rzecz jasna o Piśmie Świętym. Konieczne jest wspomnienie o czasach, gdy Jezus chodził po Ziemi, głosząc swoje kazania (np. Kazania na Górze). Jezus nie walczył o wiernych wręcz. Nie posiadał żadnej broni materialnej, żadnego uzbrojenia. Tylko on sam i Jego słowo. Co więcej, słowem tym nie nagabywał nikogo. Po prostu mówił, a z każdym dniem słuchaczy przybywało. Nie jesteśmy Bogiem, ale On dał nam przykład samym sobą. Pokazał, że Słowo Boże ma moc tysiąca zbrojnych lecz nie działa przez przymus i może przekonać do chrześcijaństwa nawet największych niedowiarków.
Dobrze byłoby wykorzystać ten sposób w naszych czasach. Papież, biskupi i księża powinni jeszcze głośniej wzywać wiernych do Kościoła i nawoływać ludzi wolnych, aby się nawrócili. Nakierowywać ludzi na Dekalog, który może zapewnić ludziom potrzebne dobra. Są to pewne wskazówki, które jednak nie niweczą wolność ludzkiej. Ludzie nie korzystają z tego daru. Mało tego. Wytrwale dążą w swoim codziennym życiu do łamania owych przykazań. Oni nie chcą zaakceptować faktu, iż Dekalog nie ma ich ograniczać, ale wyzwalać. Wyzwalać od złego w odpowiedzialny sposób. Dlatego tak ważne jest uświadomienie ludzi w tej kwestii, ukazanie pozytywów. Powinni zachęcać do częstszego uczestnictwa we Mszach, do odwoływania się w życiu do Pisma Świętego. „Zadaniem Kościoła jest niesienie Dobrej Nowiny nie tylko jednostkom, ale także całym narodom zamieszkującym naszą planetę.” Jest to ich swoista misja. „Misja Kościoła ma charakter nadprzyrodzony, ale jej efekty widać w wymiarze ziemskim i społecznym.”
A jak powinni działać zwykli obywatele w codziennym życiu? Wydaje się nam, że my nie możemy nic zdziałać. Że jesteśmy słabi. Obawiamy się odrzucenia. Nie możemy się wesprzeć przykładowo na mediach. Nie mamy żadnej broni. Nic bardziej mylnego. Nie jesteśmy słabi, a obawy powinny nas tylko dopingować, aby dopomóc stworzyć świat gdzie będzie lepiej dla wszystkich. Tak więc co mamy do pomocy? Słowo. To nasza broń, która potrafi zdziałać cuda.
Zapewne każdy posiada sąsiada, kolegę, znajomego, który w życiu kieruję się maksymom „nieograniczonej wolności, bez odpowiedzialności.” Jedyne co możemy zrobić to porozmawiać, przekazać nasz sposób widzenia świata, ukazać pozytywy jakie z tego płyną, zachęcać do wiary itp. Jeżeli po rozmowie z dziesięcioma osobami, choć jedna zmieni swój styl bycia na bardziej odpowiedzialny, można uznać to za sukcesu. A co jeśli nikt się nie zmieni? To nic. Należy próbować dalej z innymi. W końcu ktoś zrozumie. A może jeśli głośno wyrazimy swoje zdanie i zostaniemy wysłuchani skończą się szykanowania i prześladowania ludzi, którzy nie chcą akceptować tego co większość, którzy cenią sobie odpowiedzialne życie.
Przesłanie, które warto przekazać innym to „postępuj tak, jak gdyby maksyma twojego postępowania przez wole twą miała się stać ogólnym prawem przyrody.” To mądra rada i warto się jej trzymać.
Wszystkie te działania podejmujemy, aby po pierwsze ulepszyć świat. Po drugi, aby kształtującej się osobowości ludzkiej godny start. Aby dać człowiekowi drugą szanse. Szanse na poprawę samego siebie.
Podsumowując, zwróciliśmy uwagę na fakt, iż w dzisiejszym świecie ludzie odrzucają wszelkie ograniczenia w swoim swobodnym działaniu. Dystansują się na mądre rozumowaniu, w konsekwencji postępując bez zastanowienia. A co za tym idzie często krzywdząc drugiego człowieka. Ludzie maja błędny sąd o wolności.
Przedstawiliśmy postępowania, które powinny zapobiegać negatywnym konsekwencją nieodpowiedzialnej wolności woli. A mianowicie, przedstawianie właściwych definicji wolnej woli i odpowiedzialności oraz ukazanie konieczności połączenie obu pojęć. Następnie uświadamianie dzieci (przez wychowanie) oraz dorosłych poprzez środki masowego przekazu. Ukazaliśmy istotę reformy politycznej w naszym kraju(w tym ujednolicenie władzy prezydenta i rządu) oraz sposób postępowania zwykłych obywateli na drodze uświadamiania ludzi odrzucających odpowiedzialność. Podjęliśmy kwestię nieodpowiednich działań Unii Europejskiej i ONZ. Zwróciliśmy uwagę na konieczność sięgnięcia po wzór do literatury oraz przedstawiliśmy kilka wzorów ludzi dobrej woli wartych naśladowania w dzisiejszym „zniewolonym” przez wolność świecie. Na końcu, ale jako najważniejszą pokazaliśmy istotę religii chrześcijańskiej i to jak dużą odgrywa tu rolę wiara, Pismo Święte czy Kościół. Czynności te zastosowane jednocześnie, wszelkimi siłami to klucz do sukcesu.
Zdajemy sobie sprawę z trudności i niebezpieczeństw jakie niesie za sobą takie działanie. Ale pomyślmy jak cudowny będzie świat uwolniony z tego obłędu, który obecnie panuje wokół nas. Jak dobrą wolę będzie mieć człowiek z osobowością wykształconą w myśl odpowiedzialnej wolnej woli.
Walka toczy się o istotę ludzką, która czuje, kocha, cierpi. Walka o jej człowieczeństwo, o to by człowiek zabrzmiał dumnie to dobra walka. I warto ją podjąć. Dajmy innym szansę na lepsze jutro. Na lepsze, odpowiedzialne życie.
Bibliografia
Kant, Uzasadnienie metafizyki moralności, wyd. PWN, Warszawa 1981.
J. Filek, Filozofia odpowiedzialności XX wieku, wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2004.
R. de Matei, Dyktatura relatywizmu, wyd. Prohibita, Warszawa 2009.
W. Cejrowski, Rio Anaconda, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2006.
Kard. J. Ratzinger, Homilia wygłoszona podczas mszy św. Pro Romano Pontifice, Rzym, 18 kwietnia 2005.
Pismo Święte Starego i Nowe Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych, wyd. 3 popr., Wydawnictwo Pallottinum, Poznań - Warszawa, 1990.
H. Sienkiewicz, Quo vadis, wyd. Rytm, Warszawa 2001.
F. Dostojewski, Zbrodnia i kara, wyd. Zielona Sowa, Kraków 2006.
E. Sobol, Popularny słownik języka polskiego, wyd. PWN, Warszawa 2002.
W. Cejrowski, Rio Anaconda, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2006, s. 304.
J. Filek, Filozofia odpowiedzialności XX wieku, wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2004, s. 26.
1 Moj. 2:16-17, Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych, wyd. 3 popr., Poznań - Warszawa, Wydawnictwo Pallottinum 1990.
Mt 27, 25,Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych, wyd. 3 popr.,
Poznań - Warszawa: Wydawnictwo Pallottinum 1990.
R. de Mattei, Dyktatura relatywizmu, wyd. Prohibita, Warszawa 2009, s. 92.
R. de Mattei, Dyktatura relatywizmu, wyd. Prohibita, Warszawa 2009, s. 84.
E. Sobol, Popularny słownik języka polskiego, wyd. PWN, Warszawa 2002, s. 583.
R. de Mattei, Dyktatura relatywizmu, wyd. Prohibita, Warszawa 2009, s. 88.
R. de Mattei, Dyktatura relatywizmu, wyd. Prohibita, Warszawa 2009, s. 90.
F. Dostojewski, Zbrodnia i kara, wyd. Zielona Sowa, Kraków 2006, s. 430.
W. Cejrowski, Rio Anaconda, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2006, s. 304.
Kard. J. Ratzinger, Homilia wygłoszona podczas mszy św. Pro Romano Pontifice, Rzym, 18 kwietnia 2005.
Ef 1, 10, Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych, wyd. 3 popr.,
Poznań - Warszawa, Wydawnictwo Pallottinum 1990.
H. Sienkiewicz, Quo vadis, wyd. Rytm, Warszawa 2001, s. 445.
Mt 5,21-26, Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych, wyd. 3 popr.,
Poznań - Warszawa: Wydawnictwo Pallottinum 1990.
Mt 28, 19, Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych, wyd. 3 popr.,
Poznań - Warszawa: Wydawnictwo Pallottinum 1990.
R. de Mattei, Dyktatura relatywizmu, wyd. Prohibita, Warszawa 2009, s. 116.
Kant, Uzasadnienie metafizyki moralności, wyd. PWN, Warszawa 1981, s. 51.
1