43. „Uciekła mi przepióreczka” Stefana Żeromskiego - tematyka i klasyfikacja gatunkowa dramatu.
„Uciekła mi przepióreczka” to komedia ukończona z początkiem 1924 roku. Chwalono Żeromskiego za komediowość a nie tragizm tego dramatu.
Żeromski odnalazł się tu jako dramaturg „współczesny”. Powrócił do jego twórczości motyw społecznika na rozstajnych drogach.
„Przepióreczkę” uznano za bestseller literacki i teatralny Dwudziestolecia. Żeromski zauroczył czytelnika i widza postacią i heroiczną decyzją swego bohatera Przełęckiego, który - uznawszy racje męża ukochanej kobiety, nauczyciela Smugonia - nie tylko wyrzeka się miłości do niej, usuwa się, wyjeżdża, ale także celowo wywołuje skandal, przy czym gra fircyka i niegodziwca. Wszystko po to, by unicestwić się w oczach Smugoniowej i zburzyć w jej wyobraźni i pamięci swój własny mit: „Złotą sławę swoją podeptałem nogami, bo takie są moje obyczaje”.
Przełęcki organizował kursy oświatowe dla ludowych nauczycieli, kursy będące zarazem ośrodkiem - tak mocnej w tamtych latach - idei regionalizmu. Na całą tę imprezę machnął ręką w imię tak maksymalistycznej, że już absurdalnej lojalności wobec drugiego człowieka, a przy tym - co w pewnym sensie najważniejsze - nie bardzo zdawał sobie sprawę ze społecznych konsekwencji własnej decyzji - wszystko to budzi wobec bohatera Przełęckiego, a w konsekwencji i walorów dramatu krytycyzm.
STRESZCZENIE
Bohaterowie:
Smugoń - nauczyciel wiejski
Dorota - jego żona
Księżniczka Celina Sieniawianka
Bęczkowski - administrator
Przełęcki - docent fizyki
Wilkosz - historyk
Ciekocki - lingwista
Radostowiec - geolog
Małowieski - botanik
Kleniewicz - antropolog
Bukański - geograf
Zabrzeziński - historyk sztuki
Akcja toczy się w szkole.
Smugoń, Ciekocki, Kleniewicz. Przychodzi „dziatwa”, będzie śpiewać. C. i K. pytają Smugonia o jego księżniczkę ( ironicznie - jak może ją uznawać, oni są wykształceni i dla nich to normalna osoba). Dzieci zaczynają śpiewać. Smugoń wychodzi. C. i K. rozmawiają o celu przybycia księżniczki ( ciekawe jaka ona jest) i o Smugoniowej ( piękne, łagodne, pociągające oczy…).
Kleniewicz zaczyna opowiadać Ciekockiemu jak był w Krasnorajsku ( wstąpił do wojska polskiego) i mieszkał u jednej rodziny. Nie kończy, bo nadchodzą inni z Przełęckim na czele. Dzieci śpiewają „Uciekła mi przepióreczka w proso…”.
Wchodzą: Wilkosz, Radostowiec, Małowieski. Są oburzeni, że oni, profesorowie z uniwersytetu, ludzie poważni, muszą witać JAKĄŚ arystokratyczną znakomitość. Nie sprzeciwili się, bo tak kazał Przełęczki.
Wchodzi księżniczka Celina, Smugoń i Przełęczki. Przełęczki przedstawia wszystkich księżniczce.
Nie ma krzeseł żeby usiąść. Przynosi je Smugoń. Patronat nad szkołą sprawuje księżniczka. Chce się dowiedzieć, co nowego planują profesorowie ( m.in. wykłady dla nauczycieli ludowych; ilość przyjętych powiększyła się; brakuje miejsca dla wszystkich chętnych). Rozmawiają o zamku w Porębianach - pochodzi z XIV w.; Wilkosz twierdzi, że jest o dwa wieki starszy i mieszkał w nim biskup Paweł z Przemankowa.
Księżniczka widzi w Porębianach tylko ruinę. Przełęczki widziałby w tych ruinach pomieszczenia i noclegownię dla nauczycieli ludowych w czasie kursów wakacyjnych.
Na ten temat wypowiadają się po kolei wszyscy. Planują, co komu przypadnie. Najwięcej chce Przełęcki ( piwnice, wieże na stacje meteorologiczne).
Bez opiekuna od dzieciństwa, pana Bęczkowskiego, księżniczka nie podejmie żadnej decyzji w sprawach majątkowych. Ewentualnie może przepisać zamek na Przełęckiego. Przełęcki protestuje, że powinna przepisać swój zamek na rzecz kursów wakacyjnych dla nauczycieli. Księżniczka nie zgadza się, argumentuje, że pomysł wykładów pochodzi od Przełęckiego i tylko jemu może zamek powierzyć. Przełęczki deklaruje, że i tak przepisze Porębiany na własność kursów.
Przychodzi Karol Bęczkowski. Nie jest zadowolony z decyzji księżniczki. Kto zapłaci za remont? W zamku trzeba wymienić cały dach, odbudować ruiny….
Kleniewicz sporządza listę, kto ile może dać.
Bęczkowski radzi, by zamek rozebrać i wziąć kasę za materiały. Sprzeciwia się oddaniu zamku w ręce profesorów.
Decyzja jednak już zapadła. Wszyscy udają się obejrzeć zamek.
Akt II
Smugoniowa wysyła człowieka po Przełęckiego. Przyszedł do niego ważny telegram, więc musi zawrócić.
Telegram jest od ekscelencji ( ministra). Smugoniowa i jej mąż mają pozwolenie od Przełęckiego na otwieranie jego korespondencji w sprawie kursów.
Minister przyjeżdża jeszcze dziś.
Smugoniowa już wszystko przygotowała. P. wyjedzie po ekscelencję, ale na zamek wrócić już nie zdąży.
Smugoniowa sugeruje P., że kocha go, szaleje za nim księżniczka.
Za źródło tych nowin podaje samą księżniczkę. Jest pewna, że na zamku księżniczka miała zamiar oświadczyć się P. ( pierwszy krok ku temu to darowanie zamku właśnie jemu ).
Smugoniowa wychwala P. Twierdzi, że gdyby został on mężem księżniczki zmieniłby się na gorsze. P. pyta, czy i ona się czasem w nim nie kocha, skoro go tak wychwala ( mówi o nim: dobry zwiastun, głos w ciszy, świetlany groniec). I może z zazdrości go tu wezwała. Smugoniowa zaprzecza. Wezwała go, bo przyszedł ważny telegram.
Dla P. wstrętne są romanse, amory, tajne związki, zdrady, zachcianki. O miłości mówi z szyderstwem: „jest, skoro jest”.
Smugoniowa opisuje miłość: „we śnie i na jawie myśli się o nim”; o tym, żeby za nim biec, czekać cierpliwie aż się przebudzi ze snu…
P. podejrzewa znowu, że Smugoniowa się w nim kocha. Ona przyznaje się. Mówi, że to pierwszy i ostatni dzień jej zdrady. Przez całe życie marzyła o tej półgodzinie rozmowy sam na sam z nim. To zaczęło się w zeszłym roku, gdy P. przyjechał. Gdy tylko go zobaczyła, usłyszała, co mówił. Zrozumiała, że zmarnowała swoje życie. Gdy wyjechał, tęskniła dniami i nocami.
P. zastanawia się, co teraz zrobić z tymi jej amorami. Taka bieda go spotkała! I on nieświadomie sprawił jej biedę…
Smugoniowa mówi, że już kiedyś o tym myślała. Gdy go nie było chciała pójść z dzieckiem (Jasiem) na stację, pojechać do miasta i usiąść jak żebraczka na jego progu.
Oboje stwierdzają, że byłby to wielki skandal. P. dodaje, że rozbito by kursy, a jego oskarżono by o romanse…
Smugoniowa twierdzi, że P. to prorok, ma moc duchową i może odczynić urok, by ona przestała się w nim durzyć. Jest bożyszczem swoich słuchaczy. Są gotowi za niego umrzeć.
Smugoniowa prosi, by nałożył swe ręce na jej głowę i zdjął z niej opętanie.
P. robi to i mówi: „Rozkazuję ci, biedne serce, ucisz się! Chcę - bądź sobą. Odwróć się ode mnie! - Chcę - zapomnij!”
Smugoniowa mówi, że jeżeli on jej rozkaże zostać z mężem i być mu wierną - zostanie. Jeżeli zaś rozkaże jej pójść za sobą, pójdzie wszędzie. I tylko dziecko weźmie ze sobą.
Wraca Smugoń. Ogłasza, że przyjeżdża minister. Każe żonie wyjść (niegrzecznie wg P.).
Smugoń wypomina P., że niepotrzebnie tu w ogóle przyjeżdżał. Jak tylko się pojawił jego żona przepadła, zmieniła się. Smugoń go nienawidzi, bo zdruzgotał jego szczęście.
Smugoń pyta P., czy kocha się w jego żonie. P. wyznaje mu, że tak, od chwili przybycia.
Obiecuje, że zniknie z jej życia na zawsze. Smugoń mówi, że to nic nie da, bo będzie marę kochała. Ma inną propozycję: to on wyjedzie, zabierze ją i dziecko choćby do Ameryki. P. sugeruje, żeby on oddał swą duszę innej, skoro jego żona oddała mu swoją... Smugoń mówi, że bez żony nie może żyć…
Pora jechać po ministra. P. odmawia. Każe jechać Smugoniowi. Ma on powiedzieć ministrowi, że jest delegowany przez wszystkich profesorów. Zanim pojedzie ma wezwać Dorotę, bp P. chce się z niż rozmówić.
Akt III
Wchodzi Smugoniowa. Pyta o rozmowę P. z mężem. P. mówi, że wszystko ustalone- wyjeżdżają!
P. mówi, że jej mąż najpierw chciał sobie: „w łeb strzelać, to znowu krzyczał, że razem z panią i synem wyjedzie do Ameryki”.
Smugoń nie zgodził się oddać syna Jasia, P. nie oponował, w końcu jest obcy dla dziecka. Smugoniowa rozpacza. Nigdy się z dzieckiem nie rozstanie! P. przekonuje ją, że ich życie będzie piękne, a Jaś mógłby im przeszkadzać.
P. przyznaje, że nie lubi małych dzieci. Zmienia temat: obejmuje Dorotę. Całuje w usta. Smugoniowa wyrywa się. Ten pocałunek ( ich pierwszy) nie sprawił jej radości, rozkoszy: „Taki musiał być pocałunek Judasza”.
P. mówi, że będą prowadzić wesołe życie: knajpy, wino. Smugoniowa jest zdziwiona, bo ona i jej mąż stoją na czele towarzystwa przeciwpijackiego.
Smugoniowa pyta, co będzie z Jasiem, gdy oni będą hulać do późna w nocy. Proponuje, by ona i Jaś mieszkali osobno.
P. śmieje się.
Wchodzi księżniczka i pozostali.
P. informuje ich, że minister przyjeżdża. Oni (profesorowie) są oburzeni, że tylko Smugoń pojechał na stację po ekscelencję. Powinni jechać wszyscy.
Dyskusja między nimi: jechać nie jechać…. Nie jadą. Już za późno. Chcą, aby to P. powitał ministra w szkole i opowiedział mu o zamku i ich planach. P. wybucha śmiechem: nic nikomu nie będzie mówił; cała ta historia z zamkiem to farsa, kawał. Jak oni mogli w to uwierzyć?! Wszyscy są oburzeni. Księżniczka także. P. przyznaje, że Bęczkowski miał rację. Porębiany były twierdzą strachu, przemocy, gwałtu. Gdy zamek runął w gruzy lud odetchnął: „Stara krzywda w gruzach leży”. Gdyby odbudowali zamek, odżyłyby straszne wspomnienia i lud znowu chciałby zamek zniszczyć.
P. oszukiwał ich, bo nie wierzy w skuteczność kursów, ich pracy. Rozczarował się.
Oburzenie wszystkich po kolei.
P. uważa, że ich pobyt jest szkodliwy. Przytacza słowa Smugonia: „..od czasu kiedyście tu przyszli z waszymi kursami, z waszym nauczaniem (…) nie ma dla mnie innego wyjścia, tylko w łeb sobie palnąć albo uciekać do Ameryki”. Uważa, że niepotrzebnie poprzewracali ludziom prostym w głowach.
Wszyscy chcą dowodu, konkretu: kto tak powiedział? P. mówi o Smugoniu, że teraz myśli o wszystkim tylko nie o szkole.
P. twierdzi, że rozbudzili w prostych ludziach ambicję, rozwydrzyli ich: Smugoń wyrwał się na powitanie ministra, a dawniej stałby z boku.
Księżniczka pyta, czy P. przyjmie od niej zamek. On odmawia. Proponuje, by dała go innym. Ona mówi, że ma taki kaprys: tylko jemu może ofiarować zamek. Księżniczka cofa darowiznę w ogóle.
P. mówi, że widocznie nie dobro sprawy było przyczyną darowizny, a co innego.
Wszyscy postanawiają wykluczyć P. ze swojego grona. P. oznajmia, że dziś jeszcze wyjeżdża.
Wchodzi Bęczkowski. Dowiaduje się o cofnięciu darowizny. Księżniczka oznajmia mi, że od jutra przystępują do odbudowy zamku.. Księżniczka poświęci na ten kaprys wszelkie swe oszczędności. „Ku wiecznej hańbie” najwyższą wieżę nazwie imieniem Przełęckiego.
Smugoniowa oznajmia, że pozostaje w swoim świecie. (Czyli, że zostaje z mężem).
Wychodzi księżniczka i Bęczkowski.
Wbiega Smugoń. Profesorowie idą przywitać ministra.
Smugoniowa broni męża. Mówi P. że ona i jej mąż są prostymi i uczciwymi ludźmi.
P. przeprasza ją. Ona nie przyjmuje przeprosin.
P. obiecuje Smugoniowi, że już nigdy tu nie przyjedzie. Zrobił to, co obiecał, sławę swoją podeptał. Ale Smugoń musi mu coś obiecać: ma skończyć to, co on zaczął. P. będzie obserwował jego pracę i jeśli ustanie choć na chwilę, przyjedzie i zabierze mu kobietę. Smugoń obiecuje, że będzie robił za dwóch a nawet trzech. Smugoń upada, chce objąć nogi P., ale ten go odtrąca.
Za sceną słychać śpiew dzieci: „Uciekła mi przepióreczka w proso…”.
P. wychodząc przypomina Smugoniowi o robocie….
KONIEC
LEGENDA skrótów
C. - Ciekocki
K. - Kleniewicz
P. - Przełęcki
4