Pogotowie opiekuńcze
- co o nim wiemy, a czego jeszcze nie?
Zawsze będą potrzebne placówki, w których dziecko, pozbawione nagle rodziny, zatrzymane poza domem i oczekujące na decyzję sądu, znajdzie bezpieczne schronienie. Przy czym nie nazwa placówki jest ważna, lecz forma udzielanej przez nią pomocy.
W Polsce próby otoczenia opieką porzuconych niemowląt i opuszczonych dzieci sięgają XVII w. Dopiero jednak w wyniku uchwały Sejmu oraz rozporządzenia Ministra Pracy i Opieki Społecznej z 19 lutego 1920 r. pogotowie opiekuńcze jako samodzielna instytucja opiekuńczo - wychowawcza uzyskała podstawy organizacyjno – prawne. Jego ówczesnym celem było chwilowe przetrzymanie u siebie dzieci w wieku od 3 do 14 lat, zabłąkanych, żebrzących, przez rodziców męczonych, do nierządu popychanych, opuszczonych, przyprowadzonych doń przez funkcjonariuszy policji, jak również dzieci przestępczych, umieszczanych chwilowo przez sędziego pokoju do spraw nieletnich.
W koncepcji twórców pogotowie miało spełniać funkcję obserwacyjno – rozdzielczą. Głównymi założeniami były przejściowy charakter opieki, rotacyjny skład wychowanków, badania diagnostyczne oraz przeprowadzenie wywiadu środowiskowego w celu uzyskania dokładnych informacji o podopiecznych. Z biegiem lat nie zmienił się cel, zmieniły się jednak zadania i reguły przyjęcia do placówki. Został rozszerzony przedział wiekowy od 3 do 18 lat oraz określono czas pobytu na trzy miesiące z możliwością przedłużenia go w przypadku braku miejsc w placówkach opieki całkowitej, bądź gdy nie zostało zakończone postępowanie sądowe.
Kiedyś chcąc określić braki wychowawcze zwracano się do pogotowia opiekuńczego, które jako jedyne dysponowało wyspecjalizowaną kadrą pedagogiczną. Dzisiaj zajmują się tym również poradnie psychologiczno – pedagogiczne, ośrodki adaptacyjne, szkolno – wychowawcze, domy dziecka itp.
Jako placówka przejściowa zajmująca się doraźną opieką pogotowie wystawia diagnozy psychologiczne – pedagogiczne – lekarskie, jak również daje wskazówki terapeutyczne przed skierowaniem wychowanków do placówek opieki całkowitej. Ponadto prowadzi ewidencję aktualnych miejsc w placówkach opiekuńczych i resocjalizacyjnych na swoim terenie oraz ewidencję osób zainteresowanych pełnieniem funkcji rodzin zastępczych.
Istnieje wiele przyczyn, z powodu których dziecko zostaje umieszczone w pogotowiu opiekuńczym. Problem tkwi przede wszystkim w stosunkach rodzinnych:
- nieodpowiednia atmosfera wychowawcza
- sprzeczne dążenia rodziców względem dziecka (niekonsekwencja w karaniu i nagradzaniu)
- przemoc (seksualna, fizyczna, emocjonalna)
- zaniedbanie
Źródłem tych problemów są rozwody, patologie (alkoholizm, narkomania, prostytucja, zachowania przestępcze itp.), niezaradność życiowa rodziców, trudności materialne oraz niesprzyjające sytuacje losowe (np. śmierć bliskiej osoby).
Nie można jednak pominąć powodów pośrednich tkwiących w dziecku. Są to wszelkiego rodzaju zaburzenia psychiczne i/lub fizyczne np. nerwice, depresje, lęki, upośledzenia w stopniu lekkim itp., środowiskowe: przestępczość wśród nieletnich, łatwy dostęp do środków odurzających, negatywny wpływ masmediów, destrukcyjne oddziaływanie rówieśników.
Skutkiem tego mogą być notoryczne ucieczki z domu i ze szkoły, zatrzymanie dziecka w trakcie dokonywania przestępstwa, a w efekcie postępowanie sądowe co niesie za sobą umieszczenie w pogotowiu opiekuńczym. Po przybyciu do placówki dziecko zostaje umieszczone w oddziale izolacyjnym, celem wykonania badań lekarskich i wstępnego rozpoznania psychologiczno – pedagogicznego. Pobyt tam jest krótkotrwały, zazwyczaj obejmujący kilkadziesiąt godzin. Negatywnym aspektem pobytu dziecka na oddziale izolacyjnym jest to, że większość placówek, dysponująca ograniczonym budżetem, umieszcza nowo przybyłych wraz z dziećmi chorymi, co nie wpływa pozytywnie na ich samopoczucie. Ten fakt niesie za sobą duże utrudnienie jeśli chodzi o adaptację wychowanka w nowej sytuacji. Bardzo ważny jest pierwszy kontakt z wychowawcą , ich obopólne nastawienie i oczekiwania związane z przyszłą „współpracą”. Do tej pory nikt nie wymyślił jeszcze idealnych metod wychowawczych, które byłyby możliwe do zastosowania w każdym przypadku. Póki co wychowawca musi zdać się na własną intuicję oraz doświadczenie, aby móc w ten sposób wprowadzić wychowanka w tajniki życia w ośrodku. Istotnym czynnikiem jest ogromna potrzeba pozytywnego kontaktu ze strony dziecka, które potrzebuje ciepła i odrobiny przyjaznych uczuć aby mogło oderwać się od tego co zostało za nim. Wiadomo, że nie zawsze jest na to czas, ponadto komunikaty płynące od dziecka są często błędnie odczytywane. Dziecko bywa agresywne i niebezpieczne, lecz tylko wprawny pedagog może wiedzieć, iż jest to uzasadnione.
UCIECZKI WYCHOWANKÓW.
Pogotowia opiekuńcze stanowią specyficzny rodzaj placówek, które zapewniają tylko pobyt doraźny, co sprawia, że ucieczki z nich są nader częstym i kłopotliwym zjawiskiem. A są tam duże możliwości samowolnego oddalania się wychowanków, gdyż ośrodek nie jest zamknięty, okratowany i otoczony murem. Brama wjazdowa zazwyczaj jest otwarta, wokół znajduje się niewielki ogrodzenie, a jedyną przeszkodę stanowią drzwi (niejednokrotnie oszklone), zaopatrzone w jeden zamek. Jak wynika z powyższego opisu nie stanowi to dużego problemu dla małoletniego włamywacza. Fakt ucieczki, natychmiast po jej zauważeniu, zostaje telefonicznie zgłoszony do najbliższego komisariatu policji, rodziców bądź opiekunów oraz kuratora o ile młodemu uciekinierowi takiego przydzielono. Każda ucieczka zostaje odnotowana przez wychowawców w specjalnym rejestrze.
Nie ma ogólnej zasady kto daje „drapaka”, ani jak długo znajduje się poza ośrodkiem. Uciekają indywidualnie i/lub zbiorowo, na kilka godzin lub na wiele tygodni. Są one wcześniej zaplanowane lub dokonywane w ostatniej chwili, tzw. „pięciosekundówki”. Ten ostatni rodzaj ucieczek jest najmniej przemyślany i uzasadniony. Decyzja o oddaleniu się zostaje podjęta pod namową kolegi, koleżanki lub nadarzającej się okazji (uchylone drzwi, nieobecność wychowawcy, wycieczka). Nie jest także określony przedział wiekowy uciekinierów. Zdarza się, choć nie często, że uciekają nawet dzieci w wieku przedszkolnym. Przykładem może być 4-latek, który samotnie chciał odbyć podróż z Krakowa do Szczecina, lecz został zatrzymany w Opolu. Trafił do Pogotowia Opiekuńczego, w którym przez kilka dni nie można było z niego wydobyć prawdziwych danych osobowych, ponieważ co chwilę zmieniał imię i nazwisko. (Brągiel 1998)
Różne są przyczyny i cele ucieczek, nawet sami ich sprawcy nie potrafią też wyjaśnić dlaczego się oddalili. Dla wielu z nich jest to sposób dostarczania silnych przeżyć; wprost uwielbiają nocne włóczęgi po mieście, podróżowanie bez biletu, zabawę w miejscach spotkań osobników z marginesu społecznego. Podczas tych wypraw dopuszczają się czynów chuligańskich, dokonują włamań i kradzieży. Nie jest to jednak regułą, czasami dzieci uciekają prosto do domu, mimo iż były tam zaniedbywane, maltretowane lub wykorzystywane. Wynika to z żalu i protestu dziecka, które nagle zostało wyrwane ze środowiska rodzinnego.
Powroty do ośrodka bywają czasami dobrowolne, po całonocnej zabawie i bogato przeżytym dniu „delikwent” głodny, zmęczony oddaje się w ręce policji lub sam wraca. Najczęściej jednak zostają schwytani przez organy ścigania na dworcach, w parkach, melinach i dostarczeni siłą do pogotowia. Dla niektórych ucieczka może mieć tragiczne konsekwencje: ponowne wejście w konflikt z prawem, choroby weneryczne, a w przypadku dziewczyn gwałt i/lub zajście w ciążę.
Wychowawcy nie są w stanie w tak krótkim czasie spowodować całkowitego wyeliminowania samowolnych oddaleń. Niemniej jednak niski wskaźnik ucieczek w danym ośrodku świadczy o dobrej jakości pracy wychowawczej. Każda ucieczka wymaga zatem starannego przeanalizowania na zebraniu pedagogicznym – określenie przyczyn, okoliczności i skutków – by na tej podstawie podjąć najwłaściwsze zabiegi resocjalizacyjne tudzież psychoterapeutyczne.
SZKOŁA W POGOTOWIU
Szkoła w pogotowiu stanowi jedną z najważniejszych części składowych pracy nad wychowankami. Działa ona na zasadach szkoły specjalnej (pracującej z młodzieżą niedostosowaną społecznie), realizująca program szkoły normalnej. Ze względu na to, że pogotowie jest placówką rotacyjną i trafiają tam dzieci na różnym etapie edukacji i w znacznej mierze mają one różnego rodzaju braki, to nauczanie odbywa się w sposób zindywidualizowany. Polega to na tym, że każdemu nowo przybyłemu wychowankowi daje się możliwość kontynuowania nauki bez względu na to jaki jest jego stan wiedzy, w którym momencie przerwał lub zaniedbał edukację szkolną. Nauczyciel pracuje z paroosobową klasą, w której ma możliwość dostosować program nauczania do potrzeb i możliwości konkretnego dziecka. Ze względu na małą liczbę uczniów, nauczyciel ma bezpośredni wgląd w postępy każdego z nich, co umożliwia mu ocenianie jego pracy i zaangażowania w odniesieniu do indywidualnych predyspozycji umysłowych, uzdolnienia i dojrzałości. Przy ocenianiu zwraca się bardziej uwagę na pracowitość, rzetelność, umiejętność wnioskowania oraz analizowania faktów i sytuacji niż na stopień opanowania planowanego materiału. Promocję do następnej klasy otrzymują uczniowie, którzy pracowali cały czas sumiennie mimo to, że poziom wiedzy nie uległ dużej poprawie, a nie ci co „obijali” się cały czas i tylko zaliczali materiał.
Istotną rolę w działaniach placówek spełniają tzw. zebrania pedagogiczne, które obywają się w zależności od potrzeb z różną częstotliwością. Są one poświęcone omawianiu spraw poszczególnych wychowanków; wychowawcy, psycholog i pedagog konfrontują ze sobą przebieg adaptacji dziecka w nowych warunkach, postępy w nauce i terapii. Na zebraniach zostają podjęte wszelkie decyzje i ustalenia dotyczące dalszej pracy z wychowankiem w pogotowiu.
PODSUMOWANIE.
Kończąc, i reasumując nasze rozważania nie można nie zadać sobie paru pytań, które automatycznie cisną się na usta, a mianowicie: czy mając na względzie rotacyjny i przejściowy charakter pogotowi opiekuńczych w Polsce można jeszcze coś zmienić, udoskonalić? Czy te „ustawowe” trzy miesiące pobytu w placówce to zbyt dużo, czy zbyt mało czasu na zmianę dotychczasowego trybu życia dzieci i młodzieży? Bo przecież ośrodek ten nie może być tylko „poczekalnią” na dom dziecka, zakład karny, resocjalizacyjny, czy ewentualny powrót do rodziny i środowiska (najczęściej już „skażonego” patologią). Przyjmując hipotezę, iż ośrodki te są nastawione jedynie na „przechowanie” wychowanków, to nasuwa się kolejne pytanie: jaki naprawdę powinien być cel tej placówki? Przecież pogotowie, jak sama nazwa wskazuje musi chociaż w małym stopniu podejmować również próbę ratowania ludzi, którzy już w tak młodym wieku postanowili świadomie lub nie zboczyć z drogi, której kierunki przygotowało prawo i społeczeństwo. Nie można pozostawić ich samym sobie, a tym bardziej oczekiwać, że kiedyś staną na własne nogi bez pomocy ze strony specjalistów, ale też i zdrowych, normalnie funkcjonujących rówieśników.
Uważamy, że zbyt małą wagę przywiązuje się do zajęć terapeutycznych w ośrodkach. Często są one dobrowolne, co wiąże się z nagminną absencją. Nie wiadomo bowiem czemu potocznie terapia kojarzy się z psychoanalizą, podczas której pacjent leżąc na kozetce spowiada się ze swych „grzechów” terapeucie, który zasłuchany i milczący siedzi w fotelu i analizuje każde wypowiedziane słowo. Przecież to wcale tak nie musi wyglądać. Terapia to bardzo szeroko rozumiane pojęcie, które może obejmować różne dziedziny życia i techniki pomocy – zainteresowany powinien sam wybrać odpowiednią dla siebie formę. Mogą to być na przykład rozgrywki sportowe poza murami ośrodka z młodzieżą niepatologiczną, integracyjne wycieczki: piesze, rowerowe [w zależności od stopy finansowej], wyciszający relaks autogenny oraz psychodrama. Ta ostatnia jest odważną formą próby zaufania, szczerości, wsłuchania się w siebie i drugiego człowieka. Uczy odpowiedzialności zbiorowej i empatii. To również doskonały sposób na pozbycie się lęków, wstydu i zahamowań. Wszystko to pod warunkiem, że jest prowadzone przez fachowca. Niestety nie wiadomo dlaczego animatorzy kultury (bo o nich tu chodzi), dofinansowywani przez budżet miasta i pracujący w Miejskich Ośrodkach Kultury, nie są zatrudniani w Pogotowiach Opiekuńczych. Przecież młodzież niedostosowana społecznie też ich potrzebuje, może nawet bardziej niż sugerują to pozory.
Zdajemy sobie sprawę, że taka modyfikacja nie jest prosta do zrealizowania, ale czy zadaniem i celem wychowawcy nie powinno być ciągłe szukanie tej metody działania i sposobu, który okaże się zbawienny dla jego podopiecznych bez względu na wynikające trudności, i dlatego „w najbardziej podstawowym wymiarze gra zwana wychowaniem toczy się pomiędzy prawdą i fałszem, pomiędzy nadzieją i rozpaczą, pomiędzy dobrem a złem. Specyficzne warunki, panujące w środowisku pogotowia opiekuńczego, szczególnie mocno uwydatniają ten fakt. Tutaj uwidaczniają się skrajności. Jednocześnie bardzo dobrze widać, jak delikatna granica dzieli dobro od zła. „Psychologicznie ujmując sprawę powiemy, iż czynienie zła daje czyniącemu je satysfakcję tego samego rodzaju – choć ze znakiem ujemnym – jak czynienie dobra” (Ostasz, 1994). Jak wychowywać, aby mimo atrakcyjności zła, dzieci kierowały się ku temu, co dobre – ku dobru?
Wychowawca będąc dobrym „graczem”, wygrywając to, co można i trzeba wygrać, staje przed szansą inspirowania określonych działań, może wskazywać różne możliwości, różne drogi do dobra. Może budzić nadzieję. Wspólne z dziećmi poszukiwanie i odnajdywanie nadziei, budowanie poczucia celowości i sensowności życia to droga wykorzystanej szansy” (Kowal, 1996).
BIBLIOGRAFIA:
1. Brągiel J.; „Zrozumieć dziecko skrzywdzone”, Opole 1998, Wydawnictwo Uniwersytetu Opolskiego,
2. Cichowicz J.; „Tu dzieci kochają”, Oświata i wychowanie 1987, nr 41,
3. Cyrańska E.; „Pogotowie opiekuńcze – rys historyczny”, Problemy opiekuńczo-wychowawcze 1994, nr 7,
4. Czarniecka G.; „Z doświadczeń pogotowia”, Problemy opiekuńczo-wychowawcze 1988, nr 5,
5. Dawidowicz D.; „Praca oddziału izolacyjnego w Pogotowiu Opiekuńczym”, Problemy opiekuńczo-wychowawcze 1992, nr 9,
6. Filipczuk H.; „Funkcje diagnostyczne pogotowia opiekuńczego”, Problemy opiekuńczo-wychowawcze 1989, nr 3,
7. Filipczuk H.; „Refleksje na temat metodyki funkcjonowania Pogotowia Opiekuńczego”, Problemy opiekuńczo-wychowawcze 1991, nr 9,
8. Kołak W.; „Nowe zadania pogotowia opiekuńczego”, Przyjaciel dziecka 1985, nr 11,
9. Kowal S.; „Interakcje wychowawcze w pogotowiu opiekuńczym. Między dobrem a złem – w poszukiwaniu nadziei”, Edukacja 1996, nr 1,
10. Krupiński A.; „Rys historyczny pogotowia opiekuńczego”, Przegląd historyczno-oświatowy 1984, nr 1,
11. Krupiński A.; „Wybrane problemy pogotowia opiekuńczego”, Problemy opiekuńczo-wychowawcze 1990, nr 7,
12. Kuźnia I.; „Wychowankowie pogotowia opiekuńczego”, Problemy opiekuńczo-wychowawcze 1994, nr 9.