pedagogika opiekucza przedstawiciele[1], pedagogika


05.11.2008

PEDAGOGIKA OPIEKUŃCZA

Temat:

REPREZENTANCI I PREKURSORZY PEDAGOGIKI OPIEKUŃCZEJ W POLSCE

Stanisław Markiewicz (1839—1911)

Dr Stanisław Markiewicz, z zawodu lekarz, był założycielem Towarzystwa Kolonii Letnich dla Ubogiej i Słabowitej Dziatwy Miasta Warszawy. Po raz pierwszy zrealizowano ideę odpoczynku wakacyjnego dla uczniów prawie jednocześnie w Szwajcarii i w Polsce.

Towarzystwo S. Markiewicza zainicjowało wysyłanie na wieś dzieci przedmieść warszawskich w 1882 r., a podstaw prawnych kolonie doczekały się cztery lata później. Idea ta szybko się rozpowszechniła w innych polskich miastach (Poznań, Lwów, Kraków).

Początkowo kolonie letnie były finansowane i organizowane przez towarzystwa dobroczynności, których działacze troszczyli się przede wszystkim o dzieci z rodzin najuboższych, najbardziej potrzebujących zdrowego powietrza i przyrostu wagi ciała. Aby umożliwić tym dzieciom wyjazd, należało najpierw zadbać o ich ubranie i obuwie.

Kolonie organizowano w pobliżu miast, których stałymi mieszkańcami były dzieci, ale zawsze w zdrowej okolicy, wśród lasów, blisko rzeki, jeziora, żeby koloniści mogli się kąpać.

Stanisław Markiewicz dążył do tego, aby co roku personel kolonijny był ten sam. Najstaranniej dobierał opiekunów, tzw. dozorców, spośród młodych lekarzy, wychowawców, studentów.

Organizował dla nich specjalne kursy.

„Dozorca” musiał się wykazać zaangażowaniem w pracy,

- dbać o bezpieczeństwo i zdrowie dzieci,

- przyrosty wagi,

- zgodne współżycie.

Grupy wychowawcze były niewielkie - ok. 15-osobowe.

Dzieci spożywały pięć zdrowych posiłków dziennie. Zagwarantowano im warunki do snu i poobiedniego wypoczynku na leżąco.

- Spacery,

- zbieranie w lesie jagód,

- grzybów,

- kąpiele w rzece,

- zabawy i gry zespołowe na świeżym powietrzu, a tylko w razie

niepogody w budynku — to główne atrakcje życia kolonijnego.

Świadomie zakazywano douczania i wszystkiego, co przypominałoby szkołę

Pierwsze kolonie dla dzieci nie były wolne od potknięć wychowawczych, a ich filantropijny charakter dawał czasem posmak jałmużny, niemniej jednak organizatorzy tej formy opieki — w opinii Aleksandra Kamińskiego — „kształtowani przez lekarzy-społeczników, umieli poprawnie dostrzec i realizować wiele założeń, które do dziś posiadają inspirującą siłę. A wskazania wychowawcze samego S. Markiewicza dziś jeszcze budzą szacunek i podziw”.

W latach międzywojennych idea kolonii letnich rozwinęła się dzięki funduszom ubezpieczeń społecznych. Jeszcze większy rozkwit tej formy opieki nastąpił po II wojnie światowej.

Henryk Jordan (1842—1907)

Popularne dziś ogrody jordanowskie nawiązują do dorobku

Henryka Jordana, lekarza i profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podczas pobytu w USA zetknął się z terenami zabaw na świeżym powietrzu i one to stały się inspiracją jego koncepcji, która jest oryginalnym polskim rozwiązaniem. Dzięki inicjatywie H. Jordana rada miejska w 1888 r. wydzieliła ośmiohektarowy teren powystawowy na Błoniach Krakowskich, na którym posadzono 100 tys. drzew i krzewów oraz wytyczono wiele boisk do gier sportowych oraz placów do ćwiczeń gimnastycznych. Pobliska rzeczka Rudawa umożliwiła pobudowanie odpowiednich urządzeń wodnych, w zimie np. urządzano tu ślizgawkę.

Zorganizowany w szybkim czasie park udostępniano nie tylko uczniom szkół ludowych i średnich, ale też młodzieży terminującej (terminowć- zdobywać doświadczenie w jakimś zawodzie) w rzemiośle i handlu. Uprawiano tu gimnastykę i gry ruchowe w stałych grupach wiekowych pod opieką specjalnie przygotowanych do tych zadań instruktorów, wspieranych przez przodowników młodzieży wyłanianych na zasadach samorządowych.

Po pewnym czasie park dr. Henryka Jordana został przejęty przez zarząd miasta Krakowa. Jego twórca do końca życia czuwał jednak nad właściwym programem i rozwojem parku. Była to wzorowa placówka opiekuńcza,

- propagująca ćwiczenia gimnastyczne i

- gry sportowe na powietrzu, wśród zieleni.

Zajęcia tego typu uzupełniano pracami manualnymi i rekreacyjnymi (nauka odpowiednio dobranych pieśni i piosenek, pogadanki, gawędy, poezja).

Kształtowano tu miłość do ojczyzny z gotowością służby dla niej.

Chcąc upowszechnić troskę o zdrowie młodzieży wśród szerszych kręgów społecznych, Henryk Jordan przystąpił w 1904 r. do Towarzystwa Kolonii Wakacyjnych dla Uczniów Szkół Średnich.

Z jego inicjatywy Towarzystwo to nabyło własny dom dla celów kolonijnych w Porębie Wielkiej pod Mszaną. W ten sposób i na tym polu dokonał pionierskiej pracy i wskazał perspektywy działania na przyszłość w dziedzinie szeroko pojętej opieki nad dzieckiem i młodzieżą. Zajął się też kształceniem nauczycieli wychowania fizycznego

Najbardziej były znane jego parki.

Ten rodzaj placówki opiekuńczej szybko się rozpowszechnił, zwłaszcza w zaborze austriackim. W Warszawie natomiast działały ogrody Rau'a o podobnych założeniach (dzięki fundacji bogatego przemysłowca —Rau”a), których inicjatorem było Towarzystwo Higieniczne.

W odrodzonej Polsce zorganizowano Towarzystwo Ogrodów Jordanowskich, ale mimo wysiłków jego działaczy, nie udało się w pełni odtworzyć idei Jordana. Skupiono się na zadaniach wobec najmłodszych dzieci, stąd nazwa „ogródki jordanowskie”, które dotrwały do dzisiejszych czasów i często dobrze służą najmłodszemu pokoleniu Polaków.

Towarzystwo Szkoły Ludowej, TSL, organizacja oświatowa założona w 1891 w Krakowie przez grupę skupioną wokół pisma Nowa Reforma, z A. Asnykiem na czele, który został jej pierwszym prezesem, obejmująca swą działalnością także Śląsk

Cieszyński i Bukowinę. Stawiało sobie za cel szerzenie oświaty szkolnej i pozaszkolnej wśród ludu polskiego. Zakładało i prowadziło szkoły elementarne i średnie oraz przedszkola i ochronki. Rozwinęło sieć bibliotek, czytelni, organizowało kursy dla analfabetów i kursy dokształcające. Prowadziło szeroką działalność kulturalną tworząc amatorskie zespoły teatralne, orkiestrowe i śpiewacze.

Władysław Szenajch (1879—1964)

Władysłwa Szenajch, z zawodu lekarz pediatra, a także pedagog, profesor UW, zasłużony społecznik, szybko związał się z opieką nad dzieckiem, podejmując pierwszą pracę w Domu ks. Boduena.

W 1913 r. objął stanowisko ordynatora w szpitalu dla dzieci w Warszawie, w którym wprowadził zasadę:

- wszyscy i wszystko ma służyć dobru dziecka,

- jego zdrowiu fizycznemu i psychicznemu

Szpital został otwarty z myślą o dzieciach z najuboższych rodzin.

W latach I wojny światowej Szenajch pracował w Komitecie Obywatelskim (jako lekarz naczelny). Wówczas opracował Tymczasowy projekt organizacji opieki (Warszawa 1916), w którym sformułował cechy i zasady prawidłowej opieki nad dzieckiem.

W rok po ukazaniu się Tymczasowego projektu, Szenajch wydał bardzo wnikliwe studium:

Zasady organizacji opieki nad dzieckiem, zawierające historię opieki nad dzieckiem w Polsce, doświadczenia zagraniczne, bogaty materiał faktograficzny oraz szereg ważkich tez.

Książka ta stała się ideowym przewodnikiem dla organizatorów pracy opiekuńczej. Wzorowali się na niej B. Krakowski, J. Cz. Babicki, W Szuman, a nawet M. Grzegorzewska.

Władysław Szenajch już w 1917 r. zarzucał opiece nad dzieckiem jednostronność (rozwijały się bowiem głównie placówki opieki całkowitej), nierównomierność terytorialną,

rozdrobnienie (brak nadzoru i koordynacji działań),

dobroczynny charakter (brak elementów społeczno-higienicznych i społeczno-wychowawczych).

„Dla przeprowadzenia jednolitej i planowej opieki nad dziećmi — pisał ponad 80 lat temu W. Szenajch — potrzeba trzech rzeczy:

  1. pieniędzy

  2. wykwalifikowanego personelu,

  3. organizacji

Jako pierwszy postulował, aby działalność opiekuńczą oprzeć na stałym budżecie „klasy państwowej”, pierwszy też zaczął dzielić opiekę na zupełną i częściową. W omawianej pracy zawarł cztery zasady działalności opiekuńczo-wychowawczej,

rozszerzając je do sześciu w książce z 1945 r.:

  1. Opieka nad dziećmi należy do rodziców, nie można odbierać dziecku matki ani tworzyć sztucznych sierot;

  2. Opieka nad dziećmi winna obejmować szerokie kręgi dzieci i młodzieży;

  3. Nie ma opieki nad dzieckiem bez opieki nad matką i ochrony macierzyństwa;

  4. Opieka nad dzieckiem winna być różnorodna — dostosowana do potrzeb, równomierna i skoordynowana;

  5. Dziecku pomaga nie urząd, zakład wychowawczy, lecz człowiek. Dlatego kadra powinna być na wysokim poziomie;

  6. Opieka nad dzieckiem powinna być zdecentralizowana co do miejsca: zcentralizowana co do kontroli, ogólnego planu, cech i zasad organizacyjnych.

Znamienne jest to, że Władysław Szenajch interesował się dziećmi w każdym wieku: od noworodków do młodzieży.

Wiele uwagi poświęcił dzieciom wiejskim, sierotom i dzieciom upośledzonym umysłowo oraz kalekim.

Propagował higienę i kulturę fizyczną, podjął walkę ze zjawiskiem dużej śmiertelności wśród młodego pokolenia.

Ważne są też jego prace na kierowniczych stanowiskach w Ministerstwie Zdrowia i Opieki Społecznej po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. oraz działalność społeczna w Towarzystwie Higienicznym, Towarzystwie Pediatrycznym i

Polsko - Amerykańskim Komitecie Pomocy Dzieciom.

W dotychczasowych opracowaniach historycznych rzadko wymienia się tę postać, a przecież nie ulega wątpliwości, że Władysław Szenajch walnie się przyczynił do rozwoju opieki nad dzieckiem w Polsce. Widoczny jest też wpływ W. Szenajcha na J. Cz. Babickiego, który stworzył zręby teorii opieki nad dzieckiem.

Ksiądz Wacław Bliziński (1870—1944)

Ksiądz Bliziński ma znaczące zasługi w organizacji opieki nad dziećmi i młodzieżą, jednakże jego dorobek jest dużo bogatszy, bo dotyczy także prac na rzecz ludzi dorosłych. Można nawet stwierdzić, że przekształcanie środowiska wiejskiego stało się dla Blizińskiego głównym celem życiowym.

W 1900 r. trafił do biednej wsi Lisków k. Kalisza, gdzie „na sto lichych chałup — jak sam pisze — jedna tylko była murowana, kryta słomą, reszta drewniana, walące się strzechy bez płotów, a już najgorszą chałupą była jednoklasowa szkoła powszechna na całą gminę; droga wybita, pełna kałuż, błoto, nawet na cmentarz idąc ludzie z trudem buty wyciągali, a ja gubiłem kalosze”. I dalej dodaje, że w Liskowie, podobnie jak w wielu innych wsiach, widoczna była polska nędza „ ….. obnoszona po świecie przez chmary emigrantów, szukających na obczyźnie chleba, trzęsąca łachmanami po cudzych okrętach, przeganiana z kąta w kąt, często z dziećmi o zaropiałych oczkach, powykrzywianych nogach, wzdętych jałowym barszczem i kartoflami brzuchach, ze starcami obrośniętymi brudem, mierzonymi nienawistnym wzrokiem przez własne dzieci za ich długie życie, za zawalanie miejsca przy misie……”

Gospodarka rolna w Liskowie była prymitywna. Źle uprawiana ziemia dawała bardzo niskie plon. W celu zdobycia środków egzystencji około 20% liskowian wędrowało „na saksy”, czyli na roboty sezonowe do Niemiec.

Sztukę czytania opanowało zaledwie 13% mieszkańców.

Ciemnota była tak powszechna, że właściwie wcale nie odczuwano potrzeby oświaty.

„Gdy w 1905 r. otworzyłem pierwszą ochronkę w Liskowie — skarżył się Wacław Bliziński — mimo że dzieci było z górą 100, zaledwie 16 było w ochronce, jakkolwiek nic nie płacono”

Mimo licznych trudności, z konsekwencją realizował cel wyrażony w słowach:

„chcę wam przychylić chleba i nieba”

Szansę ulżenia doli biedoty wiejskiej upatrywał ks. Bliziński w spółdzielczości.

Pierwszą instytucję społeczną, jaką tu utworzył, było Stowarzyszenie Spożywcze „Gospodarz”.

Do głównych celów stowarzyszenia należała:

- wzajemna pomoc w ulepszaniu gospodarstw rolnych oraz

dostarczenie mieszkańcom dobrego i taniego towaru.

Spółdzielczy sklep zajmował się nie tylko sprowadzaniem i sprzedażą towarów konsumpcyjnych, ale także popularyzował maszyny rolnicze, nawozy sztuczne, nowe gatunki zbóż i roślin okopowych.

Sklep służył też jako bezpieczne miejsce zebrań i narad.

Tu ks. Bliziński uczył mieszkańców czytać i pisać oraz pracować dla wspólnego dobra. Wpajał im przekonanie, że wspólnym wysiłkiem można dojść do dobrobytu.

Rosnące zyski w 50% przeznaczano na cele społeczne:

- budowę czytelni,

- szkół,

- rozwój sportu i nowych instytucji.

Kolejną jego inicjatywą było

„wzajemne ubezpieczenie zboża i słomy na wypadek pożaru”.

Bliziński powołał też straż ogniową jako

„doskonałą szkołę solidarności społecznej”. Straż miała własną orkiestrę uświetniającą lokalne uroczystości.

W celu zmniejszenia sezonowej emigracji do Niemiec ks. Bliziński zorganizował warsztaty tkackie, które dały pracę dla ponad 40 osób. Zainicjował też utworzenie kasy drobnego kredytu, kasy oszczędności dla dzieci, wybudował Dom Ludowy, łaźnie pod nazwą Kąpiele Ludowe, gdzie urządzono też pralnię i piekarnię.

W latach I wojny światowej wybudowano młyn parowy i zelektryfikowano wieś. Powstało tu też gimnazjum. Wspólnym wysiłkiem mieszkańców postawiono gmach, w którym pomieszczenia znalazły: poczta, gospoda (hotel), przytułek dla starców, mieszkania dla pracowników. Poza tym wybrukowano drogę i założono kanalizację. Nie udało się jednak zrealizować gotowego już projektu połączenia Liskowa z Opatówkiem (17 km) linią kolejki wąskotorowej.

Ks. Bliziński stanowczo i konsekwentnie

- zwalczał pijaństwo,

- brak poszanowania cudzej własności,

- niezgodę w rodzinach,

- kłótnie i bijatyki sąsiedzkie,

- brak zrozumienia i poszanowania wspólnego dobra.

Praca nad podniesieniem w Liskowie poziomu kultury i osiągnięcia dobrobytu mieszkańców była wielką szkołą zbiorowego współdziałania. Dzięki społecznemu wysiłkowi Lisków zmienił się z biednej, zapadłej dziury we wzorową polską wieś. Ks. Bliziński przekształcił tę miejscowość, angażując do twórczej pracy jej mieszkańców — to przykład skuteczności metody środowiskowej.

Nie mniej spektakularne są prace ks. Blizińskiego dokonane z myślą o dzieciach i młodzieży. W 1923 r. zbudował szkołę powszechną dla ok. 500 uczniów z 11 oddziałami. W szkole działał

- samorząd,

- sąd koleżeński,

- drużyna harcerska,

- spółdzielnia uczniowska,

- szkolna kasa oszczędności,

- liczne koła zainteresowań.

Placówka ta otrzymała za swą wzorową pracę wyróżnienie ministra Jędrzejewicza.

W tej wsi działała (od 1913 r.) szkoła rolnicza z internatem, gimnazjum i seminarium nauczycielskie,

szkoła zawodowa żeńska,

szkoła rzemieślniczo-przemysłowa,

warsztaty szewskie i krawieckie.

Czynne były dwie świetlice dla młodzieży, a w 1930 r. oddano do użytku boisko sportowe wraz ze strzelnicą.

Ksiądz Bliziński współpracował z Warszawskim Towarzystwem Opieki nad Dzieckiem, zapewniając wielu sierotom miejsce w rodzinie adopcyjnej lub zastępczej.

Na apel Rady Obrony Państwa zaopiekował się dziećmiofiarami wojny z 1920 r. Przejął od Amerykańskiego Czerwonego Krzyża (ARC) ewakuowany z Białegostoku zakład opiekuńczy z 800 wychowankami i w szybkim czasie stworzył im dobre warunki życia i rozwoju. Ponad 300 z nich pozostało w Liskowie na dłużej

„tam otrzymali staranne wychowanie i przygotowanie do samodzielnego życia. Chodzili do szkół zawodowych razem z okoliczną młodzieżą, a najzdolniejsi z nich byli kierowani do szkół średnich i wyższych. Wychowanek mógł przebywać w placówce dotąd, aż otrzymał pracę. W liskowskim sierocińcu funkcjonowała - drużyna harcerska,

- orkiestra,

- chór,

- teatrzyk, a nawet

- ochotnicza straż pożarna.

Wbrew panującym zwyczajom, wychowanków ubierano kolorowo. W placówce panowała ciepła atmosfera. Wychowankowie nazywali ks. Blizińskiego „tatusiem i odwiedzali go po usamodzielnieniu się. Wielu z nich zostało nauczycielami, pielęgniarkami, zawodowymi żołnierzami, architektami, ale najliczniejszą grupę stanowili rzemieślnicy.

Ks. Bliziński otwarł także przytułek dla starców, ale — zgodnie z jego intencjami— nie miał on nigdy zbyt wielu pensjonariuszy, pełnił funkcję profilaktyczno-wychowawczą. Od chwili powołania do życia tej placówki, jak zapewnia sam Wacław Bliziński, starcy byli znacznie lepiej traktowani przez swych najbliższych.

Oprócz wymienionych instytucji, w Liskowie istniał szpital na 30 łóżek, z gabinetem dentystycznym dla dzieci i dorosłych, ośrodek zdrowia, Stacja Opieki nad Matką i Dzieckiem oraz stacja „Kropla Mleka”.

Działalność księdza Blizińskiego ma również szerszy wymiar. Tuż przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości wyjechał do Warszawy i organizował tam od podstaw Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej. Jako poseł RP przedstawił w Sejmie projekt udzielenia dotacji rządowej na organizację 40 ognisk pogotowia opiekuńczego dla dzieci. Pogotowia te miały przyjmować dzieci zagubione, żebrzące, pozbawione opieki rodzicielskiej, potrzebujące pilnej pomocy.

W 1920 r. powołano do życia pierwsze w Polsce pogotowia opiekuńcze jako placówki obserwacyjno-rozdzielcze i należy przypuszczać, że stało się to w dużej mierze za sprawą ks. Wacława Blizińskiego.

Ks. Bliziński walczył też

- o prawa dziecka nieślubnego,

- o opiekę nad dziećmi kalekimi

- i nieuleczalnie chorymi.

W Sejmie domagał się 11 mln marek kredytu na kolonie letnie dla dzieci biedoty miejskiej.

Bardzo istotny udział Blizińskiego jako posła zaznaczył się w uchwaleniu Konstytucji RP z dnia 17 marca 1921 r., która m.in. w artykułach 102, 103, 118, 119 i 120 zawiera treści dotyczące zagadnień opiekuńczych. Jeszcze większe zasługi ma Bliziński w przygotowaniu i uchwaleniu przez Sejm RP Ustawy o opiece społecznej z 16 VIII 1 923 r. Projekt tego dokumentu opracowano bowiem pod jego kierownictwem.

Jak nowoczesny to był dokument, świadczą już pierwsze jego zapisy:

„Opiekę społeczną - należy rozumieć jako zaspokajanie ze środków publicznych niezbędnych potrzeb życiowych tych osób, które trwale lub chwilowo własnymi środkami materialnymi lub własną pracą uczynić tego nie mogą, jak również zapobieganie wytwarzaniu się stanu wyżej określonego.

Kazimierz Antoni Jeżewski (1877—1948)

Kazimierz Jeżewski rozpoczął swą działalność społeczną w okresie pozytywizmu. Hasła tej epoki („praca u podstaw”,praca dla ludu”) oraz zdobyte za granicą wykształcenie ekonomiczne miały duży wpływ na jego dokonania. Swą działalność opiekuńczą rozpoczął na terenie Małopolski w Komitecie Sienkiewiczowskim. Uzyskawszy poparcie Marii Konopnickiej, Henryka Sienkiewicza, Elizy Orzeszkowej „utworzył w 1907 r. Towarzystwo Gniazd Sierocych .

W 1909 r. założył pierwsze „gniazdo sieroce” w Stanisławczyku k. Przemyśla, kierując nim osobiście przez dwa lata.

„Gniazdem” było gospodarstwo rolne (15—20 ha) przekazywane w dzierżawę rodzinie rolnika, która w zamian brała do siebie grupę

10 l 5 sierot w wieku od 5 do 17 lat, tworząc dla nich rodzaj rodziny zastępczej. Po 20 latach gospodarstwo można było wykupić w dogodnych ratach, ale do tego czasu było ono własnością sierot.

W taki oto pomysłowy i skuteczny sposób Kazimierz Jeżewski przeciwstawił się dobroczynności i jałmużnictwu, które za jego czasów odgrywały decydującą rolę w rozwiązywaniu problemów sieroctwa.

Przy powszechnym wówczas „głodzie” ziemi proponowane przez K. Jeżewskiego warunki umowy były dla rolników bardzo atrakcyjne, toteż mógł stawiać im wysokie wymagania. Wśród kryteriów doboru rolników na opiekunów sierot ważną rolę odgrywał ich optymalny wiek (nie mogli to być ludzie zbyt młodzi ani zbyt zaawansowani wiekiem), musieli się wykazać odpowiednimi kwalifikacjami moralnymi („bezwzględnie uczciwi, dobrzy, kulturalni, uspołecznieni, rozumni, ludzie dobrego i prostego serca”),

mieli być przykładem i wzorem postępowania dla dzieci, kształtować uczucia patriotyzmu. Kandydaci musieli być wzorowymi gospodarzami, z praktyką krajową i zagraniczną, w ich gospodarstwach miał panować ład i porządek. Mogli posiadać własne dzieci, ale powinni być sprawiedliwi tak przy podziale pracy, jedzenia, ubrania, w trakcie zabawy i nauki, jak i przy darzeniu ich troską opiekuńczą. Nie wymagał natomiast, aby przybrani rodzice tak samo kochali własne dzieci i oddane im sieroty, bo normalny człowiek własne dziecko kocha bardziej.

W codziennej pracy „gniazd sierocych” dwa elementy odgrywały szczególną rolę: wychowanie rodzinne i wychowanie przez pracę. Sieroty mogły tu korzystać z walorów środowiska rodzinnego, włączając się od najmłodszych lat do pracy w gospodarstwie rolnym.

Starszych wychowanków kierowało do szkół zawodowych, a na ich miejsce przydzielało „gniazdu” młodsze dzieci.

W sprawozdaniu za 1916 r. czytamy:

„Zadaniem Gniazd jest z dziatwy swej wyrabiać pionierów życia gospodarczego i społecznego wśród ludu wiejskiego”.

W 1919 r. Sejm podjął uchwałę w sprawie „wiosek kościuszkowskich” — kolejnego projektu K. Jeżewskiego. Miała to być duża państwowa fundacja, umożliwiająca zorganizowanie „wieczystej opieki dla 1000 sierot” jako „żywy pomnik od narodu wystawiony z okazji setnej rocznicy śmierci Tadeusza Kościuszki”. Projekt przewidywał, że „wioskę” będzie tworzyła grupa 20 gniazd sierocych na wydzielonych sadybach rolnych i ogrodniczych „celem stworzenia lepszych warunków wychowania i opieki nad dziećmi oraz zorganizowania gospodarki gniazdowej na wyższym poziomie”. Taka „wioska” miała powstać w każdym powiecie jako ognisko życia społecznego i kultury agrarnej wsi.

W projekcie była też mowa o budowie na jej terenie różnych szkół, z których korzystałaby młodzież z całej okolicy.

Koncepcja „wiosek kościuszkowskich” została zrealizowana w skromnych wymiarach. Pierwsza powstała dopiero w 1929 r. w Rogoźnie-Zamku koło Grudziądza. Składała się z minimalnej liczby trzech gniazd”, z czego dwa były prowadzone przez dawnych wychowanków Kazimierza Jeżewskiego. Oprócz trudności finansowych nasilających się wraz z kryzysem ekonomicznym, rozwój idei „wiosek kościuszkowskich” hamował brak chętnych do podjęcia się tego skomplikowanego zadania. Pełny sukces K. Jeżewskiego był niemożliwy także z powodu negatywnego stosunku Kościoła do jego poczynań.

Czasem sugeruje się, że przedstawiciele Kościoła nie mogli zgodzić się na koedukację, którą K. Jeżewski wprowadził w „gniazdach”. Dziś oceniamy pozytywnie ten element jego koncepcji, ale nie wszystkie propozycje Jeżewskiego zasługiwały na upowszechnienie.

Błędne było jego założenie, że dobry gospodarz będzie dobrym wychowawcą. Trudno też uznać za słuszny jego plan umieszczenia wszystkich sierot na wsi i związania ich z tym środowiskiem na całe życie. Błędem zaś oczywistym była bynajmniej nie czcza obietnica (składana rolnikom) wymiany dziecka, jeżeli okazało się „niefortunnie dobranym”, „nieodpowiednim materiałem”.

Józef Czesław Babicki (1880—1952)

Józef Czesław Babicki znalazł się wśród licznego grona osób, które zareagowały na hasło: „Ratujmy dzieci!”.

Hasło to padło na początku I wojny światowej, przyciągając do działania na rzecz najmłodszego pokolenia ludzi różnych zawodów: lekarzy, nauczycieli, literatów, artystów, działaczy społecznych.

W 1915 r. Józef Babicki podjął pracę w pruszkowskim kompleksie placówek opiekuńczo-wychowawczych. W latach międzywojennych pełnił funkcję radcy w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, zajął się głównie dokształcaniem kadry wychowawców placówek opieki całkowitej. Zainicjował również ruch związkowy wśród osób, które nie mogły wówczas należeć do ZNP.

Powstały w 1926 r. Związek Zawodowy Wychowawców walczył o prawa pracowników opieki, wydawał własny kwartalnik „Wychowawca” i organizował zjazdy członków związku.

J. Cz.Babicki działał na wielu frontach: jako radca ministerialny tworzył podstawy prawne i oceniał pracę placówek opiekuńczych, prowadził kursy dla wychowawców, wykładał na wyższej uczelniWolnej Wszechnicy Polskiej pisał artykuły i książki, był aktywistą związkowym, reformował opiekę zakładową na bazie własnych doświadczeń pedagogicznych.

W spuściźnie pisarskiej J.Cz. Babickiego na czoło wysuwają się następujące problemy:

- podstawy prawne opieki nad dzieckiem,

- swoistości rozwojowe dziecka pozbawionego rodziny,

- formy opieki nad dzieckiem i ich pedagogiczna wartość,

- praca wychowawcy i jego kształcenie,

- model wychowawcy,

- funkcjonowanie zakładu opiekuńczo metodyka pracy

opiekuńczo-wychowawczej „ model placówki,

- wychowanie w systemie małych grup.

Szczególnie wyraźnie zaznaczyła się rola J.Babickiego w procesie kształtowania podstaw prawnych opieki nad dzieckiem.

W swych publikacjach zwracał uwagę czytelnikom (wychowawcom, zarządom i administracji placówek opiekuńczych) na istotę sprawy. W celu rozpropagowania idei Deklaracji Genewskiej z 1923 r. wydał broszurę pt. Opuszczone, w której sugestywnie przedstawił wiele problemów. „Sierota i dziecko opuszczone winny być wzięte w opiekę i wspomagane” — brzmi jedno z praw Deklaracji Genewskiej. Komentarz J. Cz. Babickiego jest celny i cięty:

„Biedne sierotki nie potrzebują czekać w pogotowiu na łaski dobrego pana [ ..]. Nie potrzebują z czołobitną wdzięcznością oddawać się jego cnocie, służąc za promyczek do aureoli dobroczyńcy [ . .]„. Obowiązki opiekuńcze spoczywają — z natury rzeczy — na rodzicach, ale w razie ich braku — pisał J. Babicki — spadają na społeczeństwo, które odrzucić nowego członka nie może. Skoro dziecko już istnieje, ma prawo do powietrza, słońca, wody, pokarmu, odzieży, nauki, pracy wesołości, nadziei, pieszczoty przyjaźni, miłości, własności, rozwoju.

Oprócz analizy zagadnień prawnych na kursach dla wychowawców, J.Cz. Babicki tworzył projekty takich aktów prawnych, jak statuty, zarządzenia, okólniki itp.

Wspólnie z inną znawczynią problemu — W. Woytowicz-Grabińską — szeroko opracował podstawy prawne opieki w III tomie Encyklopedii wychowania (1938) pod hasłem

„Opieka społeczna nad dziećmi i młodzieżą”.

Publikacja ta docierała nie tylko do osób zawodowo związanych z pracą opiekuńczą, oddziaływała też na świadomość prawną całego społeczeństwa. Babicki zaangażował się również w walkę o uregulowanie prawnej sytuacji dziecka nieślubnego, co było jednym z głównych celów Pierwszego Ogólnopolskiego Kongresu Dziecka w 193 8 r. Pedagog ten należał do inicjatorów i organizatorów tego kongresu.

J. Cz. Babicki wyraźnie dostrzegał odmienność psychiki dziecka wychowywanego poza naturalnym środowiskiem rodziny, przy tym usilnie przekazywał, aby następstw zjawiska opuszczenia nie rozpatrywać w kategoriach etycznych.

„Termin dziecko opuszczone << — pisał — przez zewnętrzne podobieństwo do takich zwrotów jak: dziecko niedorozwinięte, słabowite, rachityczne itp. nasuwa mylne rozumienie tego pojęcia, jakoby charakteryzującego samo dziecko.

Otóż >> opuszczone << nie określa jakichkolwiek cech szczególnych fizycznych lub psychicznych dziecka, oznacza jedynie warunki, w jakich ono się znajduje.

Podobnie prawo segreguje na >> ślubne << i >> nieślubne <<, nie charakteryzując przez to jakichkolwiek ich cech istotnych.

Pewna jednak sugestia pozostaje, że dziecko nieślubne jest pośledniejszego gatunku. Opiece nie wolno stwarzać takiej sugestii i obarczać dziecka niezasłużonym piętnem”.

Pedagog ten dostrzegł jednak niebezpieczeństwa wychowania zakładowego.

Objawy choroby zakładowej są następujące:

- dzieci są niedorozwinięte,

- nie umieją pracować:

- nie mają ideałów,

- niszczą i kradną,

- źle się uczą,

- są brudne i oberwane,

- nie ufają swoim wychowawcom,

- nie mają pogody życia,

- duży ich procent marnuje się po wyjściu z zakładu”

J.Cz. Babicki nowocześnie analizował objawy i przyczyny choroby sierocej, walczył z koszarowością (z zamknięciem) w placówkach opiekuńczych.

Opisał większość znanych nam dziś mankamentów (minusów, słabych stron) wychowania zakładowego, uważał jednak, iż mają one charakter potencjalny, tzn. pojawiają się wówczas, gdy

„nie są przedsiębrane specjalne środki asekuracyjne”

(zabezpieczające, obronne).

Miał tu na myśli przede wszystkim dobrze dobraną, wykształconą kadrę wychowawców, charakteryzujących się postawą opiekuńczą wobec dziecka.

Nie wolno natomiast — przestrzegał J. Cz. Babicki — powierzać wychowanków „znachorom”, gdyż „pokręcą dziecko duchowo gorzej niż analfabeta-gimnastyk ciało”.

W organizowanych lub nadzorowanych przez J. Babickiego placówkach opieki całkowitej panowała serdeczna, rodzinna atmosfera, „surogat życia rodzinnego”. (namiastka, zastępujący )

Istotnym czynnikiem była tu mała grupa wychowawcza, składająca się z 10—12 wychowanków w różnym wieku. Tę charakterystyczną dla J. Babickiego strukturę grupy, dobrze uzasadnioną teoretycznie (pedagogicznie, psychologicznie i socjologicznie), spotykamy we wszystkich jego próbach reformowania zakładów dla sierot. Chodzi zarówno o tzw. system harcerski, najbardziej znany system rodzinkowy, jak i system kwaterowy — zastosowany w placówce dla chłopców.

We wszystkich próbach reformowania opieki zakładowej J. Babicki dbał o następujące warunki:

  1. Mała grupa wychowawcza od 10 do 1 2 wychowanków ;

  2. Właściwy dobór dzieci na zasadach koleżeństwa, przyjaźni, solidarności.

  3. Prawidłowa, przypominająca układ rodziny, struktura grupy z młodszymi, średnimi i najstarszymi dziećmi. Najstarsi z grupy („mateczki”, „kwaterowi”) pełnili bardzo istotne funkcje — zastępców wychowawców.

  4. Aktywność i obowiązkowość podopiecznych (pomysłowe funkcje i godność na miarę każdego z nich).

  5. Bogate treści i formy pracy opiekuńczo-wychowawczej (samorządność, tradycje, obrzędowość, przygody, naturalny proces przeistaczania się wychowanka w wychowawcę).

  6. Atmosfera życia rodzinnego — poczucie spokoju, ciepła, przytulności, wzajemne zaufanie, przywiązanie i ogólna życzliwość.

  7. Wspólnota materialna (kilkupokojowe mieszkanie dla grupy wraz z pełnym wyposażeniem).

  8. Autonomia (niezależność, wolność) grup (ale i integracja całej społeczności w placówce). Wychowawcy pełnili tu funkcję „pretorianów” (określenie A. Kamińskiego) — czuwali, doradzali, inspirowali, ale zbytnio nie ingerowali w wewnętrzne sprawy rodzinek.

Józef Czesław Babicki często pisał, że istota opieki polega na zaspokajaniu potrzeb podopiecznego.

Określił też ich hierarchię:

- w pierwszej kolejności należy zaspokoić potrzeby materialne

(wyżywienie, odzież),

- następnie zapewnić warunki wzrastania „w spokojnej

pewności” (potrzeba bezpieczeństwa),

a kolejnym warunkiem właściwej pracy opiekuńczej jest

- „uczuciowe związanie wychowanka z kimś niekoniecznie

doskonałym i autorytatywnym, lecz raczej czułym i umiejącym

z troskliwością matki zainteresować się światem wewnętrznym

wychowanka”.

Nietrudno zauważyć, że cytowana wypowiedź Józefa Czesława Babickiego koresponduje z ogłoszoną po 20 latach teorią hierarchii potrzeb A.H. Maslowa.

J. Babicki propagował

- samorządność młodzieży i

- demokratyczny styl wychowania,

- opracował też szczegółowe wskazania dla wychowawców

zatrudnionych w placówkach opiekuńczych, które do tej pory

się nie zdezaktualizowały (nie straciły aktualności) i mogą

uchodzić za pierwszą metodykę wychowania opiekuńczego.

Mankamentem (słabą stroną) koncepcji pedagogicznych

J.Cz. Babickiego było niedostrzeganie walorów koedukacji. Organizował placówki jednorodne, osobne dla dziewcząt i chłopców. Prowadziło to do rozdzielania rodzeństw.

J.Cz. Babicki też długo nie doceniał rodziny zastępczej jako

formy kompensacji sieroctwa, ale umiał się z tego błędu wycofać, uznając argumenty H. Radlińskiej. W jego systemie rodzinkowym dochodziło też do czułostkowości, trudnej do zaakceptowania zwłaszcza przez starszych wychowanków placówki opiekuńczej.

Dziś w wąskich kręgach J.Cz. Babicki znany jest i ceniony jako reorganizator placówek dla sierot, a przede wszystkim jako twórca systemu rodzinkowego.

Jednakże jego zainteresowania i dokonania były znacznie szersze. To właśnie J.Cz. Babicki użył jako pierwszy pojęcia „pedagogika opiekuńcza” 1938), (jemu też zawdzięczamy:

- próby określenia podstaw prawnych opieki nad dzieckiem,

-pierwsze zasady opieki (ciągłości, równomierności,

powszechności, celowości, dobra dziecka),

- pierwsze definicje (np. postawy opiekuńczej),

- analizę form opieki całkowitej i częściowej.

Te elementy dorobku Józefa Czesława Babickiego, stanowiące zaczyn (rozwój, początek) nowoczesnej teorii opieki nad dzieckiem, zapewniły mu miano (tytuł) prekursora pedagogiki opiekuńczej.

Ponadto jego wieloletnie wysiłki organizatorskie, poparte celną publicystyką, torowały drogę do utworzenia specjalnej szkoły, która przygotowywała fachowe kadry do pracy opiekuńczo-wychowawczej oraz integrowały środowisko tej grupy wychowawców.

Wanda Szuman (1892—1986)

Siostra znanego polskiego psychologa — Stefana Szumana — była najbardziej aktywna w okresie międzywojennym.

Na łamach wielu ówczesnych czasopism zajmujących się problemami opiekuńczymi umieszczała swe celne artykuły przybliżające czytelnikom najlepsze doświadczenia krajowe (np. ks. B. Markiewicza) zagraniczne (głownie francuskie, angielskie i belgijskie). Nowocześnie analizowała niedostatki tworzącego się systemu opieki nad dzieckiem w Polsce. Była współautorką ( z J.Cz. Babickim) jednego z sześciu referatów o opiece rodzinnej, wygłoszonego na Pierwszym Ogólnopolskim Kongresie Dziecka (Warszawa 1938).

W czasie II wojny światowej aktywnie włączyła się do akcji ratowania sierot wojennych poprzez umieszczanie ich w rodzinach zastępczych. W okresie PRL żyła ponad 40 lat w Toruniu, nie angażując się już w działania o szerszym charakterze.

W. Szuman jest autorką dwóch książek: „Rola opiekunów społecznych, Warszawa 1930,

System wychowania sierot w rodzinach zastępczych, Poznań 1931.koniec 05.11.2008 (8.15-9.45)

Helena (Orsza) Radlińska (1879—1954)

H. Radlińska twórczyni polskiej szkoły pedagogiki społecznej — dzięki bogactwu osobowości zdobyła i uprawiała wiele zawodów (polityk, działacz społeczny, pielęgniarka dyplomowana, bibliotekarka, historyk, polonistka, pedagog, pracownik naukowy).

W swojej działalności praktycznej i teoretycznej zajmowała się też problemami opieki nad dziećmi, przyczyniając się walnie do powstania i rozwoju pedagogiki opiekuńczej.

Jej to zawdzięczamy ład terminologiczny i chociaż dziś Zdzisław Dąbrowski wnosi szereg zastrzeżeń do jej koncepcji opieki, to jak na swe czasy jej stanowisko na temat istoty opieki i relacji między dwoma podstawowymi pojęciami:wychowanie” i „opieka” było wielkim postępem.

Helena Radlińska opisała najtrudniejsze sytuacje w życiu dziecka, wymagające interwencji opiekuńczej lub ratownictwa (sieroctwo, osamotnienie, opuszczenie).

Propagowała profilaktykę społeczną i działania kompensacyjne („wspomaganie słabych siłami silnych”).

Krytykowała zakłady opieki całkowitej, gdyż

„wychowanie zakładowe zaostrza poczucie krzywdy”,

utrudnia wrastanie w środowisko społeczne.

„wychowankowie zakładowi nie są związani z żadną grupą społeczną”.

Dostrzegała jeszcze inne błędy tych placówek, jak np. masowość czy przenoszenie wychowanków z zakładu do zakładu.

W latach II Rzeczypospolitej placówki dla sierot miały charakter zakładów zamkniętych, Radlińska zaś była zwolenniczką „pedagogiki otwartej”, dlatego jej zdaniem problem sieroctwa należałoby rozwiązywać poprzez organizację rodzin adopcyjnych i zastępczych. Jeszcze bardziej problem ten nasilił się po II wojnie światowej, kiedy to — według jej badań empirycznych — były trzy miliony dzieci oczekujących natychmiastowej pomocy,

w tym milion - to sieroty wojenne.

Placówki opieki całkowitej — zdaniem H. Radlińskiej — powinny mieć charakter przejściowy, jak np.

- pogotowie opiekuńcze,

- zakłady lecznicze,

- wychowawczo-lecznicze, dla dzieci upośledzonych umysłowo i

kalek oraz dla młodzieży trudnej (niedostosowanej społecznie).

Była natomiast za rozwojem gęstej sieci form opieki częściowej (

- urlopy macierzyńskie,

- żłobki,

- przedszkola,

- świetlice,

- ogniska,

- poradnie,

- biblioteki,

- kolonie,

- obozy,

- kluby sportowe).

W 1925 r. Radlińska założyła Studium Pracy Społeczno-Oświatowej na Wydziale Pedagogicznym Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie (a potem i we Lwowie), które przygotowywało m.in. pracowników placówek opiekuńczych. Uważała, że wszyscy mogą być wychowawcami.

Pojęcie „wychowawca” rozumiała więc bardzo szeroko.

Wychowawca tworzy instytucje rozrywkowe,

- wczasy,

- rozwija nowe formy pracy i współżycia (np.

spółdzielczość),

- prowadzi walkę z alkoholizmem,

- organizuje różne formy opieki nad dzieckiem,

- roztacza opiekę nad rodziną,

- dopomaga rodzinie w spełnianiu przez nią obowiązków

opiekuńczych,

- wychowuje rodziców,

- wyjaśniając im zagadnienia najaktualniejsze,

„najbardziej przejmujące” — sprawy ich dzieci.

W swej pracy, która jest „służbą społeczną”, wychowawca powinien przestrzegać kilku podstawowych zasad.

Przede wszystkim nie może on atakować zła tylko z jednej strony, lecz powinien koordynować działalność różnych instytucji, różnych „sił społecznych”, skupiać się na profilaktyce, która uniemożliwi pojawienie się zła.

Łączy się to z inną zasadą, która polega na unikaniu lubującej się w sobie dobroczynności i przedkładaniu ponad nią akcji uniemożliwiającej dobroczynności występowanie pod różnymi postaciami

Wartość pracy wychowawcy mierzy się nie tym, co uczyni sam, lecz tym, co potrafi wydobyć z gromady, wśród której i z którą pracuje”

Helena Radlińska określiła również cechy i właściwości wychowawcy, które warunkują jego powodzenie w pracy. Do cech tych zalicza życzliwy stosunek do wartości tkwiących w środowisku, znajomość ludzi („dusz ludzkich”), wyćwiczenie w obcowaniu z ludźmi, opanowanie jakiejś dziedziny pożytecznej w organizowaniu życia społecznego. Dalsze cechy dobrego wychowawcy to odwaga cywilna, gotowość ponoszenia ryzyka osobistego, umiejętność jednoczenia ludzi, pozyskiwania ich zaufania, wyrobienia w nich samodzielności.

Najistotniejszą jednak cechą wychowawcy jest umiejętność prowadzenia badań warunków życia dzieci, ich rozwoju fizycznego i umysłowego,

- dojrzałości szkolnej,

- stopnia zaspokojenia materialnych i psychicznych potrzeb,

- przyczyn zahamowań i poszukiwanie sposobów przezwyciężania

trudności.

Wychowawca powinien badać wszelkie

- przejawy życia społecznego,

- wzory spędzania czasu wolnego,

- jakość funkcjonowania instytucji,

- organizacji i urządzeń społecznych.

H. Radlińska mówiła jeszcze o jednej bardzo ważnej cesze dobrego wychowawcy, którą określiła jako „eros pedagogiczny”, mając na myśli miłość opiekuńczą, radosną, bezinteresowną, oświeconą, zbliżoną do miłości rodzicielskiej.

Wypowiadała się krytycznie na temat praktycznych dokonań prekursorów pedagogiki opiekuńczej. Upowszechnienie zaś systemu Kazimierza Antoniego Jeżewskiego uznała za niemożliwe z uwagi na błąd w samym założeniu:

„dobry gospodarz to dobry wychowawca”.

W systemie Józefa Czesława Babickiego raziłasztuczność struktur rodzinnych.

Helena Radlińska (wraz z Marią Grzegorzewską) przystosowała metodę indywidualnych przypadków do warunków polskich.

Opracowała też metodę grupową i środowiskową, które wykorzystuje się zarówno w pracy socjalnej, jak i opiekuńczej.

Dzięki swojemu wielkiemu autorytetowi Radlińska utorowała drogę do powstania nowej subdyscypliny pedagogicznejpedagogiki opiekuńczej, która jej zdaniem stanowi dział, „uszczegółowienie” pedagogiki społecznej.

Wśród ogromnego dorobku naukowego Heleny Radlińskiej znajdują się co najmniej trzy prace empiryczne, które w dużej części lub całkowicie poświęcone są problemom opieki nad dzieckiem, a mianowicie:

Stosunek wychowawcy do środowiska społecznego (1935), Społeczne przyczyny powodzeń i niepowodzeń szkolnych (red. 1937),

Sieroctwo, zasięg i wyrównywanie (współautor: J. Wojtyniak, 1946).

Maria Grzegorzewska (1888—1967)

Maria Grzegorzewska zajmowała się przede wszystkim kształceniem i opieką nad dziećmi „specjalnej troski”, uznawana jest za twórczynię polskiej szkoły pedagogiki specjalnej.

Jej bogaty dorobek wykracza jednak poza ramy jednej dyscypliny pedagogicznej, miała też istotny wpływ na rozwój pedagogiki opiekuńczej.

Drugą obok pedagogiki specjalnej dziedziną, w której Maria Grzegorzewska położyła ogromne zasługi, jest edukacja nauczycielska. W 1921 r. otworzyła Instytut Pedagogiki Specjalnej w Warszawie w 1935 r. zorganizowała i prowadziła Państwowy Instytut Nauczycielski (PlN), w 1956 r. objęła kierownictwo specjalnie dla niej utworzonej Katedry Pedagogiki Specjalnej na Uniwersytecie Warszawskim. W tych trzech szkołach Grzegorzewska sformułowała teoretyczne przesłanki do pełnej charakterystyki osobowości wychowawcy, a w swoich „Listach do młodego nauczyciela” (1947—62) i w pracy „Osobowość nauczyciela” wypełniła je żywą treścią. Sugestywnie przekonuje swych czytelników, że warto dziecku poświęcić całe życie”.

Maria Grzegorzewska wyróżniała dwa rodzaje stosunku wychowawczego, jakie zachodzą między nauczycielem i uczniami.

- Stosunek wyzwalający prowadzi do wzajemnego zbliżenia i — w dalszym etapie rozwoju — do duchowej wspólnoty.

Stosunek hamującyprzeciwnie zmierza do zamknięcia się w sobie, a potem do oddalenia.

Wychowawca o postawie wyzwalającej wykazuje chęć pomocy, sympatię lub miłość. Są to więc te czynniki, które rodzą w podopiecznych zaufanie,

chęć do wysiłku,

pracy nad sobą,

aktywności.

Nauczyciel o postawie hamującej chętnie stosuje takie środki, jak

- rozkaz,

- przymus czy

-sankcje karne.

Osłabiają one bądź likwidują zainteresowanie i chęć do pracy, powodują znużenie, nieufność i bierność oraz wywołują poczucie obcości i negatywny stosunek uczniów do ich wychowawcy.

Poglądy Marii Grzegorzewskiej na temat społecznej roli nauczyciela-wychowawcy oraz wskazania do pracy opiekuńczo-wychowawczej i dziś nie straciły swej aktualności.

Nauczyciel — zdaniem Grzegorzewskiej — jest kreatorem świata i losu ludzi.

Niezbędne jest więc jego nastawienie na:

- pomoc innym,

- serdeczna troska o dobro wychowanka,

- głęboki humanitaryzm,

- życzliwy stosunek do świata i ludzi,

- miłość do człowieka oraz wierność wybranej „służbie

społecznej”, która wymaga powołania.

Przy czym praca nauczyciela jest piękna, bo zapewnia kontakt z człowiekiem.

Wśród szczegółowych zadań, zaleceń i czynników, które gwarantują nauczycielowi-wychowawcy sukces w jego pracy, autorka Listów…… wymienia:

  1. Wychowawca musi być żywym człowiekiem, zniewalającym swą postawą do działania i wysiłku myślowego, z tym że „aby dużo dać — trzeba dużo mieć”. Chodzi tu o solidne przygotowanie zawodowe i samokształcenie nauczyciela.

  2. Istotne zadanie wychowawcy polega na stworzeniu podopiecznym jasnej „ wizji przyszłości, zrozumiałej i dostępnej dla każdego dziecka. Nikogo nie należy przekreślać, bo każdy ma coś wartościowego w sobie.

  3. Na co dzień wychowawca musi się wykazać umiejętnością stwarzania pogodnego nastroju w pracy i życiu dziecka.

  4. W pracy wychowawca ma tylko dobro dziecka na względzie, rezygnując nierzadko z własnego dobra

  5. Dobrego wychowawcę cechuje wysokie poczucie odpowiedzialności za podopiecznego.

  6. Inną ważną jego właściwością jest „wnikliwość poznawcza i badawcza dociekliwość”.

  7. W pracy wychowawczej niezbędny jest też takt i umiejętność nawiązywania kontaktów z ludźmi, albowiem wychowawca nie może pracować w izolacji od innych współpracowników i od innych ludzi w ogóle.

  8. Najistotniejszym czynnikiem powodzenia w tej pracy jest człowieczeństwo wychowawcy, tj. miłość do człowieka, zainteresowanie jego losem, życzliwość, troska o warunki życia i rozwój wychowanków, poczucie żywej z nimi łączności, troska o każde dziecko.

Maria Grzegorzewska we współpracy z Heleną Radlińską przystosowała do warunków polskich metodę indywidualnych przypadków Mary Richmond. Zaś przyjacielskie jej kontakty z

O. Decrolym zaowocowały przeniesieniem „metody ośrodków zainteresowań” na nasz grunt w formie „ośrodków pracy”.

Metoda ta polega na:

- ćwiczeniu u dzieci ekspresji ruchowej,

- słownej,

- słowno-graficznej (poprawne zdania i opowiadania),

-przedmiotowej (rysunek, ulepianka, makieta, konstrukcja

techniczna).

W ostatnim etapie realizacji „dziennego ośrodka pracy dokonywano wspólnej oceny pracy i zachowania całego zespołu oraz poszczególnych dzieci. Omawiano też plany następnych zajęć.

Metoda ta przyjęła się nie tylko w szkołach specjalnych, lecz także w szkołach masowych i placówkach opiekuńczo-wychowawczych. M. Grzegorzewska była modelowym wychowawcą o cechach wartych upowszechnienia. Kochała dzieci, promieniowała dobrocią i nie szczędziła ani czasu, ani trudu, gdy trzeba było komuś przyjść z pomocą, a swój humanitarny stosunek do ludzi niepełnosprawnych zawarła w haśle: „Nie ma kaleki — jest człowiek”.

Aleksander Kamiński (1903—1978)

Aleksander Kamiński, wychowanek J.Cz. Babickiego, zdobył przygotowanie do wykonywania kilku zawodów (filozof, pisarz, historyk, nauczyciel, naukowiec). „Moim podstawowym zawodem — podkreślał — jest wychowawstwo”.

Był współpracownikiem H. Radlińskiej — zajął się głównie pedagogiką społeczną, ale jego twórcze koncepcje są bliskie pedagogice opiekuńczej. Wiele zrobił dla unowocześnienia harcerstwa (szkoły dla instruktorów harcerskich, zainicjowanie ruchu zuchowego). W swej analizie metody wychowania harcerskiego zwrócił uwagę na opiekuńczą funkcję organizacji młodzieżowych. Wyszedł od potrzeb młodzieży

- potrzeby bezpieczeństwa,

- związków emocjonalnych,

dużo pisał o zainteresowaniach dzieci, które też rodzajem potrzeb.

Każdy z pięciu elementów tej metody zawierał akcenty opiekuńcze.

- W pierwszym z nich (gra i zabawa) chodziło o „zaprawę do życia”,

- celem drugiego (zastęp) było zaspokojenie takich potrzeb, jak

bezpieczeństwo i bliskie związki emocjonalne,

- trzeci (przyroda) i

- czwarty (obóz) gwarantowały młodzieży okazję do nowych przeżyć, - piąty (stopnie i sprawności) zmierzał do podnoszenia poziomu

samodzielności harcerzy.

Lista umiejętności była bardzo długa, a ponadto samodzielności sprzyjała zabawa, aktywność społeczna oraz gry i ćwiczenia.

Aleksander Kamiński wprowadził normę moralną: „stać przy słabszym”, którą najczęściej realizowano w formie opieki starszych nad młodszymi. Prowadził nieprzejednaną walkę z pijaństwem i paleniem papierosów jako czynnikami zagrażającymi prawidłowemu rozwojowi młodego pokolenia.

Organizował obozy,

kolonie,

wycieczki itp. formy opieki nad dzieckiem,

prowadził badania nad ich skutecznością i opisywał w literaturze naukowej.

Wprowadził rozróżnienie opieki w ujęciu szerokim i wąskim. Opieka w szerokim znaczeniu:

Opieka w ścisłym ujęciu:

Wprowadzenie tego rozróżnienia uświadomiło nie tylko specjalistom, dlaczego autorzy tak bardzo różnie definiują „opiekę”. Źródło tych kontrowersji tkwiło w tym, że jedni pisali o opiece w ujęciu szerokim, a inni zaś mieli na myśli znaczenie wąskie.

Aleksander Kamiński, dla bliskich i współpracowników — „Kamyk”, często powtarzał, że „życie ma tylko wtedy sens, kiedy jest służbą” i sam był wierny tej zasadzie oraz ideałom humanizmu. Stanowił wzór osobowy dla wielu pokoleń wychowawców. Stawiał wysokie wymagania wobec siebie i innych, ale cechowała go też tolerancja (uczył Polaków, jak „umieć się ładnie różnić”).

W koncepcji Aleksandra Kamińskiego wychowawca jest organizatorem życia młodzieży.

To ich przywódca duchowy, bliski im człowiek, z którym się identyfikują. Dobrego wychowawcę cechuje optymizm, patriotyzm, postawa reformatora, pogodne usposobienie, nietolerowanie zła.

A. Kamiński był przekonany, że do tego zawodu potrzebna jest pasja bycia wychowawcą, a więc głębokie zainteresowanie i zamiłowanie do wyzwalania w jednostce i grupach społecznych wszystkiego tego, co w nich najlepsze, wartościowe oraz pomocne w samorealizacji.

Bo wychowawca — pisał — to człowiek, który chce wychowywać. Ale nigdy ten, który jest do wychowywania zmuszany”.

Wiedział jednak, jaka jest cena osiągnięcia opisywanego przez siebie modelu wychowawcy:

„Wtedy można uchwycić dusze ludzkie, kiedy da się duszę własną”.

Dziś trudno sobie wyobrazić nawet przeciętnego wychowawcę, pracującego w różnych formach opieki, który by nie znał i nie korzystał z takich prac Aleksandra Kamińskiego, jak

„Samorząd młodzieży jako metoda wychowawcza,

Spółdzielnia uczniowska jako placówka wychowawcza czy

Czas wolny i jego problematyka społeczno-wychowawcza”.

W książce o samorządzie autor stwierdza, że u źródeł samorządu jako stowarzyszenia społecznego młodzieży, zorganizowanego na wzór organizacji ludzi dorosłych, leży samorządnośćzasada indywidualnej samodzielności i samodyscypliny przeniesiona na grunt społeczny. Chodzi m.in. o ćwiczenie w podejmowaniu trafnych decyzji. Aleksander Kamiński dodaje, iż obok szkoły metoda ta jest szczególnie przydatna w takich placówkach opiekuńczych, jak internat lub dom dziecka.

W pracy o czasie wolnym autor analizuje szczegółowo trzy jego funkcje (odpoczynek, zabawa, rozwój osobowości), które w dużym stopniu są zbieżne z celami opieki.

Ryszard Wroczyński (1909—1987)

Ryszard Wroczyńskipedagog społeczny i historyk pedagogiki — był pierwszym naukowcem, który w swym podręczniku akademickim „Wprowadzenie do pedagogiki społecznej” (1966) poświęcił oddzielny rozdział pedagogice opiekuńczej. Określił jej pojęcie i zakres, dostrzegł zjawiska i tendencje, które miały wpływ na formowanie się młodej „gałęzi nauk pedagogicznych”. Zwrócił uwagę na to, że początkowo pedagogika opiekuńcza zawężała swe zainteresowania do opieki nad dziećmi i młodzieżą w zakładach opiekuńczych, a w połowie lat 60 ubiegłego stulecia problematyka tej dziedziny wiedzy rozszerzyła się już o nowe elementy w wyniku rozbudowy form opieki częściowej.

Inna celnie dostrzeżona tendencja to przejmowanie przez szkołę zadań, które dawniej należały wyłącznie do rodziny, czyli dynamiczny rozwój opiekuńczej funkcji szkoły. Wymagało to innego niż dotąd spojrzenia na model tej najbardziej powszechnej instytucji oświatowej i innego przygotowania kadry pedagogicznej.

Ryszard Wroczyński zaprezentował w swym podręczniku rys historyczny, dotyczący rozwoju metod pedagogiki opiekuńczej. Autor zarejestrował zmiany, jakie dokonały się w opiece nad dzieckiem po II wojnie światowej, podkreślając tendencję do rozwoju form opieki częściowej i utrzymywania placówek opieki całkowitej „w rozmiarach uzasadnionych najkonieczniejszymi potrzebami”.

Opisał system urządzeń opieki środowiskowej

(kluby, świetlice, tereny gier i zabaw, zieleńce itp.).

Nie pominął form kompensacji sieroctwa

(adopcja, rodzina zastępcza, dom dziecka, rodzinny dom

dziecka),

systemu zabezpieczenia społecznego (ochrona zdrowia, ochrona prawna, prawo do pracy młodocianych).

Skupił się jednak na opiekuńczej funkcji szkoły, która ma obowiązek zainteresowania się trudnymi sytuacjami rodzinnymi, wynikającymi z pracy obojga rodziców.

Potrzebne więc są świetlice szkolne, tzw. szkoły wydłużonego dnia.

Szkoła ma interesować się trudnościami wychowawczymi i opóźnieniami szkolnymi. Pomoc może uzyskać w poradniach psychologiczno-wychowawczych i innych instytucjach organizujących czas wolny. Wszystkie te formy — określone mianem wspomagających rozwój — stają się we współczesnych warunkach podstawową dziedziną pedagogiki opiekuńczej

Niewątpliwy wkład Ryszarda Wroczyńskiego do rozwoju pedagogiki opiekuńczej polega jeszcze na tym, że wykształcił on wielu specjalistów z tej dziedziny o znaczącym dorobku praktycznym i teoretycznym. Wśród nich należy wymienić dwóch profesorów —

J. Wołczyka i M. Balcerka.

pieśń

rz. ż IVa, lm M. ~śni 1. `utwór wokalny do tekstu poetyckiego na głos z towarzyszeniem instrumentu lub orkiestry, na głos solo, na chór itp.' 2. `utwór poetycki, o różnorodnej tematyce, recytowany lub śpiewany, zwykle z akompaniamentem; też: część poematu epickiego'

piosenka

rz. ż Ib, lm D. ~nek `krótki utwór muzyczny z tekstem słownym do śpiewu, odznaczający się prostą budową; też: słowa tego utworu lub sama melodia'

okólnik

rz. mnż IIa, D. -a `pismo urzędowe powiadamiające o czymś, rozsyłane do niższych organów administracyjnych'

rachityczny

(fr. rachitique) 1. mający objawy krzywicy; krzywiczy. 2. wątły, wykrzywiony.

pretorianin (łc. praetorianus od praetorius `dotyczący pretora, wodza' os praetor `pretor') w antycznym Rzymie - żołnierz służący w gwardii przybocznej wodza, a później cesarza.

eros (Europa)

(gr. Éros od éros, érotos `miłość, pożadanie') 1. mit. gr. Eros, bóg miłości; przedstawiany jako chłopiec (często uskrzydlony), który pochodnią lub strzałą wystrzeloną z łuku wznieca ogień miłości w ludzkich sercach. 2. filozof. w filozofii Platona: ludzkie mistyczne dążenie do świata wiecznych idei. 3. przen. miłość płciowa, pożądanie.

A.Kamiński Studia i szkice pedagogiczne, Warszawa 1978.

11



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Plan pracy wychowawczo-dydaktyczno-opiekunczej w przedszkolu, Przedszkole
Pedagogika społeczna geneza pojecia przedstawiciele, Pedagogika Opiekuńcza, Pedagogika Opiekuńcza II
Zestawy ćwiczeń porannych dla dzieci w przedszkolu, STUDIA PEDAGOGIKA OPIEKUŃCZO - RESOCJALIZACYJNA,
Nauka czytania w wieku przedszkolnym, STUDIA PEDAGOGIKA OPIEKUŃCZO - RESOCJALIZACYJNA, RÓŻNE Z PEDAG
Metody aktywne w przedszkolu, STUDIA PEDAGOGIKA OPIEKUŃCZO - RESOCJALIZACYJNA, RÓŻNE Z PEDAGOGIKI
03. POGLĄDY PRZEDSTAWICIELI PEDAGOGIKI OPIEKUŃCZEJ, Pytania do licencjata kolegium nauczycielskie w
okres przedszkolny+piaget, pedagogika opiekuńczo-wychowawcza, psychologia
E Tezy pedagogiki Marii Montessori Ped przedszk wykład IV
Pedagogika opiekuńcza wykład (kategorie opieki)
Prezentacja1ppt WSPÓŁCZESNE TENDENCJE W PEDAGOGICE PRZEDSZKOLNEJ (2)
Pedagogika przedszkolna
TOK WPROWADZANIA LITERY w szkole podstawowej, pedagogika wczesnoszkolna i przedszkolna, edukacja pol
W 27.02.2013, STUDIA PEDAGOGIKA opiekuńczo-wychowawcza z terapią pedagogiczną - własne, licencjat,
24 og, Studia, Pedagogika opiekuńcza i resocjalizacyjna - st. magisterskie, Pedagogika ogólna
PRAWO OŚWIATOWE, PEDAGOGIKA, PRAWO OŚWIATOWE RODZINNE I OPIEKUŃCZE
TECHNIKI SONDAŻU Z ZASTOSOWANIEM ANKIETY.(1), Dokumenty do szkoły, przedszkola; inne, Metody, metody
Metoda grupowa, pedagogika opiekuńczo - wychowawcza

więcej podobnych podstron