Gill, retoryka


Przebieg analizy retorycznej

Czytając tekst retoryczny, badacz wnosi do tej lektury całe zasoby swojej wiedzy, obejmującej m.in. znajomość historii retoryki i sztuki oratorskiej, różnych teorii języka (dotyczących m.in. kwestii omawianych w niniejszym tomie), a także wielu prac z takich dziedzin, jak choćby filozofia, socjologia, lingwistyka lub nauki polityczne. Te doświadczenia lekturowe składają się na określony „bagaż pojęciowy” czy też — ujmując rzecz bardziej formalnie — na zespół „oczekiwań i preferencji”, z jakimi badacz podchodzi do tekstu (Leff,

345). Dotychczasowe kontakty z dyskursem retorycznym każą badaczowi zadać pytania o tekst i skupić się na poszczególnych aspektach i mechanizmach funkcjonowania danej wypowiedzi. Podstawowe zadawane wówczas pytania to na przykład: jakie oczekiwania wobec wypowiedzi są stwarzane przez kontekst? Co tekst przedstawia? Jakie cechy tekstu są znaczące? Listę takich pytań można by oczywiście jeszcze rozszerzać.

Aby odpowiedzieć na te i inne pytania, badacz znów sięga do wiedzy, jaką dysponuje; krąży wokół tekstu, dokonuje różnych przekrojów, analizując go pod każdym kątem, obserwuje go zarówno z dystansu, jak i z bliska, a wreszcie ocenia, jak jest zbudowany i co mówi (a także czego nie mówi). Kiedy już udało się sformułować odpowiedzi na zadane pytania, badacz przekazuje swoją interpretację za pośrednictwem kolejnego — równie retorycznego — tekstu, próbując przedstawić swoje sądy jako uzasadnione, a zarazem odkrywcze.

W tej części spróbujemy zilustrować, w jaki sposób działa analiza retoryczna. W tym celu pokażemy kilka koncepcji wykorzystywanych jako odpowiedzi na pytania o budowę tekstu. Zajmiemy się więc trzema głównymi pytaniami, zaczynając od sprawy oczekiwań stwarzanych przez kontekst. Większość przykładów, jakimi się posłużymy pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, ponieważ dziedzina określana jako krytyka retoryczna rozwinęła się głównie na gruncie amerykańskim, a właściwa ocena tekstu retorycznego wymaga dobrej znajomości jego kulturowych kontekstów. Staramy się jednocześnie przedstawić wyjaśnienia, które pomogą tym czytelnikom, którzy nie znają zbyt dobrze przywoływanych tekstów ani okoliczności ich powstania.

Jakie oczekiwania są stwarzane przez kontekst?

Analizując kontekst przekazu, badacz może skupić się na kontekście, w którym dany tekst powstał, lub też na kontekście, w którym ten tekst jest odbierany (oglądany, słuchany, czytany) przez określone audytorium. Badacze zajmujący się retoryką ujmują przekaz w perspektywie pragmatycznej: tekst retoryczny jest odpowiedzią albo reakcją na różne problemy społeczne i prowadzi do pewnych działań lub powoduje jakieś zmiany w świecie. Dlatego retoryka „działa w przestrzeni między problemem a rozwiązaniem, między defektem a jego naprawą, między kryzysem a uspokojeniem” (Bitzer, 1981: 232). Krótko mówiąc, retoryka zawdzięcza swą retoryczność szczególnym zdarzeniom I sytuacjom.

Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Ktoś umarł. Rodzina i przyjaciele zbierają się, żeby opłakiwać zmarłego i oddać cześć jego pamięci. Niezależnie od tego, czy słyszeliśmy już wcześniej mowę pogrzebową, zdajemy sobie sprawę, że sytuacja wymaga wypowiedzi o szczególnym charakterze. Mówca nie może zlekceważyć powagi okazji, żalu zgromadzonych osób, a także pragnienia słuchających, by nadać śmierci jakiś sens. Każda mowa pogrzebowa jest wymuszona przez sytuację, a zarazem ograniczona przez wymogi tej sytuacji. W przywołanym przykładzie sytuacja jest zdecydowanie czymś więcej niż tylko tłem, na którym aktorzy odgrywają swoje role; sytuacja bezpośrednio ogranicza i kształtuje charakter wypowiedzi.

Nie wszystkie sytuacje retoryczne poddają się rekonstrukcji tak łatwo jak mowa pogrzebowa. 8 sierpnia 1974 roku olbrzymie audytorium (jedno z największych w historii amerykańskiej telewizji) zebrało się, by wysłuchać rezygnacji Richarda Nixona ze stanowiska prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wielu widzów spodziewało się — lub przynajmniej miało nadzieję — że Nixon przyzna się do odpowiedzialności za aferę Watergate, która doprowadziła do upadku jego prezydentury (skandal wywołali członkowie jego komitetu reelekcyjnego, którzy włamali się do siedziby opozycyjnej partii za cichą zgodą Nixona i innych wysoko postawionych przedstawicieli jego administracji). Zamiast odnieść się do tej sytuacji, Nixon najpierw usprawiedliwił swoją decyzję o rezygnacji, a potem starał się przeformułować i określić na nowo charakter swojej administracji. Wyznał, że chce, by Amerykanie pamiętali go za jego decydującą rolę w zakończeniu wojny w Wietnamie, w podpisaniu układu SALT I i we wznowieniu amerykańskich kontaktów z Chinami.

Rozziew między oczekiwaniami audytorium a tym, co naprawdę zostało wypowiedziane, był dramatyczny. Dla widzów najważniejsze w danej sytuacji były takie sprawy, jak zakłamanie i korupcja ujawnione w aferze Watergate. Nixon jednak widział sprawę w zupełnie innym świetle. Dla niego najważniejsze było to, że stał się pierwszym w historii Ameryki prezydentem, który był zmuszony zrezygnować z urzędu. Z powodów osobistych i politycznych Nixon skupił się na międzynarodowych i długofalowych konsekwencjach swojego odejścia, zwracając się do przyszłych pokoleń, a nie do wrogo nastawionych widzów zgromadzonych tego wieczoru przed ekranami telewizorów. Zadając sobie pytanie, jak Nixon oceniał sytuację, krytyk może zrozumieć dobór tematów, argumentów i wyrażeń wykorzystanych w tej mowie.

Jak pokazuje poprzedni przykład, wiele konstrukcji pojęciowych, które badacz może zastosować w swojej analizie, pochodzi z kontekstu: 1) sprawa aktualnej wagi (exigence), problem albo kwestia, do których tekst się odnosi; 2) audytorium (audience), rzeczywiste osoby, do których zwraca się mówca; 3) gatunek (gente), określający charakter samego tekstu; 4) wiarygodność mówcy (the credibility), czyli społeczne usytuowanie retora w stosunku do adresatów wypowiedzi.

Sprawa

Badacze analizujący mowy publiczne lub pisma polityczne prawie zawsze wprowadzają w obręb swych rozważań kwestię sprawy, której dotyczy dana wypowiedź, ponieważ wydarzenia historyczne, o których wówczas się mówi, mają decydujące znaczenie dla zrozumienia tekstu. Dla Richarda Nixona główną sprawą, której dotyczyło jego wystąpienie, był fakt, że zmuszono go do odejścia ze stanowiska. Jego rozumienie istoty sprawy wpłynęło na kształt i zawartość wypowiedzi. Bezpośredni odbiorcy owej mowy upatrywali jednak sedna sprawy gdzie indziej; za szczególnie palącą kwestię uważali aferę „Watergate” i — w rezultacie — wiązali z tym wystąpieniem inne oczekiwania niż sam Nixon.

Kiedy prezydent Bill Clinton przemawiał w 1996 roku na pogrzebie byłej przedstawicielki Kongresu, Barbary Jordan z Teksasu, większość krytyków postrzegałaby tę wypowiedź w kontekście uroczystości poświęconej pamięci bohaterki narodowej, która to uroczystość odbyła się z udziałem olbrzymiej liczby Murzynów, należących do Południowego Kościoła Baptystów. Jordan była pierwszą Afroamerykanką z Teksasu wybraną do Kongresu. a także prawnikiem znanym z niepospolitej wiedzy na temat Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Była też kobietą, która rozbudzała emocje niezliczonych telewidzów swoimi błyskotliwymi mowami wygłaszanymi w Kongresie podczas przesłuchań w związku z aferą „Watergate”. I wreszcie zapadła w pamięć dzięki swym wystąpieniom na narodowych konwentach politycznych. Sprawa, w której Clinton zabrał głos, rozbudziła określone oczekiwania, co miało decydujący wpływ na powodzenie tego wystąpienia.

Audytorium.

Równie ważne dla badacza retoryki jest właściwe określenie audytorium, do którego tekst jest adresowany. Badacz musi pamiętać, że ci, którzy są w bezpośrednim kontakcie z nadawcą, mogą — ale nie muszą — być tożsami z tymi, do których on się zwraca. Richard Nixon, na przykład, nie adresował swojej mowy do tych, którzy zebrali się przed telewizorami 8 sierpnia 1974. Wybiegł natomiast w przyszłość i zwrócił się do przyszłych pokoleń Amerykanów.

Należy też oczywiście pamiętać, że audytorium i sprawa, której wypowiedź dotyczy, wchodzą między sobą w złożone relacje. Lake (1983) używa obu tych kategorii, analizując retorykę protestu stosowaną przez amerykański ruch „Red Power („czerowna siła”) w latach 1968-1974. Jak zauważa Lake, większość komentatorów politycznych tego czasu uznawała retorykę owego ruchu za niefortunną. Autorzy ci okazywali zdziwienie taktyką ruchu, który — jak się zdawało — usiłował raczej odstraszyć białych, zamiast pozyskiwać ich dla sprawy rdzennych Amerykanów. Komentatorzy uznawali, że sprawą, o którą tu chodziło, były krzywdy wyrządzone rdzennym Amerykanom przez białych. Zakładali też, że liderzy ruchu „Red Power” adresowali swoje strategie retoryczne do białego audytorium. Lake podważa te założenia; twierdzi, że retoryka ruchu była skierowana nie na osiągnięcie politycznych zmian lub przekonanie białych do jakiegoś stanowiska, ale na „odnowienie tradycyjnych wierzeń religijnych wśród Indian oraz na odtworzenie tradycyjnego stylu życia”. Główną kwestią, zdaniem Lake”a, była myśl, że rdzenne tradycje, rytuały i języki zostały zapomniane wraz z procesem wrastania rdzennych Amerykanów w białą kulturę. Adresatem retoryki ruchu Red Power byli inni rdzenni Amerykanie. Jak wyjaśnia Lake, ta sprawa i to audytorium określiły charakter retoryki ruchu, ponieważ niektóre strategie komunikacyjne nie nadają się dla Indian, „o ile mają oni pozostać Indianami. Na przykład, nieufność Indian wobec pisma (które „narusza” świętość słowa mówionego) doprowadziła członków „Red Power” do wyboru innych form retorycznej perswazji, jak choćby zajmowanie świętych i symbolicznych miejsc (szczyt Rushmore, wyspa Alcatraz) czy tradycyjne tańce (Ghost Dance) (1983: 133-4)

Gatunek

Gatunek obejmuje grupę tekstów, które łączą wspólne cechy dyskursywne. Na przykład, gatunek może być utworzony na bazie podobnych, powtarzających się regularnie sytuacji, jak choćby w przypadku mowy pogrzebowej. Da się też wyodrębnić oddzielny gatunek, kiedy jakieś teksty wykorzystują podobne strategie argumentacyjne lub stylistyczne. Hofstadter (1965) wskazuje na przykład formę, którą określa jako „styl paranoidalny” — tzn. typ wypowiedzi retorycznej, która sięga po argumenty rodem z teorii spiskowych; Campbell i Jamieson (1995) wyszczególniają gatunek „retoryki zarządzenia”, w którym autor tekstu autorytarnie przywołuje argumenty i jest pewien co do ich prawdziwości.

Kiedy przywołujemy jakiś gatunek, zostają rozbudzone określone oczekiwania zarówno po stronie mówcy, jak i audytorium. Jak pisze Bachtin:

Gatunki mowy organizują wypowiedź prawie w tym samym stopniu co formy gramatyczne (syntaktyczne). Uczymy się nadawać naszym wypowiedziom formę gatunkową, a słysząc cudzą mowę, już od pierwszych słów identyfikujemy jej gatunek, odgadujemy właściwy jej rozmiar (tzn. przybliżoną rozpiętość całości) określoną budowę kompozycyjną, przewidujemy koniec. Innymi słowy — od początku wyczuwamy językową całość, która potem, w procesie mowy, tylko się precyzuje (1986: 374).

Gatunkowe oczekiwania ustalają retoryczne parametry tekstu, określając nie tylko jego strukturę, ale też słownictwo, składnię, dobór argumentów i formę narracji. Mówca, który wykracza poza te parametry, sprawiając zawód oczekiwaniom odbiorców, często wywołuje negatywną reakcję. Klasyfikacja gatunkowa jest jednym ze środków, za pomocą których badacz albo słuchacze ustalają kryteria oceny tekstu retorycznego. Nieporozumienie klasyfikacyjne budzi zaś oczekiwania, których tekst nie jest w stanie spełnić (Jamieson, 1973).

Znaczenie gatunku dobrze widać w przeprowadzonej przez Lake”a analizie retoryki ruchu „Red Power”. Komentatorzy polityczni zaklasyfikowali ten dyskurs jako „retorykę protestu”. włączając go do tej samej klasy, do której należy na przykład retoryka Afroamerykanów i Amerykanów hiszpańskiego pochodzenia. Jak twierdzi Lake, to gatunkowe nieporozumienie skłoniło autorów do uznania, że ruch wybrał niefortunną strategię komuni kacyjną. Rdzenni Amerykanie wykorzystywali jednak gatunki zakorzenione w ich tradycyjnej kulturze i wybierali je właśnie dlatego, że były to formy obce białym Amerykanom.

Wystąpienie Nixona z okazji jego rezygnacji z urzędu stanowi jeszcze bardziej złożony przykład gatunkowego nieporozumienia. Odejście prezydenta było wydarzeniem bez precedensu w historii Ameryki. W pewnym sensie audytorium nie wiedziało więc, czego należy spodziewać się po tym przemówieniu, jako że nie istniał żaden ustabilizowany gatunek, który nadałby gotowy kształt tym oczekiwaniom. Zarazem jednak skandal jest dość powszechnym zjawiskiem w polityce. Gatunkiem, który zazwyczaj politycy stosują w reakcji na zdarzenie tego rodzaju, jest apologia — typ wypowiedzi, w którym mówca broni słuszności swojego postępowania albo przeprasza za popełnione wykroczenia. Oczekiwania widzów były więc w tym wypadku uformowane przez ich wcześniejsze doświadczenia z formą apologii. Nixon jednak przeciwstawił się tym oczekiwaniom; zastosował bowiem formę hybrydyczną, która łączyła elementy kampanii wyborczej i pochwalnej mowy pożegnalnej. Z punktu widzenia odbiorców rozziew między oczekiwaniami a wygłoszonym przemówieniem spotkał się z dezaprobatą — rodząc podejrzenie, że Nixon stracił kontakt z rzeczywistością.

Gatunki nie są statyczne, lecz ewoluują. Tę przemianę oczekiwań związanych z gatunkiem pokazuje Jamieson w swojej pracy na temat filmu Bonnie I Clyde o parze rabusiów, która w Ameryce z początku wieku napadała na banki i która stała się kulturowym symbolem. Film ukazuje bohaterów jako uroczych, atrakcyjnych przestępców, którzy — uciekając przed ścigającą ich, zbiurokratyzowaną policją — wzbudzają sympatię widowni. Muzyka i nastrój filmu przypominają „.slapstickową komedię”. Jak zauważa Jamieson:. „Publiczność wpadła w pułapkę, zastawioną przez ten film, [ śmiała się. Udało się więc ustalić i wzmocnić określoną klasyfikację gatunkową”. Film kończy się jednak „krwawą łaźnią”. Jamieson pisze „Widzowie zostali zaskoczeni i oszołomieni przez zakłócenie konwencji”. Zdaniem krytyka, film ten zmienił więc oczekiwania związane z danym gatunkiem: „Uwodzicielska i podstępna strategia Bonnie i Clyde może jednak rozbić zespół oczekiwań związanych z danym gatunkiem. To ekspozycja uruchamia określone przewidywania. Kiedy inne [ filmy ... mieszają humor z makabrą, szok jest już osłabiony. Zmiana gatunkowa już się dokonała i widzowie podchodzą do nowych realizacji z nastawieniem ukształtowanym w pewnej mierze przez Bonnie I Clyde” (1973: 168).

Wiarygodność retora

Autorytet, jakim cieszą się mówcy i pisarze dzięki pozycji w strukturach władzy albo w społeczeństwie, dzięki dotychczasowym dokonaniom lub dzięki mądrości i doświadczeniu, również współtworzy oczekiwania odbiorców i wpływa na oddziaływanie tekstu. Te cechy, kwalifikujące mówcę do zabierania głosu, mają pewien wpływ na to, jak tekst jest rozumiany i jakie efekty wywiera. Logue i Miller (1995) jako przykład na znaczenie pozycji retora podają analizę sporu między dwiema starszymi kobietami i burmistrzem małego miasteczka na południu Stanów Zjednoczonych. Z powodu usterki, jaka zaszła podczas instalacji licznika w 1966, siostry płaciły nie tylko za swoją wodę, ale też za wodę swoich sąsiadów. Kobietom tym zabrało 23 lata, żeby nakłonić miasto do naprawienia szkody (I do zwrócenia straconych pieniędzy). Stało się tak — jak twierdzą Logue i Miller — w dużym stopniu dlatego, że siostry nie dysponowały odpowiednim statusem retorycznym w danej społeczności. Siostry były dobrze znane jako osoby pracowite i zaradne, ale też skromne i pełne szacunku wobec innych. Opinia o ich uprzejmości była tylko jedną z ich wielu słabości: pochodziły z niskiej klasy społeczno-ekonomicznej; były kobietami i były w podeszłym wieku. Chociaż dysponowały prawdziwymi i odpowiednimi dowodami, jasno wykazującymi błąd władz miasta, wciąż były odprawiane z kwitkiem przez burmistrza i jego urzędników.

Wiarygodność retora jest oczywiście kwestią istotną także dla innych naszych przykładów. Jakakolwiek interpretacja wystąpienia Nixona musi uwzględnić to, że kiedy stanął on przed mikrofonami i kamerami, był już postrzegany przez swoje audytorium jako kłamca i obalony przywódca. Podobnie reputacja Barbary Jordan jako niezwykłego mówcy i jako kobiety konsekwentnej, wiernej twardym zasadom, domagającej się respektowania równego dostępu wszystkich do praw konstytucyjnych, stworzyła określone wyobrażenia związane z jej tekstami. Także fakt, że Bill Clinton jest białym mężczyzną, wpływał na uformowanie pewnych oczekiwań, kiedy prezydent wygłaszał mowę pogrzebową dla uczczenia pamięci Jordan.

Drugie zasadnicze pytanie, jakie mogą zadać sobie badacze retoryki, wiąże się z tym, co tekst przedstawia. Przesuwa ono już jednak uwagę krytyka od kontekstu w stronę samego tekstu.

Co tekst przedstawia odbiorcom?

Niektórzy krytycy charakteryzują tekst, wskazując, czy jest on wymowny, skuteczny pod względem zamierzonej perswazji, czy też nieprzekonujący. Wielu współczesnych badaczy określa. co tekst prezentuje odbiorcom, wskazując przedmioty, zdarzenia albo wyobrażenia, które są kreowane — lub też ignorowane — przez dany przekaz. Wśród wielu zjawisk, jakie tekst może wytworzyć, wyróżnijmy podmiot retoryczny, reprezentujący mówcę lub pisarza, implikowane audytorium oraz wyobrażenia kontekstu. Tekst może też pewne sprawy skazywać na przemilczenie lub wyciszać poszczególne głosy.

Podmiot retoryczny. W literaturoznawstwie na ogół przyjmuje się rozróżnienie między rzeczywistym autorem dzieła a fikcyjnym podmiotem mówiącym wykreowanym w ramach danego utworu. Podobnie analiza retoryczna często odróżnia retora (albo mówcę) oraz podmiot wytworzony przez wypowiedź retoryczną. Rozważmy na przykład pierwsze zdanie Drugiej Mowy Inauguracyjnej prezydenta Abrahama Lincolna, wygłoszonej w roku 1865: „At this second appearing to take the oath of the presidential office, there s less occasion for an extended address than there was at the first” [powtórnego składania przysięgi prezydenckiej istnieje mniej racji dla wygła szania rozbudowanego przemówienia niż za pierwszym razem”]. Jak komentuje Slagell, zdanie jest charakterystyczne ze względu na swój „bezosobowy ton, użycie strony biernej i brak odniesień do osoby mówcy” (1991: 157). Tekst ten ukazuje Lincolna raczej jako zniewoloną ofiarę niż jako głównego aktora na scenie wojennej. Porównajmy tekstowy obraz Lincolna z wizerunkiem innego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Franklina Roosevelta. przemawiającego podczas Wielkiego Kryzysu w początkach XX wieku:

So first of all let me assert my finn belief that the only thing we have to fear is [ itself — nameless, unreasoning, unjustified tenor which paraiyzes needed efforts to conyert retreat into advance.

In every dark hour of our national life a leadership of frankness and vigor has met with that understanding and support of the people themselves which is essential to victory (Daughton, 1993: 431; podkr. — A.M.G. i K.W).

Najpierw pozwólcie mi więc wyrazić mojc niezachwiane przeświadczenie, że jedyną

rzeczą, której winniśmy się obawiać jest właśnie sam strach — nienazwane, nieracjonalne

i nieuzasadnione przerażenie, które paraliżuje wysiłki, potrzebne, by przejść” defensywy

w ofensywę.

W każdej mrocznej godzinie życia naszego narodu przywództwo szczerości i siły spotykało się ze zrozumieniem i wsparciem ludzi, niezbędnym, by odnieść zwycięstwo.

Podczas gdy postać Lincolna, jaka wyłaniała się z tekstu, przypominała zniewoloną ofiarę, Roosevelt jawi się tu jako silny i energiczny przywódca. Co więcej — jak wskazuje Daughton — Roosevelt, metaforycznie opisując Kryzys jako wojnę (z „defensywą i ofensywą” oraz z końcowym „zwycięstwem”), przyjmuje rolę „wojskowego przywódcy. Tekst wskazuje twardą, przypominającą wojnę, drogę do pokonania nieszczęsnych przeciwności, zachęcając słuchaczy do zjednoczenia się [ pod silnym, militarnym przywództwem” (1993: 431-4).

Oczywiście mówca, zajmujący stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych, może swobodnie korzystać z wielu sposobów konstruowania swojej retorycznej reprezentacji. W przeciwieństwie do niego — reprezentanci grup zdominowanych muszą dopiero wynegocjować dający się zaakceptować obraz swojej osoby, aby ich głos został uznany za prawomocny. Pokazuje to K.A. Foss (1987) w swojej analizie retoryki XIX-wiecznej abolicjonistki i obrończyni praw kobiecych, Sojourner Truth. Jak wskazuje Foss, Truth reprezentowała dwie grupy zdominowane: była Afroamerykanką i była kobietą. „Sama jej obecność na scenie publicznej podważała podstawowe wyobrażenia społeczeństwa i zazwyczaj prowokowała wrogie reakcje” (1987:

387). Postać, jaka wyłania się z przemówień Truth, odpowiada roli, która była przez jej audytorium uznawana za odpowiednią dla kobiety — chodzi o figurę matki. Osoba taka jak „matka” mogła sięgać po zachowania kojarzone zwykle z matkami — mogła na przykład chwalić i karcić. Foss pisze: „W skarceniu tkwi swego rodzaju mądrość; ktoś, kto karci, widział w życiu więcej i ma prawo wygłaszać takie sądy. Takie protekcjonalne nastawienie jest jednak dopuszczalne — a nawet oczekiwane — głównie w kontaktach między matką a dzieckiem i ulega złagodzeniu dzięki troskliwości, jaka mu towarzyszy” (1987:

388). Choć rola „matki” nie daje mówcy takiej swobody ani takiej władzy jak rola „prezydenta”, to jednak Truth zdołała zdobyć pewien autorytet na scenie publicznej dzięki przyjęciu tej roli.

Implikowane audytorium. Analogicznie do rozróżnienia między rzeczywistym mówcą a podmiotem retorycznym możemy również wprowadzić rozróżnienie między rzeczywistym a „implikowanym audytorium”. „Implikowane audytorium” (podobnie jak podmiot retoryczny) jest fikcyjne, ponieważ zostaje wytworzone w akcie mówienia i istnieje jedynie w symbolicznym świecie tekstu. Mc Gee (1975), na przykład, opisuje audytorium zakładane w pismach brytyjskiego filozofa, Johna Locke”a. „Ludzie [ Locka są] przenikliwi jak żaden filozof, silniejsi niż jakakolwiek armia i wyposażeni w taką cierpliwość, że mógłby im jej pozazdrościć każdy behawiorystyczny uczony” (1975: 238). Audytorium implikowane przez tekst, pisze Mc Gee, „wciela się w sztuczną, retoryczną rzeczywistość, która powstaje dzięki porozumieniu” rzeczywistych odbiorców, którzy pragną „uczestniczyć w zbiorowej fantazji” (1975: 242).

W tekstach publikowanych przez niezależny ruch na rzecz Quebecu, francuskojęzycznej prowincji Kanady, Charland odkrywa implikowane audytorium — w jego skład wchodzą peuple quebecois, którzy „nie istnieją w naturze, a jedynie w obrębie przestrzeni utworzonej przez dyskurs historii” (1987: 137). Charland cytuje jako przykład ‚„polemiczną historię” Claude”a Morina:

Like many other peoples, Queheckers have experienced an awakening of self consciousness. They want to assert for themselves. not as French-speaking Canadians, but as Quebecois, citizens who, for the moment. suffer the want of a country that is their own”.

Jak wiele innych narodów, mieszkańcy Quebecu doświadczyli rozbud2enia samo świadomości. Chcą określić się, ale nie jako francuskojęzyczni Kanadyjczycy, lecz jako Quehecois, obywatele pragnący kraju, który byłby ich własny (1987: 136].

Z kolei tzw. Biała Karta rządu Quebecu zawiera następującą interpretację wydarzeń historycznych:

In 1760, our community was already an established society along the St. Lawrence. North American by geography, French by language, culture, and politics, this society had a soul, a way of life, traditions, that were its very own. Its struggles, its successes, and its ordeals have given it an awareness of its collective destiny, and it was with some impatience that it tolerated the colonial tie.

W roku 1760 byliśmy już dojrzałym społeczeństwem, zamieszkującym brzegi rzeki św. Wawrzyńca. Północnoamerykańskie w aspekcie geograficznym, a francuskie pod względem języka, kultury i polityki, społeczeństwo to miało swoją duszę, swój sposób życia i własne tradycje. Jego zmagania i jego ciężkie doświadczenia dały mu świadomość wspólnego losu i sprawiły, że zaczęło mieć dosyć kolonialnych więzów.

Tekst ten, jak twierdzi Charland, kreuje peuple quebecois, ukazując „świat wydarzeń zrozumiałych jedynie ze względu na zbiorowy interes, który unieważnia interesy poszczególnych jednostek” (1987: 139-40).

Wyobrażenie kontekstu.

Tekst może ukazywać pewne wyobrażenie kontekstu albo stan czyjejś świadomości poprzez określony sposób nazywania zdarzeń, przedmiotów i innych aspektów kontekstu. Carison (1992), na przykład, twierdzi, że świadomość feministyczna kształtuje się w obrębie dyskursu. Uczona ta przebadała prawie 30 roczników (1834-1860) pisma „The Adyocate of Moral Reform”, wydawanego co dwa tygodnie przez Nowojorskie Towarzystwo Odnowy Moralnej, tzn. przez grupę kobiet dążących do zlikwidowania prostytucji. Odkryła ona, że — poprzez dyskurs tego pisma — na gruncie tradycyjnej akceptacji chrześcijańskiego porządku społecznego, zdominowanego przez mężczyzn, stopniowo kształtuje się świadomość feministyczna. Wczesne komentarze w „The Advocate” opisują prostytucję jako zło, a parające się nią kobiety — jako sprawczynie przestępstw. Z upływem czasu perspektywa ulega jednak zmianie i prostytutki na stronach „The Advocate” stają się ofiarami. Tak odmieniony wizerunek rodzi sympatię, integrującą wszystkie kobiety jako ofiary i siostry, tworząc w ten sposób świadomość feministyczną.

Tekst może nie tylko określić kontekst, ale też przyczynić się do przeformułowania jego charakterystyki. Adwokat Gerry Spence jest dobrze znany w Ameryce dzięki swoim sukcesom w wielu poważnych sprawach sądowych. Jedną z takich wygranych spraw było uniewinnienie białego separatysty Randy”ego Weavera, który został oskarżony o morderstwo. Weaver, wraz ze swoimi bliskimi oraz z młodą, zaprzyjaźnioną rodziną, spędzał miesięczny urlop w towarzystwie grupy oficerów w Ruby Ridge, w swojej odległej górskiej chacie w zachodnim stanie Idaho. Kiedy padły strzały (a nigdy nie ustalono, kto wystrzelił), oficer federalny wezwał posiłki. Po kilku dniach zarówno żona Weavera, jego syn i pies, jak i oficer federalny, zostali zastrzeleni. Mowa, w której Spence broni Weavcra, określa i na nowo definiuje kontekst, czyli wydarzenia rozgrywające się podczas procesu, w sposób przekonujący dla sądu, który uznał, że Weaver nie zabił oficera.

Przede wszystkim Spence (1993), odnosząc się do oficerów federalnych, mówi: „oni”. Oddziela ich w ten sposób od zwykłych mieszkańców Idaho, takich jak sędziowie albo Weaver. „Oni” są ludźmi, którzy lubią przynosić kłopoty; oni „podniecili się” pobytem w Ruby Ridge, „ponieważ urządzają tam sobie swoją wojnę, mogą tam przywieźć swoje samoloty, swoje helikoptery, swoich strzelców i pociski, i mogą urządzić sobie dużą wojnę w północnym Idaho” (1993: 18).

Tekst Spence”a na nowo charakteryzuje Randy”ego Weavera — nie jako białego szowinistę, lecz jako bogobojnego domatora, który po prostu chce żyć w spokoju. Twierdzi on, że proces i media „demonizują” osobę Weavera, tzn. charakteryzują go w niewłaściwy i nieprzyjazny sposób, mając nadzieję, że sąd pomyśli: „to jest człowiek, który ma inne poglądy niż moje, któremu nie można ufać i którego losem nie musimy się przejmować” (1993: 12). Narracja Spence”a przeciwdziała jednak owej demonizacji, wytykając jej stosowanie i określając po swojemu wszystkie błędne charakterystyki Weavera:

How many days did you hear these people over here try to make this man a member of the Aryan Nations Church when he plainly was not, and tried to connect him in some way or another with their beliefs? And you heard horrid things that turn my stomach that he does not subscribe to at all ... (He is not a white supremacist, he believes that people of different races should live separately (1993: 40).

Od ilu już dni słyszeliście tych ludzi próbujących uczynić go członkiem Kościoła Narodów Aryjskich — kiedy jest jasne, że nim nie był — powiązać go w ten czy inny sposób ze Swoimi wymysłami? Słyszeliście też przerażające, zapierające dech w piersiach rzeczy, które niemaj z nim żadnego związku ... On nie jest białym szowinistą, uważa jedynie, że ludzie z innych ras powinni żyć oddzielnie.

Poza tym, „oni

looked to the bottom of the well for everything they could find against Randy Weaver. There isn”t a thing that he ever did in his life that they didn”t look up and try to smear Mm. If they would have found a crime they would have brought it to your attention. And this is a man who never had eyen a traffic accident. Never eyen had a traffic ticket. Never been charged with a crime of any kind, and honorably served his country. Had no history of any kind of criminal record. (1993: 48)

przekopali się przez wszystko, żeby tylko znaleźć coś przeciwko Randy”emu Weaverowi. Nie ma żadnej rzeczy, którą by zrobił w swoim życiu, a której by oni nie próbowali wykorzystać, by go oczernić. Gdyby tylko znaleźli jakieś przestępstwo, na pewno zwróciliby na nie waszą uwagę. A tymczasem ten człowiek nigdy nie miał nawet wypadku drogowego. Nigdy nie dostał nawet mandatu. Nigdy nie był oskarżony o żadne przestępstwo i z honorem służył swojemu krajowi. Nigdy też nie był notowany.

W dodatku ‚„oni” demonizują Weavera, błędnie nazywając jego dom. Spence mówi: „,Ludzie z FBI chcą, by nazywać to zabudowaniami. Dlaczego? Bo jeśli zabijesz kogoś w zabudowaniach, to jest w porządku, ale jeśli zabijesz go w domu, to mogłoby nie być w porządku”. Spence przemianowuje więc „.zabudowania” — chodziło o zaniedbaną chatę i prowizoryczną szopę. Przemowa Spence”a tworzy zatem kontekst, który sędziowie mogą odebrać jako swojski, dzięki czemu gotowi są zaakceptować podsunięty przez adwokata kontekst całej sprawy, jakim jest werdykt: „niewinny” (1993: 67).

Przemilczenia.

Wielu współczesnych krytyków skupia się na tym, co jest w wypowiedzi pominięte lub przemilczane. Jak wskazuje Wander, teksty „pozwalające zaistnieć” wielu sprawom, mogą też „sprawić, że coś staje się nieakceptowane, niepożądane i pozbawione znaczenia” (1984: 209). Osoby eksponowane w telewizji „realizują konwencjonalne kanony urody” i są „białe lub prawie białe, o regularnych rysach twarzy, młode, dobrze zbudowane średniego wzrostu”. Marginalizuje się zaś ludzi, którzy są na przykład starsi, wyjątkowo wysocy lub niscy, otyli, mają blizny lub utykają (1981: 518-19).

Używając języka, który uprzywilejowuje jeden aspekt zdarzenia, tym samym przemilczamy inne perspektywy. Reese i Buckalew (1995) przebadali, w jaki sposób amerykańska telewizja pokazywała wojnę w Zatoce Perskiej. Autorzy ci oparli swoją pracę na zapisach wiadomości wieczornych, emitowanych od 2 sierpnia 1990 do 28 lutego 1991 przez lokalną stację w Austin w Teksasie. W okresie poprzedzającym bombardowanie Bagdadu — jak twierdzą Reese i Buckalew — stacja wyraźnie eksponowała lokalne działania „pokojowe”. Po rozpoczęciu zaś bombardowań zdarzenia relacjonowano w taki sposób, żeby wytworzyć w społeczeństwie powszechną zgodę co do patriotycznego poparcia dla operacji wojennych i by wyciszyć wszelkie rozbieżności w zapatrywaniach. Reese i Buckalew piszą .„Język użyty do przedstawienia opinii publicznej albo uprzywilejowywał prowojenne postawy, albo oczerniał przeciwników działań zbrojnych”. Wśród wielu przykładów cytowanych przez autorów, znajdują się też następujące komentarze, wygłoszone przez telewizyjnego sprawozdawcę albo stałego korespondenta:

[ związku z antywojenną manifestacją na Uniwersytecie w Teksasie:]

Protestors out-numbered those supporting the war by 2 to 1, but supporters say that's only because the anti-war folks are more voeal.

Manifestanci przeważali liczebnie zwolennikami wojny w stosunku 2 do 1, ale ci twierdzą, że ludzie z grupy antywojennej jedynie głośniej się zachowywali.

[ związku z prowojenną manifestacją:]

In the beginning pro-war forces were relatively quiet, now they arc gaining in momentum. [ przeskakuje do obrazu zamieszek.] Later the pro-war group was confronted by those opposed to the U.S. presence in the Persian Gulf.

Początkowo manifestacje wspierające działania zbrojne były stosunkowo ciche, teraz jednak przybierają na sile. [ przeskakuje do obrazu zamieszek.] Potem grupa zwolenników wojny stanęła w obliczu tych, którzy przeciwstawiają się amerykańskiej obecności w Zatoce Perskiej.

Jedną z „najważniejszych technik lingwistycznych” było „zrównanie poparcia dla wojny z poparciem dla oddziałów wojskowych”. Reese i Buckalew podają następujący przykład:

[ związku z reakcjami uczniów na wojnę:]

In the meantime the students are following through on their commitment to support not the war itself but rather the Americans in the Middle East fighting for peace.

Tymczasem uczniowie zobowiązują się popierać nie samą wojnę, lecz raczej Amerykanów na Bliskim Wschodzie, walczących o pokój.

Ta „.ostentacyjna inwersja” zamyka jakąkolwiek przestrzeń semantyczną, w której mogłyby wyrazić się antywojenne emocje, gdyż wojna jawi się jako droga wiodąca do pokoju (1995: 48-9).

We wnioskach, jakie badacz może wysnuć z analizy, zwykle wskazuje się na perswazyjność tekstu, określa wytworzony w ramach wypowiedzi podmiot retoryczny, charakteryzuje implikowane audytorium i wpisane w tekst rozumienie kontekstu, opisuje się też funkcję przemilczeń itp. Sposobu, w jaki przekaz oddziałuje, aby osiągnąć te cele, dotyczy nasze trzecie ogólne pytanie, nasuwające się badaczowi podczas analizy tekstu.

Jakie cechy tekstu są znaczące?

To, które cechy interesują badacza, zwykle zależy od dokonanej przez niego ogólnej oceny. Na przykład, jeśli tekst uznamy za szczególnie wymowny lub przekonujący, naszą uwagę przykują głównie te cechy, którym przekaz zawdzięcza wspomniane wartości. Jeśli zaś przyjmiemy, że dana wypowiedź w wyraźny sposób wytwarza określone audytorium implikowane lub pewne wyobrażenia na temat kontekstu, albo przemilcza coś istotnego, najważniejsze okażą się te cechy, które przynoszą takowe efekty. Spośród wielu kategorii używanych do scharakteryzowania znaczących cech tekstu omówimy strukturę czasową, argumentację, metaforykę oraz ikoniczność. Nasze omówienie wymienionych cech na przykładzie konkretnych tekstów będzie oczywiście musiało ukazać sposób funkcjonowania tych cech w analizowanych wypowiedziach.

Struktura czasowa.

Zainteresowanie budową wypowiedzi, obejmującą na przykład podział na wstęp, rozwinięcie i zakończenie, jest równie stare, jak sama sztuka retoryki. Współczesne spojrzenie na strukturę tekstu jest w dużym stopniu uwarunkowane tezą de Saussure”a (1991), że odbiór dyskursu ma charakter linearny. W strukturze tej istotną rolę odgrywa więc czynnik czasu. Współcześni badacze retoryki bardzo często, oceniając teksty, robią użytek z kategorii czasu. Uwagę przyciąga na przykład kwestia chronologii, co pokazuje Medhurst (1987) w swojej analizie mowy Atoms for Peace (Atomy dla pokoju), wygłoszonej przed Zgromadzeniem Ogólnym Narodów Zjedno czonych przez prezydenta USA Dwighta Eisenhowera w roku 1953. Medhurst zauważa, że narracja przechodzi tu „od obecnego zagrożenia poprzez czynione w przeszłości starania o pojednanie (ze Związkiem Radzieckim) aż do wizji przyszłości”. Przyjmując układ chronologiczny, Eisenhower musiałby

—zdaniem krytyka — rozpocząć wywód od porażek poniesionych w przeszłości i „zostawić teraźniejszość w środkowej części mowy”, zamiast wyeksponować ostrzeżenie przed Rosjanami, którzy mogą wystąpić z ostatecznym uderzeniem. Prezydent nie byłby też wówczas w stanie „dramatycznie zderzyć niepowodzeń z przeszłości oraz wizjonerskich planów na przyszłość” (1987: 208).

Umiejscowienie słynnego zdania „A Flouse divided against itself cannot stand” („Dom, który jest podzielony, nie może się ostać”) w mowie, którą amerykański prezydent Abraham Lincoln wygłosił na Zgromadzeniu Republikanów Stanu Illinois (po uzyskaniu nominacji z ramienia tej partii na kandydata do parlamentu Stanów Zjednoczonych), wzmocniło oddziaływanie tego zwrotu. Przychodzi on, jak zauważa Leff, jako przerywnik w tym miejscu przemówienia, w którym „nasze oczekiwania zostały skierowane w innym kierunku” (1983: 7-8):

Mr. President and Gentiemen of the Conyention: If we could first know where we are, and whither we are tending, we could better judge what to do, and how to do ii. We are now into the fifth year, since a policy was initiated, with the avowed object, and confident promise, of putting an end to slavery agitation. Under the operation of that policy, that agitation bas not only, not ceased, but has constantly augmented.

In my opinion, it will not cease, until a crisis shall have been reached and passed. A House divided against itself cannot stand (1983: 3).

Panie Prezydencie i Szanowni Członkowie Zgromadzenia: gdybyśmy najpierw wiedzieli, gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy, moglibyśmy lepiej osądzić, co należy zrobić i jak to wykonać. Wkraczamy już w piąty rok, od kiedy zainicjowano politykę o wyraźnie określonym celu, wspartą usilnymi zapewnieniami, że będziemy odchodzić od agitacji na rzecz niewolnictwa. Podczas wdrażania tej polityki rzeczona agitacja nie tylko nie zniknęła, lecz wciąż narasta.

Moim zdaniem, nie zniknie ona, dopóki nie zdołamy rozwiązać kryzysu zostawić go za sobą.

Dom podzielony nie może się ostać.

Pierwszy akapit określa warunki czasowe i przestrzenne, a potem rozwija „,schemat czasowej progresji”, przechodząc od przeszłości przez teraźniejszość do przyszłości. Jak pisze Leff, słynne piąte zdanie załamuje ową progresję i ta właśnie przerwa jest w dużym stopniu źródłem jego siły (1983: 8).

Argumentacja.

Badacze retoryki często analizują argumenty w tekście, przyjmując przy tym różne punkty widzenia. Wyczerpujące omówienie form argumentacji przekroczyłoby ramy niniejszego szkicu. W tym miejscu skupimy się więc na jednej z bardziej charakterystycznych form argumentacji retorycznej, tzn. na entymemacie.

Po raz pierwszy wprowadzony w Retoryce Arystotelesa, entymemat należy do najstarszych pojęć analizy retorycznej. Często określa się go jako skrócony sylogizm. Jest on „skrócony”, ponieważ opuszcza się w nim przesłankę; słuchacze nadają spójność niepełnej argumentacji poprzez świadome lub nieświadome wprowadzenie brakującego elementu, którego domyślają się na podstawie uznawanych przez siebie założeń i przekonań. Załóżmy, na przykład, że ktoś wysuwa następujący argument: „W piłce nożnej trudniej pokonać Brazylię niż Stany Zjednoczone. Lepiej więc będzie, jeśli rozegramy mecz ze Stanami”. Jedna przesłanka i wniosek są wyrażone bezpośrednio przez mówiącego. Wniosek jednak nie wynika wprost z przesłanki. Aby argumentacja okazała się spójna, audytorium — bezwiednie

— „wypełnia luki” czy też dodaje brakującą przesłankę (tekst w nawiasach):

W piłce nożnej trudniej pokonać Brazylię niż Stany Zjednoczone.

[ dwóch dobrych rzeczy lepsza jest ta, którą łatwiej osiągnąć.]

Dlatego lepiej będzie, jeśli rozegramy mecz ze Stanami.

Jeśli słuchacze mają zostać przekonani, muszą przyjąć pośrednią — zaznaczoną kursywą — przesłankę. Jeśli zaś jej nie założą, odrzucą argumentację jako niespójną.

Kategoria entymematu pozwala uchwycić oddziaływanie pomiędzy mówcą, tekstem i słuchaczami. Tworząc entymematy i odpowiadając na nie, nadawca i audytorium ujawniają swoje niewypowiedziane przekonania i wartości; odsłaniają swe ideologie albo milcząco przyjmowane wyobrażenia na temat porządku świata, charakteru danej społeczności, czy też właściwego kształtu stosunków społecznych. Fulkerson (1979) pokazuje, jak Martin Luther King Junior, przywódca mchu na rzecz praw obywatelskich w latach 60., posłużył się entymematem w swoim Liście z więzienia w Birmingham (Letter from Birmingham Jail). List ten był odpowiedzią na list ośmiu chrześcijańskich i żydowskich duchownych, którzy krytykowali propagowaną przez Kinga strategię obywatelskiego nieposłuszeństwa. Fulkerson zauważa, że, aby odeprzeć argumentację duchownych, King rozwinął zastosowane przez nich entymematy w pełne sylogizmy. Duchowni, na przykład, twierdzili:

King jest kimś obcym.

[Obcy nie mają prawa podejmować protestu w Birmingham w Alabamie.]

Dlatego King nie ma prawa do podejmowania protestu.

Jak tłumaczy Fulkerson, King rozpoczął swoją refutację od podważenia przesłanki mniejszej; wyjaśnił, że w rzeczywistości miał różne związki z Birmingham i nie był w tym mieście kimś obcym. Potem zaatakował przesłankę większą: przywołał misyjną tradycję chrześcijaństwa, a także stwierdził, że w takim państwie jak Stany Zjednoczone, gdzie wszystkie grupy pozostają ze sobą w stosunkach wzajemnych zależności, żaden obywatel nie jest obcy w żadnym miejscu. W rezultacie, King wykazał, że argumentacja duchownych opierała się na fundamencie partykularnej, separatystycznej mentalności mieszkańców Południa. Tej separtystycznej mentalności przeciw stawia się zarówno ideologia chrześcijaństwa, jak ideologia amerykańskiego nacjonalizmu. King zmusił duchownych do określenia swoich rzeczywistych sympatii: czy są mieszkańcami Południa? czy też amerykańskimi duchownymi? Niezależnie od otrzymanej odpowiedzi Kingowi udało się podważyć zasadność argumentacji przedłożonej przez jego oponentów. Odpowiadając jako amerykańscy duchowni, musieli przyznać, że przesłanka implikowana w entymemacie jest niezgodna z ich własną ideologią. Odpowiadając zaś jako mieszkańcy Południa, tracili instytucjonalną sankcję Kościoła.

Olson i Goodnight (1994) analizują dyskurs społecznych dyskusji na temat użycia futer zwierzęcych jako ubrań. Przeciwnicy produkcji futer przypisują przemysłowi futrzarskiemu myślenie oparte na następującym schemacie: „to, że można korzystać z futer, opiera się na (zawartych w entymemacie) przesłankach, w myśl których ludzie mogą wykorzystywać zwierzęta tak długo, jak długo postępują w sposób humanitarny, a produkcja futer jest czymś humanitarnym”. Kwestionują oni „prawomocne zastosowanie entymematu, podważając zakładaną przesłankę poprzez zdefiniowanie (<okrucieństwa>>; jako każdej formy (humanitarnego czy niehumanitarnego) wykorzystywania zwierząt do produkcji przedmiotów luksusowych”. Następnie zaś kwestionują prawomocność entymematu o „humanitarnym postępowaniu”, „kojarząc produkcję futer z okrucieństwem”. Graficznie przedstawiają warunki produkcji futer, m.in. „pułapki, ciasne klatki i narzędzia zabijania” (1994: 259-60). Za pośrednictwem dyskursu i obrazków „rozbijają najbardziej podstawowe, ogólnie przyjęte entymematy przemysłu futrzarskiego” (1994: 262).

Metafora.

Figury mowy, w tym także metaforę, można charakteryzować ze względu na estetyczną wartość tekstu. Nowsze badania nad metaforą (Lakoff, ł987; Lakoff i Johnson, 1988) pokazują jednak, że jest ona w retoryce czymś znacznie ważniejszym niż dekoracyjnym ornamentem. Proces metaforyczny jest podstawową formą ludzkiego poznania; umysł chwyta nowe idee jedynie w odniesieniu do tego, co już jest mu znane. Język figuratywny w tekście ukazuje więc określone spojrzenie na świat, strukturyzując nowe doświadczenia w kategoriach wiedzy uprzednio zmagazynowanej. W takim ujęciu uznaje się, że metafora w istocie kształtuje ludzki sposób doświadczania świata. Lakoff i Johnson przywołują na przykład perswazyjne użycie metafor wojennych w odniesieniu do dyskusji: „Istota sprawy polega na tym, że nie ograniczamy się jedynie do mówienia o argumentowaniu w terminach wojennych. W rzeczywistości możemy wygrywać lub przegrywać spory. Spierające się z nami osoby widzimy jako przeciwników. Atakujemy ich pozycje i bronimy naszych” (1988: 26). Ta przenośnia .„kształtuje nasze działania towarzyszące sporom” (1988: 27). Badacze starają się więc wyjaśnić, jakie struktury lub wyobrażenia mogą być wytworzone w wypowiedzi za pośrednictwem metafor.

Ivie (1987) w swojej analizie wykładów i książek Helen Caldicott, australijskiej działaczki antynuklearnej, pokazuje, jak autorka gromadzi całe grupy słów wokół pojedynczej metafory reprezentującej określony sposób rozumienia wydarzeń. Caldicott krytykuje amerykańskie „patologiczne reakcje” na działania Związku Radzieckiego; Stany Zjednoczone „zadały sobie samobójczy cios” przez swoje „paranoiczne zachowania” (1987: 177). Inne słowa, często stosowane przez działaczkę, to: „szaleni”,,,pomyleni”,,,obłęd”, „obłąkanie”, „paranoja” itp., co prowadzi do wniosku, że dyskurs Caldicott jest zdominowany przez jedną metaforę, tzn. metaforę szaleństwa. Ta metafora nakłania do zrewidowania amerykańskiej wizji Związku Radzieckie go, w której to wizji kluczową rolę odgrywa wyobrażenie tzw. „sowieckiego zagrożenia”. Ivie twierdzi w swojej analizie, że wysiłki Caldicott i innych „idealistów z okresu zimnej wojny” nie wywarły wpływu na opinię publiczną w Ameryce, ponieważ zaproponowana metaforyka „prowadziła do odwrócenia, a nie odrzucenia konwencjonalnego obrazu barbarzyńców zagrażających cywilizacji”. Podczas gdy „Amerykanie tradycyjnie odsuwają od siebie odpowiedzialność za jakiekolwiek wojny”, to metafora szaleństwa, podobnie jak i inne metafory dominujące w dyskursie „idealistów z okresu zimnej wojny”, prowadziła do „.skojarzenia Amerykanów — a nie ich przeciwników — z dzikimi barbarzyńcami” (1987: 178).

Badacze szukają też „archetypowych metafor” wpisanych w retoryczne teksty. Metafory te są używane przez kolejne pokolenia w celu przypisania jakichś wartości wybranym obiektom. Osborn (1967) pokazuje, jak światło i mrok funkcjonują jako przenośnie tego typu: światło kojarzy się z życiem, ze wzrokiem i z ciepłem; mrok odsyła do strachu przed nieznanym, do słabości i chłodu. Osborn przypomina premiera brytyjskiego, Winstona Churchilla, który często stosował archetypowe metafory. Badacz sugeruje w związku z tym, że w chwilach kryzysu „mówca musi znów odwołać się do dawnych źródłowych doświadczeń, do następstwa światła i mroku, n życia i śmierci ...j i odnaleźć je wszystkie trwające niezmiennie, wciąż obdarzone symboliczną władzą i poruszające ludzkie serce, a tym samym przekonujące, że człowiek — mimo wszystkich powierzchownych komplikacji i przypadłości — w głębi wciąż pozostaje sobą” (1967: 339).

Warto też może przy okazji zwrócić uwagę na związek, jaki istnieje miedzy metaforą, strukturą tekstu i kulturową tożsamością płciową. Griffin (1993) zauważa, że strategie komunikacyjne omawiane w pismach przedstawicielki amerykańskiego feminizmu filozoficznego, Mary Daly, znalazły dobrą ilustrację w wykładzie inauguracyjnym wygłoszonym w 1983 roku przez Ursulę Le Guin w prywatnej szkole dla kobiet, Mills College. Ponieważ patriarchalne struktury lingwistyczne i zasady regulujące użycie języka funkcjonują „na pierwszym planie” i „opresywnie ograniczają jednostki, tworząc właściwie stan ontologicznej nieobecności kobiet”, Mary Daly określa świat tworzony w kontaktach między kobietami jako „tło”. Wśród wielu propagowanych przez nią „kobiecych” strategii komunikacyjnych można zwrócić uwagę na stosowanie metafor dla odwrócenia patriarchalnych porządków tworzonych w dyskursie (1993: 164-7). Jak pisze Griffin, Le Guin realizuje tę strategię poprzez odwrócenie sensu archetypowych metafor światła i mroku. Le Guin mówi: ..ciemność jest miejscem, w którym rodzi się życie”. To miejsce, „w którym nie prowadzi się i nie wygrywa żadnych wojen”. Dokonując tego metaforycznego odwrócenia i określając mrok jako miejsce, w którym „możesz czuć się jak u siebie, możesz założyć swój dom, być panią samej siebie i dysponować własnym miejscem”, Le Guin redefiniuje i reorientuje świat swoich słuchaczy (ł993: 172-3).

Ikoniczność.

Ikoną jest znak, który naśladuje to, co reprezentuje. Na przykład, portret jest ikoną osoby portretowanej. Większość słów to raczej symbole, a nie ikony, ponieważ związek między słowem i nazywanym przedmiotem jest arbitralny; nie ma podobieństwa między wyrazem a jego znaczeniem. W określonej sytuacji używamy takiego, a nie innego słowa, ponieważ taka jest konwencja przyjęta przez użytkowników danego języka. Kiedy jednak łączymy wyrazy we frazy i zdania, tworzymy pewne złożone formy ikoniczności (Hawkes, 1977: 136-40). Pokazują to Lakoff i Johnson, porównując dwa następujące zdania: 1) Ile ran and ran and ran and ran („On biegł, biegł i biegł”); 2) He ran („On biegł”). Powtórzenia w pierwszym zdaniu zmieniają jego znaczenie bez zmiany jego zawartości semantycznej. Badacze wyjaśniają ową zmianę sensu, wskazując, że długość zdania naśladuje zachowanie opisane w zdaniu (1988: 154). Zdanie, które jest dłuższe, powinno zawierać więcej treści. Ikoniczność funkcjonuje w podobny sposób jak metafora; „opiera się [ na intuicyjnym rozpoznaniu podobieństw między dwoma polami odniesienia (z których jedno stanowi forma językowa)” (Leech i Short, 1981: 242).

Estetyczne walory ikoniczności już dawno dostrzeżono na gruncie teorii retorycznych. Pseudo-Longinos (1951), domniemany autor antycznego traktatu O górności, wysoko cenił wartość ikonicznych form językowych i w swojej rozprawie podał wiele przykładów ich zastosowań. Przytoczył, na przykład, fragment mowy Demostenesa, w którym to urywku napastnik atakuje ofiarę:

„gestem, wzrokiem, głosem — jeśli zuchwale, jeśli wrogo, jeśli policzkiem, jeśli kułakiem”. Jak tłumaczy Pseudo-Longinos, Demostenes (podtrzymując zasadę asyndetycznych powtórzeń) wykorzystał syntaksę, by naśladować atak napastnika; „Nic innego w tym mówca nie czyni niż napastnik: smaga wrażliwość sędziów raz po raz ciosami”(1951: 130).

Ikoniczność nie jest jednak jedynie środkiem estetycznym; pełni też istotne funkcje instrumentalne. Jak pokazywali brytyjscy językoznawcy, ikoniczna kompozycja dyskretnie ujawnia i podkreśla ideologiczną wymowę tekstu (Fowler lin., 1979). Badacze w swych pracach też na ogół zwracają na to uwagę. Analizując List z więzienia w Birmingham Martina Luthera Kinga Juniora, Fulkerson zauważa, że wypracowane paralelizmy i repetycje tworzą i uwydatniają rys osobowości autora:

Rytm i harmonia, osiągnięte dzięki paralelizmom, zwłaszcza zaś dzięki napięciom budowanym przez serie analogicznych konstrukcji, wywoh3ją zapewne spory rezonans emocjonalny, podobnie — choć na pewno w mniejszym stopniu — jak by się to działo w dyskursie wypowiedzianym na żywo. Główny efekt ma wymiar etyczny, gdyż retor ukazuje się w ten sposób jako ktoś, kto potrafi rozważać różne punkty widzenia i kto sprawuje pełną kontrolę nad swoimi myślami (1979: 134).

Badacz powinien brać pod uwagę, że składnia nie musi być jedynie narzędziem poprawnej artykulacji albo formą ornamentu, ale może swym kształtem przenosić pewne sensy albo wzmacniać wymowę przekazu.

Trzy pytania, które tu omówiliśmy: Jakie oczekiwania są stwarzane przez kontekst? Co tekst przedstawia? Jakie cechy tekstu uznajemy za znaczące? — należą do najważniejszych pytań, jakie może zadać sobie badacz, analizując wypowiedź retoryczną. Należy jednak pamiętać, że pytania te w żadnym razie nie wyczerpują listy zagadnień. Można analizować tekst z różnych perspektyw i przy zastosowaniu różnych metod. Badacze retoryki często czerpią inspiracje z tych samych prac na temat języka, które zajmują centralną pozycję na polu takich dziedzin pokrewnych, jak choćby narratologia, analiza argumentacji, genologia, pragmatyka, gender studies albo badania nad etnicznymi uwarunkowaniami dyskursu.

W ostatniej części tego rozdziału spróbujemy na konkretnym przykładzie zademonstrować przebieg retorycznej analizy. Postaramy się pokazać szereg możliwych kwestii, na które badacz może zwrócić uwagę w danym tekście.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Imelda Chłodna Kilka uwag na temat roli retoryki w kształceniu humanistycznym
(170 189) 11 Główne Etapy Historii Retoryki
Retoryka, 1 Szkoła i Nauka, Teoria Liteatury, notatki
retoryka, Politologia, Retoryka
Dajczak W Od retoryki do argumentacji prawniczej
(150 157) 08 Retoryka A Filozofia
2-retoryka folie, socjologia, soc jezyka
retoryka c. d, Politologia, Retoryka
RETORYKA, inne, studia, edytorstwo, retoryka
Nietzsche retoryka perswazji
teoria retoryki, retoryka
kultura jezyka z retoryka 03 2010
06?o, kom estetyczny i retoryczny
Retoryka i erystyka
Retoryka i erystyka[1], Politologia UMCS - materiały, IV Semestr letni, Retoryka i Erystyka
retoryka2004, STUDIA, RETORYKA
Ćwiczenia z retoryki - Temat 2

więcej podobnych podstron