Ekopolityka - dylematy metodologiczne i filozoficzne
Przemysław Mikiewicz
25 września 2007
Kryzys ekologiczny we współczesnym świecie i niekończące się ubolewania nad stanem środowiska przyrodniczego skłaniają myślicieli i badaczy do głębszych przemyśleń nad przyczynami obecnego stanu rzeczy. Podczas gdy dla wielu myślicieli istnieje nagląca potrzeba ratowania coraz szybciej dewastowanej przyrody, inni zdają się przyjmować postawę wyczekującą, pełną nadziei i optymistycznego przekonania, że współczesne problemy ze środowiskiem mają przejściowy charakter i dają się rozwiązać dzięki ludzkiej racjonalności, postępowi technologicznemu bądź nawet samym regułom gospodarki wolnorynkowej. Wielu jednak traktuje takie stanowisko jako przejaw zupełnej niefrasobliwości i nieodpowiedzialności w obliczu bardzo poważnych problemów globalnych. Ci, którzy podzielają to drugie stanowisko, wskazują na skalę i wagę zagrożeń środowiska przyrodniczego, ponieważ obecnie - jak podkreślają autorzy jednego z raportów Rady Klubu Rzymskiego - nie da się utrzymać założenia, że „dobrotliwa natura” będzie zawsze pochłaniać odpady będące produktem ubocznym ludzkiej działalności1.
Postawy wobec współczesnych problemów ekologicznych koncentrują się wokół dwóch krańcowo przeciwstawnych opcji ideowych. Dla pewnych myślicieli i badaczy kryzys ten jest konsekwencją ogólnego schorzenia cywilizacji, przepełnionej racjonalistycznym i technokratycznym przekonaniem człowieka o możliwości zapanowania nad przyrodą. Inni natomiast sądzą, że problemy ekologiczne stanowią jedynie następstwo niedostatecznie rozwiniętej infrastruktury technologicznej, czyli są ubocznym skutkiem postępu ludzkości lub wynikają z braku możliwości uczynienia działalności człowieka jeszcze bardziej racjonalną i tym samym - „czystą”. Pomiędzy tymi skrajnościami sytuują się oczywiście liczne stanowiska pośrednie. W sporach tych niebagatelną rolę odgrywają kwestie polityczne, przekonania o pożądanym kształcie systemu gospodarczego oraz różnice aksjologiczne. Ostatecznie czyni to dyskurs wokół współczesnych zagrożeń ekologicznych przedsięwzięciem uwikłanym w zróżnicowane postawy ideowe. Tymczasem jednak uświadomienie sobie złożoności problemu pozwala zaakceptować pluralizm ideowy w rozważaniach nad kryzysem ekologicznym. Nie chodzi o to bowiem, by unikać postaw nacechowanych ideowo, ale by, zdając sobie sprawę z ich ograniczoności i względności, umieć dokonywać świadomych wyborów.
Badacz lub myśliciel chcący zrozumieć współczesne implikacje społeczne kryzysu ekologicznego jest skazany na konieczność opowiedzenia się za jakimś stanowiskiem ideowym lub metodologicznym. Rzecz tylko w tym, że winien być on świadomy istniejących w tym obszarze alternatyw. Nie istnieje bowiem wiedza o zjawiskach społecznych całkowicie „neutralna” lub „obiektywna”, która nie byłaby w jakiejś mierze nacechowana osobistymi przekonaniami badaczy o naturze procesów, które badaniu podlegają, lub nie byłaby odzwierciedleniem panujących na ten temat opinii.
Punktem wyjścia badań nad społecznymi i politycznymi aspektami współczesnych problemów ekologicznych winno być zatem nie tyle opowiedzenie się za jednym z możliwych poglądów na istotę problemów, ale raczej postawienie istotnych pytań i wyeksponowanie obszarów badawczych, przy jednoczesnym świadomym obraniu perspektywy ich oglądu. Konieczne jest z całą pewnością zaakceptowanie stanowiska, że istotnie mamy do czynienia z kryzysem ekologicznym we współczesnym świecie. Nie dla wszystkich środowisk i myślicieli jest to bowiem oczywiste. Istnieje jednak zbyt wiele niezależnych danych wskazujących na realny charakter zagrożeń. Istnienie bogatej literatury na ten temat, prace prowadzone przez niezależne ośrodki badawcze oraz działania organizacji pozarządowych i międzynarodowych, w tym ONZ, świadczą, że kryzys ma rzeczywisty charakter.
Dobitnie za realnym charakterem współczesnego kryzysu ekologicznego przemawia dodatkowo kilka istotnych kwestii. Po pierwsze, przynajmniej niektóre współczesne zagrożenia ekologiczne mają niewątpliwie globalny zasięg (np. emisja CFCs, zmiany klimatyczne). Po drugie, niektóre z nich wynikają z eksploatacji dóbr wspólnych (oceany, atmosfera, przestrzeń kosmiczna), co oznacza, że stają się one także przedmiotem wspólnej troski różnych społeczności. Po trzecie, mają one transnarodowy charakter, co oznacza, że przekraczają granice państwowe i nie dają się ograniczyć pod względem przestrzennym. Po trzecie, pomimo lokalnego charakteru wielu innych zagrożeń ekologicznych, ich skutki dają się niekiedy odczuć w skali globalnej. Po piąte wreszcie, są one powiązane z procesami społecznymi, ekonomicznymi i politycznymi, co powoduje, że nie można uniknąć upolitycznienia kwestii ekologicznych2.
Należy mieć poza tym na uwadze, że badania nad owym kryzysem, zwłaszcza jeśli dotyczyć mają problematyki zagrożeń globalnych, będą miały z konieczności również „upolityczniony” charakter. Globalny charakter wielu zagrożeń ekologicznych przemawia bowiem jednoznacznie za współpracą międzynarodową w celu rozwiązania najbardziej palących problemów lub nawet nowego ukształtowania sfery działalności politycznej i ekonomicznej. Nie są to kwestie politycznie „neutralne”, a co za tym idzie, muszą one wywoływać ożywione spory. Nie jest powołaniem badacza, by ich unikać, ale raczej, by wskazywać ogólne kierunki pożądanych - z punktu widzenia zdolności do przezwyciężania kryzysu - decyzji politycznych. Oczywiście wskazywanie ogólnych kierunków działań politycznych nie oznacza zaangażowania w bieżące spory polityczne, które to zaangażowanie z punktu widzenia wiarygodności badawczej nie jest czymś pożądanym.
Kluczowy dylemat ekopolityki
Zgodnie z definicją „ekopolityka zajmuje się gospodarczymi, ekologicznymi i etycznymi skutkami zmian w środowisku naturalnym z perspektywy stosunków międzynarodowych”3. W takim ujęciu przedmiotem zainteresowania badacza stają się szeroko rozumiane problemy społeczne, które wynikają z oddziaływania człowieka na środowisko przyrodnicze. Szczególnie istotne stają się problemy polityczne rozpatrywane z globalnej perspektywy. Istotnym aspektem tak szeroko zdefiniowanych obszarów zainteresowań ekopolityki są kwestie etyczne, które wynikają ze społecznego wymiaru antropopresji, czyli wpływu człowieka na przyrodę. Oddziaływanie to zdecydowanie różni się od wpływu wywieranego na przyrodę przez resztę istot żywych4. Ekopolityka odnosi się zatem także do kwestii moralnych i nie może być traktowana jako nauka lub dyscyplina pozbawiona aspektu normatywnego.
Badania nad związkami pomiędzy zmianami w środowisku przyrodniczym a życiem społecznym, rozpatrywanym zwłaszcza pod kątem problemów politycznych, mogą koncentrować się na różnych zagadnieniach oraz przyjmować różne założenia wyjściowe. Różnorodność stanowisk w sprawie najbardziej adekwatnego podejścia do przedmiotu badań ekopolityki znalazło swoje odzwierciedlenie w powstaniu wielu odmiennych szkół badawczych i podejść teoretycznych. Od początku swego istnienia były one inspirowane odmiennymi założeniami metodologicznymi, u podstaw których z kolei leżały odmienne poglądy filozoficzne na relację pomiędzy człowiekiem i przyrodą oraz odmienne refleksje nad przyczynami zaistnienia zagrożeń ekologicznych w dużej skali i nad sposobami przezwyciężania obecnego kryzysu.
Te różnice w podejściu do obszaru zainteresowań ekopolityki mogą stanowić podstawę do wyodrębnienia przynajmniej dwóch zasadniczo odmiennych nurtów badawczych: ekopolityki reformistycznej (znanej także w literaturze światowej jako environmentalism) oraz nurtu radykalnego (zwanego także Green Political Theory). Podstawę podziału stanowi odmienne stanowisko obu nurtów w kwestii istniejących struktur społecznych - w tym politycznych - oraz panującego modelu gospodarczego. Nurt ekopolityki reformistycznej akceptuje istniejące struktury społeczne, polityczną organizację świata i model ekonomiczny wraz z jego systemem wartości oraz poszukuje sposobów naprawy obecnego złego stanu rzeczy w zgodzie z tymi strukturami. Nurt radykalny z kolei traktuje istniejące struktury jako odpowiedzialne za kryzys ekologiczny i poszukuje sposobów ich podważenia i przezwyciężenia5.
W istocie bowiem problemy pojawiające się w relacjach człowiek - środowisko są skutkiem sposobu zorganizowania społeczeństwa wraz ze wszystkim jego strukturami. W ten sposób zagadnienia te nabierają charakteru pytań z zakresu filozofii politycznej. Istotne problemy filozofii politycznej są jednak przez filozofię ekologii zaniedbywane, co skutkuje formułowaniem sądów o wysokim stopniu ogólności6.
D. Kiełczewski twierdzi, że poglądy z zakresu filozofii politycznej głoszone przez przedstawicieli filozofii ekologii można podzielić na trzy grupy:
1. Poglądy reformistyczne, reprezentowane przez tych intelektualistów, którzy akceptują istniejący model cywilizacyjny (łącznie z demokracją parlamentarną i gospodarką rynkową) przy jednoczesnym wysuwaniu postulatu o konieczności budowy społeczeństwa proekologicznego.
2. Poglądy radykalne, które wynikają z kontestacji istniejącego porządku cywilizacyjnego i jego cech odpowiedzialnych za kryzys ekologiczny (scjentyzmu, technokratyzmu, etyki władztwa nad przyrodą) i które postulują budowę społeczeństwa nowego typu, pozbawionego różnych form dominacji (ekoanarchizm) albo podporządkowanego celom samorealizacji człowieka i utrzymaniu różnorodności biologicznej (ekologia głęboka).
3. Poglądy ekofaszystowskie, które wychodzą z pesymistycznej oceny szans reformy społecznej w kierunku proekologicznym i tym samym postulują potrzebę rozwiązania problemów ekologicznych przy użyciu metod niedemokratycznych (wykorzenienie konsumpcjonizmu przez działający metodami totalitarnymi rząd światowy, przyjęcie „strategii ochrony środowiska tylko dla wybranych” albo stosowanie terroru i fizycznego przymusu przez ruchy ekologiczne)7.
R. Eckersley dokonuje z kolei podziału na zielonych antropocentrycznych i zielonych ekocentrycznych, sytuując równocześnie ten podział w centrum współczesnych ruchów ekologicznych jako ważniejszy niż podział na tradycyjne orientacje lewicowe lub prawicowe8.
Można przyjąć tezę, że poglądy na źródła i sposoby rozwiązania współczesnego kryzysu ekologicznego stanowią swoiste kontinuum, od pełnej akceptacji antropocentryzmu („człowiek jako miara wszechrzeczy”) do ekocentryzmu (równość wszystkich istot, w tym człowieka, w ich naturalnych środowiskach). Wszakże nie wydaje się do końca istotne, czy dokonamy dychotomicznego podziału na reformizm i radykalizm ekologiczny, czy też pozostaniemy przy stwierdzeniu, że reprezentują one różne poglądy, od antropocentrycznych do ekocentrycznych. Istotne jest to, że każdy z poglądów reprezentowanych przez myślicieli ekologicznych posiada swój wymiar normatywny, ponieważ myślenie w kategoriach ekologii społecznej jest z konieczności myśleniem wartościującym. Podkreśla się bowiem w tym kontekście, że poznanie praw ekologii może stanowić podstawę wielu filozoficznych, w tym etycznych stwierdzeń. Myślenie w kategoriach równowagi ekologicznej przypisuje bowiem innym bytom przyrodniczym wewnętrzną wartość9.
Niezależnie od postaw akceptacji lub odrzucenia różnych typologii filozofii ekologii oraz będących ich następstwem różnych nurtów filozofii politycznej i nurtów badawczych ekopolityki, należy mieć na uwadze rozróżnienie na reformizm i radykalizm ekologiczny. Podział ten ma istotne znaczenie, ponieważ pozwala na uchwycenie zasadniczej rozbieżności w fundamentalnej kwestii akceptacji lub odrzucenia obecnego modelu cywilizacyjnego wraz z ekonomicznym, społecznym - w tym politycznym - sposobem zorganizowania współczesnego świata.
Ekopolityka z perspektywy reformistycznej
Z perspektywy reformistycznej (lub w innym ujęciu - antropocentrycznej) problemy środowiska przyrodniczego dotyczą kwestii społecznych, kulturowych i etycznych, bowiem stan środowiska przyrodniczego (abiotycznego i biotycznego) wpływa na „jakość życia” jednostek i społeczności10. Kluczowe zagadnienia badawcze w tym obszarze sprowadzają się do pytań o konkretne problemy ekologiczne współczesnego świata, rozpatrywane z perspektywy stosunków międzynarodowych, przy mniejszym lub większym zwróceniu uwagi na aspekty etyczne.
Większość literatury poświęconej problematyce ekologicznej w stosunkach międzynarodowych przyjmuje założenia bliskie szkole liberalnego instytucjonalizmu. Obszar zainteresowań tego nurtu odpowiada tradycyjnemu „państwowocentrycznemu” spojrzeniu na istotne problemy międzynarodowe. Taka postawa oznacza, że państwo jest traktowane jako główny lub jedyny „aktor” stosunków międzynarodowych. Zainteresowania badaczy w tym obszarze wyrażają się w badaniach nad wyłanianiem się „międzynarodowych reżimów ekologicznych” jako najbardziej efektywnej formy rozwiązywania problemów środowiska przyrodniczego w perspektywie globalnej11.
Reżimy międzynarodowe są definiowane jako „zespoły wprost lub nie wprost formułowanych zasad, norm, reguł i procedur decyzyjnych, wokół których następuje zbieżność aktorów na danym obszarze stosunków międzynarodowych”12. Ta nieprecyzyjna definicja jest najpopularniejszym sposobem opisu fenomenu reżimów, które jako forma instytucjonalizacji stosunków międzynarodowych, doczekały się już ogromnej ilości opracowań. Generalnie reżimy międzynarodowe są traktowane jako część szerszego procesu we współczesnych stosunkach międzynarodowych - tendencji do ich coraz szerszej instytucjonalizacji. Reżimy traktowane są jako przejaw współpracy międzynarodowej, która dokonuje się w świecie „racjonalnych egoistów” (czyli suwerennych państw), pozbawionym „centralnej instancji sterującej” (hipotetycznego rządu światowego). Warunki, w jakich może pojawić się współpraca międzynarodowa w ramach reżimów są analizowane z różnych punktów widzenia: roli hegemona w narzucaniu zasad współpracy (realizm polityczny), roli interesów państw (neoliberalny instytucjonalizm), roli wiedzy (podejście poznawcze)13.
Znaczenie i rola reżimów są przedmiotem nieustającego sporu pośród teoretyków reżimów. Zwolennicy poglądów strukturalnych, wierzący w deterministyczne oddziaływanie hipotetycznej „struktury systemu międzynarodowego” na „zachowania państw”, traktują samą koncepcję reżimów jako mylącą. Ich waga czy znaczenie wydają się im znikome. Poglądy te wynikają z przeświadczenia, że reguły rządzące życiem międzynarodowym są ważniejsze od zachowań kooperacyjnych. Zwolennicy mniej deterministycznych poglądów twierdzą, że reżimy mają znaczenie, ale w warunkach ściśle określonych przez państwa. Zwolennicy podejścia pluralistycznego, odwołujący się do Grocjuszowskiej tradycji społeczności światowej, przywiązują dużą wagę do roli, jaką reżimy odgrywają w stymulowaniu współpracy międzynarodowej14.
Koncepcja reżimów najbliższa jest jednak - przy całej swojej złożoności - podejściu instytucjonalnemu w badaniach nad współczesnymi stosunkami międzynarodowymi. Podejście instytucjonalne polega na traktowaniu instytucji międzynarodowych jako reguł i norm, które strukturyzują ludzkie zachowania. Instytucje są traktowane jako „zamrożone decyzje” lub „historia zakodowana w postaci reguł”. Reguły te mogą mieć formalny charakter (i być skodyfikowane) lub też mogą wyrażać się w nieformalny i niepisany sposób. Istotne jest to, że reguły te muszą określać zachowania aktorów w stosunkach międzynarodowych15.
Koncepcja reżimów międzynarodowych jest specyficznym wyrazem amerykańskiego podejścia do teorii stosunków międzynarodowych ze wszystkimi jej ograniczeniami. Istotnym zagadnieniem jest fakt, że odzwierciedlając amerykański punkt widzenia, posiada ona ograniczoną zdolność eksplanacyjną. Amerykańskie koncepcje stosunków międzynarodowych zakorzenione są w tradycji pełnego oddzielenia środowiska wewnętrznego państw od systemu międzynarodowego. Ten pierwszy charakteryzuje się - zgodnie z kanonami myślenia tej tradycji - hierarchią i uporządkowaniem. Ten drugi - system międzynarodowy - jest rządzony przez reguły „międzynarodowej anarchii”, wynikającej z braku rządu światowego. Dychotomia system wewnętrzny - system międzynarodowy, stając się podstawą teoretycznego myślenia, prowadzi do pomijania pytań o uwarunkowania wewnętrzne tworzenia reżimów międzynarodowych. Umożliwia ona również zadawanie pytań i udzielanie złożonych odpowiedzi na jedynie pozornie istotne pytania o to, w jakich warunkach możliwe jest tworzenie reżimów międzynarodowych w sytuacji międzynarodowej anarchii. Refleksje nad koncepcją reżimów wskazują, że w europejskiej tradycji myśli politycznej takie przeciwstawianie hierarchii wewnątrzpaństwowej anarchii międzynarodowej pojawiało się bardzo rzadko, zwłaszcza przed 1914 rokiem16. Czy nie oznacza to, że pytania, na jakie usiłują odpowiedzieć teorie reżimów międzynarodowych są w dużej mierze sztuczne, ponieważ wynikają z pewnej tradycji myślenia? Czy zatem myślenie w kategoriach reżimów dostarcza ekopolityce istotnego narzędzia opisu współpracy międzynarodowej w dziedzinie ochrony środowiska oraz jej uwarunkowań? Na te pytania nie ma jednoznacznych odpowiedzi.
Inną perspektywę w badaniach nad problemami ekologicznymi reprezentuje literatura poświęcona bezpieczeństwu ekologicznemu. Kategoria bezpieczeństwa ekologicznego została rozwinięta na bazie poszerzonych i rozbudowanych typologii bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo w stosunkach międzynarodowych pierwotnie oznaczało brak zagrożeń zewnętrznych i było definiowane w kategoriach militarnych. Rozbudowane typologie bezpieczeństwa przyjmują ze względu na kryterium przedmiotowe istnienie bezpieczeństwa ekologicznego obok innych kategorii: bezpieczeństwa politycznego, bezpieczeństwa militarnego, bezpieczeństwa ekonomicznego, bezpieczeństwa społecznego, bezpieczeństwa kulturowego17.
Z punktu widzenia ekopolityki jest to także pojęcie względnie nowe. Budzi ono poważne wątpliwości i jest przedmiotem nieustających sporów pośród teoretyków. Wielu twierdzi, że idea bezpieczeństwa ekologicznego może prowadzić do militaryzacji myślenia ekologicznego lub demilitaryzacji myślenia o bezpieczeństwie w ogóle18.
Na rzecz łączenia problematyki ekologicznej z tradycyjnie rozumianym bezpieczeństwem wysuwa się różne argumenty. Twierdzi się, że istnieje społeczna i polityczna potrzeba wiązania problemów ekologicznych z kwestiami bezpieczeństwa. Problemy ekologiczne rodzą bowiem zagrożenia dla dobrobytu, a być może nawet przetrwania ludzkości, ponieważ jeśli ekologiczne podstawy istnienia narodów zostaną podważone przez kryzysy środowiska, to gospodarki państw zaczną upadać, a struktury społeczne i polityczne ulegną destabilizacji. Będzie to stanowiło przesłankę nowych konfliktów międzynarodowych. Autorzy reprezentujący ten styl myślenia odwołują się także do ogólnie znanych procesów ewolucji współczesnego życia międzynarodowego twierdząc, że spada znaczenie tradycyjnie rozumianej siły militarnej. Natomiast współczesne stosunki międzynarodowe wymagają coraz szerszej współpracy. Skala zagrożeń i konieczny poziom współpracy są na tyle duże, że wymaga to zmiany myślenia o bezpieczeństwie narodowym, dotychczas traktowanym indywidualnie, w kierunku bardziej złożonego podejścia, ponieważ bezpieczeństwo ekologiczne wymaga większego poziomu współpracy i współzależności pomiędzy państwami19.
Przeciwnicy łączenia problemów ekologicznych i bezpieczeństwa narodowego lub międzynarodowego dysponują także poważnym arsenałem argumentów. Twierdzą oni, że myślenie o degradacji środowiska przyrodniczego w kategoriach zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego jest analitycznym nieporozumieniem ze względu na to, że zagrożenia dla bezpieczeństwa mają militarny charakter i są związane ze stosowaniem przemocy w stosunkach międzynarodowych. Degradacja środowiska i przemoc międzynarodowa to jednak różne zjawiska. Pierwsze z nich ma nieintencyjny charakter, drugie jest jak najbardziej intencjonalne. Wymagają one zatem odmiennych sposobów działania. Mówi się także o braku koncepcyjnej spójności w odniesieniu do kategorii bezpieczeństwa ekologicznego, ponieważ jest to idea zawierająca w sobie wiele różnych problemów: zabezpieczenie przed atakiem militarnym przeciwnika na zasoby naturalne państwa lub przed wykorzystaniem technik modyfikacji środowiska we wrogich celach, zabezpieczenie przed konfliktem o zasoby naturalne lub wywołanym przez zmiany w środowisku naturalnym, zabezpieczenie przed degradacją wspólnych zasobów naturalnych, niezbędnych dla istnienia narodów i państw. Podkreśla się zwłaszcza, że ten ostatni aspekt ma nieintencyjny charakter w przeciwieństwie do tradycyjnie rozumianej problematyki bezpieczeństwa20.
Spory wokół kategorii bezpieczeństwa ekologicznego utrudniają badanie problemów ekologicznych z perspektywy stosunków międzynarodowych. Żaden z obozów teoretycznych, żadna ze stron w sporze nie jest w stanie, jak we wszelkich sporach metodologicznych, przedstawić argumentów ostatecznie rozstrzygających. W tej sytuacji to praktyka badawcza albo decyzje poszczególnych autorów ostatecznie rozstrzygają o przyjęciu określonego stanowiska. Coraz częstsze stosowanie kategorii bezpieczeństwa ekologicznego przyczynia się do jego upowszechnienia i tym samym do nie zawsze uświadomionej pod względem metodologicznym akceptacji. Akceptacja taka, nawet kiedy jest jednak świadoma, wynika nie tyle z obserwacji świata lub z analizy zjawisk, lecz jest wynikiem przyjętych uprzednio założeń. Strony sporu przyjęły już bowiem określone stanowiska wynikające z akceptacji lub odrzucenia pewnych poglądów na świat - stanowisk filozoficznych, ideowych lub doktrynalnych. Wyniki badań będą jedynie odzwierciedlały te stanowiska i umacniały autorów co do słuszności swych stanowisk.
Ekopolityka radykalna
Radykalne nurty ekopolityki21 (zwane także ekocentryzmem, „nurtem arkadyjskim” lub „nowym paradygmatem”) mają wspólną cechę: dominuje w nich zdecydowanie myślenie wartościujące nad empirycznym oraz występuje przekonanie o kryzysie cywilizacji i konieczności globalnej i zarazem radykalnej zmiany22. Umownie definiowana w ten sposób ekopolityka radykalna nie jest jednolitym zespołem poglądów. Zwolennicy tego podejścia przyjmują tezę, że ekopolityka radykalna niesie emancypujące przesłanie dla wszelkich istot zamieszkujących ziemską biosferę. Stanowisko to bazuje na ogólnym przekonaniu, że wszelkie konserwatorskie podejścia do ochrony przyrody akceptują antropocentryczną etykę, która stawia człowieka ponad przyrodą, co prowadzi do rosnącej instrumentalizacji w podejściu do przyrody. Zostaje ona zredukowana do roli magazynu zasobów, które winny służyć człowiekowi. W takim podejściu do przyrody upatruje się źródeł współczesnego globalnego kryzysu ekologicznego.
W zamian proponuje się ekocentryzm, który jest podstawą alternatywnych podejść do przyrody, takich jak ekologia głęboka lub ekologia transpersonalna. Ekocentryzm jest stanowiskiem stwierdzającym, że istnieje potrzeba właściwego określenia naszego miejsca w przyrodzie jako kwestii priorytetowej, nawet w porównaniu z problemami odpowiedniego zorganizowania życia społecznego w ramach wspólnot ludzkich. Wymaga to radykalnego przemyślenia kwestii usytuowania człowieka w stosunku do przyrody. Teoretycy ekocentryzmu dowodzą, że nie ma przesłanek, by traktować człowieka jako ukoronowanie procesów ewolucyjnych. Przyrodę należy ujmować z ekocentrycznej perspektywy w kategoriach moralnych - ekocentryczna etyka traktuje całą przyrodę jako wielopłaszczyznowy układ odniesień, który jest częścią biotycznej wspólnoty23.
Etyka ekocentryczna akceptuje człowieka z jego działalnością, ale sytuuje go w relacjach ekologicznych. Stąd uznaniu, że istnieją interesy człowieka wobec świata przyrody towarzyszy świadomość, akceptacja i przyzwolenie na uznanie interesów wspólnot pozaludzkich (tzn. przyrodniczych) w stosunku do świata człowieka. Etyka ekocentryczna zakłada także, że istnieje potrzeba przestrzegania etyki międzygeneracyjnej, która ma polegać na uznaniu, że społecznie sprawiedliwa postawa musi uwzględniać prawa przyszłych generacji do życia w niezniszczonym środowisku. Prawdziwie ekocentryczna etyka uznaje istnienie i dowartościowuje wszelkie składniki świata przyrody (populacje, gatunki, środowisko, całą ekosferę) i postrzega je w holistyczny sposób24.
Zwolennicy tego specyficznego radykalizmu biocenotycznego formułują różne szczegółowe postulaty. Pomimo znaczących niekiedy różnic pomiędzy poszczególnymi autorami, tezy te dają się sprowadzić do kilku prostych stwierdzeń:
1. Wartością jest różnorodność życia; człowiek i inne istoty posiadają „wewnętrzną wartość”, a życie samo w sobie jest wartościowe.
2. Obok walki i rywalizacji w przyrodzie występuje (i być może - przeważa) kooperacja, a ludzka etyka altruistyczna jest kontynuacją zachowań przedludzkich, wytworzonych w procesie ewolucyjnym.
3. Kosmos i ziemia są swoistą całością, a nie tylko sumą poszczególnych elementów, co oznacza, że poznanie systemowe („holistyczne”) ma pierwszeństwo nad analitycznym, a zjawiska nieznane nauce należy rozpatrywać w otwarty sposób.
4. Ekonomia powinna służyć wartościom związanym z życiem, wartościom kulturowym i duchowym, a kooperacja winna zastąpić konkurencję w życiu społecznym.
5. Technika powinna pozostawać w zgodności z naturą, co oznacza, że nie wszystko co technicznie możliwe, powinno być wykonywane.
6. Nastąpić powinna decentralizacja życia społecznego, inicjatywy oddolne zastąpić winny działanie odgórne, a gospodarka miałaby stać się lokalna i w miarę możliwości - samowystarczalna.
7. W życiu społecznym nadejść musi epoka równowagi pomiędzy pierwiastkiem męskim i kobiecym, a takie wartości jak zgoda, kompromis, dobroć i życie rodzinne winny współistnieć z myśleniem ekonomicznym czy planowaniem politycznym.
8. Człowiek winien otworzyć się na świat przeniknięty ponadludzką energią i mądrością („boską iskrą”) oraz przeżycia metafizyczne (duchowość jako cel, religia jako środek), czemu towarzyszyć musi dobrowolne powściąganie pragnień konsumpcyjnych25.
Radykalne nurty ekologiczne formułują ponadto tezę, że podejście do problemów planety powinno być podyktowane przez postawy empatii i przezorności. Postawa empatii powinna być stałą cecha relacji człowieka do wszelkich form życia. Przezorność winna charakteryzować działania ludzkie tak, aby działania te nie niosły ze sobą nieprzewidywalnych konsekwencji. Rozmiary kryzysu ekologicznego zmuszają nas, ludzi do bardziej „pokornego” podejścia do procesów zachodzących w biosferze, tak by ograniczyć ludzką interwencję w biosferę. Brak pełnych dowodów naukowych nie powinien zwalniać nas z odpowiedzialności oraz od działań lub powstrzymania się od nich, jeśli miałoby to nieść ze sobą negatywne konsekwencje dla biosfery26.
Tak zarysowana postawa ugruntowana w poglądach filozofii ekologicznej niesie ze sobą konsekwencje polityczne i wkracza w obszar ściśle ekopolityczny. Odrzucenie antropocentryzmu niesie ze sobą z konieczną nieufność wobec większości współczesnych nurtów myśli politycznej. Ekocentryzm jest z natury przeciwnikiem konserwatyzmu, chociaż ten może kojarzyć się ze wszelką ochroną istniejącego stanu rzeczy, w tym ochroną istniejących zasobów przyrodniczych. W rzeczywistości jednak konserwatyzm opowiada się za zachowaniem istniejących struktur społecznych i szeroko pojmowanych hierarchii władzy, które są przeciwieństwem egalitarnej i innowacyjnej orientacji reprezentowanej przez „emancypujące przesłanie” radykalnej ekopolityki.
Ekologia radykalna odrzuca również liberalizm polityczny lub oparty na idei wolnego rynku neokonserwatyzm. Zamiast wolnorynkowego liberalnego indywidualizmu posługuje się ona ideą „tragedii wspólnot” G. Hardinga, która ukazuje, w jaki sposób brak regulacji dotyczących wspólnie użytkowanych dóbr może prowadzić do wyeksploatowania dóbr służących społecznościom. Kierunek ten ukazuje zatem konieczność istnienia obszarów zarówno prywatnej, jak i publicznej sfery działań. Tej specyficznej krytyce liberalizmu nie towarzyszy jednak odrzucenie liberalnych wartości (wolność, tolerancja, swobody obywatelskie); jest to zatem stanowisko bardziej postliberalne, niż antyliberalne. Ze względu na antropocentryzm odrzucany jest również marksizm27.
Postawy i idee radykalnego nurtu ekopolitycznego są tak samo zróżnicowane, jak radykalne stanowiska w filozofii ekologicznej, z którymi te pierwsze mają przecież ścisły związek. Ekopolityka radykalna budzi różne spory i bywa odrzucana - nie zawsze uczciwie - jako rodzaj ekstremizmu politycznego, posługującego się nośnymi społeczne hasłami ochrony przyrody. Oczywiście radykalizm ekopolityczny może być przejawem antyintelektualnego i skrajnego doktrynerstwa, ale przecież każda myśl polityczna może zostać doprowadzona do ideologicznych skrajności. Ekopolityka radykalna nie powinna być w tym względzie traktowana jako przypadek szczególny. Z punktu widzenia filozofii politycznej jest istotne, że ekopolityczny radykalizm może akceptować lub odrzucać inne doktryny polityczne. Wszystkie nurty radykalne zgadzają się, że należy fundamentalnie zmienić postawę człowieka wobec środowiska, ale rozbieżności dotyczą ewentualnych dróg i metod działania.
Problemy badawcze
Zarówno radykalny, jak i konserwatorski nurt ekopolityki mogą dostarczać perspektyw badawczych dla badań nad współczesnymi zagrożeniami ekologicznymi i ich aspektami politycznymi, zwłaszcza w skali globalnej. Oba nurty dysponują niezbędnymi założeniami i perspektywami analitycznymi, umożliwiającymi rozwijanie przedsięwzięć badawczych. Różnią się one jednak zasadniczo w podejściu do aktualnych problemów świata, co z jednej strony komplikuje przedsięwzięcia badawcze, ale z drugiej strony - dostarcza szerszych horyzontów analitycznych.
Nurt konserwatorski koncentruje się na istniejącym świecie, bada stan tegoż świata i dąży do naprawy sytuacji w ramach reguł nim rządzących. Nurt radykalny chce ten świat zasadniczo zmienić. Jeśli jednak celem badań ma być racjonalne i „obiektywne” poznanie uwarunkowań i przejawów kryzysu ekologicznego w aspekcie społecznym, badacz musi zasadniczo zmierzyć się z dwiema grupami problemów: po pierwsze, z ustaleniem własnej wizji relacji pomiędzy światem przyrody a światem społecznym, oraz po drugie, z ustanowieniem zakresu możliwych do zaakceptowania sądów normatywnych.
Pierwszą grupę problemów stanowi relacja pomiędzy światem przyrody a zjawiskami społecznymi. Problemy związane z degradacją świata przyrodniczego można opisać przy pomocy języka i aparatu pojęciowego nauk przyrodniczych. Im bardziej dokładny będzie to opis, tym lepszej dostarczy perspektywy oglądu problemów dotyczących zarówno przyrody, jak i społeczeństw, a więc problemów, z jakimi będą musiały zmierzyć się instytucje życia społecznego. Przyrodoznawstwo operuje rozwiniętymi i powszechnie akceptowanymi w danym czasie paradygmatami badawczymi. Sytuacja nauk społecznych jest zasadniczo odmienna, ponieważ istnieje w nich wielość rywalizujących ze sobą szkól badawczych, a ustalenie jednego czytelnego paradygmatu badawczego wydaje się całkowicie nierealistyczne. Przejście od opisu przyrodniczych aspektów kryzysu ekologicznego na płaszczyznę zjawisk społecznych wiąże się zatem z akceptacją faktu, że badacz porusza się po znacznie bardziej złożonej materii, oraz ze spoczywającym na badaczu obowiązku dokonania wyborów metodologicznych spośród różnych szkól myślenia. Stanowiska w tej materii są bardzo zróżnicowane, a spory zaiste głębokie.
Tocząca się w XX wieku w kręgach filozoficznych dyskusja nad istotą nauk społecznych dotyczyła między innymi kwestii różnic i podobieństw pomiędzy naukami społecznymi i przyrodniczymi. Filozofowie próbowali wykazać, że nauki społeczne są odrębne od nauk przyrodniczych lub też usiłowali je zasymilować z przyrodoznawstwem. „Naukowości” nauk społecznych poszukiwano w próbach sformułowania rozmaicie rozumianych „praw” - formułowanych na wzór nauk przyrodniczych - lub też doszukiwano się jakichś trwałych cech natury ludzkiej. Wyjaśnianie zjawisk społecznych poprzez prawa (wyjaśnianie nomologiczne) albo poprzez odwołanie do niezmiennych praw rządzących ludzką naturą (jeśli takie dałoby się tylko wykryć) umożliwiałoby bowiem formułowanie sądów niejednostkowych o ludzkim działaniu28. Tym samym możliwe byłoby teoretyzowanie na gruncie nauk społecznych w ścisłym tego słowa znaczeniu.
Stanowiska w obszarze relacji pomiędzy naukami społecznymi a przyrodoznawstwem oscylują wokół różnych wariantów postaw naturalistycznych i antynaturalistycznych. Naturalizm mocny, uprawiany przez pozytywistycznie nastawionych przedstawicieli nauk społecznych (A. Comte, H. Spencer, C. Levi-Strauss) zakłada, że nauki społeczne należy uprawiać na wzór nauk przyrodniczych, a niechęć do korzystania z tychże metod przez innych badaczy jest traktowana jako przyczyna „zacofania” humanistyki. Naturalizm słaby usiłuje z kolei bronić tezy, że prawomocne są w nauce również inne podejścia badawcze niż te, które uprawiane są w naukach przyrodniczych. Antynaturalizm umiarkowany akceptując argumenty słabych naturalistów, broni tezy o nieempirycznym charakterze humanistyki. Antynaturalizm słaby przyznaje naukom humanistycznym charakter nauk empirycznych, ale za antynaturalistów uznaje tych, którzy akceptując nauki humanistyczne jako nauki empiryczne negują możliwość ich uprawiania na wzór nauk przyrodniczych. Wreszcie antynaturalizm mocny stwierdza, że jedyną poprawną drogą badań naukowych jest uprawianie ich na wzór rozwiniętych nauk przyrodniczych, a humanistyka, nie mogąc spełnić tychże kryteriów, nie zasługuje na miano prawdziwej nauki29.
Dyskusje wokół możliwości stosowania w naukach społecznych wzorców nauk przyrodniczych dostarczyły materiału do rozważań nad postulatem jedności nauki i nad jego interpretacją. Przeciwnicy tejże jedności wskazują na cechy przedmiotu badań humanisty, które nie mają analogii w sferze nauk przyrodniczych. Wymienia się wśród nich problem udziału doświadczenia wewnętrznego w procesie badawczym oraz fakt, że wyjaśnianie w naukach społecznych poprzez prawa (wyjaśnianie nomologiczne) jest nie tyle niemożliwe, co przede wszystkim niewystarczające, ponieważ zjawiska społeczne, obok swego ukierunkowania przyczynowego, są zjawiskami kulturowymi, posiadającymi swój odrębny sens i odrębne znaczenie30.
Oceny podważające naukowy status humanistyki możliwe są jedynie w przypadku przyjęcia naturalistycznych (scjentystycznych) epistemologii. Z całą mocą należy jednak podkreślić, że naturalizm w różnych jego odmianach nie jest jedynym uprawnionym stanowiskiem metodologicznym. Argumentów na rzecz zasadniczej odmienności humanistyki i przyrodoznawstwa oraz względności wszelkich sporów o status naukowy nauk społecznych dostarcza perspektywa konstruktywistyczna. Ujmuje ona konstytucję przedmiotu badań naukowych jako konstruowanie go tak, jak każdego innego obiektu kulturowego, tworzonego wysiłkiem społecznym dla osiągnięcia instrumentalnych celów. W ten sposób wiedza nabiera charakteru społecznego. Społeczne i kulturowe uwarunkowania wiedzy sięgają jej istoty, a nie czynników drugorzędnych. W tym ujęciu przedmiot badań jawi się nam jako niekonieczny, często przypadkowy i przygodny. Perspektywa konstruktywistyczna dyskwalifikuje zatem wszelki fundamentalizm aksjologiczny, będący podstawą formułowania sądów uzasadniających rzekomą wyższość nauk przyrodniczych nad społecznymi31. Z drugiej strony powszechne wyróżnianie nauk przyrodniczych i społecznych niekoniecznie musi być adekwatne do materii, po której porusza się badacz w obszarze humanistyki. Humanistykę bowiem można pojmować jako zajmowanie się samym człowiekiem. Człowieka nie można żadną miarą poznać, jeśli nie uwzględni się tego, co przyrodnicze w nim (biologia) i wokół niego (ekologia)32.
Odrębnym problemem pozostaje relacja pomiędzy różnymi wzorcami narracji na gruncie nauk społecznych. Pytanie to stawia w perspektywie problem dwóch zasadniczo odmiennych sposobów formułowania opisu zjawisk. Jednej perspektywy dostarcza historia z jej aparatem badawczym, drugiej wzorcowym modelem jest socjologia. Tylko nieliczni historycy stosują teorie w ścisłym tego słowa znaczeniu, wielu stosuje natomiast modele; natomiast socjologowie (a także politolodzy) częściej korzystają z teorii. Socjologia może być bowiem zdefiniowana jako studium społeczeństwa ludzkiego, kładące nacisk na uogólnienia dotyczące jego struktury i rozwoju; historię można zaś zdefiniować jako studium społeczeństw ludzkich w ich mnogości z naciskiem położonym na różnice i przemiany w pewnych okresach historycznych. Te podejścia były niekiedy traktowane jako wzajemnie sprzeczne. Lecz uzmysłowienie sobie charakterystycznych cech danego społeczeństwa jest możliwe jedynie poprzez porównanie go z innymi społeczeństwami. Przemiany posiadają bowiem swą strukturę, a struktury podlegają przemianom33. Ostatecznie jednak każdy badacz winien odpowiedzieć sobie na pytania, ku której z perspektyw będzie się przychylał. Bowiem żadna ze stron tychże sporów nie jest w stanie dostarczyć argumentów ostatecznie rozstrzygających. Spory te toczą się w sytuacji, gdy strony przyjęły już z góry określone stanowisko, a argumentacja jest po prostu jego uzasadnieniem. W tejże sytuacji badaczowi pozostaje wybór stanowiska. To, co badacz może i powinien uczynić, to wybór dokonany z pełną świadomością istnienia alternatyw.
Innym problemem badawczym jest kwestia wartościowania. Jak zostało to już wcześniej zaznaczone, wartościowanie na gruncie ekopolityki jest naturalnym przedsięwzięciem ze względu na specyfikę obszaru zainteresowań, w którym wymiar moralny ludzkiego postępowania odgrywa zasadniczą rolę. Problem polega na tym, że wytworzona w końcu XIX i w XX wieku specyficzna tradycja uprawiania nauk społecznych, oparta na pozytywistycznym przekonaniu o konieczności dążenia do prawdy obiektywnej, podważa naukowy status sądów wartościujących. Kiedy globalna perspektywa badawcza ekopolityki zaczyna dotykać kwestii międzynarodowych, wyłania się problem niedostatku teorii normatywnych. W obszarze stosunków międzynarodowych funkcjonują w większości teorie zorientowane pozytywistycznie, co wyraża się w dążeniu do formułowania twierdzeń weryfikowalnych empirycznie. Jest to szczególnie dobrze widoczne w koncepcjach zwanych ogólnie „realizmem politycznym”, które to koncepcje programowo odrzucają możliwość wygłaszania sądów moralnych, ze względu na rzekomą odrębność sfery polityki od etyki34.
W rzeczywistości jednak sfera polityki międzynarodowej pełna jest obszarów decyzji, które implikują odniesienia do racji moralnych. Od państwowych elit politycznych po zwykłych obywateli, decydujących o wojnie bądź protestujących przeciwko niej, od udziałowców decydujących o stopniu zaangażowania zagranicznego kapitału po wyborców decydujących o kierunkach polityki zagranicznej państwa, świat stosunków międzynarodowych pełen jest decyzji o wymiarze moralnym35.
Poza tym współczesny rozmiar kryzysu ekologicznego wymaga przyjęcia postawy odpowiedzialności za środowisko. Tejże postawy odpowiedzialności nie można kształtować bez poczucia moralnego zobowiązania wobec świata, społeczeństwa i przyszłych pokoleń. Kształtowanie odpowiedzialności wymaga także wrażliwości estetycznej, ponieważ twierdzi się, że samym intelektem nie jesteśmy w stanie podejmować trafnych decyzji, zwłaszcza dotyczących losów istot mniej od nas inteligentnych, ale stanowiących z nami ekologiczną całość. Wrażliwość ta ulega rosnącemu zatraceniu ze względu na postępującą technicyzację życia36.
Niedocenianie tych kwestii zubaża opis oraz uniemożliwia głębsze spojrzenie na problematykę. Wynika to z pozytywistycznego przekonania, że tylko fakty (w rzeczywistości odarte ze społecznego i historycznego kontekstu) mogą być przedmiotem uprawomocnionego poznania naukowego. Sądy wartościujące i moralne nie zasługują na miano prawdziwego poznania naukowego. To stanowisko zostało dość mocno podważone poprzez pojawienie się alternatyw wobec pozytywizmu: teorii krytycznej, feminizmu czy postmodernizmu.
Konkluzje
Obie perspektywy/podejścia radykalne i reformistyczne niosą istotne przesłania i dostarczają perspektyw badawczych. Wizja świata prezentowana przez oba nurty jest odmienna, ale przynajmniej jeden element wydaje się wspólny - jest nim przeświadczenie, że działanie w celu ochrony przyrody jest nie tylko racjonalne, ale i moralnie konieczne. Ekopolityka niesie ze sobą zatem jawne lub nie wprost sformułowane przesłanie normatywne, które można sprowadzić do tezy, że konstrukcja życia społecznego - w tym i politycznego - musi być taka, by rozwój społeczny nie odbywał się kosztem środowiska przyrodniczego.
Normatywizm obecny w ekopolityce jest wynikiem świadomości niewystarczającej perspektywy, jakiej dostarcza nauka oparta tylko na pozytywistycznym przekonaniu o konieczności „neutralnego” lub „obiektywnego” poznawania faktów, czy to przyrodniczych, czy społecznych. Nie tylko bowiem wzrasta świadomość, że takie „neutralne” lub „obiektywne” poznanie nie jest możliwe ze względu na społeczny i historyczny kontekst tworzenia wiedzy i uwikłanie obserwacji w założenia teoretyczne, ale pojawiają się też przesłanki, aby twierdzić, że taki model tworzenia wiedzy jest również niebezpieczny dla świata przyrody i egzystencji społecznej człowieka. Rzekomo neutralna czy obiektywna wiedza prowadzi bowiem do technicyzacji życia społecznego i zobojętnienia na świat wartości oraz do rosnącej instrumentalizacji w stosunku człowieka do przyrody. Rezultatem tych tendencji jest kryzys ekologiczny i społeczny.
Ten sprzeciw wobec pozytywistycznych złudzeń nie może jednak prowadzić do odwrotu od empirycznej bazy tworzenia wiedzy lub do irracjonalizmu. Problemem jest właściwe wyważenie proporcji w stanowisku metodologicznym. Zbyt daleko posunięty normatywizm, pozbawiony reguł i ograniczeń wynikających ze świadomości metodologicznej oraz uwikłany w bieżący dyskurs polityczny może w prostej drodze prowadzić do ideologizacji ekopolityki. Niektóre wersje radykalnej filozofii ekologicznej oraz ekopolityki mogą być dobrym przykładem ideologizacji prowadzącej do poglądów, które nie liczą się z realiami społecznymi i politycznymi współczesnego świata. Ekoanarchizm nie jest w stanie obecnie doprowadzić do rozwiązania współczesnych problemów ekologicznych świata, bowiem proponuje wizję świata radykalnie odmienną od obecnie istniejących tendencji rozwojowych w polityce i gospodarce światowej. Nie ma sił społecznych zdolnych zrealizować projekty społeczne radykalnych nurtów. Utopie mogą być stymulujące, mogą dostarczać inspiracji i otwierać nowe perspektywy badawcze; wątpliwe jest jednak, by mogły one zmieniać świat na lepszy. Wręcz przeciwnie, w historii okazywało się, że próba urzeczywistnienia utopii może doprowadzić do niewyobrażalnych dramatów społecznych.
Z kolei ekopolityce reformistycznej zarzucić można ukryte lub jawne legitymizowanie istniejącego porządku społecznego, politycznego i gospodarczego. Rzecz w tym, że nikt nie jest w stanie ocenić, na ile optymalny jest świat współczesny wraz z jego porządkiem. Zarzut ten można osłabić poprzez przyjęcie perspektywy ukazującej fakt, że istniejące struktury społeczne i polityczne przyczyniają się do kumulowania się niekorzystnych tendencji dotykających biosfery. Analiza istniejących rozwiązań społecznych, politycznych i gospodarczych nie musi bowiem wcale prowadzić do ich jawnej lub ukrytej legitymizacji. Jest to kwestia odpowiednio sformułowanych pytań badawczych i przyjętych reguł metodologicznych.
Wydaje się, że wyjścia z dylematu, czy opisywać świat istniejący narażając się na zarzut jego legitymizowania, czy też formułować radykalną alternatywę (niewiadomą i utopijną), można upatrywać w próbach przyjęcia pozycji uznawanych za optymalne dla prób rozwiązania danego problemu oraz w konsekwentnym stosowaniu się do przyjętych przez siebie reguł metodologicznych. Badacz problemów ekopolitycznych winien przyjąć także postawę akceptacji relatywnego charakteru wiedzy, zwłaszcza społecznej, ale do pewnego stopnia również przyrodniczej. Żadna perspektywa badawcza w naukach społecznych nie udzieliła ostatecznych i rozstrzygających odpowiedzi na fundamentalne pytania badawcze. Wiedza przyrodnicza też nie jest wolna od sporów, chociaż w przyrodoznawstwie mają one zdecydowanie mniejszy zasięg i odmienny charakter. Ale brak „niepodważalnych” dowodów nie może usprawiedliwiać stanowiska wynikającego z aprobaty dla bezczynności czy zaniechania. Dlatego badacze winni zastanawiać się nad swą społeczna odpowiedzialnością. Jej przejawem jest głoszona przez wielu uczonych teza o zasadzie przezorności, która nie zwalnia z odpowiedzialności za środowisko przyrodnicze i konieczności podejmowania działań na rzecz jego ratowania. W końcu wreszcie badacz powinien przyjąć postawę akceptacji wobec sądów wartościujących, przy jednoczesnym unikaniu ideologizacji opisu oraz bezpośredniego zaangażowania politycznego.
Przypisy:
1. A. King, B. Schneider, Pierwsza rewolucja globalna. Raport Rady Klubu Rzymskiego, Warszawa 1992, s. 53.
2. O. Greene, Environmental Issues w: J. Baylis, S. Smith (ed.), The Globalization of World Politics. An Introduction to International Relations, Oxford 1997, s. 314.
3. S. Otok, Geografia polityczna. Geopolityka — państwo — ekopolityka, Warszawa 2001, s. 110.
4. R. Janikowski, Zarządzanie antropopresją. W kierunku zrównoważonego rozwoju społeczeństwa i gospodarki, Warszawa 2004, s. 7.
5. M. Peterson, Green Politics [w:] S. Burchill, A. Linklater, Theories of International Relations, London 1996, s. 252.
6. D. Kiełczewski, Ekologia społeczna, Białystok 2001, s. 133.
7. Tamże, s. 133-134.
8. R. Eckersley, Environmentalism and Political Theory. Toward an Ecocentric Approach, New York 1992, s. 8.
9. D. Kiełczewski, Ekologia…, s. 51.
10. S. Ison, S. Peake, S. Wall, Environmental Issues and Policies, Glasgow 2002, s. 1-2.
11. M. Peterson, Green Politics, s. 253.
12. S. Krasner, Structural causes and Regime Consequences: Regimes as Intervening Variables [w:] R. J. Beck, A. C. Arendt, R. O. Vander Lugt, International Rules. Approaches from International Law and International Relations, Oxford/New York 1996, s. 168.
13. M. Pietraś, Koncepcje i realia reżimów międzynarodowych [w:] „Stosunki Międzynarodowe”, 2002 r., nr 1-2, s. 79-89.
14. S. Krasner, Structural causes…, s. 171.
15. R. O. Keohane, International Institutions: Two Approaches [w:] R. J. Beck, A. C. Arendt, R. O. Vander Lugt, International…, s 193.
16. A. Hurrell, International Society and the Study of Regimes. A Reflective Approach [w:] V. Rittberger, P Mayer (ed.), Regime Theory and International Relations. Oxford/New York 1997, s. 50.
17. R. Zięba, Kategoria bezpieczeństwa w nauce o stosunkach międzynarodowych [w:] D. B. Bobrow, E. Haliżak, R. Zięba (red.), Bezpieczeństwo narodowe i międzynarodowe u schyłku XX w., Warszawa 1997, s. 6-7.
18. L. Elliot, The Global Politics of the Environment, London 1998, s. 219.
19. M. Pietraś, Bezpieczeństwo ekologiczne w Europie, Lublin 1996, s. 57-60.
20. Tamże, s. 53-57.
21. Nie wszystkie nurty myśli ekologicznej mieszczą się w przedstawionym przez autora podziale. Ważniejszym z nich jest rozwinięta przez Murraya Bookchina tzw. ekologia społeczna. Koncepcja ta nie odwołuje się do paradygmatu ekocentrycznego, natomiast upatruje przyczyn problemów ekologicznych w istnieniu opartych na dominacji systemów społeczno-politycznych i postuluje radykalne przeobrażenie stosunków społecznych (w kierunku tzw. wolnościowego municypalizmu) — przyp. red.
22. R. Eckersley, Environmentalism…, s. 26.
23. Tamże, s. 28.
24. M. Petersom, Green Politics, s. 254.
25. K. Waloszczyk, Planeta nie tylko ludzi, Warszawa 1997, s. 285-287.
26. R. Eckersley, Environmentalism…, s. 28.
27. Tamże, s. 30.
28. B. Krauz-Mozer, Metodologiczne problemy wyjaśniania w nauce o polityce, Kraków 1992, s. 78.
29. O. Cetwiński, Teoria narracji politologicznej, Warszawa/Zielona Góra 2002, s. 9-10.
30. B. Krauz-Mozer, Metodologiczne problemy…, s. 78-79.
31. K. Zamiara, Konstytucja przedmiotu badań naukowych a kwestia założeniowości wiedzy [w:] A. Motycka (red.), Wiedza a założeniowość, Warszawa 1999, s. 20-22.
32. L. Ostasz, Homo methodicus. Między filozofią, humanistyką a naukami ścisłymi, Olsztyn 1999, s. 9.
33. P. Burke, Historia i teoria społeczna,Warszawa/Kraków 2000, s. 11.
34. Różne wersje realizmu — patrz: S. Burchill, Realism and Neo-realism [w:] S. Burchill, A. Linklater, Theories…, s. 67-90.
35. M. Frost, Towards a normative theory of international relations, Cambridge 1986, s. 9-10.
36. J. Janecki, Przyroda w aspekcie estetycznym [w:] A. Przyborowska-Klimczak (red.), Ekologia i prawo, Lublin 1999, s. 9.